fot. J. Jasicki Kraków, lipiec – sierpień 2013 ISSN 15071529 W

Transkrypt

fot. J. Jasicki Kraków, lipiec – sierpień 2013 ISSN 15071529 W
Numer 7–8 (208–209)
Wydanie bezpłatne
Kraków, lipiec – sierpień 2013
ISSN 1507­1529
W numerze:
Krakowski hejnał słyszany w Macedonii
Rozmowa z panią Zofią Gołubiew
Co będzie z Międzyszkolnym Ośrodkiem Sportowym
Parking przy placu Biskupim
fot. J. Jasicki
Krakowski hejnał słyszany
w Macedonii
To nie żart! Na przełomie lipca i sierpnia uczestnicy i widzowie
Międzynarodowego Festiwalu Bałkańskiego „Bitola”, odbywającego
się w Macedonii, mieli okazję usłyszeć nasz krakowski hejnał.
Zawiózł go tam i zaprezentował dziecięco­młodzieżowy Zespół Pieśni
i Tańca „Małe Słowianki”. Lajkonik to jeden z tańców należących do
repertuaru zespołu i właśnie on rozpoczyna się od fragmentu melodii
słyszanej codziennie na krakowskim Rynku Głównym.
Małe Słowianki to zespół wywodzący
się ze szczepu harcerskiego. Przez
pierwsze 15 lat był reprezentacyjnym
Zespołem Artystycznym ZHP Cho­
rągwi Krakowskiej im. Tadeusza Ko­
ściuszki. Obecnie ma już blisko 38 lat
i cieszy się coraz większą popularno­
ścią i zainteresowaniem, zarówno do­
rosłych widzów, jak i dzieci chcących
wstąpić w szeregi zespołu. Składa się
na niego obecnie około 300 członków
w wieku od 6 do 18 lat, którzy zgru­
powani są w kilku sekcjach według
wieku. Najmłodsi tworzą grupy ryt­
miczne, troszkę starsi – sekcję tanecz­
ną i wokalno­taneczną, a uczniowie
szkół muzycznych mają szansę dostać
się nawet do kapeli Małych Słowia­
nek.
Co takiego jest w folklorze?
Co przyciąga do niego młodych
ludzi? Zapytana o to była
członkini zespołu odpowiada
tak: „Decyzję o wstąpieniu do
zespołu w znacznym stopniu
podjęli za mnie rodzice, jednak
teraz jestem im za to ogromnie
wdzięczna. Folklor przerodził
się w olbrzymią pasję. Dzięki
wyjazdom na festiwale z Mały­
mi Słowiankami zobaczyłam
i zwiedziłam wiele pięknych
miejsc. Mówi się, że muzyka
i taniec łączą ludzi. To prawda,
bo przyjaźnie zawarte w zespole
trwają do dziś i wciąż łączy nas
wspólna pasja – taniec”.
Tylko podczas tegorocznych waka­
cji Małe Słowianki gościły na sce­
nach Francji i Macedonii. Na swoim
koncie mają sporo występów – odby­
ły aż 144 wyjazdy zagraniczne do
najdalszych zakątków świata. Marty­
nika, Kanada, Estonia, Bułgaria, Moł­
dawia czy Rumunia to jedynie kilka
z odwiedzonych przez nie państw.
Zespół może się pochwalić bardzo
bogatym repertuarem. Składa się on
z dwóch części: polskiej i słowiań­
skiej. W pierwszej znajdziemy m.in.
wszystkie polskie tańce narodowe
oraz suity i piosenki z okolic Rzeszo­
wa, Lublina czy Beskidu Żywieckie­
go. Z kolei na zagraniczną część
repertuaru składają się utwory z Ro­
2
sji, Bułgarii, Macedonii, Białorusi,
Słowacji, Serbii i Ukrainy. Taniec,
muzyka, śpiew – wszystko to bardzo
podoba się poza granicami kraju, jed­
nak Małe Słowianki to krakowski ze­
spół i najczęściej ich dokonania
oglądać można właśnie tutaj, w na­
szym mieście. Mogli się o tym prze­
konać uczestnicy organizowanej
przez Radę Dzielnicy I akcji „Pociąg
papieski”, w ramach której zespół
występował już dwukrotnie. Mło­
dzież w regionalnych strojach uprzy­
jemniała pasażerom podróż, śpiewa­
jąc piosenki zarówno ze swojego re­
pertuaru, jak i te nieodzownie koja­
rzone z Janem Pawłem II, jak na
przykład Barka.
Zespół prowadzi zapisy na nowy
rok szkolny, a tymczasem obecni
członkowie podczas warsztatów arty­
stycznych trenują i przygotowują się
do licznych jesiennych występów.
Znowu zaśpiewają: Oj, na krakowski
Rynek gołębie zleciały. Słuchać jak
tam grają mariackie hejnały.
K.D.
KALENDARIUM:
Było:
• Miłośnicy wolnego stylu, którzy nie lubią czuć się ograniczani, wtłaczani w sztywne ramy kanonów, mogli dać upust swoim
upodobaniom na Festiwalu Dzieje Się! 2013 – Sztuka wychodzi z ram, który odbył się w dniach 2–8 września w Krakowie.
Patronat honorowy nad Festiwalem objęła Dzielnica I Stare Miasto.
• Jak co roku 3 września przez Kraków przemaszerowały jamniki! Jeden z najbarwniejszych eventów w mieście, Marsz
Jamników tradycyjnie odbył się na trasie Barbakan – Rynek Główny. Przecież jamniki mają zbyt krótkie nóżki, by
przemierzyć dłuższy odcinek.
Będzie:
• Jedno z najznakomitszych wydarzeń muzycznych w Europie, 11. Festiwal Sacrum Profanum miał miejsce 16–22 września.
