POLECAMY - e
Transkrypt
POLECAMY - e
4 8–14 LIPCA 2013 POLECAMY 47–70 POLSKA DLA CIEKAWYCH DODATEK SPECJALNY 22 [ NA POCZĄTEK 6 9 PRZEGLĄD TYGODNIA ROBERT MAZUREK, IGOR ZALEWSKI KORSUN CHILI KORSUN MICHAŁ KORSUN, PAWEŁ KORSUN 10 TYSIĄCE ZNAKÓW 10 ŚWIETLIK W SIECI 12 MISZMASZ 14 WYCINKI WARZECHY 15 ROZMOWA Z ANDRZEJEM KRZYWYM 15 BĘDZIE Z...? 34 CO KOSTRZEWA-ZORBAS, FIJOŁEK, OZDOWY 85 FELIETONY JACHOWICZ, SKWIECIŃSKI NA „ŁĄCZCE” 35 ODNALEZIENI MARCIN WIKŁO WIECZNIE ŻYWY 86 KOMUNIZM PIOTR ZAREMBA JUŻ LEPIEJ Z WIPLEREM 38 TO PIOTR SKWIECIŃSKI KULTURY 90 KLĘSKA MAREK KLECEL 42 WIKTOR ŚWIETLIK ŁUKASZ WARZECHA MARCIN WOLSKI TRENDY I OWĘDY RYSZARD MAKOWSKI Z PILECKIM DO HOLLYWOOD STANISŁAW JANECKI PO CO SIĘ KRĘCI 20 KRZYSZTOF FEUSETTE [ KRAJ ENERGETYCZNE KŁAMSTWA 26 MARZENA NYKIEL 28 PIOTR LITKA, MAREK MAMOŃ 72 ROZMOWA Z M. SZONERT-BINIENDĄ KRAJ 29 FOT. FORUM/JACEK SZYDŁOWSKI POUFNA NOTATKA W SPRAWIE ŁUPKÓW JOLANTA GAJDA-ZADWORNA PIOTR LITKA dziennikarz W Pełnomocnik bez nominacji Wiceminister ochrony środowiska Piotr Woźniak nie jest nawet pełnomocnikiem rządu poczęcia wydobywania tak oczekiwanego w naszym kraju gazu, ale może zniweczyć ich dotychczasowe wysiłki. Spotkanie ostatniej szansy W marcu 2013 r. wreszcie nadarzyła się okazja, by globalni inwestorzy (m.in. Halliburton, American Chamber Of Commers) mogli podzielić się z wiceministrem „od łupków” niepokojem o przyszłość ich inwestycji w Polsce. W zamkniętym dla mediów spotkaniu w hotelu Polonia w Warszawie uczestniczyli też dyplomaci akredytowani w Polsce, z krajów zainteresowanych rozwojem przemysłu łupkowego w Europie. Zebrani liczyli na długą i rzeczową dyskusję z przedstawicielem polskiego rządu. Brak dobrej ustawy, brak jasnych reguł podatkowych oraz wakat na stanowisku pełnomocnika rządu ds. gazu łupkowego to tylko niektóre z zagadnień, o których chcieli rozmawiać z Piotrem Woźniakiem. Wielu z nich pamiętało jeszcze deklaracje szefa polskiej dyplomacji z 2010 r. Radosław Sikorski był wtedy w Nowym Jorku na spotkaniu nowo utworzonej Polsko-Amerykańskiej Rady Biznesu, zrzeszającej kilkanaście wielkich korporacji z USA. „Fakt, że amerykańscy biznesmeni z najpoważniejszych firm w różnych sektorach mówią, że Polska jest dobrym miejscem do inwestowania, potwierdza to, co mówię od jakieś czasu, że polska rzeczywistość jest lepsza od wyobrażenia o Polsce, i to zarówno za granicą, jak i w samej Polsce” – twierdził wtedy Sikorski. Minęły prawie trzy lata. Warszawa to nie Nowy Jork. Spotkanie w stolicy Polski było krótkie i już nie tak miłe jak to w Ameryce. Norwegia zamiast USA MARCIN MAMOŃ dziennikarz ds. ropy i gazu. Wiosną 2012 r. rząd III RP wprawdzie utworzył takie stanowisko, ale wciąż nikt go nie obsadził. W październiku 2012 r., gdy Rada Ministrów zatwierdziła w końcu założenia ustawy, która ma porządkować zasady eksploatacji złóż gazu i ropy na owej, przede wszystkim z łupków, premier Donald Tusk znów nie powołał nikogo na to stanowisko. „Etap dyskusji się skończył” – oświadczył. Nie wiadomo jednak, kto w niej uczestniczył, bo ustawa była przygotowywana w gronie zaledwie kilku osób, w ścisłej tajemnicy. Minęły kolejne miesiące. Gdy niektóre