M. Czachorowski, Technologia

Transkrypt

M. Czachorowski, Technologia
Kuhuro wobec techniki
Morek Czochorowski
Technologio w służbieżycio
czy śmierciczłowieko?
worlośćludzkie
inslrumen
jest adresatem technologii, to ta technolo1 eśliosoba ludzka
l gia powinna służyćtej osobie. Znaczy to między innymi, że
J technologia winna wpierw słuiyć jej życiu, a nie służyć
jakimś zamachom na to Ęcie. Ta teza - w naszym środowisku
raczej banalna - oparta jest na konstatacji szczegolnej rangi
aksjologicznej ludzkiego życia: stanowi ono przec|eż fundament
wszystkich innych dobr dla człowieka. NiesteĘ, technologia
służyłai służytakże zabi1aniu osob ludzkich począwszy od
momentu ich poczęcia'
Zwroćrny jednak uwagę, że stosunek do ludzkiego Ęcia
nierozłącznie anviagany jest ze stosunkiem do żrodełludzkiego
życia. Utrata szacunku do ludzkiego Ęcia od momentu poczęcia musi być powiązana z utratą szacunku i Ęlko instrumentalnym traktowaniem tego, ,,skąd'' ludzkie żrycie się pojawia.
Zaprzęgnięcie technologii do poniżej-osobowego, cryli rzeczowego traktowania tego Ęcta wyrastać musi z Ęllko instrumentalnego _ z uĘciem Środkow technicznych - odniesienia do
źrodełĘcia.
Sokrates przypomina narn, że nie ze skały, ani z drzewa,
a nawet z nieba nie spadamy. Jako jedyna i niepowtarzalna
ludzka osoba pojawiamy się zatem w bycie dzięki rodzicielskiej
mocy ludzkiej płciowoŚci. Tutaj zatem znajdujemy pierwsze pole
kształtowania postaw wobec ludzkiego Ęcia. Brak szacunku do
tego Ęcia z koniecznoŚci musi wyrastać z braku szacunku dla
167
Technologio w służbieżycio tzy śmierci czlowieko?
Morek Czochorowski
ludzkiej płciowoŚci jako żrodłaĘcia' Zaptzęgnięcie technologii
do manipulacji - czyli poniżej osobowego traktowania - ludzką
płciowościąnie może nie otwierać drogi do tegoż samego lvykorzystania technologii: wykorzystania jej w służbie szerzenia
śmierci.
Te dwa rodzaje manipulacji technicznej dzisiaj - jak wiemy ze sobą wspołistnieją. Szeroko praktykowane zabijanie np.
ludzkich embrionow dla celow eksperymentalnych (i wszelkich
innych) idzie w parze z prakĘkami antykoncepcyjnymi i aprobatą dla sztucznej prokreacj i, stanowiących te chnolo giczną manipulację żrodłamiĘcia.
W gronie fiIozofow interesuje nas ocąrwiŚcie wpierw
odpowiedzialnoŚć filozofii za ten aktualny z.atrwłżająqstart
umysłow i ludzkiej praktyki. Zatrwłżającystan wpierw odnośnie
do sfery ludzkiej płciowości,skoro tutaj właśnie_ jakzawwłĘłerrr
- muszą się rodzić postawy wobec ludzkiego Ęcia. Prześ|edŹmy
?Atem poglądy w tej sprawie - i skonfrontujmy je ze sobą _ zarowno przedstawicieli klasycznej filozofri, jak i filozofri nowoż1rtnej,
cąrniącej nie byt a-le ŚwiadomoŚć przedmiotem filozoficznego
badania. KtÓraz tych tradycjiftlozoftcznego myŚlenia nadaje się do
odbudowania zachwianego szacunku zatowno wobec nieinstrumentalnej wartości ludzkiego Ęcia jak i nieinstrumentalnej
wartości ludzkiej płciowoŚci? Ktora z tych koncepcji filozofri
umożliwia zatem ustawienie techniki w sfużbie człowiekowi?
