Pobierz - ePrasa.pl

Transkrypt

Pobierz - ePrasa.pl
59–74
108
NIEKULTURALNE
NIEK
NI
EKUL
ULT
PRZYPRAWIANIE
TO SIĘ NADAJE DO HOLLYWOOD
MARZENA NYKIEL
5 POMYSŁÓW NA POLSKĄ SUPERPRODUKCJĘ
Ž[
Ž[
NA POCZĄTEK
6
GOSPODARKA
PRZEGLĄD TYGODNIA
ROBERT MAZUREK, IGOR ZALEWSKI
10
TRENDY I OWĘDY
10
KORSUN CHILI KORSUN
12
13
14
15
16
18
MENTALNA KATASTROFA
41
WYSYP MIKOŁAJÓW
98 EWA WESOŁOWSKA
BRONISŁAW WILDSTEIN
WART PAC PAŁACA
44 MAREK PYZA, MARCIN WIKŁO
RYSZARD MAKOWSKI
102
Z RYSZARDEM LEGUTKĄ
46 ROZMAWIAJĄ
JACEK I MICHAŁ KARNOWSCY
MICHAŁ KORSUN, PAWEŁ KORSUN
Ž[
ŚWIĘTA
ZIMA ŚREDNIOWIECZA
50 KRZYSZTOF
FEUSETTE
TYSIĄCE ZNAKÓW
KRZYSZTOF FEUSETTE
I ŁAMAŃCE
106 PIERNIKI
ANNA MONICKA
POCIĄG DO GÓRY ZŁOTA
52 MAJA NARBUTT
POSTAWMY NA POLSKIE PORTY
GRUPA TRZYMAJĄCA FINANSE
WOJCIECH SURMACZ
111
GOŚCIE W STAJENCE
eprasa.pl
MARTA KACZYŃSKA
Z KAMILEM STOCHEM
56 ROZMAWIA CEZARY KOWALSKI
POWTÓRKA Z TARGOWICY
JAN PIETRZAK
SZAMANI NASZYCH CZASÓW
75
BRONISŁAW WILDSTEIN
WYCINKI WARZECHY
78
ŁUKASZ WARZECHA
FELIETONY
MISZMASZ
20 DOROTA ŁOSIEWICZ
Ž[
TEMAT TYGODNIA
TAJEMNICA GWIAZDY
27
PIERWSZA SZOPKA
Ž[
KINGA PREIS W BROKACIE
ALFABET „PRZEBUDZENIA MOCY”
120
ŁUKASZ ADAMSKI
84 ADAM CIESIELSKI
122
ZAREMBA PRZED TELEWIZOREM
85 PIOTR
ZAREMBA
123
TEST (NIE)SCENICZNY
GRZEGORZ GÓRNY
OPOWIEŚĆ PRZEDWIGILIJNA
RYSZARD MAKOWSKI
Ž[
NA KONIEC
JOLANTA GAJDA-ZADWORNA
ZE SCENY I ZZA KULIS
PIOTR CYWIŃSKI, TOMASZ ŁYSIAK
24
114
W SIECI KULTURY
PRZEMYSŁAW BARSZCZ
TEATR WEDŁUG KIEPSKICH
WOJCIECH WENCEL
FELIETONY
LECH MAKOWIECKI, PIOTR SKWIECIŃSKI
SALON PCHA LUD NA BARYKADY
DARIUSZ KARŁOWICZ
85 KAMILA ŁAPICKA
124
I ODRADZA
86 POLECA
ŁUKASZ ADAMSKI
125
FELIETONY
126
SOKRATES BYŁA DZIEWICĄ
127
FELIETONY
Ž[
FELIETONY
KATARZYNA ŁANIEWSKA, JERZY JACHOWICZ
ALEKSANDER NALASKOWSKI
HISTORIA
MILENA KINDZIUK
CUDA ZDARZAJĄ SIĘ KAŻDEGO DNIA
KOLĘDY W NIEWOLI
30 DOROTA
88 TOMASZ
ŁOSIEWICZ
ŁYSIAK
Ž[
Ž[
KRAJ
ŚWIAT
ROBERT MAZUREK
MAREK KRÓL, WITOLD GADOWSKI
O MIŁOŚCI I SKROMNOŚCI
34 ROZMAWIA EWA WESOŁOWSKA
GŁOWY KREMLA
92 ŻARŁOCZNE
PIOTR SKWIECIŃSKI
128
MI, PREZYDENTOWO
38 POCZYTAJ
DOROTA ŁOSIEWICZ
EUROPY
96 DOOKOŁA
KRYSTYNA GRZYBOWSKA
DŁUGOPIS I KSIĄŻKA
130 ANDRZEJ
ZYBERTOWICZ
Z ELŻBIETĄ RAFALSKĄ
Nie boi się pani, że gros z tych 20 mld zł,
które mają iść na program, wcale nie
trafi do dzieci? Po co np. milionerowi te
500 zł? Może wyda je na krem dla żony?
