biuletyn - Związek Piłki Ręcznej w Polsce
Transkrypt
biuletyn - Związek Piłki Ręcznej w Polsce
BIULETYN Kolegium Sędziów ZPRP Nr 17/2005 Zawiera: 1. Wstęp 2. Odeszli od nas 3. Młodzieżowe Mistrzostwa Świata Węgry 4. Nasze „piaskówki” Joasia i Aga 5. Zza okularów delegata 6. Art. 296b – Prokurator puka do drzwi szatni sędziowskiej 7. Co to znaczy być dobrym sędzią... 8. O przepisach piłki ręcznej z Markiem Góralczykiem 9. Sprawy organizacyjne Warszawa, listopad 2005 Copyright © 2005 by Związek Piłki Ręcznej w Polsce. Wszelkie prawa zastrzeżone. Zabrania się kopiowania, przedruku lub rozpowszechniania jakichkolwiek fragmentów Biuletynu bez zgody Kolegium Sędziów ZPRP. Opracowanie graficzne i skład: Wojciech Michalik, Wojciech Marcinek –2– Szanowne Koleżanki! Szanowni Koledzy! Tym razem świadomie czekaliśmy z wydaniem Biuletynu do czasu, aż nadejdzie długo oczekiwana oficjalna interpretacja przepisów gry dokonana przez IHF. Stąd dotrze on do Waszych rąk dopiero w listopadzie, ale zawierać będzie najbardziej aktualne decyzje Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej. Marek Góralczyk w swoim nowym cyklu „O przepisach piłki ręcznej z Markiem Góralczykiem” przekazuje najnowsze informacje, dzieli się swoimi uwagami i spostrzeżeniami, a także udziela odpowiedzi na zadawane pytania. W artykule porusza bardzo istotne sprawy, dlatego proszę zapoznać się z nim bardzo szczegółowo. Ze swojej strony chciałbym dodatkowo podkreślić jeden z poruszanych problemów. Dotyczy on interpretacji obligatoryjnego zatrzymywania czasu gry po decyzji sędziów o podyktowaniu rzutu karnego. Podczas naszego sierpniowego seminarium przekazaliśmy do stosowania zasadę, każdorazowego zatrzymania czasu gry po zarządzeniu przez sędziów rzutu karnego, czyli utrzymaliśmy w mocy ustalenia poprzednich przepisów. Dokonaliśmy tego na wniosek Wydziału Szkolenia ZPRP i jest ona obowiązująca w dalszym ciągu. O „uległości” EHF-u wobec własnych zaleceń poinformowałem Szefa Wyszkolenia ZPRP Jerzego Noszczaka i oczekuję aktualnego stanowiska w tej sprawie Rady Trenerów. W przypadku propozycji zmiany dotychczasowych uzgodnień poinformujemy wszystkich zainteresowanych odpowiednimi komunikatami Związku. Z dużą przyjemnością informuję, że wzbogaciliśmy się o dwie nowe pary sędziowskie ze statusem sędziów międzynarodowych EHF. Nominacje na sędziów piłki plażowej otrzymały Joanna Brehmer i Agnieszka Skowronek, które zdały egzamin przeprowadzony w trakcie Mistrzostw Węgier w piłce ręcznej plażowej. Natomiast Michał Małek i Arkadiusz Nowak otrzymali nominacje w „normalnej” piłce ręcznej po zdaniu drugiego etapu egzaminu przeprowadzonego w październiku w Polsce przez lektora EHF p. Ole Christensena z Danii. Pozytywny wynik egzaminu, w przypadku tej pary zaowocował już pierwszą nominacja na arenie międzynarodowej. Obu parom życzę udanych meczów i wiele osobistej satysfakcji z występów na plażach i boiskach Europy. –3– Tegoroczne seminarium obciążone smutkiem po informacji o przedwczesnej śmierci Naszego Kolegi Michała Brody, wykazało w znakomitej większości bardzo dobre przygotowanie do sezonu. Po raz pierwszy wszyscy, którzy uczestniczyli w teście biegowym, zaliczyli go w wymaganym limicie czasowym. Niestety, nieco gorzej było z przygotowaniem teoretycznym, gdzie zróżnicowanie poziomów było znaczne. A więc, konieczny jest apel o pracę w ramach wojewódzkich komisji, ponieważ indywidualna praca nie przynosi spodziewanych efektów. W trakcie seminarium pożegnaliśmy kończących czynne sędziowanie Kolegów: Andrzeja Dutkę, Macieja Herrę, Pawła Franczaka, Roberta Kaję, Dariusza Klausa, Marka Łobode, Wojciecha Michalika, Ryszarda Smykowskiego, Andrzeja Szmyda i Zbigniewa Uszyńskiego. Jeszcze raz dziękuję Im za wszystkie lata spędzone z gwizdkiem na naszych i zagranicznych boiskach. Czwórkę z tego grona powitaliśmy natomiast w gronie delegatów. Andrzejowi, Pawłowi, Wojtkowi i Zbyszkowi, życzę, aby Ich praca przyniosła Im zadowolenie będąc jednocześnie pożyteczną dla wszystkich obserwowanych sędziów. Decyzją naszego Kolegium w seminarium uczestniczyła także wyróżniająca się grupa młodych adeptów, którzy w czerwcu zdali w Płocku egzamin na stopień sędziego związkowego. Część z nich została desygnowana do sędziowania zawodów II ligi. SA to: Michał Boczek, Michał Cieślik, Andrzej Gratunik, Krzysztof Jac, Karol Kaniecki, Paweł Klimkowicz, Adam Kowalski, Mirosław Pazur, Sebastian Pelc, Jakub Pretzlaf, Rafał Salwowski i Krzysztof Sulej. Tej licznej grupie, życzę, by otrzymaną szansę właściwie wykorzystali i aby był to pierwszy krok do sędziowskiej kariery. Kontynuując przyjętą politykę odmładzania kadry sędziowskiej, w tym sezonie po raz pierwszy na boiska ekstraklasy wybiegną: Piotr Bejnar z Jackiem Moskalczykiem, Cezary Figlarski z Dariuszem Żakiem oraz Bartosz Leszczyński z Marcinem Piechotą. Jest to następna grupa młodych ludzi, którym życzę, aby otrzymaną szansę w pełni wykorzystali. Start do nowego sezonu był w tym roku znacznie bardziej udany niż w minionych latach. Zmiany w przepisach gry nie wprowadziły większego zamieszania. Bardzo szybko wszyscy uczestnicy rozgrywek dostosowali się do nowych wymagań. Największym problemem dla zespołów okazało się konsekwentne stosowanie przez sędziów kary dyskwalifikacji w przypadku, zastosowania przez zawodników w ostatniej minucie meczu, metod służących tylko wyłącznie opóźnieniu gry, mających uniemożliwić przeciwnikom znalezienie się w sytuacji rzutowej, szczegółowo opisanej w Objaśnieniach pkt 6g. Oczywiście wiąże się to z poważnymi konsekwencjami wynikającymi z konieczności zastoso–4– wania przez Komisarza Ligi dodatkowej kary odsunięcia od kolejnych spotkań na podstawie Postanowień ZPRP. Dlatego apeluję o bardzo rozważne stosowanie tego przepisu oraz w przypadku zastosowania takiej dyskwalifikacji o bardzo szczegółowe opisanie zaistniałej sytuacji, aby umożliwić Komisarzowi Ligi podjęcie właściwej decyzji o dodatkowej karze. Wracając do treści Biuletynu, oprócz zasygnalizowanego już wcześniej nowego cyklu Marka Góralczyka, gorąco zachęcam do lektury pozostałych materiałów. Długie listopadowe wieczory bardzo się do niej nadają. Marek Baranowski i Bogdan Lemanowicz przekazują relacje z Młodzieżowych Mistrzostw Świata na Węgrzech, a w niej m.in. informacje o dodatkowych sprawdzianach sprawności fizycznej i przygotowania motorycznego, po raz pierwszy zastosowane w tym roku na imprezach głównych. Nasze „piaskówki” Joasia i Aga opisują swoje przygody z plażową odmianą piłki ręcznej zakończone nominacjami na stopień sędziów kontynentalnych. Andrzej Zapiórkowski w artykule „Zza okularów delegata” przedstawia swoje osobiste poglądy o pracy delegata. Mogą być one nieco kontrowersyjne, ale powinny skłonić nasze środowisko do wymiany poglądów w opisywanych kwestiach. Zachęcam do indywidualnych przemyśleń i skreślenia kilku zdań, które mogą być pomocne w celu stworzenia ogólniejszych zasad postępowania. Wracamy do przedstawionego w trakcie seminarium przez Marcina Kucharskiego tematu, dotyczącego art. 296b Kodeksu Karnego. Autor dokonując wykładni zapisów tego artykułu zwraca uwagę na zagrożenia i ewentualne konsekwencje dotykającego również naszego podwórka problemu korupcji i łapówkarstwa. Proszę o uważne zapoznanie się z tym ważnym i interesującym opracowaniem. Jeszcze niedawno biegający z gwizdkiem po boiskach Wojciech Michalik wyjaśnia, „Co to znaczy być dobrym sędzią”. Jest to bardzo pouczające opracowanie, nie tylko dla młodych sędziów. Powinno skłonić każdego do refleksji. Dla przypomnienia sobie czasu spędzonego na seminarium zapraszam do galerii zdjęć, na internetową stronę ZPRP – www.zprp.org.pl. Życzę miłej lektury Henryk Szczepański –5– 2. Odeszli od nas Aleksander Rybka nie żyje ! 18 maja 2005 roku, w wieku 94 lat, zmarł w Krakowie Aleksander Rybka – jeden z najbardziej zasłużonych działaczy w historii polskiej piłki ręcznej. Pożegnanie legendy W 1993 roku w książce „75 lat Piłki Ręcznej w Polsce” (W. A. Drygas, P. Młoczyński) Pan Olek tak pisał o swojej przygodzie z gwizdkiem: „Przyszedłem na świat zanim zaczęto uprawiać piłkę ręczną w naszym kraju, później zaś służyłem jej, i jako zawodnik, i jako sędzia, i jako działacz. Pierwsze moje zetknięcie ze szczypiorniakiem nastąpiło w 1927 roku, miałem wówczas szesnaście lat i wielką fantazję. Z krakowskiego gimnazjum wysłano nas na obóz wyszkolenia fizycznego i przysposobienia wojskowego nad morze, do Poczernina (obecnie Władysławowo), gdzie moja drużyna zwyciężyła w turnieju koszykówki i siatkówki. Pamiętam dokładnie, że w nagrodę otrzymaliśmy przepisy gier ruchowych, m.in. do palanta i piłki ręcznej wydane przez Kurletę i Rębowskiego. Przepisy wykułem na pamięć, a nieco później postanowiłem ukończyć kurs sędziowski. W 1928 roku zdałem egzamin, lecz nie miałem jeszcze osiemnastu lat, a ten limit wieku jak na nieszczęście obowiązywał, pozwolono mi jednak wówczas sędziować mecze. W tym samym roku wyjechałem na 6-tygodniowy kurs sportowy do Poznania, który był zorganizowany przez Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej i odbywał się w C.W.S.G.iS. Wspominam o tym, dlatego, ponieważ prowadzący tam zajęcie K. Jaroszewski propagował szczególnie mocno polską piłkę ręczną. Polegało to na tym, że gdy piłka znajdowała się poniżej kolan, to się ją kopało, jeżeli zaś powyżej, to zgrywało się rękami. Była to jednak zbyt brutalna gra, obfitująca w dużą ilość fauli i z tego powodu szybko zrezygnowano z jej uprawiania, chociaż warto wiedzieć, że taki sposób gry w ogóle kiedykolwiek istniał. –6– Trudno mi policzyć, ile meczów sędziowałem w swojej karierze z gwizdkiem, rozpocząłem jeszcze w 1928 roku, ale sędzią międzynarodowym, mianowanym, przez IHF zostałem w roku 1958. Prowadziłem mecze międzynarodowe m.in. w Wilnie, Kłajpedzie, Leningradzie, Berlinie, Neubrandemburgu. W tym miejscu chciałbym powrócić pamięcią do jednego wydarzenia, które dzisiaj może wyglądać jak anegdota. W 1958 roku reprezentacje Polski pań i panów wyjechały na tournee po ZSRR, ja towarzyszyłem ekipie jako sędzia. Mieliśmy w planie i terminarzu rozegrać szereg spotkań, właśnie w Wilnie, Kłajpedzie, Leningradzie oraz Moskwie i Kijowie. W trzech pierwszych miastach rozegraliśmy siedem spotkań z reprezentacją ZSRR, z czego pięć zakończyło się naszym zwycięstwem, raz przegraliśmy i raz był remis. Nagłe w Leningradzie dowiedzieliśmy się, że mamy wracać do kraju, bo meczów w Moskwie i Kijowie po prostu nie będzie, nikt nie znał przyczyny takiej zmiany programu. Wreszcie od znajomego sędziego litewskiego, dowiedziałem się, że skrócono nasze tournee, ponieważ za dużo wygrywaliśmy. Mógłbym napisać jeszcze kilkadziesiąt, a może kilkaset stron moich wspomnień związanych z piłką ręczną, ale nie mógłbym nigdy pominąć lat, kiedy jako nauczyciel w krakowskich szkołach organizowałem budowy małych boisk do piłki ręcznej, a uczennicom i uczniom starałem się wpoić arkana tej pięknej dyscypliny. Wielu z moich podopiecznych zasiliło później ligowe zespoły. Byłem też działaczem Krakowskiego i Polskiego Związku Piłki Ręcznej, przez dziewięć lat prezesowałem w KOZPR, pracowałem w Komisji Rewizyjnej i sekretarzowałem Komisji Odznaczeń ZPRP aż do września 1992 roku. To wtedy opracowałem graficznie wzór oznaki diamentowej, która teraz jest wręczana najbardziej zasłużonym instytucjom i ludziom, dla polskiej piłki ręcznej. Nigdy nie zapomnę wspólnych wyjazdów z reprezentacjami jako kierownik ekip i diamentowej odznaki z numerem szóstym, Krzyża Kawalerskiego Polonia Restituta, gdańskiego turnieju o puchar „Neptuna”, gdzie otrzymałem piękny puchar Związku i spotkania, w Krakowie, podczas którego szef polskiego sportu Marek Paszucha również wręczył mi kryształowy puchar. Były to dla mnie najprzyjemniejsze nagrody i niezapomniane chwile w moim życiu, które poświęciłem polskiej piłce ręcznej.” Odszedł człowiek, który na zawsze pozostanie legendą polskiej piłki ręcznej. –7– 31 sierpnia 2005 r. pożegnaliśmy na zawsze naszego kolegę Michała Brodę. Misiek odszedł w wieku 31 lat, osierocił niespełna roczną córeczkę. Swoją przygodę z piłką ręczną rozpoczął w czwartej klasy szkoły podstawowej, kiedy to został zawodnikiem krakowskiego Hutnika. W barwach tej drużyny dwukrotnie był uczestnikiem finałów Mistrzostw Polski w kategoriach młodzieżowych. Dzięki silnej osobowości i autorytetowi wśród kolegów z drużyny wybrany został kapitanem, a funkcję tę sprawował przez wszystkie lata kariery zawodniczej. Po zakończeniu kariery zawodniczej Michał rozpoczął przygodę z gwizdkiem. Egzamin na sędziego związkowego zdał podczas festiwalu piłki ręcznej odbywającym się w Kępnie, w roku 1996. Niestety na egzamin ten pojechał jako singiel i dlatego przez kolejne dwa lata był jedynie biernym sędzią szczebla centralnego. Działał za to bardzo aktywnie w okręgu krakowskim, a swoją pasją sędziowską zarażał bardzo skutecznie innych. Dzięki niemu bezpośrednio Tomek Wrona i Andrzej Kierczak, a pośrednio także Piotrek Eichler i Przemek Buda chwycili bardziej aktywnie za gwizdki. Michał wspólnie z Tomkiem, kolegą z boiska, zadebiutowali na parkietach ligowych jesienią 1998 roku na meczu SMS Gliwice – Czesław Polkowice. Był to debiut ze wszech miar udany, od razu uznani zostali za perspektywiczną parę, z którą wiązane były bardzo duże nadzieje, nadzieje, pod których ciężarem nie ugięli się. Szansą na rozwój dla Michał i Tomka stała się organizowana w 1999 roku grupa Top 2004. Z szansy tej skwapliwie skorzystali awansując w kolejnym roku do grona „pierwszoligowców”. Czucie gry wyniesione z czasów kariery zawodniczej, praca nad sobą, doskonalenie własnych umiejętności sprawiły, że w sezonie 2003/2004 zadebiutowali na boiskach ekstraklasy. Michał przesędziował na parkietach ligowych ponad 100 meczy. Po raz ostatni uczynił to w lutym 2005 roku, a z dalszych spotkań, na które został wyznaczony, ze względów zdrowotnych musiał zrezygnować. Do końca wierzył w to, że wygra z tą okrutną chorobą. Michał posiadał zawsze swoje zdanie, którego nie bał się bronić. Z uporem dążył do wyznaczonego celu, był ambitny, nie znosił porażek. Na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Koledzy sędziowie z okręgu małopolskiego. –8– 3. Młodzieżowe Mistrzostwa Świata – Węgry 2005 Marek Baranowski / Bogdan Lemanowicz XV Men's Junior World Championship Hungary XV Férfi Junior Kézilabda Világbajnokság Magyarorszag 15-28.08.2005. W dniach 15-28 sierpnia 2005 roku uczestniczyliśmy w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata Mężczyzn do lat 21, które odbyły się na Węgrzech. O nominacji na MMŚ zostaliśmy poinformowani w maju. Było nam bardzo miło znaleźć się wśród trzynastu par z całego świata nominowanych do sędziowania turnieju takiej rangi. Na mistrzostwa powołane zostały następujące pary sędziowskie: ARG BRA DEN ESP FRA GER HUN KOR NOR POL RUS SEN SVK Ruben Gomez / Omar Salguero Marlos Alexandre Favreto / Esilo De Mello Martin Gjeding / Mads Hansen San Jose Muro / Murcia Rodriguez Nordine Lazaar / Laurent Reveret Lars Geipel / Marcus Helbig Csaba Dobrovits / Peter Tajok Ki-Sung Kim / Yong-Gu Kim Terje Eriksen / Kenneth Hansen Marek Baranowski / Bogdan Lemanowicz Eduard Borisov / Olig Tarasik Chérif Ndiaye / El Hadj Abdou Tabara Peter Hascik / Zbislav Otapka Kilku sędziów było nam znanych z poprzednich turniejów mistrzowskich, w których uczestniczyliśmy. Jednak z większością par sędziowskich mieliśmy przyjemność –9– Pożegnalny bankiet spotkać się po raz pierwszy. Mimo tego w „obozie sędziowskim” panowała wspaniała atmosfera, wszyscy wzajemnie się wspierali i w miarę możliwości pomagali. Przykładem tego może być zbiórka pieniędzy dla okradzionego Petera Hascika ze Słowacji. W czasie MMŚ mieliśmy okazję spotkać wiele znanych osobistości ze świata piłki ręcznej. IHF był reprezentowany przez następujące osoby: President: Dr H. Moustafa (EGY) Representatives: S. Holmqvist (SWE) P. Mühlematter (SUI) M. L. Oliveira (BRA) Officials: A. Kozhukhov (RUS) Mario Garcia de la Torre (MEX) Christer Ahl (USA) Technical Delegates: Dr A. Al-Lail (KUW) L. Kalin (SLO) A. Toncourt (AUT) F. Garcia (FRA) D. Tawakoli (IRI) Anti-Doping: T. Anthonsen (NOR) P. Bana (FRA) M. Prause (GER) J. Klusco (HUN) I. Varga (HUN) Dr F. Gnamian (CIV) Mistrzostwa rozpoczynały się 15 sierpnia, a przyjazd delegatów i sędziów zaplanowany był na 13 sierpnia, do Miskolca. Tego dnia wzięliśmy udział w oficjalnym bankiecie z przedstawicielami Komitetu Organizacyjnego Mistrzostw, który był zorganizowany w pięknym kompleksie basenów. Była to dla nas ostatnia chwila relaksu przed pracowitymi i nerwowymi dwoma tygodniami. – 10 – Udział w mistrzostwach zaczął się następnego dnia od akredytacji i pobrania sprzętu sędziowskiego. Następnie rozpoczął się mini kurs, mający nas teoretycznie przygotować do sędziowania spotkań. Władze IHF-u wychodziły z założenia, że w ramach przygotowań do mistrzostw, każda para powinna poprowadzić kilka spotkań. W naszym przypadku były to dwa turnieje reprezentacji młodzieżowych i juniorskich kobiet, podczas których sędziowaliśmy sześć meczów. Dzięki temu mogliśmy w praktyce, na boisku, przećwiczyć zastosowanie nowych przepisów i zaleceń IHF-u. Szkolenie teoretyczne rozpoczęło się od testu 30 pytań, który był pisany wspólnie przez parę sędziowską. Była to próba o tyle utrudniona, że obejmowała pytania ze zmienionych przepisów gry, a ich interpretacja nie była do końca wyjaśniona. Mimo pewnych obaw, z wyników testu byliśmy zadowoleni (uzyskaliśmy 49 na 53 możliwe punkty). Kolejnym punktem szkolenia były prelekcje przygotowane przez M. Prause i T. Antonsena. Dotyczyły one zmian w przepisach gry, ich interpretacji, a także metodyki pracy sędziego. Wykłady i dyskusje trwały kilka godzin. Po ich zakończeniu dokonano podziału sędziów i delegatów na dwie grupy, gdyż główne siedziby mistrzostw stanowiły miasta: Miskolc i Nyiergyhaza. Nam przypadł wyjazd do Nyierghazy, a jak się później okazało w mieście tym pozostaliśmy do końca turnieju. Oprócz w/w miast, w celu popularyzacji piłki ręcznej, mecze rozgrywane były również w mniejszych miejscowościach: Csenger, Fehergyarmat, Kisvarda, Mezokovesd, Nagykallo, Ozd, Szerencs, Tiszaujvaros, Tiszavasvari. Na Węgrzech piłka ręczna cieszy się dużą popularnością i mecze były oglądane przez liczne grupy kibiców, a gdy grała drużyna gospodarzy, mimo bezpośredniej transmisji telewizyjnej, hale były wypełnione po brzegi. – 11 – W MMŚ na Węgrzech rywalizowało 20 zespołów podzielonych na 4 grupy: W grupach rozgrywano mecze systemem „każdy z każdym”. Po rozegraniu fazy grupowej drużyny z miejsc 4-5 walczyły o miejsca 13-20, a 12 najlepszych zespołów (po 3 z każdej grupy, z zaliczeniem meczów) rywalizowało w dwóch grupach o awans do strefy medalowej. Medaliści MMŚ zostali wyłonieni po rozegraniu 82 spotkań. Klasyfikacja końcowa: 1. DEN 2. SCG 3. HUN 4. GER 5. ROM 6. ROM 7. EGY 8. SLO 9. ISL 10. ISR 11. ARG 12. KOR 13. CZE 14. FRA 15. SWE 16. BRA 17. TUN 18. KUW 19. CGO 20. CHI Zdobywcy złotych medali przyjmują gratulacje od Węgrów – 12 – Powitanie przed meczem Francja – Korea Podczas całego turnieju sędziowaliśmy 5 spotkań: DEN-EGY, KOR-FRA, SLO-ISR, KUW-CHI i ARG-ISR. Kilka razy byliśmy również parą rezerwową (m.in. w półfinałach i meczu o III m-ce). Biorąc udział w latach poprzednich w zawodach rangi mistrzowskiej musieliśmy zaliczyć teorię oraz wykazać się odpowiednim przygotowaniem wytrzymałościowym (test Coopera). Podczas MMŚ na Węgrzech doszło do tego sprawdzenie sprawności fizycznej i przygotowania motorycznego. W Instytucie Kultury Fizycznej w Wiedniu, współpracującym z IHF-em, został opracowany specjalistyczny test dla sędziów piłki ręcznej. W jego zakres wchodziły próby badające: szybkość, skoczność, wytrzymałość, poczucie równowagi i orientacji w przestrzeni, a także szybkości reakcji. Test był przygotowany profesjonalnie. Podczas jego trwania wielokrotnie pobierano nam krew do badania, a także mierzono puls. Wszystkie wyniki mają być analizowane, a po zakończeniu badań zostaniemy poinformowani o stanie naszego organizmu, poziomie jego wytrenowania i ewentualnych zaleceniach treningowych na przyszłość. Opisywane Młodzieżowe Mistrzostwa Świata, w których mieliśmy przyjemność wziąć udział, były dla nas pierwszą imprezą tej rangi. W latach poprzednich trzykrotnie braliśmy udział w Młodzieżowych Mistrzostwach Europy i obecnie mogliśmy porównać te dwie imprezy. Stres, z jakim trzeba sobie poradzić jest porównywalny. Jednak, podczas MMŚ na Węgrzech panowała atmosfera niepewności. Nie wszystkie mecze zostały z nami omówione, sędziom nie przedstawiano punktacji za prowadzone zawody. Delegaci ograniczali się jedynie do ogólnych uwag podczas wspólnych mityngów. Większość par sędziowskich nie wiedziała jak oceniana jest ich praca. – 13 – Hymny państwowe przed meczem Słowenia – Izrael Wywoływało to sporo niepokoju. Jednak tylko poza boiskiem. Podczas prowadzenia spotkań wszyscy sędziowie starali się maksymalnie skoncentrować. Dzięki temu całe mistrzostwa odbyły się bez „większych wpadek”. Pomimo nerwowej atmosfery będziemy miło wspominać te mistrzostwa. Były one dla nas kolejnym, „małym kroczkiem” w „karierze sędziowskiej”. Pozwoliły nabrać doświadczenia, które, mamy nadzieję, będzie procentować w następnych latach. Z grupy sędziującej podczas MMŚ na Węgrzech pary z Hiszpanii i Korei otrzymały powołanie na MŚ Kobiet, które odbędą się w grudniu w Rosji. Dla nas wielkim zaskoczeniem i niespodzianką, była informacja, że na tą imprezę jesteśmy wyznaczeni jako para rezerwowa. – 14 – 4. Nasze „piaskówki” Joasia i Aga Joanna Brehmer – Agnieszka Skowronek Historia piaskówek Agi przygoda z plażową piłką ręczną rozpoczęła się 4 lata temu, gdy zdecydowała się na pisanie pracy magisterskiej na tenże temat. O plażówce dowiedziała się od Marka Góralczyka (Guru) i to właśnie On namówił ją do stworzenia tej pracy. Wtedy materiały na ten temat były głównie dostępne w internecie na stronach różnych federacji i krajów. Były to filmy, sprawozdania i artykuły. Przeszukując dziesiątki stron pojawiały się nazwiska pewnej grupy ludzi: pomysłodawców, organizatorów i twórców. I wiecie, co? Znamy ich osobiście!!! W tym momencie nie kryję zadowolenia i dumy z tego powodu. Jak do tego doszło?? Kwiecień 2005 r. Dzwoni telefon. Patrzę na wyświetlacz.... Nasz Przewodniczący Śl.Z.P.R. – Grzegorz Wojtyczka. – Dzwonił do mnie H. Sz. – mówi Grzegorz W. – Przecież byłyśmy grzeczne!! – zdziwiona. – Nie przerywaj!! Słuchaj kobieto!! … – Serio?!?! – pytam. –… – Serio?!?! – pytam. –… – Serio?!?! – pytam. –… – A co Ty o tym sądzisz? – (…) Porozmawiaj z Kaczuszką. – OK. – 15 – Wolsztyn 2005 Świnoujście 2005 Lubin 2005 Świnoujście 2005 No i zdecydowałyśmy się podjąć wyzwanie i zmierzyć się z naszym losem. Po zgłoszeniu naszej chęci przystąpienia do egzaminu na sędziów EHF oczekiwałyśmy z niecierpliwością i niepewnością, czy „załapiemy” się do grona wybrańców. Kiedy nadeszła wiadomość, że jesteśmy jedną z siedmiu par nominowanych na egzamin – ogarnął nas malutki strach i uświadomiłyśmy sobie, że żarty się skończyły i trzeba brać się do roboty. I tak upłynęły ponad trzy miesiące na żmudnej pracy nad przepisami, a także szkoleniu się w praktyce. Przed wyjazdem na egzamin musiałyśmy mailowo „odrabiać” zadania, odpowiadać na różne pytania i przedstawiać nasz pogląd na pewne zagadnienia. Każda para sędziowska była zobowiązana do opracowania 6 tematów z zagadnień piłki plażowej, które później były omawiane podczas zajęć. – 16 – 17 lipca Spełniają się nasze marzenia… jesteśmy w drodze na 4 EHF kurs dla sędziów piłki ręcznej plażowej, gdzie równocześnie odbywał się również 3 kurs na delegatów i 1 kurs na trenerów. Kurs ten prowadzili: Peter Fröschl, Jesus Guerrero, Wolfgang Pollany, Ole R. Jorstad. W kursie sędziowskim uczestniczyło poza nami jeszcze 6 par: 4 pary męskie: Opava Jiri-Valek Pavel (CZE), Theofanous Christoforos – Sfongaras Marios (CYP), Wald Michael – Grittner Claas (GER), Marton Balazs – Olah Viktor (HUN) i 2 żeńskie (Dimitrijevic Vanja – Jakovljevic Jelena (SCG), Marija Llijeva – Silvana Karbeska (MKD), W kursie delegatów uczestniczyli: Akgüloglu Koray TUR, Pesta Petr CZE, Antic Nenad SCG, Horvath Gabriella HUN, Nachevski Marjan MKD, Oleg Victorovich RUS, Ostoic Sinisa CRO, Lukic Tomislav CRO, Alex Gehrer GER, W kursie trenerów: Hruza Jiri CZE, Neukum Tamas HUN, Vartok Akos HUN, Brezic Mateja CRO, Belancic Zlatko CRO, Nasz egzamin odbywał się przy okazji plażowej imprezy nad Balatonem – Mistrzostw Węgier w piłce ręcznej plażowej, w których to wystąpiło 10 drużyn męskich i 10 drużyn żeńskich. Wolfgang Pollany Ole R. Jorstad, Wolfgang Pollany, Jesus Guerrero, Peter Fröschl Na każdym meczu towarzyszył nam obserwator, za każdym razem reprezentujący inny kraj. Omawianie meczu odbywało się w bardzo miłej i przyjacielskiej atmosferze. Była to rozmowa partnerska ze wskazówkami na przyszłość. Akgüloglu Koray – 17 – Plażówka zafascynowała nas na całego. Zabawa, fair-play, słońce i dobre nastawienie – to najwspanialsza rzecz, która potrzebna jest nam do miłego spędzenia czasu. Przez cały nasz pobyt zajęcia odbywały się w godzinach od 8.00 do 22.30. W tym czasie uczestniczyliśmy w wykładach, odbywały się interpretacje przepisów, analizy meczy, testy fizyczne i teoretyczne. Mecze rozgrywane były nad samym brzegiem jeziora Balaton, boiska były usypane w najbardziej turystycznej części miejscowości Balatonboglar. Podczas całego turnieju zbierałyśmy bardzo pochlebne opinie, a wyróżnieniem dla nas była nominacja na mecz finałowy kobiet o Mistrzostwo Węgier. Plażowa piłka ręczna jest obecnie bardzo popularna w Europie. Rozgrywane są cykliczne imprezy, które zalicza się do europejskiego rankingu. Jest to dla nas wspaniała przygoda. Na zakończenie chciałyśmy gorąco podziękować Markowi Góralczykowi, który wspomagał nas na każdym kroku, dzielił się swoim doświadczeniem i bardzo mocno nam kibicował. Marek w każdym momencie jest gotów przekazywać swoje doświadczenia, dzielić się nimi i wciągać nawet najmłodszych adeptów plażówki w jej tajniki. Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do naszego sukcesu. Zapraszamy na polskie plaże w 2006 roku! – 18 – 5. Zza okularów delegata Andrzej Zapiórkowski Podtytuł: lekko przymrużonym okiem Inspiracją do przedstawienia swojego punktu widzenia i kryteriów, jakimi kieruję się w mojej działalności delegata (rzucając łaciną: alias obserwatora, vel komisarza, vulgo kwalifikatora etc.) jest spotykanie się z bardzo zróżnicowanym podejściem do oceniania koleżeństwa z gwizdkami zarówno przez oceniających jak i samych ocenianych. Podkreślam, że jest to moje spojrzenie, którego nie można traktować jako wytycznych czy zasad postępowania przyjętych przez ogół. Z uwagi na to, że jak dotychczas temat kwalifikowania sędziów jest jeszcze nieuporządkowany i wolno ewoluuje, moim głównym celem jest stworzenie zaczynu do szerokiej dyskusji. Wciągnąć do niej powinni się dać nie tylko będący w roli oceniających, ale też żywotnie zainteresowani tą kwestią, czyli sądzeni sędziowie (sic!), a może również (tu mam już znacznie mniejszą nadzieję) trenerzy i inni szkoleniowcy piłki ręcznej. Myślę, że ta prowokacja pozwoli na zebranie materiału do szkolenia delegatów i do stworzenia zasad, reguł, wskazań itp. możliwie jak najbardziej ujednolicających postępowania delegatów przy ocenianiu. Na dzień dzisiejszy delegaci mają mało możliwości na wymianę poglądów, uczenia się poprzez konfrontację z innymi i korzystania z systemu szkolenia. Nie ma się, co oszukiwać, przy obecnych warunkach marazmu w naszej dyscyplinie, funkcja „Delegat ZPRP”, głównie przez kluby, jest traktowana jako kwiat do kożucha. Podejście jak w przypadku faceta, który zapytany, dlaczego tak dziwnie zachowuje się codziennie w pobliżu Barbakanu, biegając, skacząc i wymachując rękoma, odpowiedział: – Straszę żyrafy, żeby nie zasłaniały Wieży Mariackiej. – ?! Ale przecież tu nigdy nie było żadnej żyrafy. – No widzicie, jak skutecznie straszę! Chociaż koszty wydatkowane na delegatów są niewielkie, rzędu ułamka 1% wartości rocznego budżetu drużyny z ekstraklasy, to dla wielu stanowią wystarczający argument do utyskiwania o rujnowaniu klubu. Można łatwo przeliczyć, o jakie kwoty chodzi. Nawet gdyby na wszystkie zawody ligi był desygnowany delegat, (obecnie tylko 50% w ekstraklasie i 30% w I-szej lidze), to na 11-cie meczów, w których drużyna jest gospodarzem, przy średniej delegacji około brutto 300÷350 zł klub potrzebowałby nie więcej niż 4000 zł + około1000 na play off. Wydaje się, że ze strony klubów ekstra– 19 – klasy i pierwszoligowych, robienie problemu z finansowania funkcji delegata jest tematem zastępczym. Spośród kilku zadań, jakie obecnie ma spełnić delegat, najwięcej emocji budzi ocena wystawiana poszczególnym parom. Często różni się ona w sposób diametralny z cenzurkami nie tylko wystawianymi przez ograniczonych w znajomości rzeczy kibiców (mających swoje forum do grafomańskiego plucia na stronach internetowych), ale też przez osoby, które powinny wykazywać się większą znajomością zagadnienia, czyli przez prowadzących zespoły. Z tej pozycji staje się jaśniejsza pozafinansowa niechęć do osoby delegata, zwłaszcza, gdy jego zdanie często torpeduje nadmiernie krytyczne traktowanie arbitrów, z których robi się „chłopców do bicia” (określenie jak widać nie dotyczy dziewczyn, bo przecież ich nawet kwiatkiem – nie!) winnych wszystkiemu, co złe w piłce ręcznej. Przy kiepskawej atmosferze ze strony szeroko pojętego Związku, w temacie delegatów Kolegium Sędziów musi w oparciu o własne siły jakoś realizować zagadnienie. Ponieważ są to mocno ograniczone siły, w hierarchii ważności problem spada na dalszy plan. Możliwości kształcenia delegata stwarzają jedynie przygotowane zajęcia w ramach seminarium, jak choćby w maju tego roku w Płocku. Pozostaje, zatem samokształcenie, ale i z tym nie jest różowo głównie, dlatego, że prawie nie ma wzorców i trzeba opierać się na własnych wyobrażeniach i intuicji. Pewną formą mogłyby być mecze transmitowane w TV, jednak są one pozbawione stanowiska zajętego przez delegata na tych zawodach, jego uwag i ocen, wyjaśnień sędziów, co nie pozwala porównać własnego odbioru. Bywa, że drogą pantoflową dociera informacja o punktacji, najczęściej jako sensacja, bo para w meczu „dała ciała” (w przypadku koleżanek takie określenie jest wielce intrygujące) i jest możliwość zobaczenia tego w TV (zgodnie z ustawą po godz. 23). Daje to szansę do skonfrontowania swojego zdania tyle, że opartego o sporadyczny przykład negatywny, a przecież większość spotkań prowadzonych jest dobrze i tylko niuanse decydują o odcieniach dobrej oceny. Niewiele daje też „publikowana” (poprzez protokół) punktacja, bo jako sucha liczba nie daje możliwości wniknięcia w cząstkowe oceny. Dla zmniejszenia rozbieżności przy wystawianiu not przez delegatów, wymagane byłoby stworzenie przez K.S. systemu szkolenia dającego znaczne zawężenie marginesu interpretacji pracy sędziów. Nie mam złudzeń żeby dzięki temu zniknęły kontrowersje wokół roli delegata nie oceniającego zgodnie z odczuciami drużyn (najczęściej tych przegranych), działaczy, czy nawet dziennikarzy, od których można by oczekiwać większego obiektywizmu. Nadal należy spodziewać się pomeczowych opinii szkoleniowców i osób towarzyszących odwołujących się do porównywania z ocenami innych delegatów, w innych meczach, innym parom. Jest to najczęściej coś w rodzaju „Tej parze daje Pan 71 punktów, to jak to się ma do naszego wcześniejszego meczu nieporównywalnie gorzej sędziowanego, za który Delegat postawił 75!”