Mołżestrrvo o przyioź
Interesująca nas tu ludzka płciowośćstanowi niejako ,,two-
rzywo" insĘrtucji małżenstwa. Rozumienie małżenstwa odnosi
się zatem pośrednio także do sensu ludzkiej płciowości.
Klasyczną koncepcję małżenstwa sformułował Arystoteles (za
ktorym poszło cały szereg autorow, włącznie z AugusĘrnem,
Tomaszem, Wojtyłą)' okreŚlając je jako formę przyjłżnit, prryjaźni pomiędzy konkretnym mężcryzną i konkretną kobietą,
1.
Zob. Arystoteles, Etyka nikomachejska. tłum' D' Gromska, Warszawa 1996,
księga VIII' 12.
l8
polemżując w ten sposob z platonskim pomysłem ,,wspolnoty
kobiet''2, jako mającym w zamierzeniu służyćptzyjaźni wszystkich ze wszystkimi, czy też dobru całego panstwa3.
Na pierwszy rzut oka bliską Stagirycie myślspotykamy
w epoce nowożytnej. Kartezjusz okreŚla miłośćeroĘrczną jako
,,najb!ższąprzyjażn|"+. Comte twierdzi nawet, że ĘIko w zuriagku małżenskim przyjaźn jest możliwa. Ale wśrodklasykow
nowożytnościspotykamy opinie wprost przeciwne, idące śladem
Hobbes'a, ktory twierdził, że miłośćbliŹniego rożni się od miłoŚci płci pięknej Ęrm, że w pierwsąrm prąrpadku pragniemy
dobra naszego bliźniego, a w drugim pragniemy dobra
własnegos' Zwię,ek eroĘczny byłby zatem cąrmśprzeciwnym
przyjłżni, prĄażni w rozumieniu Arystotelesa. Prąrpomnę, Że
dla StagiryĘ o przyjażni w sensie właściwymmowimy dopiero
wtedy, gdy dany zvłiązek charakteryzuje się wpierw Ęczliwością, czy|i pragnieniem dobra dla drugiej osoby, a więc oparty
jest na bonum honestum, a nie na bonum utile czy bonum
de]ectabi]e. Wykluczenie zatetn przez Hobbes'a i jego następcow
możliwościĘczltwościwzutię,ku małżenskim, z gory przekreśla
możliwoŚć określenia go jako zuliąz|as prąrjłżni'
Ale rownież pozycja Kartezjwsza rożni się od tezy Arystotelesa,
skoro dla ojca lilozofii nowoż1rtnej ztxlięek etoĘczny jest Ęlko
,,najbLższt'' prĄłżni' Jeśli,,najb1iższy", to jeszcze istoty przy-
jażni nie zaułiera. Rożnica wobec pozycji StagĘĘ polega rownież
na Ęrm, że dlaKartez|usza ,,prz5rjłżn"i ,,bliska'' jej miłośćerotyczna to t5llko ,,uczucie", czyli coś,co w człowieku "dzieje się"6.
Tym szlakiem wyrłżnie poszedł caĘ szereg autorow nowoiul:nyc}n, rożniąc się tylko akcentowaniem odmiennej komponenĘ emocjonalnej. Jeślidla np. Spinozyz i Rousseau8 ta miłośćto
Por. Platon, Pa stwo, tłum. W. Witwicki' Warszawa 1948 (księgaV).
Por. Arystoteles, Polityka, thrm. L. Piotrwoicz, Warszawa 1964' Księga II. 1.
4. Descartes, Namiętności duszy, tLvm. l. Chmaj' Walszawa 1986' art. LXXXII'
5. T. Hobbes, Elementy filozolii, Warszawa 1956, s. 158.
6. Zob. Descartes, dz. cyt.
7. B. Spinoza, Traktat poLityczny, tłum. I. Halpern, Warszawa 1998' s. l27.
8. J. J. Rousseaw, Trzy rozprawy z fi[ozoIii społecznej, tłum' H' Elzenberg,
Warszawa 1956, s. 178.
