Oleszyce, dnia 24 lipca 2006r. Pan Redaktor Sławomir Trzaskowski
Transkrypt
Oleszyce, dnia 24 lipca 2006r. Pan Redaktor Sławomir Trzaskowski
Oleszyce, dnia 24 lipca 2006r. Pan Redaktor Sławomir Trzaskowski Redakcja „Głosu Lasu” Ul. Bitwy Warszawskiej 1920 r. nr 3 Na stronie www.lasypolskie.pl, przeczytałam list Pana Janusza Dawidziuka skierowany do Pana Redaktora w związku z wywiadem Pana Marka Kamoli, jaki opublikowano w „Głosie Lasu” W liście zawartych jest wiele niedopowiedzeń oraz oczywistej nieprawdy. W sprawach poruszonych przez Pana Dawidziuka zabieram głos, gdyż: 1. należę do grupy 9 dyrektorów RDLP odwołanych po historycznej już naradzie w dniu 19 listopada 2001r. 2. od września 2002 r. jestem sekretarzem Krajowego Sekretariatu Ochrony Środowiska Zasobów Naturalnych i Leśnictwa NSZZ „Solidarność” i wielokrotnie interweniowaliśmy na spotkaniach w Ministerstwie Środowiska w sprawach poruszanych ww. liście, w tym szczegółowo w sprawie zatrudnienia Pana Marka Kamoli. Odsyłam na stronę www.solidarnosc.org.pl/szn, archiwum 28.08.2003 r. -Związki zawodowe – spotkanie z Ministrem Środowiska w dniu 24 kwietnia 2003 – Protokół str.8-17. Opisując sytuację w PGL LP w roku 2001, autor podaje wynik: za 3 kw. 2001- minus 30 mln zł / dla mniej zorientowanych - jest to wartość dwóch dni sprzedaży drewna w LP/. Pan Janusz Dawidziuk przejmował PGL LP na dzień 31 października 2001 r. – gdy wynik był dodatni. Jak to się stało, że ekipa pod wodzą Pana Janusza Dawidziuka w okresie od listopada do grudnia 2001r. - a więc gdy były już wykonane wszystkie kosztochłonne prace, podpisane z odbiorcami umowy na sprzedaż drewna i pozostały jedynie przychodowe „żniwa leśne”- wynik pogorszono prawie o 100 mln zł? Wyjaśnia to relacja ze spotkania w listopadzie 2001 r. w Jedlni ówczesnego kierownictwa PGL LP z przedstawicielami przemysłu drzewnego. Otóż okazało się, w wyniku tego spotkania w dwóch ostatnich miesiącach roku nastąpiło zmniejszenie wartości sprzedaży drewna, w wielu RDLP nawet do 50%. Każdy główny księgowy nadleśnictwa i nadleśniczy powinien jeszcze pamiętać, do jakich „dziwnych księgowań” zostali w grudniu 2001 r. zobowiązani w wyniku poleceń DGLP. Stworzony dla potrzeb ekipy SLD-PSL, sławny „Bilans otwarcia” nie obrazował rzeczywistej sytuacji ekonomicznej PGL LP. Było wówczas zapotrzebowanie na udowodnienie i medialne nagłośnienie tezy: jaką to klęskę ekonomiczną spowodowały rządy AWS. Nic więc dziwnego, że nowe kierownictwo LP spod znaku SLD-PSL, również księgowo taką klęskę wykreowało. Jak to się ma do etyki leśnika i szacunku dla pracy poprzedników pozostawiam ocenie czytelników. Prawdziwy kryzys wystąpił w I półroczu 2002 r, gdy nadal trwała dekoniunktura na światowym rynku drzewnym, co wywołało konieczność obniżenia cen drewna nawet o 30%. Jednak kierownictwo LP nie dokonało weryfikacji założeń planu finansowego, co spotęgowało wśród załóg leśnych wrażenie kryzysu w Lasach Państwowych. W jednostkach nawet zaczęło brakować środków. Pan Dawidziuk przytacza w swoim liście rzekome argumenty za odwołaniem dyrektora Kamoli z funkcji. Jednak analiza poszczególnych przyczyn wskazuje jednoznacznie, że prawda jest inna. Tylko w siedmiu RDLP zlikwidowano Wydziały Ochrony Lasu, w pozostałych dziesięciu istnieją one do dnia dzisiejszego. Przy czym warto uświadomić sobie, że nie rozwiąże się „problemu większości słabych punktów RDLP, które ciążyły do Wydziału Ochrony Lasu” poprzez włączenie jego problematyki do innego równie obciążonego wydziału! 