Kolejny odcinek mega procesu, który teraz mocno
Transkrypt
Kolejny odcinek mega procesu, który teraz mocno
Płońszczak - Gazeta lokalna - Płońsk, Raciąż, Baboszewo, Czerwińsk, Dzierzążnia, Joniec, Naruszewo Kolejny odcinek mega procesu, który teraz mocno przyspiesza - następna rozprawa już 12 marca Przetarg z dyktafonem w tle W czwartek, 26 lutego w Sądzie Rejonowym w Sierpcu, w procesie, w którym oskarżonym jest burmistrz Płońska, Andrzej Pietrasik, jego żona Mieczysława Pietrasik oraz kierownik nieistniejącego już gospodarstwa pomocniczego urzędu, Janusz Sosnowski, zeznania składali kolejni świadkowie. Następna rozprawa odbędzie się 12 marca. Wątek przetargowy Podczas czwartkowej rozprawy sąd przesłuchał członków komisji przetargowej, która w styczniu 2003 roku wybrała firmę Janusza Sosnowskiego (do końca 2008 był również kierownikiem gospodarstwa pomocniczego UM w Płońsku) do zarządzania miejskimi targowiskami, w związku z zarzutem nakłaniania do wyboru tej firmy, o co oskarżyła burmistrza Pietrasika płocka prokuratura. Z zeznań świadków wynika, że urząd ogłosił najpierw konkurs na osobę zarządzającą targowiskami i komisja, której przewodniczyła Danuta Ziółek, pełniąca wówczas obowiązki dyrektora wydziału administracji, wybrała spośród kandydatów Janusza Sosnowskiego. Sosnowski, po rozstrzygnięciu konkursu i przedstawieniu warunków pracy przez burmistrza, miał się nie zgodzić, ponieważ chciał, by umowa była zawarta na firmę, nie osobę fizyczną. Dlatego ogłoszono przetarg na firmę, a w tym czasie poprzedni zarządca - pracujący na umowę zlecenie - już na targowiskach nie pracował. W komisji przetargowej na zarządzającego targowiskami zgodnie z zarządzeniem burmistrza - były trzy osoby: szefowa wydziału administracji, Danuta Ziółek, urzędnik z wydziału infrastruktury Krzysztof J. i ówczesna szefowa tego wydziału, Barbara P., która była przewodniczącą komisji. Krzysztof J., urzędnik wydziału infrastruktury, który był członkiem komisji, zeznał w sądzie, że ofertę w przetargu na zarządzanie targowiskami złożyły trzy firmy, najkorzystniejsza cenowo była oferta złożona przez Janusza Sosnowskiego, dlatego komisja ją wybrała. Jego firma, z tego co urzędnik pamięta, zajmowała się czymś w rodzaju produkcji butów. Sosnowskiego urzędnik znał tylko z widzenia i zeznał w czwartek, że nikt przed rozstrzygnięciem tego przetargu z nim na ten temat nie rozmawiał, nie słyszał, że któraś z ofert ma jakieś preferencje, nie słyszał o tym, że burmistrz polecił wybrać ofertę Sosnowskiego. Urzędnik stwierdził, iż nie przypomina sobie procedury otwarcia ofert i absolutnie nie pamięta, czy byli przy tym wszyscy członkowie komisji przetargowej. Sąd odczytał zeznania złożone w śledztwie, w których świadek powiedział, że przed tym przetargiem w jakiś sposób był wybrany Sosnowski i że otrzymał ustne polecenie, by podpisać protokół rozstrzygnięcia. Podpisał go bez dyskusji, bo mógłby nie pracować. Urzędnik zeznał wówczas również, że wybór Sosnowskiego nastąpił na wyraźne polecenie szefowej wydziału infrastruktury, Barbary P. Na pytanie sądu o rozbieżności w zeznaniach, świadek wyjaśniał, że zeznając w śledztwie miał na myśli, że przed tym przetargiem był jeszcze inny przetarg, w którym wybrano Sosnowskiego, a mówiąc o poleceniu przewodniczącej komisji chodziło mu to, że szybko trzeba było wybrać ofertę i przeprowadzić procedury. Świadek prostował, zarówno w śledztwie, jak i w sądzie, sformułowanie, że podpisał protokół bez dyskusji, bo mógłby nie pracować i nie pamięta, z czego wynikał taki zapis w protokole przesłuchania. Danuta Ziółek (dyrektorka wydziału administracyjnego, która