2.
3.
l9
Morek Czorhorowski
Technologio w słuźbieżycio czy śmierci człowieko?
tylko ,,chuć zmysłowa'', to dla Comte'a jest to altruisĘczne
uczucie oddzielone całkowicie od pożądania seksualnego. Te
dwie grupy autorow łączy Hume, ktory wyroŻniał dwa rodzaje
miłościeroĘcznej. W jednym gorę bierze bezinteręsowne uczucie żryczliwości,w drugim _ przewagę zyskuje pożądanie
zmysłowe. Wspolnym jednak mianownikiem tych rozwiązan jest
sprowadzenie zuriązklu erotycznego do przebiegu spontaniczny ch przeĘć emocj onalnych. Rownie spontaniczn a, lliezależna
od woli podmiotu miałaby być i ta ,,Ęcz\iwość'',prąrpis5rwana w
epoce nowoĄrtnej niektorym uczuciom. Inną pozycję zająŁ
Arystoteles, dla ktorego Życzliwość,stanowiąca istotny element
przyjłźni,wyklucza bycie Ęlko spontanie zaangłżowanym
emocjonalnie. Życzliwoścprzyjaźni zakłada jej ,,zależnoŚć od
wo|i", cryLi bycie dziełem podmiotu, a nie czymŚ, co w nim tylko
się ,,wydarza''.
Zakwestionowanie zatem przez epokę nowoĄrtną możliwości
bycia przez zułiązek małżenski ałłiry,kiemprzyjażni - przyjażni
opartej na bonum honestum - prowadzi do oparcia go na
bonum delectabile i bonum utile, czyli prowadzi do usprawiedliwienia Ęlko używania drugiej osoby. Z gÓry wyklucza się w ten
sposob możliwoŚć bycia przez ludzką płciowośćterenem nieinstrumentalnego traktowania, czyli nietraktowania na poziomie
tylko rzeczy. Na gruncie tego założenia wykluczone jest, że
początkiem ludzkiego istnienia może być przyjażn, czyli przeciwienstwo tego, co r.aaywarny ,,uż1rwaniem'' osoby. Otwiera się
w ten sposob drogę wszelkiej manipulacji wobec pojawiającej
się tą drogą osoby ludzkiej, włącznie z manipulacją jej Ęciem.
Wkroczenie w światna poziomie godnym rzeczy, niemożliwość
jakiegoś innego wkroczenia w istnienie, przesądza o Ęr\ko ,,rzeczowej" wartości naszego bytu, a zatem przesądza o dopuszczalnościtylko instrumentalnego traktowania tego istnienia.
Pojawia się tu ocą1wiście pytanie, czy prześ|edzone roz:a ązan'tie, typowe dla filozofii nowoŹytnej, jest konsekwencją ogolnofi|ozoficznych założen tej epoki? Wydaje się, że tak. Subiektywizacj a przedmiotw ftlozoftcznego badania - sprowadzenie
go do treści Świadomości - subiekĘwizuje także rzeczywistość
relacji międ4lludzkich, w tym i relacji małżenskiej. Brak zaś
170
umiejscowienia tych,,Świadomościowych'' analiz w ramach
badania obiektywnego bytu, oderwanie tych analż od obiektywnej rzecrywistości,do ktorej ludzkie przeĘcia się odnoszą
i z ktorej wyrastają, prowadzi do uznania emocjonalnego profilu
relacji międzyludzkich za poniekąd ,,ws2ystko'', co międąy osobami może mieć miejsce. MiłośćeroĘczna redukuje się zątem
do przeĘcia miłosnego, ktora to redukcja charakteryzuje epokę
nowożytną.