Założyliśmy, że to będzie świadczenie
powszechne. Że każda rodzina powinna
od państwa takie wsparcie otrzymać. Nie
mogę nikogo namawiać, żeby nie brał,
skoro mu się to prawnie należy. Ale wie
pani [śmiech], tak naprawdę to ja bardzo
bym się cieszyła, gdyby nasi milionerzy
mieli po pięcioro, sześcioro dzieci. I jeśli
te nasze 500 zł ma ich do tego zachęcić,
zyskają na tym wszyscy.
Rodzina z trójką dzieci dostaje
dodatkowo 1 tys. zł. Z pomocy
społecznej miałaby może 300,
400 zł. I nie musi się martwić, że
nie spełni kryterium dochodowego
34 |
14—27 GRUDNIA 2015
4|
14—27 GRUDNIA 2015
Resort, który pani przejęła, zmienił
nazwę. Teraz to Ministerstwo Rodziny,
Pracy i Polityki Społecznej. W jaki sposób poza „500+” chcecie wspierać rodzinę?
36 |
14—27 GRUDNIA 2015
Każda ustawa wychodząca zarówno z naszego resortu, jak i innych ministerstw ma
w uzasadnieniu mieć ocenę wpływu, jaki
może ona wywrzeć na polskie rodziny. Dotyczy to i emerytur, i rynku pracy, i mieszkalnictwa, i ochrony zdrowia, nawet prywatyzacji. Cokolwiek ruszymy, to jakoś
dotyka rodziny! Musi zostać powołany
międzyresortowy zespół, który będzie
koordynował prace rządu w tym zakresie,
sprawdzał, jaki wpływ działania polityków
będą miały na rodzinę. Tego do tej pory
w Polsce nie było. Owszem, poprzedni
rząd wprowadził kilka elementów wsparcia rodziny, ale były to akcje doraźne. Nie
było spójnej strategii, harmonogramu.
Nie dokonano też oceny efektywności
tych działań zarówno pod względem finansowym, jak i społecznym. Ekonomia
to nauka społeczna. Nie wszystko da się
wyliczyć za pomocą wzorów matematycznych, zmierzyć.
Ale część analityków wyliczyła, że przywrócenie wieku emerytalnego, czyli 65
lat dla mężczyzn i 60 dla kobiet, skończy
się finansową katastrofą Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
Przy wprowadzaniu późniejszego wieku
przechodzenia na emeryturę popełniono
wiele nadużyć. Nie było dyskusji społecznej, odrzucono wniosek o referendum,
manipulowano danymi statystycznymi.
