Pobierz - ePrasa.pl

Transkrypt

Pobierz - ePrasa.pl
25
INTELIGENTNE SPECJALIZACJE
REGIONÓW
Ž[
NA POCZĄTEK
TRENDY I OWĘDY
RYSZARD MAKOWSKI
KORSUN CHILI KORSUN
10
MICHAŁ KORSUN, PAWEŁ KORSUN
KRZYSZTOF FEUSETTE
13
14
TUSKALIA Z WIEŃCA WSPOMNIEŃ
15
CO GROZI KULTURZE POLSKIEJ
JAN PIETRZAK
BRONISŁAW WILDSTEIN
17
FELIETONY
ŁUKASZ WARZECHA
87
PRZEPIS NA ARCYDZIEŁO
88
FELIETONY
89
„BREAKOUT” TOMCZYKA
62
TEATR WYKLUCZONYCH
66
69
69
ŁĄCZEWSKI. GAME OVER
MAREK PYZA, MARCIN WIKŁO
SĘDZIA Z PUŁAW: KULISY KARIERY
26 WOJCIECH BIEDROŃ
70
Ž[
37
JAROSŁAW JAKIMCZYK
WIELKI SPISEK W KOD
82
LGBT: FAŁSZYWY ZNAK POKOJU
MARZENA NYKIEL
HISTORIA
AFERA REPRYWATYZACYJNA
JAKIMCZYK
dziennikarz,
komentator
Drugi mąż mojej ciotki
Znalezienie odpowiedzi na niektóre
z pytań po upływie niemal 71 lat od opisywanych wydarzeń wydaje
e się niemożliwe z powodu śmierci osób,
b, które były
ich uczestnikami lub świadkami.
dkami. Tym
bardziej że na pomoc w rozwikłaniu
zwikłaniu tej
zagadki ze strony osób, które
re dzięki po-
dejrzanym interesom Romana Kępskiego
z oszustem Leonem Kalinowskim odziedziczyły udziały w reprezentacyjnej kamienicy przy Noakowskiego 16, nie można
liczyć. Ani Andrzej Waltz, ani przedstawiciele rodziny Kępskich, którzy w wyniku
decyzji urzędników Biura Gospodarki Nieruchomościami Urzędu m.st. Warszawy
zostali współwłaścicielami kamienicy należącej się w rzeczywistości spadkobiercom przedwojennych posesjonatów — Oppenheimów i Regirerów — nie są skłonni
do zwierzeń na temat swego nieżyjącego
od 1999 r. dobroczyńcy. Andrzej Waltz
ma dogodną wymówkę. Zarówno on, jak
i jego córka z małżeństwa z panią prezydent nie odziedziczyli udziałów w spornej kamienicy bezpośrednio po Romanie
Kępskim, lecz po wdowie po nim, która
zmarła w 2002 r. Była ona rodzoną siostrą matki Andrzeja Waltza, który ze swym
wujem — jak wielokrotnie zapewniał podczas naszej rozmowy — nie utrzymywał
bliższych kontaktów i nie potrafi o nim
powiedzieć nic poza tym, że przed wojną
miał on być przedsiębiorcą i w okresie komunizmu doświadczał ponoć prześladowań ze strony organów bezpieczeństwa
jako tzw. prywaciarz. Waltz woli nazywać
go drugim mężem swej ciotki.
Poznali się po 1960 r., kiedy wdowa po
poległym dowódcy Grupy AK „Kampinos”
mjr. Alfonsie Kotowskim vel Romanie
Trzasce ps. „Okoń” była już od jakiegoś
czasu żoną Romana Kępskiego, którego
poślubiła w latach 50. — Nic nie wiem
o jego historii — podkreślał z naciskiem
Andrzej Waltz, kiedy usiłowaliśmy się
dowiedzieć od niego, czym zajmował się
podczas okupacji i w okresie powojennym
jego wuj.
Niebagatelne znaczenie w zrozumieniu,
na czym polegała działalność Romana
Kępskiego, mogą mieć materiały archiwalne, które udało nam się odnaleźć. Najstarszy pochodzi z 8 listopada 1941 r. Jest
to płatne ogłoszenie w języku niemieckim
zamieszczone w „gadzinowym” dzienniku
„Krakauer Zeitung”, który ukazywał się
podczas hitlerowskiej okupacji w Generalnym Gubernatorstwie. „Obwieszczenie.