szczegóły ustawy poznali w końcu sami zainteresowani, poszukujący gazu w polskich łupkach, zapanowała konsternacja. Nowa ustawa nie tylko nie ułatwia im drogi do roz- [ GOSPODARKA 75 ZE SCENY I ZZA KULIS 75 ZAREMBA PRZED TELEWIZOREM 76 W BUTACH LEBENSTEINA 78 KING: HORROR W LUNAPARKU PRZEDSIĘBIORCY MAJĄ DOSYĆ 100 JANUSZ SZEWCZAK ADAM CIESIELSKI UDOMOWIĆ BANKI 102 RAFAŁ ZAZA PIOTR ZAREMBA [ LESZEK DŁUGOSZ SPORT NOWE POLSKIE ZŁOTKA 106 CEZARY KOWALSKI PIOTR ZAREMBA 81 LITERATURA SPOD LADY 81 TEST (NIE)SCENICZNY WOJCIECH LADA Wiertnia grupy PKN Orlen w Uścimowie. Jeden z niewielu odwiertów w poszukiwaniu gazu łupkowego w naszym kraju Dotarliśmy do kilku jego uczestników i notatki sporządzonej w języku angielskim przez jednego z wybitnych analityków rynku węglowodorów. Czytają ją dzisiaj ci, którzy decydują o globalnych interesach USA na świecie. Według autora notatki, wiceminister Woźniak miał oświadczyć, że dla Polski to Norwegia, a nie Ameryka jest wzorem poszukiwania i wydobywania gazu łupkowego. Polskie łupki różnią się bowiem od amerykańskich, a zatem – zdaniem wiceministra – amerykańskie technologie mają się nijak do polskiej specyfiki. Nie trzeba posiadać rządowej teki, by wiedzieć, że Norwegia nie ma gazu łupkowego ani jakiejkolwiek technologii do jego wydobywania, a przyjęte tam regulacje prawne i wysokie podatki dotyczą wyłącznie złóż gazu konwencjonalnego. Złoża norweskie są wreszcie, w przeciwieństwie do polskich łupków, już od lat dobrze rozpoznane, zaś ich eksploatacja jest znacznie tańsza. Mówiono o tym podczas spotkania w hotelu Polonia, ale nie zrobiło to na Woźniaku żadnego wrażenia. Być może niezręczne byłoby przypomnienie wiceministrowi, że dziś najważniejszym part- nerem w eksploatacji norweskiego szelfu jest Rosja. Norwegia i Rosja mają wkrótce wspólnie poszukiwać i wydobywać gaz ze złóż na Morzu Północnym i Barentsa. W maju 2012 r. umowy w tej sprawie podpisali w Oslo, w obecności premiera Władimira Putina i wicepremiera Igora Sieczyna, prezesi norweskiego Statoil i rosyjskiego Rosnie . Dzisiaj Putin jest prezydentem, a Sieczyn, osoba nr 2 w Rosji, prezesem Rosnie u. Firmy norweskie i rosyjskie łączy wspólny interes. Nie chcą, by ktoś z nimi konkurował w Europie, np. polskie łupki. „Ja bym na miejscu Norwegów tak to przeprowadził, by eksploatacja polskich łupków była nieopłacalna. Zniszczyłbym konkurencję” – powiedział nam jeden z uczestników warszawskiego spotkania. Według niego norweskie rozwiązania, w tym propozycja bardzo wysokich podatków nałożonych na inwestorów, spowodują, że polski gaz będzie znacznie droższy niż norweski i rosyjski. Norwegia to jedno z najbogatszych państw świata. Ma środki, by z publicznych pieniędzy płacić za poszukiwania gazu ziemnego. Polska jest krajem biednym, a technologie do poszukiwań gazu niekonwencjonalnego są dużo droższe i obarczone większym ryzykiem. Nie stać nas więc na samodzielne poszukiwania i jeśli przez katastrofalną politykę rządu globalne koncerny odejdą, o polskim Kuwejcie będzie można zapomnieć. Szukajcie lepszych prawników Uczestnicy rozmów w hotelu Polonia byli zdumieni niekompetencją jej głównego bohatera – wiceministra Woźniaka. „To spotkanie – komentował jeden z nich – powinno się pokazywać studentom I roku politologii. Temat: Jak zniechęcić potencjalnych inwestorów do inwestycji we własnym kraju. To był majstersztyk!”