Nam nie chodzi o to, by ludzie szybciej
przechodzili na emerytury, tylko o to,
żeby mieli możliwość podjęcia decyzji
o tym, czy chcą pracować do 67. roku życia, czy nie. Pewnie z czasem będzie rosła
liczba tych, którzy będą chcieli pracować
dłużej. Ale obecnie zmuszanie kobiet,
aby pracowały dodatkowe siedem lat, jest
nieludzkie. Zwłaszcza że wiele kobiet 45+
wcale nie jest w idealnej kondycji fizycznej. Pracują bardzo ciężko, często za grosze. Naturalnie wydłużenie okresu pracy
o siedem lat sprawi, że emerytura będzie
wyższa. Tyle że zapomniano powiedzieć,
że okres wypłacania będzie krótszy.
POCIĄG DO GÓRY ZŁOTA
A ile będzie żyć statystyczny 45-latek?
45-letni mężczyzna ma do przeżycia jeszcze
31 lat. Czyli dożyje 76. roku. Kobieta w tym
samym wieku przeżyje 37,7 lat, więc umrze,
gdy będzie miała 82,7 lat. Oczywiście to
tylko wyliczenia statystyków. Wiadomo, że
na długość życia wpływa wiele czynników.
Dlatego nie można ludziom, którzy mają
dziś ponad 50 lat, powiedzieć, że muszą
pracować do 67. czy 65. roku. Trzeba zostawić im wybór. Wie pani, jak długo trwa
tzw. życie w zdrowiu? Dla mężczyzn to
58 lat, a dla kobiet 63 lata. Potem często
zaczynają się różnego rodzaju dolegliwości. W pełnym zdrowiu żyjemy krócej niż
Niemcy, Francuzi, Holendrzy, Brytyjczycy.
Obniżenie wieku emerytalnego wypchnie
50-latki z rynku pracy.
Problem w tym, że wielu z nich już zostało
wypchniętych. Stopa bezrobocia wśród
osób w wieku 55+ przekracza 40 proc.
Nikt ich nie chce przyjąć do pracy, szkolić. Jak oni mają przeżyć? Jest wprawdzie
tzw. emerytura częściowa, ale mogą przejść
na nią mężczyźni, którzy skończą 65 lat,
i kobiety po 62. roku życia. Wtedy należy
im się 50 proc. emerytury. Jeszcze żadna
kobieta z tego nie skorzystała. Moim zdaniem podniesienie wieku emerytalnego
wprowadzono trochę za wcześnie. Mam
nadzieję, że za kilka lat osoby 60-letnie
będą silniejsze, lepiej wykształcone, łatwiej
Złotego pociągu nic już nie zatrzyma. Popędził przez media całego świata,
przemknął przez pierwsze strony gazet, choć tkwi podobno w tunelu pod
Wałbrzychem. Wiele wskazuje na to, że jeśli zostanie odkopany, czeka nas sporo
niespodzianek. Ale poszukiwania złota III Rzeszy na tym się raczej nie skończą
MAJA
NARBUTT
reporterka
A
5/1015/F
83/1115/F
FOT. JULITA
UL
SZEWCZYK
Z ELŻBIETĄ RAFALSKĄ, ministrem rodziny, pracy i polityki
społecznej, rozmawia Ewa Wesołowska
ŚWIĘTA | BIBLIA I PRZYRODA
peluję o cierpliwość. To jeszcze
potrwa, nawet dwa lata, zanim
pociąg zostanie wydobyty na
powierzchnię. Będzie to operacja skomplikowana logistycznie, bo w pobliżu są
wiadukty i kursuje kolej — mówi prawnik
Jarosław Chmielowski.
Wydaje się przekonany, że to wyłącznie
kwestia czasu. Trudno zresztą, by było
inaczej — jest pełnomocnikiem Piotra Kopra i Andreasa Richtera, oficjalnych zna-
52 |
14—27 GRUDNIA 2015
lazców pociągu ukrytego na 65. kilometrze
biegnącej od Wrocławia trasy kolejowej.
W sejfie prezydenta Wałbrzycha zdeponowali niedawno zalakowaną kopertę
z raportem zawierającą wyniki badań terenu. Tym razem są bardziej dokładne niż
te, które zaprezentowali opinii publicznej
kilka tygodni temu, kiedy sceptycy uznali
zdjęcia uzyskane za pomocą georadaru za
fotomontaż.
