urzĄDzana na nOWO - Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w
Transkrypt
urzĄDzana na nOWO - Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w
magazyn pracowników KIJ W MROWISKO CZAS NA FELIETON numer 1 (510) styczeń 2013 | issn 0137-6691 MARTWE DREWNO ILE GO MAMY mieszkania Zbędne, niezbędne Podatek BILANS 2012 DRZEWA OGRYZOWE Jak to robią w Trzebielinie INFORMATYKA LEŚNA URZĄDZANA NA NOWO PRAWO AUTORSKIE NA CO DZIEŃ kij w mrowisko WITOLD CIECHANOWICZ wisk i lasów, powinna zainteresować instytucja słowiańskiego opola, rozumianego jako wspólnota sąsiadów i jednostka terytorialno-osadnicza. Opole bowiem u zarania polskiej państwowości pełniło dwie ważne funkcje, które są rdzeniem działania, uwaga: leśnictwa! Opole z pokolenia na pokolenie przekazywało wiedzę o granicach posiadłości. Jeśli doszło do konfliktu, wspólnota sąsiedzka przysięgała na przykład, gdzie kończy się obwód łowiecki przeora pobliskiego klasztoru, a zaczyna kasztelana. Opole miało również obowiązek wskazać i wydać zabójcę, w przeciwnym wypadku musiało płacić główszczyznę rodzinie ofiary. Brzmi znajomo? Wypisz, wymaluj to przecież dwa najważniejsze (oprócz produkcji drewna) zadania naszej podstawowej komórki organizacyjnej. To leśniczy wie, gdzie jest nasze, a gdzie cudze. Skąd? Granicę okazał mu jego poprzednik – i tak było z pokolenia na pokolenie… Leśniczy ma również wydać zbójców, pardon – złodziei drewna. Przecież tylko on tak naprawdę wie, kto we wsi kradnie. A na służbie jest i tak przez całą dobę. Mamy co prawda Straż Leśną, stworzoną, by ograniczyć plagę kradzieży drewna i kłusownictwo. Rzecz w tym, 2 | głos lasu | STYCZEŃ 2013 że nie powierzono nam li tylko misji produkcji drewna. Priorytety się zmieniły, a my nie do końca to zauważyliśmy. Mamy strzec najpiękniejszej, najbardziej dziewiczej przyrodniczo (tak!) części kraju. Nie potrafimy w pełni wywiązać się z tego obowiązku. System, w którym leśny od świtu do zmierzchu zajmuje się przede wszystkim produkcją drewna i odpowiada jeszcze za swoje opole – leśnictwo, zaspokaja co najwyżej głód surowca. Syty właściciel coraz częściej oczekuje jednak więcej. W swych włościach chce mieć kwiatki, spokój i ciszę. Zarządca majątku, gdy hordy quadów rozjeżdżają te dobra, bezradnie rozkłada ręce. Ba! System, w którym leśny zajmuje się przede wszystkim produkcją drewna i odpowiada jeszcze za swoje opole – leśnictwo, zaspokaja tylko głód surowca Potrafi owo rozjeżdżanie tu i ówdzie miast zwalczać – współorganizować jako imprezę sportową (sic!). Jest to sprzeczne z ustawą o lasach, wymieniającą nieliczne sytuacje, w których można pojazdem silnikowym do lasu wjechać. Rajdów samochodowym w tym katalogu nie ma. Pojedyncze sukcesy co bardziej zdeterminowanych strażników to kropla w morzu potrzeb. Mamy siły i środki, by to zmienić. Kupmy sprzęt z prawdziwego zdarzenia dla najbardziej zagrożonych włości, zróbmy kampanię społeczna i lobbujmy, by poprawić współpracę z policją i zaostrzyć symboliczne kary. No i jeszcze ludzie: trzech strażników na dwudziestu tysiącach hektarach przy milionowej aglomeracji to żarty, gdy tuż obok, na zmiany i całą dobę, strażników miejskich strażują całe setki. Niech ludzie czują się pewnie: szkolenia, ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej, opieka prawna – dadzą szansę, że pojawią się w naszych lasach prawdziwi polscy rangersi, którzy strzegą Lasu, a nie tylko dbają, by produkcja drewna (niechby prowadzona w sposób ekologiczny i zrównoważony) szła pełną parą. Sukces murowany: niech właściciel włości wie, że nie darmo żołd nam (w drewnie) daje! Witold Ciechanowicz jest edukatorem w Nadleśnictwie Gdańsk, odpowiada też za komunikację społeczną. Redaktor profilu nadleśnictwa na Facebooku. Autor artykułów poświęconych m.in. internetowi i mediom społecznościowym w prasie branżowej. Współzałożyciel i wiceprezes Stowarzyszenia Edukatorów Leśnych. Kontakt: witold. [email protected] zdjęcie | SŁAWOMIR OSTROWSKI L eśnika czytającego „Barbarzyńską E u ro p ę ” K a ro l a Modzelewskiego, oprócz interesujących opisów wczesnośredniowiecznego krajobrazu ze skomplikowaną mozaiką pól, karczo- Quady w opolu na dobry początek magazyn pracowników lasów państwowych nr 1 (510) STYCZEŃ 2013 Nakład 16 000 egzemplarzy fot. Marcin Scelina Dyrektor: Sławomir Trzaskowski redaktor naczelny: Artur Rutkowski adres redakcji: ul. Bitwy Warszawskiej 1920 r. nr 3 02-362 Warszawa tel. 22 822 49 31 wew. 254 faks 22 823 96 68 e-mail: [email protected] zastepca redaktora naczelnego: Ewa Kwiecień sekretarz redakcji: Katarzyna Bielawska redaktorzy: Jerzy Drabarczyk, Małgorzata Haze stale współpracują: Edward Marszałek, Wojciech Mędrzak, Jarosław Szałata opracowanie graficzne: Costa del Graphica, Mateusz Jankowski www.costadelgraphica.squarespace.com projekt: Novimedia Content Publishing www.novimedia.pl reklama: tel.: 22 822 49 31 wew. 517 [email protected] druk: Zakłady Graficzne MOMAG S.A. Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń ani reklam. Nie zwracamy artykułów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Szanowni Czytelnicy! T o był dobry rok” – mogą Państwo pr zecz y tać w w ypowiedzi dyrektora generalnego LP, o c e n i a j ąc e j m i n io n e dwanaście miesięcy w Lasach. Styczeń to czas podsumowań i planów. Dlatego w tym numerze szczególnie polecam lekturę wspomnianego bilansu roku 2012. „Rok bardzo udany, tak pod względem osiągniętych wyników ekonomicznych, zrealizowanych zadań z zakresu gospodarki leśnej, jak i wdrożonych zmian organizacyjnych oraz współpracy z naszymi partnerami społecznymi i biznesowymi” – pisze dyrektor, oceniając kolejno poszczególne obszary działania LP. Z kolei o planach więcej w wywiadzie z Marcinem Polakiem, zastępcą dyrektora LP ds. ekonomicznych. Rozmawiamy o leśnej informatyce, czyli o SILP, aplikacjach na rejestratory, komputerowym stanowisku leśniczego, a także o zmianach organizacyjnych. Zachęcam też do zajrzenia na drugą stronę, którą od tego numeru oddajemy we władanie Witka Ciechanowicza. Porządny miesięcznik powinien mieć swojego felietonistę, który spróbuje włożyć kij w mrowisko. Ponieważ znam polemiczny temperament autora i jego odważne tezy, mam nadzieję, że roznieci on ognistą dyskusję na niejeden ważny dla leśników temat. Jego felieton z tego numeru dotyka istotnego pytania: kim ma być leśnik w XXI wieku? Do tej wypowiedzi chciałbym tez dodać swoje trzy grosze. Gdy rozmawiam w terenie z kolegami-leśnikami, widzę, że niekiedy ich największym marzeniem jest, by… nic się w ich pracy nie zmieniało. Argumenty są takie: „Umiemy świetnie hodować drzewostany, by dawały społeczeństwu znakomity surowiec. Staramy się to robić z jak najmniejszymi stratami dla przyrody. Produkcji drewna uczyliśmy się wiele lat i w tym nie ma lepszych od nas. I to koniec naszego zadania. Całą resztą spraw związanych ze środowiskiem przyrodniczym czy społecznym niech zajmuje się kto inny – my (czyli LP) nie od tego…”. Rzeczywiście, tak byłoby najwygodniej. Robić tylko to, czego nas kilkanaście lub kilkadziesiąt lat temu nauczono i mieć święty spokój. Tak się składa, że niedawno poznałem też nieco specyfikę innego zawodu – strażaka. I pomyślałem: czy ci strażacy również nie woleliby być tylko strażą ogniową, jak kilkadziesiąt lat temu? Mimo to muszą oprócz walki z ogniem wycinać zmasakrowane ofiary wypadków z zakleszczonych pojazdów, walczyć ze skutkami klęsk powodzi i śnieżyc czy w końcu wspinać się na drzewa po zbłąkane kotki. Po prostu robią to, czego oczekuje od nich społeczeństwo, a że potrzeby ma ono coraz różniejsze, to i zadań przybywa. Każda grupa zawodowa musi się rozwijać, by przetrwać. Zamiast myśleć o tym, jak utrzymać status quo, lepiej już dziś zastanowić się, jakie wyzwania dadzą nam szansę w przyszłości. Szansę na bycie bardziej użytecznym, potrzebnym i spełniającym oczekiwania. W końcu to społeczeństwo nas, leśników, do tej pracy najęło. ARTUR RUTKOWSKI | redaktor naczelny [email protected] STYCZEŃ 2013 | głos lasu | 3 spis treści str. 08 Bilans 2012 str. 22 str. 36 Czy jeleń musi spałować młodniki? Sybirackie losy leśników W Lasach Państwowych Praktyka Ludzie 02 | KIJ W MROWISKO 28 | NIEZBĘDNIK PRACOWNIKA Quady w opolu 06 | MIGAWKI 08 | W LASACH PAŃSTWOWYCH B ilans 2012 Miniony rok podsumowuje dyrektor generalny LP Centrum kryzysowe w DGLP Zadania leśnego punktu alarmowego Nowy ramowy regulamin organizacyjny Jakie zmiany wprowadza? Nowe urządzanie informatyki leśnej Wywiad z Marcinem Polakiem, zastępcą dyrektora generalnego ds. ekonomicznych 17 | POLITYKA MIESZKANIOWA Kto zapłaci podatek? O konsekwencjach interpretacji przepisów przez ministra finansów Co nowego w mieszkaniówce Ostatnie zmiany 20 | W TERENIE Makia z muflonami Dębiny odroślowe w Nadleśnictwie Jawor Czy jeleń musi spałować młodniki? Metody stosowane przez leśników z Nadleśnictwa Trzebielino 24 | AKADEMIA LEŚNIKA Ile martwego drewna? Czy powinniśmy mieć go więcej w lasach? 27 | TECHNIKA W LESIE Gremo i Malwa – pokazy maszyn w Chmielniku 4 | głos lasu | STYCZEŃ 2013 Autor ma prawo Jak stosować prawo autorskie w praktyce? 31 | K ADRY 32 | LEŚNIK Z PASJĄ Kroniki leśniczego z Dywanu Pisarska pasja Wojciecha Gwizdały 36 | TRADYCJA I HISTORIA Sybirackie losy leśników Tragiczne historie zesłańców ogłoszenie Prośba o pomoc str. 40 str. 43 Aktywna edukacja Zdobywcy Korony Branża Po godzinach 39 | SPOTKALIŚMY SIĘ W… 43 | K ARTKA Z PODRÓŻY Leśnicy w Finlandii Udział wielkopolskich leśników w projekcie „Bałtycki Krajobraz” 40 | W OKÓŁ LP Zdobywcy Korony Wspomnienia z wypraw w polskie góry 44 | Z JĘZYKA LEŚNIKA Time for English Aktywna edukacja Różnorodne formy leśnej edukacji 42 | K ALEJDOSKOP Drzewa na łożu śmierci Platany w opałach Las ucieka w Andy Fachowe słownictwo leśne w ćwiczeniach językowych Odmiana nazwisk Porady językowe polonistki 45 | PROPOZYCJE WYDAWNICZE O czym szumi las Vademecum Ochrony Przyrody Leśniczego Leśnictwo 2012 46 | MOJA OSADA Karma dla psa Jak zdrowo i racjonalnie karmić psa? 47 | LEŚNIK RYSUJE W styczniu 2013 roku upłyną dwa lata od dnia, kiedy Artur Jankowiak, pracownik Nadleśnictwa Jarocin i myśliwy Koła Łowieckiego Nr 20 „Dąbrowa” w Poznaniu, stracił przytomność i upadł na podłogę. Nagłe zatrzymanie krążenia zmieniło diametralnie nie tylko jego życie, lecz także życie naszej rodziny. Siedmiomiesięczny pobyt w szpitalu nie pomógł ustalić, co było przyczyną zatrzymania akcji serca. W sierpniu 2011 roku mąż został wypisany do domu z głównym rozpoznaniem: niedowład spastyczny czterokończynowy. Powrót Artura był dla mnie wielką radością, ale i wyzwaniem. Wierzyłam i nadal wierzę, że codzienna żmudna rehabilitacja, troskliwa opieka, walka o każdy najdrobniejszy gest, uśmiech – przyniosą w końcu oczekiwane efekty i poprawią mężowi komfort życia. W czerwcu 2011 roku zostaliśmy rodzicami. Nasza córka urodziła się, gdy Artur leżał w szpitalu. Mąż bardzo dobrze reaguje na córeczkę, uśmiecha się do niej, próbuje mówić oraz wykonuje drobne ruchy rękoma. Niestety, półtoraroczna Julia nie wie, co to znaczy pójść z tatą na spacer, pobawić się i usiąść ojcu na kolanach. Pogodzenie opieki nad obłożnie chorym mężem i małym dzieckiem jest bardzo trudne. Zdaję sobie sprawę, że bez wsparcia rodziny, przyjaciół oraz dotychczasowego zaangażowania leśników i myśliwych byłoby to niewykonalne. Po prawie dwóch latach ciągłej walki stan Artura nadal jest ciężki. Lekarze wskazują, że jedyną drogą do poprawy stanu zdrowia jest ciągła rehabilitacja. A opieka specjalistów jest niestety kosztowna. Dlatego w imieniu własnym oraz męża bardzo dziękuję osobom i instytucjom, wszystkim, którzy okazali nam pomoc i wsparcie. Dziękuję Fundacji Pomoc Leśnikom w Krośnie oraz Nadleśnictwu Jarocin. Dziękując za odzew na zeszłoroczny apel, zwracam się i w tym roku do leśników i myśliwych o pomoc i bardzo proszę o przekazanie 1% swojego podatku na rzecz Fundacji Pomoc Leśnikom w Krośnie, nr KRS 0000040564, z dopiskiem „Dla Artura Jankowiaka”. Irena Jankowiak (e-mail: [email protected], tel. kom. 696 654 369) STYCZEŃ 2013 | głos lasu | 5 migawki RDLP w Łodzi w Radzie Biznesu UŁ Pierwsi uczestnicy wycieczki śladami poniemieckich umocnień Poniemieckie bunkry odkryte na nowo Wycieczka szlakiem poniemieckich schronów jako kolejny sposób na atrakcyjne udostępnianie lasu? Czemu nie! – uznali pracownicy Nadleśnictwa Orneta. Najpierw jednak jeden z nich zinwentaryzował i naniósł na mapę ponad dwieście obiektów wojskowych. T rójkąt Lidzbarski – tak nazywa się zespół poniemieckich umocnień, które powstały w latach 1932–1937 w dawnych Prusach Wschodnich. Duża część tych umocnień leży w lasach Nadleśnictwa Orneta. Waldemar Ostrowski, tutejszy inżynier nadzoru, a prywatnie pasjonat historii, postanowił dokładnie zinwentaryzować niemieckie schrony. – Udało mi się zdobyć fotokopie niemieckich map sztabowych z 1944 roku z umocnieniami na terenie nadleśnictwa. Postanowiłem zweryfikować dane w nich zawarte. Mapy te stały się punktem wyjścia moich własnych badań. Za pomocą programu komputerowego i urządzenia GPS zinwentaryzowałem blisko 250 budowli, w tym 204 różnego rodzaju schrony – opowiada Waldemar Ostrowski. – Wykonałem też dokumentację fotograficzną. Co ciekawe, odnalazłem więcej obiektów, niż wynika to z map archiwalnych. Powstała w ten sposób warstwa mapy numerycznej. Z pomocą koleżanki stworzyliśmy mapę umocnień na terenie nadleśnictwa w formacie A0. Trójkąt Lidzbarski nie jest tak znany, jak Wilczy Szaniec czy Mamerki, a wchodzące w jego skład budowle nie mają tak imponujących gabarytów. – Jednak ich liczba, wielkość obszaru umocnionego i zróżnicowanie obiektów robią wrażenie. Długość linii obronnej na terenie naszego nadleśnictwa wynosi 35 kilometrów, a budowle rozrzucone są w pasie szerokości do 2,5 kilometra – dodaje Ostrowski. Leśnicy z Ornety uznali, że poniemieckie budowle mogą wzbogacić ofertę edukacyjną i turystyczną nadleśnictwa. Kilka dni temu zorganizowali pierwszą, a więc historyczną, wycieczkę śladami poniemieckich umocnień. Jej uczestnikami byli gimnazjaliści z Lidzbarka Warmińskiego. Wyjazd w teren poprzedziła prezentacja pod tytułem „Obiekty obronne Trójkąta Lidzbarskiego na terenie Nadleśnictwa Orneta”, w której omówiono zarys historii tych fortyfikacji oraz wyniki przeprowadzonej inwentaryzacji. TEKST | ADAM PIETRZAK, ZDJĘCIE | waldemar ostrowski 6 | głos lasu | styczeń 2013 Od wielu lat RDLP w Łodzi prowadzi współpracę naukowo-dydaktyczną z Wydziałem Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego. Od grudnia należy również do Rady Biznesu UŁ. W ramach podpisanych umów o współpracy naukowej studenci biorą udział w praktykach i zajęciach dydaktycznych prowadzonych na terenie nadleśnictw, wykonują też naukowe prace badawcze związane z monitoringiem siedlisk przyrodniczych Natura 2000. Porozumienie o przystąpieniu do Rady Biznesu podpisał dyrektor RDLP w Łodzi Edward Janusz. Przynależność do rady umożliwia opiniowanie programu dydaktycznego realizowanego na wydziale, wykonywanie badań naukowych, ekspertyz oraz wykorzystywanie wspólnych grantów. Lasy mogą też współuczestniczyć w organizacji kampanii społecznych oraz współpracować z centrami naukowymi działającymi na wydziale. TEKST | HANNA BEDNAREK-KOLASIŃSKA Studia z ochrony przyrody Trwają zapisy na kolejną edycję studiów podyplomowych z ochrony przyrody przy Wydziale Leśnym Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Oferta studiów jest skierowana przede wszystkim do absolwentów wyższych studiów leśnych (inżynierskich i magisterskich). Profil studiów odpowiada na współczesne wyzwania stojące przed osobami z wyższym wykształceniem, zawodowo związanymi z sektorem leśnym. Kurs przygotowuje słuchaczy z teorii i praktyki ochrony przyrody w lasach. W programie sporo miejsca poświęcono wdrożeniu zasad programu Natura 2000 w leśnictwie. Studia trwają dwa semestry. Dokumenty należy składać do 17 lutego 2013 roku. Więcej na: www.lasy.gov.pl/zakladki/ aktualnosci/kolejna-edycja-studiow-podyplomowych-ochrona-przyrody Nadleśnictwo Nidzica Dobroczyńcą Roku Podczas wizyty leśnicy zwiedzili także ścieżkę dydaktyczną Mer Bleue, prowadzącą przez tereny bagienne Poznawali kanadyjskie lasy modelowe Pracownicy RDLP w Olsztynie odwiedzili lasy modelowe w Kanadzie – Ontario i La Bourdon. Leśnicy poznali historię utworzenia tych lasów, lokalne problemy oraz przykłady współpracy z miejscową ludnością. W spotkaniach wzięli udział prywatni właściciele gruntów oraz Aborygeni. Jednym z zadań postawionych przed lasem modelowym La Bourdon jest promowanie surowców niedrzewnych i próba zachęcenia społeczności lokalnej do zbierania grzybów. Ciekawym punktem programu była wizyta w lesie Mazinaw-Lenark. Jan Śmigielski, leśnik pracujący firmie Mazinaw-Lenark Forest Inc., zarządzającej obszarem lasów na zlecenie Ministerstwa Zasobów Naturalnych, przedstawił praktyczne aspekty kanadyjskiego leśnictwa. Do głównych problemów zaliczył niską intensywność gospodarki leśnej. W lesie można zaobserwować duże ilości surowca opałowego. Nie ma na nie zbytu, co jest spowodowane niską ceną gazu wykorzystywanego do ogrzewania budynków. Kolejnego dnia uczestnicy odwiedzili muzeum przyrody w parku Gatineau oraz zagospodarowane turystycznie tereny bagienne pod Ottawą. Nidzicki Fundusz Lokalny po raz dziewiąty przyznał tytuł Dobroczyńcy Roku i statuetkę Gregoroviusa. Tym razem otrzymało je Nadleśnictwo Nidzica – za działalność społeczną i edukacyjną. Konkurs o tytuł Dobroczyńcy Roku wyróżnia osoby i przedsiębiorstwa wspierające inicjatywy społeczne. Statuetka Gregoroviusa nawiązuje do postaci Ferdynanda Gregoroviusa, wielkiego nidzickiego filantropa, który w XIX wieku wspierał edukację dzieci i młodzieży. W swoim testamencie zapisał 60 tysięcy marek na edukację i wychowanie młodego pokolenia. Zgodnie z zasadami konkursu zgłoszeń mogły dokonywać organizacje pozarządowe, grupy nieformalne, przedszkola, szkoły, biblioteki i inne instytucje oświatowe z powiatu nidzickiego. TEKST | AGNIESZKA MACIĄG TEKST | PAULINA ADAMSKA, EWA PIETRZAK, ZDJĘCIE | ewa pietrzak Eliminacja chorych żubrów w Bieszczadach Dziewięć chorych na gruźlicę żubrów odstrzelono w dolinie górnego Sanu w Bieszczadach. Generalny dyrektor ochrony środowiska na wniosek dyrektora RDLP w Krośnie wydał decyzję, która przewiduje odstrzał łącznie 24 żubrów bytujących na terenie nadleśnictw Lutowiska i Stuposiany. G ruźlicę stwierdzono w jednym z żubrzych stad. Ponieważ nie ma żadnych możliwości leczenia tej choroby u zwierząt w stanie dzikim, konieczna jest eliminacja sztuk zarażonych, by zapobiec rozprzestrzenieniu się choroby na pozostałe stada bytujące w Bieszczadach. Odstrzał jest wykonywany w taki sposób, by nie dopuścić do rozproszenia zarażonego stada. Eliminacji dokonują pracownicy Lasów Państwowych posiadający uprawnienia do wykonywania polowania. U wszystkich odstrzelonych żubrów stwierdzono zmiany chorobowe w węzłach chłonnych i wątrobie. To gruźlica wielonarządowa, która prowadzi do śmierci zwierzęcia. Zgodnie z warunkami określonymi w decyzji GDOŚ od zabitych żubrów został pobrany materiał do badań, który zostanie udostępniony zainteresowanym ośrodkom naukowym. Ponieważ prątek bydlęcy Mycobacterium bovis może wywoływać gruźlicę u ludzi, wszystkie czynności są wykonywane z zachowaniem wymogów bezpieczeństwa epidemiologicznego. Tusze zabitych żubrów podlegają utylizacji. TEKST | EDWARD MARSZAŁEK, ZDJĘCIE | KRZYSZTOF ONIKIJUK styczeń 2013 | głos lasu | 7 Adam Wasiak dyrektor generalny Lasów Państwow ych To był dobry rok → Za nami rok obfitujący w ważne wydarzenia w Lasach Państwowych i ich otoczeniu. Rok bardzo udany, tak pod względem osiągniętych wyników ekonomicznych, zrealizowanych zadań z zakresu gospodarki leśnej, jak i wdrożonych zmian organizacyjnych oraz współpracy z naszymi partnerami społecznymi i biznesowymi. Ten pozytywny bilans jest niezwykle ważny, gdyż w rok 2013, zapowiadający się w całej gospodarce na znacznie trudniejszy, wchodzimy jako stabilny finansowo podmiot, który nie tylko jest w stanie wypełnić wszystkie swoje zadania, lecz także może się rozwijać, inwestować, poprawiać jakość pracy. Szereg podjętych w minionym roku działań zaprocentuje w roku obecnym. Wyniki finansowe Według prognoz osiągnięte w 2012 roku przychody będą zbliżone do planu i na poziomie tych z roku wcześniejszego, czyli 7,4 mld zł. Wynik netto będzie mniejszy ze względu na zrealizowanie zadań na zaplanowanym poziomie, wyższym niż w 2011 roku. Są to dobre wskaźniki, które zapewniają Lasom Państwowym stabilność ekonomiczną, i to przy intensywnych nakładach na rozwój. Warto podkreślić też dobry wynik z działalności dodatkowej (przychody z dzierżaw, lokat itp.), co świadczy o coraz lepszej i efektywniejszej gospodarce prowadzonej przez nadleśnictwa. 