urzĄDzana na nOWO - Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w

Transkrypt

urzĄDzana na nOWO - Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w
magazyn pracowników KIJ W MROWISKO
CZAS NA FELIETON
numer 1 (510) styczeń 2013
| issn 0137-6691
MARTWE DREWNO
ILE GO MAMY
mieszkania
Zbędne, niezbędne
Podatek
BILANS 2012
DRZEWA
OGRYZOWE
Jak to robią
w Trzebielinie
INFORMATYKA
LEŚNA
URZĄDZANA
NA NOWO
PRAWO AUTORSKIE
NA CO DZIEŃ
kij w mrowisko
WITOLD
CIECHANOWICZ
wisk i lasów, powinna zainteresować
instytucja słowiańskiego opola, rozumianego jako wspólnota sąsiadów i jednostka terytorialno-osadnicza. Opole
bowiem u zarania polskiej państwowości pełniło dwie ważne funkcje, które są
rdzeniem działania, uwaga: leśnictwa!
Opole z pokolenia na pokolenie przekazywało wiedzę o granicach posiadłości. Jeśli doszło do konfliktu, wspólnota
sąsiedzka przysięgała na przykład, gdzie
kończy się obwód łowiecki przeora pobliskiego klasztoru, a zaczyna kasztelana. Opole miało również obowiązek
wskazać i wydać zabójcę, w przeciwnym
wypadku musiało płacić główszczyznę
rodzinie ofiary.
Brzmi znajomo? Wypisz, wymaluj
to przecież dwa najważniejsze (oprócz
produkcji drewna) zadania naszej podstawowej komórki organizacyjnej. To
leśniczy wie, gdzie jest nasze, a gdzie
cudze. Skąd? Granicę okazał mu jego
poprzednik – i tak było z pokolenia na
pokolenie…
Leśniczy ma również wydać zbójców,
pardon – złodziei drewna. Przecież
tylko on tak naprawdę wie, kto we wsi
kradnie. A na służbie jest i tak przez
całą dobę.
Mamy co prawda Straż Leśną, stworzoną, by ograniczyć plagę kradzieży
drewna i kłusownictwo. Rzecz w tym,
2 | głos lasu | STYCZEŃ 2013
że nie powierzono nam li tylko misji
produkcji drewna. Priorytety się zmieniły, a my nie do końca to zauważyliśmy. Mamy strzec najpiękniejszej, najbardziej dziewiczej przyrodniczo (tak!)
części kraju. Nie potrafimy w pełni
wywiązać się z tego obowiązku. System,
w którym leśny od świtu do zmierzchu
zajmuje się przede wszystkim produkcją
drewna i odpowiada jeszcze za swoje
opole – leśnictwo, zaspokaja co najwyżej głód surowca.
Syty właściciel coraz częściej oczekuje
jednak więcej. W swych włościach chce
mieć kwiatki, spokój i ciszę. Zarządca
majątku, gdy hordy quadów rozjeżdżają
te dobra, bezradnie rozkłada ręce. Ba!
System,
w którym
leśny zajmuje
się przede
wszystkim
produkcją
drewna
i odpowiada
jeszcze za
swoje opole
– leśnictwo,
zaspokaja tylko
głód surowca
Potrafi owo rozjeżdżanie tu i ówdzie
miast zwalczać – współorganizować
jako imprezę sportową (sic!). Jest to
sprzeczne z ustawą o lasach, wymieniającą nieliczne sytuacje, w których można pojazdem silnikowym do lasu wjechać. Rajdów samochodowym w tym
katalogu nie ma. Pojedyncze sukcesy co
bardziej zdeterminowanych strażników
to kropla w morzu potrzeb.
Mamy siły i środki, by to zmienić.
Kupmy sprzęt z prawdziwego zdarzenia dla najbardziej zagrożonych włości,
zróbmy kampanię społeczna i lobbujmy,
by poprawić współpracę z policją i zaostrzyć symboliczne kary. No i jeszcze
ludzie: trzech strażników na dwudziestu tysiącach hektarach przy milionowej
aglomeracji to żarty, gdy tuż obok, na
zmiany i całą dobę, strażników miejskich strażują całe setki. Niech ludzie
czują się pewnie: szkolenia, ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej,
opieka prawna – dadzą szansę, że pojawią się w naszych lasach prawdziwi
polscy rangersi, którzy strzegą Lasu,
a nie tylko dbają, by produkcja drewna
(niechby prowadzona w sposób ekologiczny i zrównoważony) szła pełną
parą. Sukces murowany: niech właściciel włości wie, że nie darmo żołd nam
(w drewnie) daje!
Witold Ciechanowicz jest edukatorem
w Nadleśnictwie Gdańsk, odpowiada też za
komunikację społeczną. Redaktor profilu
nadleśnictwa na Facebooku. Autor artykułów
poświęconych m.in. internetowi i mediom
społecznościowym w prasie branżowej.
Współzałożyciel i wiceprezes Stowarzyszenia
Edukatorów Leśnych. Kontakt: witold.
[email protected]
zdjęcie | SŁAWOMIR OSTROWSKI
L
eśnika czytającego „Barbarzyńską
E u ro p ę ” K a ro l a
Modzelewskiego, oprócz
interesujących
opisów
wczesnośredniowiecznego krajobrazu ze skomplikowaną mozaiką pól, karczo-
Quady
w opolu
na dobry początek
magazyn
pracowników
lasów
państwowych
nr 1 (510)
STYCZEŃ 2013
Nakład 16 000
egzemplarzy
fot. Marcin Scelina
Dyrektor:
Sławomir Trzaskowski
redaktor naczelny:
Artur Rutkowski
adres redakcji:
ul. Bitwy Warszawskiej 1920 r. nr 3
02-362 Warszawa
tel. 22 822 49 31 wew. 254
faks 22 823 96 68
e-mail: [email protected]
zastepca redaktora naczelnego:
Ewa Kwiecień
sekretarz redakcji:
Katarzyna Bielawska
redaktorzy:
Jerzy Drabarczyk, Małgorzata Haze
stale współpracują:
Edward Marszałek, Wojciech Mędrzak,
Jarosław Szałata
opracowanie graficzne:
Costa del Graphica, Mateusz Jankowski
www.costadelgraphica.squarespace.com
projekt:
Novimedia Content Publishing
www.novimedia.pl
reklama:
tel.: 22 822 49 31 wew. 517
[email protected]
druk:
Zakłady Graficzne MOMAG S.A.
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń
ani reklam. Nie zwracamy artykułów
niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo
skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany
ich tytułów.
Szanowni
Czytelnicy!
T
o był dobry rok”
– mogą Państwo
pr zecz y tać
w w ypowiedzi dyrektora generalnego LP,
o c e n i a j ąc e j
m i n io n e
dwanaście miesięcy w Lasach. Styczeń to czas podsumowań
i planów. Dlatego w tym numerze
szczególnie polecam lekturę wspomnianego bilansu roku 2012. „Rok
bardzo udany, tak pod względem
osiągniętych wyników ekonomicznych, zrealizowanych zadań z zakresu gospodarki leśnej, jak i wdrożonych zmian organizacyjnych oraz
współpracy z naszymi partnerami
społecznymi i biznesowymi” – pisze
dyrektor, oceniając kolejno poszczególne obszary działania LP. Z kolei
o planach więcej w wywiadzie z Marcinem Polakiem, zastępcą dyrektora
LP ds. ekonomicznych. Rozmawiamy o leśnej informatyce, czyli o SILP,
aplikacjach na rejestratory, komputerowym stanowisku leśniczego, a także o zmianach organizacyjnych.
Zachęcam też do zajrzenia na drugą
stronę, którą od tego numeru oddajemy we władanie Witka Ciechanowicza. Porządny miesięcznik powinien
mieć swojego felietonistę, który spróbuje włożyć kij w mrowisko. Ponieważ
znam polemiczny temperament autora
i jego odważne tezy, mam nadzieję, że
roznieci on ognistą dyskusję na niejeden ważny dla leśników temat. Jego
felieton z tego numeru dotyka istotnego pytania: kim ma być leśnik w XXI
wieku? Do tej wypowiedzi chciałbym
tez dodać swoje trzy grosze.
Gdy rozmawiam w terenie z kolegami-leśnikami, widzę, że niekiedy
ich największym marzeniem jest,
by… nic się w ich pracy nie zmieniało. Argumenty są takie: „Umiemy
świetnie hodować drzewostany, by
dawały społeczeństwu znakomity
surowiec. Staramy się to robić z jak
najmniejszymi stratami dla przyrody.
Produkcji drewna uczyliśmy się wiele
lat i w tym nie ma lepszych od nas.
I to koniec naszego zadania. Całą resztą spraw związanych ze środowiskiem
przyrodniczym czy społecznym niech
zajmuje się kto inny – my (czyli LP) nie
od tego…”. Rzeczywiście, tak byłoby
najwygodniej. Robić tylko to, czego
nas kilkanaście lub kilkadziesiąt lat
temu nauczono i mieć święty spokój.
Tak się składa, że niedawno poznałem też nieco specyfikę innego
zawodu – strażaka. I pomyślałem:
czy ci strażacy również nie woleliby
być tylko strażą ogniową, jak kilkadziesiąt lat temu? Mimo to muszą oprócz walki z ogniem wycinać
zmasakrowane ofiary wypadków
z zakleszczonych pojazdów, walczyć
ze skutkami klęsk powodzi i śnieżyc
czy w końcu wspinać się na drzewa
po zbłąkane kotki. Po prostu robią
to, czego oczekuje od nich społeczeństwo, a że potrzeby ma ono coraz różniejsze, to i zadań przybywa.
Każda grupa zawodowa musi się
rozwijać, by przetrwać. Zamiast
myśleć o tym, jak utrzymać status
quo, lepiej już dziś zastanowić się,
jakie wyzwania dadzą nam szansę
w przyszłości. Szansę na bycie bardziej
użytecznym,
potrzebnym
i spełniającym oczekiwania. W końcu
to społeczeństwo nas, leśników, do tej
pracy najęło.
ARTUR RUTKOWSKI | redaktor naczelny
[email protected]
STYCZEŃ 2013 | głos lasu |
3
spis treści
str. 08
Bilans 2012
str. 22
str. 36
Czy jeleń musi
spałować młodniki?
Sybirackie
losy leśników
W Lasach
Państwowych Praktyka
Ludzie
02 | KIJ
W MROWISKO
28 | NIEZBĘDNIK PRACOWNIKA
Quady w opolu
06 | MIGAWKI
08 | W
LASACH PAŃSTWOWYCH
B
ilans 2012
Miniony rok podsumowuje
dyrektor generalny LP
Centrum kryzysowe
w DGLP
Zadania leśnego punktu
alarmowego
Nowy ramowy
regulamin
organizacyjny
Jakie zmiany wprowadza?
Nowe urządzanie
informatyki leśnej
Wywiad z Marcinem
Polakiem, zastępcą dyrektora
generalnego
ds. ekonomicznych
17 | POLITYKA MIESZKANIOWA
Kto zapłaci podatek?
O konsekwencjach
interpretacji przepisów przez
ministra finansów
Co nowego
w mieszkaniówce
Ostatnie zmiany
20 | W
TERENIE
Makia z muflonami
Dębiny odroślowe
w Nadleśnictwie Jawor
Czy jeleń musi
spałować młodniki?
Metody stosowane przez
leśników z Nadleśnictwa
Trzebielino
24 | AKADEMIA LEŚNIKA
Ile martwego drewna?
Czy powinniśmy mieć go
więcej w lasach?
27 | TECHNIKA W LESIE
Gremo i Malwa
– pokazy maszyn
w Chmielniku
4 | głos lasu | STYCZEŃ 2013
Autor ma prawo
Jak stosować prawo autorskie
w praktyce?
31 | K ADRY
32 | LEŚNIK Z PASJĄ
Kroniki leśniczego
z Dywanu
Pisarska pasja Wojciecha
Gwizdały
36 | TRADYCJA I HISTORIA
Sybirackie losy
leśników
Tragiczne historie zesłańców
ogłoszenie
Prośba o pomoc
str. 40
str. 43
Aktywna
edukacja
Zdobywcy
Korony
Branża
Po godzinach
39 | SPOTKALIŚMY SIĘ W…
43 | K ARTKA Z PODRÓŻY
Leśnicy w Finlandii
Udział wielkopolskich
leśników w projekcie
„Bałtycki Krajobraz”
40 | W
OKÓŁ LP
Zdobywcy Korony
Wspomnienia z wypraw
w polskie góry
44 | Z JĘZYKA LEŚNIKA
Time for English
Aktywna edukacja
Różnorodne formy leśnej
edukacji
42 | K ALEJDOSKOP
Drzewa na łożu
śmierci
Platany w opałach
Las ucieka w Andy
Fachowe słownictwo leśne
w ćwiczeniach językowych
Odmiana nazwisk
Porady językowe polonistki
45 | PROPOZYCJE WYDAWNICZE
O czym szumi las
Vademecum Ochrony
Przyrody Leśniczego
Leśnictwo 2012
46 | MOJA OSADA
Karma dla psa
Jak zdrowo i racjonalnie
karmić psa?
47 | LEŚNIK RYSUJE
W styczniu 2013 roku upłyną dwa lata
od dnia, kiedy Artur Jankowiak, pracownik Nadleśnictwa Jarocin i myśliwy Koła Łowieckiego Nr 20 „Dąbrowa” w Poznaniu, stracił przytomność i
upadł na podłogę. Nagłe zatrzymanie
krążenia zmieniło diametralnie nie
tylko jego życie, lecz także życie
naszej rodziny. Siedmiomiesięczny
pobyt w szpitalu nie pomógł ustalić,
co było przyczyną zatrzymania akcji
serca. W sierpniu 2011 roku mąż
został wypisany do domu z głównym
rozpoznaniem: niedowład spastyczny
czterokończynowy. Powrót Artura był
dla mnie wielką radością, ale i wyzwaniem. Wierzyłam i nadal wierzę,
że codzienna żmudna rehabilitacja,
troskliwa opieka, walka o każdy najdrobniejszy gest, uśmiech – przyniosą
w końcu oczekiwane efekty i poprawią
mężowi komfort życia.
W czerwcu 2011 roku zostaliśmy rodzicami. Nasza córka urodziła się, gdy
Artur leżał w szpitalu. Mąż bardzo
dobrze reaguje na córeczkę, uśmiecha
się do niej, próbuje mówić oraz wykonuje drobne ruchy rękoma. Niestety,
półtoraroczna Julia nie wie, co to
znaczy pójść z tatą na spacer, pobawić
się i usiąść ojcu na kolanach.
Pogodzenie opieki nad obłożnie chorym mężem i małym dzieckiem jest
bardzo trudne. Zdaję sobie sprawę, że
bez wsparcia rodziny, przyjaciół oraz
dotychczasowego zaangażowania
leśników i myśliwych byłoby to niewykonalne.
Po prawie dwóch latach ciągłej walki
stan Artura nadal jest ciężki. Lekarze
wskazują, że jedyną drogą do poprawy
stanu zdrowia jest ciągła rehabilitacja.
A opieka specjalistów jest niestety
kosztowna.
Dlatego w imieniu własnym oraz
męża bardzo dziękuję osobom
i instytucjom, wszystkim, którzy okazali nam pomoc i wsparcie. Dziękuję
Fundacji Pomoc Leśnikom w Krośnie
oraz Nadleśnictwu Jarocin. Dziękując
za odzew na zeszłoroczny apel, zwracam się i w tym roku do leśników
i myśliwych o pomoc i bardzo proszę
o przekazanie 1% swojego podatku na
rzecz Fundacji Pomoc Leśnikom
w Krośnie, nr KRS 0000040564,
z dopiskiem
„Dla Artura Jankowiaka”.
Irena Jankowiak
(e-mail: [email protected], tel.
kom. 696 654 369)
STYCZEŃ 2013 | głos lasu |
5
migawki
RDLP
w Łodzi
w Radzie
Biznesu UŁ
Pierwsi uczestnicy wycieczki
śladami poniemieckich
umocnień
Poniemieckie bunkry
odkryte na nowo
Wycieczka szlakiem poniemieckich schronów jako
kolejny sposób na atrakcyjne udostępnianie lasu? Czemu
nie! – uznali pracownicy Nadleśnictwa Orneta. Najpierw
jednak jeden z nich zinwentaryzował i naniósł na mapę
ponad dwieście obiektów wojskowych.
T
rójkąt Lidzbarski – tak nazywa się zespół poniemieckich umocnień, które powstały w latach 1932–1937 w dawnych Prusach Wschodnich. Duża część tych
umocnień leży w lasach Nadleśnictwa Orneta. Waldemar Ostrowski, tutejszy
inżynier nadzoru, a prywatnie pasjonat historii, postanowił dokładnie zinwentaryzować
niemieckie schrony.
– Udało mi się zdobyć fotokopie niemieckich map sztabowych z 1944 roku
z umocnieniami na terenie nadleśnictwa. Postanowiłem zweryfikować dane w nich
zawarte. Mapy te stały się punktem wyjścia moich własnych badań. Za pomocą
programu komputerowego i urządzenia GPS zinwentaryzowałem blisko 250 budowli,
w tym 204 różnego rodzaju schrony – opowiada Waldemar Ostrowski. – Wykonałem
też dokumentację fotograficzną. Co ciekawe, odnalazłem więcej obiektów, niż wynika
to z map archiwalnych. Powstała w ten sposób warstwa mapy numerycznej. Z pomocą
koleżanki stworzyliśmy mapę umocnień na terenie nadleśnictwa w formacie A0.
Trójkąt Lidzbarski nie jest tak znany, jak Wilczy Szaniec czy Mamerki, a wchodzące
w jego skład budowle nie mają tak imponujących gabarytów. – Jednak ich liczba,
wielkość obszaru umocnionego i zróżnicowanie obiektów robią wrażenie. Długość linii
obronnej na terenie naszego nadleśnictwa wynosi 35 kilometrów, a budowle rozrzucone
są w pasie szerokości do 2,5 kilometra – dodaje Ostrowski.
Leśnicy z Ornety uznali, że poniemieckie budowle mogą wzbogacić ofertę edukacyjną
i turystyczną nadleśnictwa. Kilka dni temu zorganizowali pierwszą, a więc historyczną,
wycieczkę śladami poniemieckich umocnień. Jej uczestnikami byli gimnazjaliści
z Lidzbarka Warmińskiego. Wyjazd w teren poprzedziła prezentacja pod tytułem
„Obiekty obronne Trójkąta Lidzbarskiego na terenie Nadleśnictwa Orneta”, w której
omówiono zarys historii tych fortyfikacji oraz wyniki przeprowadzonej inwentaryzacji.
TEKST | ADAM PIETRZAK, ZDJĘCIE | waldemar ostrowski
6 | głos lasu | styczeń 2013
Od wielu lat RDLP w Łodzi prowadzi współpracę naukowo-dydaktyczną z Wydziałem Biologii
i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego. Od grudnia należy
również do Rady Biznesu UŁ.
W ramach podpisanych umów
o współpracy naukowej studenci
biorą udział w praktykach i zajęciach dydaktycznych prowadzonych
na terenie nadleśnictw, wykonują też naukowe prace badawcze
związane z monitoringiem siedlisk
przyrodniczych Natura 2000.
Porozumienie o przystąpieniu
do Rady Biznesu podpisał dyrektor RDLP w Łodzi Edward Janusz.
Przynależność do rady umożliwia
opiniowanie programu dydaktycznego realizowanego na wydziale,
wykonywanie badań naukowych,
ekspertyz oraz wykorzystywanie
wspólnych grantów. Lasy mogą też
współuczestniczyć w organizacji
kampanii społecznych oraz współpracować z centrami naukowymi
działającymi na wydziale.
TEKST | HANNA BEDNAREK-KOLASIŃSKA
Studia
z ochrony
przyrody
Trwają zapisy na kolejną edycję
studiów podyplomowych z ochrony
przyrody przy Wydziale Leśnym Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Oferta studiów jest skierowana
przede wszystkim do absolwentów
wyższych studiów leśnych (inżynierskich i magisterskich). Profil
studiów odpowiada na współczesne
wyzwania stojące przed osobami
z wyższym wykształceniem, zawodowo związanymi z sektorem leśnym. Kurs przygotowuje słuchaczy
z teorii i praktyki ochrony przyrody
w lasach. W programie sporo miejsca poświęcono wdrożeniu zasad
programu Natura 2000 w leśnictwie.
Studia trwają dwa semestry. Dokumenty należy składać do 17 lutego 2013 roku.
Więcej na: www.lasy.gov.pl/zakladki/
aktualnosci/kolejna-edycja-studiow-podyplomowych-ochrona-przyrody
Nadleśnictwo
Nidzica
Dobroczyńcą
Roku
Podczas wizyty leśnicy zwiedzili
także ścieżkę dydaktyczną Mer Bleue,
prowadzącą przez tereny bagienne
Poznawali kanadyjskie lasy modelowe
Pracownicy RDLP w Olsztynie odwiedzili lasy modelowe w Kanadzie – Ontario i La
Bourdon. Leśnicy poznali historię utworzenia tych lasów, lokalne problemy oraz przykłady współpracy z miejscową ludnością. W spotkaniach wzięli udział prywatni właściciele gruntów oraz Aborygeni. Jednym z zadań postawionych przed lasem modelowym
La Bourdon jest promowanie surowców niedrzewnych i próba zachęcenia społeczności
lokalnej do zbierania grzybów.
Ciekawym punktem programu była wizyta w lesie Mazinaw-Lenark. Jan Śmigielski,
leśnik pracujący firmie Mazinaw-Lenark Forest Inc., zarządzającej obszarem lasów na
zlecenie Ministerstwa Zasobów Naturalnych, przedstawił praktyczne aspekty kanadyjskiego leśnictwa. Do głównych problemów zaliczył niską intensywność gospodarki leśnej. W lesie można zaobserwować duże ilości surowca opałowego. Nie ma na nie zbytu,
co jest spowodowane niską ceną gazu wykorzystywanego do ogrzewania budynków.
Kolejnego dnia uczestnicy odwiedzili muzeum przyrody w parku Gatineau oraz zagospodarowane turystycznie tereny bagienne pod Ottawą.
Nidzicki Fundusz Lokalny po raz
dziewiąty przyznał tytuł Dobroczyńcy Roku i statuetkę Gregoroviusa. Tym razem otrzymało je
Nadleśnictwo Nidzica – za działalność społeczną i edukacyjną.
Konkurs o tytuł Dobroczyńcy
Roku wyróżnia osoby i przedsiębiorstwa wspierające inicjatywy
społeczne. Statuetka Gregoroviusa
nawiązuje do postaci Ferdynanda
Gregoroviusa, wielkiego nidzickiego filantropa, który w XIX wieku
wspierał edukację dzieci i młodzieży. W swoim testamencie zapisał 60
tysięcy marek na edukację i wychowanie młodego pokolenia.
Zgodnie z zasadami konkursu
zgłoszeń mogły dokonywać organizacje pozarządowe, grupy nieformalne, przedszkola, szkoły, biblioteki i inne instytucje oświatowe
z powiatu nidzickiego.
TEKST | AGNIESZKA MACIĄG
TEKST | PAULINA ADAMSKA, EWA PIETRZAK, ZDJĘCIE | ewa pietrzak
Eliminacja
chorych żubrów
w Bieszczadach
Dziewięć chorych na gruźlicę żubrów
odstrzelono w dolinie górnego Sanu
w Bieszczadach. Generalny dyrektor ochrony
środowiska na wniosek dyrektora RDLP
w Krośnie wydał decyzję, która przewiduje
odstrzał łącznie 24 żubrów bytujących na
terenie nadleśnictw Lutowiska i Stuposiany.
G
ruźlicę stwierdzono w jednym z żubrzych stad. Ponieważ nie ma żadnych możliwości leczenia tej choroby u zwierząt w stanie
dzikim, konieczna jest eliminacja sztuk zarażonych, by zapobiec rozprzestrzenieniu się choroby na pozostałe stada bytujące
w Bieszczadach. Odstrzał jest wykonywany w taki sposób, by nie dopuścić do rozproszenia zarażonego stada. Eliminacji
dokonują pracownicy Lasów Państwowych posiadający uprawnienia do wykonywania polowania.