. Pomijam wielki subiektywizm tych osób (niechętnie przyjmując, że to ich zbójeckie prawo), ale podobnie reagują też koledzy sędziowie, ci oceniani, a zdarza się (i jest to mocno nieetyczne) ci, którzy oglądali mecz z trybun lub od stolika. Dywagacje dotyczące, jakie składniki wpływają, czym posiłkuje się delegat decydując o konkretnej ocenie, mają szeroki wachlarz. Nie odnosząc się do bazy podstawowej, – 20 – jaką absolutnie musi mieć oceniający, czyli świetna znajomość przepisów i ich interpretacji, rzemiosła sędziowskiego, taktyki gry, ponadto analitycznego umysłu, odpowiednich cech osobowościowych itd., ograniczam się do tego, co jest solą, a często kością niezgody pobytu na meczu w roli delegata ZPRP – wystawiania oceny kolegom z boiska. Jasnym jest, że nawet jeżeliby udało się bardziej zbliżyć, ujednolicić sposób oceniania w naszym środowisku, to i tak zawsze pozostaje czynnik natury ludzkiej indywidualnego spojrzenia i podejścia przez poszczególnych oceniających. W analizowaniu sędziowskich zachowań wokół przepisów gry, konieczna jest znajomość ilości decyzji błędnych jak i poprawnych popełnionych w konkretnie rozważanym elemencie. Taka statystyka ułatwia przyporządkowanie właściwej oceny, ale nie spowoduje pełnego porównawczego traktowania pracy różnych sędziów, w różnych meczach, przy różnych uwarunkowaniach, w tym przez różnych delegatów. Korzystanie ze statystyki z pewnością jest bardzo istotnym narzędziem na wadze dobrych i złych poczynań sędziów. To fundament wyjściowy do dalszych decyzji punktowych. Natomiast stosowanie tylko takiego kryterium, bardzo zaciemniałoby odbiór. (Zilustrował mi to prostym wywodem stary góral, nie nasz eksportowy M.„Góral”, toć ceper jeszcze względnie młody i do tego hanys. „Wiycie, Panocku, w moi chałupie jo mom siedymdziesiont i śtyry roki, mój wnucek seść – to statyśtycnie śtyrdziści – a dupcyć nimo kto! haj!”). W naszym podejściu obrazuje to chociażby taka alternatywa. Odnotowana ilość poprawnych/błędnych* decyzji w danym elemencie wynosi 50%. W pierwszym wariancie niech będzie to 1 decyzja dobra i 1 błędna, w drugim ten stosunek niech wynosi +5/-5. O ile w pierwszym można rozważać ocenę w kategorii „dobra”, a ekstremalnie przy super mocnym uzasadnieniu „niezadowalająco”, to w drugim należałoby przyjąć, że postępowanie pary nosi znamiona przypadkowości i jest to „0”. Delegat widząc w całym meczu zachowania sędziów i drużyn określa punktacje po uwzględnieniu jeszcze takich czynników jak czytelność, ilość, trudność konkretnych sytuacji, prowadzoną linię, oraz bardzo istotne – wagę decyzji. Ta skala ciężaru podjętej/nie podjętej* decyzji ma często miarodajną wymowę, głównie uwypuklającą się w końcówce meczu, co przekłada się na dylemat jak uwzględniać to w punktacji. Przyjmijmy, że w ciągu całego meczu para nie popełniła błędu lub były one, co najwyżej natury kosmetycznej. W ostatniej minucie przy wyrównanym wyniku nie dyktują tzw. ewidentnego karnego, wywołując tym bardzo emocjonalne reakcje zespołu, kierownictwa, kibiców. Trudno nie określić tej sytuacji inaczej jak mającej wpływ na wynik, z drugiej strony, przecież każde postanowienie w dowolnym okresie meczu taki wpływ ma. Różnica polega na tym, że jeżeli następuje to jeszcze we wczesnych partiach spotkania, to pokrzywdzona strona ma szansę to zniwelować. Czy zatem w rozważanej sytuacji, następujące podejście do oceny byłoby poprawne? Wypatrzony wynik meczu, więc ocena ogólna „zła” (0), rzuty karne jako element najwyżej „niezadowalająco” (1), atmosfera zepsuta, zatem też „źle” (0), może dodać do tego złą współpracę z racji braku uzupełnienia czy wsparcia od partnera, albo błędne ustawienie, które uniemożliwiło dokładną obserwację. W efekcie doprowadza to do sumarycznej oceny dyskwalifikującej parę tylko za jedną złą decyzję nie łamiącą przepisu! * – niepotrzebne skreślić – 21 – W moim odczuciu taki problem powinien mieć odzwierciedlenie w ocenie, gdyż wymagania, co do koncentracji i prawidłowych reakcji sędziów w końcówce, zwłaszcza wyrównanych meczów, muszą być większe, ale czy aż takie?! W sumie efekt 60 minutowej pracy sędziów sprowadzałby się właściwie do oceny tylko końcówki meczu bez uwzględnienia wcześniejszej bezbłędnej działalności. Taka jedna decyzja w odbiorze na pewno burzy „wrażenie ogólne”, głównie, dlatego, że niestety „ostatnie słowo” w tym meczu należało jednak do sędziów, ale wg. mnie, to wrażenie mieści się spokojnie w „dopuszczalnej”, natomiast z racji wagi jednej pechowej decyzji w „A6-rzuty karne” może się nie zmieścić. Przy tak przyjętym rozumowaniu u delegatów, ocena końcowa powinna być „68” lub, „70” pkt., choć nie sądzę, żeby zwłaszcza u przegranych znalazło to poklask. Ten przypadek na pewno wywołuje mocno mieszane uczucia (jak u zięcia, który widzi teściową prowadzącą jego nowiutkie auto i wpadającą w przepaść) i w efekcie różne podejścia do punktacji. A przecież, skoro przyjmuje się, iż w całości zawodów drużyny w swojej grze muszą uwzględnić błędy ludzkie, to pomimo innego zdania wielu ludzi, sędzina/sędzia* to też człowiek. O tym samym zagadnieniu z innej beczki. Czy np. brak reakcji na kroki ma takie samo przełożenie w przypadku, gdy po krokach została uznana bramka, jak i wtedy, gdy zostały popełnione w trakcie rozgrywania lub były efektem faulu przeciwnika? Narzuca się samo, że waga braku decyzji będzie najmniejsza w sytuacji złożonej, trudniejszej do selektywnej oceny, czyli gdy następuje to w wyniku wiązania się, faulu drużyny broniącej. Duża przy popełnionych krokach bez ingerencji przeciwnika, największa, bo najbardziej odczuwalna, gdy padnie z tego bramka. Opierając się o ten sam przykładowy element, do rozstrzygnięcia jest kolejny dylemat w kwestii wagi błędu: popełnione kroki nie odgwizdane i nie popełnione z odebraniem piłki. Optuję za przyjęciem zasady, że większym bólem w „wymierzaniu sprawiedliwości” jest niesłuszne odebranie piłki, niż gdy popełniony błąd nie spotkał się z należytą reakcją arbitrów. Ma to uzasadnienie w podważaniu bezzasadną decyzją prawidłowego wyszkolenia zawodników. Paradoksalnie, w przytłaczającej większości odgwizdywanie nie popełnionych kroków wywołuje nieliczne i niepewne pretensje szkoleniowców, w zupełnym przeciwieństwie do sytuacji, gdy w grze przeciwników są choćby zwiastuny gry na krokach. Może spowodowane jest to niepewnością ławek i nastawienia, że sędzia ma być wyczulony na wszystkie niezgodności z przepisami, a przez to przyjmowanie takich reakcji jako „nie ma dymu bez ognia” (czyli: dobry Indianin to martwy Indianin). Oceniając wagę błędu sędziowskiego, dla lepszego usystematyzowania należałoby przyjąć trzy progi w analizie elementów z grupy „A-przepisy”: mało istotny, typowy, duży. Będą one miały odpowiedni wpływ na oceny nie tylko w sytuacji równych ilościowo pomyłek. Jeżeli delegat zauważy w meczu trzy-cztery pomyłki wagi lekkiej, to może to odpowiadać w odbiorze w innym meczu tylko jednej wpadce wagi ciężkiej. Określenie ciężaru błędu sędziowskiego w innych elementach prezentować się będzie podobnie. Istnieją sytuacje, a jeden element szczególnie, w których obserwujący powinien mieć na uwadze stosowanie do sędziów prawnej zasady „domniemania niewinności”, (ponownie rzucając łaciną) in dubio pro reo – w przypadku wątpliwości należy orzec – 22 – na korzyść oskarżonego (sic! – czytaj: sędziego). Naruszenie linii pola bramkowego to specyficzny element (w arkuszu obserwacyjnym „A5”). Postrzeganie tej linii z niskiego poziomu, na jakim znajduje się delegat (w większości chodzi o wysokość od płyty boiska!!!) przy stoliku jest utrudnione. Słaba optyka, bo pod małym kątem widzenia i z odległości 16÷28m, do tego zasłaniającym ruchliwym lasem nóg, nie dają komfortu oceny (zwłaszcza w zawodach żeńskich) czy akurat ta jedna istotna stopa narusza kontakt pola bramkowego z polem gry. Tylko w bardzo klarownych przypadkach można zarzucić sędziemu bramkowemu pomyłkę w tym elemencie, mającemu przecież nieporównywalnie lepsze warunki obserwacji. Natomiast łatwiej i wygodniej od stolika jest stwierdzić podparcie rzutu. Często trzeba podzielić stanowisko bramkowego jako decydenta, który był znacznie bliżej, a z punktu siedzenia delegata wydawało się, że z tym przekroczeniem mogło być inaczej, o czym czasem upewnia, ale niestety po fakcie, odtworzenie sytuacji z zapisu video. Sama ocena jest jednak sprawą w dużej mierze względną. Poprzez wieloletnie uczęszczanie do szkół, przyzwyczajani byliśmy do skali ocen stosowanych powszechnie i czy to była obecnie obowiązująca rozszerzona 6-cio stopniowa, czy wcześniejsza 4-ro, to w sposób ogólnie zrozumiały, bo wypracowany przez lata, pozwalająca na łatwe porównania i korzystanie z tych skal. W szkołach ocenę dobrą stawia się uczniom przy względnie niższych kryteriach niż obowiązujące przy arbitralnych poczynaniach w piłce ręcznej. Nasza obecnie stosowana 5-cio stopniowa jest różnie rozumiana. Wymagania, co do tego, co to jest dobre sędziowanie są wysokie. Zdecydowana większość ocen poszczególnych elementów jest uznawana za dobrą. Głównie to wynik wyznaczania do prowadzenia zawodów na szczeblach centralnych lig sędziów wyszkolonych, doświadczonych i wyselekcjonowanych pod kątem sprostania trudnościom konkretnych spotkań. W pojęciu niektórych, a są to zwykle członkowie lub sympatycy drużyn poddawanych wyrokom, dobre sędziowanie to globalnie bezbłędne. Czyli ideał nie dopuszczający pomyłek i niemożliwy do osiągnięcia choćby z tego powodu, że w zależności od miejsca i osoby różny jest odbiór zaistniałej okoliczności. Zliczając ilość decyzji, jakie podejmują sędziowie, błędne stanowią niewielką część nawet przy uznanych za słabo prowadzone spotkania. W ekstremalnym odbiorze kilka niejednoznacznych, ba! jedna, dwie, co stanowi niewielki procent wszystkich, jest podstawą do „wieszania psów” na „kaloszach” (określenie na wymarciu, obecnie zastępowane dosadniej). Ocena dla mistrzów „4 – bardzo dobrze”, jest najłatwiejszą do określenia, niezbyt często wystawianą zarazem najbardziej pożądaną. Zastosowanie statystyki w grupie „A-przepisy” jest dla tej noty najprostszym działaniem. Warunkiem koniecznym, aby było celująco, jest całkowity brak uwag w ocenianym elemencie, niemniej nie jest to warunek wystarczający. Potrzebne są rozstrzygnięcia i to nie jednostkowe, po to, aby wystąpiło przekonanie o wzorcowym wykazaniu się w rozumieniu i konsekwentnym egzekwowania przepisów związanych z ocenianym elementem. Poniekąd jest to też sprawa przypadku, szczęścia trafienia na spotkanie, w którym drużyny swoją grą umożliwią wykazanie się najwyższymi umiejętnościami sędziowskimi. Nie da się dokładnie określić granicy ilościowej, od której ma obowiązywać kryterium bardzo dobrej noty. Jeżeli np. wystąpiło 5 tzw. filmowych fauli ataku, to wcale nie musi już – 23 – powodować przeświadczenia o doskonałości prowadzących, (bo były tak oczywiste, ze nawet średnio inteligentny szympans by na nie zareagował). Inaczej może to wyglądać, gdy będą to okoliczności subtelne, trudne do zaobserwowania i zinterpretowania. Jasnym jest, że im więcej wystąpi nawet prostych przypadków, tym rośnie podstawa na najwyższą ocenę, bo chociaż nie wymagało to ze strony arbitrów artyzmu, to wykazali się pełną czujnością i konsekwencją. Przy niezbyt dużej ilości pozytywnych reakcji, doza względności ma duże znaczenie w przełożeniu na „4-ry” pkt. Może je spowodować przekonanie, że np. sędziowie od początku swoimi decyzjami zdyscyplinowali zachowania zawodników i w efekcie były one prawidłowymi działaniami dostosowanymi do wymagań narzuconych przez strażników przepisów. Zatem w meczu, w którym sędziowie przyjęli prawidłowy pułap progresji i byli bardzo konsekwentni w swych postępowaniach, co w późniejszym okresie przełożyło się na grę zawodników bez fauli karanych 2' i sportowym zachowaniem, progresja będzie w ocenie „bardzo dobrej” tak samo jak w meczu, w którym od początku do końca roi się od kar, bo drużyny postawiły sobie pozasportowe cele, a sędziowie z pełną konsekwencją egzekwowali ich poczynania. Praktycznie na „czwórkę” dla kilku elementów w jednym meczu niebywale rzadko mogą wystąpić wymagane warunki. (Jeżeli komuś trafi się jednorazowo więcej niż cztery „4”, to jego szczęście ma się tak, jak trafienie szóstki w skumulowanym Totolotku, albo delegat miał różowe okulary i mu to lottało. Ja mam progresywne fotochromy, ale nie zauważyłem żeby przyciemniały się na błędy, do tego „minusy”, co czasem może tłumaczyć moje oceny). Ocena dla fachowców „3-dobrze”. Najczęściej wystawiana ocena. „Dobrze” traktuje się przypadki przyporządkowane rozpatrywanemu elementowi, w których nie miały miejsca żadne zdarzenia i co za tym idzie, nie można odnieść się do umiejętności prowadzących. Nie popełnili błędu, ale też okazją do popełnienia byłaby tylko możliwość orzeczenia o czymś, czego nie było. Tą samą miarę stosuje się przy pojedynczych błędach i mniej istotna jest ilość postanowień poprawnych, a bardziej czy te nawet pojedyncze pomyłki będą ewidentne lub wręcz drastyczne. Jeżeli sędziowie nie zauważyli przy walce o piłkę błędu kozłowania i będzie to jedyny przypadek, jaki wystąpił spośród wchodzących w skład punktowanego elementu „A9” (tzn. nie było zastrzeżeń do time autu, trzymania piłki pow. 3 sek., nogi, gdyż żadna z tych okoliczności nie zachodziła), to można podejść do sprawy jako „wypadku przy pracy” i nie robić z tego polowania na czarownice. Już inaczej przedstawia się sytuacja, gdy w sposób ewidentny zawodnik w kontrze bez asysty przeciwnika robi podwójnego, a nabierze to drastyczności, gdy z tej akcji zdobędzie bramkę, pogłębi się to do tragedii (z Hamletowskim dylematem dla kibiców „bić albo nie bić”), gdy ta bramka wyraźnie decydować będzie o wyniku końcowym. Łatwiej