WYBÓR NALEŻY DO CIEBIE

Transkrypt

WYBÓR NALEŻY DO CIEBIE
WYBÓR NALEŻY DO CIEBIE
Marek Horszczaruk
Rozdział 1
Życie pozbawione szczęścia
Żyjąc w dzisiejszym świecie trudno nie zauważyć zła i zepsucia, które
ogarnia wszystkie narody. Zło, które uderza w życie ludzkie, nie ma litości i
zbiera coraz większy owoc. Morderstwa, samobójstwa, rozbite rodziny, miliony
rozwodów (niewierność małżeńska), dzieci cierpiące z powodu odrzucenia,
zranienia i braku miłości, niemoralność, uzależnienia: alkoholizm, narkomania,
pornografia, świadczą o tym, że człowiek został schwytany w pułapkę grzechu, w
sieć zła, z której nie jest w stanie sam się uwolnić. Przyczyna jest jedna - ludzie
odrzucili Boga.
Bóg, który widzi wszystko, co dzieje się na ziemi, mówi o tej przyczynie i
powszechnym zepsuciu w Swoim Słowie (Piśmie Świętym), w Księdze Ozeasza
4:1-3 „…Pan ma powód do skargi na mieszkańców kraju: Nie ma w kraju
ani
wierności,
ani
miłości,
ani
poznania
Boga.
Jest
natomiast
krzywoprzysięstwo, kłamstwo, zabójstwo, kradzież, cudzołóstwo, rabunek,
morderstwa idą za morderstwami. Dlatego kraj okrywa się żałobą...”
Czyż nie jest prawdą to, o czym Bóg dzisiaj mówi do całej ludzkości? Dokładnie
tak! Dzisiaj żyjemy w takich czasach, w atmosferze żałoby. Oczywiście, zdajemy
sobie sprawę z tego, że żałoba to nic przyjemnego.
I to, co się z nią wiąże, to ból, smutek, rozpacz i cierpienie. To tworzy atmosferę,
która dzisiaj ogarnia narody. Tak naprawdę, to Bóg mówi, że grzeszne uczynki i
życie bez Boga czynią człowieka martwym, umarłym.
I takim widzi go Bóg, o czym mówi Jego Słowo w Apokalipsie św. Jana 3:1
„…Znam uczynki twoje: Masz imię, że żyjesz, a jesteś umarły”.
Dokąd ludzkość dzisiaj zmierza?! Zatrzymaj się! Zastanów się nad swoim
życiem. Patrząc na ludzi, na to jak żyją i postępują, widać, że nie bardzo się tym
przejmują. Nie biorą tego do serca, ale żyją według zasady: jedzmy, pijmy,
bawmy się, zaspokajając własne żądze i pragnienia.
Człowiek żyjąc bez Boga idzie niewłaściwą drogą, często podejmuje niewłaściwe
decyzje i popełnia wiele błędów. Niestety, zawsze z konsekwencjami. Zranienie,
odrzucenie, rozczarowanie, brak poczucia wartości i akceptacji, brak zaufania,
sensu życia oraz radości i pokoju - to owoce niewłaściwych decyzji i wpływ
skażonego grzechem świata. Tak naprawdę w życiu bez Boga człowiek nie
znajduje prawdziwego celu, ani spełnienia. Dzieje się tak dlatego że człowiek ma
duchową potrzebę, której nie zaspokoją żadne rzeczy (dobra) tego świata. Bez
Boga człowiek staje się samowolny, zagubiony, sfrustrowany i skoncentrowany
na sobie. Trapi go pustka duchowa, psychiczna i fizyczna. Dlatego, w celu
zaspokojenia tej pustki, ludzie szukają rozwiązania w bogactwie, alkoholu,
narkotykach, rozwiązłości seksualnej, zabawach rozrywkowych, a także w magii,
czarach, jodze, medytacjach i różnego rodzaju wróżbach. Niestety, te wszystkie
zakazane przez Boga praktyki, grzeszne pragnienia i pożądliwości, nie są w
stanie uwolnić człowieka z problemu, który trapi go w duszy. Te rzeczy nie tylko
nie rozwiążą problemu pustki w sercu człowieka, ale wniosą do niego jeszcze
większe zniszczenie, niepokój i ból, a pragnienie w dalszym ciągu nie będzie
zaspokojone.
