Pobierz - ePrasa.pl
Transkrypt
Pobierz - ePrasa.pl
59–74 108 NIEKULTURALNE NIEK NI EKUL ULT PRZYPRAWIANIE TO SIĘ NADAJE DO HOLLYWOOD MARZENA NYKIEL 5 POMYSŁÓW NA POLSKĄ SUPERPRODUKCJĘ [ [ NA POCZĄTEK 6 GOSPODARKA PRZEGLĄD TYGODNIA ROBERT MAZUREK, IGOR ZALEWSKI 10 TRENDY I OWĘDY 10 KORSUN CHILI KORSUN 12 13 14 15 16 18 MENTALNA KATASTROFA 41 WYSYP MIKOŁAJÓW 98 EWA WESOŁOWSKA BRONISŁAW WILDSTEIN WART PAC PAŁACA 44 MAREK PYZA, MARCIN WIKŁO RYSZARD MAKOWSKI 102 Z RYSZARDEM LEGUTKĄ 46 ROZMAWIAJĄ JACEK I MICHAŁ KARNOWSCY MICHAŁ KORSUN, PAWEŁ KORSUN [ ŚWIĘTA ZIMA ŚREDNIOWIECZA 50 KRZYSZTOF FEUSETTE TYSIĄCE ZNAKÓW KRZYSZTOF FEUSETTE I ŁAMAŃCE 106 PIERNIKI ANNA MONICKA POCIĄG DO GÓRY ZŁOTA 52 MAJA NARBUTT POSTAWMY NA POLSKIE PORTY GRUPA TRZYMAJĄCA FINANSE WOJCIECH SURMACZ 111 GOŚCIE W STAJENCE eprasa.pl MARTA KACZYŃSKA Z KAMILEM STOCHEM 56 ROZMAWIA CEZARY KOWALSKI POWTÓRKA Z TARGOWICY JAN PIETRZAK SZAMANI NASZYCH CZASÓW 75 BRONISŁAW WILDSTEIN WYCINKI WARZECHY 78 ŁUKASZ WARZECHA FELIETONY MISZMASZ 20 DOROTA ŁOSIEWICZ [ TEMAT TYGODNIA TAJEMNICA GWIAZDY 27 PIERWSZA SZOPKA [ KINGA PREIS W BROKACIE ALFABET „PRZEBUDZENIA MOCY” 120 ŁUKASZ ADAMSKI 84 ADAM CIESIELSKI 122 ZAREMBA PRZED TELEWIZOREM 85 PIOTR ZAREMBA 123 TEST (NIE)SCENICZNY GRZEGORZ GÓRNY OPOWIEŚĆ PRZEDWIGILIJNA RYSZARD MAKOWSKI [ NA KONIEC JOLANTA GAJDA-ZADWORNA ZE SCENY I ZZA KULIS PIOTR CYWIŃSKI, TOMASZ ŁYSIAK 24 114 W SIECI KULTURY PRZEMYSŁAW BARSZCZ TEATR WEDŁUG KIEPSKICH WOJCIECH WENCEL FELIETONY LECH MAKOWIECKI, PIOTR SKWIECIŃSKI SALON PCHA LUD NA BARYKADY DARIUSZ KARŁOWICZ 85 KAMILA ŁAPICKA 124 I ODRADZA 86 POLECA ŁUKASZ ADAMSKI 125 FELIETONY 126 SOKRATES BYŁA DZIEWICĄ 127 FELIETONY [ FELIETONY KATARZYNA ŁANIEWSKA, JERZY JACHOWICZ ALEKSANDER NALASKOWSKI HISTORIA MILENA KINDZIUK CUDA ZDARZAJĄ SIĘ KAŻDEGO DNIA KOLĘDY W NIEWOLI 30 DOROTA 88 TOMASZ ŁOSIEWICZ ŁYSIAK [ [ KRAJ ŚWIAT ROBERT MAZUREK MAREK KRÓL, WITOLD GADOWSKI O MIŁOŚCI I SKROMNOŚCI 34 ROZMAWIA EWA WESOŁOWSKA GŁOWY KREMLA 92 ŻARŁOCZNE PIOTR SKWIECIŃSKI 128 MI, PREZYDENTOWO 38 POCZYTAJ DOROTA ŁOSIEWICZ EUROPY 96 DOOKOŁA KRYSTYNA GRZYBOWSKA DŁUGOPIS I KSIĄŻKA 130 ANDRZEJ ZYBERTOWICZ Z ELŻBIETĄ RAFALSKĄ Nie boi się pani, że gros z tych 20 mld zł, które mają iść na program, wcale nie trafi do dzieci? Po co np. milionerowi te 500 zł? Może wyda je na krem dla żony? Założyliśmy, że to będzie świadczenie powszechne. Że każda rodzina powinna od państwa takie wsparcie otrzymać. Nie mogę nikogo namawiać, żeby nie brał, skoro mu się to prawnie należy. Ale wie pani [śmiech], tak naprawdę to ja bardzo bym się cieszyła, gdyby nasi milionerzy mieli po pięcioro, sześcioro dzieci. I jeśli te nasze 500 zł ma ich do tego zachęcić, zyskają na tym wszyscy. Rodzina z trójką dzieci dostaje dodatkowo 1 tys. zł. Z pomocy społecznej miałaby może 300, 400 zł. I nie musi się martwić, że nie spełni kryterium dochodowego 34 | 14—27 GRUDNIA 2015 4| 14—27 GRUDNIA 2015 Resort, który pani przejęła, zmienił nazwę. Teraz to Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. W jaki sposób poza „500+” chcecie wspierać rodzinę? 