Stanisław Ślęzak
Transkrypt
Stanisław Ślęzak
Stanisław Ślęzak - uczestnik pięciu paraolimpiad Urodzony 6 kwietnia 1944 roku w Jasiennej koło Nowego Sącza. Absolwent Technikum Przemysłu Drzewnego w Tarnowie. Nauczyciel zawodu. Pracownik Spółdzielni „Przełom”. Instruktor rekreacji i sportu inwalidzkiego. Od 1976 roku działacz Zrzeszenia Sportowego Osób Niepełnosprawnych „Start” w Nowym Sączu. Radny Miejskiej Rady Narodowej, w latach 1969 - 1988. Uczestnik jako trener i opiekun sportowców igrzysk paraolimpijskich. Założyciel sekcji kolarskiej w Klubie Sportowym „Start”. Ma na swoim koncie udział w aż pięciu (!) paraolimpiadach: Albertville, Lillehammer, Nagano, Salt Lake City i Turynie. Przed nim szósta paraolimpiada w kanadyjskim Vancouver! Na zdjęciu – drugi od lewej strony, w czapce. OLIMPIADY wg Stanisława Ślęzaka Jednak się cofamy…. Najlepsza sportowo Zdecydowanie paraolimpiada w Turynie. Dwa złote medale Kasi Rogowiec nie tylko ozłociły naszą ekipę, ale sprawiły, że o sportowcach niepełnosprawnych stało się głośno. Wzrosło zainteresowanie mediów. W tym telewizji. Dariusz Grzyb: Z perspektywy pięciu paraolimpiad jak Pan ocenia sportowy rozwój paraolimpijskich zawodników i dyscyplin zimowych? Stanisław Ślęzak: Nazwałbym to raczej cofaniem się niż rozwojem. Dawniej organizowano wiele imprez sportowych w których brali udział niepełnosprawni sportowcy, teraz jest trudno spotkać takich zawodników. Selekcja odbywa się nieraz na… ulicy. Widzę osobę, która jest niepełnosprawna i namawiam, przekonuję, aby wzięła udział w zawodach, rozpoczęła treningi. W naszym kraju działa 40 - 50 stowarzyszeń, w których tacy zawodnicy mogą ćwiczyć. Najciekawsza Albertville. Była to dla mnie pierwsza paraolimpiada i pełna ciekawości. Mieszkaliśmy na wysokości 2100 metrów n.p.m. W pięknej kotlinie, otoczonej górami. Ta paraolimpiada utkwiła mi w pamięci najbardziej. Najdziwniejsza Jednak Nagano. Liczyliśmy na sukcesy, a tymczasem tych zabrakło. To była paraolimpiada niespełnionych marzeń trenerów i zawodników. Mogę zatem powiedzieć, że była najmniej przyjemna sportowo. Największe zaskoczenie Lillehammer! Zdecydowanie! Wywalczyliśmy ponad dziesięć medali. Najzabawniejsza Salt Lake City. Zderzenie ze Stanami było dla nas najciekawsze i....najzabawniejsze, ze względu na mormonów, których poznaliśmy, Największe zaskoczenie Złoty medal Kasi Rogowiec w Turynie na dystansie 15 km stylem klasycznym. D.G.: To jak w takim razie liczyć na sukces w Vancouver? S.Ś.: Lepiej nie liczyć i mile się zaskoczyć. D.G.: Odejście trenera Wiesława Cempy do Polskiego Związku Narciarskiego zmieniło styl pracy kadry? S.Ś.: Przede wszystkim wszyscy cieszymy się z sukcesów podopiecznych trenera Cempy. Wyniki osiągane przez jego zawodników, m.in. Sylwię Jaśkowiec są znakomite. Mocno kibicujemy tej grupie i trzymamy kciuki za dalsze sukcesy. Oczywiście wszyscy żałujemy, że Wiesiek odszedł do PZN, ale nas po prostu nie było stać na zatrudnienie tak dobrego fachowca i szkoleniowca. D.G.: Ma Pan chyba jakiś kolejny talencik, którym chciałby się pochwalić? S.Ś.: Oczywiście. Arleta Dudziak pochodzi z Makowicy koło Limanowej w województwie małopolskim. Trenuje biegi narciarskie i biathlon. Ma za sobą udane starty. D.G.: Ma szanse startu w Vancouver? S.Ś.: Tak i nieskromnie powiem, że liczę na jej udane występy. To dziewczyna o sporych możliwościach, talencie i sportowych predyspozycjach. D.G.: Kibice po cichu liczą na kolejne bardzo udane starty Katarzyny Rogowiec. Trenuje, czy po paraolimpiadzie w Turynie, pełnej sukcesów dała sobie odpocząć od sportu? S.Ś.: To nasza wielka gwiazda. Jej brak w Vancouver byłby sporym osłabieniem polskiej kadry. Kasia wystartuje w Kanadzie i jest wymieniana w gronie głównych kandydatek do złotych medali w biegach narciarskich i biathlonie. Ale czy może być inaczej? D.G.: Rozmawiałem ostatnio z Kasią i miała chwile zwątpienia….. S.Ś.: Jestem dobrej myśli i nie tylko ja nie dopuszczam do siebie myśli, że mogłoby jej zabraknąć na trasach w Kanadzie, gdzie będzie bronić złotych krążków. Wrzesień - Październik Nr 6/2009 23