Joanna Gajda, studentka Uniwersytetu Kardynała Stefana

Transkrypt

Joanna Gajda, studentka Uniwersytetu Kardynała Stefana
Joanna Gajda, studentka Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego
„Nie będziecie mieli wyboru. W obliczu odbudowy imperialnej potęgi Rosji Polska
będzie musiała wyrosnąć na mocarstwo. I wyrośnie1.” Tak przyszłość Polski przewiduje amerykański politolog George Friedman. W obecnym stanie politycznym i gospodarczym naszego kraju trudno uwierzyć, by taki scenariusz mógł się ziścić. Wielu z nas uznało tę tezę za
absurdalną i choć poglądy na ten temat są różne, nie oznacza to, że nie chcielibyśmy, by tak
potoczyły się losy Polski. Jedno jest pewne – trzeba przygotować się do wyzwań jakie stawia
nam nadchodzące dziesięciolecie, aby stać się ważnym elementem globalnego oraz europejskiego systemu politycznego, gospodarczego i społecznego.
Na drodze do zaistnienia
Polska polityka zagraniczna w obecnej postaci ma krótką tradycję. Po roku 1989 potrzebowaliśmy nowych gwarancji bezpieczeństwa gospodarczego, militarnego, zapewnienia
rozwoju Polski po wystąpieniu z Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej oraz likwidacji
Układu Warszawskiego. Wykorzystaliśmy szanse, które oferowało nam wstąpienie do NATO
i Unii Europejskiej. Dzięki temu wzmocnione zostały instytucjonalne procesy zmian, skorzystaliśmy w kwestii przepływu kapitału ludzkiego, finansowego, towarowego. Nie powinniśmy
więc zaprzepaścić tego, czego dzięki otwarciu się na Zachód dokonaliśmy i korzystać z szans
jakie daje nam uczestnictwo w strukturach najważniejszych światowych organizacji.
Po pierwsze: kapitał ludzki
„Energia społeczeństwa to nasz największy kapitał. Dzięki niemu po każdej klęsce
dziejowej Polska odbudowywała gospodarczy i cywilizacyjny potencjał2.” – tak twierdzy historyk i publicysta Newsweeka dr Andrzej Krajewski. Nie bez powodu –ambicja, przedsiębiorczość, żywiołowość to stałe cechy naszego narodu, dzięki którym nie rzadko zdobywaliśmy światowe uznanie. Polacy za czasów I RP potrafili żyć skromnie jednocześnie pomnażając swój majątek dzięki handlowi międzynarodowemu. Pod zaborami stanowiliśmy co prawda
obywateli drugiej kategorii, nie przeszkodziło im to jednak w rozwoju działalności gospodarczej. Podniesienie się z gospodarczego upadku po II wojnie światowej uniemożliwiła radziecka polityka nacjonalizacji przemysłu. Dopiero zdesperowany rząd Mieczysława Rakowskiego
wprowadził ustawę o pełnej liberalizacji działalności ekonomicznej (1988 r.), a Polacy znów
mogli zająć się interesem, czemu zawdzięczamy sukces gospodarczy III RP3.
Wszystkie te zdarzenia świadczą o dużym potencjale polskiego społeczeństwa. Jesteśmy żywiołowi, ambitni, mamy smykałkę do interesów, dobrze wykształconych specjalistów,
z których większość osiąga wielkie sukcesy za granicą. Wydaje się jednak, iż jesteśmy niedocenionym na świecie krajem. To, czego nam potrzeba, to efektywna promocja naszego państwa. Naszym atutem powinna się stać przede wszystkim kultura i związana z nią turystyka,
ukazywanie walorów polskich krajobrazów, zabytków, podkreślanie ich atrakcyjności, również szeroka oferta miejsc wypoczynkowych, wycieczek krajoznawczych skierowana do obcokrajowców, by chętniej odwiedzali nasz kraj. Wraz z nimi do Polski zawita jeszcze większy
kapitał finansowy. Scenariusz ten nie ziści się bez sprawnego PR. Wzroście siły musi bowiem
towarzyszyć zmiana wizerunku Polski w oczach aktorów międzynarodowych, propagowanie
wartości, zachęcanie do inwestycji, zdobywanie uznania oraz większego respektu. Konieczne
jest zademonstrowanie swojej tożsamości nie tylko sobie, ale i swoim sąsiadom. Polska oraz
pozostałe kraje Europy Środkowo-Wschodniej jest często niedostrzegana, kreuje się ją na
1
G.Friedman, Staniecie się potęgą, Rozm. Przepr. Maciej Nowicki [w:] Newsweek, nr 52/2009 r., str. 19.