1 Pan Marek Kamola od ukończenia studiów nieprzerwanie pracował w RDLP Lublin, w tym od 1986 r. w biurze RDLP. Pan Ciszek nie przywiózł go więc „ w teczce”, co miało miejsce w okresie rządów autora w PGL LP na przykład przy powoływaniu dyrektorów RDLP. Ówczesny dyrektor RDLP w Lublinie w sprawie Pana Marka Kamoli złamał prawo, od Konstytucji poprzez Kodeks Pracy i ustawę o związkach zawodowych. Mówienie zaś o „szarej eminencji” to już rewanżyzm. Swoją drogą wolę, żeby na decyzje kadrowe wpływali leśnicy – związkowcy, niż miejscowi baronowie SLD-PSL. W wypowiedzeniu umowy o pracę Panu Markowi Kamoli, z dnia 05 sierpnia 2002 r, znak DO-111-18/ 02, RDLP w Lublinie pisze, cyt. „Przyczyną wypowiedzenia umowy o pracę jest likwidacja stanowiska pracy” , ponadto jako podstawę prawną podaje: cyt. „art.1 ust,1 w związku z art.10 ustawy z dnia 28 grudnia 1989 o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami……. .(Dz.U.Nr 4, poz.19 z 27 stycznia 1990r. z późn. zm.)”. Co więc było przyczyną wypowiedzenia umowy o pracę? Odmowa przyjęcia nowych warunków pracy, czy likwidacja stanowiska? A może inne poza merytoryczne przyczyny? Tym bardziej że tuż przed wyrzuceniem go z pracy obronił pracę doktorską z ochrony lasu na SGGW. Twierdzenie, że ówczesny dyrektor RDLP w Lublinie uzyskał aprobatę związków zawodowych jest kpiną i świadczy jedynie o ignorancji w dziedzinie prawa pracy. Autor doskonale wie, że w przypadku Pana Marka Kamoli wymagana była (zgodnie z obowiązującym ówcześnie KP) zgoda Krajowego Sekretariatu NSZZ Solidarność. Takiej zgody nigdy nie było. Każdy pracownik, który został zwolniony z pracy z rażącym naruszeniem przepisów występuje ze skargą do Sądu Pracy. Nie wiem, czy wg autora listu fakt ten należy uznać za poczucie krzywdy i dochodzenie sprawiedliwości, czy zakłamanie? Pan Kamola jako wiceprzewodniczący Krajowego Sekretariatu OŚZNiL NSZZ „Solidarność” był wręcz zobowiązany do czuwania nad zgodnością z prawem ww. procedur, tymczasem LP na Nim przećwiczyły, jak bezkarnie można łamać prawo. Pan Janusz Dawidziuk pisze dalej, że podjął rozmowy w sprawie zatrudnienia Marka Kamoli w ZOL w Radmiu, a następnie ustalił warunki pracy, lecz Pan Kamola zrezygnował z tej pracy. Pytam: z kim podjął rozmowy autor? Z samym sobą? – przecież to dyrektor generalny jest pracodawcą ZOL-i?, podkreślam, że w tym czasie był tam vacat. Posiadam kopię pisma DGLP skierowanego do Pana Marka Kamoli, z dnia 27 marca 2003, znak GK-1102-31/03, podpisanego przez Zastępcę Dyrektora Generalnego Janusza Zaleskiego, treść jego cyt. w całości: „Uprzejmie dziękujemy Panu za złożenie oferty podjęcia pracy w Zespole Ochrony Lasu. Jednocześnie