8 | głos lasu | STYCZEŃ 2013 Tak było, a jak będzie w roku 2013? Lasy Państwowe są zieloną, lecz nie samotną wyspą, więc wiele zależy od ogólnej sytuacji makroekonomicznej. Najważniejsze, że jesteśmy dobrze przygotowani na każdy scenariusz, także zakładający słabsze pierwsze półrocze w polskiej gospodarce. Ostrożnie, ale zarazem elastycznie zaplanowaliśmy wydatki, by móc je szybko zwiększyć w razie poprawy koniunktury. Mamy znaczne rezerwy finansowe, które są solidną „poduszką bezpieczeństwa”. Nowe zasady sprzedaży drewna powinny ustabilizować rynek, ułatwiając naszym klientom działalność w trudnym okresie, co przyniesie obopólne korzyści. Liczymy też, że CKPŚ pozyska pokaźne Inwestycje środki z nowego budżetu Unii Europejskiej na kolejne ważne projekty środowiskowe. Dlatego jestem optymistą i zakładam, że będzie to dla nas kolejny rok organicznego rozwoju. Nowelizacja ustawy o lasach, porządkowanie wewnętrznych procedur, ograniczenie „inflacji” zarządzeń, mocne postawienie na rozwój i kształcenie pracowników – to wszystko powinno też znacznie ułatwić nam pracę w 2013 roku. W tej sferze szczególnie ważne dla mnie jest wypracowanie do końca pierwszego kwartału zasad nowej polityki kadrowej na szczeblu Dyrekcji Generalnej i dyrekcji regionalnych, której elementem będzie spójny dla całych LP system szkoleń bazujących na własnych ośrodkach. W 2012 r. zrealizowaliśmy inwestycje za ok. 1 mld zł, przy czym ich realny wymiar jest znacznie większy, bo w przetargach udało się uzyskać ceny niższe, niż zakładano. Budujemy zwłaszcza drogi i scalamy je w spójną sieć, co ma ogromne znaczenie dla gospodarki leśnej. Uprościliśmy też zasady prowadzenia wspólnych inwestycji i zachęcamy nadleśniczych do przedsięwzięć z samorządami, bo służą obu stronom, a przy tym wzmacniają wizerunek LP. W pełni wykonany został plan inwestycyjny w ramach tzw. małej retencji i wszystko wskazuje, że cały projekt zakończy się dużym sukcesem. Jesteśmy też otwarci na wszelkie projekty, które byłyby korzystne dla LP, czego świeżym przykładem jest zainteresowanie kupnem Polskich Kolei Linowych. Byłoby to zgodne z ustawą o lasach (nabycie takiej spółki musiałoby być sfinansowane z funduszu leśnego), opłacalne biznesowo oraz spójne z naszą polityką ekologiczną i aktywnym udostępnianiem lasów. Podjęliśmy również decyzję i finalizujemy już zakup budynku dla Dyrekcji Generalnej. Jest ważne, by główna siedziba instytucji o takiej historii, tradycji i znaczeniu dla kraju mieściła się w odpowiednim i własnym budynku. Tym bardziej, że w dłuższej perspektywie da to istotne oszczędności. zdjęcie | archiwum dglp w lasach państwowych Bilans 2012 Zatrudnienie Organizacja i struktura Wzmacnianie autonomii nadleśnictw i dyrekcji regionalnych, przy jednoczesnej lepszej koordynacji przedsięwzięć o charakterze ogólnokrajowym; poprawa przepływu informacji między różnymi szczeblami zarządzania; uproszczenie wielu procedur i ograniczenie „produkcji” dokumentów – to były i są jedne z moich priorytetów. Mam nadzieję, że wiele wdrożonych w minionym roku rozwiązań już przyniosło lub wkrótce przyniesie odczuwalną poprawę w tym zakresie. Istotne były między innymi zmiany w inspekcji LP, które służą lepszemu dostosowaniu jej do struktury i aktualnych potrzeb LP. Podjęliśmy decyzję o utrzymaniu Zakładu Informatyki LP: potrzebujemy ośrodka zarządzającego bazą danych i siecią, co uniezależnia nas od podmiotów zewnętrznych. Cieszę się też, że – jak wynika z audytu – ważne informacje zaczynają szybciej krążyć w naszej organizacji, docierając między innymi na poziom nadleśnictw i leśnictw, co było zawsze sporym problemem. Odeszliśmy od optymalizacji, dając zielone światło dla przyjmowania nowych osób. Zatrudnienie nieznacznie wzrosło, ale poniżej planu. Może to wynikać z ostrożności szefów jednostek, ale też ze wzrostu wydajności pracy. Ważne, że odgórne wytyczne zastąpiła polityka kadrowa lepiej dopasowana do bieżących potrzeb i problemu odejść na emeryturę wielu starszych pracowników, informacja o wakatach stała się powszechnie dostępna, a system rekrutacji przejrzysty. Pewnym problemem jest dla LP dostępność odpowiednich kadr na stanowiska leśniczych. Dlatego rozważamy przyjęcie większej grupy absolwentów szkół leśnych na stanowiska techniczne i robotnicze, by inwestować w ich praktyczne kształcenie i przygotowywać do zawodu. STYCZEŃ 2013 | głos lasu | 9 w lasach państwowych Współpraca zewnętrzna Płace Choć na pełne wyniki jest za wcześnie, możemy mówić o wzroście średniego wynagrodzenia w LP w minionym roku o 7–9 proc. To ponaddwukrotnie wyższe tempo niż w całym sektorze przedsiębiorstw, według prognoz GUS. Z jednej strony to rezultat wzrostu obciążenia pracowników nowymi zadaniami. Z drugiej – dowód na to, że Lasy Państwowe są na tle całej gospodarki bardzo dobrym pracodawcą. Inną, lecz ważną kwestią socjalną było też przyspieszenie sprzedaży zbędnych mieszkań, a zwłaszcza przekazanie kompetencji w tym zakresie na poziom dyrekcji regionalnych, co skróci i uprości procedurę. Ustawa o lasach Był to rok nowego otwarcia: bardzo dobrze układała się współpraca z resortem środowiska, zażegnaliśmy konflikt z przedsiębiorcami drzewnymi, podjęliśmy ważne rozmowy z samorządami na temat udziału LP w tworzeniu lokalnego dobrobytu. Dobrym przykładem nowego podejścia było dofinansowanie przez nas 14 parków narodowych kwotą 8 mln zł, co jest tylko zaczątkiem szerszej współpracy. Taka prawna możliwość była wcześniej wykorzystywana w nikłym stopniu, a przecież wsparcie badań naukowych i różnych inwestycji w ochronę przyrody w parkach jest zgodne z interesem LP i buduje nasz pozytywny wizerunek. Ważne było też osiągnięcie niełatwego porozumienia z FSC, wyłączającego z certyfikacji szkółki leśne, co ma dla nas duże praktyczne znaczenie. 7–9% o tyle wzrosło średnie wynagrodzenie w LP w 2012 roku Uczestniczyliśmy aktywnie w konsultowaniu projektu nowelizacji, która zawiera wiele elementów ważnych i dobrych dla LP: od spraw szczegółowych z zakresu urządzania lasu, po dotyczące podstaw naszego działania. Projekt Ministerstwa Środowiska między innymi przekazuje zatwierdzanie planów urządzenia lasu i ustalanie zasad sprzedaży drewna dyrektorowi generalnemu LP, wzmacnia kompetencje nadleśniczych w gospodarowaniu nieruchomościami. Z kolei ograniczenie liczby stanowisk w LP obsadzanych przez powołanie do dyrektora generalnego, jego zastępców i dyrektorów regionalnych oraz oddanie tym ostatnim decyzji kadrowych odnośnie do nadleśniczych będzie lepiej służyło promowaniu dobrych, znających dany region gospodarzy. Ostrożnie podchodzę natomiast do propozycji objęcia CIT dochodów z gospodarki leśnej. Proponuję resortowi inne rozwiązanie – zniesienie 50-procentowej ulgi w podatku leśnym od lasów ochronnych. Byłoby to bardziej przejrzyste, korzystniejsze dla budżetów samorządów, a przy tym nie wymagałoby zmian w ustawach o lasach i podatku dochodowym. Sprzedaż drewna Plan sprzedaży został wykonany w ponad 99 proc., co jest bardzo dobrym rezultatem. W drugiej połowie roku wzrost cen drewna wyhamował, co jest ważne dla stabilizacji całego rynku. Najważniejsze, że przełamaliśmy impas w rozmowach z przemysłem drzewnym. Efektem porozumienia jest nowy, ofertowy system sprzedaży surowca, który nie tylko lepiej przygotuje nas i naszych klientów na okres spodziewanego pogorszenia koniunktury, lecz także ułatwi pracę nadleśnictw (m.in. poprzez zawieranie umów rocznych). Spory zupełnie nie zniknęły, ale teraz dotyczą głównie ceny (co jest normalne w warunkach rynkowych), a nie podstawowych zasad handlu. Przygotowaliśmy też zarządzenie o drewnie kłodowanym. Trzeba podkreślić, że zainicjowaliśmy również publiczną debatę o wzroście pozyskania drewna w długiej perspektywie, co ma strategiczne znaczenie dla LP. K.T. 10 | głos lasu | STYCZEŃ 2013 Centrum kryzysowe w DGLP W DGLP powstał punkt alarmowy. Są w nim gromadzone informacje o niebezpiecznych zdarzeniach mających wpływ na zarządzanie Lasami Państwowymi. chomiono go pod koniec września ub.r. (na mocy zarządzenia nr 64 dyrektora generalnego LP z 28 września 2012 r.), w związku z powołaniem w Ministerstwie Środowiska tzw. Centrum Zarządzania Kryzysowego. Podobne centra, na mocy ustawy o zarządzaniu kryzysowym, zostały utworzone w innych resortach. – Współdziałamy bezpośrednio z Centrum Zarządzania Kryzysowego w resorcie środowiska, dokąd przekazujemy meldunki oraz miesięczne raporty o wszelkiego rodzaju zdarzeniach niebezpiecznych. Współpracujemy też z równorzędnymi jednostkami podległymi innym resortom – mówi sprawujący nadzór nad punktem alarmowym w DGLP Tadeusz Pasternak, główny inspektor Straży Leśnej. Lista zdarzeń Jakie sytuacje są uznawane w Lasach Państwowych za niebezpieczne? Przede wszystkim są to klęski żywiołowe, jak huragany, śnieżyce, susze, duże pożary lasów, burze, powodzie, a także zanieczyszczenie wód, gleby, powietrza, osunięcia się gruntu czy gradacje szkodliwych owadów. W tej grupie mieszczą się też zagrożenia przemysłowe – na przykład długotrwały brak zasilania w energię elektryczną, zakłócenia pracy systemów informatycznych, skażenia materiałami niebezpiecznymi, a także brak wody i żywności czy migracje ludności. Do sytuacji mogących rzutować na funkcjonowanie struktury LP należą też: zorganizowana przestępczość, blokady dróg przebiegających przez lasy, sabotaż i terroryzm. – Informacje zwierzyny, a także zdarzenia o szczególnym znaczeniu mogące mieć istotny wpływ na zdrowie lub życie ludzi oraz stan środowiska naturalnego, mienia i infrastruktury. – W sumie jest to szeroki wachlarz zdarzeń, które mogą zakłócać bieżące funkcjonowanie jednostek LP – zaznacza główny inspektor Straży Leśnej. o tych ostatnich zdarzeniach powinny być, zgodnie z ustawą o powszechnym obowiązku obrony RP, przekazywane niezwłocznie do CZK w MŚ – wyjaśnia T. Pasternak. Listę uzupełniają: użycie broni palnej, wypadki przy pracy i wypadki drogowe (śmiertelne, ciężkie lub zbiorowe z udziałem pracowników własnych oraz osób świadczących usługi na rzecz Lasów Państwowych), w tym kolizje z udziałem nie mnóżmy bytów Punktowi alarmowemu w DGLP pod- W strukturę organizacyjną punktu alarmowego w Lasach mają być włączone punkty powiadamiania o pożarach Tadeusz Pasternak główny inspektor Straży Leśnej →zdaniem eksperta Do dopracowania Z zarządzaniem kryzysowym wiąże się potrzeba rozwiązania i unormowania wielu kwestii – począwszy od zagadnień organizacyjnych, po poprawę systemu łączności telefonicznej, radiowej oraz elektronicznej. Dopracowania wymaga też uruchomienie bieżącej, stałej, całodobowej łączności między punktem alarmowym w DGLP a Centrum Zarządzania Kryzysowego w Ministerstwie Środowiska. Chodzi o to, aby móc skutecznie reagować na różne zjawiska. zdjęcie | archiwum P unkt a l a r m ow y m a usprawniać zarządzanie w razie w ystąpienia w Lasach Państwow ych zjawisk uznanych za niebezpieczne. Uru- legają bezpośrednio 24 podobne komórki ulokowane w regionalnych dyrekcjach LP oraz zakładach o zasięgu krajowym. Stamtąd napływają wszelkie informacje o zagrożeniach. Zdaniem inspektora Pasternaka nie należy mnożyć bytów. Jeżeli na przykład działają punkty powiadamiania o pożarach w lasach (PAD-y), to tę strukturę należy włączyć w organizację punktu alarmowego podległego dyrektorowi generalnemu LP. W wypadku pożaru informacja o tym zdarzeniu tam trafia i, w zależności od potrzeb, jest przekazywana do merytorycznych komórek organizacyjnych DGLP, w tym wypadku do Wydziału Ochrony Lasu. Podobnie jest, gdy dojdzie do wypadku śmiertelnego – wówczas powiadamiane jest stanowisko ds. bhp, a w przypadku zdarzeń o charakterze terrorystycznym – Zespół ds. Obronności i Ochrony Informacji Niejawnych. – Ze swoimi działaniami wpisujemy się w podległość pod Centrum ZarząSTYCZEŃ 2013 | głos lasu | 11 w lasach państwowych dzania Kryzysowego MŚ, które z kolei podlega Krajowemu Centrum ZK i Biurze Bezpieczeństwa Narodowego przy prezydencie RP. Czyli w wypadku Lasów Państwowych informacja o danym zdarzeniu trafia od nadleśnictwa, poprzez RDLP, DGLP, MŚ, do kancelarii premiera i BBN. Pozwala to skutecznie zarządzać na wszystkich szczeblach, zależnie od potrzeb i rozmiaru sytuacji – twierdzi sprawujący nadzór nad punktem alarmowym T. Pasternak. Stałe dyżury, koordynacja działań Aby zapewnić przepływ informacji na potrzeby zarządzania kryzysowego, dyrektor generalny LP może zadecydować o uruchomieniu stałego całodobowego dyżuru w każdej jednostce organizacyjnej. Taką decyzję może podjąć również dyrektor RDLP, gdy zdarzenie obejmuje swym zasięgiem mniejszy obszar, na przykład kilku nadleśnictw. – Jeżeli sytuacja kryzysowa ma zasięg lokalny, nie musimy uruchamiać dyżuru w całym kraju. Oczywiście, gdy z uwagi na miejscowy potencjał brakuje dostatecznych środków na jej opanowanie, to wówczas dyrektor generalny LP ma możliwość, w porozumieniu z CZK w MŚ, koordynowania działań na szczeblu ponadregionalnym, międzywojewódzkim; odpowiednio dyrektorzy regionalni koordynują swe działania z wojewódzkimi, a nadleśniczowie – z powiatowymi czy gminnymi centrami zarządzania kryzysowego – wyjaśnia Tadeusz Pasternak. Nie tylko w LP Do powołania punktu alarmowego zobligowane są również inne podmioty, w tym parki narodowe, jednostki badawcze (IBL), jednostki dydaktyczne MŚ (szkoły leśne) czy Biuro Nasiennictwa Leśnego. Obecnie kwestie związane z punktem alarmowym dopracowywane są na poszczególnych poziomach LP. W tej strukturze przewidziane jest powołanie odpowiednich komórek, m.in. w CILP, CKPŚ, ORWLP w Bedoniu. tekst | jerzy DRABARCZYK 12 | głos lasu | STYCZEŃ 2013 Nowy ramowy regulamin organizacyjny Do regionalnych dyrekcji Lasów Państwowych i nadleśnictw trafiły nowe ramowe regulaminy organizacyjne. Czy wprowadzają duże zmiany? W i e l k i e j rewolucji nie ma, nowe regulaminy dają natomiast podstawę do wprowadzenia takich rozwiązań organizacyjnych, które wynikają z fak- tycznie realizowanych zadań w poszczególnych jednostkach – mówi Jerzy Kapral, naczelnik Wydziału Organizacji i Badań Naukowych w DGLP. Pojawiły się też nowe zadania, z których wynika możliwość utworzenia dodatkowych stanowisk pracy w biurach nadleśnictw. Regulamin dla nadleśnictwa Nowe zadania związane są między innymi z administrowaniem systemem informatycznym, edukacją leśną oraz współpracą z mediami. – Kontakt z lokalną społecznością, reprezentowanie Lasów w mediach – to dzisiaj konieczność. Przywiązujemy do tego coraz większą uwagę, a nie zawsze nadleśniczy ma czas i możliwości sam kontaktować się z mediami – mówi Jerzy Kapral. Wspomniane stanowiska nie zawsze muszą być samodzielne. W zależności od natężenia pracy można przypisać im także inne zadania. Stanowiska: rzecznika, administratora sieci, edukatora czy radcy prawnego są fakultatywne i to nadleśniczy decyduje, jak zorganizować ich pracę, by jednostka sprawnie funkcjonowała. W regulaminie nowością jest zapis o możliwości tworzenia zespołów. Będą to komórki samodzielne, niezależne lub wchodzące w skład poszczególnych działów nadleśnictwa. Może być to na przykład zespół do spraw ochrony przeciwpożarowej, wszystko jednak zależy od specyfiki danego nadleśnictwa – mówi Kapral. Zgodnie z nowym regulaminem nadleśniczy musi uzgadniać z dyrektorem RDLP wzrost zatrudnienia. – Zwiększenie zatrudnienia w trakcie roku powinno być uzgodnione z dyrektorem, jeżeli nie było wcześniej uwzględnione w planie finansowo-gospodarczym – mówi Jerzy Kapral. Co z inżynierem nadzoru? Problem ze stanowiskiem inżyniera nadzoru wywołała restrukturyzacja kontroli instytucjonalnej, czyli Inspekcji Lasów Państwowych. Mogłoby się wydawać, że to stanowisko stało się zbędne. – Tak jednak nie jest. Zgodnie z nowym regulaminem inżynier nadzoru ograniczy się do kontroli funkcjonalnej, przez co zyska więcej czasu na inne zadania – mówi naczelnik Kapral. I dodaje, że nie chodzi o to, żeby obniżać prestiż inżyniera nadzoru, ale by realizować te zadania, które zapewniają sprawne funkcjonowanie nadleśnictwa. Kolejna wątpliwość jest związana z tym, czy inżynier nadzoru ma pod- Inżynier nadzoru kontroluje realizację zadań gospodarczych czy udział w procesie planowania. Może też przejąć inne obowiązki, którymi dotychczas zajmował się zastępca nadleśniczego Kontakt z lokalną społecznością, reprezentowanie Lasów w mediach – to dzisiaj konieczność. A nadleśniczy nie zawsze ma na to czas i możliwości legać bezpośrednio nadleśniczemu, czy jego zastępcy. – W mojej ocenie lepsze jest przyporządkowanie zastępcy nadleśniczego. Dlatego też zapisaliśmy w regulaminie, że inżynier nadzoru ma ściśle współpracować z zastępcą nadleśniczego – mówi. Ostateczną decyzję w tej sprawie pozostawiono jednak szefowi jednostki. Nowe obowiązki inżyniera nadzoru będą zbliżone do tych, które dawniej miał nadleśniczy terenowy, czyli na przykład sporządzanie ustaleń z kontroli i zajmowanie się działaniami dyscyplinującymi. Zadaniem inżyniera nadzoru będzie też kontrola realizacji zadań gospodarczych czy udział w procesie planowania. Może też przejąć inne zadania, które zleci nadleśniczy lub zastępca. Mówiąc wprost, ma być osobą, która jest na co dzień w terenie, pomaga, poucza, a jednocześnie sprawuje nadzór, kontrolę nad pracą wykonywaną przez leśniczych. – Jeżeli inżynier nadzoru będzie podlegał bezpośrednio zastępcy nadleśniczego, to jego praca będzie lepiej wykorzystana w nadleśnictwie – mówi naczelnik. Dodaje też, że dotychczasowe usytuowanie tego stanowiska w strukturach tworzyło często niezdrowy klimat i było powodem nieporozumień. Regulamin ramowy RDLP Uporządkowania doczekało się nazewnictwo stosowane w RDLP. Nowe rozwiązanie w postaci obligatoryjnego nazewnictwa podstawowych komórek biura RDLP, symbole tych komórek i ich podporządkowanie w planach już budzą kontrowersje. – Uznaliśmy, że nazewnictwo ma istotny wpływ na funkcjonowanie całej organizacji Lasy Państwowe, na przepływ informacji i korespondencji oraz jej identyfikację na poszczególnych szczeblach i poziomach – wyjaśnia naczelnik Kapral. Stąd te zmiany. Nazewnictwo i podporządkowanie w pionach ustalono zgodnie z zaleceniami zespołu zadaniowego, któremu przewodniczył Tadeusz Baryła, zastępca dyrektora RDLP w Łodzi do spraw eko- nomicznych. Zespół ten ustalił zasady dotyczące konstrukcji ramowego regulaminu biura RDLP, liczby komórek, z których to biuro ma się składać, oraz ich zadań. Został w nim również określony poziom zatrudnienia. – Dyrektor RDLP może utworzyć więcej komórek, niż jest to przewidziane w regulaminie ramowym, z tym że bez wzrostu zatrudnienia. Poziom zatrudnienia powinien być ustalony podczas tworzenia rocznych planów lub też, jeżeli sytuacja tego wymaga, w ciągu roku. Wtedy na zwiększenie zatrudnienia konieczna jest zgoda dyrektora generalnego – podsumowuje naczelnik. W ramowym regulaminie biura RDLP znalazły się także sprawy promocji i kontaktu z mediami. Postanowiono, że każda regionalna dyrekcja powinna zatrudniać pracownika zajmującego się tymi kwestiami. Nie musi on jednak zajmować samodzielnego stanowiska. tekst i zdjęcie | EWA KWIECIEŃ STYCZEŃ 2013 | głos lasu | 13 w lasach państwowych Przełom roku przyniósł nam zmiany kompetencji jednostek LP związanych z leśną informatyką. Skąd tak radykalne ruchy na szczeblu krajowym w strukturach informatycznych? Po objęciu stanowiska w kierownictwie szybko doszedłem do wniosku, że w dotychczasowej strukturze kompetencyjnej leśna informatyka nie jest w stanie skutecznie realizować nałożonych zadań. Bardzo wiele działań, które generowały też wysokie koszty, prowadzonych było w Wydziale Informatyki DGLP. Według mnie biuro DGLP jest jednostką, która powinna być narzędziem dyrektora generalnego do sprawowania nadzoru nad jednostkami podległymi. I to nie rolą dyrekcji, lecz jednostek podległych, w tym ZILP, jest realizacja zlecanych zadań. zdjęcie | JERZY DRABARCZYK Ale pierwsze informacje mówiły o likwidacji, a nie wzmocnieniu ZILP… Nowe urządzanie informatyki leśnej O nowym podziale zadań leśnej informatyki, SILP i szkoleniach rozmawiamy z Marcinem Polakiem, zastępcą dyrektora generalnego LP ds. ekonomicznych. 