A.Krajewski, Przedsiębiorczy jak Sarmata, Newsweek, nr 52/2009 r., str. 22-24.
3
Ibidem.
2
bezkształtną, szarą masę, która nie jest atrakcyjna ani pod względem turystycznym ani inwestycyjnym. A tymczasem Polska ma niesamowity potencjał, który trzeba promować: to 38
milionów mieszkańców zdolnych, by wyróżnić się na świecie, to menedżerowie światowej
klasy i ich kreatywność odpowiadająca globalnym standardom, to produkty wysokiej jakości
w pełni zdolne do konkurencji na światowym rynku4. Trzeba stworzyć Polsce wizerunek,
który nie będzie odbiegał od rzeczywistości, obraz państwa atrakcyjnego, wartego poświęcenia uwagi.
Dbajmy o gospodarkę
Pozycja i siła państwa na arenie międzynarodowej zależy od poziomu jego udziału
w rynku światowym, stopnia uprzemysłowienia, efektywnego wykorzystania zasobów, oddziaływania na politykę handlową innych państw czy dostępu do ich rynków wewnętrznych.
W dobie kryzysu światowego Polska stała się zieloną wyspą na morzu pogrążonych w recesji
gospodarek europejskich, gdyż jako jedyna w Unii Europejskiej w ogóle nie zanotowała
spadku PKB. Co prawda od lat 90. zmniejszamy dystans w stosunku do 15 krajów dawnej
WE pod względem zamożności, jednak proces ten jest bardzo powolny. Nie wykorzystujemy
bowiem w pełni posiadanych zasobów - przede wszystkim pracy, a poziom innowacji technologicznych, będący obecnie największą szansą rozwojową, jest znikomy. Wśród krajów
o podobnym profilu konkurencyjności wyróżniamy się stosunkowo dużym rynkiem wewnętrznym, jednak naszą słabością są, oprócz czynników podanych powyżej, mało atrakcyjny rynek finansowy, niski poziom infrastruktury oraz - co okazuje się największą przeszkodą
w pokonaniu tych barier – uwarunkowania instytucjonalne, charakteryzujące się nadmiarem
regulacji, nieprzejrzystością podejmowania decyzji, brakiem zaufania do polityków, czy skalą
marnotrawienia środków publicznych5. Jeśli więc chcemy, by optymistyczne scenariusze
wzrostu gospodarczego spełniły się, musimy postawić na wielki wysiłek pokonania barier
wewnętrznych, by uatrakcyjnić nasz rynek na forum międzynarodowym i przyciągnąć inwestorów (np. nie możemy dopuścić do peryferyjności naszego kraju, rozwój Polski nie będzie
miał bowiem miejsca bez poprawy dostępności transportowej i teleinformatycznej)6. W interesie władz kraju leży tworzenie możliwości nawiązywania nowych stosunków gospodarczych, sieci wymiany doświadczeń oraz wiedzy. Jako że promocja biznesu jest niezbędna, by
odnieść w tej dziedzinie sukces, przedsiębiorstwa powinny uzyskać wsparcie ze strony służb
dyplomatycznych Polski. Rząd powinien rozważyć włączenie przedstawicieli przedsiębiorstw
do swoich podróży zagranicznych. Podczas spotkań zagranicznych, właściciele firm obecnych
