Przeczytaj numer 04 – 2016
Transkrypt
Przeczytaj numer 04 – 2016
Wiara w autorytety powoduje, że błędy autorytetów przyjmowane są za wzorce. Lew Tołstoj Stanisław Jerzy Lec NASI KANDYDACI DO RADY PRACOWNIKÓW RADA PRACOWNIKÓW Ogłaszamy wybory na członków Rady w kadencji 2016-2020. W porozumieniu z Przedstawicielami Pracowników został zatwierdzony szczegółowy Regulamin wyborów. Można rozpocząć kompletowanie podpisów pod zgłoszeniami, które znajdziecie u liderów oraz poprzez link w newsletterze. Ustalono, że wybory odbędą się w dniach 14-16 wrześniu 2016 w siedzibie firmy przy ul. Zamoyskiego 28/30 w Warszawie. W związku ze zmianowością prze trzy dni głosowanie odbywać się będzie w ustalonych poniżej godzinach: 14wrzesnia oraz 15 września 5:30–6:30, 12:00–14;30, 21:30 22:30 16 września: 5:30–6:30, 12:00–14;30 Po zakończeniu wyborów w piątek 16.09.2016 od godziny 15: 30 odbędzie się liczenie głosów. Urna do głosowania ustawiona będzie w budynku socjalnym w holu na 1 piętrze przy logo Wedla. W dniu 5 sierpnia 2016 odbyło się pierwsze spotkanie członków komisji wyborczej powołanej do wyborów Rady Pracowników, która podczas tego spotkania ukonstytuował się w składzie: Przewodniczący Komisji Wyborczej Dariusz Skorek Sekretarz Komisji Wyborczej: Monika Mościcka Członkowie Komisji: Grażyna Chojnowska Maria Dławichowska Janina Szczęsna Janusz Kudelski Dariusz Wodarski Zgłaszanie Kandydatów do Rady Pracowników: • Zgłoszenia kandydatów należy dokonać na piśmie do Przewodniczącego Komisji Wyborczej – (pokój NSZZ „Solidarność” w budynku socjalnym obok punktu wymiany odzieży). • Zgłoszenia można składać najpóźniej do 7 września 2016 roku • Kandydat na członka Rady powinien być zgłoszony przez grupę co najmniej 20 Pracowników zatrudnionych na podstawie umowy o pracę • Wzór zgłoszenia stanowi Załącznik nr 3 do Regulaminu, do uzyskania od liderów i u Przewodniczącego Komisji Wyborczej. NSZZ „Solidarność” czynnie włącza się w proces tworzenia Rady Pracowników. Rada pracowników – to rodzaj reprezentacji pracowniczej ustanowiony przez ustawę z dnia 7 kwietnia 2006 r. o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji. Pracodawca informuje radę o: - działalności i sytuacji ekonomicznej przedsiębiorstwa oraz przewidywanych w tym zakresie zmianach; - stanie, strukturze i przewidywanych zmianach zatrudnienia oraz działaniach mających na celu utrzymanie jego poziomu; - działaniach, które mogą powodować istotne zmiany w organizacji pracy lub podstawach zatrudnienia. Natomiast obowiązek konsultacji dotyczy tylko stanu, struktury, przewidywanych zmian w zakresie zatrudnienia, jego podstaw oraz organizacji pracy, nie dotyczy działalności i sytuacji ekonomicznej przedsiębiorstwa. Rada Pracowników to nie związek zawodowy, dlatego nie posiada uprawnień negocjacyjnych, natomiast może przekazywać pracodawcy wszelkie wątpliwości i zapytania od pracowników. Komisja Zakładowa nr 311 NSZZ „Solidarność” postanowiła zgłosić swoich kandydatów do Rady. Oficjalnymi kandydatami są: KRZYSZTOF BORCZYK JANUSZ GÓRSKI LIDIA KOZIOŁ MARZANNA KUKAWSKA SYLWESTER PAZIO KRZYSZTOF SŁUPEK DARIUSZ WARPAS Oczywiście zgłoszone są osoby, które także należą do związku z poza wymienionej siódemki. Dlatego pamiętajmy o tym, że kandydatów do rady, ma prawo zgłosić grupa, co najmniej 20 pracowników zatrudnionych w zakładzie, bez względu na ich przynależność. KONIEC KANIKUŁY Urlop poza nami i należałby się wziąć solidnie do pracy. Jeszcze w czerwcu przedstawiciele Zarządu oraz Związków Zawodowych rozpoczęli pracę dotyczącą uaktualnienia Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy ora