Untitled - Forum Kobiet Polskich
Transkrypt
Untitled - Forum Kobiet Polskich
Listopadowe rozważania 3 NASZA WIARA, NASZ KOŚCIÓŁ Powołani do świętości 4 „Wszystkie troski przerzućcie na Niego…” 5 Mówić różaniec życiem 5 Święta Elżbieta Węgierska 6 Wdowy konsekrowane 7 POLSKIE DZIEJE Rok wielkich Polaków 8 Katyń Wajdy 10 Nieugięci 11 KOBIETA, RODZINA Polityka na rzecz rodziny szansą dla Polski 12 POSZUKUJĄC DRÓG Odpowiedzialność pilnie potrzebna 14 „Całym sobą płacisz za wolność” 15 Starość, a jednak radość… (2) 16 „Sto lat, sto lat…”. O stulatkach i długowieczności. Wywiad z dr. med. Katarzyną Broczek 17 KULTURA I SZTUKA Nadzieja a Opatrzność Boża 20 Kochana pani powieścio-pisarko 21 Nadzieja morze rozkołysane… 22 Malowana poezja. O Marii Anto 27 SYLWETKA Sługa Boża Wanda Malczewska 24 EKOLOGIA Lepiej klikają 28 Synogarlica 29 ZDROWIE Rodzina z problemem alkoholowym (4) 30 Dzika róża źródłem witaminy C 31 POMAGAJMY Dzielmy się niebem... 32 Oratorium św. Jana Bosko 33 LISTY I TEKSTY NASZYCH CZYTELNIKÓW Polonia w Donbasie 34 O miłowaniu nieprzyjaciół 37 NIE TYLKO O MODZIE Jak korzystać z wolności w modzie? 38 SEKRETY PANI DOMU Podłogi nasze domowe 39 COŚ DOBREGO Jesienne przetwory 40 Krzyżówka 42 Zapamiętajcie, przypominamy 43 W numerze listopadowym „Listu do Pani” w dziale „Nasza wiara, nasz Kościół” Hubert Kaczmarski przypomina o ostatnim wielkim święcie kończącego się roku liturgicznego – uroczystości Wszystkich Świętych, które zaprasza nas do rozważania pełnej nadziei tajemnicy „świętych obcowania”. O ciągłej obecności Bożej Opatrzności w naszym życiu w tekście„Wszystkie troski przerzućcie na Niego…”, w którym przejmujące świadectwo nawrócenia. Przedstawiamy sylwetkę świętej Elżbiety Węgierskiej, jej drogę do świętości i wkład w rozwój duchowości chrześcijańskiej, natomiast w dziele „Sylwetki” przybliżamy postać i dzieło „Sługi Bożej Wandy Malczewskiej” – oddanej ludowi lekarki duszy i ciała, którą już za życia stawiano za wzór świeckiej apostołki, nazywając ją „Wybranką Bożą”. W dziale „Polskie dzieje” o godnych pamięci sylwetkach wielkich Polaków pisze Maria Żmigrodzka. Refleksje na temat filmu „Katyń” Andrzeja Wajdy prezentuje Aldona Ciborowska, a jako uzupełnienie do recenzji tego wielowymiarowego filmu zamieszczamy fragment tekstu na temat życia religijnego w obozie w Kozielsku. Ważne dla Polski listopadowe wydarzenia i historię dążeń niepodległościowych narodu polskiego przedstawia Ewa Jabłońska-Deptuła w art. „Całym sobą płacisz za wolność…”. W czasie powszechnej debaty na tematy istotne dla kraju, o kształcie polityki rodzinnej w Polsce i najważniejszych jej zadaniach pisze Joanna Krupska, zaś o potrzebie odpowiedzialności w kontekście rozważań o wychowaniu młodego pokolenia przypomina Jolanta Makowska. W dziale „Poszukując dróg” na potrzebę pielęgnowania relacji między pokoleniami zwraca uwagę prof. Maria Braun Gałkowska artykule „Starość, a jednak radość…”, natomiast o stulatkach i długowieczności z lekarzem geriatrą dr. med. Katarzyną Broczek rozmawia Maria Wilczek. W dziale „Kultura i sztuka” prezentujemy album „Pod skrzydłami Bożej Opatrzności”, który ukazuje jak wiele naród polski i my sami zawdzięczamy Bożej Opatrzności. Teresa Winek poleca książkę Joanny Jurgały-Jureczki pt. „Dzieło jej życia. Opowieść o Zofii Kossak”, która z dziennikarską pasją zmierza się z życiorysem pisarki. Na rozkładówce przedstawiamy wiersze znanych petów – o nadziei. Malarstwo Marii Anto, określane jako „uprawianie