U wszystkich odstrzelonych żubrów stwierdzono zmiany chorobowe w węzłach chłonnych i wątrobie. To gruźlica wielonarządowa,
która prowadzi do śmierci zwierzęcia. Zgodnie z warunkami określonymi w decyzji GDOŚ od zabitych żubrów został pobrany materiał do badań, który zostanie udostępniony zainteresowanym ośrodkom naukowym. Ponieważ prątek bydlęcy Mycobacterium bovis
może wywoływać gruźlicę u ludzi, wszystkie czynności są wykonywane z zachowaniem wymogów bezpieczeństwa epidemiologicznego. Tusze zabitych żubrów podlegają utylizacji.
TEKST | EDWARD MARSZAŁEK, ZDJĘCIE | KRZYSZTOF ONIKIJUK
styczeń 2013 | głos lasu |
7
Adam Wasiak
dyrektor
generalny Lasów
Państwow ych
To był dobry rok
→
Za nami rok obfitujący w ważne
wydarzenia w Lasach Państwowych
i ich otoczeniu. Rok bardzo udany,
tak pod względem osiągniętych
wyników ekonomicznych,
zrealizowanych zadań z zakresu
gospodarki leśnej, jak i wdrożonych
zmian organizacyjnych oraz
współpracy z naszymi partnerami
społecznymi i biznesowymi.
Ten pozytywny bilans jest
niezwykle ważny, gdyż w rok
2013, zapowiadający się w całej
gospodarce na znacznie trudniejszy,
wchodzimy jako stabilny finansowo
podmiot, który nie tylko jest w stanie
wypełnić wszystkie swoje zadania,
lecz także może się rozwijać,
inwestować, poprawiać jakość
pracy. Szereg podjętych w minionym
roku działań zaprocentuje w roku
obecnym.
Wyniki finansowe
Według prognoz
osiągnięte w 2012
roku przychody będą
zbliżone do planu i na poziomie
tych z roku wcześniejszego,
czyli 7,4 mld zł. Wynik netto
będzie mniejszy ze względu
na zrealizowanie zadań na
zaplanowanym poziomie,
wyższym niż w 2011 roku.
Są to dobre wskaźniki, które
zapewniają Lasom Państwowym
stabilność ekonomiczną, i to
przy intensywnych nakładach na
rozwój. Warto podkreślić też dobry
wynik z działalności dodatkowej
(przychody z dzierżaw, lokat
itp.), co świadczy o coraz lepszej
i efektywniejszej gospodarce
prowadzonej przez nadleśnictwa.
8 | głos lasu | STYCZEŃ 2013
Tak było, a jak będzie w roku
2013? Lasy Państwowe są
zieloną, lecz nie samotną wyspą,
więc wiele zależy od ogólnej
sytuacji makroekonomicznej.
Najważniejsze, że jesteśmy dobrze
przygotowani na każdy scenariusz,
także zakładający słabsze pierwsze
półrocze w polskiej gospodarce.
Ostrożnie, ale zarazem elastycznie
zaplanowaliśmy wydatki, by
móc je szybko zwiększyć w razie
poprawy koniunktury. Mamy
znaczne rezerwy finansowe,
które są solidną „poduszką
bezpieczeństwa”. Nowe zasady
sprzedaży drewna powinny
ustabilizować rynek, ułatwiając
naszym klientom działalność
w trudnym okresie, co przyniesie
obopólne korzyści. Liczymy
też, że CKPŚ pozyska pokaźne
Inwestycje
środki z nowego budżetu Unii
Europejskiej na kolejne ważne
projekty środowiskowe. Dlatego
jestem optymistą i zakładam,
że będzie to dla nas kolejny rok
organicznego rozwoju. Nowelizacja
ustawy o lasach, porządkowanie
wewnętrznych procedur,
ograniczenie „inflacji” zarządzeń,
mocne postawienie na rozwój
i kształcenie pracowników – to
wszystko powinno też znacznie
ułatwić nam pracę w 2013 roku.
W tej sferze szczególnie ważne dla
mnie jest wypracowanie do końca
pierwszego kwartału zasad nowej
polityki kadrowej na szczeblu
Dyrekcji Generalnej i dyrekcji
regionalnych, której elementem
będzie spójny dla całych LP system
szkoleń bazujących na własnych
ośrodkach.
W 2012 r. zrealizowaliśmy inwestycje za ok. 1 mld zł,
przy czym ich realny wymiar jest znacznie większy,
bo w przetargach udało się uzyskać ceny niższe, niż
zakładano. Budujemy zwłaszcza drogi i scalamy je w spójną sieć,
co ma ogromne znaczenie dla gospodarki leśnej. Uprościliśmy też
zasady prowadzenia wspólnych inwestycji i zachęcamy nadleśniczych
do przedsięwzięć z samorządami, bo służą obu stronom, a przy tym
wzmacniają wizerunek LP. W pełni wykonany został plan inwestycyjny
w ramach tzw. małej retencji i wszystko wskazuje, że cały projekt
zakończy się dużym sukcesem. Jesteśmy też otwarci na wszelkie
projekty, które byłyby korzystne dla LP, czego świeżym przykładem
jest zainteresowanie kupnem Polskich Kolei Linowych. Byłoby
to zgodne z ustawą o lasach (nabycie takiej spółki musiałoby być
sfinansowane z funduszu leśnego), opłacalne biznesowo oraz spójne
z naszą polityką ekologiczną i aktywnym udostępnianiem lasów.
Podjęliśmy również decyzję i finalizujemy już zakup budynku dla
Dyrekcji Generalnej. Jest ważne, by główna siedziba instytucji o takiej
historii, tradycji i znaczeniu dla kraju mieściła się w odpowiednim
i własnym budynku. Tym bardziej, że w dłuższej perspektywie da to
istotne oszczędności.
zdjęcie | archiwum dglp
w lasach państwowych
Bilans 2012
Zatrudnienie
Organizacja i struktura
Wzmacnianie autonomii nadleśnictw i dyrekcji regionalnych,
przy jednoczesnej lepszej koordynacji przedsięwzięć
o charakterze ogólnokrajowym; poprawa przepływu
informacji między różnymi szczeblami zarządzania; uproszczenie wielu
procedur i ograniczenie „produkcji” dokumentów – to były i są jedne
z moich priorytetów. Mam nadzieję, że wiele wdrożonych w minionym roku
rozwiązań już przyniosło lub wkrótce przyniesie odczuwalną poprawę w tym
zakresie. Istotne były między innymi zmiany w inspekcji LP, które służą
lepszemu dostosowaniu jej do struktury i aktualnych potrzeb LP. Podjęliśmy
decyzję o utrzymaniu Zakładu Informatyki LP: potrzebujemy ośrodka
zarządzającego bazą danych i siecią, co uniezależnia nas od podmiotów
zewnętrznych. Cieszę się też, że – jak wynika z audytu – ważne informacje
zaczynają szybciej krążyć w naszej organizacji, docierając między innymi na
poziom nadleśnictw i leśnictw, co było zawsze sporym problemem.
Odeszliśmy od
optymalizacji,
dając zielone
światło dla przyjmowania
nowych osób. Zatrudnienie
nieznacznie wzrosło, ale poniżej
planu. Może to wynikać z
ostrożności szefów jednostek,
ale też ze wzrostu wydajności
pracy. Ważne, że odgórne
wytyczne zastąpiła polityka
kadrowa lepiej dopasowana do
bieżących potrzeb i problemu
odejść na emeryturę wielu
starszych pracowników,
informacja o wakatach stała
się powszechnie dostępna,
a system rekrutacji przejrzysty.
Pewnym problemem jest dla
LP dostępność odpowiednich
kadr na stanowiska leśniczych.
Dlatego rozważamy przyjęcie
większej grupy absolwentów
szkół leśnych na stanowiska
techniczne i robotnicze, by
inwestować w ich praktyczne
kształcenie i przygotowywać do
zawodu.
STYCZEŃ 2013 | głos lasu |
9
w lasach państwowych
Współpraca zewnętrzna
Płace
Choć na pełne
wyniki jest
za wcześnie,
możemy mówić o wzroście
średniego wynagrodzenia w LP
w minionym roku o 7–9 proc.
To ponaddwukrotnie wyższe
tempo niż w całym sektorze
przedsiębiorstw, według
prognoz GUS. Z jednej strony
to rezultat wzrostu obciążenia
pracowników nowymi
zadaniami. Z drugiej – dowód
na to, że Lasy Państwowe są
na tle całej gospodarki bardzo
dobrym pracodawcą. Inną, lecz
ważną kwestią socjalną było
też przyspieszenie sprzedaży
zbędnych mieszkań, a zwłaszcza
przekazanie kompetencji w tym
zakresie na poziom dyrekcji
regionalnych, co skróci i uprości
procedurę.
Ustawa o lasach
Był to rok nowego otwarcia: bardzo dobrze układała się
współpraca z resortem środowiska, zażegnaliśmy konflikt
z przedsiębiorcami drzewnymi, podjęliśmy ważne rozmowy
z samorządami na temat udziału LP w tworzeniu lokalnego dobrobytu.
Dobrym przykładem nowego podejścia było dofinansowanie przez nas
14 parków narodowych kwotą 8 mln zł, co jest tylko zaczątkiem szerszej
współpracy. Taka prawna możliwość była wcześniej wykorzystywana
w nikłym stopniu, a przecież wsparcie badań naukowych i różnych
inwestycji w ochronę przyrody w parkach jest zgodne z interesem LP
i buduje nasz pozytywny wizerunek. Ważne było też osiągnięcie niełatwego
porozumienia z FSC, wyłączającego z certyfikacji szkółki leśne, co ma dla
nas duże praktyczne znaczenie.
7–9%
o tyle wzrosło
średnie
wynagrodzenie
w LP w 2012 roku
Uczestniczyliśmy aktywnie w konsultowaniu projektu
nowelizacji, która zawiera wiele elementów ważnych i dobrych
dla LP: od spraw szczegółowych z zakresu urządzania lasu, po
dotyczące podstaw naszego działania. Projekt Ministerstwa Środowiska
między innymi przekazuje zatwierdzanie planów urządzenia lasu i ustalanie
zasad sprzedaży drewna dyrektorowi generalnemu LP, wzmacnia
kompetencje nadleśniczych w gospodarowaniu nieruchomościami. Z kolei
ograniczenie liczby stanowisk w LP obsadzanych przez powołanie do
dyrektora generalnego, jego zastępców i dyrektorów regionalnych oraz
oddanie tym ostatnim decyzji kadrowych odnośnie do nadleśniczych będzie
lepiej służyło promowaniu dobrych, znających dany region gospodarzy.
Ostrożnie podchodzę natomiast do propozycji objęcia CIT dochodów
z gospodarki leśnej. Proponuję resortowi inne rozwiązanie – zniesienie
50-procentowej ulgi w podatku leśnym od lasów ochronnych. Byłoby to
bardziej przejrzyste, korzystniejsze dla budżetów samorządów, a przy tym
nie wymagałoby zmian w ustawach o lasach i podatku dochodowym.
Sprzedaż drewna
Plan sprzedaży
został wykonany
w ponad 99 proc., co
jest bardzo dobrym rezultatem.
W drugiej połowie roku wzrost
cen drewna wyhamował, co
jest ważne dla stabilizacji
całego rynku. Najważniejsze,
że przełamaliśmy impas
w rozmowach z przemysłem
drzewnym. Efektem
porozumienia jest nowy,
ofertowy system sprzedaży
surowca, który nie tylko lepiej
przygotuje nas i naszych klientów
na okres spodziewanego
pogorszenia koniunktury, lecz
także ułatwi pracę nadleśnictw
(m.in. poprzez zawieranie umów
rocznych). Spory zupełnie nie
zniknęły, ale teraz dotyczą
głównie ceny (co jest normalne
w warunkach rynkowych), a nie
podstawowych zasad handlu.
Przygotowaliśmy też zarządzenie
o drewnie kłodowanym. Trzeba
podkreślić, że zainicjowaliśmy
również publiczną debatę
o wzroście pozyskania drewna
w długiej perspektywie, co ma
strategiczne znaczenie dla LP.
K.T.
10 | głos lasu | STYCZEŃ 2013
Centrum kryzysowe
w DGLP
W DGLP powstał punkt alarmowy. Są w nim gromadzone
informacje o niebezpiecznych zdarzeniach mających wpływ na
zarządzanie Lasami Państwowymi.
chomiono go pod koniec września ub.r.
(na mocy zarządzenia nr 64 dyrektora
generalnego LP z 28 września 2012 r.),
w związku z powołaniem w Ministerstwie Środowiska tzw. Centrum Zarządzania Kryzysowego. Podobne centra,
na mocy ustawy o zarządzaniu kryzysowym, zostały utworzone w innych
resortach.
– Współdziałamy bezpośrednio z Centrum Zarządzania Kryzysowego w resorcie
środowiska, dokąd przekazujemy meldunki oraz miesięczne raporty o wszelkiego
rodzaju zdarzeniach niebezpiecznych.
Współpracujemy też z równorzędnymi
jednostkami podległymi innym resortom
– mówi sprawujący nadzór nad punktem
alarmowym w DGLP Tadeusz Pasternak,
główny inspektor Straży Leśnej.
Lista zdarzeń
Jakie sytuacje są uznawane w Lasach
Państwowych za niebezpieczne? Przede
wszystkim są to klęski żywiołowe, jak
huragany, śnieżyce, susze, duże pożary lasów, burze, powodzie, a także zanieczyszczenie wód, gleby, powietrza, osunięcia się
gruntu czy gradacje szkodliwych owadów.
W tej grupie mieszczą się też zagrożenia
przemysłowe – na przykład długotrwały brak zasilania w energię elektryczną,
zakłócenia pracy systemów informatycznych, skażenia materiałami niebezpiecznymi, a także brak wody i żywności czy
migracje ludności. Do sytuacji mogących
rzutować na funkcjonowanie struktury
LP należą też: zorganizowana przestępczość, blokady dróg przebiegających przez
lasy, sabotaż i terroryzm. – Informacje
zwierzyny, a także zdarzenia o szczególnym znaczeniu mogące mieć istotny
wpływ na zdrowie lub życie ludzi oraz
stan środowiska naturalnego, mienia i infrastruktury. – W sumie jest to szeroki
wachlarz zdarzeń, które mogą zakłócać
bieżące funkcjonowanie jednostek LP –
zaznacza główny inspektor Straży Leśnej.
o tych ostatnich zdarzeniach powinny
być, zgodnie z ustawą o powszechnym
obowiązku obrony RP, przekazywane
niezwłocznie do CZK w MŚ – wyjaśnia
T. Pasternak.
Listę uzupełniają: użycie broni palnej,
wypadki przy pracy i wypadki drogowe
(śmiertelne, ciężkie lub zbiorowe z udziałem pracowników własnych oraz osób
świadczących usługi na rzecz Lasów
Państwowych), w tym kolizje z udziałem
nie mnóżmy bytów
Punktowi alarmowemu w DGLP pod-
W strukturę organizacyjną
punktu alarmowego w Lasach
mają być włączone punkty
powiadamiania o pożarach
Tadeusz Pasternak
główny inspektor
Straży Leśnej
→zdaniem eksperta
Do dopracowania
Z zarządzaniem kryzysowym
wiąże się potrzeba rozwiązania
i unormowania wielu
kwestii – począwszy od
zagadnień organizacyjnych, po
poprawę systemu łączności
telefonicznej, radiowej oraz
elektronicznej. Dopracowania
wymaga też uruchomienie
bieżącej, stałej, całodobowej
łączności między punktem
alarmowym w DGLP a Centrum
Zarządzania Kryzysowego
w Ministerstwie Środowiska.
Chodzi o to, aby móc skutecznie
reagować na różne zjawiska.
zdjęcie | archiwum
P
unkt
a l a r m ow y
m a usprawniać zarządzanie w razie
w ystąpienia w Lasach Państwow ych zjawisk uznanych za niebezpieczne. Uru-
legają bezpośrednio 24 podobne komórki
ulokowane w regionalnych dyrekcjach
LP oraz zakładach o zasięgu krajowym.
Stamtąd napływają wszelkie informacje
o zagrożeniach. Zdaniem inspektora Pasternaka nie należy mnożyć bytów. Jeżeli
na przykład działają punkty powiadamiania o pożarach w lasach (PAD-y), to tę
strukturę należy włączyć w organizację
punktu alarmowego podległego dyrektorowi generalnemu LP. W wypadku
pożaru informacja o tym zdarzeniu tam
trafia i, w zależności od potrzeb, jest przekazywana do merytorycznych komórek
organizacyjnych DGLP, w tym wypadku
do Wydziału Ochrony Lasu. Podobnie
jest, gdy dojdzie do wypadku śmiertelnego – wówczas powiadamiane jest stanowisko ds. bhp, a w przypadku zdarzeń
o charakterze terrorystycznym – Zespół
ds. Obronności i Ochrony Informacji
Niejawnych.
– Ze swoimi działaniami wpisujemy
się w podległość pod Centrum ZarząSTYCZEŃ 2013 | głos lasu |
11
w lasach państwowych
dzania Kryzysowego MŚ, które z kolei
podlega Krajowemu Centrum ZK i Biurze Bezpieczeństwa Narodowego przy
prezydencie RP. Czyli w wypadku Lasów Państwowych informacja o danym
zdarzeniu trafia od nadleśnictwa, poprzez RDLP, DGLP, MŚ, do kancelarii
premiera i BBN. Pozwala to skutecznie
zarządzać na wszystkich szczeblach,
zależnie od potrzeb i rozmiaru sytuacji
– twierdzi sprawujący nadzór nad punktem alarmowym T. Pasternak.
Stałe dyżury, koordynacja
działań
Aby zapewnić przepływ informacji na
potrzeby zarządzania kryzysowego, dyrektor generalny LP może zadecydować
o uruchomieniu stałego całodobowego
dyżuru w każdej jednostce organizacyjnej. Taką decyzję może podjąć również
dyrektor RDLP, gdy zdarzenie obejmuje
swym zasięgiem mniejszy obszar, na
przykład kilku nadleśnictw.
– Jeżeli sytuacja kryzysowa ma zasięg lokalny, nie musimy uruchamiać
dyżuru w całym kraju. Oczywiście, gdy
z uwagi na miejscowy potencjał brakuje
dostatecznych środków na jej opanowanie, to wówczas dyrektor generalny
LP ma możliwość, w porozumieniu
z CZK w MŚ, koordynowania działań
na szczeblu ponadregionalnym, międzywojewódzkim; odpowiednio dyrektorzy
regionalni koordynują swe działania
z wojewódzkimi, a nadleśniczowie –
z powiatowymi czy gminnymi centrami
zarządzania kryzysowego – wyjaśnia
Tadeusz Pasternak.
Nie tylko w LP
Do powołania punktu
alarmowego zobligowane są
również inne podmioty, w tym
parki narodowe, jednostki
badawcze (IBL), jednostki
dydaktyczne MŚ (szkoły
leśne) czy Biuro Nasiennictwa
Leśnego. Obecnie kwestie
związane z punktem
alarmowym dopracowywane
są na poszczególnych
poziomach LP. W tej strukturze
przewidziane jest powołanie
odpowiednich komórek,
m.in. w CILP, CKPŚ, ORWLP
w Bedoniu.
tekst | jerzy DRABARCZYK
12 | głos lasu | STYCZEŃ 2013
Nowy ramowy
regulamin
organizacyjny
Do regionalnych dyrekcji Lasów
Państwowych i nadleśnictw trafiły nowe
ramowe regulaminy organizacyjne. Czy
wprowadzają duże zmiany?
W
i e l k i e j
rewolucji nie ma,
nowe regulaminy dają
natomiast podstawę do
wprowadzenia
takich
rozwiązań
organizacyjnych, które wynikają z fak-
tycznie realizowanych zadań w poszczególnych jednostkach – mówi
Jerzy Kapral, naczelnik Wydziału
Organizacji i Badań Naukowych
w DGLP. Pojawiły się też nowe zadania, z których wynika możliwość
utworzenia dodatkowych stanowisk
pracy w biurach nadleśnictw.
Regulamin dla nadleśnictwa
Nowe zadania związane są między
innymi z administrowaniem systemem informatycznym, edukacją
leśną oraz współpracą z mediami. –
Kontakt z lokalną społecznością, reprezentowanie Lasów w mediach – to
dzisiaj konieczność. Przywiązujemy
do tego coraz większą uwagę, a nie
zawsze nadleśniczy ma czas i możliwości sam kontaktować się z mediami – mówi Jerzy Kapral. Wspomniane stanowiska nie zawsze muszą
być samodzielne. W zależności od
natężenia pracy można przypisać
im także inne zadania. Stanowiska:
rzecznika, administratora sieci, edukatora czy radcy prawnego są fakultatywne i to nadleśniczy decyduje, jak
zorganizować ich pracę, by jednostka
sprawnie funkcjonowała.
W regulaminie nowością jest zapis o możliwości tworzenia zespołów. Będą to komórki samodzielne,
niezależne lub wchodzące w skład
poszczególnych działów nadleśnictwa. Może być to na przykład
zespół do spraw ochrony przeciwpożarowej, wszystko jednak zależy
od specyfiki danego nadleśnictwa
– mówi Kapral.
Zgodnie z nowym regulaminem
nadleśniczy musi uzgadniać z dyrektorem RDLP wzrost zatrudnienia. – Zwiększenie zatrudnienia
w trakcie roku powinno być uzgodnione z dyrektorem, jeżeli nie było
wcześniej uwzględnione w planie
finansowo-gospodarczym – mówi
Jerzy Kapral.
Co z inżynierem nadzoru?
Problem ze stanowiskiem inżyniera
nadzoru wywołała restrukturyzacja
kontroli instytucjonalnej, czyli Inspekcji Lasów Państwowych. Mogłoby się wydawać, że to stanowisko
stało się zbędne. – Tak jednak nie
jest. Zgodnie z nowym regulaminem
inżynier nadzoru ograniczy się do
kontroli funkcjonalnej, przez co zyska
więcej czasu na inne zadania – mówi
naczelnik Kapral. I dodaje, że nie chodzi o to, żeby obniżać prestiż inżyniera
nadzoru, ale by realizować te zadania,
które zapewniają sprawne funkcjonowanie nadleśnictwa.
Kolejna wątpliwość jest związana
z tym, czy inżynier nadzoru ma pod-
Inżynier nadzoru kontroluje realizację zadań gospodarczych czy udział w procesie planowania.
Może też przejąć inne obowiązki, którymi dotychczas zajmował się zastępca nadleśniczego
Kontakt z lokalną społecznością, reprezentowanie
Lasów w mediach – to dzisiaj konieczność.
A nadleśniczy nie zawsze ma na to czas i możliwości
legać bezpośrednio nadleśniczemu, czy
jego zastępcy. – W mojej ocenie lepsze
jest przyporządkowanie zastępcy nadleśniczego. Dlatego też zapisaliśmy w regulaminie, że inżynier nadzoru ma ściśle
współpracować z zastępcą nadleśniczego
– mówi. Ostateczną decyzję w tej sprawie
pozostawiono jednak szefowi jednostki.
Nowe obowiązki inżyniera nadzoru
będą zbliżone do tych, które dawniej
miał nadleśniczy terenowy, czyli na
przykład sporządzanie ustaleń z kontroli
i zajmowanie się działaniami dyscyplinującymi. Zadaniem inżyniera nadzoru będzie też kontrola realizacji zadań
gospodarczych czy udział w procesie
planowania. Może też przejąć inne zadania, które zleci nadleśniczy lub zastępca.
Mówiąc wprost, ma być osobą, która jest
na co dzień w terenie, pomaga, poucza,
a jednocześnie sprawuje nadzór, kontrolę
nad pracą wykonywaną przez leśniczych.
– Jeżeli inżynier nadzoru będzie podlegał
bezpośrednio zastępcy nadleśniczego, to
jego praca będzie lepiej wykorzystana
w nadleśnictwie – mówi naczelnik. Dodaje też, że dotychczasowe usytuowanie
tego stanowiska w strukturach tworzyło
często niezdrowy klimat i było powodem
nieporozumień.
Regulamin ramowy RDLP
Uporządkowania doczekało się nazewnictwo stosowane w RDLP. Nowe
rozwiązanie w postaci obligatoryjnego
nazewnictwa podstawowych komórek
biura RDLP, symbole tych komórek i ich
podporządkowanie w planach już budzą
kontrowersje. – Uznaliśmy, że nazewnictwo ma istotny wpływ na funkcjonowanie całej organizacji Lasy Państwowe,
na przepływ informacji i korespondencji
oraz jej identyfikację na poszczególnych
szczeblach i poziomach – wyjaśnia naczelnik Kapral. Stąd te zmiany.
