Zorientowani na sukces!
Transkrypt
Zorientowani na sukces!
Zorientowani na sukces! Studenci Instytutu Politologii o szansach i zagrożeniach na rynku pracy. Opole 2015 Autorami niniejszego dokumentu są studenci II roku Dziennikarstwa i komunikacji społecznej Instytutu Politologii UO Zorientowani na sukces! Studenci Instytutu Politologii o szansach i zagrożeniach na rynku pracy. Cześć I – Naszym zdaniem, czyli analityczno-eseistycznie o... 1. Michalina GÓRA, Karol STEFANICKI - Praca w instytucjach medialnych; 2. Karolina DĘBICKA, Mikołaj GWOŹDZIOWSKI, Mateusz MAJNUSZ - Wizja pracy w zawodzie dziennikarza po ukończeniu nauki na Uniwersytecie Opolskim; 3. Kacper ŚNIGÓRSKI – Dzień z życia dziennikarza-studenta; 4. Michał PIETRZAK – Korpoludki doprowadzą studentów do upadku; 5. Maryia DZIASHKO, Bogdana DROBYAZKO – Downshifting. Cześć II - Rozważania o wyzwaniach rynku pracy i karierze zawodowej... 1. Maja OSIŃSKA, Michał SZYMAŃSKI, Aneta WĘGLIŃSKA - Model kariery zawodowej w Polsce; 2. Ewelina DZIEJA, Karolina FURMAN - Absolwent studiów wyższych – studium przypadku; 3. Aleksandra GRYGIEL, Dagmara MIENTUS - Młodzi ludzie na rynku pracy; 4. Monika CHMIELARZ, Wiktoria SURÓWKA – Oczekiwania studentów wobec rynku pracy; 5. Rafał KOWALEWSKI - Rynek pracy dla naszych studentów: jakie są oczekiwania i aspiracje? 6. Przemysław CZERWIŃSKI, Krzysztof NOWAK - Współczesny PR-owiec, człowiek nieustannie dokonujący wyboru i narażony na pracę pod presją 7. Ewelina BELKA, Katarzyna CHMIELEWSKA, Agata FISZER - Praca w lokalnych instytucjach medialnych. Cześć III - Jak jest obecnie a jak być powinno... 1. Patrycja CIUNEL, Edyta GOMÓŁKA – Wnioski z badań ilościowych... 2. Piotr TESAROWICZ, Natalia WOREK, Angelika ZABAWA – Biuro Karier; 3. Wiktoria KUŹNIAK, Patrycja WĘDZEL, Paulina WITKOWSKA – Czy praktyki zawodowe mają sens? 4. Alina FLORA, Ilona FLORA – Praktyki zawodowe – sposób realizacji w Uniwersytecie Opolskim; 5. Alicja HOLIK, Aleksandra MARCHEWKA, Olga WIDULIŃSKA – Dydaktyka na + i -; 6. Szymon KOPIEC, Filip SZCZĘCH, Marcin ZAKRZEWSKI - Gazeta Studencka. Motywacje młodych ludzi do jej tworzenia wbrew tendencjom panującym na rynku medialnym; 7. Katarzyna LIŚKIEWICZ, Dominika PACYNA – Warsztaty zawodowe; 8. Tomasz BEBŁOT, Łukasz UTTA – Wizja Dziennikarstwa Sportowego na Uniwersytecie Opolskim; 9. Anna GAUZA, Joanna GERLICH, Filip MROSZCZYK – Wolontariat studencki; 10. Dominik MARCINKOWSKI, Marcin MICHALSKI, Łukasz OFLUS – Znajomość języków obcych podstawą wykształcenia akademickiego. Cześć I Naszym zdaniem, czyli analityczno-eseistycznie o... Michalina GÓRA, Karol STEFANICKI Praca w instytucjach medialnych; Corocznie kierunek dziennikarstwa i komunikacji społecznej przeżywa istne oblężenie. Młodzi, ambitni i pełni wiary w swą przyszłość, zapełniają dziekanaty zgłoszeniami. Niektóre z uczelni, jak przykładowo Uniwersytet Warszawski, odnotowują nawet do 26 takich zgłoszeń na jedno miejsce. Badań szacujących liczbę kończących powyżej wymienione studia, nie sposób znaleźć. Biorąc jednak pod uwagę mnogość możliwości podjęcia się tego kierunku (dziennie, zaocznie czy choćby podyplomowo) zakłada się, iż grupa ta osiąga około tysiąca rocznie. Tym samym, jak łatwo wywnioskować, niewielu udaje się odnaleźć na i tak już zapełnionym rynku. Dlaczego zatem tak wielu pokłada nadzieje w tej profesji? Z reguły przyczyna tkwi z idealistycznych wyobrażeniach. Wielce kusząca jest przecież wizja „kreatora świata”. Świadomość potęgi, a zarazem i szansa popularności. Myśl o niezliczonej ilości felietonów i audycjach przepełnionych błyskotliwymi anegdotami. W praktyce, sprawa przybiera z goła odmienny obrót. Początki pracy do łatwych nie należą, zaś na staże przyjmowani są niechętnie. Podobnie wygląda to z zarobkami. Pogląd o ich wysokości wielce mija się ze stanem faktycznym. Najbardziej przygnębiająca jest jednak prawda o spętaniu mediów przez czynniki zewnętrzne. Skonkretyzowana długość emitowanych reklam, obowiązek zawarcia 33% polskiej muzyki w radiu, czy chociażby wymóg pluralizmu, bezstronności, i o ironio, niezależności mediów publicznych. Wszystko to, świadczy o jednym. Czwarta władza nie może cieszyć się wolnością, a już na pewno nie w kwestiach organizacyjnych. Niemniej jednak, przy całej gamie artykułów narzucających różnorakie obostrzenia, nie to stanowi sedno problemu. To nie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji powinno się tu obawiać. Nie jest to również parlament ani sam prezydent. W dobie kiedy sama poczytność nie gwarantuje rentowności, to reklamodawcy spędzają nadawcom sen z powiek. Kwestia ta wygląda nawet mniej ciekawie kiedy to wspomni się o stacjach komercyjnych. Te bowiem utrzymują się niemal wyłącznie z reklam. Oczywiście nie ma sytuacji bez wyjścia, i tak jest też tutaj. Kluczem do poradzenia sobie z sytuacją jest zachowanie balansu między biznesem a polityką. Próba zagwarantowania potencjalnym reklamodawcom bezpieczeństwa. Nie dopuszczanie do momentu, w którym to dana firma mogłaby narazić się na wrogość ze strony polityków. Owo rozwiązanie, stanowi jednak niebezpieczeństwo, którego żniwo zbierają później dziennikarze. Niejednokrotnie zmuszani są do porzucenia swoich przekonań przez wzgląd na presję szefa. Bywa iż sami przełożeni wywołują ją z własnego strachu - chęci utrzymania jak największej neutralności. Z drugiej jednak strony, zdarza się, iż jest już za późno. Po drodze przeocza się gdzieś ideę bezstronności i kończy w konflikcie. Taka sytuacja przybiera nawet gorszy obrót. Wówczas media posługują się pracownikami w taki sposób, aby przy każdej nadarzającej okazji, kompromitowali oponenta. Jako że człowiek nie jest jednak zdolny do kompletnego poddania się przymusowi, komfort pracy staje się tym bardziej zaburzony. Z jednej strony, przesadna ambicja i pewność siebie sprzyja zwolnieniu. Z drugiej zaś, bojaźliwość czyni dziennikarza jedynie narzędziem w cudzych rękach. Ważnym jest by umieć lawirować między obiema skrajnościami. Wiedzieć kiedy się postawić a kiedy odpuścić, bądź złagodzić tekst. Powyższa kwestia oddaje także inny aspekt zawodu. Przy czym, niejako, podważa możliwość uniwersalnej charakterystyki. Profesja ta posiada zbyt wiele zmiennych by było to możliwe. Co więcej, różnice te zaobserwować można nie tylko zestawiając ze sobą odmienne instytucje, ale także na przełomie lat podczas jednego zatrudnienia. Zmiany zarządu, programu czy choćby czynnik zewnętrzny jakim jest sytuacja w kraju – wszystko to może diametralnie zmienić porządek pracy. Ponadto, nieprzewidywalność kryje się również w samej organizacji. Przykładowo, w jednej chwili siedzi się za biurkiem opracowując temat, w drugiej zaś przemierza kilometry na dźwięk słowa „sensacja”. To czy ów niespodzianka okaże się materiałem wartościowym, wiadomo dopiero na miejscu. Nie to jednak stanowi największy szkopuł. Wyzwanie, które wręcz czyha na świeżych dziennikarzy, to materiał jak najbardziej ciekawy – będący jednak poza zasięgiem ich wiedzy. Na taką ewentualność trzeba być zawsze przygotowanym. Zachować trzeźwość umysłu i jak najlepiej przekazać pełną informację. W mediach przede wszystkim liczy się moment. Początkowa wzmianka o danym temacie oddziałuje najsilniej. W późniejszej fazie, tematykę podejmą już specjaliści, ale to właśnie od tego pierwszego dziennikarza zależy czy sprawa zainteresuje odbiorców. Jednakże nie dla każdego wymóg mobilności jest ciężarem. Wielu z nich tylko czeka na moment, w którym to oderwą się od papierkowej roboty. Nie straszne są im nawet setki kilometrów, a wszystko to w nadziei na dobry materiał. Tym także, wedle utartych przekonań, powinien być dziennikarz. Pełnić rolę zarówno obserwatora, jak i badacza. Co ciekawe, kiedy zapyta się studentów o atrakcyjność tego zawodu, to właśnie ten element bywa nazywany jego urokiem. Warto zwrócić na to uwagę o tyle, iż doprowadza do swoistego paradoksu. Ta sama „pogoń za sensacją” która staje się motywacją do aplikacji, z czasem bywa i powodem ich rezygnacji. Nie mniej, i trudno się nie zgodzić, relatywnie mało jest profesji bliskich dziennikarstwu. Takich, w których to stale doświadcza się różnorodności, dreszczyku emocji, a także fenomenu „poznania”. Stan ekscytacji nie utrzymuje się jednak zbyt długo, a na miejscu liczy się sprawne zebranie materiału. Nieoceniona jest tu zatem sprawność dobrego komunikowana. Nie na darmo powtarza się adeptom, iż profesjonalny dziennikarz to taki, który potrafi obchodzić się z ludźmi. Jest kontaktowy, wyważony, a nawet jeżeli kieruje się sceptycyzmem, darzy swych rozmówców szacunkiem. Nie pozwala sobie na działania dyktowane antypatią, ani na wzburzenia wynikające z prowokacji. Należytą uwagę poświęca on zarówno samemu Prezydentowi, jak i uroczym starszym Paniom z Koła Gospodyń Wiejskich. Jakkolwiek jednak myśl ta nie brzmiałaby pięknie, droga ku jej spełnieniu posiada pewną pułapkę. Nieoczekiwaną zapadnię, która pochłonąć może nie tylko niedoświadczonego adepta, ale i dziennikarza z wieloletnim stażem. Pierwsze problemy objawiają się w zahamowaniach oraz swoistej tremie. O ile to drugie tyczy się początkujących, w skutkach owocuje podobnie. Czy to z braku wiary w siebie czy też z jej przesytu – kończy się balansując między arogancją a lizusostwem. Temu zaś towarzyszy czasem stres, a czasem pragmatyczny rachunek zysków i strat. Bywa także iż prowodyrem zostaje coś niebywale prozaicznego – ot „gorszy dzień”. W ten czy inny sposób, ostatecznie słyszy się oskarżenie o próbę manipulacji lub lekceważenie. Następnie czeka już tylko smutny finał - pula znajomości zmniejsza się, a przyszłość ogranicza do „biurka” i wywiadów przez telefon. Odczuwanie stresu jest jednak, wbrew osądom, domeną nie tylko początkujących dziennikarzy. To prawda, iż u nich objawia się ona najsilniej. Zdarza im się tracić głos lub zapomnieć nawet o podstawowych czynnościach - na przykład oddychaniu. Nie zmienia to jednak faktu iż emocja ta powodowana jest poprzez „czynnik zewnętrzny stwarzający zagrożenie realizacji ważnych dla jednostki celów, zadań, wartości”. Ten zaś, dotknąć może każdego. Nie jeden profesjonalista zmierzył się z nim oko w oko. Transmisja mija nieubłaganie, a puenta, choćby na najmniej rozumiany temat, musi być koherentna. Jako że została już jednak wspomniana manipulacja – na ten temat również warto poświęcić nieco miejsca. Jej granice są bowiem dość niejednoznaczne, a mylenie jej ze stronniczością, wręcz nagminne. O subiektywizm w tym zawodzie nie jest trudno. Choć nie wspierany w tej profesji, nadal jest to ludzki odruch. Ponadto, i zostało to już wspomniane, w niektórych przypadkach nie musi ona wynikać z wizji autora. Kwestia ta jednak, czyni potencjalny przypadek jeszcze dotkliwszym. Nie dość, że odpowiada się za poglądy przełożonego, to jeszcze ciężko się bronić. Oczywiście można zareagować jeżeli krytyka uderzy en face, ale co jeżeli atakuje poprzez niesioną w świat opinię manipulanta? Do tego dochodzi jeszcze wewnętrzny sprzeciw wobec samego oskarżenia. Gdzie kończy się stronniczość, a zaczyna manipulacja? Odpowiedź na powyższe pytanie jest o tyle budząca dysonans, iż w rzeczywistości nie przenikają się one wcale. Istotą manipulacji jest używanie jej niejako „w tle”. Nie może ona rzucać się w oczy bo inaczej straciłaby na znaczeniu. Tutaj pojawia się nawet miejsce na zaskakującą tezę - miejsce w którym manipulacja rozkwita najbardziej, przypada na tekst pozornie obiektywny. Problem tkwi jednak w sposobie rozumowania tego zjawiska przez odbiorców. O ile z tekstem stronniczym winni się co najwyżej nie zgodzić, o tyle odczytują go w postaci propagandy. Choć to niesprawiedliwe, istotnym jest aby mieć na uwadze nim podkopie się pod sobą dołek. Trudność powyższego wątku jawi się w jeszcze jednej odsłonie. Jak zostało to już pośrednio wspomniane – od rzetelnego dziennikarza wymaga się obiektywizmu. O ile w naukach akademickich, w istocie, naucza się o jego obowiązku, o tyle problem ten wraca w praktyce zawodowej. Sporność w temacie bezstronności sięga zamierzchłych czasów Tukidydesa. Wówczas, po raz pierwszy zadano pytanie czy możliwym jest obiektywne relacjonowanie wydarzeń. Nie mniej, choć na przestrzeni wieków jeszcze wiele razy poruszono tę kwestię, problem nasilił się wraz z pojawieniem „nowych mediów” . To właśnie wtedy rola obserwatora zaczęła przenikać się z pozycją uczestnika. Od omawianej pułapki nie uchronił się nawet, znany i ceniony dziennikarz, Ryszard Kapuściński. W swej książce Chrystus z karabinem na ramieniu dość jednoznacznie podkreślał opowiedzenie po stronie fedainów i partyzantów. Jednakże to, co wielu interpretuje w postaci błędu, ma także drugie, pozytywne oblicze. Jak głoszą autorzy Mitów czwartej władzy „Każdy utwór dziennikarski, z najprostszą depeszą włącznie, […] jest autorską opowieścią o czymś”. Owoc ich pracy jest pewną interpretacją, a co za tym idzie, tekstem twórczym, kreatywnym. Jedyny aspekt, który odróżnia te dzieła od utworów literackich jest opisanie rzeczywistości zamiast świata fikcyjnego. Pozbawiona tego elementu nie jest nawet telewizyjna transmisja obrad Sejmu. Choć wydawałoby się, iż wolna od kreacji, w rzeczywistości stanowi dzieło operatorów i realizatorów obrazu. Ponadto, poprzez zmiany planów czy zbliżenia, transmisja taka może kryć w sobie nawet przekazy. Niestety, niewątpliwie przyjemny, twórczy aspekt tego zawodu, bywa poddawany próbie. Bardzo często, praca ta wymaga łamania pewnych barier. Przekraczaniu granic, które niektórzy określiliby nawet nieprzekraczalnymi, ergo często zniechęcającymi do dalszej aktywności. Nie rzadko, oznacza to pozbycie się pięknego przywileju jakim jest godność. Doprowadza to do upokarzających błagań lub nawet kłamstw. To niepojęte zachowanie wśród wielu głów odbija się jednym, prostym pytaniem – w imię czego? Otóż działania te wynikają z walki o pozycję. Konkurencja nigdy nie śpi a w środowisku medialnym rządzi ten, którego informacja zaskoczy najbardziej. Za owym zjawiskiem, czai się jednak pewna dwoistość. Z jednej strony, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, stworzenie świeżego i interesującego materiału jest zadaniem szalenie trudnym. Bywa to także przedsięwzięcie niemoralne lub o takowe ocierające się. Z drugiej zaś, stanowi szansę dla ambitnych dziennikarzy. Tzw. „pierwsza strona” to miejsce nie tylko dla informacji atrakcyjnej, ale także tej okraszonej sloganem „mamy to jako pierwsi”. Nie jest to oczywiście wymóg, zwłaszcza gdy na konkretnym temacie skupiło się już całe społeczeństwo. Niemniej, temat „własny” zawsze będzie przodował nad tematem „obcym”. Idea ta, jak zostało to już wspomniane, stanowi wielką szansę dla samych dziennikarzy. To właśnie temat na tej, konkretnej stronie, przekona czytelników do zakupu. W konsekwencji, otworzy to furtkę do rozsławienia samego autora. Ścieżka do sukcesu nie bywa jednak usłana różami, a to przerosło już nie jednego dziennikarza. Nieco inaczej, sprawa ta jawi się w kontekście nowych mediów. Praktycznie wszystkie większe gazety mają dziś swoje wersje elektroniczne - czy to w formie portali czy aplikacji na androida lub IOS-a. Czyni to przepływ informacji znacznie szybszym, a to zaś przekłada się na inny tryb pracy. Niezmienna jest natomiast konkurencja, która to przy uwzględnieniu tempa działania, może zaślepić. Dziennikarzom brakuje czasu na dokładne sprawdzanie i przygotowywanie materiału. Zawsze bowiem istnieje ryzyko, iż w ciągu kilku minut informacja ta się zdezaktualizuje. Takie działanie jednak, skutkuje najczęściej informacjami zniekształconymi lub, co gorsza, wprowadzającymi w błąd. Internet nie jest jednak jedyną, odmienną od tradycyjnej, sferą medialną. Nie można tu bowiem zapominać o dziennikarstwie rozrywkowym. Jest to bardzo szeroka gałąź, która choć nastawiona biznesowo (sprzedaż reklam), skupiona jest przede wszystkim na poprawie społecznych nastrojów. Dziennikarz prowadzący listę przebojów, piszący recenzje filmowe czy prowadzący program typu talk show, posiada zupełnie inne doświadczenia zawodowe. Nie musi on martwić się żadnymi mechanizmami, które to tylko czekają na rozgniecenie w swych trybikach nieuważnych autorów. Dla niego liczy się niesienie radości. Pokusić można się również o stwierdzenie, iż omawiana forma pracy cieszy się większą wolnością medialną. Stanowisko takie daje nawet szanse na przemycenie własnej opinii, chociażby w przerwie między utworami. Nie zagrożą tu także reklamodawcy, gdyż recenzja filmu, choćby niezgodna z opinią, nie stanie się powodem splajtowania. Branża rozrywkowa nie jest jednak jedyną, wartą omówienia, alternatywą. Równie interesujący może być zawód rzecznika prasowego. Niezbędna jest jego rola zarówno u boku rządowej osobistości, jak i małej firmie. Kreuje on oraz troszczy się o wizerunek klienta, a kiedy zajdzie tego potrzeba, uratuje od medialnej nagonki. Najważniejsze na tym stanowisku to dobra znajomość otaczającej przestrzeni. Powinno się mieć dobre stosunki z wieloma dziennikarzami, poszczególnymi redakcjami, oraz przede wszystkim poznać swego klienta na wylot. Innym, ważnym elementem jest wspomniane już uodpornienie na stres, a co za tym idzie, umiejętność szybkiego reagowania. Nie jest to jednak profesja idealna. Nierzadko bywa, iż przed rzecznikami stawia się na tyle wysokie wymagania, iż graniczą z niemożliwością. Często, w celu spełnienia ich, zmuszeni są oni manipulować, a nawet przeinaczać fakty. Co dodatkowo warte wspomnienia, na ogół działania takie są niemoralne nie tylko ze względu na same ich zaistnienie, lecz z uwagi na pobudki. Nie jest to także praca w standardowym wymiarze godzinowym. Osoba taka winna być bowiem nieustannie pod telefonem. Reasumując, praca choć zdecydowanie oryginalna, z pewnością nie należy do łatwych. Niemniej, kwestia ciężkości zawodu, najprawdopodobniej jest rzeczą względną. Fakt ten jednak dodatkowo uwypukla nasuwające się wnioski. Praca w mediach jest bowiem zależna od tak wielu zmiennych, iż bardzo ciężko o znalezienie na nią „przepisu”. Różnice jawią się zarówno ze względu na rodzaj instytucji, sympatię polityczną czy choćby z uwagi na usposobienie przełożonego. Co więcej, wymaga to także wielu wyrzeczeń. Choćby wszelką niemoralność zrzucić na karb ryzyka zawodowego, nadal pozostaje problem nienormowanego czasu pracy. Powrót do domu nigdy nie oznacza w tym zawodzie wolnego. Dziennikarze wykorzystują każdą chwilę na opracowanie nowego materiału, ustalenie spotkań czy nawet podglądanie konkurencji. Problem ten przybiera na wadze zwłaszcza w mediach lokalnych kiedy to trudniej o atrakcyjny temat. Zdarza się, iż mimo najszczerszych chęci, kończy się z powtórzeniem wywiadu sprzed tygodnia. Mimo wszelkich wad, które zostały wspomniane, nadal jest to profesja jak najbardziej ciekawa i poszerzająca horyzonty. To o czym należy w niej jednak pamiętam, jest kompletne oddanie. Wymaga to kompletnego zaangażowania, oraz poświęcenia. Karolina DĘBICKA, Mikołaj GWOŹDZIOWSKI, Mateusz MAJNUSZ Wizja pracy w zawodzie dziennikarza po ukończeniu nauki na Uniwersytecie Opolskim W niniejszym tekście chcieliśmy przedstawić wizję zawodu dziennikarza po ukończeniu studiów tegoż kierunku na Uniwersytecie Opolskim. Każdy z nas ma inne podejście do swojej przyszłości, inny cel jak i styl, którym operuje, co poniżej będzie widoczne. Owa praca charakteryzuje się ściśle subiektywnym językiem, ponieważ skupiliśmy się wyłącznie na naszych spostrzeżeniach, osobistych odczuciach, oraz przede wszystkim na przyszłej drodze, którą planujemy obrać. Dlatego też odrzuciliśmy możliwość wykorzystania opinii naszych rówieśników, bądź też absolwentów Dziennikarstwa i komunikacji społecznej z Uniwersytetu Opolskiego, gdyż praca ta nie byłaby już tylko i wyłącznie nasza. Nawet gdyby pewne podobieństwa się pokrywały. Mikołaj Gwoździowski To, że będę dziennikarzem było dla mnie pewne już w dzieciństwie. Gdy zorientowałem się, że przyjemność sprawia mi pisanie każdego rodzaju tekstów oraz czytanie każdego rodzaju książek wiedziałem, że dziennikarstwo jest kierunkiem, który muszę obrać. I taki też obrałem. Starałem się poszerzać swoją wiedzę, którą skupiałem na zainteresowaniu piłką nożną, dlatego też moim celem na przyszłość było dziennikarstwo prasowe o charakterze sportowym. W klasie maturalnej jako jedna z DWÓCH osób na DZIEWIĘTNAŚCIE wiedziałem gdzie i co chcę studiować. Dziennikarstwo, kierunek Wrocław. Pomimo ponad 400 kilometrów różnicy od mojego rodzinnego Tarnobrzega wiedziałem, że właśnie na Dolnym Śląsku chcę stawiać swoje pierwsze dziennikarskie kroki. Maturę zdałem według swoich oczekiwań. Jednakże nie wystarczająco, aby dostać się na Uniwersytet Wrocławski. Naukę podjąłem więc na Uniwersytecie Opolskim. I tutaj oczekiwania zamieniły się w rozczarowania. To już trzeci semestr a ja w dalszym ciągu szukam pozytywnych argumentów na pytanie czy jestem zadowolony ze swoich studiów. Moje ambicje trochę się rozmyły ale wiem, że dziennikarstwo jest i zawsze będzie moim głównym celem zawodowym. Fakt, zdobyłem dużo wiedzy do tej pory i co najważniejsze poszerzyłem jej horyzonty, jednak moje wyobrażenie o studiach dziennikarskich było nastawione na rozwijanie swoich umiejętności pisarskich. W przeciągu trzech semestrów pojawił się zaledwie jeden przedmiot, który pozwolił mi się wykazać na wielu płaszczyznach dziennikarskich. Pomimo przeszkód i niechęci do obecnego programu studiów wierzę i wiem, że obecny błogi i leniwy czas zastąpi ciągła praca związana ze studiami dziennikarskimi. Zapewne zatęsknię jeszcze za wolno płynącym czasem nie tylko podczas weekendów ale również i w środku tygodnia. Oby! Sytuacja na Uniwersytecie Opolskim dała mi do myślenia również w kierunku rówieśników. Nie zauważyłem zbyt wielu entuzjastów dziennikarstwa. Owszem, są osoby, które aktywnie działają w mediach studenckich a nawet tych publicznych! Jednakże napotykam się na studentów, którzy z dziennikarstwem wspólnego za wiele nie mają. Bo czytanie paru stron książek czy chociaż artykułów kojarzy im się z wielką męczarnią. Nie będę wspominał jakie są reakcje na temat pisania własnych tekstów. Wydawało mi się, że właśnie z tym wiąże się praca dziennikarza ale może się mylę i po raz kolejny będę wstydliwie zaskoczony. Ale nawet jeśli są tacy, którzy przyszli studiować po to by studia (mówiąc kolokwialnie) odbębnić, to ja nie widzę w tym przeszkód – zmniejsza się konkurencja. Pisać chciałem od zawsze, bo w tym czułem się najpewniej. O piłce nożnej mógłbym rozmawiać godzinami i zawsze byłoby mi mało. Dlatego oczywistym dla mnie było połączenie tych dwóch elementów składowych mojego przyszłego zawodu. Jednak na dzień dzisiejszy moje plany co do specjalizacji dziennikarskiej odwróciły się o 180 stopni. Pisanie chciałbym zastąpić działalnością w radiu aby móc rozwinąć inny warsztat i przy okazji zlikwidować swoją niechęć do mikrofonu. Piłkę nożną zaś odłożyć na bok i poświęcić się innej pasji – Muzyce. Jako, że studia z kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna na Uniwersytecie Opolskim trwają tylko trzy lata, to po zakończeniu tej krótkiej przygody zamierzam kontynuować naukę tegoż kierunku na innej uczelni (np. w Krakowie). Jednak zastanawiam się nad opcją podjęcia pracy w moim wymarzonym zawodzie i studiowaniu w systemie zaocznym. Wszystko będzie zależeć od tego, czy już za półtora roku będę się czuć wystarczająco przygotowany do zawodu dziennikarza. Planuję wyrobić w sobie drugą specjalizację dziennikarską i skupić się na mediach lokalnych w rodzimym Tarnobrzegu. Praca w takim wymiarze nie byłaby aż tak odpowiedzialna jak ta w większych miastach na wyższą skalę. Poza tym w ten sposób nie zacznę swojej pracy od skoku na głęboką wodę tylko krok po kroku mógłbym budować własną markę i przyszłość. W Tarnobrzegu działają trzy telewizje, dwie gazety oraz jedna stacja radiowa, dlatego też jest w czym wybierać. Poza tym w moim mieście jest wiele imprez kulturalno-towarzyskich, które wymagają obecności konferansjera, którym nierzadko bywa ktoś z miejscowych dziennikarzy. Możliwości jest wiele a cel jeden. Innej przyszłości niż dziennikarstwo nie biorę pod uwagę, dlatego też wiem, że zrobię wszystko aby ów cel osiągnąć. Potrzeba tylko jednego – chęci. Mateusz Majnusz Odkąd skończyłem 9 lat, wiedziałem już na pewno kim chcę zostać w przyszłości. Realizuję właśnie jedno z moich największych marzeń. Jest to nieodparte pragnienie wyrażania własnego zdania. Debatowania nad problemem. Komentowania otoczenia wokół mnie. Mówienia wszystkiego, na co ma się ochotę. Tego pragnąłem od dziecka. Interesowałem się wtedy na poważnie piłką nożną. Gra nigdy dobrze mi nie wychodziła, toteż w szybkim czasie zmieniłem podejście do tego sportu. Zostałem redaktorem naczelnym gazetki sportowej w szkole podstawowej. Moje zadanie polegało na wycinaniu z gazet fragmentów tekstów oraz kilku interesujących fotografii, a następnie wbijaniu ich na tablicę korkową, znajdującą się przed wejściem na salę gimnastyczną. Ten pierwszy kontakt z dziennikarstwem wbrew pozorom okazał się być bardzo przyjemny. Bardzo polubiłem to robić. Jednoosobowa redakcja w zupełności wystarczała. Po co było dzielić się pracą, skoro można poradzić było sobie samemu? Dzięki temu zrywa się więcej owoców. Ja zapragnąłem zerwać całe drzewo. Jedynym racjonalnym dla mnie kierunkiem studiów było oczywiście dziennikarstwo. To musiało się tak skończyć, gdyż innej drogi nie byłem w stanie sobie nawet wyobrazić. Ambicja rozkazywała mi jak najszybciej wyjechać z Opola i studiować we Wrocławiu. Lenistwo mi jednak ten plan pokrzyżowało, więc pozostałem w rodzinnym mieście, w dalszym ciągu mieszkając z rodzicami. Wrażenia po pierwszym roku studiowania na Uniwersytecie Opolskim są podobne do tych, które miałem w głowie nim pierwszy raz przekroczyłem próg uczelni. Wiem doskonale, że studia te, jak i jakiekolwiek inne, nie dadzą mi tego, czego tak naprawdę oczekuję od siebie, jako od dziennikarza. Obawiam się, że nie zapewnią mi nawet godziwej pracy w wyuczonym zawodzie. Na szczęście znajduję się w komfortowej sytuacji, gdyż ja dziennikarzem w dosłownym tego słowa znaczeniu, nie chcę nawet być. Nie mam ochoty wstawać o siódmej rano do pracy, jechać do redakcji, do tego momentu zdążyć wypić już dwie kawy, na wejściu od naczelnego otrzymać reprymendę, a cały dzień przesiedzieć na depeszach PAP-u oraz anglojęzycznych serwisach, aby te najciekawsze informacje przetłumaczyć na język polski i ogłosić je gawiedzi, nie potrafiącej czytać po angielsku. Nie tak wyobrażam sobie swoją przyszłość. Wiem, że studia te wykształcą rzeszę dziennikarzy, którzy robić to będą wyłącznie dla pieniędzy. Znajdzie się na szczęście jeszcze kilku, potrafiących poświęcić się jakiejś idei oraz piszących z pasji i powołania, a nie dlatego, aby na tym zarobić. Bo zarobić da się sporo, pod warunkiem, że jest się pomysłowym i kreatywnym. A niestety mam wrażenie, że większość osób pokochała rolę pasywnego odtwórcy bardziej, aniżeli zostanie twórcą. Bez tego ścieżka kariery staje się bardzo ograniczona. Kiedy myślę o przyszłości, widzę siebie w Internecie. To najrozsądniejsze rozwiązanie, widząc upadek prasy drukowanej, która nie może sprostać wymaganiom swoich czytelników. Telewizja utożsamiana jest z największą maszynką propagandową, którą obecnie coraz to więcej ludzi przestaje oglądać. Do radia nie mam dźwięcznego głosu, a w dodatku cierpię na wadę wymowy i czasami się jąkam. W sieci prym wiodą wcale nie najpopularniejsze serwisy informacyjne, ale blogi. Przestały być one już pamiętnikami smutnych nastolatek, a od wielu lat kwalifikowane są na równi z profesjonalnymi magazynami. Ich twórcy zarabiają sześciocyfrowe sumy w ramach partnerstwa z firmami, stając się znakiem rozpoznawczym danego produktu. To inna forma reklamy. Zamiast nachalnej i agresywnej, z którą spotykamy się w telewizji, mamy do czynienia z bezpośrednim zaangażowaniem na płaszczyźnie klient-bloger-produkt. To nowa jakość dziennikarstwa, której chcę być integralną częścią. Nie mam żadnego planu awaryjnego. Jest to moja jedyna szansa. Pisać i utrzymać się z tego. Nie wszyscy muszą mnie zrozumieć, nie każdy musi lubić lub zgadzać się z moimi poglądami. Ważne, żeby czytali. Wszystko bowiem sprowadza się w blogosferze do dwóch rzeczy - ilości zaangażowanych czytelników oraz wizerunku, jaki posiadamy. Cierpliwe publikowanie codziennie wpisów na blogu, dopiero po kilku dobrych latach rzetelnej pracy, może zagwarantować pieniądze. Początkowo niewielkie, z czasem jednak coraz większe. Nie jest się już wtedy zwykłym dziennikarzem, ale istnym przywódcą społeczności, dla której liczy się każde nasze słowo. Karolina Dębicka Od piętnastego roku życia piszę wiersze i opowiadania, od dziesięciu lat prowadzę pamiętnik, a od około roku również bloga. Mam więc własny styl pisarski, który już od dawna można zdefiniować jako wiadomy i dopracowany. Interesuję się podróżami, językami obcymi, trochę muzyką i filmami. Lubię rozmawiać z osobami z innych krajów o ich kulturach. Czasem sięgam po aparat, moje zdjęcia od pewnego czasu wykraczają już poza określenie „przeciętne”. Od dzieciństwa uwielbiam czytać. Jestem osobą miłą, komunikatywną, bezkonfliktową, pracowitą i punktualną. Nigdy nie miałam poważnych problemów z nauką. Biorąc pod uwagę kwestie teoretyczne jestem posiadaczką większości cech, jakimi powinien być obdarowany typowy dziennikarz. Dlaczego więc uważam, że kierunek studiów o nazwie „dziennikarstwo i komunikacja społeczna” to całkowicie nietrafiony wybór? Takowy wniosek nasunął mi się już podczas jednych z pierwszych zajęć. Dużo spraw polityki, filozoficznych rozważań, wiele prezentacji, konieczność zabierania głosu, występowania przed innymi, obowiązek bycia zorientowanym w każdej dziedzinie. Jestem humanistką, z przyswojeniem większości treści nie miałam problemu. Bywałam nawet zadowolona z powodu poczucia, iż jestem studentką, zdobywam wykształcenie na uczelni wyższej, uczę się nowych, stosunkowo ciekawych rzeczy. Pozyskałam mnóstwo użytecznych wiadomości, które zmieniły mój punkt patrzenia na wiele spraw. Nie zmieniły jednak przekonania, iż w zawodzie dziennikarza nie będę dążyć do samorealizacji. Istnieje wiele powodów takich przemyśleń. Pierwszym z nich jest kwestia bycia zainteresowanym. Zainteresowanym sprawami poruszanymi w dyskusji, przedmiotami prowadzonymi na uczelni, zagadnień, na temat których trzeba wiedzieć wszystko. Nie twierdząc, iż nie są one interesujące dla ogółu, mogę potwierdzić, że nawet w przypadku zaciekawienia mnie nie czynią to w tak dużym stopniu, w jakim powinny. Niekoniecznie wynika to ze sposobu prowadzenia zajęć. Moja osobowość i rzeczy, którymi się pasjonuję w pewnej mierze odbiegają od standardowych, dziennikarskich, co w efekcie sprawia, że nie czuję spełnienia będąc studentką tego kierunku. Moi koledzy i koleżanki, którzy mówią, że studiowanie dziennikarstwa było od zawsze ich małym marzeniem, są w pełni zadowoleni z faktu, iż się im to udało. Zdobywają wiedzę na tematy dla nich interesujące, pogłębiają swoje zamiłowania, realizują się na drodze ku przyszłemu zawodowi. Oni odnaleźli cel i znają swój punkt w życiu. Ja wciąż poszukuję tych rzeczy. Niejednokrotnie czas na ogół poświęcany na własne pasje musiał zostać przeznaczony na rzecz studiów, co spowodowało zaniedbanie rzeczy, które dawały wytchnienie. Gdy ich zabrakło pojawiała się lekka frustracja. Ten brak czasu wynika z niewłaściwego rozplanowania godzin lekcyjnych. Co więcej przeważają godziny zajęć teoretycznych. Wiele przedmiotów wydaje się być w ogóle nie związanymi nawet w najmniejszym stopniu z dziennikarstwem. Ku tej sprawie podnosi się najwięcej niezadowolonych głosów. Brakuje prac ściśle praktycznych, na podstawie których wszakże najbardziej kształtuje się warsztat dziennikarski. Zanim zaczęłam być studentką dziennikarstwa nie miałam pojęcia czym owe dziennikarstwo naprawdę jest. Potwierdzić mogę, iż był to wybór przypadkowy, aczkolwiek nie z powodu „ucieczki” przed przedmiotami ścisłymi jak wielu humanistów sądzi. Niemniej jednak okazał się być także nietrafny. Od zawsze sądziłam, iż praca dziennikarza jawi się jako przyjemna posada z koniecznością napisania jakiegoś tekstu, czasem udania się w konkretne miejsce i zrobienia reportażu. Tymczasem, już po kilku pierwszych zajęciach oczywistym stało się, że zawód ten znacznie różni się od moich wyobrażeń. Idealny dziennikarz powinien posiadać kompletną wiedzę na każdy temat, znać bardzo dużo osób, być samowystarczalny aż do granic możliwości, dyspozycyjny o każdej godzinie i każdego dnia. Dodatkowo, błyskotliwy, charyzmatyczny, a przy tym gruboskórny, obiektywny i pewny siebie. Obraz takiej osoby kreowany jest w umysłach młodych studentów. Oczywiście, takowy nie istnieje, ponieważ nie ma idealnych dziennikarzy, tak jak nie ma ludzi nieomylnych. Jeśliby ktoś się z tym nie godził, lecz wiąże swoją przyszłość z tą pracą, nie ma jednak wyboru. Świat mediów jest jak wir, wciąga i sprawia, że aby przetrwać musi pojawić się gruboskórność oraz nonszalancja. O tym wszakże przypomina nam się prawie każdego dnia. To trudny zawód. Myślę, że jeśli ktoś czuje się za delikatny, nawet podczas ciężkiej, także psychicznie, pracy nie uda mu się rozwinąć tak potrzebnej tu wewnętrznej odwagi i umiejętności wybicia z tłumu. Będąc przy tej omawianej kwestii, kolejnym powodem jest właśnie osobowość, która znacznie odbiega od tej wymaganej do pełnienia, nie tyle co perfekcyjnej, lecz wręcz zadowalającej, posługi dziennikarskiej. Jestem osobą nieśmiałą, nielubiącą zabierać głosu niepytana, stresują mnie wystąpienia publiczne, na które nie mam ochoty, lecz które muszę odbyć, ponieważ tak mi przykazano. Nie posiadam tak zwanej cechy rozpychania się łokciami, a umiejętność szybkiego i dobrego pisania tekstów to o wiele za mało. Jak więc przebić się ponad tłum młodych dziennikarzy i pokazać, iż to właśnie mnie Pan, Panie Redaktorze szuka? Chociaż fakt, iż zazwyczaj milczę, w definicji tego słowa odpowiadającej ogółowi, wcale nie oznacza, iż nie mam nic do powiedzenia. Wyrażam to w słowach i czynach niewymagających brania udziału w zabójczym wyścigu szczurów. Daleko jest jednak do stwierdzenia, że studiując dziennikarstwo moja psyche męczy się okropnie. Znacznemu poszerzeniu bowiem uległa moja wiedza na temat świata polityki, mediów, ekonomii, historii, kina... Prawdopodobnie nie zyskałabym jej w przypadku obrania innego kierunku studiów. Poznałam również wiele mądrych osób, brałam udział w doniosłych wydarzeniach. Ponadto zyskałam większą odporność na stres. Jestem tymi faktami niezmiernie usatysfakcjonowana. Także uczelnia, na której studiuję oferuje studentom mojego kierunku, i nie tylko, liczne możliwości realizacji. Funkcjonuje tu studencka gazeta, radio, a nawet telewizja. Pomoc udzielana jest zawsze chętnie i bez żadnych problemów. Panuje przyjemna atmosfera. Gdy jestem pytana o te kwestie mogę szczerze polecić Uniwersytet Opolski. Nietrafiony kierunek studiów jest moim zmartwieniem, ale nie rzutuje to w żaden sposób na ogólny obraz uczelni. Zawód dziennikarza jest potrzebny jak każdy inny na rynku oraz w społeczeństwie. Choć jest on mocno zniekształcony, uległ licznym metamorfozom wciąż istnieje zapotrzebowanie na ludzi, którzy zechcą parać się tą profesją. Myślę, że jednak nie każdy został urodzony do takiego zadania, a w tym przypadku należy jednak posiadać pewne cechy, bez których trudno o sukces w tej dziedzinie. KOMENTARZE Michał Szymański W swojej pracy zbiorowej państwo Karolina Dębicka, Mikołaj Gwoździowski oraz Mateusz Majnusz informują nas, że tyczy się ona osobistych refleksji każdego z nich. W tym wypadku powinienem wystawić swoją opinię osobno- choćby były podobne do siebie, każda z nich zawiera przemyślenia różnych osób. Pan Gwoździowski przedstawił swój bardzo subiektywny pogląd na temat dziennikarstwa na Uniwersytecie Opolskim z którym ja osobiście muszę się zgodzić. Niestety nie wiem czy nasza opinia jest adekwatna do istoty tego kierunku jak i samego fachu dziennikarza. Studia Dziennikarstwa i komunikacji społecznej nie muszą się skupiać na warsztatach pisania, ani nawet telewizyjnych czy radiowych. Jak każde studia ich celem jest zdobycie określonego zakresu wiedzy. Nawet jeżeli wszystkie przedmioty byłyby dla mnie rozczarowaniem, to jest spora szansa, że dla kogoś innego, też z redakcyjnymi ambicjami będzie to wiedza niezwykle użyteczna. Cóż, dziennikarstwo łączy w sobie wiele dziedzin przez co każdy z nas w przyszłości wykorzystać nabyte umiejętności w swojej pracy. Opinia Pana Majnusza jest dla mnie trudna w jednoznacznym rozstrzygnięciu ponieważ według mnie mimo tendencji upadającej prasy, internet nie zawsze musi być jedyną rozsądną drogą kariery. Dla zawodu dziennikarza, gdyż tak jak w przypadku radia i telewizji, kapitalizm nie lubi pustki. Gdy zabraknie gazet, ktoś, z pewnością zapełni lukę co stworzy nowego magnata prasowego a tym samym da pracę nam, dziennikarzom. Muszę się jednak zgodzić, że w sytuacji obecnego rynku, internet wydaję się być najbardziej racjonalną opcją jaką mogliby wybrać studenci Dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Ponieważ wychowali się i wyrośli w dobie tego medium. Nie mogę się zgodzić z stwierdzeniem Pani Dębickiej. Obecnie dziennikarz to nie tylko wnikliwy korespondent czy śmiały dyskutant. To fach niezwykle wszechstronny, polegający głównie na informacji. W tym tak zwanym wirze jest miejsce dla osób nieśmiałych jak i tych nie potrafiących rozpychać się łokciami. Nie każdy dziennikarz to człowiek przed kamerą, to też eseiści, felietoniści, krytycy... Zaś o dobrodziejstwie internetu dla skromnych miłośników anonimowości nie wspomnę. Michał PIETRZAK Korpoludki doprowadzą studentów do upadku Na samym wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie jest to praca o podłożu empirycznym ani tym podobnym. Tekst ten pisany jest w atmosferze, jeżeli można tak powiedzieć, eseju, felietonu, może o zabarwieniu humorystycznym, jeszcze nie zdecydowałem, bo sam temat wydawać się może pesymistyczny. Wszelkie myśli, przemyślenia i wiążące się z nimi wnioski zawarte w czytanej przez Ciebie pracy, są wyłącznie moim produktem, dlatego w swojej oczywistej wolności, możesz się nie zgadzać, powiem więcej, możesz nawet podjąć dyskusję, co tylko dodatkowo wpłynie na moje własne samozadowolenie. Dobrze, po tym wstępie, wyglądającym jak ostrzeżenie, po którym wiesz z kim się skontaktować, chciałbym wyjaśnić co nieco o samym temacie tejże pracy. Dla osoby inteligentnej, czyli dokładnie takiej jaka czyta w tym momencie ten tekst, stwierdzenie, może bardziej wyraz - „korpoludki” nie jest zagadką na miarę Enigmy, nie mniej ja jako autor muszę to słowo zdefiniować, by nie dochodziło później do nieporozumień. W moim wyobrażeniu „korpoludek”, jest określeniem opisującym człowieka, który mając świadomość obecni w swojej kulturze takich postaci jak Arystoteles, Kartezjusz, Gandhi i oczywiście wiele, wiele innych, nie jest w stanie rozwinąć własnej rozumnej osobowości, a stwierdzając rozumnej, mam na myśli po prostu brak własnych przemyśleń. Osoba taka nie potrafi, wykreować własnej prawdy, nieświadomie przyjmując tym samym prawdę, mentalność, osoby, której intelekt równy jest inteligencji guzika. Według mnie takie oto osoby pracować będą w korporacjach, stąd też owo pojęcie, brawo! Przy tym wyjaśnieniu, temat tworzy nam ciekawe stwierdzenie, w sensie dosłownym, ale i przenośnym gdzie to właśnie studenci stają się wyżej opisanym człowiekiem. Historię tej transformacji należy rozpocząć od motywacji, jaka kierowała studenta do podjęcia nauki na Uczelni Wyższej. Wyróżniamy dwie główne: „Idę na studia, bo mama powiedziała, że bez studiów nic nie osiągnę, a że i tak nie bardzo wiem co z sobą zrobić to przynajmniej poznam fajnych ludzi z którymi będę pił dużo darmowego alkoholu” oraz „Idę na studia, bo po studiach czeka mnie własny gabinet z olbrzymim skórzanym fotelem, na którym będę zarabiał łatwo zarobione pieniądze”. Trzecia opcja przeznaczona jest dla racjonalistów, czyli dla wąskiej grupy społecznej, dlatego też nie należy do dwóch głównych, jednak łączy je w: „Studia w XXI wieku potrzebne są każdemu w moim wieku, później może coś pyknie, może nie, a tak to przynajmniej poznam nowych ludzi i przeżyję przygodę życia, którą będę wspominał w wieku 40 - i więcej - lat”. Moim zdaniem pokolenie początku lat ‘90, uważało studia za coś elitarnego, coś na wzór katapulty, która ich wstrzeli w dorosłość, wiążącą się z odpowiedzialnością za swoje i być może w przyszłości również rodziny życie. Teoria ta cały czas ulega zmianie; informacje dotyczące rynku pracy i rynku „zbytu” dla studentów nie należą już do optymistycznych (innych niż informatycy, prawnicy, lekarze i inżynierzy) dlatego też wiele osób nie decyduje się na dalszą naukę, studia są łatwiejszą drogą, by przejść w dorosłość, nie koniecznie ucząc czegokolwiek. Katapultą staje się od razu praca bez pośrednika, która wstrzeliwuje Cię w dorosłość z dwoma dodatkowymi, tak potrzebnymi linijkami wpisanymi w CV (Dyplom vs. CV?). Dlaczego w takim razie piszę ten tekst jako student dziennikarstwa zamiast pracować jako wielka pluszowa maskotka rozdająca ulotki i robiąca zdjęcia z dziećmi? Odpowiedzią jest motywacja nr 3. Nie tryska może ona pozytywną energią, lecz na pewno nie jest pewnikiem wspaniałego życia po uzyskaniu dyplomu, jakiego oczekuje się na sam koniec. Oczywistym jest, że wyżej opisane sytuacje oraz teorie, nie będą w 100% przedstawiały wszystkich studentów. Jest to pewne uogólnienie, uproszczenie jaźni pod wspólną nazwą „student”. Po co to stwierdzenie? Na razie obserwujemy pojedyncze przypadki, ale patrząc w przyszłość będzie proces będzie się rozwijał... Na myśli mam studenta który łączy naukę z pracą, czyli swoistą hybrydę. Dla czytelnika nie jest to pewnie wielkie zaskoczenie, „no wielkie mi halo, student który pracuje”. Dla mnie samego jest to bardzo pozytywne zjawisko, dopóki nie wiąże się z obowiązkiem i koniecznością. Mam tu na myśli stwierdzenie