lipca RÓŻNE 5 posiada wolne miejsca pracy w dziale - Gazeta

Transkrypt

lipca RÓŻNE 5 posiada wolne miejsca pracy w dziale - Gazeta
www.gazeta-info.pl
RÓŻNE
 -  lipca 
5
Andrzej Słomianowski
Wildsteina anatomia Układu
„Dolina nicości”, najnowsza
książka Bronisława Wildsteina, to
nie jest jeszcze jedna współczesna
polska powieść, to książka zupełnie
wyjątkowa. Waga tego, co Wildstein w niej mówi spycha rozważania natury literacko-krytycznej
na plan drugi i konfrontuje czytelnika z fundamentalnym pytaniem:
jak wygląda, czy też wyglądała w
ciągu ostatnich lat Polska i jaka ta
nasza dzisiejsza Polska tak naprawdę jest? Tomasz Burek, jeden z najinteligentniejszych krytków literackich, zaczyna swój esej o „Dolinie nicości” (Rzeczpospolita / PlusMinus / 28 – 29 czerwca 2008)
uwagą: „Nowa powieść Bronisława
Wildsteina należy do tego rodzaju utworów, które wykraczają zdecydowanie poza ramy literatury.
Wykraczają intencjami, zasobem
ważkich społecznie treści, znaczeniem”. Czym więc jest „Dolina
nicości”, poza tym, że jest dobrą
powieścią? Jest napisanym z pasją
i wyjątkową odwagą świadectwem,
które porusza, prowokuje i otwiera oczy, jest krzykiem protestu, ale
również deklaracją nadziei. Istotne jest także to, że dotyczy nas
wszystkich. Wszyscy musimy coś
robić, ażeby Polskę zmienić, ale
najpierw musimy rozliczyć komunistyczną przeszłość.
„Żyjemy w kraju przebierańców.
Dranie uchodzą za świętych, kurwy
udają mniszki,” mówi adwokat
Pąk, jedna z epizodycznych postaci w „Dolinie nicości”, w rozmowie z dziennikarzem Wilczyckim.
Adam Wilczycki, postać pierwszoplanowa, naraził się poważnie
dominującemu polską rzeczywistość Układowi i musi za to zapłacić. Jeszcze do niedawna był redaktorem naczelnym wychodzącego w
Warszawie „Kuriera”, gdzie opublikował autentyczne dokumenty
SB, demaskujące niejakiego prof.
Lwa, znanego naukowca i luminarza, jako byłego TW „Azewa”.
Wilczycki długo zastanawia się jak
to jest możliwe, iż rzetelna robota dziennikarska zamiast uznania przyniosła mu w wolnej Polsce zawodową klęskę, ogólną ruinę
i proces sądowy. (Dygresja: zaistniało zdumiewające podobieństwo
pomiędzy powieściowymi wydarzeniami przedstawionymi w „Dolinie nicości”, a rzeczywistymi wydarzeniami towarzyszącymi publikacji
książki „SB a Lech Wałęsa”. Należy
mieć nadzieję, że Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka nie
czeka los Wilczyckiego, choć Prezydent Kaczyński powiedział nie tak
dawno, że w Polsce wszystko jest
możliwe.)
Wracając do Pąka i Wilczyckiego: na początku cytowanej powyżej rozmowy Pąk mówi Wilczyckiemu: „Chcesz prowadzić sprawę dalej? Chyba nie masz co się
łudzić. Przegrasz w kolejnych
instancjach. To ludzka sprawiedliwość, a do tego jeszcze sprawiedliwość trzeciej RP. Jej zasady ustala redakcja ‚Słowa’ i pałac prezia.
Dopóki zasiadał w nim będzie
ten prezio. Te zasady formułują na
rautach koryfeusze prawa, którzy z
nostalgią wspominają czasy PRL-u
i porządek jaki wtedy panował.”
Adwokat Pąk konkluduje nieco
dalej: „Takie mamy sądy, taką
sprawiedliwość, taką Polskę...”.
Strukturę i zasady funkcjonowania Układu poznajemy stopniowo.
Oto Michał Bogatyrowicz, redaktor naczelny wspomnianego przez
adwokata Pąka „Słowa”. Tak charakteryzuje go autor: „Wydawałoby się imponujący tytuł szefa –
i to samowładnego – największej
gazety środkowowschodniej Europy był tylko mizernym refleksem
jego realnych możliwości. Chwilami myślał, że jest tym, który
utrzymuje ład w Polsce, w tej części Europy.” I nieco dalej: „To on
nie dopuścił, aby kraj stoczył się
w szaleństwo rozliczeń, z którego korzystałyby złowrogie postacie, szykujące się do przejęcia władzy...”. Jeśli Układ skonstruowany
jest hierarchicznie i ma z grubsza
kształt piramidy, to Bogatyrowicz
żyje i działa blisko samego szczytu.
