TaKa sobie fotografja naszego życia.

Transkrypt

TaKa sobie fotografja naszego życia.
Rok III.
Niedziela dnia t 8 sierpnia 1929 r.
O p la ta p eceto w a
uiszczona ryczałtem .
N r. 3 3
TYGODNIK
[!6$lii[|iBii$łi6gii flłrm w m Komiüio EoM iEeiii Polsliei Partii forialislwoti.
K w artalnie zł. 1.30. Z odnoszeniem
do dom u Zł. 1.65. gr. Rocznie 5.20
z przesyłką zł. 860.
REDAKCJA i ADMINISTRACJA:
II Bg[|gb|ni nmjmnjg w p o n ied ziałk i
Częstochowa, ulica Koszciuszki Nr. 62. P “eü™ UI PIW™!« w piątki
I czynna jest w czw artki,
Telefon Nr. 37. P.K.O. 66.600
boty o d fio d z . 17-ei
od 3—4.
od 6—8.
piątki i se- I
do 20
(6Di on ero 10 or.
TaKa sobie fotografja naszego życia.
Walka z P. P. S. idzie „na całego”
Pan Prystor rozwiązuje Zarządy Kas
Chorych o ile mają na sumieniu grzech
śmiertelny: wybrany przez członków
Zarząd pepesowski.
Samorządom socjalistycznym trosz*
w inny sposób podstawia się nogę,
'gdzieindziej znów rozwiąże się oddział
związku i „robota“ pomaleńku pcha
się...
flle to nie pomaga! muszą więc
chwytać się innych środków!
. Trzeba zatruć dusze ludu niewiarą...
Zadanie to postawiły sobie gazety „sa­
nacyjne” i reakcyjne.
tnj o^Blag ier ek Krakowski ogła-^
sza nowy rozłam w P P S.
i,
-
Dawni „niezależni” z d-rem Drobnerem na czele rzekomo tworzą nową
partję, w Łodzi jest rozłam itd. itd.
Czekamy tygodnie i miesiące, roz­
łamu jak nie było, tak niema, zaś tow.
dr. Drobner publicznie piętnuje kłam­
stwo „Kurjerka”, ale kto nie czyta pi­
sma socjalistycznego, ten w dalszym
ciągu wierzy w „nowy rozłam”.
Są l Inni am atorzy
jabłek.
kw aśnych
W Częstochowie ks. Jastrzębski uwziął się na nasze pismo i jako miej­
sce walki wybrał sobie akurat pogrze­
by, na których wypowiada walkę So­
cjalizmowi itd., v
Pomijając niestosowność mtejsca na
tego rodzaju wybryki, trzeba zaznaczyć,
że ta nowa wojna też nie pom aga, bo
liczba czytelników „Częstochowianina*
rośnie i rośnie... (np. w ostatnich 2 ch
tygodniach o cały tysiąc).
Znajdzie się więc, w razie potrzeby
skuteczniejszy środek na socjalistycz­
nego wilka. Jest nim pan cenzor i je­
go ołówek. Uległ konfiskacie poprzed­
ni Nr. „Częstochowianina" za feljeton
(uważajcie!) za wezwanie do składek
na fundusz prasowy; Pismo ponosi
straty, czytelnik nie ma gazety nieza­
leżnej więc czyta sanacyjne bujdyl
Starzec 94 letni Bolesław Limanowslu,.o.j^ąttą,-lisV^
pospolitej,^ ~ ale list zasłużonego sta r­
ca nie dojdzie do was czytelnicy, —
bo go pan cenzor połknął na śniada­
nie. T e sa wszystko objawy walki o
dusze walki z prawdą!
A le prawda po stok roć zab ita
po stok roć zm artw ychw stanie!
Czujem y 1 w ierzym y w to
w szyscyl
Kto tego pragnie niech dołoży swo­
ją cegiełkę, bo minęły i tezpow rotnie
czasy cudownych lasek.
W tfi ™alce ° prawdę dołóżcie pra­
cy, socjaliści i prawdziwi dem okraci,
ho gdy zbliży się godzina rozstrzygnięć
d n s z a l u d u musi być czysta i prze­
pojona w ia rą,.w :zw y o łęstw o ł* < -":
,
Min. Pracy p. Prystor działa i niszczy
Na porządku dziennym
’ W rzeczyw istości jest to walka z
klasowym ruchem robotniczym , przed­
tem w sejmie, dzisiaj w kasach, ä ju­
tro zacznie się zapew ne na innych od­
cinkach.
Owi świeżo mianowani „prystorow cy” nie potrafią kierow ać kasami, brak
im dośw iadczenia i kwalifikacji. Pa­
nowie ci zniszczą Kasy, w ażną placów­
kę robotniczą, a ucierpi na tem, jak
zwykle — klasa robotnicza w Polsce.
O tem że sprawa pana m inistra
Czechowicza jest ponownie odesłana
do rozpatrzenia Sejmowi i że Trybunał
Stanu uznał konstytucyjne prawo Sej­
mu do kontrolowania wydatków rządu.
O tem, że rząd wydał z pieniędzy
społeczeństwa ośm miljonów zł. na po­
parcie przy wyborach listy B. B. I że
stało się to za wiedzą i wolą p. Marsz.
Józefa Piłsudskiego.
O tem , te winni skandalicznej bu­
dowy gmachów dyrekcji kolejowej w
Chełmie nie tylko nie zostali ukarani
ale bezprawnie otrzymali emerytury.
O tem , że pan pułkownik Miedziński jak® minister poczt i telegrafów
wydał z pieniędzy państwowych 23.000
zł. bez uzasadnienia. i te Najwyższa
Izba Kontroli Państwa zakwestionowa­
ła tę sumę.
O tem , że panowie ministrowie pulkowskiego rządu pąństwowemi sam o­
chodami pojechali sobie na zagranicz­
ne wywczasy, podczas gdy brak pie­
niędzy na najpilniejsze potrzeby.
O tem , że z 560 miljonów złotych,
które bez upoważnienia Sejmu wydał
pan Czechowicz dużą sum ę poświęco­
no na taką konieczność państwową,
jak urządzenie w Prezydjum Rady Mi­
nistrów luksusowego mieszkania dla
pana Sławka.
Kasy Chorych, są jedne z tych nie­
licznych zdobyczy klasy robotniczej,
które nie potrzebow aliśm y się w sty­
dzę. Oczyw iście i my kasom mogli­
byśmy niejedno zarzucić, mimo to na­
leżały pasze kasy do najlepszych w
Europie. W ystarczy wskazać na jeden
fank: gdzie i jak klasa robotnicza le­
czyła się przed wojną? U felczerów, u
znachorów w najlepszym razie u leka­
rzy fabrycznych.
A dzisiaj? W kasach chorych u le­
karzy specjalistów leczy się także i
rodzina, otrzym uje się, chociażby skro­
mne, zasiłki, lekarstw a itp.
R.P.S. jest. najsilniejszą organizacją
robotniczą w kraju, miała więc naj­
większe wpływy w kasach. O tern d e ­
cydowały m asy, wybierające socjali­
stów do rad i zarządów Kas Chorych.
Nie podobało się to wszystkim Sław ­
kom z rozm aitych brygad sanacyjnych,
jednak mimo to w jednej spraw ie się
zgadzali — socjalistów trzeba znisz­
czyć, więc „Precz z nimi z Kas Cho­
rych!" ,
Nagle, rozpoczął się atak na kasy
chorych. P rasa sanacyjna zaczęła się
rozpisywać o nadużyciach, o wysokich
płacach itd.