36 | 14—27 GRUDNIA 2015 Każda ustawa wychodząca zarówno z naszego resortu, jak i innych ministerstw ma w uzasadnieniu mieć ocenę wpływu, jaki może ona wywrzeć na polskie rodziny. Dotyczy to i emerytur, i rynku pracy, i mieszkalnictwa, i ochrony zdrowia, nawet prywatyzacji. Cokolwiek ruszymy, to jakoś dotyka rodziny! Musi zostać powołany międzyresortowy zespół, który będzie koordynował prace rządu w tym zakresie, sprawdzał, jaki wpływ działania polityków będą miały na rodzinę. Tego do tej pory w Polsce nie było. Owszem, poprzedni rząd wprowadził kilka elementów wsparcia rodziny, ale były to akcje doraźne. Nie było spójnej strategii, harmonogramu. Nie dokonano też oceny efektywności tych działań zarówno pod względem finansowym, jak i społecznym. Ekonomia to nauka społeczna. Nie wszystko da się wyliczyć za pomocą wzorów matematycznych, zmierzyć. Ale część analityków wyliczyła, że przywrócenie wieku emerytalnego, czyli 65 lat dla mężczyzn i 60 dla kobiet, skończy się finansową katastrofą Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Przy wprowadzaniu późniejszego wieku przechodzenia na emeryturę popełniono wiele nadużyć. Nie było dyskusji społecznej, odrzucono wniosek o referendum, manipulowano danymi statystycznymi. Nam nie chodzi o to, by ludzie szybciej przechodzili na emerytury, tylko o to, żeby mieli możliwość podjęcia decyzji o tym, czy chcą pracować do 67. roku życia, czy nie. Pewnie z czasem będzie rosła liczba tych, którzy będą chcieli pracować dłużej. Ale obecnie zmuszanie kobiet, aby pracowały dodatkowe siedem lat, jest nieludzkie. Zwłaszcza że wiele kobiet 45+ wcale nie jest w idealnej kondycji fizycznej. Pracują bardzo ciężko, często za grosze. Naturalnie wydłużenie okresu pracy o siedem lat sprawi, że emerytura będzie wyższa. Tyle że zapomniano powiedzieć, że okres wypłacania będzie krótszy. POCIĄG DO GÓRY ZŁOTA A ile będzie żyć statystyczny 45-latek? 45-letni mężczyzna ma do przeżycia jeszcze 31 lat. Czyli dożyje 76. roku. Kobieta w tym samym wieku przeżyje 37,7 lat, więc umrze, gdy będzie miała 82,7 lat. Oczywiście to tylko wyliczenia statystyków. Wiadomo, że na długość życia wpływa wiele czynników. Dlatego nie można ludziom, którzy mają dziś ponad 50 lat, powiedzieć, że muszą pracować do 67. czy 65. roku. Trzeba zostawić im wybór. Wie pani, jak długo trwa tzw. życie w zdrowiu? Dla mężczyzn to 58 lat, a dla kobiet 63 lata. Potem często zaczynają się różnego rodzaju dolegliwości. W pełnym zdrowiu żyjemy krócej niż Niemcy, Francuzi, Holendrzy, Brytyjczycy. Obniżenie wieku emerytalnego wypchnie 50-latki z rynku pracy. Problem w tym, że wielu z nich już zostało wypchniętych. Stopa bezrobocia wśród osób w wieku 55+ przekracza 40 proc. Nikt ich nie chce przyjąć do pracy, szkolić. Jak oni mają przeżyć? Jest wprawdzie tzw. emerytura częściowa, ale mogą przejść na nią mężczyźni, którzy skończą 65 lat, i kobiety po 62. roku życia. Wtedy należy im się 50 proc. emerytury. Jeszcze żadna kobieta z tego nie skorzystała. Moim zdaniem podniesienie wieku emerytalnego wprowadzono trochę za wcześnie. Mam nadzieję, że za kilka lat osoby 60-letnie będą silniejsze, lepiej wykształcone, łatwiej Złotego pociągu nic już nie zatrzyma. Popędził przez media całego świata, przemknął przez pierwsze strony gazet, choć tkwi podobno