EGZEMPLARZ BEZP¸ATNY fragment ksią˝ki
Transkrypt
EGZEMPLARZ BEZP¸ATNY fragment ksią˝ki
EGZEMPLARZ BEZP¸ATNY fragment ksià˝ki Ksià˝ka w ksi´garniach od 1 wrzeÊnia 2005 roku fragment Po rozstaniu z Frodim i Gudmundem Hagen pojecha∏ na po∏udnie. W drodze nie spotka∏ ˝adnej ˝ywej istoty. Do kamienistych zboczy g∏´bokiego wàwozu, przez który jecha∏, przytula∏y si´ jedynie stare sosny. Kary êrebiec szed∏ naprzód, pos∏uszny jeêdêcowi, ale czasem, przestraszony, zaczyna∏ chrapaç i zapieraç si´, a wtedy Hagen musia∏ zsiadaç i uspokajaç konia. Mimo palàcego niemi∏osiernie s∏oƒca nie zdjà∏ zbroi – od kilku godzin czu∏ na plecach czyjÊ wrogi, nieludzki wzrok. Mimo to si´ nie odwraca∏. Z doÊwiadczenia wiedzia∏, ˝e niecz∏owiek albo atakuje od razu, albo nie atakuje wcale. W okolicach ˚ywych Ska∏ nie by∏o ani garryd, ani hedów. Jedynie mormaty, ludojady-samotnicy, koszmarne twory Rakota z czasów rozkwitu jego pot´gi, pó∏ oÊmiornice, pó∏ ptaki, czasami zap´dza∏y si´ tutaj, ˝eby zapaÊç w czarny sen w P∏omiennej Dolinie. ˚y∏a tu równie˝ jeszcze jedna istota, do której w∏aÊnie zmierza∏ Hagen. Wiedzia∏, ˝e w sprawie Garma najlepiej by∏oby poradziç si´ Nauczyciela, ale ten wyruszy∏ na jednà ze swych zagadkowych w´drówek i do jego powrotu – a nigdy si´ nie spóênia∏ – pozostawa∏y dwa miesiàce. Garmem, Psem karmionym w Helu mi´sem nieboszczyków, nale˝y zajàç si´ jak najszybciej, w przeciwnym razie… Czarownik mówi∏, ˝e wtedy Bogowie zstàpià z niebios przed czasem, a to oznacza∏oby fiasko wszystkich, z takim trudem przygotowywanych zamys∏ów! I dopóki wieÊci nie dotar∏y do Tronów W∏adców, on, Hagen z Jolu, tan Hedinseyu, musi sam pokonaç potwora. Ale kto, do licha, z takim uporem wpatruje si´ w jego plecy? Przecie˝ wiadomo, ˝e do ˚ywych Ska∏ ludzie tak po prostu nie chodzà, panujàcy w tym miejscu strach przegoni ka˝dego, prócz tego, kto, podobnie jak Hagen, 2 umia∏ Kierowaç i Podporzàdkowywaç. Ale kto móg∏ tak bezczelnie gapiç si´ w plecy cz∏owieka posiadajàcego te umiej´tnoÊci? Co to za dziwne Êledzenie, jeÊli to by∏o Êledzenie? A mo˝e to jakiÊ niedoÊwiadczony amator ludzkiego mi´sa? Tan demonstracyjnie po raz kolejny sprawdzi∏, czy miecz ∏atwo wysuwa si´ z pochwy. S∏ynna b∏´kitna stal musia∏a daç przeÊladowcy do myÊlenia. Znali jà wszyscy, nawet najg∏upsze garridy i bezmózgie hedy. Nie mówiàc ju˝ o Nocnych Amazonkach. Jednak uparte spojrzenie nie znikn´∏o. Hagen wzruszy∏ ramionami. Dobrze, chce patrzeç, to niech sobie patrzy. Za∏atwiç skradajàcego si´ z ty∏u niecz∏owieka mo˝na, ale