. Wiceminister stwierdził np., że sprzęt amerykański nie nadaje się do poszukiwań gazu w Polsce, bo tu jest inna geologia. Według zachodnich inwestorów, Polacy mają małe doświadczenia w sprawach międzynarodowych. Nie rozumieją, że biznes, zwłaszcza taki jak ropa i gaz, to strategia polityczna. „Nie ma dziś narodowych projektów na owo-gazowych, bo to jest zawsze międzynarodowa gra. W Polsce myślą, że to sprawa lokalna. Dlatego forsują za wszelką cenę pomysły, by energetyka pozostała w polskich rękach. To absurd!” – mówi jeden uczestników warszawskich rozmów. „Dlaczego Polacy nie rozumieją, że w interesie Rosji jest wypchnięcie USA z Europy?” – pyta retorycznie. To nie wszystko. Obecny na spotkaniu prawnik z kancelarii Miller Cranfield zwrócił uwagę wiceministrowi, że z przyjętych przez polski rząd ustaleń w projekcie ustawy o wydobyciu węglowodorów, proponowany nowy urząd NOKE (Narodowy Operator Kopalin Energetycznych) będzie preferował przedsiębiorstwa państwowe kosztem prywatnych. [ NA KONIEC 110 KAMILA ŁAPICKA [ 111 DOŚĆ POBŁAŻANIA LEWACTWU 82 ŁUKASZ WARZECHA KULTURA 114 73 HISTORIA WIĘC CHODŹ, POMALUJ MÓJ ŚWIAT ROBERT MAZUREK Z ARCHIWUM X JERZY JACHOWICZ SPÓŹNIONE BUDZENIE PREMIERA ANDRZEJ ZYBERTOWICZ 8–14 LIPCA 2013 dziennikarka W spomnienie z dzieciństwa: mija godzina rozpoczęcia dobranocki. Na ekranie, zamiast wyczekiwanego filmu, jakiś przemawiający dorosły. Nie ma zamiaru skończyć. Płyną minuty i kurczy się bezpowrotnie czas na wieczorną porcję bajek. Pozostaje żal i postanowienie: gdy będę duża, powiem dorosłym, że tak robić nie wolno. Mija sporo lat i czytam na internetowych forach wpisy oburzonych rodziców: TVP nie szanuje najmłodszych widzów. Dowolnie żongluje czasem emisji i porą rozpoczynania wieczorynek, skraca je niemiłosiernie, by w końcu – ustami prezesa TVP – oświadczyć, że planuje całkowite ich usunięcie z programu. Bo są zbyt kosztowne i wcale dzieci nie przyciągają. Raczej, jak wykazują badania, dostarczają rozrywki emerytom, a ci – obok kilkulatków – najwyraźniej nie są najbardziej pożądanymi widzami publicznego nadawcy. Rodzice i specjaliści ripostują: „Dlaczego dzieci nie oglądają bajek na Jedynce? Bo ich nie ma. W wędrujące 10 min trudno się wpasować, ale jeszcze się przełączam. Pamiętam bajki mojego dzieciństwa, pamiętam niedzielny poranek z kogucikiem, żałuję, że moje dziecko nie będzie miało takich wspomnień. A w przedszkolu wybraliśmy szaę z Reksiem!!!”. I kolejny wpis: „Mój synek lubił oglądać bajki na TVP1, ale od kiedy ich zobaczenie zmieniło się w mordęgę, przestał. Pięciolatkowi nie jest łatwo trafić na dwuminutową »Świnkę Peppę« pomiędzy kilkunastominutowymi seriami reklam…”. Anna Romanowska, znawca branży filmowej z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego nie ma złudzeń: rośnie kolejne pokolenie, które nie zna polskich produkcji albo zna je cząstkowo. A czy są one potrzebne? Oczywiście. Także dlatego, że rodzice czy nawet dziadkowie dzisiejszych