typu: „Koniecznie muszę … to zrobić”. Człowiek taki zamienia się w maszynę do wypełniania narzuconych przez siebie konieczności, co według mnie psuje ustabilizowane stosunki z rzeczywistością. Czy w takim razie należy rzucić pracę, studia i dziewczynę przy okazji, by oddać się poprawianiu tej równowagi? Oczywiście że nie, ale dla pierwszych dwóch argumentów, jak i przy wyższej potrzebie również tego trzeciego, istnieją alternatywy, które są w stanie zadbać o twoją pozycję społeczną (no bo przecież po to, to wszystko robisz), jak i samospełnienie, które - możesz wierzyć lub nie - tworzy stan szczęścia. W tym momencie podnieś wzrok znad tekstu i przez chwilę zastanów się czy robisz wszystko dobrze, jeżeli tak, gratulacje, jeżeli nie, no cóż, nadal zazdrość ludziom, którzy są szczęśliwi, lub ... dokładnie. Tyle jeżeli chodzi o porady dotyczące szczęścia. Inną kwestią jaką chciałbym poruszyć jest po prostu nauka, a konkretniej doświadczenie, umiejętności i kompetencje, jakie zdobywamy podczas tych 3 bądź 5 lat spędzonych na wymarzonym kierunku. Nie chodzi mi w tym miejscu o masę regułek, teorii, różnorakich wykresów itp. to są rzeczy oczywiste. Przykładowo: znalezienie sobie zajęcia na półtorej godziny wykładu który z koncertem Rolling Stonesów nie ma nic wspólnego, albo logistyka, tutaj jako wysoko rozwinięta umiejętność posługiwania się przestrzenią uczelnianą lub czasem korzystanie z dwóch dostępnych obecności, to jest dopiera sztuka, nie mówiąc już o usprawiedliwieniu. Kreatywność jednego ze studentów sprawiła, że zamiast przeczytać tekst na jedne z zajęć, umieścił go w syntezatorze mowy, by słuchając, grać jeszcze w FIFĘ. I chyba najważniejsze z doświadczeń, jak się uczyć by się nie uczyć, tylko jednostki się uczą, reszta, niezależnie od próśb i zakazów wykładowców, prosi o pomoc dobrego ducha wszystkich studentów – Internet. Internet bardzo dobrze funkcjonuje w środowisku studenckim. Oczywiście ma swojego arcywroga, jakim jest program Antyplagiat, który podobnie jak Internet potwierdza najwyższą skuteczność w tymże środowisku. Przyczyniając się tym samym do zjawiska tzw. doboru naturalnego, słabe jednostki zostają wyeliminowane i nie mogą dokończyć wyścigu, którego nagrodą jest dostęp na wyższy poziom rozgrywki. Co tak naprawdę chcę pokazać podając liczne przykłady? Otóż to, że młody człowiek wykazuje ogromną kreatywność w skuteczności działania i radzenia sobie z problemami, które przecież spotyka się na każdym kroku także w dorosłym życiu. Kłopotem staje się działanie uczelni, gdzie tylko ułamek zajęć odbywa się w inny sposób niż nudne wykuwanie teorii pięćdziesiątego już poznanego sławnego naukowca, który to jest największym autorytetem dla wykładowcy, jak i okazuje się dla studentów. Z doświadczenia wiem i to nie jest żadne odkrycie, że studenci najwięcej uczą się w miesiącach styczeń i czerwiec, przez resztę roku akademickiego są kreatywni. Nie musi się tak oczywiście dziać. Nie będę oczywiście rozpisywał się nad formami twórczego prowadzenia zajęć, bo tym zajmują się moi koledzy z roku, natomiast nie musimy zamieniać uczelni w nawiązującą to tytułu korporację, gdzie nie liczy się wartość przekazywanych informacji, tylko obecność, ocena, punkty ECTS i oddanie pracy w terminie. A może jest to właśnie przygotowanie? Pomimo tego, że każdy student to indywidualna indywidualność, to niekoniecznie zdaje sobie z tego sprawę. W tym miejscu chciałbym podkreślić winę współczesnego prowadzenia własnego życia. Mam wrażenie jakby ktoś lub coś narzucało społeczeństwu co jest jego celem. W kulturze indyjskiej pojawia się pojęcie „uwikłanie”, co tłumaczone jest jako nieświadome uczestniczenie w pewnej ideologii. To ideologią według mnie jest kapitalizm. Przeciętny człowiek nie zdaje sobie sprawy że prawa rządzące giełdami i handlem na całym świecie, rządzą również w jego własnym domu. Ba, kierują samym człowiekiem, który krzyczy: „Zabierzcie mnie z powrotem w matrix, tam jest moja utopia i tam będzie mi najlepiej”. Coraz częściej spotykam ludzi którzy rozmawiają o studiach, pracy i ile alkoholu wypili. Może dla niektórych to naprawdę dużo (przykro mi z powodu znajomych), ale jest jeszcze długa lista tematów, w których przeciętny człowiek powinien być obyty, dla przykładu: historia albo polityka. Niepojętym dla mnie jest że człowiek w wieku 20 lat, gdzie przez 2 lata ma już prawa wyborcze, nie zna trzech podstawowych partii w Polsce, nie mówiąc oczywiście o sytuacji gospodarczej i politycznej na świecie. Za to ma pojęcie że w Lidlu była przecena na modne klapki, w klubie jest w środę happy hour, a w pracy spotkała uczestnika MasterChefa. Szeroko rozwinięta okcydentalizacja mówi ludziom w Polsce jak i innych europejskich krajach, że mogą wszystko lecz oni nie robią nic. Wszyscy zamieniamy się w szarą masę, która robi to samo tak samo, zarabia, by wydawać, bo przecież wydawanie jest największą przyjemnością. Jestem zdania że zwykły spacer w słoneczny wiosenny dzień jest w stanie przynieść więcej przyjemności. Jak to odnosi się do studenta, ano tak że w wieku tych dwudziestu lat naładowany zostaje tym wszechobecnym pędem. Już teraz musi się określić co będzie robić, czy zakłada rodzinę czy kariera, potem rodzina. planuje życie tak by wpasować się do ogólnego schematu koloru szarego. Odgórnie staje się „korpoludkiem”... KOMENTARZE Alina Flora Biorąc pod uwagę, iż praca Michała Pietrzaka pod tytułem „Korpoludki doprowadzą studentow do upadku”, jak sam Autor napisał na początku, nie jest pracą o podłożu empirycznym ani podobnym, nie będę w swojej wypowiedzi opierała się o fakty i teorię, lecz na własne poglądy. Może nawet tą wypowiedzią podejmę dyskusję i tym samym wpłynę na samozadowolenie Autora, chociaż raczej nie, bo zgadzam się z punktem widzenia Michała. Zgadzam się z Autorem tekstu, gdyż uważam, że współczesny student naprawdę nie rozmawia o ni czym, oprócz studiów, pracy i imprez. Nie mówię tym samym, że są to złe tematy dla rozmowy dwóch studentów, lecz kiedy nie są one wszystkim, na co tamtych dwóch starczy. W trakcie studiów spotkałam sporo osób, których decyzja o podjęciu studiów oparta jest na jednej z podanych przez autora motywacji, a dokładnie na nieznaniu młodych ludzi co z sobą robić, a skoro wszyscy idą na studia, to też pójdę. Dwie inne uważam mniej problemowymi, bo ci, którzy latają w marzeniach o super karierze, jak również ci, którzy patrzą na studia filozoficznie, widząc w nich dobrą przygodę z możliwością sukcesu zawodowego w przyszłości, patrzą na życie optymistycznie i próbują robić chociaż cos, by zmienić swoje życie. Bo najważniejsze to ciągłe działanie. Zmiany to zawsze dobrze. Na szczególne uznanie zasługuje pomysł Autora, którzy uznaje proces „uwikłania" za problem. Przez całe życie staramy się dostosować do przyjętych przez kapitalizm norm, nie zastanawiając się nad tym, czego chcemy sami, czym się różnimy od innych i czym dla nas jest szczęście. Maja Osińska Pan Michał Pietrzak już we wstępie swojej pracy zachęcał do dyskusji nad tematem jego dzieła, więc nie pozostaje mi nic innego jak odnieść się do jego wypowiedzi. Zjawisko jakie zostało przez niego poruszone zasługuje bowiem na głębsze rozważenie. Stwierdzenie „zgadzam się/ nie zgadzam się” jest tu jednak bardzo ogólne, gdyż jego praca porusza wiele wątków, z których jedne są mi bardzo bliskie, inne zaś bardzo odległe. Jednak postaram się jak najlepiej skonkretyzować swoją wypowiedź i tym samym, być może rozwinąć dalszą dyskusję. Na samym początku pragnę zauważyć, że do pochylenia się nad tym tekstem przyciągnął mnie przede wszystkim kontrowersyjny, jak dla mnie, tytuł. W moim pierwszym odczuciu uznałam, że będzie to kolejna praca o tym jak smutna jest sytuacja studentów- w tym i moja. Jednak po kilku pierwszych zdaniach stwierdziłam, że się pomyliłam, gdyż początkowo sądziłam, że chodzi o to jak po studiach zmienię się w „korpoludka”. Okazało się jednak, że już nim jestem, co mnie bardzo zaskoczyło. Żaden z przedstawionych przez Pana Pietrzaka argumentów, które miałby motywować mnie do pójścia na Uczelnię Wyższą, nie oddaje moje sytuacji, jednak zgadzam się z nim, że większość naszych rówieśników tak widzi swoja przyszłą karierę. Jesteśmy bowiem pokoleniem, które chce szybko i łatwo się wzbogacić, osiągnąć wiedzę oraz umiejętności. Nie zgadzam się jednak z twierdzeniem, że już w tej chwili jestem „korpoludkiem”, który myśli tylko i wyłącznie o przytoczonych powyżej sprawach. Moje podejście do studiów nie opiera się wyłącznie na wiedzy przetworzonej jakim jest Internet i wiem, że w swoim poglądzie nie jestem osamotniona. Moim zdaniem Uczelnia jest swoistego rodzaju korporacją, ale nie wpływa to negatywnie na studentów, gdyż według mnie najważniejsze dla większości wykładowców jest jednak przekazanie nam wiedzy w możliwej najskuteczniejszy sposób. A zasady jej działania jak najbardziej przygotowują nas wszystkich do dorosłego życia, przedłużają nam czas beztroski. Przecież już za kilka lat każdy z nas będzie zmuszony do dostosowania się do norm i wymogów pracodawcy, umiejętności poradzenia sobie w stresujących sytuacjach, a także określenia swoich indywidualnych celów. Być może jest to podejście „szaraczka” do życia, ale bez planu na to co chciałbym/ chciałabym robić nikt z nas nie dorośnie i każdy z nas pozostanie wiecznym Piotrusiem Panem. Trudno mi więc zdecydować czy zgadzam się z Panem Pietrzakiem w 100% jednakże poza przedstawionymi wyjątkami muszę przyznać mu całkowitą rację przynajmniej w jednej, poruszonej przez niego, kwestii jaką jest zainteresowanie historią, polityką i ogólną sytuacją naszego kraju przeciętnego dwudziestolatka, który często bardziej jest zaabsorbowany kolejną dziką imprezą ze znajomymi niż wyborami czy też zmianami, które wpłyną na jego dalsza przyszłość. Jest to smutne zjawisko z którym uważam należy walczyć, jednak zdaje sobie sprawę, że jest to znak naszych czasów i z roku na rok sytuacja będzie się tylko pogarszać, a my będziemy mogli tylko patrzeć. Kacper ŚNIGÓRSKI Dzień z życia dziennikarza-studenta; Jest 23:36, środa 20 stycznia 2015 roku. Zaczynam pisać artykuł na temat łączenia pracy w Radiu Opole ze studiowaniem dziennikarstwa na Uniwersytecie Opolskiem. Od razu mogę powiedzieć, że ostatnie dni przed sesją nie należą do łatwych i przyjemnych. Mój dzień rozpoczął się dzisiaj o 6:04 (skorzystałem z funkcji „drzemki” w telefonie). Wyjście z psem, kawa i ciągłe myślenie, o którym zespole zrobię dzisiejszy cykl z „niemieckiego rynku muzycznego” (minuta z hakiem mówienia o jakimś zespole i wybranie utworu, który później zagram). Muszę cały czas o tym myśleć, bo z domu wychodzę o 7:15, do pracy idę 13 minut, szukam zespołu średnio 20 minut, tekst tworzę 30 – 40 min., Nagrywam go w 15 min., montuje 5 min. Łącznie powinienem skończyć po 9 – tej rano, a jednocześnie wiem, że to niemożliwe, bo o tej godzinie zaczynam angielski i muszę zrobić prezentację, dzięki której nadrobię nieobecności. W drodze do pracy wszystko wymyśliłem, spiąłem się i o 8:56 byłem na kampusie. Punktualnie o 10:30 z sukcesem wychodzę z zajęć i mam 30 min. do kolejnych. Nic w tym czasie nie robiłem, czego później żałowałem. 11:00 – początek kolejnych zajęć. Zawsze staram się być aktywny jak już się pojawię, bo to jedyny sposób aby wykładowcy mnie zapamiętali. Patrząc na listy obecności, nie są w stanie tego zrobić. 11:50 – przerwa pomiędzy wykładem a ćwiczeniami. Zadzwoniłem do rzecznika sądu, żeby umówić się na wywiad zaraz po zajęciach. Planowo kończę je o 13:15, a o 14:40 muszę oddać materiał - taki kolejny cykl - o korupcji. Tuż przed końcem przerwy rzecznik odebrał i powiedział, że dzisiaj nie ma szans. 13:17 - koniec zajęć (dokładnie w tym czasie na antenie jest emitowany materiał, który skończyłem wczoraj o północy). Całą drogę z kampusu do radia myślałem i dzwoniłem do różnych osób, aby nagrać cokolwiek o korupcji. W ciągu 38 minut wykonałem (dokładnie) 20 telefonów – do wiceprezydenta, dyrektora, dwóch rzeczników i kilku dziennikarzy. Jedna osoba nie odebrała, a cała reszta była za daleko ode mnie. Ja potrzebowałem kogoś na już. 14:10 - nie mam nikogo, kogo mógłbym nagrać, 14:40 - materiał „leci” na antenie (nawet całkiem udany). Sam nie wiem jak, ale udało się. Nie ma czasu na odpoczynek. O 15:05 musi być zrobiony serwis sportowy, a ja nic nie mam (z wyżej wymienionych powodów). Z reguły wolę nagrywać serwisy, ale tym razem nie było czasu. Akurat na tym się znam, więc bez większych problemów zdążyłem. 15:08 - wychodzę ze studia i zatrzymuje mnie naczelny. Pyta o nagrania, które powinienem mu zrobić wczoraj, a w sumie to tydzień temu. Chodzi o krótkie materiały z „szychami”, które zachęcają do przekazania jednego procenta podatku. Prosta sprawa, ale od kilku dni, na zmianę z rzecznikiem przekładamy termin wywiadu z wojewodą. Na porannych zajęciach pisałem sms-a z prośbą o zmienienie terminu, bo dzisiaj nie miałem czasu. Problem w tym, że nie mam podkładu i nikt nie wie gdzie on jest ( a musi być). Trudno, coś wymyślę. 15:12 - zaraz po naczelnym, zaczepia mnie koleżanka i pyta gdzie jest jej materiał do programu kulturalnego, który powinienem oddać wczoraj. Okłamałem, że pamiętam i że zaraz będzie. Po godzinie go zrobiłem. 16:30 - przede mną najciekawszy element mojej dzisiejszej pracy. O 17- tej Polacy rozpoczęli mecz na Mistrzostwach Świata w piłce ręcznej. Rywalem Rosja, udało się wygrać. Dlaczego to praca? Bo o godzinie 21 - ej muszę zrobić kolejny serwis sportowy. Zaraz po meczu w TV, biegnę jednak na mecz hokeistów Orlika Opole. 20:38 – mecz Orlika kończy się zwycięstwem. Wywiad i szybko biegnę do pracy, wiem o czym pisać, łatwo poszło; serwis zrobiony. 21:15 – koniec pracy! Tak naprawdę teraz zaczynają się kłopoty. W domu jestem o 21:30. Muszę się nauczyć na dwa kolokwia, napisać trzy zaległe prace (jedną właśnie piszę), załatwić jakoś sytuację z kursem zmiennym – a to wszystko na jutro. Czwartek będzie zdecydowanie gorszy, a przyszły tydzień to koniec świata. Dlaczego nie wezmę urlopu ? Bo jestem od 4 lat na „śmieciówce” – tak jak 70% dziennikarzy w tym kraju – nie pracujesz, nie zarabiasz. Chcesz żyć samodzielnie ? Musisz zarabiać (czyt. pracować). Dlaczego nie nadrobię w weekend ? Bo w soboty pracuję od 13 – tej do 23 – ej (newsroom, sport, audycja). W niedzielę jest luźniej, od 17 – tej do 22 – ej (sport i materiały na poniedziałek). Dlaczego tak zrzędzę? Absolutnie nie narzekam. Przedstawiłem po prostu swój dzień w tym okresie „przed sesyjnym”. Sam sobie to wybrałem – samodzielne życie, studiowanie połączone z pracowaniem i nie mam najmniejszego zamiaru z tego rezygnować. 90 % wykładowców na tym uniwersytecie mi pomaga. Tolerują to, że nie ma mnie na wielu zajęciach pomiędzy październikiem a grudniem czy marcem a majem. Wiąże się to również z tym, że jestem m.in. dziennikarzem sądowym (uff, dzisiaj nie było żadnej rozprawy). Moja praca jest uzależniona od terminu rozprawy na wokandzie. Sądy niestety działają w trakcie zajęć. Nigdy nie walczyłem o czwórkę czy broń boże piątkę. Trzy to wspaniała ocena! A poza tym nie zasługuję na lepszą oceną w porównaniu ze studentami, którzy pojawiają się na każdych zajęciach, są przygotowani itp. itd. Praca w radiu jest spełnieniem marzeń wielu osób. Robisz to co lubisz i jeszcze ci za to płacą. Studiowanie i pracowanie w tym zawodzie uczy jeszcze jednej rzeczy – organizacji. Cały czas przechodząc z miejsca na miejsce muszę liczyć – ile mi zajmie to, ile mam czasu na to, za ile mam być tam. Szczerze mówiąc, tylko ten okres jest tak stresujący. Z jednej strony muszę być na zajęciach i nadrabiać wszystko, a z drugiej muszę zarabiać. Nie mogę pozwolić sobie na odpuszczenie którejś z tych rzeczy. Zarobić mniej nie mogę - bo tutaj kredyt, tutaj rata, tutaj internet, telefon czy rachunki. Studiów nie mogę porzucić, bo posiadanie wyższego wykształcenia jest wręcz obowiązkiem. Dziennikarz – tuman nigdy do niczego nie dojdzie, a studia rozwijają. Kończąc ten tekst jestem trochę podłamany, bo wiem, że jutro rano szybko będę musiał zrobić „niemiecki rynek muzyczny”, później drukuje materiały na kolokwia, a w drodze na rozprawę (jutro jest ważna) i na niej, będę się uczył na kolokwia. Reasumując, da się studiować i pracować jako dziennikarz na pełnych obrotach. Ale trzeba chcieć. BARDZO chcieć. Pisanie tej pracy zakończyłem o 1:08 21 stycznia 2015 roku. (edit: o 1:29) Maryia DZIASHKO, Bogdana DROBYAZKO Downshifting, czyli simple life – życie dla siebie Pierwsze wspomnienia o downshiftingu pojawiły się w zachodnich środkach masowego przekazu w latach dziewięćdziesiątych. W tym samym czasie zaczęła wzrastać popularność downshiftingu wśród ludności krajów rozwiniętych. Warto zastanowić się, co to jest downshifting: przejście z wysoko opłacanej, lecz związanej z nadmiernym stresem, obciążeniami i co odejmuje cały wolny czas pracy na spokojniejszą, aczkolwiek mało opłacaną w porównaniu do poprzedniej. Innymi słowy downshifting - to wybór między dochodami ze stresami a duchowym komfortem, za mniejsze wynagrodzenie. Ten fenomen zjawił się nie tak dawno w postindustrialnych społeczeństwach. Słowo downshifting związane jest z motoryzacyjnym terminem obniżenia szybkości. W istocie oznacza obniżenie faktycznych dochodów, odmowa od kariery socjalnej i zmianę priorytetów życiowych. Przeczytawszy niemało publikacji na ten temat, zrozumiałyśmy, że żadna z nich nie daje poprawnego rozumienia tego, dosyć ciekawego zjawiska na czas dzisiejszy. Celem downshiftera, jak zresztą każdego człowieka jest polepszenie jakości swojego życia. Różnica od zwykłych ludzi w tym, którymi właśnie drogami idzie, czyli zmniejszenie zależności od pieniędzy, a później - ograniczenie ilości pracy. Całkiem leniuchować, zazwyczaj, nie u kogo nie wyjdzie (ludzi, co siedzą komuś na karku, czy na rencie - nie bierzemy pod uwagę. Ich jest nie dużo i dokładnie ta sytuacja nie zachowa się na całe życie, jak by im tego się nie chciało). Ale pracować mniej niż wcześniej – bardzo nawet można. Ogólnie rzecz biorąc - to obniżenie swojego socjalnego statusu, a także odmowa od przedmiotów luksusu i perspektyw kariery zawodowej w przyszłości. Pojęcie „kariery” w większości przypadków związane jest ze stałym ruchem w górę konsekwentnym przesuwaniem jaźni w pewnym kierunku działalności, zdobycie nowych umiejętności, zdolności, kwalifikacyjnych możliwości, zwiększenie wysokości nagrody, związanych z profesjonalną czynnością; przesuwanie po wybranej drodze dzieła, osiągnięcie popularności, sławy, wzbogacenia. Lecz zwolennicy downshiftingu swoim przykładem pokazują, że po szczeblach kariery można nie tylko się wspinać, ale i schodzić, przy czym całkiem dobrowolnie. Downshifting, jako nowy rodzaj pracującego zachowania, zaczął się rozwijać razem z rozkwitem społecznej świadomości i pragnienia ludzi samodzielnie wyznaczać swój los. Ideą przewodnią downshiftingu jest znalezienie siebie, odczucie pełności życia i prawdziwego szczęścia przez odmowę od nawiązywanych społeczeństwem wartości. Najczęściej są to ludzie twórczy (designerzy, pisarze, reżyserzy, architekci, muzycy), którzy dla wewnętrznej harmonii wyruszają żyć do głębi czy na Wschód (szczególną popularnością cieszą się Goa (Indie), Tajlandia i Sri Lanka). Decyzja o przejściu pracownika na taki rodzaj kariery, jak downshifting, może być związany z takimi czynnikami, jak: 1. zmęczenie i stały stres; 2. pragnienie więcej czasu być z rodziną; 3. opieka nad swoim zdrowiem; 4. pragnienie zajęcia się ulubioną sprawą (podróżować po całym świecie, malować obrazy, pisać książki, hodować rośliny, rozwodzić zwierząt). Downshifting ma jak swoje przewagi, jak i wady: Plusy: Minusy: 1. daje możliwość zająć się swoim 1. mniejsze zarobki. Zresztą, ten minus zdrowiem, szkody któremu nanosiły nie jest taki straszny, jak zdaje się na nieprzerwane i napięte sytuacje w pierwszy pracy. Przejście na mniej naprężony razem z prestiżową pracą wypiera się grafik (niech tam ze stratą pary setek wielu statusów i imidżowych rzeczy. zarobku): To znaczy, że odpoczynek od stresu, rzut oka. Downshifter nawet skromny spokojny sen, możliwość uprawiania zarobek może wystarczyć na rzeczy sportu. najważniejsze. 2. pozwala pozbywać się od wrażenia "marionetki", kiedy zdaje się, że ty 2. negatywna rodziny na reakcja znajomych podobne i przemiany. Plusy: Minusy: dużym Całkiem może okazać się, że oni są mechanizmie. Można będzie żyć za zwolennikami budowy kariery i mogą własnymi nie po prostu nie zrozumieć podobnego się uczynku. Reakcja może być różna: od korporacyjnej kulturze, znaleść czas lekkiego podziwu do pełnego nie na rodzinę i hobby. odbioru. jesteś "wkrętem" w regułami, podporządkowawszy 3. daje czas na poznanie samego siebie i na poszukiwanie nowych interesów (statystyka świadczy, że około 75 % wszystkich osób zajmują niekochaną sprawą dla chociaż jakichś zarobku pieniędzy), możliwość zająć naprawdę ciekawe się tym, i się daje co przynosi zadowolenie i radość. Kilka słów o historii Klasycznym przykładem downshiftera jest rzymski cesarz Dioklecjan, czyli Gaius Aurelius Valerius Diocletianus (ok. 244 -313 lub 316). Okres jego panowania w Starożytnym Rzymie ma nazwę – dominant. Wprowadził monarchię opartą na armii i scentralizowanej biurokracji. Historycy mianowali ten okres jako powrót Złotego Stulecia. Ostatek życia spędził w samotności, hodując kapustę w swoim majątku w Ilirii. Wszystkie uprawnienia cesarz zrzekł po dwudziestu latach bardzo napiętej pracy na rzymskim tronie. To przy nim Rzym stał się potężnym państwem, to właśnie on, kiedyś prosty żołnierz, odnowił świat na granicach państwa. Słynna fraza byłego cesarza, co weszło do wszystkich podręczników historii o tym, że „gdyby jego naśladowcy znali, jaką kapustę on hoduje, oni nie stanęli by prosić jego wrócić na tron”, przekupuje swoją szczerością i naiwnością. Ciężko teraz sobie przedstawić miejscowych kierowników współczesności, co dobrowolnie zrezygnowali z władzy i przejechali do domku letniego dla zajmowania się ogrodnictwem. A prawie tysiąc lat przed tymi wydarzeniami Budda Gotama - młody mędrzec i założyciel buddyzmu, u którego przed chwilą urodziło się dziecko od ulubionej żony, niespodziewanie porzucił pałac „w poszukiwaniu środka od chorób, starości i śmierci”. Do tego był rafinowany system wychowania dziecka i wysiłki, żeby obronić Buddę od dowolnych życiowych problemów, o których, właściwie nic i nie znał do momentu swojego odejścia. Bo według proroctwa on powinien porzucić tron władcy i zostać świętym, czemu sprzeciwiał się ojciec przyszłego Siddhartha. Od królów - do mnichów, pustelników albo żebraków! Prosząc o jałmużnę we własnym pałacu, Budda postępował jako pierwszy downshifter. Prawdziwy downshifter robi to świadomie. Jak na przykład hrabia Łew Tołstoj - został twórca jeszcze jednego spokrewnionego nurtu downshifterów - Simple Living (to wybór prostego życia, związany z odmową od dóbr cywilizacji, od tych przewag, które daje urbanizacja. Jego wyjazd do Jasnej Polany po głębokim filozoficznym wewnętrznym kryzysie, spowodował ekskomunikę rosyjską, stał się początkiem życia klasyka rosyjskiej literatury jako prostego chłopa. Tymczasowe obniżenie socjalnego statusu dla dalszego wzrostu w karierze – to jest jedną z najważniejszych odmian downshiftingu. Opanować nowy fach i założyć podstawy dywersyfikacji swojego biznesu potrafił car rosyjski Piotr I Wielki. Jakiś czas pracował jako rzemieślnik zamiast pełnić obowiązki w Carstwie Rosyjskim. W pewnym okresie życia pracował jako stolarz w Holandii (pod pseudonimem „Piotr – rzemieślnik z Zandaamu”). Car nauczył się robić grawiury, pracować jako tkacz i tokarz, czyli miał niejako złote ręce. Po roku praktyki stolarza wrócił na dawną posadę. Dwanaście miesięcy downshiftingu – okres idealny dla każdego menadżera, żeby potem pójść do góry, pozwoliły Piotrowi I po powrocie z Holandii zrealizować swoje plany rewolucyjne w Rosji. Innymi osobami, które zajmowały się downshiftingiem były m.in. słynny francuski poeta Arthur Rimbaud oraz malarz Paul Gauguin. Rodzaje downshiftingu Status downshiftingu może być tymczasowy, jak i stały. Dlatego rozróżnia się kilka rodzajów downshifterów (ludzi, którzy świadomie wybrały taki typ kariery, jak downshifting): - freelancerzy, czyli masy, które pracują w domu. Ci ludzie – „wolne strzałki”, nie mają kierownika (są tylko klienci), mogą równocześnie wykonywać kilka projektów. Wraz z rozwojem Internetu poszukiwanie konsumentów uprościło się, wielu freelancerów pracują na zainteresowanych z innego kraju. Ponieważ teraz już jest dosyć rozpowszechniona sieć internetowa. To pewnie dlatego przejeżdżają za miasto do domów prywatnych; - „klasyczne downshiftery” - ludzie, którzy osiągnęli pewnego stanu w społeczeństwie oraz biznesie i mogłyby być jak właścicielami biznesu, tak i top menedżerami. Ale w jakiejś chwili zdecydowali zmienić swoje priorytety. Tacy ludzie żyją kosztem odsetek od swojego biznesu albo zaczynają swoją działalność gospodarczą, czy odkrywają nowy biznes za miejscem zamieszkania, na przykład, "zielony turyzm"(ekoturystyka); - „fałszywe downshiftery” – to są pracownicy, które rozumieją, że ich interesuje inny kierunek działania i dlatego należy rozpocząć wszystko "od zera" w nowej dziedzinie; - „przymusowe downshiftery” - nimi zostały nie z własnej woli, a w szczególności po kryzysie 2008 roku, kiedy utraciły wysoko opłacaną pracę. Są po prostu wymuszone wyjeżdżać z kredytami mieszkaniowymi i oddawać bankom wszystko, żeby spłacić długi. Albo nie mając środków na mieszkanie w mieście, przeprowadzają się na wieś i szukają alternatywnych sposobów dla istnienia. Jako wariant - ludzie zdają swoje mieszkanie w mieście, a same żyją na wsi; Ogólnie rzecz biorąc, można rozpatrywać downshifting nie jako krok na dół po szczeblu kariery, a jak nowy karierowiczowski obrót: w nowym kierunku z możliwością uwzględnienia i uniknięcia starych błędów. Lecz, jak i w budowie każdej kariery, należy podchodzić z rozmysłem. Rodzaje działalności, do których zastosujemy downshifting: fotograf, nauczyciel, pisarz, malarz, muzyk, architekt, programista, szewc, masażysta i inne. Jednak należy podkreślić, że masowe rozpowszechnienie downshiftingu i jego kształtowanie jak trudnego zachowania pracowników, jest dosyć niebezpieczne dla przedsiębiorstw. Przecież strata kwalifikowanych ludzi, którzy raptem postanowili „odpocząć od wszystkiego”, dla nich zbyt duża. Niezwykle ważne jest zatem, aby w odpowiednim czasie rozpoznać potencjalnego downshiftera i podjąć działania, żeby utrzymać cennego pracownika w kompanii. W perspektywie późniejszych naukowych badań w tym kierunku - opracowanie mechanizmu stosowania downshiftingu w procesie kariery. Statystyka (dane oficjalne i nieoficjalne) Wielkoskalowe badanie przeprowadzone przez Australia Institute1, pokazało, że w okresie ostatnich dziesięciu lat blisko 23% mieszkańców Australii dobrowolnie przeszło na skromniejszy poziom życia dla podwyższenia wewnętrznej wolności. Downshifting jako nowy rodzaj pracującego zachowania, stał popularny razem z rozwojem społecznej świadomości i pragnienia ludzi - samodzielnie wyznaczać swój los. Największy rozwój downshifting otrzymał w USA i Australii. Według niedawnych badań opinii publicznej, ponad 30% Amerykanów i 26% Australijczyków już zrobiło swój krok w tym kierunku. Downshifterzy z Australii aktualnie zaczęli tworzyć stowarzyszenia, pomagając jeden drugiemu w osiągnięciu kolejnych celów. Ich główne zadanie – do 2015 roku przekonać do swojej ideologii co drugiego Australijczyka. Warto wspomnieć również o danych amerykańskich socjologów, według których 38% ludzi „żyjących dla siebie” żałuje zmniejszenia dochodu. Całkiem szczęśliwymi określiło siebie tylko 17% przesłuchanych ankietowanych. W Europie zasięg procesu jest w przybliżeniu dwa razy mniejszy, niż w Australii. W Rosji i na Ukrainie można mówić tylko o 4-5% populacji downshifterów . Można powiedzieć, że czym powyżej średni poziom życia w kraju, tym więcej ludzi przeglądają swój stosunek do kariery, zarobków i wysokości dochodu. Statystyczny profil współczesnego downshiftera wygląda w przybliżeniu tak: mieszkaniec metropolii od 21 do 45 lat z wyższym (a czasami i nie jedynym) wykształceniem. Taki człowiek już zrobił udaną karierę, jest dzieckiem zamożnych rodziców, albo ma dziedzictwo majątkowe, które można zdać czy sprzedać. Pieniądze dla niego nie jest istotną rzeczą, bo on ich ma. W wyniku można powiedzieć, że downshifting – to luksus nie dla biednych. Ponieważ ucieczka od cywilizacji - to pięknie, ale jeść chce się codziennie i jeśli nie macie solidnych środków na koncie, wam zdarzy się pracować. Niektórzy downshifterzy pojechawszy znajdują nietrudną robotę. Jednak zawsze prześladuje ich lęk stracenia i pozostania bez kosztów istnienia przez to oni są wymuszone tracić o wiele więcej czasu i sił, czym przedtem. Tylko pieniędzy za to oni będą otrzymywali mniej. Z tym problemem nie każdy da rade. Dlatego też niektórzy nie wytrzymują i wracają. Przytoczone 1 http://argumentua.com/stati/daunshifting-kak-svobodnyi-vybor-trudovoi-povedeniya powyżej przykłady udowadniają, że nawet znani i bogaci ludzie nie gotowi w całości zrezygnować z materialnych dóbr. Jeżeli mówimy o stosunku do downshiftingu i downshifterów na całym świecie należy zauważyć, iż jest on zróżnicowany. Zdarza się, że ktoś im zazdrości, ponieważ odważyli się w zdecydowany sposób zmienić swoje życie; ktoś inny – przeciwnie; uważa ich za pechowców, którzy nie mogą wytrzymać rytmu współczesnego życia. Ale warto pamiętać, że ucieczka od cywilizacji to nie rozwiązanie problemów. Być może dla kogoś downshifting to jedyny sposób, żeby być szczęśliwym, ale najczęściej dla tych, którzy zdecydowali zrezygnować z pracy, kariery i innych dóbr materialny jednocześnie znika cel życia. To wszystko, co kiedyś było ważne, odchodzi na drugi plan i zostaje tylko prawdziwy hedonizm. Zadowolenie i nic więcej. Może to jest pożądana sytuacja, ale naszym zdaniem, życie bez celu – to nie życie! Cześć II Rozważania o wyzwaniach rynku pracy i karierze zawodowej... Maja OSIŃSKA, Michał SZYMAŃSKI, Aneta WĘGLIŃSKA Model kariery zawodowej w Polsce Słowo kariera wywodzi się z języka włoskiego (wł. carriera), co oznacza tor wyścigowy. Obecnie definiujemy to słowo jako drogę zawodową. W przypadku znaczenia tego słowa celem jest ciągła zmiana pozycji zawodowej dla osiągnięcia satysfakcji finansowej. W czasach współczesnych słowo kariera jest integralną sferą ludzkiego życia, gdyż człowiek spędza w pracy średnio od sześciu do ośmiu godzin dziennie, a w niektórych przypadkach znacznie dłużej. Widać to zwłaszcza w Polsce, w której stopa bezrobocia sięga 11,30%2. Jest to dostrzegalne zwłaszcza w postrzeganiu pracy jako wartości nadrzędnej, ważniejszej niż rodzina i życie prywatne. Jeszcze parę lat temu aspiracje zawodowe najczęściej realizowali mężczyźni. Jednak współczesne kobiety nie chcą być postrzegane jedynie jako matki i opiekunki domu, ale chcą osiągnąć szczyt w swojej karierze. Czy współczesny rynek pracy jest przyjazny dla młodego pokolenia? Czy spełnia on wymagania młodych ludzi? Spory szum wywołała słynna wypowiedź byłego premiera Donalda Tuska: „ Wolałbym być spawaczem, niż bezrobotnym politologiem”3. Nie chodziło o obrazę osób studiujących, ale o zareklamowanie kierunków zawodowych. Rosnący pęd cywilizacyjny zmusił młode pokolenie do zwiększania swoich kwalifikacji, by znaleźć zatrudnienie. Przyjęło się przeświadczenie, że tylko wyższe wykształcenie zapewni byt i prestiż, ale osób rozpoczynających studia jest więcej niż ofert pracy. Tyczy się to zwłaszcza kierunków humanistycznych, w związku z czym państwo zaczęło zamawiać kierunki inżynieryjne, które mają zapewnić pewne zatrudnienie w przyszłości. Wątpliwe jest by inżynieria zapełniła lukę w bezrobociu, gdyż jak to mówi dr Michał Mochocki: „[...] cykl studiów trwa trzy lata, a program musi być gotowy rok wcześniej. Od czasu budowy programu do wypuszczenia absolwentów upływają cztery lata- i psu na budę taka „aktualność” analizy rynku. Rynek pracy jest dynamiczny. Nie tylko dlatego, że przez cztery lata się zmienia. Również dlatego, 2 Stopa bezrobocia (Polska) http://www.bankier.pl/gospodarka/wskazniki-makroekonomiczne/stopa-bezrobocia-pol, dostęp: 11 XII 2014 3 „Wolałbym być spawaczem niż bezrobotnym politologiem” http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/wolalbym-byc-spawaczem-niz-bezrobotnympolitologiem,282718.html, dostęp: 11 XII 2014 że dziś ludzie wielokrotnie zmieniają nie tylko firmę, ale i rodzaj pracy. A według zeszłorocznych prognoz z Finlandii, za dziesięć lat wielu dzisiejszych studentów będzie pracować w zawodach, których dziś jeszcze nie wymyślono!!”4 Kontynuując myśl bydgoskiego anglisty nie powinniśmy zadawać pytania w jakim zawodzie się kształcić, jak to w zwyczaju mają młodzi ludzie, a do jakiego miejsca pracy się przygotowywać. Odpowiadając na powyższe pytanie możemy zauważyć, że oczekiwania młodych ludzi względem ich przyszłego zatrudnienia różnią się realnej sytuacji. Kończąc studia, wielu spotyka rozczarowanie, kiedy odkrywają, że nie otrzymają tak wysokiego wynagrodzenia i stanowiska jakiego spodziewali się uzyskując dyplom uczelni wyższej. Obecnie rynek pracy jest nastawiony na pracowników, którzy oprócz swojego znakomitego wykształcenia mają do zaoferowania szeroki wachlarz umiejętności, doświadczenia i zainteresowań. Przykładowy kandydat X oprócz swojej wiedzy musi cechować się znajomością obsługi pakietów komputerowych, mówienia biegle w języku obcym oraz wcześniejszej pracy na podobnym stanowisku. Dlatego ważne jest aby osoby studiujące już w czasie toku swojej nauki zadbały o zdobywanie nowych doświadczeń, które pomogą im w przyszłości w znalezieniu swojej pracy marzeń. Możemy stwierdzić, że we współczesnym modelu kariery zawodowej w Polsce elementarnym nie jest wykształcenie, ale przekazywane przez studia, bądź nabyte samodzielnie umiejętności. Współczesny rynek pracy w Polsce jest bogaty w oferty dla młodych ludzi, jednak jak zostało wspomniane wcześniej wymagane jest minimum roczne doświadczenie pracy w zawodzie. Dlatego też trudno stwierdzić czy jest on przyjazny dla osób poszukujących zatrudnienia. Potencjalny kandydat na upragnione stanowisko musiałby się wykazać cierpliwością i pracowitością, aby w końcu po nie znanym czasie osiągnąć wymarzony pułap kariery. Prawdopodobnie nie możemy mówić tu o szybkim awansie wśród młodych. Czym jest model kariery zawodowej w Polsce? Obecnie ciężko jest zdefiniować współczesny model kariery zawodowej ponieważ w ostatnich latach rynek pracy przeszedł gwałtowną przemianę i najprawdopodobniej owe przemiany będą kontynuowane. W naszej opinii dzisiejszy model kariery zaczyna się już na poziomie szkół ponadgimnazjalnych. To od nich w dużej mierze zależy jej dalszy rozwój oraz 4 Gamedec, czyli studia dla graczy- wywiad z Michałem Mochockim http://blog.cdp.pl/2014/01/14/gamedec-czyli-studia-dla-graczy-wywiad-z-michalem-mochockim/, dostęp: 11 XII 2014 stopa życia finansowego później. Kontynuując tą myśl można przyjąć, że wybierając pomiędzy liceum ogólnokształcącym, technikum, a szkołą zawodową tworzymy swój model kariery, który będzie ulegał różnym korektom w zależności od naszych decyzji, zainteresowań, doświadczenia i umiejętności nabytych w toku nauki. Osoby, które mają średnie wykształcenie, z zdaną maturą, mają większą szansę na dynamiczny rozwój swojej kariery. W przypadku osób o wykształceniu zawodowym lub średnim bez matury, znalezienie w przyszłości zatrudnienia na obecnym rynku pracy jest możliwe, ale wymagane jest długoletnie doświadczenie, którego nie nabędą w podczas swojej nauki w szkole. Należy pamiętać, że model kariery też jest zależy od naszego miejsca zamieszkania. Ci którzy mieszkają w dużych miastach mają większe możliwości, ale też i większe wymagania względem swoich kwalifikacji. W przypadku rejonów wiejskich lub małomiejskich, miejsca pracy tyczą się głównie osób o wykształceniu technicznym bądź czeladniczych i nie zapewniają wielu awansów. Jednocześnie możemy zauważyć, że od wielkości miejsca zamieszkania zmieniają się wymagania zarówno do siebie jak i w stronę potencjalnych kandydatów oraz pracodawców. W naszej pracy skupimy się na modelu kariery dotyczących osób z wykształceniem średnim z maturą, którzy zdecydowali się na pójście na studia. Kierunki ścisłe są preferowane zarówno przez państwo jak i rynek pracy, ponieważ ich absolwenci posiadają umiejętności techniczne i inżynieryjne. Wpływają na rozwój gospodarczy państwa, a ich kariera może się rozwijać w praktycznie każdym kraju świata. Duże zapotrzebowanie na inżynierów nie jest adekwatne do osób rozpoczynających kierunki ścisłe, ponieważ ludzi o takich zainteresowaniach jest znacznie mniej. Zwolennicy modelu kariery tzw. „ścisłowca” uważają, że jest to wynik słabego przygotowania we wcześniejszych latach. Istnieje też zdanie, że nie ma podziału na „ścisłowców” i „humanistów”, a tak naprawdę każdy człowiek jest zarówno jednym i drugim. Jedynie „lenistwo” młodych oraz ich chęć szybkich i łatwych studiów popycha ich ku wyborowi nauk humanistycznych. Mimo wielkiego zapotrzebowania miejsca pracy dla inżynierów są ograniczone. Jest to wywołane upadaniem dużych zakładów pracy. Dlatego wielu specjalistów z różnych dziedzin wyjeżdża za granicę godząc się nie raz na gorsze warunki pracy i życia. Im rzadszy zawód tym większa pewność o zatrudnienie. Ponieważ omawiamy sytuację absolwentów i ich model kariery studentów Instytutu Politologii skupimy się na ich szansach na rynku pracy. Dla wielu prawodawców nie posiadają oni technicznych umiejętności, co utrudnia im znalezienie wymarzonego stanowiska. Praktyki zawodowe po części pozwalają na zdobycie potrzebnych umiejętności jednak nic nie zastąpi długoletniego doświadczenia zawodowego. Być może zmiana charakteru studiów humanistycznych otworzyłaby wiele możliwości dla młodego pokolenia. Jednak jest to zadanie, które będzie wymagało wielu lat pracy. Szczególnie ze strony Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego jak i władz Instytutu. Obecnie student, który na studiach był przeciętny w nauce może liczyć na zatrudnienie, ale musi mieć na uwadze dużą konkurencję, która nie raz będzie go przewyższać w swojej wiedzy i zdobytych umiejętnościach. Rynek pracy jest jednak ogromny i co roku powstają nowe, nieznane wcześniej miejsca pracy dla humanistów, którzy potrafią objąć wiele dziedzin życia począwszy od sfery rozrywkowej, a skończywszy na wyspecjalizowanych dziedzinach jak prawo. Dlatego człowiek kończący np. politologię dzięki swojej wiedzy teoretycznej z rożnych zakresów oraz wykorzystaniu pokrewieństwa wielu dziedzin humanistycznych mógłby odnaleźć się jako dziennikarz, manager, dyplomata czy też socjolog. Wraz z rozrostem wielu korporacji wzrasta zapotrzebowanie na wszechstronnych pracowników często znajdujących się w sektorze społecznym. Samo ukończenie studiów wyższych może jednak nie wystarczyć. Pracodawcy wymagają aby absolwenci posiadali również studia podyplomowe, które rozszerzają lub specjalizują ich w konkretnym kierunku. Model kariery dla studentów kierunków humanistycznych i społecznych jest więc bardzo elastyczny, gdyż nie zawsze znajdują oni pracę w swoim wyuczonym zawodzie. Wielu z nich to kandydaci na stanowiska bardzo odległe od ich wcześniejszych zainteresowań. Zdarza się, że osoby z kierunków ścisłych, chcąc dostać awans kierowniczy muszą ukończyć studia humanistyczne rozszerzające ich umiejętności społeczne. Wielu „humanistów” nie jest świadomych swoich umiejętności oraz jak wykorzystać ją w współczesnych czasach. Dzięki wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej nie tylko otworzył się zagraniczny rynek pracy, ale również możliwości dofinansowania własnych pomysłów na biznes. Absolwent kierunków humanistycznych Posiadający często szeroką wiedzę z dziedziny zarządzania, administracji i marketingu może ją wykorzystać do założenie własnej działalności. Model kariery zawodowej w Polsce jest bardzo dynamiczny i rozwijający się w szybkim tempie, w rzeczywistości ciężko jest określić dany zawód do zdobytego wykształcenia. Teraz kończąc dany etap edukacji powinniśmy mieć świadomość, że nie tytuł zawodowy zapewnia nam określone stanowisko, ale umiejętności, które zdobywamy w czasie nauki. Jeżeli wiedza i doświadczenie na to pozwala osobom, które mają wykształcenie zawodowe mogą prowadzić firmę, która zatrudnia osoby z wykształceniem wyższym. Dzisiejszy świat jest jedną wielką metropolią w której każdy może zostać kim chce pod warunkiem, że ma w sobie dużo samozaparcia, mobilizacji, a przede wszystkim jest otwarty na zdobywanie nowych doświadczeń i rozumie zasadę, że człowiek uczy się przez całe życie. KOMENTARZE Dominik Marcinkowski W większej części zgadzam się z autorami tekstu. Również uważam, że to od nas samych zależy jaką pracę znajdziemy po ukończeniu studiów. Samozaparcie, mobilizacja i chęć doskonalenia własnych umiejętności niewątpliwie stanowią klucz do sukcesu. Nawet jeżeli będzie to bardzo ciężki i bolesny klucz. Ale to już zależy od nas samych. Zgadzam się też ze stwierdzeniem, że to nie tytuł zawodowy czy naukowy zapewni nam określone stanowisko, tylko umiejętności, które za tym tytułem powinny iść. Ewelina DZIEJA, Karolina FURMAN Absolwent studiów wyższych – studium przypadku Niniejszy rozdział zawiera analizę poczynań, wyborów i decyzji absolwenta szkoły wyższej. Najpierw pragniemy wyjaśnij termin jakim jest studium przypadku. Następnie przedstawione zostały zjawiska widoczne w skali ogólnokrajowej czyli znaczna nadwyżka studentów, a także bezrobocie wśród absolwentów. Później opisałyśmy obecną sytuację w kraju z jaką muszą się zmagać młodzi ludzie po ukończeniu studiów. Na końcu, zwróciłyśmy uwagę na jedną ze ścieżek kariery, którą absolwenci mają do wyboru, a mianowicie nauczyciel akademicki oraz przeprowadziłyśmy krótką sondę wśród obecnych studentów Uniwersytetu Opolskiego. Studium przypadku - wyjaśnienie terminu Studium przypadku (ang. case study), to inaczej analiza przypadku. A dokładniej – analiza wybranych zdarzeń z danej dziedziny celem uzyskania wiedzy, która będzie mogła posłużyć lepszemu zrozumieniu przykładów podobnych do analizowanego. Studium przypadku pozwala na stworzenie sytuacji, w której osoby nauczane nie tylko uczą się pracy w grupie, formułowania własnych opinii, ale przede wszystkim uczą się krytycznej analizy, która wbrew pozorom nie jest wcale taka łatwa. Studium przypadku definiuje się również jako metodę nie tyle nauczania, co prezentacji; ukazania obok siebie różnych podobnych przypadków, celem lepszego zrozumienia i dojścia do konkretnych wniosków. Odpowiednio napisane studium przypadku może posłużyć jako robiące wrażenie narzędzie marketingowe, wychodząc już poza PR czy promocję. Zatem jak dobrze napisać studium przypadku? Należy skupić się przede wszystkim na jego odpowiednim ukierunkowaniu. Ważne jest ustalenie grupy docelowej oraz jasne określenie celu. Powinno zawierać ogólny opis problemu, przedstawiony w ciekawy i intrygujący sposób, a także konkretne, przekonujące wnioski. Tendencja wzrostowa liczby absolwentów szkół wyższych W dzisiejszych czasach dostęp do szkoły wyższej ma niemalże prawie każdy uczeń kończący szkołę średnią, niekoniecznie z zadowalającym wynikiem egzaminu maturalnego. Od 2000 r. sukcesywnie przybywa szkół wyższych, przez co potencjalni kandydaci mają szeroki wybór miasta, szkoły czy kierunku, na którym chcieliby studiować. Do ostatnich nowo-otwartych szkół w województwie opolskim należy zaliczyć Państwową Wyższą Szkołę Zawodową w Nysie (45 326 mieszkańców miasta). Liczba szkół wyższych w Polsce w roku 2010 wynosiła 456, zaś dziesięć lat wcześniej - 310, z tego również wynika znacznie zwiększona ilość absolwentów szkół wyższych (2000 r. - 303966 osób; 2009 r. - 439749 osób). Należy również zwrócić uwagę na powiększającą się liczbę uczelni niepublicznych i o charakterze humanistycznym (z których większość prowadzi kształcenie na poziomie wyłącznie licencjackim)5. Pragniemy, także zwrócić uwagę na malejącą liczbę szkół zawodowych w Polsce, której powodem stała się reforma szkolnictwa z 1999 r. Reforma ta, zakładała przede wszystkim zwiększoną liczbę uczniów, kończących szkołę średnią, która nie uczy danego zawodu. Poza tym, szkoły zawodowe stały się odpowiednie dla uczniów, odnoszących słabsze wyniki w nauce, bądź ledwo przechodzących z klasy do klasy. Pójście do szkoły zawodowej jest również uważane za mniej „modne” wśród uczniów kończących gimnazjum. Jak powszechnie wiadomo studiowanie jest dzisiaj na „topie”. Powszechna opinia (nie tylko wśród studentów, ale i ich rodziców), odnosząca się do tego, że nieposiadanie dyplomu prowadzi do braku posiadania dobrej pracy, doprowadziła do znacznej zwyżki absolwentów szkół wyższych. „Modne” stają się również poszczególne kierunki w danych latach, o które przyszli studenci zaciekle walczą, nawet gdy nie są one potrzebne na rynku pracy, lub nie mają nic wspólnego z zainteresowaniami danego ucznia. W ostatnich latach stopniowo zaczęło maleć zainteresowanie kierunkami humanistycznymi, społecznymi, pedagogicznymi w porównaniu do lat wcześniejszych. Większym zainteresowaniem cieszą się natomiast kierunki ochrony i bezpieczeństwa oraz związane z opieką społeczną, a także z architekturą i budownictwem. Nadal jednak dominującymi kierunkami są kierunki ekonomiczne i administracyjne. W rekrutacji 2014/2015 najczęściej wybieranym kierunkiem, biorąc pod uwagę uniwersytety w całej Polsce było prawo – kierunek, który daje bardzo szeroki wybór na rynku pracy6. Przyrost absolwentów szkół wyższych (szczególnie z jednego kierunku lub w podobnej dziedzinie) prowadzi do bezrobocia wśród studentów z dyplomem. Gospodarka nie jest przystosowana do tylu miejsc pracy dla jednej specjalności, a rynek pracy nie może sobie poradzić z tak dużą ilością magistrów. 