Taki festiwal to balsam dla ucha nawet najbardziej wymagającego słuchacza.
• Pasjonaci malarstwa, rzeźby, a także bardziej współczesnych mediów, jak choćby fotografii czy grafiki nie mogą przegapić
Targów Sztuki w Krakowie. W tym roku odbędą się w dniach 5–6 października. Ten magiczny świat mieniący się całą paletą
barw trzeba po prostu koniecznie zobaczyć.
• Obok sztuki nie może zabraknąć teatru. Między 16 a 20 października odbędą się 38. Krakowskie Reminiscencje Teatralne.
Kto chce zobaczyć, co nowego dzieje się w tym roku na deskach teatru, nie może ominąć tej imprezy.
• W dniach 13–20 października Kraków rozbrzmiewać będzie dźwiękami muzyki fortepianowej. Po raz 4. odbędzie się
bowiem Międzynarodowy Festiwal Pianistyczny Królewskiego Miasta Krakowa.
• Ośrodek Kultury im. C.K. Norwida zaprasza 23 października na XIV Małopolski Przegląd Tańca Ludowego i Zabaw
Dziecięcych „Krakowiaczek”. Zapowiada się niesamowity popis małych krakowiaków.
• Książkowy raj czekać będzie na miłośników literatury w dniach 24–27 października. Po raz 17. odbędą się bowiem Targi
Książki w Krakowie. Świetne książki, dobre wydawnictwa i słynni autorzy, a wszystko to specjalnie dla Was!
Wiedeń: ulica Krakowska
Kraków i Wiedeń to jak dwaj bracia.
Wiedeń lokowany był oficjalnie
w 1221 roku, zaś Kraków – w 1257
roku. Oba miasta łączą więzy partner­
skiej współpracy. A w Krakowie
wiecznie żywe wspomnienie czasów,
gdy mieliśmy wspólnego „Najjaśniej­
szego Pana”. Odwiedźmy ulicę Kra­
kowską w Wiedniu. Znajduje się w II
dzielnicy – Leopoldstadt, i rozciąga
się klinem wzdłuż Dunaju. Przystanek
metra: Vorgartenstrasse. Po prawej
stronie zostawiamy słynny, a dzisiaj
nad wyraz spokojny Mexicoplatz.
Kiedyś było to popularne miejsce
handlowe wśród turystów z Polski
i teren spotkań szpiegów. Idąc cały
czas Vorgartenstrasse, dojdziemy do
Krakauerstrasse. To druga przecznica.
W lewo należy skręcić przy nowo­
czesnym apartamentowcu z przeźro­
czystymi, prawie kosmicznymi kap­
sułami wychodzącymi z balkonów na
pierwszej kondygnacji. Na wiedeń­
skiej ulicy Krakowskiej jest zarówno
plac budowy, gdzie wykańczane są
nowe budynki mieszkalne, jak i Ru­
dolf Bednar Park. To nowoczesny te­
ren zielony urządzony dzięki środkom
unijnym w latach 2007–2008. Znaj­
dują się tu urządzenia do zabawy dla
najmłodszych, przypominająca basen
niecka dla skejterów, urządzenia do
ćwiczeń dla seniorów, a także toalety.
3
Ogólnodostępne, czyste, bezpłatne
i… wandaloodporne. Kiedy wszystko
to zobaczyłem, zrobiło mi się smutno.
Dzielnica I nie doczekała się obieca­
nego skejtparku na wiślanych bulwa­
rach. Pieniądze przeznaczone na ten
cel ostatecznie wydano na montaż,
ważniejszych przecież, pali cumow­
niczych. A na tzw. smoczym skwerze
nie przewidziano toalet. Nawet prze­
nośnych i tymczasowych. Może war­
to dla urzędników z ZIkiT­u i po­
zostałych miejskich decydentów zor­
ganizować wycieczkę poglądową do
zaprzyjaźnionego Wiednia, aby zoba­
czyli, jak z sensem i pożytkiem wy­
daje się pieniądze.
Jacek Balcewicz
Rozmowa z panią
Zofią Gołubiew
O nowych muzealnych projektach, blaskach i cieniach pracy,
marzeniach i planach rozmawiamy z panią Zofią Gołubiew,
dyrektorem Muzeum Narodowego w Krakowie.
Izabela Stańdo: Proszę przybliżyć
naszym czytelnikom charakter nowe­
go oddziału Muzeum, który już nieba­
wem otworzy swoje podwoje dla
zwiedzających.
Zofia Gołubiew: Zacznę od genezy
miejsca. Na placu Sikorskiego stoi
XVII­wieczny spichlerz, który już ja­
kiś czas temu został podarowany mu­
zeum. W latach 60. XX wieku
przeprowadzono tam konieczny, ale
niekoniecznie profesjonalny remont
i umieszczono w nim zabytkowe me­
ble, zmieniając piękny obiekt w ma­
gazyn. Jak tylko zostałam dyrektorem
muzeum, postanowiłam, że zmienię
charakter tego miejsca, które jest za­
ledwie dwa kroki od Rynku Główne­
go i zasługiwało na to, aby odzyskać
go dla sztuki i publiczności. Z pomo­
cą przyszedł prezydent Majchrowski,
który podarował nam inne miejsce, do
którego mogły zostać przeniesione
składowane w starym spichlerzu za­
bytkowe meble. Nie bez znaczenia
było także ogromne wsparcie Spo­
łecznego Komitetu Odnowy Zabyt­
ków Krakowa, który w dużej części
sfinansował remont obiektu. Dostali­
śmy też środki z Urzędu Marszałkow­
skiego i z Ministerstwa Kultury
i Dziedzictwa Narodowego. Remont
konserwatorski już zakończono. Teraz
trwa urządzanie wnętrz i już 12 wrze­
śnia tego roku odbędzie się wernisaż.