kilkulatków na tych filmach się wychowali, są dla nich istotne, co podkreślają we wspomnieniach. Także w tej sferze naszej kultury i tradycji ciągłość jest bardzo ważna. Bez przepraszania za usterki Najbardziej aktywni na forach 30-, 40-latkowie z rzadka wspominają pacynkowe rodzeństwo „Jacka i Agatkę”, chociaż udało mi się znaleźć interesującą opinię na jej temat. Cierpiący na bezsenność braciszek, który mawiał: „Ja nie jestem telewizja, żeby przepraszać za usterki”, mógł się przyczynić do wyrobienia w młodocianych widzach specyficznego poczucia humoru. „Dzięki niemu, po latach, umieli znaleźć elementy humorystyczne, nawet w najbardziej przerażającej bajce dla dorosłych”. Ilustrowaną obrazkami „Gąskę Balbinkę” docenia dziś Joanna Olech, rysownik i pisarka. Podkreśla subtelne poczucie humoru i niepowtarzalną atmosferę dobranocki; atrakcyjny pomysł na pokazanie przyjaźni dziewczynki i chłopca, choćby ukrytego pod postacią sepleniącego kurczaka Ptysia, wreszcie urzekającą prostotę, która okazała się bardzo nowoczesna. „Miś z okienka” przypominał nieco w konwencji późniejsze popołudniowe programy ze smokiem Telesforem czy psem Pankracym, 93 PROGRAMY DLA DZIECI Czemu zbrodniarz, intrygant i polityczny nieudacznik ogarnięty manią wielkości – jak dobitnie wynika z pańskiej książki – ma na Ukrainie muzeum i pomniki? Legenda Bandery powstała i przetrwała w różnych mutacjach dzięki splotowi kilku okoliczności. Początek miała w II Rzeczypospolitej: Bandera terrorysta zabija polskiego ministra i zostaje skazany na karę śmierci, zamienioną na dożywotnie więzienie. Polityka, którą realizował podczas II wojny światowej, zakończyła się totalną klęską. Z politycznego marginesu wyciągnął go Nikita Chruszczow, wydając na niego wyrok śmierci. To wystarczyło za podstawę legendy. W czasach sowieckich KRESKÓWKA K RESKÓWKA A ŁĄCZY POKOLENIA A chociaż ci bohaterowie byli pacynkami, a miś pluszową zabawką. W większości wspomnień pan z wieczorynki jawi się jako bardziej misiowaty niż jego pluszak, przemawiający zresztą kobiecym głosikiem i twardo egzekwujący obietnice. Niektórym internautom obiła się o uszy anegdota, jak to niefortunny komentarz aktora – wypowiedziany przy włączonej kamerze – zakończył w atmosferze skandalu karierę Misia, ale prawda jest taka, że gdy okienko zamykało się na dobre, mali widzowie kochali już innych bohaterów. Po bajkach teatrzykowych nadszedł czas przygód i akcji – najpierw w rodzimych seriach o Bolku i Lolku, potem Reksiu czy czechosłowackiej animacji o Rozbójniku Rumcajsie. W pierwszej powie lat 60. talenty konstruktorskie zaczął też rozwijać bohater „Zaczarowanego ołówka”. Rysunkowi bracia okazali się jednak o wiele bardziej wszechstronni. Michał Rusinek, tłumacz i pisarz, przyznał jakiś czas temu, że z tęsknotą wspomina właśnie historie „dwóch zwyczajnych łobuziaków, którzy się tłuką, robią różne kawały”. Odpowiadały mu charaktery bohaterów (przy czym bliżej było mu do spokojniejszego Lolka), podobały mu się wyrazista muzyka, szybka akcja i humor. Przygody chłopców bawiły, nie odstając od realiów, więc łatwo można było utożsamić się z bohaterami. Bolek i Lolek „urodzili się” w 