poezji poprzez środki wizualne” przybliża Alicja Szubert-Olszewska. W części poświęconej zdrowiu prof. Matra Ryś pisze o dorosłych dzieciach z rodzin z problemem alkoholowym, zaś dr n. med. Krystyna Knypl przedstawia właściwości dzikiej róży, bogatej w witaminę C. W dziele „Pomagajmy” natomiast piszemy o pożytecznej akcji Polskiego Zawiązku Kobiet Katolickich „Ambulans medyczny”, promującej zdrowie. Tradycyjnie kolejny artykuł pióra znanego pisarza Piotra Wojciechowskiego „Lepiej klikają” można przeczytać w dziele „Ekologia”. Ponadto w „Liście do Pani” znaleźć można listy i teksty czytelników, praktyczne porady dla pani domu, podpowiedzi dla pań, chcących wyglądać modnie i godnie, a także przepisy kulinarne, krzyżówkę oraz niespodziankę dla dziecka. Katyń Wajdy W czasach mody na relatywizm moralny, polityczną poprawność oraz postmodernistyczną ideę „pustego środka”, otrzymujemy od twórców filmu „Katyń” uniwersalny przekaz o nierozerwalnym związku ludzkiego życia z moralnością – w klasycznym tego słowa znaczeniu. Po obejrzeniu tego dzieła odniosłam wrażenie jakby A. Wajda, chciał powtórzyć myśl autora „Tryptyku Rzymskiego”, że do źródła idzie się pod górę i „pod prąd”. Jest 17 września 1939 – Sowieci napadają na broniącą się przed Niemcami Polskę – atakują od tyłu. Nowe barbarzyństwo, dezorientacja, niepewność, wojna i niewola. Czas, w którym prawdziwą wolność trzeba odnaleźć w sobie. Film Wajdy niemal w każdym dialogu unaocznia fakt, że przed podjęciem ważnej decyzji kusiciel jest blisko. Zły duch dramatu ludzkiego życia posługuje się ludźmi. Działa przy pomocy kłamstwa, obietnicy, znieczulenia, szantażu, zastraszania, egoizmu. Nakłania, przekonuje, negocjuje, kusi pozorem dobra, racją „życiowej konieczności”. Chce „ratować najbliższych", ofiarowuje współczucie, nakrywa kocem, oświadcza się, przynosi jedzenie, daje możliwość nauki, intratną posadę. Na przemian „ściemnia”… i racjonalizuje. Jest zabójczo pragmatyczny. W zamian proponuje kontrakt: coś za coś. Bo kusiciel nigdy nie służy za darmo. A gdy dobije już swego targu, pozostawia człowieka samego ze sobą – i ze swoją stratą. O tym właśnie jest ten film. Jest on współczesną przypowieścią o wielkiej randze ludzkich wyborów, między prawdą a kłamstwem, dobrem a złem. Jest nauką o tym, że moralne decyzje konkretnych ludzi mają wpływ na bieg historii, na jakość ludzkiego życia i na oblicze świata w którym żyjemy. Za pośrednictwem wielu symboli, którymi w mistrzowski sposób posługuje się reżyser, otrzymujemy przejrzysta refleksję o ścisłym związku życia ludzkiego z prawem naturalnym, zapisanym w sercu każdego człowieka. Prawo to współczesnej Antygonie nakazuje pod groźbą utraty życia przeciwstawić się niesłusznemu prawu ustanowionemu przez człowieka i wystawić bratu nagrobek, z prawdziwą datą śmierci. To samo prawo żonie polskiego oficera nie pozwala wydać się za czerwonoarmistę, młodej gimnazjalistce nakazuje pomóc w ucieczce nieznanemu ściganemu człowiekowi, a generałowi dbać o morale żołnierzy. Andrzej Wajda mówi również o niezaprzeczalnym związku ludzi żywych i umarłych. O ponadczasowej komunii prawdy z cierpieniem i ofiarą, o przenikającym świat duchu, który przejawia się w kulturze opartej na wartościach chrześcijańskich, w których wolność, prawda, dobro, miłość i odpowiedzialność są nierozłączne. Jest to także opowieść o dialogu człowieka z Panem Bogiem. O tym, że w obliczu śmierci człowiek ma ostatnie słowo i nikt nie może mu odebrać wolności