Szeroką publiczność zapraszamy od
13 września.
IS:Co odwiedzający będą mogli zo­
baczyć w murach spichlerza?
ZG: Koncepcja roli spichlerza ulega­
ła zmianom. Początkowo wnętrza
miały pomieścić naszą kolekcję sztuki
zachodnioeuropejskiej, oddzieloną od
kolekcji Fundacji Czartoryskich.
Zbiory nasze gromadzone są już od
końca XIX wieku i obejmują bez ma­
ła okres od renesansu do początków
żywe ich dopełnienie. Ostatecznie
koncepcja jest wypadkową dwóch
powyższych pomysłów. W spichlerzu
będzie wystawiana kolekcja dzieł
sztuki zachodnioeuropejskiej, a rów­
nocześnie będą się w nim odbywać
wydarzenia podkreślające odwieczne
związki kultury polskiej z europejską.
Spotkania, filmy, dyskusje przyciągną
ludzi o wyrafinowanych potrzebach
szerszego spojrzenia na kulturę. Ma­
my nadzieję, że tym sposobem roz­
szerzymy
spektrum
odbioru
wspaniałych dzieł sztuki.
IS: Miejsce zyskuje zatem nowe ży­
cie i nowe oblicze.
ZG: To prawda. Zburzone zostały
mało reprezentacyjne baraki znajdu­
jące się pierwotnie na działce przy
budynku spichlerza. Przeprowadzono
tam badania archeologiczne i powsta­
je lapidarium oraz letnia kawiarenka.
Docelowo miejsce to zajmie zabudo­
wa uzupełniająca architekturę spi­
chlerza. Bardzo żałuję, że nie udało
się doprowadzić do rewitalizacji całe­
go placu Sikorskiego, który z pew­
nością na to zasługuje. My zagos­
podarowaliśmy co tylko się dało.
Dzierżawimy od miasta przestrzeń
przed wejściem do budynku, aby
nadać mu odpowiednią rangę, ale
marzeniem byłoby więcej zieleni
i mniej samochodów. Na to na razie
nie udało się uzyskać zgody.
wieku XX. Następnie zrodziła się
myśl, że spichlerz powinien być miej­
scem uzupełniającym galerię w Mu­
zeum Czartoryskich, składającą się
z dwóch kolekcji: Czartoryskich i na­
szej. Znajdowałyby się więc tutaj po­
mieszczenia
przeznaczone
na
wykłady, spektakle, odczyty czy pa­
nele dyskusyjne. Wszystko wzboga­
cone multimediami. W Muzeum
Czartoryskich miłośnicy sztuki zna­
leźliby dzieła tych dwóch znakomicie
uzupełniających się kolekcji, a tutaj –
4
Rozmawiała Izabela Stańdo
Zdjęcie dzięki uprzejmości Muzeum
Narodowego w Krakowie
Cały wywiad dostępny na stronie
Rady Dzielnicy I:
http://www.dzielnica1.krakow.pl/
Relacja z zawodów o PUCHAR RADY DZIELNICY I STARE MIASTO
I KOŁA PZW „RZEMIEŚLNIK” W KRAKOWIE
Radość z życia to coś pięknego. Radość z rodziną i przyjaciółmi to coś więcej. A radość z wędkowania to dopełnienie
jednego i drugiego. Sądzę, że tak w skrócie można by określić zawody spławikowo­spinningowe o Puchar Rady Dzielni­
cy I Starego Miasta i Koła PZW „Rrzemieślnik” w Krakowie, które odbyły się 21 lipca 2013 roku w malowniczym staro­
rzeczu Wisły – w Podgórkach Tynieckich. W historię Tyńca oraz okolic wpisali się wszyscy uczestnicy tych zawodów.
Pogoda i humory dopisywały od samego rana, a było to około godziny piątej, o czym skutecznie przypominały ciągłe
śpiewy słowika rdzawego i szczygła. Po uporaniu się z rozłożeniem namiotu, w którym uczestniczyło aż osiem osób (na­
miot potęga: 2 × 3 m), oraz przywitaniu wszystkich przez moją skromną osobę i losowaniu stanowisk przystąpiliśmy do
wędkowania. Tak to już jest, że są osoby i instytucje, które w sposób szczególny przyczyniają się do organizowania ta­
kich imprez. Chwała im, Panie Boże! Dlatego też w pierwszej kolejności chciałem tą drogą w imieniu Zarządu Koła
PZW „Rzemieślnik” w Krakowie podziękować Radzie Dzielnicy I Stare Miasto za ufundowanie pięknych nagród oraz
pucharów. Szczególne słowa podziękowania niech spłyną na ręce radnych Dzielnicy I – kol. kol. Rafała Nowaka i Toma­
sza Darosa. Szczególne podziękowania należą się także aktorom tego spektaklu! Wszystkim kolegom wędkarzom. Nie
wszyscy jednak pamiętali o pocałowaniu złotej rybki, która mogłaby spełnić życzenie niejednego, a każda rybka miała
w sobie trochę złota. Dziękuję najmłodszemu pokoleniu – dzieciom, które zagościły wraz z mamusiami i tatusiami na
widowni naszych zawodów. Dziękuję za przybycie, pomoc oraz wsparcie duchowe naszemu prezesowi kol. Rysiowi
Świgoniowi, który również przyczynił się do organizacji tych zawodów. Serdeczne słowa podziękowania kieruję pod ad­
resem Zarządu Okręgu PZW w Krakowie, który w sposób pozytywny odniósł się do pomysłu zorganizowania tych za­
wodów. W szczególności chcę podziękować prezesowi Z.O. PZW w Krakowie panu Edwardowi Fornalikowi, prezesowi
Z.O. PZW w Krakowie ds. sportowych kol. Robertowi Więcławowi za przybycie na te zawody. Dziękuję. Podziękowania
składam też na ręce kol. Wiesia Wójcickiego – sędziego zawodów za szybkie obliczenie wyników oraz pomoc w organi­
zacji zawodów. Trudno pominąć nasze kuchareczki­żoneczki. Nie po raz pierwszy stworzyły kuchnię, która, jak sądzę,
wszystkim przypadła do gustu. Jarek, gospodarz Koła, pomimo ukropu pilnie strzegł, aby nasze brzuszki były pełne,
i majestatycznie wydawał posiłki. Dziękuję, Jarku. Jak mam nie podziękować Anitce, która w sposób „obiektywny” swo­
im aparacikiem sprawdzała nasze umiejętności wędkarskie, jak również organizacyjne. Duża buźka! Chcę podziękować
Jarkowi Żakowi za oprawę wizualną na stronie internetowej, można to oglądnąć w zakładce < nasze galerie >. Podzięko­
wania należą się przedstawicielom straży miejskiej, którzy zaszczycili nas swoją obecnością, mocno podkreślając kwestie
bezpieczeństwa. W przyszłości powinni mieć swoich reprezentantów w zawodach wędkarskich, o co serdecznie apeluję.
