drodzy parafianie i przyjaciele - Parafia Świętego Krzyża w Gdańsku

Transkrypt

drodzy parafianie i przyjaciele - Parafia Świętego Krzyża w Gdańsku
nr 2/2014 (110)
DRODZY
PARAFIANIE
I PRZYJACIELE
Kanonizacja dwójki Papieży: Jana
XXIII i tak drogiego nam rodaka
Jana Pawła II jest wielkim wydarzeniem wiosny 2014. Przeżywamy
ją w czasie Wielkanocnym, kiedy
zatrzymujemy się wpatrzeni w pusty
grób i Zmartwychwstałego Pana.
,owo ogłoszeni święci pokazują,
czym jest życie wiarą w Zmartwychwstałego we współczesnych
czasach. Jan XXIII został zapamiętany jako życzliwy, uśmiechnięty
człowiek, który dbał o wprowadzanie pokoju i pojednania. To z jego
inicjatywy został zwołany Sobór
Watykański II. Jan Paweł II, Papież
z bloku państw komunistycznych,
pozostanie w pamięci, jako ten, który odważnie podjął podróże apostolskie, dbając o przybliżenie
Ewangelii wszystkim ludziom i pracując na rzecz pojednania różnych
wyznań, religii i narodów.
,iech uroczystości kanonizacji Jana XXII i Jana Pawła II staną się
dla nas nie tylko ciekawym jednorazowym wydarzeniem, które obejrzymy – na żywo lub dzięki telewizji
– ale przede wszystkim, niech staną
się inspiracją do codziennego spotykania Żywego Jezusa.
Piotr Kropisz SJ
Ojcowie Jezuici
ul. Mickiewicza 11,
80-425 Gdańsk-Wrzeszcz
tel. 341-49-10; fax 344-78-80
Siostry Służebniczki MP
ul. Mickiewicza 24,
80-405 Gdańsk-Wrzeszcz
DUSZPASTERSTWO AKADEMICKIE
niedziela g. 13.00 - Msza Święta (MK)
niedziela g. 19.00 - Msza Święta (DK)
wtorek g. 20:00 Wspólnota Św. Ignacego
(modlitwa głębi) (MK)
czwartek g. 20.00 - Msza Święta (MK)
piątek g. 19.00 - spotkanie formacyjne (MK)
DUSZPASTERSTWO MŁODZIEŻOWE
wtorek g. 19.00 - Msza Święta (MK)
MSZE ŚWIĘTE
W IEDZIELE I ŚWIĘTA
AKADEMICKA WSPÓL OTA
OD OWY W DUCHU ŚWIĘTYM EFRAIM
środa g. 20.00 (MK) - spotkanie modlitewne
Duży Kościół
6.30, 8.00, 9.30, 11.00,
13.00, 19.00
HARCERZE
sobota g. 10.00 – salka (przy MK)
Mały Kościół
8.00, 9.00, 10.30, 12.00, 13.00
MSZE ŚWIĘTE
W D I POWSZED IE
Duży Kościół
6.30, 7.00, 7.30, 8.00, 19.00
KA CELARIA PARAFIAL A
pn., śr., sob. - g. 9.00-12.00
wt., pt. g. 9.00-12.00 i 17.00-19.00
czwartek - nieczynna
Pogrzeby i zgłoszenia do chorych
przyjmowane są także poza
godzinami urzędowania
kancelarii.
Redaguje Zespół:
o. proboszcz Janusz Warzocha SJ,
o. Piotr Kropisz SJ,
Agnieszka Kminikowska
Maria Jędrzejewska,
Helena Gadomska,
Lucyna Chrobak, Anna Leonowicz
Joanna Kiedrowicz,
Wojciech Stawicki, Paweł Śpica,
Roman Gąsienica, Michał Fibek
Adres redakcji:
Parafia św. Krzyża,
ul. Mickiewicza 11
80-405 Gdańsk-Wrzeszcz
nr konta: BANK MILLENIUM S.A.
08 1160 2202 0000 0000 5069 8583
www.gdansk.jezuici.pl
e-mail:
[email protected]
Redakcja nie zwraca nadesłanych
materiałów, jednocześnie
zastrzega sobie prawo
do dokonywania niezbędnych
uzupełnień i skracania tekstów.