14 | głos lasu | STYCZEŃ 2013 Rzeczywiście, pierwszą propozycją, zgłoszoną przez Wydział Informatyki, był wniosek o likwidację ZILP. Jednak w sytuacji, gdy tak ważne rzeczy, jak administracja bazą podstawową SILP czy administracja obiegu dokumentów i spraw, zlecamy firmom zewnętrznym na zasadzie pełnego outsourcingu, to pojawia się pytanie o ich bezpieczeństwo i ciągłość funkcjonowania, choćby gdy zmienia się wykonawca wyłoniony w procedurach przetargowych. Nasza koncepcja polega na tym, by przesunąć kompetencje do ZILP, który będzie realizatorem zadań. Celem zmian jest przygotowanie ZILP do przejęcia administracji wszystkich kluczowych systemów informatycznych funkcjonujących w LP i do pracy nad ich rozwojem. Wymagało to zmian kadrowych w ZILP i Wydziale Informatyki DGLP. Nowym naczelnikiem Wydziału został Paweł Pogoda, dotychczasowy główny specjalista w Wydziale Hodowli i Użytkowania Lasu, wcześniej również związany z informatyką. Jednocześnie wysoko oceniam projekty zrealizowane przez Wydział w poprzednim okresie: centralizację bazy SILP czy tworzenie centrum zapasowego. Jakie w takim razie będą zadania Wydziału Informatyki DGLP? Zostaną one ograniczone do nakreślania kierunków rozwojowych, a także sprawowania kontroli nad funkcjonowaniem Moim marzeniem jest, by pracownik, który przychodzi do pracy, zanim dostanie hasło i login do SILP, odbył szkolenia w systemie e-learningu poszczególnych obszarów SILP oraz nad jego bezpieczeństwem. Dużym wyzwaniem dla Wydziału jest opracowanie strategii. Nadzorować on będzie wszystkie wdrożenia systemów informatycznych w Lasach Państwowych, analizować efektywność ekonomiczną przedsięwzięć informatycznych oraz prowadzić okresowe audyty informatyczne. Będzie też prowadzić merytoryczny nadzór nad funkcjonowaniem ZILP. Dyrektor generalny dąży do zapewnienia efektywnej współpracy między poszczególnymi komórkami LP dbającymi o sprawny przepływ informacji i jej szybkie przetwarzanie. Co dalej z licznymi zespołami zadaniowymi zajmującymi się różnymi obszarami informatyki? Czy zajdą duże zmiany? Zasadniczo nie. Choć zamierzeniem dyrektora generalnego jest, aby pracowały one w ściślejszej współpracy z wydziałami merytorycznymi DGLP, a nie tylko z Wydziałem Informatyki. Z tego też wynika decyzja o wprowadzeniu nowych zarządzeń powołujących zespoły – znajduje się w nich między innymi zapis zobowiązujący je do wspierania ZILP. Zmieni się też tryb pracy większości zespołów. Odchodzimy od stałych spotkań. Chcę, by odbywały się one wtedy, kiedy zajdzie potrzeba. Warto też korzystać z elektronicznych środków komunikacji, konferencji via internet itp. Wszystkie zespoły nadal będą świadczyć wsparcie dla użytkowników poprzez System Zgłaszania Błędów i Modyfikacji SILP, który powoli staje się dla pracowników bazą wiedzy o funkcjonowaniu SILP. Wszystkie też będą ściśle współpracować z ZILP, który będzie stanowić oś dla wszelkich działań operacyjnych związanych z leśną informatyką. Jak te wszystkie zmiany odbiją się na funkcjonowaniu informatyki na niższych szczeblach organizacyjnych? W rozwój SILP bardziej powinny się zaangażować komórki merytoryczne, których wiedza o poszczególnych segmentach działalności naszej organizacji pozwoli na efektywną i nowoczesną realizację nałożonych zadań. Kiedy nadleśnictwa doczekają się szybkich łączy z internetem? Nie przewidujemy zmian charakteru działania komórek informatycznych szczebla RDLP. W związku z przejęciem wielu zadań przez ZILP konieczna będzie bliższa współpraca regionalnych komórek informatycznych z tym zakładem ogólnokrajowym. W tej chwili cała łączność nadleśnictwa, zarówno nasza „wewnętrzna”, jak i internetowa, jest w jednym kanale. Pracujemy nad tym, by ten kanał, który obecnie służy do naszych leśnych aplikacji, dalej był zarezerwowany dla tego ruchu, a dodany był drugi, nowy, który umożliwiałby szybszy dostęp do internetu. Przejdźmy na poziom nadleśnictw. Kiedy interfejs SILP będzie tak intuicyjny, jak popularnych smartfonów? Elektroniczny obieg dokumentów – SODiS – miał uprościć pracę i działać w całych LP. Co z nim? Jeśli chodzi o bazę SILP, to w mojej ocenie sam „środek” jest dobry. Funkcjonuje tam bardzo (może aż za bardzo) szczegółowa baza, ale mamy też dwa elementy wymagające głębokich zmian. Pierwszy to właśnie wejście danych, czyli aplikacje do ich wprowadzania przez pracowników nadleśnictw. Obecnie działająca aplikacja Zastanawiamy się, jaki kierunek rozwoju powinien przyjąć SODiS. Jeszcze w czasie mojej pracy w RDLP w Krakowie testowaliśmy ten system. W pionie ekonomicznym wdrożyliśmy go dla części korespondencji. Mimo to spędzałem w SODiS, głównie na dekretowaniu, ponad dwie godziny dziennie. W tym Naszym celem jest uproszczenie interfejsu SILP Web. Niezbędny jest tu udział pracowników terenowych, którzy mogliby wypowiedzieć się na temat swoich potrzeb terminalowa nie może być zmieniona z dnia na dzień, ale na pewno zdajemy sobie sprawę z konieczności zmian. Naszym celem jest uproszczenie interfejsu SILP Web. Niezbędny jest tu udział pracowników terenowych, którzy mogliby wypowiedzieć się na temat swoich potrzeb. Te potrzeby ma zbierać i analizować Wydział Informatyki DGLP. Większy niż dotąd udział w kreowaniu zmian w SILP będą też miały wydziały merytoryczne. Druga zmiana konieczna w SILP to stworzenie narzędzia dostarczającego szefom jednostek danych i informacji. Obecnie można to robić, ale jest to czasochłonne i mało intuicyjne. systemie jest też mnóstwo niewykorzystywanych funkcjonalności, które go spowalniają i przez które interfejs jest nieprzejrzysty. Czy tego potrzebujemy? A może bardziej naszej firmie przyda się na początek elektroniczny dziennik podawczy? Musimy się nad tym zastanowić. Tu też trzeba wyjść od potrzeb. Zarządzenie nr 3 nakłada na pracownika obowiązek posiadania umiejętności posługiwania się udostępnionym mu wycinkiem SILP. Niestety rozdźwięk między wymaganiami w stosunku do pracowników a ich umiejętnościami nie maleje. Samym nakazem się go nie zniweluje… STYCZEŃ 2013 | głos lasu | 15 w lasach państwowych stemie e-learningu. Szkolenie będzie się kończyło testem, a dopiero po jego zdaniu pracownik otrzyma uprawnienia dostępu do odpowiednich modułów SILP. Chcemy też zintensyfikować szkolenia wyjazdowe, podczas których spotykają się ludzie z różnych jednostek. Mają one nie tylko wartość merytoryczną przekazywaną na zajęciach, lecz są także okazją do wymiany wiedzy w kuluarach. Tworzą też relacje, które później owocują współpracą. Co z refundacją opłaty za internet w leśniczówkach? Różnie to w terenie wygląda… Jeśli istnieją możliwości techniczne, stanowisko leśniczego powinno być włączone do sieci. W tej sytuacji koszt utrzymania łącza powinno ponieść nadleśnictwo. W rejestratorze powinny zostać tylko te aplikacje, które są potrzebne leśniczemu w terenie, czyli głównie związane z odbiórką drewna Celem zmian jest przygotowanie ZILP do przejęcia administracji wszystkich kluczowych systemów informatycznych funkcjonujących w LP i do pracy nad ich rozwojem Zgadzam się. Tu mamy do czynienia z pewnym zaniedbaniem. W latach 90., kiedy SILP wchodził w życie, wszyscy pracownicy byli permanentnie szkoleni. Potem to się niestety zmieniło. Dziś wielu pracowników uczy się obsługi niezbędnych w pracy modułów od… kolegów. Problem pojawia się, jeśli kolega nie do końca poprawnie obsługuje dany moduł. Dlatego chcemy zbudować system szkoleń, z tym że informatyka nie 16 | głos lasu | STYCZEŃ 2013 powinna być w nim traktowana jako coś oddzielnego. Jeśli szkolimy pracownika na przykład z ochrony lasu, to powinien być szkolony także z zagadnień ochroniarskich powiązanych z SILP. Szkolenia chcemy prowadzić w sposób tradycyjny, ale również oprzeć je na systemie e-learningowym. Moim marzeniem jest, by pracownik, który nowy przychodzi do pracy, zanim dostanie hasło i login do SILP, odbył szkolenia w sy- zdjęcie | ZBIGNIEW PAJEWSKI Wirująca klepsydra, czyli długie oczekiwanie na uruchomienie aplikacji na rejestratorach, to zmora wielu leśniczych. Będę sugerował zespołowi ds. aplikacji mobilnych, by większość aplikacji z rejestratorów przenieść na stanowisko leśniczego. W rejestratorze powinny zostać tylko te aplikacje, które są potrzebne leśniczemu w terenie, czyli głównie związane z odbiórką drewna. Być może będzie szansa, by przeprowadzić tę zmianę w sposób elastyczny. Wybór zlokalizowania aplikacji powinien być po stronie użytkownika. To na pewno odciążyłoby urządzenia. Na koniec pytanie z „komunikacyjnej działki”. Czy informatyka wesprze zmiany w komunikacji wewnętrznej w LP? Widzę potrzebę usprawnienia komunikacji wewnętrznej w Lasach. Informacja hierarchiczna, formalna często zacina się na jakimś poziomie. Trzeba wypracować ścieżki, dzięki którym informacja będzie szybciej docierała na wszystkie szczeble zarządzania. Przykłady z innych firm świadczą o tym, że dobrze zorganizowany intranet może działać i przynosić korzyści organizacji. Ważna jest też możliwość otrzymania informacji zwrotnej, komentarzy pracowników i swobodnej dyskusji. Mam nadzieję, że pracownicy będą chcieli w niej uczestniczyć, a kierownictwo będzie do niej zachęcało i odpowiednio reagowało na głosy „z terenu”. rozmawiał | ARTUR RUTKOWSKI POLITYKA MIESZKANIOWA Kto zapłaci podatek? Czy pracownik zajmujący mieszkanie służbowe ma obowiązek zapłacić podatek od nieruchomości? D o października zeszłego roku nikt z leśników takiego pytania nie zadawał i raczej żaden z leśników takiego podatku nie płacił. Sytua- cję zmieniła interpretacja ogólna ministra finansów z 25 października 2012 roku w sprawie ustalania podmiotu zobowiązanego do zapłaty podatku od nieruchomości z tytułu nieruchomości stanowiących własność Skarbu Państwa będących w zarządzie Lasów Państwowych i udostępnianych pracownikom Służby Leśnej do bezpłatnego korzystania. Chodzi tu zarówno o budynki mieszkalne, jak i grunty oraz budynki gospodarcze. Interpretacja jest odpowiedzią na zapytanie w tej sprawie jednostki samorządowej. Obowiązuje w całym kraju. Dlaczego pracownik Zgodnie z ustawą o lasach pracownicy Służby Leśnej, których charakter pracy i stanowisko wymagają mieszkania w miejscu wykonywania pracy, mają prawo do bezpłatnych mieszkań. Z kolei jeżeli zajmowana nieruchomość jest własnością Skarbu Państwa, to obowiązek rozliczenia się z fiskusem spoczywa na jej posiadaczu. Z leśniczymi umowę o bezpłatne korzystanie z mieszkania podpisuje nadleśniczy, a z nadleśniczymi – dyrektor regionalnej dyrekcji LP. Zarówno jeden, jak i drugi reprezentują w tym wypadku Skarb Państwa. Dlatego, zgodnie z interpretacją ministra finansów, umowy te zawarte są ze Skarbem Państwa, co powoduje konieczność zapłacenia podatku. Minister uważa, że w tej sytuacji powinien go zapłacić korzystający z nieruchomości pracownik. Wyjątek stanowi sytuacja, gdy użytkuje DGLP najprawdopodobniej wystąpi do ministra finansów z prośbą o szczegółowe wyjaśnienie sprawy podatku i omówienie jej w ramach interpretacji indywidualnej on lokal niebędący odrębną nieruchomością (zgodnie z ustawą z 24 czerwca 1994 roku o własności lokali). Co na to DGLP? – Tezy przedstawione w interpretacji ministra finansów mają istotne znaczenie dla pracowników uprawnionych do korzystania z bezpłatnego mieszkania, nie wyczerpują jednak wszystkich przypadków występujących w jednostkach organizacyjnych Lasów Państwowych. W związku z tym Dyrekcja Generalna LP, po przeprowadzeniu pełnych analiz prawnych, najprawdopodobniej wystąpi do ministra finansów z prośbą o szczegółowe wyjaśnienie tej sprawy i omówienie jej w ramach interpretacji indywidualnej – mówi Piotr Młynarczyk, naczelnik Wydziału Infrastruktury DGLP. Informuje też, że elementami, które zostały zmienione lub będą zmodyfikowane w najbliższej przyszłości w efekcie ogłoszenia interpretacji ogólnej ministra finansów, są: uporządkowanie paragrafu 21 Ponadzakładowego Układu Zbiorowego Pracy i w konsekwencji planowane wprowadzenie zmiany do treści umów zawieranych z pracownikami korzystającymi z bezpłatnego mieszkania. – W do- tychczasowych umowach znajdował się zapis o przekazaniu gruntu do bezpłatnego wyłącznego użytkowania. Teraz zmieni się to na bezpłatne korzystanie. Zmiana niby niewielka, ale istotna – podkreśla naczelnik Młynarczyk. Nowe brzmienie paragrafu 21 W wyniku zmian w Ponadzakładowym Układzie Zbiorowym Pracy paragraf 21 ust. 5 otrzymał następujące brzmienie: Pracownikowi Służby Leśnej, uprawnionemu do bezpłatnego mieszkania, przysługuje prawo do: 1) bezpłatnego korzystania z budynków niemieszkalnych, przynależnych do bezpłatnego mieszkania, 2) b ezpłatnego korzystania z gruntów, na których posadowione są: bezpłatne mieszkanie i budynki przynależne. TEKST | KATARZYNA BIELAWSKA STYCZEŃ 2013 | głos lasu | 17 polityka mieszkaniowa Co nowego w mieszkaniówce Podział lokali na zbędne i niezbędne, kreowanie potrzeb na szczeblu lokalnym, sporządzanie nowych wykazów mieszkań nieprzeznaczonych do sprzedaży przez RDLP – to tylko niektóre ze zmian wpisujących się w obecną politykę mieszkaniową Lasów Państwowych. pisy dotyczące wykazów mieszkań dla pracowników Służby Leśnej, którym przysługują lokale bezpłatne oraz rotacyjne (zarządzenie nr 20 z 27 kwietnia 2010 roku) zasoby lokalowe jednostek LP podzielono na zbędne i niezbędne. Te ostatnie spełniają wymagania ustawowe dotyczące zapewnienia bezpłatnego mieszkania, jeżeli jest taka potrzeba, nadleśniczemu i leśniczemu. – Do grupy tzw. mieszkań niezbędnych mogą też być zaliczane te, które zdaniem nadleśniczego muszą pozostać w jego dyspozycji. Są to na przykład lokale przeznaczone do czasowego zajęcia przez stażystów czy nowo przyjmowanych do pracy lub oczekujących na zwolnienie remontowanej leśniczówki. Z kolei mieszkania zbędne to te kierowane do sprzedaży lub do likwidacji, a także przeznaczone do przekazania innym podmiotom, przede wszystkim gminie – wyjaśnia Piotr Młynarczyk, naczelnik Wydziału Infrastruktury Leśnej DGLP. Nadleśniczy kreatorem Lokalną politykę mieszkaniową kreuje nadleśniczy. Wypracowując ją, powinien między innymi uwzględniać strukturę wiekową podległych pracowników, stan 18 | głos lasu | styczeń 2013 w nadleśnictwie, może być więcej (jeśli wynika to z potrzeb) albo mniej niż jest leśnictw; często zdarza się, że leśniczowie mieszkają w prywatnych mieszkaniach, za co przysługują im rekompensaty pieniężne. – Liczba lokali niezbędnych nie może podlegać partykularnym zmianom, a lokalna polityka mieszkaniowa musi być akceptowana przez dyrektorów regionalnych dyrekcji LP – mówi naczelnik Młynarczyk. techniczny budynków i poszczególnych lokali, koszty związane z ich eksploatacją, a nawet – jeżeli to konieczne – budowę nowych obiektów. Wynikiem analizy powinno być wskazanie (z odpowiednim uzasadnieniem) mieszkań niezbędnych, najlepszych, najkorzystniej umiejscowionych do pełnienia swych funkcji. Lokali niezbędnych, czyli mających pozostać Piotr Młynarczyk W ydział Infrastruktury leśnej DGLP →naczelnik Sprawy mieszkaniowe w RDLP Przesunięcie większego ciężaru sprawdzenia i przygotowania wykazów nieruchomości przeznaczonych do sprzedaży na szczebel dyrektora regionalnego LP to między innymi efekt cyklu szkoleń z zasad ewidencji oraz sprzedaży lokali mieszkalnych. Dziś już rejestrujemy mniej błędów przy sporządzaniu takich wniosków. Szkolenia, w których uczestniczyli między innymi sekretarze nadleśnictw, przeprowadziliśmy w latach 2011–2012 we wszystkich RDLP. Uproszczenie procedur zdjęcie | archiwum W raz z wejściem w życie 17 października ub.r. zarządzenia nr 75 dyrektora generalnego LP, uchylającego dotychczasowe prze- Swoboda w procedurze kwalifikowania wykazów mieszkań przeznaczonych do sprzedaży na szczeblu dyrektora regionalnej dyrekcji LP, w połączeniu z uproszczeniem procedury zatwierdzania tych wykazów przez dyrektora generalnego LP – to istotna nowość. – To dyrektorzy regionalni decydują o zakresie wymaganej dokumentacji potrzebnej do zatwierdzenia wykazów. Z poziomu DGLP niczego nie narzucamy. Zastrzegamy sobie jednak możliwość weryfikacji przesłanych dokumentów. Mamy do tego narzędzia, na przykład SILP, SILPWeb i Business Objects, możemy zajrzeć do bazy ewidencyjnej i sprawdzić dane. Ewentualne wątpliwości rozstrzygać będzie terenowa kontrola funkcjonalna prowadzona przez pracowników Wydziału Infrastruktury Leśnej DGLP – podkreśla naczelnik Piotr Młynarczyk. →przewodniczący Związek Leśników Polskich w RP oczekuje jasnego i precyzyjnego sformułowania zasad polityki mieszkaniowej, a nie zmieniania nazewnictwa dotychczasowych mieszkań funkcyjnych i rotacyjnych na mieszkania niezbędne. Oczekujemy również wiarygodnych działań, bardziej transparentnych, na etapie tworzenia wykazów mieszkań niezbędnych w uzgodnieniu ze związkami zawodowymi. Mówienie teraz o enklawach, gdy sprzedano już tyle mieszkań w LP, w tym osobom postronnym, jest, moim zdaniem, odwracaniem uwagi od zasadniczych problemów polityki mieszkaniowej. Informacja o rzekomym braku zainteresowania kupnem mieszkań wśród podleśniczych jest mało wiarygodna. Pracownicy, którzy zostali pozbawieni mieszkań bezpłatnych, w wielu przypadkach zaliczonych do niezbędnych dla LP, ponoszą wysokie koszty utrzymania tych mieszkań, często znacznie większych od ewentualnych rat za kupioną osadę czy wynajmowane mieszkanie. Dlatego zdecydowanie opowiadamy się za daleko idącą kompleksową sprzedażą mieszkań w Lasach Państwowych, umożliwiającą sprzedaż w założonym terminie wszystkich osad, z wyjątkiem pełniących jakąś szczególną rolę , np. historyczną, lub będących częścią infrastruktury leśnej czy nowo wybudowanych. Każde inne, częściowe rozwiązania będą rodziły poważne problemy, frustracje i kontrowersje, które pojawiły się wraz z rozpoczęciem sprzedaży