Dziękuję za pomoc skarbnikowi naszego Koła, który pozbierał pieniążki z tytułu organizacji i ubezpieczenia zawodów.
Dziękuję Pawłowi Kurowskiemu, właścicielowi sklepu Marlin w Krakowie, za ufundowanie nagród w postaci woblerów
oraz spławików.
Teraz przedstawię klasyfikację rozegranych zawodów:
Spinning:
Spławik:
I miejsce – kol. Ścigalski Paweł
I miejsce – kol. Żak Jarosław
II miejsce – kol. Drebszok Radosław II miejsce – kol. Bularz Józef
III miejsce – kol. Badan Kazimierz
III miejsce – kol. Kopeć Jarosław
IV miejsce – kol. Kluska Stanisław IV miejsce – kol. Kołdras Witold
V miejsce – kol. Samek Stanisław
VI miejsce – kol. Świgoń Ryszard, kol. Korzeniak Andrzej
Na zakończenie chciałem obiecać, że dołożę wszelkich starań, aby ten puchar miał swoje stałe miejsce w cyklu corocz­
nych zawodów towarzyskich naszego okręgu. „Która jest godzina?”, „Już późno” – słyszę z ust któregoś z uczestników.
Kończymy, składamy wigwam, ławki, krzesełka, nawet ptaki kończą swoje trele, słoneczko zachodzi za widnokrąg. Ryby
zaczynają się spławiać. My jednak jedziemy do swoich domków w dobrych nastrojach, z nastawieniem, że jutro się
zdzwonimy, a może nawet umówimy na ryby. Oby tak dalej. Tego Państwu życzę.
Z wędkarskim pozdrowieniem
wodom cześć!
Wiceprezes ds. sportowych
Stanisław Samek
5
Po Empiku pozostanie tylko
wspomnienie
Krakowski Empik przy Rynku Głównym, miejsce kultowe nie tylko
dla rodowitych krakowian, ale i dla przyjezdnych, dla młodego
i starszego pokolenia, padł ofiarą galerii handlowych. Najbardziej
charakterystyczny punkt spotkań na rynku przestanie istnieć. Po 12
latach działalności musi ustąpić miejsca kolejnemu modnemu
sklepowi odzieżowemu…
Całemu zamieszaniu winne są nie tyle
galerie handlowe, choć ich udział
w pustoszeniu krajobrazu miasta, li­
kwidacji kolejnych małych, niszo­
wych miejsc jest znaczący. Winę
ponosimy my sami, a raczej znaczny
odsetek konsumentów, którzy ponad
wszystko cenią sobie wygodę i dobrą
lokalizację. Dla nich spacer z oddalo­
nego o kilkaset metrów parkingu na
rynek, by dokonać zakupu książkowej
nowości, to wysiłek ponad możliwo­
ści. Znacznie łatwiej jest zaparkować
w galerii handlowej, gdzie prócz księ­
garni można odwiedzić także fryzjera,
dobrać okulary korekcyjne, kupić
rybki do akwarium, sukienkę albo
cięte kwiaty, zrobić zakupy spożyw­
cze i zjeść obiad. Empik na rynku
oferował zbyt mało atrakcji dla wy­
godnickich…
Jednak zakup książki w samym sercu
krakowskiego rynku to zupełnie coś
innego niż kupienie jej w galerii obok
stoiska z fast foodem. Rynek ma swój
klimat i tchnie artystyczną atmosferą.
Dzięki temu i Empik nabrał niezwy­
kłego znaczenia dla miasta. Miesz­
kańcy Krakowa są oburzeni, że jeden
z najbardziej popularnych sklepów na
Rynku Głównym niebawem zniknie.
Ciekawe, jak wielu z nich robiło
w nim zakupy, a ilu wolało rodzinny
wypad do galerii, by załatwić wszyst­
kie potrzeby w jednym miejscu. Waż­
ne, aby zdać sobie sprawę, że za tą
zmianą przyjdą następne i za kilka
miesięcy usłyszymy o likwidacji in­
nego, znaczącego, a może nawet za­
bytkowego miejsca w Krakowie…
Kultura coraz bardziej się komercjali­
zuje, a miejsce sklepików z duszą
zajmują gigantyczne centra handlowe
mieszczące w sobie każdy rodzaj roz­
rywki. Nie tylko Empik przegrał wal­
kę z bezlitosnymi zmianami. Coraz
więcej księgarni chyli się ku upadko­
wi, nie wspominając o antykwaria­
tach. Z mapy Krakowa znikają
kolejne punkty, w których można by­
ło zakupić nie tylko tomiki poezji, ale
i nowości z każdej dziedziny, od hi­
storii, przez technikę, po książki ku­
charskie.
