Blask prawdy. Poezja Jana Pawła II i prawosławie (1)1
Transkrypt
Blask prawdy. Poezja Jana Pawła II i prawosławie (1)1
Blask prawdy. Poezja Jana Pawła II i prawosławie (1)1 J e l e n a Tw i e r d i s ł o w a A utorytet jednostki nierzadko dominuje nad autorytetem słowa – tak już jest zbudowany świat. Gdyby Karol Wojtyła nie został Janem Pawłem II, ludzie nie poznaliby wielkiego poety, którego wiersze i dramaty zawierają w sobie wszelkie dramaty i katastrofy, wstrząsy i olśnienia, idee i obrazy naszego stulecia, łączącego dwa bodaj najbardziej znaczące w historii ludzkiej kultury tysiąclecia. Można tu dostrzec też coś innego. Ojciec Święty nie wyparł się swoich dawnych utworów, nie przekreślił tego, co tworzył jakby tylko dla siebie, z dala od szerokiego kręgu odbiorców. Co więcej, cała jego późniejsza działalność była naturalnym dalszym ciągiem i potwierdzeniem tego, czemu poświęcił nie tylko swoje dramaty i wiersze, ale także prace filozoficzne oraz badania teologiczne, i co można odnaleźć później w jego papieskich kazaniach i orędziach. Artystyczny świat jego idei oraz wyobrażeń jest spójny i całościowy. … łuską srebrzystą nieustannie się woda odrywa, oto głębi brzmieniem drży jak źrenica czując dno obrazu. Woda jednak miejsca zmęczone wokół twych oczu przemywa, Gdy odbiciem szerokich liści dosięga twojej twarzy. (Pieśń o blasku wody, I) Jeśli ten kosmos jest gałęzią ciężką od liści, Wersy te pochodzą z cykli Pieśń o Bogu ukrytym i Pieśń o blasku wody. Mówią one o minutach spokoju, duchowego skupienia, jedności z samym sobą, Wszechświatem i Bogiem – tak szeroka jest ich tematyka. W poezji Karola Wojtyły oczy, wzrok i widzenie są magiczną siłą, którą włada człowiek. Spojrzenie wydaje się silniejsze i szybsze od myśli, ponieważ jest zdolne do tego, by wychwytywać z całości część – tę najważniejszą, spajającą wszystko. Ono żyje światłem. Mistyka światła Póki morze przyjmujesz w swe otwarte źrenice pod postacią falujących kół… Tam już spojrzeń żadna zieleń nie nasyci, nie powrócą oczy uwięzione… (Pieśń o Bogu ukrytym, I, 3; Wojtyła 1979) 116 Pressje Teka XXIV Klubu Jagiellońskiego i kultury. Najbardziej osobliwe wydaje się to, że właśnie w XX wieku, olśnionym teorią względności Alberta Einsteina, podjęto próbę naukowego uogólnienia mistycznej istoty światła. Próbę tę zainicjował niewątpliwie Paweł Florenski, który w pracach pochodzących z pierwszych dziesięcioleci XX wieku badał i opisywał z różnych punktów widzenia energię świetlną i symbolikę światła: w Liczbach urojonych w geometrii, U wododziałów myśli, Filozofii kultu i wreszcie w Ikonostasie (1997) i Filarze i podporze prawdy (2009). Atmosferą światła oddycha też twórczość jednego z najoryginalniejszych rosyjskich poetów Daniiła Andriejewa, który tak swobodnie wkroczył we Wszechświat… Blaskiem prawdy przeniknięte są też wystąpienia Papieża. Veritatis splendor – tak znakomicie została zatytułowana jedna z jego encyklik, która w dążeniu do ideału pozostawiła daleko za sobą ziemskie grzechy ludzi, pragnących raczej wygodniejszego życia niż własnej przemiany. Badając fizyczną naturę światła, człowiek dążył do jego oswojenia. Na początku XX wieku pojawiła się elektryczność, a wraz z nią – nowa era cywilizacji, techniki którą opływa światło słońca... (Pieśń