Show publication content!

Transkrypt

Show publication content!
O bączkach, chińszczyźnie, a przede wszystkiem o polskim rękodzielnictwie z prezesem Fundacji
Cepelia Janem Włostowskim, w jej sześćdziesięciolecie, rozmawia K. Z.
Pyt:: Zacznijmy od Pańskich początków w Cepelii. Od kiedy jest Pan związany z tym
przedsiębiorstwem?
Odp: W poprzednim okresie pracowałem tutaj jako jeden z dyrektorów, kiedy firma działała jako
centralny związek spółdzielczy. W 1990 roku związki spółdzielcze zostały rozwiązane i
przekonano mnie, żebym w tym miejscu spróbował coś zbudować. A z zawodu jestem radcą
prawnym, więc wymyśliliśmy wtedy, że cele statutowe Cepelii, które są przecież związane z
kulturą, predestynują firmę do stworzenia z niej fundacji. I dzięki pani minister kultury Izabeli
Cywińskiej została stworzona fundacja. I zaczynaliśmy praktycznie od zera. A wtedy powstawał
kapitalizm, a w kapitaliźmie rację mają ci, którzy mają pieniądze.
Pyt: Ale mieliście przecież markę?
Odp: Tak, jedną z najbardziej znanych marek. Ale pamiętam, że nam przez pierwsze pięć lat
„przypinano” różne rzeczy, i musiałem się tłumaczyć prasie, np. z tego czy to prawda, że Cepelia w
starym okresie finansowała ZSL. Ja tłumaczyłem, że to nieprawda, że może dlatego, że Cepelia
zajmuje się kulturą ludową, to tak się kojarzyła jako firma związana z ZSL-em. Rzeczywiście do
1990 roku stanowiska kierownicze pochodziły z partyjnego nadania, ale po 1990 roku te stanowiska
stały się mało interesujące, bo nastąpiło załamanie eksportu, poszły znacząco w górę czynsze,
dostawcy domagali się szybkiej zapłaty za swe wyroby itp. W 1995 roku usamodzielniliśmy handel,
czyli fundacja powołała spółki prawa handlowego, które zajęły się całością działalności handlowej.
Dzisiaj mamy około 100 sklepów detalicznych. Z tej setki 60 to sklepy własne, a 40 to sklepy
działające w ramach franczyzy. I tak to się kręci, jeden rok jest lepszy, jeden gorszy. Jesteśmy
wierni naszym celom statutowym, czyli rozwijania polskiego rękodzieła.
Wróciłem niedawno z targów we Frankfurcie, największych targów rękodzieła na świecie, i
zauważyłem to co widzę od lat, że połowa naszych wzorów jest pięknie odtwarzana przez różne
firmy zagraniczne, głównie chińskie. Oczywiście wściekam się, gdy widzę koszyk z wikliny, taki
sam jak nasz, ale który można kupić za 30% tej ceny. I co z tego, że my wiemy że ta wiklina jest
gorsza i ten koszyk się zaraz rozsypie, ale kosztuje znacznie mniej. Pocieszające jest to, że komitet
centralny w Chinach podjął decyzję likwidacji wielkich obszarów uprawy trzcin, aby w tym
miejscu sadzić ryż, więc za 3, czy 4 lata będziemy mieli w tej dziedzinie brak złej konkurencji.
Pyt: Przerzucą się wtedy pewnie na produkcję ciupasek?
Odp: W jakimś wywiadzie powiedziałem, że 80% tego co się sprzedaje z wyrobów rękodzieła
artystycznego w Zakopanym jest produkowane w Chinach, i ktoś mnie poprawił, że nie 80, a 90%.
Rzeczywiście dzisiaj trudno jest konkurować z zalewającą nas chińszczyzną. U nas każdy wyrób
musi mieć atest Centralnej Komisji Artystycznej i Etnograficznej. A do tego czynsze rosną i nikt do
nas nie ma sentymentu. Miasto Warszawa odebrało nam sklep na pl. Konstytucji, dusząc nas
wcześniej czynszem, który wynosił około 25 tysięcy złotych miesięcznie. Jest mi trochę smutno
jeśli w miejscu, gdzie był sklep Cepelii powstał następny bank. Na szczęście mamy własne lokale, z
których nikt nas nie wyrzuci, chociażby ten na ulicy Chmielnej, więc na pewno przetrwamy.
Pyt: Gdy byłem pacholęciem zaglądałem do sklepów Cepelii zwykle po to, aby kupić komuś
upominek. Tak mi się zwyczajnie Cepelia kojarzyła, jako znakomite źródełko bogate w duży
wybór upominków. Czy dzisiaj ta moda jeszcze istnieje?
Odp:Tak, zresztą młodzież do tego wraca. My od czasu do czasu prowadzimy w naszych
placówkach odpowiednie badania. Dzisiaj turysta płaci zwykle kartą, więc mamy dość precyzyjne
dane Oczywiście musi minąć trochę czasu i muszą minąć czasy zachłystywania się kolorowym
badziewiem z Chin.
Pyt: A czy rodzi się nowe pokolenie twórców ludowych?