to doÊç k∏opotliwe, zresztà po co? Nikt nie zaryzykuje starcia ze Starym Hroptem, a do niego w∏aÊnie zmierza∏ tan. O Hropcie wiedzieli wszyscy, lecz niewielu oÊmiela∏o si´ pojawiaç w jego maj´tnoÊciach. Powiadano, ˝e jest jakoÊ zwiàzany z Orlangurem i Demogorgonem. A tych dwóch wszyscy ˝ywi – oczywiÊcie z wyjàtkiem Màdrych – bali si´ bardziej ni˝ Êmierci czy haƒby. Uwa˝ano, ˝e nad jednym i drugim sprawujà obaj w∏adz´. Dlatego Hropt mia∏ do czynienia z wieloma, ale nikt nie wa˝y∏ si´ mieç do czynienia z nim. Hagen podejrzewa∏ (Nauczyciel nieraz o tym wspomina∏), ˝e si∏y ˚ywych Ska∏ s∏uchajà w∏aÊnie Hropta. Staremu uda∏o si´ stworzyç niewielki zakàtek, w którym by∏ niemal wszechpot´˝ny. Wàwóz zamieni∏ si´ w wàski kamienisty parów, wilgotny i zimny, pod koƒskimi kopytami niespodziewanie coÊ zamrucza∏o, posypa∏o si´ kilka kamieni. Ostatnie ostrze˝enie dla szaleƒca, który zdo∏a∏ dotrzeç do samych Wrót. Trzeba si´ tu zatrzymaç, zanim pojawià si´ Kamienni Stra˝nicy. Ciekawe, jak poradzi sobie z nimi ten, kto szed∏ z ty∏u? Hagen wyjà∏ z przytroczonej do siod∏a torby zapasowy p∏aszcz, omota∏ nim êrebcowi ∏eb, potem odpasa∏ miecz, od∏o˝y∏ ∏uk i ko∏czan. Przeciwko Kamiennym Stra˝- 3 nikom wszelka broƒ jest bezsilna. Mo˝na mieç jedynie go∏e r´ce. I wol´. Z góry stoczy∏ si´ pot´˝ny g∏az, z iskrzeniem i ∏oskotem uderzajàc w inny. Stra˝nicy sà w pobli˝u, a istota, która sz∏a z ty∏u, nadal tu jest i chyba nigdzie si´ nie spieszy.Ta postaç ciekawi∏a Hagena nie mniej ni˝ czekajàce go spotkanie z Hroptem. Ska∏a po prawej stronie p´k∏a z hukiem, niczym przejrza∏y owoc. Deszcz ostrych od∏amków przysypa∏ wszystko wokó∏ (Hagen zdà˝y∏ wymówiç Zakl´cie Odgrodzenia, chroniàc siebie i konia), a potem z rozwalonych kamiennych ruin wy∏oni∏a si´ potworna istota. Sam jej wyglàd móg∏ pozbawiç przytomnoÊci nawet straceƒczo odwa˝nego cz∏owieka. Ogromna g∏owa ko∏ysa∏a si´ na cienkiej, w´˝owej szyi, pot´˝ny tu∏ów podtrzymywa∏y cztery kolumnowe nogi, stwór p´dzi∏, groênie wyciàgajàc przed siebie d∏ugie szponiaste ∏apy oplecione grubymi sznurami mi´Êni. Czy raczej czegoÊ przypominajàcego mi´Ênie – cia∏o Stra˝nika sk∏ada∏o si´ z drobnych i Êrednich kamieni. Hagen b∏yskawicznie spià∏ si´ i rozluêni∏. Tylko Âmiertelni, którzy nie przeszli Wtajemniczeƒ, wychodzà na podobne z podobnym. Miecz odbijajà mieczem, s∏owo s∏owem (do czasu, oczywiÊcie), na widok kamiennego stwora te˝ pewnie z∏apaliby kamieƒ. Màdrzy uczà inaczej. W Przyrodzie Êwierk daje Êwierk, wilczyca rodzi wilcz´ta, wszystko, co ˝yje, rodzi