była członkiem komisji przetargowej na zarządzanie targowiskami a wcześniej przewodniczącą komisji konkursowej) zeznała w sądzie, że najkorzystniejszą ofertę w przetargu złożył Janusz Sosnowski, który wcześniej wygrał konkurs, ale nie chciał podpisać umowy jako osoba, tylko firma, w związku z czym odbył się przetarg. Ziółek zeznała, że nie spotkała się z presją dotyczącą wyboru oferty Sosnowskiego, jej zdaniem wybrano najlepszą ofertę. Nie pamiętała okoliczności otwierania ofert, ale konkurencyjne oferty były znacznie droższe. Komisja była zgodna, że oferta Sosnowskiego jest najkorzystniejsza i zdawała sobie sprawę, że trzeba szybko przeprowadzić procedury. Burmistrz w tej sprawie z nią się nie kontaktował, ani niczego nie sugerował. Z odczytanych przez sąd wcześniejszych zeznań wynika, że świadek w śledztwie powiedziała, że podczas http://www.plonszczak.pl Kreator PDF Utworzono 7 March, 2017, 13:27 Płońszczak - Gazeta lokalna - Płońsk, Raciąż, Baboszewo, Czerwińsk, Dzierzążnia, Joniec, Naruszewo otwierania ofert nie było zaświadczenia o prowadzonej działalności gospodarczej Sosnowskiego. Sąd przesłuchał również byłą szefową wydziału infrastruktury w urzędzie, Barbarę P., która powiedziała, że została zwolniona z urzędu i wygrała sprawę w sądzie pracy. Świadek przedstawiła wyrok sądu okręgowego w swojej sprawie i w sprawie drugiej urzędniczki. Barbara P. pytała, czy nie mogłaby być w tym procesie oskarżycielem posiłkowym. Sędzia Marian Kuncewicz stwierdził, że w postępowaniu nie została uznana za pokrzywdzoną, poza tym wniosek w takiej sprawie należy złożyć przed odczytaniem aktu oskarżenia. Odpowiadając na pytania sądu Barbara P. mówiła, że rozpoczęła swoje zeznania od przedstawienia wyroków sądu pracy, ponieważ jest to ważne w sytuacji, gdy ktoś ma zarzuty zwalniania pracowników i dalej łamie prawo. Powiedziała, że w styczniu 2003 roku, gdy odbywał się przetarg na zarządzanie targowiskami, trwały prace nad zmianą regulaminu organizacyjnego urzędu, urzędnicy obawiali się utraty pracy, ponieważ były przecieki od radnych, że będą zwolnienia, mówiło się, że wszyscy starzy pójdą na bruk, czuło się atmosferę zastraszenia. Gdy burmistrz powołał komisję przetargową, Sosnowski przychodził do urzędu, do burmistrza. Świadek powiedziała, że do dziś nie rozumie, po co był ten przetarg, dlaczego umowa musiała być podpisana z firmą Sosnowskiego, a nie z osobą fizyczną, jak było wcześniej. Zeznała również, że w dniu otwarcia ofert trzy oferty przyniósł jej Janusz Sosnowski i tylko on był obecny podczas otwarcia. Przyjęła oferty, ponieważ - jak stwierdziła w sądzie - bała się, gdyż kierownictwo urzędu, mówiło Sosnowskiemu po imieniu. Według Barbary P. oferty powinny być odrzucone, ponieważ nie spełniały wymogów formalnych, a przetarg powinien być unieważniony. Ale, jak powiedziała, komisja wiedziała, że musi wybrać ofertę Sosnowskiego, który nie miał zarejestrowanej działalności gospodarczej. Powiedziała mu, że musi zarejestrować firmę i decyzja o rejestracji została wydana dwa tygodnie po rozstrzygnięciu przetargu. Na pytanie sądu dlaczego świadek tak się zachowała i jeszcze podpowiedziała Sosnowskiemu, co ma zrobić, Barbara P. odparła, że burmistrz powiedział jej, by przygotowała umowę Sosnowskiemu, bo ile ma jeszcze za darmo pracować. Zrozumiała to jako polecenie, że należy wybrać ofertę Sosnowskiego i go zatrudnić, człowiek ten zresztą był już w urzędzie, stąd taka interpretacja. W protokole nie znalazł się zapis, że Sosnowski nie przedstawił zaświadczenia o rejestracji działalności gospodarczej, ponieważ świadek obawiała się zwolnienia z pracy, gdyby napisała