drodzy parafianie i przyjaciele - Parafia Świętego Krzyża w Gdańsku
Transkrypt
drodzy parafianie i przyjaciele - Parafia Świętego Krzyża w Gdańsku
nr 2/2014 (110) DRODZY PARAFIANIE I PRZYJACIELE Kanonizacja dwójki Papieży: Jana XXIII i tak drogiego nam rodaka Jana Pawła II jest wielkim wydarzeniem wiosny 2014. Przeżywamy ją w czasie Wielkanocnym, kiedy zatrzymujemy się wpatrzeni w pusty grób i Zmartwychwstałego Pana. ,owo ogłoszeni święci pokazują, czym jest życie wiarą w Zmartwychwstałego we współczesnych czasach. Jan XXIII został zapamiętany jako życzliwy, uśmiechnięty człowiek, który dbał o wprowadzanie pokoju i pojednania. To z jego inicjatywy został zwołany Sobór Watykański II. Jan Paweł II, Papież z bloku państw komunistycznych, pozostanie w pamięci, jako ten, który odważnie podjął podróże apostolskie, dbając o przybliżenie Ewangelii wszystkim ludziom i pracując na rzecz pojednania różnych wyznań, religii i narodów. ,iech uroczystości kanonizacji Jana XXII i Jana Pawła II staną się dla nas nie tylko ciekawym jednorazowym wydarzeniem, które obejrzymy – na żywo lub dzięki telewizji – ale przede wszystkim, niech staną się inspiracją do codziennego spotykania Żywego Jezusa. Piotr Kropisz SJ Ojcowie Jezuici ul. Mickiewicza 11, 80-425 Gdańsk-Wrzeszcz tel. 341-49-10; fax 344-78-80 Siostry Służebniczki MP ul. Mickiewicza 24, 80-405 Gdańsk-Wrzeszcz DUSZPASTERSTWO AKADEMICKIE niedziela g. 13.00 - Msza Święta (MK) niedziela g. 19.00 - Msza Święta (DK) wtorek g. 20:00 Wspólnota Św. Ignacego (modlitwa głębi) (MK) czwartek g. 20.00 - Msza Święta (MK) piątek g. 19.00 - spotkanie formacyjne (MK) DUSZPASTERSTWO MŁODZIEŻOWE wtorek g. 19.00 - Msza Święta (MK) MSZE ŚWIĘTE W IEDZIELE I ŚWIĘTA AKADEMICKA WSPÓL OTA OD OWY W DUCHU ŚWIĘTYM EFRAIM środa g. 20.00 (MK) - spotkanie modlitewne Duży Kościół 6.30, 8.00, 9.30, 11.00, 13.00, 19.00 HARCERZE sobota g. 10.00 – salka (przy MK) Mały Kościół 8.00, 9.00, 10.30, 12.00, 13.00 MSZE ŚWIĘTE W D I POWSZED IE Duży Kościół 6.30, 7.00, 7.30, 8.00, 19.00 KA CELARIA PARAFIAL A pn., śr., sob. - g. 9.00-12.00 wt., pt. g. 9.00-12.00 i 17.00-19.00 czwartek - nieczynna Pogrzeby i zgłoszenia do chorych przyjmowane są także poza godzinami urzędowania kancelarii. Redaguje Zespół: o. proboszcz Janusz Warzocha SJ, o. Piotr Kropisz SJ, Agnieszka Kminikowska Maria Jędrzejewska, Helena Gadomska, Lucyna Chrobak, Anna Leonowicz Joanna Kiedrowicz, Wojciech Stawicki, Paweł Śpica, Roman Gąsienica, Michał Fibek Adres redakcji: Parafia św. Krzyża, ul. Mickiewicza 11 80-405 Gdańsk-Wrzeszcz nr konta: BANK MILLENIUM S.A. 08 1160 2202 0000 0000 5069 8583 www.gdansk.jezuici.pl e-mail: [email protected] Redakcja nie zwraca nadesłanych materiałów, jednocześnie zastrzega sobie prawo do dokonywania niezbędnych uzupełnień i skracania tekstów. Wszyscy, którzy piszą w naszym biuletynie, robią to nieodpłatnie. nr110_2_14_a str. 1 3 Przy Świętym Krzyżu APOSTOLSTWO MODLITWY i ŻYWY RÓŻA IEC I niedziela g. 8.00 Msza św. g. 18.00 - nabożeństwo wtorek po I niedzieli g. 17.00 - spotkanie animatorów (MK) wtorek po II niedzieli g. 17.00 - spotkanie ogólne (MK) APOSTOLSTWO DOBREJ ŚMIERCI ostatni poniedziałek miesiąca g. 17.00 (MK) PORAD ICTWO RODZI E czwartki (lokal biura parafialnego) g. 18.00-19.00 - dla narzeczonych g. 19.00-20.00 - dla małżeństw SEMPER FIDELIS termin spotkania zależny od spotkania diecezjalnego (salka ministrancka – DK) GAUDIUM VITAE czwartki g. 16.00-18.00 - dyżur AKCJA CHARYTATYW A czwartek g. 16.00-18.00 (przy MK) - dyżur WSPÓL OTA EWA GELIZACYJ A poniedziałek g. 20.00 – 21.00 (MK) - adoracja Najświętszego Sakramentu AKCJA KATOLICKA III czwartek m-ca Msza Święta g. 19.00 (DK) KOŁO PRZYJACIÓŁ RADIO MARYJA niedziela g. 9.00-13.00 i wtorek g. 18.00-19.00 lokal biblioteki parafialnej IV środa m-ca g. 16.25 (MK) PODWÓRKOWE KÓŁKA RÓŻAŃCOWE II poniedziałek miesiąca po niedzieli g. 17.00 (MK) MALI RYCERZE MIŁOSIER EGO SERCA PA A JEZUSA ostatnia sobota miesiąca g. 15.00 (MK) DUSZPASTERSTWO CHORYCH I IEPEŁ OSPRAW YCH trzecia niedziela miesiąca godz. 13.00 (DK) ŚWIETLICA DLA DZIECI od poniedziałku do piątku w godz. 14.00 - 17.00 niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33 Projekt wstępny 4 Przy Świętym Krzyżu Na targowisku życia OJCZYZNA - KIEDY MYŚLĘ Nie po raz pierwszy mam dla Państwa zadanie. Proszę dokończyć początek wiersza Myśląc ojczyzna napisanego w 1974r. przez poetę, prozaika, eseistę Karola Wojtyłę – teologa, myśliciela, filozofa - dla Polaków NASZEGO PAPIEŻA, dla wszystkich ludzi świętego Jana Pawła II: - OJCZYZNA - KIEDY MYŚLĘ... Oderwani nagle od naszego sprintu czy maratonu, zapasów czy podnoszenia ciężarów, w jakich uczestniczymy na co dzień, może nie za bardzo wiemy, co odpowiedzieć, gdy zapytają nas o to, czym jest ojczyzna? Znamy definicję kraju, państwa, jednak termin ojczyzna może stanowić enigmę. Łatwiejsze zadanie w tym przypadku miało pokolenie zrodzone w niewoli, okute w powiciu, czy to z lat 1939-1945 lub epoki stalinowskiej. A my, w 2014r., członkowie U.E. - co my rozumiemy myśląc ojczyzna? Wróćmy jednak do słów Papieża, do Niego samego. Ojczyzną był zafascynowany od pierwszych chwil swego życia. Miłość do niej kształtowali w Nim rodzice, nie tylko ucząc wiersza Wł. Bełzy Kto ty jesteś.., ale wpajając podstawowe wartości bogojczyźniane, pokazując czar polskiej przyrody oraz podkreślając, że jest ona dziełem Najwyższego. Mały Karolek, pielgrzymując do Kalwarii Zebrzydowskiej, wędrując po Krakowie, nasiąkał tym, co jest kwintesencją polskości. Potem Karol – uczeń, student sięgał do źródeł, do samego jądra ducha narodowego. Ojczyzną, małą ojczyzną, były Wadowice, gdzie wszystko się zaczęło, wielką – ziemia od morza po Giewont ze wschodu po zachód, o błogosławieństwo nad którą prosił nr110_2_14_a str. 2 Ducha Świętego w pamiętnych słowach, by ten Odnowił oblicze ziemi. Tej ziemi. W przywołanym wierszu św. Jan Paweł II podkreśla, że należy zamknąć ją w sobie jak skarb i pyta: jak poszerzyć tę przestrzeń, którą wypełnia. Ze w z r u s z en i e m wyznaje, że język ojczysty staje się dachem domu, w którym jesteśmy razem, jednak ubolewa też nad tym, że wśród różnych ludów mówimy nie swoim językiem, który zamyka nas w sobie, ale jednocześnie stanowi korzeń, który powinien wydać owoc – piękny i silny. Tu znowu powinniśmy oddać się refleksji. Co robimy z naszym językiem, z naszą mową? Okaleczony, niechlujny, zachwaszczony makaronizmami i wulgaryzmami, często staje się bełkotem. Nie chodzi już o to, byśmy byli retorami, ludźmi złotoustymi, ale byśmy mieli odwagę być przyzwoitymi posługując się mową ojczystą. Ale świętości nie szargać, bo boli – powiedział poeta. I o to właśnie chodzi. Przeto OJCZYZ,A – KIEDY MYŚLĘ- nie kaleczę języka polskiego, nie czynię z niego sieczki. Nie musimy, jak ponad 100 lat temu dzieci w szkole we Wrześni walczyć o polszczyznę i może dlatego jej nie doceniamy. PAPIEŻ Karol Wojtyła myśląc o ojczyźnie, jak czytamy w wierszu, słyszy dźwięk kosy uderzającej w łany pszenicy, które łączą się w jeden profil z jasnością nieboskłonu. Zatrzymajmy się na chwilę,... zobaczmy ten obraz oczyma wyobraźni. Realnie rzadko to ujrzymy, bo kto dziś używa kosy? nr 2/2014 (110) (Chyba że wichura, grad powalą łan.) Posłuchajmy melodii kosy uderzającej w łodygi zbóż, zobaczmy grę kolorów – coś z Chopina i Chełmońskiego. Tu nie Ryżowe pola w wodzie mokną, nie łopoczą wiechy kukurydzy, ale są pola malowane zbożem rozmaitym. Tu jest ojczyzna. Tę powinniśmy w sobie odczuć. Nie dziwmy się, że Jan Paweł II przybywając do ojczyzny, klękał