Przedsiębiorstwo przemysłu drzewnego
»Foreste Italia« z miejscowości Majdan
Sieniawski niniejszym informuje, że pan
Roman Kępski, zamieszkały w Warszawie
przy Bahnhofstrasse [okupacyjna nazwa
Al. Jerozolimskich — przyp. red.] 23, nie
jest ani jej generalnym przedstawicielem,
ani pełnomocnikiem, i nie jest uprawniony do podpisywania w jej imieniu
umów bądź przyjmowania na jej rachunek wpłat. Przedsiębiorstwo przemysłu
drzewnego »Foreste Italia« nie uznaje
żadnych umów, które pan Roman Kępski
zawarł w jego imieniu” — czytamy w ogłoszeniu, które zamieścił Giuseppe Ghedini
w imieniu Foreste Italia. Niewykluczone,
że cytowany dokument stanowi klucz do
wyjaśnienia tajemnicy, skąd wuj Waltzów
posiadał pod koniec 1945 r. środki finansowe na odkupienie kamienicy przy Noakowskiego 16 od Leona Kalinowskiego.
Ponieważ jednak nie mamy całkowitej
pewności, że Roman Kępski z ogłoszenia w „Krakauer Zeitung” jest tożsamy
zw
wujem męża Hanny Gronkiewicz-Waltz,
który w 1945 r. kupił od oszusta pożydowktó
ską nieruchomość w centrum Warszawy,
postanowiliśmy zasięgnąć opinii jego
pos
krewnych i powinowatych. Bratanica
kre
Kępskiego, odmawiając nam prawa do
Kęp
cytowania swych wypowiedzi pod nacyt
zwiskiem, oświadczyła, że nic nie wie na
zwi
tem
temat przeszłości stryja oprócz tego, że po
rewolucji bolszewickiej dopomógł własnej
rew
rodzinie szczęśliwie się ewakuować z Kirod
jow
jowszczyzny do II Rzeczypospolitej. Z koWaltz na prośbę o komentarz
lei Andrzej
A
do ogłoszenia z „Krakauer Zeitung” zareagował wybuchem gniewu. — Co pan mnie
gow
pyta o jakieś bzdury!? Ja się urodziłem
py
w 1946 r., a pan chce, żebym pamiętał,
gdzie
Kępski pracował w czasie wojny.
g
Czy
C pan ma dobrze w głowie? — żachnął się mąż prezydent Warszawy. Gdy
n
trochę ochłonął, oznajmił, że nie widzi potrzeby tłumaczenia się z tego,
26 WRZEŚNIA—2 PAŹDZIERNIKA 2016
| 29
AREK LERCH
Ž[
WĘGRY. RECEPTA NA SUKCES
GRZEGORZ GÓRNY
Ž[
SPORT
ZAREMBA PRZED TELEWIZOREM
PIOTR ZAREMBA
102
TEST (NIE)SCENICZNY
KAMILA ŁAPICKA
ZE ZBIGNIEWEM BOŃKIEM
ROZMAWIA CEZARY KOWALSKI
Ž[
NA KONIEC
POLECA I ODRADZA
108
FELIETONY
Ž[
109
TERRARIUM HOMINEM
BANDYCI I KOMUNIŚCI
110
ŁUKASZ ADAMSKI
KRÓLOWA DZIEJÓW
111
FRAGMENT KSIĄŻKI ELŻBIETY CHEREZIŃSKIEJ
112
WOJNA MIESZKOWSKIEGO
114
STANISŁAW JANECKI
SPORT
SOJUSZ PATOLOG
PATOLOGII
OGII
GII
G
III
BANDYCI
I KOMUNIŚCI
PZPR zawsze miała kłopoty z dyscypliną swoich członków. Powodów takiego
stanu rzeczy było wiele. Jednym z ważniejszych było to, że od początku Polski
Ludowej komuniści chętnie przyjmowali w swoje szeregi pospolitych przestępców
PIOTR
GONTARCZYK
historyk,
politolog
W
II Rzeczypospolitej relacje
między komunistami a kryminalistami były skomplikowane. Przedstawiciele obu wspomnianych patologii działali w tych samych
dzielnicach bezrobocia i biedy, często
jedni i drudzy znali się z więzienia.