w tunelu pod Wałbrzychem. Wiele wskazuje na to, że jeśli zostanie odkopany, czeka nas sporo niespodzianek. Ale poszukiwania złota III Rzeszy na tym się raczej nie skończą MAJA NARBUTT reporterka A 5/1015/F 83/1115/F FOT. JULITA UL SZEWCZYK Z ELŻBIETĄ RAFALSKĄ, ministrem rodziny, pracy i polityki społecznej, rozmawia Ewa Wesołowska ŚWIĘTA | BIBLIA I PRZYRODA peluję o cierpliwość. To jeszcze potrwa, nawet dwa lata, zanim pociąg zostanie wydobyty na powierzchnię. Będzie to operacja skomplikowana logistycznie, bo w pobliżu są wiadukty i kursuje kolej — mówi prawnik Jarosław Chmielowski. Wydaje się przekonany, że to wyłącznie kwestia czasu. Trudno zresztą, by było inaczej — jest pełnomocnikiem Piotra Kopra i Andreasa Richtera, oficjalnych zna- 52 | 14—27 GRUDNIA 2015 lazców pociągu ukrytego na 65. kilometrze biegnącej od Wrocławia trasy kolejowej. W sejfie prezydenta Wałbrzycha zdeponowali niedawno zalakowaną kopertę z raportem zawierającą wyniki badań terenu. Tym razem są bardziej dokładne niż te, które zaprezentowali opinii publicznej kilka tygodni temu, kiedy sceptycy uznali zdjęcia uzyskane za pomocą georadaru za fotomontaż. Aż do 15 grudnia, gdy oficjalnie koperta zostanie otwarta, rezultat badań jest utrzymywany w tajemnicy. Przynajmniej oficjalnie, bo z przecieków wynika, że w tunelu miałyby się znajdować aż dwa składy pociągów. Wyniki raportu mają być porównane z badaniami przeprowadzonymi przez naukowców z Akademii Górniczo-Hutni- czej w Krakowie, które właśnie dokładnie wtedy zostaną przekazane do Wałbrzycha. To prawdziwy suspens w filmowym stylu, tak jak wiele rzeczy w całej tej historii. Mamy wówczas poznać ostateczną prawdę o istnieniu ukrytego pociągu, choć niektórzy wątpią, że tak się stanie. — Wszyscy czekają na bardzo kategoryczne stwierdzenia. Jest tam zakopany pociąg czy go nie ma. Na sto procent. Będą zawiedzeni, jeśli usłyszą o anomaliach w ukształtowaniu terenu, które coś tam sugerują. Jednak, prawdę mówiąc, niezależnie od tego, co się oficjalnie ogłosi, ludzie na Dolnym Śląsku już wiedzą swoje: złoty pociąg istnieje. Jeśli się go nie znajdzie na 65. kilometrze, to może jest na 61., taka wersja również istnieje — twierdzi Joanna Lamparska, autorka licznych książek o Dolnym Śląsku, które w tytule często zawierają słowo „tajemnica”. O tej niezachwianej wierze przekonała się osobiście. Podczas spotkania autorskiego zadała pytanie: „Kto uważa, że pod ziemią znajduje się złoty pociąg?”. — Ponad 200 osób w wypełnionej sali, górnicy, pasjonaci historii. Natychmiast podnosił się las rąk — opowiada. Rozhuśtanych emocji nie da się już wyciszyć. Zbyt wiele padło mocnych stwierdzeń ze strony oficjeli, istnienie pociągu potwierdzał i generalny konserwator zabytków, i marszałek województwa dolnośląskiego. — Mam życiową satysfakcję. Wreszcie zaczęto głośno mówić o ukrytym pociągu, dłużej nie można tej sprawy zamiatać po dywan. Przerwano w końcu milczenie — tłumaczy Tadeusz Słowikowski, 84-letni emerytowany górnik. Kiedy w sierpniu Polska usłyszała, że osoby prywatne zgłosiły w starostwie powiatowym w Wałbrzychu, że znalazły ukryty niemiecki pociąg z czasów II wojny światowej, w środowisku eksplorerów i