Bocian w podróży! odc. 4

Transkrypt

Bocian w podróży! odc. 4
Bocian w podróży! odc. 4
Jeszcze do niedawna (bo zaledwie około 100 lat temu!), ludziom nawet się nie śniło, że małe, słabe
ptaki mogłyby samodzielnie odbywać dalekie wędrówki pomiędzy kontynentami. Przełom
zawdzięczamy Bocianom…
W sierpniu, czasem nawet już pod koniec lipca, nasze Bociany Białe zaczynają gromadzić się na
sejmikach. Skupiają się wówczas w stada po kilkadziesiąt lub nawet kilkaset ptaków. Dawniej - ich
sejmiki liczyły nawet ponad 1000 ptaków.
W Polsce na miejsca takich zlotów ptaki wybierają rozległe i żyzne łąki w dolinach wielkich rzek lub
w sąsiedztwie bagien. Miejsca to bardzo już rzadkie. Tym bardziej więc, widok stad sejmikujących
Bocianów robi niezwykłe wrażenie. Ściągają tutaj całe bocianie rodziny, a także te ptaki, które nie
wyprowadzały lęgów, ale w naszych szerokościach geograficznych spędzały lato.
Na sejmikach boćki przygotowują się do niewyobrażalnie dalekiej wędrówki na południe. Poznają się
– i chociaż z natury nie mają łatwego charakteru, to wiedzą, że „w jedności siła”. „Sprzątają świat”
pożerając wielkie ilości gryzoni, dżdżownic i innych podobnych przysmaków. I chociaż droga przed
nimi daleką i niepewna, nie mogą przesadzić z obżarstwem, bo grube i ociężałe za daleko nie polecą.
Wreszcie ćwiczą, skrzydła szybując godzinami nad okolicą. I dużo, dużo odpoczywają…
W końcu, jakby się ociągając i nie bez lęku, któregoś ciepłego dnia ruszą w drogę. Najpierw odlatują
ptaki młode oraz te, które w tym sezonie nie wyprowadzały lęgów. Pierwsze stada opuszczą Polskę
już w połowie sierpnia. Ostatnie możemy zobaczyć jeszcze pod koniec września. Pojedyncze ptaki
nawet jeszcze później, a wyjątkowo odważne i lubiące smak ryzyka… przez całą zimę. I chociaż takie
przypadki zdarzały się prawdopodobnie już dawniej, to ostatnio wydają się być częstsze. W Europie
Południowej formują się nawet populacje osiadłe, co jest już zjawiskiem zupełnie nowym.
Zachowania te zapewne związane są ze zmianami klimatycznymi.
Zdecydowana większość naszych Bocianów to prawdziwi światowcy. O podróżach, jakie te dzielne
ptaki odbywają i widokach jakie oglądają większość z nas może tylko pomarzyć.
Ale – ich podróże są tyleż fascynująca i niezwykłe, co trudne i niebezpieczne – szczególnie dla
młodych i niedoświadczonych. Odpowiednia kondycja i ogólnie dobre przygotowanie są tutaj
sprawami pierwszej wagi. Nasze ptaki, podobnie jak ich kuzyni z tej części kontynentu, lecą
najczęściej szlakiem wschodnim - jednym z 3 głównych europejskich szlaków wędrownych. I tak,
początkowo będą leciały w kierunku południowo-wschodnim. Polecą wzdłuż wschodnich krańców
Karpat (lub nielicznymi przełęczami), dalej nad Bałkanami, potem nad Cieśniną Bosfor i Azją
Mniejszą. Tam skręcą na południe, ciągnąc wzdłuż wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego.
Przemierzą Półwysep Synaj i dalej wzdłuż Nilu dolecą do Afryki Równikowej. Część tutaj spędzi zimę,
pozostałe polecą jeszcze dalej, osiągając południowe wybrzeża Afryki, gdzie trafią na tamtejsze lato –
porę obfitości.
Gdy już dotrą na miejsce przechadzają się pośród słoni, zebr, antylop i całej tej scenografii, którą my
znamy najczęściej z filmów na kanałach National Geographic czy Animal Planet. Boćki jednak, jak na
prawdziwych obieżyświatów przystało, czują się tam równie swobodnie jak wtedy, gdy dzielą łąkę z
naszą swojską krasulą. Zresztą, na gorącej sawannie, mogą też spotkać dobrych znajomych z
dalekiego podwórka, gdzieś w kraju nad Wisłą – np. Jaskółki Dymówki, które również zimę spędzają
w Afryce. Ptaki przyleciały w listopadzie lub na początku grudnia, a już w lutym, najpóźniej w marcu,
ruszą w drogę powrotną.