Wedle oficjalnej wykładni KPP przestępcy byli ofiarami niesprawiedliwości
społecznej, przeciwko której się buntowali.
Z tego powodu byli uważani za potencjalnego sojusznika, który w dniu proletariackiej rewolucji ręka w rękę z komunistami
będzie się rozprawiał ze wspólnym wrogiem: aparatem policyjnym i bogaczami.
Także niektóre metody działań KPP nie
74 |
KRYSTYNA GRZYBOWSKA
26 WRZEŚNIA—2 PAŹDZIERNIKA 2016
różniły się od działań zwykłych bandytów.
Jednym ze sposobów rozwiązywania problemów wewnątrzpartyjnych było zabijanie podejrzanych o współpracę z policją,
a środki finansowe zdobywano także za
pomocą „partyjnych eksów”, czyli pospolitego rabunku. Postacią symbolem może tu
być znany działacz komunistyczny i powojenny — gen. Wacław Komar „Kucyk”, który
przed wojną pracę w KPP zaczynał właśnie
od „likwidowania prowoków” i „eksów”.
Oficjalnie takich akcji „Kucyk” miał dokonywać po wstąpieniu do KPP. Ale partyjni
historycy opowiadali w czasach PRL, że
chyba było odwrotnie.
W czasie wojny wielu pospolitych
przestępców zasiliło szeregi partyzantki
komunistycznej. Sprzyjały temu dawne
poglądy komunistów, a także brak chętnych do walki w szeregach Gwardii Ludowej i Armii Ludowej. Przytłaczająca część
oddziałów tej formacji parała się bandytyzmem na szkodę Polaków, a niektórymi
dowodzili przedwojenni przestępcy.
Słynna książka prof. Kersten „Narodziny
systemu władzy”, która tumani kolejne pokolenia Polaków, przekonuje, że początek
„wojny domowej w polskim podziemiu”
nastąpił 22 lipca 1941 r., kiedy oddział NSZ
zlikwidował komunistyczną grupę im. Waryńskiego. Tymczasem dowódca tej grupy
(ocalał) Izrael Ajzenman vel Julian Kaniewski już rok wcześniej rabował i mordował
Polaków w okolicy. Mimo że po wojnie
sfabrykowano mu życiorys działacza
KPP, to w archiwach zachowała się jego
przedwojenna teczka z więzienia z sentencjami wyroków: włamania, paserstwo
i napad z bronią w ręku. Także inne oddziały GL-AL były zapełnione zwerbowanymi przez komunistów bandami złodziei
i koniokradów, często o przedwojennym
rodowodzie. Bo komuniści brali do siebie, kogo popadnie. Przyjęli nawet grupę
Ukraińców, wcześniej pełniących służbę
w jednym z obozów zagłady. Utworzono
z nich oddział określany w dokumentach
GL jako „strażnicy Treblinki”.
W nowej Polsce
O ile rekrutacja elementu bandyckiego
w czasie wojny była dla PPR koniecznością, o tyle później poprzeczkę można było
zawiesić wyżej. Ale specyficzny stosunek
do przestępców w ogóle i chęć szybkiego
zbudowania masowej partii powodowały,
że kryminalna przeszłość była co najmniej
tolerowana. Jeszcze w 1945 r. na naradzie
aktywu partyjnego I sekretarz KW PPR
w Poznaniu Ryszard Kalinowski oznajmił,
że przyjmowanie dawnych przestępców
jest dopuszczalne: „[każdą] sprawę traktować indywidualnie, wnikając w pobudki
czynu”. Pisemnych instrukcji nie wydano,
ale praktyka wskazuje, że w zasadzie tolerowano przestępstwa przeciwko mieniu (od drobnych kradzieży do np. afer
finansowych). Ostrzej podchodzono do
zabójstw i przestępstw seksualnych. Kluczową sprawą było jednak to, czy członek
PPR był znany jako przestępca w okolicy.