i całował polską ziemię – matkę żywicielkę. Ojczyzna:- wyzwanie tej ziemi rzucone przodkom i nam, by stanowić o wspólnym dobru i mową własną jak sztandar wyśpiewać dzieje, pisze Autor wiersza. Słowa te brzmią jak biblijne przesłanie. A Papież przypomina proroków, którzy napominali Izrael, by nie zapomniał o swej ojczyźnie, by ją w sobie pielęgnował. Możemy to też odczytać ze wszystkich chyba przemówień powitalnych przybywającego do Polski Jana Pawła II – Pielgrzyma – Polaka. Niejednokrotnie porównywał Polskę do matki, a skoro do niej, to jednocześnie oczekiwał, że będziemy ją szanować, czcić i dla niej, dla jej dobra działać, o nią się troszczyć. Święty Jan Paweł II, którego młodość naznaczyły wojna i okupacja, potem bolesny dla Polaków system, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, czym dla kraju jest wolność. Dlatego też w swe homilie, rozprawy filozoficzne, ale i w poezję wplatał przesłanie zawarte w jednym z dawnych hymnów – Boże, coś Polskę. Lecz nie tylko błagał Boga, by ojczyznę wolną raczył przywrócić, ale nawoływał rodaków, by nie siadali na laurach, a tym bardziej nie podcinali gałęzi, na której siedzą. W wierszu, do którego się odwołuję, pisze: Wolność stale trzeba zdobywać, nie można jej tylko posiadać. Przychodzi jako dar, utrzymuje się przez zmaganie. Dar i zmaganie wpisują się w karty ukryte, a przecież jawne. W jednej z homilii poucza; Wolności bowiem można używać dobrze lub źle. Można przez nią budować lub niszczyć. Czy w tym momencie nie przypominają się słowa I. Krasickiego pisane niemal niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33 Projekt wstępny nr 2/2014 (110) w przededniu Konstytucji 3 Maja, której kolejną rocznicę lada dzień obchodzimy i której twórcom należy się hołd, co podkreślił Jan Paweł II podczas przemówienia na Zamku Królewskim w Warszawie w 1991 r.? Biskup warmiński pisał o Świętej miłości kochanej ojczyzny, którą trzeba wspomóc i wspierać. Karol Wojtyła mówi jeszcze mocniej, bardziej imperatywnie: Całym sobą płacisz za wolnośćwięc to wolnością nazywaj, że możesz płacąc ciągle na nowo siebie posiadać. Płacić to działać jeden z drugim, a nie przeciw sobie. Te słowa pisane przed 40 laty jakże nie utraciły swej aktualności. Przemyślmy głęboko słowa: możesz płacąc ciągle na nowo siebie posiadać. Czy nie brzmią one jak echo biblijnego przesłania, że im więcej się daje, tym więcej się ma, tym bardziej się jest? To chyba więcej niż filozoficzna mądrość: Myślę, więc jestem. Za wolność płacili przodkowie, bohaterowie stuleci, gdy na ołtarzu samostanowienia płonęły ofiary pokoleń, gdy rozlegało się przejmujące wołanie wolności silniejszej niż śmierć. Święty Papież ceni jednak nie tylko tych, którzy dla ojczyzny walczyli z bronią w ręku, ale też tych, którzy ją odbudowywali i budują. Czy mógłby nas do nich zaliczyć??? Podczas pielgrzymki w 1991r. Powiedział, że raduje się z wszelkiego dobra, jakie już miało miejsce i jakie nadal dokonuje się w Jego ojczyźnie. Natomiast w 1997r. We Wrocławiu stwierdził: Raduję się z wami z odnoszonych sukcesów.(...) ,apawa optymizmem-na przykład- niełatwy przecież proces uczenia się demokracji.(...) Można odnotować niemało sukcesów w dziedzinie ekonomii i reform społecznych uznanych przez autorytety międzynarodowe i dodał, że należy je rozwijać WSPÓLYM wysiłkiem. Czy zatem OJCZYZ,A - KIEDY MYŚLĘ, włączamy się do tej wspólnoty? Czy stać nas na wysiłek dla ojczyzny, dla wspólnego dobra, któremu na imię Polska? Jan Paweł II wyjeżdżając kiedyś z kraju pisał, że podziwia przedsiębiorczość Polaków, nr110_2_14_a str. 3 5 Przy Świętym Krzyżu ich twórczą inicjatywę i wolę pracy dla dobra ogółu. Niebagatelnie brzmią słowa: praca i dobro ogółu - gdy przychodzi nam myśleć o ojczyźnie. To trudna misja. Czy się opłaca? Co z tego będę miał ja? Altruizm? To niemodne. Praca dla ogółu? Przecież i tak wszystko może być zniszczone i zmarnowane. Malkontenci nie przestaną narzekać, zrzucać winę na innych. Nie zechcą uprzątać domu ze śmieci. W tym kontekście zobowiązująco brzmią słowa: praca, dobro ogółu. Czy nawiążemy w tej materii dialog z NASZYM PAPIEŻEM – Polakiem? OJCZYZ,A - KIEDY MYŚLĘ... Dla Jana Pawła II ojczyzna to też historia, to ponadtysiącletni strumień, przy którym kształtowały się pokolenia. W swych homiliach przywoływał fakty i postacie, które stanowiły milowe kroki w naszych dziejach. Podkreślał, że to, co najważniejsze działo się z woli Boga, że Stwórca przy pomocy wielu zacnych ludzi, niejednokrotnie tych ze świecznika, kształtował losy naszej ojczyzny. Nie bez powodu jeden z wierszy, Stanisław, poświęcił średniowiecznemu biskupowi krakowskiemu – Szczepanowskiemu, którego imię król Bolesław wpisał w najstarsze kroniki(...) wypisał na posadzce katedry, gdy spłynęły po niej strugi krwi. (Św. Stanisław został kanonizowany przez papieża Inocentego IV w 1243r., a pierwsza uroczystość ku jego czci miała miejsce 8 maja 1254r.) Określił go jako fundament Kościoła w Polsce i jako opiekuna naszej ziemi, ziemi trudnej jedności (...) ludzi szukających własnych dróg (...) poddanej wolności każdego wobec wszystkich. Dalej w wierszu czytamy, że ta nasza ziemia , często rozdarta, to jakby symboliczne wspomnienie ran św. Stanisława. Płynie stąd też nauka, że za wolność, której rzecznikiem był św. Stanisław, spada miecz. Wiemy, że św. Biskup jest patronem nie tylko ziemi krakowskiej, że jest rzecznikiem pokoju. To może dlatego NASZ PAPIEŻ, z którego homilii nie raz padały słowa: Pokój tobie Polsko, ojczyzno miła tak żarliwie modlił się przez około pół godziny (dziennikarze i media czekali) przy relikwiach ofiary Bolesława Śmiałego o pokój dla ojczyzny. OJCZYZ,A-KIEDY MYŚLĘ- to modlę się za nią. W końcowej części przywoływanego wiersza Autor pisze, że ojczyzna przypomina drzewo wiadomości dobrego i złego i pyta: W którą stronę rozgałęzi się pień? W którą stronę podążają sumienia? Podkreśla, że ze zmagania sumienia tajemnicy dziejów to drzewo zamieni się w Źródło Życia wciąż wzbierające. Święty Papież oczekuje od nas, byśmy myśląc OJCZYZNA pozwolili rosnąć w sobie temu drzewu. Posłuchamy słów Jana Pawła II. Na zakończenie godzi się przywołać fragment Historii o św Stanisławie pióra Wincentego z Kielc – hymn sławiący wielkiego Polaka i będący prośbą o wstawiennictwo za narodem polskim. Dziś jednak przynajmniej początek i koniec (pominąć trzeba kwestię męczeństwa) odnieść musimy do innego Polaka- Karola Wojtyły – ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II, który ukochał Ojczyznę. Gaude, mater Polonia, prole, foecunda nobili. Summi Regis magnolia laude frequenta vigili. Masia niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33 Projekt wstępny 6 Przy Świętym Krzyżu nr 2/2014 (110) Każda dobra dusza jest jako ta świeca, która sama się spala, a innym przyświeca. Bł. Edmund Bojanowski W roku 2014 obchodzimy 200 rocznicę urodzin Edmunda Bojanowskiego, którego Ojciec Święty bł. Jan Paweł II, podczas swojej pielgrzymki do Ojczyzny w 1999 r., ogłosił błogosławionym. Decyzją Konferencji Episkopatu Polski, od 14 listopada 2013 r. do 14 listopada 2014 r., Kościół w Polsce przeżywa ROK BŁ. EDMUNDA BOJANOWSKIEGO, dziękując Bogu za dar Jego Osoby i za Jego rozliczne dzieła, trwające do dziś, do których został zainspirowany Bożym światłem. Kim był błogosławiony Edmund? Trudno jest w krótkim artykule zmieścić wszystkie aspekty bogactwa Jego osobowości i opisać ogrom dobra, którego Pan Bóg przez Niego dokonał. Edmund Bojanowski przyszedł na świat 14 listopada 1814 r. w Grabonogu (Wielkopolska), w rodzinie ziemiańskiej, głęboko religijnej i patriotycznej. W dzieciństwie został cudownie uzdrowiony za przyczyną Matki Bożej Bolesnej, czczonej na Świętej Górze w Gostyniu. (Matka Najświętsza była szczególnie obecna w całym Jego życiu, a wielką miłość ku Niej pragnął Edmund zaszczepiać w sercach tych, których BÓG Mu powierzał.) Otrzymał staranne wychowanie w katolickiej rodzinie. Ze względu na wątłe zdrowie uczył się najpierw w domu pod kierunkiem prywatnych nauczycieli. W czasie studiów we Wrocławiu i Berlinie jego pasją stała się literatura: pisał między innymi artykuły o polskich zabytkach, przetłumaczył na język polski wiersze liryczne, pieśni serbskie i czeskie, a także „Manfreda” George 'a Byrona. Miał zdolności humanistyczne, a jego środowisko, widząc w nim talent, uznało go za zdolne- nr110_2_14_a str. 4 go poetę i „przepowiadało” mu karierę literacką. W okresie studiów uniwersyteckich przyszło Edmundowi przeżyć śmierć najbliższych. Jego matka zmarła w 1834 r., a ojciec - półtora roku później. Choroba płuc nie pozwoliła Edmundowi na ukończenie studiów. W marcu 1838 r., w wieku niecałych 24 lat, opuścił Uniwersytet Berliński. Po powrocie do rodzinnego Grabonoga w 1838 r. rozwijał nadal talent pisarski i aktywnie włączył się w nurt pracy społecznej światłych Wielkopolan, której celem było moralne, kulturalne oraz ekonomiczne odnowienie polskiej wsi. Jako gorliwy obrońca polskości poważnie angażował się w pracę konspiracyjnego Kasyna Gostyńskiego. Zbierał i wydawał drukiem, chroniąc od zapomnienia, dzieła polskiej kultury ludowej. Pragnąc stworzyć ludowi wiejskiemu możliwość kształcenia się, założył wypożyczalnie książek. Dążył do tego, by przez ożywienie tradycyjnych zwyczajów ludowych podnieść poziom kultury i moralności ludu wiejskiego. Chciał zdobywać ludzi do życia na nowo w wierze i kształtować ich w duchu Ewangelii. Dla otoczenia był zawsze przykładem heroicznej wiary, miłości, prostoty i zaufania Bożej Opatrzności. Gorliwie wypełniał praktyki chrześcijańskie, żył w jedności z Bogiem. Uczestniczył codziennie w Eucharystii (idąc do kościoła, przemierzał trzy kilometry w jedną stronę, czasami po błocie, w deszczu, czasami brnąc w zaspach śniegu, co dla chorego na płuca człowieka było wielkim wysiłkiem). Był rozmodlony – często wiele godzin spędzał w kościele przed Najświętszym Sakramentem, na rozmowie z Chrystusem, co też nie pozostawało bez wpływu na jego sposób bycia i postępowania. Pu nkt e m pr z eło mow ym w życiu bł. Edmunda była epidemia cholery w roku 1849, która doprowadziła zubożałą ludność wiejską do nieopisanej nędzy i osierociła wielką liczbę dzieci. Podczas epidemii bł. Edmund z narażeniem życia, dniem i nocą pielęgnował chorych, za własne oszczędności kupował biednym wieśniakom żywność i lekarstwa oraz sprowadzał do chorych lekarza i kapłana z posługą sakramentalną. Okazał się człowiekiem wielkiego miłosierdzia. Rozwiązane przez zaborcę Kasyno Gostyńskie przekształcił na tzw. Instytut, będący sierocińcem i szpitalikiem dla ubogich. Prowadzenie Instytutu powierzył Siostrom Miłosierdzia przybyłym w tym celu z Poznania. Sam określił zasady obowiązujące w procesie opieki nad chorymi, zasady wychowania dzieci i zarządzania Instytutem, wychodząc z założenia, że „strona moralna i religijna we wszelkim wychowaniu główną jest rzeczą”. Poświęcił się bez reszty „poepidemicznym” sierotom. Dał się poznać jako człowiek wielkiej wytrwałości i dobroci serca. Przez dłuższy czas dojrzewała w Edmundzie Bojanowskim koncepcja ochronek wiejskich, prowadzonych przez wiejskie opiekunki. Sam pisał o tym tak: „Od lat kilku zajmowała mię myśl urządzenia ochronek wiejskich. Miałem na względzie: raz – korzyść małych dzieci wystawionych po wsiach przez zaniedbanie lub nieświadomość rodziców na zepsucie przedwczesne, po wtóre – uświęcenie kobiet wiejskich, a przez to wpływ na podniesienie i moralizowanie ludu wiejskiego”. W swym pedagogicznym wyczuciu bł. Edmund niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33 Projekt wstępny nr 2/2014 (110) Bojanowski rozumiał jasno, że wszelkie wychowawcze starania trzeba zaczynać od dziecka. W dniu 3 maja 1850 r. powstała w Podrzeczu k.Gostynia pierwsza ochronka dla dzieci wiejskich, którymi zajęły się trzy dziewczęta. Formował je, przygotowywał do pracy i kształcił sam jej założyciel. Ta pierwsza mała wspólnota ochroniarek stała się zalążkiem Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny. Instytucję ochronek kształtował bł. Edmund w oparciu o głęboko przemyślane idee, wykorzystując bogate tradycje polskiej wsi, jej duchowe bogactwo, związki z ziemią i zajęciami rolniczymi. W swoich notatkach ukazuje - jako niezawodne środki wychowania naturę, religię i historię, które mają splatać się w harmonijną syntezę pracy, miłości Boga i bliźniego oraz praktycznego umiłowania ziemi i kultury polskiej. Bł. Edmund sam opracował program pracy wychowawczej w ochronkach na każdy dzień, tydzień i każdą porę roku. Wiedział z doświadczenia, że ochronki nie utrzymają się z samej tylko ludzkiej dobroczynności. Źródłem utrzymania ochronki miała być według koncepcji bł. Edmunda praca zarobkowa wychowawczyń. Było to w tamtych czasach nowatorskie rozwiązanie. Wraz ze wzrostem liczby ochronek, w bł. Edmundzie dojrzewała myśl powołania do życia Bractwa Ochroniarek – dobrowolnie zgłaszających się młodych, wolnego stanu, ofiarnych, wiejskich dziewcząt, ożywionych wspólną ideą. Rozpoczął żmudną pracę, przeważnie od podstaw, kształtowania ich osobowości, kładąc nacisk na wzajemną miłość, posłuszeństwo, odmawianie stałych modlitw, odprawiania medytacji nad Słowem Bożym. Z czasem myśl bł. Edmunda przerodziła się w zamiar założenia zgromadzenia zakonnego, dla którego napisał Regułę. Na jej zatwierdzenie musiał jednak czekać, gdyż w tamtych czasach znane by- nr110_2_14_a str. 5 7 Przy Świętym Krzyżu ły w Polsce i w Kościele powszechnym zakony, opierające swój byt materialny głównie na fundacjach i kweście, a nie na pracy ich członków. Było to novum, które miało sprawdzić się w życiu. Zgromadzenie w niedługim czasie rozrosło się w wielką rodzinę zakonną, pomimo trudności, jakie napotykało z różnych stron (zagrożenie kasatą ze strony zaborców, kłopoty materialne i inne). To zupełnie odosobniony przypadek, że świecki człowiek, mężczyzna, założył w tamtych latach zgromadzenie żeńskie. Był otwarty na Boże natchnienia i w pełni zaufał Bożemu prowadzeniu. Każda ochroniarka miała w danym dniu za zadanie prowadzić zajęcia z małymi dziećmi albo chodzić do chorych czy pomagać ubogim lub pracować zarobkowo dla utrzymania sióstr i prowadzonego dzieła. Siostry na zmianę dzieliły się swoimi obowiązkami. Bł. Edmund Bojanowski do końca życia oddawał wszystkie siły kształtowaniu i rozwojowi nowych wspólnot Zgromadzenia Sióstr Służebniczek. Ziemianie, widząc błogosławione owoce ich pracy, prosili o zakładanie nowych ochron i przeznaczali na nie domy. Zgłaszało się coraz więcej kandydatek. Kiedy dzieło już się dobrze rozwijało, odezwało się w duszy Edmunda jeszcze jedno pragnienie, dawno już go nurtujące - pragnienie kapłaństwa. W marcu 1869 r. wstąpił do seminarium duchownego w Gnieźnie. Rozwijająca się gruźlica płuc nie pozwoliła mu jednak na zrealizowanie studiów potrzebnych do osiągnięcia stanu duchownego – w maju następnego roku musiał opuścić seminarium. Wówczas Metropolita Gnieźnieńsko-Poznański Kard. Mieczysław Ledóchowski wypowiedział znamienne słowa: „Jestem głęboko przekonany, że Pan Bóg chce tego człowieka w stanie świeckim