Skąd jestem? - Autoportret
Transkrypt
Skąd jestem? - Autoportret
Od kilkunastu lat robi w Polsce karierę pojęcie „małej ojczyzny”. Choć stare, zyskało nową użyteczność w dobie gospodarki samorządowej. Wpisało się płynnie w lokalne słownictwo, zaczęło być z chęcią nadużywane choćby przy okazji wypełniania unijnych wniosków o dofinansowanie. Przyjęło się i, co tu dużo kryć, szybko zbanalizowało. O wyjątkowości swoich „małych ojczyzn” tym samym głosem mówią dyrektorzy, wójtowie, artyści, dzieci w szkole, a nawet napływowi... W ich natłoku gubią się turyści, nie znajdując pomiędzy sąsiednimi wioskami rzeczywistych różnic. Tylko media regularnie zachłystują się małoojczyźnianą unikatowością, z charakterystyczną dla siebie przesadą szukając wszędzie czegoś, co zapełni czas antenowy i olśni odbiorców. Tymczasem samo pojęcie, jeśli wrócić do jego genezy, zaczyna błyszczeć rzeczywistym blaskiem. Wystarczy przywołać Miłosza i Vincenza, dla których Europa „nie składała się z państw, bo państwa to sztuczne twory, ale z małych kraików, które często nie mają nawet nazwy.” A więc mała ojczyzna – wyjątkowe miejsce, bo przeżyło się tu pół albo i całe życie, bo krok po kroku przechodziło się tu wszystkie radości i smutki, bo świętowało się śluby i narodziny, bo wspólnie opłakiwało się zmarłych. Bo na zakręcie spadło się z roweru, w stawie wreszcie udało się zanurkować, a pod remizą przeżyło pierwszy pocałunek. Sprawy prywatne? Być może. Ale istnieje stara reguła – żywe jest tylko to, co dotyka osobiście i bardzo bezpośrednio. Inaczej pamięta się patrona szkoły, jeśli pół dnia stało się na warcie honorowej w deszczu. Inny stosunek ma się do pisanek, jeśli o wzory trzeba było prosić nieprzystępną ciotkę. Inaczej myśli się o stuletnim dębie, jeśli zostawiało się w dziupli miłosne liściki. Ciągle prywata? Właściwie tak, ale już innego rodzaju. Coś się zaczyna odsłaniać i łączyć, coś przeplatać, coś rozwijać. Rodzi się poczucie więzi z miejscem naszego urodzenia czy zamieszkania, z jego lokalną historią i tradycjami. Tradycjami, które nie są czymś obcym, siłą dołączonym do prawdziwego życia, ale pozostają częścią nas samych. Najnowszy numer „autoportretu”, poświęcony przestrzeniom lokalnym, powstał z przekonania, że „małe ojczyzny” mogą i powinny stać się prywatnymi centrami świata, miejscami najpiękniejszymi i najważniejszymi zarówno dla tych, którzy w nich mieszkają, jak i przybyszy z obcych stron. Trzeba jednak spróbować sobie dopomóc. Przemyśleć raz jeszcze, co w mojej okolicy jest rzeczywiście żywe i cenne, znaleźć to, co naprawdę wyjątkowe, a zarazem odsłonić to, co nosi się głęboko w sercu. Może pomogą w tym działaniu zamieszczone tu artykuły. 2 joanna orlik skąd jestem? o kłopotach z małą ojczyzną autoportret. pismo o dobrej przestrzeni ISSN 1730-3613 kwartalnik nakład: 1150 egz. wydawca: adres: małopolski instytut kultury rynek główny 25 31-008 kraków tel. (12) 422-18-84, 422-32-65, 422-76-06 e-mail: [email protected] www.autoportret.pl redakcja: joanna orlik (redaktor naczelna), marcin klag (koncepcja graficzna i skład), joanna hajduk (sekretarz redakcji), beata drabik i aleksandra wojda (redakcja i korekta tekstów) tłumaczenia na język angielski: anna miodyńska okładka: s. 1 fot.: marcin klag; s. 40: użyto cytatu z: Andrzej Stasiuk, Spowiedź – Opowieści galicyjskie, „Znak”, Kraków 1995 druk: unidruk Redakcja zastrzega sobie prawo do redagowania nadesłanych tekstów. streszczenia: Jacek Konieczny spis treści 4 8 16 20 24 28 32 36 contents 4 8 16 20 24 28 32 36 bohdan skrzypczak, drzewo życia na placu pawlaka czyli „glokalność” po polsku Współczesny człowiek jest coraz częściej rozdarty między tradycyjnym światem rodziny, sąsiadów i przyjaciół a wielkim globalnym społeczeństwem, w którym króluje konsumpcjonizm i kultura masowa. Jak się w tym odnaleźć? Najprościej – pośrodku, czyli w „przestrzeni glokalnej”, gdzie spotykają się wartości ze sfery mikro i makro. O tym, jak to może wyglądać w praktyce, autor opowiada na przykładzie małego mazurskiego miasteczka, Olecka, w centrum którego stała kiedyś przedziwna rzeźba... bohdan skrzypczak, life tree on the pawlak’s square, or glocality in polish The contemporary