Życie bez Boga, to życie pozbawione prawdziwego szczęścia. Wiem o tym z
własnego doświadczenia. Miałem pieniądze, robiłem to, na co miałem ochotę,
powinienem więc być szczęśliwym człowiekiem, ale nie byłem. Nie miałem
prawdziwej radości, szczęścia i pokoju, które pochodzą od Boga. Czułem się
samotny, zagubiony i rozczarowany życiem, byłem schwytany w pułapkę zła, z
którego nie mogłem sam się wydostać. Teraz wiem, że przyczyną tego było życie
bez Boga. Żyłem życiem skoncentrowanym na sobie, szedłem własną drogą
grzesznych pragnień i pożądliwości; zdążałem prosto do piekła. Dzięki Bogu, że
pewnego dnia w moim życiu wszystko się zmieniło i może też zmienić się w
Twoim.
Bóg Cię kocha i chce dla Ciebie tego, co najlepsze.
Rozdział 2
Bądź zawsze gotowy!
Chciałbym, abyś usłyszał o pewnej historii, która miała miejsce wiele lat
temu w Londynie.
Londyn, 3 października 1952 r. Na dworcu podmiejskim Harrow stoi
poranny pociąg, przepełniony ludźmi. Zbliża się czas odjazdu. Nagle z wielką
szybkością wjeżdża pociąg pospieszny ze Szkocji, prosto na ten odjeżdżający
skład. Jak pudełka zapałek wsuwają się wagony jeden do drugiego. Chwilę
później trzeci pociąg pospieszny z Londynu z pełną szybkością wjeżdża na
resztki porozrzucanych po szynach wagonów i ciał ludzkich. Ponad 100 osób,
które były w drodze do pracy, już tam nie dojechało.
Po co te wiadomości? Czy oznacza to, że masz już nigdy nie jeździć
pociągiem czy autobusem, lub też płynąć statkiem, bądź lecieć samolotem? Gdy
myślimy o tych tysiącach zabitych, którzy giną rokrocznie w każdym kraju, można
by i tak sądzić. Ale gdzie jest bezpieczniej? Nigdzie -wypadki, choroby mogą Cię
spotkać też w domu, mogą dosięgnąć starych i młodych.
Po tej wstrząsającej katastrofie w Londynie, można było zobaczyć w
gazetach zdjęcia pokazujące tę wielką tragedię. Na jednym z nich był widoczny
zegar. Był to zegar na peronie, gdzie stał rozbity pociąg. Wskazówki wskazywały
godzinę 8 i 19 minut, był to dokładnie moment zderzenia pociągów.
Obok zegara widniała jeszcze jedna rzecz, warta uwagi - wisiał tam plakat
ze słowami: „PRZYGOTUJ SIĘ NA SPOTKANIE TWOJEGO BOGA!” (Księga
Amosa 4:12). Jak mało było tych, którzy czytali ten plakat, a jeszcze mniej
takich, którzy o tym myśleli! Ale nagle te słowa przemówiły i wielu w tym
momencie musiało spotkać się z Bogiem. Ich zegar życia się zatrzymał. Obyś Ty
obok tych słów nie przeszedł obojętnie! Słowa te, które Bóg wypowiedział wiele
lat temu, jeszcze dziś przemawiają do każdego, kto chce ich słuchać. Wcześniej
albo później dla każdego przyjdzie godzina, w której musi spotkać się z Bogiem.
Czy jesteś gotowy i czy znalazłeś schronienie w Jezusie Chrystusie?
Rozdział 3
Dobra Nowina!
Drogi Przyjacielu! Dobrą nowiną jest to, że Jezus Chrystus żyje i może
Ci pomóc, nie ma znaczenia z czym zmagasz się w swoim życiu i przez co
przechodzisz. Teraz jest czas dla Ciebie, abyś znalazł schronienie w Jezusie
Chrystusie i był przygotowany na spotkanie Twojego Boga.
Pan Jezus ma to samo współczucie, jakie miał wtedy, gdy chodził po
ziemi. Jezus wiedział o potrzebach ludzi, ponieważ zna serca ludzkie i jest w
stanie pomóc tym, którzy do Niego przychodzą. Gdy chodził po ziemi, wołał:
„Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja
wam dam ukojenie” (Ew.Mat.11:28).
Tak wielu z nas ma problemy, cierpimy z powodu różnych życiowych
przeżyć, chorób, które mają wpływ na nasze samopoczucie, na nasz stan
duchowy, psychiczny i fizyczny. Chcę zapytać Cię drogi Czytelniku, czy zwróciłeś
się już ze swoim problemem do Jezusa? Czy zaufałaś(eś) Mu z całego serca,
czy wierzysz, że On może i jest w stanie rozwiązać Twoje problemy?
