Pobierz plik
Transkrypt
Pobierz plik
RECENZJA KSIĄŻKI FRANCISA J. BECKWITH’A PT. DEFENDING LIFE. A MORAL AND LEGAL CASE AGAINST ABORTION CHOICE 1 Maciej Brachowicz 204 K siążka Fran- cisa Beckwitha to prawdopodobnie jedna z najbardziej wyczerpujących prac napisanych w obronie życia nienarodzonego. Autor jest Amerykaninem i czerpie głównie z doświadczenia swo-jego własnego kraju, szeroko omawiając argumenty kilku znanych tam obrońców „prawa do wyboru” oraz główne orzeczenia Sądu Najwyższego, mimo to jednak praca zawiera cały wachlarz argumentów za postawą pro-life, który będzie użyteczny dla każdego zamierzającego przyczyniać się do poprawy świadomości właściwego przedmiotu debaty nt. aborcji. Sprawa jest bowiem o tyle istotna, że, jak wynika z dokonanego przez Beckwitha przeglądu ogromnej ilości argumentów za aborcją, większość z nich całkowicie pomi- Praca zawiera cały wachlarz argumentów za postawą pro-life, użyteczny dla każdego zamierzającego przyczyniać się do poprawy świadomości właściwego przedmiotu debaty nt. aborcji. ja milczeniem odpowiedź na najważniejsze pytanie: czy płód jest człowiekiem i czy w takim razie przysługują mu prawa właściwe innym członkom społeczeństwa? Dla wielu ludzi odpowiedź na to pytanie jest oczywista, ale nawet zakładając, że nie jest, ciężar dowodu powinien spoczywać na tych, którzy twierdzą, że płód nie jest człowiekiem lub że nie przysługuje mu ochrona prawna. W końcu w hipotetycznym przypadku, gdyby za morderstwo aresztowano mężczyznę na podstawie próbki DNA, a następnie okazałoby się, że ma on brata bliźniaka, który teoretycznie też mógłby dokonać tego samego zabójstwa, wykonanie wyroku na pierwszym z nich bez dalszego badania sprawy byłoby moralnie niedopuszczalne, mimo że szansa, że wyrok byłby sprawiedliwy, wynosiłaby pół na pół2. Większość argumentów za aborcją polega na takim właśnie pominięciu badania. Mimo to autor rozważa również inne wady każdego z nich. Warto podać kilka przykładów. Popularny argument (również w debacie na zapłodnieniem metodą in vitro) wskazuje, iż płód nie może być w pełni człowiekiem, gdyż we wczesnym okresie ciąży dochodzi do wielu poronień, często nieuświadamianych, a więc umieralność jest nieporównywalnie większa niż u ludzi narodzonych. Ale, odpowiada Beckwith, „z faktu, iż w państwach nierozwiniętych występuje wysoka umieralność dzieci, nie wynika, że tamte dzieci nie są ludźmi w takim samym stopniu, jak dzieci urodzone w państwach o ich niskiej umieralności”3. Skoro jesteśmy przy temacie krajów biednych, pojawia się tu inny popularny argument za aborcją; ma ona pomagać w zwalczaniu biedy tych krajów, która rzekomo wynika z ich przeludnienia. Ten argument też jest jednak kulawy: „można rozwiązać problem biedy przez zabicie wszystkich biednych ludzi, ale […] sprzeciwiałoby się to naszym podstawowym intuicjom moralnym, że osoby ludzkie nie powinny być w sposób nieuzasadniony eksterminowane jedynie po to, aby ulżyć napięciom ekonomicznym”4. Część argumentów za aborcją, jak zauważa Beckwith i cytowani przez niego obrońcy życia, obraca się przeciw celowi, Część argumentów za aborcją, jak zauważa Beckwith i cytowani przez niego obrońcy życia, obraca się przeciw celowi, któremu potencjalnie ma służyć, mianowicie przeciw równouprawnieniu kobiet. któremu potencjalnie ma służyć, mianowicie przeciw równouprawnieniu kobiet. Cytowana przez niego psycholog, na kanwie argumentu z niechcianego dziecka, stwierdza: „w ten sam sposób mężczyźni »chcieli« przez wieki kobiet. Często ich [kobiet – MB] sytuacja była niepewna i zależała od bycia chcianą przez jakiegoś mężczyznę. Niechciana kobieta mogła zostać odrzucona, gdy przestawała być obiektem pożądania. Nie posiadała przyrodzonej godności wykraczającej poza bycie chcianą”. Beckwith dodaje do tego: „wydaje się, iż opowiadające się za aborcją feministki przyswoiły sobie najmniej godne i najbardziej odpychające aspekty »kultu maczo«”5. Wśród istniejących w Polsce wyjątków ustawowych dopuszczających zezwolenie na dokonanie aborcji znajduje się ciężkie upośledzenie płodu. Wydaje się, że nawet w kraju o tak restrykcyjnej, w porównaniu z przeciętną europejską, ustawą regulują- Kompressje 205 cą korzystanie z aborcji oraz konserwatywnej postawie społeczeństwa wobec aborcji ten