2014_04_08_Onet_Petycja w sprawie klubów go

Transkrypt

2014_04_08_Onet_Petycja w sprawie klubów go
08.04.2014
Petycja w sprawie klubów go-go wstrzyma
"falę nieobyczajności"?
- Rynek nie jest Bangkokiem ani dzielnicą portową Amsterdamu. To ścisłe centrum Krakowa
i wizytówka miasta, któremu należy się szczególny szacunek – stwierdza w rozmowie z
Onetem prof. Ryszard Legutko i zachęca do podpisania petycji w sprawie usunięcia klubów
erotycznych z centrum Krakowa. To kolejny wyraz oburzenia po tym, jak w połowie marca
przy ul. Grodzkiej powstał rażący czerwonym światłem klub go-go.
"Trudno dzisiaj spokojnie przejść przez Rynek Główny i jego okolice w godzinach
wieczornych, nie stając się przy okazji ofiarą agresywnej promocji ze strony nachalnych
pracowników podejrzanych lokali" – czytamy w petycji. Profesor przypomina, że "w
ubiegłym roku odwiedziło nas przeszło 9 milionów turystów z najdalszych zakątków świata i
chcemy, żeby liczba ta nadal rosła. W dużej mierze to od decyzji władz samorządowych
zależy, jaki obraz Krakowa pozostanie w pamięci naszych gości".
"Nie potrafimy zrozumieć, dlaczego władze samorządowe przystają na to, by Stare Miasto
poddawało się obyczajom, które wszyscy o elementarnej wrażliwości muszą uważać za
gorszące moralnie i estetycznie" – czytamy dalej.
Na koniec autor dokumentu apeluje o "podjęcie kroków, które doprowadzą do przeniesienia
lokali erotycznych poza obszar centrum chronionego przepisami Krakowskiego Parku
Kulturowego. Wiele miast na świecie tak uczyniło, a więc nie ma powodu, by Kraków poddał
się postępującej fali nieobyczajności".
Pod petycją, skierowaną do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, w ciągu kilku dni
podpisało się 1613 osób. – Mam nadzieję, że władze miasta zrozumieją nasze racje. Celowo
wystosowałem ten apel w okresie przedwyborczym, to czas gdy politycy są bardziej wrażliwi
na takie uwagi – tłumaczy w rozmowie z Onetem prof. Legutko. Podpis pod petycją można
złożyć przez internet lub w biurze przy ul. Szewskiej 27.
"Piekielny" problem
Już od godzin popołudniowych kamienica przy ul. Grodzkiej 1 rozświetla się na czerwono.
Wszystkie okna zasłonięte są kotarami. Jest też różowy neon z napisem "Cocomo", nazwą
sieci erotycznych lokali w całej Polsce.
Informacja o powstaniu klubu przy ul. Grodzkiej 1, w pobliżu słynnej restauracji
"Wierzynek", rozeszła się po mieście w błyskawicznym tempie i zelektryzowała
mieszkańców Krakowa.
Oburzenie wyrazili też samorządowcy i politycy. Pod klubem protestowała już Solidarna
Polska. Eurodeputowany Bogusław Sonik, podając przykłady europejskich miast radził, jak
można poradzić sobie z erotycznymi lokalami. Radni Dzielnicy Stare Miasto zwrócili się do
prezydenta z prośbą o eliminację nachalnych reklam klubów nocnych. "Piekielnym
problemem", łamiącym zasady Parku Kulturowego, obiecał zainteresować się Urząd Miasta.
Wszystko jednak wskazuje na to, że właściciel kamienicy uniknie konsekwencji i w
wyglądzie budynku niewiele się zmieni.