jest uznawać na „dobrze”, gdy występują odnotowane pozytywne działania sędziów, np. odgwizdali czterokrotnie błąd kozłowania, a raz ewidentnego nie. Ten jeden przypadek w takim układzie łagodnieje i nabiera znamion wspomnianego wypadku przy pracy. Podobnie będzie to przy znacznie większej ilości właściwych decyzji, a np. dwóch błędach (wtedy trzeba użyć bardziej elastycznego określenia – sporadyczne błędy, a nie pojedyncze, bo już dwa to nie jeden), co przy analizie całości – 24 – mniej odbija się na ogólnym odbiorze. Nie może to jednak być proporcja wprost. Przykładowo zostało podyktowanych 12-cie karnych, a jeszcze powinno być o 3 więcej. W naszych wymaganiach te trzy przypadki, to już wyraźniejsza sprawa i nie mieści się w kwalifikowaniu na „dobrze”. Posiłkowanie się tym, że np. w meczu nic się właściwie nie działo i bez znaczenia były te 3 sytuacje, jest dużym uproszczeniem i równocześnie odejściem od mieszczących się w „3-ce” sporadycznych przypadków. Generalnie, jeżeli błędów było więcej jak dwa, to nie jest już „dobrze” bez względu na dalsze uwarunkowania, nawet biorąc pod uwagę, że w analizowanym elemencie było w sumie podjętych kilkanaście decyzji, a przecież w przeważającej większości jest ich mniej. Jest to konsekwencja założenia, co do wymagań stawianych arbitrom, tzn. pomyłki są znacznie bardziej zauważalne i ich wpływ na ocenę jest wielokrotnie większy. Ocena dla wyrobników „2-dopuszczalnie”, czyli tak sobie, bez rewelacji. Zgodnie z liczbą, którą reprezentuje ta cyfra, jest to ocena druga, co do ilości występujących w arkuszach obserwacyjnych. Pomimo tego, że jest często postrzegana już jako negatywna, taką nie jest. W naszej skali znajduje przecież środkowe miejsce, czyli średnie i tak należy ją traktować. W przyjętym systemie „dobra” ma ilościowe uprzywilejowanie, wynikające z często występującego braku podstaw do oceny elementu (opisany wcześniej) i to już zaburza statystyczną krzywą Gausa na korzyść „3-ki”. Dodając do tego, że większość sędziowania spełnia kryteria na „dobrze”, „dopuszczalnie”, pomimo, że średnio, nie ma największej reprezentacji. Zakres, granice wyznaczające „2” są dość szerokie. Tutaj bardziej synchronizują się odczucia o wadze błędów (nawet sporadycznych) z ilościami sumarycznymi sędziowskich postanowień pozytywnych i negatywnych. Samo narzuca się, że plusów musi być więcej, aby uznać coś za dodatnie, a właściwie zdecydowanie więcej. Jeżeli byłby to układ +4/-3 to już ilościowo nie odpowiada „dobrej”, ale czy wystarczy na „dopuszczalnie”? Decydować będą wymienione wcześniej w „3-dobrze” uwarunkowania. Zawodnik przy skuteczności rzędu 60% jest traktowany jako dobry, ale dla sędziego nie ma aż takiej tolerancji. Z tego też tytułu posiłkując się relacją ilościową pomiędzy dobre – złe, 4-ry błędy w ocenianym punkcie nawet przy znacznej przewadze dobrych (np. >10) są maksymalną ilością, którą przy pewnych uwarunkowaniach można by jeszcze „dopuszczać”, ale rzadko. Rysują się tym samym przybliżone ilościowe granice ujmujące zakres konkretnej oceny. Brak zarejestrowanego błędu w elemencie nie może powodować oceny „2” tylko na bazie odczuć, np. stwierdzenia, że postępowanie sędziów było mało wyraziste i ich interpretacja mało przekonywująca. To musi być podparte konkretniejszymi zarzutami. Były błędy, np. kilka drobnych lub dwa większe, ale jeszcze nie na, tyle, aby stwarzały przesłanki na „niedopuszczenie” ilościowo-jakościowe. Ocena dla partaczy „1 – niezadowalająco”. Wystawiana z częstotliwością zbliżoną do „bardzo dobrze”. Nawet jeden, ale bardzo gruby błąd (nie złamanie przepisu) może wyrokować o takiej ocenie. Tutaj musi być jednak zachowana elastyczność, aby nie przerysować tego błędu. W kontekście poprawnych wyroków sędziowskich, ze wzrostem ich ilości blednie ta jedna plama i najczęściej ocena będzie o szczebel wyżej. W przeciętnych przebiegach meczów ilość błędów musi wyraźnie wskazywać delegatowi „niezadowolenie”. – 25 – ”1” jest wystawiana wtedy, gdy są przesłanki na to, aby nie traktować pracy sędziów jako całkiem złej. Tu też wymagana jest przewaga pozytywów. Jeżeli mamy układ +8/-4, czyli 1/3 to błędy, sugestia na odczucia „niezadowolenia” jest bardzo mocna. Trzeba podkreślić, że takie porównania są zasadne, gdy mamy odpowiednią ilość wszystkich reakcji dotyczących punktowanego składnika, bo jak wcześniej wykazywałem, gdy będzie to +0/-2; +1/-1; +2/-2 itp. nie jest to obraz statystyczny i podlega innym kryteriom ocen. Ocena „1” wskazuje na odejście od przyjętego za normatywny poziom reagowania w rozpatrywanym członie. Sędziowie słabo radzili sobie z przypadkami przyporządkowanymi do tego elementu albo poprzez ilość popełnionych pomyłek, albo przez pobłażliwe czy bezpodstawne podejście do określonych przypadków. Ocena dla laików „0 – źle”. Zero, czyli nic. Najlepiej ująć, że w tej ocenie mieści się wszystko to, co nie zmieściło się w poprzednich. Kosz na odpady, ale na szczęście jest odpryskiem bardzo rzadko spotykanym. Przede wszystkim bezwzględnie dotyczyć będzie pojedynczego przypadku złamania przepisu. Ponadto będzie miało to miejsce również w układzie, w którym proporcja decyzji słusznych jest rzędu tylko 50% np. +1/-3; +3/-4; +4/-4; +7/-5 itp. Zależności ilościowe nie są jedynymi miarodajnymi przesłankami do posiłkowania się przy ocenie „0”. W sukurs, jak w ocenach poprzednich, musi też iść jakość – ciężar decyzji. Rejestrujący swoje uwagi nabiera przeświadczenia o tym, że w jakimś elemencie sędziowie zachowali się „źle” przez istotę popełnionych błędów. Tak jak przy ocenie „4” gdzie nie było miejsca nawet na jeden błąd, tak przy „0” nie może być mowy, gdy wystąpi tylko jeden błąd, nawet dwa interpretacyjne. Oczywiście wyjątkiem jest wspomniane złamanie przepisu. W tym jednym jaskrawym przypadku nie obowiązuje zasada unikania podwójnego oceniania tzn. kolejne „nic” prosi się za „wrażenie ogólne”, a i nie od rzeczy będzie też w elemencie „atmosfera”. To jest dopiero waga błędu! Ale uzasadniona, bo jeżeli na to samo „źle” można się załapać usilnie zapracowując wieloma decyzjami mniejszego kalibru, to wpadkę, która może mieć daleko idące konsekwencje aż do powtórzenia meczu, obligatoryjnie należy wyróżnić. „Źle” jest, gdy powołani do przestrzegania przepisów sami je łamią, a zdarza się to też oceniającym (nie odnotowanie takiego błędu, to delegat do odstrzału za współudział, chyba, że jego też dopadła „pomroczność jasna”). Odbiór decyzji sędziowskich jako przypadkowych, powinien być niżej punktowany, niżby zrobili taką samą ilość błędów o jednym zabarwieniu. Przybliżając można przedstawić to tak. W meczu sędziowie w elemencie podjęli właściwą decyzję dwukrotnie, dwukrotnie nie zareagowali a raz lub dwa odebrali piłkę, gdy błędu zawodnicy nie zrobili. O „dopuszczalnej” nie ma, co mówić, „niezadowalająco” jest zbyt liberalnie, właściwe jest określenie „źle”. W arkuszu obserwacyjnym punktowane elementy wchodzą w skład trzech części „A”, „B” i „C”. Dziewięć pierwszych stanowi segment „A – przepisy”. Najbardziej wymierny i ze zrozumiałych względów podlega bardzo szczegółowej analizie, można rzec na sztuki. Tej analizy dokonują właściwie wszyscy będący na meczu, w różnym stopniu przekładając to na ocenę umiejętności pary prowadzącej. Notujący wszystko szczegółowo dele– 26 – gat ma wyrobić sobie pogląd uwzględniając całokształt poczynań w danym elemencie w oparciu o ilość występujących sytuacji, stosunek dobrych do złych decyzji, ważkości konkretnej reakcji i jej wpływu na grę, wynik i zachowania. Odczuć delegatów nie da się ujednolicić, (bo to są cholerni indywidualiści), ale poprzez wytyczne można zbliżać ich stanowiska. Najtrudniej takie ramy stworzyć w grupie wrażeń „B” i „C” gdzie subiektywizm odgrywa większą rolę. O ile proste, klarowne sytuacje nie stwarzają trudności z przyporządkowaniem ich do odpowiednich składników segmentu „A”, o tyle postępowanie nie jest takie proste w sytuacjach złożonych. Często będzie miało to miejsce w wyniku stosowania prawa korzyści i trzeba sobie zdawać sprawę, że ta sztuka (nie w pojęciu ilościowym, ale artystycznym) niesie ze sobą sędziowskie ryzyko, też do wyważenia przez delegata. Przykładowo: faul i sędziowie powinni udzielić kary 2'. Pozwalają poszkodowanej drużynie dalej kontynuować grę i w efekcie po kilku sekundach doprowadziło to do zdobycia bramki lub rzutu karnego, albo straty piłki bez przekroczenia przepisów. W dalszym postępowaniu rozpatrzmy warianty: a)sędziowie kontynuują grę tak jak wynika to z dalszej sytuacji na boisku lub b)po gwizdku udzielają kary 2' ale nie właściwemu zawodnikowi. W wariancie „a” nie może być rozgrzeszenia zdobytą bramką czy długim czasem, a więc przedawnieniem, tym samym nie należy odnotować tej decyzji jako poprawnej w „A1- prawo korzyści”, gdyż swym postępowaniem sędziowie wskazali (przez brak wykluczenia) na przypadkowo zastosowanie tego prawa. Mało tego, bo zamiast pozytywu w „A1”, należy odnotować błąd w „A3- progresja kar, karomierz”. W drugim wariancie „b” na zasadzie liczy się sztuka (tym razem w rozumieniu ilościowym) błąd jest innego rodzaju (kowal zawinił, cygana powiesili). Ważkość większa jest zdecydowanie w pierwszym niż w drugim wariancie i to ma też wpływ na analizę ogólną elementu ocenianego. W obu w ocenie zostaje uwzględniony błąd w progresji tyle, że w drugim ten błąd ma mniejszy wymiar i pewny plus w „A1”. Gdyby w opisanym przykładzie sędziowie przerwali grę i wykluczyli zawodnika od razu, to problem delegatowi sprowadziłby się tylko do zdecydowanego odnotowania błędu w „A1 prawie korzyści”. Inny przykład trudnego wyboru. Atakujący z piłką jest faulowany. Sędziowie pozwalają grać, bo stwarza się możliwość zajęcia przez niego dogodnej pozycji. W wyniku tego faulu atakujący stracił rytm. Jednemu z obrońców udało się zająć pozycję tak, że atakujący zderzając się z nim popełnia w tym momencie faul ataku. Sędziowie odgwizdują ten faul ataku. Jasne, że decyzją prawidłową jest rzut wolny dla drużyny atakującej, ale jak zakwalifikować ten błąd? Nie można uznać, że był to błędnie odgwizdany faul ataku „A2” ale źle zrozumiana gra, czyli niedobrze zastosowane prawo korzyści „A1”. Istotą jest określenie w reakcji sędziów ciągu przyczynowo-skutkowego. Do wyczucia przez delegata należy odnotowanie pozytywu w „A2-faul ataku” i w „A1-prawie korzyści”, gdy następuje odwrotna sytuacja złożona: zawodnik ataku wpycha się w obrońcę w wyniku, czego obrońca obejmuje atakującego starając się zachować równowagę. W tym momencie atakujący gubi piłkę i przejmuje ją najbliższy broniący stwarzając klarowną możliwość wyprowadzenia kontry. Jeżeli sędziowie pozwolili grać dalej (jeszcze wzorcowo wyjaśniając brak gwizdka sygnalizacją nr 9), to świadczy, iż zastosowali prawo korzyści. Takie przypadki zdarzają się rzadko i dobre zacho– 27 – wanie sędziów powinno być odnotowane i w „A1” i w „A2” pomimo braku odgwizdania faulu ataku. Powiedzmy, że jest taki ciąg zdarzeń. W trzecim kroku zawodnik jest faulowany, wytrącony z rytmu robi czwarty krok i rzuca uznaną bramkę (przypadki nierzadkie!). Następny. W drugim kroku obrońca blokując trafia w rękę z piłką i w tym momencie kwalifikuje się to na rzut karny. Zawodnik z piłką robi jednak krok trzeci i w pełni panując nad ruchami trafia w słupek. Po wyjściu piłki w pole gry sędziowie dyktują rzut karny. Odnotowując swój odbiór w poszczególnych elementach jak kroki, karny, narzuca się wniosek, że stosując prawo korzyści sędziowie maja braki w rozumieniu gry. Choć powinno się maksymalnie unikać ujmowania w sposób podwójny jednego błędu, to przecież opisane decyzje sędziów bardzo wyraźnie wskazują notującemu, iż powinien to uwzględnić jako zachowania pejoratywne w składniku „A1” arkusza obserwacyjnego. Podobny wniosek może się nasuwać, kiedy sędziowie preferują drużynę atakującą, poprzez nakładanie się nie odgwizdywania fauli ataku i uznawanie kontaktów bez fauli jako nieprawidłowe zachowanie obrony. Tego typu przykładów można mnożyć i nie znajdzie się panaceum by przełożyć to na sposób jednoznacznego przyporządkowania i oceny błędu. Niemniej próbować trzeba. Podobnie jest na razie w elemencie „A7-gra pasywna”, gdyż rozbieżności w odbiorze takiej gry są spore, tak u sędziujących jak i u oceniających. Sprzeczności dotyczą głównie zastosowania w odpowiednim czasie ostrzeżenia o rozpoznaniu takiej gry oraz odbierania piłki w tempie zbiegającym się z właściwym momentem. Dość świeża interpretacja tego elementu wymaga jeszcze znacznego szkolenia, zatem i czasu. Należy zdawać sobie sprawę, że interpretując grę pasywną sędziowie bezpośrednio wymuszają na drużynach działania z piłką i oceniający powinni brać pod uwagę, czy zachowania arbitrów uwzględniają całość poczynań na boisku, tzn. gry atakujących, ale też i broniących. Obecnie niepokojącą inklinacją jest reagowanie bardziej na czas rozgrywania piłki, niż, w jaki sposób jest ono prowadzone. Trochę zmierza to do rozwiązań stosowanych w koszykówce. Póki, co wymaga się od sędziów i delegatów dużego wyczucia w tym elemencie. Wśród elementów (dwóch) segmentu „B – wrażenia osobiste”, oprócz delegatów i sędziów błędy nie są ujmowane przez innych patrzących na sztukę sędziowską (przez pozostałą tłuszczę), najczęściej z braku podstaw znajomości rzeczy. „B1-osobowość, postawa, atmosfera”; są bardzo subtelnymi w ocenie. Wymagają dużego wyczucia w subiektywnym określeniu jak pojedynczy sędzia prezentuje swoje cechy charakterologiczne i jak swoim zachowaniem wpływa na atmosferę zawodów. Wyważenie tego przez delegata z pewnością wymaga odizolowania się od wpływów zewnętrznych, a więc różnego rodzaju zachowań ławek i widowni oraz nie ulegania emocjom, w tym też sportowym. (Niestety, patrząc nawet na bardzo interesujące widowisko, delegat żeby zachować obiektywizm musi być emocjonalnym kastratem, co nie znaczy, że bez jaj!). Generalnie w tym punkcie posiłkowanie się ilościowymi zapisami nie zawsze jest możliwe. Całkowite zepsucie atmosfery może spowodować pojedyncze zachowanie prowadzących. Przykładowo na początku II połowy spotkania ich brak reakcji na postępowanie ławek spowodował utrzymanie się, a najczęściej eskalację zachowań trwającą do końca meczu, również na widowni, nie mających wiele wspólnego ze sportowymi przeżyciami. Najczęściej zepsuta atmosfera ma silne powiązanie – 28 – z reakcjami sprawiedliwych, w tym z ich osobowością, kulturą (nie tylko na boisku), postawą, czyli właściwymi i w tempo trafionymi decyzjami oraz umiejętnością postępowania i opanowania w sytuacjach stresowych, a nawet samą sylwetką (z „B2”- poruszanie się i sygnalizacja). Ilościowo łatwiej odnotowywać poszczególne sytuacje, w których dało się zauważyć u prowadzących nerwowość lub brak zdecydowania, orientacji. Stosowanie lub nie „środków uspokajających” dla ławek też da się wypunktować ilościowo, choć czasem, gdy ta ingerencja nie nastąpi w odpowiednim momencie jest to dolewanie oliwy do ognia (tu z racji zakresu kompetencji delegat częściowo też wystawia sobie opinię, stąd tak mało cyferek w „B1” różnych od 3). „B2 – współpraca, poruszanie się, sygnalizacja”. Może tylko