o Bogu ukrytym, II, 5) Nie ulega wątpliwości boskie natchnienie światła, z jego nieskończoną wartością, łączeniem w sobie tego, co realne, i tego, co domyślane, tego, co znane i co wyobrażane, co świadczy o nim jako o obrazie doskonałym, który sam siebie tworzy i nie poddaje się jednej interpretacji. Niejednoznaczna jest też natura światła, które jest jednocześnie zjawiskiem fizycznym i mistycznym. Mało tego, w nauce podzielono nawet pojęcie światła jako zjawiska fizycznego. Według teorii względności jest to strumień fal, a zgodnie z teorią kwantów – strumień cząstek-kwantów. Mistyczna moc światła sprawia, że panuje ono niemal we wszystkich religiach. Sławna Karma zrodziła się z hinduskich wierzeń i opiera się na walce o Światło − nauka ta szeroko rozprzestrzeniła się w Europie; buddyzm to według Edwina Arnolda „światło Azji”; Żydzi mają rytuał zapalania świec w wigilię soboty, który przejęło prawosławie – w naszych cerkwiach stawia się świece za żywych i za wieczny odpoczynek zmarłych, są one nieodłączne od modlitwy. U katolików przyjęło się zapalać świece na grobach, w świątyniach chrześcijańskich palą się lampy oliwne, jak gdyby przypominając o żydowskiej chanuce i jej ośmioramiennym świeczniku. Wreszcie mułła modli się pięć razy w stronę wschodu słońca (początkowo dla muzułmanów kierunek ten oznaczał Jerozolimę, potem Mekkę) − o świcie, w południe, po południu, o zachodzie słońca i po zapadnięciu zmroku. Widzenie Samarytanki i Cyrenejczyka Widzenie nie jest tylko procesem fizycznym. Jako odbicie jest ono prawem bytu, ponieważ stanowi kontynuację zjawiska, przedłuża je. W poezji Karola Wojtyły występuje szczególna poetyka odbić: słońca, które igra na liściach drzew, kształtuje dzień za pomocą światła i odchodzi wraz z ostatnimi promieniami w noc; wody – ona jest i morzem, i falą, i prądem, przeświecającym dnem, studnią, źródłem napojenia, życia, natchnienia i wiary dla tych, którzy pragną nie samej tylko wody. Przy studni Jakubowej miało miejsce spotkanie Jezusa z Samarytanką (J 4: 6–26). Wypicie wody to poznanie daru Bożego łaski, ale też praca, znużenie i troska. Te oczy znużone to znak, że ciemne wody nocy płynęły w słowach modlitwy (nieurodzaj, nieurodzaj dusz) a teraz światło studni pulsuje głęboko w tych łzach, Blask prawdy. Poezja Jana Pawła II i prawosławie (1) 117 które – pomyślą przechodnie – wycisnął podmuch snu... i uderzenie w skroniach jak kuźni miarowy który poczuł na sobie Jakub, gdy opadły w nim gwiazdy znużone jak oczy huk… (Profile Cyrenejczyka, III) jego owiec? A tymczasem – (Myśl jest przestrzenią dziwną, I) ta studnia otwiera w twym wzroku tylko migot liści i łuską odbitej zieleni zasnuwa miękko twą twarz tam – w głębi. Czy daleko jeszcze do źródła? Przecież w Tobie drży tylu ludzi prześwietlonych blaskiem Twoich słów – jak źrenice prześwietla blask wody... (Pieśń o blasku wody, 1) Można na nieskończenie wiele sposobów interpretować tę sławną ewangeliczną scenę spotkania Samarytanki z Jezusem. U Wojtyły ma ona proste i symboliczne znaczenie. Nawet jeśli nie uda się jej, samotnej i nieszczęśliwej kobiecie, zabrać jego wizerunku ze sobą, to zawsze będzie go widzieć – odbitego w wodzie, jak liście i kwiaty na dnie studni. To swoista parafraza prawosławnego Acheiropoietos. Widzialność to