mieszkań w LP. zdjęcie | archiwum Związek Leśników Polskich w RP Wraz z wejściem w życie do ustawy o lasach artykułu 39a, określającego służebność drogi koniecznej i tzw. służebność przesyłu, zwiększyła się sprzedaż budynków i lokali usytuowanych w głębokich enklawach leśnych. Zdaniem Piotra Młynarczyka należy dokładniej przyjrzeć się wydawaniu zgód na służebność drogową. – Przypadki zbywania nieruchomości w enklawach powinny być sporadyczne. Muszą być przemyślane, poprzedzone dokładną analizą, czy nie należałoby przenieść najemców w inne miejsce i zlikwidować lokal – twierdzi. Dodaje: – Sprzedaż lokali w enklawach w dłuższej perspektywie czasowej może sprawiać jednostkom Lasów Państwowych dodatkowe kłopoty, choćby w postaci wyliczania służebności, utrzymywania drogi dojazdowej: remontu czy odśnieżania. Może przy tym dochodzić do zwiększenia penetracji terenów leśnych, gdy na przykład nabywca lokali położonych w enklawach zacznie prowadzić gospodarstwo agroturystyczne. Decyduje ekonomia Najliczniejszą grupą, która utraciła prawo do korzystania z bezpłatnego mieszkania, są podleśniczowie. Między innymi dlatego centrale związkowe działające w Lasach Państwowych naciskały, żeby to oni mogli kupować mieszkania w pierwszej kolejności. Wniosków i zgód na sprzedaż było bardzo dużo, ale zainteresowanie kupnem, jak dotąd – niewielkie. – Znamy genezę tego zjawiska. Jest to prosty rachunek ekonomiczny. Podleśniczowie to najczęściej ludzie młodzi, niemający długiego stażu pracy w LP. Tym samym nie przysługują im pełne zniżki przy zakupie mieszkania. Przypomnę, że każdy przepracowany rok to w wypadku podleśniczego 9-procentowa zniżka, z czego 6 proc. przysługuje za pracę i 3 proc. za najem. W sumie daje to niebagatelną kwotę, nic zatem dziwnego, że podleśniczowie zwlekają z kupnem – wyjaśnia naczelnik Młynarczyk. Kazimierz Uleniecki Krajowa Sekcja Pracowników Leśnictwa NSZZ „Solidarność” →przewodniczący zdjęcie | archiwum Koniec sprzedaży w enklawach? Bronisław Sasin Podział lokali na zbędne i niezbędne nie zawiera kryteriów, jakimi kierować się mają nadleśniczowie przy podejmowaniu decyzji. „Niezbędność” będzie określana subiektywnie, bez analizy ekonomicznej odnoszącej się do przyszłych nakładów na remonty, bieżących kosztów utrzymania czy też skutków społecznych oddalenia siedlisk od „cywilizacji”. Sprzedaż z założenia była przewidziana jako proces, bez potrzeby pilnego przyspieszania m.in. ze względu na dobrą kondycję LP, konieczność amortyzacji poniesionych wcześniej nakładów na remonty i modernizacje. Lokale zakładowe powinny z założenia być lokalami przejściowymi dla ich użytkowników. Problem enklaw jest zmartwieniem leśników, a nie społeczeństwa. Trzeba udostępniać drogi do enklaw (może oddać je gminom), jeżeli nie są to obszary chronione. Rozbiórka nie będzie świadczyć pozytywnie o leśnikach. Jeśli chodzi o podleśniczych i pracujących w lasach najemcach, problem sam się rozwiąże po jakimś czasie, po obniżeniu cen za czas pracy i najmu. Ważna jest jedynie deklaracja stron i nieponoszenie już nakładów. Zmartwieniem są przypadki rodzin byłych pracowników, którzy zasiedlają lokale niezbędne i nieprzeznaczone do sprzedaży. Myślę, że ważną, rolę (obok związkowych) mogą odegrać opinie pracowników, którzy coraz częściej godzą się z perspektywą kupna lokalu na wolnym rynku. Lokal zakładowy dla nowego pracownika powinien być jedynie czasowym miejscem zamieszkania. Tekst | JERZY DRABARCZYK styczeŃ 2013 | głos lasu | 19 w terenie Polska makia Makia z muflonami Aż jedną piątą powierzchni leśnej Nadleśnictwa Jawor (RDLP Wrocław) porastają dębiny hodowane niegdyś w formie odrośli, aby dostarczały jak najwięcej kory garbarskiej. Od kiedy jednak roślinne garbniki wyszły z użycia, jedynym garbarzem zainteresowanym tymi lasami jest dyląż garbarz – mawiają tutejsi leśnicy. K orę w ykorzystywały garbarnie, a drewnem ze ścinanych co czterdzieści lat odrośli opalano zapewne położone w bliższej i dalszej odległości wapienniki oraz ogrzewano domy, zanim upowszechnił się węgiel – domyśla się Jacek Celmer, zastępca nadleśniczego. Za dużo dębów Dęby mają największy udział w składzie gatunkowym jaworskich drzewostanów – około 40 proc. Jest to tyle samo, co w znanym z ich hodowli Nadleśnictwie Krotoszyn (RDLP Poznań). Tamtejszy dąb szypułkowy ustępuje jednak pod 20 | głos lasu | STYCZEŃ 2013 względem wielkości udziału gatunkowego sośnie, podczas gdy w Nadleśnictwie Jawor rosnący tu dąb bezszypułkowy o 10 pkt proc. wyprzedza następny świerk. – Nasze dębiny odroślowe liczą sobie obecnie przeważnie 80–120 lat i pomału prowadzimy ich przemianę – mówi Jacek Celmer. – Przede wszystkim z pomocą rębni stopniowych uzyskujemy naturalne odnowienia. Będą to pierwsze – nie wiadomo od jak dawna – drzewostany generatywne. Poza tym lite dębiny, przetykane jedynie gdzieniegdzie lipami, staramy się wzbogacić gatunkowo. Dodajemy takie gatunki, jak właśnie lipa oraz buk i jodła, a także jawor, brzoza, modrzew czy czereśnia ptasia. Ten proces potrwa jeszcze całe dziesięciolecia, gdyż odroślowe dębiny pokrywają około 2800 ha, a rocznie odnawia się w nadleśnictwie mniej więcej 100 ha. Większość odnowień powstaje jednak w świerczynach, które dość szybko wypadają, ponieważ rosną na tutejszych w całości lasowych siedliskach – po 40 proc. przypada na LMwyż i Lwyż, a tylko pozostałe 20 proc. stanowi LG. Od dziewięciu lat nadleśnictwo uczestniczy w programie restytucji sudeckiej jodły, której okazałe egzemplarze zachowały się jeszcze w niektórych miejscach. Ten gatunek z powodzeniem sadzony jest zarówno w miejsce świerka, jak i dębu, i jego odnowienia zajmują już około 200 ha. nadleśnictwo sprzedało w zeszłym roku, tylko jedna trzecia była drewnem wielkowymiarowym. Na pocieszenie można przytoczyć dane z Nadleśnictwa Krotoszyn, w którym dęby dość mocno chorują i w trzebieżach późnych analogiczny wynik jest ostatnio większy tylko o 20 pkt proc. Jednak w dobrej jakości dębinach powinno to być dużo więcej. Ale akurat niski udział drewna wielkowymiarowego nie musi być powodem do zmartwienia. Dowodzi tego między innymi przykład Nadleśnictwa Gidle (RDLP Katowice). Sprzedaje ono konfekcjonowane dębowe szczapy do kominka i osiąga z tego tytułu większy dochód niż ze sprzedaży takiej samej ilości tartacznej dębiny niższej klasy. W tym miejscu spodziewamy się udanego, naturalnego odnowienia jodły – mówią (od lewej) leśniczy Roman Filipiński i zastępca nadleśniczego Jacek Celmer Dąb jak… bonsai Lasy Nadleśnictwa Jawor położone są powyżej 200 m n.p.m., częściowo na wzgórzach, z których najwyższe osiąga 690 m n.p.m. Dębiny odroślowe, podobnie jak generatywne, rosną na występujących tu z reguły glebach brunatnych do wysokości mniej więcej 400 m n.p.m. Drzewostany obu pochodzeń prezentują rozmaitą jakość, co związane jest głównie z grubością warstwy glebowej i dostępnością wody. Najciekawszą formację roślinną utworzyły odroślowe dębiny na południowych stokach wzgórz w leśnictwie Dobromierz. Skały, na których rosną, pełne są szczelin przepuszczających wodę. Wskutek permanentnej suszy, a może także wpływu rozwiniętego dawniej wypasu owiec, grubo ponadstuletnie dęby nie przekraczają wysokości kilku metrów i przywodzą na myśl drzewka bonsai. – Tylko w moim leśnictwie powiedzenie „chłop jak dąb” przestaje być komplementem – śmieje się Roman Filipiński, miejscowy leśniczy. Karłowate dębiny, przetykane równie niskopiennymi sosnami, tworzą zarośla na kształt makii, w których bardzo dobrze czują się muflony. Obecnie w leśnictwie Dobromierz żyje ich aż jedna trzecia z ogólnej liczby około 250 sztuk bytujących w jaworskich lasach. – Niektórzy ekolodzy twierdzą, że muflony tratują i skubią cenne murawy naskalne i z tego względu rozważają Na odrośla dębowe warto zwrócić uwagę tam, gdzie odnowienie z samosiewu i sadzenia nie gwarantuje zadowalających rezultatów nawet ich eliminację – mówi Roman Filipiński. – Ja jednak uważam, podobnie jak większość leśników mających do czynienia z tymi zwierzętami, że są one nieodłączoną częścią dolnośląskiego krajobrazu. Aby udowodnić „niewinność” muflonów, w leśnictwie Dobromierz zagrodzono część naskalnych muraw, uniemożliwiając ich penetrację. Być może po pewnym czasie okaże się, że muflony nie tylko im nie szkodzą, ale nawet poprzez żerowanie nie dopuszczają do ich zarastania… Jacek Celmer narzeka, że na 15 tys. m sześc. surowca dębowego, który Odroślowy handicap Gospodarstwo odroślowe w przypadku dębin nie jest dostatecznie produktywne i nie stosuje się go w naszym leśnictwie. Jednak zdaniem Marka Matyjaszczyka, zastępcy dyrektora Oddziału BULiGL w Brzegu, który dobrze zna dolnośląskie lasy, odnowienie za pomocą odrośli można stosować na obszarach Natura 2000 obejmujących kwaśne lub ciepłolubne dąbrowy. Pozwoli to na jak najmniejszą ingerencję w chronione siedliska, w tym takie rodzynki, jak podgórska ciepłolubna dąbrowa brekiniowa, której występowanie opisano właśnie w tym regionie. Odrośla dębowe mają także na starcie potężny handicap w postaci rozrośniętych systemów korzeniowych starych drzew. – Z tego względu ich wykorzystanie może pomóc w powrocie lasu na powierzchnie przedwcześnie go pozbawione, np. w wyniku huraganu, zwłaszcza jeśli takie miejsca to pędraczyska, gdzie szczególnie trudno o udane odnowienie – mówi Tomasz Grądzki, naczelnik Wydziału Hodowli i Użytkowania Lasu DGLP. Podobnie uważa nadleśniczy Piotr Wierzbicki, który podsumowuje: – Na razie realizujemy w nadleśnictwie plan urządzenia lasu, który ekspiruje dopiero za pięć lat i nie przewiduje gospodarki odroślowej. W przyszłości można jednak rozważyć taki sposób odnowienia tytułem eksperymentu, szczególnie w miejscach, gdzie samosiew lub sadzenie mogą nie dawać dostatecznych efektów lub powodować nadmierne koszty. TEKST I ZDJĘCIA | MAREK KWIATKOWSKI STYCZEŃ 2013 | głos lasu | 21 w terenie Czy jeleń musi spałować młodniki? Niekoniecznie. Działania leśników z Nadleśnictwa Trzebielino pokazują, że mimo wysokich stanów jeleniowatych szkody przez nie powodowane sukcesywnie się zmniejszają i w zdecydowanej większości są na poziomie gospodarczo znośnym. W większości nadleśnictw, w których w ystępuje jeleń, jedynie grodzenie gwarantuje skuteczne w yprowadzenie upraw leśnych. Mimo, że mechaniczne zabezpieczenie upraw jest skuteczne, niestety ma równocześnie wiele wad. Są one związane m.in. z koniecznością ciągłego monitoringu stanu technicznego płotów, zmniejszenia powierzchni bytowej czy zaburzenia naturalnych ciągów migracyjnych zwierzyny. Chociaż zatem grodzenia są i prawdopodobnie będą nadal najważ- 22 | głos lasu | STYCZEŃ 2013 niejszą z metod zabezpieczania upraw leśnych, niezwykle ważne jest poszukiwanie nowych metod oraz doskonalenie innych, uznanych i sprawdzonych zabiegów chroniących młode drzewostany przed zwierzyną. Oprócz grodzenia, rysakowania czy zakładania osłonek na strzały drzewek, sprawdzoną i bardzo skuteczną metodą jest wykładanie drzew ogryzowych (zgryzowych). Naukowe doświadczenia… Wykładanie drzew ogryzowych jest jedną z metod pośrednich, która ma poprawić warunki bytowania zwierzyny oraz przyczynić się do lepszego zago- spodarowania obwodów łowieckich. Wykorzystanie przez leśników z Trzebielina dostępnych badań dotyczących zapotrzebowania jeleniowatych na żer włóknisty (prowadzonych między innymi przez IBL) zaowocowało kompleksowym opracowaniem zasad wykładania żeru włóknistego w nadleśnictwie. W biotopach leśnych, szczególnie jednogatunkowych, zimą żer włóknisty i pędowy może stanowić do 70 proc. dziennej dawki pokarmowej. Czynnikiem zwiększającym pobieranie takiego pożywienia jest zjawisko tiku zgryzania, który jest formą przeniesienia reakcji nerwowego Krzysztof Załuska zdjęcie | archiwum Nadleśnictwo Trzebielino →NADLEŚNICZY Drzewa ogryzowe Jedno drzewo o długości 20 m i średnicy 23 cm, spałowane 5 m od odziomka wzwyż, na dwóch trzecich obwodu daje około 8,7 kg kory, czyli tyle, ile jeleń może pozyskać z około 1750 drzewek w młodniku zachowania, wynikającego między innymi ze stresu związanego z presją antropogeniczną (polowania pędzone, penetracja lasu przez grzybiarzy) czy przegęszczeniem populacji. Ustalenia badaczy (na przykład prof. Eleonory Szukiel) dotyczące ilości pobieranego pokarmu wskazują, że fizjologiczna Niezbędne włókno Przewód pokarmowy jeleniowatych jest przystosowany do trawienia włóknistych części roślin. Powinny one stanowić 3–15 proc. dziennej dawki pokarmowej. Pozwala to na utrzymanie w żwaczu dużej powierzchni chłonnej, zapewnia równomierny dostęp enzymów do treści pokarmowej oraz zapobiega zaburzeniom trawienia (kwasicy). dawka dziennego zapotrzebowania jeleni na żer włóknisty i pędowy wynosi średnio od 3–15 proc. dziennej dawki pokarmowej, czyli od 0,6 do 3 kg. Jedno drzewo o długości 20 m i średnicy 23 cm, spałowane 5 m od odziomka wzwyż, na dwóch trzecich obwodu daje około 8,7 kg kory, czyli tyle, ile jeleń może pozyskać z około 1750 drzewek w młodniku. …i ich wykorzystanie w praktyce Te informacje stały się podstawą ustalenia ilości żeru włóknistego, jaka odpowiadałaby potrzebom pogłowia jeleniowatych bytujących na terenie Nadleśnictwa Trzebielino. Oszacowano, jaką liczbę drzew należy każdego roku wykładać w wybranych wydzieleniach objętych użytkowaniem przedrębnym (II klasa wieku i starsze), aby w maksymalnych ilościach zapewnić zwierzynie swobodny oraz – co ważne – ciągły (przez cały rok) dostęp do żeru włóknistego. Dużo i konsekwentnie Obserwowane w ostatnim czasie zjawisko wzmożonej presji wilków na jeleniowate spowodowało zmianę w strukturze ilościowej bytujących chmar – z chmar rodzinnych na duże chmary, dochodzące do kilkudziesięciu i więcej osobników. Dodatkowo należy również wziąć pod uwagę stres związany z tym zjawiskiem oraz obserwowane u jeleniowatych towarzyszące mu zjawisko „przeniesienia”, które w konsekwencji odbiło się na zwiększeniu presji zwierzyny na drzewostany. Musiało to spowodować pewną zmianę w dotychczasowym podejściu do zagadnienia wykładania żeru włóknistego – obecnie życie pokazuje, że trzeba go wykładać po pierwsze dużo oraz – co ważniejsze – konsekwentnie, przez cały rok. Po zdefiniowaniu wielkości potrzeb ustala się odpowiadającą im powierzchnię wydzieleń, w których średnio wykłada się do 50 drzew na hektar. W tym celu pododdział dzieli się na dwie, trzy działki robocze, na których pozyskuje się wszystkie wytypowane na działce drzewa. Po ich „obieleniu” przez jelenie na działce nr 1 przystępuje się do wyłożenia drzew na kolejnej działce (nr 2), a jednocześnie wyrabia się sortymenty na działce nr 1. Działanie to odbywa się bez dodatkowych kosztów, gdyż wyłożone drzewa i tak należało wyciąć. Zasadą jest natomiast to, że na danej działce musi być zapewniony front prac dla robotników na przynajmniej jeden dzień. Na przykład w 2011 roku od kwietnia do września (wiosna – jesień) wyłożono 5860 drzew na powierzchni 113 ha, co dało 5,3 tony żeru włóknistego, a od października do marca (jesień – zima) wyłożono 17 610 drzew na powierzchni 353,5 ha (23 tony żeru włóknistego). TEKST I ZDJĘCIA | TOMASZ KUREK STYCZEŃ 2013 | głos lasu | 23 akademia leśnika O czywiście trudno z nimi dyskutować, w sytuacji gdy na szali stawiane są emocje, co w ostatnich latach staje się powszechną praktyką „ekorecenzentów” leśnictwa. Jednak kłopotliwość rozmów bierze się także z braku merytorycznych podstaw dyskusji. Jej ożywiony w ostatnich latach przebieg wcale nie przekłada się na liczbę i jakość badań problemu. Nie bardzo wiadomo, jak gospodarować, by najrozsądniej i skutecznie godzić potrzeby ochrony przyrody z wymaganiami hodowli, użytkowania czy ochrony lasu. Początki Jedenaście lat temu prof. Jerzy Solon i dr Jacek Wolski z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN przedstawili kilka propozycji nowego podejścia do martwego drzewna w leśnych kompleksach promocyjnych. Przede wszystkim uznali, że „głównym celem gospodarowania martwym drewnem w lasach powinno być pozostawienie takiej jego ilości i jakości, aby zapewnić ciągłość istnienia oraz możliwości ponownego zwiększania zasięgu korzystających z niego populacji roślin, grzybów i zwierząt”. Postulat był w pełni zbieżny ze stosunkowo dobrze rozpoznanymi wówczas ogólnymi potrzebami ochrony przyrody. Nie ulega też wątpliwości, że temat stawał się coraz bardziej istotny, o czym przekonywały się pierwsze RDLP, uzyskujące w tym czasie certyfikaty FSC. Obecność martwego drewna w lasach zaczęła też nabierać wagi po wprowadzeniu sieci Natura 2000. Jednym z parametrów oceny zachowania leśnych siedlisk przyrodniczych stało się właśnie martwe drewno. Warto przypomnieć ówczesne postulaty naukowców, którzy uważali, że martwe drewno musi stać się elementem nowej i spójnej wewnętrznie gospodarki leśnej. Uznali też, że ocena zasobów martwego drewna nie może odnosić się do poszczególnych wydzieleń, ale do całości siedliska w granicach ocenianej jednostki. Uzasadnieniem takiego podejścia był fakt, że jest to dynamiczny element środowiska leśnego, który pojawia się oraz zanika w sposób nierównomierny. Ważnym postulatem było zachowanie ciągłej obecności martwego drewna między pokoleniami lasu (np. przez po- 24 | głos lasu | STYCZEŃ 2013 Ile martwego drewna? W polskich lasach jest zbyt mało martwych i zamierających drzew, a leśnicy wciąż nie nauczyli się traktować ich jako normalnego i niezbędnego elementu ekosystemu. Te i podobne zarzuty coraz częściej formułują pod adresem polskiego leśnictwa organizacje pozarządowe oraz niektórzy naukowcy. zostawianie na zrębach pojedynczych zamarłych drzew) oraz czynne wpływanie na zwiększenie udziału martwego drewna (poprzez okaleczanie osobników słabych i szkodliwych dla gospodarki leśnej lub ogławianie wierzchołków). Wydaje się, że najważniejszym spośród zgłoszonych wówczas postulatów była konieczność opracowania strategii dotyczącej gospodarowania martwym drewnem. Nie powstała ona do dnia dzisiejszego, choć z wielu stron płyną w tej kwestii coraz liczniejsze i coraz bardziej zróżnicowane postulaty i oczekiwania wobec gospodarki leśnej. Omówienie ich zajęłoby dużo czasu, warto jednak zauważyć, że coraz głośniej mówi się o tym, by miąższość martwego drewna w polskich lasach stanowiła około 10 proc. miąższości drzewostanów. Wspomniana wyżej propozycja prof. Solona i dr. Wolskiego mówiła o 15–20 proc. na terenach lasów stanowiących cenne fragmenty przyrody (w tym LKP). Naukowcy zawarli przy tym zastrzeżenie, że nie tylko wartość procentowa miąższości jest istotna, lecz także liczba rozkładających się drzew. Powinno być ich minimum 10 sztuk na hektar (leżących lub stojących) oraz maksymalnie dużo drzew z dziuplami. Patrząc na innych Wiele krajów czy organizacji zajmujących się gospodarką leśną wprowadziło lub stara się wypracować zasady postępowania z martwym drewnem. Propozycje są bardzo różne i oparte na różnorodnych podstawach. W niektórych krajach sugerowano, by martwe drewno stanowiło 5 proc. miąższości całego drzewostanu. Ale stosowane są także inne kryteria. Przykładowo w Oregonie służby Parku Narodowego Willamette pozostawiają 25–37 kawałków martwego drewna ści 10 m3/ha, we Francji – 15 m3/ha, a w amerykańskim stanie Massachusetts minimum 20 m3/ha. Inne amerykańskie propozycje odnoszą się nie do metrów czy liczby martwych drzew na hektarze, lecz do powierzchni lasów wyłączonych z produkcji. Sugeruje się, że na każde 2 ha lasu produkcyjnego powinno przypadać minimum 10 arów wyłączonych z użytkowania. Podobną koncepcję (odnoszącą się do powierzchni, a nie masy) bezskutecznie proponowali naukowcy z SGGW w latach 90. XX wieku dla Puszczy Białowieskiej. Z kolei w krajach skandynawskich postulowano, by na każdym hektarze lasu pozostawiać 5 martwych pni o ponad 7,5 cm średnicy, ale i tam ocenę wartości przyrodniczej drewna w parkach stanowi drewno martwe wynosi ten wskaźnik dla Lasów Państwowych o średnicy ponad 40–107 cm na hektarze lasu. Jeśli drewno jest grubsze (do 152 cm), fragmentów drewna pozostawia się około dwudziestu, a dodatkowo kilka o mniejszych przekrojach poprzecznych. Przy jeszcze większych średnicach liczba pozostawianych drzew jest jeszcze mniejsza, jednak dodatkowo pozostawia się więcej (do 40) drewna cieńszego niż 152 cm. Poza tym nie usuwa się z lasu drewna o średnim lub zaawansowanym stopniu rozkładu. W Niemczech zaproponowano pozostawianie martwego drewna w ilo- drzewostanów gospodarczych określa się między innymi na podstawie udziału powierzchni lasów wyłączonych z produkcji, co wynika z założeń systemu certyfikacji gospodarki leśnej. 