Pobierz - ePrasa.pl
Transkrypt
Pobierz - ePrasa.pl
25 INTELIGENTNE SPECJALIZACJE REGIONÓW [ NA POCZĄTEK TRENDY I OWĘDY RYSZARD MAKOWSKI KORSUN CHILI KORSUN 10 MICHAŁ KORSUN, PAWEŁ KORSUN KRZYSZTOF FEUSETTE 13 14 TUSKALIA Z WIEŃCA WSPOMNIEŃ 15 CO GROZI KULTURZE POLSKIEJ JAN PIETRZAK BRONISŁAW WILDSTEIN 17 FELIETONY ŁUKASZ WARZECHA 87 PRZEPIS NA ARCYDZIEŁO 88 FELIETONY 89 „BREAKOUT” TOMCZYKA 62 TEATR WYKLUCZONYCH 66 69 69 ŁĄCZEWSKI. GAME OVER MAREK PYZA, MARCIN WIKŁO SĘDZIA Z PUŁAW: KULISY KARIERY 26 WOJCIECH BIEDROŃ 70 [ 37 JAROSŁAW JAKIMCZYK WIELKI SPISEK W KOD 82 LGBT: FAŁSZYWY ZNAK POKOJU MARZENA NYKIEL HISTORIA AFERA REPRYWATYZACYJNA JAKIMCZYK dziennikarz, komentator Drugi mąż mojej ciotki Znalezienie odpowiedzi na niektóre z pytań po upływie niemal 71 lat od opisywanych wydarzeń wydaje e się niemożliwe z powodu śmierci osób, b, które były ich uczestnikami lub świadkami. dkami. Tym bardziej że na pomoc w rozwikłaniu zwikłaniu tej zagadki ze strony osób, które re dzięki po- dejrzanym interesom Romana Kępskiego z oszustem Leonem Kalinowskim odziedziczyły udziały w reprezentacyjnej kamienicy przy Noakowskiego 16, nie można liczyć. Ani Andrzej Waltz, ani przedstawiciele rodziny Kępskich, którzy w wyniku decyzji urzędników Biura Gospodarki Nieruchomościami Urzędu m.st. Warszawy zostali współwłaścicielami kamienicy należącej się w rzeczywistości spadkobiercom przedwojennych posesjonatów — Oppenheimów i Regirerów — nie są skłonni do zwierzeń na temat swego nieżyjącego od 1999 r. dobroczyńcy. Andrzej Waltz ma dogodną wymówkę. Zarówno on, jak i jego córka z małżeństwa z panią prezydent nie odziedziczyli udziałów w spornej kamienicy bezpośrednio po Romanie Kępskim, lecz po wdowie po nim, która zmarła w 2002 r. Była ona rodzoną siostrą matki Andrzeja Waltza, który ze swym wujem — jak wielokrotnie zapewniał podczas naszej rozmowy — nie utrzymywał bliższych kontaktów i nie potrafi o nim powiedzieć nic poza tym, że przed wojną miał on być przedsiębiorcą i w okresie komunizmu doświadczał ponoć prześladowań ze strony organów bezpieczeństwa jako tzw. prywaciarz. Waltz woli nazywać go drugim mężem swej ciotki. Poznali się po 1960 r., kiedy wdowa po poległym dowódcy Grupy AK „Kampinos” mjr. Alfonsie Kotowskim vel Romanie Trzasce ps. „Okoń” była już od jakiegoś czasu żoną Romana Kępskiego, którego poślubiła w latach 50. — Nic nie wiem o jego historii — podkreślał z naciskiem Andrzej Waltz, kiedy usiłowaliśmy się dowiedzieć od niego, czym zajmował się podczas okupacji i w okresie powojennym jego wuj. Niebagatelne znaczenie w zrozumieniu, na czym polegała działalność Romana Kępskiego, mogą mieć materiały archiwalne, które udało nam się odnaleźć. Najstarszy pochodzi z 8 listopada 1941 r. Jest to płatne ogłoszenie w języku niemieckim zamieszczone w „gadzinowym” dzienniku „Krakauer Zeitung”, który ukazywał się podczas hitlerowskiej okupacji w Generalnym Gubernatorstwie. „Obwieszczenie. Przedsiębiorstwo przemysłu drzewnego »Foreste Italia« z miejscowości Majdan