na nich krajów mogliby wypracowywać porozumienia dotyczące wymiany handlowej. Ambasadorzy powinni stać się rzecznikami polskiego biznesu w krajach przyjmujących. Największych korzyści należy, moim zdaniem, upatrywać w zacieśnieniu stosunków gospodarczych
z krajami naszego regionu, czyli Europy Środkowo-Wschodniej. Edward Haliżak twierdzi, iż
„dziedziną stosunków międzynarodowych, w której regionalizm wykazuje największą dynamikę rozwojową, jest gospodarka”7, dlatego powinniśmy skupić się przede wszystkim na regionalizmie ekonomicznym i korzystać z wszelkich szans, jakie daje nam współpraca z innymi krajami, a szczególnie z naszymi sąsiadami. Odbywać by się to mogło poprzez stwarzanie
dogodnych warunków wymiany gospodarczej (np. znoszenie ograniczeń administracyjnych),
swobodny przepływ środków produkcji, czy działanie na rzecz budowy regionalnej infrastruktury. Pożądanym rezultatem byłoby stworzenie większego organizmu gospodarczego,
który zastąpiłby w swych funkcjach gospodarkę narodową, gdyż na jej polu nie można zaspoW. Olins, Viva Polonia!, Wprost, nr 47/2003 [dostęp 07-05-2010]. Dostępny w Internecie:
http://www.wprost.pl/ar/52385/Viva-Polonia
5
Raport Polska 2030 - wyzwania rozwojowe, [dostęp 07-05-2010]. Dostępny w Internecie:
http://www.polska2030.pl/
6
Ibidem str.121.
4
7
E. Haliżak i R. Kuźniar, Stosunki międzynarodowe : geneza, struktura, funkcjonowanie, Warszawa 2001 r., str. 300.
koić już wszystkich potrzeb państwa. Snując plany gospodarcze oraz kalkulując potencjalne
korzyści z międzynarodowej współpracy w tej dziedzinie nie należy zapominać
o obecnym układzie sił na świecie. Opierając się na ekonomicznej strategii portfelowej, upatrującej największe korzyści w zróżnicowanym lokowaniu aktywów, powinniśmy poszukiwać
szans rozwoju nie tylko w Europie lecz także za Oceanem Atlantyckim. Wspomniany już we
wstępie mojej pracy George Friedman przewiduje, iż siła Polski wzrośnie dzięki Stanom
Zjednoczonym, które poniosą znaczne wydatki, by umocnić nasz kraj. Politolog przewiduje,
że w ciągu 20, 30 lat jesteśmy w stanie stać się liczącą regionalną siłą. Nasz kraj otrzyma bowiem „lotnictwo z precyzyjnie sterowanymi pociskami, doskonałe systemy przeciwpancerne
i samoloty bezzałogowe najnowszej generacji.”8, co oznacza, że przemysł militarny USA pozwoli nam stworzyć armię silniejszą niż Rosyjska. Taki scenariusz wiąże się z odpowiednio
większymi obowiązkami, bowiem na Polsce będzie spoczywał obowiązek dbania o bezpieczeństwo wschodnich sąsiadów, by wpływy rosyjskie nie zdominowały tamtejszych rządów.
Jeśli Stany Zjednoczone rzeczywiście wysuną w przyszłości propozycję udzielenia Polsce tak
znacznej pomocy, warto byłoby się zastanowić, czy będziemy mieć z niej wystarczająco wiele korzyści, by ją przyjąć.
