pobierz

Transkrypt

pobierz
Ważniejsze sprawy wojskowe miesiąca
Więzienia CIA w Polsce?
Śledztwa zainicjowane przez
różnych „pięknoduchów”,
którym nóż islamskich fundamentalistów nigdy nie dotknął
gardła, toczą się od dłuższego
czasu. Są korzystne dla terrorystów i wbrew interesom bezpieczeństwa obszaru euroatlantyckiego, a więc także polskiego.
Dobrze, że polskie formacje polityczne zgodnie odmawiają informacji na ten temat, ale źle, że przekazano do Międzynarodowego
Trybunału Sprawiedliwości za dużo szczegółów. Trybunał może
nie zrozumieć naszego rozdzierania szat nad ujawnieniem tego
co otrzymał jako tajne. Może się tłumaczyć, że przecież polskie
państwo ujawniło najtajniejsze informacje polskiego wojskowego
wywiadu, więc o co pretensje do Trybunału? Na marginesie tej sytuacji, zabawne były lamenty jednego, powszechnie znanego, tajnego
damskiego „agenta”, że opublikowanie jego podobno tajnych zdjęć,
na których na golasa pławi się w szmalu wątpliwego przeznaczenia,
zagraża bezpieczeństwu jego powszechnie szanowanej osoby.
Każdy wynik śledztwa niekorzystny dla Polski
Będzie źle, jeżeli śledztwo wykaże, że więzień w Polsce nie było, bo
oznaczałoby to, że Polska, w odróżnieniu od 53 innych sojuszników Stanów Zjednoczonych, walki z terroryzmem wystarczająco
nie wspierała. Gdyby śledztwo wykazało, że więzienia były, to też
źle, bo oznaczałoby to, iż nie potrafimy trzymać języka za zębami,
a tajemnice wyciekają jak z jednej znanej specjalnej komisji, a przecieki są oficjalnie publikowane – wystarczy obejrzeć telewizję lub
poczytać w gazetach. Redakcje chwalą się, że dotarły do jakichś
tajnych informacji. Jeżeli może dotrzeć każda redakcja, to boje się
myśleć co mogą zrobić obce wywiady…
Pozwy przeciw Polsce „poszkodowanych” przez CIA
Oskarżenia, że CIA jakoby torturowała w Polsce niewinne baranki
Mahometa, są zadziwiającą hipokryzją. Moim zdaniem, jeżeli ktoś
sam łamie prawa innego człowieka, np. podrzynając tępym nożem gardło zakładnikom, w dodatku to nagrywając, to sam z praw
człowieka rezygnuje. Zanim prokuratura zaczęła śledzić krzywdy
doznane przez terrorystów, a więc być może masowych morderców,
winna wszcząć śledztwo czy ci „poszkodowani” to niewinne ofiary,
czy może na ich rękach jest mnóstwo krwi, także naszych żołnierzy
z Iraku i Afganistanu.
Interwencja Francji w Mali
Można zażartować, że Francuzi są za mali, by poradzić sobie
w Mali. Nie wiem jakie są motywacje zaangażowania się Francji
w tę interwencję, bo w obronę
praw człowieka to średnio wierzę. Czy Francja nie wyciągnęła
wniosków z Indochin, Kanału Sueskiego lub Afganistanu? Ale najważniejsze jest to, czy istnieje zagrożenie wciągnięcia nas, poprzez
niby misję szkoleniową, a następnie oenzetowską, w wieloletni konflikt zbrojny? Konflikt teoretycznie ma, ale tak naprawdę nie ma
większego wpływu na nasze militarne bezpieczeństwo. Szanse Francji
na pokonanie fundamentalistów w Mali są wątpliwe.
16
Nie bardzo wierzę w sukces wojsk francuskich. Al-Kaida nie
uchodziła przed Francuzami, a raczej ustępowała według zasad
nieregularnej wojny. Al-Kaida wykorzystuje pozytywny czynnik
wielkiego terenu, więc uchyla się od walnej bitwy. Jak to określał
Clausewitz, unika frontalnego zwarcia, ale będzie szarpać z zaskoczenia, aż do wyczerpania przeciwnika i zmęczenia społeczeństwa
interweniującego państwa. Al-Kaida ustępuje, ale nie została pokonana – odczeka i powróci.
