Rodzina katolicka - Kapitaliści są w Kościele
Transkrypt
Rodzina katolicka - Kapitaliści są w Kościele
Rodzina katolicka - Kapitaliści są w Kościele poniedziałek, 10 listopada 2008 13:56 Pierwsi chrześcijanie „byli razem i wszystko mieli wspólne”. Była to jednak wspólnota konsumpcji, nie zaś produkcji, bowiem „sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby” . Nie stawały się one własnością wspólnoty, która produkowała dzięki nim dobra na wspólny użytek. Nie mieli oni zresztą zamiaru czegokolwiek produkować, wyczekiwali jedynie rychłego powrotu Chrystusa. Jednak im dłużej Zbawienie nie nadchodziło, tym w mniejszym stopniu można było liczyć tylko i wyłącznie na przypływ dóbr od osób nowo nawróconych. Między innymi dlatego św. Paweł pisał do Tesaloniczan: „u nikogo nie jedliśmy za darmo chleba, ale pracowaliśmy w trudzie i zmęczeniu, we dnie i w nocy, aby dla nikogo z was nie być ciężarem (...) Kto nie chce pracować, niech też nie je!” Jednak nigdzie nie jest przykazane, by chrześcijanie łączyli swoje majątki i tworzyli socjalistyczne enklawy, nigdzie też nie widać w Piśmie Świętym zakazu prowadzenia wymiany handlowej z osobami spoza wspólnoty. W Dziejach Apostolskich widać także wyraźnie tolerancję dla własności prywatnej, gdy Piotr karci Ananiasza, który ukrył prawdziwą wartość sprzedanego przez siebie majątku. „Ananiaszu - powiedział Piotr - dlaczego szatan zawładnął twym sercem, że skłamałeś Duchowi Świętemu i odłożyłeś sobie część zapłaty za ziemię? Czy przed sprzedażą nie była twoją własnością, a po sprzedaniu czyż nie mogłeś rozporządzić tym, coś za nią otrzymał? Jakże mogłeś dopuścić myśl o takim uczynku? Nie ludziom skłamałeś, lecz Bogu”. Winą Ananiasza nie jest to, iż nie oddał całej zapłaty za ziemię, którą sprzedał, a to, iż ukrył ten fakt. Gdyby w ogóle nie sprzedał swego majątku, w oczach Boga nie byłby grzesznikiem. Wolność jednostki i własność prywatna, swoboda rozporządzania swoim majątkiem, to cechy systemu gospodarczego, zwanego kapitalizmem. Z powyższych cytatów wynika, iż nie są one sprzeczne z zasadami chrześcijaństwa. Czy jednak rzeczywiście można mówić o tym, że nauka Kościoła Katolickiego jest zgodna z kanonami gospodarki wolnorynkowej? Katolicka nauka społeczna a ekonomia Przede wszystkim należy zacząć od postawienia pytania, czy i w jakim stopniu nauka Kościoła może wpływać na rozważanie słuszności bądź niesłuszności danego systemu gospodarczego. Przykazania katolickiej nauki społecznej nie są dogmatami. Jak pisze profesor teologii Michał 1/6 Rodzina katolicka - Kapitaliści są w Kościele poniedziałek, 10 listopada 2008 13:56 Wojciechowski, „na ogół nie powołuje się ona bezpośrednio na źródła wiary, lecz na aktualne, często doraźne nauczanie przedstawicieli Kościoła w czasach nowszych. W wielu miejscach powtarzali oni po prostu stałe zasady nauki katolickiej. (...) Zawiera pewne potrzebne wiernym wskazówki, możliwie najlepsze, jakie w danym momencie da się sformułować. Trzeba się z nimi liczyć, ale podlegają one jednak krytyce i ulepszaniu. Ponadto nauczanie to nie jest jednolite” . Przyznaje to także Jan Paweł II w encyklice Sollicitudo rei socialis, pisząc: „Kościół nie może zaofiarować technicznych rozwiązań problemu niedorozwoju jako takiego (...). Nie proponuje bowiem systemów czy programów gospodarczych i politycznych ani też nie stawia jednych ponad innymi, byleby godność człowieka była należycie uszanowana i umacniana, a Kościołowi była pozostawiona konieczna przestrzeń do wypełnienia własnego posłannictwa w świecie.” (41). Dalej pisze też: „Nauka społeczna Kościoła nie jest jakąś „trzecią drogą” między liberalnym kapitalizmem i