Magnat prasowy, polski Hearst i
Murdoch w jednym, człowiek bezgranicznych ambicji i obiekt kultu,
Bogatyrowicz widzi siebie chętnie
w roli guru wszystkich Polaków.
Na szczycie piramidy jest wspomniany prezio ze swoją kancelarią-dworem, gdzie ważne stanowiska piastują ludzie z wierchuszki PRL-owskich służb specjalnych.
Doradcy prezia, a może kontrolerzy? – w końcu wychodzi to
na jedno. Oto pułkownik Nowak,
szara eminencja skupionego wokół
prezia najwęższego kręgu wtajemniczenia, dawna esbecka szycha,
biznesmen, krezus, manipulator z
ukrycia pociągający za wiele sznurków i mówiący o sobie: „ ...Kto
przygotowywał te misterne układanki, kto je wymyślał? Kto doglądał, aby wszystko biegło jak należy?” Ma tu zapewne na myśli między innymi transformację ustrojową i związaną z nią reżyserię wydarzeń, rozgrywających się przed
Okrągłym Stołem, w jego trakcie i po nim. Uważa, że należą mu
się medale, odznaczenia, ma już
dość anonimowości i bycia wiecznym tajniakiem. Do czego doprowadziła owa intensywna reżyseria wydarzeń i jakie są jej konsekwencje dzisiaj? Sieradz, minister
w kancelarii prezia i koleś Nowaka z resortu, mówi wprost: „Nie
możesz się przyzwyczaić, że żyjemy już w innym świecie? Tylko że
to my rządzimy nadal, choć inaczej. I tak ma być. A że za to trzeba
dogadać się z paroma katabasami,
paru kupić... Daj spokój, opłaca się.
Gdyby wszyscy byli tacy, jak Korytko...” Biskup Korytko to również
postać działająca w ramach Układu, „swój” biskup. Układ zawsze
może na niego liczyć. Dyspozycyjny, giętki, zrobi co trzeba, a przy
tym popularny. W PRL-u zaliczało się takich duchownych do kategorii „ksiądz postępowy”. Kolejny solidny filar Układu to Jan
Return – nie bez przyczyny noszący nazwisko używane jako jeden z
pseudonimów operacyjnych przez
niesławnego Lesława Maleszkę.
Bodajże najczarniejszy charakter
w powieści, Return to w pierwszym rzędzie zdrajca i to najgorszego typu, bo zdrajca inteligentny. Zdrajca intelektualista, spowinowacony z bohaterami książek
tak różnych autorów jak Dostojewski, Graham Greene i John Le
Carré, ale także Koestler; zdrajca,
w którym pobrzmiewają ponadto niebeletrystyczne echa z Juliena Bendy, Miłosza, czy ze słynnego londyńskiego czasopisma
„Encounter”. Bronisław Wildstein w jednym z wywiadów podkreśla, iż „Dolina nicości” jest książką
o zdradzie. Zdrada Returna, femen
stary jak świat, jest jednak jakościowo czymś nowym, czymś niepokojącym. Dzieje się tak za sprawą „Ewangelii Judasza“, apokryfu
sekty ebonitów wydanego właśnie
Gazeta Powiatowa – Dolny Śląsk
posiada wolne miejsca pracy w dziale:
• Dziennikarstwo, dziennikarstwo śledcze • Fotoreporter • Reklama
Bronisław Wildstein (ur. 11 czerwca 1952
w Olsztynie) – polski publicysta, dziennikarz,
pisarz, od 11 maja 2006 do 26 lutego 2007
prezes zarządu Telewizji Polskiej.
w Anglii, publikacji, która fascynuje Returna, bo niejako redefiniuje koncept i fenomen zdrady upozytywnia ją. W rozmowie z biskupem Korytko Return argumentuje:
„ ...Historia o zbawicielu i zdrajcy była jedną z zasadniczych dla
naszej kultury. A ta ewangelia, ten
apokryf pokazuje, że nie ma zdrajcy, jest tylko człowiek zaplątany
w historię, człowiek, który chce
dobrze. I to on powoduje, że przeznaczenie może się dopełnić. I dlatego staje się kozłem ofiarnym.