„Elastyczna” polityka zagraniczna
Wzrost pozycji Polski nie będzie miał miejsca bez umiejętnego pokierowania polityką
zagraniczną. Od lat jej wyznacznikiem jest teza, którą zawarł Sławomir Mrożek 20 lat temu
w "Kontrakcie”. Wynika z niej, iż Polska to kraj "na wschód od Zachodu i na zachód od
Wschodu". Nieżyjący już Bronisław Geremek sceptycznie podchodził do priorytetowego
traktowania stosunków z krajami zachodnimi. Twierdził: „Rola Francji i Niemiec jako najważniejszych partnerów strategicznych Polski się wyczerpała. Teraz najlepsza dla Warszawy
jest polityka zmiennych sojuszy”9. Koncepcję tę popiera również Jacek Saryusz-Wolski,
a Paweł Zalewski podkreśla niekonsekwencję w stosunkach z krajami bałtyckimi oraz krajami
Europy Środkowej i Wschodniej oraz fakt, iż tylko wtedy liczyliśmy się na kontynencie, gdy
skupialiśmy się na pogłębianiu stosunków na osi północ-południe10. Autem było i wciąż jest
położenie geopolityczne Polski obejmujące styk regionów: niemieckojęzycznego, naddunajsko-bałkańskiego i dawnych ziem Rzeczpospolitej Wielu Narodów, błędem było by tego nie
wykorzystać.
Taka reorientacja polskiej polityki zagranicznej jest wskazana, jeśli pod uwagę weźmiemy potencjalne korzyści z niej płynące . Prezydenta Litwy Vytautas Landsbergis uważa,
iż sojusz Wilna i Warszawą jest konieczny: „Osobno nic nie zdziałamy, występując razem
także z Łotwą i Estonią możemy dużo zyskać”.11 Łatwiej bowiem jest osiągnąć porozumienie
w ramach regionu, gdzie problemy są mniej złożone, a liczba uczestników ograniczona również przez wzgląd na podobną sytuację polityczną, kulturalną, społeczną, gospodarczą oraz
militarną. Wspólne interesy oraz chęć ich realizacji to recepta na udany sojusz. Wiele już
w tej kwestii zrobiliśmy: Grupa Wyszehradzka, Rada Państw Morza Bałtyckiego, Inicjatywa
Środkowoeuropejska, Partnerstwo Wschodnie, czy Wspólnota Demokratycznego Wyboru są
szansą na rozwój regionu, który okazał się niezwykle stabilny i ma szansę na jeszcze szybszą
i pełniejszą integrację z Zachodem. Polska musi natomiast w tych wszystkich przedsięwzięciach aktywnie zaznaczać swoją obecność i być jednym z głównych decydentów w sprawach
poruszanych przez wspomniane organizacje.
Sztandarową inicjatywą rządową w zakresie polskiej polityki zagranicznej jest Partnerstwo Wschodnie. Możemy liczyć w jej ramach na współpracę z państwami skandynaw8
9
G.Friedman, Staniecie się potęgą, Rozm. Przepr. Maciej Nowicki [w:] Newsweek, nr 52/2009 r., str. 20.
D. Ćosić, A. Jabłońska, Tyrania egzotycznych sojuszy, Wprost, Nr 24/2006 r., str. 94-97.
10
11
Ibidem.
D. Ćosić, A. Jabłońska, Tyrania egzotycznych sojuszy, Wprost, Nr 24/2006 r., str. 94-97.
skimi, nadbałtyckimi, V4. Korzystne z punktu widzenia pogłębiania polityki wschodniej byłoby pozyskanie udziału Rumunii, która jest głównym konkurentem Polski w kształtowaniu
stosunków tego regionu. W interesie naszego kraju w ramach PW powinno być jak najszybsze
przeforsowanie liberalizacji ruchu bezwizowego, a ostatecznie całkowite zniesienie wiz dla
krajów partnerskich, szczególne Ukrainy, by obywatele tych krajów, zniechęceni bezskutecznym staraniem się o pozwolenia na wjazd do Polski, nie zwrócili się w stronę Rosji. Oznaczałoby to zaprzepaszczenie wieloletnich starań w kwestii okcydentalizacji owych państw i stworzenia wrogiego sobie bloku za wschodnią granicą. Forum PW daje też możliwość nagłaśniania niezwykle ważnej kwestii bezpieczeństwa energetycznego regionu, starania się o fundusze
unijne na projekty związane z zacieśnianiem współpracy państw, wymiany młodzieży i naukowców, czy też pogłębienia związków gospodarczych, co powinno stać się pilnym zadaniem ekspertów rządowych, by cel ten osiągnąć jeszcze przed objęciem polskiej prezydencji
w UE12. Należy przy tym pamiętać, że unijne PW nie powinno być głównym narzędziem
w kształtowaniu polskiej polityki wschodniej. Trzeba bowiem mieć na uwadze, iż kluczowe
są również samodzielne działania RP wobec jej sąsiadów, bo jak na razie jest to bardzo skuteczna metoda polskiego oddziaływania na sytuację w regionie13.