Sieniawski niniejszym informuje, że pan Roman Kępski, zamieszkały w Warszawie przy Bahnhofstrasse [okupacyjna nazwa Al. Jerozolimskich — przyp. red.] 23, nie jest ani jej generalnym przedstawicielem, ani pełnomocnikiem, i nie jest uprawniony do podpisywania w jej imieniu umów bądź przyjmowania na jej rachunek wpłat. Przedsiębiorstwo przemysłu drzewnego »Foreste Italia« nie uznaje żadnych umów, które pan Roman Kępski zawarł w jego imieniu” — czytamy w ogłoszeniu, które zamieścił Giuseppe Ghedini w imieniu Foreste Italia. Niewykluczone, że cytowany dokument stanowi klucz do wyjaśnienia tajemnicy, skąd wuj Waltzów posiadał pod koniec 1945 r. środki finansowe na odkupienie kamienicy przy Noakowskiego 16 od Leona Kalinowskiego. Ponieważ jednak nie mamy całkowitej pewności, że Roman Kępski z ogłoszenia w „Krakauer Zeitung” jest tożsamy zw wujem męża Hanny Gronkiewicz-Waltz, który w 1945 r. kupił od oszusta pożydowktó ską nieruchomość w centrum Warszawy, postanowiliśmy zasięgnąć opinii jego pos krewnych i powinowatych. Bratanica kre Kępskiego, odmawiając nam prawa do Kęp cytowania swych wypowiedzi pod nacyt zwiskiem, oświadczyła, że nic nie wie na zwi tem temat przeszłości stryja oprócz tego, że po rewolucji bolszewickiej dopomógł własnej rew rodzinie szczęśliwie się ewakuować z Kirod jow jowszczyzny do II Rzeczypospolitej. Z koWaltz na prośbę o komentarz lei Andrzej A do ogłoszenia z „Krakauer Zeitung” zareagował wybuchem gniewu. — Co pan mnie gow pyta o jakieś bzdury!? Ja się urodziłem py w 1946 r., a pan chce, żebym pamiętał, gdzie Kępski pracował w czasie wojny. g Czy C pan ma dobrze w głowie? — żachnął się mąż prezydent Warszawy. Gdy n trochę ochłonął, oznajmił, że nie widzi potrzeby tłumaczenia się z tego, 26 WRZEŚNIA—2 PAŹDZIERNIKA 2016 | 29 AREK LERCH [ WĘGRY. RECEPTA NA SUKCES GRZEGORZ GÓRNY [ SPORT ZAREMBA PRZED TELEWIZOREM PIOTR ZAREMBA 102 TEST (NIE)SCENICZNY KAMILA ŁAPICKA ZE ZBIGNIEWEM BOŃKIEM ROZMAWIA CEZARY KOWALSKI [ NA KONIEC POLECA I ODRADZA 108 FELIETONY [ 109 TERRARIUM HOMINEM BANDYCI I KOMUNIŚCI 110 ŁUKASZ ADAMSKI KRÓLOWA DZIEJÓW 111 FRAGMENT KSIĄŻKI ELŻBIETY CHEREZIŃSKIEJ 112 WOJNA MIESZKOWSKIEGO 114 STANISŁAW JANECKI SPORT SOJUSZ PATOLOG PATOLOGII OGII GII G III BANDYCI I KOMUNIŚCI PZPR zawsze miała kłopoty z dyscypliną swoich członków. Powodów takiego stanu rzeczy było wiele. Jednym z ważniejszych było to, że od początku Polski Ludowej komuniści chętnie przyjmowali w swoje szeregi pospolitych przestępców PIOTR GONTARCZYK historyk, politolog W II Rzeczypospolitej relacje między komunistami a kryminalistami były skomplikowane. Przedstawiciele obu wspomnianych patologii działali w tych samych dzielnicach bezrobocia i biedy, często jedni i drudzy znali się z więzienia. Wedle oficjalnej wykładni KPP przestępcy byli ofiarami niesprawiedliwości społecznej, przeciwko której się buntowali. Z tego powodu byli uważani za potencjalnego sojusznika, który w dniu proletariackiej rewolucji ręka w rękę z komunistami będzie się rozprawiał