skierowania go do Boga. Oraz o tym, że z Bogiem człowiek nie pozostaje sam. Jest to film o życiodajnej sile pamięci, nadziei, odwagi i honoru, o wierności, o umiłowaniu życia i prawdziwej wolności powiązanej z prawdą. O tej żyznej glebie prawdziwie ludzkiego życia, której mocy witalnej nic nie jest w stanie zastąpić. Reżyser pokazuje ponadto, że ucieczka przed wyborem moralnym lub zafałszowanie rzeczywistości, jest duchowym samobójstwem. W filmie pojawiają się ludzie ulegający kuszeniu, zachowujący biologiczne życie. Ceną ich wyboru jest utrata wewnętrznej wolności, na rzecz uzyskania statusu żywego trupa – powolnego narzędzia ducha moralnego światłocienia. (Samobójcza śmierć majora udowadnia, że w dialog ze złem nie wchodzi się bezkarnie). Są też żony, które kochają, a wierność przysiędze złożonej przed Bogiem powoduje, że wiedzą kim są i do kogo należy ich życie. Wajda mówi o tym, że prawda jest „po stronie zabitych, a nie morderców”, choćby ci ostatni byli zwycięzcami i przeżyli. Dzieło Wajdy to nie film polityczny ani kino moralnego niepokoju. To film wielowymiarowy, w którym polski reżyser, syn oficera zabitego w Katyniu, przypomniał, że w historii świata ktoś ponownie „umył ręce”. Że niewinni: Bóg i człowiek, tak samo jak przed dwoma tysiącami lat, zostali sponiewierani. I że po raz kolejny w historii ludzkości nikt z możnych tego świata nie wstawił się za nimi. Andrzej Wajda – filmowiec odsłonił także w swoim dziele tajemnice warsztatu propagandy i manipulacji. „Katyń” to film osobisty, symboliczny i prawdziwy. To jakby testament Polaka, reżysera i artysty, który z perspektywy przeżytych lat i doświadczeń dobrze wie, o czym mówi i przed czym przestrzega. Dziękuję za ten film. Aldona Ciborowska Sługa Boża Wanda Malczewska (1822-1896) (…) Sługa Boża, Wanda Malczewska, zmarła w opinii świętości pod koniec zeszłego wieku – mówił Ojciec Święty Jan Paweł II przed 20 laty, podczas swojej pielgrzymki do Łodzi. (…) Przez całe życie odznaczała się głęboką czcią do Najświętszego Sakramentu. Równocześnie, w duchu ewangelicznej miłości spieszyła z pomocą biednym dzieciom wiejskim, ludziom potrzebującym opieki i chorym. Wiele wysiłku i serca wkładała w szerzenie oświaty wśród chłopów, uczyła czytać i pisać oraz rozprowadzała wśród nich książki. Z własnej inicjatywy uczyła dzieci religii. W tej działalności społeczno-charytatywnej Wanda, będąc osobą świecką, gorliwie współpracowała z duchowieństwem, a także wciągała do apostolstwa starszych i młodzież. Apostołowała w czasach szczególnie trudnych, gdy Naród i Kościół, gnębiony przez zaborców, był jeszcze na drodze do odzyskania niepodległości. Wanda, Justyna, Nepomucena Malczewska urodziła się 15 maja 1822 r. w Radomiu, w rodzinie ziemiańskiej (herbu Tarnawa). Wzrastała w domu o bogatych tradycjach religijnych i patriotycznych. Jej matka Julia Żurawska była wzorem cnót i pobożności. Religijnością matki Wanda była tak przejęta, że podobno odchodziła często od dziecięcych zabaw i stroiła kwiatami dwumetrowy krzyż znajdujący się w jej pokoju. Przy tym krzyżu, właśnie siedmioletnia Wanda, usłyszała kiedyś słowa Jezusa: „Dziecko, Ty zawsze będziesz moje”. Ojciec Wandy, Stanisław Malczewski – radca Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, w czasach tak bardzo dla Polski dramatycznych rozbudzał w dzieciach uczucia patriotyczne – opowiadał im o bohaterstwie powstańców, o obowiązku służenia ojczyźnie… Matka wspominała jak, spacerując z dziećmi po ogrodzie, zwracał