Aż do 15 grudnia, gdy oficjalnie koperta
zostanie otwarta, rezultat badań jest
utrzymywany w tajemnicy. Przynajmniej
oficjalnie, bo z przecieków wynika, że
w tunelu miałyby się znajdować aż dwa
składy pociągów.
Wyniki raportu mają być porównane
z badaniami przeprowadzonymi przez
naukowców z Akademii Górniczo-Hutni-
czej w Krakowie, które właśnie dokładnie
wtedy zostaną przekazane do Wałbrzycha.
To prawdziwy suspens w filmowym
stylu, tak jak wiele rzeczy w całej tej historii. Mamy wówczas poznać ostateczną
prawdę o istnieniu ukrytego pociągu, choć
niektórzy wątpią, że tak się stanie.
— Wszyscy czekają na bardzo kategoryczne stwierdzenia. Jest tam zakopany
pociąg czy go nie ma. Na sto procent. Będą
zawiedzeni, jeśli usłyszą o anomaliach
w ukształtowaniu terenu, które coś tam
sugerują. Jednak, prawdę mówiąc, niezależnie od tego, co się oficjalnie ogłosi,
ludzie na Dolnym Śląsku już wiedzą swoje:
złoty pociąg istnieje. Jeśli się go nie znajdzie na 65. kilometrze, to może jest na 61.,
taka wersja również istnieje — twierdzi Joanna Lamparska, autorka licznych książek
o Dolnym Śląsku, które w tytule często
zawierają słowo „tajemnica”. O tej niezachwianej wierze przekonała się osobiście.
Podczas spotkania autorskiego zadała pytanie: „Kto uważa, że pod ziemią znajduje
się złoty pociąg?”.
— Ponad 200 osób w wypełnionej sali,
górnicy, pasjonaci historii. Natychmiast
podnosił się las rąk — opowiada.
Rozhuśtanych emocji nie da się już wyciszyć. Zbyt wiele padło mocnych stwierdzeń ze strony oficjeli, istnienie pociągu
potwierdzał i generalny konserwator
zabytków, i marszałek województwa
dolnośląskiego.
— Mam życiową satysfakcję. Wreszcie
zaczęto głośno mówić o ukrytym pociągu,
dłużej nie można tej sprawy zamiatać po
dywan. Przerwano w końcu milczenie —
tłumaczy Tadeusz Słowikowski, 84-letni
emerytowany górnik.
Kiedy w sierpniu Polska usłyszała, że
osoby prywatne zgłosiły w starostwie
powiatowym w Wałbrzychu, że znalazły
ukryty niemiecki pociąg z czasów II wojny
światowej, w środowisku eksplorerów i poszukiwaczy skarbów natychmiast uznano,
iż chodzi o Tadeusza Słowikowskiego. To
wydawało się wręcz oczywiste — nikt nie
dysponował tak ogromnym archiwum dotyczącym złotego pociągu i nie poświęcił
mu prawie całego życia.
Dawna historia
— Zjawili się u mnie kilka dni temu dwaj
wysłannicy Romana Polańskiego. Utrzymywali, że jest pomysł, by powstał film
o odkryciu złotego pociągu. Pytali, czy nie
mam nic przeciwko temu, że zostanie wykorzystana moja historia. Zainteresowała
ich moja wytrwałość. Fakt, przez kilkadziesiąt lat szukałem tego pociągu i nigdy
nie zwątpiłem, że istnieje — relacjonuje
Słowikowski.
Po raz pierwszy o tym, że w tunelu na
trasie Wrocław—Wałbrzych jest ukryty
zasypany pociąg, usłyszał jeszcze w latach 50. od Niemca, z którym pracował
w kopalni. Gromadził też inne relacje.