W Piśmie Świętym czytamy o pewnej kobiecie, która miała krwotok i bardzo
cierpiała z tego powodu. Wydała wszystkie swoje pieniądze, ponieważ chciała
być zdrowa. Próbowała różnych sposobów, ale wszystkie zawiodły, nikt nie mógł
jej uleczyć. Kiedy usłyszała o Jezusie, o Jego miłości, współczuciu i o cudach,
które czynił, powiedziała w swoim sercu:
Jeśli dotknę się szaty
Jego, będę uzdrowiona. Tak jak powiedziała, tak też uczyniła; dotknęła szaty
Pana Jezusa i została uzdrowiona. Może Ty również, jak ta kobieta, próbujesz
sam w ludzki sposób pomóc sobie i rozwiązać swoje problemy, ale nie widzisz
żadnej zmiany. Chcę Ci powiedzieć, że jest nadzieja dla Ciebie. Bądź jak ta
kobieta, która uwierzyła w swoim sercu, że Jezus jej pomoże i nie zawiodła się.
Pan Jezus przyszedł na ten świat, żył, umarł i zmartwychwstał. Na krzyżu
Golgoty przelał Swoją krew, aby wykupić ludzkość od grzechów. Przyszedł, aby
pojednać ludzi z Bogiem. Pierwsi ludzie Adam i Ewa żyli w bliskiej relacji z
Bogiem, słyszeli Jego głos. Bóg był ich ochroną i bezpieczeństwem, pokojem i
radością. Mieli wszystko, co im było potrzebne do życia, gdyż Bóg się o nich
troszczył, lecz pewnego dnia zgrzeszyli przeciwko Bogu i zlekceważyli Jego
Słowo.
Bóg dał człowiekowi zakaz: „Z każdego drzewa tego ogrodu możesz
jeść, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz
z niego, na pewno umrzesz”(1Mojż.1:16-17). Adam i Ewa nie usłuchali Słowa
Bożego, lecz posłuchali węża, którego Pismo Święte nazywa diabłem i szatanem
(Apokalipsa św. Jana 12:9).
Gdy człowiek za namową węża zjadł zakazany owoc, stało się dokładnie
tak, jak Bóg powiedział. Adam i Ewa umarli duchowo, zostali oddzieleni od Boga.
Słowo Boże mówi, że żyli fizycznie jeszcze wiele lat, ale duchowo umarli i stracili
tę wspaniałą relację z Bogiem. Przez nieposłuszeństwo i upadek jednego
człowieka, grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć przyszła na wszystkich
ludzi (Rzymian 5:12).
Człowiek przychodząc na ten świat jest duchowo martwy, oddzielony od
Boga. O tym czytamy w Piśmie Świętym w Psalmie 51:7: „Oto urodziłem się w
przewinieniu i w grzechu poczęła mnie matka moja”. Dlatego problem
grzechu musi być rozwiązany, jeśli chcemy otrzymać Boże przebaczenie i życie
wieczne z Bogiem.
Pismo Święte mówi, że są dwa miejsca: niebo i piekło. Bóg przygotował
niebo dla człowieka, a piekło dla szatana i dla upadłych aniołów, które
zbuntowały się razem z nim. Niestety, nieposłuszeństwo i grzech człowieka
zamknęły mu drzwi do nieba. Dlatego Pan Jezus przyszedł na ziemię, aby
pojednać świat z Bogiem. Wzywał wszystkich ludzi, aby odwrócili się od grzechu,
aby zmienili swoje myślenie, aby szli za Nim i naśladowali Go.
Pan Jezus powiedział o Sobie w Ew. św. Jana 14:6: „Ja jestem droga i
prawda i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie”. Tylko Jezus
jest drzwiami do nieba, drzwiami do relacji z Bogiem Ojcem. Uczniom swoim
powiedział: „Idąc na cały świat, głoście ewangelię (Dobrą Nowinę)
wszystkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie
zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Ew. św. Marka 16:15-16).
Drogi Czytelniku, może czytając to wszystko myślisz w swoim sercu: Nie
wierzę w Boga, nie ma Boga. Mam pieniądze, dobrze mi się powodzi, nie mam
żadnych problemów, nie potrzebuję Jezusa, radzę sobie sam w moim życiu, nie
wierzę w życie po śmierci. Drogi Przyjacielu, jeśli tak myślisz, to chcę Ci
powiedzieć, że nie jest ważne, co Ty myślisz i jaką masz opinię o Bogu. Prawda
jest jedna, a tą prawdą jest Bóg i Jego święte Słowo. Bóg w Swoim Słowie mówi:
„Postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd” (Hebr. 9:27). Możesz
mieć własną opinię o Bogu, ale to i tak nie zmieni Bożego Słowa, tego co Bóg
powiedział. Czy w to wierzysz, czy nie, dwie rzeczy na pewno się wydarzą.