5 Strona internetowa: http://stat.gov.pl/ Strona internetowa: http://www.edulandia.pl/edulandia/1,118533,16283324,Najpopularniejsze_kierunki_rekrutacji_na_studia_201 4.html 6 Bezrobocie wśród absolwentów z wykształceniem wyższym Bezrobocie to wielki problem dla polskiej gospodarki, niestety coraz częściej zaczyna on dotykać osób z wyższym wykształceniem. Przeświadczenie Polaków, że wyższe wykształcenie daje większą szansę na lepszą przyszłość powoduje systematyczny wzrost liczby studentów. Dla wielu z nich posiadanie dyplomu wyższej uczelni to gwarancja pracy pomimo, że z ogólnie dostępnych statystyk wynika co innego, nie można więc stawiać tezy, że studia nie zwiększają szans na rynku pracy. W I kwartale 2014r. najmniejsze natężenie bezrobocia odnotowano wśród absolwentów szkół wyższych – 23,7%, a największe wśród absolwentów szkół średnich ogólnokształcących (60,0%). W skali roku spadek stopy bezrobocia odnotowano jedynie wśród absolwentów szkół wyższych (o 2,5 p.proc.). To dość optymistyczne wyniki badań. Łatwiejszy dostęp do edukacji na poziomie wyższym mieszkańców miast powoduje, że znacznie większy ich odsetek posiada wykształcenie wyższe. Na wsi nadal większość mieszkańców poprzestaje na wykształceniu na poziomie średnim i niższym. Ci, którzy decydują się na zdobycie wyższego wykształcenia w większości przypadków nie wiążą swojej przyszłości z dotychczasowym miejscem zamieszkania ze względu na brak perspektyw na rozwój zawodowy. Jest to tendencja ogólnokrajowa. Według miejsca zamieszkania 77,86% osób z wyższym wykształceniem aktywnych zawodowo to mieszkańcy miast a tylko 22,14% zamieszkuje tereny wiejskie7. Według Głównego Urzędu Statystycznego, stopa bezrobocia Polaków w wieku 15–24 lata wynosiła w III kwartale 2014 roku 23,1%. Jak więc należy zminimalizować bezrobocie wśród absolwentów szkół wższych? Sądzę, że nie tylko jest to zależne od polityki i gospodarki państwa, ale także od decyzji podejmowanych przez przyszłego, potencjalnego absolwenta szkoły wyższej. Jak twierdzi prof. dr hab. Andrzej Eliasz, rektor SWSP: Kandydaci na studia są z założenia osobami dorosłymi. Powinni sprawdzać jakie szanse da im dany kierunek studiów. Do tej pory było tak, że wszyscy absolwenci dostawali pracę po studiach. Teraz perspektywa się zmieniła i panuje ogromne bezrobocie wśród absolwentów. Zaś obecna podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnistwa Wyższego, dr hab. Daria Nałęcz mówi o dostosowaniu się szkół pod rynek pracy w sposób następujący: Ministerstwo uważa, że szkoła powinna dostosowywać się pod region, w którym się znajduje, a region - pod szkołę8. 7 Strona internetowa: http://stat.gov.pl/ http://natemat.pl/17531,oszukane-pokolenie-absolwentow-uniwersytetow-bezrobotni-z-winy-uczelni-czypracodawcow 8 Jednak jak podają wyniki badań prowadzone przez Opolski System Informacji Społeczno-Gospodarczej uczelnie wyższe poświęcają zbyt wiele czasu na naukę przedmiotów ogólnych, a zbyt mało na kształtowanie umiejętności zawodowych i co z tym związane, pracownicy większość umiejętności niezbędnych w pracy uzyskują dopiero po podjęciu zatrudnienia. Za to, oferta szkolnictwa charakteryzuje się niedostosowaniem profili kształcenia pod względem przestrzennym do lokalizacji działalności gospodarczej. Pracodawcy oczekują od absolwentów szkół wyższych przede wszystkim wiedzy, ale i praktyki zawodowej, znajomości języka obcego (najlepiej dwóch – angielskiego i niemieckiego), istotne są również takie cechy jak komunikatywność, umiejętność rozwiązywania problemów, elastyczność, innowacyjność czy praca w grupie9. Obecna sytuacja absolwentów szkół wyższych na rynku pracy w Polsce Jak pokazują dane z roku 2013 i roku bieżącego, województwo Opolskie plasuje się na ósmym miejscu w skali wszystkich województw, z wynikiem 204014 pracujących, 51636 bezrobotnych, oraz przeciętnym wynagrodzeniu miesięcznym – 3473,40 (brutto). W tym absolwentów szkół wyższych, którzy podjęli pracę jest ogółem 937, z czego 407 w sektorze publicznym, a 530 w prywatnym)10. Sytuacja na rynku pracy w całym kraju nie przedstawia się zbyt dobrze. Jeśliby przyjąć dane z 2012r., co piąty, 25-letni Polak zarejestrowany był jako bezrobotny, a ok. 9% posiadało wykształcenie wyższe. Szanse na znalezienie pracy po skończeniu studiów w swoim zawodzie są niestety niewielkie. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej w 2012r. podało, że wśród dziesięciu zawodów o najwyższej liczbie bezrobotnych absolwentów są trzy zawody, które wymagają posiadania wyższego wykształcenia: pedagog (ok. 16% bezrobotnych wykształconych w tym zawodzie, tj. ok 2tys. osób), specjalista administracji publicznej (13,8%, tj. 1,4 tys. osób), oraz ekonomista (7,5%, tj. 1,5 tys. osób). Liczba bezrobotnych osób posiadających dyplom licencjata czy magistra jest różna w różnych regionach. W woj. opolskim oraz lubuskim odnotowano w 2012r. najmniej absolwentów niezatrudnionych (0,8 tys. osób)11. Z przeprowadzonych badań jasno wynika, że głównym problemem jest dostosowanie systemu kształcenia do wymogów rynku pracy. Szkoły ponadgimnazjalne i uczelnie wyższe 9 http://www.osisg.opolskie.pl/b_i_a/instytut.slaski.osisg.2010.pdf Strona internetowa: http://opole.stat.gov.pl/ 11 Strona internetowa: http://www.mpips.gov.pl/ 10 zbyt wiele czasu poświęcają na naukę przedmiotów ogólnych, a za mało na kształtowanie umiejętności zawodowych, a co za tym idzie, pracownicy większość umiejętności niezbędnych w pracy uzyskują dopiero po podjęciu zatrudnienia12. Nie znaczy to jednak, że młodzi ambitni ludzie, otrzymując dyplom nie mają szans wejść na rynek pracy. Powstaje bowiem coraz więcej ,,programów dla młodych”, gdzie absolwenci różnych kierunków mogą spróbować swoich sił, otrzymać pożyczkę na start biznesu i na utworzenie własnego stanowiska pracy. Kariera na uczelni dla absolwentów szkół wyższych – nauczyciel akademicki Na początku chcemy zwrócić uwagę na pewną tezę mówiącą o tym, że w dzisiejszej Polsce i rynku pracy maleje liczba studentów, a wzrasta liczba pracowników naukowych. Czym więc różni się pracownik naukowy od nauczyciela akademickiego? Pracownik akademicki oznacza zatrudnienie na stanowisku niezwiązanym z wyłącznie z dydaktyką – osoba ze stopniem naukowym zatrudniona na uczelni lub w instytucie badawczym. Nauczyciel akademicki natomiast to osoba zatrudniona w szkole wyższej na stanowisku dydaktycznym, naukowo – dydaktycznym lub również naukowym (np. wykładowca wyższej uczelni). Decyzja o rozpoczęciu kariery akademickiej wiąże się oczywiście ze zdobywaniem kolejnych stopni i tytułów naukowych. Zatrudnia się na stanowisko asystenta osobę z tytułem zawodowym magistra lub z równorzędnym tytułem zawodowym. Praca na uczelni oprócz prowadzenia zajęć wiąże się także z badaniami naukowymi i publikowaniem ich wyników. Poza formalnym wykształceniem, cenione na tej ścieżkę kariery również bardzo duży zasób wiedzy, ogólnej jak i ukierunkowanej na swoją dziedzinę, cechy osobowe pedagoga czyli rzetelność, sumienność, cierpliwość, sprawiedliwość. Należy bowiem pamiętać, że osoby pracujące na uczelni muszą potrafić połączyć kształtowanie swojej kariery akademickiej z kształtowaniem innych studentów. Ważne są również chęci do długotrwałego i ciągłego rozwoju Z całą pewnością do zalet takiej drogi należy poniekąd stabilna i jasna ścieżka kariery, okazja do nawiązywania wiele ciekawych i wartościowych kontaktów poprzez współpracę na konferencjach naukowych czy zespołowych badań. Nauczyciel akademicki na początku swojej kariery zarabia niestety niewiele, lecz uczelnia nie musi być jedynym źródłem utrzymania pracownika wyższej szkoły. 12 http://www.osisg.opolskie.pl/b_i_a/instytut.slaski.osisg.2010.pdf Sonda wśród studentów Uniwersytetu Opolskiego Sonda przeprowadzona wśród studentów Instytutu Politologii Uniwersytetu Opolskiego zawierała trzy proste pytania i miała na celu sprawdzenie, jak przygotowanie studentów do wejścia na rynek pracy oceniają sami studenci. Na pytanie ,,Czy uważasz że studia na UO dobrze przygotowują do wejścia na rynek pracy ?'', tylko dwóch z dziesięciu zapytanych studentów odpowiedziało, że bez wątpienia TAK. Pytanie: ,,Czy uważasz że absolwent studiów wyższych jest w dzisiejszych czasach na pozycji straconej?'' najbardziej spodobało się naszym ankietowanym studentom i kwitowali je uśmiechem. ,,Stwierdziłam, że mimo świadomości tego, że pracy w zawodzie na początku nie dostanę, chciałabym się jeszcze kształcić i poniekąd z czystej ciekawości zobaczyć jak to jest.” Wśród przypadkowo zapytanych studentów zdecydowana większość przyznaje, że trochę inaczej wyobrażali sobie studia wyższe i mimo przekonania o wyborze właściwego kierunku studiów obawiają się o przyszłość swojej kariery zawodowej. Podsumowanie Jak wynika w powyższej pracy, absolwent studiów wyższych nie ma w dzisiejszych czasach łatwego zadania w odpowiednim odnalezieniu się na rynku pracy. Przede wszystkim, posiada on dużą konkurencję, musi więc bardzo się postarać i zawalczyć o wymarzoną posadę i karierę. Jaki więc powinien być idealny absolwent szkoły wyższej, taki, który bez problemu poradzi sobie po ukończeniu studiów? Na pewno powinien być wytrwały i nie rezygnować zbyt szybko z poszukiwania dobrej posady, musi również posiadać dużą wiedzę, dobrą znajomość języków, być elastyczny, komunikatywny i oczywiście odporny na stres oraz wszelkiego rodzaju nagłe i niespodziewane sytuacje. Jeśli nie chce mieć zbyt dużej konkurencji, powinien ukończyć taki kierunek studiów, na który obecnie jest największy popyt na rynku pracy. Sądzę jednak, iż pomimo ciężkiej sytuacji, absolwent studiów wyższych jest nadal osobą bardzo potrzebną w do dalszego rozwoju gospodarki i polityki państwa oraz powinien czuć się osobą cenioną, znającą swoją wartość. Aleksandra GRYGIEL, Dagmara MIENTUS Młodzi ludzie na rynku pracy Trudna sytuacja młodych na rynku pracy jest problemem powszechnie znanym nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach europejskich. Czy młodzi rzeczywiście nie mają szans, by zarabiać stawki rynkowe? Czy każda młoda osoba kończąca studia jest skazana na pracę w fast foodzie? W tej pracy chcemy się przyjrzeć sytuacji młodych ludzi na rynku pracy. Definicja rynku pracy i pojęcie konkurencji Rynek pracy to rynek, na którym popyt reprezentowany jest przez pracodawców oferujących miejsca pracy, a podaż reprezentują osoby poszukujące pracy. 13 W państwach, gdzie występuje gospodarka rynkowa mamy do czynienia z konkurencją czyli inaczej ze współzawodnictwem, które zmusza poszukujących pracy do regularnego podnoszenia swoich kwalifikacji oraz dostosowywania ich do kryteriów stawianych przez pracodawców. Szkoła wyższa- kopalnia ludzi bezrobotnych? Wiele młodych ludzi w obliczu ciągle rosnącego bezrobocia postanowiło przedłużyć swoją edukację, by w ten sposób podnieść swoje kwalifikacje i stać się atrakcyjniejszym dla potencjalnego pracodawcy. Traktują to jako inwestycję w swoją przyszłość- gwarant zdobycia dobrego stanowiska. Po ukończeniu szkoły wyższej absolwent jest stosunkowo dobrze przygotowany jeśli chodzi o teorię jednak brakuje mu doświadczenia i często miewa kłopoty ze znajomością języków obcych, czy też podstawową znajomością pakietu biurowego i co najważniejsze nie posiada umiejętności interpersonalnych takich jak przeprowadzanie negocjacji, rozwiązywanie konfliktów albo nawiązywania kontaktów z ludźmi. Kolejnym problemem jest niedopasowanie kwalifikacji do potrzeb rynku pracy14. Corocznie cała rzesza młodych ludzi kończy studia na kierunkach bez perspetyw do zdobycia 13 Barbara Stańda, Barbara Wierzbowska, Przedsiębiorczość, Wydawnictwo Szkolne PWN, Warszawa 2002, str. 149 14 http://tnijurl.com/mlodzinarynkupracygov/, str. 6 pracy, jednak są to studia łatwe dzięki czemu łatwiej jest zdobyć dyplom. Jednak kiedy na małym rynku pracy pojawiają się absolwenci tylko w trzech specjalizacjach to oczywistym jest, że nie dla każdego absolwenta, nawet ze wzorowym dyplomem, znajdzie się praca. Wtedy właśnie młodzi udają się do pracy poniżej ich kwalifikacji lub co gorsza zaczynają oni wyjeżdżać za granicę by tylko zarobić na swoje utrzymanie. Z czasem ich potrzeba samorealizacji zostaje zepchnięta na dalszy tor, gdyż człowiek dumą się nie naje. Według raportu Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej z 2012r.: W Polsce co czwarty młody bezrobotny pozostaje bez pracy ponad 12 miesięcy od momentu zarejestrowania się w urzędzie pracy. Taka sytuacja przyczynia się demotywowania młodych ludzi, którzy próbują znaleźć pracę. Utrzymanie się na rynku pracy Poważnym problemem jest również utrzymanie się młodzieży na rynku pracy. Coraz powszechniejsze są umowy na czas określony, które nie gwarantują ani stabilności ani bezpieczeństwa. W porównaniu do pracowników etatowych, pracownicy tymczasowi nie mogą mieć gwarancji, że ich kariera będzie się ciągle rozwijać. Umowy terminowe z jednej strony ułatwiają przejście od edukacji do świata pracy, ale segmentacja rynku pracy na rynek: pracowników etatowych posiadających stabilne zatrudnienia i rynek pracowników tymczasowych, którzy żyją w niepewnej sytuacji, zagrożeni bezrobociem i słabymi perspektywami awansu zawodowego zwiększa ryzyko niepewnego startu w dorosłe życie15. Jesteś za młody czyli stereotypowe podejście Przeglądając ogłoszenia o pracę praktycznie w każdym można znaleźć dopisek o posiadaniu doświadczenia zawodowego. Pracodawcy często kierują się stereotypem, że osoba młoda nie zdziała zbyt wiele, bo nie ma wystarczających kwalifikacji, bo jak młoda to roztargniona i niepoukładana. W ten sposób na stracie przekreślają osoby dopiero wchodzące na rynek pracy. Pytanie tylko brzmi, gdzie to doświadczenie zdobyć i czy odbycie darmowych praktyk zagwarantuje nam zdobycie odpowiednich zdolności? W takiej sytuacji nie warto się poddawać. Możemy wybrać jedną z dróg: albo się poddać i zacząć się uczyć 15 http://tnijurl.com/mlodzinarynkupracygov/, str. 6 formułki "z frytkami czy z colą?" albo pokazać, że jesteśmy ambitni i zależy nam na tym, by się uczyć od najlepszych. Wtedy właśnie warto poszukać dopiero co rozwijających się biznesów lub zakładów pracy, gdzie jest młody zarząd, który będzie w stanie zrozumieć nasze położenie. Wszystkie inkubatory przedsiębiorczości czy zwykłe koła naukowe mogą nam pomóc w znalezieniu pracy i doświadczenia. Czy młodzi psują rynek pracy? Młodzi często zgadzają się na pracę za pół darmo, co nie podoba się profesjonalistom. Praca za niższa cenę odbija się bowiem na całej branży. Jednak dla młodego człowieka liczy się fakt, że gdzieś może pracować i powoli zdobywać swoje doświadczenie. Może akurat go zauważą, może okaże się lepszy niż jego starsi i bardziej doświadczeni koledzy po fachu. Dla pracodawców coraz częściej nie liczy się jakość wykonywanej pracy, doświadczenie czy wiedza pracownika tylko jego cena. Okrutne lecz prawdziwe. Kiedy profesjonalista z kilkuletnim doświadczeniem założy stronę firmy za przykładowe 1000zł to absolwent studiów może to zrobić za 200zł. Dla prezesa jest to ogromna różnica, która pozwoli mu na zaoszczędzenie pieniędzy. Gdyby świeżo upieczony absolwent studiów zażądał od pracodawcy stawki rynkowej to mógłby od razu pożegnać się z pracą. Niestety młodzi ludzie dają się wykorzystywać, gdyż nie znają realiów panujących w branży. Na tle innych państw Polska nie wypada najlepiej. Kiedy w Chinach ludzie próbują latami dojść do perfekcji w wykonywaniu swojej pracy, w Polsce liczy się tylko zysk a nie to, w jaki sposób ta praca jest wykonywana. W naszym państwie ważne są tylko oszczędności i doraźne zyski. Public relations na rynku pracy Wiele młodych osób nie zdaje sobie sprawy jak dużą rolę odgrywają techniki public relations, kreowania naszego wizerunku na rynku pracy. Zanim zaczniemy szukać miejsca pracy i chodzić na spotkania kwalifikacyjne musimy zadbać o to byśmy byli idealnymi kandydatami w oczach przyszłego pracodawcy. Oto kilka najważniejszych punktów, o których musimy pamiętać: 1. Musisz dokładnie wiedzieć jaka praca Cię interesuje i dlaczego, Podstawowe pytanie na większości rozmów kwalifikacyjnych brzmi: "Dlaczego chcesz się tym zajmować? Pracować akurat w naszej firmie?”. Odpowiedź musi być konkretna i zdecydowana. Najlepiej zebrać jak najwięcej informacji na temat branży, klientów, działalności oraz struktury potencjalnej firmy. 2. Outfit. Dobry wygląd jest także bardzo ważny na rozmowach kwalifikacyjnych. Pierwsze wrażenie zawsze pozostaje w pamięci pracodawcy. Schludne ubranie, odpowiednio dobrane do miejsca, w którym ubiegasz się o pracę oraz w przypadku kobiet- delikatny makijaż! 3. Dobrze przygotowane CV oraz list motywacyjny. Wyjustowany tekst, odstępy, czytelność treści to coś o czym nie można zapomnieć. Oczywiście wszelkie błędy gramatyczne, ortograficzne itp. świadczą o znajomości języka i umiejętności posługiwania się nim więc nawet takie błędy mogą zdyskwalifikować nas na starcie. Ważne jest również zdjęciepracodawcy to wzrokowcy tak jak wszyscy, lubią wiedzieć jak wygląda ich potencjalny pracownik. Poza wizualnym aspektem naszego CV kluczowym elementem jest oczywiście treść. W dzisiejszych czasach samo wykształcenie wyższe nie wystarcza, Doświadczenie zawodowe to coś na co pracodawcy zwracają uwagę, Warto podczas studiów uczestniczyć w wolontariatach, kursach wszelkiego rodzaju, znaleźć kilka godzin w tygodniu na dorywczą pracę. Nawet jeśli nasza praca podczas studiów nie jest związana z naszym przyszłym zawodem to w oczach przyszłego pracodawcy będziemy postrzegani jako odpowiedzialni młodzi ludzie, którzy potrafią dobrze gospodarować swoim czasem, znaleźć czas zarówno na naukę jak i pracę! W każdej pracy uczymy się punktualności, odpowiedzialności oraz pracy z innymi ludźmi, 4. Wizerunek w sieci. Portale społecznościowe takie jak Facebook, Instagram to skarbnica informacji na temat człowieka. Możesz być prawie na 100% pewien, że przyszły pracodawca sprawdzi Twój internetowy profil. Jeśli chcesz być postrzegany jako odpowiedzialny młody człowiek, ambitny i profesjonalny, unikaj zdjęć z imprez, pod wpływem alkoholu oraz wulgarnych. 5. Gdy już znajdziesz pracę... Nie zapominaj, że pierwsze miesiące pracy to sprawdzian Twojej osobowości. Nie denerwuj się, gdy ktoś będzie sprawdzał Twoją pracę, patrzył czy robisz wszystko tak jak należy! Każdy nowy a zwłaszcza młody pracownik musi się wykazać. Nie spóźniaj się, daj z siebie 110%! Gdzie młodzi ludzie mogą szukać pracy? W dzisiejszych czasach młodzi ludzie mają bardzo wiele możliwości jeśli chodzi o szukanie pracy. Oprócz gazety z ogłoszeniami oraz Powiatowego Urzędu Pracy mają także Internet oraz instytucje takie jak biura karier oraz agencje pracy pomagające znalezienie pracy za granicą. Internet: jest ogólnodostępnym źródłem ofert pracy. Szczególną popularnością cieszą się specjalne serwisy pracy. Znajdziemy tam informacje na temat rynku pracy, metod szukania pracy, ofert dotyczących praktyk, staży w kraju oraz za granicą. Warto zajrzeć do takich serwisów, ponieważ aplikacja jest bardzo szybka, wystarczy wpisać treść wiadomości do potencjalnego pracodawcy, wgrać plik z cv i gotowe! Jest to bardzo szybki i sposób na rozesłanie jak największej ilości cv w ciągu jednej doby. Biura Karier: Czym są Biura Karier? Są pewnego rodzaju ą pośrednikami pomiędzy absolwentami szkół wyższych a rynkiem pracy. Znajdziemy tam profesjonalne porady oraz otrzymamy informacje dotyczące rynku pracy. Biura Karier udostępniają oferty pracy wszelkiego rodzaju, aktualizują je i wciąż poszerzają swoją bazę ofert, Ponadto umożliwiają studentom i absolwentom kontakty z pracodawcami, min. Poprzez Targi Pracy. Na takich targach firmy mają swoje stanowiska i każdy zainteresowany student może podejść do wybranego pracodawcy, zasięgnąć informacji czy złożyć dokumenty, Biura Karier monitorują kariery zawodowe absolwentów oraz dbają o dobry wizerunek wyższych. Kontakt do Biur Karier znajdziemy na stronie internetowej: www.biura-karier.net Agencje Doradztwa: Agencje tego typu pomagają określić profil osobowy oraz karierę zawodową oraz ułatwiają kontakty z pracodawcami. Co ważne agencje doradztwa pobierają pieniędzy nie od poszukujących pracy. Kontakty do dużych agencji doradztwa personalnego można znaleźć np. w dodatku "Praca" do Gazety Wyborczej. Podsumowując... Młodzi ludzie w dzisiejszych czasach mają utrudnioną drogę do kariery ze względu na wymagane doświadczenie, które trudno jest zdobyć. Jest to powód, dla którego młodzież podejmuje pracę poniżej ich kwalifikacji i wiedzy lub pracują za "pół darmo". Wielu młodych także nie jest świadomych, iż są miejsca takie jak Biura Karier lub Agencje Doradztwa, które pomagają znaleźć dobrze płatną pracę na miarę ich możliwości. KOMENTARZE Dominik Marcinkowski Zgadzam się z Autorkami tekstu i ich wnioskiem, że zdobycie dobrej pracy po studiach jest ciężkie, ale nie niemożliwe. Tak samo sądzę, iż absolwent studiów wyższych jest potrzebny do dalszego rozwoju gospodarki i polityki państwa (ale tutaj dodałbym jeszcze kulturę). Powinien też znać swoją wartość, jednak z cenieniem go w środowisku jest różnie. Zwykle jest traktowany jako świeży „studenciak”, który nie ma pojęcia o życiu i rzeczywistości. Spotykając się z podobnymi opiniami, wcześniej wspomniana wartość u większości absolwentów drastycznie spada. I tutaj wszystko zależy od hartu ducha, samozaparcia i mocnej mobilizacji. Monika CHMIELARZ, Wiktoria SURÓWKA Oczekiwania studentów wobec rynku pracy Każdemu studentowi znane są żartobliwe anegdotki o pracodawcach, którzy poszukują młodego absolwenta uczelni wyższej z trzema tytułami i dwudziestoletnim doświadczeniem w zawodzie, czy o licencjonowanych pracownikach sieci fast food. Z drugiej strony słyszy się też o świeżo upieczonych inżynierach, którzy natychmiast po studiach chcieliby zostać zasypani stosem korzystnych propozycji pracy, najlepiej polegającej na siedzeniu za biurkiem i przyglądaniu się skaczącym cyferkom na koncie. Wnioskować by można, że zarówno pracodawcy, jak i pracy poszukujący mają zbyt wysokie wymagania. Zapewne takie stereotypy mają w sobie ziarno prawdy, ale rzeczywistość wygląda nieco inaczej. Wśród znajomych studentów uczelni wyższych z różnych miast przeprowadziłyśmy krótką ankietę, pytającą m.in. o bezpłatne staże, pracę za granicą i spodziewane zarobki po ukończeniu studiów. Odpowiedziały na nią łącznie 102 osoby. Badanie rozpoczynało się od dwóch pytań: o to, ile student chciałby zarabiać tuż po studiach, a na ile tak naprawdę ma szansę. O ile odpowiedzi na drugie pytanie uplasowały się w dość przewidywalnych proporcjach (71% osób twierdzi, że może dostawać do 2000 zł brutto, zaś tylko 4 osoby liczą na 5000 zł lub więcej), to pierwsze wypadło zaskakująco - większość studentów nie marzy o najwyższych zarobkach, aż 68% chciałoby zarabiać od 2000 zł do 5000 zł brutto. Następnie studenci zostali poproszeni o ocenę swoich uczelni pod kątem przygotowania do podjęcia pracy w przyszłym zawodzie (59 osób oceniło je źle). Kolejne pytania dotyczyły bezpłatnego stażu (74% studentów zgodziłoby się na podjęcie go w celu zdobycia doświadczenia), pracy poza zawodem (84% ankietowanych jest gotowych pracować w McDonald's, aby zarobić na swoje utrzymanie) oraz rynku pracy - czy jest otwarty na absolwentów uczelni wyższych (zaledwie 30% pytanych uważa, że tak) i jakie stawia wobec nich wymagania (70% - zbyt wysokie, 24% - właściwe, 7% - zbyt niskie). Na końcu ankietowani zostali zapytani o pracę za granicą i w tym przypadku ilość odpowiedzi jest prawie proporcjonalna - 52 osoby pracowały już poza krajem, natomiast pozostałe 50 osób nie pracowało z powodów, o które również zostały zapytane. Najwięcej, bo 12 studentów, odpowiedziało, że po prostu nie miało takiej potrzeby. 11 ankietowanych znalazło pracę w kraju, 8 nie miało możliwości wyjazdu, zaś 4 osoby są zbyt przywiązane do rodziny lub kraju, by go opuszczać. Szkoła Główna Handlowa i Deloitte sporządziły raport „Pierwsze kroki na rynku pracy. Międzynarodowe badanie studentów i absolwentów”16. Badanie zostało przeprowadzone wśród nie tylko studentów polskich, ale również czeskich, słowackich, litewskich oraz łotewskich. Nasi ankietowani najczęściej, w porównaniu z innymi narodowościami, korzystają ze staży, uczęszczają na praktyki (39%), ponad połowa pracuje dorywczo lub sezonowo, a więcej niż 60% Polaków uczestniczy w programach edukacyjnych oferowanych przez firmy. Według raportu oczekiwania polskich studentów co do pensji są stosunkowo wysokie w zestawieniu z krajowymi realiami, choć respondenci z Litwy i Łotwy chcieliby zarabiać jeszcze więcej. W Polsce występuje jeden z najwyższych w Unii Europejskiej wskaźników bezrobocia w grupie absolwentów szkół wyższych. Nic dziwnego, że ponad połowa studentów obawia się wejścia na rynek pracy. Według Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami zaledwie niewielki procent studentów wyraża pewność i spokój związany z przyszłością zawodową17. Jednym z głównych celów studentów jest oczywiście praca w zawodzie. Jednak na obecnym rynku pracy jest bardzo trudno o satysfakcjonującą, zgodną z kierunkiem wykształcenia pracę. Studenci oczekują od pracy i pracodawcy możliwości samorealizacji, szacunku, szybkiego rozwoju kariery, równowagi pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym, profesjonalnych szkoleń i wyższych zarobków w przyszłości. Jak widać młodzi mają wysokie oczekiwania, ale działa to w dwie strony. Współczesny absolwent starający się o stanowisko musi już na starcie przekonać przyszłego pracodawcę, że jest właściwym i pod każdym względem idealnym kandydatem. Wykształcenie nie jest czynnikiem wystarczającym, pracodawcy stawiają także na umiejętności, potencjał i zdeterminowanie absolwentów. Dlatego, aby po ukończeniu studiów być pożądanym kandydatem do pracy, warto zadbać wcześniej o doświadczenie, które pomoże zdobyć kompetencje zawodowe. Światowy lider w budowaniu wizerunku pracodawcy - firma Universum przeprowadziła badanie, które wykazało, że polscy studenci mają niewielkie oczekiwania finansowe względem swojej pierwszej pracy18. Młodzi Polacy w swojej pierwszej pracy po opuszczeniu murów uczelni chcieliby zarabiać równowartość 963 dolarów. Dzięki swoim niewygórowanym oczekiwaniom znaleźli się na ostatnim miejscu rankingu. Ten wynik fatalnie świadczy o naszym rynku pracy, na którym widocznie brakuje dobrze płatnych posad. 16 http://rynekpracy.org/wiadomosc/655986.html http://www.biznes.newseria.pl/news/ponad_polowa_studentow,p1678074869 18 http://kariera.forbes.pl/rynek-pracy-studenci-z-polski-maja-bardzo-male-oczekiwaniafinansowe,artykuly,166224,1,1.html 17 Z rezultatów badania wynika, że studenci są dobrze rozeznani w temacie rynku pracy. Mają świadomość, jakie są realia rynkowe. Polskim studentom najbardziej zależy na znalezieniu pracy, kwestia wynagrodzenia pozostaje drugorzędna, o czym świadczą także wyniki ankiety przeprowadzonej przez nas. Tylko niewielki procent studentów wybrał najwyższą możliwą płacę. Studenci i absolwenci szkół wyższych narzekają, że w niemal każdym ogłoszeniu o pracę wymagane jest doświadczenie zawodowe. Podczas rozmów kwalifikacyjnych często popadają w irytację, słysząc pytanie o zdobyte wcześniej doświadczenie. Jak zatem sprawić, żeby po ukończeniu studiów, wychodząc z uczelni z wiedzą teoretyczną znaleźć pracę? Odpowiednim rozwiązaniem jest zadbanie o swoją przyszłość zawodową wcześniej niż dopiero po ukończeniu studiów. Młodzi ludzie już podczas studiowania powinni mieć świadomość, jak wygląda sytuacja na rynku pracy. Znać wymagania pracodawców i dążyć do sprostania im. Jeśli w ogłoszeniu o pracę skierowanym do studentów wymogiem jest doświadczenie zawodowe, mowa tu o pewnym obyciu i umiejętnościach, chociażby komunikatywności, łatwości nawiązywania relacji, umiejętności pracowania w grupie. Poszukiwana jest przede wszystkim znajomość języków obcych (im więcej, tym lepiej), wysokie kompetencje oraz bogate doświadczenie19. Warto wspomnieć również o działalności charytatywnej. Dla pracodawców o wiele cenniejsze niż pustki w CV będą informacje o wolontariacie, jest to bezpłatna praca na rzecz konkretnej instytucji czy firmy, ale bardzo doceniana z perspektywy doświadczenia, jakie się podczas niej nabywa. Warto wspomnieć o pracach sezonowych, które uczą nas rzetelności i odpowiedzialności, daje to jasny sygnał pracodawcy, że dana osoba zna kulturę pracy. Żadna wiedza teoretyczna nie może równać się ze zdobytymi umiejętnościami praktycznymi. Obecnie dla studentów jest wiele alternatyw na zdobycie doświadczenia zawodowego, korzystając ze staży i praktyk młodzi budują swoje portfolio doświadczeń. Z przeprowadzonej przez nas ankiety wynika, że 74 % studentów jest w stanie odbyć bezpłatny staż w celu zdobycia doświadczenia zawodowego. To świadczy o ich znajomości wymagań, które stawiają pracodawcy. Takie staże i praktyki zapewniają uczelnie, jednak studenci narzekają na ich niską jakość i twierdzą, że programy studiów w niewystarczającym stopniu kładą nacisk na edukację praktyczną. Wielu studentom staż kojarzy się z wyzyskiem, parzeniem kawy i nudą, dlatego w wielu przypadkach wolą sfinansować staż z własnej kieszeni. 19 http://wup.poznan.pl/obser/php/70.php Sami studenci oczekują stabilnego zatrudnienia, umowy o pracę i wysokich zarobków. Szukają pracy w dużych, międzynarodowych korporacjach i w sektorze publicznym. Główne cele zawodowe to niezależność finansowa, stabilizacja i rozwój w wybranej dziedzinie. Niektórzy myślą też o założeniu własnego biznesu, dla którego mogą pozyskać dofinansowanie z Funduszy Europejskich. Rząd wychodzi naprzeciw obawom młodych ludzi i oferuje im przygotowanie do podjęcia pracy. Powstały Polskie Ramy Jakości Staży i Praktyk20, na podstawie których firmy mogą przygotowywać programy dla studentów. W lutym tego roku PSZK ruszyło z kampanią "Staż. Sprawdź zanim pójdziesz", która ma na celu poprawienie jakości staży i zachęcenie studentów do udziału. Z kolei we wrześniu wystartował rządowy Program Rozwoju Kompetencji21, na który do 2020 roku rząd planuje przeznaczyć ponad miliard złotych. Na zajęciach, które odbędą się na 39 uczelniach wyższych, studenci będą doskonalić m.in. swoje kompetencje, kreatywność, przedsiębiorczość, zarządzanie czasem, efektywną komunikację i skuteczne rozwiązywanie problemów. Ponadto w ostatnim czasie w ramach akcji "Projekt: praca"22 na 12 uczelniach w kraju odbyły się warsztaty z doradcami zawodowymi. Wykres 1. Czynniki skłaniające studentów do podjęcia praktyki23 20 http://www.biznes.newseria.pl/news/ponad_polowa_studentow,p1678074869 http://www.nauka.gov.pl/aktualnosci-ministerstwo/zajecia-przygotowujace-studentow-do-wyzwan-rynkupracy-rusza-na-39-polskich-uczelniach.html 22 http://wyborcza.pl/1,132486,17133133,Uczelnie_lepiej_przygotuja_do_pracy_.html 23 http://rynekpracy.pl/artykul.php/typ.1/kategoria_glowna.136/wpis.688 21 Wykres 2. Czynniki motywujące studentów do podjęcia praktyki w danej firmie Wszystkie powyższe i wiele innych badań wskazują wyraźnie, że "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". Z jednej strony polscy studenci mają wygórowane oczekiwania, z drugiej są niepewni siebie i mają dość pesymistyczne spojrzenie na przyszłość. Chcieliby zarabiać dużo, ale nie wierzą, że mogą. Chcą zdobywać doświadczenie, uczą się języków, podejmują praktyki i staże, ale wciąż są przerażeni wysokimi wymaganiami pracodawców. Czują, że studia dają im wykształcenie, ale nie przygotowują do podjęcia pracy w zawodzie. Oczywiście to tylko statystyki, które nie zawsze przedstawiają stan faktyczny, ale dają uogólniony pogląd na sytuację. A sytuacja przedstawia się następująco: każdy z nas musi sam zadbać o swoją przyszłość i do maksimum wykorzystać wszystkie okazje na samorozwój. Rafał KOWALEWSKI Rynek pracy dla naszych studentów: jakie są oczekiwania i aspiracje? Nie od dzisiaj wiadomo, że młodzież decyduje się na zdobywanie wyższego wykształcenia nie tylko ze względu na chęć poszerzania swoich horyzontów myślowych i zdobywania nowej wiedzy. Większość traktuje studia jako furtkę prowadzącą do lepiej płatnej pracy, oraz zapewnienia sobie lepszego startu i lżejszej przyszłości. Częstokroć jednak można usłyszeć od absolwentów uczelni wyższych, że życie z dyplomem takiej placówki wcale nie jest łatwiejsze niż bez niego, zwłaszcza jeżeli mówimy o zatrudnieniu w swoim zawodzie. W moich rozważaniach na ten temat postaram się skupić na najistotniejszych częściach powyższego zagadnienia, czyli: • przyjrzę się obecnemu rynkowi pracy, dostępnemu przeciętnemu absolwentowi w Opolu oraz we Wrocławiu; • sprawdzę, jak wyglądają oczekiwania obecnych studentów i czy mają one pokrycie w rzeczywistości. Jeżeli istnieją istotne różnice pomiędzy miastami, postaram się je czytelnie nakreślić; • opierając się o znalezione informacje, przedstawę własną opinię na temat tego, jak powinien wyglądać rynek pracy dla ludzi po studiach. • określę, jak Public Relations wpływa na wizerunek uczelni i ich studentów, oraz ich odbiór wśród pracodawców i jak jeszcze można wykorzystać tę dziedzinę, by zwiększyć szanse zatrudnienia. Na potrzeby pracy, udało mi się przeprowadzić ankietę na dwóch 30-osobowych grupach studentów: z naszego Uniwersytetu Opolskiego oraz z Uniwersytetu Wrocławskiego. Żeby wyniki były porównywalne, obie grupy studiowały kierunek dziennikarski. Z uzyskanych danych można stwierdzić, że opolscy studenci są nastawieni do swojej przyszłości raczej pesymistycznie- zdecydowana większość, po skończeniu studiów chciałaby zarabiać ponad 2000 złotych, jednak realnie uważają, że na pewno nie będą to aż tak znaczne pieniądze. Poza tym, zgodziliby się na bezpłatny staż, jeżeli miałby on podwyższyć ich szanse na rynku pracy, a także są skłonni pracować poza zawodem, jeżeli tylko praca ta będzie w stanie ich utrzymać. Uważają też, że oczekiwania pracodawców są zbyt wysokie, a rynek pracy niewystarczająco otwarty na absolwentów szukających zatrudnienia. Niewielu ankietowanych miało pojęcie o istnieniu Akademickiego Centrum Karier, chociaż połowa z badanej grupy zadeklarowała, że posiada stałą pracę (kelnerka, pracownik call center, hostessa, kasjer), z czego tylko jedna z badanych osób posiadała pracę powiązaną ze swoim kierunkiem studiów. Co ciekawe, nie tak bardzo oddalony od Opola Wrocław, przedstawił w tej samej ankiecie nieco odmienne zdanie. Wrocławscy studenci chcą zarabiać ponad dwa tysiące złotych i są przekonani, że są w stanie zrealizować ten cel zaraz po studiach. Podobnie jak studenci opolscy, wrocławianie również chętnie podejmują się staży i pracy poza zawodem, jednak tutaj rozpiętość podejmowanych zawodów jest znacznie większa (doszły zawody takie jak barista, barman, pomocnicy sądowi, czy sekretarki i pracownicy biurowi). Uważają, że rynek pracy jest wymagający, ale nie niedostępny, chociaż podzielają zdanie, że oczekiwania pracodawców potrafią być za wysokie. W przeciwieństwie do studentów z Opola, którzy zadeklarowali, że pracy w zawodzie będą szukać w Polsce, głównie w stolicy, wrocławscy studenci często zaznaczali opcję pracy za granicą, jako prawdopodobnego scenariusza, jeżeli nie będą w stanie pracować w zawodzie na miejscu. Na końcu zapytałem obie grupy, co sprawiło, że wybrali daną uczelnie jako miejsce swojej dalszej edukacji. Uniwersytet Opolski, jak się okazuje był wybierany głównie poprzez swoją dostępność i bliskość - wiele osób uczęszczających na tą uczelnie pochodzi z pobliskich miejscowości i jest to dla nich najlepsza i najprostsza droga do wyższego wykształcenia. Poza tym ankietowani zaznaczali, że poziom wymagań naboru na opolskiej uczelni jest znacznie niższy niż w Warszawie lub Wrocławiu, co również miało wpływ na składanie podań do tej uczelni. Wrocławscy studenci wybrali swoją uczelnie ze względu na możliwość uczenia się i mieszkania w tym samym mieście, ale w przeciwieństwie do grupy z Opola, wrocławianie zaznaczali również renomę i pozycję uczelni, jako powód swojego wyboru. Obie grupy zgodne były za to w jednym: informacji na temat uczelni, które pomogłyby im dokonać wyboru, zdecydowana większość zaczerpnęła z internetu - pytali o daną uczelnie na forach lub sprawdzali internetową stronę placówki. Ci, którzy posiadali znajomych w danym mieście lub uczelni, liczyli się również z opinią tych osób. Nakreśliłem więc ogólny profil studentów i ich oczekiwań względem swojej uczelni i przyszłości. Przyjrzę się teraz obecnemu rynkowi zatrudnienia w obu miastach - jakie szansę na pracę może znaleźć absolwent po ukończeniu studiów w Opolu, a jak sytuacja wygląda we Wrocławiu? Absolwenci szukający pracy związanej z zawodem w Opolu mogą starać się o pracę w 5 większych rozgłośniach radiowych (od Polskiego Radia Opole, poprzez Radio Zet, czy Złote Przeboje, na Roxxy lub Rock Radio kończąc). Jeżeli wolą pisać, z regionalnych gazet mogą ubiegać się o posadę w NTO lub Gazecie Opolskiej. Dla wyspecjalizowanych w telewizji, do wyboru zostają TVP Opole, a także mniejsze twory jak Regionalna Telewizja Opolskie. Wszystkie z wymienionych podmiotów posiadają dostępne miejsca pracy, jednak większość wymaga wcześniejszego doświadczenia w danej dziedzinie i nie przyjmie człowieka ,,z ulicy”. Jeżeli komuś nie udałoby się znaleźć pracy w mediach, a nie przeszkadza mu praca poza zawodem-wiele ofert posiada miejski urząd pracy, chociaż zdecydowanie lepszą opcją dla absolwenta jest skorzystanie z opolskiej wersji Akademickiego Biura Karier, które poza przejrzystością, dokonuje za nas wstępnej selekcji pracy, przez co nie musimy się przedzierać przez dziesiątki ofert, w których wymagane jest 4 letnie doświadczenie etc. Dla przykładu, w chwili pisania pracy znalazłem ponad 15 ofert pracy związanej z PR i pośrednio dziennikarstwem, z czego zakładając, że byłbym absolwentem bez żadnego stażu w zawodzie, od zaraz mogłem się zatrudnić w 6 z nich. We Wrocławiu naliczyłem aż 9 stacji radiowych, w których otwarte były miejsca pracy na jakimkolwiek stanowisku (pomijąjąc lokalne oddziały, mamy tu np.: Radio Wrocław i Radio RAM). Z