Płciowość0 przyioź
Wykluczenie tego, że zułiaąek eroĘczny jest przyjaŹnią,
z gory wyklucza możliwośćbycia aktem przyjażni przez
wspołżycie seksualne. Zgoda jednak na to, iż małżenstwo winno
być prryjłżnią(ew. formą miłościnadbudowaną ną przyjłźni)
nie przesądza jeszcze o tYm, że owa przyjłżitwyrażać ma się
- i obowiązywać - także w obrębie sfery ludzkiej płciowości,czy\i
we wspołżyciu seksualnyrn. Z rożnych bowiem powodow, mniej
czy bardziej bezpośrednio, twierdzi się niekiedy, że sfera ta jakby nie nadaje się na ,,tworzyrwo" przyjażni.
Przyjłżn - jak wskazywaliśmy za Arystotelesem - nie może
sprowadzać się do spontanicznego zaan.gażowania emocjonalnego, ponieułażpozbaułiona byłaby swego istotnego elementu,
ktorym jest życzliwość,czyli dążenie do dobra przyjaciela, a nie
własnego dobra. Jest ona zatem ,,za\eżrta od woli'', czyli jest
aktem woli, a nie uczuć. Ztego też powodu możliwośćwyra'żenia
przyjłżni we wspołżyciu płciowym zakłada niedeterminujący
charakter sfery seksualnej. Epoka nowożytna idzie jednak
raczej w kierunku prryjęcia takiej determinacji. Potwierdza to
np. bezpośrednio teza Rousseau o jakoby niewoli męŻcz5rzn wobec kobiet z powodu słabościseksualnej pierwszych, a przebiegłościekonomicznej drugichs' Tę samą słabośćzakłada
Hume'a zaIecanie męŻczyznom poligamii jako skutecznego
środka utrzymania panowania wobec kobietto. Natomiast filo_
9.
Por. J' J. Rousseaw, Emil th:m., F' Wnorowski, Wrocław 1995 (księga 9.
1o' D. Hume, Wielożeristwo i rozw d, w: teryże, Esą'e, tłum. T. Tatarkiewiczowa,
Warszawa 1955.
l7l
Morek Qochorowski
Technologio w służbieżycio czy śmierci czlowieko?
zofta staroĘtnej Grecji raczej jednomyślnie przyjmowała przeciwne roarlię,anie. Nawet Arystyp z Cyreny tłurnaczył się, że
w
towarzyskich" nie zostawia samego siebie i nie
"agencjach
traci panowania nad sobą. Platon (w Prawach) jako uzasadnienie możliwoŚci panowania nad sferą seksualną wskaąrwał fakty
takiego panowania u sportowcow. PodkreślałrownieŻ, że nawet
zułierzęta znają czas niepoddania się instynktowi seksualnemu
i tego Ęm bardziej oczekiwac naleĘ od ludzi' Jako drogę do
zapanowania nad pożądliwoŚcią seksualną Platon wskazuje kultywację w obyczajach społecznych przeĘcia wstydu.
Rownież Arystoteles przyjmował niedeterminującą siłę popędu seksualnego. Wprawdzie działa|noŚć tego popędu określał
jako ,,konieczną", czy też,,naturalną'' (a małżenstwo określał
jako istniejące ,,z natury''l1)' to jednak ta ,,natura1ność'' nie ma
przekreślać wolnoŚci człowieka. Jest to bowiem ,,naturalność''
b5rtu rozumnego. Stąd też Arystoteles wyrerźnie odrożnia ludzką
płciowośćod płciowoŚci zułierzęcej: ,,inne stworzenia nie kierują
się w tym wzg|ędzie rozumem' Iecz idąwyłącznie za swym naturalnym popędem''. Rys rozumności ludzkiego działania w sferze
seksualnej umożliwia tu zatem także autodeterminację.