ze wspólnym wrogiem: aparatem policyjnym i bogaczami. Także niektóre metody działań KPP nie 74 | KRYSTYNA GRZYBOWSKA 26 WRZEŚNIA—2 PAŹDZIERNIKA 2016 różniły się od działań zwykłych bandytów. Jednym ze sposobów rozwiązywania problemów wewnątrzpartyjnych było zabijanie podejrzanych o współpracę z policją, a środki finansowe zdobywano także za pomocą „partyjnych eksów”, czyli pospolitego rabunku. Postacią symbolem może tu być znany działacz komunistyczny i powojenny — gen. Wacław Komar „Kucyk”, który przed wojną pracę w KPP zaczynał właśnie od „likwidowania prowoków” i „eksów”. Oficjalnie takich akcji „Kucyk” miał dokonywać po wstąpieniu do KPP. Ale partyjni historycy opowiadali w czasach PRL, że chyba było odwrotnie. W czasie wojny wielu pospolitych przestępców zasiliło szeregi partyzantki komunistycznej. Sprzyjały temu dawne poglądy komunistów, a także brak chętnych do walki w szeregach Gwardii Ludowej i Armii Ludowej. Przytłaczająca część oddziałów tej formacji parała się bandytyzmem na szkodę Polaków, a niektórymi dowodzili przedwojenni przestępcy. Słynna książka prof. Kersten „Narodziny systemu władzy”, która tumani kolejne pokolenia Polaków, przekonuje, że początek „wojny domowej w polskim podziemiu” nastąpił 22 lipca 1941 r., kiedy oddział NSZ zlikwidował komunistyczną grupę im. Waryńskiego. Tymczasem dowódca tej grupy (ocalał) Izrael Ajzenman vel Julian Kaniewski już rok wcześniej rabował i mordował Polaków w okolicy. Mimo że po wojnie sfabrykowano mu życiorys działacza KPP, to w archiwach zachowała się jego przedwojenna teczka z więzienia z sentencjami wyroków: włamania, paserstwo i napad z bronią w ręku. Także inne oddziały GL-AL były zapełnione zwerbowanymi przez komunistów bandami złodziei i koniokradów, często o przedwojennym rodowodzie. Bo komuniści brali do siebie, kogo popadnie. Przyjęli nawet grupę Ukraińców, wcześniej pełniących służbę w jednym z obozów zagłady. Utworzono z nich oddział określany w dokumentach GL jako „strażnicy Treblinki”. W nowej Polsce O ile rekrutacja elementu bandyckiego w czasie wojny była dla PPR koniecznością, o tyle później poprzeczkę można było zawiesić wyżej. Ale specyficzny stosunek do przestępców w ogóle i chęć szybkiego zbudowania masowej partii powodowały, że kryminalna przeszłość była co najmniej tolerowana. Jeszcze w 1945 r. na naradzie aktywu partyjnego I sekretarz KW PPR w Poznaniu Ryszard Kalinowski oznajmił, że przyjmowanie dawnych przestępców jest dopuszczalne: „[każdą] sprawę traktować indywidualnie, wnikając w pobudki czynu”. Pisemnych instrukcji nie wydano, ale praktyka wskazuje, że w zasadzie tolerowano przestępstwa przeciwko mieniu (od drobnych kradzieży do np. afer finansowych). Ostrzej podchodzono do zabójstw i przestępstw seksualnych. Kluczową sprawą było jednak to, czy członek PPR był znany jako przestępca w okolicy. Jeśli nie, jego przeszłość nie była problemem. W innych przypadkach, szczególnie kiedy przestępstwo było drastyczne (np. zabójstwo), szeregowych skreślano, a