Krótkiej wzmianki wymaga kwestia intensyfikacji kontaktów w ramach zaniedbanego
Trójkąta Weimarskiego. Spotkania przedstawicieli państw Niemiec, Francji i Polski nabrały
charakteru gestów i politycznych deklaracji, które nie pociągały za sobą żadnych znaczących
działań. Dwa pierwsze państwa we wzajemnej współpracy nie uwzględniają naszego kraju,
a powinno być inaczej. To Polska powinna stać się siłą napędową Trójkąta, o którym przypominają sobie od czasu do czasu kraje członkowskie. Kluczowe w tej sprawie jest opracowanie deklaracji politycznej, która na nowo formułowałaby zasady współdziałania w ramach
TW. Unijna polityka bezpieczeństwa, która ma być naszą specjalnością podczas polskiej prezydencji w UE jest obszarem, gdzie Trójkąt może wnieść cenny wkład (np. poprzez utworzenie Weimarskiej Grupy Bojowej).
Wielkie wyzwania w nadchodzących latach
Podsumowując pragnę stwierdzić, iż przed Polską stoi wiele wyzwań, jak również
szans na arenie międzynarodowej. Najbliższe dziesięciolecie oznacza dla Polski nie tylko
wysiłek w zmniejszaniu dystansu rozwojowego do pozostałych krajów Europy, czy USA, lecz
również budowanie solidnych fundamentów pod dalszą przyszłość. Dyplomacja, rozwój gospodarki, potencjał ludzki oraz dogodne położenie geopolityczne powinny zostać wykorzystane do budowy silnego państwa. Realizując politykę zagraniczną w nadchodzącym dziesięcioleciu nie powinniśmy zapominać o polskiej racji stanu, którą sprecyzował w swoim expose
sejmowym ze stycznia 1993 roku ówczesny minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski: „W rozumieniu rządu racja stanu Polski nakazuje, iżby w nadchodzących latach
utwierdzać odzyskaną suwerenność, budować bezpieczeństwo Państwa, wspierać gospodarczy i cywilizacyjny rozwój narodu i społeczeństwa oraz umacniać naszą pozycję na scenie
międzynarodowej, zwłaszcza w Europie14.” Idąc za tezą Georga Friedmana zawartą we wstępie tej pracy, chciałabym, by Polska rzeczywiście nie miała innego wyboru, jak stanie się
znaczącą siłą i godnym zaufania partnerem dla państw naszego regionu, Europy, a może
i świata.
12
P. Żuławski vel Grajewski, Partnerstwo Wschodnie Unii Europejskiej – Główne, czy pomocnicze narzędzie polskiej polityki wschodniej?, [w:] I. Albrycht (red.): Partnerstwo Wschodnie w kontekście europejskiej polityki sąsiedztwa i agendy grupy wyszehradzkiej, str. 50, [dostęp 07-05-2010], Dostępny w Internecie:
http://www.ik.org.pl/images/stories/publikacje/raporty/partnerstwo_wschodnie_a_v4_ik_2010.pdf
13
Ibidem.
14
K. Skubiszewski, Jak rząd rozumie pojęcie racji stanu, Wystąpienie ministra spraw zagranicznych Krzysztofa
Skubiszewskiego w Sejmie, 21 stycznia 1993 roku, [w:] Wprowadzenie do analizy polityki zagranicznej, Pod red. R.
Stemplowskiego, Wyd. PISM, Warszawa 2007 r. , str. 263-264.