Rządzący wybierają geszeft
Transkrypt
Rządzący wybierają geszeft
Rządzący wybierają geszeft Rozmowa z posłem na Sejm RP WIESŁAWEM SZCZEPAŃSKIM • Znów w Sejmie gorąco wokół spółdzielni. Czy nasz parlament nie ma naprawdę większych problemów, niż ujarzmianie spółdzielczości ? - Myślę, że głośno już nie jest. Ten temat był istotnie drążony parę miesięcy temu, kiedy posłanka Platformy, Pani Lidia Staroń przedstawiła dwa projekty ustaw: Prawa spółdzielczego i o spółdzielniach mieszkaniowych. Podczas debaty nad tymi projektami wskazywaliśmy, że są one szkodliwe, zarówno dla środowiska spółdzielczego jak i samych spółdzielni mieszkaniowych. W obu przypadkach wnioskowaliśmy o odrzucenie projektów w pierwszym czytaniu. Gdyby nie fakt, że kilku posłów było nieobecnych, kilku innych z PiS wstrzymało się od głosu , a posłowie z PJN głosowali tak jak PO, to projekty poszłyby do kosza. W sumie zabrakło kilku głosów. Projekty te trafiły do komisji. Pierwotnie chciano, aby oba projekty ustaw były rozpatrywane przez komisję gospodarki, choć nigdy nie przypominam sobie takiego precedensu, aby ona zajmowała się sprawami mieszkaniowymi. Wycofano ten wniosek i w rezultacie projekt ustawy o spółdzielczości jest w komisji gospodarki, drugi - w komisji infrastruktury. Odpukać, od pewnego czasu jest spokój, bo komisje nie procedują nad tymi projektami, choć wyznaczone zostały terminy prac i ustalono wstępne terminy zwołania komisji w tych sprawach. • Mówiąc o ofensywie anty spółdzielczej mam na myśli fakt, że w Sejmie jest projekt ustawy tzw. kompetencyjnej, która m.in. przewiduje obligatoryjne przekształcenie spółdzielni pracy w spółki prawa handlowego. Równocześnie w ramach zmian w PFRON, ma nastąpić ograniczenie pomocy dla zakładów pracy chronionej, co spowoduje, że mogą przestać istnieć spółdzielnie inwalidów. W sumie to najgroźniejsza rozgrywka od czasów specustawy z 1990 roku. - W tej kadencji Sejmu mamy wysyp ustaw skierowanych przeciw spółdzielczości. W Komisji Przyjazne Państwo jest - jak Pan wspomniał - projekt ustawy, który zakłada m.in. przekształcenie spółdzielni pracy. Do tej ustawy zamierzamy wnieść szereg poprawek, które zmniejszyłyby jej restrykcyjny charakter. Jestem przekonany, że jeśli otwo- TĘCZA POLSKA rzy się furtkę i stworzy możliwość wyprowadzania majątku spółdzielczego, to chwilę potem będą otwarte następne dla spółdzielni rolniczych, dla SKOK. Cały sektor spółdzielczości chwieje się za sprawą ugrupowania, które dziś rządzi. Dziwię się tutaj kolegom z PSL, którzy są w koalicji, że opór z ich strony przeciw uchwalaniu ustaw jest tak mały. Jest pewne światełko w tunelu. Otóż jest już na ukończeniu projekt ustawy spółdzielczej, przygotowywany przez komisję międzyresortową ministra Eugeniusza Grzeszczaka. On idzie w innym kierunku niż projekt posłów Platformy. Być może to był powód niepodejmowania prac w Komisji Gospodarki nad ustawą spółdzielczą i czeka się na projekt rządowy. On zapewne starał się będzie wyprostować tę sytuację. Boję się jednak, że zanim projekt rządowy ujrzy światło, to wszystko może być już tak posprzątane innymi ustawami, że nie będzie już co regulować. • A przecież w czerwcu ub.r. min. Grzeszczak w imieniu rządu składał