sobie podobne. W Magii zaÊ coÊ daje poczàtek swojemu przeciwieƒstwu. Ska∏y nie mo˝na rozbiç podniesionym z ziemi otoczakiem, ale mo˝e to zrobiç ludzka r´ka pozbawiona stalowej pow∏oki. Dlatego Hagen stanà∏ naprzeciw Kamiennego Stra˝nika bezbronny, z zaciÊni´tymi pi´Êciami, jakby chcia∏ wziàç udzia∏ w publicznej walce m∏odzików. Ale Kamienny Stra˝nik nie zwróci∏ na m∏odego tana najmniejszej uwagi i przemknà∏ obok niego, ryczàc jak setka g∏odnych lwów goniàcych zdobycz. Hagen os∏upia∏. CzegoÊ takiego jeszcze nie widzia∏, o czymÊ takim nie s∏y- 4 sza∏, coÊ takiego nie przysz∏oby mu do g∏owy. Potworna istota, twór ˚ywych Ska∏ p´dzi∏ nie na niego, istot´ z krwi i koÊci, lecz na jego niewiadomego przeÊladowc´. „Padnij!”. Zanim ÊwiadomoÊç Hagena odebra∏a ten wÊciek∏y krzyk, ten rozkaz przychodzàcy z zewnàtrz, cia∏o ju˝ go wykona∏o – i w samà por´. PrzeÊladujàca tana istota doskonale wiedzia∏a, do czego zdolni sà rozwÊcieczeni Kamienni Stra˝nicy, i wykorzysta∏a okazj´, próbujàc dosi´gnàç cz∏owieka. Po∏yskliwy stalowy dysk Êcià∏ tanowi lok w∏osów na karku i z wizgiem wbi∏ si´ w kamieƒ. Rozleg∏ si´ zgrzyt i broƒ miotajàca zadr˝a∏a w szczelinie otoczonej ob∏oczkami kamiennego kruszywa. Hagen poczu∏, jak robi mu si´ zimno w Êrodku. Przeciwko niemu u˝yto rzeczy legendarnej tak ÊmiercionoÊnej, ˝e nawet Nauczyciel przypomina∏ sobie jedynie dwa wypadki, gdy cz∏owiekowi uda∏o si´ prze˝yç zetkni´cie z nià. Dysk Jamerta! Nauczyciel opowiada∏ o Wielkiej Âwiàtyni S∏oƒca w stolicy Strze˝onego Królestwa, gdzie na wysokich tarasach skàpanych w s∏onecznych promieniach, w pucharach z kryszta∏u trzymano pi´ç takich Dysków niczym najwi´ksze relikwie. Kap∏ani Jamerta w∏adajà pot´˝nymi si∏ami, podporzàdkowujàc sobie ró˝ne magiczne istoty – pytanie tylko, dlaczego Âwiàtynia S∏oƒca postanowi∏a zabiç Hagena! Tymczasem Kamienny Stra˝nik dobieg∏ do krzaków, w których czai∏ si´ wys∏annik Âwiat∏a. Hagen us∏ysza∏ ryk potwora, a potem pe∏en nienawiÊci i gniewu okrzyk bojowy, z jakim wojownicy zadajà wrogowi ostatni cios. Krzycza∏a kobieta. W odpowiedzi Stra˝nik og∏uszajàco ryknà∏ i zacz´∏a si´ walka. Jednak Hagen nie móg∏ jej obserwowaç – patrzy∏ wy∏àcznie na Dysk. Przed tà bronià nie mo˝na si´ ukryç – raz rzucony, Dysk sam znajdzie swój cel.W tych rzadkich wypadkach, gdy ofiara zdo∏a si´ uchyliç, Dysk Jamerta, nawet wbity w kamieƒ, 5 ziemi´, drzewo czy utopiony w rzece, wyrwie si´ na wolnoÊç i dopadnie tego, który mu zosta∏ przeznaczony. Dysk drwi sobie ze wszelkich zbroi, tnie ˝elazo jak