Wszyscy, którzy piszą w naszym
biuletynie, robią to nieodpłatnie.
nr110_2_14_a
str. 1
3
Przy Świętym Krzyżu
APOSTOLSTWO MODLITWY
i ŻYWY RÓŻA IEC
I niedziela g. 8.00 Msza św.
g. 18.00 - nabożeństwo
wtorek po I niedzieli g. 17.00
- spotkanie animatorów (MK)
wtorek po II niedzieli g. 17.00
- spotkanie ogólne (MK)
APOSTOLSTWO DOBREJ ŚMIERCI
ostatni poniedziałek miesiąca g. 17.00 (MK)
PORAD ICTWO RODZI E
czwartki (lokal biura parafialnego)
g. 18.00-19.00 - dla narzeczonych
g. 19.00-20.00 - dla małżeństw
SEMPER FIDELIS
termin spotkania zależny od spotkania
diecezjalnego (salka ministrancka – DK)
GAUDIUM VITAE
czwartki g. 16.00-18.00 - dyżur
AKCJA CHARYTATYW A
czwartek g. 16.00-18.00 (przy MK) - dyżur
WSPÓL OTA EWA GELIZACYJ A
poniedziałek g. 20.00 – 21.00 (MK)
- adoracja Najświętszego Sakramentu
AKCJA KATOLICKA
III czwartek m-ca Msza Święta g. 19.00
(DK)
KOŁO PRZYJACIÓŁ RADIO
MARYJA
niedziela g. 9.00-13.00 i wtorek
g. 18.00-19.00 lokal biblioteki parafialnej
IV środa m-ca g. 16.25 (MK)
PODWÓRKOWE KÓŁKA
RÓŻAŃCOWE
II poniedziałek miesiąca po niedzieli
g. 17.00 (MK)
MALI RYCERZE MIŁOSIER EGO
SERCA PA A JEZUSA
ostatnia sobota miesiąca g. 15.00 (MK)
DUSZPASTERSTWO CHORYCH
I IEPEŁ OSPRAW YCH
trzecia niedziela miesiąca godz. 13.00 (DK)
ŚWIETLICA DLA DZIECI
od poniedziałku do piątku
w godz. 14.00 - 17.00
niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33
Projekt wstępny
4
Przy Świętym Krzyżu
Na targowisku życia
OJCZYZNA - KIEDY MYŚLĘ
Nie po raz pierwszy mam dla
Państwa zadanie. Proszę dokończyć początek wiersza Myśląc ojczyzna napisanego w 1974r. przez
poetę, prozaika, eseistę Karola
Wojtyłę – teologa, myśliciela, filozofa - dla Polaków NASZEGO
PAPIEŻA, dla wszystkich ludzi
świętego Jana Pawła II: - OJCZYZNA - KIEDY MYŚLĘ... Oderwani nagle od naszego sprintu czy
maratonu, zapasów czy podnoszenia ciężarów, w jakich uczestniczymy na co dzień, może nie za bardzo wiemy, co odpowiedzieć, gdy
zapytają nas o to, czym jest ojczyzna? Znamy definicję kraju, państwa, jednak termin ojczyzna może
stanowić enigmę. Łatwiejsze zadanie w tym przypadku miało pokolenie zrodzone w niewoli, okute w
powiciu, czy to z lat 1939-1945 lub
epoki stalinowskiej. A my, w
2014r., członkowie U.E. - co my
rozumiemy myśląc ojczyzna?
Wróćmy jednak do słów Papieża, do Niego samego. Ojczyzną był
zafascynowany od pierwszych
chwil swego życia. Miłość do niej
kształtowali w Nim rodzice, nie
tylko ucząc wiersza Wł. Bełzy Kto
ty jesteś.., ale wpajając podstawowe wartości bogojczyźniane, pokazując czar polskiej przyrody oraz
podkreślając, że jest ona dziełem
Najwyższego. Mały Karolek, pielgrzymując do Kalwarii Zebrzydowskiej, wędrując po Krakowie,
nasiąkał tym, co jest kwintesencją
polskości. Potem Karol – uczeń,
student sięgał do źródeł, do samego jądra ducha narodowego. Ojczyzną, małą ojczyzną, były Wadowice, gdzie wszystko się zaczęło,
wielką – ziemia od morza po Giewont ze wschodu po zachód, o błogosławieństwo nad którą prosił
nr110_2_14_a
str. 2
Ducha Świętego w pamiętnych słowach,
by ten Odnowił
oblicze ziemi.