obietnice, które miały pomóc spółdzielniom ? - Pamiętamy je. Prace komisji rządowej trwają, ale posłowie z PO swojemu koalicjantowi zrobili wielkie kuku. Otóż dziś glosy PO i posłów z PJN wystarczają do przegłosowania ustaw. W wielu przypadkach głosy PSL, który stoi po stronie koalicjanta już nie są potrzebne. Platformie wystarczy dziś grupka posłów niezależnych i PJN i ma się tę niewielką przewagę do przegłosowania potrzebnych ustaw. Odczuwam, że Ludowcy w tym zakresie zostali wypchnięci na aut. • Jak na Pana wyczucie polityczne i znajomość układów w Sejmie i w rządzie - istnieje szansa, aby jeszcze przed wyborami PO przepchnęła projekty spółdzielcze ? - Z tego, co wiem, nastąpił jakiś konsensus między premierem Donaldem Tuskiem a wicepremierem Pawlakiem. by nie debatować nad ustawą Prawo spółdzielcze i poczekać, aż pojawi się w Sejmie projekt rządowy. Nie dotyczy to jednak ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, ponieważ jest ona wyłączona z tego segmentu za sprawą zmian z 2000 roku. Dziś żyje ona własnym życiem. Teraz jest pytanie zasadnicze. Jeśli projekt rządowy powstanie, to czy posłowie Platformy zechcą pracować nad nim? Co będzie, jeśli kilku zainteresowanych posłów uzna, że ten projekt ich nie interesuje i złoży wniosek o jego odrzucenie w pierwszym czytaniu i wniosek ten uzyska większość ? Każdy scenariusz jest możliwy. • Co w tej sytuacji czyni Pański klub ? - Mój klub złożył wniosek, aby te projekty odrzucić w pierwszym czytaniu, bo są szkodliwe. Niestety wnioski te nie uzyskały jak już mówiłem większości w sejmie. Jeśli dojdzie do procesowania tych ustaw, a nie są to małe ustawy, będziemy chcieli dyskutować każdy punkt po punkcie. Będziemy prosić o ekspertyzy prawne, które umożliwiłyby nam udowodnienie, że dane rozwiązanie jest szkodliwe, niezgodne z konstytucją i prowadzi do negatywnych następstw w spółdzielczości. Będziemy starali się „ucywilizować" tę ustawę, aby była do przyjęcia, e lim inu j jąc błędne rozwiązania. Nie zagłosujemy za rozwiązaniami szkodliwymi dla polskiej spółdzielczości. Mogę jednoznacznie stwierdzić, że dziś ustawa w obecnym kształcie jest nie do przyjęcia. Będziemy starać się udowodnić tym kolegom z PO, którzy chcą słuchać, że rozwiązania proponowane przez nich są złe i ewentualnie będziemy prosić o odpowiednią zmianę stanowiska. Jeżeli to się nie uda, to będziemy szukać większości do nie uchwalenia ustawy. • Czy są na to szanse, przy przetasowaniach sił politycznych w Sejmie ? - Można dziś powiedzieć, że siły są wyrównane. Wszystko zależy od obecności posłów na posiedzeniach komisji, na plenarnym posiedzeniu, jeśli ustawa trafi do drugiego czytania. A potem również, czy posłowie z PSL i PiS nie zmienią swojego nastawienia do tych projektów. Mamy coraz bliżej wybory i rodzi się pytanie, co dla nich ma większą wartość w pozyskaniu elektoratu – próba prywatyzacji i pozyskanie elektoratu, który na tym ewidentnie zyskuje, czy jednak pozostawienie tej spółdzielczości w takim kształcie jak jest i danie jej większych możliwości rozwoju i poszukiwanie elektoratu spółdzielczego. To są pytania, na które będą musiały odpowiedzieć władze klubów, które ewentualnie będą z nami głosować. • W takim razie poproszę Pana