Mapa Kultury
Transkrypt
Mapa Kultury
Pobrano z portalu Mapa Kultury 04.07.2011 Kolorowe skarpetki i jazz ____________________________ autor: Miriam Kołak Leopold Tyrmand do dziś jest postacią zagadkową. Na jego temat krąży wiele legend i anegdot. Nie wiadomo, ile z nich stworzył sam „Poldek”. Wiele osób przyznaje, że lubił ubarwiać i kreować swój image. Jednym z najbardziej znanych jest wizerunek Tyrmanda jako zbuntowanego bikiniarza, którego nieodłącznym elementem garderoby były kolorowe skarpetki. Jak pisze w swej książce Mariusz Urbanek: „Nazwa bikiniarze pochodzi od krawatów przywożonych z Ameryki. Były na nich wymalowane palmy z atolu Bikini, na którym dokonano próbnych eksplozji atomowych. Bikiniarze czesali się w tzw. kaczy kuper; z przodu włosy musiały być uniesione ku górze, z tyłu sczesane. Na głowie kapelusz ściśnięty w naleśnik albo wypchana gazetami oprychówka. Luźna marynarka z samodziału. […] Do tego buty na słoninie i koniecznie wąskie, przykrótkie spodnie. Wąskie spodnie były szalenie antykomunistyczne, bo wszyscy Rosjanie w Warszawie nosili spodnie bardzo szerokie. […] No i oczywiście słynne kolorowe skarpetki Tyrmanda. Eryk Lipiński chwalił się, że przywiózł je Tyrmandowi w 1949 roku z Moskwy. Były w czerwono-zielono-pomarańczowo-czarne paski. […] Odtąd (Tyrmand, przyp. red.) chełpił się, że skarpety są jak najbardziej ideologicznie słuszne, bo kupione w Moskwie […]”¹. To chwalenie się było oczywiście graniem na nosie komunistom. Dla nich kolorowe skarpetki oznaczały niemalże zamach na Związek Radziecki. Oglądając zdjęcia Leopolda Tyrmanda, trudno stwierdzić, by wyglądał, jak przytoczony w opisie bikiniarz. Odznaczał się raczej, równie niebezpieczną w oczach komunistów, zachodnią elegancją. Jednak niewątpliwie miał wzorzyste, kolorowe skarpetki i, tak jak bikiniarze, kochał zakazany jazz, którego był jednym z głównych propagatorów w Polsce organizując między innymi koncerty i festiwale. Warto więc choć spróbować przybliżyć życie tej barwnej postaci. Leopold Tyrmand urodził się 16 maja 1920 roku w Warszawie w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. W 1938 roku ukończył warszawskie Gimnazjum imienia A. Kreczmara, następnie zaś udał się do Paryża. Tam przez rok studiował na Wydziale Architektury Akademii Sztuk Pięknych i po raz pierwszy zetknął się z muzyką jazzową. W czasie wojny Tyrmand przebywał najpierw w Warszawie, po czym przedostał się do Wilna. W czerwcu 1940 roku miasto zostało zajęte przez wojska radzieckie. Leopold Tyrmand podjął wówczas pracę w wydawanym po polsku dzienniku „Prawda Komsomolska”, publikował tam swoje felietony polityczno-propagandowe „Na kanwie dnia” oraz artykuły sportowe. Ten fakt z życia pisarza, który w późniejszych latach podkreślał swoje antykomunistyczne poglądy, do dziś budzi kontrowersje i dyskusje. Powróćmy jednak do jego dalszych losów, ponieważ już jesienią 1940 roku nawiązał on kontakty z jedną z konspiracyjnych grup niepodległościowych. Działania w niej sprawiły, że w 1941 roku Tyrmand wraz z kolegami został aresztowany przez NKWD, a następnie skazany na osiem lat więzienia. Wyrok uzasadniono przynależnością do organizacji o charakterze antyradzieckim. Na szczęście już w czerwcu Tyrmandowi udało się uciec do transportu kolejowego i powrócić do Wilna, które zostało zaatakowane przez Niemców. Odtąd, aby nie odkryto jego żydowskiego pochodzenia, zaczął podawać się za obywatela francuskiego. Sam zgłosił się na roboty do Niemiec, gdzie pracował między innymi jako kelner. Gdy jako marynarz próbował przedostać się do neutralnej Szwecji, został schwytany i osadzony w obozie koncentracyjnym Grini, w którym przebywał do końca wojny. strona 1 / 2 Pobrano z portalu Mapa Kultury Po powrocie do Warszawy pracował jako redaktor w wielu czasopismach. Między innymi w „Przekroju” (z którego został wyrzucony za napisanie artykułu krytykującego stronniczość radzieckich sędziów podczas meczu bokserskiego) czy w „Tygodniku Powszechnym”. Ten jednak został zamknięty w 1953 roku za odmowę wydrukowania nekrologu Stalina. W karierze Tyrmanda znalazła się również praca w Polskim Radiu. Mimo ciążącego na nim nieoficjalnego zakazu druku Tyrmand zasiadł do tworzenia Dziennika 1954, który wówczas nie został ukończony. Pisarz wydał go dopiero w 1980 roku. Prawdziwy przełom nastąpił w 1954 roku, kiedy nasz bohater otrzymał od wydawnictwa Czytelnik zlecenie napisania powieści. W ten sposób powstała bestsellerowa powieść sensacyjna, ukazująca w nietypowy, niesocrealistyczny sposób powojenną Warszawę. Dziś Zły mógłby niewątpliwie stać się scenariuszem kasowego filmu kryminalnego. Literackie „pięć minut” Tyrmanda skończyło się w 1958 roku w związku z coraz ostrzejszą polityką wewnętrzną Władysława Gomułki. Należy jednak przytoczyć choć kilka innych dzieł Tyrmanda, takich jak Filip, Gorzki smak czekolady Lucullus, Siedem dalekich rejsów czy Życie towarzyskie i uczuciowe, które piętnując twórców za posłuszeństwo władzy komunistycznej, wywołało na salonach niemały skandal. Wraz z otrzymaniem w 1965 roku paszportu Leopold Tyrmand, poddawany represjom ze strony władzy, opuszcza Polskę, by trafić do Stanów Zjednoczonych, skąd pochodził ukochany przed pisarza jazz. W Ameryce, gdzie szybko staje się rozpoznawanym publicystą, współpracuje między innymi z „The New Yorkerem”, zakłada miesięcznik „Chronicles of Culture” oraz wykłada na uczelniach State University of New York i Uniwersytecie Columbia. Należy też wspomnieć o współpracy Leopolda Tyrmanda z paryską „Kulturą”, która kończy się konfliktem z Jerzym Giedroyciem. W Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej poglądy Tyrmanda uważano za wywrotowe i zagrażające państwu, jednak w Stanach okazują się bardzo konserwatywne i ulegają zaostrzeniu. W historii Leopolda Tyrmanda było wiele kobiet i niewątpliwie zasłużył on na miano „kobieciarza”. Oprócz mniej trwałych związków w jego życiu pojawiły się aż trzy żony. Pierwszy ślub odbył się w 1955 roku, a wybranką serca była Małgorzata Rubel-Żurowska. Drugą żoną była projektantka mody Barbara Hoff, zaś trzecią Marry Ellen Fox, z którą doczekał się bliźniąt: Rebeki i Matthew. Jego bujne i kontrowersyjne życie zakończyło się nagle 19 marca 1985 roku. Jednak pełna tajemnic legenda żyje nadal. [1] Mariusz Urbanek, Zły Tyrmand, Warszawa 1992, s. 66–67. strona 2 / 2