o tym w protokole. Późniejsza kontrola jak zeznała była urzędniczka miała zastrzeżenia do tego przetargu i gdyby to chodziło o coś innego, dostałaby naganę. Odpowiadając na szczegółowe pytania obrony, Barbara P. powiedziała, że polecenie przeprowadzenia przetargu otrzymała od sekretarza Andrzeja Kamasy, a rozmowa z burmistrzem, przy okazji innych spraw służbowych, miała miejsce w gabinecie burmistrza i nie było przy niej innych osób. O tym, że oferty nie spełniają wymogów powiedziała sekretarzowi, który nie był tym zainteresowany, a nikomu innemu nie mówiła. Burmistrz pytał Barbarę P. kim jest dla niej radny Janusz Lipczewski, na co świadek się roześmiała, ale odparła, że jest mężem jej siostry. Na etapie śledztwa była urzędniczka zeznała, że otrzymała wyraźne ustne polecenie od burmistrza, że ma wygrać Sosnowski. W sądzie Barbara P. powiedziała, że tak zinterpretowała rozmowę z burmistrzem, by sporządzić z Sosnowskim umowę. Dla niej było to oczywiste, że ma wybrać ofertę Sosnowskiego. Wątek nakłaniania Barbara P. zeznawała również na okoliczność zarzutu nakłaniania jej przez burmistrza Pietrasika do składania fałszywych zeznań. Powiedziała w sądzie, że po tym jak burmistrz zapoznał się z aktami w śledztwie i wrócił z prokuratury powiedział, że jak wróci z urlopu, to coś z nią zrobi. Wiedział wówczas, że zeznała, że nakłaniał ją do wyboru oferty Sosnowskiego. Czuła się zastraszana, prosiła policję o pomoc, spodziewała się, że burmistrz przeprowadzi z nią rozmowę, bo mówił jej, że muszą porozmawiać. Dlatego była przygotowana i na dwie rozmowy z burmistrzem poszła z dyktafonem i rozmowy nagrała. Podczas pierwszej rozmowy prosił ją, by zmieniła zeznania, bo nie nakłaniał jej do wyboru oferty. W drugiej rozmowie powiedziała burmistrzowi, że jak zmieni zeznania, to on ją zwolni, burmistrz miał odpowiedzieć, że jej nie zwolni i będzie spokojnie pracowała. Dyktafon przekazała płockiej prokuraturze. Odpowiadając na pytania obrony urzędniczka powiedziała, że nie prowokowała burmistrza w tej rozmowie, po prostu z nim rozmawiała, przyznała, że burmistrz nie powiedział wprost, że zwolni ją, jeśli nie zmieni zeznań. W http://www.plonszczak.pl Kreator PDF Utworzono 7 March, 2017, 13:27 Płońszczak - Gazeta lokalna - Płońsk, Raciąż, Baboszewo, Czerwińsk, Dzierzążnia, Joniec, Naruszewo śledztwie urzędniczka mówiła, że czuła się zastraszona, była pełniącą obowiązki dyrektora, zresztą w konsekwencji złożyła pozew w sprawie o stosowany wobec niej mobbing. W końcówce pytań obrony interweniował prokurator, którego zdaniem niektóre pytania były nękaniem świadka. Sąd zamierzał odczytać zapis rozmowy, nagranej na dyktafon, ale obrona złożyła wniosek, by odsłuchać to nagranie. Nagranie ma być odtworzone w dalszej części procesu. Wątek zatrudnienia W czwartek sąd przesłuchał też radnego Jerzego Krajewskiego, który w poprzedniej kadencji był członkiem komisji rewizyjnej - w sprawie wątku dwóch osób zatrudnionych przez urząd w ramach prac interwencyjnych, delegowanych do gospodarstwa pomocniczego, które pracowały na prywatnej posesji burmistrza i jego żony. Radny powiedział w sądzie, że na planowe posiedzenie komisji rewizyjnej w poprzedniej kadencji przyszedł mieszkaniec Płońska, który powiedział, że ma problem i chce o nim opowiedzieć. Nikt z komisji nie mówił mu o tym, że ten człowiek ma przyjść, komisja w głosowaniu wyraziła zgodę na wysłuchanie. Mężczyzna ten mówił na temat burmistrza, że burmistrz go oszukał. Radny zeznał, że przerwał mu pytając, czy ma świadomość tego, co mówi, bo trzeba brać odpowiedzialność za słowa. Radny nie pamiętał, czy ten mężczyzna przekazał