Pobierz plik
Transkrypt
Pobierz plik
KRYZYS NASZYCH CZASÓW1 Pitirim A. Sorokin Na czym polega dezintegracja zmysłowej kultury i społeczeństwa? 24 Obecnie pojawia się wiele głosów mówiących o dezintegracji i upadku zachodniej kultury i społeczeństwa. Niestety, większość krytyków nie zadaje sobie trudu, by sprecyzować, co dokładnie ma na myśli. Ponieważ nasza diagnoza także stwierdza dezintegrację zmysłowego stadium rozwoju naszej kultury, przyda się krótkie wyjaśnienie, czym jest i czym nie jest ta dezintegracja. Po pierwsze, dezintegracja nie jest fizycznym zanikiem populacji Europy Zachodniej, czyli ludzkich składników tego supersystemu. W okresie przejściowym wyginie jedynie część ludności. Dezintegracja polega na szybko postępującym odchodzeniu ludzi od kultury zmysłowej i jej wartości oraz ich przechodzeniu do innych form kultury − ideacyjnej lub idealistycznej. Podobnie jak w wypadku przemijającej pod koniec średniowiecza fazy ideacyjnej, obecna faza zmysłowa będzie z czasem tracić swych zwolenników, nie będzie to jednak iść w parze z jakimś znacznym ubytkiem ludności społeczeństwa Zachodu. Po drugie, nie oznacza ona całkowitej zagłady wszystkich nośników i środków naszej współczesnej kultury, począwszy od bogactwa materialnego i wynalazków, a na wartościach duchowych skończywszy. Część kultury materialnej skazana jest na zanik wskutek wojen, rewolucji i anarchii związanej z procesem przejściowym. Dotyczy to jednak tylko części większej całości, stanowiącej sumę materialnych nośników i środków kultury zmysłowej. Większa ich część przetrwa, począwszy od budynków, dróg, środków komunikacji i transportu, a skończywszy na maszynach i wynalazkach. Obiekty te przetrwają, ale będą w coraz mniejszym stopniu wyrażać zmysłowe znaczenia i wartości, stając się Dezintegracja nie jest fizycznym zanikiem populacji. W okresie przejściowym wyginie jedynie część ludności. w coraz większym stopniu nośnikami systemów wartości ideacyjnych bądź idealistycznych. Związek łączący znaczenia i wartości z ich materialnymi nośnikami jest dość luźny. Te same nośniki materialne, na przykład radio, dynamit czy samolot, mogą być wykorzystywane na wiele sposobów: radio może służyć do transmitowania obrzędów religijnych lub treści obscenicznych, do prezentacji teorii naukowych lub występów croonerów2, dynamit może służyć do budowy szpitala lub do budowy bomby, samolot może lecieć z misją humanitarną lub z misją zatopienia liniowca. Podobnie jest w wypadku innych nośników. Ich fizyczna, chemiczna czy biologiczna natura nie determinuje tego, czy mają służyć zmysłowym, czy ideacyjnym panom. Dezintegracja kultury zmysłowej oznacza, że nośniki materialne będą stopniowo przechodzić od służby wartościom zmysłowym do służby systemom wartości ideacyjnych lub idealistycznych, czyli integralnych. Po trzecie, dezintegracja zmysłowego supersystemu naszej kultury nie oznacza ani upadku, ani dezintegracji całej naszej kultury. Jak już wcześniej wskazywałem w rozdziale pierwszym3, całość zachodniej kultury nigdy nie była jednolita. To, co nigdy nie było zintegrowane, nie może ulec dezintegracji. Upadek i dezintegracja supersystemu zmysłowego dotyczy wyłącznie samego tego supersystemu i wszystkich jego podsystemów, nie dotyczy natomiast, lub dotyczy tylko w niewielkim stopniu, pozostałych systemów kultury i ich elementów. Po czwarte, przemijanie fazy zmysłowej przejawi się nie tylko w ubytku składników ludzkich i nośników materialnych superysystemu, lecz także w stopniowym upadku i dezintegracji zmysłowych systemów znaczeń i wartości. Upadek ten oznacza, że inaczej niż w fazie wzrostu fazy zmysłowej, w której pojawiało się wiele doniosłych osiągnięć w różnych dziedzinach, jej schyłkowe stadium charakteryzować się będzie narastającym kryzysem sił twórczych. W nauce oznaczać to będzie zastąpienie uczonych w rodzaju Galileusza, Newtona i Leibniza przez mrowie przeciętnych naukowców, zajętych badaniem coraz to większej liczby coraz to mniej istotnych rzeczy i tworzących raczej szkodliwe, niż pożyteczne narzędzia i wynalazki. Ludzie pokroju Galileusza, Newtona, Kopernika czy Darwina coraz rzadziej będą wchodzić na drogę nauki kultury zmysłowej i coraz częściej będą tworzyć wartości typu ideacyjnego lub idealistycznego. W stadium wzrostu kultury zmysłowej najzdolniejsi ludzie realizowali się w dziedzinie nauki i techniki; w stadium wzrostu kultury ideacyjnej lub idealistycznej stają się oni nowymi św. Piotrami, św. Augustynami i św. Tomaszami, czołowymi przywódcami religijnymi i twórcami nowych systemów prawdy. Do takiego przepływu geniuszu dochodziło niemal zawsze w okresach przejściowych między kulturami. Nauka i technika kultury zmysłowej, pozbawione dopływu najwybitniejszych umysłów, skazane są na spowolniony rozwój i zanik twórczych osiągnięć. Upadek kultury zmysłowej pociąga za sobą podobne przemieszczenie w filozofii. Z jednej strony, miejsce ludzi formatu Kartezjusza, Locke’a, Kanta, Hume’a czy Comte’a zajmą epigoni filozofii charakterystycznej dla kultury zmysłowej, piszący uczone książki o systemach wielkich mędrców lub pretensjonalne traktaty z „naukowej filozofii”, w których nie ma ani nauki, ani filozofii. Z drugiej strony, potencjalni następcy Kanta i Hume’a będą coraz częściej zwracać się ku teologii lub ideacyjnym bądź idealistycznym systemom filozoficznym, będą rozwijać te nurty myśli, a nie empiryzm czy inne zmysłowe filozofie. W socjologii upadek kultury zmysłowej oznacza stopniowe zastępowanie generacji Ibn Chalduna, Vica, Locke’a, Monteskiusza, Nauka i technika kultury zmysłowej, skazane są na spowolniony rozwój i zanik twórczych osiągnięć. Adama Smitha, Herberta Spencera, Augusta Comte’a i Karola Marksa przez tłum uczonych należących do wielkich korporacji badawczych, kierowanych przez menedżerów i rozmaite komitety nauk społecznych. W swych uczonych traktatach będą oni pracowicie kultywować złudną dokładność, żmudnie opisywać oczywistości lub jakieś naukowe nonsensy, z całą swoją aleksandryjską erudycją i drobiazgowością wyuczonej bezradności. Potencjalni wielcy myśliciele społeczni ponownie zwrócą się ku ideacyjnym i idealistycznym teoriom społeczeństwa. W sferze sztuk pięknych miejsce jednostek pokroju Szekspira i Goethego, Bacha i Beethovena, Rafaela i Rembranta zajmą Nowe Średniowiecze 25 związki wytwórców muzyki, wytwórców przedstawień, wytwórców powieści i wytwórców obrazów, kierujące się głównie możliwościami sprzedaży swoich produktów i kaprysami swoich szefów4. W dziedzinie prawa i etyki pozostałości zmysłowego systemu norm będą ulegać relatywizacji, aż w końcu zanikną; będzie się szerzyć prymitywny hedonizm, hipokryzja i brutalna siła. Społeczeństwu nałożony zostanie kaganiec, skują je łańcuchy i tak dostanie się pod panowanie dawno już zapo- Społeczeństwo ulegnie podziałowi na jawnych, cynicznych grzeszników oraz na ascetów i świętych, chroniących się przed zmysłowym światem w nowych klasztorach. 