Zarządzono rewizję Kas, gdzie rzą­
dzą socjaliści. Tam, gdzie mają więk­
szość chadecy lub N.P.R. było w szyst­
ko dobrze. Natom iast w kasach o wię­
kszości socjalistycznej źle.
Rewizje nie dały żadnego materiału
obciążającego. Znaleziono i czepiano
się pozorów i drobnostek. PPS. może
być, dum na z gospodarki w Kasach.
Żadnych nadużyć nie popełniono
za iej rządów .
Wszystkim Prystororff nie o to cho­
dziło. Dążyli d o rozwiązania zarządów
wybranych i to rzeczywiście zrobili.
Mianowali „sw oich” komisarzów. Ofi­
cerów, inżynierów , karierow iczów , ba
w jednym w ypadku bardzo podejrzą*
ną figurkę (pod względem moralnym),
endeków, sanatorów wszystkich rene­
gatów, byle by się podjęli walki z
P. P. S.
Chętni znaleźli się, ba więcej niż
potrzeba Huzia na socjalistów. Tym,
którzy nie zostali komisarzami, dano
mniejsze posady w kasach. W języku
sanacyjnym nazywa się tó oczyszcza­
niem z partyjnictw a i uzdrawianiem
ich.
W
O D P O W I E D Z I . . .
(Przełożył Artur Górski)
Możecie gnębić słowo,
Lecz ducha nie zgnębicie,
Bo ten nad kłamstwem waszem
Jak orzeł mknie w błękicie.
A wtedy nowa era
Na stare wzejdzie zgliszcze
1 każdy posłuch szczery
Dla swoich słów uzyszcze.
Możecie zgnębić słowo,
Lecz jego siła grzmiąca
Nad waszą spływa głową
1 w sto się ech roztrąca!
1 dni nadejdą nowe,
Gdzie słowo w tęsknej skardze
Nie będzie nigdy więcej
Zmuszone mrzeć na wardze,
Dopóty będzie ono
Na czyn zwoływać wielki,
Jak dziecko żąda z krzykiem
Swej matki rodzicielki.
Gdzie nikt się praw dy śmiałej
Występkiem zwać nie waży.ł
Gdy kłamstwu i obłudzie
Źasłonę zerwie z twarzy!
Aź z wyżyn w niebo wspiętych
Po ciemne ziem otchłanie
Porwie się lud ocknięty
Na bój ostatni wstanie.
Zwycięstwo wtedy nasze!
A wieczna wam sromota,
Co na wolności drogę
Posępny cień dziś miota.
A choć w tej z kłamstwem walce
Niejeden życie straci,
Na miejsce opróżnione
Dziesięciu staje braci.
Dziś wy przemożni mocą
Skradzioną, z czci w yzutą,1
Co każde wolne słowo
Z bezczelną wydrwi butą!
Możecie zgnębić słowo —
Duch jego niezależny
Na waszą hańbę nową
Jak orzeł mknie drapieżny!
W ięc duście, gnębcie słowo, —
Lecz ducha nie zgnębicie!
Bo ten nad kłamstwem waszem
Jak orzeł mknie w błękicie!
O czem n ie w olno z a p o m in a ć
Zwycięstwo robotników
Bielska.
Przez kilka tygodni było zlokautowanych 5 tysięcy robotników w ßielsku.
Przemysłowcy nie chcieli ustąpić.
Inspektor pracy też nie bardzo nalegał
Dopiero tow. pos. Toplnek — se ­
kretarz generalny metalowców — p o ­
stawił sprawę na ostrzu noża.
Fabrykanci wreszcie ustąpili, robo­
tnicy otrzymali podwyżką, ale na Ślą­
sku Ciesz, niema rozbicia.
Wstyd dla Polski
P od powyższym tytułem
pisze
„V otw aerts” w n-rze 187 ż 10 sierp
nia: Bolesław Limanowski, jeden z
pierwszych, którzy walczyli W now o­
czesnym ruchu robotniczym w Polsce,
liczy dziś 94 lat, je s t jednak umysło­
wo jeszcze bardzo ruchliwy i posłu­
guje się piórem jak młody. Je st człon­
kiem Senatu Rzplitej i .zjawia się, o ile
stan zdrowia mu pozw ala, na wielkich
zgrom adzeniach partyjnych PPS., w
której bohaterskich walkach z caratem
brał udział, gdy obecni władcy byli
jeszcze uczniami w szkole.
Teraz w wolnej Rzplitej, jak ą ma
być 'o d ro d zo n a Polska wedle swej
konstytucji i wedle woli swych naro­
dów — dy k tatu ra szabli „pułkowni­
ków”, tych towarzyszy broni i przy­
jaciół byłego socjalisty Józefa Piłsud
skiego. .Najnowszym czynem d y ktatu­
ry jest zmilitaryzowanie Kas Chprych,
które iako p o dpora ruchu robotnicze­
go były .przez sfery rządzące szczegól­
nie znienawidzone.
W liście do prezydenta Rzplitej Bo­
lesław Limanowski odsłonił cały w styd
stosunków w ew nętrznych, ale w war­
szawskim „R obotniku” cały list został
skońfiskow ąny, a tylko wielka biała
plama wskazuje na miejsce, gdzie ta
praw da była wydrukowana. Z .L odzer
Volkszeitüng“ dowiadujem y się, ż ć u
niknęła tęgo sameg© losu tylko przez
dobrow olną1 cenzurę. Czytamy to w
pierwszym numerze tego pisma, który
otrzym aliśm y znowu po kilkutygod­
niowej przerwie, mimo,- że pismo zo­
sta je nam codziennie wysyłane. Wi­
docznie pismo zostaje zabierane. Niech
sobie jednak w W arszaw ie nie w yo­
brażają, że i bez teg o nie dowiemy
się, co tam obecnie się dzieje!
H O M E O P A T A -L E K A R Z
1.1 1 to i i l
p rzeprow adził się
1
Krem i Mydło „Lactolin“ radykalnie usuwa piegi, plamy
» „ „ „ „ i wszelkie defekty cery. „ „ „ « „
N agrodzony został, złotym medalem
Paryżu. — Ż ądać wszędzie! j
P recz z w ojn ą!
Przez trzy dni. obradow ali w W ar­
szawie delegaci z 11 państw na mię­
dzynarodowym zjeździć organizacyj
inwalidzkich.
Przed 15 laty istniały różne zwią
zki, zrzeszenia, stow arzyszenia, ale o
związkach inwalidów nikt wówczas nie
słyszał. Są one produktem wielkiej
wojny, która — pom iędzy innentii —
zostawiła ludzkości w spadku kilka
miljonów kalek. Dzisiaj, po jedenastu
latach od zakończenia krwawych zma­
gań, związki inwalidów skonfederowane w C. 1. A. M. A. C-u, liczą trzy
miljony członków. Drugie tyle w cią­
gu tych niemal 11 lat przeniosło się
w zaświaty w skutek kalectw a, ran i...
niedostatku. W szędzie bowiem działo
się tak, że gdy szalała groza wojny,
zapewniało się żołnierza o tem, że
państwo, społeczeństwo, rząd nie opuści go, sni jego rodziny w potrze­
bie, lub gdy w skutek niem ożności za­
robkow ania popadnie w nędzę.
Rzeczywistość daleko odbiegła od
tych obietnic i we wszystkich krajach,
bez względu na to, czy kraj wyszedł
z wojny zwycięzcą, czy zwyciężonym,
dziesiątki tysięcy inwalidów cierpi niedostek.
Trudno naw et w tym wypadku oskarżać kogokolw iek o krzywdę in­
walidzką. Budżety wszystkich państw
przewidują miljonowe kwoty na renty
inwalidzkie i obyw atele wszystkich
krajów ciężary te ponoszą. Ale te sa
me budżety przew idują o wiele więk*
sze, znacznie większe sum y na nowe
zbrojenia, których wynikiem m ogą być
nowe miljony inwalidów, nowe miljo­
ny kalek.