Nazewnictwo i podporządkowanie
w pionach ustalono zgodnie z zaleceniami zespołu zadaniowego, któremu
przewodniczył Tadeusz Baryła, zastępca
dyrektora RDLP w Łodzi do spraw eko-
nomicznych. Zespół ten ustalił zasady
dotyczące konstrukcji ramowego regulaminu biura RDLP, liczby komórek,
z których to biuro ma się składać, oraz
ich zadań. Został w nim również określony poziom zatrudnienia. – Dyrektor
RDLP może utworzyć więcej komórek,
niż jest to przewidziane w regulaminie
ramowym, z tym że bez wzrostu zatrudnienia. Poziom zatrudnienia powinien
być ustalony podczas tworzenia rocznych planów lub też, jeżeli sytuacja tego
wymaga, w ciągu roku. Wtedy na zwiększenie zatrudnienia konieczna jest zgoda
dyrektora generalnego – podsumowuje
naczelnik.
W ramowym regulaminie biura RDLP
znalazły się także sprawy promocji i kontaktu z mediami. Postanowiono, że każda
regionalna dyrekcja powinna zatrudniać
pracownika zajmującego się tymi kwestiami. Nie musi on jednak zajmować
samodzielnego stanowiska.
tekst i zdjęcie | EWA KWIECIEŃ
STYCZEŃ 2013 | głos lasu |
13
w lasach państwowych
Przełom roku przyniósł nam zmiany
kompetencji jednostek LP związanych
z leśną informatyką. Skąd tak radykalne
ruchy na szczeblu krajowym w strukturach informatycznych?
Po objęciu stanowiska w kierownictwie
szybko doszedłem do wniosku, że w dotychczasowej strukturze kompetencyjnej
leśna informatyka nie jest w stanie skutecznie realizować nałożonych zadań.
Bardzo wiele działań, które generowały
też wysokie koszty, prowadzonych było
w Wydziale Informatyki DGLP. Według mnie biuro DGLP jest jednostką,
która powinna być narzędziem dyrektora
generalnego do sprawowania nadzoru
nad jednostkami podległymi. I to nie
rolą dyrekcji, lecz jednostek podległych,
w tym ZILP, jest realizacja zlecanych
zadań.
zdjęcie | JERZY DRABARCZYK
Ale pierwsze informacje mówiły o likwidacji, a nie wzmocnieniu ZILP…
Nowe
urządzanie
informatyki
leśnej
O nowym podziale zadań leśnej informatyki,
SILP i szkoleniach rozmawiamy z Marcinem
Polakiem, zastępcą dyrektora generalnego
LP ds. ekonomicznych.
14 | głos lasu | STYCZEŃ 2013
Rzeczywiście, pierwszą propozycją,
zgłoszoną przez Wydział Informatyki,
był wniosek o likwidację ZILP. Jednak
w sytuacji, gdy tak ważne rzeczy, jak
administracja bazą podstawową SILP
czy administracja obiegu dokumentów
i spraw, zlecamy firmom zewnętrznym
na zasadzie pełnego outsourcingu, to
pojawia się pytanie o ich bezpieczeństwo i ciągłość funkcjonowania, choćby
gdy zmienia się wykonawca wyłoniony
w procedurach przetargowych. Nasza
koncepcja polega na tym, by przesunąć
kompetencje do ZILP, który będzie realizatorem zadań. Celem zmian jest przygotowanie ZILP do przejęcia administracji wszystkich kluczowych systemów
informatycznych funkcjonujących w LP
i do pracy nad ich rozwojem.
Wymagało to zmian kadrowych
w ZILP i Wydziale Informatyki DGLP.
Nowym naczelnikiem Wydziału został
Paweł Pogoda, dotychczasowy główny specjalista w Wydziale Hodowli
i Użytkowania Lasu, wcześniej również
związany z informatyką. Jednocześnie
wysoko oceniam projekty zrealizowane
przez Wydział w poprzednim okresie:
centralizację bazy SILP czy tworzenie
centrum zapasowego.
Jakie w takim razie będą zadania Wydziału Informatyki DGLP?
Zostaną one ograniczone do nakreślania
kierunków rozwojowych, a także sprawowania kontroli nad funkcjonowaniem
Moim marzeniem jest, by
pracownik, który przychodzi
do pracy, zanim dostanie hasło
i login do SILP, odbył szkolenia
w systemie e-learningu
poszczególnych obszarów SILP oraz nad
jego bezpieczeństwem. Dużym wyzwaniem dla Wydziału jest opracowanie strategii. Nadzorować on będzie wszystkie
wdrożenia systemów informatycznych
w Lasach Państwowych, analizować
efektywność ekonomiczną przedsięwzięć informatycznych oraz prowadzić
okresowe audyty informatyczne. Będzie
też prowadzić merytoryczny nadzór nad
funkcjonowaniem ZILP. Dyrektor generalny dąży do zapewnienia efektywnej współpracy między poszczególnymi
komórkami LP dbającymi o sprawny
przepływ informacji i jej szybkie przetwarzanie.
Co dalej z licznymi zespołami zadaniowymi zajmującymi się różnymi obszarami informatyki? Czy zajdą duże zmiany?
Zasadniczo nie. Choć zamierzeniem
dyrektora generalnego jest, aby pracowały one w ściślejszej współpracy z wydziałami merytorycznymi DGLP, a nie
tylko z Wydziałem Informatyki. Z tego
też wynika decyzja o wprowadzeniu nowych zarządzeń powołujących zespoły –
znajduje się w nich między innymi zapis
zobowiązujący je do wspierania ZILP.
Zmieni się też tryb pracy większości
zespołów. Odchodzimy od stałych spotkań. Chcę, by odbywały się one wtedy,
kiedy zajdzie potrzeba. Warto też korzystać z elektronicznych środków komunikacji, konferencji via internet itp.
Wszystkie zespoły nadal będą
świadczyć wsparcie dla użytkowników
poprzez System Zgłaszania Błędów
i Modyfikacji SILP, który powoli staje się dla pracowników bazą wiedzy
o funkcjonowaniu SILP. Wszystkie
też będą ściśle współpracować z ZILP,
który będzie stanowić oś dla wszelkich
działań operacyjnych związanych z leśną informatyką.
Jak te wszystkie zmiany odbiją się na
funkcjonowaniu informatyki na niższych
szczeblach organizacyjnych?
W rozwój SILP bardziej powinny się
zaangażować komórki merytoryczne,
których wiedza o poszczególnych segmentach działalności naszej organizacji
pozwoli na efektywną i nowoczesną realizację nałożonych zadań.
Kiedy nadleśnictwa doczekają się szybkich łączy z internetem?
Nie przewidujemy zmian charakteru
działania komórek informatycznych
szczebla RDLP. W związku z przejęciem wielu zadań przez ZILP konieczna
będzie bliższa współpraca regionalnych
komórek informatycznych z tym zakładem ogólnokrajowym.
W tej chwili cała łączność nadleśnictwa,
zarówno nasza „wewnętrzna”, jak i internetowa, jest w jednym kanale. Pracujemy
nad tym, by ten kanał, który obecnie służy do naszych leśnych aplikacji, dalej był
zarezerwowany dla tego ruchu, a dodany
był drugi, nowy, który umożliwiałby
szybszy dostęp do internetu.
Przejdźmy na poziom nadleśnictw. Kiedy
interfejs SILP będzie tak intuicyjny, jak
popularnych smartfonów?
Elektroniczny obieg dokumentów – SODiS – miał uprościć pracę i działać w całych LP. Co z nim?
Jeśli chodzi o bazę SILP, to w mojej ocenie sam „środek” jest dobry. Funkcjonuje
tam bardzo (może aż za bardzo) szczegółowa baza, ale mamy też dwa elementy
wymagające głębokich zmian. Pierwszy
to właśnie wejście danych, czyli aplikacje
do ich wprowadzania przez pracowników
nadleśnictw. Obecnie działająca aplikacja
Zastanawiamy się, jaki kierunek rozwoju
powinien przyjąć SODiS. Jeszcze w czasie mojej pracy w RDLP w Krakowie
testowaliśmy ten system. W pionie ekonomicznym wdrożyliśmy go dla części
korespondencji. Mimo to spędzałem
w SODiS, głównie na dekretowaniu,
ponad dwie godziny dziennie. W tym
Naszym celem jest uproszczenie
interfejsu SILP Web. Niezbędny
jest tu udział pracowników
terenowych, którzy mogliby
wypowiedzieć się na temat swoich
potrzeb
terminalowa nie może być zmieniona
z dnia na dzień, ale na pewno zdajemy sobie sprawę z konieczności zmian. Naszym
celem jest uproszczenie interfejsu SILP
Web. Niezbędny jest tu udział pracowników terenowych, którzy mogliby wypowiedzieć się na temat swoich potrzeb. Te
potrzeby ma zbierać i analizować Wydział
Informatyki DGLP. Większy niż dotąd
udział w kreowaniu zmian w SILP będą
też miały wydziały merytoryczne. Druga
zmiana konieczna w SILP to stworzenie
narzędzia dostarczającego szefom jednostek danych i informacji. Obecnie można
to robić, ale jest to czasochłonne i mało
intuicyjne.
systemie jest też mnóstwo niewykorzystywanych funkcjonalności, które go
spowalniają i przez które interfejs jest
nieprzejrzysty. Czy tego potrzebujemy?
A może bardziej naszej firmie przyda
się na początek elektroniczny dziennik
podawczy? Musimy się nad tym zastanowić. Tu też trzeba wyjść od potrzeb.
Zarządzenie nr 3 nakłada na pracownika obowiązek posiadania umiejętności
posługiwania się udostępnionym mu wycinkiem SILP. Niestety rozdźwięk między
wymaganiami w stosunku do pracowników a ich umiejętnościami nie maleje.
Samym nakazem się go nie zniweluje…
STYCZEŃ 2013 | głos lasu |
15
w lasach państwowych
stemie e-learningu. Szkolenie będzie się
kończyło testem, a dopiero po jego zdaniu pracownik otrzyma uprawnienia dostępu do odpowiednich modułów SILP.
Chcemy też zintensyfikować szkolenia
wyjazdowe, podczas których spotykają
się ludzie z różnych jednostek. Mają one
nie tylko wartość merytoryczną przekazywaną na zajęciach, lecz są także
okazją do wymiany wiedzy w kuluarach.
Tworzą też relacje, które później owocują
współpracą.
Co z refundacją opłaty za internet w leśniczówkach? Różnie to w terenie wygląda…
Jeśli istnieją możliwości techniczne,
stanowisko leśniczego powinno być
włączone do sieci. W tej sytuacji koszt
utrzymania łącza powinno ponieść nadleśnictwo.
W rejestratorze powinny zostać tylko te aplikacje, które są potrzebne
leśniczemu w terenie, czyli głównie związane z odbiórką drewna
Celem zmian jest przygotowanie
ZILP do przejęcia administracji
wszystkich kluczowych systemów
informatycznych funkcjonujących
w LP i do pracy nad ich rozwojem
Zgadzam się. Tu mamy do czynienia
z pewnym zaniedbaniem. W latach 90.,
kiedy SILP wchodził w życie, wszyscy
pracownicy byli permanentnie szkoleni. Potem to się niestety zmieniło. Dziś
wielu pracowników uczy się obsługi
niezbędnych w pracy modułów od… kolegów. Problem pojawia się, jeśli kolega
nie do końca poprawnie obsługuje dany
moduł. Dlatego chcemy zbudować system szkoleń, z tym że informatyka nie
16 | głos lasu | STYCZEŃ 2013
powinna być w nim traktowana jako coś
oddzielnego. Jeśli szkolimy pracownika
na przykład z ochrony lasu, to powinien
być szkolony także z zagadnień ochroniarskich powiązanych z SILP.
Szkolenia chcemy prowadzić w sposób tradycyjny, ale również oprzeć je na
systemie e-learningowym. Moim marzeniem jest, by pracownik, który nowy
przychodzi do pracy, zanim dostanie hasło i login do SILP, odbył szkolenia w sy-
zdjęcie | ZBIGNIEW PAJEWSKI
Wirująca klepsydra, czyli długie oczekiwanie na uruchomienie aplikacji na rejestratorach, to zmora wielu leśniczych.
Będę sugerował zespołowi ds. aplikacji
mobilnych, by większość aplikacji z rejestratorów przenieść na stanowisko leśniczego. W rejestratorze powinny zostać
tylko te aplikacje, które są potrzebne leśniczemu w terenie, czyli głównie związane z odbiórką drewna. Być może będzie szansa, by przeprowadzić tę zmianę
w sposób elastyczny. Wybór zlokalizowania aplikacji powinien być po stronie
użytkownika. To na pewno odciążyłoby
urządzenia.
Na koniec pytanie z „komunikacyjnej
działki”. Czy informatyka wesprze zmiany w komunikacji wewnętrznej w LP?
Widzę potrzebę usprawnienia komunikacji wewnętrznej w Lasach. Informacja
hierarchiczna, formalna często zacina
się na jakimś poziomie. Trzeba wypracować ścieżki, dzięki którym informacja
będzie szybciej docierała na wszystkie
szczeble zarządzania. Przykłady z innych firm świadczą o tym, że dobrze
zorganizowany intranet może działać
i przynosić korzyści organizacji. Ważna
jest też możliwość otrzymania informacji zwrotnej, komentarzy pracowników
i swobodnej dyskusji. Mam nadzieję, że
pracownicy będą chcieli w niej uczestniczyć, a kierownictwo będzie do niej
zachęcało i odpowiednio reagowało na
głosy „z terenu”.
rozmawiał | ARTUR RUTKOWSKI
POLITYKA MIESZKANIOWA
Kto zapłaci
podatek?
Czy pracownik zajmujący mieszkanie
służbowe ma obowiązek zapłacić podatek
od nieruchomości?
D
o października
zeszłego
roku
nikt z leśników
takiego pytania nie zadawał i raczej żaden z leśników takiego podatku nie płacił. Sytua-
cję zmieniła interpretacja ogólna ministra
finansów z 25 października 2012 roku
w sprawie ustalania podmiotu zobowiązanego do zapłaty podatku od nieruchomości z tytułu nieruchomości stanowiących własność Skarbu Państwa będących
w zarządzie Lasów Państwowych i udostępnianych pracownikom Służby Leśnej do bezpłatnego korzystania. Chodzi
tu zarówno o budynki mieszkalne, jak
i grunty oraz budynki gospodarcze. Interpretacja jest odpowiedzią na zapytanie
w tej sprawie jednostki samorządowej.
Obowiązuje w całym kraju.
Dlaczego pracownik
Zgodnie z ustawą o lasach pracownicy
Służby Leśnej, których charakter pracy i stanowisko wymagają mieszkania
w miejscu wykonywania pracy, mają
prawo do bezpłatnych mieszkań. Z kolei jeżeli zajmowana nieruchomość jest
własnością Skarbu Państwa, to obowiązek rozliczenia się z fiskusem spoczywa
na jej posiadaczu. Z leśniczymi umowę
o bezpłatne korzystanie z mieszkania
podpisuje nadleśniczy, a z nadleśniczymi
– dyrektor regionalnej dyrekcji LP.
Zarówno jeden, jak i drugi reprezentują w tym wypadku Skarb Państwa.
Dlatego, zgodnie z interpretacją ministra
finansów, umowy te zawarte są ze Skarbem Państwa, co powoduje konieczność
zapłacenia podatku. Minister uważa, że
w tej sytuacji powinien go zapłacić korzystający z nieruchomości pracownik.
Wyjątek stanowi sytuacja, gdy użytkuje
DGLP najprawdopodobniej
wystąpi do ministra finansów
z prośbą o szczegółowe
wyjaśnienie sprawy podatku
i omówienie jej w ramach
interpretacji indywidualnej
on lokal niebędący odrębną nieruchomością (zgodnie z ustawą z 24 czerwca
1994 roku o własności lokali).
Co na to DGLP?
– Tezy przedstawione w interpretacji
ministra finansów mają istotne znaczenie dla pracowników uprawnionych do
korzystania z bezpłatnego mieszkania,
nie wyczerpują jednak wszystkich przypadków występujących w jednostkach
organizacyjnych Lasów Państwowych.
W związku z tym Dyrekcja Generalna LP, po przeprowadzeniu pełnych
analiz prawnych, najprawdopodobniej
wystąpi do ministra finansów z prośbą
o szczegółowe wyjaśnienie tej sprawy
i omówienie jej w ramach interpretacji
indywidualnej – mówi Piotr Młynarczyk, naczelnik Wydziału Infrastruktury DGLP.
Informuje też, że elementami, które
zostały zmienione lub będą zmodyfikowane w najbliższej przyszłości w efekcie
ogłoszenia interpretacji ogólnej ministra
finansów, są: uporządkowanie paragrafu
21 Ponadzakładowego Układu Zbiorowego Pracy i w konsekwencji planowane
wprowadzenie zmiany do treści umów
zawieranych z pracownikami korzystającymi z bezpłatnego mieszkania. – W do-
tychczasowych umowach znajdował się
zapis o przekazaniu gruntu do bezpłatnego wyłącznego użytkowania. Teraz
zmieni się to na bezpłatne korzystanie.
Zmiana niby niewielka, ale istotna –
podkreśla naczelnik Młynarczyk.
Nowe brzmienie
paragrafu 21
W wyniku zmian
w Ponadzakładowym Układzie
Zbiorowym Pracy paragraf
21 ust. 5 otrzymał
następujące brzmienie:
Pracownikowi Służby Leśnej,
uprawnionemu do bezpłatnego
mieszkania, przysługuje
prawo do:
1) bezpłatnego
korzystania z budynków
niemieszkalnych,
przynależnych do
bezpłatnego mieszkania,
2) b
ezpłatnego korzystania
z gruntów, na których
posadowione są: bezpłatne
mieszkanie i budynki
przynależne.
TEKST | KATARZYNA BIELAWSKA
STYCZEŃ 2013 | głos lasu |
17
polityka mieszkaniowa
Co nowego
w mieszkaniówce
Podział lokali na zbędne i niezbędne, kreowanie
potrzeb na szczeblu lokalnym, sporządzanie nowych
wykazów mieszkań nieprzeznaczonych do sprzedaży
przez RDLP – to tylko niektóre ze zmian wpisujących
się w obecną politykę mieszkaniową Lasów
Państwowych.
pisy dotyczące wykazów mieszkań dla
pracowników Służby Leśnej, którym
przysługują lokale bezpłatne oraz rotacyjne (zarządzenie nr 20 z 27 kwietnia
2010 roku) zasoby lokalowe jednostek
LP podzielono na zbędne i niezbędne.
Te ostatnie spełniają wymagania ustawowe dotyczące zapewnienia bezpłatnego mieszkania, jeżeli jest taka potrzeba, nadleśniczemu i leśniczemu.
– Do grupy tzw. mieszkań niezbędnych mogą też być zaliczane te, które
zdaniem nadleśniczego muszą pozostać
w jego dyspozycji. Są to na przykład lokale przeznaczone do czasowego zajęcia
przez stażystów czy nowo przyjmowanych do pracy lub oczekujących na zwolnienie remontowanej leśniczówki. Z kolei mieszkania zbędne to te kierowane
do sprzedaży lub do likwidacji, a także przeznaczone do przekazania innym
podmiotom, przede wszystkim gminie
– wyjaśnia Piotr Młynarczyk, naczelnik
Wydziału Infrastruktury Leśnej DGLP.
Nadleśniczy kreatorem
Lokalną politykę mieszkaniową kreuje
nadleśniczy. Wypracowując ją, powinien
między innymi uwzględniać strukturę
wiekową podległych pracowników, stan
18 | głos lasu | styczeń 2013
w nadleśnictwie, może być więcej (jeśli
wynika to z potrzeb) albo mniej niż jest
leśnictw; często zdarza się, że leśniczowie mieszkają w prywatnych mieszkaniach, za co przysługują im rekompensaty pieniężne.
– Liczba lokali niezbędnych nie
może podlegać partykularnym zmianom, a lokalna polityka mieszkaniowa
musi być akceptowana przez dyrektorów regionalnych dyrekcji LP – mówi
naczelnik Młynarczyk.
techniczny budynków i poszczególnych
lokali, koszty związane z ich eksploatacją, a nawet – jeżeli to konieczne – budowę nowych obiektów. Wynikiem analizy
powinno być wskazanie (z odpowiednim
uzasadnieniem) mieszkań niezbędnych,
najlepszych, najkorzystniej umiejscowionych do pełnienia swych funkcji. Lokali niezbędnych, czyli mających pozostać
Piotr Młynarczyk
W ydział
Infrastruktury
leśnej DGLP
→naczelnik
Sprawy mieszkaniowe
w RDLP
Przesunięcie większego
ciężaru sprawdzenia
i przygotowania wykazów
nieruchomości przeznaczonych
do sprzedaży na szczebel
dyrektora regionalnego LP
to między innymi efekt cyklu
szkoleń z zasad ewidencji oraz
sprzedaży lokali mieszkalnych.
Dziś już rejestrujemy mniej
błędów przy sporządzaniu
takich wniosków. Szkolenia,
w których uczestniczyli między
innymi sekretarze nadleśnictw,
przeprowadziliśmy w latach
2011–2012 we wszystkich RDLP.
Uproszczenie procedur
zdjęcie | archiwum
W
raz
z wejściem w życie
17 października ub.r. zarządzenia nr 75
dyrektora generalnego
LP, uchylającego dotychczasowe prze-
Swoboda w procedurze kwalifikowania
wykazów mieszkań przeznaczonych
do sprzedaży na szczeblu dyrektora
regionalnej dyrekcji LP, w połączeniu
z uproszczeniem procedury zatwierdzania tych wykazów przez dyrektora
generalnego LP – to istotna nowość.
– To dyrektorzy regionalni decydują o zakresie wymaganej dokumentacji
potrzebnej do zatwierdzenia wykazów.
Z poziomu DGLP niczego nie narzucamy. Zastrzegamy sobie jednak możliwość weryfikacji przesłanych dokumentów. Mamy do tego narzędzia, na
przykład SILP, SILPWeb i Business
Objects, możemy zajrzeć do bazy ewidencyjnej i sprawdzić dane. Ewentualne
wątpliwości rozstrzygać będzie terenowa kontrola funkcjonalna prowadzona
przez pracowników Wydziału Infrastruktury Leśnej DGLP – podkreśla
naczelnik Piotr Młynarczyk.
→przewodniczący
Związek Leśników Polskich
w RP oczekuje jasnego i precyzyjnego sformułowania
zasad polityki mieszkaniowej,
a nie zmieniania nazewnictwa
dotychczasowych mieszkań
funkcyjnych i rotacyjnych na
mieszkania niezbędne.
Oczekujemy również wiarygodnych działań, bardziej
transparentnych, na etapie
tworzenia wykazów mieszkań
niezbędnych w uzgodnieniu ze
związkami zawodowymi.
Mówienie teraz o enklawach, gdy sprzedano już tyle
mieszkań w LP, w tym osobom
postronnym, jest, moim
zdaniem, odwracaniem uwagi
od zasadniczych problemów
polityki mieszkaniowej.
Informacja o rzekomym
braku zainteresowania kupnem
mieszkań wśród podleśniczych
jest mało wiarygodna. Pracownicy, którzy zostali pozbawieni
mieszkań bezpłatnych, w wielu
przypadkach zaliczonych do
niezbędnych dla LP, ponoszą
wysokie koszty utrzymania
tych mieszkań, często znacznie
większych od ewentualnych rat
za kupioną osadę czy wynajmowane mieszkanie.
Dlatego zdecydowanie
opowiadamy się za daleko
idącą kompleksową sprzedażą
mieszkań w Lasach Państwowych, umożliwiającą sprzedaż
w założonym terminie wszystkich osad, z wyjątkiem pełniących jakąś szczególną rolę ,
np. historyczną, lub będących
częścią infrastruktury leśnej
czy nowo wybudowanych.