uświęcić”. Po opuszczeniu Seminarium bł. Edmund zamieszkał u swego przyjaciela - ks. Stanisława Gieburowskiego w Górce Duchownej, gdzie zmarł w opinii świętości rok później. W dniu 13.06.1999 r. Ojciec Święty Jan Paweł II, zaliczając Edmunda Bojanowskiego do grona błogosławionych, uczynił go patronem laikatu. Zgromadzenie sióstr służebniczek (które, dla ratowania swej egzystencji zagrożonej przez zaborców, podzieliło się na gałęzie – Dębicką, Wielkopolską, Śląską i Starowiejską, obecnie tworzące Federację) od ponad 150 lat nieprzerwanie starają się dawać świadectwo miłości nie tylko w Polsce, ale w kilkudziesięciu krajach na wszystkich kontynentach świata. Siostry opiekują się dziećmi, chorymi, ludźmi w podeszłym wieku, samotnymi, biednymi. Pracują w szpitalach, domach opieki, sierocińcach, internatach, przedszkolach, ochronkach. Prowadzą działalność katechetyczną i podejmują prace przy parafiach. Trwa proces kanonizacyjny błogosławionego Edmunda Bojanowskiego. Ufamy Bożej Opatrzności, że zgromadzenia sióstr oraz cały Kościół będzie cieszył się kolejnym świętym – i to świętym ze stanu świeckiego. s. Teresa Konieczna niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33 Projekt wstępny 8 Przy Świętym Krzyżu Ks. Janusz Warzocha SJ „Z OKRĘTU KOŚCIOŁA” – ŚW. JAN PAWEŁ II W TRÓJMIEŚCIE Kanonizacja papieża Polaka Jana Pawła II staje się kolejną okazją do rozważań nad znaczeniem jego pontyfikatu oraz szansą ponownego przemyślenia nauczania, jakie nam pozostawił. Papież nie tylko nauczał z Rzymu, ale jak żaden inny wyruszył na szerokie wody świata, aby w ponad stu pielgrzymkach zagranicznych dotrzeć z Ewangelią Jezusa i nauczaniem Kościoła do najdalszych krajów, ludów i narodów ziemi. Papież Polak miał głębokie przekonanie, że Ewangelia przynosi wyzwolenie wszystkim uciśnionym i zniewolonym przez systemy i ideologie, przejrzenie zaślepionym materialistycznym podejściem do życia oraz pouczenie i światło pragnącym nr 2/2014 (110) podążać drogami sprawiedliwości, miłości i wolności. Z całych sił dążył do tego, aby jego wołanie z początku pontyfikatu: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”, realizowało się na ziemi. W czasie licznych pielgrzymek Jana Pawła II do Ojczyzny dwa razy na ich szlaku znalazło się Trójmiasto. Pierwszy raz przybył tu papież w roku 1987. Wówczas spotkał się z wiernymi Gdyni i Gdańska. Mieszkańców Sopotu odwiedził, gdy przyjechał na Pomorze w roku 1999. Podczas swojej pierwszej wizyty na Pomorzu Jan Paweł II spotkał się w Gdyni z ludźmi morza oraz w Gdańsku z młodzieżą na Westerplatte, z chorymi i ze światem pracy. Młodzież otrzymała piękne przesłanie, pełne mądrości i światła na przyszłość: Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte”. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. ,ie można „zdezerterować”. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba „utrzymać” i „obronić”, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych. Spotkania te odbiły się szerokim echem w kraju i za granicą. Papież przybył do świata „Solidarności”. Mówił wtedy: Witam i pozdrawiam Gdańsk. Witam w nim to wszystko, czym był dla nas na różnych etapach dziejowej przeszłości, i to, czym stał się w latach ostatnich. Upamiętniają to symboliczne krzyże obok stoczni i napis: „Pan da siłę swojemu lu- Zdjęcie pochodzi ze strony strony Fotopolska.eu nr110_2_14_a str. 6 niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33 Projekt wstępny nr 2/2014 (110) dowi, Pan da swojemu ludowi błogosławieństwo pokoju”. Gdańsk: miasto ludzi morza, miasto ludzi pracy, wielkiej pracy. Witam miasto i środowisko, w którym zrodziła się na nowo potrzeba odnowy człowieka przez pracę. Wyzwolenia człowieka przez pracę. Była to pierwsza wizyta papieża Jana Pawła II w Trójmieście po dziewięciu latach od rozpoczęcia pontyfikatu, który był jednym z najdłuższych w historii Kościoła, bo trwał aż 27 lat. Władze komunistyczne przez lata nie wyrażały zgody, aby papież tak otwarcie wspierający „Solidarność”, przybył do jej kolebki. W naszej pamięci pozostaje symboliczny, i chyba jeden z najpiękniejszych, ołtarz papieski projektu Mariana Kołodzieja, przy którym Jan Paweł II sprawował Eucharystię na gdańskiej Zaspie. Artysta podzielił się wówczas swoją wizją jakby niedokończonego dzieła, statku, „okrętu Kościoła” na którym umieszczone były trzy maszty-krzyże (nawiązanie do Trzech Krzyży, pamięci ofiar strajków 1970 r.) oraz mostek kapitański, z którego Papież wygłosił pamiętną homilię. Wypowiadanymi słowami, powoli i w głębokim skupieniu kreślił konieczne do podjęcia przez Polaków zadanie. Tą rozpoczętą drogą trzeba podążać, rozpoczęte dzieło trzeba kontynuować. Ono musi być dokończone! Usłyszeliśmy wykładnię ludzkiej solidarności. Jak „nie ma wolności bez solidarności”, podobnie nie ma solidarności bez miłości. Solidarności nie należy zawężać do związku zawodowego. Solidarność to coś znacznie więcej niż ruch społeczny, robotniczy, obywa- nr110_2_14_a str. 7 9 Przy Świętym Krzyżu telski, to fundament społeczeństwa na którym trzeba oprzeć budowanie ojczystego domu. Solidarność to uznanie ludzkiej godności, braterstwa. W solidarnym społeczeństwie każdy jest ważny, każdy się liczy i ma czuć się odpowiedzialny za losy nie tylko swoje, ale też i innych – „jeden i drugi”. Człowiek nie jest sam, żyje z drugimi, przez drugich, dla drugich. Cała ludzka egzystencja ma właściwy sobie wymiar wspólnotowy — i wymiar społeczny. Ten wymiar nie może oznaczać redukcji osoby ludzkiej, jej talentów, jej możliwości, jej zadań” – tak nas uczył. W solidarnym społeczeństwie – podkreślał papież – „nie może być walka silniejsza od solidarności”, nie może mieć miejsca postawa jeden przeciw drugiemu, jeden kosztem drugiego, ale ma być jeden i drugi – razem. „Jeden drugiego brzemiona noście” – zapisał w liście do Galatów św. Paweł. Dziś po latach wiemy bez cienia wątpliwości, że są to „święte słowa”, które wypowiedziane wówczas z taką mocą przez papieża, co prawda głęboko wybrzmiały w całej Polsce, ale chyba nie do końca zostały przez nas przyjęte. Nie poszliśmy w pełni za tym papieskim nauczaniem, by wcielić je odważnie i konsekwentnie w życie osobiste i społeczne. Obok postulatów z pamiętnego sierpnia 1980 roku, na trwałe wpisało się w nasze współczesne dzieje nauczanie papieża z 1987 roku na Pomorzu. I z całą uczciwością trzeba stwierdzić, że papieskie przesłanie i nauczanie z „okrętu Kościoła” w naszej Ojczyźnie wciąż czeka na realizację i woła o naszą solidarność! Jan Paweł II zapewniał nas: Starałem się w swoich słowach mówić o was i mówić za was. Żywię bowiem głębokie przeświadczenie, iż to, co się zaczęło dokonywać tu, w Gdańsku i na Wybrzeżu, i w innych środowiskach pracy w Polsce, ma wielkie znaczenie dla przyszłości ludzkiej pracy. I to nie tylko na naszej ziemi, ale wszędzie. Dziś to już my sami możemy i mamy mówić. Nie tyle słowem, co czynem. Rozpoczęte dzieło musi być dokończone. Jak wówczas liczyliśmy na papieża Polaka, który nas nie zawiódł, tak teraz wierzymy, że jako Święty Kościoła tym bardziej dopomoże nam w wypełnieniu tej jakże ważkiej misji wobec Kościoła, Polski i świata. W uzasadnionej nadziei umacniają nas także słowa, jakie nasz papież wypowiedział na zakończenie liturgii na Zaspie: Codziennie się za was modlę, tam w Rzymie i gdziekolwiek jestem, codziennie się modlę za moją Ojczyznę i modlę się za ludzi pracy, i modlę się za to szczególne, wielkie dziedzictwo polskiej „Solidarności”. Modlę się za ludzi, którzy są związani z tym dziedzictwem, w szczególny