Polak, który w czasie wojny był pomocnikiem maszynisty, opowiedział mu, że
gdy jego pociąg zatrzymał się niedaleko
stacji Wałbrzych-Szczawienko, wszedł na
tender lokomotywy i zobaczył, że za wysokim murem znajdowały się bocznica i dwa
tory. Słowikowski rozmawiał z żyjącymi
jeszcze wtedy świadkami wojennej histo-
rii. Zyskiwał zaufanie miejscowych Niemców, którym powtarzał, że co prawda jego
matka zginęła w Auschwitz, ale on sam
i jego rodzeństwo zostali przygarnięci
przez Niemca i że w każdym narodzie są
przyzwoici ludzie.
— Pracowałem potem na parkingu przy
zamku Książ, tam przyjeżdżali Niemcy
z NRD i RFN, którzy się chcieli spotkać. Słyszałem niejedną ciekawą historię o tym, co
się działo na tych terenach w czasie wojny.
Dotarłem także do archiwów Ministerstwa
Górnictwa, a nawet wojskowych, i znalazłem naprawdę unikalne dokumenty —
twierdzi Słowikowski.
Kiedy o sprawie zakopanego pociągu
zaczęło być głośno, postarał się, by
w miejscowych gazetach napisano, że
Nakręceniem filmu
o odkryciu złotego
pociągu podobno
jest zainteresowany
Roman Polański
przekazał dokumenty do bankowego
sejfu. Tak było bezpieczniej, w okolicy
zaczęło się kręcić mnóstwo osób owładniętych gorączką złota.
— Nie mam pretensji, że Piotr Koper
i Andreas Richter uznali, iż są znalazcami
ukrytego pociągu. Przyszli do mnie trzy
dni po złożeniu zgłoszenia, rozmawialiśmy
na ten temat. Ale myślę też, że powinni
jeszcze udowodnić, iż naprawdę są znalazcami i mieli swoje własne źródła, a nie
korzystali np. wyłącznie z pożyczonych
map — podkreśla Tadeusz Słowikowski.
W Dolnośląskiej Grupie Badawczej skupiającej poszukiwaczy skarbów uważa
się, że sprawa nie jest jednoznacznie
przesądzona.
— Pan Tadeusz nie zgłasza pretensji,
jest człowiekiem, który czuje, że rzeczy
materialne są już dla niego nieistotne. Ale
jego syn ma chyba inne zdanie i może dać
temu wyraz, gdy się okaże, że ładunek
pociągu jest cenny i w grę będzie wchodzić spore znaleźne — słyszę od jednego
z członków grupy.
Na razie przypomina to dzielenie skóry
na niedźwiedziu. Prawnik Piotra Kopra
i Andreasa Richtera bagatelizuje te zastrzeżenia. Sądzi, iż jest bezsporne to,
że jego klienci są jedynymi znalazcami
pociągu.
— Spekulacji i hipotez było sporo.
W swoim środowisku poszukiwacze oczywiście również wymieniają się informacjami. Istotne jest jednak to, kto w końcu
zainwestował dużo czasu i spore środki
finansowe w precyzyjne zlokalizowanie
pociągu, a także dopełnił formalności
prawnych dotyczących zgłoszenia. A poza
tym naprawdę moi klienci dotarli do własnych świadków i relacji — deklaruje Jarosław Chmielewski.
Dokładnie na 65. kilometrze torów kolejowych prowadzących z Wrocławia do
Wałbrzycha już wcześniej prowadzono
prace poszukiwacze i podjął je właśnie
Tadeusz Słowikowski.
— Kopaliśmy tam razem w 2003 r. Mieliśmy tylko łopaty i kilofy. To nie były nielegalne poszukiwania, na czarno. Tadeusz
załatwił wszystkie oficjalne zezwolenia,
od kolei państwowych też. Trzeciego dnia
dokopaliśmy się już na głębokość ponad
dwóch metrów i odkryliśmy, że są tam
usypane fragmenty skał, które normalnie tutaj nie występują. I wtedy przyszli
panowie w cywilu, przedstawili się, że są
ze służby ochrony kolei, i kazali nam się
wynosić — mówi Andrzej Gaik, emerytowany policjant.