10% 2% Szary koniec W raporcie Europejskiej Komisji Gospodarczej (UNECE), poświęconym sytuacji lasów w Europie, uwagę przykuwa informacja dotycząca przeciętnej zasobności martwego drewna w polskich lasach. W 2010 roku wynosiła ona mniej niż 6 m3/ha i sytuowała nas na szarym STYCZEŃ 2013 | głos lasu | 25 akademia leśnika Leśnicy powinni oczekiwać odpowiedzi na pytanie, czy ich działania na rzecz zwiększenia zasobów martwego drewna w lasach są skuteczne, czy może stają się sztuką dla sztuki europejskim końcu. Mniejsze zasoby posiadały tylko Dania, Wielka Brytania i Białoruś. Średnia dla całego kontynentu wynosiła 20,5 m3/ha, co było zasługą lasów rosyjskich. Gdy pominie się dane dotyczące europejskiej części Rosji, okazuje się, że w południowo-wschodniej strefie naszego kontynentu średnia masa wszystkich drzew martwych wynosiła 15 m3/ha, w lasach północnych zaś – 8 m3/ha. Średnia europejska (bez Rosji) kształtowała się na poziomie 10 m3/ ha. Zasoby o niższej wartości posiadają (prócz wyżej wymienionych) Finlandia, Belgia, Szwecja, Włochy i Holandia. Najwyższą średnią wykazano w lasach Słowacji, gdzie przekracza ona 40 m3/ha. Jeśli chodzi o polskie zasoby martwego drewna, istnieje kilka wartych wzmianki badań. Pierwsze to ogłoszone w 2008 roku wyniki projektu Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, dotyczącego starych i martwych drzew. Jego wykonawcy obliczyli, że średnia zasobność martwego drewna wynosi w Polsce około 13 m3/ha. W zestawieniu z przytoczonymi wcześniej danymi dziwić może ponaddwukrotnie wyższy wynik. Można przypuszczać, że jest on efektem przyjęcia innej metody wyboru badanych powierzchni i sposobu pomiarów. Ale nawet zbliżone metodyki pokazują znaczne rozbieżności w osiąganych wynikach. Przykładem są wartości przypisywane poszczególnym krainom przyrodniczo-leśnym w dwóch ogólnopolskich badaniach. Pomiary prowadzone w trakcie wielkoobszarowej inwentaryzacji stanu lasów w latach 2007–2011 wykazały na przykład, że Kraina Karpacka jest najbardziej zasobna w martwe 26 | głos lasu | STYCZEŃ 2013 drewno (średnio 30 m3/ha). W Krainie Wielkopolsko-Pomorskiej obliczono, że średnia wartość tego parametru wynosi 11,3 m3/ha, w Krainie Sudeckiej zaś – 5,4 m3/ha. Z innych danych, zgromadzonych przez naukowców z Instytutu Badawczego Leśnictwa w ramach pomiarów wykonywanych na powierzchniach Europejskiej Sieci Monitoringu Lasów ICP-Forest wynika, że krainy te posiadają odpowiednio: 36 m3, mniej niż 3 m3 oraz ponad 12 m3 martwych drzew na hektarze lasu, a dla wszystkich polskich lasów miąższość martwego drewna wynosi średnio 9,6 m3/ha. W przypadku pozostałych krain rozbieżności są mniejsze. Nie wiadomo, w jakim stopniu wynikają one z dynamiki występowania martwego drewna, a w jakim – z przyjętych metod badawczych. Nie ulega jednak wątpliwości, że w skali tak olbrzymich jednostek, jakimi są krainy przyrodniczo-leśne czy ogół lasów, różnice w wartościach bezwzględnych są kolosalne, sięgające milionów metrów sześciennych. Wyniki wieloobszarowej inwentaryzacji wskazują bowiem, że martwego drewna na obszarze LP mamy ponad 37 mln m3 (w lasach wszystkich własności 52 mln m3), natomiast miąższość drzew żyjących przekracza w Lasach 1,88 mld m3, a ogółem jest ich w polskich lasach ponad 2,3 mld m3. Parki mają więcej Wielkoobszarowa inwentaryzacja stanu lasu pokazała, że zasoby martwego drewna dostępnego w krajowych parkach narodowych wynoszą średnio 37 m3/ha. W sumie zakumulowane jest w nich ponad 6,8 mln m3 martwej, zdrewniałej materii. Oznacza to, że w całej puli parkowego drewna około 10 proc. jest martwe. Dla porównania wartość tego wskaźnika obliczona dla lasów państwowych wynosi niespełna 2 proc., a dla lasów prywatnych poniżej 1,9 proc.. Z badań prowadzonych pod kierownictwem prof. Bogdana Brzezieckiego na terenie Białowieskiego Parku Narodowego wiadomo, że na obszarze znajdującym się od ponad 80 lat pod ścisłą ochroną (Obręb Ochronny Orłówka) odsetek masy drzew martwych jest znacznie większy i obejmuje 25 proc. całego dostępnego drewna, osiągając średnią zasobność 158,5 m3/ha. Na obszarze, na którym zaprzestano pozyskania znacznie później (Obręb Ochronny Hwoźna, włączony do BPN w 1996 roku), martwe drewno stanowi już 17 proc. ogólnej miąższości drewna, a na każdym hektarze znajduje się go średnio ponad 80 m3. Badania prowadzone w świerczynach tatrzańskich i babiogórskich pokazały, że udział drewna martwego w ogólnej miąższości drzewostanu może być podobny lub jeszcze wyższy niż w warunkach białowieskich. W Dolinie Pysznej odsetek martwego drewna wynosił 25 proc., a na Babiej Górze nawet 33 proc., przy zasobności drzewostanów bliskiej 500, a czasem nawet przekraczającej 600 m3/ha. We wszystkich tych przypadkach las trwa, a drzewostany białowieskie wciąż zwiększają miąższość. Nie ulega wątpliwości, że nauki leśne stają przed wielkim wyzwaniem, jakim jest badanie martwego drewna, dynamiki jego pojawiania się i rozpadu, a w końcu bilansu ekologicznego i ekonomicznego obecności tego elementu w drzewostanach gospodarczych. Leśnicy powinni oczekiwać odpowiedzi na pytanie, czy ich działania na rzecz zwiększenia zasobów martwego drewna w lasach są skuteczne, czy może stają się sztuką dla sztuki. Warto pamiętać, że poprzednie pokolenia leśników krytykowano za schematyczne działania. Wprowadzona w końcu 2011 roku „Instrukcja ochrony lasu” częściowo oddala tę groźbę, dając nadleśniczym możliwość samodzielnego, dopasowanego do sytuacji decydowania o pozostawianiu martwego drewna w lasach. Jednocześnie nikt nie zdjął (i nie zamierza tego robić) z nadleśniczych odpowiedzialności za stan sanitarny lasu. Jak więc godzić przysłowiowy ogień z wodą? TEKST I ZDJĘCIA | WOJCIECH SOBOCIŃSKI technika w lesie W harwesterze Gremo hydraulika jazdy jest oddzielona od hydrauliki pracy Harwester trzebieżowy Malwa zbudowano na bazie forwardera 460 Gremo i Malwa – pokazy maszyn w Chmielniku Uniwersalny Gremo 1059H i trzebieżowa Malwa to dwa szwedzkie harwestery, zaprezentowane w grudniu ub.r. przez firmę ForTech Serwis Maszyny dla Leśnictwa na terenie Nadleśnictwa Chmielnik (RDLP Radom). P okaz w Chmielniku był częścią trzydniowej prezentacji, organizowanej przez FTS wspólnie z leśnikami, adresowanej przede wszystkim do przedstawicieli przedsiębiorców leśnych. Wcześniej z pracą maszyn można się było zapoznać na terenie Nadleśnictwa Mielec (RDLP Krosno) oraz Rudy Raciborskie (RDLP Katowice). O swojej ofercie mówili podczas spotkań poprzedzających pokazy reprezentanci ForTech Serwis: Leszek Hoffman i Dariusz Szumicki. Asystowali im goście ze Szwecji: Roger Edström z Gremo i Magnus Wallin z Malwy. Czy maszynowe pozyskanie drewna upowszechni się w polskich lasach? Przedsiębiorcy świadczący usługi na rzecz lasów uważają, że tak, bo nie ma od tego odwrotu. Zdaniem zarówno tych, którzy już dysponują maszynami wielooperacyjnymi, jak i tych, którzy dopiero przymierzają się do ich leasingu czy kupna, sytuację tę wymuszać będzie, poza innymi uwarunkowaniami, brak ludzi do pracy. – Chętnie zatrudnilibyśmy drwali, ale ich po prostu brakuje – twierdzą usługodawcy. W lesie firma FTS pokazała dwa harwestery – pracującego już od jakiegoś czasu w polskich lasach (między innymi w Rudach) Gremo1050H i dotychczas nieobecną w Polsce Malwę. – Maszyny Gremo są uniwersalne – mówił Leszek Hoffman. – Ich wyróżnikiem jest od- dzielenie hydrauliki jazdy od hydrauliki pracy. Inne zalety to doskonała widoczność z kabiny, nisko usytuowany środek ciężkości, a co za tym idzie – duża stabilność również w nierównym i miękkim terenie. Tzw. system bogie (sprzężone unoszone koła) umożliwia maszynie, jak w wypadku harwestera 1050H, uzyskanie bardzo małego promienia skrętu. Model, o którym fachowcy mówią, że jest zwinny jak pantera i silny jak wół, łączy w sobie cechy maszyny trzebieżowej i zrębowej, sprawdzającej się w terenach nizinnych i w górach. Ważący 14,7 tony harwester wyposażono w sześciocylindrowy silnik Cummins o pojemności 6,7 dm sześc. i mocy 220 KW, przy 2000 obr./min. Średnica cięcia głowicy ścinkowej, montowanej na 10-metrowym żurawiu Loglift, wynosi maksymalnie 60 cm, a średnica okrzesywania – 43 cm. Z kolei typowo trzebieżowa Malwa to zbudowany na bazie kryjącego się pod tą samą nazwą forwardera 460 sześciokołowy harwester. Maszyna, choć różni się gabarytami i mocą, wygląda tak jak jej większe odpowiedniki. Wyposażono ją w silnik CAT 2,2 o mocy 61 KM, przy 2600 obr./min. Średnica ścinki głowicy ścinkowej, zamontowanej na żurawiu (Mowi 400) o wysięgu 6,3 m wynosi 30 cm. Maszyna waży 5,9 tony. TEKST I ZDJĘCIA | JERZY DRABARCZYK STYCZEŃ 2013 | głos lasu | 27 niezbędnik pracownika Autor ma prawo Czy portal internetowy może opublikować bez pozwolenia zrobione przeze mnie zdjęcia, umieszczone na moim blogu? A czy ja mogę wkleić na stronie nadleśnictwa tekst z gazety, nie pytając jej redakcji o zgodę? Czy muszę udostępniać zdjęcia ze swojego prywatnego archiwum w folderze nadleśnictwa? N a te wszystkie pytania odpowiedź brzmi: nie! Niestety, nie zawsze – także w Lasach Państwowych – szanuje się prawa autorów. Bywa, że szefowie jednostek LP żądają od swoich podwładnych ich prywatnych zdjęć, zrobionych poza godzinami pracy. Czasami takie zdjęcia ukazują się na stronach internetowych, w gablotach, czasopismach, książkach i folderach, nierzadko nawet bez wiedzy autorów. – Mój poprzedni nadleśniczy stawiał mnie przed faktem dokonanym: na jutro mam dostarczyć takie a takie zdjęcia. Nie robiłam ich na polecenie szefa, bo siedziałam po osiem godzin w biurze, lecz brałam ze swojego prywatnego archiwum – opowiada prosząca o anonimowość pracownica jednego z nadleśnictw RDLP Warszawa. – Zdarzało się, że moje zdjęcia, zrobione poza godzinami pracy, ukazywały się na przykład w folderze wydanym przez RDLP czy książce, opublikowanej przez komercyjne wydawnictwo, ponieważ nadleśniczy je tam przekazał. Kilkakrotnie nawet autorstwo tych zdjęć zostało przypisane komuś innemu. Kwestie związane z prawną ochroną twórczości reguluje ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994 roku. Zgodnie z nią ochronie podlegają utwory – czyli indywidualne, oryginalne dzieła człowieka, utrwalone w jakiejkolwiek postaci. Warto wiedzieć, 28 | głos lasu | styczeń 2013 że nie mamy obowiązku spełnić żadnych wymogów formalnych, aby nasze Utwór, nie utwór Chronione prawem autorskim są m.in.: • teksty autorskie (literackie, publicystyczne, naukowe), • programy komputerowe, • utwory plastyczne, • utwory sceniczne, • rzeźby, • filmy, • malunki, • zdjęcia o ile są indywidualne i oryginalne. Ochronie nie podlegają: • pomysły, idee i odkrycia, • akty normatywne, • dokumenty i projekty urzędowe, • proste informacje prasowe dotyczące aktualnych tematów (kilkuzdaniowe teksty, w prosty sposób informujące o jakimś wydarzeniu, pozbawione komentarza), • reprodukcje dzieł malarskich bądź plany (tzw. fotografia płaska), ponieważ nie mają obowiązku wymiaru indywidualnego, lecz jedynie dokładnie odzwierciedlają obraz. dzieło było chronione prawem autorskim. Nie trzeba zatem opatrywać tekstu czy zdjęcia znakiem copyright (©), materiał nie musi być nigdzie publikowany ani zgłoszony. Różne prawa Ustawa o prawie autorskim wymienia dwa rodzaje praw: tzw. autorskie prawa osobiste i prawa majątkowe. Pierwsze chronią więź emocjonalną twórcy z utworem. Są niezbywalne (chyba że twórca dobrowolnie z któregoś zrezygnuje), nie można ich przenieść na inną osobę, są też nieograniczone w czasie. Do najważniejszych należy prawo do oznaczania utworu swoim imieniem i nazwiskiem, pseudonimem bądź publikowania go anonimowo. Jeśli zatem nadleśnictwo chce umieścić na swojej stronie internetowej zdjęcie zrobione przez nas, to ma obowiązek podpisać je tak, jak sobie tego życzymy. Pisanie „Archiwum Nadleśnictwa X” wymaga naszej zgody. – Należy jednak zachować w tym zakresie zdrowy rozsądek – zwraca uwagę mecenas Wojciech Orżewski, specjalista prawa autorskiego, wydawniczego i prasowego. – Na przykład fotografii umieszczanych w prasie bardzo często nie podpisuje się imieniem i nazwiskiem autora, tylko nazwą agencji, która dysponuje prawami do zdjęcia. Twórcy nie podaje się w teledyskach czy spotach reklamowych. Ale na takie działania autor musi wyrazić zgodę. Zdarza się też, że nie da się ustalić autora zdjęcia i w takim wypadku podpisuje się je „Archiwum”. rysunek | PAWEŁ GAŁĄZKA Drugim ważnym prawem jest prawo do nienaruszalności treści i formy dzieła. Wszelkie istotne zmiany w utworze wymagają zgody autora. W przypadku tekstów chodzi tu o duże zmiany redakcyjne, wpływające na przekaz (nie trzeba uzgadniać z autorem oczywistych poprawek ortograf icznych, interpunkcyjnych czy drobnych zmian stylistycznych). Jeśli chodzi o zdjęcia, to zgody autora wymaga na przykład kadrowanie, zmiana koloru, jasności czy tak duże modyfikacje, jak usunięcie bądź dodanie elementów na fotografii. – Zdjęcie oczywiście można zmieniać, w zależności od tego, co ma ono ilustrować, ale jedynie za zgodą twórcy – wyjaśnia mecenas Orżewski. Autorskie prawa majątkowe są z kolei związane z rozpowszechnianiem utworów i czerpaniem z tego tytułu korzyści majątkowych. Domyślnie przysługują twórcy, może on jednak przekazać je komuś innemu (odpłatnie bądź nie) lub się ich zrzec. Pracownik twórcą Wojciech Orżewski adwokat, specjalista prawa autorskiego, wydawniczego i prasowego → zdaniem eksperta Prawa pracodawcy Jeśli pracownik wykonuje zdjęcie w ramach stosunku pracy, to staje się ono z reguły własnością pracodawcy. Oznacza to, że pracodawca może je wykorzystywać do czego tylko chce, w ramach prowadzonej przez siebie działalności. Na przykład zdjęcie z zajęć edukacyjnych, zrobione przez pracownika nadleśnictwa na polecenie nadleśniczego i opublikowane na stronie internetowej nadleśnictwa, może być za kilka lat wykorzystane w folderze promocyjnym. W takim wypadku autorowi zdjęcia nie przysługuje dodatkowe wynagrodzenie. Szczególną sytuacją przekazywania autorskich praw majątkowych jest tworzenie tzw. utworów pracowniczych – czyli takich, które powstały w ramach stosunku pracy. Zgodnie z prawem autorskim pracodawca nabywa autorskie prawa majątkowe do utworu stworzonego przez pracownika z chwilą przyjęcia utworu, „w granicach wynikających z celu umowy o pracę i zgodnego zamiaru stron”. Jak należy interpretować to sformułowanie? Sprawa jest prosta, gdy pracownik ma wpisane w swoim zakresie obowiązków robienie zdjęć czy tworzenie tekstów na konkretny użytek (na przykład w celu publikacji na stronie internetowej czy w gazecie). Wtedy wiadomo na pewno, że tworzenie należy do jego obowiązków, otrzymuje za nie wynagrodzenie w ramach umowy o pracę – autorskie prawa majątkowe przechodzą na pracodawcę. Sytuacja taka dotyczy jednak zapewne niewielkiej grupy pracowników styczeń 2013 | głos lasu | 29 niezbędnik pracownika Lasów Państwowych. Większość z nas robi zdjęcia czy pisze teksty, nie mając tego formalnie potwierdzonego w obowiązkach. W takiej sytuacji prawa majątkowe przechodzą na zakład pracy, jeśli utwór był tworzony na polecenie szefa i za naszą zgodą. Jeśli na przykład nadleśniczy wydaje nam polecenie zrobienia zdjęć z festynu w celu ich publikacji na stronie internetowej, a my się na to godzimy – prawa majątkowe przechodzą na pracodawcę, staje się on ich właścicielem. Nie przysługuje nam za to dodatkowe wynagrodzenie, choć oczywiście pracodawca musi uszanować nasze autorskie prawa osobiste (czyli na przykład prawo do oznaczenia zdjęcia naszym imieniem i nazwiskiem). Jeśli jednak robimy zdjęcia z własnej inicjatywy, nawet w godzinach pracy, nawet służbowym aparatem, bez wiedzy pracodawcy, to są one naszą własnością i możemy nimi swobodnie dysponować. Choć oczywiście powstaje pytanie o to, dlaczego wykorzystujemy sprzęt służbowy do celów prywatnych i – przede wszystkim – dlaczego w godzinach pracy oddajemy się naszemu hobby, zamiast pracować. I w takiej sytuacji nasz pracodawca może postawić nam słuszne zarzuty związane z tym, jak wywiązujemy się ze swoich obowiązków – może nam udzielić nagany, a nawet zwolnić dyscyplinarnie. Inny przykład. Nadleśnictwo wydaje folder promocyjny i potrzebuje do niego zdjęć. Jeśli nadleśniczy wyda nam Oświadczenie – nic nowego Wątpliwości wśród pracowników Lasów Państwowych wzbudziło oświadczenie, które w 2009 roku otrzymali do podpisania wszyscy zatrudnieni w LP. Dokument ten nie wnosi jednak nic nowego ponad to, co już jest zawarte w prawie autorskim. Z jego treści wynika bowiem, że pracownik przenosi na pracodawcę autorskie prawa majątkowe do utworów zamieszczanych w mediach elektronicznych Lasów Państwowych, tworzonych w ramach stosunku pracy (czyli w ramach obowiązków lub na polecenie przełożonego), co już jest zawarte w ustawie o prawie autorskim. polecenie zrobienia tych zdjęć lub jeśli mamy to zapisane w obowiązkach – sprawa jest jasna, fotografie stają się własnością pracodawcy. Jeśli natomiast pracodawca chce wykorzystać w folderze zdjęcie z naszego prywatnego archiwum, nawet zrobione w godzinach pracy, to na jego publikację musimy wyrazić zgodę, mamy też prawo negocjować z pracodawcą wynagrodzenie. Z drugiej strony jednak powstaje pytanie o etykę takiego postępowania: skoro robię zdjęcia w godzinach pracy, to czy powinienem żądać za nie dodatkowych pieniędzy od swojego pracodawcy? Tym bardziej – czy etyczne jest nakłanianie pracodawcy do odpłatnej publikacji tego zdjęcia, żeby dodatkowo zarobić? Ocenę takich zachowań pozostawiam Czytelnikom. Warto więc z jednej strony znać swoje prawa, gdy tworzymy teksty czy zdjęcia. Z drugiej strony, trzeba też pamiętać o prawach innych autorów. Zawsze pytajmy o zgodę, gdy chcemy opublikować jakiś materiał. Korzystanie bez namysłu z cudzych utworów może się dla nas skończyć nawet w sądzie. Tekst i ZDJĘCIe | MAŁGORZATA HAZE ogłoszenie Zimowa Szkoła Leśna Planowanie w gospodarstwie leśnym XXI wieku Instytut Badawczy Leśnictwa i Dyrekcja Generalna Lasów Państwowych zapraszają na V Sesję Zimowej Szkoły Leśnej, która odbędzie się w dniach 19–21 marca 2013 roku w siedzibie Instytutu w Sękocinie Starym, przy ul. Braci Leśnej 3. Sesja obejmie cztery bloki tematyczne: przedmiot i znaczenie planowania urządzeniowego w polityce leśnej państwa, wzajemne oddziaływanie planów urządzenia lasu oraz planów i strategii kształtujących otoczenie gospodarki leśnej, problemy i kierunki rozwoju metod zagospodarowania w planie urządzenia lasu, wpływ zagrożeń na planowaną realizację funkcji lasu. W ramach każdego bloku zostaną wygłoszone referaty zamawiane