sposób za tych, którym wypadało czy wypada ponosić ofiary z tego powodu. I modlić się nie przestanę, bo wiem, że to jest sprawa wielka . (…) Proszę was bardzo, ażebyście byli z papieżem również solidarni w tej modlitwie i w tej „długomyślności”. Trzeba patrzeć w przyszłość i trzeba zachowywać siły ducha i ciała dla przyszłości. niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33 Projekt wstępny 10 Przy Świętym Krzyżu „PRAWDZIWEJ PIELGRZYMKI NIE MIERZY SIĘ W KILOMETRACH.” Mówi o sobie Pielgrzym Miłosierdzia. Życie spędza na pisaniu ikon jesienią i zimą oraz na pielgrzymowaniu wiosną i latem. Pokonuje tysiące kilometrów w intencji pokoju i miłosierdzia. Jego jedynym zabezpieczeniem w drodze i życiu jest Boża Opatrzność. Roman Zięba odpowiedział nam na kilka pytań na temat swojego życia i wędrówek. śmy z Wojtkiem do Moskwy przez Litwę, Białoruś, Smoleńsk i Katyń. Wiem, że wiele osób patrzy na takie życie trochę podejrzliwie, jak na rodzaj beztroski: ten człowiek nie potrafi się ustabilizować, powinien gdzieś wreszcie osiąść. Ale tak potoczyło się moje życie. Kiedyś byłem prezesem spółki w consultingu IT i jako specjalista od sukcesu w zarządzaniu prowadziłem w Warszawie dostanie życie człowieka w krawacie. Dziś pielgrzymowanie jest ważną treścią mojego życia i ta droga prowadzi dalej. Jak to jest cały czas pielgrzymować? Przedstawiasz się jako Pielgrzym Miłosierdzia - to znaczy, że kim jesteś? Co robisz? Roman Zięba: Wędruję. To znaczy stale coś w sobie przekraczam. Zimy spędzam na mojej wsi, gdzie mam pracownię pisania ikon. A latem gdzieś wyruszam. Zwykle sam, ale czasem z kimś. Droga prowadzi do miejsc, które według nas (Pielgrzymów Miłosierdzia – przyp. red.) potrzebują modlitwy, potrzebują Bożego Miłosierdzia. Zaczęło się od trzech samotnych szlaków do Asyżu. Szliśmy w 2011 na spotkanie z Benedyktem XVI i na wspólną modlitwę o pokój przedstawicieli wszystkich religii świata. Każdy z nas pokonał wtedy ok. 4 tys. kilometrów. Wojtek szedł z Fatimy w Portugalii, Dominik z Moskwy, a ja z Jerozolimy. Dwa lata temu była droga przez Norwegię na Wyspę Utoya, gdzie dokonano masowego morderstwa na 77 młodych ludziach, a rok temu szli- nr110_2_14_a str. 8 Roman Zięba: Gdy doszedłem w 2011 roku do Asyżu, po czterech miesiącach wędrówki bez pieniędzy i namiotu, miałem poczucie, że Boża obecność i opieka w drodze, dzięki modlitwie, jest czymś realnym. Wiele razy wychodziłem z trudnych czy wręcz beznadziejnych sytuacji dzięki temu, że ufałem i w największej nawet opresji powtarzałem „Jezu ufam Tobie!". Teraz wiem, że jeśli człowiek idzie drogą woli Bożej w swoim życiu, gdy realizuje nie własny projekt, ale projekt Boga na swoje życie - wtedy wszystko się układa. To jest możliwe tylko dzięki zawierzeniu i modlitwie. Dlatego, gdy idzie się zawierzając siebie całkowicie Bożej Opatrzności, gdy jedynym zabezpieczeniem jest modlitwa, wtedy nie ukąsi skorpion, nie pogryzą dzikie psy i zawsze znajdzie się pomoc w odpowiednim momencie. Bo to jest tak, że gdy jedną dłoń dajesz Jezusowi, a drugą Maryi i idziesz między nimi jak dziecko - wtedy zawierzenie spotyka się z roztropnością i droga się prostuje. nr 2/2014 (110) Mówisz, że pielgrzymujesz w intencjach Cywilizacji Miłości co to konkretnie oznacza? Roman Zięba: Cywilizacja Miłości to pojęcie użyte po raz pierwszy przez Pawła VI, a potem rozwinięte i opisane przez naszego papieża bł. Jana Pawła II. Cywilizację Miłości opisują cztery prymaty – zasady, które mamy wypisane na dębowych tablicach pokoju, jakie zabieramy w każdą pielgrzymkę i zostawiamy potem jako wotum w świątyni na zakończenie drogi. Są to: prymat człowieka przed rzeczą, prymat „być" przed „mieć", prymat etyki przed techniką i najważniejszy – prymat miłosierdzia przed sprawiedliwością. Głoszenie tych zasad, to w zasadzie głoszenie Ewangelii, tylko wyrażonej może bardziej uniwersalnym, jakby ponadreligijnym językiem. W drodze podobna myśl przyszła do każdego z nas – że pielgrzymowanie w intencji cywilizacji miłości to w istocie droga własnego nawrócenia. Bo nie można głosić pokoju nie będąc samemu jego znakiem dla innych. Jesteśmy w czasie Wielkanocnym... Czym jest dla Ciebie zmartwychwstanie? Roman Zięba: Zmartwychwstanie to dla mnie wielka nadzieja. Może największa... Nadzieja na odrodzenie do nowego życia. Ta nadzieja ożywia mnie w drodze, Po Asyżu zapragnęłam żeby takie pielgrzymowanie kontynuować w normalnym, codziennym życiu. Tam to jest możliwe, ale tutaj już jest trudniej. niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33 Projekt wstępny nr 2/2014 (110) 11 Przy Świętym Krzyżu Myślę wtedy, że mała Helenka też mogła widzieć takie zjawiska i może też przystawała na chwilę, żeby się im przyjrzeć i zdumiewać ich pięknem i nieuchwytnością. Ta ziemia to takie moje Betlejem Bożego Miłosierdzia. Tu rodzi się coś ważnego. I stąd wyruszają nasze pielgrzymki. Czy w tym roku też wybierasz się na jakąś pielgrzymkę? wzmacnia nogi, a zatrzymuje mnie samooskarżenie - że nie jestem godzien tej nagrody, że upadam przecież wciąż w te same grzechy. Mimo, że wiem od kogo pochodzą te samooskarżenia i jaki mają cel, to jednak przyglądam się im i ten obraz mnie samego w ich świetle jest dość mroczny. W samotnym pielgrzymowaniu opadają zasłony, ujawnia się prawda o moich słabościach. Mimo to po upadkach podnoszę się i idę dalej, nadzieja jest silniejsza... na nowe życie z Jezusem. Czy można powiedzieć, że nawrócenie to było takie właśnie Twoje zmartwychwstanie? Roman Zięba: Nawrócenie przyszło w drodze, gdy wyruszyłem wkraczając w niepewność... trochę z desperacji, żeby wreszcie odrzeć się z kłamstw i złudzeń dotychczasowego życia, w którym raniłem siebie i bliskich. Teraz myślę, że nawrócenie nie przyszło, że raczej cały czas przychodzi... Na pewno coś w moim życiu się zmieniło, ale czy jestem nawróconym człowiekiem? Może teraz bardziej tęsknię. I stałem się bardziej wrażliwy na trzy słowa: prostota, uczciwość i wierność. Stale wracają w drodze. Bo nadal jestem w drodze. I chyba stale się nawracam. Kiedy nie jesteś w drodze, to mieszkasz w ciekawym miejscu – w miejscowości, gdzie urodziła nr110_2_14_a str. 9 się św. Faustyna Kowalska. Jak to się stało, że tam zamieszkałeś? Roman Zięba: Mieszkam od dwóch lat we wsi Sakowo, w miejscu oddalonym od rodzinnego domu Helenki Kowalskiej (później s. Faustyna – przyp. red.) o 2,5 km. Nazywam tą okolicę „Ziemią Bożego Miłosierdzia”. Gdy tam przyjechałem po raz pierwszy z plecakiem, chciałem przez jakiś czas doświadczyć tego miejsca, z którego została powołana przyszła święta i apostołka Bożego Miłosierdzia. Interesowali mnie ludzie, przyroda, zapachy, wschody i zachody słońca, tradycje i ludowa pobożność mieszkańców. Chciałem poczuć i bliżej poznać rzeczywistość, w której się urodziła i spędziła pierwszych 16 lat życia Święta Siostra Faustyna. Ten czas ukształtował w niej na pewno fundament, na którym dalej układało się jej życie i budowało się to niezwykle świadectwo zaufania Bożemu Miłosierdziu. Roman Zięba: Chcielibyśmy uczcić pielgrzymką niezwykle wydarzenie, jakim jest kanonizacja Jana Pawła II, która przypada w Niedzielę Bożego Miłosierdzia. Planowaliśmy z Wojtkiem drogę przez USA, ale pojawiły się kłopoty z wizą, dlatego odłożyliśmy Stany na przyszły rok. W tym roku Wojtek powędruje w dzień kanonizacji z Rzymu do Krakowa, a ja spotkam się z nim w Wadowicach i stamtąd pójdę do Głogowca, rodzinnej wsi świętej siostry Faustyny. Niby tylko 300 km. Ale prawdziwej pielgrzymki nie mierzy się w kilometrach. Ta