Przeciw tym nowym zbrojeniom,
przeciwko nowej grozie wojennej, k tó­
ra może wcześniej czy później rozpę­
tać się nad światem — wypowiedziały
się rezolucje, pnzyjęte jednom yślnie na
zjeździe warszawskim inwalidów 11-tu
państw.
Wszystkie te rezolucje noszą w y­
bitnie ąbtym ditarystyczny charakter. I
nic. dziwnego. Uczestnicy Zjazdu przez
całe lata, dzień w dzień, zaglądali śm ier­
ci w oczy, a okropności wojny* znają,
nie z gazet, nie z pam iętników i nie
z filmów, lecz z w łasnych ciężkich,
krwią i zdrowiem okupionych przeżyć.
Nie są to „bohaterow ie tyłów ”, ani in­
tendenci, ani spekulanci wojenni, ani
akcjonarjusze przedsiębiorstw , w yra­
biających sprzęt wojenny, ani dyplo­
maci z zacisznych kom fortowych ga­
binetów ministerjalnych, sławiący woj­
nę przy biurku.
I dlatego rezolucje zjazdu inwali­
dów wojennych muszą znaleźć żywy
oddźwięk w cercu każdego miłującego
pokój człowieka bez różnicy narodo­
wości.
Konflikt p o l s k o - g d a ń s k i
o... d w a strza ły arm atnie.
cjalną notę, w której zwraca uwag.
że tylko Prezydenta Rzeczypospojj^
można witać 21 strzałami, a poniewai
p. Sahm jest tylko Prezydentem W01nego Miasta, a nie państw a niepodlg.
głego, przeto należy mu się tylko 19
strzałów armatnich.
Gdańska prasa zareagowała na to
bardzo ostro; Prezydenta Wolnego
— stw ierdzają te pisma — witano za­
wsze w porcie 21 strzałami armatniemi, Polska nigdy przeciw ko temu nie
protestow ała, obecnie widocznie Polsce zależy na obniżeniu prestige'n
W olnego Miasta, o podkreślenie, ze
Gdańsk nie jest państwem niezależnem
W „konflikt” tym czasem wmieszały
się osoby trzecie. K om endant eskardry
włoskiej stwierdził oficjalnie, że racie
ma Gdańsk, Wysoki Komisarz Ligi Na­
rodów p. Gravina, stanął w tym wy.
padku po stronie Gdańska.
Czy nie mamy dopraw dy żadnych
ważniejszych kłopotów ?
P rzed w y b o r a m i d o sa m o ­
rzą d ó w w oj. zachod n ich .
Na posiedzeniu N.P.R. (lewicy) i.
dniu 10 bm. utworzono blok wyborczy
celem przeprow adzenia w yborów do
rad m iejskich i.sejm ików powiatowych
na terenie województw zachodnich t.j,
pom orskiego i poznańskiego, pod nazwą „Polski blok demokratyczny". W
skład bloku wchodzą organizacje, któ­
re oddaw na popierają B.B.S.
L iga k o b ie t d o sp ra w poko­
ju i w o ln o ś c i.-----Między 23 a 29 bm. zbierze się w
Pradze kongres m iędzynarodow ej ligi
kobiet do spraw pokoju i wolności.
Na kongresie będzie, między innemi,
om awiana spraw a w yrzeczenia się woj­
ny oraz poparcia paktu K elloga. Dotychczas zgłosiło swój udział 15 państw
w tem i Polska.
M IK llllm sli M
m j Ii j
P. W1KSMAN
,W Gdańsku bawiła w ty c h .d n ia c h .
eskadra floty włoskiej. Senat gdański
przyjął gości bardzo serdecznie, urzą­
dził na ich cześć szereg przyjęć, ban­
kietów itd.
W związku z tą wizytą wybuchł
zupełnie nieoczekiwanie konflikt poisko-gdański, który się ostatnio nawet
znacznie zaostrzył, Chodzi nie- mniej
i nie więcej, tylko o... dwa strzały a r­
matnie. Mianowicie kiedy P rezydent
Senatu gdańskiego, p. Sahm przyjechał
do portu, aby pow itać gości, oddano
na jego cześć 21 strzałów armatnich.
Wysoki Komisarz Rzeczypospolitej w
Gdańsku w ystosow ał do Senatu sp e­
P rzyjm u je w s z e lk ie roboty w z a k r e ś ie t a -
— No to już nie wiem o czem p i­
sać. Jak napiszę coś o zabaw kach,
powiecie, że wkraczam w kom peten­
FELJETONU.
cję ministra spraw wojskow ych.
— Pewnie.
K ło p o ty fe lie to n is ty .
— Maml Mam! Mam taki praw dzi­
„W asz feljeton” „Jesienią... jesie- wie „błagonadiożny” tem at — opiszę
nią...” został przez władze skonfisko­ Zjazd Legionistów w Nowym Sączu.
— O d biedy możnaby. Tylko ja
wany”, pow iada do mnifc, witając się,
znam wasz choleryczny języczek. Za-,
red ak to r „Częstochow ianina”.
„Bardzo mi... przyjem nie” ; o d p o ­ nim napiszecie, wyspow iadajcie się z
tego, ćo macie napisać. Po pierwsze;
wiadam.
„Może- wam być przyjem nie, ale jakżeście wy, tak ą czerw ona kreatura,
tem nie mniej uspokójcie się. P rzygo­ trafili na Zjazd takich „porządnych
tujcie następny feljeton, tylko już ani ludzi?”
— Jak? Bardzo poprostul Nastawi­
słowa o Cudnie, ani o ogierach, ani o
żadoyeh bydlętach, które „jego" są. łem swój radjow y aparat na Katowice
Nie piszcie też o jesieni, ani o sta ro ś­ i wysłuchałem tej... uroczystości.
— A, tak. No to dobrze. A więc
ci, ani o... zachodzie słońca.,. W ogóle
o słońcu też nie piszcie, bo w W ar- coście przez to swoje radjo słyszeli?
— W łaściwie, to całkiem niechcący
szawie skonfiskow ano niedaw no felje­
ton o „słońcu, gwiazdach i planetach". trafiłem na ten Zjazd. Program radjo­
wy zapow iadał wykład pt. „U źródeł
— A o pchłach można pisać?
— Również nie, bo o tó może- się myśli chrześcijańskiej.”
— Jak o dobry i praktykujący k a ­
Sław ek obrazić.
tolik postanowiłem przed obiadem wy­
— Może tedy o szoferach?
— Za nić w świecić! D opatrzono- słuchać tego wykładu, gdyż to pod­
by się aluzji d o w yjazdów naszych nieca apetyt. Jeden, drugi gwizd na
władz rządow ym i' autam i i rządow ą skali kondensatora i jestem w Kato­
wicach.
benzyną zagranicę.
— Ale wyobraźcie sobie moje zdu­
— Napiszę ćbś ö elektryczności.
mienie,
towarzyszu redaktorze, gdy uJesteście niepopraw ni. Chcecie
by n a s znow u skonfiskow ano. — P o­ słyszałem w głośniku kichnięcie, na
chórem odpowiedziano „na
m yślą, że na złość Moraczewskiemu, które
bo ć przecież on nam chce dać elektry­ zdrow ie”, poczem w ybrano na prze­
w o dniczącego'posła, pułkownika woj­
fikację H arrlm anow ską.
— O Kasach Chorych też pisać nie skow ego i , generała w szystkich bebe­
chów, Sławka.
w olno?