Tej ziemi.
W przywołanym wierszu
św. Jan Paweł II
podkreśla,
że
należy zamknąć
ją w sobie jak
skarb i pyta: jak
poszerzyć
tę
przestrzeń, którą wypełnia. Ze
w z r u s z en i e m
wyznaje, że język ojczysty staje się
dachem domu, w którym jesteśmy
razem, jednak ubolewa też nad
tym, że wśród różnych ludów mówimy nie swoim językiem, który
zamyka nas w sobie, ale jednocześnie stanowi korzeń, który powinien wydać owoc – piękny i silny.
Tu znowu powinniśmy oddać się
refleksji. Co robimy z naszym językiem, z naszą mową? Okaleczony, niechlujny, zachwaszczony
makaronizmami i wulgaryzmami,
często staje się bełkotem. Nie chodzi już o to, byśmy byli retorami,
ludźmi złotoustymi, ale byśmy
mieli odwagę być przyzwoitymi
posługując się mową ojczystą. Ale
świętości nie szargać, bo boli –
powiedział poeta. I o to właśnie
chodzi. Przeto OJCZYZ,A – KIEDY MYŚLĘ- nie kaleczę języka
polskiego, nie czynię z niego sieczki. Nie musimy, jak ponad 100 lat
temu dzieci w szkole we Wrześni
walczyć o polszczyznę i może dlatego jej nie doceniamy.
PAPIEŻ Karol Wojtyła myśląc
o ojczyźnie, jak czytamy w wierszu, słyszy dźwięk kosy uderzającej w łany pszenicy, które łączą się
w jeden profil z jasnością nieboskłonu. Zatrzymajmy się na chwilę,... zobaczmy ten obraz oczyma
wyobraźni. Realnie rzadko to ujrzymy, bo kto dziś używa kosy?
nr 2/2014 (110)
(Chyba że wichura, grad powalą
łan.) Posłuchajmy melodii kosy
uderzającej w łodygi zbóż, zobaczmy grę kolorów – coś z Chopina i
Chełmońskiego. Tu nie Ryżowe
pola w wodzie mokną, nie łopoczą
wiechy kukurydzy, ale są pola malowane zbożem rozmaitym. Tu jest
ojczyzna. Tę powinniśmy w sobie
odczuć. Nie dziwmy się, że Jan
Paweł II przybywając do ojczyzny,
klękał i całował polską ziemię –
matkę żywicielkę.
Ojczyzna:- wyzwanie tej ziemi
rzucone przodkom i nam, by stanowić o wspólnym dobru i mową własną jak sztandar wyśpiewać dzieje,
pisze Autor wiersza. Słowa te
brzmią jak biblijne przesłanie. A
Papież przypomina proroków, którzy napominali Izrael, by nie zapomniał o swej ojczyźnie, by ją w
sobie pielęgnował. Możemy to też
odczytać ze wszystkich chyba
przemówień powitalnych przybywającego do Polski Jana Pawła II –
Pielgrzyma – Polaka. Niejednokrotnie porównywał Polskę do
matki, a skoro do niej, to jednocześnie oczekiwał, że będziemy ją
szanować, czcić i dla niej, dla jej
dobra działać, o nią się troszczyć.