poszukiwaczy skarbów natychmiast uznano, iż chodzi o Tadeusza Słowikowskiego. To wydawało się wręcz oczywiste — nikt nie dysponował tak ogromnym archiwum dotyczącym złotego pociągu i nie poświęcił mu prawie całego życia. Dawna historia — Zjawili się u mnie kilka dni temu dwaj wysłannicy Romana Polańskiego. Utrzymywali, że jest pomysł, by powstał film o odkryciu złotego pociągu. Pytali, czy nie mam nic przeciwko temu, że zostanie wykorzystana moja historia. Zainteresowała ich moja wytrwałość. Fakt, przez kilkadziesiąt lat szukałem tego pociągu i nigdy nie zwątpiłem, że istnieje — relacjonuje Słowikowski. Po raz pierwszy o tym, że w tunelu na trasie Wrocław—Wałbrzych jest ukryty zasypany pociąg, usłyszał jeszcze w latach 50. od Niemca, z którym pracował w kopalni. Gromadził też inne relacje. Polak, który w czasie wojny był pomocnikiem maszynisty, opowiedział mu, że gdy jego pociąg zatrzymał się niedaleko stacji Wałbrzych-Szczawienko, wszedł na tender lokomotywy i zobaczył, że za wysokim murem znajdowały się bocznica i dwa tory. Słowikowski rozmawiał z żyjącymi jeszcze wtedy świadkami wojennej histo- rii. Zyskiwał zaufanie miejscowych Niemców, którym powtarzał, że co prawda jego matka zginęła w Auschwitz, ale on sam i jego rodzeństwo zostali przygarnięci przez Niemca i że w każdym narodzie są przyzwoici ludzie. — Pracowałem potem na parkingu przy zamku Książ, tam przyjeżdżali Niemcy z NRD i RFN, którzy się chcieli spotkać. Słyszałem niejedną ciekawą historię o tym, co się działo na tych terenach w czasie wojny. Dotarłem także do archiwów Ministerstwa Górnictwa, a nawet wojskowych, i znalazłem naprawdę unikalne dokumenty — twierdzi Słowikowski. Kiedy o sprawie zakopanego pociągu zaczęło być głośno, postarał się, by w miejscowych gazetach napisano, że Nakręceniem filmu o odkryciu złotego pociągu podobno jest zainteresowany Roman Polański przekazał dokumenty do bankowego sejfu. Tak było bezpieczniej, w okolicy zaczęło się kręcić mnóstwo osób owładniętych gorączką złota. — Nie mam pretensji, że Piotr Koper i Andreas Richter uznali, iż są znalazcami ukrytego pociągu. Przyszli do mnie trzy dni po złożeniu zgłoszenia, rozmawialiśmy na ten temat. Ale myślę też, że powinni jeszcze udowodnić, iż naprawdę są znalazcami i mieli swoje własne źródła, a nie korzystali np. wyłącznie z pożyczonych map — podkreśla Tadeusz Słowikowski. W Dolnośląskiej Grupie Badawczej skupiającej poszukiwaczy skarbów uważa się, że sprawa nie jest jednoznacznie przesądzona. — Pan Tadeusz nie zgłasza pretensji, jest człowiekiem, który czuje, że rzeczy materialne są już dla niego nieistotne. Ale jego syn ma chyba inne zdanie i może dać temu wyraz, gdy się okaże, że ładunek pociągu jest cenny i w grę będzie wchodzić spore znaleźne — słyszę od jednego z członków grupy. Na razie przypomina to dzielenie skóry na niedźwiedziu. Prawnik Piotra Kopra i Andreasa Richtera bagatelizuje te zastrzeżenia. Sądzi, iż jest bezsporne to, że jego klienci są jedynymi znalazcami pociągu. — Spekulacji i hipotez było sporo. W swoim środowisku poszukiwacze oczywiście również wymieniają się informacjami. Istotne jest jednak to, kto w końcu zainwestował dużo czasu i spore środki