Jeśli nie, jego przeszłość nie była problemem. W innych przypadkach, szczególnie
kiedy przestępstwo było drastyczne (np.
zabójstwo), szeregowych skreślano, a zasłużonych działaczy przerzucano do pracy
na inny teren.
Przedwojenna wizja przestępców jako
ofiar systemu kapitalistycznego obowiązywała. Kiedy więc w styczniu 1947 r. do KW
PPR we Wrocławiu wpłynęło pismo z KC
w sprawie członka PPR Kazimierza M.,
dyrektora miejscowego MPK, I sekretarz
Władysław Matwin odpisał: „Najprawdopodobniej ma [on] za sobą rzeczywiście przeszłość kryminalną sprzed 1939 r. Naszym
zdaniem nie można mu jednak zamykać
drogi do uczciwej pracy teraz, kiedy całkowicie się zmienił i chce żyć po nowemu.
To jest sprawa zasadnicza w stosunku do
tej części przedwojennych przestępców
kryminalnych, których pchał na te drogi
sam ustrój kapitalistyczny i którzy chcą
w naszym ustroju być uczciwymi ludźmi”.
Problem przestępców na stanowiskach
państwowych dobrze ilustruje starosta z ramienia PPR w Radzyniu Podlaskim. Przed
wojną usłyszał 11 wyroków za kradzieże
i oszustwa, spędził w więzieniach II RP łącznie ok. 16 lat. Został rozpoznany w czasie
piastowania urzędu starosty przez byłego
strażnika. Kiedy sprawdzono jego akta,
okazało się, że nie zapadły jeszcze wszystkie wyroki w sprawach wytoczonych mu
przed wojną, właściwie powinien zostać
aresztowany i wrócić za kratki. Towarzysza
starostę zawieszono, a potem najprawdopodobniej przerzucono na inny teren.
Jakaś część przestępców mogła chcieć
rozpocząć życie na nowo, ale wielu zachowywało się tak samo jak zawsze. Kiedy towarzysz G. ze Zgierza znów został złapany
na kradzieży w fabryce, w ramach próby
resocjalizacji wysłano go do Wojewódzkiej
Szkoły Partyjnej w Łodzi. Kurs odbył, ale
do organizacji nie powrócił. Aresztowała
go milicja w tramwaju, kiedy usiłował
ukraść walizkę.
Sprzeczne sygnały
Skala złodziejstwa w aparacie partyjnym,
szczególnie wśród wysłanych na „odcinek
gospodarki”, była ogromna. Nie jest to
rzecz zaskakująca, zważywszy na duże
braki kadrowe PPR, która na stanowiska kierownicze werbowała ludzi wprost
z ulicy. Zasady etyczne były jeszcze mniej
istotne niż kwalifikacje. Pisemne wytyczne
I sekretarza KW w Kielcach Mieczysława
Roga-Świostka z 1945 r. nakazywały, by
towarzyszy dokonujących nadużyć nie wyrzucać, tylko przesuwać do pracy na inny
teren: „W ogóle starać się postępowaniu
dyscyplinarnemu nadawać charakter profilaktyczny, tzn. nie druzgotać moralnie
tych towarzyszy, co do których istnieje
pewność poprawy i możliwość oddania
przez nich partii usług w przyszłości, nawet gdyby przestępstwa ich były całkiem
niedwuznaczne”.
dzie łamiący etykę i dyscyplinę partyjną,
m.in. poprzez kradzieże i malwersacje.
Opisywanie takich przypadków wraz
z konsekwencjami wyciągniętymi przez
CKKP miało wpłynąć na dyscyplinowanie
szeregów.
Ale sygnały idące z Warszawy w teren
nie były jednolite. Zdarzały się przypadki
„odpuszczania” przez CKKP tzw. grubych spraw ze względu na wcześniejsze
zasługi danego towarzysza. Do sygnałów
niepoprawiających dyscypliny należało
także zachowanie KC PPR. Nie tylko na
szczeblu wojewódzkim partii wiedziano,
że Warszawa zbiera do „lewej kasy” złoto,
walutę i kosztowności płynące z przestępczej działalności lokalnych struktur UB.