najważniejsza liczy 40 cm. Tyle dzieli rozum od serca. Rozmawiała Agnieszka Kminikowska zdjęcia: archiwum własne No i tak tutaj zostałem. Od księdza mam klucz do pomieszczenia, gdzie mam sypialnię połączoną z pracownią. Czasem, gdy idę od siebie na podwórko domu, w którym się urodziła przyszła święta, żeby w godzinie Miłosierdzia odmówić koronkę - widzę ciągnące po niebie chmury spod których wypadają promienie słońca i kładą światło na pola i las. niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33 Projekt wstępny 12 Przy Świętym Krzyżu APOSTOLSTWO MODLITWY I ŻYWY RÓŻANIEC Jak wstąpiłam do Apostolstwa Modlitwy i Żywego Różańca Idąc do kościoła płakałam po utracie męża. Po drodze spotkałam Panią Wiesławę, która zobaczyła moje cierpienie. Nawiązała się między nami rozmowa, podczas której zaproponowała mi wstąpienie do Żywego Różańca, w którym sama była już od lat. Trochę się wahałam ponieważ byłam w żalu. Wiesława twardo powiedziała: „Ja Panią zapiszę”. I tak też zrobiła. Jestem jej za to wdzięczna. Po roku zostałam Animatorką, z której funkcji bardzo się cieszę i jestem do chwili obecnej aktywną Różą. Dzięki Apostolstwu Modlitwy i Żywemu Różańcowi moje życie duchowe nabrało głębszego sensu i czuję się spełniona. Teresa nr110_2_14_a str. 10 nr 2/2014 (110) W Imię Ojca w Imię Syna i Świętego Ducha Polska modli się dziecina, a Pan Bóg jej słucha W oczach dziecka dwie łzy duże, wiara w każdym słowie Ojcze błagaj coś jest w górze, daj nam wszystkim zdrowie Pobłogosław dłońmi Swymi mą Ojczystą strzechę A mnie pozwól dla mej ziemi, uróść na pociechę. „Nasz domek” Prezentujemy dwa wiersze nieżyjącej już Pani Stefanii Pietrzak, mamy jednej z naszych Róż. Wydawałoby się kobiety zwykłej, która ukończyła kilka klas szkoły, gdyż na więcej nie było możliwości. A zauważmy jaka piękna modlitwa i refleksja. Nasz domek malutki bielutki czyściutki Nam dzieciom tak drogi choć skromny ubogi W nim mieszka rodzina to nasza dziedzina Ta chatka nam droga tu chwalimy Boga Tu razem żyjemy wśród pracy miłości O troskach nie wiemy niezgodzie zazdrości. niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33 Projekt wstępny nr 2/2014 (110) 13 Przy Świętym Krzyżu WSPÓLNOTA ŻYCIA CHRZEŚCIJAŃSKIEGO Trójmiejska Wspólnota Życia Chrześcijańskiego przy naszym kościele zorganizowała w ramach tzw. „spotkań otwartych” 2 marca 2014r. spotkanie z księdzem Jackiem Sochą – proboszczem parafii św. Mikołaja w Gdyni. Ksiądz Jacek jest doktorem teologii, wykładowcą Gdańskiego Seminarium Duchownego w Oliwie, osobą zaangażowaną w wiele działań ewangelizacyjnych, jak np. w „Przystanek Jezus” na Woodstock’u, czy w koordynację czuwań w kościołach naszej diecezji w Noc Zesłania Ducha Świętego. Temat prelekcji księdza Jacka brzmiał: „Wiara ‘ku Bogu’, czyli o tym jak i kiedy działa wiara”. Prelegent w swoim wykładzie starał się przybliżyć zebranym, na czym polega istota aktu wiary. Powołał się na wydarzenia z życia Pana Jezusa oraz Jego słowa, a także wielu świętych, w tym św. Teresę od Dzieciątka Jezus, św Jana od Krzyża, Sługę Bożą Martę nr110_2_14_a str. 11 Robin. Przypomniał, że wiara w swojej istocie jest łaską i tajemnicą – spotkaniem w głębi ducha pomiędzy Miłującym Bogiem i idącym ku Niemu człowiekiem. Podał przykłady owoców aktów wiary z Ewangelii, jak uleczenie kobiety chorej na krwotok, oraz z czasów dzisiejszych: nawróceń w czasie Dni Młodzieży w Hiszpanii, czy wewnętrznego doświadczenia księdza posługującego w czasach komunizmu w głębi ZSSR, który za największe bogactwa świata nie oddałby szczęścia niesienia Chrystusa tamtejszym biednym ludziom. Ksiądz Jacek podał też praktyczne duchowe porady. Między innymi radził, by ponawiać wytrwale w sobie akty wiary, by stawać przed Panem Bogiem „tu i teraz” i tacy jacy jesteśmy, a nie czekać, aż będziemy najpierw uporządkowani i bez grzechu, by zdawać sobie sprawę, że wiara to nie przeżycie estetyczne i nie stan uczuciowy. Ksiądz Jacek poradził też duchowe lektury, które przybliżają ten temat, a mianowicie książki o.Wojciecha Giertycha OP, np. „Jak żyć łaską”. Spotkanie było bardzo ciekawe i pełne treści. Zakończyło się modlitwą w intencji Ojczyzny oraz Ukrainy, którą poprowadził o. Marek Stelmaszczuk, asystent kościelny dwóch wspólnot podstawowych WŻCh - „Radość” i „Manresa”, działających już od ponad dwudziestu lat przy naszej parafii. Następne spotkanie otwarte odbędzie się jesienią. Zaproszonym gościem jest Ewa KubasiewiczHouee, opozycjonistka skazana na najwyższy, dziesięcioletni wyrok więzienia w stanie wojennym. Ewa Kubasiewicz-Houee, mieszkając od ponad dwudziestu pięciu lat we Francji, działa cały czas na rzecz Polski i Polaków oraz na rzecz przyjaźni polsko-francuskiej. Jest autorką trzech książek. Przybędzie do nas z piękną prelekcją pod tytułem „Bretania tajemnicza”. Serdecznie zapraszamy! niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33 Projekt wstępny 14 nr 2/2014 (110) Przy Świętym Krzyżu ZMARTWYCHWSTANIE – SPOTKANIE Z NIEZNANYM Medziugorscy widzący twierdzą, że w pewnym objawieniu Gospa płacząc powiedziała: „Zapomnieliście o Biblii”. Kartkujmy więc Stary i owy Testament, by poznać Ojca, Syna i Ducha Świętego. Co Biblia mówi nam o zmartwychwstaniu? Lidija Paris Jedno z orędzi Matki Bożej mówi: „W tym wiosennym czasie, gdy wszystko budzi się z zimowego snu, przebudźcie i wy swoje dusze(…), by były gotowe na przyjęcie światła Jezusa Zmartwychwstałego” (25. 03. 2009). Cierpienie rozpoznajemy. Ból rozpoznajemy. Zdradę, samotność, opuszczenie, niepokój rozpoznajemy. Wszyscy płakaliśmy na czyimś grobie… ale zmartwychwstanie? Światło Jezusa Zmartwychwstałego? O tym nie jest łatwo mówić, bo trudno jest to pojąć. Całe Jeruzalem było świadkiem ukrzyżowania Jezusa, ale Zmartwychwstałego spotykają jedynie wybrani (Dz 2,32; 10,41; 13,31). Jezus wskrzesił z martwych Łazarza z Betanii (J,11), syna wdowy z Nain (Łk, 11-17), córkę Jaira (Mt 9, 23-25), ale Ewangelie nie mówią o tym, co wskrzeszeni opowiadali. Oprócz tego, wszyscy oni później ponownie umarli. Jezusowe zmartwychwstanie jest inne. Po zmartwychwstaniu, mówi Jezus, ludzie nie mogą już umrzeć, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania (Łk 20,36). nr110_2_14_a str. 12 Pierwszym zwiastunem zmartwychwstania jest anioł, mówią Mateusz i Marek. Łukasz twierdzi, że są to dwaj mężczyźni w lśniących szatach, a Jan mówi o dwóch aniołach w bieli. Mateusz powiada, że strażnicy pierwsi widzieli anioła, który odsunął kamień i usiadł na nim. Postać jego jaśniała jak błyskawica, a szaty były białe jak śnieg. Strażnicy zadrżeli ze strachu przed nim i stali się jakby umarli. Marek informuje, że spotkanie z aniołem Pańskim wywołało w kobietach, które przyszły namaścić Jezusa, strach i zdumienie. Nikomu też nic nie powiedziały, bo były przerażone. Łukasz opisuje, że przestraszone niewiasty pochyliły twarze ku ziemi. Kiedy pełne strachu i radości próbowały opowiedzieć to wszystko Apostołom, ich słowa wydawały się czczą gadaniną i nie dali im wiary (Łk 24,11). Czterej Ewangeliści na różne sposoby informują o pierwszych kazaniach Zmartwychwstałego Jezusa. U Mateusza grupa kobiet spotyka Go pierwsza (Mt 28, 910). U Marka i Jana Jezus ukazuje się najpierw Marii Magdalenie (Mk 16,9; J 20,11-18). U Łukasza Jezus nie ukazuje się niewiastom, lecz najpierw uczniom na drodze do Emaus, a później Apostołom (Łk 24,13-35; 24,36-49). Te pozornie sprzeczne sprawozdania pokazują, jak trudno było pojąć samym uczniom, co tak naprawdę się dzieje. Kiedy rozpatrujemy przypowieść o bogaczu i Łazarzu (Łk 16, 1930), stopniowo przechodzimy przez kluczowe zdania, w których Jezus mówi, jak będzie przyjęte Jego zmartwychwstanie: „Jeżeli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z martwych powstał, nie uwierzą” (Łk 16,31). Tak też się stało. Zwierzchnicy i arcykapłani przekupili żołnierzy, by opowiadali, że uczniowie przyszli w nocy i wykradli ciało Jezusa (Mt 28,1115). Z powodu głoszenia wiary w zmartwychwstanie Jezusa, Apo- stołowie byli później nawet więzieni (Dz 4,1-3; 23,6; 24,21). O zmartwychwstaniu możemy teoretyzować bez końca, ale dla współczesnych Jezusowi pytanie o Jego zmartwychwstanie było przede wszystkim sprawą przeżycia, doświadczenia tego zjawiska, doświadczenie spotkania z nieznanym, doświadczenie niewiarygodności i strachu, nieobecności i pustki (Mt 28; Mk 16; Łk 24; J 20). Piotr i Jan widzieli leżące płótna, ale nie widzieli Jezusa (J 20,1-8). Orędzie Matki Bożej z 25. 