wyjątek jest szeroko akceptowany. Tymczasem Beckwith wskazuje również argumenty podważające to, wydawałoby się, zdroworozsądkowe ustępstwo: „nie należy zapominać, że upośledzone dziecko może dać zarówno społeczeństwu, jak sposobem zapobiegania występowania aborcji przy jednoczesnym podtrzymaniu świętości życia była jej kryminalizacja, ściganie osoby przeprowadzającej zabieg, przyznanie nietykalności kobiecie lub jej lekkie ukaranie oraz okazanie jej współczucia poprzez uznanie, iż jest drugą ofiarą aborcji”7. Popularne, spotykane w prasie argu- i rodzinie, w której przyszło na świat, szan- menty za aborcją, tj. argument z żalu (dla kobiet), przenikają czasami do orzeczeń sądowych, co w USA ma szczególne zna- Krytyka łagodzenia skutków Roe opiera się jedynie na ważeniu interesów jednej grupy, przy całkowitym lekceważeniu najważniejszego pytania: kim są Ci, którzy najwięcej na tej decyzji stracili. 206 czenie, gdyż orzeczenia tworzą prawo. Tak było w przypadku sędziego Harry’ego Blackmuna, głównego autora orzeczenia Roe v. Wade (1973), filaru dopuszczalności aborcji w USA, który wydał zdanie odrębne w orzeczeniu Webster v. Reproductive He- sę na okazanie prawdziwego współczucia, miłości, wyrozumiałości oraz życzliwości. Zaprzeczanie naszej zdolności osiągnięcia cnotliwej postawy w obliczu cierpiącego lub upośledzonego jest obrazą naszego wspólnego człowieczeństwa”6. Z polskiego punktu widzenia może być również ciekawa odpowiedź na argument alth Services (1989), łagodzącym nieznacz- rozróżniający karę za zabójstwo i aborcję, gdyż, jak zauważają zwolennicy legalizacji aborcji, w przeciwieństwie do zabójstwa kobiet za aborcję się nie karze (tak jak w Polsce) albo stosuje się łagodny wymiar kary. Po dokładniejszym rozważeniu tego zarzutu Beckwith stwierdza: „wydaje się, iż w przeszłości prawnicy i legislatorzy, poprzez rozsądne równoważenie argumentów polegających na osobowościowych cechach nienarodzonego, złu aborcji, desperacji kobiety oraz potrzeby dowodu dla dokonania skazania wierzyli, iż najlepszym zamienia kluczowe słowa we fragmencie nie skutki poprzedniego. Odwołując się do emocji, a nie do zasad rozumowania, sędzia Blackmun uważa, iż krytykowane przez niego orzeczenie podważa fundament prawa do prywatności kobiet. Beckwith przeprowadza sprytny zabieg, który ukazuje w pełni zaślepienie Blackmuna, mianowicie z jego zdania odrębnego tak, jakby bronił nie orzeczenia Roe v. Wade przed innym orzeczeniem sądu, lecz orzeczenia Dred Scott v. Sandford (1857), odmawiającego praw obywatelskich niewolnikom przetrzymywanym na terytorium USA, przed działaniem Kongresu [w nawiasach słowa oryginalne Blackmuna w miejsce zmienionych przez Beckwitha]: Kongres, przyjmując XIV poprawkę [większość składu Sądu Najwyższego, wydając orzeczenie], odrzuca kluczową sprawę ostatniego pokolenia, a także zarzuca ciemność na nadzieje i wizje każdego posiadacza na Południu [każdej kobiety], który nabrał [która nabrała] wiary, iż Konstytucja gwarantowała mu [jej] prawo wykonywania kontroli nad nadanym przez Boga prawem do własności [unikalną zdolnością do rodzenia dzieci]. Kongres [większość składu] czyni to z nieświadomością lub nieczułością dla faktu, iż miliony posiadaczy [kobiet] oraz ich rodziny uporządkowały swoje życie wokół prawa do posiadania własności [wyboru reprodukcyjnego], a także dla faktu, iż to prawo stało się kluczowe dla pełnej partycypacji obywateli południa [kobiet] w ekonomicznych i politycznych drogach amerykańskiego życia. Podobnie jak ta hipotetyczna krytyka działania Kongresu zmierzającego do obalenia skutków haniebnego orzeczenia Dred Scott, także krytyka łagodzenia skutków Roe opiera się jedynie na ważeniu interesów jednej grupy, przy całkowitym lekceważeniu najważniejszego pytania: kim są Ci, którzy najwięcej na tej decyzji stracili 8. Beckwith pochyla się również nad bardziej skomplikowanymi argumentami tych, którzy nie przeczą lub nie starają się odwrócić uwagi od człowieczeństwa płodu, lecz wskazują na jego niższy status wynikający z poziomu rozwoju. Popularny argument głosi, iż osoba ludzka z pełnią przysługujących jej praw jest dopiero wynikiem stopniowego procesu. Prawa te nie przysługują jej od momentu poczęcia. Założenie to jest jednak wynikiem fałszywej antropologii. „Proponujący