26 mnianych sił z przeszłości, wskrzeszonych przez jego własny nihilizm i hedonizm. Zarazem jednak będą się pojawiać coraz liczniejsi zwolennicy absolutyzmu etycznego, stający się nowymi stoikami, ascetami i świętymi. W okresie przejściowym dusza społeczeństwa podzieli się na frakcję carpe diem i zwolenników ideacyjnego indyferentyzmu, negatywnie nastawionych do wszelkich form przyjemności zmysłowej. Społeczeństwo ulegnie coraz głębszemu podziałowi na jawnych, cynicznych grzeszników żyjących według zasady „jedz, pij i kochaj, bo jutro może nigdy nie nadejść” oraz na ascetów i świętych, chroniących się przed zmysłowym światem w nowych klasztorach i pustyniach. Schronienia te nie muszą mieć charakteru fizycznego, mogą mieć też charakter mentalny. Doprowadzi to do wzrostu negatywnego nastawienia i dystansu wobec przyjemności zmysłowych. Będzie coraz więcej skrajnych hedonistów i cyników z jednej strony, a z drugiej − skrajnych ascetów i mistyków, których królestwo nie jest z tego świata. Rozłam będzie się pogłębiać a społeczeństwo, zarówno jego dusza jak i członkowie, będzie ulegać coraz wyraźniejszej polaryzacji aż do momentu, w którym dobiegnie końca okres przejściowy i skrajny hedonizm w stylu carpe diem umrze śmiercią naturalną. Podział taki występował zawsze na mniejszą lub większą skalę w trakcie przemian kulturowych, zwłaszcza w okresie wielkich przemian jednej kultury w drugą. Hedonistyczne towarzystwo z Decameronu Boccaccia oraz średniowieczni biczownicy, mistycy i asceci są konkretnymi przykładami takiego podziału z okresu przemian w XIV wieku. Rozpustni rzymscy epikurejczycy i Petroniusze z jednej strony oraz stoicy, asceci i chrześcijanie z drugiej, są innym przykładem tego podziału, który pojawił się w pierwszych wiekach naszej ery. Obecnie w społeczeństwie Zachodu można zaobserwować oznaki podobnego podziału, który bez wątpienia będzie się pogłębiał. Wreszcie, rozkład zamanifestuje się przez postępującą degenerację podstawowych standardów i kryteriów wartości kulturowych. Prawdziwe standardy kultury zmysłowej będą stopniowo zastępowane przez fałszywe, a kompetentni arbitrzy ustąpią miejsca upoważnionym do pełnienia swojej funkcji ignorantom, pracującym dla różnych dzienników, rozgłośni i for, autorom bestsellerów i twórcom wszelkiego rodzaju kulturalnych gum do żucia. Mężów stanu zastąpią politycy, a władców, dbających o dobro obywateli − tyrani owładnięci manią wielkości, nieczuli na kwestie ludzkiego życia i jego wartości. Niepostrzeżenie standardy zmienią się tak głęboko, że w końcowym stadium kultury zmysłowej jej mechanizm selekcyjny będzie przepuszczał jedynie pseudowartości i całkowicie ignorował to, co rzeczywiście wartościowe. Podobnie jak w schyłkowym stadium grecko-rzymskiej kultury zmysłowej, w całym supersystemie będzie się rozprzestrzeniać jałowość intelektualna i twórcza impotencja, aż do momentu, w którym Zachód znajdzie się w próżni spowodowanej przez uproszczenie kultury. Ludzie, stojący w obliczu marnej wydmuszki, która pozostanie po dawnej wspaniałości, będą mieli tylko jedno wyjście: porzucić tego trupa na rzecz czegoś, co jest żywe i twórcze, na rzecz ideacyjnej lub idealistycznej, integralnej kultury. Dezintegracja kultury zmysłowej pociąga za sobą pojawienie się i nasilenie konfliktów, zarówno wewnątrz jej systemu znaczeń, jak i między jej własnymi przedstawicielami i należącymi do niej grupami. To, co wcześniej, w szczytowym stadium kultury zmysłowej, było spójnym, choć wewnętrznie popękanym systemem, rozpadnie się, ujawniając sprzeczności tkwiące w tym, co uchodziło za Ludzie będą mieli tylko jedno wyjście: porzucić tego trupa na rzecz czegoś, co jest żywe i twórcze. jednolite. Pojawi się wiele różnych zmysłowych prądów umysłowych, z których każdy, choć będzie deklarować wiarę w dogmaty zmysłowości, będzie zwalczał pozostałe prądy. Skutkiem tego materializm, empiryzm, temporalizm, humanitaryzm, utylitaryzm, ekonomizm, scjentyzm i wszystkie inne nurty kultury zmysłowej będą coraz bardziej podważane i osłabiane, będą się dzielić na coraz liczniejsze poboczne prądy, gubiące się w gąszczu sprzecznych systemów. Podobnie jak stronnictwa w czasie wojny domowej, późni epigoni będą się wzajemnie zwalczać, rujnując system znaczeń i wartości supersystemu zmysłowego. To, co wcześniej było wielkim supersystemem, stanie się jedynie konglomeratem niepowiązanych, podważonych i zdyskredytowanych elementów. Dezintegracja systemów znaczeń i wartości kultury zmysłowej odbije się na mentalności jednostek oraz grup, które są jej nośnikami i przekazicielami, co doprowadzi do analogicznej dezintegracji ich mentalności. Tam, gdzie wcześniej panował umysłowy i moralny ład, odzwierciedlający ład systemu wartości i znaczeń kultury zmysłowej, szybko pojawi się umysłowy i moralny chaos. Zanikać będzie podział na prawdę i fałsz, dobro i zło, słuszność i nieprawość, piękno i brzydotę, wartości pozytywne i negatywne. Skoro w samej kulturze nie będzie już żadnych powszechnie rozpoznawanych i respektowanych norm społecznych i kulturowych, to nie będzie ich także w mentalności jednostek ani grup. Będzie się rozprzestrzeniać umysłowy i moralny atomizm, a wraz z nim − umysłowa i moralna anarchia. Nieuniknioną konsekwencją tego procesu będzie zaostrzanie się antagonizmów i konfliktów. Pociągnie to za sobą rozpowszechnienie przemocy w postaci wojen, rewolucji, przestępczości i innych form walki społecznej, które wolne będą od wszelkich hamulców i ograniczeń. Doprowadzi to do dalszego fizycznego wyniszczania ludności, dóbr oraz zasobów materialnych. Takie zniszczenia pozbawią kulturę zmysłową jej najważniejszych zalet, unicestwią jej nadrzędną wartość, jej raison d’être, spowodują utratę jej prestiżu, atrakcyjności i uroku. W wyniku tego zwiększy się przepływ jej przedstawicieli do innych systemów znaczeń i wartości. Nowe wartości i znaczenia będą się umacniać i integrować, tworząc coraz szersze spójne systemy, aż dojdzie do powstania supersystemu kultury ideacyjnej lub idealistycznej, integralnej. Poparcie dla nowej kultury będzie wzrastać wraz z liczbą ciągnących ku niej twórczych jednostek, tak, że stanie się ona w końcu dominującym supersystemem. Wtedy też zakończy się okres przejścia między dogasającą kulturą zmysłową a jej następczynią; ustanie także chaos i dramat związany z okresem przejściowym. Społeczeństwo będzie mogło wkroczyć w nowe, Nowe Średniowiecze 27 zintegrowane, stabilne, uporządkowane i twórcze stadium. Jednostki i grupy ponownie wykształcą ponadindywidualne i ponadgrupowe systemy znaczeń, norm i wartości, które sprawią, że zarówno wewnętrzna, jak i zewnętrzna sfera życia stanie się spójna i pełna, wartościowa i bogata, twórcza i cenna. Nowe systemy wartości dostarczą norm dla kontroli i właściwej orientacji myślenia i działania Nasza teoria nie ma wiele wspólnego z teoriami wieszczącymi zagładę Zachodu. 