Regulaminów. Z.U.Z.P. to najważniejszy z dokumentów dla części pracowników w naszym zakładzie. Układy zbiorowe pracy są to dobrowolne porozumienia zawierane między pracodawcami a pracownikami reprezentowanymi przez organizacje związkowe. Regulują one wzajemne prawa i obowiązki stron stosunku pracy, w tym przede wszystkim warunki pracy i płacy oraz inne świadczenia związane z pracą. Układ zbiorowy definiuje i podkreśla: - warunki, jakim powinna odpowiadać treść stosunku pracy, z zastrzeżeniem, że układ nie może naruszać praw osób trzecich, - wzajemne zobowiązania stron, w tym dotyczące stosowania układu i przestrzegania jego postanowień, - inne sprawy nieuregulowane w przepisach prawa pracy w sposób bezwzględnie obowiązujący. Pierwsza i ostatnia grupa postanowień układu ma charakter normatywny i reguluje warunki, które nie zostały jednoznacznie określone w Kodeksie pracy. Jest to główna część układu, decydująca o warunkach pracy i płacy, o drodze awansu zawodowego, o świadczeniach i uprawnieniach pozapłacowych, przy czym dolną granicę wynagrodzeń regulują powszechnie obowiązujące przepisy prawa Druga grupa postanowień ma charakter obligacyjny i ma zapewnić prawidłową realizację norm układowych. Piszemy o tym, aby jasnym było jak ważnym dokumentem jest ZUZP, mimo że nie dotyczy wszystkich pracowników. Potrzeba uaktualnienia i spisania w tekst jednolity tego dokumentu, jest dużym wyzwaniem. Dodatkowo warto zwrócić uwagę na pewne zapisy, które nowelizacją kodeksu pracy zmienią się w najbliższym okresie. Innym zagadnieniem będą prace nad uaktualnieniem regulaminów. Są to dokumenty obejmujące wszystkich pracowników, lub skierowane do wyodrębnionej grupy, która nie jest objęta ZUZP-em. O pracach nad dokumentami będziemy informować na bieżąco. K.Z. Jest swoistym paradoksem, że w kraju, w którym pracownicy zarabiają niewiele, boją się o pracę i nie mają poczucia stabilizacji, nie próbują masowo zrzeszać się w związkach zawodowych. To wielkie zwycięstwo neoliberalnej propagandy. Przez ostatnie 25 lat tłuczono ludziom do głowy, że związkowcy to nieroby, kombinatorzy, populiści, krzykacze, hamulcowi i w ogóle samo zło. Wielu, zbyt wielu, uwierzyło. Gdyby na podstawie doniesień mediów sporządzić opis przeciętnego związkowca to jest brzuchaty, wąsaty janusz po pięćdziesiątce, albo i dwóch, który w jednej ręce trzyma transparent, w drugiej oponę i skanduje bez przerwy; „Złodzieje, złodzieje”. Krótko mówiąc, straszny obciach. Kto chciałby być członkiem takiej ekipy? Nikt. To już lepiej być członkiem młodego, dynamicznego zespołu wciskającego ludziom telefony, abonamenty i pakiety telewizyjne z pierdylionem kanałów, w tym aż 12 w HD. Lepiej być mobilnym, dyspozycyjnym i kreatywnym niewolnikiem korporacji, niż jakimś, za przeproszeniem, związkowcem. Bo słowo związkowiec stało się swego rodzaju obelgą. Otrzeźwienie przychodzi zwykle zbyt późno. Gdy kończy się czterdziestkę, gdy mobilność i dyspozycyjność już nie taka jak u dwudziestolatka, gdy zdrowie już nie to, gdy wreszcie człowiek sobie uświadamia, że opowieści o tym, że wystarczy tylko ciężka praca i determinacja, aby być kim się zechce, to bujdy dla dzieciaków. Pół biedy, gdy po latach płaszczenia się przed pracodawcą, pracownik dochodzi do wniosku, że tylko będąc w związku, ma szansę być traktowany przez pryncypała z respektem i powalczyć o godne zarobki. Zwykle pracownicy szukają ratunku w założeniu związku, gdy stają przed widmem zwolnienia z pracy, ale wtedy często bywa już za późno. Irytują mnie niezmiernie zamieszczane w Internetach komentarze młodych, energicznych i dyspozycyjnych typu: „Nie podoba się, to zmień pracę. Ja już dwa razy zmieniłem”. Wkurzają komentarze do tekstów o zwolnieniach w jakiejś firmie typu: „A gdzie są związki? Dlaczego nic nie robią?”