1962 r. w Bielsku-Białej. Przez 23 lata nakręcono z nimi ponad 150 odcinków w dziesięciu seriach. Byli gwiazdami dwóch pełnometrażowych produkcji (w „Wielkiej podróży Bolka i Lolka” z 1977 r. po raz pierwszy przemówili na ekranie). Podobali się widzom na całym świecie i mieli nawet szansę na karierę w Ameryce. Zainteresowali się nimi przedstawiciele amerykańskiej wytwórni Columbia, Studio Filmów Rysunkowych zawarło pierwsze kontrakty, jednak głośny spór o prawa autorskie do plastycznego projektu postaci te plany przekreślił. Choć ostatnie filmy nakręcono blisko trzydzieści lat temu, Bolek i Lolek wciąż są obecni w świadomości widzów. Ich postaci pojawiają się w wydawnictwach drukowanych i programach komputerowych. Nie powiodły się za to próby filmowego nawiązania do serii – ani w krótkich animacjach, których bohaterami byli kuzyni Bolka i Lolka – Tolek i Olek, ani w pełnometrażowej produkcji. Przerwano ją dwa lata temu. Kilka miesięcy później, jakby na osłodę, odsłonięto w Bielsku-Białej pomnik Bolka i Lolka. W drodze i na podwórku Swoje, nie tylko „spiżowe”, wizerunki mają też inni bohaterowie dobranocek. Rekordzistą jest Koziołek Matołek uwieczniony i w Zakopanem, przed willą, w której mieszkał Kornel Makuszyński, i na muralu warszawskiego Studia Miniatur Filmowych, gdzie powstał w latach 1961–1971 animowany serial, i przede wszystkim w miejscowości, do której w latach 30. ubiegłego wieku wysłali rogatego bohatera Makuszyński i Marian Walentynowicz. Matołek przewędrował dzielnie od obrazkowych historyjek, przez filmowe animacje, po teatralne sceny – to chyba najczęściej przywoływana dziś w spektaklach dla dzieci wieczorynkowa postać. Teraz opowiada o niej m.in. warszawski Teatr Na Woli. Jednak najwięcej podobizn koziołka w czerwonych spodenkach spotkać można we wspomnianym Pacanowie – obok pomnika tradycyjnego ma tam też inny, zrobiony z kwiatów. W przeróżnych wariantach widnieje na muralach i w innych plastycznych formach. To dzięki niemu, czerpiąc z unijnych funduszy, mieszkańcy wybudowali u siebie nowoczesną siedzibę Europejskiego Centrum Bajki i od kilku lat realizują ambicję wypromowania Pacanowa jako Europejskiej Stolicy Bajek. Pomnik, a jakże, ma też najsłynniejszy polski animowany pies. Odlana z brązu postać stanęła w Bielsku-Białej, gdzie od 1967 do 1990 r. powstawały filmy o Reksiu. Figura jest częścią okazałej fontanny. Nie ma przy niej charakterystycznego stempla i filmowej taśmy, na której z taką energią Reksio odciska kadry przed każdym odcinkiem, ale może stało się tak dlatego, że czołówka pojawiła się dopiero po pięciu latach od narodzin bohatera, gdy jego postać ostatecznie się już wyklarowała. Na początku wyglądał nieco inaczej, m.in. nosił obrożę. Z czasem wyrósł na bohatera ciekawego świata, inteligentnego i społecznie zaangażowanego. Sympatyczny i obdarzony wieloma talentami, potrafił być aktorem, pielęgniarzem i rozjemcą zwaśnionych mieszkańców podwórka. To jedna z nielicznych wieczorynkowych postaci, która wzbudza jedynie pozytywne reakcje internautów. Reksio nie wywołuje krytycznych czy uszczypliwych uwag, co zdarza się przy innych tytułach, nawet tak poczciwych, jak „Miś Uszatek”, „Opowiadania Muminków”, „Przygodach kilku wróbla Ćwirka” czy „Piesku w kratkę”, o „Misiu Colargolu” nie wspominając (to rekordzista w liczbie nie najlepszych wspomnień z dzieciństwa, przy czym głównie dostaje się tytułowej postaci, nie serialowi jako takiemu). „Dziwny świat kota Filemona” – niespieszny i sielski, z sybarytą Bonifacym w roli czarnego bohatera ma wielu gorących fanów, którzy chętnie znów zanurzyliby się w relaksujący rytm narracji tej dobranocki. „Wędrówki Pyzy”, „Pomysłowy Dobromir”, „Pies, kot i…”, a także utrzymane w podobnym klimacie dwa cykle: „Baśnie i waśnie” (opowieści rycerskie rozgrywające się w karcianych dekoracjach) oraz „Przygody błękitnego rycerzyka”, może nie mają zbyt wielu internetowych rzeczników, jednak pozostają w ciepłej pamięci. Podobnie jak „Proszę słonia” z klimatyczną kreską, niespiesznym tempem akcji i sympatycznymi postaciami przemawiającymi głosami: Ludwika Benoit (słoń Dominik), Danuty Przesmyckiej (Pinio), Ireny Kwiatkowskiej (mama) i Wiesława Michnikowskiego (tata). – Urok, dyskretny humor, głosy znakomitych aktorów, rysunkowa forma… – wymienia atuty produkcji sprzed lat Wojciech Jama, cichy fan serialu, a zarazem najsłynniejszy polski kolekcjoner bajkowych gadżetów. Sympatyczne reakcje i uśmiech budzi też „Porwanie Baltazara Gąbki” – szpiegowsko-podróżniczy serial z charakterystycznymi postaciami: Bartolinim Bartłomiejem herbu Zielona Pietruszka, tajemniczym Don Pedro, szpiegiem z Krainy Deszczowców czy jowialnym Smokiem Krakiem. Znam parę osób, które na poczekaniu potrafią zacytować fragmenty czołówki, zamykając całość mocnym „Carramba!”. Mnóstwo wspomnień wywołują oczywiście i dobranocki z dawnych demoludów. Prym wśród nich wiodą: rozbrajający „Krecik”, „Rozbójnik Rumcajs”, „Pszczółka Maja” i „Smurfy”. „Wilk i zając”, „Bajki z mchu i paproci”, „Makowa panienka” czy „Piaskowy dziadek” prowokują różne oceny. Powrót do przeszłości – Niewątpliwie każdy z nas wraca pamięcią do okresu dzieciństwa, ówczesnej beztroski i zabawy. Tym, co z pewnością kojarzy trującego gazu w twarz. Rebet umarł od razu, zaś przybyły lekarz stwierdził zgon w wyniku ataku serca. Podobny scenariusz zastosował Staszynski wobec Bandery. Jednak tu miał mniej szczęścia. Na twarzy ofiary pozostały odłamki szkła z ampułki z trucizną, w jego organizmie podczas sekcji wykryto cyjanek potasu. Niemiecka policja szybko zorientowała się, że było to zabójstwo, wrócono też do sprawy Rebeta. Mordercę zdradziła miłość… Sam zgłosił się na posterunek niemieckiej policji w Berlinie Zachodnim, gdzie oświadczył, że jest zabójcą Rebeta i Bandery, i poprosił o kon- nego szpitala, gdzie zmarł. Współuczestnicy zabójstw zostali rozstrzelani przez Niemców, nie wiadomo, czy w ramach wyrównywania rachunków, czy z innego powodu. Podczas wojny antagonizm polsko-ukraiński był bardzo silny. Pamięć historyczna była wzmacniana działaniami okupanta. W Generalnej Guberni ludność ukraińska należała do drugiej kategorii, zaraz po Niemcach. Gubernator Frank zwykł mawiać, że na Polaków ma najlepszy środek: ukraińskich sokołów. Nazwisko Bandera budziło grozę. Trzeci z braci Bogdan został pobity na śmierć