zasłużonych działaczy przerzucano do pracy na inny teren. Przedwojenna wizja przestępców jako ofiar systemu kapitalistycznego obowiązywała. Kiedy więc w styczniu 1947 r. do KW PPR we Wrocławiu wpłynęło pismo z KC w sprawie członka PPR Kazimierza M., dyrektora miejscowego MPK, I sekretarz Władysław Matwin odpisał: „Najprawdopodobniej ma [on] za sobą rzeczywiście przeszłość kryminalną sprzed 1939 r. Naszym zdaniem nie można mu jednak zamykać drogi do uczciwej pracy teraz, kiedy całkowicie się zmienił i chce żyć po nowemu. To jest sprawa zasadnicza w stosunku do tej części przedwojennych przestępców kryminalnych, których pchał na te drogi sam ustrój kapitalistyczny i którzy chcą w naszym ustroju być uczciwymi ludźmi”. Problem przestępców na stanowiskach państwowych dobrze ilustruje starosta z ramienia PPR w Radzyniu Podlaskim. Przed wojną usłyszał 11 wyroków za kradzieże i oszustwa, spędził w więzieniach II RP łącznie ok. 16 lat. Został rozpoznany w czasie piastowania urzędu starosty przez byłego strażnika. Kiedy sprawdzono jego akta, okazało się, że nie zapadły jeszcze wszystkie wyroki w sprawach wytoczonych mu przed wojną, właściwie powinien zostać aresztowany i wrócić za kratki. Towarzysza starostę zawieszono, a potem najprawdopodobniej przerzucono na inny teren. Jakaś część przestępców mogła chcieć rozpocząć życie na nowo, ale wielu zachowywało się tak samo jak zawsze. Kiedy towarzysz G. ze Zgierza znów został złapany na kradzieży w fabryce, w ramach próby resocjalizacji wysłano go do Wojewódzkiej Szkoły Partyjnej w Łodzi. Kurs odbył, ale do organizacji nie powrócił. Aresztowała go milicja w tramwaju, kiedy usiłował ukraść walizkę. Sprzeczne sygnały Skala złodziejstwa w aparacie partyjnym, szczególnie wśród wysłanych na „odcinek gospodarki”, była ogromna. Nie jest to rzecz zaskakująca, zważywszy na duże braki kadrowe PPR, która na stanowiska kierownicze werbowała ludzi wprost z ulicy. Zasady etyczne były jeszcze mniej istotne niż kwalifikacje. Pisemne wytyczne I sekretarza KW w Kielcach Mieczysława Roga-Świostka z 1945 r. nakazywały, by towarzyszy dokonujących nadużyć nie wyrzucać, tylko przesuwać do pracy na inny teren: „W ogóle starać się postępowaniu dyscyplinarnemu nadawać charakter profilaktyczny, tzn. nie druzgotać moralnie tych towarzyszy, co do których istnieje pewność poprawy i możliwość oddania przez nich partii usług w przyszłości, nawet gdyby przestępstwa ich były całkiem niedwuznaczne”. dzie łamiący etykę i dyscyplinę partyjną, m.in. poprzez kradzieże i malwersacje. Opisywanie takich przypadków wraz z konsekwencjami wyciągniętymi przez CKKP miało wpłynąć na dyscyplinowanie szeregów. Ale sygnały idące z Warszawy w teren nie były jednolite. Zdarzały się przypadki „odpuszczania” przez CKKP tzw. grubych spraw ze względu na wcześniejsze zasługi danego towarzysza. Do sygnałów niepoprawiających dyscypliny należało także zachowanie KC PPR. Nie tylko na szczeblu wojewódzkim partii wiedziano, że Warszawa zbiera do „lewej kasy” złoto, walutę