Musisz umrzeć, a potem stanąć na sąd, ponieważ tak Bóg powiedział. Czy nam
się to podoba, czy nie, musimy umrzeć i odejść z tej ziemi, a potem stanąć na
sąd, aby być osądzonym zgodnie z uczynkami, których dokonaliśmy w ciele,
żyjąc na tej ziemi. Nie piszę tego, aby Cię straszyć, ponieważ Bóg Cię kocha i
chce dla Ciebie tego, co najlepsze, gdyż: „Bóg tak umiłował świat, że Syna
swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał
żywot wieczny” (Ew. św. Jana 3:16).
Pan Jezus opowiedział podobieństwo o pewnym człowieku, który był
bogaty, nagromadził dóbr na wiele lat i mówił do siebie: będę odpoczywał, jadł,
pił i weselił się, ale Bóg powiedział mu: głupcze jeszcze tej nocy zażądają duszy
twojej, a to co przygotowałeś, czyje będzie? Pan Jezus dodał, że tak będzie z
każdym, który skarby gromadzi dla siebie, a nie jest w Bogu bogaty (Łukasza
12:19-21). Cóż człowiekowi pomoże, chociażby cały świat pozyskał, a na duszy
swej szkodę poniósł?
Drogi Przyjacielu, chcę zapytać Cię: jeśli umarłbyś dzisiaj, gdzie spędzisz
wieczność? Czy jesteś gotowy na spotkanie z Bogiem? Czy oddałeś swoje życie
Jezusowi, prosząc Go, żeby przebaczył Ci wszystkie Twoje grzechy i przez wiarę
zamieszkał w Twoim sercu, stając się Twoim Panem i osobistym Zbawicielem?
W Ew. św. Jana 1:12 znajdujemy wspaniałą obietnicę Bożą: „Tym zaś, którzy
go (Jezusa) przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi”. Pan Jezus w Ew.
św. Jana 3:3-6 mówi o dwóch rodzajach narodzin - z ciała i z Ducha. Wszyscy
ludzie narodzili się z ciała, ale z Ducha (duchowo) narodzili się tylko ci, którzy
wyznali swoje grzechy Jezusowi i przyjęli Pana Jezusa przez wiarę do swojego
serca, czyniąc Go Panem i Zbawicielem swojego życia. Pan Jezus dał obietnicę,
że ci, którzy w Niego uwierzą, będą zbawieni.
Lecz
co
oznacza
być
zbawionym?
Znaczy to być narodzonym na nowo z Ducha Bożego – stać się Bożym
dzieckiem. Czy to nie wspaniałe, że człowiek może przeżyć nowo narodzenie i
stać się członkiem królewskiej Bożej rodziny?
Być zbawionym to
znaczy otrzymać nowe duchowe życie. Apostoł Paweł napisał w 2 Koryntian
5:17: „Jeśli ktoś jest w Chrystusie nowym jest stworzeniem; stare
przeminęło, oto wszystko stało się nowe”. To właśnie dzieje się, gdy
Chrystusowe zbawienie ma miejsce w życiu człowieka. Stare pożądliwości,
nawyki mijają. Człowiek otrzymuje nowe życie, nową naturę, nowe pragnienia i
nowe dążenia. Przyjmuje nowe Chrystusowe życie, bo Jezus przez wiarę
zamieszkał w jego sercu. Być zbawionym znaczy mieć pokój. Pan Jezus
powiedział: „Pokój zostawiam wam, mój pokój daję wam” (Ew. św. Jana
14:27). Prawdziwy pokój może przyjść do serca tylko w rezultacie Chrystusowej
łaski i zbawienia. Nigdy nie zazna go w swojej duszy człowiek żyjący w grzechu.
Pismo Święte mówi: „Nie mają pokoju bezbożnicy” (Izajasza 57:21).
Być
zbawionym znaczy chodzić w społeczności z Bogiem, mieć z nim relację.
Człowiek został stworzony przez Boga na Boże podobieństwo, tak aby mógł
chodzić i rozmawiać z Bogiem. Grzech jednak oddzielił człowieka od Boga. W
Piśmie Świętym znajdujemy wspaniały przykład człowieka zbawionego, nowo
narodzonego. Jest nim św. apostoł Paweł, który będąc prześladowcą
chrześcijan, po spotkaniu Jezusa w drodze do Damaszku, stał się Jego gorliwym
naśladowcą i sługą. Chrystus zmienił życie św. Pawła. Każdy, kto miał spotkanie
z Jezusem Chrystusem, może zaświadczyć, że jego życie zmieniło się. Tak było
również w moim przypadku.