Święty Jan Paweł II, którego młodość naznaczyły wojna i okupacja,
potem bolesny dla Polaków system, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, czym dla kraju jest wolność. Dlatego też w swe homilie,
rozprawy filozoficzne, ale i w poezję wplatał przesłanie zawarte w
jednym z dawnych hymnów – Boże, coś Polskę. Lecz nie tylko błagał Boga, by ojczyznę wolną raczył
przywrócić, ale nawoływał rodaków, by nie siadali na laurach, a
tym bardziej nie podcinali gałęzi,
na której siedzą. W wierszu, do
którego się odwołuję, pisze: Wolność stale trzeba zdobywać, nie
można jej tylko posiadać. Przychodzi jako dar, utrzymuje się przez
zmaganie. Dar i zmaganie wpisują
się w karty ukryte, a przecież jawne. W jednej z homilii poucza;
Wolności bowiem można używać
dobrze lub źle. Można przez nią
budować lub niszczyć. Czy w tym
momencie nie przypominają się
słowa I. Krasickiego pisane niemal
niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33
Projekt wstępny
nr 2/2014 (110)
w przededniu Konstytucji 3 Maja,
której kolejną rocznicę lada dzień
obchodzimy i której twórcom należy się hołd, co podkreślił Jan Paweł II podczas przemówienia na
Zamku Królewskim w Warszawie
w 1991 r.? Biskup warmiński pisał
o Świętej miłości kochanej ojczyzny, którą trzeba wspomóc i wspierać. Karol Wojtyła mówi jeszcze
mocniej, bardziej imperatywnie:
Całym sobą płacisz za wolnośćwięc to wolnością nazywaj, że możesz płacąc ciągle na nowo siebie
posiadać. Płacić to działać jeden z
drugim, a nie przeciw sobie. Te
słowa pisane przed 40 laty jakże
nie utraciły swej aktualności. Przemyślmy głęboko słowa: możesz
płacąc ciągle na nowo siebie posiadać. Czy nie brzmią one jak
echo biblijnego przesłania, że im
więcej się daje, tym więcej się ma,
tym bardziej się jest? To chyba
więcej niż filozoficzna mądrość:
Myślę, więc jestem. Za wolność
płacili przodkowie, bohaterowie
stuleci, gdy na ołtarzu samostanowienia płonęły ofiary pokoleń, gdy
rozlegało się przejmujące wołanie
wolności silniejszej niż śmierć.
Święty Papież ceni jednak nie tylko tych, którzy dla ojczyzny walczyli z bronią w ręku, ale też tych,
którzy ją odbudowywali i budują.
Czy mógłby nas do nich zaliczyć??? Podczas pielgrzymki w
1991r. Powiedział, że raduje się z
wszelkiego dobra, jakie już miało
miejsce i jakie nadal dokonuje się
w Jego ojczyźnie. Natomiast w
1997r. We Wrocławiu stwierdził:
Raduję się z wami z odnoszonych
sukcesów.(...) ,apawa optymizmem-na przykład- niełatwy przecież proces uczenia się demokracji.(...) Można odnotować niemało
sukcesów w dziedzinie ekonomii i
reform społecznych uznanych przez
autorytety międzynarodowe i dodał, że należy je rozwijać
WSPÓLYM wysiłkiem. Czy zatem
OJCZYZ,A - KIEDY MYŚLĘ, włączamy się do tej wspólnoty? Czy
stać nas na wysiłek dla ojczyzny,
dla wspólnego dobra, któremu na
imię Polska? Jan Paweł II wyjeżdżając kiedyś z kraju pisał, że podziwia przedsiębiorczość Polaków,
nr110_2_14_a
str. 3
5
Przy Świętym Krzyżu
ich twórczą inicjatywę i wolę pracy
dla dobra ogółu. Niebagatelnie
brzmią słowa: praca i dobro ogółu
- gdy przychodzi nam myśleć o
ojczyźnie. To trudna misja. Czy się
opłaca? Co z tego będę miał ja?
Altruizm? To niemodne. Praca dla
ogółu? Przecież i tak wszystko może być zniszczone i zmarnowane.
Malkontenci nie przestaną narzekać, zrzucać winę na innych. Nie
zechcą uprzątać domu ze śmieci.
W tym kontekście zobowiązująco
brzmią słowa: praca, dobro ogółu.
Czy nawiążemy w tej materii dialog z NASZYM PAPIEŻEM – Polakiem?
OJCZYZ,A - KIEDY MYŚLĘ...
Dla Jana Pawła II ojczyzna to też
historia, to ponadtysiącletni strumień, przy którym kształtowały się
pokolenia. W swych homiliach
przywoływał fakty i postacie, które
stanowiły milowe kroki w naszych
dziejach. Podkreślał, że to, co najważniejsze działo się z woli Boga,
że Stwórca przy pomocy wielu zacnych ludzi, niejednokrotnie tych
ze świecznika, kształtował losy
naszej ojczyzny. Nie bez powodu
jeden z wierszy, Stanisław, poświęcił średniowiecznemu biskupowi krakowskiemu – Szczepanowskiemu, którego imię król Bolesław wpisał w najstarsze kroniki(...) wypisał na posadzce katedry,
gdy spłynęły po niej strugi krwi.