Każde inne, częściowe rozwiązania będą rodziły poważne
problemy, frustracje i kontrowersje, które pojawiły się wraz
z rozpoczęciem sprzedaży
mieszkań w LP.
zdjęcie | archiwum
Związek Leśników
Polskich w RP
Wraz z wejściem w życie do ustawy
o lasach artykułu 39a, określającego służebność drogi koniecznej i tzw.
służebność przesyłu, zwiększyła się
sprzedaż budynków i lokali usytuowanych w głębokich enklawach leśnych. Zdaniem Piotra Młynarczyka
należy dokładniej przyjrzeć się wydawaniu zgód na służebność drogową.
– Przypadki zbywania nieruchomości w enklawach powinny być sporadyczne. Muszą być przemyślane,
poprzedzone dokładną analizą, czy
nie należałoby przenieść najemców
w inne miejsce i zlikwidować lokal –
twierdzi. Dodaje: – Sprzedaż lokali
w enklawach w dłuższej perspektywie czasowej może sprawiać jednostkom Lasów Państwowych dodatkowe
kłopoty, choćby w postaci wyliczania
służebności, utrzymywania drogi dojazdowej: remontu czy odśnieżania.
Może przy tym dochodzić do zwiększenia penetracji terenów leśnych, gdy
na przykład nabywca lokali położonych w enklawach zacznie prowadzić
gospodarstwo agroturystyczne.
Decyduje ekonomia
Najliczniejszą grupą, która utraciła
prawo do korzystania z bezpłatnego
mieszkania, są podleśniczowie. Między innymi dlatego centrale związkowe działające w Lasach Państwowych
naciskały, żeby to oni mogli kupować mieszkania w pierwszej kolejności. Wniosków i zgód na sprzedaż było
bardzo dużo, ale zainteresowanie kupnem, jak dotąd – niewielkie.
– Znamy genezę tego zjawiska. Jest
to prosty rachunek ekonomiczny. Podleśniczowie to najczęściej ludzie młodzi, niemający długiego stażu pracy
w LP. Tym samym nie przysługują im
pełne zniżki przy zakupie mieszkania. Przypomnę, że każdy przepracowany rok to w wypadku podleśniczego
9-procentowa zniżka, z czego 6 proc.
przysługuje za pracę i 3 proc. za najem.
W sumie daje to niebagatelną kwotę,
nic zatem dziwnego, że podleśniczowie zwlekają z kupnem – wyjaśnia naczelnik Młynarczyk.
Kazimierz Uleniecki
Krajowa Sekcja
Pracowników
Leśnictwa NSZZ
„Solidarność”
→przewodniczący
zdjęcie | archiwum
Koniec sprzedaży w enklawach?
Bronisław Sasin
Podział lokali na zbędne i niezbędne nie zawiera kryteriów,
jakimi kierować się mają nadleśniczowie przy podejmowaniu
decyzji. „Niezbędność” będzie
określana subiektywnie, bez
analizy ekonomicznej odnoszącej się do przyszłych nakładów
na remonty, bieżących kosztów
utrzymania czy też skutków
społecznych oddalenia siedlisk
od „cywilizacji”.
Sprzedaż z założenia była
przewidziana jako proces, bez
potrzeby pilnego przyspieszania m.in. ze względu na dobrą
kondycję LP, konieczność
amortyzacji poniesionych
wcześniej nakładów na remonty i modernizacje. Lokale zakładowe powinny z założenia być
lokalami przejściowymi dla ich
użytkowników. Problem enklaw
jest zmartwieniem leśników,
a nie społeczeństwa. Trzeba
udostępniać drogi do enklaw
(może oddać je gminom), jeżeli
nie są to obszary chronione.
Rozbiórka nie będzie świadczyć
pozytywnie o leśnikach.
Jeśli chodzi o podleśniczych
i pracujących w lasach najemcach, problem sam się rozwiąże
po jakimś czasie, po obniżeniu
cen za czas pracy i najmu. Ważna jest jedynie deklaracja stron
i nieponoszenie już nakładów.
Zmartwieniem są przypadki
rodzin byłych pracowników,
którzy zasiedlają lokale niezbędne i nieprzeznaczone do
sprzedaży. Myślę, że ważną,
rolę (obok związkowych) mogą
odegrać opinie pracowników,
którzy coraz częściej godzą się
z perspektywą kupna lokalu
na wolnym rynku. Lokal zakładowy dla nowego pracownika
powinien być jedynie czasowym
miejscem zamieszkania.
Tekst | JERZY DRABARCZYK
styczeŃ 2013 | głos lasu |
19
w terenie
Polska makia
Makia z muflonami
Aż jedną piątą powierzchni leśnej Nadleśnictwa Jawor (RDLP
Wrocław) porastają dębiny hodowane niegdyś w formie odrośli, aby
dostarczały jak najwięcej kory garbarskiej. Od kiedy jednak roślinne
garbniki wyszły z użycia, jedynym garbarzem zainteresowanym
tymi lasami jest dyląż garbarz – mawiają tutejsi leśnicy.
K
orę w ykorzystywały garbarnie,
a drewnem ze ścinanych co czterdzieści
lat odrośli opalano zapewne położone
w bliższej i dalszej odległości wapienniki oraz ogrzewano domy, zanim upowszechnił się węgiel – domyśla się Jacek
Celmer, zastępca nadleśniczego.
Za dużo dębów
Dęby mają największy udział w składzie
gatunkowym jaworskich drzewostanów
– około 40 proc. Jest to tyle samo, co
w znanym z ich hodowli Nadleśnictwie
Krotoszyn (RDLP Poznań). Tamtejszy
dąb szypułkowy ustępuje jednak pod
20 | głos lasu | STYCZEŃ 2013
względem wielkości udziału gatunkowego sośnie, podczas gdy w Nadleśnictwie
Jawor rosnący tu dąb bezszypułkowy o 10
pkt proc. wyprzedza następny świerk.
– Nasze dębiny odroślowe liczą sobie
obecnie przeważnie 80–120 lat i pomału
prowadzimy ich przemianę – mówi Jacek
Celmer. – Przede wszystkim z pomocą
rębni stopniowych uzyskujemy naturalne odnowienia. Będą to pierwsze – nie
wiadomo od jak dawna – drzewostany
generatywne. Poza tym lite dębiny,
przetykane jedynie gdzieniegdzie lipami, staramy się wzbogacić gatunkowo.
Dodajemy takie gatunki, jak właśnie lipa
oraz buk i jodła, a także jawor, brzoza,
modrzew czy czereśnia ptasia.
Ten proces potrwa jeszcze całe dziesięciolecia, gdyż odroślowe dębiny pokrywają około 2800 ha, a rocznie odnawia
się w nadleśnictwie mniej więcej 100
ha. Większość odnowień powstaje jednak w świerczynach, które dość szybko
wypadają, ponieważ rosną na tutejszych
w całości lasowych siedliskach – po 40
proc. przypada na LMwyż i Lwyż, a tylko pozostałe 20 proc. stanowi LG. Od
dziewięciu lat nadleśnictwo uczestniczy
w programie restytucji sudeckiej jodły,
której okazałe egzemplarze zachowały się
jeszcze w niektórych miejscach. Ten gatunek z powodzeniem sadzony jest zarówno
w miejsce świerka, jak i dębu, i jego odnowienia zajmują już około 200 ha.
nadleśnictwo sprzedało w zeszłym
roku, tylko jedna trzecia była drewnem
wielkowymiarowym. Na pocieszenie
można przytoczyć dane z Nadleśnictwa
Krotoszyn, w którym dęby dość mocno
chorują i w trzebieżach późnych analogiczny wynik jest ostatnio większy
tylko o 20 pkt proc. Jednak w dobrej
jakości dębinach powinno to być dużo
więcej. Ale akurat niski udział drewna
wielkowymiarowego nie musi być powodem do zmartwienia. Dowodzi tego
między innymi przykład Nadleśnictwa
Gidle (RDLP Katowice). Sprzedaje ono
konfekcjonowane dębowe szczapy do
kominka i osiąga z tego tytułu większy
dochód niż ze sprzedaży takiej samej
ilości tartacznej dębiny niższej klasy.
W tym miejscu spodziewamy się udanego, naturalnego
odnowienia jodły – mówią (od lewej) leśniczy Roman
Filipiński i zastępca nadleśniczego Jacek Celmer
Dąb jak… bonsai
Lasy Nadleśnictwa Jawor położone są
powyżej 200 m n.p.m., częściowo na
wzgórzach, z których najwyższe osiąga 690 m n.p.m. Dębiny odroślowe,
podobnie jak generatywne, rosną na
występujących tu z reguły glebach brunatnych do wysokości mniej więcej 400
m n.p.m. Drzewostany obu pochodzeń
prezentują rozmaitą jakość, co związane
jest głównie z grubością warstwy glebowej i dostępnością wody. Najciekawszą
formację roślinną utworzyły odroślowe
dębiny na południowych stokach wzgórz
w leśnictwie Dobromierz. Skały, na których rosną, pełne są szczelin przepuszczających wodę. Wskutek permanentnej
suszy, a może także wpływu rozwiniętego dawniej wypasu owiec, grubo
ponadstuletnie dęby nie przekraczają
wysokości kilku metrów i przywodzą na
myśl drzewka bonsai. – Tylko w moim
leśnictwie powiedzenie „chłop jak dąb”
przestaje być komplementem – śmieje się
Roman Filipiński, miejscowy leśniczy.
Karłowate dębiny, przetykane równie
niskopiennymi sosnami, tworzą zarośla
na kształt makii, w których bardzo dobrze czują się muflony. Obecnie w leśnictwie Dobromierz żyje ich aż jedna
trzecia z ogólnej liczby około 250 sztuk
bytujących w jaworskich lasach.
– Niektórzy ekolodzy twierdzą, że
muflony tratują i skubią cenne murawy
naskalne i z tego względu rozważają
Na odrośla
dębowe warto
zwrócić uwagę
tam, gdzie
odnowienie
z samosiewu
i sadzenia nie
gwarantuje
zadowalających
rezultatów
nawet ich eliminację – mówi Roman
Filipiński. – Ja jednak uważam, podobnie jak większość leśników mających
do czynienia z tymi zwierzętami, że są
one nieodłączoną częścią dolnośląskiego
krajobrazu.
Aby udowodnić „niewinność” muflonów, w leśnictwie Dobromierz zagrodzono część naskalnych muraw, uniemożliwiając ich penetrację. Być może po
pewnym czasie okaże się, że muflony nie
tylko im nie szkodzą, ale nawet poprzez
żerowanie nie dopuszczają do ich zarastania…
Jacek Celmer narzeka, że na 15 tys.
m sześc. surowca dębowego, który
Odroślowy handicap
Gospodarstwo odroślowe w przypadku
dębin nie jest dostatecznie produktywne i nie stosuje się go w naszym leśnictwie. Jednak zdaniem Marka Matyjaszczyka, zastępcy dyrektora Oddziału
BULiGL w Brzegu, który dobrze zna
dolnośląskie lasy, odnowienie za pomocą odrośli można stosować na obszarach
Natura 2000 obejmujących kwaśne lub
ciepłolubne dąbrowy. Pozwoli to na
jak najmniejszą ingerencję w chronione
siedliska, w tym takie rodzynki, jak
podgórska ciepłolubna dąbrowa brekiniowa, której występowanie opisano
właśnie w tym regionie. Odrośla dębowe mają także na starcie potężny handicap w postaci rozrośniętych systemów
korzeniowych starych drzew. – Z tego
względu ich wykorzystanie może pomóc
w powrocie lasu na powierzchnie przedwcześnie go pozbawione, np. w wyniku
huraganu, zwłaszcza jeśli takie miejsca
to pędraczyska, gdzie szczególnie trudno o udane odnowienie – mówi Tomasz
Grądzki, naczelnik Wydziału Hodowli
i Użytkowania Lasu DGLP. Podobnie
uważa nadleśniczy Piotr Wierzbicki,
który podsumowuje: – Na razie realizujemy w nadleśnictwie plan urządzenia
lasu, który ekspiruje dopiero za pięć lat
i nie przewiduje gospodarki odroślowej.
W przyszłości można jednak rozważyć
taki sposób odnowienia tytułem eksperymentu, szczególnie w miejscach,
gdzie samosiew lub sadzenie mogą nie
dawać dostatecznych efektów lub powodować nadmierne koszty.
TEKST I ZDJĘCIA | MAREK KWIATKOWSKI
STYCZEŃ 2013 | głos lasu |
21
w terenie
Czy jeleń musi
spałować młodniki?
Niekoniecznie. Działania leśników z Nadleśnictwa Trzebielino
pokazują, że mimo wysokich stanów jeleniowatych szkody przez
nie powodowane sukcesywnie się zmniejszają i w zdecydowanej
większości są na poziomie gospodarczo znośnym.
W
większości
nadleśnictw,
w których
w ystępuje jeleń, jedynie
grodzenie gwarantuje
skuteczne w yprowadzenie upraw leśnych. Mimo,
że mechaniczne zabezpieczenie upraw
jest skuteczne, niestety ma równocześnie wiele wad. Są one związane m.in.
z koniecznością ciągłego monitoringu
stanu technicznego płotów, zmniejszenia powierzchni bytowej czy zaburzenia naturalnych ciągów migracyjnych
zwierzyny. Chociaż zatem grodzenia są
i prawdopodobnie będą nadal najważ-
22 | głos lasu | STYCZEŃ 2013
niejszą z metod zabezpieczania upraw
leśnych, niezwykle ważne jest poszukiwanie nowych metod oraz doskonalenie
innych, uznanych i sprawdzonych zabiegów chroniących młode drzewostany
przed zwierzyną. Oprócz grodzenia,
rysakowania czy zakładania osłonek na
strzały drzewek, sprawdzoną i bardzo
skuteczną metodą jest wykładanie drzew
ogryzowych (zgryzowych).
Naukowe doświadczenia…
Wykładanie drzew ogryzowych jest
jedną z metod pośrednich, która ma
poprawić warunki bytowania zwierzyny
oraz przyczynić się do lepszego zago-
spodarowania obwodów łowieckich.
Wykorzystanie przez leśników z Trzebielina dostępnych badań dotyczących
zapotrzebowania jeleniowatych na żer
włóknisty (prowadzonych między innymi przez IBL) zaowocowało kompleksowym opracowaniem zasad wykładania
żeru włóknistego w nadleśnictwie.
W biotopach leśnych, szczególnie
jednogatunkowych, zimą żer włóknisty i pędowy może stanowić do 70
proc. dziennej dawki pokarmowej.
Czynnikiem zwiększającym pobieranie takiego pożywienia jest zjawisko tiku zgryzania, który jest formą
przeniesienia reakcji nerwowego
Krzysztof Załuska
zdjęcie | archiwum
Nadleśnictwo
Trzebielino
→NADLEŚNICZY
Drzewa ogryzowe
Jedno drzewo o długości 20 m
i średnicy 23 cm, spałowane 5 m
od odziomka wzwyż, na dwóch
trzecich obwodu daje około 8,7
kg kory, czyli tyle, ile jeleń może
pozyskać z około 1750 drzewek
w młodniku
zachowania, wynikającego między
innymi ze stresu związanego z presją
antropogeniczną (polowania pędzone,
penetracja lasu przez grzybiarzy) czy
przegęszczeniem populacji. Ustalenia
badaczy (na przykład prof. Eleonory
Szukiel) dotyczące ilości pobieranego
pokarmu wskazują, że fizjologiczna
Niezbędne włókno
Przewód pokarmowy
jeleniowatych jest
przystosowany do trawienia
włóknistych części roślin.
Powinny one stanowić
3–15 proc. dziennej dawki
pokarmowej. Pozwala to na
utrzymanie w żwaczu dużej
powierzchni chłonnej, zapewnia
równomierny dostęp enzymów
do treści pokarmowej oraz
zapobiega zaburzeniom
trawienia (kwasicy).
dawka dziennego zapotrzebowania
jeleni na żer włóknisty i pędowy wynosi średnio od 3–15 proc. dziennej
dawki pokarmowej, czyli od 0,6 do
3 kg. Jedno drzewo o długości 20 m
i średnicy 23 cm, spałowane 5 m od
odziomka wzwyż, na dwóch trzecich
obwodu daje około 8,7 kg kory, czyli
tyle, ile jeleń może pozyskać z około
1750 drzewek w młodniku.
…i ich wykorzystanie w praktyce
Te informacje stały się podstawą ustalenia
ilości żeru włóknistego, jaka odpowiadałaby potrzebom pogłowia jeleniowatych
bytujących na terenie Nadleśnictwa
Trzebielino. Oszacowano, jaką liczbę
drzew należy każdego roku wykładać
w wybranych wydzieleniach objętych
użytkowaniem przedrębnym (II klasa
wieku i starsze), aby w maksymalnych
ilościach zapewnić zwierzynie swobodny
oraz – co ważne – ciągły (przez cały rok)
dostęp do żeru włóknistego.
Dużo i konsekwentnie
Obserwowane w ostatnim
czasie zjawisko wzmożonej
presji wilków na jeleniowate
spowodowało zmianę
w strukturze ilościowej
bytujących chmar – z chmar
rodzinnych na duże chmary,
dochodzące do kilkudziesięciu
i więcej osobników. Dodatkowo
należy również wziąć pod
uwagę stres związany z tym
zjawiskiem oraz obserwowane
u jeleniowatych towarzyszące
mu zjawisko „przeniesienia”,
które w konsekwencji odbiło
się na zwiększeniu presji
zwierzyny na drzewostany.
Musiało to spowodować pewną
zmianę w dotychczasowym
podejściu do zagadnienia
wykładania żeru włóknistego
– obecnie życie pokazuje,
że trzeba go wykładać po
pierwsze dużo oraz – co
ważniejsze – konsekwentnie,
przez cały rok.
Po zdefiniowaniu wielkości potrzeb
ustala się odpowiadającą im powierzchnię wydzieleń, w których średnio wykłada się do 50 drzew na hektar. W tym
celu pododdział dzieli się na dwie, trzy
działki robocze, na których pozyskuje
się wszystkie wytypowane na działce
drzewa. Po ich „obieleniu” przez jelenie
na działce nr 1 przystępuje się do wyłożenia drzew na kolejnej działce (nr 2),
a jednocześnie wyrabia się sortymenty na
działce nr 1. Działanie to odbywa się bez
dodatkowych kosztów, gdyż wyłożone
drzewa i tak należało wyciąć. Zasadą jest
natomiast to, że na danej działce musi
być zapewniony front prac dla robotników na przynajmniej jeden dzień.
Na przykład w 2011 roku od kwietnia
do września (wiosna – jesień) wyłożono
5860 drzew na powierzchni 113 ha, co
dało 5,3 tony żeru włóknistego, a od
października do marca (jesień – zima)
wyłożono 17 610 drzew na powierzchni
353,5 ha (23 tony żeru włóknistego).
TEKST I ZDJĘCIA | TOMASZ KUREK
STYCZEŃ 2013 | głos lasu |
23
akademia leśnika
O
czywiście trudno z nimi dyskutować, w sytuacji
gdy na szali stawiane są
emocje, co w ostatnich latach staje się
powszechną praktyką „ekorecenzentów”
leśnictwa. Jednak kłopotliwość rozmów
bierze się także z braku merytorycznych
podstaw dyskusji. Jej ożywiony w ostatnich latach przebieg wcale nie przekłada
się na liczbę i jakość badań problemu. Nie
bardzo wiadomo, jak gospodarować, by
najrozsądniej i skutecznie godzić potrzeby ochrony przyrody z wymaganiami
hodowli, użytkowania czy ochrony lasu.
Początki
Jedenaście lat temu prof. Jerzy Solon
i dr Jacek Wolski z Instytutu Geografii
i Przestrzennego Zagospodarowania
PAN przedstawili kilka propozycji nowego podejścia do martwego drzewna
w leśnych kompleksach promocyjnych.
Przede wszystkim uznali, że „głównym
celem gospodarowania martwym drewnem w lasach powinno być pozostawienie
takiej jego ilości i jakości, aby zapewnić
ciągłość istnienia oraz możliwości ponownego zwiększania zasięgu korzystających z niego populacji roślin, grzybów
i zwierząt”. Postulat był w pełni zbieżny
ze stosunkowo dobrze rozpoznanymi
wówczas ogólnymi potrzebami ochrony
przyrody. Nie ulega też wątpliwości, że
temat stawał się coraz bardziej istotny, o czym przekonywały się pierwsze
RDLP, uzyskujące w tym czasie certyfikaty FSC. Obecność martwego drewna
w lasach zaczęła też nabierać wagi po
wprowadzeniu sieci Natura 2000. Jednym z parametrów oceny zachowania
leśnych siedlisk przyrodniczych stało się
właśnie martwe drewno.
Warto przypomnieć ówczesne postulaty naukowców, którzy uważali, że
martwe drewno musi stać się elementem
nowej i spójnej wewnętrznie gospodarki leśnej. Uznali też, że ocena zasobów
martwego drewna nie może odnosić się
do poszczególnych wydzieleń, ale do całości siedliska w granicach ocenianej jednostki. Uzasadnieniem takiego podejścia
był fakt, że jest to dynamiczny element
środowiska leśnego, który pojawia się
oraz zanika w sposób nierównomierny.
Ważnym postulatem było zachowanie
ciągłej obecności martwego drewna
między pokoleniami lasu (np. przez po-
24 | głos lasu | STYCZEŃ 2013
Ile martwego
drewna?
W polskich lasach jest zbyt mało martwych
i zamierających drzew, a leśnicy wciąż nie
nauczyli się traktować ich jako normalnego
i niezbędnego elementu ekosystemu. Te
i podobne zarzuty coraz częściej formułują
pod adresem polskiego leśnictwa
organizacje pozarządowe oraz niektórzy
naukowcy.
zostawianie na zrębach pojedynczych
zamarłych drzew) oraz czynne wpływanie na zwiększenie udziału martwego
drewna (poprzez okaleczanie osobników
słabych i szkodliwych dla gospodarki
leśnej lub ogławianie wierzchołków).
Wydaje się, że najważniejszym spośród zgłoszonych wówczas postulatów
była konieczność opracowania strategii
dotyczącej gospodarowania martwym
drewnem. Nie powstała ona do dnia dzisiejszego, choć z wielu stron płyną w tej
kwestii coraz liczniejsze i coraz bardziej
zróżnicowane postulaty i oczekiwania
wobec gospodarki leśnej. Omówienie ich
zajęłoby dużo czasu, warto jednak zauważyć, że coraz głośniej mówi się o tym, by
miąższość martwego drewna w polskich
lasach stanowiła około 10 proc. miąższości drzewostanów. Wspomniana wyżej
propozycja prof. Solona i dr. Wolskiego
mówiła o 15–20 proc. na terenach lasów
stanowiących cenne fragmenty przyrody
(w tym LKP). Naukowcy zawarli przy
tym zastrzeżenie, że nie tylko wartość
procentowa miąższości jest istotna, lecz
także liczba rozkładających się drzew.
Powinno być ich minimum 10 sztuk na
hektar (leżących lub stojących) oraz maksymalnie dużo drzew z dziuplami.
Patrząc na innych
Wiele krajów czy organizacji zajmujących się gospodarką leśną wprowadziło
lub stara się wypracować zasady postępowania z martwym drewnem. Propozycje
są bardzo różne i oparte na różnorodnych
podstawach. W niektórych krajach sugerowano, by martwe drewno stanowiło
5 proc. miąższości całego drzewostanu.
Ale stosowane są także inne kryteria.
Przykładowo w Oregonie służby Parku
Narodowego Willamette pozostawiają 25–37 kawałków martwego drewna
ści 10 m3/ha, we Francji – 15 m3/ha,
a w amerykańskim stanie Massachusetts
minimum 20 m3/ha. Inne amerykańskie
propozycje odnoszą się nie do metrów
czy liczby martwych drzew na hektarze,
lecz do powierzchni lasów wyłączonych
z produkcji. Sugeruje się, że na każde
2 ha lasu produkcyjnego powinno przypadać minimum 10 arów wyłączonych
z użytkowania. Podobną koncepcję (odnoszącą się do powierzchni, a nie masy)
bezskutecznie proponowali naukowcy
z SGGW w latach 90. XX wieku dla
Puszczy Białowieskiej. Z kolei w krajach skandynawskich postulowano, by
na każdym hektarze lasu pozostawiać
5 martwych pni o ponad 7,5 cm średnicy,
ale i tam ocenę wartości przyrodniczej
drewna
w parkach
stanowi drewno
martwe
wynosi ten
wskaźnik
dla Lasów
Państwowych
o średnicy ponad 40–107 cm na hektarze
lasu. Jeśli drewno jest grubsze (do 152
cm), fragmentów drewna pozostawia się
około dwudziestu, a dodatkowo kilka
o mniejszych przekrojach poprzecznych.
