Pobierz artykuł - Studia Filmoznawcze
Transkrypt
Pobierz artykuł - Studia Filmoznawcze
Studia Filmoznawcze 31 Wroc³aw 2010 Tadeusz Lubelski Uniwersytet Jagielloñski PRZYWRACANIE FILMOWEJ PAMIÊCI WROC£AWIA1 Nasze regionalne badania filmoznawcze wkroczyły w nową fazę. Po monografiach filmowych Krakowa, Poznania, Łodzi, Tarnowa, po serii książek o historii kina na Górnym Śląsku, otrzymujemy ostatnio książki o życiu filmowym wielkich miast, których dzieje zostały niegdyś dramatycznie przecięte, przez co stały się częścią dwu odrębnych historii narodowych. Niedawno recenzowałem dla „Kwartalnika Filmowego” książkę Barbary Gierszewskiej, będącą pierwszą, wyczerpującą monografią kultury filmowej polskiego Lwowa, zatem doprowadzoną do 1939 roku2. Przez analogię można by oczekiwać, że któryś z niemieckich badaczy (np. z uniwersytetu w Trewirze, gdzie badania regionalne są dobrze rozwinięte) opracuje teraz historię filmowego Wrocławia przed rokiem 1939, choć można sobie wyobrazić, że zechce doprowadzić swoje badania i do współczesności, skoro – po różnych opracowaniach dziejów dolnośląskiej stolicy przez polskich historyków – pojawiła się u nas niedawno znakomita książka Gregora Thuma, przedstawiająca powojenne dzieje miasta z niemieckiej perspektywy3. Właśnie otrzymaliśmy wstęp do takiej przyszłej monografii, wynikły jednak z naszej, rodzimej inicjatywy badawczej, wzorcowo przy tym opracowany przez wrocławskich kulturoznawców jako przedsięwzięcie wspólne – wspólne, bo będące cząstką niemieckich i polskich dziejów. Historia filmowego Wrocławia jest od pewnego czasu przedmiotem zainteresowania badaczy z Uniwersytetu Wrocławskiego, 1 Recenzja książki Wrocław będzie miastem filmowym… Z dziejów kina w stolicy Dolnego Śląska, red. A. Dębski, M. Zybura, Wrocław 2008. 2 B. Gierszewska, Kino i film we Lwowie do 1939 roku, Kielce 2006. 3 G. Thum, Obce miasto. Wrocław 1945 i potem, przeł. M. Słabicka, Wrocław 2006. Studia Filmoznawcze 31, 2010 © for this edition by CNS SF_31.indb 261 2010-07-22 08:35:20 262 | Tadeusz Lubelski zwłaszcza skupionych w tamtejszym Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy Brandta. Centrum zorganizowało w listopadzie 2007 roku międzynarodową konferencję poświęconą dziejom kina we Wrocławiu, w której oprócz autorów polskich wzięli udział badacze z Niemiec, Austrii i Holandii. Recenzowany tom jest plonem tej sesji, starannie opracowanym przez redaktorów, uzupełnionym o ciekawą ikonografię i o materiały wydobyte z prasy: wspomnienia przedwojennych wrocławskich kinooperatorów kończą część I, poświęconą życiu filmowemu niemieckiego Wrocławia; wywiady z reżyserami dziś mieszkającymi we Wrocławiu, Janem Jakubem Kolskim i Wiesławem Saniewskim, wieńczą część II, poświęconą okresowi po 1945 roku. Fakt, że ta międzynarodowa opowieść o ponadstuletnich dziejach filmowego Wrocławia jest rezultatem polskiej inicjatywy badawczej, jest tym bardziej istotny, że przez dziesięciolecia odległą pamięć Wrocławia u nas zacierano. Autorka jednego ze szkiców umieszczonych w drugiej części książki, Magdalena Saryusz-Wolska, przypomina ważne zdanie z eseju Andrzeja Zawady Bresław, tym ważniejsze, że znane widać po obu stronach Odry, skoro zacytował je w swojej książce także wspomniany Gregor Thum: „Wrocław jest miastem, któremu amputowano pamięć”4. Potrafię sobie to wyobrazić, bo sam wychowałem się w mieście, które znalazło się w podobnej sytuacji – w Gliwicach (Gleiwicach, gdyby strawestować słowotwórczy pomysł wrocławskiego