telewizji, regionalnie liczy się głównie TVP Wrocław. Z gazet do wyboru są Gazeta Wrocławska, Wrocławianin lub jeżeli ktoś lubi sztukę - Format. Wrocław jest większym miastem, więc również ogólnych ofert pracy znalazłem o wiele więcej niż w przypadku Opola, chociaż i tutaj wiele z nich wymagało wieloletniego doświadczenia, historii pracy w podobnym zawodzie etc. Również Akademickie Biuro Kariery wypada we Wrocławiu znacznie gorzej niż w Opolu - pomimo większej ilości zakładek, segregujących nam dane zawody, z ofert związanych z PR czy dziennikarstwiem, w chwili pisania pracy była dosłownie jedna. W obu miastach próbując się zatrudnić jako absolwent dziennikarstwa, dosyć często spotykałem się z negatywną odpowiedzią na moje telefony/maile (zwykle argumentem był brak doświadczenia w branży, czasem brak jakiejkolwiek posady na chwile obecną, jedna z wrocławskich rozgłośni stwierdziła wprost, że nie szuka do pracy niedoświadczonych i młodych), jednak było też kilka miejsc, w których moja odpowiedź na daną ofertę spotkała się z pozytywnym odzewem i zaproszeniem na rozmowę lub przesłaniem próbki mojej pracy. W obu miastach poszukiwani również byli, czy to w ramach jednorazowego, czy stałego zatrudnienia, dobrzy fotografowie. Plus z tego co zauważyłem, prasa często płaci, co prawda grosze, za ciekawe informacje, zdjęcia lub inne materiały, które może wykorzystać. Jest to według mnie dobra furtka, która przy dobrym rozegraniu kart, może prowadzić do stałego zatrudnienia. Z powyższym związana jest też ostatnia kwestia którą sprawdziłem. Otóż bardzo pożądani ostatnimi czasy, są właściciele cywilnych dronów. Dotarłem we Wrocławiu do jednego z posiadaczy takiej maszyny - okazuje się, że stacje takie jak na przykład TVN, chętnie podpisują z nimi umowy. Osoba z którą rozmawiałem, była taką umową zobligowana, aby stawić się w miejscu podanym mu przez redakcję, puścić drona w powietrze i robić nim zdjęcia, które potem im przesyłał. Koszt takiej maszyny to około 1500 złotych, a jak się dowiedziałem, za dobrą sesję, (na przykład ostatnią z marszów niepodległości) mój rozmówca dostaje do 2500 złotych. Jednak minusem jest to, że nie jest to praca stała, a wydarzenia, które można obserwować za pomocą takiego sprzętu, nie dzieją się codziennie. Co można w takim razie zmienić, aby rynek pracy był bardziej otwarty i przystosowany dla kończących studia? Pierwszą już wprowadzoną zmianą w systemie, która według mnie będzie coraz bardziej pozytywnie wpływać na przygotowanie studentów do prawdziwej pracy po zakończeniu edukacji, są obowiązkowe staże. Już teraz, jeżeli ktoś nie wybierze ich sobie na ,,chybił trafił”, tylko postara się o nie w miejscu związanym ze swoim kierunkiem, może wynieść cenne doświadczenie, a nawet propozycję pracy po zakończeniu studiów. Wiem, że jest to obecnie ciężkie do realizacji z różnych względów, ale uważam, że godzin obowiązkowego stażu powinno być co najmniej dwa razy więcej niż obecnie. Tylko praktyczne działanie i poruszanie się w kręgach związanych z naszym przyszłym zawodem już podczas pobierania edukacji na studiach, może zaowocować tym, że absolwent nie będzie się czuł rzucony od razu na głęboką wodę i zwykle będzie miał możliwość jakiejś pracy w miejscu swojego stażu. Ważny jest też problem wiele razy poruszany na naszych zajęciach, mianowicie brak jakiejkolwiek praktyki w ogólnym cyklu nauczania. Nie mogę wypowiedzieć się na temat innych kierunków, ale dziennikarstwo i komunikacja społeczna, po półtora roku trwania kierunku - nie miała do zaoferowania praktycznie żadnych praktyk w ramach przedmiotów. Z rzadka jesteśmy zobowiązani do napisania jakiegokolwiek tekstu, nie mówiąc już o przeprowadzeniu na ulicy ankiety, stworzeniu jakiegoś artykułu etc. Uważam, że więcej zajęć praktycznych w czasie studiów zapewniłoby podstawowe obycie zawodowe, potrzebne potem absolwentom. Poza tymi dwoma punktami, nie mogę wytknąć jakichś błędów w przygotowaniu studentów przez samą uczelnię - obecne są media studenckie, gdzie udzielać się może każdy, kto po prostu będzie miał na tyle chęci, żeby zainteresować się tym tematem. Za najważniejsze uważam właśnie przygotowanie praktyczne-problem znalezienia pracy nie polega w braku umiejętności aplikacji etc, lecz w braku potrzebnych umiejętności lub doświadczenia. Kończąc pracę chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na aspekt Public Relations w całym zagadnieniu. Jest on istotny nie tylko jako narzędzie służące do zachęcania potencjalnych studentów do nauki na danej uczelni - jest on również ważnym wyznacznikiem dla samego pracodawcy. Od tego, czy uczelnia posiada dobrze zorganizowany PR, w dużym stopniu zależy zatrudnienie jej absolwentów. Nasz uniwersytet posiada czytelny portal internetowy i stronę na portalu Facebook. Posiadamy dość wysoką pozycję w rankingu uczelnianym, często mamy okazję szczycić się odwiedzinami wielu znamienitych gości. Wszystko to wpływa pozytywnie na odbiór uniwersytetu. Jednak to tylko oficjalny profil, jeżeli mogę to nazwać w ten sposób. Prawdziwym generatorem opinii dla uczelni, są jej studenci. To ich opinię najczęściej usłyszymy w internecie, oni mają kontakt ze swoimi rówieśnikami i młodszymi znajomymi, który zasięgają u nich rady, czy warto na daną uczelnię się udać. To właśnie od absolwentów i studentów uczelni zależy w największej mierze zewnętrzna ocena całego ośrodka. Biorąc to pod uwagę, moim zdaniem większość działań PR powinna skupiać się na zyskaniu przychylności nie tylko ,,z zewnątrz”, ale głównie właśnie w środku swojego bytu. Tutaj nie muszę nawet długo szukać przykładu, wystarczy, że należę do facebookowej grupy naszego roku - nikt nie śledzi potknięć naszej uczelni równie uważnie, co jej studenci. Zapisy na zajęcia wf, przed podaniem przez uczelnie planu zajęć, przez co wybrane wcześniej godziny wf, kłóciły się z godzinami zajęć uczelnianych; niedziałające rejestracje, czy dorzucanie przed sesją całego przedmiotu, łącznie z egzaminem - wystarczyło te kilka potknięć, które oczywiście zdarzają się również na innych uczelniach (wiem, że rejestracje żetonowe padają wszędzie), ale wystarczają, aby ogół tych osób miał mówiąc łagodnie, krytyczne zdanie w kwestii polecania innym naszej uczelni. Dodając do tego fakt, że kilka osób zdążyło już przenieść się z różnych przyczyn na inne uczelnie, a utrzymują wciąż kontakt ze swoimi kolegami, jestem pewien, że negatywne historie o chociażby organizacji na naszej uczelni słyszano już chociażby we Wrocławiu lub Poznaniu. Uważam więc, że PR uczelni powinien skupić się bardziej na samych studentach - w kwestii postrzegania z zewnątrz, nie mam mu nic do zarzucenia, uczelnia sama w sobie reklamuje się całkiem udanie, jedynym zauważalnym zgrzytem w jej relacjach publicznych, są właśnie potknięcia w relacjach z samymi studentami. Przemysław CZERWIŃSKI, Krzysztof NOWAK Współczesny PR-owiec, człowiek nieustannie dokonujący wyboru i narażony na pracę pod presją Czy obecnie specjalista od wizerunku, marketingu i reklamy radzi sobie z ciążącą na nim presją i natłokiem obowiązków, a jego wybory i podejmowane decyzje są trafne? To pytanie zadaliśmy nie tylko sobie, ale również specjalistom w tej dziedzinie. Do jakich wniosków i decyzji doszliśmy? Zapraszam do lektury naszych rozważań. Czy reklama, to coś więcej niż tylko przedstawienie produktu w przystępny dla konsumenta sposób, zachęcający go do nabycia danego dobra lub usługi, czy też coś znacznie więcej? Dzisiaj na rynku istnieje nowa profesja dająca nie tylko firmom chcących sprzedać swoje coraz to nowsze wynalazki lub bardziej wyszukane usługi. Okazuje się, że jest jeszcze - coś awangardowego i epokowego. Jest to coraz bardziej pożądany wśród polityków, sportowców, celebrytów, ale nie tylko coraz częściej do specjalistów od wizerunku zgłaszają się prywatne firmy, a duże korporacje tworzą osobne komórki w swoich oddziałach i na danym stanowisku zostaje zatrudniony znawca przedmiotu, którym jest Public Relations. Czym dokładnie jest Public Relations? Public Relations to zarządzanie procesami komunikacyjnymi między organizacją i osobami, a ich grupami odniesienia przez świadome, celowe i systematyczne kształtowanie tych procesów24. Całokształt ustosunkowań (opinii, postaw, poglądów) społecznych do działalności danego przedsiębiorstwa, organizacji, instytucji; działalność osoby, firmy, instytucji w celu osiągnięcia dobrych stosunków z innymi osobami, firmami itp. albo zdobycia życzliwości opinii publicznej; metody stosowane dla osiągnięcia tych celów; personel, zespół trudniący się takimi działaniami zawodowo25. Zespół (zbiór) metod i działań, wykorzystywanych w procesie zarządzania komunikacją przedsiębiorstwa z otoczeniem wewnętrznym i zewnętrznym, które mają doprowadzić do powstania wizerunku, ułatwiającego realizację celów organizacji26. 24 Niemieckie Stowarzyszenie Public Relations. Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych W. Kopalińskiego. 26 D. Tworzydło, Public relations. Teoria i studia przypadków, WSIiZ w Rzeszowie, Rzeszów 2003. 25 Ścieżka Kariery PR'owca 1. Business Analyst (Młodszy konsultant) – trwa około 3 lata a) praca w zespołach bardziej doświadczonych kolegów; b) stopniowo realizacja coraz bardziej złożonych projektów. 2. W niektórych firmach pomiędzy Business Analyst a Associate także Junior Associate a) stanowisko oferowane tylko kandydatom z zewnątrz – nie ma wewnętrznego awansu na tę pozycję; b) dla osób, które potrzebują dodatkowego „rozbiegu” zanim awansują na Associate (np. naukowcy bez doświadczenia biznesowego). 3. Associate (Konsultant) – trwa około 3 lata a) zarządzanie zespołem projektowym; b) kontakty z klientami. 4. Senior Associate (Starszy konsultant) – trwa około 4 lata a) wzrost samodzielności; b) odpowiedzialność za pracę Konsultantów; c) kontakty z klientami; d) dbanie o terminową realizację i jakość wykonania projektów; e) aktywizacja projektów; f) często wiąże się z realizacją studiów MBA. 5. Menedżer projektu (Engagement Manager) – trwa około 3 lata a) koordynowanie pracy przy różnych projektach, kierowanie dużym zespołem ludzi; b) dbanie o najwyższą jakość prowadzonych usług; c) doradzanie i pomoc młodszym kolegom. 6. Associate Principal (Młodszy Partner) - w niektórych firmach od razu Partner a) doświadczony Menedżer Projektu; b) nadzoruje prace kilku zespołów projektowych; c) zarządza wewnętrznym rozwojem firmy. 7. Principal (Partner) a) dbanie o mocną pozycję rynkową firmy, reprezentowanie jej; b) współtworzenie globalnej strategii z Partnerami z całego świata; c) nadzorowanie zakresu i zasad realizacji projektów; d) dbanie o rozwój swojego działu; e) budowanie nowych kompetencji; f) zarządzanie firmą. 8. Director (Dyrektor) a) doświadczony Partner; b) podejmuje kluczowe decyzje strategiczne; c) ma istotny wpływ na kształt i kierunek rozwoju całej firmy. Czego się wystrzegać będąc PR-owcem? Błędy popełniane przez pracowników PR-u świadczą źle o całej reprezentowanej przez nich instytucji. Najbardziej nieprofesjonalne zachowania PR-owca to: • nierzetelność • nachalność • niedostępność • nieterminowość • chciwość • próby przekupstwa • czarny PR Czarny PR O czarnym PR mówimy w przypadku, gdy ma miejsce: • rozpowszechnianie negatywnych, jednak prawdziwych informacji o przeciwniku (np. firmie, polityku); • kreowanie negatywnego wizerunku przeciwnika za pomocą kłamstw na jego temat; • gdy przedsiębiorstwo (lub osoba) kieruje się zasadą 'nie ważne co o nas mówią, byleby mówili' i stosuje czarny PR w stosunku do siebie, nie do osób trzecich, wychodząc z założenia, że niekiedy lepiej jest szokować otoczenie skandaliczną (negatywną) informacją (plotką), aby w ten sposób zwrócić na siebie uwagę i dostać się na pierwsze strony gazet czy stać się tematem artykułów prasowych. Jak odpowiednio zaplanować działania Public Relations mające na celu poprawę wizerunku osoby, firmy, instytucji lub korporacji? Określenie celów i grup docelowych, dobór narzędzi, stworzenie harmonogramu i kosztorysu to jedno, a dobranie strategii pod konkretnego klienta to drugie. Każdy z nas jest przecież inny, jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny, właśnie dlatego potrzebuje indywidualnego, spersonalizowanego PR-u. Celem specjalisty, do którego usługobiorca się zgłasza, jest stworzenie tego, co zostało wyżej opisane. Czynniki powodujące negatywną tożsamość polskich przedsiębiorstw W przypadku polskich przedsiębiorstw istnieje wiele czynników określających tożsamość przedsiębiorstwa i jego odbiór zewnętrzny – które w naszej rzeczywistości – powodują negatywny cykl tożsamości: 1. Techniczno – produkcyjne myślenie kadr kierowniczych. W przedsiębiorstwach istnieje przekonanie, że rozwiązanie problemów produkcyjnych jest równoznaczne z rozwiązaniem problemów ekonomicznych. Przyjmowane strategie zorientowane są zadaniowo – produkcyjne. Nie są one odpowiednio osadzone w realiach rynku i ukierunkowane na dostarczenie korzyści swoim klientom. Opracowane programy działalności odpowiednio wpływają na zachowania pracowników, którzy lekceważą rynek, kanały dystrybucji, public relations, w tym przede wszystkim poziom obsługi klienta. 2. Brak wyraźnej koncepcji biznesu – misji. Następstwem są podobne zachowania jak w pierwszym przypadku, a formułowana strategia prowadzi do niespójności i niekonsekwencji w działaniu; tworzy wzajemnie sprzeczne podsystemy działania. 3. Przyjmowanie anachronicznej strategii marketingowej. Konsekwencją braku misji jest brak wyraźnie określonego segmentu rynku. Przyjmuje się do formułowania celów oddziaływanie na „przeciętnego klienta”, czyli bliżej nieokreślonego, co wcześniej, czy później doprowadza do niezadowolenia klientów i negatywnego postrzegania firmy. 4. Słaba presja rynku na standardy produkcji, obsługi klientów i organizacji rynku. Z kolei niski poziom poziom wymagań konsumentów słabą presją rynku na standardy produkcji i obsługę klientów; następuje rozluźnienie norm funkcjonowania przedsiębiorstw na rynku, w szczególności w odniesieniu do ich zachowań (kultura, etyka i profesjonalizm). 5. „Miękkie” otoczenie w relacjach z przedsiębiorstwem. Zbyt słaby nadzór właścicielski i służb kontrolnych, wymiaru sprawiedliwości etc. Oraz administracyjna ochrona niektórych obszarów gospodarki nie powodują dostatecznej presji na przedsiębiorstwa w zakresie zmiany ww. zachowań. 6. Obawa przed negatywnymi konsekwencjami dokonywanych zmian. Zwlekanie z podejmowaniem koniecznych decyzji o zmianach, skutkuje obniżeniem sprawności funkcjonowania i norm zachowań, kluczowych w kształtowaniu prawidłowej tożsamości przedsiębiorstw. Pojęcie tożsamości Zbiór elementów identyfikujących daną firmę takich, jak: misja, cel, formy działania i wyróżniających ją spośród innych podmiotów. Informuje o tym, po czym ludzie rozpoznają daną firmę. Tożsamość firmy wpływa na wizerunek firmy. Trzydzieści szprych tkwi w piaście, lecz próżnia miedzy nimi tworzy istotę koła; Z gliny powstają garnki, ale próżna ich tworzy istotę garnka; Mury z drzewami i oknami stanowią dom, ale przestrzeń ich tworzy istotę domu; Zatem zasadą jest: TO CO MATERIALNE JEST UŻYTECZNE, TO CO NIEMATERIALE TWORZY ISTOTĘ”. Wszystkie organizacje mają swoją tożsamość – jedne, aktywnie nią zarządzają, inne przywiązują mniejszą wagę do jej kształtowania – ale te ostatnie, wcześniej czy później rozczarowują swoje otocznie, a ceną, które muszą zapłacić jest brak akceptacji i sympatii do samej organizacji, jej działań a więc negatywny wizerunek w otoczeniu. Aby poznać i określić tożsamość konieczne jest zidentyfikowanie i analiza relacji z innymi podmiotami zewnętrznymi oraz relacji wewnętrznych. Sposób w jaki firma prezentuje siebie, (siebie jako całość i swoje oddziały) wpływa na to, w jaki sposób jest odbierana przez grupy docelowe – czyli jaki jest jej wizerunek. Świadome budowanie pożądanej tożsamości jest koniecznością i warunkiem realizowania public relations, gdyż głównym celem działań PR jest kształtowanie pozytywnego wizerunku organizacji przez upowszechnienie wśród otoczenia jej indywidualnej tożsamości. Tożsamość tworzą: • misja, strategia, filozofia działania, kultura organizacyjna, nazywane też osobowością (kulturą, zachowaniami) firmy, • sposób prezentacji – system identyfikacji wizualnej, • sposób komunikowania się – model zintegrowanej komunikacji obowiązujący w firmie. Tożsamość organizacji: • historia • strategia • filozofia • zachowanie przedstawicieli • kontrola jakości • kultura • doskonałość • dobra działalność • styl zarządzania • reputacja • wiarygodność • wizerunek przedsiębiorstwa ębiorstwa Reasumując ąc teza postawiona w tytule naszej pracy, została potwierdzona, w naszych rozważaniach, żaniach, a specjalista od wizerunku i reklamy, to człowiek nieustannie narażony naraż na pracęę pod presją, ąą, i zmuszony do ciągłego ciąągłego dokonywania wyboru. Lecz jak wspólnie stwierdziliśmy śmy praca PR’owca, jest w dzisiejszych czasach sposobem na samorealizację, samorealizację a sama branża ża jest bardzo ciekawa. Otwiera ona nowe perspektywy przed ludźmi ludź decydującymi ą podjąć ąć pracęę w tym fachu, a przede wszystkim poszerza horyzonty, a o to przecież chodzi, prawda? Uważamy, ż że ta profesja jest w gronie topowych zawodów, chociaż w naszym kraju dopiero raczkuje, za kilka lat będzie bęędzie najprawdopodobniej w pierwszej piątce piąą najlepszych profesji zapewniających ących młodym ludziom spokojną i dostatniąą przyszłość. ść KOMENTARZE Dominik Marcinkowski Teza postawiona w tej pracy nie wydaje mi się szczególnie ważna. - Oczywiście nie obrażając kolegów Autorów - sądzę, że osoba zajmująca się PR-em = osoba wciąż dokonująca wyborów i nieustannie stresująca się tym czy jej wybory okażą się słuszne. Truizm. A analiza zawodu kompletnie do mnie nie dotarła. Ewelina BELKA, Katarzyna CHMIELEWSKA, Agata FISZER, Praca w lokalnych instytucjach medialnych Opolskie media lokalne Redagowanie mieszkańców prasy, województwa tworzenie Opolskiego audycji jest czy programów zadaniem telewizyjnych niełatwym. dla Demograficzne zróżnicowanie regionu wymaga, w podejmowanych na łamach mediów tematyce, uwzględnienia potrzeb kilku grup społecznych. Są to głównie Polacy, ale również pokolenia rodowitych Ślązaków i mniejszości niemieckiej. Świadczy to tylko o tym, że Region Opolski zawiera szerokie i bogate zaplecze prasowe, radiowe i telewizyjne. Media lokalne nie do końca wyrażają tylko i wyłącznie interesy, i potrzeby odbiorców, prezentując treści ściśle lokalne. Stopień ich zawartości różny jest dla poszczególnych tytułów. Sama lokalność (lokalizm) oznacza względną autonomię danych społeczności, istniejących i poruszających się w ramach określonego układu politycznego, gospodarczego, kulturowego i społecznoprzestrzennego. Lokalność służy przede wszystkim budowaniu poczucia świadomości i przynależności regionalnej, głównie poprzez prezentacje pozytywnych wartości, czynników i zjawisk zachodzących w danym regionie27. Głównym zadaniem mediów lokalnych jest wypełnienie przez nie przynajmniej czterech podstawowych funkcji: a. normatywno – demokratyczne i społeczne (wśród nich wymienia się jeszcze trzy: informacyjną, artykulacyjną i krytyczną); b. orientujące oraz realizujące potrzeby informacyjne i komunikacyjne; c. makro i mikroekonomiczne; d. specyficzno – zawodowe28. Chciałybyśmy więc na wstępie scharakteryzować pokrótce opolskie media. Prasa Największą gazetą w Opolu jest „Nowa Trybuna Opolska”, działająca od 1952 roku29. Wydawcą "NTO" jest spółka Pro Media, której większościowym udziałowcem są Media Regionalne sp. z o.o. Gazeta jest członkiem Związku Kontroli Dystrybucji Prasy oraz Izby 27 D. Baran, Uwarunkowania rozwoju prasy na Śląsku Opolskim na przestrzeni XIX i XX wieku, Opole 2012, str. 10 S. Michalczyk, Media lokalne w systemie komunikowania, Katowice 2000, s.89-93. 29 D. Baran, Uwarunkowania rozwoju prasy..., str. 65 28 Wydawców Prasy30. Jest to najpoczytniejszy tytuł Opolszczyzny. Stan ten nie zmienia się od czasu, gdy jeszcze jako „Trybuna Opolska” pojawiła się w kioskach. Dziennik jest niepodważalnym liderem wśród innych gazet w województwie. Redaktorem naczelnym obecnie jest Krzysztof Zyzik. Średni, jednorazowy nakład gazety to prawie 23 tysiące egzemplarzy31. Jest ona jedynym dziennikiem regionalnym w województwie opolskim. Znajdują się w niej ciekawe artykuły, aktualne informacje dotyczące Opola i województwa. Dziennik w połowie 2006 roku uruchomił portal regionalny województwa opolskiego – www.nto.pl, wiec jest on dostępny również w Internecie, jak większość już gazet. „W naszej codziennej pracy słowo "region" jest dla nas najważniejsze. Ono stanowi podstawę wszystkich podejmowanych przez nas działań” – to obietnica, która widnieje na wspomnianej stronie internetowej. Podstawowymi wartościami „NTO” są: wiarygodność, bycie blisko spraw czytelników oraz lokalność. Świadczy o tym również słynne motto gazety – „codziennie bliżej Ciebie”. Hasło przypominające o tym jak ważny jest dla gazety czytelnik. W zależności od dnia tygodnia odbiorcy zyskują tematyczne dodatki takie jak "Sport", "Praca", "Auto Moto", "Dom dla Ciebie", "W co się bawić", "Bazar", "Magazyn piątkowy” (do piątkowych wydań magazynowych dołączany jest również bezpłatny magazyn telewizyjny „TELEPROGRAM”), "Magazyn sobotnio-niedzielny", "Opolanka" oraz tygodniki lokalne. Dodatki nie funkcjonują samodzielnie jako wkładki, a stanowią integralną część poszczególnych numerów gazety. Zespół dziennika ma swoją siedzibę w Opolu przy ulicy Powstańców Śląskich. Praca dziennikarzy dzieli się między innymi na dział miejski, dział społeczny, sportowy i terenowy, ale również na dział łączności z czytelnikami czy dział on-line. Jedna z dziennikarek „NTO” – Justyna Janus – jest redaktor naczelną bezpłatnego tygodnika “Teraz Opole”. Gazeta ukazuje się co czwartek w nakładzie 10 tysięcy egzemplarzy. Objętościowo wynosi od dwunastu do szesnastu stron. Jest dostępna w największych ciągach komunikacyjnych miasta i na stojakach w centrach handlowych. „Teraz Opole” co tydzień dostarcza czytelnikom sporą dawkę wiadomości i informacje dotyczące rozrywki, sportu oraz ciekawostek z podziałem na: „Teraz Wydarzenia”, „Teraz Weekend”, „Teraz Ludzie”, „Teraz Historia”, „Teraz Biznes”, „Teraz Sport”, „Teraz Raport”, „Teraz Relaks”. 30 31 http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/section?Category=KOLPORTAZ, dostęp: 19 XII 2014 Stan na październik 2014r. http://www.teleskop.org.pl/zkdp/index.jsp?p=publicData, dostęp: 19 XII 2014 Jedyną konkurencją dla „NTO” jest Opolska mutacja ogólnokrajowej „Gazety Wyborczej”. Jest to najchętniej kupowana i czytana opiniotwórcza gazeta w Polsce i najpopularniejszy tytuł codzienny wśród reklamodawców. Powstała w 1989 roku jako platforma pierwszych demokratycznych wyborów do parlamentu, a jej pierwszy numer ukazał się w nakładzie 150 tys. egzemplarzy. Dziennik wydawany jest przez największy w Polsce koncern mediowy Agora S.A. Ogólny jednorazowy nakład dziennika wynosi ponad 251 tysięcy egzemplarzy. Nakład wydania opolskiego stanowi aktualnie 11 400 egzemplarzy32. Redaktor naczelną opolskiej redakcji "Gazety Wyborczej" jest Anita Dmitruczuk, a jej siedziba znajduje się przy ulicy Kościuszki. Dzięki regionalnym odmianom gazeta ma unikalną strukturę dziennika łączącego wiadomości i ogłoszenia o charakterze ogólnopolskim i lokalnym. Regionalne redakcje "GW" proponują też swoim czytelnikom, specjalnie dla nich tworzone dodatki tematyczne takie jak „Gazeta Praca”, „Gazeta Sport”, „Gazeta Komunikaty”, „Gazeta Dom”, „Gazeta Wysokie Obcasy”. Poza codziennymi dodatkami gazeta wydaje także serie tematyczne, wydawnictwa książkowe, płyty itp. oraz podejmuje akcje społeczne na gruncie lokalnym. Dziennik ma swoich kibiców jak i również zagorzałych przeciwników, bo jak sam głosi "Nam nie jest wszystko jedno". Dziś treści „Gazety Wyborczej” dostępne są w wydaniach papierowych, online na Wyborcza.pl oraz – jako pierwsza w Polsce – wprowadziła nowy system dostępu do cyfrowej "Gazety Wyborczej" w telefonach komórkowych i urządzeniach mobilnych: smartfonach i tabletach z systemem iOS i Android oraz czytnikach np. Kindle. Kolejnym „podopiecznym” Agory, jak i dziennikiem lokalnym Opola jest „Metro”. Gazeta rozpowszechniana bezpłatnie. "Metro" to gazeta miejska, kierowana przede wszystkim do młodych obywateli dużych miast. Tytuł skupia się na tym, co cechuje miejski styl życia. Średnie dzienne rozpowszechnianie "Metra" w zasięgu ogólnopolskim to 415 tysięcy egzemplarzy33. Dziennik, podobnie do poprzednio wspomnianych gazet, wydaje dodatki tematyczne np. "Praca i Edukacja" i wydania specjalne, kierowane do ściśle określonych odbiorców. Tytuł kładzie nacisk na tematy autorskie, podejmuje interwencje dziennikarskie, a także opisuje tematy zaproponowane przez czytelników. Audytorium "Metra" interesują się także rozrywką i lifestylem, dlatego gazeta pisze o modzie, popkulturze, tradycjach oraz informuje czytelników m.in. o tym, co dzieje się w mieście i jakie tendencja są aktualnie na topie. 32 Monitoring prasy prowadziła firma Press Service, w okresie od października 2006 do lipca 2007 roku http://www.forumdarczyncow.pl/docs/raport-z-monitoringu.pdf, dostęp: 19 XII 2014 33 „Metro” nr 2922 Ciekawą pozycją na prasowym rynku Opola jest gazeta „Schlesisches Wochenblatt” – tygodnik Śląski, wydawany przez Zespół Producencki "Pro Futura" Sp. z o.o. ze względu na mniejszość niemiecką na terenie Opolszczyzny. Redakcja mieści się w Opolu przy ulicy Konopnickiej a jej redaktorem naczelnym jest Till Scholtz-Knobloch. Teksty redagowane są w językach polskim i niemieckim. Tygodnik kolportowany jest w nakładzie ok. 6 tysięcy egzemplarzy34. Większość czytelników to mieszkańcy Górnego Śląska, gdyż właśnie w tym regionie znajduje się największe skupienie mniejszości niemieckiej w kraju. W samym województwie opolskim jest to liczba szacowana na ok. 200 tys. osób. Gazeta pisze głównie o tematach z dziedziny kultury i stosunków polsko-niemieckich. Radio Radia lokalne podobnie jak prasa skupiają swoją uwagę na najgłówniejszych, najgłośniejszych i najciekawszych wydarzeniach miasta i okolic. Mówią o tym co najważniejsze dla mieszkańców Opola. Oczywiście podejmują również ważne sprawy ogólnopolskie jednak tylko wtedy gdy mają one wpływ jednocześnie na słuchacza z Opola. Jednym z najbardziej popularnych i typowych stacji radia lokalnym tego regionu jest „Radio Opole”. To jedyna publiczna rozgłośnia Śląska Opolskiego. Swoją siedzibę ma przy ulicy Strzelców Bytomskich w Opolu. Jest to aktualnie jednoosobowa spółka akcyjna Skarbu Państwa. Pełna nazwa spółki to: Polskie Radio - Regionalna Rozgłośnia w Opolu „RADIO OPOLE” S.A. Rozgłośnia posiada częstotliwość regionalną z nadajnikiem w Chrzelicach (103,2 MHz) oraz częstotliwości lokalne w Opolu (101,2 MHz). Spełnia swą misję informacyjną, społeczną i kulturową na poziomie regionalnym (województwo) i lokalnym (miasta i wsie). Jest też najstarszą, bo istniejącą od 1952 roku, rozgłośnią w Opolskiem. Dzięki programom radiowym „Radio Opole” uczestniczy w życiu publicznym Opolan jako ośrodek informacji, a także centrum wymiany poglądów. Promuje kulturę, naukę, oświatę i rozrywkę na wysokim poziomie. Rozgłośnia posiada też studia lokalne i korespondentów w sąsiednich miastach – Kluczbork (96,30 MHz), Oleśno (89,1 MHz), Paczków (92,6 MHz), Strzelce Opolskie (105,1 MHz), Głubczyce (94,8 MHz), Namysłów (107,7 MHz), Brzeg (88,0 MHz)35. Z ostatnich wyników badań, przeprowadzonych przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji (dane z II kwartału 2014 roku) dotyczące udziału na lokalnych rynkach radiowych, wskazują, że rozgłośnia posiada aż 15% audytorium lokalnego. Daje to jej miejsce 34 http://katalog.czasopism.pl/index.php/Schlesisches_Wochenblatt-Tygodnik_%C5%9Al%C4%85ski (aktualizacja 27 wrzesień 2013.), dostęp: 19 XII 2014 35 http://www.radio.opole.pl/czestotliwosci/, dostęp: 19 XII 2014 drugie na tle innych rozgłośni na Opolszczyźnie. Pokonuje ją ogólnopolskie „Radio RMF FM”, które zdobywa 22% słuchalności. Na rynku Opolskim zdecydowanie przeważaj lokalne odziały ogólnopolskich radiostacji, a nie samodzielne spółki. Już od około 10 lat „Radio Eska” tworzy swój program w oparciu o lekką muzykę popularną, dance'ową i luźny, młodzieżowy styl prowadzenia. Rozgłośnia nadaje program adresowany przede wszystkim do słuchacza w wieku od 12 do 36 lat. Radio w lokalnych odsłonach realizuje określoną liczbę serwisów lokalnych, przede wszystkim w godzinach porannych stając się często jedynym radiowym (obok rozgłośni regionalnych Polskiego Radia) źródłem informacji z regionu. Świadczą o tym wyniki wspomnianego już badania KRRiT, gdzie Eska jest na trzecim miejscu (11,1%). Zespół opolski pracuje przy ulicy Piastowskiej. Stacja pokrywa sygnałem miasto i okolice do ok. 25km wokół. Warto wspomnieć, że w Opolu lokalna odmiana radia prześciga ogólnopolskie Radio Zet (10,7%). W Opolu słynne są również inne ogólnopolskie radia, które mają swoją odmianę w Opolu. Można wspomnieć o Radio RMF MAXXX, Radio TOK FM, Radio RMF Classic, Rock Radio 106,6 FM, Radio Złote Przeboje 92,8 FM, Radio ZET Gold, Radio Wawa. Jednak ich słuchalność spada już poniżej 3%. Kolejną rozgłośnią, która jest warta uwagi to „Radio Doxa”. Jest to stacja o innym charakterze niż poprzednie. Wyróżnia się programem na tle religijnym. Rozgłośnia jest typową stacją katolicką. Pojawiła się w 1995 roku a jej aktualnym dyrektorem jest ks. Krzysztof Faber, który swoją siedzibę ma przy ulicy Koraszewskiego w Opolu. W całym niemal województwie opolskim rozgłośnia nadaje w odsłonie lokalnej. Wcześniej pod nazwą „Radio Plus Opole”. Zmiana nazwy to efekt wyjścia tej stacji z sieci Plus. Powodem było nie porozumienia stron w kwestii kierunku i tematyki nadawanych audycji. („Radio Doxa” nie godziło się na nadawanie muzyki disco polo) Jest to diecezjalna stacja radiowa nadająca swój program do wyspecjalizowane słuchacza. Szczególnie podkreśla kierunek katolicki, jednak nie zamyka się tylko i wyłącznie na tę tematykę. Radio zachowało format muzyczny jednak częściej pojawiają się utwory o treści chrześcijańskiej. Doxa promuje rodzinę i małżeństwo, zwraca się również do młodzieży. Posiada 0,6% całej publiczności opolskiej. Telewizja Jeśli chodzi o telewizję, w Opolu występuje Miejska Telewizja Opole (inaczej OTV). Jej właścicielem jest Dariusz Dziewiatek, pracujący przy ulicy Powstańców Śląskich. OTV posiada profesjonalne studio nagraniowe zapewniające wysoką jakość. Studio realizuje produkcję filmów reklamowych i promocyjnych, filmów szkoleniowych, filmów dokumentalnych i reportażowych, prezentacji multimedialnych. Telewizja Opole to lokalna kablowa stacja, nadająca codzienny program informacyjny „Wydarzenia” w godzinach porannych, południowych i wieczornych. Tytuł ten to jedyny na Opolszczyźnie program dostarczający wiadomości ekskluzywnie ze stolicy regionu. Kanał za pomocą szeregu programów pokazuje życie miasta, jego najważniejsze wydarzenia. Dzięki programom reporterskim dziennikarze pomagają w rozwiązaniu problemów opolan, prezentują ciekawe tematy i odpowiadają na frapujące pytania. Kanał spełnia również ważną rolę w kwestii turystyki, ponieważ prezentuje atrakcje jakie można zobaczyć na Śląsku Opolskim. OTV wielokrotnie gości polityków, urzędników, ludzi kultury jak również znanych opolan. W swojej ofercie zawiera też magazyny tematyczne np. dla kobiet lub fanów motoryzacji. Lokalną telewizją jest również „TVP Opole” - to opolski oddział Telewizji Polskiej TVP S.A., która produkuje programy na anteny ogólnopolskie oraz współtworzy program TVP Info, uzupełniając go własnymi pozycjami. Oprócz tego codziennie, o stałych porach, na kilkadziesiąt minut TVP2 przerywa emisję programu ogólnopolskiego, aby oddziały terenowe mogły przekazać mieszkańcom regionów lokalne aktualności. Redaktorem naczelnym i jednocześnie dyrektorem oddziału „TVP Opole” jest Marek Szczepanik. Telewizja oferuje widzom programy w dziedzinie informacji o regionie, publicystyce, kulturze i gospodarce. Dostępne są również magazyny o tematyce rodzinnej, archeologii, designu, rolnictwa czy motoryzacji. Oddział dostosowuje się do widza jak każda lokalna telewizja. Podaje to co najważniejsze dla Opolanina, zagadnienia związane z obecną w mieście gospodarką czy polityką. Telewizja prowadzi własne akcje i produkcje np. „Równo-ważni”, „Wirtualny świat, realny problem” czy „Szlakiem opolskich LGD” – program przyczyniający się do promocji walorów turystycznych oraz przyrodniczo-kulturowych obszaru województwa opolskiego. Działalność studentów w mediach lokalnych Studenci na każdym etapie nauki mają możliwość angażowania się w działanie mediów lokalnych. Mogą to robić poprzez praktyki, pracę, a także aktywność w akademickich mediach. W tym rozdziale postanowiłyśmy omówić trzy wymienione przez nas możliwości aktywnego uczestnictwa w miejscowych środkach masowego przekazu. Praktyki w mediach lokalnych Jedną z form działalności studentów w mediach lokalnych są praktyki. Studenci Uniwersytetu Opolskiego mają obowiązkowo do odbycia 180 godzin praktyk w dowolnej placówce medialnej, kulturalnej, państwowej itp. O praktyki w danym miejscu można ubiegać się samemu bądź z pomocą uniwersytetu czy Inkubatora Przedsiębiorczości działającego przy uczelni. Kandydaci nie muszą wykorzystywać wszystkich godzin praktyk w jednym miejscu. Zaleca się nawet aby spróbować swoich sił w trzech różnych instytucjach – dzięki temu student może przekonać się czy dana forma i środowisko pracy mu odpowiada. Praktyki pomagają studentom ukierunkować się, są szansą na zdobycie pracy, a także pewnego rodzaju testem sprawdzającym umiejętności. Ciągłe zdobywanie doświadczenia jest niezwykle ważne w profesji dziennikarza. Możliwość nauki zawodu bezpośrednio w danej instytucji staje się szczególnie ważne w przypadku małej ilości zajęć praktycznych na uniwersytecie. W tej pracy skupiłyśmy się jednak przede wszystkim na praktykach odbywanych w mediach lokalnych. Studenci Uniwersytetu Opolskiego mogą starać się o przyjęcie do każdej z wymienionych placówek w rozdziale pierwszym. Najczęściej jednak wybierają te media, które posiadają najsilniejszą pozycję na lokalnym rynku. Ciekawe jest też to, iż często przedstawiciele właśnie tych gazet czy stacji wykładają na uczelni. Studenci mogą więc w trakcie nauki zetknąć się m.in. z pracownikami Nowej Trybuny Opolskiej, Radia Opole czy Miejskiej Telewizji Opole. Czasem zdarzają się sytuacje, w których praktyka staje się nieprzyjemną lekcją. Bywa, że instytucje nie wiedzą jak poradzić sobie ze studentem przydzielając mu drugorzędne bądź wygórowane zadania, traktując go jako dodatkowego, darmowego pracownika. Praktykant w mediach lokalnych zajmuje się zazwyczaj mniej ważnymi tematami bądź pomaga w zbieraniu materiału do większych artykułów, audycji czy programów. Oprócz zdobytego doświadczenia ma możliwość oswojenia się z całym procesem gromadzenia informacji, który wymaga umiejętnego rozmawiania z ludźmi. Plusami rozpoczęcia praktyk są niewątpliwie korzyści wynikające ze zdobycia większej biegłości w zawodzie oraz oswojenie się z lokalnym i redakcyjnym otoczeniem. Praca w mediach lokalnych W tym podrozdziale chciałybyśmy omówić w jaki sposób studenci mogą ubiegać się o pracę w mediach lokalnych, jakie kwalifikacje powinni posiadać oraz opisać korzyści wynikające z wcześniejszego rozpoczęcia pracy. Interesują nas głównie studenci szukający zatrudnienia jeszcze podczas swojej edukacji. Problem znalezienia pracy przez absolwentów został opisany w dalszym ciągu, w rozdziale ''Przyszłość mediów lokalnych''. Wyróżniłyśmy trzy drogi, w których student znajduje zatrudnienie w lokalnych instytucjach medialnych: 1. przez bezpośrednie złożenie aplikacji; 2. poprzez wcześniejsze praktyki w danej placówce; 3. w sytuacji, w której pracownik danej instytucji medialnej rozpoczyna studia. Ostatni z wymienionych przykładów dotyczy osób już pracujących jako dziennikarze, którzy postanowili zdobyć wiedzę teoretyczną dotyczącą mass mediów. Jest to droga zupełnie odwrotna od pozostałych, postanowiłyśmy jednak o niej wspomnieć, aby zaznaczyć istnienie również takiej ścieżki edukacyjno-zawodowej. Student ubiegający się o pracę w instytucji medialnej powinien posiadać pewne określone cechy charakteru oraz doświadczenie w budowaniu materiałów prasowych, radiowych czy telewizyjnych. Wynika to ze specyfiki dziennikarza lokalnego, który powinien być autorytetem dla miejscowej społeczności. Według przewodniczącej Rady Etyki Mediów, Magdaleny Bajer, jednym z charakterystycznych warunków pracy w lokalnych mediach jest potocznie nazywane „bycie na widoku”. Dziennikarze w małych miastach są bez przerwy wystawiani na ocenę. Muszą dbać o dobrą jakość swojej pracy, a także o wyrazisty wizerunek swojej osoby. Podążając słowami M. Bajer, pod pojęciem wyrazistej osobowości potocznie rozumiemy: łatwość kontaktów z ludźmi, umiejętność przemawiania, barwny styl publikacji, bezpośredniość czy, zgoła, bezceremonialność, powszechnie cenione umiejętności towarzyskie etc.36 Ponadto Bajer zwraca uwagę na coś, co nazywa „wyrazistością moralną”, zaznaczając, że dziennikarz dostaje ogromny kredyt zaufania od miejscowej społeczności. Ważnym aspektem postawy etycznej jest rola jaką pełni doświadczenie i profesjonalizm dziennikarski, którego brak lub niedostatek może stać się czymś niemoralnym. Istotne jest staranne weryfikowanie 36 M. Bajer, Etos i osoba-dziennikarz w mediach lokalnych jako autorytet osobowy, [w:] I. Borkowski, A. Woźny (red.), Media lokalne w świecie wolności i ograniczeń, Wrocław 2003, s. 11 materiałów, by nie wyrządzić nikomu krzywdy. Brak rzetelności dziennikarskiej, pośpiech i publikacja niesprawdzonych informacji działa na szkodę zarówno opisywanych osób, jak i dziennikarza. Tym co także wyróżnia pracę dziennikarza w lokalnej redakcji jest wszechstronność zespołu i brak typowych hierarchii, które panują w pismach ogólnopolskich.37 W ogólnokrajowych mediach reporter zajmuje się zazwyczaj jednym tematem, aż do jego wyczerpania. Dziennikarz lokalny musi zajmować się wieloma sprawami jednocześnie, mieć wiedzę na temat spraw zarówno społecznych, jak i politycznych czy kulturalnych. Często bywa, że praca nad tekstem obejmuje wszystkie jego etapy – od napisania, poprzez korektę, a także przygotowanie do druku. Wielozadaniowość jest tutaj kolejną cechą, którą powinien posiadać potencjalny kandydat. Dużym plusem zatrudnienia w lokalnych mediach jest możliwość wpływania na miejscową ludność oraz bliskość z odbiorcami. Efekty swojej pracy można zauważyć dużo szybciej i łatwiej. Ponadto, jak zauważa Krzysztof Gajda, w małych miejscowościach mieszkańcy traktują medium lokalne jako dobry środek społecznej komunikacji.38 Kontakt pomiędzy dziennikarzami, a lokalną społecznością jest podstawą funkcjonowania prasy, radia czy telewizji. Praca dla tego rodzaju mediów wymaga jednak również pewnych wyrzeczeń. Dziennikarz musi liczyć się z ograniczeniem swojej strefy prywatności, szczególnie w małych miasteczkach. Uciążliwy może być także wymóg niemalże ciągłej dyspozycyjności. Warto dodatkowo wspomnieć tutaj o wynagrodzeniu. K. Gajda zauważa, że „niestety, wkład pracy w powstanie konkretnego tekstu rzadko znajduje pokrycie w zadośćuczynieniu finansowym”.39 Niskie wynagrodzenia wykluczają uprawianie tego zwodu tylko z pobudek finansowych. Ważna staje się tzw. wewnętrzna misja dziennikarza, zamiłowanie do tego rodzaju pracy. Student chcący zatrudnić się w lokalnych mediach jeszcze podczas nauki musi pamiętać o tych wszystkich wyrzeczeniach. Jak spostrzegł Grzegorz Sporakowski: „Dziennikarzem nie przestaje się być, wychodząc z pracy, jest się nim tak, jak lekarzem – przez całą dobę”.40 37 K. Gajda, My dotykamy życia ludzi, czyli dziennikarze lokalni w autorefleksji, [w:] I. Borkowski, A. Woźny (red.), Media lokalne w świecie wolności i ograniczeń, Wrocław 2003, s. 122 38 Tamże, s. 124 39 Tamże, s. 128 40 Tamże, s. 127 Wcześniejsze rozpoczęcie pracy w lokalnych mediach jest jednak przede wszystkim świetna okazją do szlifowania swojego warsztatu oraz budowania poczucia wspólnoty z miejscową społecznością. Media studenckie Szczególną uwagę poświęciłyśmy działalności mediów studenckich, jako pewnemu elementowi w strukturze lokalnych środków masowego przekazu. Działające przy Uniwersytecie radio, telewizja czy gazeta to miejsca pozwalające na ogromny rozwój. Studenci sami organizują sobie czas i sposób pracy, a także wyszukują tematy. Media te pełnią przede wszystkim funkcję integracyjną społeczności studenckiej Natomiast jakość ukazujących się materiałów często dorównuje tym ukazującym się w opolskich mediach. Przy Uniwersytecie Opolskim działa Gazeta Studencka, Radio Sygnały oraz Studencka Telewizja Seta. Wymienione media poszukują nowych kandydatów przeprowadzając rekrutacje najczęściej w październiku bądź na początku listopada. Rekrutują studentów dziennikarstwa, jak i innych kierunków. Najważniejsze cechy poszukiwane w kandydatach to zaangażowanie, kreatywność i otwartość. Każdy student chcący się czegoś nauczyć lub podzielić się swoim zdaniem może rozpocząć działanie właśnie od mediów studenckich, które na pewnych płaszczyznach mają wiele wspólnego z miejscowymi mass mediami. Aby dokładnie przedstawić podobieństwa i różnice pomiędzy mediami studenckimi a lokalnymi, postanowiłyśmy przeanalizować materiał informacyjny Gazety Studenckiej oraz Studenckiej Telewizji Seta z miesiąca listopad 2014. Celem naszej analizy jest także ocena wkładu tych mediów w miejscowe komunikowanie. Poszczególne materiały posegregowałyśmy według czterech grup tematycznych i przedstawiłyśmy na wykresie. Dodatkowo oddzielnie omówiłyśmy poruszany temat wyborów prezydenckich. Wykres przedstawia badanie czterech wydań wiadomości ś i w dniach 5, 13, 19 oraz 26 listopada. Programy informacyjne sąą dostępne ę ępne do obejrzenia na stronie telewizji – 100.uni.opole.pl. Przeważającym żżającym ą tematem