Pobierz stronę w formacie PDF

Transkrypt

Pobierz stronę w formacie PDF
KULTURA
Nad „Jezusem z Nazarethu” Romana
Brandstaettera chwila zadumy i refleksji
Aby zainteresować kogoś przeczytaną
książką, zwykle stosujemy taktykę rozbudzenia ciekawości i kończymy słowami:
„a resztę doczytaj sam”.
Ja postąpię inaczej, przytoczę ostatnie zdanie powieści Romana Brandstaettera: „Jezus
z Nazarethu”: „A był on praojcem tego, który
tę opowieść o Jezusie z Nazarethu napisał”.
Często, zwłaszcza współcześnie, ludzie
mają problem z własną tożsamością. Emigracja spowodowała, że padają pytania: kim
jestem?, gdzie są moje korzenie?
Pisarz jednoznacznie określa swoją łączność z narodem, z którego wywodzi się ludzki rodowód Chrystusa.
Autor dziewięć lat zmagał się z poznawaniem życia swego Bohatera. Znał realia
Ziemi Œwiętej z opowieści dziadka, ze wspólnego czytania Biblii, z tradycji pieczołowicie
kultywowanej w rodzinie, z pobytu w ziemi
Jezusa i zafascynowany Jego Osobą rozpoczął
najpiękniejszą wędrówkę za Nim i z Nim.
Wydarzenia w utworze następują po sobie jak tajemnice różańca: radosne, światła,
bolesne i chwalebne. Taki jest porządek życia
Jezusa i taki jest porządek powieści.
Z narratorem możemy przeżyć tajemnicę
Zwiastowania, gdy to Maryja „Nagle poczuła
na sobie cień, który ją coraz szczelniej otulał. […] Cień był obłokiem, a obłok cieniem,
a razem byli Szechiną, obecnością Jahwe,
Jego mieszkaniem i objawieniem, cienisto –
obłocznym JESTEM, który wpłynął w krew
Miriam …”.
Potem możemy usiąść wraz z Nathanaelem, (św. Bartłomiejem) w jaskini i wśród
odgłosów psalmów śpiewanych przez pustelników rozmyślać nad własnym życiem i
otrzymać wraz z nim szansę samooceny.
Brandstaetter w swojej twórczej wizji
pięknie zinterpretował zdarzenia opisane
w Ewangelii wg św. Jana „Œwiadectwo uczniów” – powołanie Bartłomieja.
Słowa Chrystusa skierowane do niego
„Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy
byłeś pod drzewem figowym” sprawiły, że
ten uznał Jesusa za Syna Bożego. Co się stało pod drzewem figowym? Na to pytanie w
sposób literacki odpowiada autor „Jezusa z
Nazarethu”. Tam nastąpiło spotkanie Boga z
człowiekiem.
Następnie śledzimy dalsze losy Bohatera
powieści. Poznajemy Jego ludzkie wątpliwości i kłaniamy się przed Boską samowiedzą
Chrystusa. Płyniemy z Jezusem w czasie
burzy w łodzi zalewanej przez wzburzone
wody i wyciągamy rękę po chleb, który został
rozmnożony Jego mocą. Wśród wszystkich
ewangelicznych wydarzeń dochodzimy na
Golgotę.
Przeżywamy najtrudniejszy moment:
śmierć Jezusa.
Co czuł, gdy odchodził z ziemi Ten, który
ją stworzył?
Oto jak widzi ją Brandstaetter: „Idzie ku
Niemu Œwiatło utkane z najdoskonalszych
i najczystszych dźwięków, zrodzonych z łagodnych drgań nieskończoności i bezczasu
[…] a On wstępuje w nie, wstępuje w siebie,
we własny nieprzebrany Bezmiar, w swoją
radosno – cierpiącą Obecność, w oślepiający
kryształ Mądrości, […] w DAWAR w SŁOWO,
którym zawsze był, jest i będzie, i którego nie
opuszczał, chociaż teraz do niego powraca”.
Punktem kulminacyjnym, który nadaje
sens naszemu życiu, jest Zmartwychwstanie
Pańskie.
Autor powraca do cienistej Obecności
Pana. Dziewięć wersów odkrywa tajemnicę,
która wstrząsnęła posadami świata i nadała
mu nowy bieg.
„Panowała niezmącona cisza.
Olbrzymi niewidzialny Cień
Przesunął się po wierzchołku Golgothy,
Ocienił macierzyńską skałę
I długą, fioletową smugą
Spoczął na niej,
Jak ongi
Na zamkniętych powiekach
Młodziutkiej Miriam”.
Wszystko odbywało się w ciszy. To przyroda adorowała Boga zamkniętego w stworzonej przez Niego ziemi.
Najbardziej wzruszające jest spotkanie
Zmartwychwstałego Jezusa z Matką: „… ujrzała w sobie postać nieznanego Męża […]
Upadła na twarz, objęła rękami Jego nogi
i spytała:
– To Ty? Mój Syn najukochańszy?
Usłyszała odpowiedź”.
Taka jest ta powieść. Autor zmaga się z
dwoistą naturą Chrystusa, obserwuje Go,
podgląda, rękami chorych szarpie Jego szaty,
prosi, by przywrócił wzrok, słuch, przymno-
FOTO: KRZYSZTOF MANIA
żył wiary i na koniec klęka, by w ciszy po
zmartwychwstaniu powiedzieć:
WIERZÐ.
Wybierzmy się z autorem „Jezusa z Nazarethu” na trudną, ale fascynującą wędrówkę
po drogach Galilei, Judei, Samarii, dotknijmy
murów świątyni w Jerozolimie, a może po
prostu stańmy z Nathanaelem pod drzewem
figowym i tam dokonajmy oceny naszego życia. Jakakolwiek ona będzie, zawsze usłyszymy: „Nie lękajcie się”.
JOLANTA PELLOWSKA
W połowie listopada w Przedszkolu nr 2
w Pelplinie odbyły się zajęcia otwarte
dla rodziców
Jest to jedna z form kontaktu i współpracy z opiekunami naszych wychowanków. Zajęcia otwarte dają rodzicom niepowtarzalną okazję zaobserwowania, jak pociecha odnajduje się w grupie przedszkolnej, jakie ma relacje z
rówieśnikami, a także z nauczycielkami; czy potrafi skupić się podczas zajęć,
czy zapamiętuje i wykonuje polecenia oraz jaki prezentuje poziom umiejętności.
Dla rodziców i dla dzieci są to chwile pełne radości i wzruszeń.
Dziękujemy wszystkim rodzicom i opiekunom za wspólnie spędzony
czas, za miłe słowa i ogromne zaangażowanie.
INFORMATOR PELPLIÑSKI
21