polonisty). Na baterii w łazience zachowały się jeszcze niemieckie napisy warm i kalt, przypominając nie tylko o niedawnych właścicielach mieszkania, ale i o tym, że wszystko, co było w mieście piękne – poczta, ratusz w rynku, dom towarowy – zbudowane zostało przez niemieckich gospodarzy. Ale co się z nimi stało, jak wyglądało życie ich i ich przodków? – odpowiedzi na takie pytania zatajano najdokładniej. Trzeba było transformacji ustrojowej 1989 roku, żeby pamięć tych miejsc zaczęto przywrać. To przywracanie pamięci jest szczególnie ciekawe, gdy te same miejsca pojawiają się w różnym kontekście w obu częściach książki. W umieszczonym oczywiście w części I szkicu Andrzeja Dębskiego o kinach wrocławskich sprzed 1945 roku znajdujemy obszerny fragment poświęcony jednemu z najpiękniejszych kin niemieckiego Wrocławia – Palast Theater, otwartemu we wrześniu 1910 roku przy dzisiejszej ulicy Świdnickiej 16 (s. 35). Opowieść o nim powraca w powojennym wspomnieniu niemieckiego kinooperatora, który w 1949 roku stwierdza z goryczą, że kino to „przetrwało w niemal niezmienionej postaci i służy dzisiaj nadal polskiej publiczności jako kino Warszawa” (s. 176). Późniejszej historii budynku, doprowadzonej do naszych czasów, poświęcony jest umieszczony w części II artykuł Agaty Gabiś o „trzech pomysłach na kino Warszawa”, jakie wyłoniły się we Wrocławiu powojennym (s. 211–212). Właśnie w kinie Warszawa – co było świetnym, dodają4 A. Zawada, Bresław. Eseje o miejscach, Wrocław 1996, s. 52. Por. także G. Thum, op. cit., s. 416. Studia Filmoznawcze 31, 2010 © for this edition by CNS SF_31.indb 262 2010-07-22 08:35:21 Przywracanie filmowej pamiêci Wroc³awia | 263 cym smaku całemu przedsięwzięciu pomysłem organizatorów i o czym dowiadujemy się na s. 8 – odbyła się w 2007 roku konferencja, stanowiąca podstawę tomu. Otwierająca wspomniany artykuł Andrzeja Dębskiego wiadomość, że pierwszy pokaz kinematograficzny przy użyciu aparatury braci Lumière odbył się we Wrocławiu (w Domu Koncertowym przy dzisiejszej ulicy Piłsudskiego) 7 września 1896 roku, więc dwa miesiące przed analogicznym pokazem w Teatrze Słowackiego w Krakowie, nie zrewolucjonizuje wprawdzie naszej wiedzy o dziejach rodzimej kinematografii (dotyczy wszak niemieckiej kultury filmowej), przecież jednak uruchamia wyobraźnię i zdaje sprawę z faktu, że w stolicy Dolnego Śląska proces cywilizacyjnego rozwoju zachodził nieco szybciej niż u nas, ale też w zgodzie z rytmem obowiązującym w tej części Europy. Sukces kin objazdowych z pierwszej dekady ubiegłego stulecia, którego śląski wariant omawia w swoim artykule Joseph Garncarz, miał więc na tych terenach podobne nasilenie jak w krainach sąsiednich (choć zupełnie inaczej przebiegał np. w USA). Typowy dla przebiegu europejskiej ewolucji kina był też przełom medialny, jaki nastąpił w ciągu sezonu 1910/1911: przejście od „programów numerowych”, składających się z serii krótkich metraży, do seansu zdominowanego przez jeden pełnometrażowy film fabularny. Przełom ten omawia w ciekawym artykule trewirski badacz Martin Loiperdinger na przykładzie kampanii reklamowej, jaka towarzyszyła wprowadzającej ten przełom we Wrocławiu premierze duńskiego melodramatu z Astą Nielsen Przepaść, znów w kinie Palast-Theater. Zdarzały się też jednak zjawiska typowe wyłącznie dla Wrocławia, jak dwa ciekawe epizody z dziejów (niedopełnionych w gruncie rzeczy) produkcji filmowej lat dwudziestych, którym poświęcają swoje studia polscy autorzy. Tadeusz