o komentarz. Co do ugrania poprzez takie rozdanie ma PO czy PiS, które może tym partiom przynieść tylko negatywne konsekwencje i potę- gować chaos w kraju. A jest on już duży za sprawą działalności ministra infrastruktury, ministra obrony narodowej, ministra skarbu, ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Przed nami zadyma wokół oświaty związana z dalszymi zmianami we wrześniu br. Nie wspomną o problemach budże- towych i rynku pracy. - W przypadku mieszkań za złotówkę można było ugrać dziewięćset tysięcy głosów, które z rodzinami stanowiły pokaźny elektorat wyborczy... • Dziś te mieszkania na skutek wpro wadzanych rozwiązań mogą zostać im zabrane i zlicytowane... - Teraz mówimy o elektoracie stu kilku tysięcy, bo tyle wynosi grupa, która jeszcze się nie uwłaszczyła z różnych przyczyn. Ten interes jest zatem już niewielki. Stąd widzę tu przede wszystkim "krucjatę" niektórych posłów PO przeciw „prezesom" i Krajowej Radzie Spółdzielczej, bo uważają, że tam są ludzie starego systemu i elektorat lewicy. Stąd chęć rozbicia tych zarządów i spółdzielni na wspólnoty mieszkaniowe. A zatem chce się zlikwidować spółdzielczość do końca i powiedzieć, że jakieś tam zaplecze lewicy zostało zniszczone. Z drugiej strony jest to również atak wy mierzony w elektorat PiS. Znaczna jego część jest członkami SKOK. Jest próba rozbicia tego sektora z uwagi na to, że uważa się, że jest to zaplecze finansowe PiS. Zdziwiony jestem również, że koledzy z PSL nie dostrzegają tego, że obecna tendencja doprowadzi z czasem do rozbicia i zniszczenia spółdzielczości rolniczej, a tym samym ich zaplecza politycznego. Reasumując, poza znanymi działaniami PO, które osłabiają konkurencję przed wyborami, jak ograniczenie o połowę dotacji dla partii, ugrupowanie to zmierza do likwidacji wpływowego elektoratu swoich konkurentów politycznych. To walka polityczna, prowadzona za pieniądze spółdzielców. • Wspomniał Pan o wspólnotach mieszkaniowych. Mieszkańcy nie garną się do nich. Widzą, że spółdzielnia lepiej zarządza, zasoby jej są w lepszym stanie technicznym. Wiele wspólnot ma dziś gigantyczne problemy, a ich członkowie mogą nawet utracić dach nad głową... - Być może, wiele osób przyjdzie po rozum do głowy i stwierdzi, że spółdzielnia to jest struktura bezpieczniejsza, niż wspólnota zarządzana przez nie wiadomo kogo. Ten proces zauważalny jest już w wielu spółdzielniach. Wiele wspólnot prosi spółdzielnie, aby nimi zarządzała. O wielu powstałych wspólnotach najlepiej świadczy fakt, że prywatne firmy zrezygnowały z zarządu, spółdzielnie po próbach wymówiły współpracę, a sami członkowie wspólnot nie mogą z sobą dojść do ładu. Sami sobie zgotowali ten los. Do spółdzielców przemawia fakt, że ich domy są coraz ładniejsze, cieplejsze, bardziej funkcjonalne, a jeszcze do tego na około rozwijana jest zieleń, place zabaw czy parkingi. Domy niektórych wspólnot pozostają odrapane i zdekapitalizowane - straszą. W spółdzielniach pracują fachowcy, którzy potrafią tanio i dobrze zarządzać zasobami. Hasło „twórzmy wspólnoty" nie jest już tak atrakcyjne jak kiedyś. Przy tym muszę dodać, że w wyniku presji politycznej prawicy zaczyna znikać cała idea spółdzielczości, która opierała się na