04. 2006r. mówi: „Wy(…) nie widzicie Boga, ale jeśli będziecie się modlić, odczujecie Jego bliskość”. Piotr i Jan uwierzyli na podstawie nieobecności Jezusa. Pierwszym spotkaniem ze zmartwychwstałym Jezusem był Jego pusty grób. W oparciu o to uwierzyli. Poczuli Jego bliskość. Dziś zmartwychwstanie Jezusa zbyt często sprowadzamy do folkloru, do pisanek, czekoladowych jaj i zajączków. A jest to wydarzenie niezwykłej wagi dla każdego z nas. Chodzi o naszą przyszłość, o nasze życie wieczne. Czy ono jest, czy go nie ma? Jakie jest? Co nas czeka? Wieczności nie można pojąć. To życie trwa najwyżej kilka dziesiątek lat, a wieczność trwa…, i trwa…, i trwa… Św. Paweł powiada, że jeśli nie ma zmartwychwstania, to próżna jest nasza wiara. Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania. Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli (1 Kor 15,12-20). Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim (1 Tes 4,14). Taka jest nasza wiara. Taka jest wiara Kościoła. „GLASNIK MIRA” Nr 4/2012 Tłumaczenie z chorwackiego Lucyna Chrobak niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33 Projekt wstępny nr 2/2014 (110) BYŁ TO BAL, PIĘKNY BAL, PAN WODZIREJ WPROST SZALAŁ PO SALI. sąsiedniej sali znajdowała się „Karczma Jankiela”. W niej przemiłe Panie podawały herbatę i kawę „która ma czarność węgla, przejrzystość bursztynu, zapach moki i gęstość miodowego płynu… bo takiej kawy jak w Polszcze nie ma w żadnym kraju”. Były też gorące dania: paszteciki, barszcz czerwony albo bigos, do którego idzie: I szły pary po parach hucznie i wesoło, Rozkręcało się znowu, skręcało się koło Jak wąż olbrzymi, w tysiąc łamiących się zwojów Mieni się cętkowata, różna barwa strojów Tak właśnie, tradycyjnym polonezem, w ostatnią sobotę karnawału, 1 marca 2014r., rozpoczął się XVI już Parafialny Bal Charytatywny. Tym razem, cały utrzymany był w klimacie „Pana Tadeusza”. Wszystko odbywało się w gościnnym Gimnazjum nr 12. Na tę okoliczność sala gimnastyczna upodobniła się do dworku w Soplicowie. Był tam „stary stojący zegar kurantowy, w drewnianej szafie” a obok „Kościuszko w czamarce krakowskiej, z oczyma podniesionymi w niebo, miecz oburącz trzyma… Dalej w polskiej szacie siedzi Rejtan żałośny po wolności stracie”. Całość dekoracji trafnie uzupełniały „drzewa owocne, zasadzone w rzędy, ocieniały szerokie pole”. W naszej trzyosobowej orkiestrze brakowało cymbalisty, ale za to w nr110_2_14_a str. 13 15 Przy Świętym Krzyżu Siekana kwaszona kapusta, która wedle przysłowia sama idzie w usta Zamknięta w kotle, łonem wilgotnym okrywa Wyszukanego cząstki najlepsze mięsiwa. I pręży się, aż ogień wszystkie z niej wyciśnie Soki żywne, aż z brzegów naczynia war pryśnie. I powietrze dookoła zionie aromatem Na ścianach, obok stołów, które dzięki przyniesionym przez uczestników balu „koszyczkom”, pełnych „półgęsków tłustych, kumpii, skrzydlików ozoru, wszystkie wyborne, wszystkie sposobem domowym przyprawione”, wyglądały bogato, można było poczytać cytaty z Pana Tadeusza mistrza Adama Mickiewicza: ,igdy jeden drugiemu nie zachodzić w drogę, ,igdy we dwóch nie strzelać do jednej źwierzyny, Właśnie Wojski wymawiał to słowo źwierzyny, Gdy Asesor półgębkiem podszepnął: dziewczyny albo: przy ludziach, i pana Dla sług swoich, a w każdej jest pewna odmiana. Trzeba się długo uczyć, ażeby nie zbłądzić I każdemu powinną uczciwość wyrządzić lub … ja rozmowność naszych przodków wielbię Po łowach szli do stołu, nie tylko by jadać, Ale by nawzajem mogli się wygadać, Co każdy miał na sercu Orkiestra grała pięknie, spełniając także nasze specjalne życzenia, a solo na trąbce „Pod papugami” niezapomnianego Czesława Niemena, jak zwykle, wzruszało. Nasz wodzirej, Pan Wojtek, sprawnie aranżował wiele zabaw i tańców zapraszając do nich wszystkich gorąco. A jakże! Był też konkurs na Królową i Króla Balu oraz loteria. Pani, która wylosowała tort, w pięknym geście, poczęstowała nim wszystkich obecnych. Uśmiechnięci i bardzo sobie życzliwi, bawiliśmy się świetnie w doborowym towarzystwie. Zawarliśmy wiele znajomości. BAL ten na długo pozostanie w naszej pamięci. Wszystkim organizatorom, w tym szczególnie: naszemu Proboszczowi o. Januszowi, Pani Dyrektor Gimnazjum, członkom Akcji Katolickiej i tym ludziom dobrej woli, którym po prostu chce się chcieć ofiarować swój czas dla innych, w imieniu własnym i pozostałych uczestników Balu serdecznie DZIĘKUJEMY. Do zobaczenia na kolejnym BALU za rok. Wspominały: Zofia Kuropatwińska i Ewa Prusik Grzeczność wszystkim należy, lecz każdemu inna, bo nie jest bez grzeczności i miłość dziecinna, I wzgląd męża dla żony niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33 Projekt wstępny 16 nr 2/2014 (110) Przy Świętym Krzyżu CHORZY I NIEPEŁNOSPRAWNI WIELKANOCNA RADOŚĆ OCHOTNIKÓW CIERPIENIA Pod koniec kwietnia odbyło się w parafii Świętego Krzyża wielkanocne śniadanie dla osób chorych, niepełnosprawnych i znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej. Spotkanie jak co roku miało miejsce po Mszy św., w salce pod Małym Kościołem w godzinach przedpołudniowych. W tegorocznym śniadaniu wielkanocnym wzięło udział około 50 osób. Na stołach pojawiły się tradycyjne dania m.in.: żur z jajkiem, szynka, biała kiełbasa, sałatka. Były też babki, mazurki wielkanocne. Potrawy przygotowano dzięki ofiarności parafian, z ich datków złożonych podczas kwesty zbieranej przed kościołem w Niedzielę Palmową, a także wyrobom, które złożyli z życzliwości serca – mówi Ewa Zjeżdżałka, organizatorka śniadania wielkanocnego z Akcji Charytatywnej. Przygotowanie do spotkania wspierały również inne wspólnoty parafialne, jak np. Akcja Katolicka, Żywy Różaniec, młodzież, głównie z Gimnazjum Nr 12 zrzeszona w Szkolnym Kole Caritas oraz młodzież akademicka – wolontariusze, którzy roznosząc dary osobom chorym, przy okazji przekazywali zaproszenia Akcji Charytatywnej na śniadanie. W sumie w przygotowanie spotkania zaangażowało się 15 osób. Uczestnikami spotkania wielkanocnego są również osoby bezdomne, które zapraszamy w czasie naszych czwartkowych dyżurów. Wszyscy bardzo dziękują za śniadanie. Podejdą, uściskają. Ich wdzięczność utwierdza nas w słuszności organizacji śniadania wielkanocnego - wyznaje Ewa Zjeżdzałka. Jedną z osób, która korzystała z gościny Akcji Charytatywnej była Klara Gmys, członkini Centrum Ochotników Cierpienia. Jak mówi, nie jest samotna. Ma męża. Przychodzą razem. Chcą spotkać się z ludźmi. - Korzystałam z zaproszenia na śniadanie wielkanocne, co roku. Niestety od jakiegoś czasu stan zdrowia nie pozwala mi wyjść z domu - mówi Helena Mękarska, Ochotniczka Cierpienia. - Brakuje mi tych