Co pojawi się w miejscu zlikwidowa­
nych księgarni? Najprawdopodobniej
następny punkt gastronomiczny z je­
dzeniem na wynos albo restauracja
z ogródkiem piwnym. Jak widać, nie­
przesadzony jest powtarzany ostatnio
żart, że grillowanie stało się sportem
narodowym Polaków. Oby sportem
krakowian nie stało się także jedzenie
kebaba w miejscach, w których nie­
gdyś funkcjonowały naprawdę warto­
ściowe punkty kulturalne!
Marzena Rogozik
6
Co będzie z Międzyszkolnym
Ośrodkiem Sportowym
Rozmowa z Adamem Doboszem
AD: Kocham góry. Dziadek był
z Zakopanego, ojciec z Nowego Są­
cza, ja urodziłem się w Krakowie, ale
w góry mnie ciągnie. Dla zdrowia
i przyjemności chodzę dużo po gó­
rach. Otoczony medykami (żona
Wojciech Pasternak: Zdecydował
się pan zrezygnować z kierowania
MOS­em. Dlaczego akurat teraz?
Adam Dobosz: Zdecydowałem się
skorzystać z możliwości odejścia na
wcześniejszą emeryturę. Moment jest
o tyle dobry, że placówka, którą kie­
rowałem przez 25 lat, w rozpoczyna­
jącym się roku szkolnym będzie
działała w nowej strukturze organiza­
cyjnej jako Międzyszkolny Ośrodek
Sportowy „Zachód”. Rozpoczynając
pracę w Ośrodku 26 lat temu, zosta­
łem podstępnie od razu mianowany
wicedyrektorem. Mój wspaniały, pe­
łen prawdziwego zaangażowania
w pracę z dziećmi i młodzieżą po­
przednik śp. Mieczysław Kucharski
przed swoim odejściem na emeryturę
wybrał mnie na swojego i zastępcę,
i następcę. Ja natomiast – w zmienio­
nych realiach – nie mam takiej możli­
wości. Nie istnieje też chyba taka
potrzeba. To, co mogło sprawiać naj­
więcej trudności, czyli zarówno wy­
pracowanie sposobu działania
w nowych warunkach ustrojowych,
jak i bronienie interesu MOS­u w cza­
sie budowy podziemnego parkingu,
mamy już za sobą. Odchodząc, jestem
spokojny o dalszy los miejsca, gdzie
w zgranym zespole pracowników
i współpracujących nauczycieli moż­
na będzie – jak sądzę – bez proble­
mów kontynuować pracę.
WP: Trenera, który miał kontakt
z tak wielką rzeszą młodych ludzi, nie
sposób nie zapytać o wychowanków.
AD: Jest ich rzeczywiście wielu, ale
nie wiem niestety, którzy z nich
osiągnęli później znaczące sukcesy
sportowe. Młodzież, która tu przy­
chodzi, jest pod opieką swoich na­
uczycieli; moi instruktorzy zajmują
się w zasadzie tylko podstawową na­
uką jazdy na łyżwach. Nie śledzimy
losów tych dzieci.
WP: To co możemy podać jako pań­
ski sukces, o którym chciałby pan, że­
by pamiętano.
AD: Tym największym sukcesem by­
ło utrzymanie przez wiele lat nauki
jazdy na łyżwach dla najmłodszych
krakowian ze szkół podstawowych
z całego miasta oraz zorganizowanie
dużej ilości obozów letnich i zimo­
wych oraz zawodów sportowych dla
młodzieży szkolnej.
WP: Co pan będzie robił, żeby nie
nudzić się na emeryturze?
7
i córka), będę chyba kontynuował
pracę, przynajmniej dorywczo,
w drugim moim wyuczonym zawo­
dzie – rehabilitanta ruchowego.
Ze względu na szczupłość naszych
łamów musieliśmy kończyć rozmo­
wę. Dlatego zakończę wywiad
w imieniu pana Adama – ogólnym,
ale bardzo szczerym: „Dziękuję
wszystkim pracownikom, współpra­
cownikom, wychowankom, rodzi­
com”.
My – jako redakcja i Rada
Dzielnicy – bardzo Panu dziękujemy.
Rozmawiał Wojciech Pasternak
fot. J. Jasicki
Parking przy placu Biskupim
Podziemne parkingi w centrach miast są idealnym rozwiązaniem
kłopotów z parkowaniem. Ale czy zawsze i wszędzie?
Mieszkańcy placu Biskupiego od po­
nad dwóch lat walczą z władzami
miasta o uwzględnienie faktu, że par­
kingu podziemnego nie da się wybu­
dować wszędzie i nie zawsze ma to
sens. Konkretnych argumentów do­
starczają sami mieszkańcy, eksperci
i przykład parkingu przy placu Na
Groblach.
Postaram się przybliżyć Państwu kil­
ka, moim zdaniem, najważniejszych.
Pod placem Biskupim zalega 22­me­
trowa warstwa zawodnionych pia­
sków i żwirów czwartorzędowych.
Budowa parkingu na takim terenie
wymagałaby wykonania kilkuset me­
trów wodoszczelnej betonowej ścia­
ny, posadowionej w iłach trzecio­
rzędowych zalegających pod piaska­
mi. Z uwagi na bliskość ścian budyn­
ków jedyną możliwą do zastosowania
techniką jest wiercenie otworów i za­
lewanie ich zaprawą cementową. Wy­
konanie szczelnej ściany w tej
technologii jest niezwykle trudne.