Rozdział 4
Zmienione życie
Drogi Przyjacielu, chciałbym teraz podzielić się z Tobą tym, jak wyglądało
moje życie bez Jezusa, co stało się, gdy doświadczyłem spotkania z żywym
Bogiem i jak moje życie wygląda teraz, gdy Jezus jest jego Panem.
Wychowałem się w rodzinie religijnej i od najmłodszych lat starałem się żyć
tak, jak nakazywał kościół. Wraz z rodzicami i rodzeństwem starałem się
regularnie uczęszczać do kościoła. Braliśmy udział w różnych ceremoniach i
świętach kościelnych. Jednym słowem, starałem się żyć jak najlepiej. Gdy
dorastałem, w wieku 15 lat, zacząłem iść własną drogą. Myślałem o sobie i
chciałem żyć tak, jak mi się podobało. Jako młody chłopak zająłem się
treningami Kung-Fu i Yogi. Często myślałem o tym, aby poświęcić dla tego
sportu całe życie, lecz służba wojskowa przerwała moje plany, a gdy wyszedłem
z wojska moje zainteresowania zmieniły się.
Wychowywałem się z kolegami, którzy lubili rozrywkę, alkohol i nocne
zabawy. Takie życie bardzo mnie wciągnęło. Zacząłem pić coraz więcej alkoholu,
palić papierosy i wracać do domu późno w nocy, albo nad ranem. Nieraz
zdarzało się, że przebywałem z ludźmi, którzy byli w więzieniu. Dwukrotnie tylko
w cudowny sposób nie trafiłem do więzienia. Im bardziej brnąłem w grzech, tym
częściej zadawałem sobie pytanie: Czy Bóg istnieje? Teraz wiem, że działo się
tak dlatego, że żyłem w grzechu. Bóg w Swoim Słowie w Liście św. Jakuba 1:1416 mówi: „Lecz każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go
pociągają i nęcą; potem gdy pożądliwość pocznie, rodzi grzech, a gdy
grzech dojrzeje rodzi śmierć. Nie błądźcie…”.
Słowa te mówią nam, że
pożądliwości nasze prowadzą nas do grzechu, a grzech niszczy nasze życie i
zaślepia nas, serce nasze zatwardza się coraz bardziej, tak że przestajemy być
wrażliwi na Boży głos, przemawiający do naszego sumienia. Przestajemy
interesować się Bogiem i tracimy wiarę w Jego istnienie.
W wieku 25 lat przeszedłem przez trudne doświadczenie, które bardzo
przeżyłem, ale był to czas, kiedy Bóg zaczął kruszyć moje zatwardziałe serce,
moją dumę i egocentryzm. Krótko po tym wydarzeniu miałem kolejne przykre
doświadczenie. Pewnego wieczoru, gdy wracałem pijany z dyskoteki doszło do
awantury (bójki). Pamiętam, że była to zima. Będąc pod wpływem alkoholu
pośliznąłem się na lodzie i upadłem; w jednym momencie poczułem nóż na
gardle, nie mogłem się podnieść, ponieważ kilku młodych ludzi podbiegło do
mnie, skoczyło mi na ręce i zaczęło mnie kopać. Tylko Bogu zawdzięczam, że
nic poważnego mi się nie stało. Po tym zdarzeniu wróciłem do domu pobity,
smutny i załamany. Tak ufałem i wierzyłem w swoją siłę, a tymczasem okazało
się, że moja siła zawiodła mnie. Bóg pokazał mi w wyraźny sposób, jak słabą i
kruchą istotą jest człowiek, gdy polega na sobie i własnej sile. Zacząłem
zastanawiać się nad swoim życiem, odczuwałem w swoim sercu, że potrzebuję
pomocy, byłem zagubiony i rozczarowany życiem.
W kwietniu 1990 r. postanowiłem wyjechać do Grecji, aby zapomnieć o
tym, co przeżyłem. Ten wyjazd okazał się dla mnie wielkim Bożym
błogosławieństwem, ponieważ Bóg zmienił tam całe moje życie. W Grecji
zamieszkałem z siostrą, która przebywała tam z rodziną. Po jakimś czasie z
mojego powodu pojawiły się problemy w rodzinie siostry. Sytuacja w domu była
coraz bardziej nerwowa i napięta. Siostra płakała z tego powodu, że dochodziło
do kłótni i ostrej wymiany słów między mną a moim szwagrem. Postanowiłem
opuścić ich dom. Dla siostry było to bolesne przeżycie, gdyż kochała mnie i
chciała żebym był z nimi. Obawiała się tego, że mogę źle skończyć, gdy
opuszczę ich dom. Zdecydowałem się odejść i zamieszkać z kolegami z mojego
miasta. Byłem wolny więc mogłem robić co chciałem i na co miałem ochotę.