Pewno, że nie! Dałby wam P ry­
— O tóż Sław ek chrząknął, brząksto r, ażbyście ruski miesiąc popam ię­ nąl, krząknął i zaczął w te słowa: „W
tali jego sześciodniow e przysposo
imię O jca I Syna i Ducha —VIII zjazd
legionistów otwieram ,”
hienie.
— Już w iem . Napiszę o żółtym nie­
— O grom nie się musieli zebrani
ucieszyć, bowiem słychać było, że co
bezpieczeństw ie W
— N ie raożpa. T o reso rt ministra najmniej ze dw udziestu zjazdowiczów
spraw zagranicznych..,
zaczęło klaskać i wołać: „Ne pódemy
do dom , aż rano, aż bude den.”
— Potem p. Sławek w łasnoręcznie
odczytał list marsz. Piłsudskiego, k tó ­
ry pisał, że mu choroba nie pozw ala
osobiście w ziąć udziału w zjeździe,
tedy życzy zjazdowi w szystkiego d o ­
brego L zdrowia najlepszego. Pytacie,
czy było tam co pikantnego? Nie, nic
wogóle nie było, chyba jedno, że le­
giony sw ego czasu w styd znosiły od
Polaków, ale że to „niewolnicy, g o ­
rzej nawet — słudzy niewolników —
istne potworki ludzkie — sprzedajne...
łajno. Potem kilkadziesiąt osób zaśpiwało „Brygadę" i klaskało wołając
„bis”. Dalej znów p. Sław ek ośw iad­
czył, że gen. Rydz-Smigły nie będzie
na zjeździe, bowiem się gdzieś zapo­
dział, czy też ma „grę” wojenną. —
W idocznie to jakaś now a choroba.
Ale to głupstw o i Sław ek sam prze­
mawiał. Chory jednak być musiał, czy
też jeszcze nie straw ił sw ojego łó d z­
kiego „łamania kości”, bowiem mówił
wolno, rozważnie, jakby b ał się wyStękać to, co mu jego, chore na uwiąd
starczy, bebechy dyktow ały. G adał tak
może z 10 minut, a- może piętnaście.
Chociaż właściwie nie gadał, a jąkał
się.
Słuchacze tak się jego mową prze­
jęli, że zaczęli kasłać i słychać było
suw anie krzesłami, jakby wychodzili
do bufetu na piwo.
Potem czytano d epesze od tych
wszystkich, którzy nie przybyli na
zjazd. A było ich dużo, dużo.,. Myślę,
że liczba nieprzybyłych była grubo
większa od obecnych.
Ale, że to mała sala, w małym mie
Scie, tedy tej ilości nieobecnych nie
było tak bardzo znać;- W przyszłym
roku liczba nieobecnych pew nie się
zwiększy i następny źjażd Zwołany zo­
stanie do... Pacanowa. Depeszowali te ­
dy z „koła biskupów " — b. b. Ban-
durski i Gall, Z „koła m inistrów ” —
min. min. Switalski, M oraczewski, Pry­
stor, (a jakże!), Kwiatkowski, Czerwiń­
ski (w depeszy mówił coś o „garbach
narodu”), no: i Staniewicz (jako stary
legun). Z „koła generałów ” — gen.
gen. Sosnkow ski, Orlicz-D reszer, Ro­
mer, Koc i Kierski. W: imienin policji,
kom endant Maleszewski, a w imieniu
wojewodów „sam ” Grażyński...
Potem , przem awiał ktoś, w imieniu
Zarządu z „polecenia" pułk. Sławka i
co trzecie słow o mówiąc o „mocarstw ow ości“ Polski, przekonyw ał, że
rozkaz padł, aby iść w lud i stać się...
„nauczycielem! narodu“ . — Zle się
w yraził, niepotrzebnie, krzy wicie się
tow arzyszu redaktorze... Ja wiem, po­
winien powiedzieć „profesorzy“ — no
ale trudno, omylił się.
O rkiestra zagrała, zebrani trochę
pośpiwali i już...
Na sam koniec przem ów ił przed­
staw iciel Krynicy, który zaprosił iście
po staropolsku do Krynicy na:., raut i
wycieczkę.
To się zebranym najwięcej podo­
bało i w esoło pokrzykując „hajże na
Krynicę“ zakończono „akadem ię“ zia"
zdową.
, ,
.
T o wszystko. No, jakże sądzicie,
tow arzyszu redaktorze, m ożna, napisać
taki feljeton?
.
‘
Zaległo głuche milczenie. Widać
było, że redaktor walczy że sobą,
aby zm óc w sobie chętkę pobicia
mnie.
,
„Już wy lepiej napiszcie o kwestji...
płciowej w zaborze pruskim “, wypalił,
„C óż to wy sobie myślicie, że po­
licja niem a nic lepszego d o roboty,
ja k konfiskow ać wasze feljetony? Wi­
dzę, że wogóle feljetony skasujem y *
drukow ać będziemy tylko komunikaty
o... pogodzie“.
z ul. K ord eck iego 9
n ą ul. Kościuszki Nr. 23
to ra lM iBtzeolg zaslorzalitli [IerpiBi.
ZAJMIÄST
w C zęstoch ow ie
II A le j a
J
N r. 20.
p ic e r sk im . W y k o n a n ie .s o lid n e . C e n y
p r z y stę p n e .
3.1
Co słychać na szerokim świecie.
(—) Mieszkańcy m. Piza (we Wio.
szech) pewnej nocy zbudzeni zostali
szalonym łoskotem . — To, z powodu
jęknięcia skorupy ziemskiej, runęła i
zapadła się w otchłań wielka elektro­
wnia wodna.
(—) W porcie O stenda luksusowy
parowiec zderzył się z parowcem po­
ciągowym i został formalnie przecięty
la dwoje. — O koło 100 wycieczkowi:żów wpadło w odm ęty morskie.
Narazie w ydobyto
kilkadziesiąt
zwłok — istnieje obawa, że wszyscy
pasażerowie parow ca utonęli.
(—) W Lupeni (Rumunja), robotnizatrudnieni w kopalniach węglo­
wych rozpoczęli ostry strajk na tle
zbiorowego kontraktu. — Do strajku
/przystąpiło około 4000 robotników.
Wobec groźnej i stanowczej posta­
wy strajkujących wezwano policję.—A
policja, jak każda policja, z wielkim
animuszem ruszyła do... ataku na bezbrónnych — zabiła 10, a wielu raniła.
Bowiem umundurowany człowiek,
kilka srebrników żołdu, gotów do
każdej zbrodni...
(—) W okolicach m. Landsberg,
jeszcze w 1922 roku napadnięto i o b ­
rabowano inkasenta bankow ego. Na
podstawie zeznania niejakiego Klemnisteina, które złożył policji niemiec­
kiej w 1928 r„ tj. po sześciu latach, aresztowano polskiego robotnika—Klim=
ka. Sądowi eksperci, po zbadaniu
Kleimmsteina, uznali go za niepoczy­
talnego. — Tem nie mniej oskarżenie
sformowano i już wkrótce odbyć się
ma sąd nad oskarżonym Klimkiem. —
Tak więc na podstawie zeznań warjata, Klimek może być osądzony na
śmierć, w zględnie bezterminowe wię­
zienie.
I znowu ofiara na ołtarzu... spra­
wiedliwości gotow a. Czyżby sprawa
Jakubowskiego miała się pow tórzyć?
(—) W Indjach przystąpiło do strajl około-120.000 robotników przędzalnianych. S trajk się rozszerza, — przy
dążeniach, d o zorganizowania strajku
powszechnego.
Tam rów nież zanotowano brutalne
Wystąpienia policji angielskiej. Jak
'wszędzie...