w bardzo specyficznych sytuacjach są zauważane przez ogół (wspomniana wyżej tłuszcza) złe sygnalizacje, poruszanie się czy współpraca. O ile można zaznaczać w arkuszu błędne sygnalizacje, o tyle nie notuje się prawidłowych z założenia, bo na etapie ligowym sędziowie są na tyle wyszkoleni, iż odstępstwa od przyjętych norm są sporadyczne, więc statystyka jest tu tylko jednostronna. Podobnie jest ze współpracą i poruszaniem się. Współpraca może mieć większe znaczenie i różną wartość przy ocenianiu. Choćby „wiatrak” mocno odczuwany i podgrzewający drużyny, jest istotniejszym, a więc bardziej wpływającym na ocenę, niż np. brak pomocy ze strony sędziego bramkowego przy wyznaczaniu kierunku (fizycy zaprotestują domagając się określenia zwrotu, bo kierunek poruszania się jest generalnie jeden) rzutu z autu. W tym elemencie „B2” właściwie ocenę ustala się w oparciu tylko o ilość negatywów, przy czym tolerancja jest tu mniejsza niż w przypadku części „A” i zapamiętanym odbiorze całościowym. Wyróżnienia ilościowe we współpracy nie zdarzają się często, bo utrzymanie się w podziale kompetencji, popieranie partnera, rejestracja prawidłowych odbiorów od stolika, itd. należą do standardowych zachowań. Natomiast uzupełnianie w określonych sytuacjach, np. jeżeli zdarzy się dogwizdanie rzutu karnego przez sędziego z pola nadążającego za kontrą, gdy bramkowy „zaspał”, jest raczej do wyróżnienia, niż wytykania złej współpracy. Oba człony „B” mają inny wydźwięk, niż ujęte w grupie „A”. Delegat posiłkuje się, jak to jest ujęte określeniem „wrażeniem”, czyli największy wpływ na ocenę ma subiektywne odczucie. Bez wątpienia te elementy mają mniejszy wpływ na bardziej wymierne efekty prowadzenia meczu, czyli wynik i grę. Są za to często reperkusją zachowań sędziów w elementach segmentu „A”. Przecież atmosfera zawodów może się popsuć przez złą pracę arbitrów i w tym ujęciu jest członem wynikowym. Współpraca, poruszanie się, prawie nie postrzegane przez innych uczestników imprezy, a przecież też podlegają ocenie i to, że para otrzyma w tym elemencie np. „1”, ma taką samą wartość bezwzględną jakby otrzymali ją w elemencie „A3 progresja kar, karomierz”, czy „A6 rzuty karne”. Nie przekłada się to na porównanie par poprzez takie same oceny sumaryczne, bo dla meritum widowiska (pracy sędziów) znaczenie elementów „B” jest zdecydowanie mniejsze. Sądzę, że ideą zastosowania mnożnika przez projektującego arkusz ocen, była taka koncepcja, aby punktowanie pewnych elementów uwypuklać. W moim odczuciu w przypadku „wrażeń osobistych” ten mnożnik powinien być 1, co samo jakby nasuwa się z układu arkusza, mnożnik x2 dla grupy „A”; x3 dla „wrażenia ogólnego”. Tym bardziej, że – 29 – zmniejsza się wtedy wpływ podwójnego oceniania np. atmosfera była zepsuta jako wynik błędów ujętych w innych elementach. Zła atmosfera wywołana zachowaniami nie wynikającymi z błędów w elementach „A” ale brakiem zastosowania przez sędziów środków do jej opanowania nie jest oceną wynikową. Należy jednak odróżnić, kiedy sędziowie mogli uzdrowić atmosferę, a kiedy nie mieli na to żadnego wpływu, bo np. od momentu pojawienia się na boisku mieli wrogie nastawienie wszystkich przeciwko sobie. „C1 – wrażenie ogólne” bardzo newralgiczny punkt oceny mający największą wartość poprzez, jedynie w tym elemencie, mnożnik x3. Z założenia mnożnik ten jest słuszny, bo przecież najmocniej odzwierciedla odbiór sędziowskich poczynań tak w sferze przepisów jak i wrażeń osobistych. Większość nie przeprowadzając przecież analizy szczegółowej, ocenia prowadzących mecz w oparciu o ogólne doznanie (a często jest to szczególne doznanie tendencyjności, na co szlag mnie trafia). Delegaci mają bardziej złożone podejście do tej kwestii. Nie mogą ograniczać się tylko do tego elementu robiąc z niego jedyny wyznacznik poziomu sędziowania. Jest to ostatni jednoelementowy człon w arkuszu obserwacyjnym sędziów, po to, aby ocenę w nim wystawić po całościowej analizie wszystkich zasług, zastrzeżeń i uwag. Największy, więc problem polega przede wszystkim na tym jak delegat potraktuje wystawianie oceny za „wrażenie ogólne”, czy uzna, iż ocena ta jest automatyczną wynikającą tylko z poprzednich, czy uwzględni jeszcze inne czynniki. (Automatyzm ma wytłumaczenie jak w przypadku syna nieluksusowej kurtyzany, który automatycznie już od urodzenia musi być s.....synem). Takim podejściem jest przyjęcie zasady, że jeżeli w którymkolwiek elemencie sędziowie otrzymali ocenę „dopuszczalną” lub dwie takie oceny, to wrażenie ogólne musi być zaburzone i nie może być na „3”. Automatyzm potęguje już raz niżej ocenioną pozycję i często nie odda całości zagadnienia. Osobiście nie potrafię postawić jasnej granicy, w której ilość np. „dwójek” w segmentach „A” i „B” wyznacza takąż w „C”. W określonym meczu, każdy przecież o specyficznym przebiegu, co najwyżej zbliżonym do innych spotkań, delegat powinien odczuć jak dalece zachowania sędziów w poszczególnych kwalifikowanych kwestiach, wpłynęły, zmieniły obraz na plus lub minus. Nawet trzy oceny na „dopuszczalnie”, po uwzględnieniu analizy dotyczącej ciężarów gatunkowych, nie muszą skutkować „2” w „C1-wrażenie ogólne” Przebieg zawodów, poziom drużyn i ilości ich błędów, przekłada się na ilości decyzji, a tym samym możliwości pomyłek sędziowskich. Zwróćmy uwagę, że w grupie przepisów nie ma manewru do uwzględniania poziomu zawodów, skali trudności i ich wagi. Wprowadzenie tych czynników w ocenach grupy „A” byłoby sztuczne. Najwyżej może dotyczyć „B1- osobowości, postawy, atmosfery”. Uwzględnienie takie ma moim zdaniem najlepsze miejsce w pozycji „wrażenia ogólnego” gdyż jest najwyżej punktowaną poprzez mnożnik, a czynniki te w znakomitym stopniu przekładają się na korelacje z działaniami arbitrów. Jeżeli delegat jest przekonany w pełni, co do tego, że sędziowie pokazali się z bardzo dobrej strony, pomimo, że w elementach przepisów nie było przesłanek np. ilościowych do zastosowania noty „4”, to postawiona „4-ka” w „B1” może za słabo oddawać doskonałość pary. W końcowym wydźwięku brakuje blasku. W meczu gdzie rola sędziów ograniczała się w praktyce do odgwizdywania bramek (jak mawia Jerzy Polak: „taki mecz to by posędziowała moja teściowa”), suma = „75”pkt. jest jak najbardziej uzasadniona, bo wszystko w myśl przyjętych zasad na „3”. Jak to – 30 – się ma do bardzo trudnych zawodów, z wieloma zdarzeniami i też wycenionymi na „75” albo do meczu, w którym na „4-ty” był wyróżniony jeden element wspomniany „B1”, a reszta była normalnie „dobrze”, (czyli w sumie „77”)? Porównanie takich dwóch par na podstawie tej samej punktacji jest skrzywionym, niemiarodajnym poglądem. Odbiór przez delegata boiskowej charyzmy sędziów powinien też mieć wyjątkowe odzwierciedlenie. Na drugim biegunie, jeszcze trudniejsze do odbioru jest stwierdzenie tendencyjności prowadzących. Może wynikać z bardzo słabego poziomu reprezentowanego przez sędziów i braku umiejętności reagowania na częste błędy dokonywane tylko przez jedną z drużyn, np. mają tendencję do uznawania bramek po krokach i w tedy jest to inklinacja, skłonność. Tragicznie, kiedy takie same błędy w jednej drużynie są traktowane bardzo rygorystycznie, a u przeciwników tolerowane, bo wtedy jest to karygodna stronniczość i dywagacje na temat jakiejkolwiek oceny nie mają sensu. Pomimo częstych posądzeń z różnych stron po meczu o tendencyjności-stronniczości (gdzie przesłanką do takich stwierdzeń jest, np. przywitanie się z uśmiechem z masażystą drużyny przeciwnej), są to czcze posądzenia maluczkich przerzucających swoje niepowodzenia na decydentów. Jestem przekonany, że chociaż nasza dyscyplina bardzo mocno kuleje w wielu aspektach szkoleniowo – propagandowo – organizacyjnych, to wbrew opinii działaczy i trenerów (o kibolach nie wspomnę), poziom sędziowania piłki ręcznej podniósł się (od czasu, gdy członkowie KS przestali sędziować). Upatrywałbym w tym duże zmiany i wkład na polu szkolenia sędziów, od etapów na poziomie okręgów do szczebla centralnego. Z tym szkoleniem należałoby też nadążać z delegatami. Jeżeli wystawiane oceny przyczyniają się do rankingu par i tym samym wyznaczają ich pozycję, a więc pewną gratyfikację za działalność poprzez skonfrontowanie swoich umiejętności, to należy poczynić kroki (zgodnie z przepisem 7:3 z piłką najwyżej trzy) w celu zbliżenia stanowisk w ocenach pomiędzy delegatami. Skala punktacji od „0” do „100” w praktyce bardzo zawęża się, bo otrzymanie „90” pkt graniczy z cudem a uzyskanie poniżej „20” dnem nie do osiągnięcia. Kombinacje wynikające z sumy iloczynów punktów i mnożników też stwarzają wiele martwych punktacji. Przykładowo uzyskanie „67; 72; 74; 76” itd. jest sztuczne. Aby sumaryczna punktacja była „72” trzeba stworzyć kombinacje trudną do logicznego uzasadnienia przy aktualnym systemie oceniania, wszystko musiałoby być na „3” a tylko „wrażenie ogólne” na „2”. Podobnie z innymi punktacjami. Występuje, więc pewne zubożenie możliwości ujawniania subtelności w sędziowaniu, zwłaszcza w najczęściej operowanym przedziale skali, tj. przyjętej powszechnie jako dobre sędziowanie „70 ÷ 75” pkt. Nawet u tego samego delegata różnice jednego błędu powodować będą skok o 2 pkt. Sędziowie tłumacząc swój punkt widzenia na sytuacje wytykane przez delegata, nie mogą oczekiwać, że jego uwagi nie będą autokratyczne. Wątpliwości czy niejasności mogą mieć miejsce tylko w określonych punktach i to wskazanych przez omawiającego. Jest to podobne postępowanie jak sędziów przy podejmowaniu decyzji na boisku, gdzie pozostają z problemami sami i ich zarządzenia nie podlegają zmianie i kwestionowaniu podczas zawodów. Przecież odnotowując błędy delegat jest o nich w pełni przekonany i to jest jego osąd, a nie pogląd do wyprostowania. Natomiast – 31 – forma przekazu i kontakt oraz dotarcie do będących pod pręgierzem jest zagadnieniem nie mniej trudnym jak przyporządkowywanie ocen. Sędziowie musza podejmować decyzje bez możliwości analizy w czasie. Delegat też powinien potraktować to jako ciąg dalszy tego samego cyklu. Ma trochę lepiej, bo nie robi tego natychmiast, ale po małym wystudzeniu emocji meczowych. Zakończeniem działalności delegata jest jednoznaczne wystawienie noty, tym bardziej, że ta ocena idzie teraz za sprawą protokołu w świat i to nie tylko sędziowski. Odpowiedzialność z tego tytułu spada na delegata już w momencie podjęcia czynności i w konsekwencji, jeżeli popełni błąd w ocenie, to musi przyjąć go na swój rachunek i zaliczyć swą działalność do nieudanych. Powracanie na chłodno, po przemyśleniach obarczonych upływem czasu lub po analizie zapisu video, w tak przyjętym systemie mija się z ideą jego stosowania. Przy dopuszczeniu podparcia się ponownym przeglądnięciem meczu przez delegata, stwarza się możliwość robienia sekcji i wyeliminowania emocjonalnych i interpretacyjnych spojrzeń na konkretne sytuacje. Tak można by opierać się tylko o materiały filmowe i przeprowadzać kwalifikacje tylko w ten sposób bez uwzględnienia ewentualnych wyjaśnień sędziów oraz całej otoczki meczowej i pomeczowej nie przekazywanej przez zimne oko kamery. Forma też możliwa do zastosowania po opracowaniu ram, tylko całkowicie pozbawiona klimatu, więc bardzo istotnej przyprawy w sportowej rywalizacji, sprowadzająca ocenę do mechanicznego i głównie bezdusznego statystycznego wydźwięku. Za to zobaczenie tego samego w innym płaskim ujęciu, często w kilku innych ujęciach, jest na pewno świetnym materiałem szkoleniowym i poprzez weryfikację błędów drogą do wyciągania wniosków. Teraz, kiedy rejestracja meczów jest obligatoryjna, wskazanym byłoby, aby z zapisów tych mogli korzystać również sędziowie i delegaci. Dotychczasowe zapisy na kasetach VHS nie dają przyzwoitych jakości zwłaszcza po skopiowaniu, nawet, gdy oryginalny rejestr był dobry. Po obowiązkowym wprowadzeniu zapisów kamerami cyfrowymi przynajmniej ten problem będzie rozwiązany. Pozostaje stworzyć mechanizmy regulujące dostęp do tych materiałów, a wtedy zainteresowanym, którzy mieli swój udział w przebiegu spotkania, wyposażyć się w sprzęt (zakupiony za w mniemaniu wielu niebotyczne ryczałty z prowadzonych meczów) do ich odtwarzania. Ułatwi to sędziom przetworzenie i przyjęcie sugestii, uwag delegata, a delegatom na upewnienie się w swoich spostrzeżeniach z meczu. Dorzucając na szalę lekkiego przymrużenia oka. Pamiętając o tym, że tak jak krytyk teatralny niekoniecznie powinien być aktorem czy reżyserem, sędzia niekoniecznie umieć grać w piłkę ręczną czy być zawodnikiem (a u nas jest możliwe żeby „przestępca” został sędzią!), – tak delegat niekoniecznie musi umieć sędziować, jeszcze do tego dobrze. Może, więc się zdarzyć, że poddani pomeczowej ostrej krytyce, po analizie zarejestrowanych zawodów będą mieli pełną podstawę do przytoczenia fraszki, którą pozwolę sobie sparafrazować: „Delegat i impotent są z jednej parafii, Obaj wiedzą jak – żaden nie potrafi”. z niskim ukłonem Andrzej Zapiórkowski PS. Teksty kursywą – możliwe do opuszczenia – 32 – 6. Art. 296b Kodeksu Karnego – Prokurator puka do drzwi szatni sędziowskiej Marcin Kucharski Ostatnia „duża” nowelizacja wprowadziła do Kodeksu Karnego wiele nowych rodzajów przestępstw, w szczególności związanych z szeroko rozumianym „łapówkarstwem” i korupcją. Nas, z racji wykonywanego hobby w szczególności winien zainteresować art.296 b Kodeksu Karnego, który otrzymał następujące brzmienie: Art. 296b. § 1. Kto, organizując profesjonalne zawody sportowe lub w nich uczestnicząc, przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę w zamian za nieuczciwe zachowanie, mogące mieć wpływ na wynik tych zawodów, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 2. Tej samej karze podlega, kto w wypadkach określonych w § 1 udziela albo obiecuje udzielić korzyści majątkowej lub osobistej. § 3. W wypadku mniejszej wagi, sprawca czynu określonego w § 1 lub 2 podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. § 4. Nie podlega karze sprawca przestępstwa określonego w § 2 albo w § 3 w związku, z § 2, jeżeli korzyść majątkowa lub osobista albo ich obietnica zostały przyjęte, a sprawca zawiadomił o tym fakcie organ powołany do ścigania przestępstw i ujawnił wszystkie istotne okoliczności przestępstwa, zanim organ ten o nim się dowiedział. Jak pokazują wypadki z Wrocławia, Katowic, Jaworzyny Śląskiej, a ostatnio na nieszczęście też, Żor, przepis ten nabierze istotnego znaczenia w pracach organów ścigania i już wkrótce oskarżeni o ten artykuł zasiądą na ławach oskarżonych. Ażeby dobrze zrozumieć, o czym stanowi w/w przepis konieczne jest jego „rozbicie na atomy”, czyli konieczne jest dokonanie wykładni przepisu. Jest to zadanie o tyle trudne, że na temat tego przepisu jest bardzo mało publikacji i tak naprawdę brak jest fachowców w organach ścigania z zakresu łapówkarstwa sportowego. Sądzę niestety, że to tylko kwestia czasu. Jak wspomniałem, aby dobrze zrozumieć każdy przepis prawa karnego konieczna jest jego interpretacja, która odbywa się wg określonego schematu, który przedstawiam poniżej. Konieczne jest wyjaśnienie, kto, za co i kiedy odpowiada. – 33 – Odbywa się to w poprzez określenie następujących pojęć: 1. Przedmiot ochrony 2. Znamiona strony przedmiotowej czynu zabronionego a. Podmiot czynu zabronionego b. Znamiona określające czynność sprawczą c. Skutek d. Przedmiot bezpośredniego działania 3. Znamiona strony podmiotowej 4. Zagrożenie karą i środkami karnymi 5. Tryb ścigania Ad. 1. Przedmiot ochrony przestępstwa korupcji w sporcie profesjonalnym. Chodzi tu nie mniej nie więcej jak o to, co ma chronić ten przepis, jakie dobro jest na tyle ważne, że należy mu dać ochronę ze strony prawa karnego? Art.296 b ma za zadanie sprawić, że profesjonalne zawody sportowe będą wolne od korupcji. Przedmiotem ochrony są, więc sprawiedliwe i „czysto” przeprowadzone zawody sportowe, które uznawane są za dziedzinę aktywności gospodarczej ludzi. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że profesjonalny sport to ogromny bussines. Nawet piłka ręczna. Ad.2. Znamiona strony przedmiotowej czynu zabronionego a) Podmiot – a więc krótko mówiąc, „Kto może być przestępcą skazanym z art.296b KK?” Każdy czytając treść przytoczonego przeze mnie przepisu zastanawia się, czy sędzia piłki ręcznej może odpowiadać z tego przepisu. Czy faktycznie może kiedyś zastukać do drzwi szatni sędziowskiej mój tytułowy prokurator? Analiza przepisu nie pozostawia wątpliwości – jesteśmy pod obstrzałem! Odnosząc się do naszej dyscypliny mamy następujące grupy podmiotów odpowiadających karnie z tego przepisu: 1) organizatorzy • członkowie władz ZPRP (w prawie karnym odpowiadają konkretne osoby, a nie podmioty zbiorowe) • członkowie władz Kolegium Ligi • dyrektorzy klubów sportowych (lub inne osoby z klubów odpowiedzialne za zorganizowanie np. meczu mistrzowskiego, ale nie takie, które są wpisane w protokół zawodów, bo one są już uczestnikami) 2) uczestnicy • zawodnicy • trenerzy i osoby towarzyszące, wpisane do protokołów zawodów • sędziowie główni i stolikowi oraz delegat zawodów Jak widać przepis ten posiada w tym zakresie lukę – co zrobić z np. z „bukmacherami”? Czy oni mogą odpowiadać z tego przepisu? Otóż prawo karne nigdy nie może być interpretowane rozszerzająco, czyli jeśli ktoś nie podpada pod kategorię organizatorów i uczestników to nie może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej na podstawie tego przepisu. – 34 – b) Znamiona określające czynność sprawczą – czyli odpowiedź na pytanie, co trzeba zrobić aby „dostać wyrok” z tego artykułu. Wydaje się proste: • Przyjąć korzyść majątkową lub osobistą (§ 1 ) • Przyjąć obietnicę korzyści majątkowej lub osobistej (§ 1) • Udzielić korzyści majątkowej lub osobistej (§2) • Udzielić obietnicy przekazania korzyści majątkowej lub osobistej (§2) I to wszystko zrobione być musi w zamian za nieuczciwe zachowanie mogące mieć wpływ na wynik zawodów. Warto przypomnieć, że korzyść majątkowa lub osobista jest to korzyść dla siebie, jaki i dla innej osoby. Oznacza to, że np. „odpuszczenie meczu” przez drużynę, w zamian za przyjęcie syna trenera na AWF będzie korzyścią osobistą dla innej osoby i będzie podpadać pod zachowanie karalne. Identyczna sytuacja, jeżeli sędzia, za kierunkowe prowadzenie zawodów zażycz sobie wczasów w Kenii dla swojej żony i córki – mamy tu do czynienia z korzyścią majątkową dla innej osoby. No i teraz już oczywista sprawa – gdy bramkarz drużyny grającej o „pietruszkę” bierze kopertę od tej grającej o utrzymanie – korzyść osobista dla siebie samego. Pozostaje nam jeszcze określić, co to znaczy nieuczciwe zachowanie mogące mieć wpływ na wynik zawodów. Nie ma chyba wątpliwości, że chodzi o sprzedawanie meczów. Natomiast jak to się może technicznie odbyć, to każdy z nas może uruchomić swoją wyobraźnię i właśnie tyle będziemy mieli możliwości, jak można dokonać tego przestępstwa. Oto kilka możliwych przykładów: • Kilku zawodników z drużyny grającej o pietruszkę przyjmuje „działkę” od spadkowicza i w sposób ewidentny dają wygrać ostatniej drużynie w lidze – nie rzucają karnych, gubią piłkę w dziwnych okolicznościach, w pierwszej minucie meczu bramkarz doznaje „kontuzji” uniemożliwiającej mu rozegranie spotkania, a nie można już nikogo dopisać itp. b) Zawodnicy obu drużyn umawiają się na rozegrania spotkania na remis, dający im obu utrzymanie w lidze c) Sędziowie prowadzą zawody w sposób nie pozostawiający wątpliwości, co do ich intencji i strony, która zapłaciła lub złożyła obietnicę, że zapłaci d) Doszło do umowy pomiędzy działaczami, że zawody zakończą się konkretnym rozstrzygnięciem, w co wciągnięci zostali zawodnicy obu drużyn c) Skutek, jaki musi zaistnieć przy tym przestępstwie W omawianym przeze mnie przestępstwie wskazuje na ten element człon mogący mieć wpływ na wynik tych zawodów. Widać wyraźnie, że wystarczy, że nieuczciwi zawodnicy chcieli sprzedać mecz i wzięli za to pieniądze, a z uwagi na postawę pozostałych kolegów „gryzących parkiet” nie udało im się i mecz zakończył się wynikiem nie satysfakcjonującym drużynę walczącą o utrzymanie (posługuję się cały czas tym najbardziej obrazowym przykładem z drużyną walczącą o spadek i grającą o pietruszkę). d) Przedmiot bezpośredniego działania – czyli czym bezpośrednio posługuje się sprawca przy popełnieniu zarzucanego mu przestępstwa – mogą to być pieniądze, drogie wyjazdy zagraniczne, biżuteria itp. – 35 – Ad. 3. Znamiona strony podmiotowej, czyli odpowiedzi na pytanie, jaki stosunek psychiczny ma sprawca do popełnienia przestępstwa. Przestępstwo z art.296 b kk jest przestępstwem umyślnym, które popełnione może być w zamiarze bezpośrednim – sprawca musi chcieć je popełnić. Niemożliwym jest popełnienie tego przestępstwa nieumyślnie. Ad. 4. Zagrożenie karą i środkami karnymi Przestępstwo z art.296 b to przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności do 5 lat – a więc karą średnioterminową pozbawiania wolności. W tym miejscu warto jeszcze wspomnieć o wypadku mniejszej wagi uregulowanym w § 3. Oceny czy dany wypadek podpada pod tą kategorię dokonuje Prokurator kierując do sądu akt oskarżenia i sąd wydając wyrok. Znaczenie ma tu np. wartość przyjętej korzyści, waga danych zawodów sportowych, skutki, jakie miało sprzedanie konkretnego meczu itp. Ad. 5 Tryb ścigania Omawiane przeze mnie przestępstwo jest publicznoskargowe. Oznacza to, że organy ścigania, gdy powezmą wiadomość, że zaistniało przestępstwo zobowiązane są wszcząć i prowadzić postępowanie. Zwrócić należy uwagę na treść §4 – jest to swoista broń dla organów ścigania w walce z korupcją. Przepis ten zrywa istnienie cichej umowy pomiędzy „dającymi” i „biorącymi”. Zgodnie z jego brzmieniem, „dający” może zgłosić fakt przekazania „łapówki” Policji i nie będzie pociągnięty do odpowiedzialności. Musi jednak uczynić to zanim organ ścigania swoimi działaniami dotrze do tych informacji sam. To zwolnienie dotyczy tylko i wyłącznie „dającego”. Jak widać Prokuratura i Policja dostała do ręki solidną oręż do walki z korupcją. Czy posłużenie się tą bronią przyniesie oczekiwane efekty i uwolni sport od „łapówkarstwa” pokaże czas. Problemem w tym wszystkim jest to, że w większości przypadków obu stronom nie zależy na nadaniu sprawie rozgłosu, pomimo możliwości wynikających z §4. Liczyć można jedynie na efekty tzw. prowokacji ze strony wręczających, skutkujących pozyskaniem przez organy ścigania nagrań, zdjęć, wyciągów z kont. Odrębnym zagadnieniem, którego nie zdołam w tej publikacji poruszyć, jest fałszywe pomówienie o rzekome łapówkarstwo – problem ten w miarę możliwości opiszę w terminie późniejszym. Pozostaje wierzyć, że omówiony przeze mnie przepis pozostanie jedynie „swoistym” straszakiem na nieuczciwych w naszej dyscyplinie, a ja nie spotkam na sali rozpraw wokandy z wyznaczoną sprawą o czyn z art.296b kk. Ze sportowym ( i prokuratorskim...) pozdrowieniem Marcin Kucharski – 36 – 7. Co to znaczy być dobrym sędzią ... Wojciech Michalik Skrót wystąpienia – Gdańsk, 27 sierpnia 2005 Tematem mojego wystąpienia będzie określenie cech i koniecznych warunków niezbędnych do tego, aby się stać dobrym sędzią piłki ręcznej, stale doskonalić się w pracy sędziowskiej oraz niektóre etyczne aspekty w sędziowaniu zawodów piłki ręcznej. Baza wystąpienia Doświadczenia własne z 32 letniego okresu kariery sędziowskiej, doświadczenia kolegów, sędziów i delegatów, opracowania M. Kamińskiego i O. Bolstada. Co to znaczy być dobrym sędzią ? Podstawa: • znajomość przepisów gry i odpowiedniej (aktualnej) ich interpretacji • bardzo dobre przygotowanie fizyczne • odpowiednie nastawienie psychiczne To jest abecadło w wyniku, którego dobry sędzia powinien na boisku: • gwizdać sprawiedliwie – równo oceniając te same zdarzenia • umiejętnie korzystać z prawa korzyści • utrzymać ten sam równy poziom sędziowania przez cały mecz (przygotowanie fizyczne i psychiczne) Jakie cechy powinny charakteryzować sędziego pragnącego doskonalić swój warsztat? Jakie pytania powinien sobie zadać sędzia w trakcie prowadzenia zawodów i jak na nie odpowiedzieć? Jakie umiejętności są niezbędne, aby dobrze sędziować? 1. Umiejętność „czytania gry” Oczywiście większość sytuacji na boisku jest powtarzalna i dobrzy sędziowie reagują w tych sytuacjach zdecydowanie i konsekwentnie. W nietypowych sytuacjach boiskowych przeważnie omawianych na spotkaniach sędziowskich wybitni sędziowie mający „iskrę Bożą” potrafią w „czasie rzeczywistym podjąć prawidłową decyzję”. 2. Co się zdarzyło i dlaczego? – jest to klasyczne zdarzenie typu akcja i reakcja Co zawodnik (czka) zrobiła i dlaczego? – 37 – 3. Kto pierwszy popełnił błąd? Olbrzymią umiejętnością jest odpowiednie używanie gwizdka, a zwłaszcza umiejętność „nie gwizdania” (prawo korzyści). „Najlepsi sędziowie są najlepsi, ponieważ czasami nie używają gwizdka. Ci sędziowie umieją przewidywać, że drużyna będąca przy piłce osiągnie korzyść, jeżeli gra będzie kontynuowana i nie podejmują decyzji o podyktowaniu rzutu wolnego” (O. Bolstad). Ze swoich obserwacji znam przykład „sędziowania do przodu”. Jak coś się na boisku dzieje to: gwizdek i ręka do przodu. Za wszelką cenę trzeba unikać dyktowania „bezwartościowych rzutów wolnych”. 4. Umiejętność ustawienia się i obserwacji tego, co trzeba ”Bardzo dobrzy sędziowie wiedzą GDZIE PATRZEĆ I CZEGO SZUKAĆ” ( O. Bolstad). Z osobistych doświadczeń dla mnie olbrzymie znaczenie ma również ruchliwość i aktywność sędziego na boisku. Postawa „kołka” na boisku powoduje nienadążanie za dynamicznymi akcjami zawodników. Osobowość Sędzia, który chce się rozwijać musi być świadom swoich silnych i słabych stron osobowościowych. Naleą do nich: • Odwaga. Sędzia musi umieć podejmować sprawiedliwe nawet niepopularne decyzje zwłaszcza przeciw drużynie gospodarzy. Nie ma czegoś takiego jak 10% decyzji dla gospodarzy lub na 10 gwizdków – 6 dla gospodarzy. Sędziowie tak prowadzący zawody nie są szanowani. Odwaga nierozerwalnie wiąże się z odporność na stres związany z zachowaniem kibiców, warunkami panującymi w hali, transmisją TV itp. Jest przyjemnie usłyszeć, gdy daną parę sędziowską działacze, trenerzy życzą sobie na wyjeździe. Bądź zasłyszana opinia: „Dobrze, że to wy sędziujecie wiem, że robicie normalne błędy, a ja mogę się skoncentrować na prowadzeniu zespołu”. • Zaufanie do siebie i automotywacja. Doświadczenie osobiste, wiara w siebie, umiejętność szybkiego „zapominania” na boisku popełnionych błędów (ale ich dokładna analiza po zakończeniu spotkania). Konieczność zachowania spokoju w sytuacjach groźnych na boisku. • Własny styl. Po osiągnięciu pewnego poziomu sędziowania i należy dążyć do „wyższej szkoły jazdy”, polegającej na kreowaniu atmosfery na meczu (najwyższy stopień wtajemniczenia to uzyskanie zaufania zawodników do tego, co robimy na boisku i gesty powodujące sympatię publiki dla sędziów), posługiwanie się „językiem ciała”, czasem humorystyczna uwaga do zawodników, kibiców, umiejętność przyznania się do popełnionego błędu – pójście w „zaparte” odnosi przeciwny skutek. • Przywództwo. To zdolność podejmowania jasnych dla wszystkich decyzji i zdolność rozwiązywania problemów. Ideałem postępowania z „trudnym trenerem zawodnikiem” jest sytuacja, w której wszyscy obecni na zawodach sa przekonani, że sędzia nie miał innego wyjścia tylko ukarać trenera (zawodnika). – 38 – Partner sędziowski Najważniejszym człowiekiem na boisku i poza nim (dojazdu na mecz i powrót) jest Twój partner sędziowski. Widziałem na boisku bardzo dużo dobrych sędziów, ale indywidualistów, którzy sprawdzali się w przypadku prowadzenia średniej trudności meczów; w przypadku meczów trudnych sami nie podołali. Na zawodach jest dość pracy dla obu sędziów i muszą mieć oni do siebie zaufanie. Partner, z którym rozumiemy się na boisku jest największym skarbem. „Szanuj partnera swego, bo możesz mieć gorszego”. Co to oznacza? • wcale nie musi to być związek do „końca życia”, • mecz trwa tylko ok. 1,5 godziny; droga na i z meczu przeważnie całą dobę, • wymiana poglądów jest niezbędna, ale w większości przypadków dopiero po zakończeniu meczu i najważniejsze, aby wynikały z niej wspólne wnioski, • meczu nie „schrzanił” Twój partner – popsuliście go we dwójkę; najtrudniej jest ocenić, w którym momencie i dlaczego poszło nie tak; konieczna jest wspólna szczera rozmowa; jeżeli na meczu jest obserwator, to on powinien pomóc postawić diagnozę, • czasami, aby się rozwijać trzeba się rozstać z partnerem, • sytuacje obiektywne i losowe w których następuje rozłączenie partnerów są nie do przewidzenia. „Sędziowie znający ludzką naturę i posiadający szczyptę psychologicznej intuicji w ocenie ludzkiego postępowania pod presją i w stresie, potrafią przy użyciu właściwych środków utrzymać w ryzach zawodników i kreować spokój na boisku, a przez to stają się podporą wzajemnego zaufania różnych aktorów meczu” (O. Bolstad). Etyczne aspekty sędziowania Przekupstwo • nasze środowisko jest małe i biedne w porównaniu np. z piłką nożną. Próby (udane, nieudane) szybko idą w świat „jakby były przesłane tamtamami”, • pamiętajmy o tym, że większość meczy jest nagrywana na video • według mnie większość podejrzeń o przekupstwo wynika z braku umiejętności sędziów lub przestraszenia się atmosferą zawodów , • czasami można odnieść wrażenie „wiejącego wiatru”, ale wg mnie to są ludzkie sympatie i antypatie bądź próby „gospodarskiego sędziowania” • jeżeli KS ZPRP nawet pośrednio dowie się o takim przypadku i zostanie to udowodnione to taka para już więcej nie będzie sędziować (+odpowiedzialność karna). Jeżeli KS nie będzie miało dowodów, ale otrzyma sygnał od wiarygodnej osoby, to taka para sędziowska będzie wnikliwie obserwowana i niewątpliwie przejdzie swoistą „drogę przez mękę”. – 39 – • co zrobić w przypadku próby przekupstwa? ODMÓWIĆ i możliwie szybko przekazać o niej informację przewodniczącemu KS ZPRP. Obgadywanie • jeżeli nie widziałeś kolegi w akcji, a słyszałeś, że mecz im nie wyszedł, to nie paplaj plotek, • jeżeli jesteś na zawodach jako kibic, to dalej jesteś sędzią i nie wolno Ci publicznie ostentacyjnie podważać decyzji kolegów, • siedząc w gronie sędziów dyskretna wymiana opinii na temat tego, co się dzieje na boisku jest niezbędna. Ciekawe, że co sędzia, to często inna opinia, • w żadnym wypadku nie wypowiadaj się o