współtworzenie, przez nie bowiem wchodzi się w krąg Stworzenia. I w krąg Historii. Samarytanka rozmyśla o przypadkowości zetknięcia się małego z wielkim. Owa studnia złączyła mnie z Tobą, owa studnia wprowadziła mnie w Ciebie. […] tylko jej blask głęboki drżący jak czysta źrenica w orbitach kamieni – ona mnie w oczy twoje przeniosła i w nich zamknęła. (Pieśń o blasku wody, 6) A oto, jak przebiegło spotkanie u Szymona Cyrenejczyka: W wierszach pojawia się obraz źrenicy, wyrażający główną myśl polskiego poety: dzięki przyjęciu innego spojrzenia na świat, innych oczu, odsłania się nowy świat, i w nim człowiek pojmuje siebie inaczej. W opowieści o Samarytance źrenica symbolizuje przejrzenie, inną wiedzę, odkrycie źródła uśmierzającego cierpienie duszy. W medytacji o Szymonie źrenica jest obiektywem, granicą różnych światów, sfer bytu. Jeden milimetr… i cała wieczność. Zawisła nade mną źrenica – promieniowanie serca, źrenica wyższa o belkę poprzeczną. (Profile Cyrenejczyka, III) Źrenica to świecący, błyszczący punkt – gwiazda, łza, iskierki światła na powierzchni wody. Źrenica wszystko wchłania i oświeca sobą. Jest to wyraz gotowości do poznania przez człowieka wszechświata, reguł jego bytu. Poeta nie dąży do zrozumienia świata – rozumiane, pojmowane jest jedynie to, co niedostępne, on chce go zobaczyć: „Widzenie pomaga narodzić się myśli”. Oczy to zwierciadło myśli, podobne do „cierpkiej jagody milczenia lub słodkiego ciężaru konarów” (Narodziny wyznawców). W przestrzeni widzenia, rozciągającej się od człowieka do Boga i znów ku człowiekowi, powstaje sakralny świat, sama poezja, którą świat, stworzony na początku, przyjmuje naturalnie i organicznie. Jeśli cierpi z braku widzenia, To przedzierać się musi przez znaki do tego, 118 Oko w oko z Człowiekiem. Ulica i wiele Co ciąży w głębi, co jak owoc dojrzewa w słowie. Czyż to ma być właśnie ów ciężar, Jelena Twierdisłowa twarzy – Im bardziej wieloznaczne jest słowo-pojęcie, tym bardziej nasycona jego materia, tym większy ciężar, którym nabrzmiewa myśl: „Fala myśli opada tak ciężko jak wieko z metalu” (Pieśń o blasku wody, 4). Wieko odgradza oczy od świata, zasłania go, zamyka widzenie, gromadząc życie przestrzeni wewnętrznej. Wiersz Opór stawiany wyrazom przez myśli to traktat o słowie, które formuje myśl. Jest ona wyjściem z wewnętrznej indywidualnej przestrzeni w zewnętrzną i ogólną. Tak na świat przychodzi dziecko i tego dotyczy też cykl Matka. Myśl szuka obrazów, w których organicznie łączą się życie to i Tamto, wyżyny Ducha z głębinami, gdzie dusza znajduje się na dnie otchłani, a granice obejmą bezkres, gdzie ruch znajduje się w stanie absolutnego spokoju, a nawet bezruchu. Widzenie polega właśnie na zdolności łączenia, ma ono szczególną estetyczną miarę – wzajemne odbijanie się: całego – w częściowym, przeszłego – w teraźniejszym, obecnego – w przyszłym, wewnętrznego – w wewnętrznym, i na odwrót. Myśl u Karola Wojtyły wyraża jakby istotę innego bytu – nadprzyrodzonego, którego struktura jest skomplikowanym związkiem słowa i myśli. Taka transcendentność myśli przypomina pod pewnymi względami naukę o duszy świata, a może jest nawet jej osobliwą artystyczną transformacją – w jej antropologicznym wariancie, bliskim teorii Platona (1999: 23a–36b) i koncepcji