. Piszą to zwykle ludzie, którzy do żadnego związku nie należą, ale uważają, że to związek powinien im pomóc. Otóż, drodzy przemądrzali, związki zawodowe utrzymują się ze składek swoich członków. Faktem jest, że to, co udaje im się wywalczyć w danym zakładzie, przysługuje wszystkim pracownikom. To fundamentalny błąd systemu. Wszak, jeśli związki działają na rzecz wszystkich, to powinny być finansowane przez wszystkich, a tak niestety nie jest. Ci, co jadą na gapę chętnie wyciągają rękę po wynegocjowane przez związek podwyżki, ale do związku się nie zapiszą. A to, że wymagają od związku dodatkowo, aby niezrzeszonym zapewniał taką samą pomoc, jak swoim członkom, to już naprawdę wyjątkowa bezczelność. Związki zawodowe w Polsce funkcjonują w ramach prawnych, które mocno ograniczają ich rolę, możliwości i skuteczność. To, co związkom, a szczególnie NSZZ Solidarność udaje się w praktyce osiągnąć, to i tak dużo więcej, niż wskazywałyby instrumenty, jakie posiadają. Wszystkim, którzy bezmyślnie i stadnie plują na związki, proponuje małe ćwiczenie umysłowe. Spróbujcie sobie wyobrazić, co by było, gdyby związków zawodowych w Polsce w ogóle nie było? Jakie pracownicy posiadaliby instrumenty nacisku na pracodawców czy polityków? Kilkusetzłotowy mandat od PIP na jednych i wybory, co cztery lata na drugich? Wolne żarty. Jeśli staję przed wyborem: albo wystąpić w rozmowie dupy z batem w charakterze dupy właśnie, albo, jako członek związku, którym może i pogardzają, ale jednak czują respekt – to ja wybieram tę drugą opcję. Jeden z Drugą;) SŁOŃCE, PIASEK I WODA Oferujemy słońce, piasek i wodę... …zatrudnię do pracy przy betoniarce. To nie żart to ogłoszenie jednego z pracodawców. Nie ukrywam, że powaliło mnie czytając tego rodzaju anons. Natomiast rozbrajający tekst ogłoszenia, w pierwszej chwili rozbawia czytającego. Czy jednak jest się, z czego śmiać. Przecież jest to przejaw swego rodzaju batalii o pozyskanie pracownika, wpływu lub zwrócenia na siebie uwagi. Rynek pracy stał się wybredny i zmienił się przez ostatni rok. Nie zmienia się tylko spojrzenie menagerów, którzy nadal mają jedną linię podziału, robol to robol. Nie dziwią mnie, zatem tego typu ogłoszenia. Taka linia podziału jest też przejawem wojny. Jednak abyśmy cokolwiek byli w stanie zrobić musimy przestać toczyć tego rodzaju boje, które w żaden sposób nas nie dotyczą, a są jedynie projekcją podziałów. Podziału, który bardzo często za pomocą massmediów przenosi się na nasz poziom. Ma to na celu zajęcie naszej uwagi i podzielenie nas na wzajemnie zwalczające się grupy. Nie możemy się dzielić na "lepszych" i "gorszych”, czy „roboli” i „biurwy”, bo to zmyślony podział. Zresztą linii podziału jest wiele więcej. Pamiętajmy jednak, że żadna z tych grup podziału nie jest stała. Ci, którzy zgadzają się w kwestiach politycznych, będą się różnić w kwestiach światopoglądowych, bo każdy ma się czuć skłócony w jakiejś kwestii z innymi. Do tego dochodzą fałszywe stereotypy i obraźliwe określenia, mające w zamyśle poniżać innych („pampersy”, „słoiki", „mohery", „lemingi", „kodowcy", „pisiory", „lewaki", „frankowcy" itp). Każdy ma mieć w głowie opisane szufladki, do których na podstawie jednej, dwóch wypowiedzi, ma sklasyfikować i wrzucać każdą osobę. Ma to wywoływać w nas lęk przed innymi. Obawiamy się, że nam narzucą jakieś rozwiązania sprzeczne z naszym poglądem. Gorzej, jeżeli takie zaszufladkowanie dzieli nas na lepszych i gorszych, na wyrobników i