(Św. Stanisław został kanonizowany przez papieża Inocentego IV w
1243r., a pierwsza uroczystość ku
jego czci miała miejsce 8 maja
1254r.)
Określił go jako fundament Kościoła w Polsce i jako opiekuna
naszej ziemi, ziemi trudnej jedności (...) ludzi szukających własnych
dróg (...) poddanej wolności każdego wobec wszystkich. Dalej w
wierszu czytamy, że ta nasza ziemia , często rozdarta, to jakby
symboliczne wspomnienie ran św.
Stanisława. Płynie stąd też nauka,
że za wolność, której rzecznikiem
był św. Stanisław, spada miecz.
Wiemy, że św. Biskup jest patronem nie tylko ziemi krakowskiej,
że jest rzecznikiem pokoju. To może dlatego NASZ PAPIEŻ, z którego homilii nie raz padały słowa:
Pokój tobie Polsko, ojczyzno miła
tak żarliwie modlił się przez około
pół godziny (dziennikarze i media
czekali) przy relikwiach ofiary Bolesława Śmiałego o pokój dla ojczyzny. OJCZYZ,A-KIEDY MYŚLĘ- to modlę się za nią.
W końcowej części przywoływanego wiersza Autor pisze, że ojczyzna przypomina drzewo wiadomości dobrego i złego i pyta: W którą
stronę rozgałęzi się pień? W którą
stronę podążają sumienia? Podkreśla, że ze zmagania sumienia tajemnicy dziejów to drzewo zamieni
się w Źródło Życia wciąż wzbierające. Święty Papież oczekuje od
nas, byśmy myśląc OJCZYZNA
pozwolili rosnąć w sobie temu
drzewu. Posłuchamy słów Jana
Pawła II.
Na zakończenie godzi się przywołać fragment Historii o św Stanisławie pióra Wincentego z Kielc
– hymn sławiący wielkiego Polaka
i będący prośbą o wstawiennictwo
za narodem polskim. Dziś jednak
przynajmniej początek i koniec
(pominąć trzeba kwestię męczeństwa) odnieść musimy do innego
Polaka- Karola Wojtyły – ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II, który
ukochał Ojczyznę.
Gaude, mater Polonia,
prole, foecunda nobili.
Summi Regis magnolia
laude frequenta vigili.
Masia
niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33
Projekt wstępny
6
Przy Świętym Krzyżu
nr 2/2014 (110)
Każda dobra dusza jest jako ta świeca,
która sama się spala, a innym przyświeca.
Bł. Edmund Bojanowski
W roku 2014 obchodzimy 200
rocznicę urodzin Edmunda Bojanowskiego, którego Ojciec Święty
bł. Jan Paweł II, podczas swojej
pielgrzymki do Ojczyzny w 1999
r., ogłosił błogosławionym.
Decyzją Konferencji Episkopatu Polski, od 14 listopada 2013 r.
do 14 listopada 2014 r., Kościół
w Polsce przeżywa ROK BŁ. EDMUNDA BOJANOWSKIEGO,
dziękując Bogu za dar Jego Osoby
i za Jego rozliczne dzieła, trwające
do dziś, do których został zainspirowany Bożym światłem.
Kim był błogosławiony Edmund?
Trudno jest w krótkim artykule
zmieścić wszystkie aspekty bogactwa Jego osobowości i opisać
ogrom dobra, którego Pan Bóg
przez Niego dokonał.
Edmund Bojanowski przyszedł
na świat 14 listopada 1814 r. w
Grabonogu (Wielkopolska), w rodzinie ziemiańskiej, głęboko religijnej i patriotycznej. W dzieciństwie został cudownie uzdrowiony
za przyczyną Matki Bożej Bolesnej, czczonej na Świętej Górze w
Gostyniu. (Matka Najświętsza była
szczególnie obecna w całym Jego
życiu, a wielką miłość ku Niej pragnął Edmund zaszczepiać w sercach tych, których BÓG Mu powierzał.) Otrzymał staranne wychowanie w katolickiej rodzinie.