Uważa, że jeśli Piotr Koper i Andreas
Richter zaczną prowadzić tu prace, szybko
dokopią się do pociągu, który wyjechał
z twierdzy Breslau, gdy zaciskał się wokół niej pierścień oblężenia, ale nigdy do
Wrocławia nie dotarł.
Przy okazji odkrycia może się również
zacznie rozmawiać o eksploracji zagadkowego kompleksu Riese, największego
zespołu górniczo-hutniczego hitlerowskich Niemiec, budowanego przez tysiące
więźniów i jeńców wojennych. Olbrzymie
pomieszczenia ciągną się w głąb ziemi,
dokąd Niemcy przenieśli produkcje zakładów zbrojeniowych, by uchronić je przed
nalotami aliantów. To także system potężnych bunkrów i schronów połączonych
kursującą podziemnymi tunelami koleją.
— Tak naprawdę Niemcy zaczęli drążyć
tunele jeszcze wcześniej, niż mówi się
oficjalnie: wkrótce po dojściu nazistów
do władzy. Przygotowywali się do inwazji na Czechosłowację — uważa Tadeusz
Słowikowski.
Chciałby w końcu doczekać chwili,
w której zostaną udostępnione podziemia
zamku Książ. Długo mieściła się tu
14—27 GRUDNIA 2015
| 53
ŚWIĘTA | BIBLIA I PRZYRODA
NAJMNIEJ SPODZIEWANI
GOŚCIE W STAJENCE
O zwierzętach i roślinach ukrytych na bożonarodzeniowych
obrazach dawnych europejskich artystów
Na obrazie Gentile da
Fabriana z 1423 r. hołd
Dzieciątku Jezus oddają
także egzotyczne zwierzęta:
lew, gepard, wielbłąd,
jest i makak
F OT
FOT.
OT. G
GALERI
ALERIA
LERIA
ERIA UFFIZ
UFF
F ZI
A co z rodzinami, które wezmą te 500 zł
i np. przepiją?
Prawda jest taka, że nie możemy wchodzić
każdemu do domu i sprawdzać, na co wydał pieniądze. Wyjątkowo w przypadku
rodzin, w których pojawią się wątpliwości
co do wydatkowania tych kwot, pracownik socjalny, jeśli dostanie sygnał, że coś
jest nie tak, ma prawo wejść do domu beneficjenta i sprawdzić, czy pomoc trafia
do dziecka, czy nie. Urzędnicy pomocy
społecznej z reguły wiedzą, gdzie mogą
być problemy, patologia w rodzinie. Jeśli
coś będzie nie tak, pracownik socjalny
ma prawo zawiesić wypłatę świadczeń,
zamienić to choćby na pomoc w naturze:
np. na jedzenie, ubrania, lekarstwa itp.
Ale jeszcze raz mówię: szanujemy autonomię rodziny i wierzymy, że ona najlepiej
wie, czego dziecku potrzeba. Nie można
zakładać, że środki z programu zostaną
źle wydane.
KRAJ | POSZUKIWACZE SKARBÓW
W
PRZEMYSŁAW
BARSZCZ
leśnik,
prezes Polskiej Fundacji
Przyrodniczo-Leśnej
J
ednym z zadań sztuki jest odwzorowanie rzeczywistości. Obecnie,
gdy niemal każdy ma urządzenie
do rejestracji obrazu w kieszeni, ciężkie
brzemię odpowiedzialności za utrwalenie
otaczającego nas świata zostało ze sztuki
zdjęte, może się więc ona poświęcić sferze ducha. W minionych wiekach zadanie
opisania świata było traktowane przez
artystów wyjątkowo serio, dzięki czemu
możemy wejrzeć w odległe miejsca i czasy
w zupełnie fantastyczny sposób. Jak za
pomocą wehikułu czasu lub okna w przeszłość z widokiem na historię naturalną. Ja
zawsze wykorzystuję taką okazję do przyrodniczych obserwacji rzadkich gatunków.
