Y To nie z igły widły!

Transkrypt

Y To nie z igły widły!
ARTYKUŁ PROMOCYJNY
To nie z igły
widły!
Odpady budowlane, stłuczone żarówki, padłe zwierzęta,
zużyte strzykawki i igły – to wszystko można znaleźć w workach
przeznaczonych do selektywnej zbiórki odpadów komunalnych.
Te ostatnie stanowią jednak poważne zagrożenie dla pracowników firm zajmujących się zagospodarowaniem odpadów.
– Podczas ręcznego sortowania odpadów na linii
sortowniczej nietrudno o zakłucie znajdującą się
w worku, niczym niezabezpieczoną igłą, a jak wiadomo, w ten sposób można zarazić się wieloma
niebezpiecznymi chorobami – tłumaczy Andrzej
Strykowski, prezes Zakładu Oczyszczania i Gospodarki Odpadami „MZO” w Ostrowie Wielkopolskim.
W ciągu ostatnich pięciu lat w ostrowskiej sortowni
odpadów doszło do dziewięciu przypadków zakłuć
igłą niewiadomego pochodzenia.
Co zrobić?
Zgodnie z Ustawą z 14 grudnia 2012 r. o odpadach
(DzU z 2013 r. poz. 21 z późn. zm.), odpady
medyczne, takie jak zużyte strzykawki i igły, muszą
być spalane w specjalistycznych spalarniach.
Z przychodni, szpitali, hospicjów czy też gabinetów
lekarskich i kosmetycznych tego typu odpady trafiają tam za pośrednictwem zakładów zagospodarowania odpadów, z którymi mają one podpisane
umowy na odbiór takich pozostałości. Problem
stanowią osoby, które albo same robią sobie
zastrzyki, albo korzystają z usług medycznych
w swoich domach. W pierwszym przypadku zużyty
sprzęt tego rodzaju należy umieścić w specjalnie
przeznaczonych do tego celu pojemnikach.
– Pojemniki na zużyte igły można bez problemu
18
Przegląd Komunalny nr 4/2015
kupić w siedzibie MZO. Mały kosztuje 1,8 zł,
duży – 5,4 zł. To niewiele w porównaniu z kosztami leczenia i szczepień pracownika, który skaleczy się igłą – podkreśla Andrzej Strykowski.
Pojemnik, w którym znajdują się zużyte igły,
należy oddać bezpłatnie do Punktu Selektywnej
Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK),
skąd odpady te trafią do spalarni odpadów
medycznych. Natomiast w sytuacji, gdy do chorego pacjenta przychodzi pielęgniarka – to ona
ma obowiązek zabrania ze sobą strzykawki, igły
czy też butelki po lekarstwie. – Zdarza się jednak, że tego nie robi, a pacjent, nie wiedząc,
jak ma postąpić,wyrzuca je do zwykłych worków
na śmieci. Ludzie nie zdają sobie sprawy
z tego, na jakie niebezpieczeństwo i stres narażają innych – wyjaśnia prezes Andrzej Strykowski.
Akcja – reakcja
Pracownik, który ukłuł się igłą, a tym samym
został narażony na ryzyko zakażenia HIV, HBV
czy HCV, jest zawożony do szpitala, gdzie ma
pobieraną krew na badanie wirusologiczne.
Musi też przyjmować leki antyretrowirusowe.
– Leki te silnie oddziałują ubocznie na organizm
człowieka, dlatego zdarza się, że osoby, w przypadku których doszło do zakłuć, odmówiły ich przyjmo-
wania – zaznacza prezes MZO. Koszt szczepień
i leczenia pracowników, którzy podczas pracy
na sortowni ukłuły się igłą, nie są małe – wynoszą
bowiem ok. 6 tys. zł. – W 2014 r. mieliśmy pięć
takich przypadków, co oznacza, że koszty związane z leczeniem pracowników, spowodowane
brakiem rozsądku mieszkańców, wyniosły 30 tys. zł
– wylicza Andrzej Strykowski. To jednak nie wszystkie problemy. Pracownicy, którzy ukłuli się na linii
sortowniczej, ze względu na związany z tym stres
przez pewien czas pozostają też na zwolnieniu
lekarskim.
By zwrócić uwagę mieszkańców na ten problem
i zachęcić ich do rozsądnego postępowania
z odpadami medycznymi, Zakład Oczyszczania i Gospodarki Odpadami „MZO” w Ostrowie
Wielkopolskim prowadzi kampanię informacyjną
pod hasłem „Nie zarażajcie nas”. – Chcemy,
by ludzie mieli świadomość, że wrzucając zużyte
igły do pojemników bądź worków na odpady zmieszane, narażają innych (może nawet swoją rodzinę,
znajomych czy też sąsiadów) na niebezpieczeństwo – podsumowuje Andrzej Strykowski. Pojemnik
na zużyte igły to koszt kilku złotych – zdrowie
drugiego człowieka jest bezcenne.
Małgorzata Masłowska-Bandosz