Technika ta zastosowana została kilka
lat temu na Dąbiu przy budowie cen­
trum handlowego i nie zdała egzami­
nu. Zatem z dużym prawdopodo­
bieństwem można założyć, że zawie­
dzie także w warunkach geologicz­
nych placu Biskupiego. Kon­
sekwencją takiej sytuacji byłaby ko­
nieczność pompowania w czasie bu­
dowy wody napływającej przez
nieszczelności ściany betonowej
i w efekcie powstanie leja depresyjne­
go wokół placu. Taka sytuacja zagro­
ziłaby w pierwszej kolejności
ścianom najbliższych kamienic, ale
także okolicznej zieleni, w tym
przede wszystkim ogrodom przed i za
klasztorem ss. Wizytek.
Dojazd do placu Biskupiego odbywa
się wąskimi, często jednokierunko­
wymi (Łobzowska, Krowoderska, Se­
reno Fenna) ulicami, które już dziś się
korkują, a w godzinach szczytu cały
plac staje się jednym wielkim kor­
kiem.
Plac Biskupi jest tak wąski (około
30 m), że projekt parkingu przewiduje
budowę jego kilkunastometrowej głę­
bokości ścian w odległości jednego
(!) metra od ścian istniejących dzie­
więtnasto­ i dwudziestowiecznych ka­
mienic, które – jak wskazuje stara
nazwa dzielnicy Piasek – posadowio­
ne są na piasku. Nietrudno wyobrazić
sobie katastrofę budowlaną, do jakiej
może dojść. Przykładem niech będzie
budowa metra w Warszawie. Dla
mieszkańców byłby to niewyobrażal­
ny koszmar, dla inwestora – niemożli­
we do przewidzenia koszty.
Planując budowę parkingu, zapo­
mniano, jak się zdaje, że obszar ten
położony jest na terenie pomnika hi­
storii pod nazwą ,,Kraków – histo­
ryczny zespół miasta”, który został
ustanowiony Zarządzeniem Prezy­
denta Rzeczypospolitej Polskiej
z dnia 8 września 1994 roku. Zgodnie
z § 2 zarządzenia ,,celem ochrony te­
go pomnika jest zachowanie, ze
względu na wyjątkowe, uniwersalne
wartości historyczne, artystyczne oraz
wartości niematerialne, autentyczno­
ści historycznego układu urbanistycz­
no­architektonicznego Krakowa,
ukształtowanego w ciągu tysiącletniej
historii, stanowiącego jeden z czoło­
wych kompleksów artystyczno­kultu­
ralnych Europy”. Plac Biskupi
wpisany jest do rejestru zabytków
pod numerem A­648. Jego północno­
8
­wschodni narożnik zajmuje zgroma­
dzenie sióstr Wizytek z barokowym
kościołem św. Salezego.
Nie można pominąć aspektów natury
ekonomicznej. Budowa tego parkingu
byłaby niezwykle droga, bo parkingi
podziemne generalnie są drogie, a tu­
taj szczupłość miejsca dodatkowo by
podniosła te koszty. Według szacun­
ków projektowych, które jak uczy
doświadczenie, zwykle bywają niższe
od kosztów realnych, koszt jednego
miejsca parkingowego wyniesie oko­
ło 150 tys. zł, czyli kilka razy więcej
niż koszt jednego miejsca na parkingu
naziemnym, na przykład w Balicach.
Jeśli dodać koszty kredytu i eksplo­
atacji, koszt jednego miejsca par­
kingowego w tej lokalizacji zaczyna
się równać cenie przyzwoitego
mieszkania. Byłby to rekordowy
koszt miejsca parkingowego w skali
całego kraju. Dodatkowy aspekt to
ekonomiczne zaangażowanie miasta,
które w dobie kryzysu i „zaciskania
pasa” oraz ogromnego deficytu w bu­
dżecie planuje wziąć dodatkowe mi­
liony kredytu i ofiarować je
inwestorowi, aby przekonać go do
podjęcia tej kontrowersyjnej inwesty­
cji. Oprócz pieniędzy miasto oddało­
by niezwykle atrakcyjny teren na 30
lat za darmo. Przeciwnicy parkingu,
do których również należę, uważają,
że byłoby to jawne naruszenie prawa.
Ustawa o finansach publicznych
nakazuje wydatkować je ,,w sposób
celowy i oszczędny, z zachowaniem
zasad uzyskiwania najlepszych
efektów z danych nakładów’’.
Również zmiany planowane przez
ZIKiT, dotyczące wprowadzenia jed­
nokierunkowego ringu wokół Plant,
pozostają w sprzeczności z planowa­
ną inwestycją. Wśród zalet propono­
wanych zmian, zdaniem autorów tego
projektu, wymienia się zmniejszenie
emisji zanieczyszczeń pochodzących
z ruchu samochodowego wpływają­
cego na powstawanie smogu►
►i zmniejszenie liczby ,,podróży re­
alizowanych samochodem osobowym
do Śródmieścia’’. Jeśli więc znacznie
zmniejszy się ilość samochodów
przejeżdżających przez Śródmieście
(a stanie się tak na pewno, bo kto roz­
sądny będzie komplikował sobie po­
dróż), to również zmniejszy się
problem z parkowaniem. Po co więc
budować parking podziemny? A wal­
ka ze smogiem? Czy ma ona polegać
na zwiększeniu liczby samochodów
na placu Biskupim ze 150 obecnie do
około 350 według projektu? Czy aby
na pewno mówimy o walce ze smo­
giem?
Na koniec chciałabym zacytować sło­
wa prof. dr. hab. Jana Środonia: ,,Po­
lacy znani są z tego, że wyjątkowo
trudno przychodzi im zmienić zdanie,
nawet w obliczu przekonywujących
argumentów. Jest to wyraz pewnej
zbiorowej niedojrzałości, która nie
przynosi nam chluby. Dorosły czło­
wiek bez kompleksów po prostu
zmienia zdanie, gdy dotrą do niego
Władysław Radwański
„Siwy”
Wielki Polak, wybitny hokeista, póź­
niej trener, mieszkaniec naszej dziel­
nicy.