Przy jeszcze większych średnicach liczba pozostawianych drzew jest jeszcze
mniejsza, jednak dodatkowo pozostawia
się więcej (do 40) drewna cieńszego niż
152 cm. Poza tym nie usuwa się z lasu
drewna o średnim lub zaawansowanym
stopniu rozkładu.
W Niemczech zaproponowano pozostawianie martwego drewna w ilo-
drzewostanów gospodarczych określa
się między innymi na podstawie udziału
powierzchni lasów wyłączonych z produkcji, co wynika z założeń systemu
certyfikacji gospodarki leśnej.
10%
2%
Szary koniec
W raporcie Europejskiej Komisji Gospodarczej (UNECE), poświęconym
sytuacji lasów w Europie, uwagę przykuwa informacja dotycząca przeciętnej
zasobności martwego drewna w polskich
lasach. W 2010 roku wynosiła ona mniej
niż 6 m3/ha i sytuowała nas na szarym
STYCZEŃ 2013 | głos lasu |
25
akademia leśnika
Leśnicy powinni oczekiwać odpowiedzi
na pytanie, czy ich działania na rzecz
zwiększenia zasobów martwego drewna
w lasach są skuteczne, czy może stają się
sztuką dla sztuki
europejskim końcu. Mniejsze zasoby
posiadały tylko Dania, Wielka Brytania
i Białoruś. Średnia dla całego kontynentu wynosiła 20,5 m3/ha, co było zasługą
lasów rosyjskich. Gdy pominie się dane
dotyczące europejskiej części Rosji, okazuje się, że w południowo-wschodniej
strefie naszego kontynentu średnia masa
wszystkich drzew martwych wynosiła
15 m3/ha, w lasach północnych zaś
– 8 m3/ha. Średnia europejska (bez Rosji) kształtowała się na poziomie 10 m3/
ha. Zasoby o niższej wartości posiadają
(prócz wyżej wymienionych) Finlandia,
Belgia, Szwecja, Włochy i Holandia.
Najwyższą średnią wykazano w lasach
Słowacji, gdzie przekracza ona 40 m3/ha.
Jeśli chodzi o polskie zasoby martwego drewna, istnieje kilka wartych
wzmianki badań. Pierwsze to ogłoszone
w 2008 roku wyniki projektu Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków,
dotyczącego starych i martwych drzew.
Jego wykonawcy obliczyli, że średnia
zasobność martwego drewna wynosi
w Polsce około 13 m3/ha. W zestawieniu
z przytoczonymi wcześniej danymi dziwić
może ponaddwukrotnie wyższy wynik.
Można przypuszczać, że jest on efektem
przyjęcia innej metody wyboru badanych
powierzchni i sposobu pomiarów.
Ale nawet zbliżone metodyki pokazują znaczne rozbieżności w osiąganych
wynikach. Przykładem są wartości
przypisywane poszczególnym krainom
przyrodniczo-leśnym w dwóch ogólnopolskich badaniach. Pomiary prowadzone
w trakcie wielkoobszarowej inwentaryzacji stanu lasów w latach 2007–2011
wykazały na przykład, że Kraina Karpacka jest najbardziej zasobna w martwe
26 | głos lasu | STYCZEŃ 2013
drewno (średnio 30 m3/ha). W Krainie
Wielkopolsko-Pomorskiej obliczono, że
średnia wartość tego parametru wynosi 11,3 m3/ha, w Krainie Sudeckiej zaś
– 5,4 m3/ha. Z innych danych, zgromadzonych przez naukowców z Instytutu
Badawczego Leśnictwa w ramach pomiarów wykonywanych na powierzchniach
Europejskiej Sieci Monitoringu Lasów
ICP-Forest wynika, że krainy te posiadają
odpowiednio: 36 m3, mniej niż 3 m3 oraz
ponad 12 m3 martwych drzew na hektarze lasu, a dla wszystkich polskich lasów
miąższość martwego drewna wynosi
średnio 9,6 m3/ha. W przypadku pozostałych krain rozbieżności są mniejsze.
Nie wiadomo, w jakim stopniu wynikają
one z dynamiki występowania martwego
drewna, a w jakim – z przyjętych metod
badawczych. Nie ulega jednak wątpliwości, że w skali tak olbrzymich jednostek,
jakimi są krainy przyrodniczo-leśne
czy ogół lasów, różnice w wartościach
bezwzględnych są kolosalne, sięgające
milionów metrów sześciennych. Wyniki
wieloobszarowej inwentaryzacji wskazują
bowiem, że martwego drewna na obszarze LP mamy ponad 37 mln m3 (w lasach
wszystkich własności 52 mln m3), natomiast miąższość drzew żyjących przekracza w Lasach 1,88 mld m3, a ogółem jest
ich w polskich lasach ponad 2,3 mld m3.
Parki mają więcej
Wielkoobszarowa inwentaryzacja stanu lasu pokazała, że zasoby martwego drewna dostępnego w krajowych
parkach narodowych wynoszą średnio
37 m3/ha. W sumie zakumulowane
jest w nich ponad 6,8 mln m3 martwej,
zdrewniałej materii. Oznacza to, że
w całej puli parkowego drewna około 10
proc. jest martwe. Dla porównania wartość tego wskaźnika obliczona dla lasów
państwowych wynosi niespełna 2 proc.,
a dla lasów prywatnych poniżej 1,9 proc..
Z badań prowadzonych pod kierownictwem prof. Bogdana Brzezieckiego na
terenie Białowieskiego Parku Narodowego wiadomo, że na obszarze znajdującym się od ponad 80 lat pod ścisłą ochroną (Obręb Ochronny Orłówka) odsetek
masy drzew martwych jest znacznie
większy i obejmuje 25 proc. całego dostępnego drewna, osiągając średnią zasobność 158,5 m3/ha. Na obszarze, na
którym zaprzestano pozyskania znacznie później (Obręb Ochronny Hwoźna,
włączony do BPN w 1996 roku), martwe
drewno stanowi już 17 proc. ogólnej
miąższości drewna, a na każdym hektarze znajduje się go średnio ponad 80 m3.
Badania prowadzone w świerczynach
tatrzańskich i babiogórskich pokazały, że
udział drewna martwego w ogólnej miąższości drzewostanu może być podobny
lub jeszcze wyższy niż w warunkach białowieskich. W Dolinie Pysznej odsetek
martwego drewna wynosił 25 proc., a na
Babiej Górze nawet 33 proc., przy zasobności drzewostanów bliskiej 500, a czasem nawet przekraczającej 600 m3/ha. We
wszystkich tych przypadkach las trwa,
a drzewostany białowieskie wciąż zwiększają miąższość.
Nie ulega wątpliwości, że nauki leśne
stają przed wielkim wyzwaniem, jakim
jest badanie martwego drewna, dynamiki
jego pojawiania się i rozpadu, a w końcu
bilansu ekologicznego i ekonomicznego
obecności tego elementu w drzewostanach gospodarczych. Leśnicy powinni
oczekiwać odpowiedzi na pytanie, czy
ich działania na rzecz zwiększenia zasobów martwego drewna w lasach są
skuteczne, czy może stają się sztuką dla
sztuki. Warto pamiętać, że poprzednie
pokolenia leśników krytykowano za
schematyczne działania. Wprowadzona
w końcu 2011 roku „Instrukcja ochrony
lasu” częściowo oddala tę groźbę, dając
nadleśniczym możliwość samodzielnego,
dopasowanego do sytuacji decydowania
o pozostawianiu martwego drewna w lasach. Jednocześnie nikt nie zdjął (i nie
zamierza tego robić) z nadleśniczych odpowiedzialności za stan sanitarny lasu. Jak
więc godzić przysłowiowy ogień z wodą?
TEKST I ZDJĘCIA | WOJCIECH SOBOCIŃSKI
technika w lesie
W harwesterze Gremo hydraulika jazdy
jest oddzielona od hydrauliki pracy
Harwester trzebieżowy Malwa
zbudowano na bazie forwardera 460
Gremo i Malwa
– pokazy maszyn
w Chmielniku
Uniwersalny
Gremo 1059H
i trzebieżowa Malwa
to dwa szwedzkie
harwestery,
zaprezentowane
w grudniu ub.r.
przez firmę ForTech
Serwis Maszyny dla
Leśnictwa na terenie
Nadleśnictwa
Chmielnik (RDLP
Radom).
P
okaz w Chmielniku
był częścią trzydniowej prezentacji, organizowanej przez
FTS wspólnie z leśnikami,
adresowanej przede wszystkim do
przedstawicieli przedsiębiorców leśnych.
Wcześniej z pracą maszyn można się
było zapoznać na terenie Nadleśnictwa
Mielec (RDLP Krosno) oraz Rudy Raciborskie (RDLP Katowice). O swojej
ofercie mówili podczas spotkań poprzedzających pokazy reprezentanci ForTech
Serwis: Leszek Hoffman i Dariusz Szumicki. Asystowali im goście ze Szwecji:
Roger Edström z Gremo i Magnus Wallin z Malwy.
Czy maszynowe pozyskanie drewna upowszechni się w polskich lasach?
Przedsiębiorcy świadczący usługi na
rzecz lasów uważają, że tak, bo nie ma
od tego odwrotu. Zdaniem zarówno
tych, którzy już dysponują maszynami
wielooperacyjnymi, jak i tych, którzy
dopiero przymierzają się do ich leasingu
czy kupna, sytuację tę wymuszać będzie,
poza innymi uwarunkowaniami, brak
ludzi do pracy. – Chętnie zatrudnilibyśmy drwali, ale ich po prostu brakuje –
twierdzą usługodawcy.
W lesie firma FTS pokazała dwa harwestery – pracującego już od jakiegoś
czasu w polskich lasach (między innymi
w Rudach) Gremo1050H i dotychczas
nieobecną w Polsce Malwę. – Maszyny
Gremo są uniwersalne – mówił Leszek
Hoffman. – Ich wyróżnikiem jest od-
dzielenie hydrauliki jazdy od hydrauliki
pracy. Inne zalety to doskonała widoczność z kabiny, nisko usytuowany środek
ciężkości, a co za tym idzie – duża stabilność również w nierównym i miękkim
terenie. Tzw. system bogie (sprzężone
unoszone koła) umożliwia maszynie, jak
w wypadku harwestera 1050H, uzyskanie bardzo małego promienia skrętu.
Model, o którym fachowcy mówią, że
jest zwinny jak pantera i silny jak wół, łączy w sobie cechy maszyny trzebieżowej
i zrębowej, sprawdzającej się w terenach
nizinnych i w górach. Ważący 14,7 tony
harwester wyposażono w sześciocylindrowy silnik Cummins o pojemności 6,7
dm sześc. i mocy 220 KW, przy 2000
obr./min. Średnica cięcia głowicy ścinkowej, montowanej na 10-metrowym
żurawiu Loglift, wynosi maksymalnie
60 cm, a średnica okrzesywania – 43 cm.
Z kolei typowo trzebieżowa Malwa to
zbudowany na bazie kryjącego się pod
tą samą nazwą forwardera 460 sześciokołowy harwester. Maszyna, choć różni
się gabarytami i mocą, wygląda tak jak
jej większe odpowiedniki. Wyposażono
ją w silnik CAT 2,2 o mocy 61 KM, przy
2600 obr./min. Średnica ścinki głowicy
ścinkowej, zamontowanej na żurawiu
(Mowi 400) o wysięgu 6,3 m wynosi 30
cm. Maszyna waży 5,9 tony.
TEKST I ZDJĘCIA | JERZY DRABARCZYK
STYCZEŃ 2013 | głos lasu |
27
niezbędnik pracownika
Autor ma prawo
Czy portal internetowy może opublikować bez pozwolenia zrobione
przeze mnie zdjęcia, umieszczone na moim blogu? A czy ja
mogę wkleić na stronie nadleśnictwa tekst z gazety, nie pytając
jej redakcji o zgodę? Czy muszę udostępniać zdjęcia ze swojego
prywatnego archiwum w folderze nadleśnictwa?
N
a te wszystkie
pytania
odpowiedź brzmi: nie!
Niestety, nie zawsze – także w Lasach
Państwowych – szanuje się prawa autorów. Bywa, że szefowie jednostek
LP żądają od swoich podwładnych ich
prywatnych zdjęć, zrobionych poza
godzinami pracy. Czasami takie zdjęcia ukazują się na stronach internetowych, w gablotach, czasopismach,
książkach i folderach, nierzadko nawet bez wiedzy autorów.
– Mój poprzedni nadleśniczy stawiał mnie przed faktem dokonanym:
na jutro mam dostarczyć takie a takie
zdjęcia. Nie robiłam ich na polecenie szefa, bo siedziałam po osiem godzin w biurze, lecz brałam ze swojego prywatnego archiwum – opowiada
prosząca o anonimowość pracownica
jednego z nadleśnictw RDLP Warszawa. – Zdarzało się, że moje zdjęcia, zrobione poza godzinami pracy,
ukazywały się na przykład w folderze
wydanym przez RDLP czy książce,
opublikowanej przez komercyjne wydawnictwo, ponieważ nadleśniczy je
tam przekazał. Kilkakrotnie nawet
autorstwo tych zdjęć zostało przypisane komuś innemu.
Kwestie związane z prawną ochroną
twórczości reguluje ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994
roku. Zgodnie z nią ochronie podlegają
utwory – czyli indywidualne, oryginalne dzieła człowieka, utrwalone w jakiejkolwiek postaci. Warto wiedzieć,
28 | głos lasu | styczeń 2013
że nie mamy obowiązku spełnić żadnych wymogów formalnych, aby nasze
Utwór, nie utwór
Chronione prawem autorskim
są m.in.:
• teksty autorskie (literackie,
publicystyczne, naukowe),
• programy komputerowe,
• utwory plastyczne,
• utwory sceniczne,
• rzeźby,
• filmy,
• malunki,
• zdjęcia
o ile są indywidualne
i oryginalne.
Ochronie nie podlegają:
• pomysły, idee i odkrycia,
• akty normatywne,
• dokumenty i projekty
urzędowe,
• proste informacje prasowe
dotyczące aktualnych tematów
(kilkuzdaniowe teksty,
w prosty sposób informujące
o jakimś wydarzeniu,
pozbawione komentarza),
• reprodukcje dzieł malarskich
bądź plany (tzw. fotografia
płaska), ponieważ nie
mają obowiązku wymiaru
indywidualnego, lecz jedynie
dokładnie odzwierciedlają
obraz.
dzieło było chronione prawem autorskim. Nie trzeba zatem opatrywać
tekstu czy zdjęcia znakiem copyright
(©), materiał nie musi być nigdzie publikowany ani zgłoszony.
Różne prawa
Ustawa o prawie autorskim wymienia
dwa rodzaje praw: tzw. autorskie prawa osobiste i prawa majątkowe. Pierwsze chronią więź emocjonalną twórcy
z utworem. Są niezbywalne (chyba że
twórca dobrowolnie z któregoś zrezygnuje), nie można ich przenieść na inną
osobę, są też nieograniczone w czasie. Do najważniejszych należy prawo
do oznaczania utworu swoim imieniem
i nazwiskiem, pseudonimem bądź publikowania go anonimowo. Jeśli zatem nadleśnictwo chce umieścić na swojej stronie
internetowej zdjęcie zrobione przez nas,
to ma obowiązek podpisać je tak, jak sobie tego życzymy. Pisanie „Archiwum
Nadleśnictwa X” wymaga naszej zgody.
– Należy jednak zachować w tym zakresie zdrowy rozsądek – zwraca uwagę
mecenas Wojciech Orżewski, specjalista prawa autorskiego, wydawniczego
i prasowego. – Na przykład fotografii
umieszczanych w prasie bardzo często
nie podpisuje się imieniem i nazwiskiem
autora, tylko nazwą agencji, która dysponuje prawami do zdjęcia. Twórcy nie
podaje się w teledyskach czy spotach reklamowych. Ale na takie działania autor
musi wyrazić zgodę. Zdarza się też, że
nie da się ustalić autora zdjęcia i w takim
wypadku podpisuje się je „Archiwum”.
rysunek | PAWEŁ GAŁĄZKA
Drugim ważnym prawem jest prawo do nienaruszalności treści i formy dzieła. Wszelkie istotne zmiany w utworze wymagają zgody
autora. W przypadku tekstów chodzi
tu o duże zmiany redakcyjne, wpływające na przekaz (nie trzeba uzgadniać z autorem oczywistych poprawek
ortograf icznych, interpunkcyjnych
czy drobnych zmian stylistycznych).
Jeśli chodzi o zdjęcia, to zgody autora wymaga na przykład kadrowanie, zmiana koloru, jasności czy tak
duże modyfikacje, jak usunięcie bądź
dodanie elementów na fotografii. –
Zdjęcie oczywiście można zmieniać,
w zależności od tego, co ma ono ilustrować, ale jedynie za zgodą twórcy
– wyjaśnia mecenas Orżewski.
Autorskie prawa majątkowe są z kolei związane z rozpowszechnianiem
utworów i czerpaniem z tego tytułu korzyści majątkowych. Domyślnie
przysługują twórcy, może on jednak
przekazać je komuś innemu (odpłatnie
bądź nie) lub się ich zrzec.
Pracownik twórcą
Wojciech Orżewski
adwokat, specjalista prawa autorskiego, wydawniczego i prasowego
→
zdaniem eksperta
Prawa pracodawcy
Jeśli pracownik wykonuje
zdjęcie w ramach stosunku
pracy, to staje się ono z reguły
własnością pracodawcy.
Oznacza to, że pracodawca
może je wykorzystywać do
czego tylko chce, w ramach
prowadzonej przez siebie
działalności. Na przykład
zdjęcie z zajęć edukacyjnych,
zrobione przez pracownika
nadleśnictwa na polecenie
nadleśniczego i opublikowane
na stronie internetowej
nadleśnictwa, może być za kilka
lat wykorzystane w folderze
promocyjnym. W takim wypadku
autorowi zdjęcia nie przysługuje
dodatkowe wynagrodzenie.
Szczególną sytuacją przekazywania
autorskich praw majątkowych jest tworzenie tzw. utworów pracowniczych –
czyli takich, które powstały w ramach
stosunku pracy. Zgodnie z prawem
autorskim pracodawca nabywa autorskie prawa majątkowe do utworu stworzonego przez pracownika z chwilą
przyjęcia utworu, „w granicach wynikających z celu umowy o pracę i zgodnego zamiaru stron”. Jak należy interpretować to sformułowanie? Sprawa
jest prosta, gdy pracownik ma wpisane w swoim zakresie obowiązków robienie zdjęć czy tworzenie tekstów na
konkretny użytek (na przykład w celu
publikacji na stronie internetowej czy
w gazecie). Wtedy wiadomo na pewno,
że tworzenie należy do jego obowiązków, otrzymuje za nie wynagrodzenie w ramach umowy o pracę – autorskie prawa majątkowe przechodzą na
pracodawcę.
Sytuacja taka dotyczy jednak zapewne niewielkiej grupy pracowników
styczeń 2013 | głos lasu |
29
niezbędnik pracownika
Lasów Państwowych. Większość z nas
robi zdjęcia czy pisze teksty, nie mając
tego formalnie potwierdzonego w obowiązkach. W takiej sytuacji prawa majątkowe przechodzą na zakład pracy,
jeśli utwór był tworzony na polecenie
szefa i za naszą zgodą. Jeśli na przykład
nadleśniczy wydaje nam polecenie zrobienia zdjęć z festynu w celu ich publikacji na stronie internetowej, a my się
na to godzimy – prawa majątkowe przechodzą na pracodawcę, staje się on ich
właścicielem. Nie przysługuje nam za to
dodatkowe wynagrodzenie, choć oczywiście pracodawca musi uszanować nasze autorskie prawa osobiste (czyli na
przykład prawo do oznaczenia zdjęcia
naszym imieniem i nazwiskiem).
Jeśli jednak robimy zdjęcia z własnej inicjatywy, nawet w godzinach
pracy, nawet służbowym aparatem,
bez wiedzy pracodawcy, to są one naszą własnością i możemy nimi swobodnie dysponować. Choć oczywiście
powstaje pytanie o to, dlaczego wykorzystujemy sprzęt służbowy do celów
prywatnych i – przede wszystkim –
dlaczego w godzinach pracy oddajemy
się naszemu hobby, zamiast pracować.
I w takiej sytuacji nasz pracodawca
może postawić nam słuszne zarzuty związane z tym, jak wywiązujemy się ze swoich obowiązków – może
nam udzielić nagany, a nawet zwolnić
dyscyplinarnie.
Inny przykład. Nadleśnictwo wydaje
folder promocyjny i potrzebuje do niego zdjęć. Jeśli nadleśniczy wyda nam
Oświadczenie – nic nowego
Wątpliwości wśród pracowników
Lasów Państwowych wzbudziło
oświadczenie, które w 2009
roku otrzymali do podpisania
wszyscy zatrudnieni w LP.
Dokument ten nie wnosi
jednak nic nowego ponad to,
co już jest zawarte w prawie
autorskim. Z jego treści wynika
bowiem, że pracownik przenosi
na pracodawcę autorskie
prawa majątkowe do utworów
zamieszczanych w mediach
elektronicznych Lasów
Państwowych, tworzonych
w ramach stosunku pracy (czyli
w ramach obowiązków lub na
polecenie przełożonego), co już
jest zawarte w ustawie o prawie
autorskim.
polecenie zrobienia tych zdjęć lub jeśli mamy to zapisane w obowiązkach
– sprawa jest jasna, fotografie stają się
własnością pracodawcy. Jeśli natomiast
pracodawca chce wykorzystać w folderze zdjęcie z naszego prywatnego archiwum, nawet zrobione w godzinach
pracy, to na jego publikację musimy
wyrazić zgodę, mamy też prawo negocjować z pracodawcą wynagrodzenie. Z drugiej strony jednak powstaje
pytanie o etykę takiego postępowania:
skoro robię zdjęcia w godzinach pracy,
to czy powinienem żądać za nie dodatkowych pieniędzy od swojego pracodawcy? Tym bardziej – czy etyczne jest
nakłanianie pracodawcy do odpłatnej
publikacji tego zdjęcia, żeby dodatkowo zarobić? Ocenę takich zachowań
pozostawiam Czytelnikom.
Warto więc z jednej strony znać swoje prawa, gdy tworzymy teksty czy zdjęcia. Z drugiej strony, trzeba też pamiętać o prawach innych autorów. Zawsze
pytajmy o zgodę, gdy chcemy opublikować jakiś materiał. Korzystanie bez
namysłu z cudzych utworów może się
dla nas skończyć nawet w sądzie.
Tekst i ZDJĘCIe | MAŁGORZATA HAZE
ogłoszenie
Zimowa Szkoła Leśna
Planowanie w gospodarstwie leśnym XXI wieku
Instytut Badawczy Leśnictwa i Dyrekcja Generalna Lasów Państwowych zapraszają
na V Sesję Zimowej Szkoły Leśnej, która odbędzie się w dniach 19–21 marca 2013 roku
w siedzibie Instytutu w Sękocinie Starym, przy ul. Braci Leśnej 3.
Sesja obejmie cztery
bloki tematyczne:
przedmiot i znaczenie planowania urządzeniowego w polityce
leśnej państwa,
wzajemne oddziaływanie planów urządzenia lasu oraz planów i strategii kształtujących
otoczenie gospodarki leśnej,
problemy i kierunki rozwoju metod zagospodarowania
w planie urządzenia lasu,
wpływ zagrożeń na planowaną
realizację funkcji lasu.
W ramach każdego bloku zostaną
wygłoszone referaty zamawiane
oraz doniesienia nadesłane przez
osoby zainteresowane tematyką
30 | głos lasu | styczeń 2013
sesji. Streszczenia wszystkich
referatów (do 2 stron) i doniesień
(1 strona) zostaną opublikowane
oraz wręczone uczestnikom na
początku sesji. Pełne ich wersje
będą wydane w formie książkowej po zakończeniu sesji.
Zwracamy się z prośbą o zgłaszanie doniesień związanych
z tematyką sesji i przesyłanie ich
streszczeń drogą elektroniczną
na adres: [email protected].
pl do 31 stycznia 2013 roku. Nadesłane doniesienia zostaną wydrukowane w materiałach sesji.