Ze względu na wątłe zdrowie uczył
się najpierw w domu pod kierunkiem prywatnych nauczycieli.
W czasie studiów we Wrocławiu i Berlinie jego pasją stała się
literatura: pisał między innymi artykuły o polskich zabytkach, przetłumaczył na język polski wiersze
liryczne, pieśni serbskie i czeskie,
a także „Manfreda” George 'a Byrona. Miał zdolności humanistyczne, a jego środowisko, widząc
w nim talent, uznało go za zdolne-
nr110_2_14_a
str. 4
go poetę i „przepowiadało” mu
karierę literacką.
W okresie studiów uniwersyteckich przyszło Edmundowi przeżyć śmierć najbliższych. Jego matka zmarła w 1834 r., a ojciec - półtora roku później. Choroba płuc nie
pozwoliła Edmundowi na ukończenie studiów. W marcu 1838 r.,
w wieku niecałych 24 lat, opuścił
Uniwersytet Berliński.
Po powrocie do rodzinnego
Grabonoga w 1838 r. rozwijał
nadal talent pisarski i aktywnie
włączył się w nurt pracy społecznej
światłych Wielkopolan, której celem było moralne, kulturalne oraz
ekonomiczne odnowienie polskiej
wsi. Jako gorliwy obrońca polskości poważnie angażował się w pracę konspiracyjnego Kasyna Gostyńskiego. Zbierał i wydawał drukiem, chroniąc od zapomnienia,
dzieła polskiej kultury ludowej.
Pragnąc stworzyć ludowi wiejskiemu możliwość kształcenia się,
założył wypożyczalnie książek.
Dążył do tego, by przez ożywienie
tradycyjnych zwyczajów ludowych
podnieść poziom kultury i moralności ludu wiejskiego. Chciał zdobywać ludzi do życia na nowo w
wierze i kształtować ich w duchu
Ewangelii.
Dla otoczenia był zawsze przykładem heroicznej wiary, miłości,
prostoty i zaufania Bożej Opatrzności. Gorliwie wypełniał praktyki
chrześcijańskie, żył w jedności z
Bogiem. Uczestniczył codziennie
w Eucharystii (idąc do kościoła,
przemierzał trzy kilometry w jedną
stronę, czasami po błocie, w deszczu, czasami brnąc w zaspach śniegu, co dla chorego na płuca człowieka było wielkim wysiłkiem).
Był rozmodlony – często wiele
godzin spędzał w kościele przed
Najświętszym Sakramentem, na
rozmowie z Chrystusem, co też nie
pozostawało bez wpływu na jego
sposób bycia i postępowania.
Pu nkt e m pr z eło mow ym
w życiu bł. Edmunda była epidemia cholery w roku 1849, która
doprowadziła zubożałą ludność
wiejską do nieopisanej nędzy i
osierociła wielką liczbę dzieci.
Podczas epidemii bł. Edmund z
narażeniem życia, dniem i nocą
pielęgnował chorych, za własne
oszczędności kupował biednym
wieśniakom żywność i lekarstwa
oraz sprowadzał do chorych lekarza i kapłana z posługą sakramentalną. Okazał się człowiekiem
wielkiego miłosierdzia.
Rozwiązane przez zaborcę Kasyno Gostyńskie przekształcił na
tzw. Instytut, będący sierocińcem i
szpitalikiem dla ubogich. Prowadzenie Instytutu powierzył Siostrom Miłosierdzia przybyłym w
tym celu z Poznania. Sam określił
zasady obowiązujące w procesie
opieki nad chorymi, zasady wychowania dzieci i zarządzania Instytutem, wychodząc z założenia, że
„strona moralna i religijna we
wszelkim wychowaniu główną jest
rzeczą”. Poświęcił się bez reszty
„poepidemicznym” sierotom. Dał
się poznać jako człowiek wielkiej
wytrwałości i dobroci serca.
Przez dłuższy czas dojrzewała
w Edmundzie Bojanowskim koncepcja ochronek wiejskich, prowadzonych przez wiejskie opiekunki.