przez żołnierzy sowieckich w okolicach Chersonia, gdzie dotarł z grupą dywersyjną OUN. Ojca Bandery rozstrzelało NKWD w Kijowie w 1941 r. Wojnę przeżyły dwie siostry, Wołydymyra i Oksana, trzecia, Marta, zmarła na zesłaniu. Nie tylko na galicyjskiej wsi mawiają, że człowiek umiera tak, jak żyje. Bandera, podstarzały terrorysta, został zabity przez młodego terrorystę – mówi Wiesław Romanowski FOT. EAST NEWS/ POLFILM; EAST NEWS/HANNA-BARBERA/COURTESY; ONS/DISNEY; MATERIAŁY PRASOWE (X2); GRAFIKA: RYSZARD ŻUBER JOLANTA GAJDA-ZADWORNA HISTORIA Z WIESŁAWEM ROMANOWSKIM, autorem książki „Bandera. Terrorysta z Galicji”, rozmawia Tomasz Zbigniew Zaper [ Reksio albo Dominik z „Proszę słonia”, a może kot Filemon lub Bartolini Bartłomiej, obok zupełnie nowych bohaterów mogliby podbić serca dzisiejszych kilkulatków. W telewizji nie mają szansy i w Polsce, i na Ukrainie nie było badań historycznych, obowiązywała ideologiczna wizja ukraińskiego nacjonalizmu i całego ruchu narodowego. Idealny czas dla legend i mitów. Wiktor Juszczenko, przyznając tytuł bohatera narodowego Ukrainy Banderze, dał dowód, że nie zna ukraińskiej historii – tak stwierdził Kost Bondarenko, publicysta z Kijowa. Trudno nie przyznać mu racji. FOT. EAST NEWS/ALEXANDER MAZURKEVICH Po kilku latach inwestorzy łupkowi uznali, że w Polsce marnują czas. I wbrew zasadzie, iż „biznes lubi ciszę”, zaczęli mówić „Rzeczpospolitej” 13 maja ujawniliśmy główną tezę poufnej notatki, którą sporządził dla swojego rządu jeden z uczestników spotkania z odpowiedzialnym za politykę łupkową wiceministrem środowiska Piotrem Woźniakiem. „To, co mówił główny geolog, miało niewiele wspólnego z budowaniem partnerskich relacji z potęgami biznesowymi z USA i Kanady. To była deklaracja wojny z Ameryką Północną” – napisał autor notatki. Pora, by dokładnie poznać treść i okoliczności jej powstania. POSTSOWIECKI 98 NACJONALIZM GRZEGORZ GÓRNY KRESKÓWKA ŁĄCZY POKOLENIA OPINIE MAREK PYZA 8–14 LIPCA 2013 WUJA SAMA 95 BRAMA PIOTR CYWIŃSKI [ NOTATKA W SPRAWIE ŁUPKÓW [ [ ŚWIAT KULTURA JOLANTA GAJDA-ZADWORNA BEZPIECZEŃSTWO ENERGETYCZNE BYŁ BANDERA 92 KIM TOMASZ ZBIGNIEW ZAPER MITY KOSMITY 44 JAROMIR KWIATKOWSKI DOROTA ŁOSIEWICZ 28 [ HISTORIA NIEPOKONANI [ 31 ROZMAWIAJĄ JACEK I MICHAŁ KARNOWSCY AROGANCJA SĄDÓW 40 JERZY JACHOWICZ KRZYSZTOF FEUSETTE TEMAT TYGODNIA 16 Z PROF. RYSZARDEM LEGUTKĄ Ta złożona z wielu mitów, które pan burzy, postać dzieli Ukraińców. Upraszczając, ale chyba niewiele: zachodni, inaczej pomarańczowi, go gloryfikują, niebiescy, czyli wschodni, potępiają… Refleksja historyczna jest spychana na drugi plan przez polityków, gra Banderą okazuje się skuteczna. Prezydent Juszczenko, przyznając Banderze tytuł bohatera narodowego, utrudnił kampanię wyborczą Julii Tymoszenko, a ułatwił Wiktorowi Janukowyczowi. Bandera pojawia się jako hasło w każdej ważnej dla Ukrainy kampanii wyborczej. ROZMOWA [ CZŁOWIEK, PO KTÓRYM NIKT NIE BĘDZIE PŁAKAŁ Zabójca Stepana Bandery korzystał z narzędzia zbrodni doskonałej… Szklanego pistoletu z trucizną w spreju. Morderca psika ofierze w twarz i koniec, żadnych śladów, objawy podobne do ataku serca. Po kilkunastu próbach na psach Bohdan