Zacząłem pić coraz częściej i spędzać czas na nocnych imprezach. Będąc pod
wpływem alkoholu nieraz traciłem kontrolę nad tym, co robię. Gdy wytrzeźwiałem
i przypominałem sobie, co robiliśmy z kolegami, ogarniał mnie strach, że może
się to dla mnie źle skończyć i mogę trafić do więzienia. Miałem pieniądze, byłem
wolny, robiłem, co chciałem, powinienem być szczęśliwym człowiekiem, ale tak
nie było. Nie miałem radości ani szczęścia, natomiast spotykały mnie różne
przykre wydarzenia i miałem pustkę w sercu. Okradziono mnie w domu, w
którym mieszkałem.Tylko Bogu zawdzięczam, że nie straciłem wówczas życia,
ponieważ zastałem złodziei w domu. Z Bożą pomocą udało mi się wyrwać z ich
rąk i uciec. Pamiętam dzień, gdy poszedłem do kościoła i było mi wstyd, że czuć
ode mnie alkohol. Po powrocie do domu zastanawiałem się nad swoim życiem.
Widziałem, że staczam się coraz niżej. Z powodu alkoholu uległem wypadkowi,
wskutek którego noga nie funkcjonowała właściwie, nie mogłem biegać i nawet
chodzenie sprawiało mi trudności. Potrzebowałem operacji. Tak jak napisałem
wcześniej, byłem religijnym człowiekiem. Nawet wtedy, gdy żyłem w grzechu i
byłem daleko od Boga, klękałem na kolana i odmawiałem modlitwy z książeczki
modlitewnej. Czyniłem tak wielokrotnie. Pewnego wieczoru w czasie odmawiania
modlitwy wypowiedziałem słowa: „Panie Jezu, naucz mnie lepszej modlitwy, daj
mi się lepiej poznać”. Po chwili pomyślałem sobie: co ja mówię, jak Jezus może
nauczyć mnie lepiej modlić się i dać mi się poznać? Jednak Bóg mnie usłyszał
i spełnił, to co wypowiedziałem w mojej krótkiej modlitwie.
Po kilku dniach mój kolega Bułgar Kiril Popov przyniósł do domu
zaproszenie do kościoła greckiego, które otrzymał na ulicy, gdzie ludzie dzielili
się wiarą w Boga i dobrą nowiną o Panu Jezusie. Kolega zaproponował, abyśmy
poszli posłuchać Słowa Bożego. W sercu odczułem, że jest to odpowiedź na
moją modlitwę, dlatego nie odmówiłem i poszedłem razem z nim. W kościele
spotkaliśmy Polaków, którzy zaprosili nas na polskie spotkania chrześcijańskie.
Mieliśmy wielką radość widząc ludzi, którzy naprawdę kochają Boga. Na
kolejnym spotkaniu pastor Antoni Dąbrowski głosił Słowo Boże i wzywał ludzi do
zerwania z grzechem. Zapraszał, aby wyszli do przodu i oddali życie Jezusowi,
przyjmując Go do serca jako Pana i Zbawiciela. Widziałem młodych ludzi
wychodzących do przodu, aby powierzyć życie Jezusowi, wśród nich kolegę z
Bułgarii. Pomyślałem sobie: Przecież ja wierzę w Jezusa, nie będę się Go
zapierał i wyszedłem do przodu. Pamiętam jak pastor prowadził nas w pokutnej
modlitwie grzesznika, której koniec brzmiał: „Panie Jezu, chcę Ciebie
naśladować”. Wróciłem do ławki smutny, ponieważ wiedziałem jak moje życie
wygląda. Byłem zniewolony przez grzech i nałogi. Pomyślałem: Będę musiał się
zmienić, poprawić swoje życie. Wiem, że gdyby nie Bóg i Jego cudowna Boża
łaska, nic nie zmieniłoby się w moim życiu. Na jednym z kolejnych spotkań
miałem spotkanie z żywym Bogiem, o czym teraz pragnę napisać. W czasie
wspólnej modlitwy powiedziałem: „Panie Jezu, jakie grzechy mam przed Tobą
wyznać? Wtedy usłyszałem pierwszy raz w moim życiu wyraźny głos, który
przemówił do mnie: „Upadnij na kolana i powiedz - Panie Jezu, oddaje swoje
życie w Twoje ręce”. Usłyszałem również inny głos, który powiedział: „Jeśli to
uczynisz będziesz musiał postępować tak, jak jest napisane w Piśmie Świętym”.