oraz doniesienia nadesłane przez osoby zainteresowane tematyką 30 | głos lasu | styczeń 2013 sesji. Streszczenia wszystkich referatów (do 2 stron) i doniesień (1 strona) zostaną opublikowane oraz wręczone uczestnikom na początku sesji. Pełne ich wersje będą wydane w formie książkowej po zakończeniu sesji. Zwracamy się z prośbą o zgłaszanie doniesień związanych z tematyką sesji i przesyłanie ich streszczeń drogą elektroniczną na adres: [email protected]. pl do 31 stycznia 2013 roku. Nadesłane doniesienia zostaną wydrukowane w materiałach sesji. Pod wyżej wymienionym adresem czekamy do 15 lutego 2013 roku na zgłaszanie uczestnictwa przez wszystkich zainteresowanych udziałem w sesji. Dodatkowych informacji i wyjaśnień udziela komitet organizacyjny, w skład którego wchodzą następujący pracownicy Instytutu Badawczego Leśnictwa: dr hab. Iwona Skrzecz – przewodnicząca (tel. 22 715 05 41), dr hab. Janusz Czerepko (tel. 22 715 05 38), mgr inż. Joanna Szewczykiewicz (tel. 22 715 06 12), mgr inż. Grażyna Szujecka (tel. 22 715 06 14). Formularze zgłoszeniowe oraz wszelkie informacje dotyczące szkoły są dostępne na stronie internetowej Instytutu pod adresem www.ibles.pl/szkolazimowa. kadry oprac. | jerzy drabarczyk Krystyna Kozłowska Krzysztof Kuszewski Waldemar Magiera Absolwentka WL AR w Poznaniu i studium podyplomowego z hodowli lasu. Od początku związana z Nadleśnictwem Osusznica. Za najważniejsze na nowym stanowisku uważa umiejętność współpracowania w zespole, obiektywizm oraz wzajemny szacunek. Ceni kreatywność i dobrą atmosferę w pracy. Jej pasje to podróże i siatkówka. Interesuję się kynologią oraz literaturą, zwłaszcza twórczością Tolkiena i Sapkowskiego. Absolwent Wydziału Leśnego SGGW. Pracował w nadleśnictwach Barycz, Marcule i Kozienice, ostatnio był zastępcą nadleśniczego w Nadleśnictwie Ruda Maleniecka. Za najważniejsze na nowym stanowisku uważa uczciwość, rzetelność, dobrą organizację pracy oraz szacunek wobec ludzi i ich problemów. Pasjonuje go łowiectwo, kynologia i historia. Absolwent Wydziału Leśnego UP w Poznaniu. Ukończył również studia podyplomowe z zarządzania organizacją w SGH w Warszawie oraz z hodowli lasu w SGGW. Pracował jako podleśniczy, leśniczy, starszy specjalista Służby Leśnej, zastępca nadleśniczego oraz inspektor Lasów Państwowych. Ceni profesjonalizm i odpowiedzialność. Interesuje się turystyką, historią sztuki i architekturą. ZASTĘPCA NADLEŚNICZEGO NADLEŚNICTWA OSUSZNICA (RDLP SZCZECINEK) NADLEŚNICZY NADLEŚNICTWA RUDA MALENIECKA (RDLP RADOM) ZASTĘPCA DYREKTORA RDLP W WARSZAWIE DS. GOSPODARKI LEŚNEJ Paweł Pogoda NACZELNIK WYDZIAŁU INFORMATYKI DGLP Absolwent WL SGGW. W Lasach Państwowych pracuje od 1994 r. Był zatrudniony w Nadleśnictwie Brzeziny (RDLP Łódź), później w Wydziale Informatyki DGLP i w Zakładzie Informatyki LP. Ostatnio był głównym specjalistą SL w Wydziale Urządzania Lasu i Geoinformatyki DGLP. Za najważniejsze na nowym stanowisku uważa budowanie profesjonalnego zespołu. Interesuje się literaturą współczesną. Leśniczowie i podleśniczowie: Dariusz Dyndał – leśniczy leśnictwa Kot (Nadleśnictwo Sieniawa, RDLP Krosno); Jacek Flis – leśniczy leśnictwa Ustjanowa (Nadleśnictwo Ustrzyki Dolne, RDLP Krosno); Bogdan Jakiel – leśniczy leśnictwa Teleśnica (Nadleśnictwo Ustrzyki Dolne, RDLP Krosno); Maciej Namieśnik – leśniczy leśnictwa Mursk (Nadleśnictwo Włocławek, RDLP Toruń); Leszek Romaniuk – leśniczy leśnictwa Czapla (Nadleśnictwo Maskulińskie, RDLP Białystok); Andrzej Sokulski – podleśniczy w leśnictwie Czerce (Nadleśnictwo Sieniawa, RDLP Krosno); Grzegorz Walkowiak – leśniczy leśnictwa Klępsk (Nadleśnictwo Sulechów, RDLP Zielona Góra); Kamil Zeszutek – leśniczy leśnictwa Bronowo (Nadleśnictwo Warcino, RDLP Szczecinek); Jędrzej Ziółkowski – podleśniczy w leśnictwie Ogorzałe (Nadleśnictwo Trzcianka, RDLP Piła). ogłoszenie Prośba o pomoc Wojtuś cierpi na mukowiscydozę, nieuleczalną chorobę genetyczną, która mimo stałego przyjmowania leków ciągle postępuje. Systematycznie wyniszcza cały organizm, powodując włóknienie narządów (płuca, trzustka). Nie da się jej wyleczyć, można tylko poprawić jakość życia chorego. W chorobie tej niezwykle ważne jest utrzymanie chorego w dobrej kondycji zdrowotnej. Wymaga to wielu nakładów finansowych (sprzęt do rehabilitacji, enzymy trzustkowe, antybiotyki, witaminy, odżywki). Chorzy niejednokrotnie wydają na leczenie od 800 do nawet 3000 zł miesięcznie. W tej chwili dzięki pomocy rodziny i znajomych jesteśmy w stanie utrzymać synka w dobrej formie, jednak zdajemy sobie sprawę, że leczenie z każdym rokiem będzie coraz droższe, a na domiar złego leki są refundowane tylko w części lub wcale. Chcemy walczyć o dobre życie dla naszego synka. Ważny jest dla nas każdy grosz, dlatego zwracamy się z prośbą o wsparcie nas w tej trudnej i nierównej walce... Rodzice Wojtusia Ewelina i Marcin Dziwak (leśnicy z Brzegu) 1% Twojego podatku może pomóc Wojtusiowi w walce z chorobą! Wystarczy wpisać w PIT nr KRS: 0000097900 Z dopiskiem: Dla Wojciecha Dziwaka styczeń 2013 | głos lasu | 31 leśnik z pasją Leśniczy Gwizdała (z prawej) chętnie opowiada kolegom o swojej pasji Kroniki leśniczego z Dywanu Prawie każdy słyszał o kronikach Galla Anonima, Wicentego Kadłubka czy Jana Długosza. Możliwe, że za jakieś sto lat będą też znane kroniki Wojciecha Gwizdały, leśniczego z Dywanu (Nadleśnictwo Lipusz, RDLP Gdańsk). Przez ostatnie czterdzieści pięć lat zapisał już ponad 12 tysięcy stron. P isanie jest pasją Wojciecha Gwizdały. Pisać zaczął w 1966 roku, w drugiej klasie Technikum Leśnego w Tucholi. Początkowo zapisy- wał tylko na bieżąco, wszystko, co się 32 | głos lasu | styczeń 2013 działo. Chwila refleksji przyszła, gdy na lekcji polskiego usłyszał o pisarzu, który napisał 32 tomy powieści. Zastanowił się, czy dałby radę tyle napisać. – Wtedy z dwoma kolegami postanowiliśmy, że będziemy lepsi od tego pisarza. Co to jest – 32 tomy przez całe technikum? – wspomina Wojciech Gwizdała. – Pisaliśmy razem, na zmianę, tak więc często ta sama sytuacja jest opisana z paru punktów widzenia. Do dziś mam te zeszyty. Po szkole pisałem dalej. Nawet więcej, bo miałem dużo czasu i mnóstwo się działo. W kronikach znajdziemy opisy codziennych prac, wklejone mapy i widokówki, wpisy innych osób, pieczątki oraz wiele innych materiałów Humanista leśnikiem Zawsze lubił literaturę, dużo czytał. Był świetny z historii i polskiego. Dlaczego został leśnikiem? – Za nic nie chciałem być nauczycielem, jak moi rodzice, poloniści – opowiada. – Wystarczył mi codzienny widok stert zeszytów do poprawiania. Wybrałem las i to był dobry wybór. W lesie też można przecież czytać światową literaturę. I pisać. Nikt nie zabrania, a i czasu jest więcej. Od lat prenumeruje „Literaturę na świecie”, śledzi nowości literackie, stara się być na bieżąco. – Interesuję się literaturą – mówi. – O książce „Imię Róży” wiedziałem pięć lat przed tym, gdy zrobił się wokół niej szum. Zawsze muszę napisać w mojej kronice coś o aktualnym literackim Noblu, lubię też mieć książkę danego noblisty na półce. Mam masę książek i wszystkie przeczytałem. Gdy mieliśmy remont, to największym problemem było to, co z książkami zrobić. Od pisania można się uzależnić. Leśniczy Gwizdała pisze codziennie. Gdy dzieci były małe, pisał dla nich opowiadania i wierszyki. – Niedawno córki dobrały się do zapisków sprzed lat – wspomina – i czytając, płakały ze śmiechu. Zapisywałem wtedy przepisy na kaszki, ile razy pieluchy zmieniałem, co dzieci zbroiły – dosłownie wszystko. Kopalnia informacji Zapiski Wojciecha Gwizdały to skarbnica wiedzy o tym, jak się żyło dawniej, od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku do dziś. Dla kogoś, kto kiedyś, w dalekiej przyszłości, będzie się interesował historią, nie tylko leśnictwa, będą one kopalnią informacji. Początkowo pisał w grubych zeszytach. Po jakimś czasie zaczął wklejać do nich widokówki, bilety, kartki żywnościowe, kartki do głosowania, kartki na paliwo. Trudno jest się oderwać od lektury tych kronik. Są różnorodne i bardzo bogate w treść. Czytając je, wyobrażałam sobie, co znajdzie w nich kiedyś, w przyszłości, może za sto, może za dwieście lat hipotetyczny badacz… Przeczyta notatki z dnia codziennego. Na przykład 6 stycznia 2011 roku: „W tym roku 6 stycznia będzie pierwszym od 1960 roku Dniem Objawienia Pańskiego (potocznie nazywany Świętem Trzech Króli) wolnym od pracy”. Kronikarz przytacza dalej za Markiem Polo legendę o trzech mędrcach oraz opisuje roślinkę zwaną kadzidłowcem Cartera. 29 listopada 2011 roku pisze: „Tak jak wczoraj o 7.10 do lasu, by wydać drewno. Odbiorca – Complex. I tak jak wczoraj ciemno w domu i chłodno. A wszystko z powodu niedzielno-poniedziałkowej wichury, która nawiedziła północ kraju. Dawno nie było takich wichur. Mogłem zobaczyć w oddz. 92f, gdzie odbierałem dłużyce, jak wiatr potraktował nieosłoniętą ścianę lasu. Znowu będzie robota przy usuwaniu szkód. (…) Światło wróciło dopiero po 16.30 (od niedzieli – 18.00). Dobrze, że wypłatę zdajemy po 02.12. Odwykłem od pisania przy świecach”. Czytelnik znajdzie w kronikach informacje o pogodzie, opisy prac leśnych, wywożonych sortymentów, telefonogramy z nadleśnictwa, programy balów leśnika, decyzje nadleśniczego, inwentaryzacje zwierząt łownych, opisy zakresu kontroli, szkoleń, firm transportowych i tartacznych, stawki na usługi leśne, informacje o wszelkich zmianach na stanowiskach – od leśniczych, po dyrektorów generalnych i ministrów. styczeń 2013 | głos lasu | 33 leśnik z pasją Wśród tych wiadomości będzie miał dokładne opisy parków krajobrazowych, rezerwatów, rezerwatów biosfery, roślin, dziko żyjących zwierząt czy ptaków. Zyska też szczegółowe informacje o nadleśnictwach. A wszystko to przeplatane wierszami znanych poetów – Szymborskiej, Leśmiana, Gałczyńskiego, Ejsmonda, Tetmajera i cytatami z literatury. Ciekawostki z kronik Parki narodowe Albo relacja ze znalezienia „swojej” wioski: „Nie do końca mamy przegwizdane! Mamy swoją wioskę. Przypadkiem odkryłem miejscowość o nazwie Gwizdały. Jest tam jedyne w Europie muzeum gwizdków. Pojechaliśmy tam z żonę Teresą w czasie urlopu. Poszedłem do pani sołtys i od drzwi mówię: «Ja jestem Gwizdała i należy mi się połowa podatków zbieranych w tej wsi!». Śmiała się. Dostałem oczywiście pieczątkę i wpis do kroniki”. Polskie parki narodowe to oczko w głowie leśniczego Gwizdały. Dokładnie je w swoich kronikach opisał, ilustrując wklejanymi mapkami, folderami, widokówkami. Kroniki uzupełnione są ogromnym zbiorem opracowań, albumów, informatorów. Wszystkim, co tylko udało mu się na dany temat zdobyć. Jest też notatka o zwycięzcach konkursu dla nadleśnictw „Zachwycać folderem”, z dopiskiem: „Ciekawe, czy uda mi się zebrać wszystkie foldery nadleśnictw” – i już prawie wszystkie konkursowe foldery ma na półce. – Jak to gromadzę? – opowiada Wojciech Gwizdała. – Wysyłam list, a w nim piszę, że mam leśną kronikę i proszę o materiały. To mi przysyłają. A jak zwiedzam w czasie urlopu jakiś park czy inne miejsce, to idę do dyrektora, rozmawiam, biorę pieczątkę do mojej kroniki, zostawiam adres i potem mi regularnie różne promocyjne rzeczy przysyłają, kalendarze, widokówki, książki. Mam dzięki temu albumy, których W swoich kronikach Wojciech Gwizdała umieszcza także ciekawostki. Pisze na przykład o najkrótszej nazwie miejscowości w Polsce: „Oś”, umieszcza wpisy leśniczych o tym samym nazwisku, a czasem i imieniu („Leśniczy W. Gwizdała z pozdrowieniami dla leśniczego W. Gwizdały”). w ogóle w sprzedaży się nie dostanie. Jak się jest hobbystą, jak się czymś interesuje, to ludzie zawsze chętnie coś dadzą! Wpisy i pieczątki W różnych miejscach kroniki znajduje się mnóstwo wpisów leśniczych, strażników leśnych, nadleśniczych, dyrektorów parków narodowych, kolegów z pracy, sekretarek, księgowych, dziennikarzy, lekarzy, strażaków. ogłoszenie Nadleśnictwo Podanin (RDLP Piła) poszukuje kandydata na stanowisko leśniczego ds. łowieckich. Zainteresowanych zapraszamy na stronę: www.pila.lasy.gov.pl/web/ podanin/79 Termin składania ofert upływa 15.02.2013 r. 34 | głos lasu | styczeń 2013 Panu Janowi Szramce Zastępcy Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych wyrazy szczerego współczucia z powodu śmierci MAMY składają koleżanki i koledzy z Lasów Państwowych Od dwóch lat zeszyty zastąpiły pięknie ilustrowane kalendarze: leśny i myśliwski. To prezent od ich autora – Jarosława Czarneckiego, nadleśniczego Nadleśnictwa Osusznica. Dopiero dzięki nim nasz kronikarz naprawdę rozwinął skrzydła. Kalendarze są duże, jest wiele miejsca do pisania pod każdą datą, a ilustracje związane z leśnictwem dały W. Gwizdale nowe pole do popisu. Stara się dotrzeć do ludzi widniejących na zdjęciach, prosi, by coś od siebie pod zdjęciem napisali. Gdy na zdjęciu są leśniczówki lub budynki nadleśnictw, jedzie tam. Prosi o pieczątkę pod zdjęciem i jakiś wpis. Potem własnoręcznie opisuje to miejsce. Gall Gwizdała Wojciech Gwizdała mówi o sobie, że jest kimś w rodzaju reportera. Zadaje sobie temat, który chce opisać, i pracuje nad nim. Pisze o miejscach, w których był, a także o tych, które chce zwiedzić. Dzięki swojej pasji spotyka ciekawych ludzi, poznaje wiele interesujących miejsc, słyszy wiele historii, które potem opisuje. Czytał kroniki Jana Długosza, Wincentego Kadłubka i Galla Anonima. Mówi: – Jestem jak ten Gall, ale nie Anonim, tylko Gwizdała. Ja się tym pisaniem po prostu bawię. Nie dlatego przestajemy się bawić, że się starzejemy, tylko dlatego się starzejemy, że przestajemy się bawić. Tekst i ZDJĘCIA | MAYA GIELNIAK korespondent terenowy „Głosu Lasu” Panu Januszowi Kaczmarkowi Dyrektorowi Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu i całej Jego Rodzinie wyrazy głębokiego i szczerego współczucia z powodu śmierci MAMY składają Pracownicy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu UWAGA! I Ty możesz napisać tekst do „Głosu Lasu”! Redakcja „Głosu Lasu” chętnie opublikuje teksty pracowników Lasów Państwowych i wszystkich innych osób związanych z leśnictwem. Jeśli: • chcesz się podzielić z innymi pracownikami swoją opinią, wiedzą, sytuacją związaną z pracą, poruszyć jakiś problem, • masz temat, który mógłby zainteresować innych pracowników LP, • znasz leśników, których doświadczenia i sukcesy warto pokazać całej braci leśnej, • robisz zdjęcia i chciałbyś je opublikować w „Głosie Lasu”, • chcesz skomentować artykuł opublikowany w miesięczniku... … nasze łamy stoją dla Ciebie otworem! NIE MUSISZ mieć wykształcenia dziennikarskiego ani posiadać doświadczenia w pisaniu tekstów. Zapewniamy honoraria autorskie. Uzgodnij z nami temat artykułu lub prześlij zdjęcia. Zapraszamy do współpracy: [email protected]. styczeń 2013 | głos lasu | 35 tradycja i historia Praca nad filmem „Martyrologia leśników. Katyń, Sybir, Kresy” dostarczyła mi wielu niezwykłych przeżyć i wzruszeń. Spotkania z bohaterami filmu, których dotknęły okrutne represje sowieckiej władzy, za to tylko, że byli leśnikami albo członkami rodzin leśników, umożliwiły mi poznanie ich wstrząsających historii. G dy ze wzruszenia załamywał się głos Aleksandra Sosnowskiego, syna leśniczego spod Wołożyna, opo- wiadającego o tragedii ojca ośmioosobowej rodziny zesłanej na Syberię, który kolejno chował umierające na tyfus dzieci, a na końcu odprowadzał na cmentarz trumnę ze zmarłą żoną, trudno było powstrzymać napływającą do oka łzę. Tragiczna noc Jak opowiadał Aleksander Sosnowski, w nocy 10 lutego 1940 roku na Kresach Rzeczypospolitej, objętych okupacją sowiecką, do drzwi leśniczówek i gajówek załomotały kolby karabinów żołnierzy NKWD wysłanych z zadaniem wysiedlenia leśników i ich rodzin. Celem był Sybir. Szlakiem wywózek patriotów, uczestników walk o wolność, mieli tym razem podążyć leśnicy. Uznanie ich za element niebezpieczny dla władzy sowieckiej było swoistym wyróżnieniem. Wyróżnieniem, za które leśnicy wielokrotnie płacili najwyższą cenę. Dzień wywózki był wyjątkowo mroźny. Jeśli dowódca konwojujących był uczciwym człowiekiem, pozwalał wysiedlanym zabierać jak najwięcej z ich dobytku. Zdarzali się jednak i tacy, którzy licząc na przejęcie pozostawionych przez wysiedlanych rzeczy, wypędzali 36 | głos lasu | STYCZEŃ 2013 z domów ludzi w lekkiej odzieży, nie dając zgody na zabranie zapasów żywności. Ci nieszczęśnicy nie mieli szansy na przeżycie wielotygodniowej, zimowej podróży w towarowych, nieszczelnych wagonach. Nie były ich w stanie ogrzać ustawione na środku piecyki, do których zresztą między kolejnymi przystankami często brakowało opału. Wielu zmarło – najczęściej byli to ludzie starzy i niemowlęta, których maleńkie martwe ciałka wyrywano zrozpaczonym matkom i wrzucano w zaspy śniegu na pastwę dzikich zwierząt. Głód i mordercza praca Tych, którym udało się przetrwać podróż do miejsc osiedlenia, od początku wysyłano do ciężkiej pracy przy wyrębie i transporcie pozyskanego drewna. Wyrabianie wyśrubowanych norm pozyskania było warunkiem otrzymywania przydziałów żywności, składających się głównie z gliniastego chleba. Chorowici i słabi fizycznie, którym ograniczano przydziały z powodu niewyrabiania norm, byli skazywani na śmierć z wycieńczenia. We wspomnieniach przewija się wątek ciągłego, niezaspokojonego głodu i chorób wywołanych brakiem witamin, białka i tłuszczu. Niewiele było rodzin, które nie poniosły strat w wyniku wypadków przy pracy, głodowego wyczerpania czy w czasie fal epidemii tyfusu. zdjęcie | archiwum ośrodka karta Sybirackie losy leśników Zesłańcy często pracowali w lesie Nadzieje na powrót do Polski miały zostać zabite także przez polityczne szkolenia, w których udział był obowiązkowy. Polska była przedstawiana jako kraj społecznej niesprawiedliwości, który słusznie, dzięki sojuszowi sowiecko-hitlerowskiemu, został na zawsze wymazany z mapy. Gdy ktoś z zesłańców zabierał głos z argumentami przeciwnymi do głoszonych tez, skazywany był na więzienie za głoszenie wrogiej propagandy. Warunki więzienne były tak ciężkie, że niewielu przeżywało. Terror fizyczny i psychiczny był codziennością. Wybuch wojny niemiecko-sowieckiej poprawił nieco położenie zesłańców. Teraz Niemcy, niedawny sojusznik w rozbiorze Polski, stały się wspólnym wrogiem. Układ Sikorski– Majski, zawarty 30 lipca 1941 roku, gwarantował uwolnienie polskich jeńców i zesłańców z miejsc przymusowego osiedlenia. Można było wyruszyć, tylko dokąd? To uwolnienie nie było przecież równoznaczne z powrotem do Polski, która była nadal pod okupacją niemiecką. Niektórzy zesłańcy byli wypędzani z domów w lekkiej odzieży i bez zapasów żywności. Nie mieli szans na przeżycie wielotygodniowej zimowej podróży w wagonach Pamiętnik gajowego Wieść o tworzącej się Armii Polskiej dawała nową nadzieję. Jakie przeszkody na swojej drodze do polskiego wojska napotykali ci, którzy wyruszyli na wezwanie generała Andersa, ukazuje pamiętnik Stanisława Szlachciuka, gajowego z Białowieży, który wraz z rodziną został zesłany do posiołka Oktiabrskij przy kopalni złota w Nowosybirskiej obłasti. Od dnia ogłoszenia amnestii przez władze sowieckie Stanisław Szlachciuk, wraz z innymi ochotnikami do tworzącej się armii pod dowództwem generała Andersa, musieli czekać ponad trzy tygodnie, do 23 sierpnia 1941 roku, na pisemną zgodę władzy sowieckiej na poruszanie się po terytorium Związku Radzieckiego. Wyruszyli 30 sierpnia. Pozostający w osadzie najbliżsi z rodziny, inni Polacy, a nawet Rosjanie płakali przy pożegnaniu. „Do zobaczenia w Wolnej Polsce. Warkot motoru zagłuszył szlochanie. Jeszcze widać sylwetki najdroższych. Niech was Bóg ma w swojej opiece!” – pisał Szlachciuk w swoim pamiętniku. Po sześciotygodniowej podróży, 15 października dotarli do Buzułuku, gdzie formowała się polska dywizja. Przybyli za późno. „W Buzułuku nas nie przyjęli do WP [Wojska Polskiego], ponieważ dywizja została całkowicie zorganizowana. Widziałem tam polskich żołnierzy w mundurach polskich, litewskich, łotewskich itp., jak gdyby armia międzynarodowa. Skierowano nas w stronę Taszkientu, gdzie rzekomo miała się tworzyć któraś z dywizji. Jestem zmartwiony”. Te słowa: „Jestem zmartwiony” nie oddają zawodu i goryczy, jaką przeżywać musieli ci, którzy wynędzniali, w łachmanach dotarli do tej wysepki polskości, jaką był obóz polskiego wojska. Widzieli tych szczęśliwców, dla których znalazło się miejsce w szeregach i mundur, chociaż jeszcze nie zawsze polski, ale jakże wymarzony. Jak ciężko musiało być na sercu tym odrzuconym i zmuszonym do oddalenia się od tego skrawka polskości, gdzie powiewała biało-czerwona flaga i słychać było polskie wojskowe rozkazy. Tułaczka Stanisław Szlachciuk z grupą ochotników, z którymi wyruszył z posiołka Oktiabrskij, 17 października rozpoczyna nowy etap podróży. Płyną promem w dół Amu-darii. 