Złote łańcuszki, obrączki i pierścionki
pochodzące z szabru czy konfiskaty mienia aresztowanych w KC PPR osobiście
kwitował sekretarz partii tow. Władysław
Gomułka.
KATARZYNA ŁANIEWSKA, JERZY JACHOWICZ
ALEKSANDER NALASKOWSKI
BUNT Z POŃCZOCHĄ NA GŁOWIE
ROBERT MAZUREK
OSIEM DEMONÓW WŁADZY
WITOLD GADOWSKI
KOR TO PIKUŚ PRZY KOD
WIKTOR ŚWIETLIK
WALEC I IMADŁO W JEDNYM
ANDRZEJ ZYBERTOWICZ
ROZMOWA
OPOZYCJA NI E MA LIDERA
Ręka rękę myje
Trudno się dziwić, że w takiej sytuacji
dyscyplinujące instrukcje KC nie miały
dużego wpływu na sytuację w terenie.
Władza lokalnych kacyków była praktycznie nieograniczona, a przestępczość
w PPR ogromna. Nagminnie ukrywano
nadużycia zarówno w samej partii (kradzież partyjnych pieniędzy, mebli, rzeczy
osobistych innych działaczy itp.), jak i na
stanowiskach administracyjnych czy go-
Skala złodziejstwa w aparacie partyjnym była
ogromna. Trudno się temu dziwić, skoro PPR
werbowała ludzi na kierownicze stanowiska
wprost z ulicy
Bardziej surowe stanowisko zajmował
KC PPR, który w licznych instrukcjach
i okólnikach nakazywał dbałość o wysokie morale członków partii. Od 1945 r.
czystości szeregów miała strzec powołana w tymże roku Centralna Komisja
Kontroli Partyjnej. Zajęła się usuwaniem
z partii wszelkiego „elementu niepożądanego”, w tym „towarzyszy rozłożonych
moralnie”. W 1946 r. komisja zaczęła
wydawać „Biuletyn” dla partyjnego aparatu, w którym z imienia i nazwiska wymieniano przypadki usuwanych działaczy.
Największą grupę wśród nich stanowili lu-
spodarczych. Jeśli przestępstwo wychodziło na jaw, starano się rzecz załatwić
po cichu, we własnym gronie, żeby „nie
krzywdzić zasłużonych towarzyszy” i „nie
kompromitować partii”. Niektóre lokalne
komitety podejmowały uchwały w ogóle
zakazujące przekazywania spraw członków partii w ręce organów ścigania. Był
i taki, który uchwalił, że postępowanie wobec członków władz partyjnych i aktywu
będzie podejmowane tylko w przypadku
recydywy. Pierwsza złodziejska „wpadka”
miała być puszczana w niepamięć po
ostrzegawczej rozmowie.
26 WRZEŚNIA—2 PAŹDZIERNIKA 2016
| 75
102 |
26 WRZEŚNIA—2 PAŹDZIERNIKA 2016
Ze ZBIGNIEWEM BOŃKIEM, prezesem
PZPN, rozmawia Cezary Kowalski
(komentator Polsatu Sport)
Jeżeli się okaże, że jestem jedynym kandydatem i wygram wybory na prezesa
PZPN, to moim zdaniem będzie to oznaczać, iż polska piłka idzie w dobrym kierunku
Myślał pan choć przez chwilę, żeby kandydować na prezydenta UEFA?
Tak, 32 grudnia… [śmiech]. Proszę pana,
lubię mieć życie ułożone po swojemu, a bycie prezydentem UEFA jest jak zapisanie
się do partii politycznej. Nie masz swojej
drużyny, nie masz swojego trenera, nie
masz swojego meczu. Mam zostać urzędnikiem, który siedzi za biurkiem od rana,
a w piątek o 14 gasi światło i idzie do domu?
Nigdy mnie to nie interesowało i śmiać mi
się chciało, kiedy widziałem, jak dziennikarze wciskają mi to w brzuch. Oczywiście
może mnie pociągnąć kandydowanie na
członka komitetu wykonawczego UEFA.
Ale żeby to było realne, najpierw muszę
wygrać wybory w PZPN.
Čeferin miał w programie próbę zablokowania zmiany reformy Platiniego.