man is often perplexed by a split between traditional world of family, neighbours or friends and global society where the consumption and mass culture reign. How to handle this? The easiest way is to stay in a middle, i.e. in the “glocal” space, where the values of micro and macro spheres meet. The local society seems to be this kind of space. How it works in practice the author shows on an example of the small Mazurian town of Olecko, where a strange sculpture is located in the central place. wacław idziak, hobbici, żonglowanie, bajka, brydż... o polskich (i nie tylko) wsiach tematycznych Sieraków Sławieński. Upalne popołudnie. Cisza. Ze sklepu GS wychodzi niosąc dwie siatki z zakupami... Gandalf. Tak właśnie – Gandalf z „Władcy Pierścieni” Tolkiena. Nie jest to wcale scena z planu kolejnej głupiej komedii, ale przykład na to, jak może działać tzw. wieś tematyczna. Na Zachodzie popularne, w Polsce dopiero zaczynają powstawać – wsie, które postanowiły wyróżnić się jakoś spośród innych i na dodatek zarabiać na tym pieniądze. Wystarczy mieć dobry pomysł, zachęcić do udziału waclaw idziak, hobbits, juggling, fairy-tail, bridge… about polish (not only)”theme-villages” Sierakow Slowienski. Hot, silent afternoon. From the local shop, carrying shopping bags, Gandalf is coming out. That is - Gandalf of “Lord of the Ring” by Tolkien. This is not a scene from a silly sitcom but an example how the “theme village” works. They are popular in the West but in Poland this concept is only gaining ground – the villages that decided to find their own image in a bid to raise money. It is enough to conceive a good idea, to invite as many people as possible jak największą liczbę mieszkańców i skutecznie się wypromować. Później może być nawet tak pięknie, jak w bajce. to participate, and to promote the idea successfully. It may be as wonderful as in the legend. jacek gralczyk, motor czy hamulec zmian? rzut oka na dom kultury Stary model domu kultury odchodzi powoli w przeszłość – pisze Jacek Góralczyk, który sam jest dyrektorem takiej placówki. Co ten model zastąpi? Na razie nie bardzo wiadomo, bo dyskusja na ten temat praktycznie nie istnieje. Zastanówmy się zatem razem z autorem, co tak naprawdę tworzy dom kultury. Czy istnieje coś takiego, jak jego duch? Na ile ważne jest wyposażenie, a na ile ludzie? jacek gralczyk, local culture centre an engine or a brake of cultural space changes? a glimpse at cultural centre An old type of cultural centres seems to have become a thing of the past, says Jacek Gralczyk, the director of one of such institutions. What is coming instead? We do not know, this question has not yet been debated. Let us think things over with the author. What makes a local cultural centre? Does the spirit of this place exist? How important is the equipment and how important are the people? agnieszka wołodźko, artyści w „strasznej” dzielnicy. gdańska łaźnia i jej program przemian pozytywnych Dolne Miasto to jedna z najbiedniejszych dzielnic Gdańska. Mieszkają w niej głównie emeryci, renciści i bezrobotni. W budynku, który przez wiele lat był publiczną własnością tej społeczności, powstało w 1998 r. Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia. Nie od początku zyskało ono akceptację mieszkańców – ktoś obcy naruszył przecież ich własną przestrzeń. Kolejne inicjatywy przełamywały barierę nieufności i niechęci. Czy dziś Łaźnia faktycznie udowadnia, że każdy może być artystą? Proszę sprawdzić samemu. agnieszka wolodzko, artists in a “dreadful” district. gdansk łaźnia and its program of positive changes The downtown Gdansk is one of the poorest districts of the city, mainly inhabited by the old and the jobless. In a building that used to be a public property, the Łaźnia Center of Modern Art has been set up. Initially, the enterprise was not accepted by local residents, who perceived it as an intrusion into their reality. The subsequent initiatives helped, however, break the ice. Does the Łaźnia provide evidence that everyone can be an artist? Try it yourself. krystyna pawłowska, public participation po polsku czyli dialog na temat przestrzeni niepołomic Od czasu do czasu można przeczytać w