marksistowskim kolektywizmem ani jakąś możliwą alternatywą innych, nie tak radykalnie przeciwstawnych wobec siebie rozwiązań: stanowi ona kategorię niezależną. (...) Nauka ta należy przeto nie do dziedziny ideologii, lecz teologii, zwłaszcza teologii moralnej” (41). Jakie kryteria musi jednak spełniać ekonomia wolnorynkowa, by, jak chce tego Papież, „należycie szanować i umacniać godność człowieka”, oraz umożliwiać ludziom poszukiwanie „szczęścia możliwego na tym świecie, odpowiadającego ich osobowej godności”? Są one dwojakiego rodzaju, chciałbym podzielić je na utylitarne, oraz moralne. Kościołowi zależy więc na tym, by człowiek mógł osiągnąć na tym świecie dobrobyt, jednocześnie zaś nie tracił możliwości rozwoju moralnego oraz nie gubił z oczu celu swej ziemskiej wędrówki, jakim jest Zbawienie. Aby w ogóle móc sprawdzić, czy wolny rynek można pogodzić z przykazaniami Kościoła należy przede wszystkim uznać ewentualność takiej zgodności. Niedopuszczalne jest więc aprioryczne stwierdzanie, iż rozwiązania socjalistyczne czy etatystyczne są z chrześcijaństwem zgodne, wolnorynkowe zaś nie (lub odwrotnie). Celem katolika zajmującego się kwestiami gospodarczymi nie jest wprowadzenie cen maksymalnych, płacy minimalnej, czy „prorodzinnych” ulg podatkowych, a to, by członkowie rodzin za zarobione przez rodziców pieniądze mogli zaspokoić jak najwięcej swoich potrzeb. Sprawdzenie, czy wymienione przeze mnie środki prowadzą do owego celu, należy do dziedziny ekonomii, a nie katolickiej nauki społecznej. Stąd absurdem jest stwierdzenie Marka i Louise Zwicków, iż „potrzebujemy Mandatum, aby mieć pewność, że ekonomia nauczana na katolickich uniwersytetach odzwierciedlać będzie naukę społeczną Kościoła” . Skoro Kościół nie proponuje konkretnego systemu, to badania ekonomiczne, dotyczące efektywnego wykorzystania dóbr będących w niedoborze, muszą być wolne. 2/6 Rodzina katolicka - Kapitaliści są w Kościele poniedziałek, 10 listopada 2008 13:56 Profesor Thomas Woods, historyk i ekonomista, a przy tym tradycjonalista katolicki, pisze: „mam na uwadze ten sam cel, co autorzy encyklik społecznych – wzrost dobrobytu ludzi pracy. Ale skoro wiem, że zalecana przez papieży droga do osiągnięcia tego celu nie wiedzie w pożądanym kierunku, zaś proponowana przeze mnie alternatywa, dozwolona moralnie [m.in. zniesienie płacy minimalnej i przywilejów związkowych – przyp. SS.], przyniesie systematyczną poprawę standardu życia, to z pewnością nie jestem winien „odstępstwa” za głośne wypowiedzenie tej myśli” . Pochwała rynku W Kościele byli i są zarówno zwolennicy rozwiązań interwencjonistycznych, jak i wolnorynkowych. Ci drudzy pojawiają się już w XVI wieku, w postaci hiszpańskich późnych scholastyków. Austriacki (acz nie zaliczany do „szkoły austriackiej”) ekonomista Joseph Schumpeter twierdził, iż „w ramach ich systemu teologii moralnej i prawa ekonomia uzyskała określony, jeśli nie osobny sposób istnienia; bardziej niż jakakolwiek inna grupa oni właśnie zbliżyli się do miana „Ojców Założycieli” ekonomii naukowej” . Wykładali oni głównie na uniwersytecie w Salamance, w swoich zainteresowaniach zajmowali się zarówno teologią, jak i ekonomią. W swoich badaniach dochodzili często do wniosków zbieżnych z myślą współczesnych wolnorynkowych teoretyków ekonomii. Kapelan królów Hiszpanii Pedro Fernandez Navarrete stwierdzając, iż „kto nakłada wysokie podatki, otrzymuje je od bardzo nielicznych” właściwie sformułował prawo Laffera 350 lat przed zaprezentowaniem słynnej krzywej nazwanej imieniem tego ekonomisty. Podobnie negatywnie na temat wysokich podatków wypowiadał się Juan de Mariana. Twierdził on, iż władcy