pojawiającym pojawiająą sięę w serwisie sąą sprawy uniwersytetu i studentów. Na drugim miejscu klasyfikująą sięę sprawy społeczne – wolontariaty, charytatywne zbiórki pieniędzy, pienięędzy, manifestacje. Tematy kulturalne to ażż 23% prezentowanego materiału. Osobnym elementem programu informacyjnego jest serwis sportowy oraz pogoda. Do analizy tematyki Gazety Studenckiej posłużyło żyło nam wydanie listopadowe. Pismo jest dwutygodnikiem, jednak w omawianym miesiącu miesiąącu ukazało sięę tylko raz. Znów przeważającą ż ą ą ilość ść przekazu zajmuje uczelnia i sprawy studenckie. Podobnie jak w Telewizji Seta na drugim miejscu znalazły się sprawy społeczne, eczne, a na trzecim kultura. Jak można ż zauważyć ż ć media studenckie poruszająą różnorodną ż ą tematykę, tematykęę nie tylko uczelnianą, ą choćć ta zdecydowanie przeważa przeważż ze względu ędu ę na ich charakter. Studenckie organizacje medialne angażują żżująą sięę w lokalne wydarzenia. Dobrym przykładem przyk na to będą publikacje związane z wyborami na prezydenta miasta Opola. Telewizja Seta czynnie włączyła ą sięę w kampanięę wyborczą, wyborcząą dzięki ęki ę zorganizowaniu debaty wyborczej. Starcie kandydatów emitowano na żywo w internecie, a archiwalne nagrania wciąż sąą dostępne na profilu stacji. Przeprowadzona debata miała duże dużże znaczenie dla procesu lokalnego komunikowania. Jak zauważa zauważ Marcin Józko - „Prasa lokalna jest (..) najczęściej najczęś wykorzystywanym źźródłem danych na temat działalności działalnośści lokalnych polityków, urzędów urzęę gminnych nnych i miejskich, władz samorzą samorządowych.”41 Zdanie to można żna przełożyć przełoż ć równieżż na telewizję, a także radio – ich przekazy informacyjne sąą „jednym z najważniejszych najważż źźródeł 41 M. Józko, Prasa lokalna i regionalna jako element społeczeństwa obywatelskiego, [w:] J. Chłopecki, R. Polak, Media lokalne a demokracja lokalna, Rzeszów 2005, s.112 informacji na temat spraw lokalnych”42 Dzięki wyemitowanemu nagraniu ludność miała szansę zapoznać się z sylwetkami kandydatów na prezydenta oraz ich programami wyborczymi. Całe wydarzenie zostało opisane również w Gazecie Studenckiej. Podsumowując działalność mediów studenckich można powiedzieć, że agendy tych organizacji poza sprawami uniwersyteckimi uwzględniają też większe wydarzenie społeczne, kulturalne i polityczne miasta. Mają także pewien wkład w budowaniu lokalnego poczucia wspólnoty oraz uczestniczą w dialogu społecznym. Przyszłość lokalnych mediów Przyszłość mediów lokalnych, jak również ogólnokrajowych, nie spoczywa jedynie na barkach dziennikarzy (czynnie pracujących lub dopiero kształcących się w tej profesji). Każdy instytucja medialna to połączenie rozmaitych umiejętność, jak m.in. specjaliści od reklamy czy PR’u. Młodzi ludzie coraz częściej wybierają kierunki związane z środkami masowego przekazu, licząc na dobrą pracę i spełnienie zawodowe. Jak to wygląda w praktyce? Ciężko jednoznacznie stwierdzić, jaka ilość absolwentów znajduje pracę w swoim zawodzie. Niestety, z przykrością należy przyznać, że nie jest ona zadowalająco wysoka. Wielu studentów myśli o tym dużo wcześniej, dlatego poszukuje praktyk i zatrudnienia już podczas edukacji. Uniwersytet Opolski, jak i miasto Opole, ma dość dużą ofertę dla studentów chcących odbyć staż. Opisane wcześniej media lokalne i studenckie to idealne miejsce dla rozwoju przyszłych dziennikarzy. W praktyce nie wygląda to tak dobrze. Szanse na zatrudnienie dla studentów Aktualnie większość pracodawców szuka ludzi młodych, kreatywnych, mających jakieś doświadczenie. Szansę na praktyczną wprawę w zawodzie zapewniają media studenckie, w których każdy może sprawdzić swoje siły i umiejętności. Pomaga to także oswoić się m.in. z kamerą, studiem radiowym czy redakcją. Zainteresowanie kierunkami tego rodzaju nie maleje. W tym roku na Uniwersytecie Opolskim naukę rozpoczęło 130 studentów, kształcących się na kierunku dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Po wybraniu jednej z czterech zaproponowanych przez UO specjalizacji, studenci 42 Tamże, s 117 określają w jakim kierunku chcą dalej się kształcić. Instytut oferuje do wyboru dla studentów trzeciego roku: 1. dziennikarstwo prasowe, 2. dziennikarstwo radiowo-telewizyjne, 3. zarządzanie mediami, 4. reklama i Public Relations. Otrzymując taką propozycję, student ma możliwość ukierunkowania się w danej dziedzinie. Podejmuje decyzję, rozwijając swoje umiejętności w konkretnej gałęzi dziennikarstwa. Na podstawie tego szuka także miejsca praktyk. Oczywiście wybór specjalizacji nie gwarantuje zatrudnienia każdemu studentowi, jednak jest to bardzo ważny aspekt w procesie edukacji. W Polsce jest ok. 10 tysięcy dziennikarzy (dane z 2012roku)43, lecz wielu z nich nie ma wykształcenia zawodowego. Znacząca jest również ilość absolwentów dziennikarstwa, którzy w zawodzie nie pracują. Wielu dziennikarzy kształcących się w Polsce, wyjechało za granicę, osiadając tam na stałe i pracując dla zagranicznych korporacji. Często jednak mamy do czynienia z dziennikarzami, którzy mimo tego, iż fizycznie nie znajdują się w Polsce, wciąż współpracują z polskimi mediami, relacjonując wydarzenia z całego świata. Czy opisane sytuacje wynikają z małego przygotowania studenta do zawodu, z coraz to większej konkurencji, czy może ogólnej sytuacji i bezrobociu w Polsce? Decydują o tym różne czynniki. Duży wpływ ma tutaj uczelnia wybierana przez młodych ludzi. W rankingu z 2014 roku44 na najlepiej prosperujące studia dziennikarskie w Polsce, na pierwszym miejscu znalazł się Uniwersytet Warszawski, natomiast Uniwersytet Opolski na siedemnastym, przedostatnim miejscu tego podsumowania. Bardzo ważne są zajęcia praktyczne. Patrząc na program studiów licencjackich Uniwersytetu Opolskiego można powiedzieć, że zajęcia są dopasowane do specjalizacji, trzymając się ściśle kierunku. Program studiów zakłada także, że student powinien przyswoić przedmioty ogólne i podstawowe, takie jak ekonomia czy socjologia (co również jest bardzo ważne dla dziennikarza, ponieważ każdy trudniący się w tym zawodzie powinien posiadać wiedzę ogólną). Warto zwrócić uwagę na 43 Zawód dziennikarza jest w Polsce elitaryny, http://wiadomosci.onet.pl/kraj/zawod-dziennikarza-jest-wpolsce-elitarny/e82jy, dostęp: 20 XII 2014 44 Ranking kierunków studiów 2014, http://www.perspektywy.pl/portal/index.php?option=com_content&view=article&id=1593:rsw2014&catid=13 9&Itemid=287&idRanking=10, dostęp: 22 XII 2014 przedmioty, które uczą praktyki, pomagają odnaleźć się w danej specjalizacji. Pojawia się tutaj pytania o to, czy być może ogólny program nauczania nie jest skonstruowany najlepiej. Każdy przedmiot podzielony jest na wykłady i ćwiczenia, jednak liczba godzin ćwiczeniowych jest dwukrotnie mniejsza od liczby godzin poświęconych na wykłady. Teoria również jest bardzo ważnym elementem nauki i przygotowania do zawodu, jednak równie ważna jest praktyka i forma ćwiczeń, która przygotowuje do zawodu. Oczywiście nie tylko wybrnie odpowiedniego Uniwersytetu i sposób edukacji ma znaczenie. Ważny jest wybór miejsca praktyki. Szukając praktyk, warto pomyśleć o miejscu, gdzie otrzymamy realną szansę zatrzymania się tam po ukończonej edukacji. Jednak nie jest to sprawa tak prosta, jak z pozoru może się wydawać. Miejsca praktyk są ograniczone, nie wspominając już o zmniejszającej się liczbie zatrudnionych dziennikarzy, ze względu trudną sytuację mediów lokalnych – stale zmniejszający się procent oglądalności, słuchalności i czytelnictwa. To bardzo ważny czynnik, który wpływa na liczbę zatrudnionych osób, działalność i rozwój danej instytucji medialnej i szanse na przetrwanie w przyszłości. Warto także podkreślić, że z pewnością zdecydowanie trudniej będzie znaleźć praktykę studentowi pierwszego roku, niż trzeciego, który miał szanse odbyć już jakiś staż. Mimo wszystko, warto zacząć praktykować jak najwcześniej, gdyż daje to pewniejszy start, pomaga obcować z zawodem i otoczeniem instytucji medialnych. Jeżeli sytuacja na rynku mediów lokalnych (i nie tylko) nie ulegnie zmianie, wszystko zamknie się w martwym kołe. Liczba pracowników będzie drastycznie spadać, a szansa na nowo zatrudnionych będzie znikoma. Nowo zatrudnionych – czyli oczywiście studentów, absolwentów dziennikarstwa i powiązanych z tym kierunkiem dziedzinami. Wybór danej gazety czy stacji radiowej decyduje o tym, co w przyszłości stanie się ze studentami wybierającymi kierunki związane ze środkami masowego przekazu. Szanse na zatrudnienie dla absolwentów W momencie ukończenia studiów, otrzymania dyplomu, ważne jest by podjąć właściwą decyzje dotyczącą przyszłości. Każdy z nas chce pracować w zawodzie, podejmując pracę, która jest ukoronowaniem wieloletniej nauki. Jeżeli chodzi o absolwentów dziennikarstwa pracujących w zawodzie, wygląda to różnie. Oczywiście, posiadanie dyplomu i wykształcenia, znacząco pomaga w znalezieniu dobrej pracy. Powszechnie jednak wiadomo, że wielu ludzi nie pracuje w swojej profesji. Co za tym idzie – wielu kończących dziennikarstwo nie pracuje w radiu czy gazecie, natomiast jest wielu, którzy pracują jako dziennikarze, nie ukończywszy tego kierunku. Jeżeli chodzi o absolwentów i zdobywanie przez nich pracy w zawodzie, bardzo ważnym aspektem jest miejsce ukończenia edukacji, jak również możliwość ukończenia tej nauki. Do niedawna na Uniwersytecie Opolskim niestety nie było możliwości kontynuacji nauki w formie II stopnia – można było uzyskać jedynie licencjat. Stukiem tego były wyjazdy do większych miast i podjęcie magisterki na innych uczelniach. Wtedy też najczęściej studenci zaczynają szukać pracy tam, podpierając się swoim licencjatem, zaczynają praktykować zawód, jednocześnie zajmując się ukończeniem magistratu. Po zdobyciu dyplomu, pracodawca często przedłuża umowę, kontynuując współpracę ze studentem. W tym momencie absolwent nie widzi potrzeby poszukiwania miejsca pracy w Opolu lub okolicach. Jednak ostatnio na UO otworzono studia magisterskie z Zarządzania informacją o nowym mediach, które są dość ściśle związane z dziennikarstwem i komunikacją społeczną. To świetna perspektywa dla lokalnych mediów Opolszczyzny, gdyż z pewnością zmniejszy się liczba studentów opuszczających Opole, w celu dalszej edukacji. Są również studenci, którzy wracają do Opola z tytułem magistra, szukając pracy w miejscach gdzie odbywali praktyki lub byli zatrudnieni. Sytuacja, w której student, będący już magistrem, nie podejmuje pracy w swoim zawodzie z przyczyn nie zależnych od niego, nie dotyczy tylko zawodu dziennikarza i tego kierunku na studiach – to samo spotkać może ekonomistów, pedagogów czy psychologów. Każda uczelnia powinna wspomagać swoich studentów, wskazywać im drogę, w mniejszym lub większym stopniu przecierać szlaki. Na Uniwersytecie Opolskim działa Akademickie Centrum Karier, które pomaga studentom w poszukiwaniu pracy w Polsce, jak i za granicą. Wspiera także w momencie wyboru miejsca praktyk czy staży. Co bardzo ważne, organizuje warsztaty i szkolenia, które mogą pomóc i przydać się w przyszłym miejscu pracy. Działalność ta jest świetną i bardzo pomocną alternatywą dla młodych ludzi, którzy nie radzą sobie z znalezieniem miejsca praktyk bądź zatrudnienia. Student, który przeszedł różnego rodzaju szkolenia i warsztaty może lepiej poradzić sobie w zawodzie, a jako absolwent ma większe szanse na zatrudnienie. Warto zwrócić się do ACK, ponieważ warto zacząć aktywizować się zawodowo jak najwcześniej. Wszystko to wpływa bowiem na przyszłość i szansę znalezienia dobrej pracy zarówno przez absolwentów dziennikarstwa, jak i innych związanych z nim kierunków. Cześć III Jak jest obecnie... a jak być powinno... Patrycja Ciunel, Edyta Gomółka Wnioski z badań ilościowych... Obecny rynek pracy potrzebuje absolwentów, którzy potrafią podjąć aktywność zawodową w mediach zaraz po opuszczeniu murów uczelni, świadomych nowych wyzwań, związanych z przemianami współczesnych mediów i rozwojem nowych technologii. Podczas studiów studenci mogą korzystać zarówno z wiedzy pracowników naukowych, jak i doświadczenia zawodowego wielu uznanych dziennikarzy. Przygotowują oni w sposób teoretyczny i praktyczny do pracy w mediach, agencjach PR i instytucjach publicznych45. Potrzeba utworzenia nowego kierunku wzięła się z przekonania, że dziennikarz, to ktoś więcej niż pracownik mediów. To osoba, której obowiązkiem jest krytyczne myślenie, dociekanie prawdy, służba społeczeństwu, nie zaś sprawującym władzę. W dzisiejszej, globalnej rzeczywistości, naznaczonej informacyjnym szumem, bycie prawdziwym dziennikarzem, jak nigdy wcześniej niesie ze sobą wielkie wyzwania i odpowiedzialność. Jak jest obecnie a jak być powinno? Mimo tego, że żyjemy już w XXI wieku, ciągle nurtuje nas to pytanie i konsekwentnie szukamy na nie odpowiedzi. Spróbowałyśmy odpowiedzieć na nie w kontekście szans i zagrożeń na rynku pracy. Skupiłyśmy się na badaniach mających na celu ukazanie w jakim stopniu początkujący student dziennikarstwa ma pojęcie o tym czego może się spodziewać i oczekiwać na rynku pracy po studiach jak i w trakcie. Badania miały charakter ankiet, które zostały przeprowadzone wśród studentów I roku Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Opolskim. Grupę badawaczą stanowiło 46 osób. Ankieta składała się z 13 pytań, z czego 3 należą do metryczki, czyli tak zwanych pytań podstawowych. Metryczka przedstawiała się następująco: w ankiecie wzięło udział 30 kobiet i 16 mężczyzn. Wszystkie osoby biorące udział w ankiecie mieszczą się w przedziale wiekowym od siedemnastego do dwudziestego trzeciego roku życia. Kolejne i ostatnie pytanie należące do metryczki dotyczyło miejsca zamieszkania. Osoby zamieszkujące miasta stanowiły 76% wszystkich ankietowanych jest to zatem dokładnie 26 osób, reszta ankietowanych zamieszkuje wsie. 45 http://www.dziennikarstwo.uni.opole.pl/show.php?id=2&lang=pl&m=1, dostęp: 15.12.2014 Reszta pytań dotyczyła obszarów bezpośrednio związanych z wiedzą i pozycją zawodu dziennikarza na rynku pracy. „Dzisiaj młody człowiek ma większe umiejętności, jest lepiej wykształcony niż jego rówieśnik 50 lat temu. Studia stały się masowe jak nigdy wcześniej. To spowodowało, że praca z najlepszymi studentami jest trudniejsza”46. Dlatego też pierwsze pytanie zostało sformułowane tak, aby poznać dlaczego w ogóle zdecydowali się oni na studia i wybór kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna. Pozytywnie zaskoczył nas fakt, że 82% przyznało, że był to jedyny kierunek, który ich interesuje. Jednak dla jednej osoby to nie jest jedyny kierunek związany z jej zainteresowaniami a pozostałe 7 osób zdeklarowało, że wpłynęły na to inne czynniki między innymi to, że: nie dostał się na inny kierunek z powodu zbyt małej ilości punktów, zachęciła go do tego specjalizacja reklamy i public relations czy też fakt, że kierunek ten wydawał się ciekawy i przyszłościowy. Ważnym elementem było poznanie jakie mają zdanie na temat zajęć mimo, że uczestniczą w nich dopiero od 2 miesięcy. Ich spostrzeżenia na ten temat były bardzo zróżnicowane 17 osób potwierdziło fakt, że plan jak najbardziej im odpowiada jednakże aż połowa ankietowanych stwierdziła, że ma zdecydowanie za dużo niepotrzebnych zajęć. Niewielka ilość bo zaledwie 6 osób uważa, że przedmioty takie jak filozofia i ekonomia nie powinny pojawić się w ich planie zajęć. Profesor Janusz Majcherek przyznał: „Moim zdaniem problem zostałby rozwiązany, gdyby student mógł jak najwięce przedmiotów wybierać. Wtedy chodziłby tylko na takie, które go interesują. Wykładowca miałby zajęcia tylko z zainteresowanymi, a student nie nudziłby się na tych, które są wpisane do planu studiów jako obowiązkowe”47. Jest to szansa kompletnie niewykorzystywana przez polskie uczelnie, przez naszą niestety teżindywidualizowanie programu studiów dla studentów, którzy mogliby wybierać interesujące ich zajęcia. Dla wykładowców to bzdura jednak wyobraźmy sobie fakt, że dla uzyskania dyplomu magisterskiego bądź licencjackiego student nie musiałby zdawać wszystkiego tylko pewne obowiązkowe przedmioty, które ściśle związane są z danym kierunkiem. Ankietowani znakomicie obeznani są w temacie mediów studenckich, które działają na naszym Uniwersytecie. Najpopularniejszą odpowiedzią była Studencka Telewizja „Seta” oraz Studenckie Radio „Radio Sygnały” natomiast znajomość gazety studenckiej była na bardzo niskim poziomie. Jak wiemy media studenckie to nie szkolenia zawodowe, lecz możliwość poznania specyfiki i funkcjonowania pracy dziennikarza „od środka” i możliwość zdobycia 46 A .Goc i W. Pelowski, Filozof łatwiej znajdzie pracę niż zootechnik , „Gazeta Wyborcza”, nr 8-9 grudzień/2012, s. 18. 47 Tamże. doświadczenia. Jednak dla naszych młodszych kolegów są to zalety chyba mało istotne, ponieważ tylko nieliczni w nich uczestniczą. Mimo to zapytani o to czy posiadają jakiekolwiek doświadczenie związane z dziennikarstwem 20% z nich zaznaczyło odpowiedź „zdecydowanie tak”, 35% odpowiedź „raczej tak”. Jakie czynniki wpłynęły na takie oto odpowiedzi? Przede wszystkim to, że większość z nich już w liceum była w klasie o profilu medialnym, że angażowali się w prowadzenie gazetek szkolnych i pisania felietonów do portali bądź też fakt, że prowadzą oni własną twórczość w internecie poprzez różnego rodzaju blogi. Jak widać są jednak inne czynniki, które znacznie bardziej wpływają na poglądy związane z ich dotychczasowym doświadczeniem. Jeśli chodzi o kwestię zarobków jaką powinni oni mieć po ukończeniu studiów w swojej pierwszej pracy mieściła się w granicy od 1500 do 2500 tysiąca. Czy kwoty w takich granicach są zbyt wygórowane jak na zarobki w ich pierwszej pracy? Z pewnością wszystko zależeć będzie od ich pozycji doświadczenia jakie wpiszą do CV. Gdy postawimy na doświadczenie zdobyte podczas studiów m.in. wczesne rozpoczynanie pracy, udział w warsztatach czy też jakichkolwiek mediach kwotą adekwatną z pewnością była by ta minimalna jaką podali czyli 1500. Wówczas posiadanie przez nich dyplomu rzeczywiście dała by im przepustkę do większych zarobków- ale jakich konkretnie? Wynagrodzenie dziennikarzy jest często owiane tajemnicą a sami zainteresowani nie chętnie dzielą się swoimi zarobkami. Zależą one często od wielu czynników. Między innymi od środka masowego przekazu, w którym publikują swoje materiały. Inaczej zarabia się pracując w prasie, telewizji czy w internecie. Zarobki zależą również od renomy jaką sobie dany dziennikarz wypracuje. Inaczej zarabia ktoś znany, inaczej ktoś z branży lokalnej. Oparłyśmy się na badaniu pracowników strony wirtualnemedia.pl. Przeprowadzono je metodą indywidualnej ankiety kwestionariuszowej. Odpowiedziało na nią 830 osób, z czego 76,5 % zadeklarowało, że dziennikarstwo jest ich podstawowym źródłem dochodu (tę grupę w badaniu określono mianem dziennikarzy). 51,5 % badanych pracuje w mediach, zlokalizowanych w stolicy; najczęściej byli to dziennikarze informacyjni, zajmujący się kulturą oraz pracujący w mediach branżowych. Wśród badanych najliczniejszą grupę stanowili dziennikarze o krótkim stażu pracy - do 10 lat. W pytaniu dotyczącym zarobków najczęściej wskazywany przedział (41,2 %) miesięcznego wynagrodzenia netto dziennikarzy to od 2 do 4 tysięcy złotych. Jedna piąta ankietowanych deklaruje, że zarabia od 4 do 6 tys. zł., 8,4% - od 6 do 8 tys. zł, a 6%. - powyżej 8 tys. zł. netto48. Do tego warto również dołączyć ciekawe zestawienie wyobrażeń zarobków według studentów a pracodawców przeprowadzonych przez TNS Polska49: W przeprowadzonej przez nas ankiecie najczęściej zaznaczanym przedziałem przez studentów była kwota od 2000 do 3000 złotych brutto. Jak widać nie mają oni wygórowanego wyobrażenia wiązanego z pracą w mediach i są świadomi trudnych początków, które za jakiś czas dotkną również ich. Jeżeli chodzi o znajomość i orientację w świecie mediów już tak dobrze nie jest. Ankietowani nie byli w stanie poprawnie przyporządkować nazwisk do wybranych stacji (telewizyjnych i radiowych) w których pracują znani dziennikarze. Zaledwie 14 osób z 46 wiedziało, z jaką stacją związany jest m.in. Jarosław Kuźniar czy Michał Olszański co ukazuje niezwykle małe zainteresowanie światem mediów, w którym studenci dziennikarstwa mają zamiar w przyszłości uczestniczyć… ale chyba nie o taką wiedzę na rynku pracy nam chodzi. Ilość miejsc pracy jak i zapotrzebowanie jest bardzo ważnym aspektem, który zapewne w bardzo dużej mierze wpływa na wybór dalszej drogi studentów dziennikarstwa. 48 http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/ile-zarabia-dziennikarz-od-2-do-4-tys-zl#,dostęp: 17.12.2014r. M. Piątkowska, Kandydat idealny. Kogo wybierają pracodawcy?, „Gazeta Wyborcza”, wydanie 03.11.2014r., str. 9 49 Co dalej? Aż 78% ankietowanych uważa, że dużo większe możliwości rozwoju oraz znalezienia pracy zapewnią duże miasta argumentując tym, że jest więcej mediów, więcej miejsc czy też większe zapotrzebowanie. Zaledwie 22% uważa, że dużo większą szansę na pracę zapewnią małe miejscowości, ponieważ jest tam mała konkurencja, a dużo większe zapotrzebowanie na dziennikarzy. Jednym z dość istotnych argumentów było również to, że media lokalne dają dużo większe doświadczenie. Myślę, że kluczowym pytaniem jakie powinniśmy sobie zadać jest to co wybrać, by potem w ogóle znaleźć się na rynku pracy? Nikt nas nie przyjmie na poważne stanowisko ze świadectwem ukończenia szkoły średniej. Młodzi ludzie idą na studia bo dziś trzeba mieć jakikolwiek dyplom. Bez tego nie ma szans na pracę. Trzeba postawić na jakość, ale nie zapominać, że na rynku niedługo będą się liczyć kompetencje a nie kwalifikacje- czyli w gruncie rzeczy nie ważne gdzie będziesz studiować bo to stanie się mało istotne. Ważne będzie to co przez lata studiów wyniesiesz i jakie doświadczenie zdobędziesz50. Młodzi Polacy mają dyplomy i wiedzę, ale brak im doświadczenia. Przez to pracodawcy ich nie chcą. Dane GUS mówią, że co trzeci(!) bezrobotny, który nie ukończył 27 lat ma dyplom szkoły wyższej. Bardzo późno rozpoczynamy pracę. „Nasza młodzież wchodzi na rynek pracy średnio gdy ma 23 lata (3 lata później niż ich europejscy koledzy.)”- mówi dr Jan Bukowski pracownik naukowy SGH i redaktor serii raportów „Zatrudnienie w Polsce.” Badania dowodzą, że osoby które doświadczyły długotrwałego bezrobocia na starcie kariery całe życie gorzej pracują i mniej zarabiają od tych, którzy od razu zaczęli zdobywać doświadczenie zawodowe51. Dziś rynek pracy wymaga elastyczności a wielozawodowość jest na to doskonałym przykładem. Jest najwyższą formą elastyczności na rynku. Może przynieść sukces tylko tym najbardziej mobilnym. Wymaga umiejętności świetnego zarządzania czasem. Według prof. Ireny Kotowskiej zarabianie na własnych pasjach jest jedną z najlepszych rzeczy jaka może się człowiekowi w życiu przytrafić. Jest to ciekawe, ale wcale niełatwe52. Praca bez wynagrodzenia? Doświadczenie to jak widać kluczowy punkt, dzięki któremu możemy szybko znaleźć dobrą pracę. Gdyby tak połączyć studia z dorywczą robotą za jednym zamachem niemal jednocześnie zdobywamy wiedzę teoretyczną i praktyczną. Niestety z pracą wiąże się chęć posiadania pieniądza. Jak wynika z naszych badań na pytanie związane z bezpłatną pracą w 50 K. Włodkowska, Kariera po studiach, „Gazeta Praca”, nr 43/2009. K. Pawłowska-Salińska, D. Brzostek, Niechciani na rynku pracy, „Gazeta Wyborcza”, 18.03.2011r., str. 9 52 J. Podgórska, Wielozawodowcy, „Polityka”, nr 3/2010, str. 24-26 51 celu zdobycia głównie doświadczenia większość ankietowanych (37%) raczej zdecydowałaby się na taki rodzaj pracy choć niewiele mniej bo 30,5% nie wie czy chciałoby pracować za darmo. Z czego to wynika? Co oczywiste, z braku pieniędzy. Chęć ich posiadania bardziej przekonuje młodych do podjęcia pracy niż chęć nabycia doświadczenia. W dużej mierze młodzi sami są sobie winni, że nie mają jej po ukończeniu edukacji. „Kończą studia i od razu chcą wysokich stanowisk. Nie dość, że większość nie ma żadnego doświadczenia, wielu nie miało stażu na studiach to jeszcze żądają bardzo dobrej pensji. Zamiast 5 tys. netto na początek warto poprosić o 2-3 tys. złotych a nawet przyjąć niższe stanowisko w dobrej firmie niż narzekać na brak posady.53” Żeby zarabiać trzeba pracować i dać się poznać od jak najlepszej strony. Awans i wyższa płaca to nagroda za pracę i talent. A kto będzie tylko czekać i wymagać, niewiele osiągnie. Jaki jest więc przepis na sukces w zawodzie dziennikarza biorąc pod uwagę aktualną sytuację na rynku pracy? Najczęstszym stwierdzeniem studentów były znajomości (czyli sukces przez tzw. "plecy”), doświadczenie- o którym była mowa wyżej oraz dociekliwość. Nie zabrakło również takich cech jak otwartość, obowiązkowość czy komunikatywność. Nieliczni stwierdzili, że sukcesu nie odniesie się w tym zawodzie a jeżeli tak to tylko po przez sporą porcję kłamstwa i podlizywanie się. Jak więc sprawić, by każdy po ukończeniu dziennikarstwa pracę miał, by uwierzył, że można ją zdobyć bez znajomości i innych czynników? Jak sprawić by chęć posiadania doświadczenia stała się ważniejsza od chęci posiadania pieniądza? Świadomość studentów jak widać jest duża ale co dalej? Podsumowując wydaje się, że nie pozostaje nam nic innego jak dalsze rozwijanie, zdobywanie doświadczenia i dostosowanie kwalifikacji do potrzeb rynku. 53 K. Pawłowska-Salińska, D. Brzostek, Niechciani na rynku pracy, „Gazeta Wyborcza”, 18.03.2011r., str. 9 Piotr Tesarowicz, Natalia Worek, Angelika Zabawa Biuro Karier – strata czasu czy szansa na dobrą posadę? Mówiąc o studiach, nie jest niczym zaskakującym, iż ich ukończenie nie stanowi gwarancji znalezienia stałego miejsca pracy. Duża część absolwentów napotyka na swej drodze spore przeszkody z otrzymaniem satysfakcjonującego, a przede wszystkim dobrze wynagradzanego zatrudnienia. W tym momencie marzenia naiwnych jednostek mogą mocno legnąć w gruzach. Gdzie tak naprawdę leży problem? Czy można winić za to kryzys na rynku pracy, który dosięgnął nie tylko Polskę, ale i inne kraje Unii Europejskiej? A może istotą trudnej sytuacji jest jedynie mało skuteczna selekcja ofert przez osoby młode i niedoświadczone? Właśnie w tym celu powstały Biura Karier, ośrodki, których zadaniem jest pomoc w aktywizacji profesji na różnych szczeblach rozwoju zawodowego. Pierwsza tego typu instytucja w Polsce, została powołana w 1993r. na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, a jej założenia oparto na brytyjskich wzorcach, które stanowiły wówczas podstawę. Obecnie w Polsce działalność prowadzi około 340 akademickich biur karier, jednak wysoką skutecznością może pochwalić się zaledwie część z nich. Biura Karier jako jednostki organizacyjne uczelni wyższych (AKB) działają w Polsce od kilkudziesięciu lat, a w krajach takich jak Wielka Brytania, Irlandia, czy USA nawet od ponad stu. Podstawowym założeniem jest przede wszystkim pomoc studentom i absolwentom szkół wyższych w wejściu na rynek pracy. Jednym z etapów tego procesu jest zwiększenie lub rozpoczęcie aktywizacji zawodowej przez podjęcie pracy już na etapie trwania studiów. Stanowi to ogromny krok na rzecz bezproblemowego wejścia i funkcjonowania danej jednostki na rynku pracy. Jakie cele i zadania stawiają sobie zatem Biura Karier? Przede wszystkim mają służyć wsparciem w kwestii poradnictwa zawodowego, dostarczać informacji o rynku pracy, procedurach rekrutacyjnych określonych instytucji, wymaganiach kwalifikacyjnych na dane stanowiska, powinny ułatwiać kontakty z potencjalnymi pracodawcami, informować o możliwości podwyższenia swoich kwalifikacji zawodowych lub językowych poprzez uczestnictwo w stażach i różnego rodzaju szkoleniach. To zaledwie część długiej listy celów i założeń, jakie możemy przypisać do działalności Biur Karier. Ustawa z dnia 20 kwietnia 2004 roku, „O promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy”, podejmuje się zdefiniowania akademickiego biura karier. W art. 2 ust.1 pkt 1) czytamy, że: Akademickie biuro karier – oznacza to jednostkę działająca na rzecz aktywizacji zawodowej studentów i absolwentów szkoły wyższej, prowadzona przez szkołę wyższą lub organizację studencką, do której zadań należy w szczególności: a) dostarczanie studentom i absolwentom szkoły wyższej informacji o rynku pracy i możliwościach podnoszenia kwalifikacji zawodowych, b) zbieranie, klasyfikowanie i udostępnianie ofert pracy, staży i praktyk zawodowych c) prowadzenie bazy danych studentów i absolwentów uczelni zainteresowanych znalezieniem pracy, d) pomoc pracodawcom w pozyskiwaniu odpowiednich kandydatów na wolne miejsca pracy oraz staże zawodowe, e) pomoc w aktywnym poszukiwaniu pracy”54. Zgodnie z założeniami, Akademickie Biura Karier powinny działać niczym studenckie agencje pracy, wspierać młode osoby w drodze poszukiwania zatrudnienia, a przede wszystkim oferować pomoc w kłopotliwych sytuacjach. Jakie odzwierciedlenie ma to w rzeczywistości? Czy wspomniane powyżej kwestie są jedynie fikcją? Z danych do jakich udało nam się dotrzeć, wywnioskowaliśmy, że jedynie część ABK faktycznie pomaga swoim podopiecznym. Wyniki naszej pracy postaramy się przedstawić dokładniej w dalszej części. Sytuacja Biur Karier na szczeblach Region-Kraj-Europa Aby dokonać analizy na trzech różnych stopniach terytorialnych, należałoby najpierw scharakteryzować wybrane instytucje działające na płaszczyźnie każdego z wymienionych obszarów. Za egzemplifikację posłużą nam następujące jednostki: Akademickie Centrum Karier Uniwersytetu Opolskiego i Akademickie Biuro Karier Politechniki Opolskiej (reprezentujące stopień regionalny), Sekcja Karier Uniwersytetu Jagiellońskiego (reprezentująca stopień krajowy) oraz the Careers Group University of London (reprezentujące stopień europejski). Wychodząc od szczebla regionalnego, różnice w ofercie oraz sposobie organizacji instytucji tej samej kategorii są dostrzegalne już na tym elementarnym etapie. ACK Uniwersytetu Opolskiego za flagowe cele swojej propozycji stawia: pomoc studentom w poszukiwaniu pracy (a także staży oraz praktyk) w kraju oraz poza jego 54 Art. 2. Ustawy z dnia 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20040991001, dostęp: 10 XII 2014. granicami; organizację szkoleń i warsztatów (skupiających się generalnie na metodach skutecznego poszukiwania pracy); monitoring karier zawodowych absolwentów uniwersytetu; doradztwo personalne oraz pomoc psychologiczną; Giełdy Pracy oraz dodatkowe fakultatywne praktyki. Ponadto oferta jest podzielona na trzy strefy studenta i absolwenta, pracodawcy oraz szkoleniowca, i z tymi podmiotami wchodzi w relacje. Zestawiając to z programem ABK Politechniki Opolskiej, nie dostrzega się większych różnic pomiędzy założeniami obu biur. Politechnika Opolska deklaruje pomoc w rozpoczęciu pracy zawodowej; pośrednictwem pracy; śledzeniem losów zawodowych absolwentów oraz trendów na rynku pracy; prowadzi działalność badawczą i stara się monitorować oczekiwania studentów wobec pracodawców i kariery zawodowej. Dla studentów oferuje Targi Pracy, aktualną bazę ofert pracy, szkoleń, staży oraz praktyk, doradztwo zawodowe i usługę spersonalizowanego newslettera. Formalnie ABK wchodzi w większą interakcję z potencjalnym pracodawcą, reklamując się współpracą w zakresie: publikacją ogłoszeń na stronie internetowej, wstępną selekcją pracowników, organizacją spotkań rekrutacyjnych, wyjazdów studyjnych połączonych z elementami rekrutacji oraz kampanii promocyjnych w obrębie Politechniki Opolskiej; udostępnianiem informacji o kandydatach do pracy na podstawie stale rozbudowywanej bazy danych. Ponadto, uczelnia może pochwalić się partnerstwem z wieloma inwestorami krajowymi jak i zagranicznymi, m. in. Nutricia, Skanska itp. Pomimo obecności zadeklarowanego programu monitorowania, Politechnika Opolska nie udostępnia wyników prowadzonych badań, co wpływa niekorzystnie na przejrzystość instytucji i analizę jej osiągnięć. Inaczej wygląda sytuacja w ACK UO, które publikuje wyniki swoich badań oraz monitoringu. Według Monitoringu Karier Zawodowych Absolwentów rocznika 2010 – 2011 UO ok. 92% biorących udział w badaniu absolwentów studiów I stopnia kontynuuje naukę na studiach. Sumując, ok.100% uczy się, pracuje, odbywa staż lub prowadzi własną firmę. Natomiast ok. 64% absolwentów studiów II stopnia i jednolitych magisterskich rozpoczęło pracę w ciągu trzech miesięcy od ukończenia studiów (natomiast ok. 77% absolwentów po roku od ukończenia studiów). Zaś ok. 89% badanych absolwentów studiów II stopnia pracuje, odbywa staż, prowadzi własną firmę lub uczy się (w tym jednocześnie). W badaniu wzięło udział 377 respondentów - 299 (79%) kobiet i 75 (21%) mężczyzn (a 3 osoby nie podały płci). Warto jednak dodać, że są to badania przeprowadzone tylko w pewnym, reprezentatywnym gronie wszystkich użytkowników ACK i dane nie dają poglądu na całokształt skuteczności instytucji we wszystkich świadczonych usługach. Ciekawym wyróżnikiem, nad którym warto nieco się pochylić jest dział odpowiadający za obecność ACK UO w lokalnych mediach. Jest to ważny aspekt z punktu widzenia public relations, bowiem zacieśnia i poszerza kontakt jednostki z potencjalnym klientem. Kolejnym punktem analizy będzie stopień krajowy i reprezentująca go Sekcja Karier Uniwersytetu Jagiellońskiego. Misją Sekcji Karier UJ jest aktywne wspieranie studentów i absolwentów UJ w skutecznym obracaniu się na rynku pracy oraz rozwoju kariery zawodowej. Program instytucji obejmuje: usługi doradcze dopasowane do indywidualnych potrzeb klientów; organizację i prowadzenie szkoleń dotyczących umiejętności potrzebnych do efektywnego poruszania się po rynku pracy; udzielanie informacji dotyczących rynku pracy i edukacji; prowadzenie projektów badawczych. Podobnie jak przedstawione uczelnie opolskie, oferuje Targi Pracy, szkolenia, staże, praktyki oraz oferty pracy w kraju i zagranicą, chociaż sztandarowym punktem programu pomocy studentom oraz absolwentom wydają się być organizowane szkolenia oraz publikacje dotyczące badań rynku pracy z naciskiem na rynek małopolski. Nowością jest specjalny sektor poświęcony Małopolskiemu Partnerstwu (głównymi celami projektu są: rozwijanie współpracy instytucji z obszaru edukacji, szkoleń, zatrudnienia; wsparcie polityki kształcenia przez całe życie w Regionie; promocja korzyści kształcenia przez całe życie). Sekcja Karier udostępnia ponadto wyniki losu zawodowych absolwentów Uniwersytetu Jagiellońskiego studiów licencjackich z rocznika 2010 – 2011. Badanie sondażowe zostało przeprowadzone za pośrednictwem Internetu (CAWI), w sześć miesięcy po obronie poprzez zindywidualizowany link do ankiety rozesłany do absolwentów, którzy wyrazili zgodę na wzięcie udziału w badaniu (czyli inaczej niż w przypadku badania UO, gdzie respondenci osobiście deklarowali chęć wzięcia udziału w badaniu). Udział w ankiecie wzięło 1071 absolwentów stopnia licencjackiego. Wyniki badania przedstawia następujący wykres: Źródło: Biuro Karier UJ, Losy zawodowe absolwentów Uniwersytetu Jagiellońskiego studia licencjackie, rocznik 2010/2011, Kraków 2012, s. 7. * 85% studentów nadal studiuje Jako najczęstsze powody kontynuowania nauki, respondenci podawali chęć zdobycia wyższych kwalifikacji (88%), satysfakcję ze studiowania (53%) oraz możliwość realizacji swoich zainteresowań (50%). Absolwenci najczęściej podejmują pracę w województwie małopolskim (83%) i wykonują pracę w Polsce (96%)55. Warto jeszcze przeanalizować ewaluację działań Sekcji Karier UJ, mające na celu zbadanie poziomu satysfakcji z usług oferowanych przez jednostkę. Program został uruchomiony w 2013 roku i do tej pory udało się przeprowadzić tylko jedno badanie dotyczące szkoleń organizowanych w Sekcji Karier w 2013 roku. 55 Biuro Karier UJ, Losy zawodowe absolwentów Uniwersytetu Jagiellońskiego studia licencjackie, rocznik 2010/2011, Kraków 2012. Kluczowymi danymi odnośnie uczestników szkoleń jest frekwencja (81%), kanał informowania potencjalnych uczestników o organizowanym szkoleniu (strona internetowa oraz Fan Page FB Sekcji Karier UJ), uczestnictwo studentów oraz absolwentów UJ (98%), w szkoleniu brali udział reprezentanci wszystkich piętnastu wydziałów (większość z kierunków nauk społecznych). Ewenementem w ofercie krakowskiej uczelni jest Dział Osób Niepełnosprawnych, który wprowadza nieco odświeżenia do nieco sztampowego programu biur karier i poszerza wachlarz usług o nowe grono potencjalnych klientów. Podobnym wyróżnikiem jest Dział Współpracy Międzynarodowej (IRUN – Międzynarodowa Sieć Uniwersytetów Badawczych zainicjowana przez Uniwersytet Radboud w Nijmegen; oraz Coimbra Group - sieć uczelni europejskich z siedzibą w Brukseli). The Careers Group University of London (reprezentujące poziom europejski) jest odpowiednikiem polskiego biura karier, w przeciwieństwie jednak do tego typu instytucji w Polsce, posiada znacznie dłuższą tradycję i służyło za wzór tworzącym się podobnym mu jednostkom na świecie. Organizacja powstała w 1909 roku jako the University of London Appointments Board i początkowo jej usługi były płatne (opłata wynosiła pięć szylingów od rejestracji). Poza długoletnią działalnością, The Careers Group może pochwalić się niezależną strukturą zarządzania, która kooperuje z University of London oraz Senate House Libraries. Organizacja oferuje pomoc w pięciu placówkach, a jej maksymą jest: “to help individuals achieve and maintain job satisfaction throughout their working lives” („pomoc jednostkom w osiągnięciu i utrzymaniu satysfakcji z pracy przez całe życie zawodowe”). Każda sekcja biura jest zarządzana przez osobny organ, zazwyczaj starszego doradcę zawodowego, który prowadzi negocjacje z władzami uczelni. Wspomniane sekcje to: usługi komunikacyjne i oferty pracy, doradztwo i C2, wydarzenia (eventy, m.in. targi pracy), badania na absolwentach, informacja, usługi online oraz rozwój handlowy (odpowiednik polskiego partnerstwa). Usługi komunikacyjne i oferty pracy to dział odpowiedzialny za organizację, administrowanie i promocję wielu eventów, w tym wyspecjalizowanych kursów i konferencji, sponsorowanie tych wydarzeń oraz produkcją ogłoszeń i ulotek na ich temat. Jest również odpowiedzialny za rozwój, produkcję, sprzedaż i marketing produktów oraz usług zorientowanych na rozpowszechnianie ofert pracodawców dla studentów i absolwentów. Doradztwo i C2 zapewnia klientom szeroki zakres programów rozwoju umiejętności zawodowych i szkoleń w oparciu o ich indywidualne potrzeby. C2 (The Graduate Careers Shop) zapewnia odpłatne doradztwo, wsparcie i serwis informacyjny dla absolwentów z każdej uczelni, w każdym wieku i na każdym etapie ich kariery. C2 zostało powołane w oparciu o współpracę z Capital Careers, CfBT West London Careers, City University Careers Service, The London Institute Careers Service, Focus Central London Training and Enterprise Council and the DfES w 1998 roku. Wydarzenia obejmują głównie targi pracy oraz konferencje. Ten rodzaj usług nie odbiega od polskiego odpowiednika. Dział informacji odpowiedzialny jest za aktualizację i organizowanie informacji dotyczących karier innych obszarów, takich jak praca zagranicą, samozatrudnienie i wolontariat. Jest również odpowiedzialny za wybór i zakup książek i czasopism, ponadto dział odpowiada za zarządzanie treściami w intranecie i na stronie internetowej The Careers Group (w przeciwieństwie do działu informacji, dział usług online odpowiada jedynie za utrzymywanie i aktualizację ofert). Dział rozwoju handlowego jest odpowiedzialny za budowanie i wspieranie relacji z pracodawcami, pomoc w rekrutacji absolwentów i nawiązywanie nowych współpracy. Dzięki ponad stuletniej działalności, The Careers Group może być stawiane za elitarny wzór Biura Karier, do którego powinny dążyć podobne instytucje tego typu. Na drodze rozwoju swojej aktywności, oferta tej organizacji została poszerzona o płatne programy, które wzmocniły profesjonalizację jednostki. Ponadto, instytucja ta podchodzi do klienta w wysoce zindywidualizowany, liberalny sposób. Porównując do niego biura funkcjonujące w Polsce, wyłania nam się obraz raczkujących instytucji, wzorowanych na standardach brytyjskich. Można spekulować, że w perspektywie długofalowej, sytuacja oraz możliwości polskich centrów karier ulegnie poprawie. Badanie efektywności Biur Karier (sondaż przeprowadzony wśród studentów) Ocena skuteczności biur karier i ich charakterystyka oparta na podstawie danych z badań przeprowadzonych na klientach poszczególnych jednostek jest mało wiarygodna i nie obrazowa. Brakuje informacji podstawowych, bardziej generalnych, skupiających się na studentach ogólnie, a nie samych użytkownikach instytucji ułatwiających wytyczanie ścieżek kariery. W tym celu przeprowadziliśmy sondaż wśród uczniów szkół wyższych (stopień licencjacki), skupiający się przeważnie na studentach Uniwersytetu Opolskiego (91% badanych), ale do wzięcia udziału w ankiecie zaprosiliśmy także respondentów z innych uczelni wyższych w Polsce (9%). Zapytaliśmy ankietowanych o następujące fakty: czy wiedzą o istnieniu Biura Karier na swojej uczelni, czy kiedykolwiek korzystali z usług Biura Karier (jeśli nie, to czy kiedykolwiek planują), w razie korzystania, jak oceniają pomoc Biura Karier oraz czy ich zdaniem instytucja Biura Karier ma realną szansę na pomoc studentom w wejściu na rynek pracy. W sondażu wzięło udział 60 respondentów. Oto jak przedstawiają się wyniki. Na pytanie „Czy wiesz o istnieniu Biura Karier na swojej uczelni?” niemal połowa ankietowanych odpowiedziała „nie” (49%). Zaś jedynie 51% studentów jest świadoma istnienia takiej instytucji na swojej uczelni. Może to wynikać z braku zainteresowania wejściem na rynek w najbliższym czasie i wykonywaniem pracy w specjalizacji, do jakiej się przyuczają w tym wieku. Być może większość respondentów podejmuje się jedynie pracy zarobkowej i nie odczuwało potrzeby skorzystania z usług pośredników w tym procesie. Sytuacja jeszcze gorzej przedstawia się w pytaniu o korzystanie z Biura Karier. Jedynie 6 respondentów (10%) przyznało, że korzystało z usług ACK. Pozostałe 90% udzieliło odpowiedzi na pytanie o to, czy kiedykolwiek planują skorzystać z pomocy Biura Karier – większość, bo aż 73% zadeklarowało, że nie wie. Nieco lepiej przedstawia się sytuacja w pytaniu o ocenę skuteczności Biura Karier. Wszystkie odpowiedzi respondentów, którzy kiedykolwiek byli klientami ACK były pozytywne. Ok. 67% oceniło pomoc biura jako „dobrą”, ok. 16,5% jako „raczej dobrą”, a ok. 16,5% jako „bardzo dobrą”. Ostatni punkt badania brzmiał „Czy Twoim zdaniem instytucja Biura Karier ma realną szansę pomóc studentom w wejściu na rynek pracy?” i tutaj znów zdania ankietowanych były podzielone. 