Oglądając obrazy, stare ryciny, rzeźby, nastawiam się na sensację. Cieszę się, gdy
w kącie średniowiecznego obrazu, tuż przy
ramie, wypatrzę niepozornego ptaka, który
po bliższej analizie okazuje się konkretnym
rzadkim gatunkiem. Podczas przyrodniczej
wyprawy w głąb sztuki dawnych wieków
odkryjemy, że nie tylko wół, osiołek i barany chciały pokłonić się Dzieciątku. Co
zobaczymy, jeżeli na moment spojrzymy
na dawne dzieła sztuki sławiące narodziny
Pańskie okiem przyrodnika?
14—27 GRUDNIA 2015
| 111
Śnieguła, śnieżka czy poświerka?
Taka właśnie historia wydarzyła się kilka
tygodni temu, gdy przeglądałem bożonarodzeniowy obraz „Podróż Trzech Króli”
namalowany przez Stefano di Giovaniego
zwanego Sassettą w pierwszej połowie
XV w. Z narodzin Zbawiciela radowały
się także stworzenia naprawdę rzadkie,
z których istnienia mało ludzi zdaje sobie sprawę, a jeszcze mniej może się pochwalić spotkaniem z nimi oko w oko.
Niejednokrotnie pozostaje zagadką, skąd
znali je dawni artyści. Wprawdzie ludzie
dawnych wieków żyli bliżej natury, lecz
i tak spojrzenie w prawy, dolny narożnik
obrazu Sassetty wprawiło mnie w zadziwienie. Znajdują się tam dwa niewielkie biało upierzone ptaszki. Po krótkiej
analizie doszedłem do wniosku, że w grę
wchodzą tylko dwa, bardzo podobne do
siebie, gatunki ptaków wróblowatych:
śnieżka Montifringilla nivalis lub śnieguła
Plectrophenax nivalis. Przez moment zastanowiłem się też nad poświerką, lecz tę
hipotezę szybko odrzuciłem. Skąd sieneński malarz sprzed 500 lat znał te rzadko
spotykane ptaki, i to na tyle dobrze, że
przedstawił je na swoim obrazie dokładnie, niczym w ornitologicznym atlasie?
Dwa małe białe ptaszki na późnogotyckim obrazie mówią nam naprawdę dużo
o jego autorze. Żeby spotkać śnieżkę lub
śniegułę, trzeba zadać sobie sporo trudu.
Śnieguła to najdalej na północ gniazdujący ptak lądowy — gniazda tych pięknych
ptaszków odnajdywano nawet na krańcach Grenlandii. Zobaczyć śnieguły nasz
malarz mógł podczas surowej zimy, kiedy
to migrują nieco na południe. Musiałoby
to się zdarzyć raczej nie we Włoszech, lecz
np. na niemieckich wybrzeżach Morza Północnego lub… nad polskim Bałtykiem.
Bardziej prawdopodobne jest, że na starym obrazie uwieczniono śnieżki. Co za
tym przemawia? We Włoszech żyje ich
spora populacja.
Żeby spotkać śnieżki, Sassetta musiałby
jednak zadać sobie sporo trudu i wyprawić się wysoko, co najmniej 2 tys. m
n.p.m. w Alpy lub Apeniny, w ich naturalne środowisko. Musiał również wiedzieć, gdzie szukać oryginalnych ptaszków, mieć sporo szczęścia, ornitologiczną
wiedzę. W tamtych czasach podobne wycieczki w trudny górski teren należały do
rzadkości. Tym bardziej że zaobserwować
śnieżki w upierzeniu godowym, w jakim
112 |
FOT. REPRODUKCJA PRZEMYSŁAW BARSZCZ
CZEKAM NA CUD
NARODZIN
Chcę także z całą mocą podkreślić, że
program „Rodzina 500+” jest w naszym
kraju nowością. Musimy zobaczyć, jak to
będzie działać. Być może część socjalną
faktycznie należałoby całkowicie oddzielić od świadczeń wychowawczych. Jesteśmy otwarci na uwagi, na głosy różnych
środowisk. Po to przecież są konsultacje
społeczne, by dobre uwagi wykorzystać,
by stworzyć coś, co naprawdę będzie działało i wspomoże rodzinę, wpłynie na to,
że ludzie przestaną się bać mieć dzieci. Ja
bym bardzo chciała, żeby w Polsce rodziło
się ich więcej.