(—) Przed tygodniem rozpoczęły
się m iędzynarodow e obrady pokojo­
wej „Konferencji Haskiej 1929”.
W naradach tych, wśród delegatów
państw całego niemal św iata, wzięli
udział przedstaw iciele Polski, którzy
otrzymali miejsce w komisji... finanso­
wej, Ale w komisji politycznej, która
jest dla Polski najistotniejszą, delegaci
nasi nie zasiedli... P oprnstu ich niedopuszczono, pozbywając się zapew nie­
niem, że żądania polskie będą uwzglę­
dnione „w inny sposób...”
Pierwsze odrazu posiedzenie obfi­
towało w gęste nieporozumienia, na
Ile... finansowem. Każdy bowiem z de­
legato«! ma obfity apetyt na ...go>
iówkę.
Tedy ideja pokoju nie wiele na
lem zyska. I wiele zyskać nie może,
przy ustroju kapitalistycznym .
(—) W Rydze, na zabawie ludowej,
loszło d o nieporozum ienia pomiędzy
»bawiącymi się” cywilami i wojskowy­
mi. O d słow a, do słowa — zaczęła się
rozmowa... Jakiś oficer przyprowadził
kompanję żołnierzy i ruszył na cyw i­
lów do ataku....
Kilku zabitych, wielu rannych—oto
rezultat tej „walki zbrojnej.”
Jednakże d o b rze jest w Polsce —
u nas bowiem tylko obiecują „łamąnie
kości”— tam już łamią...
(—) W aldem aras, obrażony na uniwersytet za „niewłaściwe” traktow a­
nie jego profersorskości, rozpędził uniwersytet i... koniec;
Bo poeo dyktatorow i uniwersytet,
kiedy mu sterczą... koszary?
(—) Angielski prem jer, Mac Donald
Przerwał sw ój urlop wypoczynkowy,
który spędzał w S zkocji i aeroplanem
(Przyleciał d o E dinburga, aby odbyć
konferencję porozum iewawczą z dele­
gatem m inisterstw a prany, Wilsonem i
/Sześcioma przedstaw icielam i zrzeszeń
Przemysłowców włókienniczych. Kon­
ferencja ta dotyczyła likwidacji straj­
ku robotników włókienniczych. — Ä
w rezultacie istnieje praw dopodobień­
stwo załagodzenia strajkow ego kon­
fliktu.
Tak jest w Anglji... A u nas, np.
ze strajkującymi szoferami w W arsza­
wie, sfery rządowe nie chcą gadać. —
Ano trudno—co kraj, to obyczaj...
(—) W Berlinie i Paryżu komuniś­
ci zorganizowali uliczne dem ostracje,
które przyniosły w zysku kilku zabi­
tych i wielu rannych.
I poco to? I na co to?
y/i k r a j u .
(—) Robotnicy fabryk i zakładów
przemysłowych w Tczewie (na Pomo­
rzu), wobec tego, ie ministerstwo pra­
cy zaliczyło to m iasto do kategorji
pierwszej, zażądali odpowiedniego uregulowania płac. Fabry kanci się opie­
rali. — Sąd Pracy, do którego robot­
nicy się odwołali, rozstrzygnął sprawę
na korzyść podniesienia płac robotni­
czych. A panowie kapitaliści tczewscy
nie chcą wykonać uchwały sądu pra­
cy i wszystkim robotnikom, w liczbie
około 11.000, wymówili pracę.
Tak to u nas w Polscel Kapitał
mocniejszy od sądu i sprawiedliwości.
(—) Piętnaście lat tem u kom endant
Piłsudski ogłosił swój manifest do na­
rodu, w którym głosił, źe legjony
wkroczyły na ziemie Polski, „zajmując
je na rzecz jej właściwego, istotnego,
jedynego gospodarza, Ludu Polskiego,
który je swą krwawicą użyźnił i wzbo­
gacił”,
A dziś, po piętnastu latach, ten
sam lud polski ciemięży się. opluwa­
jąc wyzwiskami i lud i jego przywód­
ców.
Pytamy, czy piętnaście lat temu,
kłamano rozmyślnie i dziś dopiero po­
kazano nam prawdziwe swoje „dno
oka"?
(—) Jak plotki głoszą, p. Gettel,
świeżo upieczony dyrektor Głównego
Urzędu Ubezpieczeń, ma przyjechać
do Częstochowy w celu dokonania...
lustracji Pow. Kasy Chorych.
A m ożeby tak jednocześnie, korzy=
stając z domniemanego przyjazdu exkomjsarza .rządow ego,, dokonać lustra-.
cji mostów przez niego t pobudow a­
nych, za jego, niesławnej pamięci, komisarstwa?
( —) B.B.S. wiele krzyczy o swoim
„socjalizmie.”—Dla uprzytomnienia so­
bie, czem jest i jak o niej myśli Mię­
dzynarodów ka Socjalistyczna, przyta­
czamy poniżej wyjątek ze sprawozda­
nia Sekretarjatu:
„...Próba, dokonana przez Piłsud­
skiego, próba w prow adzenia ząmętu
d o szeregów PPS. przez grupę rene­
gatów pp. Moraczewskiego i Jaw orow ­
skiego, którzy są na służbie rządowej,
— ta próba załamała s*ę beznadziej­
nie...” (M iędzynarodówka, liczba C
— 70 — 29, str. 5).
Dodamy: „załamała się beznadziej­
nie i djabli ją już biorą...”
(—) Lotnik sowiecki, Gromow na
swym aparacie: „Krylja Sow ietów ”
przyleciał do W arszawy i po jedno­
dniowym pobycie wystartował w dal­
szą drogę do Mrakwy.
Na aparacie tym , oprócz Gromowa,
leci pięciu spraw ozdaw ców gazet so­
wieckich.
(—) Komisarjat Rządu m. W arsza­
wy nadesłał do pism „wyjaśnienie" w
sprawie strajku szoferów.
W tym swoim komunikacie P. P. S.
nazywa C. K. W. P. P. S.; robią to w
celu zaakcentowania różnicy pomiędzy
t. zw. frakcją rewolucyjną. — Nie zna­
my takiej nomenklatury i nie. mamy
pojęcia skąd Komisarjat Rządu nazwę
taką wydębił. P. P. S. jest jedna — i
prawdziwa jest tylko ta, która w skró­
cie ma takie małe, ale wielką historję
posiadające, trzy litery: „P.P.S.”.
A swoich „rewolucjonistów" nazy­
wajcie jak chcecie, choćby nawet: „O.
K, R. B. B. S. d. fr. W. z R." — coby
oznaczało: „O kręgow y Komitet Rabun­
kowy Bujdziarzy Blagierów Socjali­
stycznych, dawniej frakcja rejteradow a
W spółpracy z Rządem."
(—) O d kilkunastu dni w W arsza­
wie trw a strajk szoferów, który za
swoje tło posiada w alkę z nadm ierny­
mi w prost karami i to stosowanemi
wedle humoru tego Tub innego poli­
cjanta. System nakładania kar tak się...
ulepszał, że cały praw ie swój zarobek
prżeciętny szofer zużywał na pokrycie
kar. Wysokie sfery adm inistracyjne ostatnio podniosły jeszcze tabele tych
kar. Było tego już zaw ie'e i szoferzy
zastrajkowali — a miasto i mieszkań­
cy stolicy zostali pozbawieni najdogo­
dniejszej komunikacji taksówkowej.
Z delegacjami szoferów żaden z
„wysokich” dygnitarzy rozmawiać nie
chce, drwiąc sobie w ten sposób i ze
słusznych żądań szoferów i z potrzeb
mieszkańców stolicy. S trajk trwa, a
bierze w nim udział przeszło 80 proc.
wszystkich stołecznych szoferów.