26 października Stanisław Szlachciuk odnotowuje: „Jesteśmy na promie Numura. Chcą nas wieźć dalej, lecz my protestujemy i żądamy wyładowania nas, gdyż głodu mamy dość. Od podmuchu wiatru słaniam się na nogach – jestem głodny”. Po blisko miesiącu pracy w kołchozie „Nowyj Mir”, gdzie przy STYCZEŃ 2013 | głos lasu | 37 zdjęcie | archiwum oinstytutu sikorskiego W drodze do Armii Andersa młóceniu ryżu można się było nim do woli objadać, władze godzą się na kontynuowanie podróży. Stanisław Szlachciuk odnotowuje: „27 XI 41. Odjazd statkiem w górę Amu-darii”. I dalej po dwu tygodniach podróży: „12 XII 41. Głód cholernie daje się we znaki. Podróż przewiduje się na kilka dni. Choroby, wszy i głód robią swoje. Kierownicy twierdzą, że artykuły spożywcze są w całości wyczerpane. Ludzie – raczej tłum – nie wierzy. Wdzierają się przemocą do luków, gdzie się mieściły artykuły spożywcze. O zgrozo. Znaleziono wielkie ilości ryby solonej i chleba. Tłum jak szalony rzucił się na zdobycz, jadł, mocniejszy wydzierał łakome kęsy z rąk słabszego. Tłum wzburzony, gdy już nie starczyło mu w lukach, zaczął krzyczeć i żądać wydania sprawców «kradzieży», których koniecznie chciano wrzucić w nurt Amu-darii”. Wreszcie port Farabu. „18 XII 41. Zatrzymano nas na stacji Kyzyłtiepa. Stoimy drugi dzień. Zgłodniały tłum rzuca się na stragany, rabuje, kradnie, gotuje psinę, koninę, kociaka. Wszystko robi głód. O wojsku nic nie słychać”. „25 XII 41. Mieszkamy w uzbeckiej lepiance. […] Cierpimy głód, do pracy nas pędzą, do wyrywania łodyg bawełny. Normę każą nam zrobić. A norma wyżywienia to tylko 500 gram mąki prosianej wraz z łuskami. Chorujemy na żołądki. Płaczemy przy oddawaniu kału. Dziś Boże Narodzenie. Zaopatrzyliśmy się w psie mięsiwo”. „1 II 42. Nareszcie byt nasz polepszył się dzięki sprytowi naszych spółników [sic!], którzy w nocy z kołchozowego składu biorą kaszę soczewicy dla własnego użytku – oraz pszenicę na sprzedaż. Jedzenia wystarczy. Ale czy nie wpadniemy? Listy i depesze zmierzające do odnalezienia rodziny nie przynoszą rezultatów. Gdzie oni są? Jak żyją?”. Wreszcie w armii „5 II 42. Dziś o świcie przybyliśmy do rejonu. […] Postanawiamy udać się do naszego męża zaufania i prosić o informacje co do wojska. I o dziwo, dowiadujemy się, że w Kermine, odległym o 50 km od Kyzyłtiepy w stronę Taszkientu, formują się polskie oddziały. […] Jak skazani spod szafotu biegniemy do stacji, by jak najprędzej ubrać polskie mundury”. Po blisko półrocznej tułaczce od wyruszenia z posiołka Oktiabrskij Sta- 38 | głos lasu | STYCZEŃ 2013 zdjęcia | archiwum rodzinne Szlachciuków tradycja i historia Plut. pchr. Stanisław Szlachciuk i jego nagrobek Zgłodniały tłum rzuca się na stragany, rabuje, kradnie, gotuje psinę, koninę, kociaka. Wszystko robi głód fragment z pamiętników Stanisława Szlachciuka nisław Szlachciuk odnotowuje w dzienniku: „8 II 42. Radość rozpiera moją duszę. Jestem wcielony do AP [Armii Polskiej] z kat. A. Uch! Żeby jak najprędzej zmienić łachy cywila na mundur żołnierza…”. Wstąpienie do wojska nie chroniło jednak od wszystkich zagrożeń, które czyhały na zesłańców. „25 II 41. Cholernie szerzy się epidemia tyfusu plamistego. Wszy robią swoje. Ludziska chorują i mrą po kilkanaście osób dziennie. Ubywa ze stanu naszego pułku”. Wydawało się, że dołączenie do polskiego wojska kończy zesłańczy dramat. Tymczasem pokrętny los zsyłał śmierć tam, gdzie miał być początek drogi wolności. Tylko czy łatwiej było umierać jako polski żołnierz, poza polem bitwy w polowym lazarecie, czy jako tułacz w łachmanach zesłańca gdzieś w bezkresie syberyjskiej tajgi? Stanisław Szlachciuk miał to szczęście, że pomimo dramatycznych przeżyć zdążył dotrzeć do Armii Polskiej przed zakończeniem rekrutacji i ewakuacją przez Morze Kaspijskie do Iranu. Jego osobistym dramatem było to, że pozostawiał swoich najbliższych na tej nieludzkiej ziemi. Wielu z tych, którzy chcieli być żołnierzami Andersa, jednak nie zdążyło. Nadzieją na powrót do Polski było dla nich formowanie nowej armii, która miała mieć polskie mundury z orzełkiem na czapkach. To, że bez korony, wydawało się wówczas tym pozbawionym ojczyzny zesłańcom mniej ważne od tego, że będą mogli walczyć z okupantem niemieckim pod biało-czerwonym sztandarem. I tak jak żołnierze Andersa, żołnierze Berlinga złożyli daninę krwi na polach bitew o wolność Rzeczypospolitej. Plutonowy podchorąży Stanisław Szlachciuk przeszedł szlak bojowy 2. korpusu. Zginął w wypadku drogowym 3 maja 1945 roku i został pochowany na Polskim Cmentarzu Wojennym w Bolonii. Rodzina wróciła do kraju w maju 1946 roku. Tekst | JACEK FRANKOWSKI spotkaliśmy się w... W parku narodowym Patvinsuo. Szlak turystyczny tworzy jedynie wąska deska Leśnicy w Finlandii Siedmiu leśników z Wielkopolski wyjechało do wschodniej Finlandii na zaproszenie pracowników tutejszego uniwersytetu, w ramach realizacji projektu „Bałtycki Krajobraz”. Powstaje tam Las Modelowy Ilomantsi. P om y słodawcą utworzenia lasu modelowego są naukowcy ze Szkoły Nauk Leśnych Uniwersytetu Wschodniej Finlandii w Joensuu. Właśnie tam zorganizowano trzydniową konferencję „Perły lasów iglastych” z okazji 20-lecia powołania na terenie gminy Ilomantsi rezerwatu biosfery UNESCO. Wśród licznych wystąpień dotyczących lasów całego świata (prelegenci przyjechali z Afryki, Azji, Europy i Ameryki Północnej) znalazła się również prezentacja pt. „Zrównoważona gospodarka leśna w rozdrobnionym krajobrazie Wielkopolski”, którą przedstawił Adam Całka – inżynier nadzoru w Nadleśnictwie Taczanów. Gmina Ilomantsi leży około 500 km na północny wschód od Helsinek. Obszar ten pokrywają olbrzymie połacie lasów sosnowo-brzozowych z domieszkami świerka i osiki oraz rozległe jeziora i torfowiska. Tereny te stanowią schronienie dla pardw śnieżnych, cietrzewi, głuszców, łosi, niedźwiedzi, rosomaków i rysi. Bardzo popularne są łowiectwo, wędkarstwo oraz turystyka piesza, a zimą – wyścigi psich zaprzęgów i biegi narciarskie. Najcenniejsze fragmenty gminy Ilomantsi tworzą dwa parki narodowe: Patvinsuo i Petkeljärvi. Pierwszy z nich to olbrzymie torfowisko (o powierzchni 10 tys. ha) z przylegającymi jeziorami i lasami, wśród których wyznaczono 80 km szlaków turystycznych; część z nich to wąska deska ułożona na specjalnych podporach – tylko tak można przejść przez trzęsawisko. Park ten słynie z wielu gniazdujących na jego obszarze gatunków ptaków. Petkeljärvi jest dużo mniejszy i zarządzany przez Metsähallitus – fińskie lasy państwowe. Piękne jeziora poprzedzielane są wąskimi grzbietami skalnymi, z których rozciąga się wspaniały widok na ich wody. Park jest rezerwatem biosfery UNESCO. Podczas wizyty w Finlandii polscy leśnicy mogli się przekonać, że ochrona przyrody, zrównoważone leśnictwo, przemysł (kopalnie steatytu, złota), łowiectwo, wędkarstwo, turystyka – mogą być realizowane w rozsądnych proporcjach na jednym obszarze. Konflikty, które pojawiają się na styku różnych interesów, na pewno w przyszłości pomoże rozwiązywać wdrażana obecnie koncepcja lasu modelowego. Stworzy ona nowatorskie metody dialogu między wszystkimi grupami społecznymi. Kultura Karelii Gmina Ilomantsi leży w Północnej Karelii. Jej mieszkańcy, w większości wyznania prawosławnego, dużą uwagę przywiązują do własnej kultury, kształtowanej przez 2 tysiące lat. W drewnianych domach zobaczymy ikony, kobiety noszą tradycyjne stroje, potrawy przyrządzane z mięs i ryb, okraszone grzybami i jagodami – to prawdziwe przysmaki. Tradycyjna muzyka wykonywana za pomocą kandeli, pochodząca sprzed lat poezja, rękodzieło oraz produkcja win – dopełniają obrazu tej części Karelii. Tekst | TOMASZ GIRTLER, ADAM CAŁKA ZDJĘCIA | ADAM CAŁKA STYCZEŃ 2013 | głos lasu | 39 wokół lp Otyłość, kłopoty z koncentracją, alergie – to tylko niektóre problemy, z jakimi boryka się współczesne społeczeństwo. Dodajmy do tego kryzys empatii, postaw obywatelskich i rosnący konsumpcjonizm, a uzyskamy mało optymistyczny obraz. Edukatorzy leśni mogą tu wiele zmienić. 40 | głos lasu | STYCZEŃ 2013 Aktywna edukacja J uż po raz siedemnasty w Centrum Edukacji Pr z y rodniczo-Leśnej w Rogowie odbyła się konferencja „Współczesne zagadnienia edukacji leśnej społeczeństwa”. Wzięło w niej udział aż 160 uczestników, wśród których byli leśnicy, pracownicy parków narodowych, naukowcy i lekarze oraz przedstawiciele organizacji pozarządowych. W ciągu dwóch dni przedyskutowali niezwykle ciekawe i różnorodne referaty na temat lasu jako miejsca edukacji plenerowej i aktywności współczesnego człowieka. Głównym tematem, który przewijał się podczas konferencji, było to, jak zachęcić (zwłaszcza młodzież) do aktywnego spędzania wolnego czasu na świeżym powietrzu. Jak się okazuje, mimo dostępności lasów w Polsce coraz mniej ludzi je odwiedza. Według badań przeprowadzonych na zlecenie Lasów Państwowych 34 proc. respondentów odwiedza las raz w miesiącu lub częściej, 38 proc. – okazjonalnie (do 11 razy w roku), a 28 proc. w ogóle w nim nie bywa. Są to wyniki niepokojące. Współpraca Edukacja prowadzona przez leśników wraz z przyrodnikami, pedagogami, naukowcami, ludźmi sportu czy związanymi z turystyką daje szanse na zmianę tej sytuacji. Dzięki współpracy z innymi środowiskami leśnicy mogą zaoferować Polakom różnorodne formy aktywności w lasach. Przykładem może tu być działalność edukacyjna nadleśnictw Cybinka i Choszczno, o której opowiadali podczas konferencji Beata Taryma oraz Marek Szczerba. Obie jednostki zaangażowały się w takie imprezy jak Zachodniopomorski Festiwal Nauki, Bieg Terenowy „Poznajemy tajemnice lasu” czy nordic walking, organizowany z samorządami i lokalnymi organizacjami turystycznymi. Efektem współpracy jest też „Las w szkatułce”, czyli mobilne stoisko edukacyjne Nadleśnictwa Olsztynek. Jego koncepcja została wypracowana wspólnie ze studentami olsztyńskiego Wydziału Sztuki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Stoisko jest wyposażone w eksponaty ukazujące funkcjonowanie ekosystemów leśnych oraz budowę drzewa. Dzięki tej mobilnej wystawie leśnicy z Olsztynka mogą prowadzić edukację wszędzie tam, gdzie zajdzie taka potrzeba. Różnorodność Inne ciekawe formy aktywności w lesie zaprezentowali Karolina Likhtarovich i Krzysztof Szustka z Fundacji Ekologicznej „Zielona Akcja”. Opowiadali o grze terenowej „Wyprawy odkrywców”, odbywającej się w formule tzw. questingu. Odbywa się ona po trasach nieoznakowanych w terenie, którymi uczestnik porusza się na podstawie wskazówek zawartych w wierszowanym tekście. Ta forma gry prezentuje w nowatorski sposób dziedzictwo przyrodnicze i kulturowe danego miejsca. Innym pomysłem, wymagającym wiedzy i cierpliwości, jest tzw. birdwatching. – Jest to jedna z najbardziej popularnych form turystyki przyrodniczej, która w Polsce dopiero się rozwija, ale zainteresowanie nią ciągle rośnie – mówił podczas konferencji Grzegorz Gołoś z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Duże wyzwania przed odwiedzającymi las stawia też udział w biegach na orientację lub mniej wyczynowych marszach na orientację. Warto podkreślić, że te formy aktywności są odpowiednie dla całych rodzin. Jest to o tyle ważne, że kluczową rolę Obecnie na świecie edukację leśną traktuje się jako długotrwały proces kształtowania postaw obywateli świata w aktywizowaniu młodego pokolenia odgrywają rodzice. Nawyk częstego i bezpośredniego kontaktu z przyrodą najłatwiej jest wykształcić właśnie za ich pośrednictwem. rozwijać osobowość Różnorodność form jest w edukacji leśnej o tyle istotna, że obecnie na Edukatorzy na start Drugiego dnia konferencji edukatorzy wzięli udział w biegu „Edukatorzy leśni na start!”. Ponad 120 zawodników pokonało dystans 1500 metrów, biegnąc, idąc z kijkami lub po prostu spacerując. A ponieważ mnóstwo edukatorów biega, postanowili oni założyć w Rogowie stowarzyszenie Klub Biegających Leśników (www.kbl.org.pl). świecie traktuje się ją jako długotrwały proces kształtowania postaw obywateli świata, nie tylko wobec przyrody. Odpowiedzialność za zdrowie swoje i innych odgrywa w tym przypadku niebanalną rolę. Ta funkcja edukacji była wielokrotnie przywoływana przez prelegentów, i nie były to rozważania czysto teoretyczne. Konkretnym przykładem są parki linowe. Według Agnieszki Leśny z Uniwersytetu Warszawskiego świetnie się sprawdzają podczas ćwiczeń grupowych, ukierunkowanych na trening negocjacji, szukania wspólnych rozwiązań, a przede wszystkim budowania zaufania w grupie i podnoszenia poczucia własnej wartości. Aktywnością, która również ma ogromny potencjał w kształtowaniu osobowości, jest surwiwal, o którym opowiadał Przemysław Płoskonka z AWF w Warszawie. Nie chodzi tutaj o przetrwanie w ekstremalnych, zagrażających życiu warunkach. Okazuje się, że w dzisiejszych czasach samo chodzenie po lesie (zwłaszcza po terenach podmokłych czy górskich) może być dla niektórych sztuką przetrwania. Pokonywanie barier, takich jak zmęczenie, głód, upał czy mróz, jest dla dzieci i młodzieży idealną pomocą w budowaniu własnej tożsamości. Teoretycznie szkoła zapewnia uczniom wyprawy na łono przyrody w formie zielonych szkół. Jak jednak pokazywał Artur Bosek z AWF, oferty biur podróży są organizowane bardziej w duchu modelu 3S (sun – słońce, sand – piasek, sea – morze), a nie zgodnie z ideą 3E (entertainment – rozrywka, excitement – podekscytowanie, education – edukacja). Młodzież spędza więc zielone szkoły w aquaparkach i na dyskotekach, a nie na zajęciach w lesie czy na wędrówkach w górach. Zajęcia prowadzone w plenerze, między innymi przez leśników, są więc nie tylko zwykłą lekcją przyrody. To przygoda połączona ze zdobywaniem wiedzy o lesie i sprawdzaniem samego siebie, rozwijaniem wyobraźni i nauką współpracy. Rozpatrując ją w tym kontekście, staje się bardziej „filozofią nauczania” niż gotowym zestawem zasad i narzędzi. Tekst i ZDJĘCIA | ANNA PIKUS STYCZEŃ 2013 | głos lasu | 41 kalejdoskop oprac. | anna drabarczyk Drzewa na łożu śmierci D RYS. | ŁUKASZ WIERZBICKI rzewa zamknięte w komorach z pleksiglasu i stali, podłączone do plątaniny urządzeń – ten dziwny widok to część opisywanego przez „New York Times” eksperymentu przeprowadzanego w Nowym Meksyku (Stany Zjednoczone). Ma on dać odpowiedź na pytanie, jak właściwie umierają drzewa. Oczywiście naukowcy znają główne czynniki przyczyniające się do śmierci drzew (takie jak wyższa temperatura, brak wody i owady). Funkcjonują też dwie konkurencyjne teorie na ten temat: drzewa umierają z pragnienia lub z braku pożywienia. Nie wiadomo jednak, dlaczego niektóre z nich przeżywają, a inne w tym samych warunkach – nie. Jakie procesy zachodzą wewnątrz rośliny poddanej czynnikom stresowym? Jak szybko umierają przedstawiciele poszczególnych gatunków drzew? Na te pytania ma odpowiedzieć eksperyment. Wspomniana aparatura dokonuje pomiarów wszystkich aspektów metabolizmu pacjentów – między innymi respiracji, odżywiania i gospodarki wodnej. Obserwowany jest także ich sposób radzenia sobie z owadami oraz specjalnie nasilonymi do celów eksperymentu symptomami zmian klimatu – mniejszą wilgotnością i wyższą temperaturą. Wiedza o procesie umierania drzew jest dziś szczególnie potrzebna – mogłaby pomóc przewidzieć, kiedy i gdzie nastąpi ich masowe wymieranie. www.nytimes.com Platany w opałach Las ucieka w Andy budowany za panowania Ludwika XIV Kanał Południowy (Canal du Midi), stanowiący część drogi wodnej między Atlantykiem a Morzem Śródziemnym, znajduje się na Liście światowego dziedzictwa UNESCO. Uznawany jest za „jedno z najbardziej znaczących osiągnięć inżynierii cywilnej epoki nowożytnej”. Jego brzegi porasta i zarazem umacnia podwójny szpaler drzew, w większości platanów, dodatkowo latem spowalniający parowanie i chroniący użytkowników przed słońcem południa. Niestety, od niedawna na nabrzeżach kanału, od śródziemnomorskiego portu Sète do oddalonej o 240 kilometrów Garonny, warczą piły. Wiele drzew przeznaczono do wycięcia, a ich pnie i gałęzie do spalenia. Platany bowiem chorują. Zaatakował je grzyb Ceratocystis fimbriata f. platani, rozprzestrzeniający się we Francji od połowy XX wieku, kiedy to, jak się przyjęło uważać nad Sekwaną i Rodanem, został tu zawleczony przez amerykańskich żołnierzy. Pesymiści mówią, że przez najbliższe piętnaście lat zarazie może ulec – a więc obowiązkowo będzie wyciętych – nawet 42 tysiące przybrzeżnych drzew. Bez nich Kanał Południowy niewątpliwie straci swój charakter, a być może i miejsce na liście UNESCO. ak sobie radzą drzewa z peruwiańskiej Amazonii w obliczu zmian klimatu na coraz gorętszy i bardziej suchy? Poszczególne okazy z lepszym lub gorszym skutkiem próbują się aklimatyzować, całe gatunki muszą się zaadaptować bądź migrować – inaczej zginą. Prędkość kolonizowania chłodniejszych obszarów jest jednak w przypadku drzew bardzo ograniczona. Wiedząc o tym, widzimy, jak dramatyczna jest walka z czasem prowadzona przez peruwiańskie drzewa, które przed suszą i skwarem… uciekają w góry! Biolodzy z Międzynarodowego Uniwersytetu Florydy zauważyli, że co roku zasięg puszczańskich gatunków na zboczach Andów podnosi się o trzy metry, licząc wysokość od powierzchni morza. To nadspodziewanie szybko, ale czy wystarczająco? Niestety – by w pełni nadążyć za dynamiką zmian klimatycznych, drzewa musiałyby się wspinać dziewięć, dziesięć metrów rocznie. A i miejsca w Andach dla wszystkich leśnych uciekinierów jest za mało. Z 42 | głos lasu | STYCZEŃ 2013 www.bbc.co.uk J www.nytimes.com kartka z podróży Bieszczady. Po zdobyciu Tarnicy W drodze na Rysy. Nad nami Chata pod Rysami Zdobywcy Korony Chodzenie po górach od lat jest naszą wielką rodzinną pasją. Dlatego postanowiliśmy zdobyć Koronę Gór Polskich i stanąć na najwyższym wierzchołku każdego pasma górskiego naszego kraju. Tych szczytów jest razem dwadzieścia osiem: szesnaście w Sudetach i dwanaście w Karpatach. Z dobywanie Korony zajęło nam rok i trzy miesiące. Na pierwszy ogień poszły Sudety Zachodnie. Naszą bazę założyliśmy w Karpaczu. Już w drodze z Bydgoszczy do Karpacza podjechaliśmy do wsi Komarno i spokojnie podeszliśmy na Skopiec, najwyższy szczyt Gór Kaczawskich. Następnie zahaczyliśmy o Rudawy Janowickie i zdobyliśmy niepozorny Skalnik. Wędrując ze szczytu, koło dawnego schroniska Czartak, nie mogliśmy się nadziwić urokowi tej krainy: ukwieconym łąkom, pasącym się koniom, lasom, górom i ciszy. Kolejne szczyty