Podczas swych niezwykłych wędrówek Bociany nie lecą aktywnie (wciąż machając skrzydłami jak
robią to na przykład gęsi), lecz szybują wykorzystując wstępujące prądy powietrza. Doskonale
rozpoznają takie „windy”, które wynoszą je bardzo wysoko (oficjalny rekord to wysokość 1550m), a
następnie ześlizgują się do podstawy następnej i powtarzają cały manewr. Taka technika lotu jest
bardzo oszczędna – wystarczy rozpostrzeć skrzydła oraz… mieć pojęcie o nawigacji powietrznej,
wstępujących prądach i kilku innych oczywistych szczegółach. Warto też obserwować
współpodróżnych, którzy migrują w ten sam sposób. Dzięki temu ptaki nie muszą tracić czasu i
energii na wyszukiwanie prądów termalnych – wystarczy podążać za innym: bocianami (również
czarnymi), żurawiami, orłami i innymi dużymi drapieżnikami. W przewężeniach głównych szlaków
migracyjnych (np. Bosfor, Izrael, Synaj, Gibraltar), w miesiącach jesiennych i wiosennych każdego
dnia można podziwiać jedne z najwspanialszych spektakli na Ziemi – koncentracje wielkich ptaków,
różnych gatunków liczące dziesiątki a nawet setki tysięcy, szybujących hen wysoko na niebie...
Warunkiem korzystania z prądów wznoszących jest odpowiednio ciepła i możliwie słoneczna pogoda.
To dlatego Bociany rozpoczynają swoją podróż, w czasie gdy dookoła jeszcze lato – no może prawie…
Ograniczenie jest takie, że mogą przemieszczać się tylko w ciągu około 9 godzin dziennie – od rana
do popołudnia. I nie mogą podróżować wcale nad wodami - bo tam nie tworzą się wstępujące prądy
powietrza. Mimo to, przy sprzyjających (czytaj „normalnych”) warunkach pogodowych, lecą ze
średnią prędkością ponad 40km/h, pokonując dziennie ok. 340km. Niektóre przemierzają w ten
sposób nawet 11000 km, w czasie zaledwie 30-40 dni (rekordowo dwudziestukilku). A przecież to
tylko droga w jedną stronę!
W czasie swojej wędrówki są narażone na kaprysy pogody, a często jej dramatyczne załamania.
Muszą omijać ogniska wojen i konfliktów zbrojnych, które często wybuchają na ich trasie. Muszą też
zdobywać pożywienie i uważać, aby w chwili słabości samemu nie paść ofiarą jakiegoś drapieżnika, a
przede wszystkim licznie polujących na nie ludzi – czasami dla mięsa (rdzenni Afrykanie), czasami
(częściej!) dla sportu (szczególnie intensywnie na Malcie, Cyprze, na Bliskim Wschodzie, w Arabii).
Jeszcze do niedawna (bo zaledwie około 100 lat temu!), ludziom nawet się nie śniło, że małe, słabe
ptaki mogłyby samodzielnie odbywać dalekie wędrówki pomiędzy kontynentami. Zresztą również
dzisiaj, wciąż są to niewyobrażalne dla nas odległości – i to bez mapy, kompasu, skomplikowanej
technologii i samolotów, zaś fenomen ptasich migracji jest wciąż jedną z mniej poznanych dziedzin
nauki. Oczywiście cechą ludzką jest wiedzieć lub przynajmniej wierzyć że się wie. I tak nasi
prapradziadkowie wiedzieli-wierzyli, że ptaki zapadają w sen zimowy pod ziemią, w jaskiniach lub
gdzieś na dnie rzek, jezior i mórz. Inna ścieżka kazała wierzyć, że ptaki, które znikały na czas
chłodów, przechodziły inkarnację wcielając się w inne zwierzęta. Wszystko po to, aby z wiosną
przeistoczyć się ponownie i powrócić jako słowiki, pliszki, bociany…
W każdym razie, przełom zawdzięczamy Bocianom właśnie – a konkretnie jednemu nieszczęśnikowi,
który w 1822 roku powrócił do swojego rodzinnego gniazda w Maklenburgii… z włócznią, która
przeszywała jego ciało. Dzielny ptak wzbudził zainteresowanie hrabiego Christiana Ludwiga von
Bothmer, który zabił Bociana, aby z bliska przyjrzeć się fatalnej „przesyłce”. Nosiła ona wszelkie
cechy charakterystyczne dla plemion środkowoafrykańskich(!). Wówczas to po raz pierwszy pojawiła
się poważna (bo naukowa) myśl, że ptak musiał być… w Afryce. Hipoteza ta wydawała się jednak
ówczesnym mędrcom tak śmiała i nieprawdopodobna, że zamknięto ją na kolejnych kilkadziesiąt lat
(do przełomu wieków). Pierwsza nowoczesna naukowa rozprawa o migracjach ptaków, została
opublikowana dopiero w 1972 roku!
Na kolejny odcinek opowieści o Bocianach zapraszamy już wkrótce – Bocian Polski.