cienkie p∏ótno i dopiero stygnàc w krwi ofiary, uspokaja si´ i wraca do r´ki tego, kto go pos∏a∏. Wibrujàc z lekkim buczeniem, Dysk Jamerta zaczà∏ powoli wysuwaç si´ z kamienia. Po raz drugi Hagen nie mo˝e liczyç na szcz´Êcie... Z rozmachu chlasnà∏ no˝em po swoim lewym nadgarstku. Ciep∏e stru˝ki krwi sp∏yn´∏y w podstawionà d∏oƒ. Szybciej, szybciej… Dysk mia∏ do pokonania ostatni cal… Nie czekajàc, a˝ garÊç si´ wype∏ni, Hagen wyla∏ na Dysk swojà krew. W tej samej chwili ÊmiercionoÊna, po∏yskliwa broƒ wyskoczy∏a wreszcie z kamienia i zastyg∏a, zdezorientowana krwià cz∏owieka, którego mia∏a zabiç. Hagen czym pr´dzej chlusnà∏ nast´pnà garÊç. Dysk z lekkim brz´kiem potoczy∏ si´ po kamieniach w stron´ krzaków, skàd go rzucono. Uwierzy∏. Oddychajàc szybko, Hagen upad∏ plecami na kamienie, nawet nie czujàc bólu. Oszuka∏ Dysk. Nie na darmo by∏ Uczniem Maga. W chwil´ póêniej prawà r´kà ju˝ przewiàza∏ p∏ótnem rozci´ty nadgarstek lewej i pobieg∏ za Dyskiem, wyciàgajàc miecz. Czasu mia∏ niewiele – za chwil´ broƒ wróci do ràk wroga. Bieg∏ tak, jak go uczono, i tylko nieludzko bystre oko mog∏oby dojrzeç jego cieƒ migajàcy w przeÊwitach mi´dzy g∏azami. Nie∏atwo jest tak biec, prócz znajomoÊci S∏ów Mocy trzeba wiedzieç, co zrobiç, by s∏owa zadzia∏a∏y. Tymczasem mi´dzy Kamiennym Stra˝nikiem i niewiadomym przeÊladowcà Hagena trwa∏a zaciek∏a walka. CoÊ ze Êwistem ci´∏o powietrze, nie stal, raczej krótki bat, i ten dêwi´k raz po raz zag∏usza∏ wÊciek∏y ryk Stra˝nika. Kim by∏a istota potrafiàca stawiç opór niemal niepokonanemu potworowi? Przygotowujàc si´ do starcia z Ka- 6 miennym Stra˝nikiem, Hagen nie liczy∏ na zwyci´stwo, stra˝nik mia∏ zobaczyç w nim „swojaka”. Twór ˚ywych Ska∏ nigdy nie zaatakowa∏by tana z takà nienawiÊcià… A skoro ten, kto Êledzi∏ Hagena, by∏ taki silny, to jak go pokonaç? Niespodziewanie Kamienny Stra˝nik zawy∏ dziko w przedÊmiertnej m´ce i umilk∏, z hurgotem upadajàc na ziemi´. Gdy ha∏as upadku ucich∏, ucho Hagena wychwyci∏o krótki j´k, ˝a∏osny, pe∏en zdumienia i niemal dzieci´cej urazy. G∏owa Kamiennego Stra˝nika rozpad∏a si´ na drobne kamyczki, a nieco wy˝ej, wÊród stratowanych krzaków, tan zobaczy∏ smuk∏e dziewcz´ce cia∏o – zaszklone oczy spoglàda∏y w niebo, szary p∏aszcz Nocnej Amazonki by∏ zachlapany krwià, prawa r´ka nienaturalnie wygi´ta… Gdyby Frodi i Gudmund mogli zerknàç na zabità, uznaliby jà za rodzonà siostr´ widzianej przez nich czarownicy. I nie pomyliliby si´ zbytnio. Hagen uwa˝nie obejrza∏ martwà dziewczyn´. W∏aÊciwie nie wyglàda∏a na typowà