„Spacer w zimie” (czyli rozterki ekologa) Lubię w zimie
Transkrypt
„Spacer w zimie” (czyli rozterki ekologa) Lubię w zimie
„Spacer w zimie” (czyli rozterki ekologa) Lubię w zimie śniegu kobierce. Białość puchu mnie łapie za serce. Idę wtedy w pobliskie lasy, Tam gdzie śmieci teraz są zaspy. Psów w oddali szczekanie słychać. Lubię mroźne powietrze wdychać. W rowie szambo zamarzło leniwe. Takie różne są sprawy wstydliwe. Wrona skrzeczy jak głupia kracze, Gdy lis śmieci drapie pod krzakiem. Nie płacz wrono czarny upiorze, Już kolejne niosą ci w worze. W środku lasu jest salon meblowy; Dywan, wersalka, krzesła plastikowe. Kilka opon biel śniegu okrasza, Spłoną w ogniu na święto Judasza. Ile lat trzeba iść do Europy, By się wyzbyć tej eko głupoty. Folii trzeba na rozkład lat trzysta. Nie dla wszystkich to rzecz oczywista. Wszelkie znaki apele zawodzą. Ludzie śmiecą i sobie tym szkodzą. Duma Rada i władza tej ziemi, Jakby taki stan rzeczy odmienić. Są debaty interpelacje diety. Sołtys szuka do działań podniety. Jest też ważna komisja tej sprawy, A ustawa już przyszła z Warszawy. Pora zimy stan dla mnie najmilszy. Nie chcę wiosny nie chcę odwilży, Bo odkryją stopniałe śniegi Rowy pełne śmieci po brzegi. Pora zimy stan dla mnie najmilszy, Byle węgiel był połowę tańszy Jak żyć? I jak nabrać ochoty Tona węgla za 800 złotych!!!??? Żabno. 10.02 2012.