28 w sytuacji wyboru między pozytywnymi i negatywnymi wartościami we wszystkich sferach życia społeczno-kulturalnego. Zakończy się lub w znacznym stopniu zostanie ograniczona umysłowa, moralna i społeczna anarchia. Ci, którzy utracili samokontrolę w momencie przekwitania kultury zmysłowej, na nowo ją odzyskają. Stosowanie brutalnej siły zostanie w dużym stopniu ograniczone i podporządkowane nowym normom i wartościom. Siła na nowo ustąpi miejsca słuszności. Stosunki społeczne przyjmą mniej represyjne i szlachetniejsze formy niż te, które dominowały w okresie przejściowym. W dziejach pojawi się nowy porządek społeczny, kulturalny, umysłowy i moralny. Jeśli okres przejściowy nie zakończy się w ten sposób, oznaczać to będzie, że twórcza historia społeczeństwa Zachodu dobiegła końca. W takim wypadku Zachód pogrąży się w bagnie niekończącej się anarchii i utraci swój twórczy potencjał, aż w końcu trafi do kostnicy lub zamieni się w muzeum. Takie są właśnie konsekwencje upadku fazy kultury zmysłowej naszego supersystemu kulturowego. Upadek ten nie oznacza końca kultury zachodniej ani utraty jej cywilizacyjnego dorobku, oznacza natomiast − w ramach jednego supersystemu − koniec pewnego istotnego etapu i przejście do następnego. Z tego punktu widzenia nasza teoria upadku stadium kultury zmysłowej nie ma wiele wspólnego z teoriami wieszczącymi zagładę Zachodu, wyniszczenie populacji, zniszczenie jego materialnych i duchowych wartości, upadek jego kultury i społeczeństwa. Wszystkie teorie tego rodzaju, opierające się głównie na analogiach organicznych, są błędne. Nasza koncepcja nie przewiduje śmierci kultury i społeczeństwa Zachodu, lecz jedynie koniec pewnego stadium rozwoju supersystemu i przejście do kolejnego, pełniejszego i mniej jednostronnego etapu, najpewniej neoideacyjnego, jeśli nie neoidealistycznego. Takie ujęcie wolne jest od chorobliwego pesymizmu właściwego teoriom śmierci kultury i społeczeństwa. Przekraczając najbliższą perspektywę upadku i zmiany, możemy przewidywać nadejście ideacyjnego lub, co mniej prawdopodobne, idealistycznego stadium, w kierunku którego zmierza nasz supersystem. W tym stadium szkodliwe skutki zanikania kultury zmysłowej zostaną znacznie ograniczone i wyzwolą się nowe moce twórcze. Podobnie jak to było wcześniej, moce te odegrają wielką i wspaniałą rolę, poszerzą obszar tego, co uznawane jest za rzeczywiste i wartościowe, na nowo nadadzą człowiekowi status obrazu Absolutu na tej planecie, uduchowią kulturę, uszlachetnią społeczeństwo i przybliżą człowieka do wszechwiedzącego i najdoskonalszego Absolutu. Następnie, prędzej czy później, stadium to zacznie ulegać dezintegracji i ponownie przemieni się w inne; wielka symfonia społeczno-kulturalnego życia przechodzić będzie od jednego stadium do drugiego, od jednej zmiany do drugiej − zawsze inna w swych zaskakujących odmianach i zawsze ta sama pod względem podstawowych prawidłowości rozwoju supersystemów. Proponowana tu koncepcja stanowi więc jedną z najbardziej optymistycznych teorii zmian społeczno-kulturowych. Z drugiej jednak strony, dramatyzm upadku i okresu przejściowego, poprzedzającego ugruntowanie się kolejnej fazy, w żadnym wypadku nie pozwala na miałki optymizm sprzedawców postępu i filisterskich entuzjastów komercyjnego „więcej i lepiej”. Nawet jeśli wieszczący śmierć cywilizacji krzyk Kasandry jest przesadzony, to przynajmniej nie zmienia historycznej tragedii w komedię muzyczna. Jeśli zaś chodzi o sprzedawców postępu, nawet jeśli są administratorami nauki, naukowcami, prezesami tego czy tamtego, dziennikarzami czy przedstawicielami działów handlowych, Są tak bardzo głusi, że nie potrafią odróżnić tragicznego Dies irae, dies illa od Fine and dandy. nie dość, że się mylą, to jeszcze nie mają zalet błądzącej Kasandry. Są tak bardzo głusi, że nie potrafią odróżnić tragicznego Dies irae, dies illa od Fine and dandy5. Cokolwiek się zdarza w historii, zawsze traktują to jako realizację postępu. Gdy IX Symfonię zastępuje prostacki jazz, autorytatywnie stwierdzają, że jest to rezultat „zoptymalizowanego postępu”. Gdy ludzka krew płynie wezbranymi strumieniami, widzą w tym „ekscytujący i pobudzający do myślenia eksperyment”, dopóki oczywiście nie jest to ich własna krew. Dopiero gdy spadnie na nich tragiczny dies irae, opuści ich próżny optymizm i zostaną płaczącymi błaznami w cyrku historii. Chociaż upadek stadium zmysłowego naszej kultury nie oznacza wyniszczenia populacji i kultury Zachodu, to okresowy zanik naczelnych wartości kulturowych, właściwy dla etapu przejściowego, ma zbyt katastrofalny charakter, skala ludzkich nieszczęść jest zbyt wielka, a tragizm tego dies irae zbyt dotkliwy, byśmy mogli się przyłączyć do filisterskich sprzedawców postępu. Nie możemy zaakceptować ani towarzystwa Kasandr, wieszczących śmierć kultury Zachodu, ani Kandy- dów i Pollyann, głoszących zracjonalizowany postęp. Nasza ścieżka biegnie pomiędzy tymi dwiema błędnymi drogami myśli społecznokulturowej6. Przyczyny kryzysu Należy teraz zadać pytanie, jak doszło do tego tragicznego kryzysu, jakie są jego przyczyny i źródła. Dlaczego człowiek współczesny, odnoszący sukcesy na polu nauki i techniki, nie był w stanie zapobiec własnej degradacji i tragedii, dezintegracji własnej kultury zmysłowej? Większość współcześnie udzielanych odpowiedzi jest bardzo powierzchowna. Przedstawiają one kryzys tylko jako pewnego rodzaju niedopasowanie mające naturę polityczną, technologiczną lub biologiczną. Niedopasowanie to uważane jest za coś przypadkowego, co nie jest nieodłącznym elementem współczesnej kultury zmysłowej. Stosownie do tego, z całkowitą pewnością siebie zaleca się z jednej strony przestrojenie ekonomiczne – począwszy od zmian w dziedzinie pieniądza i bankowości, cen i płac, ubezpieczeń społecznych, zabezpieczenia przed bezrobociem, starością, chorobą, na zniesieniu własności prywatnej skończywszy, a z drugiej strony − dostrojenie mechanizmów politycznych, począwszy od odtworzenia Ligi Narodów, monarchii bądź republiki, demokracji czy systemu totalitarnego, skończywszy na reformie służb państwowych i systemu partyjnego. Inni eksperci widzą ratunek w umiarkowanej terapii religijnej, polegającej na uczynieniu kościołów wygodniejszymi, obrzędów atrakcyjniejszymi, a kazań bardziej zajmującymi. Niektórzy nadal wierzą w magiczną moc edukacji i oczekują cudów w wyniku niewielkich zmian w programach nauczania, wzrostu liczby licencjatów, magistrów i doktorów wszelakich nauk rzeczywistych i wymyślonych, „uczonych pogadanek” prowadzonych na różnych forach, w klubach i salach pub- Nowe Średniowiecze 29 licznych, za pośrednictwem radia i telewizji, a szczególnie dzięki programom typu „Professor Quiz”7 czy „Information, Please”8, i wreszcie, za sprawą regularnego czytania dzienników i magazynów, przeglądów i przeglądów przeglądów. Są i tacy, którzy dopatrują się źródeł wszelkiego zła w degradacji biologicznej, nieprawidłowym dziedziczeniu, zanieczyszczeniu rasowym, błędnej selekcji czy Eksperci widzą ratunek w umiarkowanej terapii religijnej, polegającej na uczynieniu kościołów wygodniejszymi, obrzędów atrakcyjniejszymi, a kazań bardziej zajmującymi. 