finansowe w precyzyjne zlokalizowanie pociągu, a także dopełnił formalności prawnych dotyczących zgłoszenia. A poza tym naprawdę moi klienci dotarli do własnych świadków i relacji — deklaruje Jarosław Chmielewski. Dokładnie na 65. kilometrze torów kolejowych prowadzących z Wrocławia do Wałbrzycha już wcześniej prowadzono prace poszukiwacze i podjął je właśnie Tadeusz Słowikowski. — Kopaliśmy tam razem w 2003 r. Mieliśmy tylko łopaty i kilofy. To nie były nielegalne poszukiwania, na czarno. Tadeusz załatwił wszystkie oficjalne zezwolenia, od kolei państwowych też. Trzeciego dnia dokopaliśmy się już na głębokość ponad dwóch metrów i odkryliśmy, że są tam usypane fragmenty skał, które normalnie tutaj nie występują. I wtedy przyszli panowie w cywilu, przedstawili się, że są ze służby ochrony kolei, i kazali nam się wynosić — mówi Andrzej Gaik, emerytowany policjant. Uważa, że jeśli Piotr Koper i Andreas Richter zaczną prowadzić tu prace, szybko dokopią się do pociągu, który wyjechał z twierdzy Breslau, gdy zaciskał się wokół niej pierścień oblężenia, ale nigdy do Wrocławia nie dotarł. Przy okazji odkrycia może się również zacznie rozmawiać o eksploracji zagadkowego kompleksu Riese, największego zespołu górniczo-hutniczego hitlerowskich Niemiec, budowanego przez tysiące więźniów i jeńców wojennych. Olbrzymie pomieszczenia ciągną się w głąb ziemi, dokąd Niemcy przenieśli produkcje zakładów zbrojeniowych, by uchronić je przed nalotami aliantów. To także system potężnych bunkrów i schronów połączonych kursującą podziemnymi tunelami koleją. — Tak naprawdę Niemcy zaczęli drążyć tunele jeszcze wcześniej, niż mówi się oficjalnie: wkrótce po dojściu nazistów do władzy. Przygotowywali się do inwazji na Czechosłowację — uważa Tadeusz Słowikowski. Chciałby w końcu doczekać chwili, w której zostaną udostępnione podziemia zamku Książ. Długo mieściła się tu 14—27 GRUDNIA 2015 | 53 ŚWIĘTA | BIBLIA I PRZYRODA NAJMNIEJ SPODZIEWANI GOŚCIE W STAJENCE O zwierzętach i roślinach ukrytych na bożonarodzeniowych obrazach dawnych europejskich artystów Na obrazie Gentile da Fabriana z 1423 r. hołd Dzieciątku Jezus oddają także egzotyczne zwierzęta: lew, gepard, wielbłąd, jest i makak F OT FOT. OT. G GALERI ALERIA LERIA ERIA UFFIZ UFF F ZI A co z rodzinami, które wezmą te 500 zł i np. przepiją? Prawda jest taka, że nie możemy wchodzić każdemu do domu i sprawdzać, na co wydał pieniądze. Wyjątkowo w przypadku rodzin, w których pojawią się wątpliwości co do wydatkowania tych kwot, pracownik socjalny, jeśli dostanie sygnał, że coś jest nie tak, ma prawo wejść do domu beneficjenta i sprawdzić, czy pomoc trafia do dziecka, czy nie. Urzędnicy pomocy społecznej z reguły wiedzą, gdzie mogą być problemy, patologia w rodzinie. Jeśli coś będzie nie tak, pracownik socjalny ma prawo zawiesić wypłatę świadczeń, zamienić to choćby na pomoc w naturze: np. na jedzenie, ubrania, lekarstwa itp. Ale jeszcze raz mówię: szanujemy autonomię rodziny i wierzymy, że ona najlepiej wie, czego dziecku potrzeba. Nie można zakładać, że środki z programu zostaną źle wydane. KRAJ | POSZUKIWACZE SKARBÓW W PRZEMYSŁAW BARSZCZ leśnik, prezes Polskiej Fundacji Przyrodniczo-Leśnej