FOT. EAST NEWS/MONKPRESS
N
S/MONK
ONKPRE
K PR
KP
KPRESS
P
PRE
RESS
S
KRAJ | ROZMOWA
FOT.. JULITA
JULIT
TA SZEWCZ
SZEWCZYK
EW
KRAJ | ROZMOWA
WIKTOR ŚWIETLIK
Skrzydła aniołów
to wystylizowane
skrzydła dużego ptaka
drapieżnego. Zwracają
uwagę długie lotki
pierwszorzędowe
Dyptam jesionolistny
zwany krzewem
Mojżeszowym stanowi tło
W słoneczne, upalne
dni dochodzi do
samozapłonu olejków
eterycznych dyptamu
Łąka u stóp Matki Bożej
pełna jest symboli
zawartych w zadziwiająco
wiernie przedstawionych
gatunkach roślin
Fiołek Viola sp.
Koniczyna łąkowa
symbolizuje cnotę,
Trifolium pratense
pokorę, skromność,
oznacza zbawienie
miłość dziecka do matki. oraz Trójcę Świętą
Rozpoczyna pochwalną
pieśń ukrytą w rozmyślnie dobranej przez
artystę florze łąki
Orlik pospolity
Aquilegia vulgaris
symbol niewinności
Matki Bożej
przedstawił je Sassetta, można jedynie
wiosną, kiedy w górach jest jeszcze dużo
śniegu, a wędrówka jest nie tylko uciążliwa, lecz i niebezpieczna. Co mogło powodować malarzem i co mogło skłonić go
do podjęcia wyzwania? A może Stefano di
Giovani, o którym niewiele zachowało się
informacji, w ten sposób zdradził swoją
ornitologiczną pasję, przez którą patrzył
na świat?
Za takim wytłumaczeniem obecności
rzadkich, mało znanych śnieżek na bożonarodzeniowym obrazie Sassetty przemawia
jeszcze jeden szczegół. Na szczycie wzgórza
za orszakiem trzech mędrców, w lewym,
górnym rogu obrazu znajdują się dwa żurawie Grus grus. Sposób ich przedstawienia
Paprotka zwyczajna
Polypodium vulgare
oznacza cnotę
i skromności Maryi
Poziomka
pospolita Fragaria
vesca wskazuje
na dziewictwo
i macierzyństwo
Maryi
Madonna z Paczółtowic, autor nieznany, XV w.
świadczy o znajomości nie tylko wyglądu,
lecz i obyczajów tych majestatycznych ptaków, którą można zdobyć tylko podczas obserwacji ich w naturze. Gdy jeden z żurawi
się pożywia, drugi osobnik czujnie rozgląda
się po okolicy. Żurawie słyną z czujności
i takie są w rzeczywistości — tzw. dystans
ucieczki, czyli odległość, na jaką dopuszczają człowieka, zanim zerwą się do lotu,
wynosi z reguły 300 m. I jeszcze jedno
istotne spostrzeżenie: żurawie nie gnieżdżą się we Włoszech. W południowej części włoskiego buta znajduje się jedno z ich
zimowisk, tamtędy wiedzie również jedna
z tras migracji między północnymi lęgowiskami i bardziej odległymi zimowiskami
afrykańskimi. Kłopot w tym, że zarówno
14—27 GRUDNIA 2015
NASTĘPNE WYDANIE TYGODNIKA „wSIECI” UKAŻE SIĘ 28 GRUDNIA