i kosztowności płynące z przestępczej działalności lokalnych struktur UB. Złote łańcuszki, obrączki i pierścionki pochodzące z szabru czy konfiskaty mienia aresztowanych w KC PPR osobiście kwitował sekretarz partii tow. Władysław Gomułka. KATARZYNA ŁANIEWSKA, JERZY JACHOWICZ ALEKSANDER NALASKOWSKI BUNT Z POŃCZOCHĄ NA GŁOWIE ROBERT MAZUREK OSIEM DEMONÓW WŁADZY WITOLD GADOWSKI KOR TO PIKUŚ PRZY KOD WIKTOR ŚWIETLIK WALEC I IMADŁO W JEDNYM ANDRZEJ ZYBERTOWICZ ROZMOWA OPOZYCJA NI E MA LIDERA Ręka rękę myje Trudno się dziwić, że w takiej sytuacji dyscyplinujące instrukcje KC nie miały dużego wpływu na sytuację w terenie. Władza lokalnych kacyków była praktycznie nieograniczona, a przestępczość w PPR ogromna. Nagminnie ukrywano nadużycia zarówno w samej partii (kradzież partyjnych pieniędzy, mebli, rzeczy osobistych innych działaczy itp.), jak i na stanowiskach administracyjnych czy go- Skala złodziejstwa w aparacie partyjnym była ogromna. Trudno się temu dziwić, skoro PPR werbowała ludzi na kierownicze stanowiska wprost z ulicy Bardziej surowe stanowisko zajmował KC PPR, który w licznych instrukcjach i okólnikach nakazywał dbałość o wysokie morale członków partii. Od 1945 r. czystości szeregów miała strzec powołana w tymże roku Centralna Komisja Kontroli Partyjnej. Zajęła się usuwaniem z partii wszelkiego „elementu niepożądanego”, w tym „towarzyszy rozłożonych moralnie”. W 1946 r. komisja zaczęła wydawać „Biuletyn” dla partyjnego aparatu, w którym z imienia i nazwiska wymieniano przypadki usuwanych działaczy. Największą grupę wśród nich stanowili lu- spodarczych. Jeśli przestępstwo wychodziło na jaw, starano się rzecz załatwić po cichu, we własnym gronie, żeby „nie krzywdzić zasłużonych towarzyszy” i „nie kompromitować partii”. Niektóre lokalne komitety podejmowały uchwały w ogóle zakazujące przekazywania spraw członków partii w ręce organów ścigania. Był i taki, który uchwalił, że postępowanie wobec członków władz partyjnych i aktywu będzie podejmowane tylko w przypadku recydywy. Pierwsza złodziejska „wpadka” miała być puszczana w niepamięć po ostrzegawczej rozmowie. 26 WRZEŚNIA—2 PAŹDZIERNIKA 2016 | 75 102 | 26 WRZEŚNIA—2 PAŹDZIERNIKA 2016 Ze ZBIGNIEWEM BOŃKIEM, prezesem PZPN, rozmawia Cezary Kowalski (komentator Polsatu Sport) Jeżeli się okaże, że jestem jedynym kandydatem i wygram wybory na prezesa PZPN, to moim zdaniem będzie to oznaczać, iż polska piłka idzie w dobrym kierunku Myślał pan choć przez chwilę, żeby kandydować na prezydenta UEFA? Tak, 32 grudnia… [śmiech]. Proszę pana, lubię mieć życie ułożone po swojemu, a bycie prezydentem UEFA jest jak zapisanie się do partii politycznej. Nie masz swojej drużyny, nie masz swojego trenera, nie masz swojego meczu. Mam zostać urzędnikiem, który siedzi za biurkiem od rana, a w piątek o 14 gasi światło i idzie do domu? Nigdy mnie to nie interesowało i śmiać mi się chciało, kiedy widziałem, jak dziennikarze wciskają mi to w brzuch. Oczywiście może mnie pociągnąć kandydowanie na członka komitetu