Park niedoskonały
- Klub działa w tym miejscu legalnie. Trudno więc zabronić reklamy zgodnej z prawem
działalności. Przepisy o Parku Kulturowym nie dotyczą funkcji lokalu, a jedynie
zagospodarowania przestrzeni. Są wytyczne w sprawie oświetlenia fasad, ale właściciele
kamienic sprytnie działają na granicy prawa, tak jest i w tym przypadku – powiedział w
rozmowie z Onetem Filip Szatanik, z-ca dyrektora Wydziału ds. Informacji, Promocji i
Turystyki Krakowa. Zapewnił jednocześnie, że urzędnicy bacznie przyglądają się działalności
lokalu.
Radni miasta też bezradnie rozkładają ręce. – Nie możemy zakazać działalności klubów
erotycznych w centrum miasta ani, tak jak to robią Niemcy, wyznaczyć obszarów, w których
takie lokale mogą powstać – mówi w rozmowie z Onetem Bogusław Kośmider,
przewodniczący Rady Miasta Krakowa. Radni obiecują zadbać o lepszą estetykę kamienicy
przy ul. Grodzkiej i większe bezpieczeństwo w okolicy. - Na miejscu częściej pojawiać się
będą policjanci i strażnicy miejscy. Chodzi o to, aby mieszkańcy i turyści na rynku nie byli
nagabywani, by wejść do klubu – dodaje Kośmider.
Na granicy prawa?
– Zleciłem przeprowadzenie kontroli, która wykaże czy funkcja, jaką pełni lokal w
jakikolwiek sposób narusza przepisy o ochronie zabytków. Jego wyniki poznamy na początku
maja – powiedział Onetowi Jan Janczykowski, Małopolski Wojewódzki Konserwator
Zabytków.
Wcześniej pojawiło się podejrzenie, że klub funkcjonuje na wyższych piętrach budynku,
podczas gdy prawo pozwala zlokalizować działalność gastronomiczno-rozrywkową w tym
miejscu jedynie na parterze i pierwszym piętrze. - Kontrola wykazała jednak, że na wyższych
piętrach umieszczono tylko widoczne rażące z zewnątrz oświetlenie – mówi Janczykowski.
Okazuje się, że zasadne zastrzeżenia w sprawie kamienicy przy ul. Grodzkiej 1 ma
Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, który prowadzi postępowanie administracyjne
dotyczące robót budowlanych na parterze budynku.
W lutym inspektorzy przeprowadzili kontrole, podczas których stwierdzono "prowadzenie
prac polegających na przebudowie instalacji wodnej, kanalizacyjnej, wentylacji
mechanicznej, wykonywaniu ścianek działowych oraz skuwaniu podłogi w pomieszczeniu od
strony podwórka". Zabrakło "zgody właściwego organu administracji architektonicznobudowlanej".
- Inspektorzy wstrzymali prace i nałożyli na inwestora obowiązek przedłożenia
inwentaryzacji architektoniczno-budowlanej i ekspertyzy technicznej dotyczących wszystkich
wykonanych robót na parterze budynku – informuje Małgorzata Boryczka z Powiatowego
Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Krakowie.
W opinii Janczykowskiego, najkorzystniejszym dla miasta rozwiązaniem problemu jest
wprowadzenie zmian w przepisach o Parku Kulturowym lub planie zagospodarowania
miejscowego. – Można po prostu zakazać działalności klubów erotycznych w zabytkowej
części miasta – tłumaczy. Prezydent Jacek Majchrowski zapowiedział, że miasto podejmie
działania, aby lokal nie łamał zapisów o Parku Kulturowym, ale władze miasta nie zamierzają
w najbliższym czasie wprowadzać żadnych zmian w przepisach dotyczących parku.
Niewykluczone, że zanim właściciel klubu złagodzi oświetlenie lub przedstawi odpowiednie
dokumenty inspektorom budowlanym, spotka się w sądzie ze swoimi klientami. Kluby
"Cocomo", działają w kilku miastach Polski, coraz częściej pojawiają się informacje m.in. o
narkotykach podawanych klientom, po których za drinki płacą nawet 98 tys. zł. Kilka spraw
trafiło już do prokuratury.