zdobyte podczas tej pierwszej wyprawy to: Wysoka Kopa (Góry Izerskie) i Śnieżka. Najbardziej wyczerpujący był trzeci dzień. O poranku znaleźliśmy się w „krainie wygasłych wulkanów” pod Wałbrzychem i zaatakowaliśmy Chełmiec. Po nim ruszyliśmy w Góry Kamienne i Suche na Waligórę. Znajdujące się u stóp malutkiego szczytu schronisko Andrzejówka oferuje niezwykły klimat i wyborną, godną polecenia kuchnię. Po południu przemieściliśmy się w Góry Sowie i zdobyliśmy Wielką Sowę. Ostatniego dnia wyprawy podeszliśmy na Orlicę, a w południe raczyliśmy się widokami ze Szczelińca. W sierpniu udało nam się kontynuować akcję. Pierwszą bazę założyliśmy w Nowym Gierałtowie w Kotlinie Kłodzkiej. Już po drodze zdobyliśmy Ślężę i Kłodzką Górę. Z bazy zdobyliśmy pozostałe sudeckie szczyty: Śnieżnik, Jagodną (Góry Bystrzyckie), Kowadło (Góry Złote), Rudawiec i Biskupią Kopę (Góry Opawskie). Bardzo duże wrażenie zrobiła na nas wycieczka na Rudawiec w Górach Bialskich. Następnie przejechaliśmy do Sopotni Wyżniej w Beskidzie Żywieckim i zaczęliśmy podbój Karpat. Udało nam się zdobyć trzy karpackie szczyty: Babią Górę, Czupel i Skrzyczne. Pozostało dziewięć wierzchołków, ale rozmieszczonych na znacznych przestrzeniach. W czerwcu 2012 roku kontynuowaliśmy przedsięwzięcie. Stacjonowaliśmy w Małym Cichym pod Tatrami u naszej zaprzyjaźnionej gaździny Haliny. Stamtąd zrobiliśmy kilka wycieczek: na Lubomira, Radziejową, Wysoką Kopę, Turbacz i Mogielicę. Nazwa tej ostatniej ponuro kojarzy się z mogiłą i według legendy nią właśnie jest, albowiem to właśnie na Mogielicy grzebano doczesne szczątki kobiet podejrzanych o czary i mężczyzn wyjętych spod prawa… Do Małego Cichego powróciliśmy w sierpniu. Trzeba było podjąć się największego wyzwania: ataku na Rysy. Z bazy wyruszyliśmy o 4.15 i zaczęliśmy wędrówkę od łagodnej, słowackiej strony, w pocie czoła i znoju, w trzydziestostopniowym upale. Na wierzchołku byliśmy koło 10. Radość i duma rozpierały nasze serca. Malutka Lackowa, najwyższy szczyt Beskidu Niskiego zdobyty dwa dni później, to była już tylko czysta przyjemność. Zwieńczeniem zdobywania Korony Gór Polskich była piąta, wrześniowa wyprawa w Bieszczady. Po drodze zdobyliśmy Łysicę (Góry Świętokrzyskie). Bieszczadzką bazę założyliśmy w Kalnicy. Zabraliśmy ze sobą butelkę szampana, którym zamierzaliśmy uczcić wejście na Tarnicę, ostatni szczyt Korony. Zdobyliśmy ją 21 września w dość trudnych warunkach atmosferycznych: było zimno, wiał lodowaty wiatr, siąpił deszcz, a w górnych partiach padał nawet śnieg. Nasze serca biły radośnie i czuliśmy ogromną satysfakcję. Kosztowało nas to sporo wysiłku, ale pozwoliło poznać przepiękne zakątki Polski, do których prawdopodobnie nigdy byśmy nie dotarli. Małgorzata Zmitrowicz, żona leśniczego z Nadleśnictwa Bydgoszcz STYCZEŃ 2013 | głos lasu | 43 z języka leśnika Time for English NOT ONLY TREES A forest comprises not only trees but also numerous species of various organisms being a part of a biological community and occupying different levels in a food chain. Shady parts of a forest are colonised by ferns, mosses and lichens which often cover tree trunks. The latter are extremely useful for foresters because they are pollution indicators. When it is too high they are simply non-existent. The lowest levels of forest are also covered with fungi which may play different roles in forest ecosystems. On the one hand, fungi can be harmful and cause diseases, on the other, beneficial acting as decomposers or forming symbiotic relationships with some trees’ roots (myccorhiza). Finally, there are fungi which are picked up in forest by mushroom hunters. Unfortunately, some of them do not realise that not all mushrooms are edible. Some mushrooms are inedible or even poisonous, so a sound piece of advice is not to eat anything with which we are not familiar. Odmiana nazwisk Moje wątpliwości budzi odmiana nazwisk. Czy i jak odmieniać nazwiska, w tym dwuczłonowe? A może tylko polsko brzmiące? Czy tylko pierwszy człon? Co na ten temat mówią zasady, a co moda? Problem ten można by opisać nawet na kilkudziesięciu stronach, odmiana nazwisk należy bowiem do jednego z najtrudniejszych zagadnień poprawnej polszczyzny. Ograniczę się więc do podania kilku podstawowych zasad dotyczących odmiany nazwisk polskich. I. In the text find the words that mean: Wielkich kłopotów nie nastręczają 1. t he relationship between organisms describing which one produces food nazwiska kobiet. Zasada jest jedna – and which one is a consumer odmieniamy tylko te zakończone na -a, jak 2. plants with featherlike leaves Kowalska czy Rokita. Inne pozostawiamy 3. small plants growing in damp, shady places, often covering walls 4. symbiotic organisms consisting of fungi and algae nieodmienne: Spotkałem się z Sabiną 5. organisms that can cause diseases or take part in decomposition Nowak, Karoliną Wende i Agnieszką Puzio. 6. an adjective describing mushrooms that can cause death Polskie nazwiska męskie odmieniamy wszystkie, także te, które kończą się na samogłoskę. Piszemy zatem: rozmawiam Glossary comprise – obejmować fungus (plural: fungi) – grzyb z Grzegorzem Marczakiem, dałem prezent numerous – liczne harmful – szkodliwe Pietraszce, sprawa Zbigniewa Ziobry various – różne decompose – rozkładać (odmieniamy jak rzeczownik pospolity food chain – łańcuch pokarmowy relationship – związek rodzaju żeńskiego: szkoła – szkoły), list do fern – paproć pick up – zbierać Ryszarda Puzia, pismo Edwarda Wendego, moss – mech mushroom hunters – zbieracze grzybów lichen – porost edible – jadalne spacerowałem z Salonim. pollution – zanieczyszczenie inedible – niejadalne Jeśli nazwisko jest dwuczłonowe, indicator – wskaźnik poisonous – trujące odmieniamy oba człony, z zastrzeżeniem zasad, o których pisałam wyżej, np.: utwór Sępa-Szarzyńskiego, rozmowa z Anną Nowak-Radziejowską. Nieodmienny Did you know? zostawiamy pierwszy człon, jeśli jest on • Some lichens are a source of natural brown, red or orange dyes. They are also used to nazwą herbu lub zawołaniem bojowym, produce litmus paper which turns red in acid solutions and blue in alkaline ones. np.: Korwin-Mikke (z Korwin-Mikkem); • During the Second World War bog moss was used to dress wounds due to its Pobóg-Malinowski (z Pobóg-Malinowskim). antiseptic properties. • The leaves of ferns are called fronds. A co zrobić, jeśli ktoś nie chce, aby • The silver fern (Cyathea dealbata), a tree fern endemic to New Zealand, is its unofficial jego nazwisko było odmieniane? Co symbol. It appears on coins and stamps. jest ważniejsze – zasady gramatyki czy • Mushrooms don`t contain cholesterol. They are also low in calories. życzenie danej osoby? Moim zdaniem to www.encyclopedia.com/topic/lichens; www.ehow.com.Hobbies and Science; www.forestmushroom.com.facts pierwsze. Glossary Czekamy na Państwa pytania związane z poprawnością językową! Piszcie na: [email protected] Małgorzata Haze 1. food chain 2. ferns 3. mosses 4. lichens 5. fungi 6. poisonous KEY source – źródło bog moss / peat moss – mech torfowiec (Sphagnum) dye – farbadress wounds – opatrywać rany due to – z powodu litmus paper – papierek lakmusowy acid – kwaśny property – właściwość solution – roztwór contain – zawierać tekst | Elżbieta Kloc [email protected] 44 | głos lasu | STYCZEŃ 2013 polonistka z wykształcenia, redaktorka i korektorka propozycje wydawnicze O czym szumi las Paweł Wakuła Audiobook „O czym szumi las” Pawła Wakuły to pierwszy audiobook dla dzieci wydany przez Lasy Państwowe. Opowieść czyta dzieciom znany aktor Jarosław Boberek. Płyta została wzbogacona w książkę z barwnymi ilustracjami, również autorstwa Pawła Wakuły. Audiobook można kupić w sklepie internetowym www.sklep.bedon.lasy.gov.pl. Książkę w tradycyjnej wersji wydało Wydawnictwo Literatura. ELŻBIETA TRZONEK Leśnictwo 2012 Główny Urząd Statystyczny Warszawa 2012 Vademecum Ochrony Przyrody Leśniczego BULiGL w Brzegu 2012 Vademecum Ochrony Przyrody Leśniczego to specjalistyczne opracowanie wykonywane na zlecenie nadleśnictwa dla wszystkich leśnictw wchodzących w jego skład i przeznaczone do użytku wewnętrznego dla pracowników Lasów Państwowych. Składa się z dwóch części – opisowej i kartograficznej. Część opisowa ma charakter broszury adresowanej do leśniczego; w treści ogranicza się do opisu zasobów przyrodniczych stwierdzonych na terenie leśnictwa. Ilustracją opisu jest mapa gospodarczo-przeglądowa leśnictwa w skali 1:10 000, wskazująca lokalizację zasobów przyrodniczych. Podstawę opracowania stanowi zbiór informacji o środowisku przyrodniczym sporządzony na podstawie dostępnych danych: inwentaryzacji przyrodniczych gmin znajdujących się w zasięgu terytorialnym nadleśnictwa, informacji z regionalnej dyrekcji ochrony środowiska, opracowań naukowych, wyników badań ekspertów z różnych dziedzin biologii, materiałów z nadleśnictwa oraz informacji zebranych w trakcie prac taksacyjnych w danym nadleśnictwie. Zgromadzone dane są analizowane w powiązaniu ze wskazówkami gospodarczymi zapisanymi w planie urządzenia lasu. Wyniki analiz prezentowane są w części opisowej w postaci tabeli, w której każdemu wydzieleniu leśnemu przypisany jest zestaw informacji o środowisku, tj. o obszarze chronionym, chronionych obiektach czy występujących w nim chronionych lub zagrożonych gatunkach roślin, zwierząt, grzybów oraz siedlisk przyrodniczych. W zależności od zaplanowanych w danym wydzieleniu wskazań gospodarczych w tabeli zamieszczane są dodatkowe wytyczne dotyczące sposobów postępowania podczas realizacji prac leśnych, pozwalających zminimalizować ewentualne potencjalnie negatywne oddziaływanie zabiegu na chronione elementy środowiska. Vademecum Ochrony Przyrody Leśniczego jest autorskim opracowaniem Biura Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej Oddziału w Brzegu. Publikacja została uhonorowana Złotym Medalem Międzynarodowych Targów Poznańskich „Eko-Las 2012”. Otrzymała również nagrodę „Złoty Medal – Wybór Konsumentów” w głosowaniu internetowym. DARIUSZ ROSIŃSKI Ukazało się 20. wydanie Głównego Urzędu Statystycznego „Leśnictwo 2012”. Rocznik prezentuje dane obrazujące polskie leśnictwo za rok 2011 oraz porównania międzynarodowe. W oddzielnym aneksie przedstawiono charakterystykę działalności PGL Lasy Państwowe. Jak wynika z prezentowanych danych, powierzchnia lasów w zarządzie LP wzrosła z 5 mln 408 tys. ha w roku 1946 do 7 mln 72 tys. ha w roku 2011. W tym samym czasie zasoby drzewne (grubizna brutto) w LP zwiększyły się z 695 mln m sześc. do 1 mld 772,5 mln m sześc. W 2011 roku Lasy Państwowe pozyskały 40 mln 979 tys. m sześc. drewna (grubizna brutto), co stanowiło 62,1 proc. bieżącego przyrostu rocznego. Powierzchnia wszystkich gruntów leśnych wynosiła w 2011 roku 9 mln 350,7 tys. ha. Stanowi to 30,5 proc. udziału w powierzchni lądowej kraju. Powierzchnia samych lasów wynosiła 9 mln 143,3 tys. ha. Lasy pokrywają 29,2 proc. kraju. Przy takiej lesistości na jednego obywatela Polski przypada 0,237 ha lasów. Na 9 mln 89 tys. ha zasobów leśnych wszystkich form własności 7 mln 438 tys. ha stanowią lasy publiczne, a 1 mln 706 tys. ha – lasy prywatne. Zdecydowanym liderem, jeśli chodzi o lesistość, jest województwo lubuskie (49 proc.). Następne miejsca (ponad 35 proc.) zajmują kolejno województwa: podkarpackie, pomorskie i zachodniopomorskie. Najniższą lesistość (niewiele ponad 20 proc. powierzchni) mają wciąż: łódzkie i mazowieckie. Ostatni rozdział publikacji dotyczy porównań międzynarodowych. Z zasobami drzewnymi ogółem, obliczonymi na 2 mld 49 mln m. sześc., Polska znajduje się daleko za takimi potentatami jak Brazylia, Rosja czy USA, w Europie jednak zajmuje szóste miejsce. W porównaniach lesistości 39 krajów (państw członkowskich Ministerialnej Konferencji Ochrony Lasów w Europie) plasujemy się już dość daleko. Z lesistością 30 proc. zajmujemy na Starym Kontynencie 26. miejsce. Prym wiodą tu Finlandia (76 proc.) i Szwecja (75 proc.). Do średniej europejskiej – 34 proc. – jeszcze nam sporo brakuje. Publikacja jest dostępna na płycie CD i stronie internetowej GUS www.stat.gov.pl. E.P. STYCZEŃ 2013 | głos lasu | 45 moja osada Karma dla psa Sucha, z puszki czy przygotowana w domu? Wybór jest ogromny, a opinie na ten temat bardzo zróżnicowane. Co wybrać, by zdrowo i racjonalnie karmić psa? J eszcze do niedawna w psich miskach królowała kasza z podrobami, czasem mięsem. Często zdarzały się okrawki z wędlin, kaszanka, parówki oraz zwykłe resztki – bywa, że nie pierwszej świeżości. Odkąd na rynku dostępne są suche oraz puszkowane karmy, żywienie psów znacznie się zmieniło. z tolerowaniem posiłków przygotowywanych w domu. Na półpłynne jedzenie reagują biegunką. Jeśli taki problem utrzymuje się dłużej, to należy przejść na karmę suchą – radzi Magdalena Pakuła. Z górnej półki czy marketowe? Najlepsze dla zdrowia psa są karmy z oznaczeniem „super premium” i „premium”. Popularne i tanie karmy oferowane przez markety mogą być natomiast, po części z powodu ich złego przechowywania przez sklepy, przyczyną biegunek i problemów trawiennych u psów. Magdalena Pakuła lekarz weterynarii Suche czy domowe? – Żywienie psów domowych, suk w ciąży i psów aktywnie pracujących, a więc na przykład psów myśliwskich czy zaprzęgowych, jest zupełnie inne. Te ostatnie potrzebują karmy wysokoenergetycznej i wysokobiałkowej. Odpowiednie zbilansowanie posiłków przygotowywanych w domu jest w tym przypadku dosyć trudne. W takiej sytuacji lepiej zdecydować się na karmy suche dobrane do rasy, wielkości, wieku i aktywności psa – mówi Magdalena Pakuła, lekarz weterynarii. – Dla psów bardzo aktywnych są to karmy z oznaczeniem „sport” lub „dla aktywnych”. Inaczej też żywi się suki w ciąży. Ich posiłki powinny mieć zbilansowany poziom białka oraz makro- i mikroelementów. Dla psów „kanapowych” najbardziej odpowiednie są natomiast karmy light lub po prostu mniejsza ilość jedzenia – dodaje. Jeśli chodzi o posiłki domowe, to najłatwiej odpowiednio je przygotować dla psów umiarkowanie lub wręcz mało aktywnych. Wystarczy wtedy gotowany ryż lub makaron z mięsem i warzywami. Do tego okresowo odpowiednie preparaty witaminowo-wapniowe, oczywiście w porozumieniu z lekarzem weterynarii. – Niektóre psy mają problemy 46 | głos lasu | STYCZEŃ 2013 → ZDANIEM EKSPERTA Psy nieodpowiednio karmione nie rozwijają się prawidłowo. Mają problemy z układem pokarmowym i zaburzenia w rozwoju kośćca. Objawia się to trudnymi w leczeniu biegunkami lub uczuleniem, zwłaszcza na konserwanty i przyprawy, a także krzywicą i demineralizacją kości. Część psów reaguje alergią także na typowe składniki karm, np. określony rodzaj mięsa. Tego rodzaju uczulenie manifestuje się świądem – pies często się drapie, przełysieniami na sierści oraz wykwitami skórnymi w postaci plamek i bąbli jak po ukąszeniu przez komara. Objawy występują na całej powierzchni ciała, choć głównie na grzbiecie i brzuchu. W takiej sytuacji trzeba zasięgnąć porady weterynarza, czasem zrobić dodatkowe badania i być może przejść na specjalną hipoalergiczną dietę. Opiekuję się psami, które tolerują np. tylko specjalną karmę sojową lub tylko jeden określony gatunek mięsa. – Mam takich pacjentów, a ich leczenie wcale nie jest proste. Nie chcę tu oczywiście generalizować, że wszystkie takie karmy są złe. Najbezpieczniej jest je jednak kupować w dobrych sklepach zoologicznych lub w gabinetach weterynaryjnych. Te ostatnie oferują także karmy lecznicze, np. dla alergików. Najlepsze są karmy „super premium”. Są w pełni zbilansowane i odpowiednio dobrane do wielkości psa, jego masy, zapewniają mu wszystkie potrzebne składniki. Są oczywiście droższe od pozostałych, ale pies nie potrzebuje już żadnych innych dodatków. W efekcie może się okazać, że – mimo wysokiej ceny – takie żywienie i tak jest najtańsze, a na pewno najzdrowsze. Karmy tej klasy oferują firmy: Brit Care, Royal Canin czy Eukanuba. Większość karm „premium” też jest dobra. – Jeśli pies nie jest superaktywny, to te karmy w zupełności wystarczają – tłumaczy pani weterynarz. Produkują je na przykład Brit, Purina czy Nutra. Kasza na cenzurowanym – Podstawowymi składnikami posiłków przygotowywanych w domu powinny być ryż lub makaron, mięso i dodatek warzyw, najlepiej marchew. Jeśli chodzi o kaszę, to może być kukurydziana. Kasza jęczmienna byłaby dobra, gdybyśmy ją właściwie przygotowali, tzn. długo gotowali w dużej ilości wody, tak by doprowadzić ją do stanu papki. Dopiero w takiej postaci jest dla psa przyswajalna. Jeśli nie mamy na to czasu lub ochoty, zastąpmy ją ryżem lub makaronem, i to najlepiej tym zwykłym, przeznaczonym dla ludzi. Kasza często powoduje biegunki u psów, nie jest dobrze przyswajana, zawiera też dużo alergenów. Ja kaszy nie polecam – przekonuje Magdalena Pakuła. Nie poleca też psiego makaronu, który jest gotowy do podania po zalaniu wrzącą wodą. Wprawdzie jest wygodny dla właścicieli, ale niezdrowy. Często psy po jego zjedzeniu dostają alergii. ser, jajka i kości A co z kośćmi? Zdaniem pani weterynarz nie należy ich podawać, bo pies kości nie trawi, a na dodatek mogą być one przyczyną poważnych kłopotów. – Jeśli dajemy psu kość cielęcą lub wołową, to po ogryzieniu O tym pamiętaj! • Zimą psy wymagają innego sposobu żywienia. Podczas mrozu pies powinien dostawać jeden ciepły posiłek dziennie. Jeśli dostaje suchą karmę, to porcję wystarczy zalać ciepłą wodą. Poza tym karma powinna być bardziej energetyczna, ale nie przez dodanie tłuszczu tyko węglowodanów i białka. • Psom nie wolno podawać surowej dziczyzny, która nie została przebadana przez weterynarza. przez niego fragmentów chrzęstnych i ewentualnie wyjedzeniu szpiku resztę powinniśmy mu zabrać. Ostre kawałki, wszystko jedno, czy pochodzą z kości wołowych, czy np. schabowych lub drobiowych, mogą przebić przełyk lub jelito. Z kolei miał kostny, który powstaje po rozdrobnieniu przez psa kości, potrafi całkowicie zatkać jego przewód pokarmowy. Dlatego do gryzienia najlepsze są gotowe „kości” z prasowanej skóry bydlęcej – przekonuje doktor Pakuła. Posiłki dobrze jest uzupełniać gotowaną marchwią. Jeśli pies lubi owoce, to także możemy mu je z powodzeniem dawać. Na pewno nie zaszkodzą mu jabłka. Trzeba być natomiast ostrożnym, jeśli chodzi o pomidory. Psu można podawać także ser biały, jeśli nie jest uczulony na białko mleka krowiego, i jajka – gotowane w całości, a z surowych tylko żółtko. Pies może dostawać dwa – trzy jajka w tygodniu. Posiłki można też uzupełniać karmą puszkowaną. Trzeba mieć jednak świadomość, że zawiera ona śladowe ilości mięsa. W puszcze z wołowiną jest około 3 proc. wołowiny. Mimo to jest zdecydowanie lepsza niż okrawki wędlin. Pamiętajmy też, że karma puszkowana zawiera konserwanty, a zdarzają się psy, które są na nie uczulone. Tekst i zdjęcie | KATARZYNA BIELAWSKA leśnik rysuje rys. | paweł gałązka Psy powinny dostawać mięso: wołowinę, drób, a także wieprzowinę, która jest najmniej alergizującym mięsem. Może to być mięso gorszej jakości, np. mrożone kostki z mięsa odpadowego dla psów. Na rynku są też dostępne gotowe karmy na bazie wieprzowiny szwedzkiej firmy Axess, bez konserwantów, z krótkim terminem ważności. Jest to dobry produkt dla psów ze skłonnością do alergii. – W psim jedzeniu powinno być czyste mięso, a nie smalec, słonina, okrawki z wędlin, parówki, kaszanka czy resztki z obiadu. Psy nie trawią ani konserwantów, ani przypraw. Karmienie psa okrawkami z wędlin na dłuższą metę powoduje uszkodzenie jego wątroby i problemy skórne – ostrzega pani doktor. STYCZEŃ 2013 | głos lasu | 47