Staszynski „przetestował” narzędzie, zabijając Lwa Rebeta, lidera konkurującego z Banderą odłamu Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów w Monachium. Czekał na niego na schodach: gdy ofiara idzie do góry, a zabójca schodzi mu na spotkanie, wówczas łatwiej trafić strumieniem takt z amerykańskim wywiadem. Ze szczegółami opowiedział Amerykanom, jak został zawodowym zabójcą w KGB, jak przygotowywał się do wykonania dwóch wyroków śmierci na ukraińskich liderach. Dlaczego uciekł? Twierdził, że z miłości do żony, Niemki ze Wschodniego Berlina, z którą związał się wbrew swoim przełożonym, i to ona namówiła go do ucieczki na Zachód. Czy można jednak wierzyć zawodowemu zabójcy, i to z KGB? Czemu likwidacją Bandery zainteresowany był sam Nikita Chruszczow? Źródła rosyjskie wymieniają go jako ostatnią instancję w podejmowaniu decyzji o zamordowaniu Rebeta i Bandery. Z kolei historycy z Kijowa utrzymują, że kijowskie KGB było przeciwne wykonaniu wyroku na Banderze, argumentując, iż mają go pod stałą kontrolą i nie stanowi on realnego zagrożenia dla sytuacji na Ukrainie. Chruszczow wiele lat pacyfikował Ukrainę, miał swoją teorię o naturze ukraińskiej wsi, podobnie jak Bandera, pojmował politykę jako bezwzględną walkę o byt, w niej przeciwnika trzeba zabić, nawet gdy już leży na łopatkach. Chyba nieprzypadkowo do wykonania zabójstwa przygotowano Ukraińca. Bracia Bandery zginęli w Auschwitz. Wasyl został strącony z rusztowania przez współwięźnia Polaka, w szpitalu więziennym, chorego więźnia dobił niemiecki lekarz zastrzykiem z fenolu. Ołeksander Bandera pracował w zdominowanym przez Polaków budowlanym komandzie i był zmuszany do pracy ponad siły, również trafił do więzien- W karierze politycznej Bandery największym błędem było chyba powołanie ukraińskiego rządu we Lwowie po zajęciu miasta w lipcu 1941 r. przez Niemców. Pomysł z powołaniem rządu ukraińskiego na tyłach frontu był karkołomny, dlatego Bandera pozostał w Krakowie i do Lwowa na „historyczną chwilę” nie pojechał. Liczył na negocjacje z nazistami i wsparcie Centralnego Komitetu Ukraińskiego w Krakowie. Zamiast tego został wezwany do urzędu gubernatora, gdzie urzędnicy średniego szczebla dali mu do wyboru albo wycofanie się z awantury, albo areszt domowy w Berlinie. Wybrał areszt, później zamieniony na internowanie w Sachsenhausen. To była druga i ostatnia akcja polityczna Bandery podczas II wojny światowej. Z obozu pisał jeszcze do Hitlera, że wolna Ukraina może mu pomóc wygrać wojnę, zaś do swoich, nawet po Stalingradzie i na początku 1945 r., by w żadnym wypadku nie rezygnowali ze współpracy z III Rzeszą. Karierę terrorystyczną Bandery inaugurował napad na pocztę i urząd skarbowy w Gródku Jagiellońskim. Miał podreperować kasę organizacji i ułatwić zbieranie pieniędzy wśród emigracji. Wszystko szło jednak jak po grudzie. Najpierw okazało się, że nie ma amunicji do dostarczonych w ostatniej chwili pistoletów, napastnicy dobę musieli przeczekać w stodole pod Gródkiem. Przed samą akcją z jej kierowania zrezygnował Mykoła Łebied, ponoć w wyniku konfliktu kompetencyjnego. Gdy napastnicy z bronią w ręku próbowali wejść do budynku, zostali