A „dygnitarze” nie chcą gadać...
Podobne istnieje zamiar otworzenia
sześciodniowych kursów (na wzór przy­
sposobienia Prystorow ego) i przydzie­
lenia na każdą taksów kę jednego...
komisarza. Przednia myśl i można w
ten sposób zatrudnić wielu dwudzie­
stopięcioletnich... emerytów.
Tylko śmiało i bez... przytomności...
(—) Idąc w ślady sw oich kolegów,
m inister sprawiedliwości Car w... to ­
warzystwie swej sekretarki, p. Bliklówny, wyjechał sam ochodem cło Niszy i
stanąłw luksusowym hotelu „N egresco”.
Pomimo usiłowań, zachow anie po­
żądanego... incognita się nie udało, a
władze zarządziły służbę... bezpieczeń­
stw a (czyjego?)'w hotelu.
Jednym słowem „wypoczynkujemy”
— pytanie czy taki wypoczynek z...
sekretarką nie będzie zbyt... męczący...
(—) Na Śląsku Cieszyńskim 6000
robotników stanęło do walki o swoje
prawo do ży d a. Przem ysłowcy grają
na zwłokę i rozszerzają pogłoski, że
akcję-prow adzą-elem enły„w yw rotow e"
— chcą wywołać zaburzenia, zgnębić
robotników i w ten sposób zakończyć
w ywołaną przez siebie walkę.
Ale to się.p.p. przemysłowcom nie
uda. Robotnicy nie dadzą się sprowo­
kować, pod żadnym warunkiem nie ustąpią i nie pozwolą narzucić sobie
p ęt niewolniczych.
Robotnicy śląscy — ślemy wam
bratnie pozdrow ienia i wzywamy do
wytrwania!
(—) Skonfiskowany w „R obotniku”
list tow. L:m anowskiego do pana Pre­
zydenta Rzeczplitej, w ydrukow any zo­
stał w całości w niem ieckiej i żydow­
skiej prasie łódzkiej.
„Łebskie” chłopaki te „cenzory”
— co?
( —) B. min. Miedziński ma zostać
jakoby dyrektorem P ata (Pol. Agencji
T elegr.), a p. Matuszewki lub gen.
Sosnkowski — prem jerem rządu.
Czyżby i p. gen. Sosnkowski zapragnął laurów politycznych?
(—) Poprzedni num er „C zęstochow ianina” został skonfiskow any.— Nie­
daw no skonfiskow ano te ż inny tygo­
dnik, w ychodzący w naszem mieście.
Świadczy to, że tutejsza „adm inistra­
cja” e otrzym ała „z góry" polecenie
przyjęcia ostrzejszego... kursu.
T edy „niejeden m alec" chociaż już
nie malec, poskrobał się w głowinę i
zakwalifikował konfiskatę.:
Bowiem wszystko u nas w Polsce
dzieje się według... rozkazu.
NA WIEJSKIM SZLAKU.
— Księdzu W ajsowi, proboszczow i
parafji Kluczów Mały (pow. Sieradzki),
jedna z parafjanek dała 5 zł. za od­
praw ienie mszy św. za ojca, matkę,
siostrę i braci.
Ale proboszcz widocznie nie miał
OD A D M I N I S T R A C J I .
czasu i mszy nie odprawił. O fiarodaw ­
czyni zażądała zwrotu, ksiądz zaś uderzył ją — ona księdza, a proboszcz
zaczął rzucać... kamieniami.
W ten sposób wiejsćy proboszczo­
wie krzewią zasady Chrystusa.
— W ieś otrzymała „nakaz”, aby g o ­
spodarze niezwłocznie zabrali się do...
malowania chat i płotów .
A gospodarz sam nie wie, czy pier­
wej pola zorać, czy płoty m alować,
aby przejeżdżającym „isprawnikom ”
b y ło .. jasno.
C hyba malować, bo, gdy nie za­
orzesz — najwyżej będziesz „parobeczku Boży” głodow ać, a jeśli nie
pomalujesz — oberwiesz „w szeju”.
— P. Niski, z ramienia Głównej
Komisji Ziemskiej, objeżdża wsie w
celu iustracji.
Kiedy jednak włoścjanie wsi Burkaty zwrócili się do niego z żalami
na krg$wdzące przeprow adzenie k o ­
masacji", odpow iedział im „aby nie
bredzili, bo inaczej wsadzi ich d o
kozy.”
Koza jak koza, znana jest nam z
carskich czasów... Panu jednak, p. Ni­
ski, przydałaby się chyba... maciora-.
— Pan kapitan Machcżyński Kazi­
mierz dosyć miał „sławy w ojennej”,
a więc obecnie gospodaruje na dzier­
żawionym przez siebie maj, Bylice
(pow. Kolskiego).
A gospodaruje nie tyle po kapitan*
sku, co po „pułkownikowsku”: żonę
Cieślaka Stefana pobił szpicrutą do
krwi, poznaczywszy ją pręgam i L—ro?biąc .obrączki na głowie.
Taki ci to „w ojskow y” nauczyciel
narodowy.
— Proboszcz Miedźna (pow. Często­
chowski) głosi, źe pos. tow. Kaźmierczak jest... żydem.
W szystko to w celu, ab# „interes”
narodow y szedł...
Sżanowny Proboszczu, zapew nia­
my, że każdej, chwili pos. tow. Kaźm ierczak gotów jest „naocznie” prze­
konać, że nie jest obrzezany.
A w iec się odbył i to przy udzia­
le 1000 słuchaczy.
O p o le p sz e n ie d o li b e z ro ­
botnych.
Dnia 13 bm. delegacja bezrobot­
nych z Rakowa i Blachowni w osobach tow . tow. Szełegi Piotra i Rakocza Leona w yjechała do Kielc i W ar­
szawy w spraw ie następujących żądań
bezrobotnych:
1) Przedłużanie ustaw y zapom ogo­
wej z 17 na 26 tygodni.
2) Przywrócenie akcji doraźnej.
3) Przyspieszenia w ydania opału i
żywności na zimę.
U sta w a p ra so w a d zia ła .
Starostw o Powiatowe w C zęsto­
chowie zawiadamia Pana Ignacego Lewiaka, jako redaktora odpow iedzial­
nego czasopisma pod tyt. „Częśtochowiahin”, w myśl art. 73 ust. 3 praw a
prasow ego, że czasopismo pt. „Częsłochow ianin” z dnia 1I-VI1I 1929 r.
Nr. 32 wydanie tygodniow e zostało
wskutek zarządzenia Starostwa w Czę­
stochow ie zajęte dnia 8-VIII 1929 r.
z pow odu artykułu um ieszczonego na
stronicy 2 pod napisem „Mały Felje­
ton", rozpoczynającego się od słow a
„Jesień, Jesień”, oraz z pow odu ogło­
szenia wezwania do składek na zapła­
tę grzywien na fundusz obrony „Częstóchowianina”, zamieszczonego na str.
4 p. n. „Na Fundusz P rasow y” ro zp o ­
czynającego się .o d słowa „Tow. Tow.
piekarze”.
Starosta (podpis nieczytelńy).
Uwaga członkow ie T.U,R-a!
Z arząd T. U. R-a w Częstochow ie
podaje d o w iadom ości sw ych człon­
ków, ie sekretariat T. U. R-a czynny
jest w każdy w torek i piątek od godz.
6-ej do 8-ej wiecz. przy . ul. K ościu­
szki 62.
Z w racam y się do wszystkich k o lporterów
„Częstochow ianina“ o w płacanie za p ren u m e­
ra tę , w przeciw nym razie w strzym am y wysył­ R obotnicy popierajcie
k ę pism a,
pism o robotnicze.