wykonawczego UEFA. Ale żeby to było realne, najpierw muszę wygrać wybory w PZPN. Čeferin miał w programie próbę zablokowania zmiany reformy Platiniego. Tak aby mniejsze czy słabsze federacje europejskie miały jednak wciąż łatwiejszą drogę do Ligi Mistrzów… Pytanie, czy Liga Mistrzów jest dla małych i słabych federacji? Moim zdaniem Liga Mistrzów zawsze jest otwarta na wszystkie drużyny małych federacji, które jednak mają silne zespoły. W piłce nożnej wszyscy grają ze wszystkimi, a nie jak w tenisie, gdzie aby zmierzyć się z Nadalem czy Federerem, najpierw musisz zdobyć punkty w innych turniejach, by mieć odpowiednio wysoki ranking. Klub z Gibraltaru może wystartować w eliminacjach Champions League, od razu wejść do fazy grupowej i grać z Barceloną, jeśli potrafi. Trzeba jednak jak najbardziej przyznać, że po pięciu latach obserwacji zmiany formuły rozgrywek te drużyny, które startują z tzw. reformy Platiniego, prawie nigdy do niczego nie dochodziły, bardzo często wysoko przegrywały. No i silne kluby, cały czas strasząc, że stworzą sobie własną superligę, wynegocjowały sobie z komitetem wykonawczym, w czasie gdy Platiniego już nie było, nowe zasady wchodzenia do Ligi Mistrzów na lata 2018—2021. Wydaje mi się, że to już zamknięte i żadnych renegocjacji nie będzie. Jeżeli Čeferin mówi, że coś będzie w stanie ugrać, to bardzo dobrze, ale nie sądzę. Trzeba bowiem ten produkt „spakietować” i zacząć już sprzedawać. Prawa telewizyjne trzeba sprzedawać przynajmniej z półtorarocznym wyprzedzeniem. Zobaczymy natomiast, co będzie po roku 2021. Ostatecznie prezydentem został Aleksander Čeferin, który zastąpił odsuniętego Michela Platiniego. Pan w wyborach popierał nieznanego szerszej publiczności Słoweńca. Dlaczego? Miał dobry program? W takich sytuacjach głosuje się na ludzi, a nie na programy, bo to ludzie je tworzą. Ich charyzma, ich siła, ich umiejętności decydują. Kiedy stało się jasne, że Platini nie będzie mógł kandydować, widać było, że Čeferin był tym, który najwięcej jeździł, najwięcej robił, chciał być prezydentem UEFA. To inteligentny adwokat, właściciel dużej kancelarii, syn najlepszego adwokata na Słowenii, prezes związku. Dla mnie kandydat ciekawy, bliżej mi było do niego niż do dużo starszego Holendra, Michaela van Praaga, który mówił, że interesuje go właściwie tylko dokończenie kadencji Platiniego. Pewnie bardziej mu zależało, aby w CV miał napisane „prezydent UEFA” niż na tym, aby coś zrobić. Pod względem sportowym mistrzowie słabszych federacji rzeczywiście odstają. Ale jeśli UEFA zamknie się na takie państwa jak Polska, Rumunia czy Bułgaria, to dystans do tych najlepszych będzie się wyłącznie pogłębiał właśnie ze względów finansowych. Zostaniemy pozbawieni możliwości niwelowania ich przewagi. Nigdy nie wejdziemy na wyższy pułap. W pana pytaniu już jest dobra odpowiedź. Dołożyłbym jeszcze do tego znużenie europejskiego kibica towarem, który będzie mu oferowany w nowej formule. Jeśli w ciągu roku Borussia ma grać osiem razy z Barceloną