Przestraszyłem się tego drugiego głosu, gdyż wiedziałem, że życie według
Pisma Świętego jest dla mnie nie do wypełnienia. Chciałem odrzucić te głosy i
modlić się dalej, ale zaczęło się ze mną coś niezwykłego dziać. Odczuwałem
jakby wewnątrz mnie toczyła się walka, czułem się bardzo źle, ponieważ różne
złe myśli, które mnie nachodziły, odciągały mnie od tego, abym oddał życie w
ręce Jezusa. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Po chwili jednak poczułem skruchę
w swoim sercu. Z Bożą pomocą znalazłem się na kolanach i będąc posłuszny
słowom, które usłyszałem, powiedziałem: „Panie Jezu, oddaję swoje życie w
Twoje ręce”.
Kiedy powstałem z kolan poczułem moc, która mnie wypełniła. Poczułem
bardzo mocno, że coś się dzieje wewnątrz mnie. Przeżycie to skończyło się
niesamowitym pokojem, który wypełnił moje serce, a którego nigdy przedtem nie
doświadczyłem. Teraz wiem, dlaczego toczyła się wewnątrz mnie taka walka.
Jest przeciwnik duszy ludzkiej, szatan, którego ludzie często lekceważą i nie
wierzą, że on istnieje. Pismo Święte w Apokalipsie św. Jana 12:9 mówi: „Szatan
zwodzi cały świat”. Dlaczego to czyni? Dlatego, że nie chce, aby ktokolwiek był
zbawiony, nie chce, aby człowiek był szczęśliwy. Pan Jezus nazwał szatana
złodziejem, wrogiem duszy ludzkiej, który przychodzi do naszego życia, aby
kraść, zabijać i wytracać.
W Ewangelii św. Mateusza 7:13-14 Pan Jezus wypowiedział słowa:
„Wchodźcie przez
ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i
przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy
przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do
żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują”. Pan Jezus powiedział o
dwóch drogach - szerokiej i wąskiej. Którą drogą dzisiaj podążasz? Szeroka
droga, to życie bez Boga, skoncentrowane na sobie, to droga grzesznych
pragnień i pożądliwości, gdzie własne „ja” - ego człowieka zasiada na tronie
jego serca i nie ma tam miejsca dla Boga. To droga, która prowadzi na
zatracenie, wieczne oddzielenie od Boga. Droga wąska, to życie poddane Bogu,
gdzie człowiek dokonał właściwego wyboru, podjął właściwą decyzję, pokutował
z grzechów i na tronie jego serca zasiadł Jezus, którego uczynił on Panem
swojego życia. Ja dokonałem wyboru, podjąłem właściwą decyzję. Dzisiaj wiem,
że była to najważniejsza decyzja w moim życiu.
Cieszę się, że Bóg Ojciec wyrwał mnie z mocy ciemności i przeniósł do
Królestwa Syna Swego umiłowanego Jezusa Chrystusa, tak jak mówi Pismo
Święte (Kolosan 1:13). To było pierwsze i tak wspaniałe spotkanie z żywym
Jezusem Chrystusem, który od tego dnia przemienił całe moje życie. Pan Jezus
przebaczył moje grzechy, uwolnił mnie w jednej chwili z wielu związań i nałogów,
które odeszły ode mnie jakby ich nigdy nie było w moim życiu. Nie musiałem już
więcej pić i palić, byłem wolny. Pan Jezus także w cudowny sposób uzdrowił
moją nogę i operacja nie była już potrzebna. Prawda Bożego Słowa z Psalmu
103:2-5 wypełniła się w moim życiu: „...On odpuszcza wszystkie winy twoje,
leczy wszystkie choroby twoje, On ratuje od zguby życie twoje”.
Bóg zaczął wprowadzać pokój i radość do mojego życia. Pan Jezus
zaczął przemieniać mój umysł i w miejsce starego, złego sposobu myślenia,
zaczął wprowadzać prawdę Bożego Słowa, a Słowo Boże ma moc uwolnić,
wyzwolić nas z wszelkiego złego postępowania. Pan Jezus powiedział o tym w
Ew. św. Jana 8:32 i 36: „I poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi.”
oraz “Jeśli więc Syn (Jezus) was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi
będziecie”.
Jestem wdzięczny Bogu, że zmiłował się nade mną, stałem się innym
człowiekiem. Bóg zmienił moje serce i dokonał tego, o czym mówi Jego Słowo,
Pismo Święte w Ks. Ezechiela 36:26-27: „I dam wam serce nowe i ducha
nowego dam do waszego wnętrza i usunę z waszego ciała serce kamienne,
a dam wam serce mięsiste. Mojego ducha dam do waszego wnętrza i
uczynię, że będziecie postępować według moich przykazań, moich praw
będziecie przestrzegać i wykonywać je”.
