Rodzina katolicka - Miazmaty humanizmu

Transkrypt

Rodzina katolicka - Miazmaty humanizmu
Rodzina katolicka - Miazmaty humanizmu
środa, 25 marca 2009 15:05
Humanizm należy do kluczowych pojęć w języku wszelkiej maści sił przewrotu. Zarazem w
obiegowym myśleniu termin ów posiada jednoznacznie pozytywne konotacje.
Nie ma w tym nic zaskakującego: humanizm ma oznaczać troskę o człowieka, pochylenie się
nad jego sprawami, toteż na zasadzie prostej psychologicznej reakcji wzbudza pozytywne
skojarzenia – podobnie jak każda inna formułka nastrojona na ludzką skłonność do
sentymentalizmu.
Dlatego też wywrotowcy tak chętnie wykorzystują go do usprawiedliwiania swych dążeń:
przejęcie się człowiekiem uświęca wszelkie plany. Lecz ciemne moce działające w historii nie
używają po prostu humanistycznych haseł w sposób instrumentalny, czyli jako przynęty. W
istocie humanizm jest dla nich o wiele ważniejszy – nie tylko zgadza się z ich taktyką, ale
również logicznie prowadzi do celów, jakie każdorazowo zamierzają osiągnąć.
Pragnąc określić impuls poruszający humanizmem, pomimo zmienności doraźnych celów
przejawiający się w nim nieprzerwanie od jego narodzin w dobie renesansu, poprzez
„oświecenie” i dziewiętnastowieczne doktryny, aż po dwudziestowieczny i współczesny
ateistyczny „świecki humanizm”, niewątpliwie należałoby wskazać na resentyment
antychrześcijański. Daje się on obserwować w renesansowej fascynacji pogaństwem,
renesansowej i oświeceniowej apoteozie rozpusty czy zrodzonej pod perukami pisarzy
„oświecenia” spójnej ideologii antyklerykalizmu, rozwijanej i wdrażanej potem w życie przez
liberalizm i inne lewicowe ruchy polityczne. Wspólną platformę dla wszystkich odmian
humanizmu tworzy nienawiść i pogarda dla chrześcijaństwa, przynajmniej ortodoksyjnego. Czy
można stąd wnioskować, że humanizm prowadzi do niej nieuchronnie?
Odpowiedź wydaje się twierdząca. Albowiem gdybyśmy chcieli skondensować idee
humanistyczne w pojedynczej, krótkiej formułce, jako najodpowiedniejsze samo nasunęłoby się
pojęcie antropocentryzmu. Antropocentryczna wizja świata kręcącego się wokół człowieka i
jego spraw, urzeczywistniająca postulat „człowiek jest miarą wszechrzeczy” wysunięty przez
przewrotnego sofistę Protagorasa, musi w ostateczności prowadzić do postawienia rzeczy
ludzkich wyżej od rzeczy boskich, a zatem i do konfliktu z chrześcijaństwem. Jak w ponurych
czasach „oświecenia” idea „praw człowieka” skonstruowana została jako antyteza praw Bożych,
tak wcześniej renesansowy antropocentryzm formował się jako zaprzeczenie teocentryzmu
Średniowiecza. Starożytność fascynowała odrodzeniowych humanistów jako świat pogański,
świat bez chrześcijaństwa, co zresztą tłumaczy też, dlaczego często pielęgnowali zupełnie
fantastyczne wyobrażenia na temat antycznego pogaństwa. Stosunek myśli pogańskiej do
1/3
Rodzina katolicka - Miazmaty humanizmu
środa, 25 marca 2009 15:05
człowieka był zazwyczaj dalece odmienny od ich własnego. Filozofia klasyczna odznaczała się
kosmocentryzmem, przylgnięciem do obiektywnego porządku świata, w takim zaś razie
okazywała się nie mniej anty-antropocentryczna niż teocentryczne Średniowiecze. Zachowawca
prof. Marian Zdziechowski (1861-1938) celnie określił grecką filozofię mianem „kontemplacji
ładu we Wszechświecie”. Jej najwybitniejsi przedstawiciele – Platon, Arystoteles czy Plotyn –
reprezentowali surowy konserwatyzm, a poszukiwanego przez humanizm usprawiedliwienia dla
hedonistycznej wizji życia można było co najwyżej szukać u takich zapomnianych nurtów, jak
sofiści bądź cyrenaicy.