30 w innych czynnikach biologicznych. Zgodnie z tym, pokładają wielkie nadzieje w takich posunięciach jak kontrola urodzeń, zwiększenie spożycia witamin, sterylizacja nieprzydatnych społecznie jednostek, utrzymywanie czystości rasowej i tym podobne. Są wreszcie i tacy, którzy widzą przyczynę całego zamieszania w plamach na Słońcu, klimacie i anomaliach kosmicznych, uspokajając nas jednocześnie, że już wkrótce ilość plam się zmniejszy, klimat się unormuje i wszystko będzie dobrze. Niewątpliwie, niektóre z tych zaleceń, jeśli zostaną właściwie zastosowane, mogą doprowadzić do pewnej poprawy. Nie ulega jednak wątpliwości i to, że nie są one w stanie zapobiec kryzysowi, gdyż żadne z nich nie sięga źródła choroby. Nie docierając do źródła, da się jednak jej wyeliminować. Stwierdzenie to jest czysto indukcyjne. Wszystkie te środki łagodzące stosowano już wielokrotnie w przeszłości, nie zapobiegły jednak, nie zatrzymały, ani tym bardziej nie zakończyły kryzysu. Nierzadko przyczyniały się nawet do pogorszenia sytuacji. Tyle w kwestii wszelkich ekonomicznych, politycznych, edukacyjnych i tym podobnych środków zarad- czych. Co do teorii plam słonecznych i zmian biologicznych, to żadna teoria plam czy hipoteza klimatyczna nie może wyjaśnić losu którejkolwiek dawnej kultury. W jeszcze mniejszym stopniu mogą one wyjaśnić dynamikę procesu formowania się kultury zmysłowej, która przetrwała kilka wieków niezależnie od zmian klimatycznych, plam na Słońcu i innych kosmicznych czynników. W jeszcze mniejszym stopniu teorie te nadają się do wyjaśnienia obecnego kryzysu. Ogólnie rzecz biorąc, nieustająca zmienność życia społeczno-kulturowego nie ma z tymi czynnikami wiele wspólnego. Z biologicznego punktu widzenia, współczesne pokolenia wydają się być zdrowsze od poprzednich: wzrost nowych generacji jest wyższy, wydłużyła się długość życia, wyeliminowano wiele chorób. Biologicznie nie ustępujemy zatem naszym przodkom. Wbrew alarmom, wszczynanym przez eugeników, zwolenników czystości rasowej i wyznawców teorii dziedziczenia, problem nie dotyczy więc uwarunkowań biologicznych. Wszystko to daje wystarczającą podstawę by wątpić w słuszność powyższych diagnoz i w skuteczność proponowanych na ich podstawie remediów. Ich błędność wynika z szukania źródeł tragedii nie tam gdzie trzeba, z błędnej oceny charakteru choroby, a w szczególności z postrzegania jej jako czegoś przypadkowego, zewnętrznego wobec przekwitającej kultury zmysłowej. Przyczyny tragedii leżą jednak głęboko. Są one immanentne kulturze zmysłowej, nieodłączne od niej i należy ich poszukiwać w odległej przeszłości. Te same siły, które warunkowały powstanie niezwykłych osiągnięć kultury zmysłowej, stały się także przyczyną jej dezintegracji i kryzysu. Nemezis kultury zmysłowej jest jej alter ego, jest syjamskim bliźniakiem jej wielkości i chwały. Jak widzieliśmy, współczesna kultura zmysłowa powstała na podstawie naczelnego przekonania, że prawdziwa rzeczywistość i prawdziwe wartości mają głównie lub wyłącznie naturę zmysłową. Kwestionowano w niej realność i wartość tego, co pozazmysłowe. Uznawano, że nic takiego nie istnieje, albo − z racji swojej zmysłowej niepostrzegalności − że należy traktować to jako coś nieistniejącego. Konsekwentnie, zmysły, w niewielkim Przyczyny tragedii leżą jednak głęboko. Te same siły, które warunkowały powstanie niezwykłych osiągnięć kultury zmysłowej, stały się także przyczyną jej dezintegracji. tylko stopniu wspomagane przez umysł, uczyniono naczelnym autorytetem w kwestii rozróżniania prawdy i fałszu, tego, co rzeczywiste i nierzeczywiste, oraz tego, co wartościowe i bezwartościowe. Wszelkie charyzmatyczne, ponadzmysłowe i ponadracjonalne objawienia, wszelkie doświadczenia mistyczne i wszelkie prawdy wiary utraciły status obiektywnego doznania, obiektywnej prawdy czy prawdziwej wartości. Naczelna przesłanka dotycząca zmysłowej natury prawdziwej rzeczywistości i wartości jest korzeniem, z którego wyrosło drzewo naszej kultury zmysłowej, rodzące zarówno dobre, jak i złe owoce. Jego pierwszym dobrym owocem był bezprecedensowy rozwój nauk przyrodniczych i wynalazczości w zakresie techniki. Jego pierwszym złym owocem okazało się zgubne zawężenie zakresu prawdziwej rzeczywistości i prawdziwych wartości. Skoro prawdziwa rzeczywistość i prawdziwe wartości mają naturę zmysłową, to wszystko to, co ponadzmysłowe, od Boga po ludzki umysł, wszystko to, co niematerialne, czego nie można dostrzec w zwykłym postrzeganiu, czego nie można usłyszeć, posmakować, dotknąć lub powąchać, musiało zostać uznane za nierzeczywiste, nieist- niejące i pozbawione wartości. Tak właśnie się stało. Prymitywne i niedoskonałe ludzkie zmysły uczyniono najwyższym autorytetem orzekającym o rzeczywistości i wartości. Wskutek tego zubożono nieskończoność prawdziwej rzeczywistości i zredukowano ją do jednego z jej aspektów – tego, który odbierają w danym momencie nasze zmysły. Pozostałe aspekty rzeczywistości, dostępne ludzkiemu umysłowi i intuicji, zwłaszcza w rzadkich doświadczeniach charyzmatycznych wybranych jednostek, odrzucono jako nieistniejące. W ten sam sposób i z tych samych powodów zdegradowano i ograniczono cały świat wartości, a szczególnie wartości człowieka i jego kultury. Uznano człowieka i jego wartości za rzeczywiste o tyle, o ile mają one charakter zmysłowy; wszystko to, co w człowieku lub w wytworzonej przez niego kulturze jest niedostępne dla zmysłów zwykłego człowieka, uznawano za wątpliwą lub fikcyjną pseudowartość. W ten sposób zredukowano człowieka do anatomii i fizjologii. Często podawano w wątpliwość nawet status człowieka jako posiadacza niematerialnego umysłu, jego zdolność do refleksji, świadomość i sumienie. W taki sposób naczelna przesłanka systemu podcięła człowiekowi skrzydła, dzięki którym mógł się wzbić ku wyższym wartościom i subtelniejszym aspektom rzeczywistości. Gdy kultura weszła na tę ścieżkę, musiała nią podążać ku coraz większej sensoryzacji świata i wartości. Naturalną konsekwencją tego procesu był rozwój materializmu, gdyż nie ma nic bardziej zmysłowego od materii, powstanie radykalnego mechanicyzmu, gdyż nie ma nic prostszego od procesów mechanicznych, oraz wzrost hedonizmu, utylitaryzmu i zmysłowego ujmowania świata wartości, gdyż jedynie zmysłowe przyjemności i przykrości oraz zmysłowa użyteczność i bezużyteczność są, z tego punktu widzenia, Nowe Średniowiecze 31 czymś rzeczywistym. Skutkiem tego wzrost dzisiejszej kultury wiązał się z rozwojem mechanistycznego materializmu, płaskiego empiryzmu, powierzchownego pozytywizmu i prostackiego utylitaryzmu. Człowiek i jego pogląd na samego siebie nie mogły ujść tym tendencjom. Koncepcja Naczelna przesłanka systemu podcięła człowiekowi skrzydła, dzięki którym mógł się wzbić ku wyższym wartościom i subtelniejszym aspektom rzeczywistości. 