Wolnośćczłowieka wobec popędu seksualnego Arystoteles
zakłada także wtedy, kiedy stawia postulat posiadania cnoĘ
umiarkowania odnośnie do przyjemności seksualnychtz. Popęd
ten zatem musi się nadawać do opanowania. Postawiony więc
zostaje na poziomie istoty rozumnej i wolnej, co Ęrm samyTn
umożliwia wyrłżanieprzyjażni w działaniach z obrębu tej sfery.
Wskazanie możIiwościwolności w dziedzinie seksualnej nie
przesądzajednak o tym, że ta wolnośćma słuzyć właśnieprzyjaźni, jak to widzieliŚmy u ArysĘpa z Cyreny. W aretologii
Arystotelesa mamy także Ęlko perfekcjorystyczne nachylenie.
Cnoty - w tym i cnota umiarkowania - słuiyć ma jego zdaniem
ustawieniu życia istoĘ rozumnej na właściwymdla niej poziomie, czyli poziomie istoĘ rozumnej. Karol WojĘła proponował uzupełnienie tej perspekĘwy o dostrzeżenie w cnotach
rownież sensu służenia miłoŚci osoby, a nie tylko samodoskoLr- Zob. Etyka nikomachejska,:
L2'zob. tamże (III,
naleniu Podmiotul3. FakĘ doświadczeniąmoralności wskazują
na takie rownież zadanie cnot moralnych, zlxlłaszcza zaścnow
czystoŚci. Bez tej cnoĘ bowiem nie jest możliwe uszanowanie
drugiej osoby w zuliązkach płciowych' Tej jednak perspektywy
nie dostrzegamy jwż u StagiryĘ.
Pomimo postawienia tez7r, iż małżenstwo może być związkiem
przyjłżni,w charakterysĘce istoty życia seksualnego prożno
u Arystotelesa doszukiwać się wyrłźnegowskazania, że rownież
i to szczegolne małżenskie ,,razem'' winno być na poziomie
,,przyjłźni".DefinĘac małżenstwo z punktu widzenia istoĘ
rodzajowej człowieka Arystoteles określałje jako realżujące
wspolny cel całego Świata zslłietząt, ktorym miałoby być dobro
prokreacji, prokreacji ujętej w stosunku do ponadindywidualnego dobra całego gatunku ludzkiegol+. Z punktu zaświdzenia
natury gatunkowej człowieka Stagiryta definiował małżenstwo
jako służące,,wzajemnej pomocy''. Wprawdzie ta definicja bliżej
nie precyzowala, jakie to dobra małżonkowierealżują,
'potTlAgając sobie wzajemnie", to jednak Arystoteles redukował je do
bonum utile i bonum delectabile. Dobra te - jak wiemy - nie
stanowią fundamentu przyjażni w sensie właŚciwym. Ta
bowiem może być oparta tylko na bonum honestum' Krotko
mowiąc, Arystoteles przeocz5rł - jakby nie domyślającdo konca
swojej kapitalnej tezy o małżenstwie jako zlłłiązkuprzyjażni
_ ż w ramach rea|izacji tego specyficznego tylko dla człowieka
celu małżenstwa, jakim jest ,,wzajemna pomoc,'' jest miejsce na
wzajemną ,pomoc'' w formacji właśniepozytywnych sprawnoŚci
moralnych. Tak właśnieokreślałcel gatunkowy małżenstwarozwijając zatem arystotelesowe ujęcie - św.Tomasz z Akwinu
(a wpierw Augustyn w o dobrach małżenstwa), określając
małżenstwo jako,,lekarstwo na Pożądliwość''l 5.
Widoczne jest jeszcze od innej strony, że postulowaną przyjaźnmałżonkowStagiryta stawiał niejako ,,obok'' ich Ęcia płciowego. Dopuszczal bowiem tutaj ingerencję panstwa dla jakiegoś
ogolniejszego dobra niż sama ich ptzyjażn, nlłtłaszcza zaś13. Po.. K. Wojtyła, Miłośći odpowiedzialność,
irl'J,
L2 (1162 al.