Decydujące znaczenie terenu
W wojnie asymetrycznej teren ma jeszcze większe znaczenie, niż
w regularnych działaniach bojowych. Jego znaczenie widać w działaniach w Afganistanie, o czym przekonało się już kilku silnych
pretendentów próbujących opanować ten kraj. Teren Mali od afgańskiego różni się w niewielkim stopniu. Sprzyja miejscowym grupom
bojowym, znającym jego specyfikę i warunki przetrwania. Obszar
Mali uniemożliwi siłom francuskim pokonanie przeciwnika, który
rozpływa się terenie i wśród miejscowej ludności. Lądowe siły francuskie, nawet ze wsparciem lotnictwa, nie będą w stanie pokonać
nieuchwytnego przeciwnika. Powierzchnia Polski to 300 tys. km2,
a Afganistanu 650 tys. km2; Mali to ponad 1 200 000 km2 w większości skalistych pustyń, z mizerną siecią dróg, bardzo słabą infrastrukturą, zamieszkały przez około 7 mln ludzi z różnych plemion.
Co w terenie cztery razy większym od Polski mogą zrobić nawet
duże siły ekspedycyjne?
Nawet siły koalicyjne nie będą wystarczające
Ile wojska Francja (lub nawet koalicja) może skierować do Mali,
aby zapanować nad takim obszarem? Ile czasu te wojska mogą tam
przebywać? Ile by to kosztowało? Kto zechce za to zapłacić? Przypuszczam, że ze względów finansowych i społecznych, ta operacja
nie ma większych szans. Co będzie po wycofaniu się Francuzów
lub koalicji? Nic nowego, wszystko powróci do statusu quo – Al-Kaida krok po kroku będzie odzyskiwać teren. Mali dołączy do
sukcesów fundamentalnego muzułmanizmu, jak w innych krajach
arabskiej wiosny.
Skąd ta interwencja?
Przypuszczam, że francuskie dowództwo wojskowe wie co robi. Jednak z drugiej strony przed wojną z Irakiem i interwencją w Afganistanie też wydawało się, że Amerykanie wiedzą co robią, a okazało się, że
niezupełnie. Dlatego nasze angażowanie w ekspedycję w Mali powinno być bardzo ostrożne. Decyzji o wsparciu Francuzów nie krytykuję.
Z obserwacji przebiegu budżetowego szczytu w Brukseli wydaje się, że
mieliśmy silne wsparcie francuskiego prezydenta. Być może wynikało
ono z naszego poparcia dla ekspedycji do Mali i może miało wpływ
na przyznanie Polsce korzystnego udziału w tym budżecie?
Co z tym Mali?
Wiele zrobić się nie da, ale jakimś wyjściem byłoby intensywne użycie
bezzałogowych dronów, które wisząc dzień i noc na niebie są w stanie,
przy najmniejszych kosztach i bez strat własnych, znacząco osłabiać
przeciwnika, zablokować jego manewrowość będącą podstawą nieregularnej wojny. Żaden inny środek walki w sytuacji podobnej do
tej w Mali, nie jest bardziej przydatny. Resztę muszą wykonać siły
Mali. Jeżeli nasza misja szkoleniowa przyczyni się do tego, a w zamian
mamy inne korzyści polityczne, to byłby to przykład rozsądnego
wykorzystania militarnego wsparcia dla politycznych celów.
Czy szkolenie będzie wystarczające?
Jednak samo szkolenie mizernych i zacofanych sił malijskich nie
będzie wystarczające. Szkolenie bez dostaw uzbrojenia nie na wiele
www.armia24.pl
się przyda, a jest wątpliwe, aby Mali było stać na zakupy takiego
uzbrojenia. Chyba że Francja zechce przeczyścić swoje magazyny ze starszego uzbrojenia ofiarowując je Mali. Jeżeli nasz udział
ograniczy się do niewielkiej ilości dobrze opłacanych instruktorów, jeżeli malijskie władze zorganizują szkoleniową bazę i warunki bezpieczeństwa dla naszych instruktorów, to dla wspierania
stosunków polsko-francuskich, możemy w tym uczestniczyć. Ale
trzeba mieć świadomość, że udział w tym przedsięwzięciu raczej
nie ma bezpośredniego i pozytywnego wpływu na militarne bezpieczeństwo Polski. Wszystkie rewolucje arabskiej wiosny, witane
z zadowoleniem przez liberalnych entuzjastów, nie przyczyniają
się do poprawy bezpieczeństwa obszaru euroatlantyckiego. Raczej
sprzyjają poszerzaniu wpływów fundamentalnego muzułmanizmu.
Pisałem o tym w ARMII nr 4/2011.