32 człowieka jako nosiciela boskiego światła w świecie zmysłowym, jako wcielenia charyzmatycznej łaski, została uznana za zabobon i złudzenie. Rzeczywistość i wartość człowieka sprowadzono do biologicznego organizmu ze wszystkimi jego niedoskonałościami. Nic zatem dziwnego, że takie ujęcie doprowadziło do opisanej wcześniej degradacji człowieka, zarówno pod względem jego realności, jak i wartości. Z pewnością nie ma nic świętego w ułomnym ludzkim ciele, pod wieloma względami jest ono nawet gorsze od organizmów innych gatunków. Jeśli rzeczywistość i wartość człowieka nie wykraczają poza ramy jego organizmu, to wynika z tego jasno, że może być traktowany tak, jak traktuje się inne organizmy. Jeśli w danym momencie jest przydatny, należy o niego dbać, podobnie jak dba się o krowy i konie. Jeśli zaś nie ma on zastosowania, można go wyeliminować, podobnie jak pozbywa się szkodników, pasożytów czy starych zwierząt. W taki właśnie sposób traktuje się obecnie ludzi, szczególnie w tych kręgach, w których konsekwentnie utożsamia się człowieka z organizmem. W dzisiejszych czasach człowiek jako człowiek w świadomości wielu grup społecznych kultury zmysłowej nie ma żadnej wartości. Nie dostrzegają one żadnej charyzmatycznej wartości człowieka i, co za tym idzie, traktują go dokładnie tak samo jak traktuje się inne organizmy. Człowiek może żyć i dysponować warunkami do godnego życia tylko wtedy, jeśli jest komunistą albo nazistą, zwolennikiem New Deal albo Old Deal, albo przynajmniej przydaje się rządzącej frakcji. Jeśli „kolor” człowieka różni się od „koloru” członków frakcji, to z zimną krwią i z naukową efektywnością zostaje on wygnany lub zlikwidowany, staje się niebytem, wartością ujemną. To utożsamienie przejawia się w wielu współczesnych zjawiskach, takich jak wojny, rewolucje, przestępstwa i inne omawiane wcześniej bestialstwa9. Postępowanie to jest jednak tylko logiczną konsekwencją aktualnej naczelnej przesłanki naszej kultury. Całe to zło jest szkodliwym produktem tej kultury, tak samo jak nauka i technika są jej produktami godnymi podziwu. Wyrastają one z tego samego korzenia ograniczenia prawdziwej rzeczywistości i wartości do rzeczywistości zmysłowej. Z tego samego korzenia wyrosły także inne formy degradacji ludzkości − atomizacja wartości i omawiana wcześniej dezintegracja kultury w dziedzinie sztuki, filozofii, prawa, etyki itd.10 Wszystkie te zjawiska są w większości konsekwencjami tej samej naczelnej przesłanki. Z tego jednego korzenia wyrosło całe dzisiejsze społeczeństwo, podzielone na niezliczone obozy, zwalczające się przez otwarte bądź ukryte stosowanie przemocy i podstępów. Stosunki między pracodawcami a pracownikami, bankierami a związkami zawodowymi, bogatymi a biednymi, wykształconymi a niewykształconymi, uprzywilejowanymi a pozbawionymi praw, stosunki między klasami społecznymi, partiami politycznymi, grupami zawodowymi i w końcu między narodami, sprowadzają się obecnie do stanu ciągłej wojny, której naturę określa brutalna przemoc i oszustwo. Ten, kto dysponuje większą siłą, tryumfuje, słabsza strona zostaje zaś bezlitośnie podeptana i zniszczona. Takie jest właśnie źródło kryzysu naszej kultury zmysłowej. Rozwiązanie kryzysu W związku z tym, że kultura Zachodu wchodzi właśnie w okres przejściowy między stadium zmysłowym a ideacyjnym bądź idealistycznym, a w przeszłości podobne przejścia były okresami tragicznego dies irae, dies illa, naszym najważniejszym zadaniem jest nie tyle odwrócenie tragedii, co jest mało prawdopodobne, lecz sprawienie, by przejście to było jak najmniej bolesne. Jakie kroki możemy w tym celu przedsięwziąć? Nie będziemy się tu zajmować rozmaitymi środkami pomocniczymi, takimi jak działania polityczne, ekonomiczne, edukacyjne, genetyczne czy inne, które, nawet jeśli są skuteczne, mogą co najwyżej przyczynić się do złagodzenia tragedii, nie są jednak w stanie jej zapobiec ani nie stanowią rozwiązania problemu. Najważniejsze środki polegają na skorygowaniu największych wypaczeń zmysłowej kultury oraz na planowym przygotowaniu się na nieuniknione nadejście umysłowej, moralnej i społeczno-kulturowej rewolucji w społeczeństwach Zachodu. Pierwszym krokiem w tym kierunku jest jak najszersze, jak najgłębsze i jak najszybsze uświadomienie sobie niezwykłego charakteru obecnego kryzysu kultury i społeczeństwa. Najwyższy czas zrozumieć, że nie mamy do czynienia z żadnym zwykłym kryzysem, podobnym do tych, które pojawiają się średnio raz na dziesięć lat, lecz z jedną z największych transformacji w dziejach ludzkości, polegającą na przejściu z jednej naczelnej formy kultury w inną. Właściwe rozpoznanie niezmierzonego ogromu zmian, które staną się naszym udziałem, jest koniecznym warunkiem właściwej oceny środków i sposobów zmniejszenia skali nadchodzącej katastrofy. Marnym lekarzem jest ten, kto leczy zapalenie płuc tak samo jak lekkie przeziębienie. Podobnie, stosowanie wobec obecnego kryzysu terapii zakładającej, że jest ona tylko drobnym i niegroźnym niedopasowaniem czy dysfunkcją systemu, może przynieść tylko szkody. Musimy jak najszybciej pożegnać się z tą bezmyślną diagnozą i odstawić wszystkie powierzchownie działające leki, zalecane w obfitych ilościach przez krótkowzrocznych lekarzy społeczeństwa i kultury. Drugim krokiem jest jednoznaczne rozpoznanie, że zmysłowa forma kultury, ze swoimi Najważniejsze środki polegają na skorygowaniu największych wypaczeń oraz na planowym przygotowaniu się na nieuniknione nadejście umysłowej, moralnej i społeczno-kulturowej rewolucji. większymi i mniejszymi przesłankami, nie jest jedyną formą kultury oraz nie że jest wolna od wielu wad. Na swój sposób, kultury ideacyjne i idealistyczne są równie wspaniałe, co kultura zmysłowa. Po trzecie, gdy jakaś forma kultury starzeje się i przejawia oznaki wyczerpania, jak to się dzieje z każdą formą po pewnym czasie, kultura, aby zachować twórcze życie, musi się przekształcić – w naszym wypadku musi zastąpić dogorywającą formę zmysłową formą ideacyjną lub idealistyczną, integralną. Tylko taka zmiana może uchronić kulturę przed całkowitą dezintegracją lub mumifikacją. Nie należy walczyć z tą zmianą, lecz entuzjastycznie ją powitać, jest bowiem jedynym wyjściem w obliczu śmiertelnej agonii. Po czwarte, skoordynowane przygotowywanie tej zmiany wymaga gruntownego przemyślenia podstawowych przesłanek i wartości kultury zmysłowej, odrzucenia jej zdezaktualizowanych pseudowartości i przywrócenia wcześniej odrzuconych wartości. Taka reinterpretacja i reewaluacja winna zmierzać przede wszystkim w kierunku integralnej koncepcji prawdy, rzeczywistości i wartości, scharakte- Nowe Średniowiecze 33 34 ryzowanej w trzecim rozdziale11. Ponadto wymaga ona jednoznacznego uznania, że rzeczywistość zmysłowa i wartości zmysłowe są tylko jednymi z wielu aspektów nieskończenie bogatej prawdziwej rzeczywistości i wartości. Prawdziwa rzeczywistość ma też aspekt ponadzmysłowy, do którego możemy mieć dostęp za pośrednictwem umysłu, charyzmatycznej łaski lub subtelnej intuicji i ta ponadzmysłowa sfera jest najwyższym, absolutnym aspektem świata wartości. To samo odnosi się do rzeczywistości i wartości człowieka oraz najwyższych wyrazów jego kultury. Człowiek nie jest jedynie organizmem, ale jest też nośnikiem absolutnych wartości i jako taki jest świętością, niezależnie od płci, wieku, przynależności rasowej czy statusu społecznego, nie może być więc przez nikogo traktowany jedynie jako środek do osiągania jakichkolwiek celów. Podobnie sprawa ma się z naczelnymi wartościami kultury – nauką i techniką, religią i filozofią, etyką i sztuką – które są odzwierciedleniem, urzeczywistnieniem absolutnych wartości w świecie empirycznym. Nie można ich traktować jako narzędzi służących jedynie zmysłowej przyjemności czy użyteczności. Są one celami same w sobie. Skoro człowiek i jego wartości są święte, to w stosunkach między sobą ludzie powinni się kierować wysublimowaną miłością jako imperatywem kategorycznym. Skoro bowiem prawda, dobro i piękno są wartościami absolutnymi, to nie można ich w jakikolwiek sposób relatywizować czy degradować do