Wyobrażenia renesansowych humanistów o pogańskiej Starożytności pozostawały tedy nader
wybiórcze. Humanizm powstrzymywał ducha ludzkiego przed wzniesieniem się ku Bogu (chyba,
że po to, żeby sam się za Niego uznał), kierował jego natężoną uwagę wyłącznie na człowieka,
czyli na samego siebie. Jego istotę dobrze oddaje wprowadzony przez prof. Erika Voegelina
(1901-1985) termin „egofania”: objawienie się człowieka sobie samemu, zachłyśnięcie się
własną ważnością – dokładne przeciwieństwo teofanii. Na płaszczyźnie psychologicznej
humanizm stanowi prostą zachętę do egocentryzmu, do uznania siebie za najwyższą instancję,
zgodnie z aforyzmem Protagorasa. Z tego punktu widzenia pogański Antyk jawił się
humanistom niezwykle atrakcyjnie, ponieważ nie znał uniwersalizmu religijnego. Religia
starożytnego poganina pozostawała głównie funkcją społeczną, przynależała więc w gruncie
rzeczy do sfery spraw czysto ludzkich. Przywódca krakowskich Stańczyków prof. Józef Szujski
(1835-1883) zauważył, iż była to zawsze „religia ogniska domowego, rodu, plemienia, narodu,
państwa”, nie zaś wiara jedna dla wszystkich i prawdziwa dla wszystkich. Antyczna religia
stanowiła zinstytucjonalizowany wyraz lojalności wobec określonej grupy, wyodrębnionej od
reszty świata – wyraz tego, co partykularne i egoistyczne. W humanizmie odżył ideał religii
służącej potrzebom i interesom człowieka. Czy wobec tego dało się pogodzić humanizm z
chrześcijaństwem, w którym religia jest służbą człowieka Bogu? Szujski pisał: „Dzieje są
ostatecznie jednym tylko – mierzeniem się humanizmu z chrystianizmem. (…). Na wskroś
narodowo-religijną jest starożytność. Od chwili, gdy mu [człowiekowi – A.D.] powiedziano: Z
tobą jestem do skończenia świata, nic nie omieszkał, aby ratować się po ludzku z tego
porwania ku niebu. Wszystko urastało w antytezy chrześcijaństwa (…) wszystkiemu dało
chrześcijaństwo nowe życie – życie przeczenia, jako wiekuiste świata twierdzenie.” To właśnie
renesansowy humanizm, ze swoją kulturową modą na wzorce pogańskie, przygotował grunt dla
wielkiego buntu przeciw chrześcijańskiemu uniwersalizmowi, jaki podniosła protestancka
reformacja, powracając do religii plemiennych, przemianowanych na „kościoły narodowe”. Prof.
Szujski uznał chrześcijaństwo i humanizm za całkowite przeciwieństwa i trudno odmówić mu
racji. Istota chrześcijaństwa to uniwersalizm: cały wszechświat obraca się wokół jednej,
absolutnej Prawdy – Słowa Bożego. Istotę humanizmu można by nazwać anty-uniwersalizmem:
dla każdego człowieka wszechświat obraca się wokół niego samego.
Józef Szujski akcentował inną jeszcze przeciwstawność – humanizmu i monarchizmu. Wpisuje
się ona doskonale we wrogość do uniwersalistycznego postrzegania rzeczywistości.
Uniwersalizm oznacza odgórne pochodzenie porządku świata, monarchizm – odgórne
2/3
Rodzina katolicka - Miazmaty humanizmu
środa, 25 marca 2009 15:05
pochodzenie porządku politycznego. Humanizm, który czyni centrum świata z każdego
człowieka i jego partykularnych spraw (co skądinąd wiedzie prostą drogą do atomizmu
społecznego), musi się zwrócić przeciw obu tym ujęciom. Podsumowując, przeciwstawia się on
całą swą istotą z jednej strony uniwersalistycznemu chrześcijaństwu, z drugiej strony
monarchizmowi. Gdybyśmy chcieli spojrzeć na owe antynomie z odwrotnej perspektywy i
zidentyfikować najbardziej konsekwentne przeciwieństwo humanizmu, nasz wzrok padłby
zapewne na ideał chrześcijańskiej monarchii.
Właściwego charakteru idei humanistycznych – jakim jest kult człowieka – nie zmieniają
podejmowane już od czasów renesansu próby skonstruowania tzw. humanizmu
chrześcijańskiego. W mniej lub bardziej wyraźny sposób, ale zawsze polegały one na
wprowadzaniu do chrześcijaństwa elementów obcych, wnosiły doń spoganienie bądź
zeświecczenie. Nie przez przypadek prądy humanistyczne poprzedzały kolejne fale
sekularyzacji – w XVI wieku, w „oświeceniu” i później. Ponadto, co znamienne, każda faza
humanizmu wiązała się z nową herezję: protestantyzmem, deizmem, „religią naturalną”, „religią
obywatelską”, „religią rozumu”, modernizmem etc. Rezultaty ostatniej takiej fali odczuwamy do
dziś. W latach trzydziestych XX wieku w myśli katolickiej nastąpił tzw. „przewrót
humanistyczny”, będący pokłosiem nurtowania duchowieństwa przez echa niewytrzebionej do
końca herezji modernistycznej z początku stulecia. Czołowym manifestem nowej tendencji stała
się książka Jacquesa Maritaina „Humanizm integralny” z 1936 r. zarówno chwalcy, jak i krytycy
„posoborowej wiosny Kościoła” zgodnie przyznają, że to właśnie „przewrót humanistyczny”
uwolnił dążenia, które następnie wzięły górę na Soborze Watykańskim II. Polski historiozof
Józef Szujski niemal sto lat przed soborem rozpoznał humanizm jako zaprzeczenie z jednej
strony chrześcijańskiego uniwersalizmu, z drugiej strony monarchizmu. Vaticanum II otworzył w
dziejach katolicyzmu okres z jednej strony protestantyzacji liturgii i zauważalnej laicyzacji stanu
duchownego, z drugiej zaś ataków na hierarchiczność Kościoła i żądań – niestety w pewnej
mierze skutecznych – demokratyzacji Jego struktury (nie przypadkiem wspomniany Jacques
Maritain, przechodząc na pozycje humanistyczne, porzucił członkostwo w rojalistycznym ruchu
Akcji Francuskiej). Historia zatoczyła jeszcze jedno koło.
Adam Danek
Źródło: Konserwatyzm.pl
3/3