Nie ma zdrajcy, jest tylko kozioł
ofiarny, na którym słabi chcą odegrać swoje porażki... „ Trochę
dalej w trakcie tej samej rozmowy Return mówi jeszcze dobitniej: „ ... Ten apokryf o Judaszu
jest bardzo ważny. Mówi nam, że
zdrada to tylko nazwa, którą nienawistnicy upokorzyć chcą swoich wrogów, a dowartościować siebie. To tylko konstrukcja narracyjna. Ten tekst, ta ewangelia, niech
będzie apokryf, wyzwala nas. Zdejmuje brzemię, które zrzucić usiłują
na nas inni, aby odciążyć siebie...”
Jan Return, „ słynny dziennikarz
ogólnopolskich mediów”, może
więc spać spokojnie, bądź w swojej trzypokojowej bogatej bibliotece z czystym sumieniem kontemplować kwestie filozoficzne i cytować Eliota – uwolniony od brzemienia bycia nikczemnym zdrajcą, w istocie wyjątkową kanalią.
Ćwierć wieku wcześniej, jeszcze
jako student i już jako agent SB,
zdradził swego przyjaciela Daniela Strunę, opozycjonistę i idealistę,
który złamany i zniszczony rozpije
się i ćwierć wieku później popełni
samobójstwo. Struna będzie wierzyć do końca, że Return to przyjaciel i w patetycznym geście zostawi mu jako spadek rękopisy swoich
wierszy – jakąś kwintesencję siebie, niewątpliwie dobrego człowieka. Gorliwie pisane w PRL donosy
dla SB, w III RP zastępuje „załatwianie” ludzi w mediach – inne
metody, podobne skutki. Zaszczutego przez przychylne Bogatyrowiczowi media, rozmaite autorytety i VIP-y Wilczcykiego dobija
Return w swoim programie telewizyjnym „Nieoczywiste”.
Demaskując prof. Lwa jako wieloletniego groźnego TW Azewa.
Wilczycki naruszył zasady i złamał
reguły gry. Zanim jednak zorkiestruje „załatwienie” Wilczyckiego,
wszechwładny Bogatyrowicz powie
mu: „Toś się kurwa, załatwił! To
ciebie już nie ma! Pamiętaj! Obiecuję ci to! Koniec z wielkim redaktorem! Odbiło ci! Myślisz, że kim
jesteś? Dzięki komu tak się wysforzyłeś? Ale to już koniec. I choćbyś
nie wiem jak skamlał, już ci to nie
pomoże. Przypomnisz sobie. Nie
ma tu miejsca na takich skurwysynów, jak ty!”. Wilczycki nie daje się
zastraszyć i publikuje dokumenty o
prof. Lwie – TW Azewie.
Opisane w „Dolinie nicości”
zło pokazane jest w szerszej, nie
tylko lokalnej i politycznej perspektywie. Gdy zebrana w redakcji
„Słowa” (u naczelnego Bogatyrowicza) grupa przygotowuje „załatwienie” Wilczyckiego, Return
w pewnym momencie myśli: „ ...
Rozegrają tę grę tak, jak zaproponował im redaktor ‘Słowa’, grę
w której jednym z rozgrywających będzie Return. Ale nie wiedzą, że to tylko element gry większej, w której chodzi o coś znacznie więcej niż o nich wszystkich.
Bo historia nie tylko się powtarza.
Przez moment Return poczuł podniosłość chwili. Uczestniczymy w
tym wspólnym marszu na drodze
do wyzwolenia, w marszu, który
w naszej epoce nabrał zawrotnego
tempa. Teraz, w gabinecie naczelnego największej w środkowowschodniej Europie gazety, w szumie uzgodnień, które unicestwią
spisek lustracyjny, robimy kolejną wyrwę w murze, o którym śpiewali Pink Floyd, w murze który
ledwo się trzyma.” Czyli idzie tu o
wolność, wolność totalną, bez żadnych zobowiązań, bez jakiejkolwiek odpowiedzialności, bez zasad
moralnych. „Coraz bardziej wolni,
coraz bardziej nieważcy,” rozmarza
się Return.
Wilczycki przegrywa z Układem
i opuszcza Warszawę. Wyjeżdża
do Przemyśla. Tam ma znajomego, Roberta Bryłę, który proponuje
mu wspólne założenie w Przemyślu tygodnika. Bryła myśli pozytywistycznie i mówi Wilczyckiemu: „Zrobimy tygodnik i będziemy
oczyszczać Przemyśl. Wykorzenimy tutejszy gang, naszą mafię.
Pokarzemy naszym urzędasom, że
nie są bezkarni, przekonamy ludzi,
że prawo nie jest własnością prawników i że trzeba je im odebrać.
Oczyścimy Przemyśl, oczyścimy
świat. To co, dołączysz do mnie?”
Wilczycki dołącza.
Andrzej Słomianowski
Kontakt:
tel. 075 64 89 212,
Fax. 075 64 89 212,
e-mail: [email protected]