informujemy, że brak jest możliwości zaproponowania pracy w tych komórkach organizacyjnych. Z poważaniem” pieczątka i podpis. Odszkodowanie w wysokości dwumiesięcznego wynagrodzenia wobec faktu, że Pan Marek Kamola został wyrzucony poza Lasy Państwowe, nie usprawiedliwia łamania prawa przez dyrektora wobec pracownika. Pan Marek Kamola został potraktowany przez ekipę kierowaną przez Pana Dawidziuka jak przedmiot, który przypadkowo pojawił się w RDLP Lublin i którego natychmiast potrzeba wyrzucić poza PGL LP. Lekceważący styl listu wobec wszystkich, którzy mają odmienne zdanie od Pana Janusza Dawidziuka, przypomniała mi słowa z pieśni Jana Pietrzaka „ A Pan mi mówi Panie Kontrolerze , dym z papierosa puszczając beztrosko, że ja niestety do tych nie należę, którzy powinni zajmować się Polską” Przypadek Pana Marka Kamoli nie był odosobniony. Przytoczę inne: Konrad Tomaszewski bez pracy na etacie w LP do końca 2005 r., Krzysztof Bałazy – bez pracy do kwietnia 2005 r. Dariusz Bąk prawie rok bez pracy, potraktowany przez swojego następcę jak przedmiotpismo z dnia 13 lutego 2002, znak DK-110/24/2002, w którym dyrektor Wasiak w 2 uzgodnieniu z autorem listu zwraca się do dyr. RDLP w Warszawie, Lublinie, Łodzi, Katowicach i Krakowie z prośbą o przedstawienie możliwości zatrudnienia Pana Dariusza Bąka. –„Oddam konia w dobre ręce”- i tyle. Odpowiedzi z tych RDLP negatywne – zgodnie z intencją pana Dawidziuka. Dalej, Jan Podmaski – pełnomocnik inicjatywy obywatelskiej- bez pracy pół roku, Marek Szary – zwolniony ze złamaniem prawa, bez pracy w LP do końca 2005 r., - Sławomir Wencel- bez pracy w LP, Sławomir Trzaskowski – po odwołaniu ze stanowiska dyrektora Centrum Informacyjnego Lasów Państwowych w listopadzie 2001 r. bez żadnej pracy przez blisko rok, potem, od października 2003 r. na pół etatu w ORWLP w Bedoniu, Bogdan Szumowski - po odwołaniu ze stanowiska dyrektora LBG zatrudniony na stanowisku strażnika leśnego, Janusz Kaczmarek, dojeżdżający do pracy codziennie 150 km, Paweł Ciszek, Andrzej Choromański, Andrzej Dowbecki., dziesiątki nadleśniczych, setki leśniczych, pracowników biur itp. Większość z nich została wyrzucona z Lasów Państwowych tylko dlatego, że nie podobali się miejscowym baronom SLD-PSL. W latach 2002-2005 zredukowano załogę PGL LP o prawie 25%. Ci ludzie już nie upomną się o swoje prawa. Ci, co pozostali, powoli zapominają, część zaczyna wspominać kierowanie PGL LP przez Pana Janusza Dawidziuka z „łezką w oku” zwłaszcza w kontekście uruchomionych pod koniec 2005 r. premii. Ale co z poczuciem przyzwoitości? Pozostaje jednak niepodważalny fakt, leśnicy w latach 2002 - 2005, otrzymali wyraźny sygnał: „nie liczy się wiedza merytoryczna na temat gospodarki leśnej, lecz poprawne kontakty z aktualnie rządzącymi elitami”. Obecnie powoli przywraca się normalność w LP. Pozostaje żywić nadzieję, że czasy poniewierania ludźmi, jakie stworzył pan Dawidziuk – nigdy już nie wrócą. I jeszcze jedno. Dziś żaden z aktualnie odwołanych kierowników jednostek organizacyjnych nie pozostaje bez pracy. Grażyna Zagrobelna 3