im uwagę na stokrotki, mówiąc: Te kwiatki są symbolem Polski, bo mają listki w połowie białe, a w połowie czerwone – a są to kolory Polski… Stokrotki są odporne, wytrwałe na wszelkie przeciwności… rosną na pastwiskach… bydło je tratuje, a one podnoszą główki i żyją. Tak Polska jest wytrwała… i żyć będzie, bo taka jest wola boska. Sielskie dzieciństwo Wandy Malczewskiej przerwała śmierć matki. Dziewczynka miała wówczas zaledwie 10 lat. Ojciec powtórnie zawarł związek małżeński, z którego urodziła się córka Aniela. Niestety, macocha nie darzyła Wandy sympatią, przeciwnie jawnie okazywała jej niechęć, którą dziewczynka znosiła w cichości i z wielką pokorą przez 14 lat. Na szczęście później opiekę nad dziewczynką objęła jej ciotka – Konstancja Siemieńska, która uzyskała zgodę ojca Wandy na opuszczenie przez córkę rodzinnego domu. Od tego czasu Wanda zamieszkała wraz z rodziną Siemieńskich w Klimontowie, a po powstaniu styczniowym –w Żytnie. Ten czas to dalsze, nieustanne pogłębianie życia religijnego i – praca. Święta Pani z Parzna Wanda Malczewska uznana została za wzór świeckiej apostołki. Już za życia podziwiano jej poświęcenie dla bliźnich i nazwano „Wybranką Bożą”. Wprowadzona w tajniki sztuki lekarskiej przez kuzyna Jacka Siemieńskiego, wykorzystywała te wiadomości dla dobra ubogich pacjentów. Założyła apteczkę domową, a z pomocą dzieci wiejskich wzbogacała ją w zbierane zioła. Otaczała chorych bezinteresowną pomocą i opieką. Najbardziej jednak dbała o leczenie dusz i często pomagała ludziom pojednać się z Bogiem. Udając się do chorych zawsze zabierała ze sobą krzyż, różaniec, lekarstwo i pożywienie. Lekarstwa wspierane modlitwą miały zadziwiającą moc, tak że leczeni przez nią chorzy nadzwyczaj często odzyskiwali zdrowie. Szczególnie ofiarnie Wanda oddawała się posłudze lekarskiej w czasie epidemii cholery w 1854 r., a pomagał jej w tym kuzyn Jacek Siemieński, który założył i utrzymywał w Zagórzu szpital dla włościan, sprowadzając do niego lekarstwa. Dla wiejskiej ludności Wanda była swego rodzaju „pogotowiem ratunkowym”. Wyszukiwała wszelkie biedy, a zarazem środki, by im zaradzić. Współpracując z Jackiem Siemieńskim starała się o unormowanie stosunków między dworem a wsią, o podniesienie oświaty wśród włościan, rozprowadzała książki, nie lękając się surowych zakazów rządu carskiego, potajemnie uczyła też dzieci wiejskie czytać i pisać po polsku oraz historii ojczystej. Na Małym Uniwersytecie Ludowym, podczas uroczystego zakończenia wykładów rozdawała cukierki i inne łakocie. Malcy nie chcieli się rozstać ze słodką, świętą babcią. Czytając na głos polskie książki Wanda, wplatała w nie często własną interpretację, podkreślała wątki moralne i patriotyczne i w ten sposób kształtowała świadomość narodową i religijną chłopów. Dzięki funduszom Jacka Siemieńskiego mogła też przygotowywać zdolną młodzież wiejską do szkół średnich. Troszczyła się o dziewczęta, które okazywały powołanie zakonne. Miała też niezwykły dar jednania, nie tylko zwaśnionych małżonków, ale także ludzi między sobą i z Panem Bogiem. Jeszcze po latach wspominam, jak moja babcia Marianna swoim wnuczętom (także mnie) opowiadała o świętej pani z Parzna. Nie sposób nie wspomnieć również o postawie Wandy Malczewskiej, którą ujawniła przed, podczas i po powstaniu styczniowym. W tę akcję narodowo-wyzwoleńczą 1863 r. zaangażowała się bardzo poważnie. Przed powstaniem we dworze w Zagórzu zbierała środki i uczyła dziewczęta sztuki