Był to dzień, w którym narodziłem się na nowo. Przeżyłem to wspaniałe
nowo narodzenie, o którym powiedział Pan Jezus w Ew. św. Jana 3:3: „Jeśli się
kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego”. Dziękuję Bogu
za nowe życie jakie mi dał, pełne pokoju, radości i Ducha Świętego. Pragnę
służyć Bogu, mówić ludziom, jak wielkie rzeczy uczynił mi Bóg, jak się nade mną
zmiłował. W tym celu podróżuję, głosząc Słowo Boże wśród Polaków w kraju i za
granicą. Byłem na misji w Grecji, Bułgarii i Kanadzie, głosząc Słowo Boże
również ludziom z innych narodowości. Minęło już 17 lat od tego pamiętnego i
wspaniałego spotkania z Jezusem, a przeżycie to cały czas jest we mnie. To, co
się wydarzyło w moim życiu zmieniło także moją rodzinę. Moja siostra Janina i
mój szwagier Eligiusz, z którymi byłem w Grecji, od wielu lat służą Bogu w
Kanadzie, głosząc Słowo Boże wśród Polaków, ponieważ oni również
doświadczyli mocy Chrystusa w swoim życiu.
Drogi Przyjacielu, to co napisałem o swoim życiu wydarzyło się naprawdę.
Jezus żyje i ma tę samą moc, miłość i współczucie, jakie miał, gdy chodził po tej
ziemi. W Apokalipsie św. Jana 3:20 czytamy o zaproszeniu, które Pan Jezus
kieruje dzisiaj do każdego człowieka: „Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś
usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał,
a on ze mną”. Jest to wspaniała obietnica od Boga dana wszystkim ludziom.
Drzwi mówią nam o sercu człowieka, a tym który puka jest Jezus. Ja
skorzystałem z tej obietnicy i posłuchałem głosu Bożego, a Bóg jest zawsze
wierny Swojemu Słowu. Od momentu, gdy okazałem posłuszeństwo Bożemu
głosowi, nigdy nie żałowałem tego, że swoje życie oddałem Jezusowi. Jestem
szczęśliwym człowiekiem, ponieważ Jezus jest Panem mojego życia. Kiedy
przyjdzie mi rozstać się z tym ziemskim życiem, nie będę się bał, ponieważ
Jezus przebaczył mi grzechy, oczyścił mnie Swoją świętą krwią, którą przelał na
krzyżu Golgoty za grzechy świata i pojednał mnie z Bogiem, moim Ojcem w
niebie.
Drogi Przyjacielu, pragnę zachęcić Cię, abyś i Ty skorzystał z tej
wspaniałej obietnicy Bożej. Nie zamykaj Jezusowi drzwi swojego serca, ale
pozwól, aby Jezus stał się Twoim osobistym Zbawicielem i Panem Twojego
życia. Doświadczysz prawdziwej miłości, pokoju i radości. Możesz to uczynić już
teraz, szczerze modląc się:
„Panie Jezu!
Wyznaję teraz, że jestem grzesznym człowiekiem. Ty najlepiej znasz moje
życie. Żałuję za moje grzechy i obiecuję ich nie popełniać przy Twojej
pomocy. Proszę uwolnij mnie ze wszystkich moich grzechów. Dziękuję Ci,
że umarłeś za mnie na krzyżu. Dziękuję Ci za Twoją krew, która zapłaciła za
wszystkie moje grzechy. Wierzę, że jesteś Synem Bożym i powstałeś z
martwych. Przyjmuję Cię teraz do swojego serca jako mojego Pana i
Zbawiciela. Wyznaję, że jesteś moim Panem i oddaję Tobie całe moje życie.
Dziękuję Ci, że mnie wysłuchałeś, że przebaczyłeś moje wszystkie grzechy
i stałeś się Panem mojego życia. Amen.”
Niezwykle ważną rzeczą jest, abyś znalazł w swojej miejscowości silny,
chrześcijański Kościół, gdzie Słowo Boże jest najwyższym autorytetem w
sprawach wiary i życia chrześcijańskiego. To pomoże Ci rozwijać się duchowo i
trwać w wierze bez względu na doświadczenia i pokusy.
Dziękuję Bogu za nowe życie jakie mi dał, pełne pokoju, radości i Ducha
Świętego. Pragnę służyć Bogu, mówić ludziom, jak wielkie rzeczy uczynił mi Bóg,
jak się nade mną zmiłował. Dlatego w tym celu podróżuję, głosząc Słowo Boże
wśród Polaków w kraju i za granicą. Byłem na misji w Grecji, Bułgarii i Kanadzie,
głosząc Słowo Boże również do ludzi z innych narodowości.