arbitralnych konwencji. Jako wartości absolutne, wszystkie one stanowią jedność. Wobec tego, nauka nie może żądać całkowitego wyzwolenia się spod kontroli dobra i piękna, nie może więc i nie powinna służyć żadnym złym celom. Jeśli czasem do tego dochodzi, nauka nie spełnia swojej powinności i staje się pseudonauką. Podobna zasada obowiązuje dla sztuki. Jeśli jest ona jedynie środkiem uzyski- wania zmysłowej przyjemności i dystansuje się od jakichkolwiek moralnych czy poznawczych powinności, redukuje samą siebie do zwykłej rozrywki i staje się pseudowartością. Z integralnego punktu widzenia obecne antagonizmy między nauką, religią, filozofią, etyką i sztuką są nieuzasadnione, nie mówiąc już o tym, że są szkodliwe. W świetle odpowiedniej teorii rzeczywistości i wartości, wszystkie te sfery tworzą jedność, która ma jeden cel: ujawniać to, co absolutne w uwarunkowanym świecie Musi dojść do przekształcenia mentalności i postaw w kierunku norm określonych w Kazaniu na Górze. empirycznym, ku większej godności człowieka i na większą chwałę Bożą. Dlatego też wszystkie te dyscypliny powinny współpracować dla wypełnienia tego największego zadania. Po piąte, w następstwie przekształcenia mentalności kultury Zachodu musi dojść do stosownego przekształcenia stosunków społecznych i form organizacji społecznej. Tu także pierwszym krokiem musi być jednoznaczne rozpoznanie, że wszelkie empiryczne formy organizacji społecznej nie są czymś absolutnym, lecz względnym, a więc są czymś pozytywnym w jednych warunkach, a negatywnym w innych. To samo odnosi się do struktur społeczno-politycznych, ekonomicznych i innych instytucji przekwitającej kultury zmysłowej. Ani kapitalizm, ani socjalizm, ani komunizm, ani totalitaryzm, ani własność prywatna czy zbiorowa, ani mechanistyczny indywidualizm czy mechanistyczny kolektywizm, nie są wartościami absolutnymi. Żadna republika czy monarchia, arystokracja czy demokracja, państwo narodowe czy wielonarodowe, nie może uznawać się za coś absolutnego. Zależnie od okoliczności, każda z tych form może się okazać czymś dobrym albo bezwartościowym, pustym, a nawet szkodliwym fetyszem. Na przykład tak doniosłe wartości jak państwo narodowe czy nawet własność prywatna są już do pewnego stopnia przebrzmiałe. Trwają dłużej niż czasy, w których przynosiły wielką korzyść ludzkości. Obecnie instytucje te przynoszą raczej szkodę niż pożytek społeczny. Stanowią źródło wojen i rewolucji, rozlewu krwi i nienawiści, a także ubóstwa i nieszczęść dla przytłaczającej większości ludzkości – dla wszystkich za wyjątkiem rządzących i posiadaczy wielkich fortun. Po prostu dlatego, że człowiek jest świętością, żaden rząd ani władca nie ma prawa sprowadzać ruiny i cierpień na miliony ludzi w celu poszerzania terytorium, władztwa i potęgi państwa czy dla własnej chwały. Czasy izolowanych państw minęły i ludzkość stała się jedną oddziałującą na siebie wspólnotą. Po prostu dlatego, że człowiek jest świętością, żadna zamożna klasa nie ma prawa prowadzić rozrzutnego życia i cieszyć się swymi ogromnymi fortunami, jeśli miliony porządnych, uczciwych i przedsiębiorczych ludzi pozostaje bez pracy, chleba i możliwości zaspokojenia elementarnych potrzeb. Wzajemne zależności między życiem, szczęściem i godnością wszystkich klas są obecnie tak silne, że wkrótce żadna forma izolacji nie będzie uzasadniona ani możliwa. Nie jest to jednak zalecenie czysto mechanicznego, komunistycznego czy totalitarnego „uspołecznienia” własności prywatnej. Takie mechaniczne postępowanie może tylko ponownie sprowadzić na społeczeństwo te same nieszczęścia, które przynosiło zawsze w przeszłości. Musi dojść do przekształcenia mentalności i postaw w kierunku norm określonych w Kazaniu na Górze. Gdy nastąpi taka zmiana, praktyczne sposoby przekształcenia struktur ekonomicznych i politycznych w tym kierunku okażą się bardzo proste. Bez tej zmiany, żadna mechaniczna politycznoekonomiczna rekonstrukcja nie jest w stanie przynieść pożądanych rezultatów. Podobnie jest z innymi względnymi wartościami. Większość z tych wartości, które w okresie powstawania i rozkwitu kultury były uważane za doniosłe, zaczyna więdnąć, słabnąć i jałowieć. Musi dojść do transformacji stosunków społecznych, polegającej na zastąpieniu relacji przymusowych i kontraktualnych przez relacje bardziej boże i rodzinne. Skoro coraz bardziej rozprzestrzenia się przemoc, skoro stosunki kontraktualne okazują się puste i zepsute, jedynym rozwiązaniem jest zorganizowane działanie mające na celu wprowadzenie relacji rodzinnych. Nie tylko dlatego, że są one najszlachetniejszą odmianą relacji międzyludzkich, ale także dlatego, że w obecnej sytuacji tworzenie świata relacji rodzinnych jest jedynym sposobem ucieczki przed tryumfującymi rządami barbarzyńskiej siły. Kwestia tego, w jaki sposób najlepiej uczynić relacje rodzinne podstawą przyszłego społeczeństwa, jest zagadnieniem natury czysto praktycznej, które nie będzie tu rozważane. Każda praktyczna koncepcja orga- Kwestia tego, w jaki sposób najlepiej uczynić relacje rodzinne podstawą przyszłego społeczeństwa, jest zagadnieniem natury czysto praktycznej. nizacji społecznej, która ma uniknąć dominujących dziś krwawych zmagań, musi opierać się na zasadach rodzinnych. Ani przymus, ani próżny i egotyczny kontrakt nie mogą im zapobiec. Tak, w skrócie, przedstawia się odpowiedź na zaistniałą sytuację. Takie postępowanie umożliwi przetrwanie wszystkim wspaniałym osiągnięciom kultury zmysłowej i skoryguje jej fatalne błędy, przywróci bogactwo, pełnię i różnorodność prawdziwej rzeczywistości i wartości. Przywróci także człowiekowi świętość oraz przypomni mu Nowe Średniowiecze 35 36 o jego społecznej i kulturowej misji. Wszystkie te działania uderzą w samo źródło szkodliwego wzrostu naszego życia społecznego i kulturalnego. Takie są warunki, bez spełnienia których nie da się ani wyleczyć choroby, ani złagodzić tragedii związanej z okresem przejściowym. Nie ulega wątpliwości, że realizacja tych wytycznych jest nieskończenie bardziej skomplikowana niż zastosowanie powierzchownych środków, mających na celu ekonomiczną, polityczną czy jakiegokolwiek inną „regulację”. Proponowane przez nas rozwiązanie domaga się całkowitej zmiany obecnej mentalności, fundamentalnej transformacji naszego systemu wartości i głębokiej modyfikacji naszego nastawienia wobec innych, a także analogicznych przemian postaw wobec wartości kulturowych i świata jako takiego. Nie da się tego wszystkiego osiągnąć bez ciągłego, forsownego i czynnego wysiłku ze strony każdej jednostki z osobna. Tego typu działania są nieporównywalnie bardziej skomplikowane niż bezpośrednie manipulowanie czynnikami ekonomicznymi, politycznymi, biologicznymi i innymi. Proste półśrodki zawsze jednak okazują się zawodne, szczególnie w wypadku kryzysu na wielką skalę. Doświadczenie ostatnich dziesięcioleci w oczywisty sposób uświadamia nam bezsilność, a często i szkodliwość licznych łatwych rozwiązań. Im bardziej ingerowaliśmy w ekonomię, tym bardziej ją destabilizowaliśmy. Im bardziej wyklinaliśmy wojnę, tym bardziej katastrofalną przybierała ona postać. Im bardziej staraliśmy się usprawnić pomoc społeczną, tym więcej ludzi