53% odpowiedziało „tak”, zaś 47% zanegowało skuteczność instytucji. Warto dodać, iż odpowiedzi negatywnej na ostatnie pytanie udzielały przeważnie osoby, które jednocześnie zadeklarowały, że przed badaniem nie wiedziały o istnieniu Biura Karier. Jeżeli tak, na ile oceniasz jego skuteczność? 0,17 0,17 0,67 bardzo źle źle raczej źle raczej dobrze dobrze bardzo dobrze Opierając się na statystykach z przeprowadzonego sondażu oraz badaniach poszczególnych Biur Karier, można wysunąć wniosek, że to nie instytucje są nieefektywne, ale to przyszli pracobiorcy nieumiejętnie wyszukują oferty pracy. Jak powinno być? Można powiedzieć, że są dwie drogi odpowiedzi na to pytanie: realna i ta irracjonalna, która jest niema niemożliwa do zrealizowania. Zaczynając od prostszej części, irracjonalnej, student, czy tez absolwent studiów, przechodząc do biura karier, mógłby otrzymać kilka ofert pracy o wynagrodzeniu średniej krajowej i co najważniejsze zgodnej z zainteresowaniami i wykształceniem danej osoby. Aczkolwiek wymagałoby to blokady olbrzymiej ilości atrakcyjnych miejsc pracy, co z ekonomicznego punktu widzenia jest po prostu nie możliwe do zrealizowania, oraz ciągłej obserwacji toku edukacji każdego ze studentów wnikając zarówno w aspekt uczelniany, jak i życie prywatne. Odrywając się jednak o marzeń, należy przejść do rzeczywistości i zaproponować rozwiązania, aby polepszyć działalność Akademickich Biur Karier, a co za tym idzie, los studentów i absolwentów studiów. 1. Przede wszystkim, należy zadbać o to aby Biura Karier były rozpropagowane wśród społeczności studenckiej, bowiem bez dotarcia do docelowej grupy, ich rola stanowczo zanika. 2. Trzeba stworzyć możliwość aby w biurach pracowali specjaliści zaangażowani w swoje zadania, a co za tym idzie, powinni być oni zatrudniani na podstawie umów na czas nieokreślony, które dają szansę na rozwój, a zarazem stwarzają poczucie bezpieczeństwa wśród pracowników. 3. Zwiększenia efektywności biurowych kadr można dokonać poprzez organizację szkoleń o tematyce doradztwa zawodowego. 4. Sieć współpracy biura z przedsiębiorstwami powinna być nieustannie rozszerzana, w celu zwiększenia oferty biura o nowe, ciekawe propozycje pracy. 5. Biura karier powinny być częściej angażowane w zadania takie jak: a) poradnictwo edukacyjne; b) organizacja zajęć dotyczących przedsiębiorczości, poruszania się po rynku pracy itp., które mogłyby być włączone w tok zajęć edukacyjnych. 6. Współpraca biur nie powinna ograniczać się jedynie do pracodawców lecz sięgać również do publicznych instytucji zajmujących się promocją zatrudnienia, jak na przykład Powiatowy Urząd Pracy. 7. Trzeba rozwijać promocję biur karier wśród pracodawców, niezależnie od tego czy wśród pracodawców są już pozytywnie oceniane czy tez nie. 8. Krokiem naprzód byłaby także rejestracja Biura Karier jako agencji zatrudnienia, gdyż ułatwiłoby to wzięcie udziału w działaniach dotyczących zatrudniania bezrobotnych absolwentów studiów poniżej 25. roku życia. Możliwość rozwoju Biura Karier oferują swą pomoc na różnych szczeblach rozwoju zawodowego, jednak liczba osób, które decydują się na skorzystanie z ich usług jest stosunkowo niska. Często wynika to z niechęci do tego typu instytucji lub posiadania ograniczonej wiedzy na jej temat. Być może prawidłowym rozwiązaniem tego problemu byłoby poprawienie relacji w kontaktach biuro-klient (przedsiębiorca-biuro-uczelnia-student) i przeprowadzenie kampanii społecznej, mającej na celu uświadomienie studentom oraz absolwentom szkół wyższych, że owe organizacje istnieją właśnie dla ich pożytku. Akademickie Biura Karier nie są jeszcze szczególnie popularne wśród grona studentów, ale przewiduje się, że w ciągu najbliższych kilku lat ich rola powinna wzrosnąć. Naszym zdaniem, oferta ABK jest wystarczająca na ten stan, ale jeżeli chodzi o poprawę stosunków, a przede wszystkim rozwój, rodzi się potrzeba zwiększenia „klientów” czyli studentów zainteresowanych współpracą, korzystaniem z doradztwa zawodowego, czy też różnego rodzaju szkoleń. W innym przypadku, zamiast progresu, o jakim marzy każda instytucja może nastąpić stagnacja, która następnie przerodzi się w regres, prowadzący do całkowitego spadku zainteresowania inwestorów i potencjalnych pracodawców współpracą z uczelnią i studentami. Warto wspomnieć także o tym, jak istotną rolę odgrywa kadra pracowników, zajmująca się monitorowaniem działań zawodowych, a przede wszystkim osiągnięć absolwentów, którym udało się wejść na rynek pracy. Opierając się na tych badaniach, są w stanie zaobserwować konkretne tendencje, a co za tym idzie, wykreować wymagany profil kształcenia na kolejne lata. KOMENTARZE Katarzyna Chmielewska Zgadzam się z autorami, że Biurom Karier potrzebna jest pewnego rodzaju kampania społeczna. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez grupę wiele studentów nie wie o istnieniu takiej instytucji przy uniwersytecie. Dobrym pomysłem jest włączenie do nauczania kursu o poruszaniu się na rynku pracy. Przeprowadzenie takich krótkich zajęć pod koniec pierwszego roku znacznie ułatwiłoby studentom późniejsze przygotowanie się do poszukiwania praktyk i pracy. Wiktoria KUŹNIAK, Patrycja WĘDZEL, Paulina WITKOWSKA Czy praktyki zawodowe mają sens? Studia stacjonarne oferują swoim studentom szeroki wachlarz przedmiotów, które mają przygotować ich do wkroczenia w życie placówek zawodowych, które wybiorą w przyszłości. Wielu pracodawców kładzie jednak nacisk przede wszystkim na zdobyte w czasie studiów doświadczenie. Studenci mogą wybierać spośród wielu ofert, przygotowywanych przez przeróżne firmy, a staże, często nawet bezpłatne, mogą być znaczącą pozycją w CV dobrze zapowiadającego się pracownika. W środowisku studenckim toczy się jednak dyskusja, które z oferowanych praktyk mają istotne znaczenie i które realnie przygotowują do wykonywania preferowanego zawodu. Nie każda oferta będzie równie atrakcyjna dla przyszłego dziennikarza co dla prawnika lub biotechnologa. Należy więc uważnie przyjrzeć się zakresowi zadań, które będziemy wykonywać w czasie praktyk. Dobra praktyka studencka nie jest bowiem stratą czasu. Pozwala zyskać cenne doświadczenie, nowe umiejętności, a przede wszystkim nawiązać znajomości i kontakty, które mogą okazać się kluczowe, podczas szukania wymarzonej pracy w przyszłości. Duża grupa studentów wybiera więc samodzielne szukanie praktyk, które będą niepowtarzalne i wyjątkowe. Studenci z mniejszych miast takich jak Opole, które to miasto często nie zaspokaja wymagań studentów wobec praktyk, próbują szukać ich w dużych miastach takich jak Warszawa czy Kraków. Dopiero tam znajdują praktyki, które zdają się stuprocentowo odpowiadać ich potrzebom i być najlepszą okazją do nauki zawodu. Jak jest obecnie? Uniwersytet Opolski i Instytut Politologii szkolą studentów, którzy mogą pracować później w mediach takich jak prasa, radio i telewizja, a także w nowych mediach i placówkach medialnych czy agencjach reklamowych. Przyszli dziennikarze czy politolodzy mogą jednak wybierać z jeszcze szerszej oferty pracy, mogą zajmować stanowiska w przeróżnych placówkach jako rzecznicy czy specjaliści od marketingu. Instytut Politologii stara się wypuszczać na rynek pracy absolwentów, którzy od razu są gotowi podjąć pracę w zawodzie. Oprócz wiedzy teoretycznej duży nacisk kładzie się także na kształtowanie umiejętności praktycznych, oferując takie przedmioty jak gatunki dziennikarskie oraz oczywiście propozycje satysfakcjonujących praktyk dydaktycznych. Studenci Uniwersytetu Opolskiego mogą sami postarać się o praktyki w trybie dziennym i zdalnym lub zasięgnąć rady wykładowców w czasie konsultacji. Dobrze wykwalifikowani pracownicy Instytutu Politologii mogą nakierować studentów swojego instytutu i zorientować się jakie staże będą dostosowane do potrzeb i oczekiwań studenta. A praktyki, które będą przynosić satysfakcję, mogą zaowocować nawet przyszłym zatrudnieniem studenta w tej samej placówce. Instytut Politologii podpisał umowy współpracy z wieloma lokalnymi redakcjami, w których studenci mogą znaleźć przyszłe miejsce praktyk. Są to między innymi takie placówki jak Radio Opole, „Nowa Trybuna Opolska”, „Polska Gazeta Wrocławska”, TVP 3 Opole, Opolska TV, Wiadomości24.pl. W Uniwersytecie Opolskim działa aktywnie Akademickie Centrum Karier, które pomaga studentom szukać staży, praktyk i pracy w kraju oraz za granicą. Centrum organizuje także ciekawe szkolenia i warsztaty, które mogą być skuteczną nauką zawodu. Dzięki doradztwu zawodowemu, studenci mogą odkryć, jakie praktyki będą dla nich najodpowiedniejsze, a na stronie internetowej Akademickiego Centrum Karier wciąż pojawiają się nowe oferty pracy. Do głównych celów tej instytucji należy przede wszystkim skuteczna promocja na rynku pracy oraz wśród przyszłych pracodawców. Wpływa to na aktywny rozwój zawodowych kwalifikacji studentów oraz ich atrakcyjność w oczach potencjalnych pracodawców. Oprócz praktyk obowiązkowych, przewidzianych przez Uniwersytet, każdy student może odbyć praktyki dodatkowe. Każda nowa pozycja, którą można wpisać w CV, wydaje się istotna podczas szukania pracy. Wiele studentów dziennikarstwa, stara się działać w nowych mediach, publikować felietony, prowadzić bloga czy współtworzyć serwisy internetowe. Taka działalność pozwala im nie tylko kształtować zdolności pisarskie, ale także umiejętność obserwacji świata i aktywnego uczestnictwa w dowolnym przedsięwzięciu, które wymaga poświęcenia, czasu oraz wkładu własnego. Taki student pokazuje więc przyszłemu pracodawcy, że cechu charakteru takie jak "pracowity" i "kreatywny", które tak często wpisuje się bez odniesienia do curriculum vitae, naprawdę dotyczą konkretnego studenta. A jakie znaczenie, w rozwoju naszej przyszłej kariery mają zajęcia dydaktyczne prowadzone w Instytucie Politologii? Nasi koledzy zgodnie twierdzą, że większość przedmiotów nastawiona jest głównie na naukę teorii, która być może nie jest tak potrzebna, jak przedmioty typu "Gatunki dziennikarskie", gdzie uczyliśmy się pisać felieton czy reportaż, a głównym warunkiem zaliczenia tegoż przedmiotu było wykonanie czasochłonnego reportażu, który wymagał od nas wkładu i zaangażowania. Przedmioty, które składają się na nasz plan zajęć, w opinii naszych kolegów, winny być bardziej przydatne, uczyć nas obchodzenia się z kamerą, piórem czy radiem. Czy praktyki zawodowe mają więc sens? Opole, jako mniejsze miasto, stara się przyciągnąć studentów do swoich placówek. Bierze się to stąd, że młodzi ludzie ciągną do wielkich miast, które wydają się obfitować w możliwości zatrudnienia. Przeprowadzając research wśród znajomych studentów, większość z nich odpowiedziało "nie" na postawione pytanie: "Czy Opole stwarza miejsca pracy dla absolwentów uczelni wyższych?". Prowokuje to do refleksji, czy kończąc studia i chcąc pozostać w mieście, będziemy mieć gdzie pracować. Opole próbuje zachęcać studentów, poprzez finansowanie praktyk dydaktycznych. Dla wielu młodych ludzi, perspektywa płatnego stażu i możliwości zatrudnienia to czynniki, które najbardziej zachęcają do odbycia praktyk w danym miejscu. Praktyki – zmora studentów, chociaż nie dla tych którzy mają w swoim mieście ogromny wybór, wiele propozycji i ciekawych miejsc na ich odbycie. Opole nie jest jednym z najlepszych miejsc, niestety. Większość z naszych znajomych woli je „odbębnić” w swoim mieście lub spróbować w stolicy czy nawet poza granicami Polski, ale nie w Opolu. Pytając bliskich z naszych rodzinnych miejscowościach o opolskie media, czyli miejsca w których mogłybyśmy odbyć praktykę studencką odpowiadali, że nie znają takiej gazety, o takim radiu nigdy nie słyszeli, lub coś im kiedyś przeszło przez uszy, ale nic zbytnio ciekawego. Więc pojawia się pytanie: Może lepiej gdzieś wyjechać? Spróbować w Warszawie, czy Krakowie, być może się uda? Przecież każdy marzy o ciekawych praktykach, które bez wstydu mógłby wpisać w CV i przy okazji pochwalić się znajomym. Dzięki temu czeka nas lepszy start w dorosłe życie, lepsze stanowisko i może nawet sława, kto wie. Większość studentów również uważa, że to strata czasu, że i tak się nic nie nauczy, nic nie zarobi, więc po co to komu do szczęścia potrzebne. Jeżeli idzie tam po to, żeby podawać kawę stałym pracownikom, kserować dokumenty czy robić jakieś zbędne rzeczy, które i tak mu w życiu nie będą potrzebne to sprawa jest jasna, po co to komu, ale jeżeli pracodawca jest chętny nauczyć studenta przydatnych w jego przyszłej pracy rzeczy to te praktyki nabierają całkiem innego kształtu. Od razu chce się mu wstawać na 7 rano do miejsca odbywanych praktyk, wgłębia się w życie gazety czy radia, poświęca się dla ich dobra to wtedy może być dumny z poświęconego czasu, który większość uważa za stracony. Ważne więc jest podejście pracodawcy do studenta, jeżeli on jest w porządku to i student wychodzi z głową pełną pomysłów i uśmiechem na twarzy z praktyk. Na praktyki w Opolu być może nie jest aż tak trudno się dostać, ale czy praktyki w NTO czy w Radiu Opole są szczytem marzeń dla większości studentów? Tym bardziej, że niewiele można na nich się nauczyć. Jednak dużej liczbie osób zależy jedynie na zaliczeniu praktyk, obojętnie gdzie byleby szybko i bezproblemowo otrzymać potwierdzenie ich odbycia. Takie osoby po zakończeniu praktyk nic z nich nie wynoszą, nie zdobywają nowych doświadczeń ani wiedzy przygotowującej do odbywanej w przyszłości roli dziennikarza. Prawdą jest, że aby móc bardziej się rozwinąć trzeba wyjechać poza granice Opola do większego miasta, które da więcej możliwości. Praktyki we Wrocławiu czy w Warszawie mogą wnieść nowe doświadczenia oraz ułatwić nam w przyszłości znalezienie pracy w zawodzie. Od nas samych zależy w której z tych dwóch grup osób sie znajdziemy. Czy nasze ambicje zmotywują nas do wyjazdu i być może odbycia praktyk, które będą spełnieniem naszych marzeń; czy może jednak zdecydujemy się zostać w Opolu, które na razie nie daje nam zbyt wielu możliwości, ale może to właśnie my przyczynimy się do innowacji i pokażemy, że jednak warto było tu zostać i związać z tym miastem swoją przyszłość. Jak być powinno? Być może władze Opola powinny kłaść większy nacisk na troskę o swoich studentów. Dobrym rozwiązaniem, nawet dla obu stron, byłoby finansowanie ciekawych i przydatnych praktyk w mieście. Dla studentów, rzecz jasna, byłaby to możliwość zdobycia doświadczenia, a dla miasta, być może, możliwość zatrzymania wykształconych ludzi w swoich granicach. Sytuacja ta mogłaby się przyczynić do rozwoju miejscowości, wykwalifikowani studenci różnych dziedzin mogliby później pracować w lokalnych firmach i placówkach, aktywnie przyczyniać się do promocji i rozwoju Opola. Jednocześnie, warto byłoby się także skupić na jakości owych praktyk, nie tylko na chęci zdobycia potwierdzenia ich odbycia. Jak owe praktyki powinny wyglądać? Powinny nieść obopólne korzyści zarówno dla praktykanta jak i zatrudniającego. Benefitami studentów byłoby doświadczenie i możliwość poznania zawodu od praktycznej strony, dla zatrudniającego, możliwość zyskania nowego, świeżego punktu widzenia ze strony młodych, aktywnych studentów. Praktyki powinny być elementem, który przyda nam się w realizacji kariery zawodowej, a metody przekazywania wiedzy winny być dostosowane do naszych potrzeb oraz oczekiwań przyszłych pracodawców. Z kolei zajęcia prowadzona na naszym Instytucie, w opinii naszej i naszych kolegów, mogłyby być bardziej zorientowane na praktykę zawodu. Obok równie ważnych zajęć teoretycznych, które mają nauczyć nas samodzielnego myślenia i umiejętności wygłaszania opinii na każdy temat, wielu z nas marzą się także ciekawe warsztaty w radiu, telewizji, gazecie czy internecie. Umiejętności nabyte na takich zajęciach mogłyby okazać się kluczowe w realizacji kariery. Wypada więc zadać sobie proste, aczkolwiek znaczące pytanie - Czy praktyki zawodowe w ogóle mają sens? Czy o ich jakości decyduje miasto ich odbycia, a może nasze chęci i zaradność w ich poszukiwaniu? Podsumowując, wychodzi na to, że praktyki studenckie zdaniem większości studentów to strata czasu, oraz coś mało przydatnego dla naszego życia. Albo robimy to byleby tylko mieć je zaliczone albo (opcja, którą podejmuje dużo mniejsza część studentów) szukamy placówek sławnych na skalę krajową a nawet światową, które wiele by nas nauczyły i byłyby mocnym punktem w CV. KOMENTARZE Anna Gauza Zgadzam się z Autorkami tekstu „Czy praktyki zawodowe mają sens?” , że praktyki mogą być cennym źródłem zdobycia doświadczenia, jednak dlaczego studenci robią praktyki dlatego, że muszą, a nie dlatego, że chcą? Dodatkowo popieram stwierdzenie większości studentów, że praktyki niczego nie uczą, a dodatkowo zaznaczę, że panuje stereotyp, iż jest to tylko wykorzystywanie studentów jako taniej siły roboczej. Alina FLORA, Ilona FLORA – Praktyki zawodowe – sposób realizacji w Uniwersytecie Opolskim; Współczesny rynek pracy zmienia modele zatrudnienia, a zatem wymaga od studentów aktywności, konkurencyjności, samorozwoju, samodzielnego nabywania kompetencji zawodowych jeszcze w trakcie studiów. Studenci muszą dysponować wielką ilością wiedzy ogólnej, wiedzy o rynku pracy, kompetencji społecznych, powinni rozwijać swoje silne strony i umieć je rozpoznać. Każdy student na Uniwersytecie Opolskim musi odbyć praktyki. Studenci nie są zobligowani do odbywania praktyk od pierwszego roku studiów. Jak wpłynie wybór praktyk na przyszłą karierę, jak Uniwersytet Opolski zabezpiecza studentów praktykami, oraz inne poszczególne elementy składające strukturę organizacji praktyk zawodowych na Uniwersytecie Opolskim, oraz ich wpływ na przyszłe sukcesy zawodowe studentów i absolwentów Uniwersytetu Opolskiego są opisane niżej. Na Uniwersytecie Opolskim zasady odbywania praktyk studenckich regulują: 1. Rozporządzenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 12 lipca 2007 r. w sprawie standardów kształcenia dla poszczególnych kierunków oraz poziomów kształcenia, a także trybu tworzenia i warunków, jakie musi spełniać Uczelnia, by prowadzić studia międzykierunkowe oraz makrokierunki; 2. Rozporządzenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 17 stycznia 2012 r. w sprawie standardów kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu nauczyciela; 3. plany studiów zatwierdzone przez Rady Wydziałów - zgodne ze standardami kształcenia na poszczególnych kierunkach studiów; 4. instrukcje ws. organizacji przebiegu praktyk przygotowywane przez koordynatorów praktyk w wydziale/instytucie/katedrze. Jednostką zajmującą się organizacją obowiązkowych praktyk studenckich na Uniwersytecie Opolskim jest Zakład Praktyk istniejący w strukturze Centrum Edukacji Ustawicznej Uniwersytetu Opolskiego56. Zakład Praktyk współpracuje z Biurem ds. Badań Naukowych i Współpracy z Zagranicą Uniwersytetu Opolskiego przy realizacji praktyk 56 1- pkt.1 § 2, Załącznik nr 1 do Regulaminu Uniwersyteckiego Centrum Edukacji Ustawicznej, Regulamin Zakładu Praktyk oraz organizacji obowiązkowych praktyk studenckich. studenckich w ramach Programu Erasmus. Dyrektor Centrum Edukacji Ustawicznej UO może wyrazić zgodę na odbycie praktyk za granicą, jeżeli jej program spełnia wymagania wynikające z planu studiów. Praktyki zawodowe student może znaleźć samodzielnie, nie korzystając z pomocy Zakładu Praktyk, lecz powinien on pobrać Skierowanie na praktykę w Zakładzie Praktyk przed ich odbywaniem. Zgodnie z wynikami badania „Aktywność zawodowa i elementy kapitału kariery studentów studiów stacjonarnych Uniwersytetu Opolskiego”57 najwięcej osób odbywa praktykę obowiązkową na II roku studiów II stopnia (92,4%). Na I roku studiów I stopnia praktykę obowiązkową odbywają 11,5% studentów. Tylko 7,7% z zapytanych studentów UO podjęło praktykę dodatkową, z tej grupy 56,3% studentów oceniło ją jako zdecydowanie zgodną z kierunkiem kształcenia, 23,4% jako raczej zgodną, 6,3% nie potrafiło ocenić zgodności, 7,8% jako raczej niezgodną, 6,3% jako zdecydowanie niezgodną. Ilość osób Rok studiów odbywających praktykę zawodową [%] I rok studiów I stopnia II rok studiów I stopnia III rok studiów I stopnia Średnia ilość godzin odbywanych praktyk obowiązkowych Odchylenie standardowe Max Min 11,5 101,15 96,33 380 20 33,9 64,60 40,68 240 10 86,9 117,87 63,85 310 5 91,9 139,63 70,37 320 30 92,4 122,89 74,86 320 30 I rok studiów II stopnia/ IV rok studiów jednolitych II rok studiów II stopnia/ V rok studiów jednolitych Tabela 1. Procent osób odbywających praktykę obowiązkową i średnia liczba godzin praktyki z podziałem na rok studiów (wg badań „Aktywność zawodowa i elementy kapitału kariery studentów studiów stacjonarnych Uniwersytetu Opolskiego”). 57 przeprowadzili: mgr Gabriela Plencler-Borecka i mgr Łukasz Borecki Przeprowadzone przez nas badanie w grudniu 2014 roku wśród studentów Uniwersytetu Opolskiego pokazało, iż 50% studentów, którzy już odbyli praktykę zawodową, oceniają ją jako zdecydowanie zgodną z kierunkiem kształcenia, 37,5% oceniło ją jako raczej zgodną. Nie potrafiło ocenić zgodności odbytych praktyk z kierunkiem studiów 12.5% ankietowanych (Wykres 1). Zgodność odbytej praktyki z kierunkiem kształcenia (UO, 2014) Zdecydowanie zgodna Raczej zgodna Nie potrafiło ocenić zgodności 13% 50% 37% Wykres 1. Podczas praktyki studenci powinni nabywać nawyki praktyczne, wykorzystując zdobytą na studiach wiedzę. Stopień jej wykorzystania ankietowani ocenili w 5,5 stopni z 10 możliwych. Jeśli wziąć pod uwagę procent studentów, którzy określili podjętą praktykę, jako zdecydowanie zgodną (50%) i raczej zgodną (37,5%) z kierunkiem kształcenia, można wywnioskować, że poziom przydatności wiedzy otrzymanej na studiach UO dla maksymalnie pożytecznego odbywania praktyk zawodowych jest średni. W 2014 roku ze wszystkich ankietowanych przez nas studentów tylko 25.8% już odbyło praktykę zawodową. Większość zapytanych studentów są teraz na II roku studiów, więc jeszcze mają czas na praktykę, ale już teraz się zastanawiają nad miejscem, w którym chcą ją odbyć. Traktują tę sprawę poważnie, bo uważają, że wybór praktyk wpłynie na ich karierę zawodową (77,4%). To, jak studenci oceniają wpływ wybranej praktyki na ich przyszłą karierę zawodową, przedstawia Wykres 2. Uważasz, że wybór praktyk wpłynie na twoją przyszłą karierę zawodową? (UO, 2014) Zdecydowanie nie Zdecydowanie tak 3% 3% Raczej nie 6% Nie wiem 14% Raczej tak 74% Wykres 2. 43,5% ankietowanych, którzy jeszcze nie odbyli praktykę, przyznali się do tego, że na ich wybór miejsca praktyki wpłynie jego popularność i prestiż. Szukając praktyki w „słynnym” miejscu część z nich świadomie wybiera głośną nazwę zamiast dobrych umiejętności i prawdziwej praktyki w jakimś mało znanym miejscu, gdzie nie będą tylko „kelnerami”. W większości studenci, którzy planują praktykę, pod czas poszukiwania miejsca praktyk chcą zwrócić uwagę na : • prestiż organizacji, jej rozwój i możliwości, jakie może przynieść, łącznie z perspektywami znalezienia pracy z wysokim wynagrodzeniem w przyszłości (ok. 38,5%); • lokalizacja blisko domu (ok. 23%); • możliwości zdobycia doświadczenia (ok. 7,7%); • możliwość późniejszego zatrudnienia w tej organizacji (ok. 15,4%); • zgodność wykonywanych zadań z kierunkiem studiów (ok. 7,7%); • zgodność z zainteresowaniami (ok. 7,7%). Ci, którzy już zaliczyli praktykę, zwracali uwagę na: • lokalizację organizacji (ok. 37,5%); • wykorzystanie wiedzy w praktyce (ok. 25%); • możliwość zdobycia potrzebnej wiedzy (ok. 12,5%); • rodzaj wykonywanych praktyk (ok. 12,5%); • możliwość późniejszego zatrudnienia w tej organizacji (ok. 12,5%). 16% studentów uważa, że praktyki to tylko formalność. Tylko 12,5% ankietowanych, którzy odbyli praktykę, przyznają się, że na ich wybór wpłynęła popularność miejsca. Ilość nowej wiedzy i umiejętności zdobytych pod czas praktyki oceniono w 5 punktów z 10 możliwych. Zgodnie z zadaniami, wykonywanymi na praktyce, podjętą praktykę było oceniono, jako raczej zgodną z kierunkiem kształcenia. Poszukując praktykę, 74% studentów planuje szukać ją w wymarzonym miejscu przyszłej pracy, Z nich tylko 82,4% uważa, że miejsce pracy wpłynie na przyszłą karierę zawodową. Więc 17,6% studentów, którzy planują szukać praktykę w wymarzonym miejscu przyszłej pracy, nie są przekonani do tego, że praktyki odgrywają ważną rolę w przyszłej karierze zawodowej. Spośród studentów, którzy już odbyli praktykę zawodową 62,5% poszukiwało ją w wymarzonym miejscu pracy. Z nich zdecydowana większość (ok. 100%) uważa, że to wpłynie na ich przyszłą karierę zawodową. 16,6% studentów, którzy już zaliczyli praktykę, uważając, że wybór praktyk wpłynie na ich karierę, wszystko jedno nie szukali praktyki w miejscu wymarzonej pracy. 54,8% wszystkich ankietowanych sądzi, że Uniwersytet Opolski może zorganizować dobre praktyki zawodowe. Z kolei z nich58 29,4% to są osoby, które już odbyli praktykę (40% - osoby, które już odbyli praktykę, uważają, że UO może zorganizować dobre praktyki zawodowe i korzystali z pomocy uniwersytetu podczas ich poszukiwania). To znaczy, że mimo tego, iż połowa studentów jest przekonana, że UO znajdzie dla nich dobre praktyki, korzysta z tej pomocy tylko część studentów (53%). 45,2% studentów, którzy wzięli udział w sondażu, myślą, że UO nie jest w stanie zorganizować dobre praktyki zawodowe, ale 33,3% z nich wszystko jedno planuje skorzystać lub skorzystali już z pomocy uniwersytetu, co oznacza, że prawie każdy szósty student na UO59 świadomie skazuje siebie lub już odbył „złe” praktyki. 60% z nich wybrało takie praktyki, będąc przekonanym, że wybór praktyk wpłynie na przyszłą karierę zawodową. Wśród studentów, którzy już odbyli praktykę i korzystali z pomocy UO, jest 25% ankietowanych. Planuje korzystać z tej pomocy 52% studentów, którzy jeszcze nie odbyli praktykę. Taka duża ilość osób, którzy wiedząc, że praktyki mogą mocno wpłynąć na przyszłą karierę zawodową, wszystko jedno wybierają „złe” praktyki świadczy o tym, że studenci nie zastanawiają się poważnie nad wyborem praktyk. To trzeba zmieniać. Opierając się na tych danych, można wnioskować o tym, że studenci będąc świadomi tego, że UO może zorganizować dobre praktyki, nie korzystają z pomocy i wybierają „złe” praktyki. To świadczy, że studenci jeszcze na początku swojej kariery zawodowej popełniają błąd w tworzeniu własnego wizerunku zawodowego. Jednym ze sposobów zwiększenia własnej atrakcyjności i rozszerzenia CV mogą być praktyki nieobowiązkowe. Odbywa ich tylko 7,7% studentów naszej uczelni60. Wśród studentów 44,6% praktykę nieobowiązkową odbywa podczas wakacji, 41,5% podczas roku akademickiego, 13,8% w trakcie całego roku kalendarzowego61. 58 Liczbę osób przekonanych, że UO może zorganizować dobre praktyki zawodowe uznano za 100%. Blisko 1/6 przepytanych studentów UO 60 Wg. badania „Aktywność zawodowa i elementy kapitału kariery studentów studiów stacjonarnych Uniwersytetu Opolskiego”. 59 Praktyli nieobowiązkowe (UO, 2011) 50 40 30 20 10 0 Pod czas wakacji W trakcie roku akademickiego W trakcie całego roky kalendarzowego Wykres 3. Niestety, nie można żżna z góry dokładnie przewidzieć, przewidziećć, w jakie umiejętności umiejęę ś należy ż wyposażyć ż ć człowieka, aby stworzyćć mu szansęę kariery zawodowej. To, na co najbardziej zwracająą uwagęę pracodawcy, szczególnie u młodych ludzi, to umiejętność umiejęętność ść pracy w zespole, inicjatywa i umiejętność ę ść realizowania postawionych sobie celów, kreatywność oraz umiejętność ę ść znajdowania szybkich rozwiązań rozwiąą ń problemów. Coraz częściej ęściej ęś teżż zwraca sięę uwagęę na posiadanie przez absolwenta pewnego doświadczenia dośświadczenia zawodowego. Zmienia Zmi się model beztroskiego studenta, który okres studiów traktuje tylko jak dobrą przygodę. ę Dla wielu młodych ludzi studia to czas kształcenia, zdobywania doświadczeń dośświadczeńń zawodowych, odbywania wartościowych śściowych praktyk, angażowanie angażż sięę w wolontariat. W szybko zmieniającej zmi sięę rzeczywistości śści rynkowej dyplom ukończenia ukoń ń wyższej ższej ż uczelni staje sięę niezwykle powszechny. Absolwent musi więc więę wygraćć swe miejsce pracy dodatkowymi umiejętnościami, umiejęę ś kwalifikacjami oraz posiadanym już doświadczeniem ś zawodowym. Powstaje wrażenie,, żże studenci UO nie sąą świadomi, ś czego oczekuje od nich pracodawca i czego szuka, dlatego nie mogąą sięę dostosowaćć do tych wymóg. Niewiele studentów podczas pod studiów próbuje zwiększyć ę ć swojąą atrakcyjność na rynku pracy. Tylko mała część ęść absolwentów może moż pochwalićć sięę tym, że dostosowali się do tych wymogów. Potwierdzająą to obserwacje, obserwacje że chociaż na UO prężnie ężnie działają koła naukowe, organizację studenckie, sąą inne miejsca dla samorozwoju i doskonalenia umiejętności, umieję ś nasi studenci nie są nimi zainteresowani, zainteresowani podobnie jak udziałem w dodatkowych szkoleniach, które organizuje m.in. Biuro Karier. 61 Wg. badania „Aktywność ść zawodowa i elementy kapitału kariery studentów studiów stacjonarnych Uniwersytetu Opolskiego”. Alicja HOLIK, Aleksandra MARCHEWKA, Olga WIDULIŃSKA Dydaktyka na + i – Chęć pozyskiwania wiedzy przez człowieka towarzyszyła mu od dawna. Samo słowo „Dydaktyka” ma pochodzenie greckie i jest połączeniem paru słów – didaskaleion (szkoła, klasa), didasko (uczyć się) i didaktikos (wyuczony). W XVI wieku uważano, że dydaktyka sama w sobie to sztuka nauczania i wychowania. Mijały wieki, nauka stawała się czymś elitarnym, zapewniającym dobrobyt w przyszłości. I zostało tak do dziś. Zmieniło się tylko postrzeganie żaków przez społeczeństwo. Ukończenie uniwersytetu nie stanowi już w większości przypadkach czegoś 'ponad' resztę. Jedno jest pewne – cel pozostaje taki sam. Dydaktykę podzielono kiedyś na naukę praktyczną i teoretyczną czy też ogólną i szczegółową. Każdy jej rodzaj dopełnia się nawzajem, sprawiając, że funkcjonują w symbiozie. A wszystko zaczęło się wraz z pierwszymi ludźmi na ziemi. Majowie oraz inne cywilizacje posiadali bardzo dokładną znajomość zjawisk zachodzących na niebie – orbit planetarnych, przewidzieli oni także zaćmienie słońca z 11 lipca 1991 roku. Podobnie Olmekowie, zamieszkujący tak zwaną Mezoamerykę znali kosmos. Świadczyły o tym przykładowo zawody będące połączeniem piłki nożnej i siatkówki. Prowizoryczna piłka miała symbolizować właśnie Słońce, które nie mogło upaść na ziemię. Wiedzieli, zatem o konsekwencjach, jakie wywołać może jego brak lub eksplozja. Abstrahując od gry, którą ulepszyli wspomniani wcześniej Majowie, którzy biegali po „boisku” z siekierkami i zaraz po meczu ścinali przeciwnikom głowy – dydaktyka istniała. Należało opracować taktykę, badano kąt, pod jakim powinna lecieć piłka. Majowie, Olmekowie i inne plemiona miały wśród swoich narodów mędrców, którzy stanowili dla większości wzór. Często przypisywano im boskie cechy, ich zdanie i decyzje uchodziły za niepodważalne. W dzisiejszych czasach rolę tę przejęli nauczyciele. Nie muszą już, co prawda biegać z siekierkami, aby skutecznie odrzucić argumenty jednostek im podległych, ale nadal uchodzą za autorytet. Dydaktyka spełniając swoje funkcje powinna zajmować się problemami, których nie poruszają inne nauki pedagogiczne - musi posiadać przedmiot badań. Jest nim całokształt procesu kształcenia, czyli nauczenia i uczenia się. Jak każda nauka ewoluuje, dostosowując się do nowych potrzeb środowiska. Na przełomie wieków, powstały także hybrydy tradycyjnego modelu. Samodzielne uczenie, niepołączone z nauczaniem przyjęło formę samokształcenia, które w dużej mierze wykorzystywane na etapie szkolnictwa wyższego. Nauczanie natomiast jest efektywne wtedy, kiedy prowadzi do przyswajania przez uczącego się określonej wiedzy. Stąd też jednym z najlepszych sposobów nauczania jest wyzwalanie w uczącym się odpowiednich, pozytywnych motywacji oraz zastosowanie funkcji kontrolnej w zakresie przyswajania wiedzy. Widzimy, zatem iż nauczanie, nie może przebiegać samodzielnie, gdyż w takiej sytuacji może zostać zastąpione przez samodzielne uczenie się. Istotną zasadą w procesie kształcenia jest świadomy i aktywy udział uczniów. Tu uwidacznia się rola nauczyciela, jako osoby, od które będzie zależeć przebieg zajęć. Jeśli jest zaangażowany w prowadzenie swoich zajęć i widać, iż tematy prowadzone przez niego naprawdę go interesują, wtedy same zajęcia przykuwają uwagę. Często w tradycyjnym modelu szkoły, można zauważyć, iż młodzieży narzuca się uczenie na pamięć, siedzenia cicho i przepisywania z tablicy. Z takim podejściem uczeń kieruje się zasadą zakuć, zdać, zapomnieć- a nie o to chodzi w procesie kształcenia. Niektórzy wyznają zasadę 4xZ, czyli zakuć, zdać, zapomnieć, zapić, ale to w pojedynczych przypadkach. Brak w tej metodzie aktywnego udziału w zajęciach i samodzielnego myślenia. Wtedy przedmiot obowiązkowy, ale traktowany przez wykładowcę w sposób hobbystyczny przyciąga większą uwagę. Kierując się zasadą aktywnego udziału uczniów, nauczyciel powinien zapoznać się z poziomem danej grupy, zbadać ich zainteresowania i poprzez nie dobrać odpowiedni sposób do maksymalnego przekazania wiedzy i przystosowania społecznego. Nauczyciel powinien w tym procesie przyjmować stanowisko przewodnika pokazującego aktualne zapotrzebowanie rynku oraz bariery, które zmuszają do ciągłego poszerzania swych horyzontów i umiejętności. Prócz takiej jednostki jak nauczyciel ważne jest zaangażowanie instytucji szkoły/ uczelni. Tworzenie projektów przeznaczonych dla uczniów na wszystkich etapach edukacji, które dają możliwość osiągnięcia sukcesu bądź odczucia smaku porażki. Istotne są także stypendia naukowe, ale także zaliczenia warunkowe, uzmysławiające, iż jesteśmy odpowiedzialni za własne czyny i owoce swej pracy. Uniwersytety często organizują spotkania z przedstawicielami rozmaitych organizacji rządowych i pozarządowych. Oprócz uzyskania zwolnienia z wykładu, mogą nabyć cenne wiadomości - tak, więc przyjemne z pożytecznym. Szczególnie ważna jest również chęć rozwijania swojej wiedzy i umiejętności na zajęciach dodatkowych i udzielanie się w instytucjach, które pozwalają rozwijać konkretne zainteresowania. Zawieramy znajomości, które w przyszłości mogą stać się nieocenione w podczas poszukiwania pracy. Modele i systemy nauczania mogą być różne, dostosowane powinny być od wieku uczniów. W szkole podstawowej poprzez zabawę i urozmaicony tok nauki, dostawanie pochwały czy nagrody za dobre wyniki lub na odwrót - nagany za złe, silnie motywuje nas do poznania podstaw wiedzy ogólnej. W gimnazjum jak i liceum mamy możliwość wybrania już kierunku, w którym chcielibyśmy działać w przyszłości. To ma swoje wady i zalety. Z jednej strony mamy możliwość podążania za wiedzą, która naprawdę może nas interesować, a z innej większość ludzi wybiera dany kierunek pod wpływem wyborów dokonywanych przez znajomych, tworzących najbliższe środowisko ucznia, chwilowego olśnienia, które utwierdza nas w przekonaniu, że wybór dokonany kilka miesięcy temu nie wiąże się z naszą przyszłością. Z studiami jest podobnie - to nasze wyniki z egzaminu maturalnego dokonują wyboru za nas. Od nas samych jak i stosunku do procesu kształcenia zależy dalsza kariera zawodowa. Ważną w tym rolę przypisuje się nauczycielom. To oni powinni wykształcić u podopiecznych parę zasad. Jedną z nich jest zasada systematyczności. Jej brak może okazać się nieodwracalny lub trudny do skorygowania w procesie kształcenia. Pozwala ona na efektywne poszerzanie wiedzy, która z racji czasowego usystematyzowania staje się trwała oraz elastyczna, możliwa do wykorzystania w praktyce. Systematyczność jest wpajana poprzez zadawanie prac domowych lub przeprowadzanie krótkich kartkówek czy wejściówek praktykowanych np. na Uniwersytecie Opolskim. Zadawanie prac domowych pozwala uczniom na rozwijanie swojej kreatywności i uczy również systematycznej pracy i wykorzystania pozyskanej wiedzy samodzielnie. To tez dobra lekcja wychowawcza. Wychowanek jest zobowiązany do wykonania danego zadania. W przypadku odmowy, równa się to z oceną niedostateczną. Oczywiście ta zasada inaczej będzie wdrążana w szkole podstawowej, a inaczej będzie wyglądać podczas nauki na studiach wyższych, gdzie od studenta podczas sprawdzania wiedzy oczekuje się rozbudowanych wypowiedzi w odpowiedniej formie. „Uczyć się przez działanie" to hasło propagowane przez J. Deweya. Podchodzenie do pewnych zagadnień bądź procesów poprzez czynności praktyczne przyczyniło się do wzrostu znaczenia metod opartych na działalności praktycznej dzieci i młodzieży w szkolnictwie. Istotne w procesie nauczania jest wdrążanie w system programowy możliwości poznania danych zagadnień czy tematów w praktyce. Tego typu zajęć nie można poprowadzić bez równoczesnego udziału metod werbalnych (słownych), a forma zajęć praktycznych dostosowana zostaje zazwyczaj do wieku uczniów i potrzeb. Można wyróżnić tu dwie metody: laboratoryjną oraz zajęć praktycznych. Ta pierwsza charakteryzuje się tym, iż wychowankowie indywidualnie bądź w grupach dokonują różnych eksperymentów. Sami mogą doświadczyć, zaobserwować i wyciągnąć wnioski z przeprowadzonych badań. Różni się od pracy z podręcznikiem szczególnie tym, iż wiedza, jaką uzyskają podczas tego typu zająć jest trwalsza i operatywniejsza. Praktyczna metoda nauczania dotyczy niestety głównie lekcji warsztatowych, gdzie młodzi uczą się obróbki drewna, metali czy innych materiałów. Zajęcia z „majsterkowania” są popularne głównie w innych krajach np. skandynawskich. System ten zdaje tam egzamin z pozytywnym wynikiem i ułatwia start w dorosłe życie. Do tego typu zajęć należy również zaliczyć zajęcia warsztatowe z rysunku technicznego czy obsługę różnego rodzaju maszyn. Takie zajęcia są zdecydowanym plusem w procesie kształcenia. Przygotowują do wybranego zawodu i pozwala zapoznać się z słownictwem używanym w danym kręgu zawodowym. W Polsce przeprowadzane są głównie w szkołach zawodowych, o profilach powiązanych z przyszłym zawodem lub na studiach dualnych. Testowane obecnie przez kilka polskich uczelni. Pozwalają one na uzyskanie poza dyplomem szerokiego wachlarza doświadczeń, który ma na celu ułatwienie oraz zdobycie w przyszłości pracy na wysokich, odpowiedzialnych stanowiskach. Wspomniana już wcześniej metoda werbalna oparta jest na słowie. To jedna z najczęściej spotykanych metod dydaktycznych stosowanych przez nauczycieli. Zajęcia prowadzone są na kształt wykładu czy pracy z książką. Jedna z metod, które mają najprawdopodobniej nauczyć podopiecznych cierpliwości i szacunku do drugiego człowieka. Niestety w dużej części mało skuteczna. Wiedza, która jest przekazywana ustnie bądź pod postacią tekstu drukowanego często automatycznie i bezmyślnie przepisywana jest do notatników. Podobne praktyki, czyli jednoczesne wyświetlane prezentacje multimedialne i przekazywanie w tym samym momencie wiadomości. Rozkojarzony uczeń nie jest w stanie przyswoić zarówno wiedzy z czytnika jak i tej wykładanej przez profesora. Metodę tę można ulepszyć. Najpierw przeprowadzony wykład, a późniejsze uzupełnienie go prezentacją multimedialną utrwala przyswojone dotąd wiadomości. Często przez nauczycieli stosowana jest również metoda pracy zbiorowej. Jest to jednak jedna z kwestii spornych w dydaktyce. Źle podzielony materiał, niejednolity wkład pracy oraz podejście pojedynczych jednostek mogą przynieść negatywne skutki kształcenia, prowadzić do niesprawiedliwości i konfliktów w grupie. Może okazać się, iż poprzez złe pokierowanie grupą, brak siły przebicia lidera lub jego brak, materiał przygotowywany jest przez jedną osobą, a ten rodzaj pracy prowadzi do pasywności reszty grupy. Dobrze zorganizowany zespół, dzięki pracy zbiorowej uczy się podziału obowiązków, pokory wobec lidera, odpowiedzialności oraz kreatywności. Wszystkie metody kształcenia mają swoje plusy i minusy. Warto jest też samem się kształcić, Uczęszczać na zajęcia dodatkowe i udzielać się w innych instytucjach, które pozwalają rozwijać nasze zainteresowania. Dzięki takim doświadczeniom zyskać można wiedzę, która często przydaje nam się w życiu zawodowym. Zawieramy znajomości, które w przyszłości mogą stać się owocne. Na uczelniach wyższych oprócz szkoleń BHP i tych z zakresu udzielania pierwszej pomocy, mogłyby się pojawić w ofercie dydaktycznej zajęcia z podstawowych czynności jak szycie czy warsztaty w drewnie. W ankiecie przeprowadzonej przez naszą grupę62 ok. 60% studentów uważa, że zajęcia z przysposobienia bibliotecznego, warto zastąpić zajęciami dotyczącymi funkcjonowania uniwersytetu, czyli krótko mówiąc żargonem studenckim, „co i z czym się je”. Dotyczyć mogłyby organizacji roku akademickiego, kwestii związanych z systemem usos, kursami zmiennymi czy zajęciami z wychowania fizycznego. Wszystko po to, aby zabłąkani w murach swoich alma mater studenci, nie dręczyli pracowników dziekanatu czy opiekunów roku, wysyłając do nich minimum raz w tygodniu delegacji złożonych ze starostów i wice starostów roku. Uczenie jest nieodzownym i nieuniknionym elementem życia każdej jednostki. Pozwala realizować własne marzenia, podnosi poziom naszego życia, ułatwia funkcjonowanie w społeczeństwie. Prócz talentu i umiejętności to metody dydaktyczne, mogą okazać się jednym z kluczowych aspektów, towarzyszących człowiekowi podczas całego życia. Odpowiednio dobrane, dostosowane do wieku, potrafiące wzbudzić motywacje i własną świadomość zbliżają studentów do sukcesu. Nieprzemyślane, niedopracowane, a przede wszystkim skierowane do nieodpowiedniej grupy, są w stanie zaburzyć proces nauczania. Duża odpowiedzialność ciąży na wykładowcy/nauczycielu, który powinien odgrywać rolę swoistego przewodnika, wskazującego drogę nauki, oceniającego, uświadamiającego. Powinien odznaczać się sprawiedliwością, kreatywnością, pewnością siebie. Wracając do starożytnych cywilizacji, przewodnik duchowy powinien prowadzić plemię i wyznaczać mu ścieżkę rozwoju. Czy będą to siekierki, podręczniki, indeksy zależy od systemu panującego na danym terenie i kultury, ale ważne jest, aby kadra wykładowców i studentów Uniwersytetu Opolskiego i innych uczelni, nie budowała pomiędzy sobą barykady uniemożliwiającej kontakt i osiągnięcie porozumienia. Ważne też, aby nie chwyciła za topory, tylko nawzajem potrafiła słuchać i wspólnie udoskonalać ofertę dydaktyczną, aby żywot uczelni wyższych nie zakończył się wraz z nadejściem kolejnych pokoleń żaków. Współpraca i porozumienie to klucz do sukcesu i czynnik niwelujący minusy danego systemu dydaktycznego. KOMENTARZE 62 Przebadano grupę osób w wieku 19-25 lat w Opolu. Agata Fiszer Wartą uwagi jest część o sposobach nauczania, a konkretnie roli nauczyciela. Zgadzam się z autorkami, iż wykładowca jest ważnym czynnikiem w zainteresowaniu ucznia przedmiotem. Jeśli zajęcia prowadzone są z zaraźliwą pasją wpłynie to na słuchacza. Natomiast gdy wykłady nie budzą pozytywnej reakcji, może to spowodować wręcz rezygnacje studenta, gdyż jego oczekiwania nie krzyżują się z rzeczywistością. Uważam, że autorki słusznie poruszyły również kwestie zajęć dodatkowych typu szkolenie BHP. Szkolenie biblioteczne nie koniecznie zastąpiłabym szyciem czy warsztatami w drewnie, bo to mimo wszystko nie jest aż tak potrzebne na uczelni. Jednak pomysł z zajęciami dotyczącymi samego uniwersytetu - tj. organizacja roku akademickiego, sprawy związane z systemem usos itp.