Odp: W tym roku organizujemy po raz kolejny festiwal; Spotkania z Cepelią na Chmielnej. I
zobaczy Pan, że wśród uczestników tej imprezy będzie sporo babć i ich wnucząt. Bo mamusie
dorastające na przełomie lat 90 i 2000-sięcznych zajęły się czymś innym, a wnuczki, jeżeli babcia
zajmowała się rękodziełem, biorą z niej przykład i wracają do tej wytwórczości. Czyli wypadło nam
jedno pokolenie. Mnie to martwi, bo jest bardzo wiele zanikających dziedzin rękodzieła. W
niektórych grupach pozostało po kilkadziesiąt osób, a najmłodsi wytwórcy mają po 70 lat. Niedługo
zacznie się prawdopodobnie to zjawisko, które obserwujemy w niektórych krajach europejskich, a
klasycznym przykładem tutaj jest Szwecja, gdzie władze doszły do wniosku, że trzeba odtwarzać
wytwórczość rękodzielniczą, więc ją dotują, podróżują i podpatrują w innych krajach . Ale to już
jest odtwarzanie, a dopóki u nas żyją jeszcze ostatni twórcy, to jest szansa, że ta wytwórczość
pozostanie autentyczną. A jeśli będzie oparta na odtwarzaniu tego co pozostało w skansenach, to już
to autentycznym nie będzie.
Pyt: Przeżywamy, zdaje się, renesans muzyki ludowej?
Odp: Tak, szczególnie było to widoczne, i słyszalne - w Roku Chopinowskim. Może sięgnięcie do
starych nagrań i szukanie tam inspiracji jest łatwiejsze. Ale gdyby ta muzyka się nie podobała, to
prawdopodobnie by jej nie było. My też wspieramy programami stypendialnymi muzyków
ludowych, nota bene, bracia Golec wyrośli z Cepelii i cała ich rodzina u nas pracowała. Choć
oczywiście nie twierdzę, że ich kariera muzyczna tak się wspaniale rozwija dzięki Cepelii. Żyjemy
w czasach ciągłych zmian, więc i Cepelia musi się zmieniać. Ja spotykam się często z zarzutami, że
szef troszkę płynie pod prąd. Ja wtedy powtarzam, że to nie ja wymyśliłem tezę, że zły pieniądz
wypiera dobry pieniądz. Nie jest żadnym problemem abyśmy zamówili w oparciu o nasze projekty
wyroby pamiątkarskie w Chinach. Ale chcemy pozostać przy naszych wytwórcach. Ogłosiliśmy
konkurs; Pamiątka z Polski. I powoli te rzeczy będą się pojawiać w naszych sklepach. Przy okazji
sondowaliśmy rynek naszych wytwórców i w Pradze, na specjalnej wystawie, była prezentacja
efektów naszej pracy.
Pyt: Poproszę o jakiś przykład?
Odp: Jedną z nagród otrzymał twórca, który wymyślił pendrive`y w kształcie laleczek. Produkcja
tego się trochę opóźnia ponieważ polski producent chce za sztukę wyprodukowania takiego
pendriv`a ok.20 złotych. A chiński chce ok. 7 złotych.
A pochwalić się muszę, że gdy ogłoszono, iż symbolem naszej prezydencji w UE będzie bączek, to
jedynie w naszych sklepach takowy był do kupienia.
Pyt: Proszę nam trochę opowiedzieć o Spotkaniach na Chmielnej?
Odp: W tym roku będziemy mieli pięć spotkań. Pierwsze spotkanie poświęcone będzie prezentacji
regionów Mazowsza. Na pewno będą Kurpie, na pewno Ziemia Sierpecka. Mazowsze to także
Łowicz, i na pewno od tych regionów rozpoczniemy. Rozmawiamy z marszałkami kilku
województw, bo chcemy pokazywać różne rejony i ich ofertę. Wysłaliśmy zaproszenia na Podlasie,
do Gdańska z myślą o tym, żeby pokazać ziemię kaszubską, chcemy zaprezentować również Śląsk i
Lubelszczyznę. Choć ten rok jest dosyć trudny, bo będą wybory, bo kilka imprez będzie w okresie
wyborczym, i w tym momencie nie wiem, czy łatwo nam będzie zaprosić do Warszawy
reprezentantów dalszych regionów, w sytuacji kiedy wielu ludziom będzie zależało na tym, aby
działo się wiele, ale u nich, na miejscu.. Ale już dziś wiemy od czego rozpoczniemy, ale jeszcze nie
wiemy, jakie będą dalsze imprezy. Chcę być lojalny wobec tych, których zapraszamy, dlatego też
do końca marca opublikujemy dokładny program Spotkań na Chmielnej. A Cepelia to także bardzo
wiele imprez za granicą, organizowanych z własnych środków. A rokrocznie na cele statutowe
przeznaczamy ok.7-8 milionów złotych. Warto więc mówić o Cepelii nie tylko z powodu sklepu na
Chmielnej, ale także dlatego, że Cepelia to spora działalność promocyjna – śmiem twierdzić, że
dzisiaj jedyna dobrze zorganizowana promocja Polski za granicą. W 2001 roku były pierwsze Dni
Polskie w Kanadzie. Zrobiliśmy to co umiemy najlepiej i uruchomiliśmy najpiękniejsze stoisko.
Prasa pisała, że Polska pokazała Cepelię, bo tylko ona się rzuca w oczy. Ja wtedy powiedziałem
dziennikarzom; czy ja komukolwiek zabraniałem, żeby pokazać najlepsze polskie samochody,
najlepsze polskie komputery, czy wyroby spożywcze? Mnie powiedziano – masz 10% powierzchni
na swoje bączki, tkaniny itd., itd. Więc ja to zrobiłem, a że inni nie zrobili – czy to moja wina?
Pyt; Dziękuję bardzo za rozmowę.