doświadczało życiowych trudności. Najwyższy czas, żebyśmy przestali zwodzić samych siebie prostymi środkami zaradczymi, które nie powstrzymały procesu dezintegracji i nie są w stanie go powstrzymać. Proponowane tu remedium jest nieskończenie trudniejsze, ale tylko ono może okazać się skuteczne. Kryzys − sąd − katharsis − łaska − zmartwychwstanie Zaproponowane tu remedium nie opiera się na jakimś pobożnym życzeniu, lecz na uprawnionej indukcji socjologicznej. Tak właśnie rozwiązywano podobne kryzysy w przeszłości. Rozwiązanie to można sprowadzić do krótkiej formuły: kryzys − sąd − katharsis − łaska − zmartwychwstanie. Proces ten zawsze polegał na zastąpieniu uschniętego korzenia kultury zmysłowej korzeniem ideacyjnym lub idealistycznym, co w konse- Proponowane przez nas rozwiązanie domaga się całkowitej zmiany obecnej mentalności, fundamentalnej transformacji naszego systemu wartości i głębokiej modyfikacji naszego nastawienia wobec innych. kwencji prowadziło do zastąpienia dekadenckiej kultury zmysłowej przez kulturę pełniejszą i bardziej uduchowioną. I odwrotnie, w wypadku kryzysu zużytej kultury ideacyjnej bądź idealistycznej dochodzi do odwrotnego podstawienia − korzeń zmysłowej kultury zastępuje korzeń ideacyjny lub idealistyczny. Mówiąc dokładniej, problem przekwitającej kultury zmysłowej znikał za sprawą pojawienia się nowych religii lub rewitalizacji religii z przeszłości. Zasadniczą reorientację wartości, uduchowienie sposobu myślenia i uszlachetnienie postępowania osiągano zawsze w formie lub za pośrednictwem przemian religijnych. Praktycznie każda wielka światowa religia powstała albo też przeżywała odrodzenie w czasach głębokiego kryzysu. Tak było na przykład w starożytnym Egipcie u schyłku Starego, Średniego i Nowego Państwa, jak również w Babilonii około roku 1200 przed Chr. Zjawisko to po- jawia się też w historii kultury hinduskiej, w której każdy poważny kryzys łączył się z odnowieniem hinduizmu lub z pojawieniem się bądź odrodzeniem buddyzmu. Z podobną prawidłowością mamy także do czynienia w historii Chin, gdzie kryzys VII i VI wieku przed Chr. ustąpił za sprawą pojawienia się taoizmu i konfucjanizmu. Następnie, w historii kultury żydowskiej kryzysy z IX i IV wieku przed Chr. zostały złagodzone lub uleczone dzięki proroctwom Eliasza i Elizeusza, Amosa, Ozeasza i Izaaka, Ezechiela i Jeremiasza, Ezdrasza i jego następców. Wreszcie, by użyć jeszcze jednego przykładu, kryzys zmysłowej kultury grecko-rzymskiej zakończył się za sprawą rozpowszechnienia chrześcijaństwa. Należy podkreślić, że wymienione społeczeństwa uniknęły rozkładu nie dzięki praktycznym i fachowym zabiegom natury ekonomicznej, politycznej, czy genetycznej, lecz głównie dzięki przeobrażeniu struktury wartości, uduchowieniu sposobu myślenia, uspołecznieniu postępowania i uszlachetnieniu relacji międzyludzkich, czego dokonano za pośrednictwem religii. Stąd formuła: kryzys − sąd − katharsis − łaska − zmartwychwstanie. Prześledźmy teraz bardziej szczegółowo przebieg tych przewrotów. Jak to już zostało wykazane we wcześniejszych rozdziałach, u schyłku kultury zmysłowej jej wspaniały dawniej gmach zaczyna się chwiać. Zmysłowe przyjemności i komfort, użyteczność, pewność, bezpieczeństwo i wolność zaczynają przemijać. Pojawiają się nagminnie wojny i inne konflikty, zezwierzęcenie, rozlew krwi i zniszczenia. Wysiłki mające na celu połatanie walącego się systemu zawsze kończą się na niczym. W takich okolicznościach ludzie nie mogą w końcu nie zauważyć pustki kultury zmysłowej, bezsensu dalszego uznawania jej wartości i utrzymywania przestarzałego sposobu życia opartego na przegniłej podstawie. Uświadomienie sobie tego wszystkiego prowadzi następnie do ucieczki spod znaków kultury i wartości zmysłowych pod sztandary wartości ideacyjnych lub idealistycznych, które wydają się wieczne, niezniszczalne i niezależne od tego, co materialne i zewnętrzne. Przez taki właśnie ognisty sąd dokonuje się oczyszczenie społeczeństw ze zmysłowych grzechów i ułomności. Kiedy proces ten dobiega końca, następuje kolejna faza łaski, czyli charyzmatu. Po okresie zniszczeń następuje okres wzrostu. Atomizację wartości zastępuje ich uniwersalizacja i absolutyzacja; praktyczność, przyjemność i użyteczność zostają zastąpione poczuciem obowiązku; rozwiązłą wolność wypiera świętość norm i sprawiedliwość; przymus i egoizm ustępuje, jeśli nie powszechnej, wszechogarniającej i wszystko wybaczającej miłości, to przynajmniej bardziej rodzinnym Zasadniczą reorientację wartości, uduchowienie sposobu myślenia i uszlachetnienie postępowania osiągano zawsze za pośrednictwem przemian religijnych. i altruistycznym relacjom międzyludzkim. Religia, etyka i prawo przemagają niczym nieokiełznane rządy siły i oszustwa. Bóg zajmuje miejsce materializmu, a wartości duchowe zastępują wartości zmysłowe. Krótko mówiąc, wszystkie naczelne wartości kultury zmysłowej zostają zastąpione przez wartości mniej zmysłowe, za to bardziej ideacyjne lub idealistyczne. Oczyszczone i uszlachetnione społeczeństwo buduje sobie nowy dom oparty na tym, co absolutne, na Bogu, miłości, poczuciu obowiązku, poświęceniu, łasce i sprawiedliwości. Gdy trucizna kultury zmysłowej zostaje usunięta, gdy ustaje walka i rozlew krwi, gdy przywrócony zostaje ład i bezpieczeństwo, powstaje stabilny porządek społeczny i dochodzi do wyzwolenia nowych Nowe Średniowiecze 37 sił twórczych. Społeczeństwo i pojedyncze jednostki kolejny raz cieszą się spokojem wewnętrznym, ludzie się lepiej rozumieją między sobą, ze światem i z Bogiem. Wszystko to zostaje przywrócone w fazie Wysiłki mające na celu połatanie walącego się systemu zawsze kończą się na niczym. W takich okolicznościach ludzie nie mogą w końcu nie zauważyć pustki kultury zmysłowej. 38 zmartwychwstania wraz z obiecującą perspektywą nowego twórczego życia. Taki był niezmienny tok wielkich kryzysów w przeszłości. Takie jest też wyjście z obecnego kryzysu. Nie ma innego rozwiązania. Gdyby ludzie byli w stanie wyciągać wnioski z doświadczenia i lekcji, jakie daje nam historia, już dawno znaleziono by remedium na kryzys i nie trzeba by przechodzić przez płomienie sądu ani przez dalsze etapy kryzysu. Gdy tylko system kultury zmysłowej zacząłby przejawiać pierwsze oznaki rozpadu, społeczeństwo świadomie dokonywałoby pożądanej ideacyjnej lub idealistycznej reorganizacji wartości, sposobu myślenia i postępowania. Niestety, wydaje się, że homo sapiens nie korzysta z nauk, jakie daje mu historia i doświadczenie społeczno-kulturowe. Korzysta za to ze zgromadzonego doświadczenia w kwestii zdrowia fizycznego. Gdy człowiek jest chory, rezygnuje z rozmaitych przyjemności, zdolny jest do poświęceń, takich jak leżenie w łóżku, zażywanie przepisanych leków i − ogólnie rzecz biorąc − zachowuje się racjonalnie. Często pomaga to w uniknięciu znacznie poważniejszych konsekwencji, ze śmiercią włącznie. W takiej sytuacji człowiek nie kwestionuje słuszności związków przyczynowych oraz ich konsekwencji. Nie przejawia lekkomyślności ani głupoty, nie oczekuje też cudów. Człowiek nie wyciąga jednak prawie żadnych wniosków z nauczek, jakie dała mu historia w kwestii życia i śmierci, rozkwitu i zagłady