syn o swojej matce

Transkrypt

syn o swojej matce
TRÓJCA ŚWIĘTA I WYLANIE DUCHA ŚWIĘTEGO
O. Kornelian Dende
25 maja 1986 r.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Znany amerykański konwertyta Tomasz Merton opowiada w swej biograficznej książce „Siedmiopiętrowa góra” jak matka lubiła
uczęszczać do zboru kwakrów w Nowym Jorku na rozmyślania w gronie przyjaciół, tak bowiem nazywają się kwakrzy między sobą. Pewnej
niedzieli na religijne spotkanie towarzyszył je syn. Oto wrażenia, jakie stamtąd wyniósł.
„Zasiadłem w głębokiej niszy z tyłu, w pobliżu okna” – pisze Merton. „Zbiór był mniej więcej do połowy zapełniony. Wyznawcy byli
przeważnie w średnim wieku lub starzy i nic szczególnego nie odróżniało ich od zebrania metodystów czy baptystów, albo ludzi należących
do kościoła episkopalnego czy do jakiegokolwiek innego protestanckiego wyznania – oprócz milczenia, w którym trwali czekając na
natchnienie Ducha Świętego. Spodobało mi się to. Spodobało mi się ich milczenie. Był w nim spokój. W tej ciszy moje skrępowanie powoli
ustępowało; przestałem się rozglądać dokoła i krytykować ludzi i zacząłem zastanawiać się, jeszcze trochę powierzchownie, nad własna
duszą, w której zarysowały się już mgliście pewne dobre postanowienia.
Nie trwało to jednak długo, gdyż jednej z tych pań w średnim wieku wydało się, że Duch Święty popycha ją do powstania i
przemówienia. Podejrzewałem ją skrycie, że przyszła już na to zebranie przygotowana do przemówienia…”
W tym miejscu przerwę sprawozdanie Mertona, by zapowiedzieć tytuł dzisiejszej pogadanki, której treścią będzie działanie Trójcy
Przenajświętszej w nas, ze szczególnym podkreśleniem udziału Ducha Świętego. Tytuł pogadanki brzmi: „Trójca Święta i wylanie Ducha
Świętego”.
Brak nadprzyrodzoności
Wracam do sprawozdania Tomasza Mertona. Pisze on w nim dalej, że przemówienie owej kobiety nie zrobiło na nim wielkiego
wrażenia. W każdym razie nie był przekonany, że Duch Święty poruszył jej myśli, że przez nią przemawiał. Zaobserwował, że kwakrzy
siedzący dokoła przyjmowali jej słowa cierpliwie, bez entuzjazmu, ale i bez urazy. Według niego kobieta plotła banialuki, w każdym razie
nic mądrego, toteż opuszczając dom zebrań szepnął do siebie: „Oni są tacy sami jak wszyscy. W innych kościołach pastor mówi banały, a tu
każdemu wolno to robić”.
Merton wyciągnął z tego zebrania jeden ważny wniosek, który torował mu poniekąd drogę do Kościoła katolickiego. Oczywiście,
zdrowy rozsądek nie pozwalał mu potępiać kwakrów, ani żadnego innego odłamu chrześcijańskiego. Podziwiał u nich czystą, szczerą i
pokorną pobożność, a także prawdziwą miłość bliźniego. „W rzeczywistości – pisał – znajdziesz to z pewnością w każdej religii. Ale nigdy
nie wiedziałem w kwakrach jakiegoś dowodu wzniesienia się ponad porządek przyrodzony. Wielu z nich odznacza się przyrodzonymi
cnotami, a niektórzy są nawet zdolni do kontemplacji w naturalnym znaczeniu tego słowa. Nie są też pozbawieni łaski Boga, jeżeli On tak
chce. Bo On ich kocha i nie chce nigdzie pozbawiać ludzi dobrych swojego światła. Ale nie widzę, jak mogliby stać się kiedyś czymś więcej
niż tym ‘Zrzeszeniem Przyjaciół’, za które się sami podają”.
Źródło życia nadprzyrodzonego
Tomasz Merton w Kościołach protestanckich nie dostrzegł dowodów wzniesienia się ponad porządek przyrodzony. Powtarzam jeszcze
raz jego słowa.
Niekiedy przysłuchuje się kazaniom amerykańskiego „preacher’a” Jemy Swaggert’a. Jego wystąpienia co niedzielę w innym mieście,
na innym stadionie przez telewizję docierają do wszystkich części Stanów Zjednoczonych i do wielu części świata. Kaznodzieja jest
utalentowanym mówcą, przemawia z ogniem, wywołuje dramatyczne napięcia. Widownia szaleje z podziwu, podrywa się nieraz na nogi,
klaszcze, ze wzruszenia płacze, ale kazania Swaggert’a zieją nadprzyrodzoną pustką. Nie prowadzą słuchaczy do źródeł życia
nadprzyrodzonego – do Mszy świętej i sakramentów, w których działa Chrystus i z których płynie życie Boże.