- jest dużo lepszy. Myślę, że to bardziej wskazane, gdyż dotyczy każdego studenta i każdego powinno zainteresować, choćby dla własnego dobra. Szymon KOPIEC, Filip SZCZĘCH, Marcin ZAKRZEWSKI Gazeta Studencka. Motywacje młodych ludzi do jej tworzenia wbrew tendencjom panującym na rynku medialnym Dzisiejszy świat można śmiało nazwać światem cyfrowym lub światem Internetu. Jeśli spojrzymy na prasę codzienną, tygodniki, miesięczniki etc. zauważymy, że każdy z nich ma również wersję elektroniczną. Wiele osób uważa, że w ciągu kilku lub kilkunastu lat cała prasa papierowa przeniesie się do sieci. Papierowe wersje znikną z półek sklepowych a nam pozostaną jedynie stare wydania archiwalne. Zaczątkiem naszej pracy było przeprowadzenie ankiety wśród studentów Uniwersytetu Opolskiego, zadaliśmy im jedno, proste pytanie – „z czym kojarzą Ci się media studenckie?”. Wyniki były zadziwiające i jakże odbiegające od realiów, aż 80% ankietowanych odpowiedziała, że z gazetą. Następuje tutaj dość duży paradoks, z jednej strony obserwujemy ciągle spadające słupki sprzedaży dużych tytułów prasowych z drugiej zaś, wyniki badania wskazują, że kondycja słowa pisanego ma się całkiem dobrze. Nakład wyżej wspomnianej GS wynosi 500 sztuk na numer, którego druk sponsorowany jest przez Dział Promocji Uniwersytetu Opolskiego. Do tego dochodzi wydanie elektroniczne zamieszczane na stronie http://gs.uni.opole.pl oraz udostępniane jest na Facebooku poprzez dziennikarzy, wersja papierowa rozkładana jest w poszczególnych instytutach UO oraz okolicznych kawiarniach gdzie brać studencka uczęszcza. Nie jesteśmy więc w stanie stwierdzić, jakie jest rzeczywiste czytelnictwo, ale jeżeli założymy, że cały nakład zostaje rozdany (w instytutach po kilku dniach już nie ma egzemplarzy) a do tego dodamy odbiorców internetowych to wyjdzie nam na pewno ponad 500 potencjalnych odbiorców, co przy 8614 studentów (stan na 2008 r. – tendencja spadkowa) daje dość dobry wynik, szczególnie biorąc pod uwagę dane mówiące o sprzedaży prasy codziennej w Polsce z roku 2013, która wynosiła 1,6 mln przy 38,53 miliona ludności w kraju. Drugim krokiem, który podjęliśmy były rozmowy z dwiema dziennikarkami (anonimowe) GS oraz redaktor naczelną Aleksandrą Markiw. Dziewczyny opowiedziały nam pokrótce dlaczego są w gazecie, co im daje oraz opowiedziały o podejmowanych działaniach. Czy gazeta studencka, może stać się źródłem wspaniałych dziennikarzy, którzy będą wiązać swoją przyszłość z pisaniem? A może inne media studenckie nie są tak rozwojowe jak gazeta wydawana przez studentów? Gazeta Studencka, Radio Sygnały oraz Telewizja SETA. Trzy główne media studenckie, które funkcjonują przy Uniwersytecie Opolskim. Postanowiliśmy zbadać czy Gazeta Studencka ma szanse, jako najstarsza forma medialna przeciwstawić się mediom cyfrowym. Przeprowadziliśmy analizę działań i postaw studentów na podstawie wywiadów z osobami pracującymi w Gazecie Studenckiej. Z rozmów tych wynika, że pomimo ewidentnego kryzysu mediów drukowanych, Gazeta Studencka, a właściwie ludzie ją tworzący mają się dobrze i ani myślą rezygnować z udziału w tym przedsięwzięciu. Tworzenie Gazety Studenckiej, w przekonaniu członków redakcji, okazuje się być przydatnym doświadczeniem w kontekście dalszej pracy zawodowej, i to nie tylko ze względu na rozwijanie warsztatu dziennikarskiego, ale może nawet przede wszystkim naukę punktualności, sumienności, pracy w zespole i pełnego zaangażowania w wykonywaną pracę, cech, których poszukuje dzisiaj każdy pracodawca, niezależnie od branży. Gazeta Studencka w obliczu wcześniej wspomnianego kryzysu mediów drukowanych także radzi sobie dobrze, można nawet powiedzieć, że kryzys ten otworzył przed twórcami gazety nowe możliwości, pojawiły się wydania internetowe i pdf, co z kolei pociągnęło za sobą większy odzew ze strony czytelników, szczególnie wtedy, kiedy temat poruszany na jej łamach jest w jakiś sposób kontrowersyjny. Gazeta jest więc niejako samowystarczalna, nie potrzebuje specjalnego wsparcia od innych opolskich mediów studenckich. Podsumowując, nie mamy powodów, aby martwić się o przyszłość Gazety Studenckiej przy Uniwersytecie Opolskim, bowiem gwarantuje ona ludziom ją tworzącym wszechstronny rozwój, sama też się rozwijając, a właściwie ewoluując, jak przystało na medium XII wieku w stronę nowych technologii. Dziennikarze piszący dla najbardziej rozpoznawalnego medium na Uniwersytecie na pewno będą mieli dobry warsztat, a także będą przygotowani do funkcjonowania na rynku pracy w ogóle. Nam pozostaje tej redakcji jedynie gratulować, kibicować i na miarę naszych możliwości wspierać ją, patrząc z podziwem na to, jak radzi sobie ona w czasach, w których media drukowane zdają się odchodzić na dalszy plan. Katarzyna LIŚKIEWICZ, Dominika PACYNA Warsztaty zawodowe Warsztaty zawodowe mogą być organizowane w szkołach zawodowych, liceach profilowanych, na studiach a nawet w pracy. Warsztaty dziennikarskie to warsztaty stworzone z myślą o osobach, które pragną spróbować swoich sił w dziennikarstwie. Opierają się na teoretycznym, ale i praktycznym kształceniu w tej dziedzinie. Zazwyczaj odbywają się w mniejszych grupach, aby były skuteczniejsze. Udział w warsztatach biorą osoby, które chcą poszerzyć własną wiedzą na temat dziennikarstwa i żeby dowiedzieć się jak to wszystko wygląda od „wewnątrz”. Uczestnicy dowiadują się jak pisać i redagować teksty, jak przyciągnąć czytelnika, jakie pytania zadawać w wywiadach, a jakie nie, lecz oczywiście to nic innego jak tylko teoria. Plusem takich warsztatów jest na pewno to, że młode osoby, chcące pracować jako dziennikarze, mogą poznać różne tajniki dziennikarstwa. Minusem zaś jest to, że wiele młodych osób doznaje rozczarowania, gdy idą do pracy, a okazuję się, że praktyka, którą odbyli na kursie okazała się mało przydatna, bo w pracy wszystko wygląda inaczej i jest o wiele trudniej, a teoria tak naprawdę w niczym się nie przydaje. W dzisiejszych czasach Internet jest bardzo powszechny, więc każdy z nas ma do niego dostęp. Coraz więcej pojawia się ofert warsztatów on-line, które są zorganizowane dla każdego z nas, niezależnie od wieku. Zdaniem prowadzących to krótkie kursy, ale jednocześnie bardzo intensywne. Są one poświęcone różnym tematom, nad którym czuwają eksperci. Takie warsztaty gwarantują nam naukę praktycznego podejścia do dziennikarstwa. Uczestnicy dowiadują się nowoczesnych sposobów na zdobywanie informacji, jak pisać, by zaistnieć w Internecie i oczywiście jak na tym zarabiać. Kolejnym etapem nauki jest poznanie zasad skutecznej animacji społeczności w sieci, zasad prawa prasowego, jakie obowiązuje w Internecie czy zasad fotografii. Ale czy ludziom, którzy wiążą swoją przyszłość z pracą dziennikarza wystarczy taka „praktyka”? Dla osób, którzy wiedzą, że często teoria nie wystarczy, a w praktyce wszystko wygląda zupełnie inaczej, organizowane są także warsztaty on-line ze spotkaniami. Dziennikarzom, którzy wymieniają się tylko tekstami on-line, bardzo brakuje takich spotkań. A na spotkaniach zawsze można skonsultować swoje błędy, zintegrować się i stworzyć własną grupę, która przyciągnie kolejne osoby na takie warsztaty. Nie ma nic lepszego niż bezpośrednie spotkania z dziennikarzami, z którymi można byłoby się wymienić tematami oraz wymienić własną opinią. Osoby, które są zainteresowane pisaniem, mogłyby wysyłać własne teksty do redakcji, które byłyby publikowane, oczywiście po poprawkach redakcji, dzięki temu czytający mogliby się uczyć na błędach, swoich, jak i kolegów. Coraz więcej możliwości do poznawania tajników pracy dziennikarza telewizyjnego czy radiowego w postaci warsztatów dają wybór młodemu człowiekowi z czyjej pomocy chce skorzystać. Pojawia się więc pytanie co tak naprawdę będzie nam najbardziej potrzebne w pracy osoby, która operuje tylko mową, a co dla osoby, która musi się zaprezentować przed obiektywem kamery. Dzisiejsza oferta takich warsztatów staje się jednak coraz mniej atrakcyjna. W dobie czasów, kiedy „rządzi” Internet i banalnie prosty dostęp do różnego rodzaju portali, w których każdy dostanie to czego tak naprawdę szuka, możliwość posłuchania wykładu bądź spotkania kogoś, kto pracuje jako dziennikarz jest żadną alternatywą dla wszechwiedzącego „wujka Google”. W Internecie albo ten sam dziennikarz dał miliony wywiadów na taki sam temat, o którym będzie mówił w wykładzie, albo napisał ciekawy felieton na temat tajników pracy w mediach. Kolejną dość mało ciekawą formą warsztatów jest tzw. poznawanie sprzętu, na którym pracują ludzie radia bądź telewizji. W praktyce jest to założenie słuchawek, popatrzenie na pracę operatora kamery i na tym sprawa się kończy. Rzadko zdarza się bowiem tak, że uczestnik takich szkoleń jest dosłownie zapoznawany z korzystaniem sprzętu potrzebnego do pracy w mediach. Chciałybyśmy nadmienić, że to właśnie takim ludziom, którzy organizują takie warsztaty powinno zależeć najbardziej na pokazaniu jak najbardziej od wewnątrz prace, którą w przyszłości będą wykonywać potencjalni kandydaci na dziennikarzy. W celu zobrazowania jednego ze spotkań mających na celu pokazanie „od kuchni” pracy dziennikarza telewizyjnego postanowiłyśmy, zadać kilka pytań uczestnikowi tego przedsięwzięcia. Z tej bardzo krótkiej, lecz treściwej rozmowy jasno wynikało, że uczestnik był delikatnie mówiąc sfrustrowany jakością tego wydarzenia. Jego zdaniem głównym mankamentem było lekceważenie pytań i próśb uczestników. Jeżeli już była możliwość „skorzystania” ze sprzętu to tylko i wyłącznie poprzez patrzenie na pracę profesjonalnych operatorów wszelakich urządzeń. Nasz rozmówca ujął to słowami: „(...)zachowywali się jakby każdy z nas przyszedł tam nie się czegoś nauczyć tylko zepsuć im drogocenny sprzęt”. Kolejna rzecz ,która nie była na takim poziomie, jakiego by sobie życzyli uczestnicy była merytoryka i forma przekazu. Dla ludzi, którzy widzą się na szklanym ekranie powinno organizować się spotkania i warsztaty nie tylko z osobami z ogólnodostępnych mediów, ale również z osobami, które doprowadziły ich do tego miejsca, w którym są. Nie bez powodu napisałam "nie tylko", bo uważamy, że spotkanie z doświadczonym dziennikarzem jest również bardzo cenne. Może on np. przekazać petentom jak w szybki osób reagować na napływające informacje, jak sprawnie i w profesjonalny sposób przejść z tematów zupełnie do siebie nie pasujących. Dla „radiowców” mogłoby odbyć się spotkanie ze specjalistą od dykcji, który w prostu sposób przekazałby kilka wskazówek. Dla uczestników warsztatów telewizyjnych zaś z osobą, która pokazałaby im możliwości ludzkiego ciała w zakresie gestykulacji i niewerbalnych form przekazu. Jak radzić sobie z mimiką twarzy, czy również jak przed widzem udać, że przekazywana treść nie jest wynikiem odczytu z promptera. Jak każdy doskonale wie, czego człowiek sam się nie nauczy to drugi „łopatą do głowy nie nałoży”. Dlatego też dla każdego z uczestników powinna być możliwość przyjścia na warsztaty już z jakąś wykonaną przez siebie pracą na dowolny temat bądź też narzucony przez organizatora. Na zajęciach zaś powinna odbyć się analiza projektów przygotowanych przez uczniów oraz porównanie z pracami innych osób, wymiana poglądów i spostrzeżeń. Często na warsztatach stosuje się inną formę. Najpierw wykład, w którym każdy dostaje czarno na białym jak coś trzeba wykonać, a do tego dostaje również folder z najważniejszymi zagadnieniami. Nie tędy jednak droga, by wszystko dostawać na tacy, bo jeżeli ktoś popełni jakiś błąd bardziej go zapamięta, zaś pochwała zbuduje w nim niebywałą pewność siebie i myśl, że jest w nim potencjał dziennikarza. Kolejną sprawa odbywane szkolenia niekoniecznie muszą odbywać się w zamkniętych przysłowiowo „czterech ścianach”. Z ludźmi mającymi doświadczenie studenci mogliby wyjść w tzn. "plener" i tam wykonać różnego rodzaju zadanie. Czy to z kamerą czy z dyktafonem spróbować pracy z ludźmi , którzy na co dzień nie mają do czynienia z mediami. Możliwości, jakie daje nam rozmowa z innym człowiekiem są niebywałe, ale stres jakim obarczamy zwykłego przechodnia jest olbrzymim ciężarem. Teraz jak go ciekawie podejść, by chciał z nami rozmawiać, bądź po prostu stres rozmówcy nie pozwoli wydusić mu ani słowa, a to relacja na żywo? W takich sytuacjach powinna stać z boku osoba doświadczona i podpowiadać co i jak. Natomiast warsztaty prasowe to miejsce gdzie uczestnicy mogą poznać pracę redaktora, reportera czy dziennikarza „od kuchni” oraz zobaczyć jak na prawdę wygląda redakcja. Uczestnicy warsztatów mają między innymi za zadanie przede wszystkim analizowanie tekstów zamieszczonych w lokalnych i regionalnych gazetach. Na warsztatach jest prowadzona dyskusja, dzięki czemu osoby odbywające je mają szansę na własną wypowiedź oraz jej uzasadnienia. Mogą też być porównywane gazety sprzed kilku lub kilkunastu lat w celu porównania różnic jakie mają miejsce pomiędzy formą wypowiedzi, treścią, oraz informacjami zawartymi w artykułach. Warsztaty rozpoczynają się od podstaw aby zaznajomić każdego uczestnika z tym, czym tak na prawdę jest dziennikarstwo. Jest także możliwość napisania informacji prasowej na wybrany temat dla sprawdzenia swojej wiedzy, oraz swoich możliwości w pisaniu tekstów. Warsztaty prasowe mogłyby być bardziej rozpowszechnione i ogólnodostępne dla młodzieży ponieważ brakuje jej nadal praktycznej wiedzy, oraz praktycznych umiejętności, które są potrzebne w przyszłości, a już na pewno w dziennikarstwie. Wyżej wymienione wskazówki co i jak mogłoby się zmienić w warsztatach zawodowych przyszłych dziennikarzy to tylko jedne z przykładowych pomysłów, których jest mnóstwo. Ze swoimi pomysłami nie jesteśmy odosobnione, bo to właśnie studenci sami je podsunęli. Mamy nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli mieć coś do powiedzenia w sprawie przeprowadzania takowych warsztatów, bo jednak to właśnie my –przyszli dziennikarze, będziemy musieli na podstawie pierwszych praktycznych zajęć stawiać „pierwsze dziennikarskie kroki”. KOMENTARZE Dominik Marcinkowski Uważam, że porządne, mające sens warsztaty zawodowe są jak najbardziej potrzebne. Ludzie, którzy chcą zostać w przyszłości dziennikarzami powinni mieć do nich dostęp, czy to w ramach studiów, czy raczej osobno jako kursy zawodowe. Co do skuteczności samego przedsięwzięcia, mam mieszane uczucia. Warsztaty online na pewno są mniej rzetelne. Zdobywanie umiejętności i szlifów przez nie jest niedokładne. Co do zwykłych warsztatów, podczas których spotykają się ludzie, sądzę że prowadzić je powinni tylko i wyłącznie emerytowani dziennikarze lub teoretycy. Pod żadnym pozorem czynni dziennikarze. Wątpię, by takie warsztaty miały jakiś sens. Przecież nie będą sami sobie robić konkurencji. Tak to wygląda w tym środowisku. Tomasz BEBŁOT, Łukasz UTTA Wizja Dziennikarstwa Sportowego na Uniwersytecie Opolskim Dla pasjonatów dziennikarstwa sportowego, jak i samego sportu z przykrością należy stwierdzić, iż Uniwersytet Opolski nie daje żadnej możliwości rozwoju w dziedzinie dziennikarstwa we wspomnianej dziedzinie. Brak specjalizacji sportowej w Opolu stawia dziennikarstwo w tym mieście daleko z tylu za takimi ośrodkami akademickimi jak: Warszawa, Wrocław czy Poznań, gdzie dana specjalizacja działa dość prężnie. Na Uniwersytecie powinno dojść do zmiany podejścia do sportu i samego dziennikasrtwa. Powinno zacząć się budować prestiż Uniwersytetu Opolskiego na tle sportu poprzez zaproszenie żurnalistów sportowych, którzy opowiadaliby o swojej pracy oraz dawali rady i wskazówki dla przyszłych absolwentów. Na taki ruch w ostatnim czasie zdecydował się Uniwersytet w Poznaniu, który zaprosił Krzysztofa Stanowskiego z Warszawy, który jest redaktorem naczelnym portalu internetowego Weszło.com oraz pisze artykuły dla Przeglądu Sportowego. Działalność mediów studenckich tj. Radio Sygnały, Seta i Gazeta Studencka powinna wykraczać poza środowiska akademickie, skupiają się one jednak wyłącznie na życiu studenckim. Brak im otwartości na sport. Jedynym wyjątkiem jest Seta, w której raz w tygodniu ukazuje się Kalejdoskop Sportowy, jednakże stoi on na dość niskim poziomie. Mowa tutaj o relacjach ze spotkań sportowych, które przekazywane są nazbyt nudno i mało interesująco. Na Uniwersytecie Opolskim obecnie działa wiele sekcji sportowych pod szyldem AZS-u. Najpopularniejsze to Badminton, Judo, Tenis stołowy oraz piłka siatkowa mężczyzn jak i kobiet. Łącznie 11 sekcji. Niestety te sekcje nie mają żadnego wsparcia ze strony mediów. Brakuje zaproszeń na mecze dla powiększenia popularności sekcji; brak medialnej zachęty na dołączenie do treningów. Bardzo ciekawym pomysłem na zażeganie tego problemu byłoby utworzenie specjalnego kanału telewizyjnego AZS, gdzie pokazywane byłyby kulisy działania sekcji - mowa o pokazaniu treningów, urywków z spotkań, czy choćby radość po wygranym meczu z szatni a nawet wywiadów z zawodnikami. Pomysł mógłby zostać skopiowany od ekstraklasowego klubu Korona Kielce, która założyła specjalny kanał, nazwany KoronaTV. Nasze media uniwersyteckie zaniedbały nieco aspekt sportowy, którego brak m.in. na antenie studenckiego Radia Sygnały. Brak audycji związanych z najważniejszymi newsami dotyczącymi lokalnych sekcji sportowych, oraz ciekawych meczy i innych tego typu wydarzeń lokalnych. Z pewnością wielu studentów interesujących się sportem, którzy są studentami dziennikarstwa zechciałoby pracować w Radio Sygnałach w sekcji dotyczącej sportu, gdyby takową uruchomiono. Taka redakcja sportowa byłaby dobrym rozwiązaniem i umożliwiała przyszłym dziennikarzom zyskiwanie doświadczenia i umiejętności między innymi w prawidłowym relacjonowaniu meczy, czy ogłaszaniu ważnych newsów na antenie. Teoria jest ważnym elementem na każdym kierunku studiów, lecz to praktyka ma decydujący wpływ na to jakimi będziemy dziennikarzami w przyszłości. Takie połączenie hobby z pracą na pewno zaciekawiłoby szerokie grono przyszłych dziennikarzy sportowych. Uważamy, że sport to również dobry sposób na promowanie naszego uniwersytetu w innych krajach. Studenci przyjeżdżający do Opola z zagranicy powinni być zachęcani do brania czynnego udziału w rozmaitych dyscyplinach sportowych jakie oferuje nam uniwersytet. Po pierwsze należałoby zorganizować dla nich wyjścia na różnego rodzaju mecze hokeja, piłki nożnej, czy ręcznej co byłoby z pewnością zachęcające a zarazem promujące polski sport na zewnątrz. Byłby to także dobry sposób na spędzenie wolnego czasu i zaaklimatyzowanie się w nowym otoczeniu. Przy ewentualnym otwarciu specjalizacji Dziennikarstwa sportowego w Opolu, bardzo interesującymi przedmiotami byłoby min: zagraniczna prasa sportowa, warsztat dziennikarza sportowego, public relations i media relations w sporcie, sport jako instrument polityki, rzecznictwo prasowe w klubie sportowym, kulturowe aspekty sportu, prawa i wolności osobiste zawodnika. Dzięki otwarciu nowej specjalizacji Uniwersytet zyskałby z pewnością wielu nowych studentów chętnych wiedzy. Poprawiłby na pewno swoją pozycje w hierarchii Uniwersytetów pod względem dziennikarstwa w Polsce. Absolwenci specjalizacji dziennikarstwa sportowego mogliby pracować na stanowiskach związanych z działalnością sportową: przy organizacji imprez sportowych, w biurach prasowych klubów sportowych, jako reprezentanci prasowi, czyli w roli rzeczników klubowych, tudzież jako specjaliści do spraw marketingu czy reklamy. Dlatego Opole powinno dać młodym ludziom, których pasją jest żurnalistyka i sport perspektywy na przyszłość. Szczególnie teraz, gdy sport w naszym kraju znacząco rozkwitł w wielu dyscyplinach. __________________________ KOMENTARZE Anna Gauza Zgadzam się z Autorami tekstu „Wizja Dziennikarstwa Sportowego na Uniwersytecie Opolskim” zakresie zmiany rodzaju specjalizacji. Powinna ona skupiać się na zainteresowaniach przyszłych dziennikarzy czyli na sporcie, kulturze lub polityce, a potem uczyć wykorzystywać swoją wiedzę w radiu, w prasie czy w telewizji. Aprobuję również pomysł Autorów na większe promowanie sportu wśród studentów. Anna GAUZA, Joanna GERLICH, Filip MROSZCZYK Wolontariat studencki Wolontariat to człowiek człowiekowi człowiekiem** Pojęcie wolontariatu Wolontariat znany jest od zarania dziejów. Na początku nie miał ram instytucjonalnych, z czasem zaistniał w organizacjach kościelnych, samopomocowych, a wreszcie pozarządowych. Termin ten wywodzi się z języka łacińskiego voluntarius dobrowolny. Oznacza więc ochotniczą, bezpłatną, świadomą pracę na rzecz innych lub całego społeczeństwa, wykraczającą poza związki rodzinno – koleżeńsko - przyjacielskie63. Jest to oczywiście definicja ogólna. Należy tu jednak zaznaczyć, że „bezpłatna” oznacza nie pobieranie żadnego wynagrodzenia za podejmowane działania. W zamian za to, dzięki wolontariatowi, uzyskujemy liczne korzyści niematerialne takie jak: satysfakcję, nowe znajomości, wiedzę, doświadczenie i nowe umiejętności. Pojęcie wolontariatu i wolontariusza definiuje Ustawa z dnia 24 kwietnia 2003r. o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie (Dz. U. Nr 96, poz. 873 ze zm.). Zgodnie z nią terminem tym określamy ochotnicze i bez wynagrodzenia świadczenie na rzecz uprawnionych organizacji i instytucji na zasadach określonych w ustawie. Cechą charakterystyczną jest więc indywidualna decyzja o podjęciu się wolontariatu, w którym dzielimy się wolnym czasem, wiedzą i umiejętnościami. Zdaniem Doroty Moroń współcześnie używa się różnych znaczeń terminu „ wolontariat”, czyli: 1. wolontariat w rozumieniu ustawowym - wolontariat w sektorze prywatnym, 2. wolontariat pracowniczy w jego różnych odmianach, 3. aktywność członków organizacji - praca społeczna asystentów, 4. praca społeczna bez pośrednictwa instytucjonalnego64. Funkcje i cele wolontariatu Wolontariat może pełnić wiele funkcji: 63 64 Latusek A., Puchalska J., Praktyczny słownik wyrazów obcych, Kraków 2011. Moroń D., Wolontariat w trzecim sektorze. Prawo i praktyka, Wrocław 2009, s. 38. 1. edukacyjną - pomaga zdobyć wiedzę i umiejętności, nowe kwalifikacje; dotyczy ona nie tylko pojedynczych osób, ale i instytucji czy organizacji, które wolontariatem się zajmują; 2. mobilizacyjną - zachęca ludzi do działania na rzecz swoich społeczności; 3. wychowawczą - uczy odpowiedzialności, uczestnictwa w życiu społecznym, partnerstwa; 4. instytucjonalną - organizacje pozarządowe najczęściej działają i realizują cele społeczne przede wszystkim dzięki pomocy wolontariuszy; to ich praca i zaangażowanie powoduje, że organizacja ma swoją ciągłość, sens i energię do rozwoju; 5. wizerunkową - wolontariat jest coraz bardziej popularny i staje się to dla organizacji pewnym prestiżem; wpływa pozytywnie na ich wizerunek; 6. operacyjną - wolontariusze wykonują konkretną pracę, działają i nie otrzymają za nią wynagrodzenia; 7. integracyjną - dzięki wolontariatowi możliwe jest budowanie i podtrzymywanie relacji między ludźmi w społeczności65. Z definicji wolontariatu i regulacji prawnych wynikają jego cele. Można je rozpatrywać w trzech obszarach: 1. pomoc drugiemu człowiekowi lub zwierzętom, 2. zaangażowanie w środowisku lokalnym lub ogólnopolskim, 3. działania globalne na rzecz praw człowieka i ochrony środowiska. Wszystkie akcje wolontariackie mają na celu wyzwolić w ludziach chęć pomagania i uświadomić, że warto to robić i jednocześnie mają ukazać wolontariat jako wartość. Pomaga nam docenić to, co posiadamy. Formy i rodzaje wolontariatu Współcześnie wyróżnia się następujące formy wolontariatu: 1. wolontariat lokalny - jest propozycją dla tych wszystkich, którzy chcieliby pomagać lokalnie, na swoim terenie w jakiejś organizacji pozarządowej, instytucji społecznej czy bezpośrednio osobom potrzebującym; 65 Danielok- Chomać M., Dobrowolska B., Rogulska A.,Wolontariat w teorii i praktyce, Siedlce 2010, s. 25. 2. wolontariat krajowy (indywidualny, poza miejscem zamieszkania) – dotyczy tego samego obszaru, ale instytucji, które działają na terenie całego kraju np. WOŚP; 3. wolontariat zagraniczny (workcamp) – obozy wyjazdowe trwające kilka tygodni, podczas których międzynarodowa grupa wolontariuszy wspólnie pracuje przy wybranym wcześniej projekcie np. ekologicznym, kulturowym66. Wolontariat dzielimy na kilka rodzajów, ze względu na: 1) ilość osób: a. indywidualny – jeśli kierujemy wolontariusza do jednej osoby, to jesteśmy pewni, że posiada on odpowiednie kwalifikacje, b. grupowy – polega na podziale ról, współpracy i koordynacji; 2) miejsce odbywania wolontariatu: a. lokalny, b. krajowy, c. zagraniczny; 3) okres pracy wolontariusza: a. krótkoterminowy (jednorazowy), b. długoterminowe (stałe); 4) forma: a. bezpośredni, b. pośredni; 5) specyfika: a. pracowniczy - wspieranie działalności charytatywnej przez przedsiębiorców, b. studencki – organizowanie akcji charytatywnych przez studentów. Krótka charakterystyka działających w Opolu organizacji i akcji Muzyczna Paka dla Dzieciaka Akcja charytatywna, która powstała z inicjatywy opolskich studentów na rzecz Domowego Hospicjum dla Dzieci w Opolu. W listopadzie ubiegłego roku studenci zorganizowali rockowy koncert w Studenckim Centrum Kultury, który na początku miał być zwykłą imprezą studencką. W trakcie organizacji organizatorzy wpadli na pomysł, aby zabawę połączyć z pomocą innym. 66 Tak więc całkowity dochód z koncertu został Danielok- Chomać M., Dobrowolska B., Rogulska A., dz. cyt., s, 37 przekazany na paczki mikołajkowe dla podopiecznych Hospicjum. Gwiazdami były zespoły Prande, Raptor, a także Prasol & Spólnicki. Patronat nad akcją objęła Nowa Trybuna Opolska. Pomysłodawcą akcji był Michał Bogdanowicz, obecnie student V roku Politologii na Uniwersytecie Opolskim. To właśnie on zachęcił do współpracy swoich znajomych. Różniły ich kierunki, które studiowali. Wśród wolontariuszy znaleźli się studenci administracji, kulturoznawstwa czy filologii romańskiej. Za to połączył ich wspólny cel – pomoc dzieciom. W tym roku Muzyczna Paka dla Dzieciaka zorganizowała w klubie Drake w Opolu imprezę charytatywną dla Oli. Jest to 9 – letnia dziewczynka, które cierpi na mukowiscydozę. Impreza odbyła się pod hasłem „Disco 6”, zagrali na niej DJ Dragon oraz DJ Andree. Podczas imprezy uczestnicy mieli szansę wygrać ciekawe nagrody, takie jak karnet na siłownię czy kupon na kawę. Partnerem akcji był m.in. portal 24opole.pl i Księgarnia Matras. Dr Clown Fundacja miała swój początek w latach 60. w Stanach Zjednoczonych, gdzie Hunter Cambell Adams – lekarz, zaczął wprowadzać ideę „leczenia śmiechem”. Jego oryginalny pomysł polegał na przebieraniu się w clowna i rozweselaniu pacjentów szpitala. Był przekonany, że zadaniem lekarza oprócz leczenia jest również podnoszenie jakości życia w każdej sytuacji zdrowotnej. Od tego czasu na świecie powstało wiele organizacji i fundacji wspierających i realizujących program terapii śmiechem. „Doktorzy Clowni” wzorem doktora Adamsa odwiedzają chorych w szpitalach. Od 1999 roku terapia śmiechem jest realizowana w Polsce. Wolontariusze i pracownicy w kolorowych strojach i makijażu, obowiązkowo z czerwonym nosem, niosą pacjentom wspaniałą terapię w formie zabawy. Dzięki temu likwidują stres i napięcia spowodowane ciężką sytuacją chorego dziecka. Żeby zostać wolontariuszem wystarczy poświecić innym swój wolny czas, posiadać talenty, których można użyć w kontakcie z najmłodszymi i nieść radość, tym którzy w swoim krótkim życiu doświadczyli wiele cierpienia i smutku. Szlachetna Paczka Jest ogólnopolskim projektem pomocy rodzinom, które znajdują się w trudnej sytuacji materialnej. Realizowany jest przez Stowarzyszenie Wiosna. Akcja polega na zbiórce najpotrzebniejszych rzeczy dla konkretnej rodziny. Potrzeby te są identyfikowane przez wolontariuszy i umieszczane w anonimowej internetowej bazie danych. Z tej bazy każdy darczyńca może wybrać rodzinę, której będzie pomagał. Akcja jest organizowana na przełomie listopada i grudnia. Działaniem projektu w każdym regionie kieruje lider, który odpowiada za pracę wolontariuszy. Podstawową zasadą jest pomaganie rodzinom, które chcą zmienić swoją sytuację. Wolontariuszem, czyli Super W może zostać każdy kto jest pełnoletni. Wystarczy zgłosić się przez stronę internetową, a następnie odbyć rozmowę kwalifikacyjną z liderem. Na nim zapada decyzja czy zostanie się wolontariuszem. Następnie wolontariusz przechodzi szkolenie, na którym zapoznaje się z zasadami działania Paczki i wybiera rodzinę, która potrzebuje pomocy. Dba o to aby przygotowana paczka odpowiadała potrzebom, a także w dniu finału trafiła do rodziny. XIV Finał Szlachetnej Paczki miał miejsce 13 i 14 grudnia ubiegłego roku. W całej Polsce pomoc otrzymało 19 580 rodzin dzięki pracy 9 500 wolontariuszy. W tym roku po raz pierwszy rodziny, które otrzymały pomoc miały możliwość skorzystania z darmowej porady prawnej w ramach akcji „Wiosna Prawników i Dziennika Gazety Prawnej”. Na Opolszczyźnie pomoc otrzymało 570 rodzin, a w edycji wzięło udział ponad 305 wolontariuszy. Średnia wartość paczki wyniosła ok. 2 200 zł67. Fundacja DKMS POLSKA Baza Dawców Komórek Macierzystych Polska jest fundacją założoną 28 listopada 2008 roku. Zajmuje się przeszczepami szpiku kostnego i komórek krwiotwórczych. Firmą matką, fundatorem i instytucją wspierającą jest Deutsche Knochenmarkspenderdatei – Niemiecka Baza Dawców Szpiku. Podstawowym celem fundacji jest działalność na rzecz chorych na białaczkę i inne schorzenia związane ze szpikiem kostnym i komórkami krwiotwórczymi. W ciągu 5 lat w Polsce udało się zarejestrować ponad 500 tysięcy potencjalnych dawców. Na stronie fundacji możemy przeczytać, że „.to ludzie determinują nasze działania i znajdują się w ich centrum: Pacjenci, Dawcy, Wolontariusze oraz członkowie naszego zespołu. Każdy Pacjent jest najcenniejszą osobą na świecie. Szukamy igły w stogu siana, gdyż każdy Pacjent zasługuje na drugą szansę na życie. Dawcy są prawdziwymi bohaterami. Ratują życie ludziom, których nawet nie znają. Członkowie 67 http://gs.uni.opole.pl/?p=13567 naszego Zespołu są naszym najcenniejszym kapitałem. Ich empatia, energia i poświęcenie sprawiają, że cuda zdarzają się każdego dnia”68. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy Jest fundacją charytatywną, która została założona w marcu 1993 roku przez Jerzego Owsiaka. Jej głównym celem jest działalność w zakresie ochrony zdrowia, polegająca na ratowaniu życia chorych osób, w szczególności dzieci, i działanie na rzecz poprawy stanu ich zdrowia, jak również na działaniu na rzecz promocji zdrowia i profilaktyki zdrowotnej69. Dotychczas odbyły się 22. edycje „Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy”, podczas których zebrano ok. 650 mln złotych. Pieniądze te zostały przeznaczone na zakup sprzętu medycznego dla placówek medycznych w całej Polsce. Każdego roku zostaje wyznaczony cel, na który mają zostać przekazane pieniądze. Orkiestra zbierała już m.in na pomoc szpitalom noworodkowym, zakup sprzętu onkologicznego, ratowanie dzieci z chorobami serca, z wadami wrodzonymi i chorobami nerek, a także na godną opiekę medyczną seniorów. Finał WOŚP stał się cykliczną imprezą, która odbywa się w drugą niedzielę stycznia. Dodatkowo odbywają się rożne eventy, takie jak festyny, imprezy kulturalne i sportowe, a także koncerty, na których grają polskie i zagraniczne gwiazdy. W każdym województwie działają lokalne „Sztaby WOŚP”, które są odpowiedzialne za zliczanie pieniędzy i przelanie ich na konto WOŚP. Tradycyjnie o godzinie 20:00 następuję pokaz sztucznych ogni, czyli Światełko do Nieba. Podczas każdego finału są licytowane m.in. „Złote serduszka”, których autorem jest Mennica Państwowa, a także „Złote Karty Telefoniczne”. Transmisje z finałów są głównie nadawane przez TVP2, a także w Programie I Polskiego Radia. W 2004 roku fundacja została wpisana do rejestru organizacji posiadających status organizacji pożytku publicznego, co oznacza, że ma obowiązek sprawozdawczości, aby każdy mógł wiedzieć, na co zostały wydane zebrane pieniądze. Status ten pozwala również na przekazanie na rzecz fundacji 1% podatku dochodowego. Fundacja WOŚP w ciągu całego roku finansuje i prowadzi pięć programów medycznych: • 68 69 Program Powszechnych Przesiewowych Badań Słuchu u Noworodków, http://www.dkms.pl/pl/praca http://www.wosp.org.pl/fundacja/o_nas • Ogólnopolski Program Leczenia Pompami Insulinowymi Dzieci z Cukrzycą, • Program Nieinwazyjnego Wspomagania Oddychania u Noworodków – Infant Flow, • Program Leczenia i zapobiegania Retinopatii Wcześniaka, • Program „Ratujemy i Uczymy Ratować”. Fundacja zajmuje się również organizowaniem: • imprez kulturalnych – m.in. „Przystanek Woodstock” organizowany w Kostrzynie nad Odrą na przełomie lipca i sierpnia, • szkolenia młodzieży w zakresie pierwszej pomocy, • akcji „Bezpieczne Stadiony”, wraz z piłkarskim klubem Ruch Chorzów. W ramach tej akcji klub oferuje m.in. darmowe bilety na mecze dla biednych dzieci. Studenci i wolontariat Do pracy w wolontariacie może zgłosić się każdy, kto posiada chęci i czas wolny. Niektóre aspekty wieku są regulowane prawnie, ale nie dotyczy to osób pełnoletnich, w tym studentów. Według badań z 2010 roku 29% wolontariuszy stanowili uczniowie lub studenci oraz 22% stanowiły osoby poniżej 25 roku życia70. Były to grupy najbardziej liczne spośród kategorii wieku i statusu zawodowego. Warto więc zastanowić się, co motywuje młodych ludzi do zaangażowania się w działalność charytatywną i jakie czerpią z tego korzyści oraz jakim należy być, by zostać dobrym wolontariuszem. Jeśli chcielibyśmy znaleźć podstawy, na których opierają się motywacje do podejmowania działań, mających na celu niesienie pomocy potrzebującym, należy zacząć od szukania ich w wartościach wyniesionych z domu rodzinnego. To z niego wynosi się podstawową wiedzę na temat zasad społecznych, a także ze szkoły oraz z własnych doświadczeń, zebranych na podstawie obserwacji życia społecznego danego środowiska. Dla niektórych mogą być to wpajane zasady religijne lub moralne, opierające się na powinności niesienia pomocy innym. Precyzując motywacje, jakimi kierują się wolontariusze można wymienić kilka najistotniejszych powodów. Jednym z nich jest chęć niesienia pomocy, tym którzy jej potrzebują. Bezinteresownego wsparcia najczęściej udzielają ludzie o wyższym statucie materialnym, których sytuacja finansowa pozwala na wspomaganie różnego rodzaju akcji 70 Zaangażowanie społeczne Polaków w roku 2010: wolontariat, filantropia, 1%; raport z badań Jadwiga Przewłocka charytatywnych. Ci, którzy nie mają możliwości ż ś materialnego lnego wspierania potrzebujących, potrzebują oddająą swój wolny czas działając działająą właśnie ś jako wolontariusze. Można żna ż zastanowićć się, ę dlaczego ludzie chętnie ęętnie udzielająą pomocy innym, a według badań ń z 2010 roku 32% badanych uważa, ż że pomaganie innym może moż zaowocowaćć tym, żże kiedyśś inni pomogą nam, a tym samym 4% przebadanych osób w ten właśnie właśśnie sposób spłaca dług wdzię wdzięczności ę ś 71. Inną motywacjąą może ż byćć zwykła chęć bycia pożytecznym; ż według badań ń z 2013 roku ponad połowa respondentów podejmowała działania na rzecz innych, by czuć się potrzebnym72. potrzebnym Jeśli śśli chodzi natomiast o ludzi młodych, można możż przewidywać, ć że ż głównąą motywacjąą dla nich jest zdobycie doświadczenia świadczenia i poszerzanie swojej wiedzy na temat otaczającego otaczają ich świata. Co za tym idzie dzięki ęki podejmowaniu takiego rodzaju aktywności, aktywnoś zarówno ludzie młodzi jak i starsi, mogąą zawieraćć nowe znajomości ści ś i kontakty z innymi ludźmi. ludźź Dla niektórych może ż byćć to po prostu forma spędzania spęędzania wolnego czasu, która może możż przerodzićć sięę w pasję. Jednak z badań przeprowadzonych przez autorów pracy na grupie wynika, żże ankietowanych studentów-wolontariuszy wolontariuszy motywacjąą jest chęć ęć dla 50% niesienia pomocy innym ludziom, 25% badanych działa w wolontariacie ze względu wzglę na zdobycie doświadczenia świadczenia lub satysfakcji, a kolejne 25% posiada motywację moralną bądź religijną73. Korzyści ś płynące ące z wolontariatu Wolontariusz to osoba pracująca pracująąca na rzecz innych, ale nie znaczy to, że ż sam nie uzyskuje w zamian żżadnych korzyści. korzyśści. Wypisane w poprzednim podrozdziale motywacje mogąą przemienićć sięę w zyski dla wolontariusza. 71 72 Tamże; Zaangażowanie społeczne Polek i Polaków: wolontariat, filantropia , 1% i wizerunek organizacji pozarządowych; raport badań z 2013 roku 73 Wyniki ankiety internetowej przeprowadzonej w dniach 11-13 11 13 grudnia 2014 roku przez autorów pracy. Jedną z zalet bycia społecznikiem jest szansa zdobycia ciekawego doświadczenia, szczególnie jeśli wolontariusz, będący studentem, studiuje kierunek polegający na współpracy z potrzebującymi, na kontaktach z ludźmi; wymienić tutaj należy chociażby psychologię, pedagogikę, socjologię. Warto wspomnieć, że wiele organizacji charytatywnych przygotowuje szkolenia dla wolontariuszy, co staje się możliwością do uzyskania dodatkowych kwalifikacji. Ponadto udział w wolontariacie jest pozytywnie postrzegany przez potencjalnych pracodawców: zdolność do pracy w grupie, obowiązkowość, podejmowanie nowych wyzwań, to zalety jakie pracodawcy chwalą u aplikantów. Dodatkowym plusem dla młodych ludzi okazuje się zawieranie nowych związków koleżeńskich lub przyjacielskich. Innym walorem może okazać się czysta satysfakcja z czynienia dobra, gdyż dzięki temu mamy szansę odmienić czyjeś życie na lepsze, czuć się potrzebni i obserwować pozytywne skutki naszej działalności, dzielić się z innymi naszą wiedzą i umiejętnościami. Spędzanie czasu np. z dziećmi czy zwierzętami może przynieść wiele radości i zadowolenia obu stronom. Z kolei dla osób starszych wolontariat staje się formą spędzania wolnego czasu, spędzonego aktywnie i dzięki temu nie popadają w monotonie życia. Opierając się na sondażu przeprowadzonym na wolontariuszach4 można stwierdzić, że 23% badanych uważa, że satysfakcja (z pomocy innym, ze zrobienia czegoś wartościowego) jest jedną z najważniejszych korzyści, jakie można osiągnąć poprzez wolontariat. Drugą jest doświadczenie (również 23%), a kolejnymi plusami mogą okazać się: poznanie nowych ludzi – 15% oraz pozytywne odpowiedzi ludzi na działanie, pozytywne emocje – 11%. Inne korzyści wymieniane przez ankietowanych to m.in.: poznanie samego siebie, odkrywanie pasji, uczenie się zarządzaniem własnym czasem lub uzyskanie potrzebnych zaświadczeń na studia. Natomiast według ankiety przeprowadzonej na mieszkańcach Opola 36% uważa, że największą korzyścią może być osiągnięcie satysfakcji z wykonywanej pracy, 18% sądzi, że sama możliwość niesienia pomocy innym jest już walorem tej pracy, kolejne 13% uznaje za plus kontakt z innymi ludźmi, doświadczenie uznawane jest za korzyść przez 9% ankietowanych i tyle samo uważa, że samorealizacja jest zaletą bycia wolontariuszem. Innymi korzyściami wymienianymi przez badanych były m.in.: poczucie bycia lepszym człowiekiem, lepsze samopoczucie, uczenie się zrozumienia i wrażliwości74. 74 Ankieta uliczna przeprowadzona w dniu 8 grudnia 2014 roku przez autorów pracy. KORZYŚCI WOLONTARIUSZE MIESZKAŃCY OPOLA satysfakcja 23% 36% doświadczenie 23% 9% 15% 13% pozytywne reakcje ludzi 11% - niesienie pomocy - 18% samorealizacja - 9% inne 28% 15% poznanie nowych ludzi, kontakt z innymi Źródło: opracowanie własne Bycie dobrym wolontariuszem Decyzja o przystąpieniu do wolontariatu jest dobrowolna, ale nie znaczy to, że możemy lekceważyć nasze obowiązki wynikające z bycia wolontariuszem. Należy pamiętać, że jest to poważne zobowiązanie, w którym pewne kwestie są od nas wymagane. Jeśli chcielibyśmy wymienić cechy, jakie powinien posiadać dobry wolontariusz, należałoby wyszczególnić: otwartość, która pozwala na bezpośredni kontakt z ludźmi, których nie można się bać; naturalność, dzięki której niczego nie udajemy, a inny wiedzą, że jesteśmy godni zaufania; uprzejmość, za pomocą której jesteśmy życzliwi dla innych ludzi; zespołowość, która pozwala na pracę w grupie oraz o dbanie o dobre stosunki w gronie wolontariuszy; obowiązkowość i odpowiedzialność, dzięki którym jesteśmy w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań lub ponosić konsekwencję swoich działań. Według mieszkańców Opola75 wolontariusz powinien być przede wszystkim pomocny. Na tę cechę wskazało 18% ankietowanych. Kolejne 10% sądzi, że wolontariusz powinien być dobry i empatyczny, natomiast tylko 8% wymienia otwartość jako ważną cechę. 