potrzebie zaspokajania potrzeb mieszkaniowych swoich członków. Dzisiaj pozostało jedynie zaspokajanie potrzeb w zakresie zarządzania tymi zasobami. Prawica zdławiła poprzez zakazy budownictwo lokatorskie. Stąd problem mieszkaniowy w Polsce pogłębia się. Całe ogromne grupy społeczne nie są w stanie wejść w posiadanie własnego mieszkania, skoro spółdzielnie mają zakaz rozwijania budownictwa lokatorskiego zaś budowane nowe mieszkania powinny z miejsca być zorganizowane we wspólnoty. PO na siłę napędza klientelę do firm deweloperskich, które niekiedy budują o 20 czy nawet 30 proc. drożej niż spółdzielnie, a tych. których nie stać na kredyt bankowy - kieruje do kamieniczników. • To wina polityków. - To zapewne i nasza wina, bowiem nie potrafiliśmy temu się przeciwstawić i odwrócić bieg rzeczy. Bo ostatnie pieniądze państwowe, trafiały do spółdzielczości w roku 1996 na potrzeby termomodernizaeji za sprawą starań minister Barbary Blidy. Nie udało się nam obronić spółdzielni przed zakusami prawicy. Nie zdołaliśmy przywrócić budownictwa spółdzielczego. się dziwić, że dziś spłacają dług? - Tylko, dlaczego kosztem ludzi? Przypomnę, że spółdzie ln ie działają według zasady non profit, czyli budują bez zysku. Tego nie podejmie się żaden deweloper. „Górka", która podwyższa cenę mieszkania to zysk przedsiębiorcy. Z tego powodu środowiska liberalne, współpracujące z biznesem, starają się zapewnić im dochody. Wygaszanie systemu spółdzielczego to interes. To nie tylko nowe mieszkania, ale i obrót starymi. Tu dopiero jest kasa. Pojedynczy właściciel z wyodrębnioną własnością to łatwy żer dla pośrednika. I to jest chyba kolejny kierunek, który wybrany został na politycznej busoli PO. • Kreowana jest bardzo niebezpieczna sytuacja w sektorze mieszkaniowym. Potęgują się problemy z pozyskiwaniem pieniędzy na nowe mieszkania dla rodzin biednych i średniaków. Jednocześnie rzą- dzący nie zaprzątają sobie głowy problemem, bo uważają, że to sprawa rodziny. Nie buduje się mieszkań socjalnych i przeszkadza się spółdzielniom w budowaniu mieszkań lokatorskich. - W zeszłym roku złożyliśmy wniosek w sprawie rezolucji Sejmu dotyczącej rozwoju budownictwa mieszkaniowego. Rezolucja została przyjęła w lutym. Do końca czerwca ub. r. miał powstać projekt rządowego programu. W styczniu mieliśmy możliwość zapoznania się z tym programem. Z ubolewaniem stwierdzam, że tam nie ma de facto ani jednego zdania o spółdzielczości mieszkaniowej. Ona dla obecnej ekipy jest przeszłością. Nazwa ta pojawia się tylko wtedy, kiedy trzeba wykupywać odsetki od kredytów mieszkaniowych. Pojawia się tam jakiś zapis o „grupach członkowskich", które mogą budować, tyle, że nie wiadomo, kto miałby pozyskać pieniądze. Są tylko założenia, a projektu ustawy nie ma do dziś. Nie chciałbym być czamowidzem, ale chyba nadchodzą dla spółdzielczości i polskich rodzin jeszcze gorsze czasy, o ile w nadchodzących wyborach utrzyma się przy władzy obecny układ polityczny. Musimy zatem w parlamencie, jako lewica, zrobić wszystko, żeby ocalić to, co zostało z minionych lat. ► Dziękuję za rozmowę. rozmawiała: Wiesława Choinka • W KP PO są rzecznicy deweloperów, którzy kiedyś etatowo byli zatrudniani przez firmy. Czy należy TĘCZA POLSKA