takie stanowisko nie są w stanie rozróżniać pomiędzy procesami naturalnymi i sztucznymi. Tylko rzeczy sztuczne, takie jak zegary lub statki kosmiczne, powstają stopniowo, część po części. Organizmy żyjące powstają w całości od razu, a następnie stopniowo ukazują sobie samym i światu, czym już są, choć tylko w stanie początkowym” 9. Będąc przy tym argumencie, warto odnieść się do jeszcze jednego zarzutu formułowanego przez ruch pro-choice, tym razem do argumentu konstytucyjnego. Członkowie tego ruchu podnoszą bowiem często zarzut, że ich przeciwnicy naruszają neutralność światopoglądową państwa, gdyż odnoszą się do uzasadnień metafizycznych, które nie podlegają racjonalnej ocenie. Ale, odpowiada Beckwith, jeżeli zwolennik dostępu do aborcji „twierdzi, że osoba ludzka nie pozostaje [wewnętrznie] identyczna sobie ani nie posiada tej samej wartości przez cały okres swojego istnienia, a także, iż błędne są poglądy zakładające [wewnętrzną] identyczność wczesnego embrionu i osoby dorosłej, która z niego wyrośnie, oraz tę samą wartość osoby od poczęcia, przez dorosłe życie aż do naturalnej śmierci „Tylko rzeczy sztuczne, takie jak zegary lub statki kosmiczne, powstają stopniowo, część po części. Organizmy żyjące powstają w całości od razu, a następnie stopniowo ukazują sobie samym i światu, czym już są, choć tylko w stanie początkowym”. […], jest to metafizyka, antropologia filozoficzna oraz teoria wartości, wszystko zawarte w jednym zdaniu”10. Dobrym podsumowaniem książki jest opowiedziana na jej ostatnich stronach historyjka o ojcu i nastoletniej córce, która, stojąc za jego plecami, pyta: „tatusiu, czy Kompressje 207 mogę to zabić?”. Prawidłową odpowiedzią ojca powinno być: „co to jest?”, gdyż różnica pomiędzy zabiciem karalucha a człowieka jest ogromna. Ta banalna z pozoru konstatacja odsłania jednak główną strategię ruchu proaborcyjnego, który za wszelką cenę stara się odwrócić uwagę od pytania, „co to jest?” to, czego chce się pozbyć. Jako ilustracja niech posłuży krótki fragment słynnego 208 przemówienia Simone Veil we francuskim parlamencie: „czy trzecim i ostatnim nieobecnym elementem w projekcie [ustawy] nie jest obietnica życia, którą nosi w swoim łonie kobieta? Odmawiam wchodzenia w dyskusję naukową bądź filozoficzną na ten temat, gdyż przesłuchania przeprowadzone przez komisję dowiodły, że problem RECENZJA KSIĄŻKI MARKA LILLI PT. LEKKOMYŚLNY UMYSŁ. INTELEKTUALIŚCI W POLITYCE1 ten pozostanie nierozstrzygalny”11. Przypisy: 1. F.J. Beckwith, Defending Life. A Moral and Legal Case Against Abortion Choice, Cambridge University Press, New York 2007. 2. Ibidem, s. 61. 3. Ibidem, s. 75. 4. Ibidem, s. 97. 5. Ibidem, s. 100. 6. Ibidem, s. 102. 7. Ibidem, ss. 109–110. 8. Ibidem, ss. 113–115. 9. Ibidem , s. 134, wyróżnienie w oryginale. 10. Ibidem, s. 53. 11. S. Veil, O prawo do aborcji. Przemówienie z 26 listopada 1974 i rozmowa z Annick Cojean, przeł. S. Królak, Sic!, Warszawa 2005, s. 21. Arkadiusz Meller […] nasze tragiczne stulecie, które widziało tak wiele milionów istnień poświęconych realizacji planów poprawiania losów ludzkości, udzieliło nam nauki: strzeżcie się intelektualistów! Nie tylko należy trzymać ich z dala od wszystkich dźwigni władzy, ale trzeba na nich spoglądać ze szczególną podejrzliwością, gdy próbują przedstawić swoją uniwersalną receptę.2 Maciej Brachowicz (ur. 1980): prawnik i ekonomista, Szef Katedry Unii Europejskiej Klubu Jagiellońskiego, współpracownik „Teologii Politycznej”. Wykłada w Krakowskiej Szkole Wyższej przedmiot „UE a USA”. Przygotowuje rozprawę doktorską z zakresu współczesnych tendencji rozwojowych praw człowieka. P roblem zaangażowania intelektualistów we wspieranie systemów totalitarnych jest zagadnieniem dość często przyciągającym zainteresowanie zarówno samych intelektualistów, jak i naukowców. Temu też tematowi poświęcona jest najnowsza książka profesora University of Chicago i redaktora naczelnego periodyku „New French Thought: Political Philosophy”. Jak na wstępie zaznacza autor, jego dzieło można uważać za swoistego rodzaju suplement do Zniewolonego umysłu Czesława Miłosza. Książka zatem nie traktuje o intelektualnej odpowiedzialności za tworzone przez poszczególnych myślicieli systemy i koncepcje filozoficzne, Kompressje 209