oświadczenie wówczas, czy później. Sprawa była nieprzyjemna, poinformowano więc przewodniczącego rady. Odpowiadając na pytania obrony Krajewski przyznał, że był zaskoczony wystąpieniem tego pana. Podczas kontroli gospodarstwa pomocniczego nie pojawiła się kwestia pracowników wykonujących pracę na posesji burmistrza. W śledztwie radny zeznał, że podczas kontroli gospodarstwa komisja rewizyjna nie spotkała się z dokumentami świadczącymi o usłudze na rzecz Pietrasików. Przyznał, że policja przesłuchiwała go na terenie posesji, gdzie mieszka radny Andrzej Ferski i powiedział, że nie odpowie na pytanie, czy nie zdziwił się, że jest przesłuchiwany w prywatnym domu. Policjant zadzwonił i powiedział, że nie chce ciągać ludzi poza Płońsk, i wolał zeznawać w Płońsku. Zeznania na temat tego wątku składała w czwartek także szefowa Powiatowego Urzędu Pracy w Płońsku, Teresa Banasiak. Powiedziała, że umowy między urzędem a miastem w sprawie bezrobotnych zatrudnionych w ramach prac interwencyjnych i robót publicznych nie przewidywały kierowania do pracy do osób fizycznych. O tym, że na terenie posesji burmistrza pracowały takie osoby, szefowa urzędu dowiedziała się z prasy, policja i prokuratura wystąpiła do urzędu pracy o dokumenty. Zdaniem Banasiak, osoby zatrudnione w ramach refundacji nie mogłyby być wysłane do pracy na prywatnej posesji, ponieważ muszą pracować na rzecz miasta. PUP wystąpił o zwrot refundacji w przypadku osób zatrudnionych w ramach prac interwencyjnych, a wysłanych przez miasto do pracy w spółkach miejskich i sąd do wniosku PUP się przychylił. W sprawie Piotra Z., który pracował na posesji burmistrza, sąd w postępowaniu upominawczym nakazał miastu zwrócić refundację. Na pytanie obrony, czy świadek jest w ugrupowaniu opozycyjnym do burmistrza, Teresa Banasiak odparła, że jeśli ktoś łamie przepisy, to nie ma znaczenia, czy jest z partii X czy Y i nie jest przeciwniczką burmistrza. Zdaniem prokuratora, takie pytania nie mają w sprawie znaczenia. Burmistrz, zadając świadkowi pytania, powiedział, że w Raciążu, gdzie burmistrzem jest człowiek z ugrupowania Teresy Banasiak, bezrobotni zatrudnieni przy refundacji z PUP są kierowani do pracy w spółkach i sytuacja trwa do tej pory. Świadkowie zeznawali również w sprawie wątku zatrudnienia Dariusza M., za co, jak twierdzi prokuratura, burmistrz przyjął łapówkę. Urzędnicy potwierdzili jedynie, że taki człowiek był w urzędzie na stażu i nie sprawdził się w tej pracy. Zeznania świadków trwały osiem godzin, na czwartkowy termin nie stawił się, z powodu choroby, radny poprzedniej kadencji i przewodniczący komisji rewizyjnej, Jerzy Łazuga. Sąd wyznaczył termin kolejnej rozprawy na 12 marca. Katarzyna Olszewska PROCES W PIGUŁCE http://www.plonszczak.pl Kreator PDF Utworzono 7 March, 2017, 13:27 Płońszczak - Gazeta lokalna - Płońsk, Raciąż, Baboszewo, Czerwińsk, Dzierzążnia, Joniec, Naruszewo Proces, w którym oskarżonym jest burmistrz Płońska Andrzej Pietrasik, jego żona Mieczysława Pietrasik oraz kierownik gospodarstwa pomocniczego w Urzędzie Miasta w Płońsku Janusz Sosnowski, rozpoczął się w Sądzie Rejonowym w Sierpcu w październiku ubiegłego roku. Prokuratura Okręgowa w Płocku prowadziła śledztwo od jesieni 2005 roku i oskarżyła burmistrza o osiem czynów: Po pierwsze, że pod koniec 2002 roku przekroczył swoje uprawnienia, wskutek czego urząd za prywatne zlecenie burmistrza zapłacił około 1500 zł za publikację jego noty biograficznej w wydawnictwie Kto jest kim. Po drugie, że w 2003 roku przekroczył uprawnienia, nakłaniając komisję przetargową do wyboru w przetargu na zarządzanie miejskimi targowiskami firmy Janusza