Nocnà Amazonk´, ale przy bli˝szych ogl´dzinach trudno by∏o nie dostrzec charakterystycznej pionowej êrenicy, jak u drapie˝nych ptaków. Nauka mistrza nie posz∏a w las i tan Hedinseyn patrzy∏ na zabità jak na przedmiot, który nale˝y zbadaç, nie czujàc przy tym ani ˝alu, ani wstr´tu. Dysk Jamerta spokojnie le˝a∏ obok cia∏a, lecz Hagen nawet nie wyciàgnà∏ do niego r´ki. Nauczyciel pewnie umia∏by go wziàç, ale on na razie dysponowa∏ niewystarczajàcà wiedzà. Za chwil´ po∏yskliwy krà˝ek dostanie rozkaz powrotu do Êwiàtyni i wyruszy w dalekà drog´. Biada temu, kto zechce go pochwyciç! Nocna Amazonka nie mia∏a przy sobie ˝adnej innej broni. Hagen znalaz∏ jedynie wymyÊlny klucz od zamka, wyraênie krasnoludzkiej roboty. Schowa∏ go do kieszeni – przyjrzy mu si´ póêniej. Znacznie bardziej zainteresowa∏ go niegasnàcy cieƒ ÊwiadomoÊci m∏odej czarownicy. Zamknà∏ 7 oczy i wyciàgnà∏ r´k´ nad g∏owà dziewczyny.To, co zobaczy∏, by∏o bardzo niezwyk∏e jak na Nocnà Amazonk´. Jednobarwny u ludzi i jednoznacznie szary u zwyk∏ych wiedêm, ten cieƒ okaza∏ si´ wielobarwny, szaroÊç i czerƒ ∏àczy∏a si´ z b∏´kitem i zielenià, a na kraw´dziach barw delikatnie Êwieci∏a gasnàca teraz z∏ota nitka. Nauczyciel wspomina∏ o tym… To przecie˝ znak zwiàzku z si∏ami magicznymi! Co powiedzia∏by Hagen, gdyby wiedzia∏, ˝e w cieniu jego w∏asnej ÊwiadomoÊci jest identyczna niç – jak u wszystkich Âmiertelników, którzy stali si´ Uczniami Magów? Tan spieszy∏ si´, pogania∏ konia niepewnie stàpajàcego po ostrych kamieniach. Do siedziby Starego Hropta pozosta∏o jeszcze kilka lig, noc nadciàga∏a nieub∏aganie, a wraz z jej nadejÊciem wszystkie si∏y ˚ywych Ska∏ zwrócà si´ przeciwko Hagenowi – wysuszà jego mózg i m∏ody tan upadnie wÊród ska∏ z pustymi, wypalonymi oczodo∏ami… Kamienny Stra˝nik zginà∏, Hagen nie wydoby∏ od niego Zakl´cia PrzejÊcia, pozostajàc dla ˚ywych Ska∏ jedynie nienawistnym, ciep∏okrwistym stworzeniem. Gdy po zachodzie s∏oƒca na niebo wzejdzie blady, zabójczy ksi´˝yc, ska∏y zyskajà swà prawdziwà moc. Na szarych cielskach gór jeszcze nie zgas∏y promienie zachodzàcego s∏oƒca, a ju˝ ukaza∏a mu si´ okràg∏a dolina le˝àca u wyjÊcia z wàwozu. W∏aÊnie tam do zbocza przytuli∏o si´ domostwo Hropta zbudowane z niewyobra˝alnie starych bierwion. Dwie d∏u˝sze Êciany, odsuni´te od zbocza góry, zamyka∏a wàska fasada z jednym oknem i drzwiami, niskimi i szerokimi. Nieco z boku sta∏a szopa z koniowiàzem. Hagen narzuci∏ wodze na hak, nasypa∏ êrebcowi owsa i g∏oÊno zastuka∏ r´kojeÊcià miecza w okute bràzem drzwi...