Szczepański, analizując – przez wiele lat uważany za zaginiony, a zrekonstruowany już w naszym stuleciu – mniej znany film Friedricha Wilhelma Murnaua Fantom (1922) według powieści, pod tym samym tytułem, dolnośląskiego noblisty Gerharta Hauptmanna, rozwiewa jego podwójną legendę. Po pierwsze okazuje się, że rozsławiona przez Bélę Balázsa „wizyjność” tego realistycznego w istocie filmu dotyczy zaledwie paru kilkudziesięciosekundowych scen, po drugie – rzekomo wrocławskie sceny zainscenizowane zostały w wytwórni berlińskiej i nazwa miasta, w którym toczyła się akcja pierwowzoru, w ogóle w filmie nie pada. Za to Andrzej Gwóźdź, dzięki archiwalnemu śledztwu godnemu komisarza Eberharda Mocka, potwierdza prawdziwość innej legendy, związanej z Wrocławiem jako ośrodkiem produkcji filmowej lat dwudziestych. To rzeczywiście we Wrocławiu funkcjonowała w latach 1922–1924 firma produkcyjna słynnego scenografa (twórcy dekoracji do Golema!) Rochusa Gliesego i to tu wyreżyserował on w 1922 roku film Bracia, i to w wytwórni założonej na terenie dawnego ogrodu zoologicznego. To z gazetowego anonsu obwieszczającego powstanie tej wytwórni zaczerpnięty został tytuł książki, a zdjęcie na okładce przedstawia pawilon słoni we wrocławskim zoo, który przez pewien czas pełnił funkcję atelier. Studia Filmoznawcze 31, 2010 © for this edition by CNS SF_31.indb 263 2010-07-22 08:35:21 264 | Tadeusz Lubelski O ile historia przedstawiona w artykule Andrzeja Gwoździa mogłaby stać się punktem wyjścia kolejnej powieści Marka Krajewskiego, o tyle opowieść zawarta w studium holenderskiej badaczki Fransje de Jong nadawałaby się raczej do prozy Stefana Chwina. Jest to mianowicie rekonstrukcja szalenie ciekawej działalności dwóch wrocławskich kiniarzy, braci bliźniaków żydowskiego pochodzenia, Erwina i Curta Hirschbergów. Urodzeni w roku 1900, synowie zamożnego lekarza, zafascynowani kinem – już w 1918 roku rozpoczęli działalność dystrybucyjną, która osiągnęła apogeum pod koniec lat dwudziestych, kiedy koncern obu braci nadzorował sporą sieć wrocławskich kin. W następnej dekadzie jednak, przede wszystkim z powodów politycznych, koncern zaczął podupadać. Zmuszeni do opuszczenia Wrocławia, bracia przenieśli swoją działalność do Holandii. W czasie II wojny światowej Curt zmarł w hitlerowskim obozie koło Oświęcimia, ale Erwin przeżył, wznowił działalność dystrybucyjną w Hadze, a pod koniec życia rozszerzył ją nawet o restauracje i galerie sztuki; ożenił się po raz pierwszy w 1972 roku. Szkoda, że autorka nie komentuje w żaden sposób zamieszczonego na 169 stronie zdjęcia, jakie Erwin zrobił sobie w zakładzie fotograficznym przy placu Kościuszki, odwiedziwszy swoje rodzinne miasto w 1954 roku. Podobnie frapujących odkryć nie ma w II części książki, poświęconej polskim dziejom kultury filmowej Wrocławia. Owszem, mamy tu syntetyczne omówienie dziejów powojennych wrocławskich kin – w artykule Arkadiusza Cencory, dyrektor Festiwalu Kina Amatorskiego i Niezależnego KAN Monika Czepielewska charakteryzuje silny tamtejszy ośrodek kina niezależnego z braćmi Matwiejczykami i Przemysławem Wojcieszkiem (choć nazwanie go „neoawangardą” wydaje mi się terminologiczną przesadą), a weteran Dekaefów Jacek Szymański przedstawia historię dyskusyjnych klubów filmowych Wrocławia, przypominając m.in. zasłużone postaci jego zmarłych działaczy, Czesława Stasiewicza i Urszuli Pochaby. Brak już jednak osobnego rozdziału, który odtwarzałby historię wrocławskiej Wytwórni Filmów Fabularnych, choć