siostrzano-braterskich spotkań przy świątecznym stole, dobrego słowa, prostej ludzkiej życzliwości, której jest wśród nas wciąż za mało - przyznaje Mękarska. „ ie marnujmy więc czasu, i życia, na jałowe spory, na niechęci, urazy. Ponadto kanonizacja Jana Pawła II zobowiązuje”. Kard. Stanisław Dziwisz Ochotnicy Cierpienia z parafii Świętego Krzyża, chcąc podzielić się wielkanocną radością, skorzystali też z zaproszenia osób chorych i niepełnosprawnym z parafii pw. św. Antoniego w Gdańsku Brzeźnie. Razem spożyją „świecone” oraz będą oczekiwać na kanonizacje Jana Pawła II, który po 9 latach od przejścia do Domu Ojca zostanie ogłoszony świętym 27 kwietnia 2014 roku. Ufamy, że śp. Wiesław Borczyk, wieloletni członek COC, zmarły w ostatnim czasie jest w jego kochających rękach. Roman Gąsienica Spotkania: III niedziela miesiąca - Msza, godz.13. - Duży Kościół. - Formacja „Grupy przewodniej” bezpośrednio po mszy w kościele. Kontakt: Roman Gąsienica - przewodniczący grupy (zgłoś/nagraj info: tel. 58/342 74 16). Na zdj. Od lewej śp. Wiesław Borczyk, o. Janusz Motyliński opiekun COC w parafii Świętego Krzyża, Helena Mękarska (zdj. R. Gąsienica) nr110_2_14_a str. 14 Przekaż 1% podatku dochodowego Stowarzyszenie Centrum Ochotników Cierpienia Archidiecezji Gdańskiej ul. Wojska Polskiego 37 83-000 Pruszcz Gdański Konto: 40 8335 0003 0118 0253 2000 0001, KRS 0000220008 niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33 Projekt wstępny nr 2/2014 (110) DRODZY PRZYJACIELE! Wielkanoc, święta Zmartwychwstania Chrystusa, dni wspólnego, rodzinnego malowania pisanek, na stole święconka, mazurki i baby upieczone przez mamę lub niezawodną babcię, przy stole rodzina: mama, tato, dzieciaki, często także babcia i dziadek. Po prostu – zwyczajna rodzina. Tak w ogromnej większości wygląda jeszcze polska rodzina Jeszcze, bo obecna kondycja rodziny w Polsce wcale nie jest zadowalająca. Oto kilka faktów. W pierwszej połowie roku 2013 urodziło się 183 tys. dzieci. Blisko o 10 tys. mniej niż rok wcześniej. W tym samym czasie zmarło ponad 200 tys. Polaków. Demografowie przewidują, że w 2013 roku liczba zgonów mogła przekroczyć liczbę urodzeń nawet o 40 tys. To najgorszy wynik od końca II wojny światowej. W tym czasie drastycznie spadła ilość zawartych małżeństw. Pobrało się zaledwie 64 tys. par. Jest to najmniejsza liczba 17 Przy Świętym Krzyżu od ponad 10 lat. Równocześnie drastycznie wzrosła liczba rozwodów, których było prawie 36 tys. To tak, jakby rozpadły się wszystkie małżeństwa w mieście wielkości Olsztyna. Niestety, rośnie też liczba zabijanych w majestacie prawa nienarodzonych dzieci. Rząd poinformował, że w 2012 roku pozbawiono życia aż 752 istnień ludzkich. Polacy zdecydowanie deklarują przywiązanie do wartości rodzinnych. Co więc powoduje taki stan rzeczy? Z pewnością znaczenie ma lansowany przez media styl życia, nastawiony na egoizm, konsump- cję i szybkie zaspakajanie własnych zachcianek. Rodzina pokazywana jest jako źródło patologii, agresji i nieszczęść. Nie promuje się szczęśliwych, zwłaszcza wieloletnich rodzin. Panuje ogólne przekonanie, że duża rodzina to rodzina niewykształcona (nie potrafili się „zabezpieczyć") albo patologiczna. Prorodzinne programy rządowe konsultują przedstawicielki skrajnych organizacji feministycznych, promujące związki partnerskie, także jednopłciowe i aborcję. Podatek VAT na art. dziecięce wynosi 23%,a na środki antykoncepcyjne tylko 8%. Na domiar złego blisko 2 miliony młodych Polaków opuściło Ojczyznę. Nie wolno nam być biernymi. Musimy bronić nasze rodziny i nasze dzieci. Obojętność będzie grzechem zaniedbania. Niech rodzina przy wielkanocnym stole uświadomi nam jak ogromną jest wartością. Szczęść Boże Wasza Anna WSPOMNIENIE O OJCU TADEUSZU PAWLICKIM Koniec ubiegłego roku był dla Gaudium Vitae smutny. Pożegnaliśmy naszego opiekuna i pierwszego prezesa stowarzyszenia o. Tadeusza Pawlickiego. Odszedł do Pana nasz wielki Przyjaciel. Piszę tak, bo był prawdziwie przyjacielem nie tylko nas, wolontariuszy, ale także naszych podopiecznych matek i dzieci. Organizowane bożonarodzeniowe spotkania były nie tylko okazją do obdarowania dzieciaków paczką, ale także katechezą, zarówno dla maluchów, jak i dla mam, a czasem i dla ojców, którzy pojawiali się na tych spotkaniach. Nie wiemy, co pozostało w sercach dorosłych, choć wiadomo, że „kropla drąży skałę”, ale już dziś widzimy efekty małej ewangelizacji u podopiecznych dzieci. Od początku Roku Wiary, w każdy czwartek dzieci uczestniczą w takich spotkaniach, coraz liczniej i chętniej. Ojciec Tadeusz ożywił naszą parafię. Już w pierwszym roku nr110_2_14_a str. 15 swojego „proboszczowania” przygotował z dzieciakami Jasełka, które były całkiem profesjonalne jak na ich „amatorskość". Dzieci włożyły całe serce w swój występ artystyczny, a mamy swój talent w przygotowanie strojów. Przez wszystkie niedziele okresu Bożego Narodzenia odbywały się po dwa spektakle, a w przerwach dzieci wzmacniały się pączkami. Jasełka były przygotowywane przez dwa sezony, z niewielkimi zmianami aktorów, gdyż chłopiec grający Jezuska nieco wyrósł. Zastąpiła go w drugiej edycji dziewczynka moja mała córeczka. Moja starsza córka w obu edycjach śpiewała jako anioł. Spotykam często grających „aktorów", dziś dorosłych: św. Józefa – o. Waldemara, Anioła Gabriela - panią Marysię i przemiłego pastuszka Kubę - dziś poważnego Tatę. Dzięki o. Tadeuszowi nie przestaliśmy się poznawać na ulicy. W smutnym okresie stanu wojennego parafia skonsolidowała się jeszcze mocniej. Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej, Verba Sacra, Msze Święte. za Ojczyznę, ściągały rzesze wiernych nie tylko z naszej parafii. Wszyscy czuliśmy się wielką, patriotyczną rodziną. Myślę, że ten patriotyzm, miłość do Boga i Ojczyzny pozostał w nas. Dziękujemy Ci Ojcze Tadeuszu. Byłeś do końca prezesem naszego Stowarzyszenia Gaudium Vitae, bo nie chcieliśmy innego. Nowego wybraliśmy na Walnym Zgromadzeniu w lutym tego roku. Trudności, z jakimi się borykamy, nie zniszczą Twojego Dzieła, bo mocno już wrosło w „skałę”, a w 1988r. pobłogosławił je sam błogosławiony, a niedługo święty Jan Paweł. Gaudium Vitae ma dobrych opiekunów: kardynała Wyszyńskiego, bł. Jana Pawła i Ciebie, Ojcze Tadeuszu. Anna Leonowicz niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33 Projekt wstępny 18 nr 2/2014 (110) Przy Świętym Krzyżu Z KSIĄG PARAFIALNYCH GOD OŚĆ DZIECKA BOŻEGO W SAKRAME CIE CHRZTU ŚW. OTRZYMALI Nikodem Ratajczak Maciej Lipiński Maksymilian Reca Adrian Smok Szymon Matczak Oliwia Piorun Wiktoria Falba Jakub Masuhr Lisa Delobal Emilia Harężlak 3.02.2014 - 11.04.2014 ZAWIERZYLI SOBIE I BOGU W SAKRAME CIE MAŁŻEŃSTWA Daniel Lupa i Agnieszka Kordunowska ZAPRASZAMY DO KAWIARE KI PARAFIAL EJ otwartej w iedziele w godzinach 8.45-14.30 Pod Małym Kościołem nr110_2_14_a str. 16 PRÓG WIECZ OŚCI PRZEKROCZYLI Teresa Porazińska Gabriela ParafiniukDziewiątkowska Zygmunt Wiśniewski Jadwiga Korgul Krystyna Krajka Bohdan Sławiński Marianna Fulińska Wanda Życińska Wiesław Borczyk Maria Dzikowska Feliks Gussmann Halina Fąs Stanisław Staśkiewicz Lidia Czerwińska Brunon Czerwiński Zofia Ludkiewicz Zygmunt Czinnar Helena Pliszka Mirosława Grot Irena Borowska Jadwiga Ciołko Rafał Szutenberg Bogusława Langowska-Toporek Mirosław Buch Maria Lisowska Aniela Gardzielewska Lech Sztal Danuta Wiewiórka Mirosław Smoliński Helena Mękarska Zbigniew Piskorski Tadeusz Szymoniak Janina Kuper Zbigniew Koziński Edward Rynkowski niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33 Projekt wstępny