nakładając gigantyczne daniny „wysysają prywatne dobra”, dla poprawy swego dobrobytu. Z tego stanu rzeczy korzystają głównie urzędnicy. „Jakże smutne jest dla państwa i jakże znienawidzone dla uczciwych ludzi jest obserwowanie tych, którzy rozpoczynają pracę w administracji publicznej jako nędzarze, a stają się bogaci i otyli w służbie publicznej” - pisał de Mariana. Tomasz de Mercado podkreślał wagę kierowania się własnym interesem dla ogólnego dobrobytu. „Jeśli powszechna miłość nie skłoni ludzi do tego, aby troszczyli się o rzeczy, prywatny zysk jak najbardziej tak” . Czy nie przypomina nam to koncepcji niewidzialnej ręki rynku Adama Smitha? Także dziś wielu chrześcijan wskazuje na wyższość wolnej gospodarki. Wspomniany już wcześniej Thomas Woods pisze m.in. o „bezpłatnej służbie zdrowia”: „udostępnienie pomocy medycznej „tanio, a nawet bezpłatnie” oznacza przede wszystkim wyższy koszt zatrudnienia robotnika, co w konieczności wiąże się z wyższym bezrobociem” . Michał Wojciechowski ostro atakuje lewicową politykę gospodarczą: „Tam, gdzie zbędni funkcjonariusze, złodzieje, lewicowi 3/6 Rodzina katolicka - Kapitaliści są w Kościele poniedziałek, 10 listopada 2008 13:56 ideolodzy, leniwi żyjący z socjalu i inni pasożytniczy egoiści zyskują dzięki wsparciu polityków przewagę, tam i gospodarowanie w końcu się załamie, jak organizm zaatakowany przez raka” . Jan Paweł II a wolna gospodarka Przedstawienie obrony wolnej gospodarki przeprowadzonej przez chrześcijan byłoby niepewne, gdyby nie wspomnieć także o wkładzie papieża Jana Pawła II. W encyklice Centesimus annus wskazuje on na fakt, iż historia udowodniła porażkę socjalizmu. „Drugim czynnikiem kryzysu jest niewątpliwie niesprawność systemu gospodarczego, której nie należy rozpatrywać jedynie jako problemu technicznego, ale raczej należy widzieć w tym następstwo pogwałcenia praw człowieka do inicjatywy, do własności i do wolności w dziedzinie ekonomicznej” (24) – pisze Papież. W innym miejscu atakuje fetysz świata zachodniego, państwo opiekuńcze: „Interweniując bezpośrednio i pozbawiając społeczeństwo odpowiedzialności, Państwo opiekuńcze powoduje utratę ludzkich energii i przesadny wzrost publicznych struktur, w których — przy ogromnych kosztach — raczej dominuje logika biurokratyczna, aniżeli troska o to, by służyć korzystającym z nich ludziom. Istotnie, wydaje się, że lepiej zna i może zaspokoić potrzeby ten, kto styka się z nimi z bliska i kto czuje się bliźnim człowieka potrzebującego. Przy tym często pewnego rodzaju potrzeby wymagają odpowiedzi wykraczającej poza porządek tylko materialny, takiej mianowicie, która potrafi wyjść naprzeciw głębszym potrzebom ludzkim. Należy tu pomyśleć o sytuacji uchodźców, emigrantów, osób starych lub chorych i o tylu innych osobach wymagających opieki, jak choćby narkomani; ludziom tym skutecznie może pomóc tylko ten, kto oprócz koniecznego leczenia zaofiaruje im szczere braterskie oparcie” (48). Oczywiście Jan Paweł II nie jest libertarianinem, obowiązki państwa widzi szersze, niż większość wolnorynkowych ekonomistów, także w zakresie gospodarki. Właściwie po każdym zdaniu afirmującym wolny rynek pojawiają się przestrogi przed nadużyciami, papież nakreśla także granice jego funkcjonowania. Jednak przede wszystkim państwo powinno ograniczać się do zapewnienia instytucjonalnych ram działalności. „Działalność gospodarcza, zwłaszcza w zakresie gospodarki rynkowej, nie może przebiegać w próżni instytucjonalnej, prawnej i politycznej. Przeciwnie, zakłada ona poczucie bezpieczeństwa w zakresie gwarancji indywidualnej wolności i własności, a ponadto stabilność pieniądza oraz istnienie