J ednym z zadań sztuki jest odwzorowanie rzeczywistości. Obecnie, gdy niemal każdy ma urządzenie do rejestracji obrazu w kieszeni, ciężkie brzemię odpowiedzialności za utrwalenie otaczającego nas świata zostało ze sztuki zdjęte, może się więc ona poświęcić sferze ducha. W minionych wiekach zadanie opisania świata było traktowane przez artystów wyjątkowo serio, dzięki czemu możemy wejrzeć w odległe miejsca i czasy w zupełnie fantastyczny sposób. Jak za pomocą wehikułu czasu lub okna w przeszłość z widokiem na historię naturalną. Ja zawsze wykorzystuję taką okazję do przyrodniczych obserwacji rzadkich gatunków. Oglądając obrazy, stare ryciny, rzeźby, nastawiam się na sensację. Cieszę się, gdy w kącie średniowiecznego obrazu, tuż przy ramie, wypatrzę niepozornego ptaka, który po bliższej analizie okazuje się konkretnym rzadkim gatunkiem. Podczas przyrodniczej wyprawy w głąb sztuki dawnych wieków odkryjemy, że nie tylko wół, osiołek i barany chciały pokłonić się Dzieciątku. Co zobaczymy, jeżeli na moment spojrzymy na dawne dzieła sztuki sławiące narodziny Pańskie okiem przyrodnika? 14—27 GRUDNIA 2015 | 111 Śnieguła, śnieżka czy poświerka? Taka właśnie historia wydarzyła się kilka tygodni temu, gdy przeglądałem bożonarodzeniowy obraz „Podróż Trzech Króli” namalowany przez Stefano di Giovaniego zwanego Sassettą w pierwszej połowie XV w. Z narodzin Zbawiciela radowały się także stworzenia naprawdę rzadkie, z których istnienia mało ludzi zdaje sobie sprawę, a jeszcze mniej może się pochwalić spotkaniem z nimi oko w oko. Niejednokrotnie pozostaje zagadką, skąd znali je dawni artyści. Wprawdzie ludzie dawnych wieków żyli bliżej natury, lecz i tak spojrzenie w prawy, dolny narożnik obrazu Sassetty wprawiło mnie w zadziwienie. Znajdują się tam dwa niewielkie biało upierzone ptaszki. Po krótkiej analizie doszedłem do wniosku, że w grę wchodzą tylko dwa, bardzo podobne do siebie, gatunki ptaków wróblowatych: śnieżka Montifringilla nivalis lub śnieguła Plectrophenax nivalis. Przez moment zastanowiłem się też nad poświerką, lecz tę hipotezę szybko odrzuciłem. Skąd sieneński malarz sprzed 500 lat znał te rzadko spotykane ptaki, i to na tyle dobrze, że przedstawił je na swoim obrazie dokładnie, niczym w ornitologicznym atlasie? Dwa małe białe ptaszki na późnogotyckim obrazie mówią nam naprawdę dużo o jego autorze. Żeby spotkać śnieżkę lub śniegułę, trzeba zadać sobie sporo trudu. Śnieguła to najdalej na północ gniazdujący ptak lądowy — gniazda tych pięknych ptaszków odnajdywano nawet na krańcach Grenlandii. Zobaczyć śnieguły nasz malarz mógł podczas surowej zimy, kiedy to migrują nieco na południe. Musiałoby to się zdarzyć raczej nie we Włoszech, lecz np. na niemieckich wybrzeżach Morza Północnego lub… nad polskim Bałtykiem. Bardziej prawdopodobne jest, że na starym obrazie uwieczniono śnieżki. Co za tym przemawia? We Włoszech żyje ich spora populacja. Żeby spotkać śnieżki, Sassetta musiałby jednak zadać sobie sporo trudu i wyprawić się wysoko, co najmniej 2 tys. m n.p.m. w Alpy lub Apeniny, w ich naturalne środowisko. Musiał również wiedzieć, gdzie szukać oryginalnych ptaszków, mieć sporo szczęścia, ornitologiczną wiedzę. W