czy Juventus z Realem, to kogo będzie to podniecać? Ludzie mają frajdę, jeśli któraś z tych drużyn może odpaść. Oni używają tej superligi jako karty przetargowej. Mieli na tyle siły, że jakoś wynegocjowali swój model dojścia do Ligi Mistrzów. Pamiętajmy też, że było kilka klubów, które weszły do Champions League, a później miały problemy, aby w ogóle przetrwać. Więcej było z tego problemów niż korzyści. Widział się pan z Platinim podczas kongresu w Atenach? Z Michelem, jak mam okazję, zawsze się widzę, bo jest moim przyjacielem. Jak znosi swoje odsunięcie i całą aferę? Nie jest już prezesem UEFA i w tej chwili walczy o jak najszybsze oczyszczenie się z zarzutów, które mu postawiono. I na tym koniec, on nie jest już częścią UEFA. Dwa miliony widzów oglądało pierwszy mecz mistrza Polski w Lidze Mistrzów w TVP, tylko ok. 200 tys. w prywatnym kodowanym kanale. Po 20 latach występ polskiej drużyny w elitarnych rozgrywkach wbrew oczekiwaniom nie wywołał drżenia serca u kibiców. Popatrzmy na reprezentację podczas mistrzostw Europy. Pierwszy mecz oglądało ok. 8 mln, a te z Portugalią już 16 mln, co jest rekordem w historii transmisji w naszej telewizji. Gdyby Legia się rozkręcała, zainteresowanie by rosło. Przykro było patrzeć na Legię. Absolutnie tak. Nie pasujemy do tego towarzystwa? To nie jest dobra teza. Gdyby Legia była w dobrej formie, to przegrałaby z Borussią 1:3 po walce. Natomiast Legia w dołku sportowym, a w takim się właśnie znajduje, musi z rozpędzoną Borussią przegrać 0:6, tak jak Roma przegrała w zeszłym roku z Bayernem 1:7. Porażki na boisku nie są wstydem i są tak naprawdę najmniejszym problemem. Można zmienić trenera, ustawienie, coś poprawić i grać nieco lepiej. Natomiast Legia, która jest naszą najlepszą drużyną, generalnie nie jest jeszcze gotowa na Ligę Mistrzów. Jesteśmy gotowi najwyżej na Ligę Europy, co było widać w ostatnich dwóch, trzech latach. Dlatego przyjmuję z pokorą to, co się wydarzyło i co się jeszcze może zdarzyć. W dziennikarstwie, polityce i innych dziedzinach ten, kto ma większą gębę, ten wygrywa; niestety w sporcie wygrywa ten, kto jest lepszy na boisku. Napatrzyliśmy się na dobre wyniki reprezentacji Polski i mieliśmy nadzieję 26 WRZEŚNIA—2 PAŹDZIERNIKA 2016 | 103 26/0916/F Z nego wzbogacenia się na roszczeniach reprywatyzacyjnych przez męża i córkę obecnej prezydent Warszawy. Niedawno poseł klubu Kukiz ’15 Piotr Liroy-Marzec, nawiązując do przyznania przez warszawski magistrat w 2003 r. prawa do zreprywatyzowanej nieruchomości rodzinie Hanny Gronkiewicz-Waltz, zaapelował do ministra sprawiedliwości o „podjęcie działań mających na celu wzruszenie decyzji administracyjnej o zwrocie rzekomym spadkobiercom kamienicy przy ul. Noakowskiego 16 w Warszawie oraz o doprowadzenie do unieważnienia wszystkich umów sprzedaży tej kamienicy, począwszy od ustanowienia wieczystego użytkowania na rzecz rzekomych spadkobierców”. W tej sytuacji dziwne się wydaje, że nikt do tej pory nie zadał sobie trudu wyjaśnienia, kim w