różni autorzy co i rusz do niej nawiązują, profesor z Kolonii Margarete Wach opisuje niemiecką recepcję powstałych w niej filmów, a nawet w dwóch różnych artykułach powraca ten sam cytat z Kazimierza Kutza, wspominającego klimat późnych lat pięćdziesiątych: „Wytwórnia wrocławska była wtedy na dorobku, pałali tam wszyscy chęcią pokazania, że nie są gorsi od łódzkiej, stwarzali nam idealne warunki do pracy” (ss. 252 i 282). Za to siłą tej partii tomu jest co innego: z kilku artykułów filmoznawczych wyłania się nowe spojrzenie na filmy zrealizowane bądź we Wrocławiu, bądź przez wrocławskich reżyserów, a które wynika właśnie z ich wrocławskości. Magdalena Saryusz-Wolska, analizując obraz przestrzeni miejskiej Wrocławia zawarty w filmach powstałych w ciągu piętnastolecia 1959–1974, takich jak Tylko umarły odpowie (1969) Sylwestra Chęcińskiego, Trąd (1971) Andrzeja Trzosa-Rastawieckiego czy Zaraza (1971) Romana Załuskiego, dochodzi do wniosku, że zawarty w nich wizerunek miasta „jako miejsca zbrodni, choroby i degeneracji może być związany Studia Filmoznawcze 31, 2010 © for this edition by CNS SF_31.indb 264 2010-07-22 08:35:21 Przywracanie filmowej pamiêci Wroc³awia | 265 z jego amputowaną pamięcią, brakiem tożsamości i pragnieniem oswojenia nowego miejsca” (s. 226). W podobnym duchu Maria Kornatowska odczytuje funkcję wrocławskiego pejzażu miejskiego w zrealizowanych tu filmach Wojciecha Hasa, opętanego jak wiadomo przeczuciem odłączena od przeszłości. Jakub Zajdel wysuwa tezę, że wspólną cechą filmów Sylwestra Chęcińskiego, reprezentujących najróżniejsze formuły gatunkowe, jest wykorzenienie bohaterów, i dotyczy to nie tylko – co oczywiste – Samych swoich (1967), ale nawet debiutu reżysera, czyli Historii żółtej ciżemki (1961). Omawiająca dokumenty z lat sześćdziesiątych Inga Leśniewska dowodzi, że ówczesne „eksponowanie motywu nowoczesności i młodości miasta” miało na celu wyparcie ze świadomości odbiorców wszystkiego, co mogłoby się kojarzyć z jego przeszłością (s. 239). Dziś co prawda, kiedy piszę te słowa, w półtora roku zaledwie po konferencji, z której wynikła omawiana książka, jej tytuł może budzić zupełnie nowe skojarzenie, którego autorzy nie wzięli pod uwagę. Wrocław jest dziś miastem filmowym – miejscem największego w kraju festiwalu filmowego. To zapewne temat odrębnego rozdziału przyszłej monografii. Już teraz jednak, po lekturze omawianej książki, kinofile otrzymują okazję nowego spojrzenia na miasto, które tak tłumnie odwiedzają latem, by biec z seansu w multipleksie Helios na seans w kinie Warszawa, niegdyś Palast-Theater. RESTORING FILM MEMORY OF WROC£AW Summary The review concerns the book Wrocław will be the city of film... History of the cinema in the capital of Lower Silesia, edited by Andrzej Dębski and Marek Zybur. The book was published as the records of the 2007 International Conference on the history of the cinema in Wrocław. Tadeusz Lubelski stresses the importance of this kind of research as rescuing the past which was supposed to fall into oblivion after 1945. The conference records have been divided into two parts: volume one dealing with evolution of the pre-war Wrocław cinema, and volume two devoted to the Polish part of the city’s film culture as well as to the new view of film through a “Wrocław eye.” The book is therefore an excellent memory record of Wrocław cinema. Translated by Tadeusz Lubelski Studia Filmoznawcze 31, 2010 © for this edition by CNS SF_31.indb 265 2010-07-22 08:35:21