sędziowanych przez kolegów zawodach po ich zakończeniu do trenerów, zawodników lub działaczy, • jeżeli koledzy sędziujący nie pytają cię o zdanie, dotyczące danej sytuacji, czy meczu to nie wychylaj się ze swoimi spostrzeżeniami, • im mniej mówisz źle o kolegach i ich pracy na boisku tym bardziej jesteś szanowany. Obowiązkowość i rzetelność • planujmy przyjazd na mecz z odpowiednim wyprzedzeniem, • jeżeli nie możemy przyjechać na mecz to odpowiednio wcześnie powiadom referenta obsady, • wypadki losowe zgłaszaj jak najszybciej, • bądź punktualny; także na kursokonferencjach, szkoleniach, odprawach technicznych –2-3 minuty przed rozpoczęciem spotkania, a nie 10 min. po, • szanujmy się wzajemnie; w środowisku jesteśmy postrzegani jako najbardziej zwarta, zintegrowana i zdyscyplinowana grupa. – 40 – 8. O przepisach piłki ręcznej Marek Góralczyk W ostatnim czasie Międzynarodowa Federacja Piłki Ręcznej (IHF) przesłała wszystkim narodowym federacjom dwa pisma. W pierwszym została przedstawiona oficjalna interpretacja dotycząca stosowania różnego rodzaju masek i ochraniaczy na twarz oraz stabilizatorów stawu kolanowego. W drugim piśmie zawarte zostały uwagi i zalecenia dotyczące stosowania nowych, zmienionych przepisów gry. Na początek podam, więc te interpretacje, a następnie podzielę się swoimi uwagami dotyczącymi wprowadzania zmienionych przepisów gry na naszych krajowych parkietach. Na zakończenie udzielę odpowiedzi na najczęściej zadawane mi pytania, dotyczące testów ze znajomości przepisów gry, które były rozwiązywane, przez sędziów i delegatów, w czasie tegorocznej kursokonferencji w Gdańsku. Wydawać by się mogło, że przepis 4:9 akapit 2: „Niedozwolone jest posiadanie w czasie gry przedmiotów, które mogą zagrażać zdrowiu i bezpieczeństwu zawodników. W szczególności nie można używać kasków ochronnych, masek ochronnych...” jest jednoznaczny. Jednakże pojawiały się wątpliwości czy zawodnik może brać udział w grze stosując na przykład ochraniacz nosa, który zakrywał prawie całą twarz lub różnego rodzaju inne maski ochronne, nazywane właśnie ochraniaczami. Decyzję musieli podejmować zawsze sędziowie, a często nie były to łatwe decyzje (sami mieliśmy taki problem w czasie Superpucharu Europy rozgrywanego w zeszłym roku w Hiszpanii). Brat prezesa klubu, organizującego ten turniej, doznał kontuzji nosa i miał zamiar występować w meczu właśnie z ochraniaczem na nos, który to ochraniacz zakrywał połowę twarzy zawodnika. Na szczęście na miejscu byli przedstawiciele EHF i to oni, po długich naradach, podjęli decyzję zezwalającą zawodnikowi na grę. Mając przede wszystkim na względzie zdrowie zawodników IHF opracowała oficjalną interpretację dotyczącą tej kwestii. W Komunikacie nr 7/2005 z 25.10.2005r. interpretacja ta została również podana do wiadomości wszystkich zainteresowanych. Poniżej przypominam pełny tekst tej interpretacji. Oficjalna interpretacja przepisów gry, dokonana przez IHF – dotycząca ochrony twarzy oraz stosowania stabilizatorów stawu kolanowego W odpowiedzi na liczne prośby o wyjaśnienia na temat Przepisu 4:9, dotyczącego wyposażenia zawodników nie dopuszczonego do stosowania, a w szczególności kwestii różnych form ochrony twarzy (i głowy), wszystkie odpowiednie Komisje IHF – 41 – (Coaching and Methods, Medical, and Playing Rules & Refereeing) wspólnie rozważyły tę kwestię i podjęły decyzję wyrażoną następującym oświadczeniem: Wedle prawidłowej interpretacji Przepisu 4:9 zabrania się stosowania wszelkich form ochrony twarzy (i głowy) – wszystkich jej rodzajów i rozmiarów. Innymi słowy – zakaz dotyczy nie tylko masek ochronnych całej twarzy, ale również jakiejkolwiek formy ochrony poszczególnych części twarzy. Federacje kontynentalne i narodowe proszone są o zastosowanie się do tejże oficjalnej interpretacji przepisów gry i przekazanie niniejszej informacji klubom i sędziom w trybie priorytetowym. Wydawanie subiektywnych decyzji w poszczególnych przypadkach nie leży w gestii federacji ani sędziów. Podobnie, orzeka się w sposób jednoznaczny, iż nie jest dozwolone używanie stabilizatorów stawu kolanowego wykonanych z twardego i masywnego materiału. Bezpieczne, nowoczesne stabilizatory stawu kolanowego wykonane są z miękkiego tworzywa lub alternatywnie są specjalnie oklejane, obszywane itp. – co służy temu samemu celowi tj. bezpieczeństwu zawodników. Zasadniczo, powyższa interpretacja ma skutek natychmiastowy i musi być stosowana zarówno na szczeblu międzynarodowym jak i krajowym, bezzwłocznie od momentu przekazania niniejszej informacji wszystkim zainteresowanym podmiotom. Jak wspomniałem na wstępie IHF przygotowała również swoją ocenę stosowania w praktyce zmienionych od 1.08 bieżącego roku przepisów gry. Ocena ta zawiera również decyzje i rady IHF, co do sposobu wprowadzania i rozumienia tych zmian. Decyzje i rady IHF dotyczące interpretacji przepisów gry, oparte na doświadczeniach z Młodzieżowych Mistrzostw Świata Zmiany przepisów gry obowiązują od 1.08.2005 roku i od razu zostały przetestowane w miesiącu sierpniu – w czasie młodzieżowych mistrzostw świata (w tym czasie odbyły się 3 imprezy mistrzowskie). Zgodnie z obietnicą IHF przesyła niniejsze wyjaśnienia wszystkim federacjom – z prośbą o przekazanie ich drużynom, sędziom i delegatom. Przejście do nowych przepisów zasadniczo było łatwe i nie sprawiało kłopotów, jednakże następujące uwagi są warte podkreślenia: 1. Gra wznawiana jest rzutem od bramki, jeżeli przeciwnik naruszył pole bramkowe. Bramkarze szybko dostosowali się do tej zmiany i instynktownie, natychmiast wykonywali rzut od bramki, często rozpoczynając w ten sposób kontratak lub drużyna w wyniku takiego zagrania uzyskiwała przewagę, co było istotą zmiany tego przepisu. Podstawowym zadaniem sędziów jest wyraźne i zdecydowane sygnalizowanie, że gra winna być wznowiona rzutem od bramki. (W praktyce sygnalizacja informująca o naruszeniu pola bramkowego nigdy nie jest potrzebna). Jeśli jednak sędziowie podyktują rzut wolny np. za faul zawodnika atakującego tuż przy linii pola bramkowego, to winni oni wyraźnie pokazać sygnalizację informującą o rzucie wolnym oraz dodatkowo wskazać właściwe miejsce wykonania rzutu. – 42 – 2. Nowa regulacja dotycząca wykonywania rzutu wolnego po upływie czasu gry I lub II połowy meczu czasami jeszcze sprawiała zamieszanie. W większości przypadków drużyna wykonująca rzut reagowała prawidłowo, to znaczy tylko jeden zawodnik ustawiał się do wykonania rzutu. Sędziowie powinni zachęcać i popierać szybkie wykonanie rzutu, ponieważ jest to najlepsza metoda, aby zapobiec problemom. Drużyny broniące czasami nie rozumiały wprowadzonej zmiany i myślały, że również mogą zmienić jednego zawodnika (lub niski zawodnik zbiegał z boiska, tak jak to było do tej pory). Trenerzy muszą być bardziej stanowczo instruowani o zmianie w przepisach, a sędziowie muszą zwracać uwagę, aby zapobiegać takim nieprawidłowym i mogącym podlegać karaniu sytuacjom. 3. Większość drużyn przybyła na mistrzostwa dobrze przygotowana i posiadała stroje we właściwym kolorze na wypadek, gdy zawodnik z pola gry wchodził na boisko jako bramkarz w ostatnich chwilach meczu. Taki „tymczasowy” bramkarz może obecnie występować na boisku tylko, gdy posiada ten sam kolor stroju jak pozostali bramkarze jego drużyny. Jednakże należy wspomnieć, że niektóre drużyny przyjechały ze strojami w innych kolorach. Sędziowie powinni przypominać o zmianie tego przepisu szczególnie na początku rozgrywek, a drużyny nie mogą go łamać. Należy przypuszczać, że zespoły dostosują się do powyższej zmiany jak tylko problem ten zostanie im przedstawiony. 4. Najwięcej zainteresowania i pytań związanych było z usunięciem z przepisów obligatoryjnego zatrzymywania czasu gry po podyktowaniu rzutu karnego. Obecnie, w przypadku podyktowania rzutu karnego to sędziowie, w zależności od okoliczności występujących w danej sytuacji, decydują czy zatrzymać czas gry. Pojawiały się wątpliwości, czy sędziowie będą jednakowo/podobnie postępowali przy podejmowaniu decyzji. Kluczem do prawidłowej interpretacji jest stosowanie się do ustaleń zawartych w Objaśnieniu nr 2 do Przepisów gry w piłkę ręczną. Objaśnienia są integralną częścią Przepisów gry. Z Objaśnienia 2 wynika, że nie należy zatrzymywać czasu gry, jeśli zawodnik wykonujący rzut karny i bramkarz są gotowi do kontynuowania gry (wykonania i obrony rzutu karnego) w przeciągu normalnych ram czasowych, bez jakiegokolwiek zbędnego/dodatkowego opóźnienia w grze. Stosując tą zasadę należy jednak brać pod uwagę również inne okoliczności, jak chociażby wynik meczu itp. (Podobnie postępuje się w sytuacji, gdy piłka opuści boisko – zazwyczaj jest ona szybko wprowadzana ponownie do gry i nie zatrzymuje się wtedy czasu gry.) Takie przerwy są normalną częścią gry i należy unikać w tych sytuacjach zatrzymywania czasu gry. Jeżeli jednak występuje zbędne/dodatkowe opóźnienie w grze, na przykład zawodnik wykonujący rzut albo bramkarz dokonują zmiany lub konieczne jest wytarcie boiska przed wykonaniem rzutu, to wtedy można podjąć decyzję o zatrzymaniu czasu gry. Najważniejszym jest, aby sędziowie zawsze brali pod uwagę czy przerwa w grze, bez zatrzymania czasu gry, nie działa na niekorzyść którejś z drużyn. Głównie będzie to zależało od wyniku meczu i pozostałego czasu gry. Jeśli wynik jest relatywnie wyrównany, zwłaszcza w końcówce meczu, wtedy należy – 43 – koniecznie zatrzymać czas gry. (Jeśli różnica bramkowa z dwóch meczów – „u siebie” i „na wyjeździe” jest istotna, wtedy również trzeba brać to pod uwagę). Podobnie, jeśli jedna z drużyn gra z przewagą zawodnika (z uwagi np. na 2 minutowe wykluczenie przeciwnika), a gra nie jest zupełnie jednostronna (wysoka przewaga bramkowa jednaj z drużyn), to wtedy również należy zatrzymać czas gry, tak by efekt wykluczenia zawodnika nie został zredukowany. Stosując powyższe zasady, które były łatwe dla sędziów i nie stwarzały żadnych problemów drużynom, zmiana ta była prawidłowo i jednolicie interpretowana w czasie Mistrzostw Świata i osiągnięto zamierzony rezultat, to jest uniknięto dużej ilości, zupełnie niepotrzebnego, zatrzymywania czasu gry. A oto moje spostrzeżenia z krajowych parkietów dotyczące omawianych wyżej zmian w przepisach gry: Jeśli chodzi o stosowanie przepisu dotyczącego wykonywania rzutu od bramki, po naruszeniu przez przeciwnika pola bramkowego, zauważyłem, że zmiana ta została pozytywnie przyjęta przez zawodników i trenerów, a stosowanie jej nie sprawia większych kłopotów. Chciałbym w tym miejscu jeszcze raz podkreślić ważną rolę czytelnej sygnalizacji sędziów „odgwizdanego” przewinienia. Jak podaje IHF nie ma potrzeby stosowania sygnalizacji nr 1 – naruszenie pola bramkowego, ale należy w sposób wyraźny i zdecydowany stosować sygnalizację nr 8 – rzut od bramki. Istotnym jest również, aby sędziowie po zarządzeniu rzutu od bramki nie zezwolili na jego wykonanie z pola gry zamiast z pola bramkowego. Zezwolenie na nieprawidłowe wykonanie rzutu od bramki jest złamaniem przepisów gry i w przypadku złożenia protestu może skutkować powtórzeniem meczu. W przypadku wykonywania rzutu wolnego po upływie czasu gry I lub II połowy meczu pojawiły się, u niektórych sędziów, wątpliwości związane z karaniem schodzącego i powracającego na boisko zawodnika. Dlatego też jeszcze raz wyjaśniam. Zgodnie z przepisem 2:5: „W przypadku rzutu wolnego wykonywanego lub powtarzanego, zgodnie z przepisem 2:4, stosuje się specjalne zasady dotyczące zarówno ustawienia jak i zmian zawodników. Jako wyjątek, od normalnej możliwości dokonywania zmian określonej w przepisie 4:4, obowiązuje zasada, że można zmienić tylko jednego zawodnika i to wyłącznie z drużyny wykonującej rzut.” zaś przepis 4:1 akapit 2 określa, że: „Na boisku może przebywać jednocześnie nie więcej niż 7-miu zawodników. Pozostali zawodnicy są zawodnikami rezerwowymi.”, a przepis 4:4 wyjaśnia: „Zawodnicy rezerwowi mogą w czasie gry wielokrotnie i w każdej chwili (zobacz jednak 2:5), bez zgłaszania sędziemu mierzącemu czas/sekretarzowi, wchodzić na boisko, o ile zawodnicy, których zmieniają, uprzednio opuścili boisko (4:5).” Z przytoczonych przepisów jednoznacznie wynika, więc, że ograniczenie z przepisu 2:5 dotyczy tylko i wyłącznie zmian zawodników, a za taką nie można uznać zejścia i ponownego wejścia na boisko tego samego zawodnika. Nie można też za takie zachowanie karać zawodnika 2 minutowym wykluczeniem. Jeśli tylko zawodnik wykonujący rzut i bramkarz są na swoich pozycjach i są gotowi do kontynuowania gry to sędziowie nie muszą czekać na ustawienie pozostałych zawodników drużyny broniącej, a winni dać sygnał na wykonanie rzutu. Ponadto, zgodnie z zaleceniem IHF, sędziowie oraz sekretarz i mierzący czas powinni zapobie– 44 – gać nieprawidłowym zmianom zawodników tak, aby uniknąć niepotrzebnego karania zawodników. Odnośnie jednolitych strojów bramkarzy nie zauważyłem dotychczas żadnych nieprawidłowości. Drużyny mają odpowiednią ilość strojów dla zawodników występujących jako bramkarze. Przypomnę, że zgodnie z punktem 10 Przewodnika IHF dla trenerów/zawodników, sędziów i delegatów/sędziów stolikowych (mierzących czas i sekretarzy) dotyczącego przepisów gry w piłkę ręczną obowiązujących od 1.08.2005 roku: „Jeśli zawodnik zmieniający bramkarza wejdzie na boisko w koszulce różniącej się kolorem od koloru używanego przez bramkarzy danej drużyny, to gra winna być przerwana, zawodnik odesłany do strefy zmian w celu zmiany koszulki. Gra winna być wznowiona rzutem wolnym dla przeciwnika. Za takie zachowanie nie należy karać zawodnika.” Ta interpretacja, chociaż nie znajduje odzwierciedlenia w przepisach gry, winna być stosowana. Co do zmiany przepisu, dotyczącej każdorazowego zatrzymywania czasu gry po zarządzeniu przez sędziów rzutu karnego, informuję, że tuż przed rozpoczęciem sezonu, (ale już po naszej naradzie w Gdańsku) EHF odstąpiła od „bojkotu” tej zmiany i obecnie w pucharach europejskich stosuje się zasadę, że to sędziowie decydują czy zatrzymać czas gry w takiej sytuacji. W naszym kraju, zgodnie z decyzją trenerów, nadal zatrzymujemy czas gry przy rzucie karnym. Muszę przyznać, że nie wiem skąd wzięły się obawy przed wprowadzeniem tej zmiany? Przypomnę, że automatyczne zatrzymywanie czasu gry przy rzucie karnym wprowadzono pierwszy raz w przepisach z 2001 roku, a więc nie tak dawno. Wcześniej to sędziowie decydowali o zatrzymaniu czasu gry, a więc nie jest to nic nowego, jest to powrót do przepisów obowiązujących przed 2001 rokiem. Jak do tej pory, sędziując mecze pucharowe, nie spotkałem się z krytyką ze strony trenerów odnośnie zatrzymywania czasu gry w opisywanej sytuacji. Myślę, że również w naszym kraju powinniśmy w przyszłości stosować wprost obowiązujące przepisy gry. Na zakończenie, zgodnie z obietnicą, powracam do pytań dotyczących testów. Omówię tylko dwa, które budziły najwięcej kontrowersji. Pierwsze to pytanie nr 2 (numeracja wg strony www.zprp.org.pl) Osoba towarzysząca drużyny A4 protestuje przeciw decyzjom sędziów w drodze do szatni w czasie przerwy pomiędzy połowami meczu. Trener drużyny A był upomniany żółtą kartką w pierwszej