Sofii Włodzimierza Sołowjowa (2001)2. Chodzi o wszechobejmującą myśl tworzącą przestrzeń, będącą przestrzenią i w przestrzeni żyjącą. Wojtyła i Florenski Jeśli jednak wskazane podobieństwo uwarunkowane jest przez wspólny kontekst religijnej antropologii, a Papież jest nie tylko poetą, lecz także wybitnym uczonym i teologiem, filozofem i antropologiem z wielkimi osiągnięciami, zwłaszcza w dziedzinie analizy czynu człowieka (Wojtyła 1994), to w jego próbach zrozumienia wszechobejmującej zasady − światła – nie można nie dostrzec bezpośrednich paraleli z ideami ojca Pawła Florenskiego. Wskazywał on, że prawem rządzącym duchową przestrzenią jest spotkanie „immanentnego i transcendentnego, niskiego i wysokiego, ziemskiego i niebieskiego, czasowego i wiecznego, względnego i absolutnego, śmiertelnego i nieśmiertelnego”. Za granicę obu światów uznawał świątynię, bowiem „świątynia jest miejscem wznoszenia się do nieba” (Florenski 1997: 125), a w świątyni – ikonostas. Dla Florenskiego sama ikona jest żywą realnością. Jest to „naoczna rozumność czy rozumna naoczność” (tamże: 200), czyli obja- Dusza Świata wykazuje tu podobieństwo do Pramatki Karola Wojtyły wiona myśl, dlatego ikonę traktował on jako „sprawę tego, kto widzi ten świat” (tamże: 140). Ojciec Paweł przestrzegł przed utożsamianiem obrazów artystycznych i prawdy, ale uznawał, że istnieją obrazy prawdy, tak samo jak u Karola Wojtyły istnieją obrazy myśli. Florenski swoją analizę malarstwa ikonowego nieprzypadkowo rozpoczyna od uwagi: „malarstwo ikonowe wywodzi się historycznie z techniki freskowej” (tamże: 185), bowiem to właśnie na ścianach jaskini odbija się światło. „Ikonę maluje się na świetle i ono, jak postaram się wyjaśnić, wyraża całą ontologię Blask prawdy. Poezja Jana Pawła II i prawosławie (1) 119 malarstwa ikonowego. Światło, które najbardziej odpowiada ikonowej tradycji, złoci się, to znaczy objawia się właśnie jako światło, czyli blask, a nie jako kolor. Innymi słowy, wszystkie wyobrażenia pojawiają się na złotym oceanie łaski, omywane strumieniami światła Boskiego” (1997: 188). I dalej: „Dla malarza ikon tylko światło i to, co ono wyjawia, są rzeczywiste” (tamże: 195). Światło dla artysty-twórcy „jest tylko przyczyną samoujawniania się rzeczy” (tamże: 195). A oto główna konkluzja: „Aby uzyskać indywidualność rzeczy – nie musi ona stanowić zaprzeczenia czegoś, dopóki bowiem nie tworzy jej światło, dopóty w ogóle jej nie ma. Konkretem staje się nie na drodze negacji, lecz pozytywnie, w akcie twórczym, w grze światła. Nie było nic. Dzięki aktowi twórczemu stało się coś, coś pozytywnego, zarodek, zaczątek rzeczy. A przenikany światłem zaczyna się kształtować, modelować, dopóki nie ujawni się jako coś stworzonego dzięki światłu. To, co najistotniejsze, określa formę, jest najbardziej rozświetlone, a to, co mniej ważne, jest mniej rozświetlone. Ściślej mówiąc, to, na czym spoczęło światło, pojawia się w bycie w miarę naświetlania” (tamże: 195). U Florenskiego pojawiają się też sformułowania bezpośrednio łączące się z poetyką Jana Pawła II. Należy jednak podkreślić, że chodzi tu przede wszystkim nie o podobieństwo idei obu wielkich religijnych myślicieli naszego wieku, lecz ich obrazów, bowiem każdy z nich myślał artystycznie; nie o dar słowa jako taki, lecz