Tak aby mniejsze czy słabsze federacje
europejskie miały jednak wciąż łatwiejszą drogę do Ligi Mistrzów…
Pytanie, czy Liga Mistrzów jest dla małych i słabych federacji? Moim zdaniem
Liga Mistrzów zawsze jest otwarta na
wszystkie drużyny małych federacji,
które jednak mają silne zespoły. W piłce
nożnej wszyscy grają ze wszystkimi, a nie
jak w tenisie, gdzie aby zmierzyć się z Nadalem czy Federerem, najpierw musisz
zdobyć punkty w innych turniejach, by
mieć odpowiednio wysoki ranking. Klub
z Gibraltaru może wystartować w eliminacjach Champions League, od razu
wejść do fazy grupowej i grać z Barceloną, jeśli potrafi.
Trzeba jednak jak najbardziej przyznać, że po pięciu latach obserwacji
zmiany formuły rozgrywek te drużyny,
które startują z tzw. reformy Platiniego,
prawie nigdy do niczego nie dochodziły,
bardzo często wysoko przegrywały. No
i silne kluby, cały czas strasząc, że stworzą sobie własną superligę, wynegocjowały sobie z komitetem wykonawczym,
w czasie gdy Platiniego już nie było, nowe
zasady wchodzenia do Ligi Mistrzów na
lata 2018—2021. Wydaje mi się, że to już
zamknięte i żadnych renegocjacji nie będzie. Jeżeli Čeferin mówi, że coś będzie
w stanie ugrać, to bardzo dobrze, ale
nie sądzę. Trzeba bowiem ten produkt
„spakietować” i zacząć już sprzedawać.
Prawa telewizyjne trzeba sprzedawać
przynajmniej z półtorarocznym wyprzedzeniem. Zobaczymy natomiast, co będzie po roku 2021.
Ostatecznie prezydentem został Aleksander Čeferin, który zastąpił odsuniętego
Michela Platiniego. Pan w wyborach popierał nieznanego szerszej publiczności
Słoweńca. Dlaczego? Miał dobry program?
W takich sytuacjach głosuje się na ludzi,
a nie na programy, bo to ludzie je tworzą.
Ich charyzma, ich siła, ich umiejętności
decydują. Kiedy stało się jasne, że Platini
nie będzie mógł kandydować, widać było,
że Čeferin był tym, który najwięcej jeździł,
najwięcej robił, chciał być prezydentem
UEFA. To inteligentny adwokat, właściciel
dużej kancelarii, syn najlepszego adwokata
na Słowenii, prezes związku. Dla mnie
kandydat ciekawy, bliżej mi było do niego
niż do dużo starszego Holendra, Michaela
van Praaga, który mówił, że interesuje go
właściwie tylko dokończenie kadencji Platiniego. Pewnie bardziej mu zależało, aby
w CV miał napisane „prezydent UEFA” niż
na tym, aby coś zrobić.
Pod względem sportowym mistrzowie
słabszych federacji rzeczywiście odstają.
Ale jeśli UEFA zamknie się na takie państwa jak Polska, Rumunia czy Bułgaria,
to dystans do tych najlepszych będzie się
wyłącznie pogłębiał właśnie ze względów
finansowych. Zostaniemy pozbawieni
możliwości niwelowania ich przewagi.
Nigdy nie wejdziemy na wyższy pułap.
W pana pytaniu już jest dobra odpowiedź. Dołożyłbym jeszcze do tego znużenie europejskiego kibica towarem, który
będzie mu oferowany w nowej formule.
Jeśli w ciągu roku Borussia ma grać osiem
razy z Barceloną czy Juventus z Realem,
to kogo będzie to podniecać? Ludzie mają
frajdę, jeśli któraś z tych drużyn może
odpaść. Oni używają tej superligi jako
karty przetargowej. Mieli na tyle siły, że
jakoś wynegocjowali swój model dojścia
do Ligi Mistrzów. Pamiętajmy też, że było
kilka klubów, które weszły do Champions
League, a później miały problemy, aby
w ogóle przetrwać. Więcej było z tego
problemów niż korzyści.
Widział się pan z Platinim podczas kongresu w Atenach?
Z Michelem, jak mam okazję, zawsze się
widzę, bo jest moim przyjacielem.