pielęgniarskiej, udzielania pomocy przyszłym powstańcom. W czasie powstania zorganizowała szpital w zagórskim dworze. Drugi szpital działał nieopodal. Szpitale te zaopatrywała wraz z pomocnicami w materiały i bieliznę potrzebną rannym. Otaczała modlitewną opieką także Rosjan, odnajdywała walczących powstańców, a później pomagała wdowom i sierotom po żołnierzach poległych za wolność narodową. Tym, którzy mieli ruszyć do walki czyniła znak krzyża na czole, nakazując patriotyczne poświęcenie i poszanowanie godności również wroga. Wypowiedziała wówczas prorocze słowa: „Klęski przyjdą na Polskę, ale jej nie zgniotą. Polska odżyje pod opieką Maryi”. Wielką zasługą Wandy było też objęcie wieloletnią, serdeczną opieką swego bratanka Jacka Malczewskiego (1855-1929) wybitnego malarza (ucznia Jana Matejki), z czasem profesora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Darzyła go ona szczególnym uczuciem i to dzięki jej pomocy późniejszy wielki twórca mógł kształcić się w akademii. W dowód wdzięczności Jacek Malczewski ofiarował ciotce kilka pięknych prac, m.in. namalował dla niej obrazek Matki Bożej z Dzieciątkiem, które na rączce ma zawieszony różaniec. Ponadto przesłał jej z Krakowa podręcznik do nauczania historii narodu Władysława Anczyca pt. Dzieje Polski w 24 obrazkach, (jego posiadanie było zabronione w Kongresówce). Dla Wandy Malczewskiej była to niezwykle cenna pomoc w niesieniu wiejskim dzieciom i dorosłym prawdy o Polsce. Wanda miała też niewątpliwy wpływ na kształtowanie postawy religijnej bratanka. Malarz stał się członkiem III Zakonu i pochowany został w habicie franciszkańskim na Skałce w Krakowie. Szczególnie ostatnie jego lata przepełniała modlitwa i umartwianie. Wszystko dla Boga Od wczesnego dzieciństwa Wanda Malczewska była osobą głęboko religijną, a z upływam lat ta postawa pełnego oddania Bogu jeszcze się pogłębiła. Była wielką czcicielką Najświętszego Sakramentu. Przeżywała głęboko każdą Mszę świętą, a przyjęcie Komunii Świętej uważała za szczyt szczęścia. 15 sierpnia 1870 r. Wanda wstąpiła do świeckiego III Zakonu Ojców Marianów Białych i od tego momentu ułożyła swój program dnia według jego reguły. W latach 1884-1893 mieszkała jako rezydentka w klasztorze św. Anny, pod Przyrowem, gdzie leczyła pielgrzymów, zdążających na Jasną Górę, także haftowała obrusy kościelne. Już od 1871 roku zaczęły się w życiu Wandy widzenia i objawienia, tak podczas Mszy świętej, jak i podczas nawiedzenia Najświętszego Sakramentu. W piątek Wielkiego Postu, podczas rozważań Męki Pańskiej popadała w ekstazę i boleśnie odczuwała cierpienia Chrystusa. Dostąpiła daru współcierpienia z Nim i otrzymywała niewidzialne stygmaty. Objawiająca się jej podczas nabożeństw majowych Matka Boża zwracała uwagę na wady narodowe Polaków – podkreślała, że cnotliwe życie ludzi w Polsce jest warunkiem wolności narodowej. Podczas widzenia w 1893 r. dane było Wandzie poznać cierpienia Kościoła w Polsce (a szczególnie unitów), spowodowane represjami ze strony caratu, którego bliski upadek objawił jej Chrystus. Pod wrażeniem tych widzeń Wanda wypowiedziała wiele proroczych słów, m.in. o upragnionej przez naród polski wolności: Ojczyzna wasza będzie wolna od ucisku wrogów zewnętrznych, ale opanują ją wrogowie wewnętrzni. Przede wszystkim będą się starać wziąć w swoje ręce młodzież szkolną. Przez młodzież pozbawioną wiary, zechcą cały naród doprowadzić do niedowiarstwa. Jeśli naród podda się tym zakusom… straci przywróconą Ojczyznę. Po