o pewien rezultat, pewną wielkość, która nie nazywa, lecz odmierza. „Byt, konkret, indywidualność to coś pozytywnego. Boskie «niech stanie się światłość» to dla świata urzeczywistnione słowo stworzenia, głos Boży objawia się nam bowiem jako światło, a harmonia niebieska jako ruch gwiazd. Nie bez powo- 120 Jelena Twierdisłowa du wielcy poeci dosłuchiwali się w świetle dźwięku” (tamże: 195). Misterium Karola Wojtyły Promieniowanie ojcostwa, poetyckie cykle Pieśń o blasku wody i Pieśń o słońcu niewyczerpanym przekazują fizycznie odczuwalną grę światła: jest w nich słoneczny blask – słońce odbija się w wodzie, woda igra w jego promieniach, światło jest podobne do płynącej wody i tak jak ona spływa, przelewa się – znów widać tu motyw zlewania i łączenia. Słońce, woda, światło to kluczowe słowa w całej twórczości Papieża, na równi z takimi, jak ziemia, drzewo, kamień, pamięć, kościół, krzyż. Każdy z tych symboli-kluczy jednocześnie oznacza kilka zjawisk należących do różnych poziomów, które zostały ujrzane, doznane i wypowiedziane. Woda jest tym, co niesie życie i gasi pragnienie, także wiedzy, zmywa grzechy, stając się jednym z trzech świadectw na ziemi – obok ducha i krwi (1 J: 7–8). W Promieniowaniu ojcostwa obraz rzeki, potoku czy nurtu ma też głęboko biblijny sens ponownych narodzin, ale prócz tego − jako symbol chrześcijański − łączy się właśnie z symbolem światła: „Musimy – mówi Matka, która wita lekko czujących się w świecie poezji i filozoficznych rozmyślań. To wyraźnie zbliża poetycki świat Papieża do rosyjskiej duchowości prawosławnej. Szczególnie wyraźnie wyczuwa się jego bliskość do Pawła Florenskiego, ale też do jednego z najbardziej oryginalnych „budowniczych wszechświa- ta” Daniiła Andriejewa, przede wszystkim w sposobie pojemnego, semantyczno-strukturalnego myślenia i szerzej – w koncepcji żywego i przestrzennego świata duchowości. Przełożyła z języka rosyjskiego Maria Wójcik Przypisy: 1. Е. Твердислова, Сияние истины: художественный мир Римского Папы Иоанна Павла II и русское православное видение духовного пространства (о. Павел Флоренский и Даниил Андреев), „Вестник Евпопы” 2003, nr 10. Tytuł, śródtytuły i niektóre przypisy po- chodzą od redakcji. 2. Zostawiam tu na boku jeszcze jedno wielce interesujące podobieństwo Włodzimierza Sołowjowa, Sergiusza Bułgakowa, prawosławnych teologów w ogóle i sofiologicznej interpretacji Papieża. Dusza Świata wykazuje tu podobieństwo do Pramatki Karola Wojtyły. Zagadnienie to wykracza jednak poza ramy naszego tematu. Co dalej? W poprzednich „Pressjach” zamieściliśmy tłumaczenie eseju Jeleny Twierdisłowej o krakowskiej kawiarni Wiśniowy Sad, w której autorka tłumaczyła pisma Karola Wojtyły na rosyjski. Szczególnie wyraźnie wyczuwa się jego bliskość do Pawła Florenskiego każde pojawiające się na świecie dziecko – je obmyć w wodzie, by zawsze było świeże, musimy je od wewnątrz przyodziać tą jasnością, która wyzwala ze wstydu istnienia” (Promieniowanie ojcostwa, I, 5). Choć ciągi synonimiczne tych obrazów są dość skomplikowane, to słowa, które je wyrażają, przy całej swej znaczeniowej wielostronności, używane są w prosty sposób. Język poetycki Karola Wojtyły pozbawiony jest patosu, pełen jest za to filozoficznej refleksji, typowej dla myślicieli, jednakowo 121