Wzrost zagrożenia jądrowym terroryzmem
Korea Północna. Lokalne trzęsienie ziemi wywołane kolejną
eksplozją laboratoryjnej jądrowej instalacji,
bo chyba nie głowicy,
przeprowadzonej
w Korei Północnej,
niesie za sobą przede
wszystkim zagrożenie
skażeniem sąsiednich obszarów, a w przyszłości wzrostem wymuszeń żywnościowej pomocy i nie tylko. Chociaż po zdesperowanym
północnokoreańskim reżimie można spodziewać się nieracjonalnych działań, to jednak nie wydaje się, aby jego przywódcy byli na
tyle ograniczeni, by wierzyli, że osiągną potencjał mogący zagrozić
ich największym wrogom, czyli Stanom Zjednoczonym, czy azjatyckim sąsiadom. Oczywiście nie można wykluczyć, że jakaś rakieta
z prymitywnym ładunkiem jądrowym byłaby zdolna do osiągnięcia
celów w regionie, jednak wykonanie takiego ataku równałoby się
z odwetem i fizyczną eliminacją nie tylko przywódców reżimu, lecz
prawdopodobnie także znacznego obszaru tego państwa. Wydaje
się, że w jądrowych demonstracjach Korei Północnej chodzi przede
wszystkim o wymuszenie na „zachodnim” świecie zwiększonej
pomocy w różnych obszarach. Jednak niezależnie od takiej oceny jądrowych zabiegów Korei Północnej można przypuszczać, że
będzie to dodatkowy impuls ożywiający koncepcje różnych antyrakietowych tarcz.
Iran. W rozważaniach
nad tarczami trzeba
uwzględniać jądrowo-rakietowe programy
Iranu. Jest to większy
problem, aniżeli wysiłki Korei Północnej.
Programy jądrowe Iranu są przede wszystkim wymierzone
w Izrael i na tym tle mogą jednoczyć islamski fanatyzm. W związku
z tym celują także pośrednio w Stany Zjednoczone i NATO, a więc
także w Polskę. Jednak to zagrożenie nie wydaje się mieć wpływu
na potrzebę budowy w Polsce systemu osłony przeciw uderzeniom
z powietrza, co nazywa się potocznie „tarczą antyrakietową”. O tej
problematyce pisałem w numerze 1-2 ARMII z 2013 roku.
Czelabiński meteoryt niesie nowe spojrzenie
na bezpieczeństwo świata
Nie jest wykluczone, że
świat wejdzie w nowy,
bardziej racjonalny (ale
znacznie bardziej zawiły)
problem bezpieczeństwa
– tym razem nie militarnego, lecz kosmicznego.
Zagrożenie z kosmosu
może być zdecydowanie
większym wyzwaniem dla
ziemskiej społeczności. Poszukiwanie możliwości osłony przed
„kosmicznymi atakami” może stopniowo spychać myślenie o tarczy
antyrakietowej na nieznane obszary tarczy antykosmicznej, ale to
melodia przyszłości. Obecnie świat posiada bardzo ograniczone
możliwości technologiczne obrony przed tego typu zagrożeniami.
Amerykańska tarcza antyrakietowa
nadal niedookreślona
Amerykańskie rozważania nad
stworzeniem skutecznego systemu osłaniającego terytorium
Stanów Zjednoczonych przed
rakietowymi uderzeniami mają
już wiele lat i ciągle nie są jednoznacznie sprecyzowane. Taka
sytuacja jest wynikiem dynamicznych zmian w sytuacji geopolitycznej, ciągłych niedostatków
tak trudnej technologii, jak i niezmiernie wysokich kosztów takiej instalacji. W apogeum zimnej
wojny obawiano się rakiet sowieckich i wydawało się, że najbardziej
zagrożony jest kierunek od strony syberyjskiej Rosji. Po upadku
Związku Sowieckiego zmienił się geograficzny wektor zagrożeń,
a właściwie stał się (jak wojna nieregularna) niewidomy i nieokreślony. Trudno było planować osłonę od potencjalnych rakietowych
uderzeń, których źródła nie były sprecyzowane. W takiej sytuacji
powstała koncepcja ulokowania części systemu antyrakietowego
w Europie, także w Polsce, jakby na drodze rakiet ewentualnie
zmierzających w kierunku Stanów Zjednoczonych. Jednak wywołało to gwałtowne sprzeciwy ze strony Rosji, a zmieniające się
amerykańskie administracje nie miały jednoznacznej opinii na
temat celowości i skuteczności tarczy. Oddzielnym tematem było
przebieranie nogami niektórych naszych polityków, aby wyprosić
lokalizację w Polsce elementów amerykańskich instalacji antyrakietowych. Jednak wydaje się, że nie wynikały ono z obaw przed
rakietowymi atakami, lecz były motywowane dążeniem do poprawienia własnego politycznego położenia. Na to wszystko nakłada
się sytuacja ekonomiczna, a także technologiczny wymiar problemu. Teraz jądrowe pogróżki Korei Północnej i Iranu mogą nadać
przyśpieszenia antyrakietowym planom, jednak nie wydaje się, aby
to był problem na polską miarę.
Fot. Internet.
Dział „Ważniejsze sprawy wojskowe miesiąca”
jest opracowywany przez Mariana Moraczewskiego.
ARMIA • 3 (55) Marzec 2013 17

Podobne dokumenty