tamtych czasach podobne wycieczki w trudny górski teren należały do rzadkości. Tym bardziej że zaobserwować śnieżki w upierzeniu godowym, w jakim 112 | FOT. REPRODUKCJA PRZEMYSŁAW BARSZCZ CZEKAM NA CUD NARODZIN Chcę także z całą mocą podkreślić, że program „Rodzina 500+” jest w naszym kraju nowością. Musimy zobaczyć, jak to będzie działać. Być może część socjalną faktycznie należałoby całkowicie oddzielić od świadczeń wychowawczych. Jesteśmy otwarci na uwagi, na głosy różnych środowisk. Po to przecież są konsultacje społeczne, by dobre uwagi wykorzystać, by stworzyć coś, co naprawdę będzie działało i wspomoże rodzinę, wpłynie na to, że ludzie przestaną się bać mieć dzieci. Ja bym bardzo chciała, żeby w Polsce rodziło się ich więcej. FOT. EAST NEWS/MONKPRESS N S/MONK ONKPRE K PR KP KPRESS P PRE RESS S KRAJ | ROZMOWA FOT.. JULITA JULIT TA SZEWCZ SZEWCZYK EW KRAJ | ROZMOWA WIKTOR ŚWIETLIK Skrzydła aniołów to wystylizowane skrzydła dużego ptaka drapieżnego. Zwracają uwagę długie lotki pierwszorzędowe Dyptam jesionolistny zwany krzewem Mojżeszowym stanowi tło W słoneczne, upalne dni dochodzi do samozapłonu olejków eterycznych dyptamu Łąka u stóp Matki Bożej pełna jest symboli zawartych w zadziwiająco wiernie przedstawionych gatunkach roślin Fiołek Viola sp. Koniczyna łąkowa symbolizuje cnotę, Trifolium pratense pokorę, skromność, oznacza zbawienie miłość dziecka do matki. oraz Trójcę Świętą Rozpoczyna pochwalną pieśń ukrytą w rozmyślnie dobranej przez artystę florze łąki Orlik pospolity Aquilegia vulgaris symbol niewinności Matki Bożej przedstawił je Sassetta, można jedynie wiosną, kiedy w górach jest jeszcze dużo śniegu, a wędrówka jest nie tylko uciążliwa, lecz i niebezpieczna. Co mogło powodować malarzem i co mogło skłonić go do podjęcia wyzwania? A może Stefano di Giovani, o którym niewiele zachowało się informacji, w ten sposób zdradził swoją ornitologiczną pasję, przez którą patrzył na świat? Za takim wytłumaczeniem obecności rzadkich, mało znanych śnieżek na bożonarodzeniowym obrazie Sassetty przemawia jeszcze jeden szczegół. Na szczycie wzgórza za orszakiem trzech mędrców, w lewym, górnym rogu obrazu znajdują się dwa żurawie Grus grus. Sposób ich przedstawienia Paprotka zwyczajna Polypodium vulgare oznacza cnotę i skromności Maryi Poziomka pospolita Fragaria vesca wskazuje na dziewictwo i macierzyństwo Maryi Madonna z Paczółtowic, autor nieznany, XV w. świadczy o znajomości nie tylko wyglądu, lecz i obyczajów tych majestatycznych ptaków, którą można zdobyć tylko podczas obserwacji ich w naturze. Gdy jeden z żurawi się pożywia, drugi osobnik czujnie rozgląda się po okolicy. Żurawie słyną z czujności i takie są w rzeczywistości — tzw. dystans ucieczki, czyli odległość, na jaką dopuszczają człowieka, zanim zerwą się do lotu, wynosi z reguły 300 m. I jeszcze jedno istotne spostrzeżenie: żurawie nie gnieżdżą się we Włoszech. W południowej części włoskiego buta znajduje się jedno z ich zimowisk, tamtędy wiedzie również jedna z tras migracji między północnymi lęgowiskami i bardziej odległymi zimowiskami afrykańskimi. Kłopot w tym, że zarówno 14—27 GRUDNIA 2015 NASTĘPNE WYDANIE TYGODNIKA „wSIECI” UKAŻE SIĘ 28 GRUDNIA