Śmiertelna choroba zebrała swoje żni­
wo 11 sierpnia 2013 roku, zabierając
z naszych szeregów wspaniałego
Człowieka, wybitnego sportowca
i wychowawcę.
Ludzie znali Go jako dziadka Agi
i Uli – wielkich tenisistek. Dla przyja­
ciół, kolegów, kibiców pozostanie
jednak w pamięci przede wszystkim
jako wybitny człowiek, przyja­
ciel, wychowawca wielu pokoleń
młodzieży.
Absolwent Krakowskiej Wyższej
Szkoły Wychowania Fizycznego. Pe­
dagog z 60­letnim stażem, nauczyciel
wychowania fizycznego – uwielbiany
przez młodzież.
Większą część swojego życia poświę­
cił ukochanej Cracovii, najpierw jako
junior sekcji piłki nożnej (od 1947),
a później jako hokeista i trener pierw­
szej drużyny „Pasiaków”.
Właśnie jako trener I klasy wyszkolił
wielu
zawodników
grających
w pierwszoligowym zespole „Pa­
sów”, późniejszych reprezentantów
Polski. W latach 1964–1970 był tre­
nerem reprezentacji Polski juniorów.
przekonywujące argumenty. Po to
przecież rozmawiamy”. Ten tekst
jest kolejną próbą dotarcia do kra­
kowskich decydentów z argumen­
tacją, która powinna ich przekonać
do zmiany zdania w sprawie par­
kingu pod placem Biskupim.
W tekście wykorzystałam (za wiedzą
i zgodą) prywatne materiały państwa
Anny i Jana Środoniów.
B. Rzeźnik
Miłość do sportu zaszczepił swojemu
synowi Robertowi, a ten z kolei swo­
im córkom. To dzięki Jego zaangażo­
waniu Polska zbiera dzisiaj owoce
w postaci wielkich sukcesów sióstr
Radwańskich.
Ambasador Cracovii, „Pasiak” z krwi
i kości, przyczynił się do rozsławiania
dobrego imienia Klubu w Polsce i na
całym świecie. Za swoją karierę spor­
tową i działalność na rzecz Klubu zo­
stał uhonorowany odznaczeniami:
Złotą Odznaką 100­lecia Cracovii,
Medalem Cracovia Merenti oraz Or­
derem Cracovia Restituta. W uznaniu
zasług został uhonorowany przez Pre­
zydenta Miasta Krakowa odznacze­
niem Honoris Gratia.
9
17 sierpnia żegnała Go rodzina, przy­
jaciele, koledzy, kibice oraz tłumy
krakowian. Z Jego śmiercią kończy
się pewien rozdział krakowskiego
sportu.
Dołączył do przyjaciół w niebie. Nie­
chaj tam Pan Bóg zezwoli mu na ro­
zegranie niezliczonych spotkań na
błękitnej tafli.
Wojciech Jakubowski
fot. Urszula Rutka, Terazpasy.pl
Pociąg pamięci o błogosławionym Janie Pawle II
W związku z przypadającym w miesiącu październiku dniem papieża Jana Pawła II Dzielnica I wraz z Centrum
Młodzieży im. dr. Henryka Jordana organizuje już drugą edycję wyjątkowego przedsięwzięcia kulturalno­edukacyjnego.
W dniu 18 października zostanie uruchomiony Pociąg pamięci o błogosławionym Janie Pawle II, w którym mieszkańcy
naszej dzielnicy będą mogli bezpłatnie przejechać do Wadowic, po drodze zatrzymując się w Skawinie i Kalwarii
Zebrzydowskiej.
Podobnie jak w roku poprzednim w organizację przedsięwzięcia włączyli się przedstawiciele samorządów ze Skawiny,
Kalwarii Zebrzydowskiej oraz Wadowic, przygotowując atrakcje na trasie przejazdu pociągu. Przewidywany czas
przejazdu pociągiem wynosi osiem godzin. Dokładny harmonogram jest dostępny na stronie internetowej Dzielnicy I
Stare Miasto.
Osoby chętne do przejazdu pociągiem prosimy o zgłaszanie się do 30 września pod numerem telefonu: 502292779 –
Tomasz Daros, Radny Dzielnicy I (po godzinie 16). Ze względu na ograniczoną ilość miejsc w pociągu zaproszenia będą
przyznawane według kolejności zgłoszeń.
Tomasz Daros
Radny Dzielnicy I
Przedstawiamy odpowiedzi na pytania konkursowe z poprzedniego numeru:
1. Ile mamy kopców w Krakowie? (4 – Krakusa, Wandy, Tadeusza Kościuszki – 1826 r., Sowiniec Józefa Piłsudskiego)
2. Z ilu miast średniowiecznych powstał Kraków? (Lokacja Krakowa 1257 r., Kazimierz – prawa miejskie w 1335 r. dał król
Kazimierz Wielki, Kleparz – 1362 r., prawa miejskie nadał król Kazimierz Wielki)
3. Czy przed lokacją Krakowa stały na tym terenie kościoły lub ważne budowle? (Tak, dwa romańskie kościoły: Matki Boskiej,
później w epoce gotyku nazwany Mariacki, i kościół św. Wojciecha, przebudowany w pierwszej poł. XVII w.)
4. Czy Kazimierz był wyspą, to znaczy, czy był otoczony wodą? (Tak, Wisłą, która dwoma korytami otaczała teren Kazimierza)
Pytania oraz odpowiedzi opracowała dr Izabella Rejduch­Samkowa.