prasie informację o proteście mieszkańców przeciwko jakiejś budowie. A przecież mogłoby do niego nie dojść, gdyby jeszcze na etapie projektu architektonicznego zadbano o udział społeczności lokalnej. Skoro bowiem „architektura to sztuka organizowania przestrzeni dla potrzeb człowieka”, public participation pozwala te potrzeby poznać i uwzględnić w projekcie. O tym, jak może wyglądać współpraca władz (inwestora) i społeczności lokalnej z architektami, opowiada Krystyna Pawłowska. krystyna pawlowska, public participation in polish, or the debate about the niepolomice space From time to time we read about residents’ protest against building projects planned in their neighbourhood. But this easily could be avoided if the local community was invited to take part in a debate about the project. If we say that “architecture is an art of organizing space for people’s needs”, public participation let us learn about these needs and incorporate them into the project. Krystyna Pawolwska, a co-author of this method, tells how investors, local residents and architects can co-operate. maria woźna, po co budować wiklinowe pomosty? brytyjczycy w podkrakowskiej królówce „Wiklinowy pomost” to projekt, który połączył miłośników wyplatania wikliny z Królówki i... Wielkiej Brytanii. Rok temu delegacja z Wysp Brytyjskich przyjechała do Polski, aby, z jednej strony, wymienić się doświadczeniami, a z drugiej, poznać kulturę i życie lokalne społeczności Królówki. Przygotowaniom do podjęcia gości z zagranicy towarzyszyło duże zdenerwowanie. Lody pękły przy pierwszym ognisku. Potem zaczęło się wiklinowe szaleństwo... Ciąg dalszy zapowiedziano jeszcze na ten rok. maria wozna, what to build the bridges for? the british in krolowka The “Willowbridge” is a project that united willow lovers from Krolowka (a small village near Cracow) and those from England. Last year a British group came to Krolowka to share their experience of willow weaving as well as to learn about the traditional culture and communal life of the area. Preparations for the visit were accompanied by an anxiety. But fortunately the ice were broken at the first meeting by the fire. Then the willow folly started. agnieszka sabor, miasto w mieście. wczoraj i dziś krakowskiego kazimierza Krakowski Kazimierz to dziś kultowe miejsce w Krakowie – pełno tam knajpek, restauracji, hoteli i oczywiście turystów. Z jednej strony, jest to wspaniały przykład udanej rewitalizacji dzielnicy, którą po wojnie okrutnie zaniedbano (materialnie i społecznie). Z drugiej jednak strony, autorka tekstu wyraża obawę przed inwazją makdonaldyzacji i kultury masowej, która jest zagrożeniem dla tradycji tej dawnej żydowskiej dzielnicy. Jak pogodzić nowoczesność z historią, zastanawia się Agnieszka Sabor. agnieszka sabor, a city within a city. the yesterday and today of the kazimierz district of cracow The Kazimierz district is said to be a cult place in Cracow – there is plenty of cafes, restaurants, hotels and, needless to say, tourists. This is also a great example of successful revitalization of an immensely neglected (materially and socially) district. But on the other hand the author is afraid of mass-culture invasion, which would threaten the tradition of this former Jewish district. Agnieszka Sabor wonders how to reconcile modernity and history. krystyna pawłowska, moje miejsce. pomysł na czernichów? Konkretny przykład bardzo pięknego miejsca, w którym wszystko jest możliwe. Niewielka podkrakowska gmina Czernichów może szczycić się co najmniej dwoma ciekawymi zabytkami: ogromnym założeniem wciąż funkcjonującej szkoły rolniczej z 1857 r. i cudowną w swej ośmiokątnej prostocie kaplicą różańcową. Tylko czy mieszkańcy znajdą sposób na to, by wykorzystać ten potencjał? krystyna pawlowska, my place. an idea for czernichow? A good example of a place where everything is possible. The small commune of Czernichów in the Cracow area may boast at least two interesting historical buildings: a large complex of still functioning agricultural school founded in 1857 and a rosary chapel, wonderful in its octagonal simplicity. But will the local people find a way to make good use of the potential? 3