rządzących. To już nie tylko światopogląd, ale podział na tych, co wykonują pracę i na tych, którzy stawiają się w tej hierarchii ciut wyżej. Jednak niech zauważą, że nie wszystko wraca do chorej normy, do której byli przez ostatnie lata przyzwyczajeni. Szczególnie jest to zauwa- żalne w sferze normalizacji rynku pracy. Koniecznym się staje zmienienie podejścia do chorych linii podziału. Jest to coraz mocniej zauważalne także w naszym małym środowisku. Podział pracowników, który w ówczesnym myśleniu się sprawdzał, bezpowrotnie odszedł. Jest już wręcz przeciwnie i to, z czym walczyli przez ostatni okres staje się normalnością. Bo chodzi o to …… żeby skończyć z wypaczonym myśleniem, że jak weźmie się dziewięć kobiet, to urodzą dziecko w miesiąc. Biorąc udział w tym chocholim tańcu, stoimy na przegranej pozycji. Za stary jestem, aby dziwić się, że ziemia kręci się wokół słońca i że niedzielny rosół zmienia się w poniedziałkową pomidorową. Tak już jest ten świat zbudowany. D.S:) Nierówne traktowanie i dyskryminacja w pracy. Jak dochodzić swoich praw? W ostatnich latach zaobserwować można zdecydowany wzrost świadomości pracowników w sprawach dotyczących dyskryminacji i nierównego traktowania. Wpisuje się to w szerszy trend, jakim jest zwiększanie wiedzy społeczeństwa na temat instrumentów prawnych chroniących słabszą stronę w stosunkach ze stroną silniejszą (np. prawa konsumenckie takie jak rękojmia, ochrona dóbr osobistych itp.). Wbrew powszechnemu mniemaniu nierówne traktowanie i dyskryminacja to nie są tożsame zagadnienia. A to ma niezwykle duże znaczenie praktyczne, gdyż zdecydowanie inaczej kształtuje się sytuacja pracownika dochodzącego swoich praw w zależności od tego, który ze wskazanych zarzutów stawia pracodawcy. Chcąc w najprostszy sposób wyjaśnić różnicę między obiema zasadami, można wskazać, że równe traktowanie oznacza, że w takich samych okolicznościach (dotyczących sfery zatrudnienia, rodzaju i sposobu wykonywania pracy) pracownicy mają mieć jednakowe prawa (np. w zakresie wynagrodzenia, dostępu do szkoleń czy awansów). Z kolei dyskryminacja oznacza różnicowanie pracowników, jednakże takie, które opiera się na nieobiektywnych przesłankach, takich np. jak płeć, rasa, wiek, przynależność związkowa czy wyznawana religia (nieobiektywne, czyli nieodnoszące się do sfery zatrudnienia, sposobu wykonywania pracy). Tym samym nie można z góry wskazać, że każde naruszenie zasady równego traktowania jest dyskryminacją. Np. jeżeli dwóch mężczyzn, o podobnych kwalifikacjach, tej samej rasy, w zbliżonym wieku, będących członkami związku zawodowego, zatrudnionymi na pełen etat na umowie na czas nieokreślony, będzie pobierało różne wynagrodzenie (np. jeden z nich ma lepsze stosunki osobiste z pracodawcą) wówczas naruszona zostanie zasada równego traktowania, a jednocześnie nie będzie można wówczas mówić o dyskryminacji. Różne traktowanie wynikające z obiektywnych przesłanek jest jak najbardziej dopuszczalne, a co więcej niekiedy to właśnie równe traktowanie może być uznane za działanie nieprawidłowe (np. jednakowe wynagrodzenie dla pracowników wykonujących różne prace, z których jedna wymaga większych kwalifikacji i wiąże się z większą odpowiedzialnością i ryzykiem). Dyskryminacja oznacza nierówne traktowanie prawnie nieusprawiedliwione i nieuzasadnione obiektywnymi przyczynami. Każde takie działanie stanowi naruszenie zasady równego traktowania i jest pogwałceniem podstawowych praw i wolności człowieka. Wyróżniamy kilka rodzajów dyskryminacji. Dyskryminacja bezpośrednia ma miejsce w przypadku, gdy osoba była, jest lub mogłaby być traktowana mniej