SWI Jesienny Lipień Drawy 2002

Transkrypt

Rybie Oko - www.fishing.pl
SWI Jesienny Lipień Drawy 2002
Grześ Tuński
Niedziela 01 Grudzień 2002
Kolejne Spotkanie Wędkujących Internautów odbyło się 8-11 listopada 2002 r. nad
Drawą w leśniczówce "Zacisze"
Kolejne Spotkanie Wędkujących Internautów odbyło się 8-11 listopada 2002 r. nad
Drawą w leśniczówce "Zacisze" Drawieńskiego Parku Narodowego. Spotkanie to
otulone było baśniową i czarodziejską atmosferą, a organizatorem był Waldemar
Kalita zwany dalej "Jego Szerokością". Gospodarzami byli (jak wiosną) Grażyna i
Bogdan.
© Paweł Deska
© Paweł Deska
© Paweł Deska
1/9
swi.fishing.pl/nieregularnik/wedkowanie-i-swi/swi-jesienny-lipien-drawy-2002
© Paweł Deska
© Paweł Deska
© Paweł Deska
© Paweł Deska
Tym razem udało nam się tak dobrać termin, że mieliśmy okazję wędkować i
biesiadować o jeden dzień dłużej niż standardowy weekend. Szczerze mówiąc
zrobiliśmy to nieświadomie, ale z pożytkiem dla nas wszystkich. Na spotkanie
przyjechało 14 osób z Łodzi, Wrocławia, Poznania, Bydgoszczy, Warszawy oraz
Bystrzycy Kłodzkiej. Większość zjechała już w piątek popołudniu. Pierwszy wieczór jak
zawsze jeden z najdłuższych jeśli chodzi o biesiadowanie. Rozmowy, opowieści,
humory i śpiew przy dwóch gitarach trwał aż do rana. Żadna siła tego świata nie
mogła nam w tym przeszkodzić. Próbował trochę śnieg nas pogonić z ogniska do
domu, ale się nie daliśmy. Spadło 6 cm śniegu, a my dalej śpiewaliśmy przy ognisku.
Sobota zaczęła się szybkim śniadaniem i wyjazdem nad Drawę w pogoni za
prześlicznym lipieniem drawieńskim. Dominowały dwie metody - mucha i spining. Na
tym spotkaniu mieliśmy dwóch "nowicjuszy" muchowych (Paweł i Jarek), którzy
wybrali się na muchowanie trochę nie w taką pogodę i nie o tej porze roku, ale
miejmy nadzieję, że im się spodobało. Najważniejsze, aby się nie zniechęcili, bo to
2/9
naprawdę przyjemne wędkowanie, nawet w taką pogodę. Tego dnia nie wszyscy
połowili, ale to nie jest najważniejsze. Mocno padający śnieg robił tak niesamowity
klimat, a i pływające łabędzie wokół nas przypominały o baśniowej atmosferze tego
spotkania. Wszyscy lekko przemarzli. Na przemarznięcie jest bardzo dobra gorąca
herbata z kromką chleba ze smaluszkiem Grzylkowym. Zajadaliśmy się pod wiatką na
biwaku "Sitnica". Wadą tej pory roku jest, to że szybko robi się ciemno i wędkowanie
musieliśmy kończyć już o 17:00. Wróciliśmy do leśniczówki na przepyszny obiad,
który przygotowała Grażyna. Po obiedzie chwila na rozgrzanie się w kuchni i wszyscy
ruszają do ogniska śpiewać, opowiadać historie wędkarskie, kawały, itd. Jednym
słowem biesiadowanie całą parą, bo od 18:00 do 5:00 rano następnego dnia.
Cudownie!!! Nie przeszkadzał nam chłód i śnieg, a wręcz przeciwnie. Aura sprawiała,
że spotkanie nabierało czarodziejskiej atmosfery. Do tego te pyszności przygotowane
z żaru ogniska - mam na myśli potrawę pod nazwą "GAR". Jest to taka zapiekanka