Pod wyżej wymienionym adresem
czekamy do 15 lutego 2013 roku
na zgłaszanie uczestnictwa przez
wszystkich zainteresowanych
udziałem w sesji. Dodatkowych
informacji i wyjaśnień udziela
komitet organizacyjny, w skład
którego wchodzą następujący
pracownicy Instytutu Badawczego Leśnictwa:
dr hab. Iwona Skrzecz – przewodnicząca (tel. 22 715 05 41),
dr hab. Janusz Czerepko (tel. 22
715 05 38),
mgr inż. Joanna Szewczykiewicz (tel. 22 715 06 12),
mgr inż. Grażyna Szujecka (tel.
22 715 06 14).
Formularze zgłoszeniowe oraz
wszelkie informacje dotyczące
szkoły są dostępne na stronie internetowej Instytutu pod adresem
www.ibles.pl/szkolazimowa.
kadry
oprac. | jerzy drabarczyk
Krystyna Kozłowska
Krzysztof Kuszewski
Waldemar Magiera
Absolwentka WL AR
w Poznaniu i studium
podyplomowego
z hodowli lasu. Od
początku związana
z Nadleśnictwem
Osusznica.
Za najważniejsze na
nowym stanowisku
uważa umiejętność
współpracowania
w zespole, obiektywizm
oraz wzajemny szacunek.
Ceni kreatywność i dobrą
atmosferę w pracy.
Jej pasje to podróże
i siatkówka. Interesuję się
kynologią oraz literaturą,
zwłaszcza twórczością
Tolkiena i Sapkowskiego.
Absolwent Wydziału
Leśnego SGGW. Pracował
w nadleśnictwach
Barycz, Marcule
i Kozienice, ostatnio był
zastępcą nadleśniczego
w Nadleśnictwie Ruda
Maleniecka.
Za najważniejsze na
nowym stanowisku uważa
uczciwość, rzetelność,
dobrą organizację pracy
oraz szacunek wobec ludzi
i ich problemów.
Pasjonuje go łowiectwo,
kynologia i historia.
Absolwent Wydziału
Leśnego UP w Poznaniu.
Ukończył również
studia podyplomowe
z zarządzania organizacją
w SGH w Warszawie
oraz z hodowli lasu
w SGGW. Pracował jako
podleśniczy, leśniczy,
starszy specjalista
Służby Leśnej, zastępca
nadleśniczego oraz
inspektor Lasów
Państwowych.
Ceni profesjonalizm
i odpowiedzialność.
Interesuje się turystyką,
historią sztuki
i architekturą.
ZASTĘPCA NADLEŚNICZEGO
NADLEŚNICTWA OSUSZNICA
(RDLP SZCZECINEK)
NADLEŚNICZY
NADLEŚNICTWA RUDA
MALENIECKA (RDLP RADOM)
ZASTĘPCA DYREKTORA
RDLP W WARSZAWIE DS.
GOSPODARKI LEŚNEJ
Paweł Pogoda
NACZELNIK WYDZIAŁU
INFORMATYKI DGLP
Absolwent WL SGGW.
W Lasach Państwowych
pracuje od 1994 r.
Był zatrudniony
w Nadleśnictwie Brzeziny
(RDLP Łódź), później
w Wydziale Informatyki
DGLP i w Zakładzie
Informatyki LP. Ostatnio
był głównym specjalistą
SL w Wydziale Urządzania
Lasu i Geoinformatyki
DGLP.
Za najważniejsze na
nowym stanowisku
uważa budowanie
profesjonalnego zespołu.
Interesuje się literaturą
współczesną.
Leśniczowie i podleśniczowie:
Dariusz Dyndał – leśniczy leśnictwa Kot (Nadleśnictwo Sieniawa, RDLP Krosno); Jacek Flis – leśniczy leśnictwa
Ustjanowa (Nadleśnictwo Ustrzyki Dolne, RDLP Krosno); Bogdan Jakiel – leśniczy leśnictwa Teleśnica (Nadleśnictwo
Ustrzyki Dolne, RDLP Krosno); Maciej Namieśnik – leśniczy leśnictwa Mursk (Nadleśnictwo Włocławek, RDLP Toruń);
Leszek Romaniuk – leśniczy leśnictwa Czapla (Nadleśnictwo Maskulińskie, RDLP Białystok); Andrzej Sokulski – podleśniczy w leśnictwie Czerce (Nadleśnictwo Sieniawa, RDLP Krosno); Grzegorz Walkowiak – leśniczy leśnictwa Klępsk
(Nadleśnictwo Sulechów, RDLP Zielona Góra); Kamil Zeszutek – leśniczy leśnictwa Bronowo (Nadleśnictwo Warcino,
RDLP Szczecinek); Jędrzej Ziółkowski – podleśniczy w leśnictwie Ogorzałe (Nadleśnictwo Trzcianka, RDLP Piła).
ogłoszenie
Prośba o pomoc
Wojtuś cierpi na mukowiscydozę,
nieuleczalną chorobę genetyczną, która mimo stałego przyjmowania leków ciągle postępuje.
Systematycznie wyniszcza cały
organizm, powodując włóknienie
narządów (płuca, trzustka). Nie
da się jej wyleczyć, można tylko
poprawić jakość życia chorego. W chorobie tej niezwykle ważne
jest utrzymanie chorego w dobrej
kondycji zdrowotnej. Wymaga
to wielu nakładów finansowych
(sprzęt do rehabilitacji, enzymy
trzustkowe, antybiotyki, witaminy,
odżywki). Chorzy niejednokrotnie wydają na leczenie od 800 do
nawet 3000 zł miesięcznie.
W tej chwili dzięki pomocy rodziny
i znajomych jesteśmy w stanie
utrzymać synka w dobrej formie,
jednak zdajemy sobie sprawę, że
leczenie z każdym rokiem będzie
coraz droższe, a na domiar złego
leki są refundowane tylko w części lub wcale.
Chcemy walczyć o dobre życie dla
naszego synka. Ważny jest dla
nas każdy grosz, dlatego zwracamy się z prośbą o wsparcie nas
w tej trudnej i nierównej walce...
Rodzice Wojtusia
Ewelina i Marcin Dziwak
(leśnicy z Brzegu)
1% Twojego podatku może pomóc
Wojtusiowi w walce z chorobą!
Wystarczy wpisać w PIT nr KRS:
0000097900
Z dopiskiem:
Dla Wojciecha Dziwaka
styczeń 2013 | głos lasu |
31
leśnik z pasją
Leśniczy Gwizdała (z prawej) chętnie
opowiada kolegom o swojej pasji
Kroniki leśniczego
z Dywanu
Prawie każdy słyszał o kronikach Galla Anonima, Wicentego
Kadłubka czy Jana Długosza. Możliwe, że za jakieś sto lat będą
też znane kroniki Wojciecha Gwizdały, leśniczego z Dywanu
(Nadleśnictwo Lipusz, RDLP Gdańsk). Przez ostatnie czterdzieści
pięć lat zapisał już ponad 12 tysięcy stron.
P
isanie jest pasją
Wojciecha
Gwizdały. Pisać zaczął
w 1966 roku, w drugiej klasie Technikum Leśnego
w Tucholi. Początkowo zapisy-
wał tylko na bieżąco, wszystko, co się
32 | głos lasu | styczeń 2013
działo. Chwila refleksji przyszła, gdy
na lekcji polskiego usłyszał o pisarzu,
który napisał 32 tomy powieści. Zastanowił się, czy dałby radę tyle napisać.
– Wtedy z dwoma kolegami postanowiliśmy, że będziemy lepsi od tego pisarza. Co to jest – 32 tomy przez całe
technikum? – wspomina Wojciech
Gwizdała. – Pisaliśmy razem, na zmianę, tak więc często ta sama sytuacja jest
opisana z paru punktów widzenia. Do
dziś mam te zeszyty. Po szkole pisałem
dalej. Nawet więcej, bo miałem dużo
czasu i mnóstwo się działo.
W kronikach
znajdziemy opisy
codziennych prac,
wklejone mapy
i widokówki, wpisy
innych osób,
pieczątki oraz wiele
innych materiałów
Humanista leśnikiem
Zawsze lubił literaturę, dużo czytał.
Był świetny z historii i polskiego. Dlaczego został leśnikiem? – Za nic nie
chciałem być nauczycielem, jak moi
rodzice, poloniści – opowiada. – Wystarczył mi codzienny widok stert zeszytów do poprawiania. Wybrałem las
i to był dobry wybór. W lesie też można przecież czytać światową literaturę.
I pisać. Nikt nie zabrania, a i czasu jest
więcej.
Od lat prenumeruje „Literaturę na
świecie”, śledzi nowości literackie, stara się być na bieżąco. – Interesuję się
literaturą – mówi. – O książce „Imię
Róży” wiedziałem pięć lat przed tym,
gdy zrobił się wokół niej szum. Zawsze muszę napisać w mojej kronice
coś o aktualnym literackim Noblu, lubię też mieć książkę danego noblisty na
półce. Mam masę książek i wszystkie
przeczytałem. Gdy mieliśmy remont,
to największym problemem było to, co
z książkami zrobić.
Od pisania można się uzależnić. Leśniczy Gwizdała pisze codziennie. Gdy
dzieci były małe, pisał dla nich opowiadania i wierszyki. – Niedawno córki dobrały się do zapisków sprzed lat – wspomina – i czytając, płakały ze śmiechu.
Zapisywałem wtedy przepisy na kaszki,
ile razy pieluchy zmieniałem, co dzieci
zbroiły – dosłownie wszystko.
Kopalnia informacji
Zapiski Wojciecha Gwizdały to skarbnica wiedzy o tym, jak się żyło dawniej, od lat sześćdziesiątych ubiegłego
wieku do dziś. Dla kogoś, kto kiedyś,
w dalekiej przyszłości, będzie się interesował historią, nie tylko leśnictwa,
będą one kopalnią informacji.
Początkowo pisał w grubych zeszytach. Po jakimś czasie zaczął wklejać
do nich widokówki, bilety, kartki żywnościowe, kartki do głosowania, kartki
na paliwo.
Trudno jest się oderwać od lektury
tych kronik. Są różnorodne i bardzo
bogate w treść. Czytając je, wyobrażałam sobie, co znajdzie w nich kiedyś,
w przyszłości, może za sto, może za
dwieście lat hipotetyczny badacz…
Przeczyta notatki z dnia codziennego. Na przykład 6 stycznia 2011
roku: „W tym roku 6 stycznia będzie
pierwszym od 1960 roku Dniem Objawienia Pańskiego (potocznie nazywany Świętem Trzech Króli) wolnym
od pracy”. Kronikarz przytacza dalej
za Markiem Polo legendę o trzech
mędrcach oraz opisuje roślinkę zwaną kadzidłowcem Cartera. 29 listopada 2011 roku pisze: „Tak jak wczoraj
o 7.10 do lasu, by wydać drewno. Odbiorca – Complex. I tak jak wczoraj
ciemno w domu i chłodno. A wszystko z powodu niedzielno-poniedziałkowej wichury, która nawiedziła północ kraju. Dawno nie było takich
wichur. Mogłem zobaczyć w oddz.
92f, gdzie odbierałem dłużyce, jak
wiatr potraktował nieosłoniętą ścianę lasu. Znowu będzie robota przy
usuwaniu szkód. (…) Światło wróciło dopiero po 16.30 (od niedzieli –
18.00). Dobrze, że wypłatę zdajemy
po 02.12. Odwykłem od pisania przy
świecach”.
Czytelnik znajdzie w kronikach informacje o pogodzie, opisy prac leśnych, wywożonych sortymentów,
telefonogramy z nadleśnictwa, programy balów leśnika, decyzje nadleśniczego, inwentaryzacje zwierząt łownych, opisy zakresu kontroli,
szkoleń, firm transportowych i tartacznych, stawki na usługi leśne, informacje o wszelkich zmianach na
stanowiskach – od leśniczych, po dyrektorów generalnych i ministrów.
styczeń 2013 | głos lasu |
33
leśnik z pasją
Wśród tych wiadomości będzie miał
dokładne opisy parków krajobrazowych, rezerwatów, rezerwatów biosfery, roślin, dziko żyjących zwierząt czy
ptaków. Zyska też szczegółowe informacje o nadleśnictwach. A wszystko to przeplatane wierszami znanych
poetów – Szymborskiej, Leśmiana,
Gałczyńskiego, Ejsmonda, Tetmajera
i cytatami z literatury.
Ciekawostki z kronik
Parki narodowe
Albo relacja ze znalezienia
„swojej” wioski: „Nie do końca
mamy przegwizdane! Mamy
swoją wioskę. Przypadkiem
odkryłem miejscowość o nazwie
Gwizdały. Jest tam jedyne
w Europie muzeum gwizdków.
Pojechaliśmy tam z żonę Teresą
w czasie urlopu. Poszedłem do
pani sołtys i od drzwi mówię:
«Ja jestem Gwizdała i należy mi
się połowa podatków zbieranych
w tej wsi!». Śmiała się.
Dostałem oczywiście pieczątkę
i wpis do kroniki”.
Polskie parki narodowe to oczko w głowie leśniczego Gwizdały. Dokładnie
je w swoich kronikach opisał, ilustrując wklejanymi mapkami, folderami,
widokówkami. Kroniki uzupełnione
są ogromnym zbiorem opracowań, albumów, informatorów. Wszystkim,
co tylko udało mu się na dany temat
zdobyć.
Jest też notatka o zwycięzcach
konkursu dla nadleśnictw „Zachwycać folderem”, z dopiskiem: „Ciekawe, czy uda mi się zebrać wszystkie
foldery nadleśnictw” – i już prawie
wszystkie konkursowe foldery ma
na półce. – Jak to gromadzę? – opowiada Wojciech Gwizdała. – Wysyłam list, a w nim piszę, że mam leśną
kronikę i proszę o materiały. To mi
przysyłają. A jak zwiedzam w czasie urlopu jakiś park czy inne miejsce, to idę do dyrektora, rozmawiam,
biorę pieczątkę do mojej kroniki, zostawiam adres i potem mi regularnie
różne promocyjne rzeczy przysyłają, kalendarze, widokówki, książki.
Mam dzięki temu albumy, których
W swoich kronikach Wojciech
Gwizdała umieszcza także
ciekawostki. Pisze na
przykład o najkrótszej nazwie
miejscowości w Polsce: „Oś”,
umieszcza wpisy leśniczych
o tym samym nazwisku,
a czasem i imieniu („Leśniczy W.
Gwizdała z pozdrowieniami dla
leśniczego W. Gwizdały”).
w ogóle w sprzedaży się nie dostanie.
Jak się jest hobbystą, jak się czymś interesuje, to ludzie zawsze chętnie coś
dadzą!
Wpisy i pieczątki
W różnych miejscach kroniki znajduje
się mnóstwo wpisów leśniczych, strażników leśnych, nadleśniczych, dyrektorów parków narodowych, kolegów
z pracy, sekretarek, księgowych, dziennikarzy, lekarzy, strażaków.
ogłoszenie
Nadleśnictwo Podanin
(RDLP Piła)
poszukuje kandydata
na stanowisko leśniczego
ds. łowieckich.
Zainteresowanych
zapraszamy na stronę:
www.pila.lasy.gov.pl/web/
podanin/79
Termin składania ofert
upływa 15.02.2013 r.
34 | głos lasu | styczeń 2013
Panu
Janowi Szramce
Zastępcy Dyrektora
Generalnego
Lasów Państwowych
wyrazy szczerego współczucia
z powodu śmierci
MAMY
składają
koleżanki i koledzy
z Lasów Państwowych
Od dwóch lat zeszyty zastąpiły pięknie ilustrowane kalendarze: leśny i myśliwski. To prezent od ich autora – Jarosława Czarneckiego, nadleśniczego
Nadleśnictwa Osusznica. Dopiero
dzięki nim nasz kronikarz naprawdę
rozwinął skrzydła. Kalendarze są duże,
jest wiele miejsca do pisania pod każdą
datą, a ilustracje związane z leśnictwem
dały W. Gwizdale nowe pole do popisu. Stara się dotrzeć do ludzi widniejących na zdjęciach, prosi, by coś od siebie
pod zdjęciem napisali. Gdy na zdjęciu
są leśniczówki lub budynki nadleśnictw,
jedzie tam. Prosi o pieczątkę pod zdjęciem i jakiś wpis. Potem własnoręcznie
opisuje to miejsce.
Gall Gwizdała
Wojciech Gwizdała mówi o sobie, że
jest kimś w rodzaju reportera. Zadaje
sobie temat, który chce opisać, i pracuje
nad nim. Pisze o miejscach, w których
był, a także o tych, które chce zwiedzić. Dzięki swojej pasji spotyka ciekawych ludzi, poznaje wiele interesujących miejsc, słyszy wiele historii, które
potem opisuje.
Czytał kroniki Jana Długosza, Wincentego Kadłubka i Galla Anonima.
Mówi: – Jestem jak ten Gall, ale nie
Anonim, tylko Gwizdała. Ja się tym
pisaniem po prostu bawię. Nie dlatego przestajemy się bawić, że się starzejemy, tylko dlatego się starzejemy, że
przestajemy się bawić.
Tekst i ZDJĘCIA | MAYA GIELNIAK
korespondent terenowy „Głosu Lasu”
Panu
Januszowi Kaczmarkowi
Dyrektorowi Regionalnej
Dyrekcji Lasów Państwowych
w Toruniu
i całej Jego Rodzinie
wyrazy głębokiego i szczerego
współczucia z powodu śmierci
MAMY
składają
Pracownicy Regionalnej
Dyrekcji Lasów Państwowych
w Toruniu
UWAGA!
I Ty możesz napisać tekst do „Głosu Lasu”!
Redakcja „Głosu Lasu” chętnie opublikuje teksty pracowników Lasów
Państwowych i wszystkich innych osób związanych z leśnictwem.
Jeśli:
• chcesz się podzielić z innymi pracownikami swoją opinią, wiedzą,
sytuacją związaną z pracą, poruszyć jakiś problem,
• masz temat, który mógłby zainteresować innych pracowników LP,
• znasz leśników, których doświadczenia i sukcesy warto
pokazać całej braci leśnej,
• robisz zdjęcia i chciałbyś je opublikować w „Głosie Lasu”,
• chcesz skomentować artykuł opublikowany w miesięczniku...
… nasze łamy stoją dla Ciebie otworem!
NIE MUSISZ mieć wykształcenia dziennikarskiego
ani posiadać doświadczenia w pisaniu tekstów.
Zapewniamy honoraria autorskie.
Uzgodnij z nami temat artykułu lub prześlij zdjęcia.
Zapraszamy do współpracy: [email protected].
styczeń 2013 | głos lasu |
35
tradycja i historia
Praca nad filmem „Martyrologia leśników.
Katyń, Sybir, Kresy” dostarczyła mi wielu
niezwykłych przeżyć i wzruszeń. Spotkania
z bohaterami filmu, których dotknęły
okrutne represje sowieckiej władzy, za
to tylko, że byli leśnikami albo członkami
rodzin leśników, umożliwiły mi poznanie ich
wstrząsających historii.
G
dy ze wzruszenia
załamywał
się
głos Aleksandra
Sosnowskiego, syna leśniczego spod Wołożyna, opo-
wiadającego o tragedii ojca ośmioosobowej rodziny zesłanej na Syberię, który
kolejno chował umierające na tyfus dzieci, a na końcu odprowadzał na cmentarz
trumnę ze zmarłą żoną, trudno było powstrzymać napływającą do oka łzę.
Tragiczna noc
Jak opowiadał Aleksander Sosnowski,
w nocy 10 lutego 1940 roku na Kresach
Rzeczypospolitej, objętych okupacją sowiecką, do drzwi leśniczówek i gajówek
załomotały kolby karabinów żołnierzy
NKWD wysłanych z zadaniem wysiedlenia leśników i ich rodzin. Celem był
Sybir. Szlakiem wywózek patriotów,
uczestników walk o wolność, mieli tym
razem podążyć leśnicy. Uznanie ich za
element niebezpieczny dla władzy sowieckiej było swoistym wyróżnieniem.
Wyróżnieniem, za które leśnicy wielokrotnie płacili najwyższą cenę.
Dzień wywózki był wyjątkowo mroźny. Jeśli dowódca konwojujących był
uczciwym człowiekiem, pozwalał wysiedlanym zabierać jak najwięcej z ich
dobytku. Zdarzali się jednak i tacy, którzy licząc na przejęcie pozostawionych
przez wysiedlanych rzeczy, wypędzali
36 | głos lasu | STYCZEŃ 2013
z domów ludzi w lekkiej odzieży, nie
dając zgody na zabranie zapasów żywności. Ci nieszczęśnicy nie mieli szansy
na przeżycie wielotygodniowej, zimowej podróży w towarowych, nieszczelnych wagonach. Nie były ich w stanie
ogrzać ustawione na środku piecyki,
do których zresztą między kolejnymi
przystankami często brakowało opału.
Wielu zmarło – najczęściej byli to ludzie
starzy i niemowlęta, których maleńkie
martwe ciałka wyrywano zrozpaczonym matkom i wrzucano w zaspy śniegu na pastwę dzikich zwierząt.
Głód i mordercza praca
Tych, którym udało się przetrwać podróż do miejsc osiedlenia, od początku
wysyłano do ciężkiej pracy przy wyrębie
i transporcie pozyskanego drewna. Wyrabianie wyśrubowanych norm pozyskania
było warunkiem otrzymywania przydziałów żywności, składających się głównie
z gliniastego chleba. Chorowici i słabi
fizycznie, którym ograniczano przydziały z powodu niewyrabiania norm, byli
skazywani na śmierć z wycieńczenia. We
wspomnieniach przewija się wątek ciągłego, niezaspokojonego głodu i chorób
wywołanych brakiem witamin, białka
i tłuszczu. Niewiele było rodzin, które nie
poniosły strat w wyniku wypadków przy
pracy, głodowego wyczerpania czy w czasie fal epidemii tyfusu.
zdjęcie | archiwum ośrodka karta
Sybirackie
losy leśników
Zesłańcy często pracowali w lesie
Nadzieje na powrót do Polski miały
zostać zabite także przez polityczne
szkolenia, w których udział był obowiązkowy. Polska była przedstawiana
jako kraj społecznej niesprawiedliwości,
który słusznie, dzięki sojuszowi sowiecko-hitlerowskiemu, został na zawsze
wymazany z mapy. Gdy ktoś z zesłańców zabierał głos z argumentami przeciwnymi do głoszonych tez, skazywany
był na więzienie za głoszenie wrogiej
propagandy. Warunki więzienne były
tak ciężkie, że niewielu przeżywało.
Terror fizyczny i psychiczny był codziennością.
Wybuch wojny niemiecko-sowieckiej poprawił nieco położenie zesłańców. Teraz Niemcy, niedawny
sojusznik w rozbiorze Polski, stały się
wspólnym wrogiem. Układ Sikorski–
Majski, zawarty 30 lipca 1941 roku,
gwarantował uwolnienie polskich jeńców i zesłańców z miejsc przymusowego osiedlenia. Można było wyruszyć,
tylko dokąd? To uwolnienie nie było
przecież równoznaczne z powrotem do
Polski, która była nadal pod okupacją
niemiecką.
Niektórzy zesłańcy byli
wypędzani z domów w lekkiej
odzieży i bez zapasów żywności.
Nie mieli szans na przeżycie
wielotygodniowej zimowej
podróży w wagonach
Pamiętnik gajowego
Wieść o tworzącej się Armii Polskiej dawała nową nadzieję. Jakie przeszkody na
swojej drodze do polskiego wojska napotykali ci, którzy wyruszyli na wezwanie
generała Andersa, ukazuje pamiętnik
Stanisława Szlachciuka, gajowego z Białowieży, który wraz z rodziną został
zesłany do posiołka Oktiabrskij przy
kopalni złota w Nowosybirskiej obłasti.
Od dnia ogłoszenia amnestii przez
władze sowieckie Stanisław Szlachciuk, wraz z innymi ochotnikami do
tworzącej się armii pod dowództwem
generała Andersa, musieli czekać ponad trzy tygodnie, do 23 sierpnia 1941
roku, na pisemną zgodę władzy sowieckiej na poruszanie się po terytorium
Związku Radzieckiego. Wyruszyli 30
sierpnia. Pozostający w osadzie najbliżsi
z rodziny, inni Polacy, a nawet Rosjanie
płakali przy pożegnaniu. „Do zobaczenia w Wolnej Polsce. Warkot motoru
zagłuszył szlochanie. Jeszcze widać
sylwetki najdroższych. Niech was Bóg
ma w swojej opiece!” – pisał Szlachciuk
w swoim pamiętniku.