Sosnowskiego. Po trzecie, że od kwietnia do lipca 2003 roku wypowiedział umowy o pracę pięciu urzędnikom, których pozwy rozpatrywał sąd pracy i miasto musiało ponieść koszty, co zdaniem prokuratury było działaniem na szkodę tych osób i miasta. Po czwarte, że w 2005 roku wypowiedział umowę o pracę urzędniczce, przywróconej przez sąd do pracy. Po piąte, że od kwietnia do sierpnia 2005 roku, w krótkich odstępach czasu, polecił kierownikowi gospodarstwa pomocniczego skierowanie do prac porządkowych na terenie prywatnej posesji burmistrza i jego żony dwóch pracowników, zatrudnionych w urzędzie w ramach robót publicznych. Po szóste, że w lutym 2003 roku polecił urzędniczce biura rady poświadczenie nieprawdy poprzez zniszczenie księgi kancelaryjnej i jej przepisanie z uwzględnieniem wpływu dokumentu o jego rezygnacji z mandatu radnego. Po siódme, że w 2003 roku jako burmistrz przyjął korzyść majątkową w wysokości 4 tys. zł w zamian za zatrudnienie stażysty. Po ósme, że nakłaniał urzędniczkę do składania fałszywych zeznań w śledztwie, a konkretnie w wątku dotyczącym przetargu na zarządzanie targowiskami. Żonę burmistrza Mieczysławę Pietrasik prokuratura oskarżyła o utrudnianie śledztwa poprzez zacieranie śladów, które miało polegać na tym, że złożyła zlecenie dotyczące zatrudnienia pracowników gospodarstwa pomocniczego urzędu w grudniu 2005, ale z wcześniejszą datą. Kierownik gospodarstwa pomocniczego urzędu, Janusz Sosnowski został oskarżony o utrudnianie śledztwa i składanie fałszywych zeznań. Utrudnianie, zdaniem prokuratury, miało polegać na zacieraniu śladów dotyczących zlecenia zatrudnienia pracowników na prywatnej posesji, przy czym w styczniu 2006 roku podczas przesłuchania http://www.plonszczak.pl Kreator PDF Utworzono 7 March, 2017, 13:27 Płońszczak - Gazeta lokalna - Płońsk, Raciąż, Baboszewo, Czerwińsk, Dzierzążnia, Joniec, Naruszewo zeznał nieprawdę w sprawie daty złożenia zlecenia. Oskarżeni nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Zdaniem burmistrza, sytuacja jest efektem walki politycznej, jaką z nim prowadzą przeciwnicy, burmistrz zeznał, że posiada dowody, iż jego konkurenci do fotela burmistrza wykorzystali policję i prokuraturę do walki w ostatniej kampanii wyborczej. Burmistrz w sądzie mówił, że był przekonany, iż problemy z prokuraturą zakończą się w ubiegłym roku, gdy umorzono wątki najcięższego kalibru miejskich przetargów, a obecne zarzuty wydają mu się dziwne. Żona burmistrza zeznała, że jest ofiarą trwającej od dawna polityki skierowanej przeciwko jej mężowi. Wyjaśniała, że w maju 2005 roku złożyła otwarte zlecenie w gospodarstwie pomocniczym urzędu, ponieważ byli potrzebni pracownicy do prac porządkowych na posesji, a za wykonaną pracę gospodarstwu zapłaciła po wystawieniu faktury. Janusz Sosnowski twierdził w sądzie, że w maju 2005 roku przyjął od żony burmistrza otwarte zlecenie na wykonanie prac a regulamin gospodarstwa pomocniczego zezwala na prowadzenie takich usług, poza tym nikt go nie nakłaniał do zacierania śladów ani składania fałszywych zeznań. Podczas dwóch kolejnych rozpraw sąd przesłuchał świadków, między innymi radnych miejskich obecnej kadencji Janusza Lipczewskiego, Andrzeja Ferskiego, radnego poprzedniej kadencji Henryka Zienkiewicza, dwóch byłych pracowników, zatrudnionych przez urząd w ramach prac interwencyjnych, którzy pracowali na posesji burmistrza i jego żony. Zeznania złożyła również wiceburmistrz Teresa Kozera, sąsiad burmistrza i księgowa zlikwidowanego na koniec 2008 roku gospodarstwa pomocniczego. foto: Katarzyna Olszewska http://www.plonszczak.pl Kreator PDF Utworzono 7 March, 2017, 13:27