Wycieczka T.U.R, do Poznania na Pow. WysŁ Kr,
Zarząd C z ę sto c h o w sk ie g o O d d ziału T.U.R-a o rg a n izu je na d zień 24, 25 i 26 sierp n ia r. b. w y c ie c z k ę d o Pozna,
n ia , c e le m ob ejrzeń ia p om n ik a d z ie się c io le tn ie g o d orob ku P olski N ie p o d le g łe j, ja k im j e s t P o w sze ch n a W y sta w a Krajo w a . K o sz t w y cieczk i w raz z p od różą, u tr zy m a n ie m i b ileta m i w stęp u na W y sta w ę w y n io są 50 zł. W y cieczk ę prowad zić b ę d z ie tow . A. P ą b ro w sk i, który te ż p rzyjm uje za p isy i u d z iela w szelk ich in form acji.
Iow. i. hmlofi
We wtorek, dnia 13 bm. o d ­
prow adzony został d o miejsca
w iecznego spoczynku, na cm en­
tarz na Kulach tow. R a j m u n d
D a m b o ń, Kom endant C zer­
w onego Harcerstwa, członek Org.
Młodzieży T.U.R. i czł. Z w itk u
W łókienniczego.
Przy dźwiękach m arsza żałob*
nego ruszył kondukt ze szpitala
Panny Marji do kościoła św. Ro­
dziny. I nieby nie zamąciło p o ­
ważnego nastroju, gdyby nie nie­
taktow ne zachowanie się księdza,
który ośw iadczył, że musi w al­
czyć z Socjalizmem itd. urągając
jakiem ukolw'ek etycznem u p o ję­
ciu. Czem sobie zasłużyli ro b o t­
nicy tak licznie zgrom adzeni na
podobne traktow anie nie wiemy.
Na cm entarzu przemawiali tow.
tow. I. Lewiak, F. D ederko i
JungSztandar m łodzieży pochylił
się nad trum ną i Czerwone H ar­
cerstw o odśpiewało swój hymn.
W zmarłym organizacje nasze
utraciły zacnego i m łodego bo­
jownika o spraw ę Socjalizmu.
Cześć jego pamięci!
M łodzieży tu row a, d o pracy!
Nadchodzi październik, dzień, w
którym młodzież robotnicza całego
świata dem onstruje sw ą nieugiętą w o­
lę do walki z reakcją i faszyzmem,
przeciwko zdradzie komunizmu, prze­
ciwko wszelkim knowaniom wojennym
— na rzecz pokoju pow szechnego, za
sprawę Socjalizmu.
1-młodzież robotnicza Polski nie
pozostanie w tyle w dniu sw ego św ię­
ta udow odni, że jest potężną siłą, o
którą rozbić się muszą wszystkie wro­
gie jej żywioły: reakcja i faszyzm we
wszystkich swych formach oraz depra­
wujący zbiorową duszę młodego po­
kolenia proletariackiego — komunizm.
W dniu tym polska młodzież ro b o tn i­
cza, w imię m iędzynarodow ego bra­
terstw a ludów, rzuci hasło — „wojna
— w ojnie”.
Nie może pozostać na szarym koń­
cu i młodzież turow a Częstochowy i
powiatu.
Niczem niedający się zaprzeczyć
fakt, że odbyty 21-go lipca r. b. w
Częstochow ie — Zlot Młodzieży Turow ej w ypadł im ponująco — rzecz ja­
sna — w niczem nie uwalnia nas od
obowiązku dalszej, wytrwałej pracy
w śród młodych robotników i robotnic.
Przeciwnie: fakt ten musi spotęgow ać
nasze, w tym kierunku, wysiłki; musi
nastręczyć okazję do pogłębiania świa­
domości klasowej turowców; wydzie­
rania ich z objęć kom unistycznej d e ­
magogii; uwolnienia pd „sanacyjnp-faszystow skiego pętactw a; wyciągnięcia
z otchłani chadecko-klerykalnej cie­
mnoty. A wszystko to w obliczu nad­
ciągającego św ięta październikowego,
św ięta walki o urzeczywistnienie na­
szych ideałów socjalistycznych.
I d latego, m łodzieży turow a Czę­
stochow y i pow iatu — d o pracy!
Z a p isu jcie s ię na P. W . K.
ŁAŃCUCH SKŁADEK
n a fu n d u sz prasow y.
Zarząd Pow iatowej Kasy Chorych w Częstochow !^ p o d a ­
Tow. D ederko składa 2 zł. i WZy.
wa do złożenia takiejże sumy tow
tow. Ciecierskiego, Domańskiego Caniedziałek o godz. 10 rano odbędzie się w garażu Powiatowej
bałę, Kubisiewicza, A ndreckiego,’Wy­
Kasy C horych ui. Mickiewicza sp rz e d a t przez licytację® 2 uży­
czółkow skiego z Rudnik i wszystkich
tow arzyszy z Rudnik, Ratmana, Kuba­
w anych sam o ch o d ó w Fordów.
rę Wilh., Kruka Piotra, Majewskiegi
Marcina, Grzyba z G naszyna, Morzy,
Przew odniczący Z arządu:
Dyrektor:
ka, Kusala Stefana.
(—) W ichura.
( - ) Miłkowski.
Tow. Rozenman składa 2 złote
wzywa wszystkich „Łiundowców“.
Tow. Sapała wpłaca 2 zł. i wzywa
t. t. Nowaka, Czerwika J „ Kubę St
Słabutę, Biskupa, Praszczyka.
'
O G Ł O S Z E N I E .
Tow . Tow. A. Jakubow ska, NieP o d a je się do w iadom ości interesow anych w łaścicieli dom ów, że Rada M iejska
budków na, Filipczakówna, składaia
pow zięła w dniu 23 lipca 1929 r. n a s tę p u ją c ą uchw ałę:
1 zł. 50 gr.
M
1) Nie pobierać od w łaścicieli nieruchom ości połączonych ze sta ry m k a n a ­
łem , którzy s ię p rzy łączą do nowej kanalizacji m iejskiej do dnia l-g o listo p a d a r. b.
Tow. Gadomska w płaca 1 zł. i wzy­
opłat na u trzy m an ie sta re j kanalizacji.
wa do złożenia dziesięciokrotne; sumy
2) Z rów nać opłaty za s ta r ą k a n a liz ac ję z opłatam i za n tw ą k an alizację na
ław. Nowakowskiego, prof. Dziubę, J.
rok 1929*30, zn o sząc tem sam em postanow ienie pozycji B-P. 5 s ta tu tu
o p łat z dnia
Bugajskiego, Chojnackiego, Wolnego
1-go kw ietnie 1929 rJ. Chodaka, A. Pydzika, Starczewskie­
M A G IS T R A T W o d o c ią g i i K a n a liz a c ja .
go, A. Chudego, A. Jung a, St. Junga,
C zęstochow a, d n ia 9 sierp n ia 1929 r.
G. Żorskiego,
Tow. H ansbach składa 1 zł.
Tow. M. Brzozowicz sk ład a 3 zł. i
O G Ł O S Z E N I E
wzywa do złożenia takiejże sumy t. t.
M agistrat m. C zęstochow y w ydzierżaw i około lO morgów g runtu ornego na
Jasiurskiego,
Fulmana, Furmana, dr.
W ierzchow iskach pod upraw ę ogrodową.
Sobolową, dr. - Goldmana, Jastrzębia
Bliższe w iadom ości m o ia a otrzym ać w biurze przy ul. S trażack iej 19.
T erm ih składania o fert 15 sierpnia 1929 r.