Po sześciotygodniowej podróży,
15 października dotarli do Buzułuku,
gdzie formowała się polska dywizja.
Przybyli za późno. „W Buzułuku nas
nie przyjęli do WP [Wojska Polskiego],
ponieważ dywizja została całkowicie
zorganizowana. Widziałem tam polskich żołnierzy w mundurach polskich,
litewskich, łotewskich itp., jak gdyby
armia międzynarodowa. Skierowano
nas w stronę Taszkientu, gdzie rzekomo
miała się tworzyć któraś z dywizji. Jestem zmartwiony”.
Te słowa: „Jestem zmartwiony” nie
oddają zawodu i goryczy, jaką przeżywać
musieli ci, którzy wynędzniali, w łachmanach dotarli do tej wysepki polskości,
jaką był obóz polskiego wojska. Widzieli
tych szczęśliwców, dla których znalazło
się miejsce w szeregach i mundur, chociaż jeszcze nie zawsze polski, ale jakże
wymarzony. Jak ciężko musiało być na
sercu tym odrzuconym i zmuszonym do
oddalenia się od tego skrawka polskości,
gdzie powiewała biało-czerwona flaga
i słychać było polskie wojskowe rozkazy.
Tułaczka
Stanisław Szlachciuk z grupą ochotników, z którymi wyruszył z posiołka
Oktiabrskij, 17 października rozpoczyna
nowy etap podróży. Płyną promem w dół
Amu-darii. 26 października Stanisław
Szlachciuk odnotowuje: „Jesteśmy na
promie Numura. Chcą nas wieźć dalej,
lecz my protestujemy i żądamy wyładowania nas, gdyż głodu mamy dość. Od
podmuchu wiatru słaniam się na nogach
– jestem głodny”. Po blisko miesiącu pracy w kołchozie „Nowyj Mir”, gdzie przy
STYCZEŃ 2013 | głos lasu |
37
zdjęcie | archiwum oinstytutu sikorskiego
W drodze do Armii Andersa
młóceniu ryżu można się było nim do
woli objadać, władze godzą się na kontynuowanie podróży. Stanisław Szlachciuk
odnotowuje: „27 XI 41. Odjazd statkiem
w górę Amu-darii”.
I dalej po dwu tygodniach podróży:
„12 XII 41. Głód cholernie daje się we
znaki. Podróż przewiduje się na kilka
dni. Choroby, wszy i głód robią swoje.
Kierownicy twierdzą, że artykuły spożywcze są w całości wyczerpane. Ludzie
– raczej tłum – nie wierzy. Wdzierają się
przemocą do luków, gdzie się mieściły
artykuły spożywcze. O zgrozo. Znaleziono wielkie ilości ryby solonej i chleba.
Tłum jak szalony rzucił się na zdobycz,
jadł, mocniejszy wydzierał łakome kęsy
z rąk słabszego. Tłum wzburzony, gdy
już nie starczyło mu w lukach, zaczął
krzyczeć i żądać wydania sprawców
«kradzieży», których koniecznie chciano
wrzucić w nurt Amu-darii”.
Wreszcie port Farabu. „18 XII 41. Zatrzymano nas na stacji Kyzyłtiepa. Stoimy drugi dzień. Zgłodniały tłum rzuca
się na stragany, rabuje, kradnie, gotuje
psinę, koninę, kociaka. Wszystko robi
głód. O wojsku nic nie słychać”.
„25 XII 41. Mieszkamy w uzbeckiej
lepiance. […] Cierpimy głód, do pracy
nas pędzą, do wyrywania łodyg bawełny.
Normę każą nam zrobić. A norma wyżywienia to tylko 500 gram mąki prosianej
wraz z łuskami. Chorujemy na żołądki.
Płaczemy przy oddawaniu kału. Dziś
Boże Narodzenie. Zaopatrzyliśmy się
w psie mięsiwo”.
„1 II 42. Nareszcie byt nasz polepszył
się dzięki sprytowi naszych spółników
[sic!], którzy w nocy z kołchozowego
składu biorą kaszę soczewicy dla własnego użytku – oraz pszenicę na sprzedaż.
Jedzenia wystarczy. Ale czy nie wpadniemy? Listy i depesze zmierzające do
odnalezienia rodziny nie przynoszą rezultatów. Gdzie oni są? Jak żyją?”.
Wreszcie w armii
„5 II 42. Dziś o świcie przybyliśmy do
rejonu. […] Postanawiamy udać się do
naszego męża zaufania i prosić o informacje co do wojska. I o dziwo, dowiadujemy się, że w Kermine, odległym o 50
km od Kyzyłtiepy w stronę Taszkientu,
formują się polskie oddziały. […] Jak skazani spod szafotu biegniemy do stacji, by
jak najprędzej ubrać polskie mundury”.
Po blisko półrocznej tułaczce od
wyruszenia z posiołka Oktiabrskij Sta-
38 | głos lasu | STYCZEŃ 2013
zdjęcia | archiwum rodzinne Szlachciuków
tradycja i historia
Plut. pchr. Stanisław Szlachciuk
i jego nagrobek
Zgłodniały tłum rzuca się na
stragany, rabuje, kradnie, gotuje
psinę, koninę, kociaka. Wszystko
robi głód
fragment z pamiętników Stanisława Szlachciuka
nisław Szlachciuk odnotowuje w dzienniku: „8 II 42. Radość rozpiera moją
duszę. Jestem wcielony do AP [Armii
Polskiej] z kat. A. Uch! Żeby jak najprędzej zmienić łachy cywila na mundur żołnierza…”.
Wstąpienie do wojska nie chroniło
jednak od wszystkich zagrożeń, które
czyhały na zesłańców. „25 II 41. Cholernie szerzy się epidemia tyfusu plamistego. Wszy robią swoje. Ludziska chorują i mrą po kilkanaście osób dziennie.
Ubywa ze stanu naszego pułku”.
Wydawało się, że dołączenie do polskiego wojska kończy zesłańczy dramat.
Tymczasem pokrętny los zsyłał śmierć
tam, gdzie miał być początek drogi wolności. Tylko czy łatwiej było umierać
jako polski żołnierz, poza polem bitwy
w polowym lazarecie, czy jako tułacz
w łachmanach zesłańca gdzieś w bezkresie syberyjskiej tajgi?
Stanisław Szlachciuk miał to szczęście, że pomimo dramatycznych przeżyć
zdążył dotrzeć do Armii Polskiej przed
zakończeniem rekrutacji i ewakuacją
przez Morze Kaspijskie do Iranu. Jego
osobistym dramatem było to, że pozostawiał swoich najbliższych na tej
nieludzkiej ziemi. Wielu z tych, którzy
chcieli być żołnierzami Andersa, jednak nie zdążyło. Nadzieją na powrót
do Polski było dla nich formowanie
nowej armii, która miała mieć polskie
mundury z orzełkiem na czapkach. To,
że bez korony, wydawało się wówczas
tym pozbawionym ojczyzny zesłańcom
mniej ważne od tego, że będą mogli
walczyć z okupantem niemieckim pod
biało-czerwonym sztandarem. I tak jak
żołnierze Andersa, żołnierze Berlinga
złożyli daninę krwi na polach bitew
o wolność Rzeczypospolitej.
Plutonowy podchorąży Stanisław
Szlachciuk przeszedł szlak bojowy
2. korpusu. Zginął w wypadku drogowym 3 maja 1945 roku i został pochowany na Polskim Cmentarzu Wojennym
w Bolonii. Rodzina wróciła do kraju
w maju 1946 roku.
Tekst | JACEK FRANKOWSKI
spotkaliśmy się w...
W parku narodowym Patvinsuo. Szlak
turystyczny tworzy jedynie wąska deska
Leśnicy w Finlandii
Siedmiu leśników z Wielkopolski wyjechało do wschodniej Finlandii
na zaproszenie pracowników tutejszego uniwersytetu,
w ramach realizacji projektu „Bałtycki Krajobraz”. Powstaje tam
Las Modelowy Ilomantsi.
P
om y słodawcą
utworzenia
lasu
modelowego są naukowcy ze Szkoły Nauk Leśnych
Uniwersytetu Wschodniej Finlandii
w Joensuu. Właśnie tam zorganizowano trzydniową konferencję „Perły lasów
iglastych” z okazji 20-lecia powołania
na terenie gminy Ilomantsi rezerwatu
biosfery UNESCO. Wśród licznych
wystąpień dotyczących lasów całego
świata (prelegenci przyjechali z Afryki, Azji, Europy i Ameryki Północnej)
znalazła się również prezentacja pt.
„Zrównoważona gospodarka leśna
w rozdrobnionym krajobrazie Wielkopolski”, którą przedstawił Adam Całka
– inżynier nadzoru w Nadleśnictwie
Taczanów.
Gmina Ilomantsi leży około 500 km
na północny wschód od Helsinek. Obszar ten pokrywają olbrzymie połacie
lasów sosnowo-brzozowych z domieszkami świerka i osiki oraz rozległe jeziora
i torfowiska. Tereny te stanowią schronienie dla pardw śnieżnych, cietrzewi,
głuszców, łosi, niedźwiedzi, rosomaków
i rysi. Bardzo popularne są łowiectwo,
wędkarstwo oraz turystyka piesza,
a zimą – wyścigi psich zaprzęgów i biegi
narciarskie.
Najcenniejsze fragmenty gminy Ilomantsi tworzą dwa parki narodowe:
Patvinsuo i Petkeljärvi. Pierwszy z nich
to olbrzymie torfowisko (o powierzchni 10 tys. ha) z przylegającymi jeziorami i lasami, wśród których wyznaczono 80 km szlaków turystycznych; część
z nich to wąska deska ułożona na specjalnych podporach – tylko tak można
przejść przez trzęsawisko. Park ten
słynie z wielu gniazdujących na jego
obszarze gatunków ptaków. Petkeljärvi
jest dużo mniejszy i zarządzany przez
Metsähallitus – fińskie lasy państwowe. Piękne jeziora poprzedzielane są
wąskimi grzbietami skalnymi, z których rozciąga się wspaniały widok na
ich wody. Park jest rezerwatem biosfery
UNESCO.
Podczas wizyty w Finlandii polscy
leśnicy mogli się przekonać, że ochrona przyrody, zrównoważone leśnictwo,
przemysł (kopalnie steatytu, złota),
łowiectwo, wędkarstwo, turystyka –
mogą być realizowane w rozsądnych
proporcjach na jednym obszarze.
Konflikty, które pojawiają się na styku
różnych interesów, na pewno w przyszłości pomoże rozwiązywać wdrażana
obecnie koncepcja lasu modelowego.
Stworzy ona nowatorskie metody dialogu między wszystkimi grupami społecznymi.
Kultura Karelii
Gmina Ilomantsi leży
w Północnej Karelii. Jej
mieszkańcy, w większości
wyznania prawosławnego, dużą
uwagę przywiązują do własnej
kultury, kształtowanej przez
2 tysiące lat. W drewnianych
domach zobaczymy ikony,
kobiety noszą tradycyjne stroje,
potrawy przyrządzane z mięs
i ryb, okraszone grzybami
i jagodami – to prawdziwe
przysmaki. Tradycyjna muzyka
wykonywana za pomocą
kandeli, pochodząca sprzed
lat poezja, rękodzieło oraz
produkcja win – dopełniają
obrazu tej części Karelii.
Tekst | TOMASZ GIRTLER, ADAM CAŁKA
ZDJĘCIA | ADAM CAŁKA
STYCZEŃ 2013 | głos lasu |
39
wokół lp
Otyłość, kłopoty
z koncentracją,
alergie – to tylko
niektóre problemy,
z jakimi boryka
się współczesne
społeczeństwo.
Dodajmy do
tego kryzys
empatii, postaw
obywatelskich
i rosnący
konsumpcjonizm,
a uzyskamy mało
optymistyczny
obraz. Edukatorzy
leśni mogą tu wiele
zmienić.
40 | głos lasu | STYCZEŃ 2013
Aktywna
edukacja
J
uż po raz siedemnasty
w Centrum Edukacji
Pr z y rodniczo-Leśnej
w Rogowie odbyła się konferencja
„Współczesne zagadnienia edukacji
leśnej społeczeństwa”. Wzięło w niej
udział aż 160 uczestników, wśród których byli leśnicy, pracownicy parków
narodowych, naukowcy i lekarze oraz
przedstawiciele organizacji pozarządowych. W ciągu dwóch dni przedyskutowali niezwykle ciekawe i różnorodne
referaty na temat lasu jako miejsca edukacji plenerowej i aktywności współczesnego człowieka.
Głównym tematem, który przewijał
się podczas konferencji, było to, jak
zachęcić (zwłaszcza młodzież) do aktywnego spędzania wolnego czasu na
świeżym powietrzu. Jak się okazuje,
mimo dostępności lasów w Polsce coraz mniej ludzi je odwiedza. Według
badań przeprowadzonych na zlecenie
Lasów Państwowych 34 proc. respondentów odwiedza las raz w miesiącu lub
częściej, 38 proc. – okazjonalnie (do 11
razy w roku), a 28 proc. w ogóle w nim
nie bywa. Są to wyniki niepokojące.
Współpraca
Edukacja prowadzona przez leśników
wraz z przyrodnikami, pedagogami,
naukowcami, ludźmi sportu czy związanymi z turystyką daje szanse na
zmianę tej sytuacji. Dzięki współpracy
z innymi środowiskami leśnicy mogą
zaoferować Polakom różnorodne formy
aktywności w lasach. Przykładem może
tu być działalność edukacyjna nadleśnictw Cybinka i Choszczno, o której
opowiadali podczas konferencji Beata
Taryma oraz Marek Szczerba. Obie
jednostki zaangażowały się w takie
imprezy jak Zachodniopomorski Festiwal Nauki, Bieg Terenowy „Poznajemy
tajemnice lasu” czy nordic walking, organizowany z samorządami i lokalnymi
organizacjami turystycznymi.
Efektem współpracy jest też „Las
w szkatułce”, czyli mobilne stoisko
edukacyjne Nadleśnictwa Olsztynek.
Jego koncepcja została wypracowana
wspólnie ze studentami olsztyńskiego Wydziału Sztuki Uniwersytetu
Warmińsko-Mazurskiego. Stoisko jest
wyposażone w eksponaty ukazujące
funkcjonowanie ekosystemów leśnych
oraz budowę drzewa. Dzięki tej mobilnej wystawie leśnicy z Olsztynka mogą
prowadzić edukację wszędzie tam,
gdzie zajdzie taka potrzeba.
Różnorodność
Inne ciekawe formy aktywności w lesie zaprezentowali Karolina Likhtarovich i Krzysztof Szustka z Fundacji
Ekologicznej „Zielona Akcja”. Opowiadali o grze terenowej „Wyprawy
odkrywców”, odbywającej się w formule tzw. questingu. Odbywa się ona
po trasach nieoznakowanych w terenie, którymi uczestnik porusza się
na podstawie wskazówek zawartych
w wierszowanym tekście. Ta forma
gry prezentuje w nowatorski sposób
dziedzictwo przyrodnicze i kulturowe
danego miejsca.
Innym pomysłem, wymagającym
wiedzy i cierpliwości, jest tzw. birdwatching. – Jest to jedna z najbardziej
popularnych form turystyki przyrodniczej, która w Polsce dopiero się
rozwija, ale zainteresowanie nią ciągle
rośnie – mówił podczas konferencji
Grzegorz Gołoś z Uniwersytetu Marii
Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
Duże wyzwania przed odwiedzającymi las stawia też udział w biegach
na orientację lub mniej wyczynowych marszach na orientację. Warto
podkreślić, że te formy aktywności
są odpowiednie dla całych rodzin.
Jest to o tyle ważne, że kluczową rolę
Obecnie
na świecie
edukację leśną
traktuje się jako
długotrwały
proces
kształtowania
postaw
obywateli
świata
w aktywizowaniu młodego pokolenia
odgrywają rodzice. Nawyk częstego
i bezpośredniego kontaktu z przyrodą
najłatwiej jest wykształcić właśnie za
ich pośrednictwem.
rozwijać osobowość
Różnorodność form jest w edukacji
leśnej o tyle istotna, że obecnie na
Edukatorzy na start
Drugiego dnia konferencji
edukatorzy wzięli udział
w biegu „Edukatorzy leśni na
start!”. Ponad 120 zawodników
pokonało dystans 1500 metrów,
biegnąc, idąc z kijkami lub po
prostu spacerując. A ponieważ
mnóstwo edukatorów biega,
postanowili oni założyć
w Rogowie stowarzyszenie Klub
Biegających Leśników
(www.kbl.org.pl).
świecie traktuje się ją jako długotrwały
proces kształtowania postaw obywateli świata, nie tylko wobec przyrody.
Odpowiedzialność za zdrowie swoje
i innych odgrywa w tym przypadku
niebanalną rolę.
Ta funkcja edukacji była wielokrotnie przywoływana przez prelegentów,
i nie były to rozważania czysto teoretyczne. Konkretnym przykładem
są parki linowe. Według Agnieszki
Leśny z Uniwersytetu Warszawskiego
świetnie się sprawdzają podczas ćwiczeń grupowych, ukierunkowanych na
trening negocjacji, szukania wspólnych
rozwiązań, a przede wszystkim budowania zaufania w grupie i podnoszenia
poczucia własnej wartości.
Aktywnością, która również ma
ogromny potencjał w kształtowaniu
osobowości, jest surwiwal, o którym
opowiadał Przemysław Płoskonka
z AWF w Warszawie. Nie chodzi
tutaj o przetrwanie w ekstremalnych, zagrażających życiu warunkach. Okazuje się, że w dzisiejszych
czasach samo chodzenie po lesie
(zwłaszcza po terenach podmokłych
czy górskich) może być dla niektórych sztuką przetrwania. Pokonywanie barier, takich jak zmęczenie,
głód, upał czy mróz, jest dla dzieci
i młodzieży idealną pomocą w budowaniu własnej tożsamości.
Teoretycznie szkoła zapewnia uczniom wyprawy na łono przyrody
w formie zielonych szkół. Jak jednak
pokazywał Artur Bosek z AWF, oferty
biur podróży są organizowane bardziej
w duchu modelu 3S (sun – słońce, sand
– piasek, sea – morze), a nie zgodnie
z ideą 3E (entertainment – rozrywka,
excitement – podekscytowanie, education – edukacja). Młodzież spędza więc
zielone szkoły w aquaparkach i na dyskotekach, a nie na zajęciach w lesie czy
na wędrówkach w górach.
Zajęcia prowadzone w plenerze,
między innymi przez leśników, są więc
nie tylko zwykłą lekcją przyrody. To
przygoda połączona ze zdobywaniem
wiedzy o lesie i sprawdzaniem samego
siebie, rozwijaniem wyobraźni i nauką
współpracy. Rozpatrując ją w tym kontekście, staje się bardziej „filozofią nauczania” niż gotowym zestawem zasad
i narzędzi.
Tekst i ZDJĘCIA | ANNA PIKUS
STYCZEŃ 2013 | głos lasu |
41
kalejdoskop
oprac. | anna drabarczyk
Drzewa na łożu
śmierci
D
RYS. | ŁUKASZ WIERZBICKI
rzewa zamknięte w komorach z pleksiglasu i stali,
podłączone do plątaniny urządzeń – ten dziwny widok to część opisywanego przez „New York Times”
eksperymentu przeprowadzanego w Nowym Meksyku (Stany
Zjednoczone). Ma on dać odpowiedź na pytanie, jak właściwie
umierają drzewa. Oczywiście naukowcy znają główne czynniki
przyczyniające się do śmierci drzew (takie jak wyższa temperatura, brak wody i owady). Funkcjonują też dwie konkurencyjne
teorie na ten temat: drzewa umierają z pragnienia lub z braku
pożywienia. Nie wiadomo jednak, dlaczego niektóre z nich
przeżywają, a inne w tym samych warunkach – nie. Jakie procesy zachodzą wewnątrz rośliny poddanej czynnikom stresowym? Jak szybko umierają przedstawiciele poszczególnych gatunków drzew? Na te pytania ma odpowiedzieć eksperyment.
Wspomniana aparatura dokonuje pomiarów wszystkich
aspektów metabolizmu pacjentów – między innymi respiracji,
odżywiania i gospodarki wodnej. Obserwowany jest także ich
sposób radzenia sobie z owadami oraz specjalnie nasilonymi do
celów eksperymentu symptomami zmian klimatu – mniejszą
wilgotnością i wyższą temperaturą. Wiedza o procesie umierania drzew jest dziś szczególnie potrzebna – mogłaby pomóc
przewidzieć, kiedy i gdzie nastąpi ich masowe wymieranie.
www.nytimes.com
Platany
w opałach
Las ucieka
w Andy
budowany za panowania Ludwika XIV Kanał Południowy
(Canal du Midi), stanowiący część drogi wodnej między
Atlantykiem a Morzem Śródziemnym, znajduje się na Liście światowego dziedzictwa UNESCO. Uznawany jest za „jedno
z najbardziej znaczących osiągnięć inżynierii cywilnej epoki nowożytnej”. Jego brzegi porasta i zarazem umacnia podwójny szpaler drzew, w większości platanów, dodatkowo latem spowalniający
parowanie i chroniący użytkowników przed słońcem południa.
Niestety, od niedawna na nabrzeżach kanału, od śródziemnomorskiego portu Sète do oddalonej o 240 kilometrów Garonny,
warczą piły. Wiele drzew przeznaczono do wycięcia, a ich pnie
i gałęzie do spalenia. Platany bowiem chorują. Zaatakował je
grzyb Ceratocystis fimbriata f. platani, rozprzestrzeniający się we
Francji od połowy XX wieku, kiedy to, jak się przyjęło uważać nad
Sekwaną i Rodanem, został tu zawleczony przez amerykańskich
żołnierzy. Pesymiści mówią, że przez najbliższe piętnaście lat zarazie może ulec – a więc obowiązkowo będzie wyciętych – nawet
42 tysiące przybrzeżnych drzew. Bez nich Kanał Południowy
niewątpliwie straci swój charakter, a być może i miejsce na liście
UNESCO.
ak sobie radzą drzewa z peruwiańskiej Amazonii w obliczu zmian klimatu na coraz gorętszy
i bardziej suchy? Poszczególne okazy z lepszym
lub gorszym skutkiem próbują się aklimatyzować,
całe gatunki muszą się zaadaptować bądź migrować
– inaczej zginą. Prędkość kolonizowania chłodniejszych obszarów jest jednak w przypadku drzew
bardzo ograniczona. Wiedząc o tym, widzimy, jak
dramatyczna jest walka z czasem prowadzona przez
peruwiańskie drzewa, które przed suszą i skwarem… uciekają w góry!
Biolodzy z Międzynarodowego Uniwersytetu
Florydy zauważyli, że co roku zasięg puszczańskich
gatunków na zboczach Andów podnosi się o trzy
metry, licząc wysokość od powierzchni morza. To
nadspodziewanie szybko, ale czy wystarczająco?
Niestety – by w pełni nadążyć za dynamiką zmian
klimatycznych, drzewa musiałyby się wspinać dziewięć, dziesięć metrów rocznie. A i miejsca w Andach
dla wszystkich leśnych uciekinierów jest za mało.
Z
42 | głos lasu | STYCZEŃ 2013
www.bbc.co.uk
J
www.nytimes.com
kartka z podróży
Bieszczady.
Po zdobyciu Tarnicy
W drodze na Rysy. Nad
nami Chata pod Rysami
Zdobywcy Korony
Chodzenie po górach od lat jest naszą wielką
rodzinną pasją. Dlatego postanowiliśmy
zdobyć Koronę Gór Polskich i stanąć na
najwyższym wierzchołku każdego pasma
górskiego naszego kraju. Tych szczytów
jest razem dwadzieścia osiem: szesnaście
w Sudetach i dwanaście w Karpatach.
Z
dobywanie
Korony zajęło nam rok
i trzy
miesiące.