75 Ankieta uliczna przeprowadzona w dniu 8 grudnia 2014 roku przez autorów pracy Tyle samo wskazuje na uczciwość i cierpliwość. Inni badani wymieniają uprzejmość, zaradność, życzliwość (po 4%). Jednak to wolontariusze wyszczególniają otwartość jako najważniejszą cechę – 21%. Pozostałe cechy jakie wymieniają wolontariusze to m.in.: pracowitość – 9% i tyle samo wskazuje na bycie dobrym, po 7% na bycie pomocnym i miłym (uprzejmym). 5% ankietowanych wymienia: uczciwość, empatyczność, bezinteresowność, rzetelność76. CECHA WOLONTARIUSZE MIESZKAŃCY OPOLA otwartość 21% 8% pracowitość 9% 2% dobroć 9% 10% pomocny 7% 18% uprzejmość 7% 2% uczciwość 5% 8% cierpliwość 2% 8% empatyczny 5% 10% Źródło: opracowanie własne Z kolei Karta Etyczna Wolontariusza77 jest nieoficjalnym kodeksem postępowania wolontarystycznego, która wskazuje zasady, jakich wolontariusz powinien przestrzegać: 1. Będę wypełniać wszystkie zadania związane z przyjętą rolą. 2. Nie będę składać obietnic, których nie jestem w stanie spełnić. 3. W przypadku niemożności wywiązania się ze zobowiązań, poinformuję o tym koordynatora pracy wolontariuszy. 76 Wyniki ankiety internetowej przeprowadzonej w dniach 11-13 grudnia 2014 roku przez autorów pracy. Karta Etyczna Wolontariusza opracowana przez Centrum Wolontariatu w Warszawie, http://www.fpnp.pl/wolontariat/kodekswolontariusza.pdf 77 4. Zachowam dyskrecję w sprawach prywatnych, będę unikać zachowań, które mogą być niewłaściwie rozumiane. 5. Będę otwarty na nowe pomysły i sposoby działania. 6. Wykorzystam szansę poznania i nauczenia się nowych rzeczy od innych osób. 7. Nie będę krytykować rzeczy, których nie rozumiem. 8. Będę pytać o rzeczy, których nie rozumiem. 9. Będę działać w zespole. 10. Będę osobą, na której można polegać. 11. Będę pracować lepiej i z większą satysfakcją, wykonując to, czego się ode mnie oczekuje. 12. Będę chętnie uczyć się. Wiem, że nauka jest nieodłączną częścią każdej dobrze wykonanej pracy. 13. Będę uczestniczyć w obowiązkowych spotkaniach. 14. Postaram się być bardzo dobrym wolontariuszem. Prawa i obowiązki oraz kwalifikacje wolontariusza Każdy, kto decyduje się na działanie w wolontariacie ma zagwarantowane prawa przez „Ustawę o działalności pożytku publicznego i wolontariacie”. Najważniejsze z nich to m.in.: prawo do informacji o zagrożeniu dla zdrowia lub życia w czasie wykonywanych świadczeń oraz do otrzymania środków ochrony osobistej, prawo do bezpiecznych warunków pracy, prawo do otrzymania pisemnego zaświadczenia o zawartym porozumieniu oraz otrzymania świadectwa o odbytym wolontariacie, prawo do odszkodowania, jeśli w czasie wykonywania świadczeń doszło do wypadku oraz prawo do ubiegania się o zwrot kosztów poniesionych podczas realizacji zobowiązań. Oprócz praw wolontariusz posiada również obowiązki. Jednym z nich jest posiadanie odpowiednich kwalifikacji do wykonywania świadczeń, jeśli jest mowa o np. udzielaniu pomocy medycznej, dodatkowo wolontariusz jest zobligowany do dbania o powierzone mu mienie oraz do poniesienia kosztów, jeśli w skutek działania osoba trzecia poniesie szkodę, dlatego warto ubezpieczyć się od odpowiedzialności cywilnej. Innym obowiązkiem wolontariusza jest wykonywanie świadczeń zgodnie z zawartym porozumieniem i wykonywanie ich z należytą starannością. Jeśli chodzi natomiast o kwestię samych kwalifikacji, nie ma dokładnych wymagań odnośnie wykształcenia wolontariusza, aczkolwiek pewna wiedza i przygotowanie są wymagane jeśli mamy zamiar świadczyć konkretne usługi np. pracować w placówkach wychowawczych lub ośrodkach rehabilitacyjnych. Jednak w praktyce to koordynator lub osoba kierująca daną fundacją określa wymogi, jakie stawia przed wolontariuszem. Czasami warunkiem są badania lekarskie lub odbycie szkolenia, a zakres działalności, jaki przypadnie danemu wolontariuszowi może zależeć od jego wieku, umiejętności, zainteresowań. Z dwóch perspektyw: rozmowa z Koordynatorem i Wolontariuszką Marcin Oparski, koordynator WOŚP w Opolu Jak długo zajmuje się Pan koordynacją Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy? Szefem sztabu jestem już po raz trzeci albo czwarty, ale w samym sztabie jestem już 15 lat. Długo. Kto może zostać wolontariuszem WOŚP? Każdy. My tutaj, w Opolu, stawiamy jeden formalny warunek: trzeba mieć ukończone 13 lat w dniu finału. W zasadzie to wszystko czego wymagamy. Czy jest ktoś kto nadaje się bardziej, a ktoś mniej? Czy każdy może dołączyć do akcji? Wiadomo, że jest to dość specyficzna akcja, specyficzne działanie. Powiem w ten sposób: trzeba lubić ludzi; ktoś kto jest mrukiem, wiecznie smutnym, to żadnych pieniędzy nie nazbiera, a o to nam chodzi. Zawsze powtarzam, że muszą być to osoby wesołe, energiczne i właśnie takie, które lubią ludzi - to jest najważniejsze. A co trzeba zrobić, aby zostać wolontariuszem WOŚP? Każdy sztab działa tak naprawdę inaczej. U nas w Opolu najpierw trzeba zgłosić się do Młodzieżowego Domu Kultury, wypełnić krótką ankietę i czekać na wiadomość od nas. Kolejnym etapem jest podpisanie zobowiązania dotyczącego regulaminu oraz przejście szkolenia à propos regulaminu i à propos tego, jak to wszystko powinno wyglądać. Na koniec wystarczy tylko przyjść w niedzielę i bawić się razem z nami. Jak wyglądają takie szkolenia? Co roku organizujemy szkolenie, w który bierze udział policja. Na takim szkoleniu poruszamy przede wszystkim tematy bezpieczeństwa, ponieważ jest dla nas najważniejsze, aby wolontariusz wrócił do nas cały, w jednym kawałku i jest to podstawa naszych wszystkich działań. Na szkoleniu mówimy też, jak zachować się w różnych sytuacjach: jak reagować, gdy pan/pani nie zgadzająca się z naszymi działaniami krzyczy coś z okna, albo, jak pamiętam z własnego kwestowania pewną sytuację, kiedy pewna pani „dopadła” nas na ulicy Piastowskiej i częstowała nas ciepłymi naleśnikami i ciepłą herbatą (śmiech). Organizujemy również co roku szkolenie z pierwszej pomocy, więc nasi wolontariusze przechodzą dwa takie szkolenia. Ilu jest wolontariuszy? Dużo? Mało? Trzysta osób wychodzi na ulicę naszego miasta, natomiast tutaj w MDK pracuje jeszcze około 50 osób. Czy to mało czy dużo? Zawsze jest tak, że ktoś się rozchoruje, ktoś nie może przyjść z jakiegoś powodu. W Opolu jest to wystarczająco. A kto głównie zostaje wolontariuszami? Młodsi czy starsi? Głównie młodzi; główne młode osoby: gimnazjum, liceum-najwięcej jest takich osób. Zdarzają się studenci? Tak, jak najbardziej. Studentów też mamy bardzo dużo. Skoro tak dużo jest młodych osób działających w wolontariacie, to jak się z nimi pracuje? Bardzo fajnie, ja nie mogę narzekać. Pracuję nie tylko tutaj w sztabie z młodzieżą i nigdy nie narzekam na to, jak młodzi ludzie się zachowują. Myślę, że to nie jest tak, że oni się zachowują źle, bo jest im źle, tylko zachowują się źle, bo nie wiedzą w jaki sposób inaczej się zachować. Myślę też, że nie chodzi o to, żeby udawać świętego, ale żeby pokazać swoim kolegom, że można zrobić coś fajnego i przy tym dobrze się bawić. Jakie cechy powinien posiadać dobry wolontariusz? Musi być na pewno pełen energii, lubić ludzi, być uśmiechnięty i wesoły. Nie może być osobą z natury smutną, bo to się mija troszeczkę z celem. Musi być bardzo cierpliwy, otwarty i musi być przygotowany na to, że spotyka się z różnymi reakcjami ludzi i nie może reagować agresywnie, nietaktownie. Jakie korzyści może przynieść działalność w wolontariacie? Cały czas powtarzam, że to jest świetna zabawa - to po pierwsze, po drugie znajomości, przede wszystkim znajomości. Jeśli na przykład chodzi o mnie, bo ja też zaczynałem pracę z fundacją jako wolontariusz i przez kilka lat chodziłem po ulicach Opola, zawiązywanie przyjaźni. Mamy tutaj paczkę przyjaciół, która poznała się właśnie w MDK, właśnie na Wielkiej Orkiestrze. Co jeszcze? Dobra zabawa - cały czas to powtarzam, bo to jest najważniejsze, naładowanie akumulatorów; dla mnie to też jest ważne, bo gdy wracam do domu po finale jestem tak pozytywnie zakręcony, że starcza mi energii na kolejny rok, a w zasadzie na dziewięć miesięcy, bo we wrześniu znów wszystko się zaczyna. Gimnazjaliści, z tego co wiem, mają jeszcze wymierne korzyści w postaci punktów do liceum. Kiedyś tak było, ale nie wiem czy nadal takie coś funkcjonuje. Można więc powiedzieć, że to dobra zabawa motywuje ich do działania? Myślę, że to jest najważniejsze co ich motywuje. Myślę, że są to przede wszystkim te kolorowe, uśmiechnięte twarze, impreza na rynku i to, że oni są częścią tego. Sądzę, że to jest ten podstawowy argument. Jak ocenia Pan ogólną wiedzę Polaków na temat wolontariatu i ich zaangażowanie w niego? Coraz lepsze. Coraz więcej ludzi angażuje się w różne formy wolontariatu, w różne formy pomocy, przynajmniej ja tak zauważyłem, gdzieś tam w moim środowisku. Natomiast czy to jest już wystarczający poziom, jeśli chodzi o wiedzę? Wydaje mi się, że nie. Wiele ludzi nawet nie wie o tym, że istnieje takie coś jak ustawa o wolontariacie, wiele ludzi nie wie o co chodzi z tym wolontariatem, na jakich zasadach to powinno się odbywać. Jednak powoli, powoli jest coraz lepiej. Więc co trzeba zrobić, żeby ludzie zaczęli mieć tę wiedzę? Ciężko powiedzieć co zrobić, żeby propagować wolontariat. Z każdej strony jesteśmy nagabywani wolontariatem i tym wszystkim, więc nie wiem. Myślę, że jeśli człowiek nie chce się czegoś nauczyć, to się nie nauczy. Przed nami 23. finał WOŚP. Na co tym razem będą zbierane pieniądze? Teraz na pediatrię, ogólnie pojętą onkologię dziecięcą i po raz trzeci dla seniorów. Czy w Opolu akcja cieszy się popularnością? Myślę, że tak, widać to na rynku w dniu finału. Impreza na rynku jest chyba jedyną, pomijając sylwestra, na której rynek pęka w szwach. Tych ludzi przewija się tyle, że trudno tam włożyć szpilkę. Myślę, ze trochę to wpisało się do kalendarza pod tytułem „Nie ma stycznia bez Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy”. To jest już taka tradycja, troszeczkę taka oczywista oczywistość. Czyli w styczniu będą towarzyszyć finałowi różne eventy? Na pewno. Wiemy już, że zaczynamy w sobotę koncertem w Narodowym Centrum Polskiej Piosenki, potem w niedzielę bieg „Policz się z cukrzycą”, startujemy ze sceną, ale nie tylko, bo na rynku będzie się działo mnóstwo rzeczy. A ile Opole jest w stanie zebrać pieniędzy? Ile zebrało w tamtym roku? W 2014 roku zebraliśmy prawie 189 tysięcy złotych. Z samej zbiórki z roku na rok zbieramy coraz więcej, zawsze podkreślam, że z samych puszek z roku na rok zbieramy coraz więcej. Nie są to duże kwoty, chociaż o rekordy tutaj nie chodzi. Natomiast dwa lata temu łącznej sumy było troszeczkę więcej, ale tylko dlatego, że mieliśmy lokomotywę do sprzedania. Czy władze miasta obejmują patronat nad imprezą? Władze miasta zawsze włączają się do naszej akcji, nie byłoby wręcz koncertu, gdyby nie władze miasta. My tutaj jesteśmy w Młodzieżowym Domu Kultury, które też podlega miastu. Bez miasta, bez prezydenta czy rady miejskiej nie udało by się nam na pewno tego zorganizować. A co jest takim najfajniejszym momentem w czasie finału? Jeśli o mnie chodzi myślę, że są dwa takie momenty. No dobra - trzy. Pierwsze z samego rana, kiedy jest grupowe zdjęcie wolontariuszy. Kiedy wszyscy nasi wolontariusze zbierają się tutaj pod MDKiem i widać ile jest tych osób, i wydać, że są pełni zapału, bo jeszcze nie jest im zimno(śmiech). Drugim taki moment jest wtedy, kiedy cały sztab wychodzi na scenę podczas światełka do nieba i tak fajnie widać nas ze sceny, że jesteśmy, że coś robimy. Trzeci moment jest taki, kiedy tutaj w sztabie zamykamy go, wiemy, że wszystko się udało, że wszyscy nasi wolontariusze wrócili cało do sztabu. Tutaj de facto pracuje tylko bank, jest parę osób ze sztabu takich niezbędnych i kiedy dostajemy komunikat z banku, że pobiliśmy po raz kolejny rekord. I to jest takie: udało się! Siadamy wtedy wszyscy, ktoś zawsze wyjmuje jakieś ciasto. Kończymy ten finał, zamykamy MDK, rozchodzimy się do domów. I to są takie trzy najfajniejsze momenty. To do której godziny można tak siedzieć? Pierwsza, druga w nocy - jakoś tak było w tamtym roku, a zdarzały się finały, kiedy wychodziliśmy o 6 czy 7 rano. Bardzo dziękuję za rozmowę. Dziękuję również. Paulina Ogorzały, wolontariuszka Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Opolu Jak długo jesteś wolontariuszką? Już 3 lata. Na drugim roku studiów rozpoczęłam wolontariat i do tej pory go kontynuuję. Pod koniec pierwszego roku zaczęłam, był to okres próbny, a na drugim już oficjalnie. Na czym polega Twoja praca w Ośrodku Interwencji Kryzysowej? W ośrodku znajdują się różne komórki np. rodziny adopcyjne/zastępcze i ja pracuję z dziećmi właśnie z takich rodzin. Polega to na tym, że raz w tygodniu uczęszczam do jednego dziecka i pomagam mu z języka angielskiego, ale niektórzy podejmują się albo pomocy w innych przedmiotach albo jest to pomoc na zasadzie robienia zakupów lub wychodzenia z dzieckiem na spacer. Zależy od tego, jakie jest zapotrzebowanie danej rodziny na pomoc. Czy inne formy wolontariatu również podejmowałaś? Tak, ale były to raczej jednorazowe akcje. Brałam udział w organizacji Światowego Dnia Inwalidy lub w innych akcjach charytatywnych taki jak zbieranie maskotek dla dzieci z domu dziecka czy dla Ośrodka Readaptacji Społecznej „Szansa”. Ostatnio moje koło naukowe zorganizowało akcję charytatywną zbierania pluszowych misi dla dzieci, ale są to jednorazowe akcje, nie jest to coś systematycznego. A czy studenci chętnie zaangażowali się w zbiórkę tych misiów? Dzień Misia miał miejsce 25 listopada 2014 roku w Instytucie Psychologii i zebraliśmy dwa duże kartony pluszaków, także wydaje mi się, że jest to bardzo dobry wynik. Szczerze powiedziawszy nie liczyliśmy na tak duże zainteresowanie i nawet osoby, które zapomniały w tym dniu przynieść tego misia, przynosiły go w kolejnych dniach i rzucały go do kartonów. Jestem zaskoczona sporym zainteresowaniem tą akcją. Planujecie w przyszłym czasie jakieś kolejne akcje? W chwili obecnej nie wiem, jak to wygląda w naszym kole. Zobaczymy. Jeśli już to takie zbiórki organizujemy przed jakimiś świętami, więc do następnych świąt jest jeszcze trochę czasu. Pomyślimy. Ale jest to naprawdę bardzo fajna sprawa, bo te misie, które ostatnio zbieraliśmy, zostały przekazane dla Ośrodka Readaptacja Społecznej „Szansa” i zawożąc je widziałyśmy, jak panie pracujące w tym ośrodku bardzo się cieszyły, ponieważ dla niektórych dzieci nie miały żadnego prezentu, a niektóre misie były nowe, więc można było spokojnie dołączyć je do paczek dla tych dzieci. Czy praca z dziećmi daje Ci satysfakcję? Pracuję z jednym dzieckiem od ponad dwóch lat. I tak, rzeczywiście mogę śmiało powiedzieć, że praca z tą dziewczynką daje mi wiele radości. Wnosi ona wiele pozytywnej energii i ta radość udziela się również mi. Ile lat ma Twoja podopieczna? Obecnie chodzi do czwartej klasy podstawówki, czyli 10 lat. Co w takim razie motywuje Cię do pracy? Uwielbiam dzieci! One są takie energiczne, żywiołowe. Wnoszą dużo energii, optymizmu i to bardzo mi się podoba. Cieszę się, że mogę z nimi pracować. Co trzeba zrobić, aby dołączyć do ośrodka? Wystarczy zgłosić się do Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Koordynatorem wolontariatu jest pani Aleksandra Herka i z tego co pamiętam, to koordynuje ona kilkadziesiąt różnych projektów: współpracuje ze szpitalami, świetlicami środowiskowymi, szkołami, dlatego w zależności od miejsca pracy, jakie zainteresowałoby potencjalnego wolontariusza można pytać i na pewno znajdzie się coś ciekawego dla każdego. Czy każdy nadaje się do pracy w ośrodku? Jakie cechy powinien posiadać wolontariusz, który pracuje z dziećmi? Jeśli chodzi o pracę z dziećmi, to wydaje mi się, że nie każdy się do tego nadaje. Pewne predyspozycję są niezbędne. Trzeba mieć przede wszystkim bardzo dużo cierpliwości, trzeba być wyrozumiałym, trzeba być osobą kreatywną, która potrafi w ciekawy sposób coś dziecku pokazać, zainteresować go. Jeśli chodzi np. o wolontariat, który polega na robieniu zakupów czy sprzątaniu mieszkania jakieś osobie starszej, wydaje mi się, że czy to będzie osoba flegmatyczna czy też choleryk, to każdy będzie się do tego nadawał. A do pracy z dziećmi pewne cechy są pożądane. Czy wolontariusz przechodzi jakieś szkolenie? Zależy w jakich miejscach. Jeśli chodzi o pracę w szpitalach to szkolenia na pewno są, ale do pracy z dziećmi szkoleń nie ma. Jest rozmowa z panią koordynator i to ona ocenia czy ktoś się do tego nadaje, czy też nie. Dużo znasz studentów-wolontariuszy? Kilku, ale przede wszystkim są to wolontariusze ze szkoły średniej, kilka osób z gimnazjum. Jak oceniłabyś zaangażowanie Polaków w wolontariat? Wbrew pozorom całkiem sporo młodych osób angażuje się w wolontariat. Niedawno byłam na szkoleniu, na którym pani, pracująca na co dzień w hospicjum „Betania” mówiła, że tam jest taka ilość wolontariuszy chętnych do pracy, że nie przyjmują obecnie nowych osób, bo mają po prostu ich nadmiar. U nas w ośrodku każda ilość jest pożądana. Jeśli chodzi o ocenę społeczeństwa to wydaje mi się, że jest pozytywna, ponieważ jest to robienie czegoś dobrego, jakaś pomoc innym. Uważasz, że wolontariat w Polsce potrzebuje jakieś zmiany? Czy należy zrobić coś, żeby było lepiej czy nie trzeba nic robić? Wydaje mi się, że potrzebna jest lepsza organizacja tych wszystkich działań. Jeśli chodzi o wcześniej wspomniane szkolenia sądzę, że byłyby one bardzo przydatne. Przydałby się również stały nadzór koordynatora nad wolontariuszami, bo obecnie wygląda to tak, że wolontariusz, który idzie do danego miejsca może kontaktować się z koordynatorem, ale jest to bardzo swobodne i nie ma zapewnionej stałej opieki tego koordynatora i myślę, że tego brakuje. Dziękuję za rozmowę. Dziękuję. Podsumowanie Na podstawie raportu z 2013 roku dotyczącego zaangażowania społecznego Polek i Polaków przeprowadzonego przez Stowarzyszenia Klon/Jawor wynika, że w 2013 roku 94% Polaków zetknęło się z działaniami różnych organizacji i grup społecznych. W porównaniu z latami poprzednimi liczba ta systematycznie rośnie, dla przykładu w 2011 zadeklarowało ją 88% badanych. Najbardziej rozpoznawalną organizacją była Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, z której działalnością zetknęło się 85% Polaków. Na podstawie tych i innych danych można wnioskować, że największą rozpoznawalnością cieszą się organizacje zajmujące się szeroko rozumianą pomocą potrzebującym. Z tego samego raportu wynika, że większe powodzenie mają akcje, w których biorą udział celebryci, którzy je promują. 63% respondentów twierdzi, że organizacje dostarczają pomocy potrzebującym skutecznej niż instytucje państwowe. Zdaniem badanych bardziej wiarygodne są organizacje, które działają na ogólnopolską skalę, która przekłada się na uczciwość i na pozytywny wizerunek organizacji78. 78 Zaangażowanie społeczne Polek i Polaków: wolontariat, filantropia , 1% i wizerunek organizacji pozarządowych; raport badań z 2013 roku Z przeprowadzonych przez nas badan wynika, że znajomość akcji charytatywnych i fundacji w Opolu jest niska. Tylko 40% ankietowanych zna najpopularniejsze akcje takie jak WOŚP czy Szlachetna Paczka. Reszta nie potrafiła spontanicznie wymienić przynajmniej jednej nazwy. 50% respondentów była w przeszłości wolontariuszem, z tego 40% chciałoby to w przyszłości kontynuować. Głównymi powodami braku zaangażowania w wolontariat są brak czasu i brak zainteresowania. 1/4 badanych wolontariuszy (kobiety wieku od 18 do 25 roku życia – w 95% studentki) identyfikuje wolontariat z pomocą osobom niepełnosprawnym lub starszym, a 1/5 z opieką na dziećmi (pomoc w nauce). 33% trafiło do wolontariatu poprzez własne poszukiwania, po 30% przez znajomych i Kościół, zaś reszta poprzez przypadek lub praktyki studenckie. Z badań ulicznych można wyciągnąć wnioski odnośnie sytuacji wolontariatu w Polsce. 65% ankietowanych określa ją jako kiepską, 20% jako średnią, zaś 15% - dobrze. Jednak wolontariusze są zdania, że wygląda ona dobrze i cały czas się rozwija (51%). Z drugiej strony reszta uważa, że wolontariat komercjalizuje się, a jego działania są średnio skuteczne. JAK OCENIASZ SYTUACJĘ WOLONTARIATU W WOLONTARIUSZE MIESZKAŃCY OPOLA 51% 15% POLSCE? dobra średnia 20% kiepska 65% Źródło: opracowanie własne Na podstawie badań wnioskujemy, że wolontariat w Polsce potrzebuje pewnych zmian, głównie w zakresie promocji poprzez media. Nie chodzi wyłącznie o promowanie dużych akcji, ale również tych mniejszych, działających na rynku lokalnym, przy czym należy zaznaczyć, że Opolanie znali znane fundacje, a nie znali działających w najbliższym otoczeniu. Naszym zdaniem potrzebna jest edukacja np. w formie broszurek, które będą informowały o fundacjach działających w mieście i o sposobie dołączenia do nich. Słowniczek: akcja charytatywna – zaplanowane działanie, które ma na celu pomóc innym fundacja – instytucja założona w celu realizacji celów społecznych koordynator – osoba harmonizująca działania prowadzone wspólnie przez wiele osób w celu uzyskania efektu tych działań organizacja pozarządowa – organizacja działająca na rzecz wybranego interesu i niedziałająca w celu osiągnięcia zysku organizacja pożytku publicznego – status ten pozwala na przekazanie na rzecz fundacji 1% z podatku dochodowego wolontariat – zajmowanie się czymś z własnej woli, za darmo (np. opieka nad osobami starszymi) wolontariusz – osoba dobrowolnie pracująca bez wynagrodzenia w celu niesienia pomocy KOMENTARZE Dominik Marcinkowski Bardzo podobała mi się ta głęboka analiza wolontariatu i w pełni zgadzam się z korzyściami, które może on nieść zaangażowanemu wolontariuszowi. Jednak w głowie wciąż miałem pytania – jak zachęcić studentów do pracy w wolontariacie? Co zmienić aby był on bardziej widoczny na uczelni? Ewelina Belka Zgadzam się z autorami tekstu, iż podstawy, na których opierają się motywacje do niesienia pomocy innym, uwarunkowane są na wartościach wyniesionych z domu rodzinnego, gdyż jest to ważny czynnik determinujący podjęcie pracy na rzecz potrzebujących. Jednak z drugiej strony nie musi być to związane z pozytywnymi wartościami, przekazywanymi przez rodzinę, lecz wręcz przeciwnie, zależy to od czynników negatywnych. Chęć niesienia pomocy przez młode (lecz nie tylko) osoby umotywowana jest być może przykrymi lub dramatycznymi wydarzeniami, znanymi z własnego życia. Dziecko, które wychowało się w biedzie lub patologii, być może z samej przekory, by zapobiegać rozwojowi takich zjawisk. Zgadzam się również z tym, iż często młodzi ludzie podejmują się pracy w wolontariatach, by dzieli temu zyskać doświadczenie i poszerzyć swoją wiedzą, co całkowicie popieram, gdyż dzięki temu zdobywają praktykę w pracy z ludźmi, jednocześnie niosąc im wszelkiego rodzaju pomoc. Dagmara Mientus W mojej opinii wolontariat w Polsce rzeczywiście potrzebuje zmian jednak nie koniecznie poprzez edukację w formie broszurek. Oczywiście, jest to pewien sposób na promocję fundacji czy organizacji pozarządowej, jednak biorąc pod uwagę ile broszurek czy ulotek dziennie dostajemy a ile z nich ląduje w koszu, to nienajlepszy pomysł. Najczęściej poszukiwani są wolontariusze młodzi i to jest grupa docelowa, do której chce trafić organizator akcji, więc warto jest się skoncentrować na ambient marketingu czyli marketingu niestandardowym- akcje oparte o flash-mob, happeningi. Atrakcyjne są też narzędzia internetowe - profil organizacji w serwisie społecznościowym, buttony, banery. Marketing wirusowy także może okazać się skuteczny np. poprzez nakręcenie intrygujących filmików, które użytkownicy później rozsyłają między sobą. Jeśli chodzi o promocję przez media małych akcji to trzeba pamiętać, że dobro się samo nie sprzedaje i o tym powinna pamiętać każda fundacja czy organizacja. Niewiele organizacji traktuje działania promocyjne jako koniecznie do zyskiwania poparcia i wolontariuszy a sam fakt, że robią dużo dobrego nie spowoduje, że dziennikarz będzie o nich pisał. Mniejsze organizacje powinny przestać się bać mediów i zacząć z nimi współpracować, by ludzie o nich usłyszeli. Dominik MARCINKOWSKI, Marcin MICHALSKI, Łukasz OFLUS Znajomość języków obcych podstawą wykształcenia akademickiego Od kilku lat wymagania co do kandydatów do pracy stale rosną. Nie chodzi już tylko o wymóg dwudziestu lat doświadczenia stawiany przed absolwentami wyższych uczelni. Dziś trzeba być pracownikiem totalnym, którego niczym nie można zaskoczyć. Obok umiejętności obsługi każdego sprzętu biurowego czy całodobowej dyspozycyjności, ważna jest umiejętność posługiwania się językami obcymi. Jeśli znamy jeden język, nawet w stopniu zaawansowanym, niejednokrotnie możemy się spotkać z opinią niedoszłego pracodawcy, że to wciąż za mało. Oczywiście możemy mieć do czynienia z takim wymogiem starając się o przyjęcie na bardziej odpowiedzialne stanowiska. Umiejętność posługiwania się wieloma językami nie jest potrzebna „szeregowemu” pracownikowi w małej firmie. Jednak czy takich studentów – osób o niskich aspiracjach chcą szkolić uczelnie wyższe? Każda taka instytucja reklamuje się nie tylko bogatą ofertą naukową, nowoczesnym i drogim sprzętem czy znanymi pracownikami, ale także, a nawet przede wszystkim, absolwentami. Uczelniom zatem tym bardziej powinno zależeć na jak najlepszym przygotowaniu młodych ludzi do wejścia na rynek pracy. Weźmy pod uwagę właśnie system nauki języka na naszym kierunku jako wyznacznik dobrego lub słabego przygotowania studentów. Dziś Instytut Politologii kieruje się polityką promującą język angielski. Jest to słuszna idea, gdyż na chwilę obecną język ten jest podstawowym w komunikacji międzynarodowej. Każdy pracodawca również będzie wymagał przede wszystkim znajomości tej mowy. Co jednak w przypadku gdy praca wymaga od nas znajomości dwóch języków lub bardziej ceni znajomość języka niemieckiego niż angielskiego, co w naszym rejonie nie jest rzadkością? W ostatnich latach również język rosyjski zdobył dużą popularność w naszym kraju. Koncentrowanie się zatem na języku angielskim być może nie jest do końca właściwe. Oczywiście nie popieramy zastępowania tego języka innym, co spowodowałoby popadnięcie w kolejną skrajność. Proponujemy zatem kilka rozwiązań, które według nas pozwolą poszerzyć ofertę uczelni nie burząc przy tym obecnego programu nauczania. Skupiamy się przede wszystkim na znalezieniu sposobu na wprowadzenie w naszym instytucie nauki drugiego języka i powstrzymania dyskryminowania studentów, którzy w dobrym stopniu w poprzednich latach nauki przyswoili język inny niż angielski. Pozostaniemy w sferze naszego kierunku, czyli dziennikarstwa, by na przykładzie tego programu nauczania pokazać w jaki sposób można dojść do kompromisu względem nauki języków. Propozycje lektoratu innych uczelni na kierunku: Dziennikarstwo i komunikacja społeczna UNIWERSYTET WARSZAWSKI Student ma obowiązek odbycia 180h zajęć lektoratu z języka jaki sobie wybrał (czeski, niemiecki, angielski, rosyjski). Ma również możliwość nauki za pomocą platformy e- learningowej UNIWERSYTET WROCŁAWSKI Obowiązkowo do zaliczenia lektoratu i uzyskania certyfikatu Europejskiego Systemu Opisu Kształcenia Językowego jest odbycie 120h zajęć jednego z sześciu możliwych języków do wyboru (angielski, niemiecki, hiszpański, francuski, włoski, rosyjski). Student rozpoczyna naukę od poziomu B2. UNIWERSYTET GDAŃSKI Student w ciągu czterech semestrów zobowiązany jest do odbycia dwóch lektoratów z języka angielskiego i niemieckiego po 120h przeznaczając na każdy. Co daje 240h nauki języka obcego. UNIWERSYTET JAGIELLOŃSKI W ofercie dla studenta znajduje się 120h języka obcego od poziomu B2, oraz 120h j. obcego zaczynając od dowolnego poziomu. Tak jak w przypadku Uniwersytetu Gdańskiego w ciągu studiów przypada 240h. Do wyboru j. niemiecki i angielski. Dodatkowo został wprowadzony przedmiot: "Język obcy w pracy dziennikarza" - dwa semestry po 30h. UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA W POZNANIU Celem lektoratu jest uzyskanie certyfikatu Europejskiego Systemu Opisu Kształcenia Językowego na poziomie B2. Osoby, które zdały test na poziomie B1 i A2 realizują 120h (w II i III semestrze po 30h). Natomiast osoby z zaliczonym testem na poziomie B2 uczęszczają na 60h lektoratu w II semestrze. Jest możliwość wybrania jednego z sześciu języków (francuski, rosyjski, angielski, niemiecki, włoski, hiszpański). UNIWERSYTET ŚLĄSKI W KATOWICACH Podobnie jak na Uniwersytecie Opolskim student ma możliwość lektoratu tylko w języku angielskim. Przeznaczono na naukę języka obcego 150h. Nasze propozycje rozwiązania problemu Aktualnie uczymy się języka angielskiego trzy godziny w tygodniu systemem 2 x 1,5h. Jednak naszym zdaniem system ten jest zwyczajnie nieefektywny. Oprócz wcześniej wspomnianych powodów, przez które tak sądzimy, należy do tego doliczyć: Zbyt długi czas zajęć. Półtorej godziny nauki języka obcego jest nieefektywne. Po upływie 60 minut zaczynamy się rozpraszać i tylko czekamy na to kiedy prowadzący podziękuje nam i wypuści do domu. Tak więc, w pozostałych 30 minutach nie jesteśmy w stanie należycie skupić swoich myśli, jesteśmy zmęczeni. A czas się marnuje. Kończenie przed czasem. Wynika z pierwszego argumentu. Prowadzący zwykle dostrzega nasze rozkojarzenie i „zmęczenie materiału” (lub sam je odczuwa…). W związku z tym kończy zajęcia przed czasem. Zwykle jest to 15-10 minut, choć zdarza się 20. W dalszym ciągu czas jest marnowany. Choć w tym przypadku studenci się z tego cieszą. Za dużo materiału na jednych zajęciach nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Szlify w domu. Na każdym lektoracie z języka obcego słyszy się: „Najwięcej pracy przy nauce języka wykonuje się samemu w domu lub rozmawiając z innymi poza klasą. Poświęcajcie chociaż 20 minut dziennie”. Jak najbardziej jest to prawdą i całkowicie się z tym zgadzamy. Sądzimy nawet, że ktoś, kto poważnie podchodzi do nauki języka, ćwiczy go każdego dnia. Czyta, sprawdza słówka, ogląda filmy, śledzi zagraniczne strony internetowe, słucha muzyki itp. Taka osoba jest w stanie doskonale przygotować się na egzamin kończący lektorat z języka obcego. Dwie godziny zajęć w tygodniu całkowicie mu wystarczą do zapoznania się z programem. A pozostała godzina nie będzie musiała się marnować. Będzie ją można dużo lepiej wykorzystać. Różnymi sposobami można udoskonalić naszą naukę języka obcego. Przedyskutowaliśmy wiele rozwiązań, z czego kilka wydaje nam się na tyle sensowne, że warto byłoby je rozpatrzeć w świetle udoskonalenia formuły studiów, poprawy atrakcyjności uczelni i zwiększenia naszych szans na rynku pracy: Skrócenie czasu lektoratu języka angielskiego. Ustaliliśmy, że z trzech godzin angielskiego w tygodniu, dwie są efektywne, natomiast jedna godzina zwyczajnie się marnuje. Można byłoby to zmienić skracając zajęcia do godziny. Wtedy języka angielskiego uczylibyśmy się 80 godzin w czasie trwania całego lektoratu. Natomiast pozostałe 40 godzin moglibyśmy poświęcić na naukę innego języka obcego od podstaw. Oczywiście, jeżeli znalazłby się ktoś, kto wolałby w tym czasie angielski, mógłby zapisać się na odpowiednią grupę z tego języka. Zapisywać można byłoby się na wszystkie języki, które są dostępne na Uniwersytecie Opolskim. Zamiana przedmiotu na język. Wśród wielu przedmiotów, których się uczymy, co semestr trafia się przynajmniej jeden, teoretycznie nie mający nic wspólnego z naszym kierunkiem. Oczywiście nie jest to zasadą i dla jednej osoby, okazuje się on bezużyteczny a dla innej jest niezbędny i nie wyobraża sobie ona pracy bez posiadania wiedzy z zakresu tego przedmiotu. Wydaje nam się, że student powinien mieć prawo wyboru. Zamiast nauki „problemów państw bliskiego i dalekiego wschodu” czy „wiedzy o filmie”, mógłby wybrać sobie naukę dodatkowego języka w ramach czasu i punktów ECTS za przedmiot, z którego zrezygnował. Urozmaicenie kursów ogólnouczelnianych. Dotyczy to poszerzenia oferty kursów, które wybieramy sobie sami, o lektoraty. Z naszych obserwacji wynika, iż w ramach tych kursów jest dostępnych od 3 do 4 zajęć językowych. Czy zwiększenie tej ilości byłoby problemem? Wprowadzenie zajęć w języku angielskim. Jeden zwykły przedmiot, związany z naszym tokiem nauczania, mógłby być wykładany w języku angielskim. Jest to często spotykane na innych kierunkach i zwykle zdaje egzamin. Na pewno niektórym studentom sprawiałoby to spory kłopot, jednak mieliby możliwość doskonalenia swoich umiejętności na szerszą skalę. Tzw. translatoria stałyby się dla nich wyzwaniem. W ten sposób uczylibyśmy się angielskiego wraz ze słownictwem potrzebnym nam w pracy dziennikarza. Do tego dochodziłoby półtorej godziny tygodniowo lektoratu a zaoszczędzone półtorej godziny można byłoby poświęcić na lektorat z innego języka od podstaw. Prawdopodobieństwo sukcesu wzrasta Umiejętność, posługiwania się więcej niż tylko jednym językiem obcym, poszerza nasze możliwości na znalezienie pracy. Wraz z otwarciem nowych rynków, automatycznie zwiększają się szans na zatrudnienie, z których moglibyśmy skorzystać. Mając szeroki wachlarz umiejętności językowych i nie poprzestając na znajomości jednego obcego języka, mamy dużo większe szanse odnieść sukces na rynku pracy. Angielski jest w tym momencie najbardziej popularnym językiem na świecie w związku z czym powinno się go znać, ale znajomość TYLKO jego (pomijając język rodzimy) zawęża zakres naszych możliwości. To samo tyczy się znajomości języka stricte zawodowego, przydatnego z punktu widzenia dziennikarza (pojęcia, zagadnienia itp.) i oswajania się z obcą mową podczas normalnych zajęć, wykładów, na których angielskiego uczymy się jakby drugoplanowo. Ale na pewno skutecznie. Angielski jest bardzo ważny, jednak jakikolwiek inny język, studiowany równolegle z nim, będzie rozwijał sposób naszego myślenia oraz na pewno zwiększy nasze szanse na znalezienie pracy po studiach. KOMENTARZE Joanna Gerlich Moim zdaniem Autorzy mają w dużej mierze rację, zajęcia 1,5h są nieefektywne, bo rzeczywiście ostatnie 30 minut każdy zerka już na zegarek i nie potrafi się skupić. Podoba mi się również pomysł z lektoratami w formie kursów zmiennych. Język angielski jako lektorat mamy narzucony odgórnie, nie było możliwości wyboru innego języka. W sytuacji kiedy język obcy można byłoby wybrać na kursie, pewnie sporo osób skorzystałoby z tego. Wtedy pewnie chodzilibyśmy na kurs z miłą chęcią i korzystalibyśmy z tego, bo teraz chodzi się na kursy głównie po to by zaliczyć, a nie wynieść jakieś konkretne wiadomości. Dodatkowym plusem byłaby znajomość nowego języka, a to jak wiemy jest istotne w dzisiejszych czasach. Ilona Flora Przeczytawszy dokument „Zorientowani na sukces!”, chcę w swoim tekście omówić pracę kolegów, która wzbudziła we mnie duże zainteresowanie. To praca Dominika Marcinkowskiego, Marcina Michalskiego i Łukasza Oflusa „Znajomość języków obcych podstawą wykształcenia wyższego”. Zgadzam się z Autorami tekstu, gdyż uważam, że ostatnim czasem wymagane są coraz częściej umiejętności posługiwania przynajmniej jednym językiem obcym na wysokim poziomie. Podzielam również ich opinię odnośnie do wad w ofercie studiów języków obcych na Instytucie Politologii UO. Ograniczanie studentów w wyborze języka obcego do jednego z pewnością nie jest plusem dla ich przyszłej konkurencyjności na ówczesnym rynku pracy. Podobają mi się też niektóre propozycje rozwiązania problemu. Uważam za dobrą ideę urozmaicenia kursów ogólnouczelnianych. Z zadowoleniem wybrałabym język obcy w jakości kursu, bo zajęcia ćwiczeniowe pozwoliłyby mnie urozmaicić swoje umiejętności, które przydadzą się po studiach. Oprócz tego jestem pewna, że prowadzenie zajęć w języku angielskim byłoby dla studentów kierunku Dziennikarstwa i Komunikacji społecznej możliwością jeszcze więcej ćwiczyć język obcy na praktyce. Nie uważam za dobrą ideą zmianę przedmiotu ogólnouczelnianego na język. Uczelnia dba o poziom naszych umiejętności w zakresie języka obcego, a szczególnie angielskiego – mamy cztery semestry nauki języka, a większość z nas posługuje się wyższym poziomem angielskiego, niż początkujący. To razem pozwala na wysoki poziom posługiwania językiem po ukończeniu studiów. Gdyby miałam możliwość studiowania dwóch języków obcych jako obowiązkowych, wolałabym, żeby ten dodatkowy język był w harmonogramie studiów dłużej, niż jeden czy dwa semestry, ponieważ uczyłabym się go od rzeczy podstawowych, a dla osiągnięcia wysokiego poziomu potrzebowałabym więcej czasu. Dlatego uczelnia musiałaby zamienić po jednemu przedmiotu z każdego semestru na ten dodatkowy język obcy, co w dużej mierze zmniejszyłoby nasz poziom wiedzy ogólnej, zdobytej na uniwersytecie. Uważam, iż dla dziennikarzy wiedza ogólna jest bardzo ważna, nie mniej aniżeli posługiwanie jeszcze jednym językiem obcym. Nie uszczęśliwiłoby mnie również skrócenie czasu lektoratu języka angielskiego, ponieważ tylko podczas nich zdobywam nawyki praktyczne w posługiwaniu językiem, jak większość studentów naszego kierunku. W przypadku bardzo długich zajęć proponowałabym rozdzielić trzy godziny lektoratu w tygodniu na trzy zajęcia długością w 1 godzinę każde. Podsumowując, mogę powiedzieć, iż zwiększenie ilości języków obcych do wyboru na Instytucie Politologii UO oraz ich elastyczność w przystosowaniu do potrzeb studentów jako przyszłych szukaczy pracy pozwoliłaby na zwiększenie możliwości na sukces studentów uczelni na rynku pracy, oraz zwiększyłaby popularność tego kierunku na naszej uczelni drogą reklamowania siebie najlepszym przygotowaniem absolwentów w dziedzinie języków obcych. Anna Gauza Wydaje mi się, że zjawisko, które dostrzegli Autorzy rozdziału jest prawidłowe. Moim zdaniem student nabywa umiejętności językowe w zakresie jednego przedmiotu (angielskiego), a powinien posiadać zdolność komunikowania się, przynajmniej w podstawach, innym językiem. Jednak z drugiej strony uważam, że liczba godzin języka angielskiego jest wystarczająca. Co prawda można byłoby rozbić zajęcia nie po 2x1,5h, ale 3x1h (może wtedy byłyby bardziej efektowne?) Zgadzam się z Autorami w kwestii zamiany niektórych przedmiotów teoretycznych na drugi język, pod warunkiem, że będzie on do wyboru lub wykładany w języku angielskim albo dodanie języka obcego jako kurs ogólnouczelniany. Opierając się na własnym przykładzie, mogę stwierdzić, że chętnie wybrałabym się na taki kurs, który pozwoliłby mi przypomnieć podstawowe zagadnienia z języka obcego, który miałam w liceum, a który nie był językiem angielskim. Katarzyna Chmielewska Praca niezwykle trafnie opisująca sytuację lektoratów z języka angielskiego na naszym kierunku. W pełni zgadzam się z zaproponowanymi przez autorów propozycjami rozwiązania problemów i niesnasek wynikających ze sposobu prowadzenia zajęć. Na szczególną uwagę zasługuje pomysł, aby choć jeden przedmiot wykładany był w języku angielskim. Panowie trafnie zauważyli, iż czas zajęć jest zbyt długi i kończą się one często przed czasem z powodu zmęczenia. 1,5h jest czasem idealnym na wykład, lecz w przypadku przedmiotu ćwiczeniowego nie zdaje egzaminu. Angielski jest dziś językiem uznawanym za podstawę, dlatego szkoda, że nie dano nam możliwości nauki innego języka dodatkowo. Dagmara Mientus Zwróciłam szczególną uwagę na ten rozdział, gdyż zgadzam się ze stwierdzeniem, iż znajomość języków obcych to podstawa, szczególnie w zawodzie dziennikarza. Autorzy przedstawili propozycje lektoratu innych uczelni i bardzo dobrym pomysłem jest możliwość nauki na platformie e-learningowej. Jest to oszczędność czasu tak ważnego dla każdego studenta ale również swoboda w nauce. Zgadzam się także w kwestii narzucania odgórnie języka angielskiego. Nie jest to do końca dobry pomysł, gdyż sama po sobie widzę, że na zajęciach angielskiego robię to samo, co robiłam przed maturą (czyli uczenie się pod test) a język niemiecki, którego się przez wiele lat uczyłam idzie w zapomnienie...Tak jak Autorzy piszą, 1,5 godzinne zajęcia z języka angielskiego są bezsensu. Lepszym pomysłem byłoby, gdyby wprowadzono 45 minutowe zajęcia z angielskiego i 45 minutowe zajęcia z wybranego przez siebie języka. Aleksandra Grygiel Zgadzam się w pełni ze stwierdzeniem autorów, iż student powinien mieć do wyboru język jakiego chciałby się uczyć. W przypadku osób, które posiadają certyfikat z języka angielskiego na poziomie B2 są one zwolnione z egzaminu kończącego lektorat oraz z zajęć Nie posiadają jednak żadnej altwenatywy w postaci innego języka, którego w tym czasie mógłby się uczyć, zdobyć ocenę oraz punkty ECTS. Nauka języka prywatnie wiąże się z dużym wydatkiem, więc skoro na uczelni uczymy się angielskiego to dalczego niw poszerzyć oferty o inne języki? Przez rok byłam studentką Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu i już od pierwszego semestru studenci musieli obowiązkowo zapisać się na język angielski, ale oprócz tego jeszcze na jeden inny, wybrany przez siebie język z pośród podanych w ofercie uczelni (włoski, hiszpański, rosyjski, niemiecki). Uważam, że było to śwetne rozwiązanie zwłaszcza w dzisiejszych czasach gdzie (tak jak wspomnieli autorzy teksttu) jeden język, nawet na poziomie zaawansowanych to za mało dla wielu pracodawców. Nasuwa się pytanie - gdzie znależć czas na tyle godzin języka? Na Uniwersytecie Opolskim mamy 2x1,5h języka angielskiego w tygodniu, natomiast na Uniwersytecie Ekonomicznym w tygodniu język angielski był również dwa razy, ale 1x1,5h oraz jeden raz 45 minut, drugi język (wybrany przez studenta) był raz w tygodniu przez 1,5h. Jest to tylko 45 minut więcej, na które z pewnością znalazłoby się miejsce w planie zajęć. Oprócz korzyści dla studentów zwiększyłoby to atrakcyjność naszej uczelni i pozytywnie wpłynęłoby na jej PR.