1o_11)'
172
Lublin 1986, s. 151n.
14' Por' EĘrka nikomachejska,wII, 12; tL62 a'
15' Por. S. Thomae Aquinatis, Summa theologiae, Suppl., q. 41, a. I resp.
173
Morek (zochorowski
Technologio w służbieżytio czy śmierci czlowieko?
panstwową kontrolę urodzen, nadrzędną wobec zamiarow
samych małżonkow16. Widzimy zatem, że pod Ęm względem
Arystoteles okazaL się wiern5rm uczniem Platona, ktory rownież
podporządkował małżenstwo i Ęcie płciowe obywateli władzy
panstwowej.Tutaj teżwidzimy zbieżnośćz powszechnym w epoce nowoż1rtnej rozuliązaniem, wyra-źnie postulowanym r.lp' przez
J. S. Millalz.
Z jakicl: to jednak powodow Arystoteles _ twierdząc, że małżenstwo moŻe byc takŻe zllia3kiem przyjażni - nie dostrzega
w żryciu płciowym małżonkow dziedziny realizacji tej przyjażn1?
Wydaje się, że Stagiryta idzie tu za platonską koncepcją ciała.
Wprawdzie w drugiej fazie swojej tworczości zerwał on z dualisĘczną antropologią swojego nauczyciela, to jednak jakby nie
dośćradykalnie. Ciało bowiem, chociaż nie zostało ujęte
przezen jako ,,obce" ludzkiemu duchowi, potraktowane zostało
jako rzecrywistoŚć wobec ducha
Przejawem tego
"obojętną''l8.
rozulię,ania wydaje się być właśnieArystotelesa koncepcja
ludzkiej płciowości,ustawionej ,,poZa" przyjażnią i jej wymogami. Konsekwentne natomiast potraktowanie cielesnoŚci _ wraz
z jej płciowoŚcią _ jako sfery konstytutywnej dla ludzkiej osoby,
prowadzi do wymogu jej nieinstrumentalnego traktowania.
Traktowania na poziomie osoby.
h zatem to Ęlko brak konsekwencji w wierności faktom
i wierności przyjętej metodzie fiozoftcznego poznania _ zwŁaszCza w pojmowaniu ludzkiego ciała - przesądzlł o tym, że
Arystoteles zblriĘl się w traktowaniu ludzkiej płciowoŚci do ujęcia typowego dla epoki nowoĄrtnej, programowo usprawiedliwiającej tylko utylitarne - na poziomie rzeczy _ odniesienia w tej
właŚnie sferze.
***
Widzimy zatem, że drogą do odbudowania zachwianego szacunku dla ludzkiego Ęcia od momentu poczęcia jest odbudowa16. Por. Polityka, vII, 14. 10 (133s b).
17. Por. J. s. Mill, O woltlości, s. 123n.
18.
Por. A. Maryniarczyk, Fi]ozoIiczne ,,obrazt'' człowieka a psycho\ogia, w:
,,Człowiek w kulturze'' 1995, nr 6-7, s. 89.
174
nie szacunku dla ponadużytkowego sensu ludzkiej płciowoścr.
Niezbędną pomocą w tym wzgl.ędzie możę i powinna służyćfilozofla, mająca ambicje docierania do obiekĘwnej rzecrywistości
- a nie poprzestawanie na analizie Ęlko świadomoŚci - w tym
i obiektywnej rzeczywistoŚci małżenskiejmiłości,ktorej
podłożemi tworąrwem jest odmiennośćpłciowa człowieka.
Ustawienie tej płciowościna poziomie osobowym stanowi warunek konieczny osobowego traktowania ludzkiego Ęcia, 1ako
pojawiającego się w świeciewyłącznie poprzez kobiecość
i męskośćludzkiego ciała.

Podobne dokumenty