Na pierwszy ogień poszły
Sudety Zachodnie. Naszą bazę
założyliśmy w Karpaczu. Już w drodze
z Bydgoszczy do Karpacza podjechaliśmy
do wsi Komarno i spokojnie podeszliśmy na Skopiec, najwyższy szczyt Gór
Kaczawskich. Następnie zahaczyliśmy
o Rudawy Janowickie i zdobyliśmy niepozorny Skalnik. Wędrując ze szczytu,
koło dawnego schroniska Czartak, nie
mogliśmy się nadziwić urokowi tej krainy:
ukwieconym łąkom, pasącym się koniom,
lasom, górom i ciszy. Kolejne szczyty zdobyte podczas tej pierwszej wyprawy to:
Wysoka Kopa (Góry Izerskie) i Śnieżka.
Najbardziej wyczerpujący był trzeci dzień. O poranku znaleźliśmy się
w „krainie wygasłych wulkanów” pod
Wałbrzychem i zaatakowaliśmy Chełmiec. Po nim ruszyliśmy w Góry Kamienne i Suche na Waligórę. Znajdujące się u stóp malutkiego szczytu schronisko Andrzejówka oferuje niezwykły
klimat i wyborną, godną polecenia
kuchnię. Po południu przemieściliśmy
się w Góry Sowie i zdobyliśmy Wielką
Sowę. Ostatniego dnia wyprawy podeszliśmy na Orlicę, a w południe raczyliśmy się widokami ze Szczelińca.
W sierpniu udało nam się kontynuować akcję. Pierwszą bazę założyliśmy
w Nowym Gierałtowie w Kotlinie
Kłodzkiej. Już po drodze zdobyliśmy
Ślężę i Kłodzką Górę. Z bazy zdobyliśmy pozostałe sudeckie szczyty:
Śnieżnik, Jagodną (Góry Bystrzyckie),
Kowadło (Góry Złote), Rudawiec i Biskupią Kopę (Góry Opawskie). Bardzo
duże wrażenie zrobiła na nas wycieczka
na Rudawiec w Górach Bialskich.
Następnie przejechaliśmy do Sopotni
Wyżniej w Beskidzie Żywieckim i zaczęliśmy podbój Karpat. Udało nam się
zdobyć trzy karpackie szczyty: Babią
Górę, Czupel i Skrzyczne. Pozostało
dziewięć wierzchołków, ale rozmieszczonych na znacznych przestrzeniach.
W czerwcu 2012 roku kontynuowaliśmy przedsięwzięcie. Stacjonowaliśmy
w Małym Cichym pod Tatrami u naszej zaprzyjaźnionej gaździny Haliny.
Stamtąd zrobiliśmy kilka wycieczek: na
Lubomira, Radziejową, Wysoką Kopę,
Turbacz i Mogielicę. Nazwa tej ostatniej
ponuro kojarzy się z mogiłą i według
legendy nią właśnie jest, albowiem to
właśnie na Mogielicy grzebano doczesne szczątki kobiet podejrzanych o czary
i mężczyzn wyjętych spod prawa…
Do Małego Cichego powróciliśmy
w sierpniu. Trzeba było podjąć się największego wyzwania: ataku na Rysy.
Z bazy wyruszyliśmy o 4.15 i zaczęliśmy wędrówkę od łagodnej, słowackiej
strony, w pocie czoła i znoju, w trzydziestostopniowym upale. Na wierzchołku byliśmy koło 10. Radość i duma
rozpierały nasze serca. Malutka Lackowa, najwyższy szczyt Beskidu Niskiego
zdobyty dwa dni później, to była już
tylko czysta przyjemność.
Zwieńczeniem zdobywania Korony
Gór Polskich była piąta, wrześniowa wyprawa w Bieszczady. Po drodze
zdobyliśmy Łysicę (Góry Świętokrzyskie). Bieszczadzką bazę założyliśmy
w Kalnicy. Zabraliśmy ze sobą butelkę
szampana, którym zamierzaliśmy uczcić
wejście na Tarnicę, ostatni szczyt Korony. Zdobyliśmy ją 21 września w dość
trudnych warunkach atmosferycznych:
było zimno, wiał lodowaty wiatr, siąpił deszcz, a w górnych partiach padał
nawet śnieg. Nasze serca biły radośnie
i czuliśmy ogromną satysfakcję. Kosztowało nas to sporo wysiłku, ale pozwoliło
poznać przepiękne zakątki Polski, do
których prawdopodobnie nigdy byśmy
nie dotarli.
Małgorzata Zmitrowicz, żona leśniczego
z Nadleśnictwa Bydgoszcz
STYCZEŃ 2013 | głos lasu |
43
z języka leśnika
Time for English
NOT ONLY TREES
A forest comprises not only trees but also numerous species of various organisms being a
part of a biological community and occupying different levels in a food chain.
Shady parts of a forest are colonised by ferns, mosses and lichens which often cover
tree trunks. The latter are extremely useful for foresters because they are pollution
indicators. When it is too high they are simply non-existent. The lowest levels of forest are
also covered with fungi which may play different roles in forest ecosystems. On the one
hand, fungi can be harmful and cause diseases, on the other, beneficial acting as decomposers or forming symbiotic relationships with some trees’ roots (myccorhiza). Finally,
there are fungi which are picked up in forest by mushroom hunters. Unfortunately, some
of them do not realise that not all mushrooms are edible. Some mushrooms are inedible
or even poisonous, so a sound piece of advice is not to eat anything with which we are not
familiar.
Odmiana
nazwisk
Moje wątpliwości budzi odmiana nazwisk.
Czy i jak odmieniać nazwiska, w tym dwuczłonowe? A może tylko polsko brzmiące?
Czy tylko pierwszy człon? Co na ten temat
mówią zasady, a co moda?
Problem ten można by opisać nawet
na kilkudziesięciu stronach, odmiana
nazwisk należy bowiem do jednego
z najtrudniejszych zagadnień poprawnej
polszczyzny. Ograniczę się więc do
podania kilku podstawowych zasad
dotyczących odmiany nazwisk polskich.
I. In the text find the words that mean:
Wielkich kłopotów nie nastręczają
1. t he relationship between organisms describing which one produces food
nazwiska kobiet. Zasada jest jedna –
and which one is a consumer
odmieniamy tylko te zakończone na -a, jak
2. plants with featherlike leaves
Kowalska czy Rokita. Inne pozostawiamy
3. small plants growing in damp, shady places, often covering walls
4. symbiotic organisms consisting of fungi and algae
nieodmienne: Spotkałem się z Sabiną
5. organisms that can cause diseases or take part in decomposition
Nowak, Karoliną Wende i Agnieszką Puzio.
6. an adjective describing mushrooms that can cause death
Polskie nazwiska męskie odmieniamy
wszystkie, także te, które kończą się na
samogłoskę. Piszemy zatem: rozmawiam
Glossary
comprise – obejmować fungus (plural: fungi) – grzyb
z Grzegorzem Marczakiem, dałem prezent
numerous – liczne
harmful – szkodliwe
Pietraszce, sprawa Zbigniewa Ziobry
various – różne
decompose – rozkładać
(odmieniamy jak rzeczownik pospolity
food chain – łańcuch pokarmowy
relationship – związek
rodzaju żeńskiego: szkoła – szkoły), list do
fern – paproć
pick up – zbierać
Ryszarda Puzia, pismo Edwarda Wendego,
moss – mech
mushroom hunters – zbieracze grzybów
lichen – porost edible – jadalne
spacerowałem z Salonim.
pollution – zanieczyszczenie inedible – niejadalne
Jeśli nazwisko jest dwuczłonowe,
indicator – wskaźnik
poisonous – trujące
odmieniamy oba człony, z zastrzeżeniem
zasad, o których pisałam wyżej, np.: utwór
Sępa-Szarzyńskiego, rozmowa z Anną
Nowak-Radziejowską. Nieodmienny
Did you know?
zostawiamy pierwszy człon, jeśli jest on
• Some lichens are a source of natural brown, red or orange dyes. They are also used to
nazwą herbu lub zawołaniem bojowym,
produce litmus paper which turns red in acid solutions and blue in alkaline ones.
np.: Korwin-Mikke (z Korwin-Mikkem);
• During the Second World War bog moss was used to dress wounds due to its
Pobóg-Malinowski
(z Pobóg-Malinowskim).
antiseptic properties.
• The leaves of ferns are called fronds.
A co zrobić, jeśli ktoś nie chce, aby
• The silver fern (Cyathea dealbata), a tree fern endemic to New Zealand, is its unofficial
jego nazwisko było odmieniane? Co
symbol. It appears on coins and stamps.
jest ważniejsze – zasady gramatyki czy
• Mushrooms don`t contain cholesterol. They are also low in calories.
życzenie danej osoby? Moim zdaniem to
www.encyclopedia.com/topic/lichens; www.ehow.com.Hobbies and Science; www.forestmushroom.com.facts
pierwsze.
Glossary
Czekamy na Państwa pytania związane
z poprawnością językową!
Piszcie na: [email protected]
Małgorzata
Haze
1. food chain 2. ferns 3. mosses 4. lichens 5. fungi 6. poisonous
KEY
source – źródło bog moss / peat moss – mech torfowiec (Sphagnum)
dye – farbadress wounds – opatrywać rany
due to – z powodu
litmus paper – papierek lakmusowy
acid – kwaśny property – właściwość
solution – roztwór
contain – zawierać
tekst | Elżbieta Kloc
[email protected]
44 | głos lasu | STYCZEŃ 2013
polonistka
z wykształcenia,
redaktorka i korektorka
propozycje wydawnicze
O czym
szumi las
Paweł Wakuła
Audiobook
„O czym szumi las” Pawła Wakuły to pierwszy audiobook dla
dzieci wydany przez Lasy Państwowe. Opowieść czyta dzieciom znany aktor Jarosław Boberek. Płyta została wzbogacona w książkę z barwnymi ilustracjami, również autorstwa Pawła Wakuły. Audiobook można kupić w sklepie internetowym
www.sklep.bedon.lasy.gov.pl. Książkę w tradycyjnej wersji wydało
Wydawnictwo Literatura.
ELŻBIETA TRZONEK
Leśnictwo 2012
Główny Urząd Statystyczny
Warszawa 2012
Vademecum
Ochrony
Przyrody
Leśniczego
BULiGL w Brzegu 2012
Vademecum Ochrony Przyrody
Leśniczego to specjalistyczne
opracowanie wykonywane na zlecenie nadleśnictwa dla wszystkich leśnictw wchodzących w jego
skład i przeznaczone do użytku
wewnętrznego dla pracowników
Lasów Państwowych. Składa się
z dwóch części – opisowej i kartograficznej. Część opisowa ma charakter broszury adresowanej do leśniczego; w treści ogranicza się do
opisu zasobów przyrodniczych stwierdzonych na terenie leśnictwa.
Ilustracją opisu jest mapa gospodarczo-przeglądowa leśnictwa w skali
1:10 000, wskazująca lokalizację zasobów przyrodniczych.
Podstawę opracowania stanowi zbiór informacji o środowisku przyrodniczym sporządzony na podstawie dostępnych danych: inwentaryzacji przyrodniczych gmin znajdujących się w zasięgu terytorialnym
nadleśnictwa, informacji z regionalnej dyrekcji ochrony środowiska,
opracowań naukowych, wyników badań ekspertów z różnych dziedzin
biologii, materiałów z nadleśnictwa oraz informacji zebranych w trakcie prac taksacyjnych w danym nadleśnictwie. Zgromadzone dane są
analizowane w powiązaniu ze wskazówkami gospodarczymi zapisanymi w planie urządzenia lasu. Wyniki analiz prezentowane są w części
opisowej w postaci tabeli, w której każdemu wydzieleniu leśnemu przypisany jest zestaw informacji o środowisku, tj. o obszarze chronionym,
chronionych obiektach czy występujących w nim chronionych lub zagrożonych gatunkach roślin, zwierząt, grzybów oraz siedlisk przyrodniczych.
W zależności od zaplanowanych w danym wydzieleniu wskazań gospodarczych w tabeli zamieszczane są dodatkowe wytyczne dotyczące
sposobów postępowania podczas realizacji prac leśnych, pozwalających zminimalizować ewentualne potencjalnie negatywne oddziaływanie zabiegu na chronione elementy środowiska.
Vademecum Ochrony Przyrody Leśniczego jest autorskim opracowaniem Biura Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej Oddziału w Brzegu.
Publikacja została uhonorowana Złotym Medalem Międzynarodowych
Targów Poznańskich „Eko-Las 2012”. Otrzymała również nagrodę
„Złoty Medal – Wybór Konsumentów” w głosowaniu internetowym.
DARIUSZ ROSIŃSKI
Ukazało się 20. wydanie Głównego Urzędu Statystycznego „Leśnictwo 2012”. Rocznik prezentuje
dane obrazujące polskie leśnictwo za rok 2011 oraz
porównania międzynarodowe.
W oddzielnym aneksie przedstawiono charakterystykę działalności PGL Lasy Państwowe. Jak wynika z prezentowanych danych, powierzchnia lasów
w zarządzie LP wzrosła z 5 mln 408 tys. ha w roku
1946 do 7 mln 72 tys. ha w roku 2011. W tym samym czasie zasoby drzewne (grubizna brutto) w LP
zwiększyły się z 695 mln m sześc. do 1 mld 772,5
mln m sześc.
W 2011 roku Lasy Państwowe pozyskały 40 mln
979 tys. m sześc. drewna (grubizna brutto), co
stanowiło 62,1 proc. bieżącego przyrostu rocznego. Powierzchnia wszystkich gruntów leśnych
wynosiła w 2011 roku 9 mln 350,7 tys. ha. Stanowi
to 30,5 proc. udziału w powierzchni lądowej kraju.
Powierzchnia samych lasów wynosiła 9 mln 143,3
tys. ha.
Lasy pokrywają 29,2 proc. kraju. Przy takiej lesistości na jednego obywatela Polski przypada 0,237 ha
lasów. Na 9 mln 89 tys. ha zasobów leśnych wszystkich form własności 7 mln 438 tys. ha stanowią lasy
publiczne, a 1 mln 706 tys. ha – lasy prywatne.
Zdecydowanym liderem, jeśli chodzi o lesistość, jest
województwo lubuskie (49 proc.). Następne miejsca
(ponad 35 proc.) zajmują kolejno województwa:
podkarpackie, pomorskie i zachodniopomorskie.
Najniższą lesistość (niewiele ponad 20 proc. powierzchni) mają wciąż: łódzkie i mazowieckie.
Ostatni rozdział publikacji dotyczy porównań międzynarodowych. Z zasobami drzewnymi ogółem,
obliczonymi na 2 mld 49 mln m. sześc., Polska
znajduje się daleko za takimi potentatami jak Brazylia, Rosja czy USA, w Europie jednak zajmuje szóste miejsce. W porównaniach lesistości 39 krajów
(państw członkowskich Ministerialnej Konferencji
Ochrony Lasów w Europie) plasujemy się już dość
daleko. Z lesistością 30 proc. zajmujemy na Starym
Kontynencie 26. miejsce. Prym wiodą tu Finlandia
(76 proc.) i Szwecja (75 proc.). Do średniej europejskiej – 34 proc. – jeszcze nam sporo brakuje.
Publikacja jest dostępna na płycie CD i stronie internetowej GUS www.stat.gov.pl.
E.P.
STYCZEŃ 2013 | głos lasu |
45
moja osada
Karma dla psa
Sucha, z puszki czy
przygotowana w domu?
Wybór jest ogromny,
a opinie na ten temat
bardzo zróżnicowane.
Co wybrać, by zdrowo
i racjonalnie karmić
psa?
J
eszcze do niedawna
w psich miskach królowała kasza z podrobami, czasem mięsem. Często
zdarzały się okrawki z wędlin, kaszanka,
parówki oraz zwykłe resztki – bywa, że
nie pierwszej świeżości. Odkąd na rynku
dostępne są suche oraz puszkowane karmy, żywienie psów znacznie się zmieniło.
z tolerowaniem posiłków przygotowywanych w domu. Na półpłynne jedzenie reagują biegunką. Jeśli taki problem
utrzymuje się dłużej, to należy przejść na
karmę suchą – radzi Magdalena Pakuła.
Z górnej półki czy marketowe?
Najlepsze dla zdrowia psa są karmy
z oznaczeniem „super premium” i „premium”. Popularne i tanie karmy oferowane przez markety mogą być natomiast,
po części z powodu ich złego przechowywania przez sklepy, przyczyną biegunek i problemów trawiennych u psów.
Magdalena Pakuła
lekarz weterynarii
Suche czy domowe?
– Żywienie psów domowych, suk w ciąży i psów aktywnie pracujących, a więc
na przykład psów myśliwskich czy zaprzęgowych, jest zupełnie inne. Te ostatnie potrzebują karmy wysokoenergetycznej i wysokobiałkowej. Odpowiednie
zbilansowanie posiłków przygotowywanych w domu jest w tym przypadku
dosyć trudne. W takiej sytuacji lepiej
zdecydować się na karmy suche dobrane do rasy, wielkości, wieku i aktywności psa – mówi Magdalena Pakuła, lekarz
weterynarii. – Dla psów bardzo aktywnych są to karmy z oznaczeniem „sport”
lub „dla aktywnych”. Inaczej też żywi się
suki w ciąży. Ich posiłki powinny mieć
zbilansowany poziom białka oraz makro- i mikroelementów. Dla psów „kanapowych” najbardziej odpowiednie
są natomiast karmy light lub po prostu
mniejsza ilość jedzenia – dodaje.
Jeśli chodzi o posiłki domowe, to najłatwiej odpowiednio je przygotować dla
psów umiarkowanie lub wręcz mało
aktywnych. Wystarczy wtedy gotowany ryż lub makaron z mięsem i warzywami. Do tego okresowo odpowiednie
preparaty witaminowo-wapniowe, oczywiście w porozumieniu z lekarzem weterynarii. – Niektóre psy mają problemy
46 | głos lasu | STYCZEŃ 2013
→
ZDANIEM EKSPERTA
Psy nieodpowiednio karmione
nie rozwijają się prawidłowo.
Mają problemy z układem
pokarmowym i zaburzenia w
rozwoju kośćca. Objawia się to
trudnymi w leczeniu biegunkami
lub uczuleniem, zwłaszcza na
konserwanty i przyprawy, a także
krzywicą i demineralizacją kości.
Część psów reaguje alergią także
na typowe składniki karm, np.
określony rodzaj mięsa. Tego
rodzaju uczulenie manifestuje się
świądem – pies często się drapie,
przełysieniami na sierści oraz
wykwitami skórnymi w postaci
plamek i bąbli jak po ukąszeniu
przez komara. Objawy występują
na całej powierzchni ciała, choć
głównie na grzbiecie i brzuchu. W
takiej sytuacji trzeba zasięgnąć
porady weterynarza, czasem
zrobić dodatkowe badania i
być może przejść na specjalną
hipoalergiczną dietę. Opiekuję
się psami, które tolerują np. tylko
specjalną karmę sojową lub tylko
jeden określony gatunek mięsa.
– Mam takich pacjentów, a ich leczenie
wcale nie jest proste. Nie chcę tu oczywiście generalizować, że wszystkie takie
karmy są złe. Najbezpieczniej jest je jednak kupować w dobrych sklepach zoologicznych lub w gabinetach weterynaryjnych. Te ostatnie oferują także karmy
lecznicze, np. dla alergików.
Najlepsze są karmy „super premium”.
Są w pełni zbilansowane i odpowiednio
dobrane do wielkości psa, jego masy, zapewniają mu wszystkie potrzebne składniki. Są oczywiście droższe od pozostałych, ale pies nie potrzebuje już żadnych
innych dodatków. W efekcie może się
okazać, że – mimo wysokiej ceny – takie
żywienie i tak jest najtańsze, a na pewno
najzdrowsze. Karmy tej klasy oferują firmy: Brit Care, Royal Canin czy Eukanuba. Większość karm „premium” też jest
dobra. – Jeśli pies nie jest superaktywny,
to te karmy w zupełności wystarczają –
tłumaczy pani weterynarz. Produkują je
na przykład Brit, Purina czy Nutra.
Kasza na cenzurowanym
– Podstawowymi składnikami posiłków
przygotowywanych w domu powinny
być ryż lub makaron, mięso i dodatek
warzyw, najlepiej marchew. Jeśli chodzi o kaszę, to może być kukurydziana.
Kasza jęczmienna byłaby dobra, gdybyśmy ją właściwie przygotowali, tzn. długo gotowali w dużej ilości wody, tak by
doprowadzić ją do stanu papki. Dopiero
w takiej postaci jest dla psa przyswajalna. Jeśli nie mamy na to czasu lub ochoty, zastąpmy ją ryżem lub makaronem,
i to najlepiej tym zwykłym, przeznaczonym dla ludzi. Kasza często powoduje
biegunki u psów, nie jest dobrze przyswajana, zawiera też dużo alergenów. Ja
kaszy nie polecam – przekonuje Magdalena Pakuła. Nie poleca też psiego
makaronu, który jest gotowy do podania po zalaniu wrzącą wodą. Wprawdzie jest wygodny dla właścicieli, ale
niezdrowy. Często psy po jego zjedzeniu dostają alergii.
ser, jajka i kości
A co z kośćmi? Zdaniem pani weterynarz
nie należy ich podawać, bo pies kości nie
trawi, a na dodatek mogą być one przyczyną poważnych kłopotów. – Jeśli dajemy psu
kość cielęcą lub wołową, to po ogryzieniu
O tym pamiętaj!
• Zimą psy wymagają innego
sposobu żywienia. Podczas
mrozu pies powinien dostawać
jeden ciepły posiłek dziennie.
Jeśli dostaje suchą karmę,
to porcję wystarczy zalać
ciepłą wodą. Poza tym
karma powinna być bardziej
energetyczna, ale nie przez
dodanie tłuszczu tyko
węglowodanów i białka.
• Psom nie wolno podawać
surowej dziczyzny, która nie
została przebadana przez
weterynarza.
przez niego fragmentów chrzęstnych
i ewentualnie wyjedzeniu szpiku resztę powinniśmy mu zabrać. Ostre kawałki, wszystko jedno, czy pochodzą z kości
wołowych, czy np. schabowych lub drobiowych, mogą przebić przełyk lub jelito. Z kolei miał kostny, który powstaje
po rozdrobnieniu przez psa kości, potrafi
całkowicie zatkać jego przewód pokarmowy. Dlatego do gryzienia najlepsze są gotowe „kości” z prasowanej skóry bydlęcej
– przekonuje doktor Pakuła.
Posiłki dobrze jest uzupełniać gotowaną marchwią. Jeśli pies lubi owoce, to
także możemy mu je z powodzeniem dawać. Na pewno nie zaszkodzą mu jabłka.
Trzeba być natomiast ostrożnym, jeśli
chodzi o pomidory.
Psu można podawać także ser biały,
jeśli nie jest uczulony na białko mleka
krowiego, i jajka – gotowane w całości,
a z surowych tylko żółtko. Pies może dostawać dwa – trzy jajka w tygodniu.
Posiłki można też uzupełniać karmą
puszkowaną. Trzeba mieć jednak świadomość, że zawiera ona śladowe ilości mięsa.
W puszcze z wołowiną jest około 3 proc.
wołowiny. Mimo to jest zdecydowanie lepsza niż okrawki wędlin. Pamiętajmy też, że
karma puszkowana zawiera konserwanty,
a zdarzają się psy, które są na nie uczulone.
Tekst i zdjęcie | KATARZYNA BIELAWSKA
leśnik rysuje
rys. | paweł gałązka
Psy powinny dostawać mięso: wołowinę, drób, a także wieprzowinę, która jest najmniej alergizującym mięsem.
Może to być mięso gorszej jakości, np.
mrożone kostki z mięsa odpadowego dla
psów. Na rynku są też dostępne gotowe
karmy na bazie wieprzowiny szwedzkiej firmy Axess, bez konserwantów,
z krótkim terminem ważności. Jest to
dobry produkt dla psów ze skłonnością
do alergii. – W psim jedzeniu powinno
być czyste mięso, a nie smalec, słonina,
okrawki z wędlin, parówki, kaszanka czy
resztki z obiadu. Psy nie trawią ani konserwantów, ani przypraw. Karmienie psa
okrawkami z wędlin na dłuższą metę powoduje uszkodzenie jego wątroby i problemy skórne – ostrzega pani doktor.
STYCZEŃ 2013 | głos lasu |
47

Podobne dokumenty