Życie Boże jest istotne w religii chrześcijańskiej. Dzięki niemu człowiek jednoczy się z Bogiem, staje się uczestnikiem Jego boskiej
natury. Oczywiście nie staje się Bogiem, lecz podobnym do Boga. Bóg udziela swego życia ludziom na mocy zasług Jezusa Chrystusa, przez
mieszkającego w nas Ducha Świętego. Życie Boże jest darem przewyższającym całą naturę ludzką w tym znaczeniu, że natura ta nie może
go wytworzyć, ani nawet uprosić, wymóc lub wysłużyć. Dar ten przewyższa nie tylko wszelkie zdolności człowieka, lecz nadto wszystkie
jego prawa i wszystkie jego wymagania. Jest to wprawdzie życie w stopniu ograniczonym, bo człowiek jako stworzenie ma małą pojemność.
Życie to jest darem Bożym.
Tomasz Merton nie dostrzegł u protestantów wznoszenia się na poziom nadprzyrodzony z innego jeszcze względu. Protestanci nie
tworzą jedności z Kościołem, który jest Mistycznym Ciałem Jezusa Chrystusa. Chrystus jest jego Głową, my zaś członkami. Jimmy
Swaggert nawet zwalcza instytucję Kościoła i zaleca swym słuchaczom nawiązać osobisty kontakt z Chrystusem. Tymczasem wolą
Chrystusa jest, żebyśmy życie nadprzyrodzone, życie Boże czerpali z łona kościoła. Konieczność przynależenia do Kościoła jednego,
apostolskiego i konsekwentnie uczestnictwo nasze w życiu Bożym przedstawia Chrystus w przypowieści o krzewie winnym. Mówi On: „Ja
jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a
każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Trwajcie we Mnie, Ja (będę trwał) w was. Podobnie jak latorośl nie
może przynosić owocu sama z siebie – o ile nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie … Beze mnie
nic nie możecie uczynić. Tek, kto we mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją i wrzuca do ognia i
płonie. Jeżeli we mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni” (J 15, 1-7).
Dlaczego Tomasz Merton powiedział, że nie dostrzegł w kościołach protestanckich dowodów wzniesienia się do poziomu życia
nadprzyrodzonego? Bo wszystkie odłamy zerwały z żywotną jednością Kościoła, a tym samym z życiodajną łącznością z Chrystusem i
odrzuciły zostawione przez Niego źródła życia nadprzyrodzonego, zwłaszcza Mszę świętą. Eucharystia u nich jest tylko wspomnieniem
Ostatniej Wieczerzy Pańskiej. Nie wierzą w rzeczywistą obecność Jezusa Chrystusa pod postaciami chleba i wina. Zresztą odłamy te
odrzuciły sakrament kapłaństwa, sakrament pojednania, czyli spowiedź. Wszystkie przyjmują z pewnością Chrzest.
Działanie Ducha Świętego
Życiem nadprzyrodzonym obdarza nas cała Trójca Święta, lecz zaszczepia je w nas i pomnaża Duch Święty. Na Jego działanie
oczekiwali we Wieczerniku apostołowie i uczniowie Jezusa wraz z Matką Najświętszą? Na Jego działanie czekają nie tylko kwakrzy,
zielonoświątkowcy, ale wszyscy chrześcijanie. Jego działanie śledźmy gorliwie w pouczeniach Soboru Watykańskiego Drugiego. Po soborze
niektórzy katolicy nazwali się charyzmatykami i chodzą na specjalne zebrania. Ale w Kościele wszyscy jesteśmy charyzmatykami, bo
wszyscy zostali obdarowani przez Ducha Świętego różnymi charyzmatami.
Duch Święty jest Trzecią Osobą Boską, obok Boga Ojca i Syna. Wszystkie trzy Osoby Boskie stanowią niezgłębioną tajemnicę, bo
istnieją w jednym Bogu, stanowią Jego życie wewnętrzne. O Duchu Świętym niewiele wiemy i stąd mało zwracamy uwagę na Niego i Jego
działanie. Tymczasem On jak niespokojny wicher porywa, pociąga cały Kościół, wzywa każdego do gorliwości i duchowej żarliwości we
wierze, do nowego odrodzenia i nowego życia (por. J 3, 1-13). Ducha Świętego określamy przez Jego działanie w Kościele i w każdym z
nas. Wszystko co wypływa z prawdy i miłości w życiu Kościoła i w postępowaniu każdego z nas wiąże się z Osobą Ducha Świętego.
Poucza nas święty Paweł Apostoł: „Owocem Ducha Świętego jest miłość, radość, pokój, cierpliwość, łagodność, opanowanie” (Ga 5,
22 n). Już prorok Ezechiel zapowiedział, że Duch Święty przemieni nasze serca kamienne, a da nam serca ludzkie, serca wrażliwe, kochające
Boga i ludzi. Duch Święty przeszczepia nam nowe serca według Serca Bożego i nowego ducha tchnie do naszego wnętrza, abyśmy żyli
według Serca Bożego i nowego ducha tchnie do naszego wnętrza, abyśmy żyli według Bożych przykazań. Bóg staje się naszym Ojcem, a my
Jego ludem, Jego dziećmi (por. Ez 36, 26-30).