korzystnie niż inne osoby znajdujące się w podobnej sytuacji z powodu swojego pochodzenia rasowego lub etnicznego, religii lub wyznania, jak również płci, niepełnosprawności, wieku lub orientacji seksualnej. Np. ogłoszenie o pracy wyraźnie stanowi, iż osoby o narodowości innej niż polska nie będą przyjmowane. Taka forma dyskryminacji zdarza się dość rzadko, częściej spotkać się można z bardziej zawoalowanymi formami nierównego traktowania – dyskryminacją pośrednią. Dyskryminacja pośrednia ma miejsce wtedy, kiedy pozornie neutralny przepis lub działanie w praktyce powoduje niekorzystną sytuację, a środki mające służyć osiągnięciu tego celu nie są konieczne. Np. w trakcie rozmowy o pracę padają pytania nie mające związku z charakterem danej pracy. Dyskryminacja przez asocjację, czyli stosowanie praktyk dyskryminujących wobec osoby, która nie jest wprost obciążona cechami prawnie chronionymi, jednak jest uważana za przedstawiciela dyskryminowanej grupy lub jest z nią kojarzona. Np. żona czarnego mężczyzny jest gorzej traktowana w miejscu pracy ze względu na kolor skóry swojego partnera. Molestowanie, czyli niepożądane zachowanie, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności osoby fizycznej i stworzenie wobec niej zastraszającej, wrogiej, poniżającej, upokarzającej lub uwłaczającej atmosfery. Ta forma dyskryminacji jest najczęściej spotykana w miejscu pracy. Np. pracownik pochodzący zza wschodniej granicy jest obiektem niewybrednych żartów, nieustających kpin dotyczących jego akcentu, wyglądu, pochodzenia. Dyskryminacja wielokrotna ma miejsce wtedy, gdy ktoś doświadcza dyskryminacji z więcej niż jednego powodu, na przykład będąc gorzej traktowanym nie tylko ze względu na rasę, ale również ze względu na płeć. Dyskryminacja pozytywna występuje, gdy stosuje pewne czasowe rozwiązania, podejmuje działania czy wprowadza określone środki prawne mające na celu wyrównanie szans osób należących do określonych grup mniejszościowych np. osób o innej narodowości, celem zmniejszenia faktycznych nierówności, których te osoby doświadczają. Dopuszcza się możliwość odstąpienia od zasady równego traktowania – w sferze zatrudnienia. W przypadku, gdy specyfika danego zawodu wymaga, aby kandydat spełniał określone warunki, tj. był takiej a nie innej rasy, mówił danym językiem, był określonego wyznania, różnicowanie traktowania nie stanowi dyskryminacji. Np. do danej roli filmowej poszukiwany jest mężczyzna – Azjata, władający biegle językiem wietnamskim, czy np. w restauracji serwującej kuchnię typową dla danej kultury poszukiwany jest kelner o określonym wyglądzie podkreślający autentyzm tego miejsca. Więcej na temat dyskryminacji oraz nierównego traktowania znajdziecie na stronie Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”. K.Z. Aż trzech na czterech polskich pracowników pracuje w nadgodzinach. Dotyczy to pracowników zarówno zatrudnionych na pełen etat, na pół etatu, samozatrudnionych, ale także studentów – informuje „Rzeczpospolita” powołując się na badania firmy rekrutacyjnej Hays Poland. Ponad połowa pracowników zabiera pracę do domu, a podobna liczba nadrabia zaległości w weekendy. Głośno mówi się, że w wielu branżach jest deficyt pracowników. Dlatego ci, którzy są dostępni muszą pracować coraz dłużej. Problem dotyczy też fachowców i specjalistów, którzy są poszukiwaniu na rynku pracy. Coraz częściej także pracodawcy wymagają od pracowników, aby również w czasie wolnym odbierali telefony lub odpowiadali na maile. Myślę, że otwarcie się rynku pracy oraz prorodzinna polityka PIS otworzyła wielu pracownikom do tej pory wyzyskiwanym inną