sprawnych służb publicznych” (48). Powołanie przedsiębiorcy 4/6 Rodzina katolicka - Kapitaliści są w Kościele poniedziałek, 10 listopada 2008 13:56 Niechęć do badań ekonomicznych, które mogłyby udowodnić wyższość gospodarki wolnorynkowej wynika w dużej mierze ze stereotypu wilczego kapitalizmu, symbolizowanego przez przedsiębiorczych bonzów, którzy wyzyskują pracujących po osiemnaście godzin dziennie manchesterskich robotników, ale także z przesiąknięcia marksistowskim szablonem myślowym, który nawet mimowolnie stał się przybrudzonym szkiełkiem, przez które obserwuje się rzeczywistość gospodarczą. Ów szablon kieruje ludzi ku apologii państwa, które obarcza się wieloma obowiązkami, przede wszystkim zaś naprawą niedomogów praw ekonomii. Stereotyp złego przedsiębiorcy prowadzi także do problemu moralnego. Negatywne opinie na temat osób prowadzących działalność gospodarczą prowadzą do podziałów w Kościele. Ks. Sirico pisze o przedsiębiorcach: „Bardzo często są to osoby, którym się względnie dobrze powodzi, posiadające głębokie moralne i religijne przekonania. Niemniej jednak każda z nich doświadcza moralnego napięcia i to nie z tego powodu, że to co robi jest czymś złym, lecz dlatego, że ich przywódcy religijni zwykle nie zdołali pojąć dynamiki ich powołania i w związku z tym nie są w stanie udzielić im moralnego wsparcia i umocnienia. (...) Przypominam sobie zwłaszcza jednego człowieka, który nazywał siebie konserwatywnym chrześcijaninem. Powiedział mi, że już nie chodzi na nabożeństwa, ponieważ nie chce siedzieć w jednej ławce ze swoją rodziną i zostać ostro zganionym za swój talent do biznesu. Ile jeszcze krytycznych kazań będzie w stanie wysłuchać właściciel małej firmy lub inwestor bankowy, zanim straci ducha i zdecyduje się przespać dzień Szabatu?” Ks. Sirico stara się dać nadzieję osobom przedsiębiorczym, oraz wskazać fakt, iż prowadząc firmę i będąc pracodawcą mogą realizować swoje powołanie. „Każda osoba została stworzona na obraz Boga i otrzymała pewne naturalne uzdolnienia. Bóg pragnie, by były one rozwijane i traktowane jako dobre dary. Jeśli dar okaże się zdolnością do biznesu, handlu akcjami, inwestowaniu w bankowości, wspólnota religijna nie powinna potępiać takiej osoby jedynie ze względu na jej profesję” . Przedsiębiorca może realizować swoje powołanie poprzez uczciwość, rzetelność, a także przez świadczenie pomocy innym, korzystając z własnych możliwości finansowych, czy autorytetu. Z pewnością ciężko powiedzieć o katolickiej nauce społecznej, iż jest liberalna gospodarczo. Jednakże jak twierdzi T. Woods, „potępiając w Rerum novarum socjalizm per se, papież [Leon III – przyp. SS.] nie potępił równocześnie kapitalizmu per se, jako że był to system spoczywający ostatecznie na tej samej zasadzie własności prywatnej, której Leon bronił przed atakami socjalistów” . Zasady takie jak wolność jednostki, swoboda działania, czy własność prywatna są podstawą KNS, nawet jeśli obok mamy zasadę ograniczonego zaufania do gry rynkowej. Biznesmenom należy się szacunek i często także pochwała, chrześcijańskim ekonomistom zaś zaufanie, iż w swojej działalności badawczej kierują się w pierwszej 5/6 Rodzina katolicka - Kapitaliści są w Kościele poniedziałek, 10 listopada 2008 13:56 kolejności dążeniem do prawdy i dobra człowieka. Stefan Sękowski Stefan Sękowski – redaktor w portalu Fronda.pl, publikował m.in. w „Najwyższym Czasie!”, „Arcanach”, „Opcji na Prawo” i niemieckim miesięczniku „Eigentümlich Frei”. Przetłumaczył m.in. „Wspomnienia” Ludwiga von Misesa, oraz zbiór esejów Lysandera Spoonera „Nie Zdrada”. Członek Stowarzyszenia KoLiber. Mieszka w Lublinie. Za: Prawy.pl 6/6