ziemniaczana z mięskiem i warzywami przyrządzana na żarze z ogniska - mniam,
mniam, mniam.
Niedziela prawie niczym się nie różniła od soboty, tyle tylko, że już było cieplej i śnieg
stopniał. Tego dnia wszystkim o wiele przyjemniej się wędkowało, a nawet ze
skutkiem, bo nasi "nowicjusze" złowili swoje pierwsze lipienie. BRAWO!!! Jaśniejsze
niebo pozwoliło na oglądanie ostatnich kolorów jesieni. Niesamowite jak w ciągu
jednej nocy może pogoda się zmienić. Całe szczęście, że aura obdarowała nas swoimi
"humorami" i mogliśmy podziwiać piękno jesieni. Późnym popołudniem próbowało
nawet wyjść słonko, ale promyki nie sięgały Drawy, która na tym odcinku jest w
wąwozie "Puszczy Drawieńskiej". Szkoda, bo powinny się "ruszyć" lipienie do suchej
muszki, a wychodziły bardzo mizernie. W gronie przyjaciół nawet nie czuje się
zmęczenia, upływającego czasu. Ledwo zaczęliśmy łowić, a tu już ciemno się robi.
Wędkowanie to najpiękniejszy relaks o każdej porze roku. Zbieramy się na obiad i
ognisko. Obiad jak zawsze pyszny z dozą pikanterii wkładanej przez Grażynę :-) Po
obiedzie wszyscy do ogniska. Tym razem górowali śpiewem łodzianie - Bogdan, Michał
i Mirek. Ogniska ze śpiewem przy gitarze, to jest to czego nam do tej pory brakowało.
Dzięki chłopaki, że jesteście z nami. Tego wieczoru daniem z ogniska był bigos
przygotowany przez mamę Waldka - pyszota, no i tatar z jedynego zabranego
lipienia, którego złowił Michał. Tak smakował tatar Markowi, że ledwo udało nam się
zabrać mu miseczkę, aby reszta spróbowała :-) Bawiliśmy się prawie do rana. Szkoda,
że koledzy z Bydgoszczy musieli dzisiaj wracać.
Poniedziałek spędziliśmy na rekonesansie nad jeziorem Świnki i oglądaniu jak Teresa
się kąpie w jeziorze - brrrrr, brrrrr, brrrr. Ależ Tereska jest twarda. Po południu zaczął
padać deszcz, który przypominał nam o tym, że niedługo trzeba wracać do domów L.
Po obiedzie rozmawialiśmy o kolejnym trociowym spotkaniu na Pomorzu oraz o
następnym spotkaniu nad Drawą (może też trociowe???). Szkoda, że trzeba wracać
do wielkich miast i szarości życia codziennego. Do zobaczenia na kolejnym SWI.
Grześ Tuński
Zdjęcia: Paweł Deska, Marek Wilk, Jarek Kisielewski
3/9
© Marek Wilk
© Marek Wilk
© Jarek Kisielewski
4/9
5/9
6/9
© Jarek
Kisielewski
© Jarek
Kisielewski
© Jarek
Kisielewski
© Jarek
Kisielewski
7/9
© Marek Wilk
© Jarek
Kisielewski
Inne tego autora: Grześ Tuński » więcej...
Lista artykułów, zdjęć, plików, linków ... itd. powiązanych z tą pozycją
8/9
Tematyka: Historia KWI »
Wędkarskie podsumowania i plany
Wspomnienie o Wojtku Wirowskim
SWI Księże Młyny – maj 2006
Dyskusje i recenzje
Dodaj wypowied
9/9

SWI Jesienny Lipień Drawy 2002

Transkrypt

Podobne dokumenty

Czasopismo SWI Ostatnie wypowiedzi

Właśnie wróciłem z ryb

Meduzka@meduzka-żona-tuzka [TWITTERATURA]

Dziewicza wyprawa na Redę Dyskusje i recenzje

Taryfa nocna

Spychalski Jarek 6728.qxd

Zobacz film - Paco Cases

Dziewczyna wędkarza