Jak znosi swoje odsunięcie i całą aferę?
Nie jest już prezesem UEFA i w tej chwili
walczy o jak najszybsze oczyszczenie się
z zarzutów, które mu postawiono. I na tym
koniec, on nie jest już częścią UEFA.
Dwa miliony widzów oglądało pierwszy
mecz mistrza Polski w Lidze Mistrzów
w TVP, tylko ok. 200 tys. w prywatnym
kodowanym kanale. Po 20 latach występ
polskiej drużyny w elitarnych rozgrywkach wbrew oczekiwaniom nie wywołał
drżenia serca u kibiców.
Popatrzmy na reprezentację podczas mistrzostw Europy. Pierwszy mecz oglądało
ok. 8 mln, a te z Portugalią już 16 mln, co
jest rekordem w historii transmisji w naszej telewizji. Gdyby Legia się rozkręcała,
zainteresowanie by rosło.
Przykro było patrzeć na Legię.
Absolutnie tak.
Nie pasujemy do tego towarzystwa?
To nie jest dobra teza. Gdyby Legia
była w dobrej formie, to przegrałaby
z Borussią 1:3 po walce. Natomiast Legia w dołku sportowym, a w takim się
właśnie znajduje, musi z rozpędzoną Borussią przegrać 0:6, tak jak Roma przegrała w zeszłym roku z Bayernem 1:7. Porażki na boisku nie są wstydem i są tak
naprawdę najmniejszym problemem.
Można zmienić trenera, ustawienie, coś
poprawić i grać nieco lepiej. Natomiast
Legia, która jest naszą najlepszą drużyną,
generalnie nie jest jeszcze gotowa na Ligę
Mistrzów. Jesteśmy gotowi najwyżej na
Ligę Europy, co było widać w ostatnich
dwóch, trzech latach. Dlatego przyjmuję
z pokorą to, co się wydarzyło i co się jeszcze może zdarzyć. W dziennikarstwie,
polityce i innych dziedzinach ten, kto
ma większą gębę, ten wygrywa; niestety
w sporcie wygrywa ten, kto jest lepszy
na boisku.
Napatrzyliśmy się na dobre wyniki reprezentacji Polski i mieliśmy nadzieję
26 WRZEŚNIA—2 PAŹDZIERNIKA 2016
| 103
26/0916/F
Z
nego wzbogacenia się na roszczeniach
reprywatyzacyjnych przez męża i córkę
obecnej prezydent Warszawy. Niedawno
poseł klubu Kukiz ’15 Piotr Liroy-Marzec,
nawiązując do przyznania przez warszawski magistrat w 2003 r. prawa do zreprywatyzowanej nieruchomości rodzinie
Hanny Gronkiewicz-Waltz, zaapelował
do ministra sprawiedliwości o „podjęcie działań mających na celu wzruszenie decyzji administracyjnej o zwrocie
rzekomym spadkobiercom kamienicy
przy ul. Noakowskiego 16 w Warszawie
oraz o doprowadzenie do unieważnienia
wszystkich umów sprzedaży tej kamienicy, począwszy od ustanowienia wieczystego użytkowania na rzecz rzekomych
spadkobierców”.
W tej sytuacji dziwne się wydaje, że nikt
do tej pory nie zadał sobie trudu wyjaśnienia, kim w istocie był Roman Kępski
— wuj małżonka prezydent stolicy, który
20 grudnia 1945 r. zawarł umowę nabycia
wspomnianej kamienicy od osób, które
już za okupacji zajmowały się fałszowaniem dokumentów w celu zawłaszczenia nieruchomości pożydowskich. Skąd
w warunkach powojennej nędzy w zrujnowanym mieście zmarły w 1999 r. wuj
Andrzeja Waltza miał pieniądze na zakup atrakcyjnie położonej, śródmiejskiej
kamienicy? I w jakich okolicznościach
poznał ówczesnego referenta sekcji żywnościowej Wydziału Gospodarki Komendy
Głównej Milicji Obywatelskiej (KGMO)
Leona Kalinowskiego, od którego wespół
z Zygmuntem Szczechowiczem
em nabył nie
nieruchomość przy ul. Noakowskiego
skiego 16? Kto
przedstawił go osobnikowi, którego oficjalny życiorys z akt Ministerstwa
rstwa Bezpieczeństwa Publicznego zawiera
era nazwiska
ch przywołai adresy świadków sowieckich
nych na potwierdzenie jego zasług w walkach po stronie bolszewików
w w Moskwie
zekazywaniu
w październiku 1917 r. i przekazywaniu
informacji siatce wywiadu sowieckiego
w Warszawie przed atakiem
m Niemiec na
Rosję w 1941 r.?