Janotę, Browicza, W alczaka, Jędrysia­
MAGISTRAT.
ka, Rydza, Kiermasa, M. Federaka, T.
Częstochow a, d n ia 31-VII 1929 r.
W odociągi i K an alizacja
Kiermasa.
Tow. Jam róz składa 2 zł. i wzywa
U w adze lo k a to r ó w i w ła śc i­
do złożenia takiej sumy F, Gudaja, M
Langiera, E. Niweckiego.
cieli n ieru ch om ości!
T o w a r z y sz e S z o fe r z y !
Tow. Z. Brzozowicz składa 2 zł. i
W miesiącu sierpniu 1929 roku
W alka
szoferów
warszawskich wzywa do złożenia takiej, sumy t. t.
przypadają term iny płatności następ u ­
Kaczmarzyka
W., Dusika A„ Marca J.,
skończona!
P
rotest
przerw
any.
Ż
ąda­
jących podatków , pobieranych przez
nia szoferów warszawskich w dużej S'ęzaka Ig,, W ebera F„ Morzyka j!)
M agistrat m. Częstochow y: 1
t
W róblewskiego M., Molendę A., Tka­
1) podatku od lokali za III (trzeci) mierze uwzględnione.
Nie znaczy to, że w bliższej czy czyka I., Jeziorowskiego Fr., Sobcza­
kw artał, t.j. za m. lipiec, sierpień i
dalszej przyszłości nie trzeba będzie ka St., Skopińskiego J„ Gworysa Wl.
wrzesień 1929 roku,
znowu podjąć walki. Zwycięstwo sw o­ Lesieckiego Cz., H adrysia Fr., Pfefe2) państw ow ego podatku o d n ie­ je zawdzięczają szoferzy solidarności ra H., Mike Fr., Stana St. Salomonoruchom ości oraz dodatków miejskich i organizacji. Szoferzy m. Częstocho­ wicza A., Matuszczaka A nt., Wieczor­
do tego podatku wyznaczonych- od wy i powiatu Częstochowskiego, bierz- ka St., Żarnow ieckiego J., Broźyne,
dochodu za kw artał Il-gi, t. j. za mie­ cie. przykład z szoferów warszawskich. K rauzego W., Szeląga St.
siące kwiecień, maj i czerw iec 1929 W ięc wszyscy pod sztandary Zw. Za­
Tow. Dewor składa 5 zł. i wzywa
roku.
w odow ego Automobilistów R. P. O d ­ do złożenia takiej sumy tow. tow. St.
Podając powyższe do wiadomości dział w Częstochowie ul. Kościuszki L esiak a, W acł. Brzozowicza, posła J.
zawiadamia się osoby zainteresow ane, Nt. 62, 2-ie piętro.
Kaźmierczaka, prez. Jarm ułow icza, Dą­
że imienne upomnienia do zapłaty tych
Tyfko wasza klasow a organizacja, brow skiego, St. W olniaka do dowolnej
podatków nie b ędą rozsyłane, nato­ silna waszemi szeregam i, zdoła was sumy Z aw adę Piotra, Ludwika Bole­
miast po upływie wym ienionego w y­ bronić.
sława, Mańko Fr., P ydzika Stefana,
żej terminu, t.j. od dnia 1 września
Do szeregu!
M arcinkowskiego, Kędzierskiego, Koi
1929 roku M agistrat przystąpi do p o ­
Do Związku Klasowego!
łodzieja Piotra, E. O strow skiego, H.
boru tych należności drogą przymusu
Z arząd Zw. Zaw. Autom obil. R. P. S atorego, A. Planetę.
adm inistracyjnego, co narazi płatników, ul. Kościuszki 62 tel. 37.
Tow. Cabała w płaca 2 złote t Wzy­
którzy przypadających od nich należ*
wa do złożenia takiej samej sumy t.t,
Ich śla d a m i...
nośei nie uiszczą w terminie wyżej po­
Bujakiewicza
Ant., Jagodzińskiego Fr.,
danym, na koszta sekw estru, oraz od
W niedzielę, dnia 4 sierpnia r. b. Szmidlę Ferdynanda, Pietrzaka Jana,
setki i kary za zwłokę. *
oroletarjat Radomia przeżyw ał w yjąt­ Fijałkowskiego Kazimierza, Osóbkę,
Komunikując o powyższem, Magi­ kowo radosną chwilę w pracy o rg a­ G ierasa, Lewiaka, M arszała, Ślęzaka
strat zwraca się niniejszem do w szyst­ nizacyjnej dla Socjalizmu.
Stefana, ob. ob. Zielińskiego, Ujmę,
kich płatników , aby przypadające od
Tą niezapomnianą chwilą radości A drjana Adam a, Janika.
nich należności wpłacali w terminach to otw arcie Domu Ludowego. Je st to
Bezimiennie 40 gr.
przepisanych w dobrze zrozumianym jeszcze jeden pomnik p racy i wysiłku
Tow. Gronkiewicz sk ład a 2 zł. i
interesie własnym.
ku zrealizowaniu ideałów socjalistycz­
wzywa do złożenia dow olnej sumy t.t.
M agistrat m C zęstochow y. nych przez podniesienie kultury.
J.
Białka,
A. Dom ańskiego, J. Federa­
My, Towarzysze C zęstochow y i p o ­
wiatu, stoimy również w pracy nad ka, M. Federaka, B. Federaka, O. Szlezebraniem funduszów na Dom Lu­ zyngiera, Makówkę, J.F in k eg o , M. Ku­
bisiewicza i Wachowicza.
dowy.
Sekretariat Zw. Zawód, flutomobiNaszą am bicją winno być, by dom
Łańcuch sk ład ek .
listów R. P. mieści się przy ul. Koś­ ten w Częstochowie stanął jaknajciuszki Nr. 62, 11 piętro. Czynny co­ prędzej"
Na 1-szą drużynę Czerwonego Har­
dziennie od godz. 5 po poł. do 8 ej
Dokładajmy więc w szystkich starań cerstw a im. Stefana Okrzeji Tow.
wieczorem, przyjmuje zapisy i przere- by rozpoczęte dzieło budowy jaknaj- D ederko składa 6 zł. wzywa do złoże­
jestrowanie członków Zw. Zaw. Aut. prędzej spow odow ała uroczystość o- nia dowolnej sumy prof. Dziubę.
Rz. Pol.
twarciajRobotniczego Domu Ludowego.
Tow. W. Dewor składa 1 zł. i wzy­
Zarząd.
Tymczasem Radomiakom za ich wa do złożenia takiej samej sumy tpracę cześć!
Zawadę.
je do publicznej w iadom ości, że w dniu 19 sierpnia r. b. w p o ­
K om unikat
Baczność Szoferzy!
Składajcie ofiary na budowę Domu Ludowego!
C e n y
O g ło s z e ń s
p ro c. d r o ż e j . U k ła d o g ło s z e ń
R edaktor naczelny;
, p o w y ż ej 6 0 m m , 3 0 g r. d r o b n e s a w y raz 20
i p o z a t e k s te m 4 -s z p a llo w y ,
gr.
W
1“ »’. 1
'6Ó .<r.Z »,m |n,
P o s z u k iw a n ie i zaofiarow an ie pracy o 50 p roc. ta n ie j, O g ło sz e n ia
25
« ,,N * » lę < rd ,
60
mm-
tab elaryczn e, za g r a n ic zn e 1 fan tazyjn e 50
> te k ś c ie
FRANCISZEK DEDERKO.
1
R edaktor odpowiedzialny: IGNACY LEWIAK.
Druk „SZTUKA" Częstochowa 11 Aleja N r - 23;
W ydawca: O. K. R.
P. P.
S. w Częstochowie.

Podobne dokumenty