połowie meczu. a) 2 minutowe wykluczenie dla osoby towarzyszącej A4 b) dyskwalifikacja osoby towarzyszącej A4 c) drużyna A gra w składzie zmniejszonym na boisku o jednego zawodnika przez 2 minuty (od początku drugiej połowy meczu) d) pisemny opis w protokole zawodów Jako prawidłowe odpowiedzi podano a i c, co jest zgodne z komentarzem do przepisu 16:1 oraz przepisami 16:3d i 16:13. Pytano mnie, dlaczego odpowiedź d nie jest również podana jako prawidłowa? Wyjaśnienie jest proste, są to: „Pytania dotyczące – 45 – zmian w przepisach gry w piłkę ręczną obowiązujących od 1.08.2005 roku”, a nie pytania dotyczące innych regulaminów i wytycznych obowiązujących w naszych rozgrywkach. W przepisie 17:10 akapit 2 mamy określone, jakie przewinienia muszą być opisane w protokole zawodów. Są to, więc: usunięcia (16:11) i dyskwalifikacje wskazane w przepisie 16:8 akapit 4, czyli: dyskwalifikacje udzielone w związku z czynnym znieważeniem (16:6d-e) lub, gdy wybitnie niesportowe zachowanie zawodnika lub osoby towarzyszącej (16:6c) dotyczy przypadków wskazanych w Objaśnieniu nr 6 w punktach: a) obelżywe reakcje (słowne, mimiką, gestami, kontaktem cielesnym itp.) skierowane przeciwko innym osobom (sędziom, sędziom sekretarzowi lub mierzącemu czas, delegatowi, osobom towarzyszącym, zawodnikom, widzom itp.); d) zrewanżowanie się przeciwnikowi odruchowym uderzeniem za jego niezgodne z przepisami zagranie lub zachowanie; lub g) jeżeli w czasie ostatniej minuty meczu zawodnik używa metod, które mogą być uznane za podobne do opisanych w 8:5 i 8:6, tylko i wyłącznie w celu opóźnienia gry mającego uniemożliwić przeciwnikom znalezienia się w sytuacji rzutowej, (gdy zdobyta bramka może decydować o zwycięstwie, remisie lub o uzyskaniu korzystnej różnicy bramkowej) lub znalezienia się na pozycji, w której koniecznym byłoby zarządzenie przez sędziów rzutu karnego. Oczywiście rację mają również te osoby, które wskazywały, że takie zachowanie należy opisać w protokole zawodów, ale nie wynika to z przepisów, lecz z innych wytycznych. Przypomnę, że w Biuletynie Kolegium Sędziów nr 1/1999 wskazano, jakie dyskwalifikacje należy opisywać w protokole zawodów. Między innymi w punkcie 9 podano, że wszystkie upomnienia i dyskwalifikacje (obecnie również kary 2 minutowe) osób towarzyszących podlegają opisowi. Podobnie w Biuletynie Kolegium Sędziów nr 15/2004, Kolegium Ligi ZPRP w punkcie 6.5 przypomniało, że w protokołach z zawodów należy umieszczać w opisie między innymi kary za niesportowe zachowanie. Mam nadzieję, że udzieliłem wyczerpującej odpowiedzi na to pytanie. Na marginesie powiem tylko, że lepiej opisać więcej niż mniej. Tym bardziej, że zgodnie z punktem C Komunikatu nr 4/2005/2006 Kolegium Ligi ZPRP z 12.10.2005r. mamy opisywać wszelkie zdarzenia na odwrocie protokołu, więc miejsca jest dosyć. Kolejnym pytaniem, które wymaga wyjaśnienia, jest pytanie numer 39: B4 jest prawidłowo ustawiony do wykonania rzutu z linii bocznej. Ponieważ nie może znaleźć partnera, któremu mógłby zagrać piłkę kozłuje nią kilkakrotnie. Prawidłowa decyzja? a) rzut wolny dla A bez sygnału gwizdkiem na wznowienie b) rzut z linii bocznej dla A na sygnał gwizdkiem sędziego c) powtórzyć rzut z linii bocznej dla B na gwizdek sędziego d) rzut wolny dla B na gwizdek sędziego Jako prawidłową odpowiedź podano tutaj odpowiedź: c (15:7, 15:5b) i taka odpowiedź znajduje się również w oficjalnym katalogu pytań IHF na stronie www.ihf.info. Jednakże, w związku z wieloma wątpliwościami dotyczącymi tego pytania, postanowiłem wyjaśnić ten problem w IHF. Okazało się, że podana odpowiedź jest nieprawidłowa, a powodem tego był błąd w tłumaczeniu niemieckiej wersji przepisów, w oparciu, o którą przygotowane zostało to pytanie. Prawidłową odpowiedzią winna być odpo– 46 – wiedź: a (15:8). W przepis 15:8 mamy zapisane, że: Zasadniczo, jakiekolwiek naruszenie przepisów mające miejsce zaraz po wykonaniu rzutu, ale związane z tym rzutem, jest karane. Odnosi się to do naruszenia 15:2 akapit 2 (Zawodnik wykonujący rzut może dotknąć piłkę dopiero wtedy, gdy uprzednio dotknie ona innego zawodnika lub bramki (15:7, 15:8)......), to znaczy, że zawodnik dotyka piłkę ponownie zanim dotknęła ona innego zawodnika lub bramkę. Może to przybrać formę kozłowania, ponownego chwytania piłki, gdy jest ona w powietrzu lub była położona na podłożu. Sankcją, za tego typu zachowanie, jest rzut wolny dla przeciwnika (13:1a). Podobnie, jak w przypadku 15:7 akapit 3 przywilej korzyści ma tutaj zastosowanie. Mam nadzieję, że dokładnie wyjaśniłem wszelkie wątpliwości związane z tym pytaniem i przepraszam za bezkrytyczne podanie pytania za katalogiem IHF. Ponownie proszę o przesyłanie pytań dotyczących przepisów gry i wątpliwości odnośnie interpretacji i stosowania niektórych przepisów. Mój adres: [email protected] – 47 – 9. Sprawy organizacyjne Egzamin na sędziów związkowych W dniach 16 – 19 czerwca 2005 w Płocku odbył się egzamin kandydatów na stopień sędziego związkowego ZPRP. Do egzaminu przystąpiło 35 osób. Egzamin zdało i otrzymało tytuł sędziego związkowego 19 osób. Sprawdzian obejmował testy teoretyczne, test sprawnościowy 2400 m oraz sędziowanie zawodów podczas dorocznego Festiwalu Piłki Ręcznej. Koleżanki i Koledzy, którzy dołączyli do grona sędziów związkowych to: • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Boczek Michał (okręg śląski) Cieślik Michał (okręg świętokrzyski) Głuszak Damian ( okręg podkarpacki) Gratunik Andrzej ( okręg lubuski) Jac Krzysztof (okręg małopolski) Kaniecki Karol (okręg pomorski) Klimkowicz Paweł (okręg opolski) Klin Jakub (okręg pomorski) Kowal Magdalena (okręg opolski) Kowalski Adam (okręg opolski) Michalak Tomasz (okręg łódzki) Mroczkowski Dariusz (okręg warszawsko-mazowiecki) Pazdro Marcin (okręg podkarpacki) Pazur Mirosław (okręg śląski) Pelc Sebastian (okręg podkarpacki) Posiewałą Marek (okręg łódzki) Pretzlaf Jakub (okręg podkarpacki) Salwowski Rafał (okręg warszawsko-mazowiecki) Sulej Krzysztof (okręg pomorski) Najlepiej testy teoretyczne zaliczył Adam Kowalski uzyskując 73 pkt na 73 możliwe do uzyskania. Gratulujemy Koleżance i Kolegom zdanego egzaminu i życzymy udanych gwizdków na szczeblu centralnym. Sędziowie i delegaci w sezonie 2005/2006 Kolegium Sędziów po zakończonym w Gdańsku seminarium sędziów i delegatów powołało następujące pary sędziowskie /delegatów/ do prowadzenia zawodów w sezonie 2005-2006 – 48 – Wykaz par sędziowskich na sezon 2005/2006 (alfabetycznie) Ekstraklasa 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19. 20. 21. 22. 23. 24. 25. 26. 27. 28. BARANOWSKI MAREK BAUM MIROSŁAW BEDNAREK TOMASZ BEJNAR PIOTR BOCHNIARZ EDYTA BOSAK WOJCIECH BREHMER JOANNA BRENK PIOTR BUDZIOSZ GRZEGORZ CHMIELECKI WŁODZIMIERZ CHODYSZ JAN DĘBSKI IGOR EICHLER PIOTR FIGARSKI CEZARY JAWORSKI ANDRZEJ KAŁUŻNY MARIUSZ KUCHARSKI MARCIN LESZCZYŃSKI BARTOSZ LESZCZYŃSKI ROBERT MAJKA MAREK MAŁEK MICHAŁ MIKOŁAJCZAK ADAM MUSIAŁ KRZYSZTOF OLEKSYK PIOTR RAJKIEWICZ ANDRZEJ SIKORA OLGIERD SOŁODKO ARKADIUSZ SZYNKLARZ JAROSŁAW - LEMANOWICZ BOGDAN GÓRALCZYK MAREK BUDZIANOWSKI JAROSŁAW MOSKALCZYK JACEK OLEŚKÓW AGNIESZKA HAGDEJ MIROSŁAW SKOWRONEK AGNIESZKA CHUDZICKI PIOTR OLESIŃSKI TOMASZ MAJCHROWSKI MIROSŁAW TARCZYKOWSKI ZBIGNIEW RODACKI ARTUR KIERCZAK ANDRZEJ ŻAK DARIUSZ PISAREK TOMASZ STANKIEWICZ TOMASZ STĘŻOWSKI PRZEMYSŁAW PIECHOTA MARCIN STRZELCZYK MAREK WOJTYCZKA GRZEGORZ NOWAK ARKADIUSZ MIKOŁAJCZAK ANDRZEJ SZYNKLARZ ANDRZEJ SOLECKI MICHAŁ TARCZYKOWSKI JAKUB ZUBEK MARCIN SOŁODKO LESZEK SZYNKLARZ MARIUSZ mazowieckie mazowieckie/śląskie śląskie małopolskie wielkop./mazowieckie świętokrzyskie śląskie wielkopolskie świętokrzyskie pomorskie zachodniopomorskie świętokrzyskie małopolskie mazowieckie dolnośląskie opolskie dolnośląskie mazowieckie pomorskie śląskie wielkopolskie dolnośląskie opolskie świętokrzyskie zachodniopomorskie śląskie mazowieckie opolskie MARKIEWICZ JAN POPIEL PAWEŁ CHRIST TOMASZ MARTYNIUK ROBERT KOŁODZIEJ SŁAWOMIR POLOCZEK KAMIL warmińsko-mazurskie świętokrzyskie dolnośląskie lubelskie świętokrzyskie śląskie/łódzkie I liga 1. 2. 3. 4. 5. 6. BOROWSKI SŁAWOMIR CHODOREK MICHAŁ CHRIST GRZEGORZ CZOCHRA JAN DĄBROWSKI KAMIL GAJOS JANUSZ - – 49 – 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19. 20. 21. JAROSZ JACEK JĘDRYCHA ARTUR KAMOLA RAFAŁ KASZUBSKI PAWEŁ KOPIEC MICHAŁ KOWALEWSKI MARIUSZ KWAPISZ PAWEŁ ŁABANC EMIL MACIEJEWSKI JAROSŁAW MŁYŃSKI GRZEGORZ NIEDBAŁA ŁUKASZ PAZUR LESZEK PODSIADŁO PAWEŁ PYTLIK KRZYSZTOF SCHIWON GRZEGORZ - WRONA TOMASZ MARCZUK GRZEGORZ PATYK SEBASTIAN WOJDYR PIOTR KRAWCZYK RAFAŁ KOZIŃSKI KRZYSZTOF PAŁKOWSKI DARIUSZ ZAJĄCZKOWSKI TOMASZ WOŁOWICZ MARIUSZ SKWAREK BARTŁOMIEJ SZWEDO JAKUB SZUMAŃSKI IRENEUSZ ŚWIOSTEK ADAM PYTLIK MARCIN TOCZYŃSKI GRZEGORZ łódzkie/małopolskie śląskie mazowieckie pomorskie śląskie mazowieckie lubelskie dolnośląskie wielkopolskie mazowieckie zachodniopomorskie śląskie mazowieckie śląskie śląskie II liga 1. ANDRZEJCZAK DARIUSZ 2. BĄK KRZYSZTOF GRATUNIK ANDRZEJ 3. BOCZEK MICHAŁ 4. BRYŁA MATEUSZ 5. CIEŚLIK MICHAŁ 6. CZAMAŃSKI JAROSŁAW 7. DANISZEWSKI MACIEJ 8. DEMCZUK DAMIAN 9. GACYK TOMASZ 10. JAC KRZYSZTOF 11. JANKOWSKI MACIEJ 12. KLIMKOWICZ PAWEŁ 13. MIAZEK MAGDALENA 14. KANIECKI KAROL 15. MROZIEWSKI PIOTR 16. PRETZLAF JAKUB 17. PUSZKARSKI RAFAŁ 18. RAUSZER ALEKSANDRA - MIECHOWSKI MARCIN - CIESIELSKI KAMIL wielkopolskie/mazow. lubuskie - śląskie świętokrzyskie świętokrzyskie wielkopolskie mazowieckie dolnośląskie pomorskie małopolskie dolnośląskie opolskie zach.pom./warm.maz pomorskie warm.mazur./mazow. podkarpackie lubelskie śląskie - PAZUR MIROSŁAW STANIEK PAWEŁ KMIECIK EDYTA WITT MICHAŁ KOSSACKI JANUSZ ROSIK TOMASZ JUREWICZ PIOTR WRONA MARCIN PARKITNY ADAM KOWALSKI ADAM WRÓBLEWSKA MAŁGORZATA SULEJ KRZYSZTOF SALWOWSKI RAFAŁ PELC SEBASTIAN SZPINDA MICHAŁ ROSZKOWSKI JAN Szczebel centralny 1. MICHALAK TOMASZ - POSIEWAŁA MAREK – 50 – łódzkie Wykaz delegatów na sezon 2005/2006 (alfabetycznie) 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19. 20. 21. 22. 23. 24. 25. 26. 27. 28. 29. CHOCIANOWSKI CIEŚLIŃSKI CŁAPIŃSKI CZAPLA DUTKA FRANCZAK GRZYBOWSKI HELEMEJKO JEZIORNY KLIMKOWICZ KOWALSKI KOZIŃSKI MADEJAK MAJCHRZAK MANYŚ MATUSZEWSKI MICHALIK MOCZYGEMBA MUSIALIK MUSIAŁ SZAJNA SZCZEPAŃSKI SZYMANOWSKI ŚWIĘTOŃ TUPAJ USZYŃSKI WILCZAK WRÓBLEWSKI ZAPIÓRKOWSKI ANDRZEJ IRENEUSZ SŁAWOMIR ZBIGNIEW ANDRZEJ PAWEŁ MIECZYSŁAW RYSZARD ZDZISŁAW RYSZARD JANUSZ EDWARD ALEKSANDER WOJCIECH KRZYSZTOF RYSZARD WOJCIECH SZCZEPAN PAWEŁ MAREK MAREK HENRYK GRZEGORZ JANUSZ ZBIGNIEW ZBIGNIEW PIOTR JACEK ANDRZEJ łódzkie warmińsko-mazurskie łódzkie warmińsko-mazurskie zachodniopomorskie małopolskie pomorskie dolnośląskie zachodniopomorskie opolskie dolnośląskie mazowieckie mazowieckie mazowieckie wielkopolskie zachodniopomorskie małopolskie śląskie śląskie opolskie mazowieckie pomorskie śląskie świętokrzyskie warmińsko-mazurskie zachodniopomorskie śląskie mazowieckie małopolskie Powyższe wykazy sędziów i delegatów zastały zatwierdzone przez Prezydium Zarządu ZPRP na posiedzeniu w dniu 01.09.2005. – 51 – Sprawy inne Kolegium Sędziów przypomina o prawidłowym, zgodnym z obowiązującymi przepisami, rozliczaniu delegacji sędziowskich. Zabrania się kategorycznie rozliczania kosztów korzystania z taksówki. W oparciu o obowiązujące przepisy, t.j. Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z dnia 19.12.2001 r. w sprawie zasad ustalania oraz wysokości należności przysługujących pracownikom z tytułu podróży służbowej na obszarze kraju (Dz.U. z 2000 r., nr 151, poz. 1720) oraz uchwał Zarządu ZPRP, ustala się następujący tryb rozliczania kosztów przez sędziów i delegatów z tytułu wykonywania ich obowiązków. Niezależnie od ryczałtów sędziowskich ustalanych Uchwałą Zarządu ZPRP organizator zawodów obowiązany jest do wypłaty sędziom i delegatom: I. Należności z tytułu diet obliczanych za czas od rozpoczęcia podróży (wyjazdu) do powrotu (przyjazdu) po wykonaniu zadania, wg następujących zasad: 1. jeżeli podróż służbowa trwa nie dłużej niż dobę i wynosi: A – od 8 do 12 godzin – przysługuje połowa diety, B – ponad 12 godzin – przysługuje dieta w pełnej wysokości, 2. jeżeli podróż służbowa trwa dłużej niż dobę, za każdą dobę przysługuje dieta w pełnej wysokości, a za niepełną, ale rozpoczętą dobę: A – do 8 godzin – przysługuje połowa diety, B – ponad 8 godzin – przysługuje dieta w pełnej wysokości. Dieta nie przysługuje za czas delegowania do miejscowości, w której sędzia lub delegat zamieszkuje. Dieta nie przysługuje, jeżeli sędziemu, delegatowi zapewniono bezpłatne całodzienne wyżywienie. II. 1. Należności z tytułu poniesionych kosztów przejazdu, obejmujących cenę biletu określonego środka transportu, z uwzględnieniem przysługującej sędziemu, delegatowi ulgi na dany środek transportu, bez względu na to, z jakiego tytułu ulga ta przysługuje, wg następujących zasad: • do 50 km – II klasa pociąg osobowy, • ponad 50 km do 100 km – II klasa pociąg pośpieszny, • ponad 100 km do 250 km – II klasa pociąg pośpieszny, ekspresowy lub IC, a w dniu zawodów: I klasa pociąg pośpieszny, ekspresowy lub II klasa IC, • ponad 250 km – I klasa pociąg pośpieszny lub II klasa pociąg ekspresowy lub IC, a w dniu zawodów: I klasa pociąg pośpieszny lub ekspresowy lub II klasa IC, • autobus PKS, jeżeli występuje brak połączeń kolejowych lub trasa autobusu jest krótsza. 2. W sytuacji, gdy na trasie do miejsca zawodów nie kursuje pociąg pośpieszny, ekspresowy lub IC, rozliczenie biletu na przejazd takimi pociągami jest niedopuszczalne. – 52 – 3. Przy podróżach trwających dłużej niż 6 godzin w godzinach nocnych (21.00 – 7.00) sędzia, delegat może korzystać z kuszetki lub miejsca sypialnego (jeżeli takowe są w składzie pociągu). 4. Ustala się następujący sposób dokumentowania kosztów przejazdu: a. w przypadku odbywania podróży pociągami, w których obowiązuje wykupienie miejsca rezerwowanego należy do rozliczenia dołączyć miejscówkę, b. podróż powrotną rozlicza się w wysokości kosztów dojazdu na miejsce zawodów (z uwzględnieniem pkt. 4c), c. w wypadku korzystania z miejsca sypialnego lub kuszetki sędzia, delegat obligatoryjnie zobowiązany jest do dołączenia do rozliczenia biletu lub jego kserokopii. III. Należności z tytułu ryczałtu na pokrycie kosztów dojazdu środkami komunikacji miejscowej. Ryczałt ten wynosi 20% diety, i przysługuje za każdą rozpoczętą dobę pobytu w podróży. Ryczałt nie przysługuje, jeżeli sędzia, delegat nie ponosił kosztów dojazdów. IV. W przypadkach odbywania podróży samochodem prywatnym sędzia, delegat rozlicza koszty podróży wg zasad stosowanych przy przejazdach pociągami. – 53 – Tabela ryczałtów sędziowskich – sezon 2005/06 – 54 – *) – stawki nie dotyczą Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży **) – w meczach kategorii młodzieżowych rozgrywanych w dni robocze obowiązuje stawka sobotnio-niedzielna ***) – stawki maksymalne Zaakceptowano na posiedzeniu prezydium Zarządu w dniu 1.09.2005 r. oraz zatwierdzono uchwałą Zarządu ZPRP na zebraniu w dniu 7.09.2005 r. – 55 – Biuletyn otrzymują: ZPRP. Kolegium Sędziów. Sędziowie. Delegaci ZPRP. WZPR-y. Kolegium Ligi. Kluby. a/a. – 56 –