istocie był Roman Kępski — wuj małżonka prezydent stolicy, który 20 grudnia 1945 r. zawarł umowę nabycia wspomnianej kamienicy od osób, które już za okupacji zajmowały się fałszowaniem dokumentów w celu zawłaszczenia nieruchomości pożydowskich. Skąd w warunkach powojennej nędzy w zrujnowanym mieście zmarły w 1999 r. wuj Andrzeja Waltza miał pieniądze na zakup atrakcyjnie położonej, śródmiejskiej kamienicy? I w jakich okolicznościach poznał ówczesnego referenta sekcji żywnościowej Wydziału Gospodarki Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej (KGMO) Leona Kalinowskiego, od którego wespół z Zygmuntem Szczechowiczem em nabył nie nieruchomość przy ul. Noakowskiego skiego 16? Kto przedstawił go osobnikowi, którego oficjalny życiorys z akt Ministerstwa rstwa Bezpieczeństwa Publicznego zawiera era nazwiska ch przywołai adresy świadków sowieckich nych na potwierdzenie jego zasług w walkach po stronie bolszewików w w Moskwie zekazywaniu w październiku 1917 r. i przekazywaniu informacji siatce wywiadu sowieckiego w Warszawie przed atakiem m Niemiec na Rosję w 1941 r.? JAN ROKITA FOT. JAN BIELECKI/EAST NEWS 26 WRZEŚNIA—2 PAŹDZIERNIKA 2016 FOT. JULITA SZEWCZYK Bezprawnie przejęta kamienica przy ul. Noakowskiego 16 w Warszawie e względu na ujawnione ostatnio bulwersujące przypadki czerpania ogromnych korzyści materialnych z reprywatyzacji stołecznych nieruchomości przez funkcjonariuszy publicznych odżyła opisywana niemal dwa lata temu na łamach „wSieci” historia kuriozal- JAZZ: TRADYCJA I MODERNA FOT. EAST NEWS/ MUZEUM NIEPODLEGŁOŚCI NIEPOD JAROSŁAW 96 ADAM CIESIELSKI OPINIE ROZMAWIA RYSZARD MAKOWSKI 94 DOOKOŁA EUROPY GOSPODARKA ZE SCENY I ZZA KULIS [ Z MARKIEM SUSKIM 90 ASAD: RZEŹNIK Z DAMASZKU PRZEMYSŁAW SKRZYDELSKI PIOTR GONTARCZYK 78 STANISŁAW JANECKI Aferzysta karany za nadużycia i łapownictwo, a do tego agent organów bezpieczeństwa PRL – tak wygląda w świetle materiałów archiwalnych obraz dobrego wujka, któremu rodzina prezydent Warszawy zawdzięcza schedę w postaci udziałów w kamienicy zagrabionej prawowitym właścicielom. – Jest mi obojętne, co robił mąż mojej ciotki – twierdzi małżonek Hanny Gronkiewicz-Waltz 28 | 74 DOBRY WUJEK WALTZÓW TAJEMNICE DOBREGO WUJKA WALTZÓW JOLANTA GAJDA-ZADWORNA HISTORIA KRAJ 34 DARIUSZ KARŁOWICZ [ JULIA KIJOWSKA: CZUJĘ, ŻE LECĘ 65 [ 32 LECH MAKOWIECKI, PIOTR SKWIECIŃSKI ŚWIAT 59 ANDRZEJ RAFAŁ POTOCKI 28 WOJCIECH WENCEL ROZMAWIA DOROTA ŁOSIEWICZ [ TEMAT TYGODNIA KRAJ Z DR. TOMASZEM MACIEJEWSKIM WOJCIECH RESZCZYŃSKI W SIECI KULTURY OGNIEM NA WPROST 20 ROSYJSKI STOKŁOSA À REBOURS OCZERNIĆ POLSKĘ 48 BOGDAN MUSIAŁ PIOTR CYWIŃSKI, TOMASZ ŁYSIAK 18 BRONISŁAW WILDSTEIN eprasa.pl MARTA KACZYŃSKA 16 POLSKA OPOWIEŚĆ 86 HISTORII 56 REKONSTRUKTORZY JOLANTA GAJDA-ZADWORNA BEZ HIPOKRYZJI WYCINKI WARZECHY 84 PIOTR ZAREMBA 45 ROZMAWIAJĄ JACEK I MICHAŁ KARNOWSCY 51 TYSIĄCE ZNAKÓW 12 BITWA O KULTURĘ TRWA ZE ZDZISŁAWEM SIPIERĄ ROBERT MAZUREK, IGOR ZALEWSKI 10 PIOTR SKWIECIŃSKI 40 PRZEGLĄD TYGODNIA 6 42 JAK ŻYĆ PO „WOŁYNIU”?