10
Panowanie Henryka
Walezego – osiągnięcia
Krótkie panowanie Walezjusza na
tronie polskim i wielkoksiążęcym
owocowało zarówno zaplanowanymi
i przemyślanymi decyzjami, jak i po­
dejmowanymi w wyniku niekorzyst­
nego zbiegu okoliczności. Zapisało
się w naszej narodowej pamięci jako
niewiele znaczący okres, w którym
ścierały się różne koncepcje państwa,
a do głosu doszły nowe rody magnac­
kie. Należy wszakże zwrócić uwagę
na fakt, że decyzje podejmowane
wówczas mogły mieć doniosłe zna­
czenie dla kształtu ustrojowego Rze­
czypospolitej, że w tej materii nie
zostało jeszcze wszystko dookreślone
i ostatecznie zapisane; to, że tak się
nie stało, a kraj podążył drogą coraz
większego ograniczania uprawnień
króla i postępującej decentralizacji,
zmieniającej się stopniowo w anar­
chię – zawdzięczamy przedwczesne­
mu zgonowi króla Francji Karola IX.
Należy jednak zwrócić uwagę na te
decyzje Henryka, które zmierzały do
odwrócenia niekorzystnych tendencji
w ewolucji ustrojowej ówczesnej Pol­
ski. Podczas samej koronacji (21 II
1574) młody elekt bardzo zaryzyko­
wał i wbrew znacznej części opinii
szlacheckiej nie zaprzysiągł tzw. arty­
kułów, pomimo złożonego wcześniej
przyrzeczenia. Nie miało to jednak
wpływu na uzyskanie przez niego
pełni władzy w Rzeczypospolitej.
Henryk kwestionował przede wszyst­
kim tzw. prawo oporu, uregulowanie
dotyczące senatorów rezydentów oraz
małżeństwo ze starszą od siebie Anną.
Prawo wypowiadania posłuszeństwa
królowi nie zostało precyzyjnie ure­
gulowane, w związku z czym grozić
mogło anarchią i niekontrolowanymi
buntami. Kwestia ta została załatwio­
na wiele lat później, dopiero w wyni­
ku rokoszu Zebrzydowskiego. Stała
rada senatorska ograniczała swobodę
działania monarchy, przede wszyst­
kim w polityce wewnętrznej, ale rów­
nież mogła uniemożliwić prze­
myślaną i konsekwentną politykę za­
graniczną. Senat bowiem od 1422 ro­
ku wyrażał zgodę w kwestiach
dotyczących wojny i pokoju, zaciągu
wojska oraz bicia monet. Następujące
więc co pół roku zmiany senatorów
obowiązanych przebywać w miejscu
pobytu króla w praktyce czyniły tak
politykę wewnętrzną, jak i zagranicz­
ną co najmniej wielce utrudnioną
bądź wprost niemożliwą. Następcy
Henryka stworzyli praktykę, w opar­
ciu o prawo zwyczajowe, która uchy­
liła ostatecznie przepisy konsty­
tuujące tę instytucję. Małżeństwo
z Anną Jagiellonką nie rokowało na­
dziei na potomstwo. Podczas sejmu
koronacyjnego (22 II – 2 IV 1574)
monarcha w faktyczny sposób
wzmocnił swą władzę poprzez niedo­
konanie w przyjęty dotychczas spo­
sób potwierdzenia praw. Postawa
króla doprowadziła do rozłamu w do­
tychczas jednolitym obozie szlachec­
kim. Na stronę Henryka przechodzili
nie tylko senatorowie, liczący na za­
szczyty i godności; uczynił to też Za­
mojski – trybun szlachecki, pocią­
gając za sobą znaczną liczbę posłów.
W poczet jego sukcesów zaliczyć
wypada jeszcze reformę kancelarii
koronnej. Mogła ona odtąd wystawiać
dokumenty i akty prawne jedynie po
uprzednim uzyskaniu własnoręcznego
podpisu króla. Ograniczyć to miało
choćby potencjalną samowolę kanc­
lerzy.
Panowanie Henryka zapowiadało
się więc pomyślnie dla Rzeczypospo­
litej jako silne i sprawne rządy, roku­
jące ukrócenie samowoli i warchol­
stwa. Król miał sprecyzowany plan
rządów. Był on co najważniejsze re­
alny, gdyż przygotowali mu go zaufa­
ni doradcy, czerpiący swoją wiedzę
z wiarygodnych źródeł. Należy żało­
wać, że nie dane mu było wprowadzić
go w życie.
Bibliografia:
1) Grzybowski Stanisław, Henryk
Walezy, Zakład Narodowy im. Osso­
lińskich, Wrocław 1980
2) Płaza Stanisław, Historia prawa w
Polsce. Część 1, Uniwersytet Jagiel­
loński, Kraków 1991
3) Płaza Stanisław, Wielkie bezkróle­
wia, w: Dzieje narodu i państwa pol­
skiego, t 2, z. 22, pod red. F. Kiryka,
Krajowa Agencja Wydawnicza, Kra­
ków 1988
K. Baron
Radny Dzielnicy I
Rada i Zarząd Dzielnicy I Stare Miasto, Rynek Kleparski 4, II p., 31­150 Kraków
tel./fax: 12 421 41 66, e­mail: [email protected]
Nakład 9000 egzemplarzy. Autorzy tekstów oprócz red. technicznego nie otrzymują żadnych honorariów.
Akceptacja do druku: Bogusław Krzeczkowski, redaktor techniczny: Dariusz Stojak.
Pomysł plastyczny winiety: Andrzej Łukaszewski. Adres redakcji: Biuro Rady Dzielnicy I, Rynek Kleparski 4,
tel./fax: 12 421 41 66, e­mail: [email protected], strona internetowa: www.dzielnica1.krakow.pl
Druk: Drukarnia ROMAPOL, ul. Rydlówka 5, 30­363 Kraków, tel. 12 623 73 72
11
Fotorelacja z zawodów
o PUCHAR RADY DZIELNICY I
STARE MIASTO I KOŁA PZW „RZEMIEŚLNIK”
W KRAKOWIE

Podobne dokumenty