śmierci swojej bratniej duszy, przełożonej klasztoru w św. Annie – Jadwigi Łopatto, Wanda wraz z rodziną Siemieńskich przeniosła się, jak się okazało na krótko, do Lubca, oddalonego o 9 km od kościoła parafialnego w Parznie. Ta odległość prawie uniemożliwiała Wandzie, będącej już w podeszłym wieku, codzienne uczestnictwo we Mszy św. i popołudniową adorację. Konie, którymi dowożono ją do kościoła, były praktycznie cały dzień zajęte. Na szczęście sytuacja została rozwiązana dzięki uprzejmości proboszcza parafii w Parznie, księdza Tomasza Świniarskiego, który zaproponował Wandzie zamieszkanie na plebanii. Znał on Wandę od dawna i był przekonany o jej świętości. Wiedział, że związana ślubem dozgonnej czystości żyła modlitwą i pracą dla bliźnich. Cenił jej postawę pełną pokory i zawierzenia, podziwiał za ofiarną służbę dla środowiska. Uznawał ją za istotę wręcz nadziemską i otaczał serdeczną opieką. Wanda Malczewska zmarła w opinii świętości 25 września 1896 r. w Parznie i została pochowana na cmentarzu parznieńskim. Dopiero po przeszło ćwierćwieczu, 26 września 1923 roku jej doczesne szczątki zostały przeniesione do krypty pod wielkim ołtarzem kościoła parafialnego, gdzie znajdują się do dnia dzisiejszego. Kult świętobliwej niewiasty Już w kazaniu wygłoszonym z racji przeniesienia doczesnych szczątków Wandy z cmentarza do krypty, podkreślano heroizm jej cnót oraz wyrażono nadzieję, że naród polski otrzyma nową błogosławioną. Trzeba tu wspomnieć Wandę Dzierbanowicz z Warszawy, która w 1930 roku otrzymała wewnętrzny nakaz szerzenia kultu Wandy Malczewskiej i bardzo wiele na tym polu zdziałała. W zorganizowanym przez siebie Związku Katolickich Polek i w Kole Czcicieli Świętych Polskich, wielokrotnie poruszała sprawę beatyfikacji Wandy. Pierwsza zbiorowa pielgrzymka do Parzna przybyła już 26 września 1926 roku i do dnia dzisiejszego zmierzają tam pielgrzymi – autokarami, samochodami, rowerami i pieszo. Szczególne znaczenie ma dziś ogólnodiecezjalna pielgrzymka do grobu Wandy, organizowana co roku w drugą niedzielę maja z racji jej urodzin. Od lat 20. ubiegłego stulecia do chwili obecnej, chóry kościelne, hufce harcerskie, biblioteki, szkoły obierają Wandę za swą patronkę. W ostatnim czasie Wanda Malczewska została patronką Jasnogórskiej Rodziny Różańcowej, Szkoły Podstawowej w Klukach oraz marszu Szlakiem Powstania Styczniowego. Organizatorami marszu jest regionalne Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne w Bełchatowie, Związek Strzelecki „Strzelec” i proboszcz ks. kan. Leszek Druch. Marsz wyrusza od grobu Wandy Malczewskiej, jako opiekunki ranionych powstańców, poprzez Kluki, Kaszewice, Kurnos. Zachęcam dziś Czytelniczki „Listu do Pani” do odwiedzenia Parzna z jego okazałą, piękną trzynawową świątynią z czerwonej cegły. Potężne wieże nad kruchtą i dwie małe po bokach świadczą o dawnych losach Parzna i silnej wierze tych, którzy od wieków budowali tu Kościół. Od północnej strony świątyni znajduje się wejście do krypty, w której sarkofag z białego marmuru kryje doczesne szczątki Wandy Malczewskiej. Do krypty można wejść i modlić się w ciągu całego dnia, a w ostatnio odrestaurowanej, starej plebanii, w tzw. „dworku” zwiedzić Izbę Pamięci Wandy Malczewskiej. Kult tej świątobliwej niewiasty rozwija się bujnie. Za jej przyczyną wiele już osób otrzymało łaski. Świadectwa na ten temat napływają do dnia dzisiejszego, a proces beatyfikacyjny Sługi Bożej Wandy Malczewskiej został rozpoczęty. Wiesława Piontek