społeczeństw. Zachowuje się tak, jak gdyby w ogóle nie było przeszłości, lub jak gdyby nie można jej było porównywać pod żadnym istotnym względem ze stanem, w jakim znajduje się jego własne społeczeństwo, lub jak gdyby nie było żadnych związków przyczynowych albo schorzeń społeczno-kulturowych. Nie znajduje wobec tego powodu, by poświęcać doraźne przyjemności i inne zmysłowe korzyści czy wartości, aby uniknąć poważniejszej katastrofy. W tej sferze doświadczenia człowiek pozostaje praktycznie niezmienny. Na przykład, mimo niezliczonych dowodów na rzecz przejściowego charakteru wszelkich imperiów opierających się na przemocy, człowiek w swej ślepocie i szaleństwie wielokrotnie próbował, i nadal próbuje, za pomocą tych samych metod budować wieczne imperia. Podobnie, mimo ciągłych niepowodzeń w kwestii kontroli cen za pomocą decyzji rządowych, stale podejmuje się takie próby. Ile to już razy człowiek spodziewał się osiągnąć wielkie szczęście przez czysto mechaniczne zlikwidowanie wartości prywatnej! Powtarza się jednak wciąż tego typu eksperymenty, mimo ich oczywistej bezsensowności. W historii ludzkości wzniecono już kilka tysięcy rewolucji mających na celu ustanowienie raju na ziemi. Nadal jednak wybuchają one z pełną mocą, bez względu na to, że praktycznie żadnej z wcześniejszych nie udało się zrealizować swoich zamierzeń. Każda karta historii jest świadkiem wojen prowadzonych w przekonaniu, że to właśnie one położą kres wszelkim wojnom, obalą despotyzm, wprowadzą powszechną demokrację, pokonają niesprawiedliwość, zlikwidują nieszczęścia itd. Nadal obserwujemy gatunek homo sapiens pochłonięty tą szaloną pogonią. Patrząc z tego punktu widzenia, historia ludzkiego rozwoju istotnie jawi się jako historia ludzkiej głupoty! Ta niezdolność do nauki przejawia się także w obecnej nadziei na wyplątanie się z kryzysu za pomocą różnych prostych, lecz nieskutecznych sztuczek, bez fundamentalnej reorganizacji świata wartości, bez gruntow- Im bardziej będziemy odporni na naukę, tym bardziej bezwzględny będzie okres próby, tym straszliwszy będzie dies irae. nej zmiany sposobu myślenia i postępowania, bez trwałego wysiłku dla urzeczywistnienia boskiej twórczej misji człowieka na Ziemi. Nie da się osiągnąć tego celu, jeśli będziemy postrzegać siebie jedynie jako myślące mechanizmy lub organizmy redukujące się do układu trawiennego i funkcji rozrodczych, kierowane przez rezidua, popędy i odruchy. Stąd właśnie bierze się kryzys i stąd bierze się konieczność strasznego dnia sądu, który jest jedynym sposobem nauczenia nas tego, czego nie chcemy się nauczyć w inny sposób. Volentem fata ducunt, nolentem trahunt12. Im bardziej będziemy odporni na naukę i im mniej chętnie i swobodnie wybierzemy jedyną dostępną dla nas drogę ocalenia, tym bardziej bezwzględny będzie okres próby, tym straszliwszy będzie dies irae okresu przejściowego. Miejmy jednak nadzieję, że otrzymamy łaskę zrozumienia i będziemy mogli wybrać właściwą drogę zanim będzie za późno, drogę prowadzącą nie do śmierci, lecz do pełniejszej realizacji wyjątkowej twórczej misji człowieka na naszej planecie. Benedictus qui venit in nomine Domini! Przełożył Benedykt Olszewski 39 Przypisy: 1. Przekład ostatniego rozdziału książki Pitirima A. Sorokina The Crisis of our Age. The Social and Cultural Outlook, Dutton, New York 1946, zatytułowanego The disintegration of sensate culture: the roots of the crisis and the way out, s. 298-326. Przekład za uprzejmą zgodą Sergeia P. Sorokina. 2. Początkowo negatywne określenie śpiewaków w swoisty sposób interpretujących utwory (ang. croon – nucić, zawodzić). Określenie to powstało i było popularne w latach czterdziestych XX wieku (przyp. tłum.). 3. P. A. Sorokin, The Crisis of our Age, dz. cyt., s. 26 (przyp. tłum.). 4. W kwestii przepływu wybitnych umysłów, zob. P. A. Sorokin, Social and Cultural Dynamics, American Book Company, New York 1937, t. IV, rozdz. 7. 5. Tytuł popularnej w Ameryce w latach trzydziestych piosenki z musicalu o tym samym tytule (przyp. tłum.). 6. W kwestii ogólnego ujęcia teorii zmian społeczno-kulturowych zob. P. A. Sorokin, Social and Cultural Dynamics, dz. cyt., t. IV, passim. 7. Pierwszy radiowy quiz emitowany przez CBS i ABC w latach 1936-1948 (przyp. tłum.). 8. Quiz radiowy emitowany przez NBC w latach 1938-1948 (przyp. tłum.). 9. Sorokin odwołuje się tu do poprzednich rozdziałów The Crisis of our Age, zwłaszcza do rozdziału szóstego Criminality, war, revolution, suicide, mental disease, and impoverishment in the crisis period (przyp. tłum.). Nowe Średniowiecze 10. Sorokin odwołuje się do drugiego, trzeciego i czwartego rozdziału The Crisis of our Age, zatytułowanych kolejno The crisis of fine art, The crisis in the system of truth: science, philosophy, and religion i The crisis in ethics and law (przyp. tłum.). 11. P. A. Sorokin, The Crisis of our Age, dz. cyt., s. 112-114 (przyp. tłum.). 12. „Powolnego los prowadzi, opornego ciągnie siłą” (przyp. tłum.). FILOZOFICZNY ZYGZAK EUROPY1 Wiaczesław I. Moisiejew Co dalej? Do rozważań Pitirima Sorokina mniej lub bardziej nawiązują kolejne artykuły w tych „Pressjach”. W tej tece publikujemy też recenzję jego Ruchliwości społecznej. Potencjalni następcy Kanta i Hume’a będą coraz częściej zwracać się ku teologii lub ideacyjnym bądź idealistycznym systemom filozoficznym, będą rozwijać te nurty myśli, a nie empiryzm czy inne zmysłowe filozofie. Pitirim Sorokin R 40 Jacek Karaszewski / daily.art.pl ozwój europejskiej racjonalności zawiera w sobie pewną zagadkę. Próby jej rozwiązania nieraz prowadziły do powstania różnego rodzaju modeli historii, począwszy od linearnego schematu „starożytność − średniowiecze − nowożytność”, aż do „morfologii historii” Oswalda Spenglera. Naszym zdaniem lepiej mówić nie tyle o „zmierzchu Europy”, lecz o pewnym „zygzaku Europy”, który przejawia się w różnego rodzaju pęknięciach i połączeniach procesu historycznego, które widać przy jego jednowymiarowej projekcji. Na przykład metafizyka zawsze pretendowała w historii filozofii do pełnienia roli najbardziej fundamentalnej dyscypliny filozoficznej, metafilozofii, w ramach której filozofia w najczystszej postaci przedstawiała się jako filozoficzny logos, to znaczy jako wiedza filozoficzna w swojej sofijnej doskonałości, wiedza, której wszystkie elementy i relacje były przeniknięte związkiem z tym, co absolutne. Wystarczy wskazać na takie klasyczne dzieła metafizyczne jak dialogi Platona, Organon Arystotelesa, Enneady Plotyna, O zasadach Orygenesa, Sumę teologii św. Tomasza z Akwinu, Monadologię Leibniza czy Etykę Spinozy. Od czasów Kanta w filozofii powszechnie zapanowała jednak krytyczna postawa wobec dziedzictwa historycznego, która sprawiła, że historia filozofii stała się swego rodzaju „filozoficzną podświado- Lepiej mówić nie tyle o „zmierzchu Europy”, lecz o pewnym „zygzaku Europy”, który przejawia się w różnego rodzaju pęknięciach i połączeniach procesu historycznego. mością”2. Tysiące lat od swojego powstania filozofia znowu uległa zamroczeniu skrajnościami. Zdolności teoretycznego rozumu próbowano w uniesieniu wtłoczyć w wąską sferę tego, co postrzegalne, filozofię − w ramy Nowe Średniowiecze 41