Przykłady działania Ducha Świętego obserwujemy również w przemianach współczesnej ludzkości. Czyż nie pod działaniem Ducha
Świętego biskupi polscy podczas Soboru Watykańskiego Drugiego wyciągnęli ręce do zgody do narodu niemieckiego, gdy oświadczyli:
„przebaczamy i prosimy o przebaczenie”? Duch Święty skłania do zażegnania odwiecznych sporów, przebaczenia krzywd i nieludzkich
okropności…
Czyż nie zadziwiło nas działanie Ducha Świętego w ostatnich wydarzeniach na Filipinach? W odważnej postawie tamtejszych
biskupów, katolików i pani Corozan Aquino, która również wyciągnęła rękę do zgody w duchu miłości Chrystusowej i w duchu
przebaczenia?
Czyż Duch Święty nie porywa narodów zagrożonych nienawiścią i walką klas do cywilizacji miłości Chrystusowej przez odważną
działalność Ojca Świętego w tylu jego podróżach po globie ziemskim?
Czasy Ducha Świętego
Od Pięćdziesiątnicy żyjemy w czasach Ducha Świętego. Prorok Joel już w Starym Testamencie zapowiedział obietnicę Bożą: „Wyleję
Ducha mego na wszystkich” (por. 2, 28). Jego działanie porównał do ulewy, która spada z nieba i tam nie powraca, dopóki nie nawodni i nie
użyźni ziemi, dopóki nie zapewni jej urodzaju – siewcy nowego nasienia, a każdemu chleba (por. Iż 55, 10 n).
Chrystus porównał działanie Ducha Świętego do bijącego źródła ku życiu wiecznemu, gdy mówił: „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy
we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: ‘Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza’ – A powiedział to o Duchu
Świętym, którego mieli otrzymać wierzący w Niego. Duch bowiem jeszcze nie był (wtedy dany), ponieważ Jezus nie został jeszcze
uwielbiony (J 7, 37-39). Święty Paweł użył tego samego obrazu źródła i strumienia, gdy pisał w Liście do Rzymian: „miłość Boża rozlana
jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (5, 5).
Sytuacja współczesnego świata coraz bardziej przekonuje nas, że pomoc może przyjść tylko z góry, od Boga, od całej Trójcy Świętej,
zwłaszcza od Ducha Świętego, który realizuje w ludziach wolę Boga Ojca, nauczanie Jego Syna Jezusa Chrystusa. Duch Święty
przychodząc z mocą, może odnowić oblicze naszej ziemi, każdego kraju, Filipin, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Polski, San Salvadoru, …
Chin i Rosji… Ameryki Łacińskiej… Afryki…
Trwajmy na modlitwie jak apostołowie we Wieczerniku i prośmy o to, aby Duch Święty dokonał w sercach wiernych cudów, które
zdziałał w początkach głoszenia Ewangelii i wyrwał nas z duchowego uśpienia, lenistwa, przeciętności, by usunął lęk z naszych serc i zapalił
je apostolskim ogniem do dawania świadectwa o Chrystusie, przekonał świat o grzechu, który jest uleganiem mocy ciemności, by usunął z
naszych serc pychę i egoizm, przekonał ludzi do prawdziwej odnowy ducha, do pokonywania zła miłością. Duch Święty to Boska Moc
Miłości! Duch Święty potęguje w nas zdolność miłowania. On udziela nam tej mocy w każdej Mszy świętej, w sakramentach Kościoła, w
Ewangelii, w Krzyżu, przez owoce odkupienia. Duch Święty prowadzi nas aż do dnia ostatecznego, w którym „wszystko” podda się
panowaniu miłości Chrystusowej, i w którym to dniu Bóg Ojciec będzie „wszystkim we wszystkich”.
„Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego”
Duchu Przenajświętszy, racz mi udzielić daru mądrości, abym zawsze umiejętnie rozróżniała dobro od zła i nigdy dóbr tego świata nie
przedkładała nad dobro wieczne;
daj mi dar rozumu, abym poznała prawdy objawione na ile tylko jest to możliwe dla nieudolności ludzkiej;
daj mi dar umiejętności, abym wszystko odnosiła do Boga, a gardziła marnościami tego świata;
daj mi dar rady, abym ostrożnie postępowała wśród niebezpieczeństw życia doczesnego i spełniała wolę Bożą;
daj mi dar męstwa, abym przezwyciężała pokusy nieprzyjaciela i znosiła prześladowania, na które mogłabym być wystawiona;
daj mi dar pobożności, abym się rozmiłowała w rozmyślaniu, w modlitwie i w tym wszystkim, co się odnosi do służby Bożej;
daj mi dar bojaźni Bożej, abym bała się Ciebie obrazić jedynie dla miłości Twojej.
Do tych wszystkich darów, o Duchu Święty dodaj mi dar pokuty, abym grzechy swoje opłakiwała,
i dar umartwienia, abym zadośćuczyniła Boskiej sprawiedliwości.
Napełnij Duchu Święty serce moje Boską miłością i łaską wytrwania, abym żyła po chrześcijańsku i umarła śmiercią świątobliwą.
Amen.