alternatywę. Dodatkowo program 500+, (wyśmiewany przez opozycję), ustabilizował sytuację finansową w gospodarstwach domowych, co pozwoliło wielu osobom odstąpienia od szukania pracy na siłę i zatrudnia się w roli popychadeł w zakładach. Dlaczego o tym piszę? Kryzys dotknął i naszego zakładu, co jest szczególnie zauważalne na liniach produkcyjnych, mimo że związki zawodowe ostrzegały o takiej sytuacji. Jednym z przyczyn tej sytuacji jest praca w systemach, które pozbawiają pracowników normalnego życia rodzinnego. Wieczne zmiany w harmonogramach, pogłębiają sytuację braku stabilizacji, przekłada się na większą absencję czy też brak pracowników, którzy nie odnajdują się w tego rodzaju pracy. W szczególności dotyczy to zadań wykonywanych w soboty i niedzielę. Sytuację pogłębia coraz większy brak pracowników agencji pracy tymczasowej, którzy i tak w te dni rzadko wykonywali pracę. Innym zauważalnym symptomem zmiany rynku jest ciągła rotacja i nowe „twarze”, które mimo wykazywanej chęci pracy, wymuszają na starych pracownikach ciągłą uwagę. Powoduje to bardzo nerwową atmosferę oraz zmęczenie. Aby praca była prawidłowa i spokojna, musi być wykonywana przez grupę pracowników, którzy nie tylko maja do siebie zaufanie, ale wiedza, co od każdego można wymagać. Szarpanina i praca za kilka osób, powoduje sytuację patologiczną, kiedy nie ma nawet, kto pracownika zastąpić na przerwę. Doprowadza to do wyniszczenia organizmu. Dlatego do kuriozum dochodzi, gdy linie zatrzymywane są z powodu złego zaplanowania lub braku odpowiedniej liczby osób do standardowego obsadzenia stanowisk. Szamotanie się liderów i ich błagania w efekcie mogą nie na wiele się zdać. Stawia się, zatem pracowników zatrudnionych na stałych umowach pod murem, którzy to nie mogą odmówić wykonania polecenia służbowego. Tylko jak długo można w takiej prowizorce pracować? Szukanie, który wyrób i produkcja jest ważniejsza, normalnym zjadaczom chleba, nie mieści się w głowie. Czy zatem mamy do czynienia ze wspomniana wcześniej prowizorką czy tez chaosem organizacyjnym? I w tym momencie przypominają mi się słowa jednego ze znanych przebojów zespołu Lady Pank: „Jakiś mądry, który życie znał miał powiedzieć, że... że nie z każdej mąki choćbyś chciał zawsze będzie chleb Nie wystarczy orać, ani siać gonić resztką sił Trzeba jeszcze dobry przepis znać, żeby skutek był, skutek był.” Zatem jaki będzie ten skutek w naszym przypadku? Tak czy inaczej ci, co jeszcze parę miesięcy temu trzęśli portkami, powoli opanowują drgawki. W mętnej wodzie podobno ryby najlepiej biorą. A fakt traktowania działu i podległych pracowników, jako swojego prywatnego folwarku, nie ułatwia sprawy. Jest to męczące i żenujące. Nie tylko ze względu na stosunki w obrębie danego działu lub linii, ale szczególnie, kiedy mówi się o stratach i oszczędnościach. Rozliczanie za każde przewinienie i wyliczanie poniesionych strat, nijak się ma do sytuacji, gdy delegowany jest pracownik z wyższą grupa zaszeregowania na stanowisko dużo niżej zaszeregowane. Ruchy takie wiążą się albo z brakami pracowników, albo z jakąś dziwną polityką w celu pseudo ukarania go. Pisze pseudo, bo innego słowa odpowiedniego do takiej sytuacji nie znajduję. Co gorsza często zdarza się, że za tą osobę deleguje się z niższej kategorii płacąc dodatek. Kończąc nie będę odkrywczy, że sytuacja na rynku pracy wymusi pewne ruchy, o których związki zawodowe w Polsce mówiły już od dawna. Dlatego mimo posiadanej niezłej osłony socjalnej, pora, aby kierownictwo zrewidowało swoje stanowisko i podejście do pracowników fizycznych. Sama płaca to nie wszystko, co jest oczekiwane. D.S;)