JAN ROKITA
FOT. JAN BIELECKI/EAST NEWS
26 WRZEŚNIA—2 PAŹDZIERNIKA 2016
FOT. JULITA SZEWCZYK
Bezprawnie przejęta kamienica
przy ul. Noakowskiego 16 w Warszawie
e względu na ujawnione ostatnio
bulwersujące przypadki czerpania
ogromnych korzyści materialnych
z reprywatyzacji stołecznych nieruchomości przez funkcjonariuszy publicznych
odżyła opisywana niemal dwa lata temu
na łamach „wSieci” historia kuriozal-
JAZZ: TRADYCJA I MODERNA
FOT. EAST NEWS/ MUZEUM NIEPODLEGŁOŚCI
NIEPOD
JAROSŁAW
96
ADAM CIESIELSKI
OPINIE
ROZMAWIA RYSZARD MAKOWSKI
94
DOOKOŁA EUROPY
GOSPODARKA
ZE SCENY I ZZA KULIS
Ž[
Z MARKIEM SUSKIM
90
ASAD: RZEŹNIK Z DAMASZKU
PRZEMYSŁAW SKRZYDELSKI
PIOTR GONTARCZYK
78
STANISŁAW JANECKI
Aferzysta karany za nadużycia i łapownictwo,
a do tego agent organów bezpieczeństwa
PRL – tak wygląda w świetle materiałów
archiwalnych obraz dobrego wujka, któremu
rodzina prezydent Warszawy zawdzięcza
schedę w postaci udziałów w kamienicy
zagrabionej prawowitym właścicielom.
– Jest mi obojętne, co robił mąż mojej ciotki
– twierdzi małżonek Hanny Gronkiewicz-Waltz
28 |
74
DOBRY WUJEK WALTZÓW
TAJEMNICE
DOBREGO
WUJKA
WALTZÓW
JOLANTA GAJDA-ZADWORNA
HISTORIA
KRAJ
34
DARIUSZ KARŁOWICZ
Ž[
JULIA KIJOWSKA: CZUJĘ, ŻE LECĘ
65
Ž[
32
LECH MAKOWIECKI, PIOTR SKWIECIŃSKI
ŚWIAT
59
ANDRZEJ RAFAŁ POTOCKI
28
WOJCIECH WENCEL
ROZMAWIA DOROTA ŁOSIEWICZ
Ž[
TEMAT TYGODNIA
KRAJ
Z DR. TOMASZEM MACIEJEWSKIM
WOJCIECH RESZCZYŃSKI
W SIECI KULTURY
OGNIEM NA WPROST
20
ROSYJSKI STOKŁOSA À REBOURS
OCZERNIĆ POLSKĘ
48 BOGDAN
MUSIAŁ
PIOTR CYWIŃSKI, TOMASZ ŁYSIAK
18
BRONISŁAW WILDSTEIN
eprasa.pl
MARTA KACZYŃSKA
16
POLSKA OPOWIEŚĆ
86
HISTORII
56 REKONSTRUKTORZY
JOLANTA GAJDA-ZADWORNA
BEZ HIPOKRYZJI
WYCINKI WARZECHY
84
PIOTR ZAREMBA
45 ROZMAWIAJĄ JACEK I MICHAŁ KARNOWSCY
51
TYSIĄCE ZNAKÓW
12
BITWA O KULTURĘ TRWA
ZE ZDZISŁAWEM SIPIERĄ
ROBERT MAZUREK, IGOR ZALEWSKI
10
PIOTR SKWIECIŃSKI
40
PRZEGLĄD TYGODNIA
6
42 JAK ŻYĆ PO „WOŁYNIU”?