Sam pisał o tym tak: „Od lat kilku
zajmowała mię myśl urządzenia
ochronek wiejskich. Miałem na
względzie: raz – korzyść małych
dzieci wystawionych po wsiach
przez zaniedbanie lub nieświadomość rodziców na zepsucie przedwczesne, po wtóre – uświęcenie
kobiet wiejskich, a przez to wpływ
na podniesienie i moralizowanie
ludu wiejskiego”. W swym pedagogicznym wyczuciu bł. Edmund
niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33
Projekt wstępny
nr 2/2014 (110)
Bojanowski rozumiał jasno, że
wszelkie wychowawcze starania
trzeba zaczynać od dziecka.
W dniu 3 maja 1850 r. powstała
w Podrzeczu k.Gostynia pierwsza
ochronka dla dzieci wiejskich, którymi zajęły się trzy dziewczęta.
Formował je, przygotowywał do
pracy i kształcił sam jej założyciel.
Ta pierwsza mała wspólnota ochroniarek stała się zalążkiem Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny.
Instytucję ochronek kształtował
bł. Edmund w oparciu o głęboko
przemyślane idee, wykorzystując
bogate tradycje polskiej wsi, jej
duchowe bogactwo, związki z ziemią i zajęciami rolniczymi. W
swoich notatkach ukazuje - jako
niezawodne środki wychowania naturę, religię i historię, które mają
splatać się w harmonijną syntezę
pracy, miłości Boga i bliźniego
oraz praktycznego umiłowania ziemi i kultury polskiej. Bł. Edmund
sam opracował program pracy wychowawczej w ochronkach na każdy dzień, tydzień i każdą porę roku.
Wiedział z doświadczenia, że
ochronki nie utrzymają się z samej
tylko ludzkiej dobroczynności.
Źródłem utrzymania ochronki miała być według koncepcji bł. Edmunda praca zarobkowa wychowawczyń. Było to w tamtych czasach nowatorskie rozwiązanie.
Wraz ze wzrostem liczby
ochronek, w bł. Edmundzie dojrzewała myśl powołania do życia
Bractwa Ochroniarek – dobrowolnie zgłaszających się młodych,
wolnego stanu, ofiarnych, wiejskich dziewcząt, ożywionych
wspólną ideą. Rozpoczął żmudną
pracę, przeważnie od podstaw,
kształtowania ich osobowości, kładąc nacisk na wzajemną miłość,
posłuszeństwo, odmawianie stałych modlitw, odprawiania medytacji nad Słowem Bożym.
Z czasem myśl bł. Edmunda przerodziła się w zamiar założenia
zgromadzenia zakonnego, dla którego napisał Regułę. Na jej zatwierdzenie musiał jednak czekać,
gdyż w tamtych czasach znane by-
nr110_2_14_a
str. 5
7
Przy Świętym Krzyżu
ły w Polsce i w Kościele powszechnym zakony, opierające
swój byt materialny głównie na
fundacjach i kweście, a nie na pracy ich członków. Było to novum,
które miało sprawdzić się w życiu.
Zgromadzenie w niedługim czasie
rozrosło się w wielką rodzinę zakonną, pomimo trudności, jakie
napotykało z różnych stron
(zagrożenie kasatą ze strony zaborców, kłopoty materialne i inne).
To zupełnie odosobniony przypadek, że świecki człowiek, mężczyzna, założył w tamtych latach
zgromadzenie żeńskie. Był otwarty
na Boże natchnienia i w pełni zaufał Bożemu prowadzeniu. Każda
ochroniarka miała w danym dniu
za zadanie prowadzić zajęcia z małymi dziećmi albo chodzić do chorych czy pomagać ubogim lub pracować zarobkowo dla utrzymania
sióstr i prowadzonego dzieła. Siostry na zmianę dzieliły się swoimi
obowiązkami.
Bł. Edmund Bojanowski do
końca życia oddawał wszystkie
siły kształtowaniu i rozwojowi nowych wspólnot Zgromadzenia
Sióstr Służebniczek. Ziemianie,
widząc błogosławione owoce ich
pracy, prosili o zakładanie nowych
ochron i przeznaczali na nie domy.
Zgłaszało się coraz więcej kandydatek.
Kiedy dzieło już się dobrze
rozwijało, odezwało się w duszy
Edmunda jeszcze jedno pragnienie,
dawno już go nurtujące - pragnienie kapłaństwa. W marcu 1869 r.
wstąpił do seminarium duchownego w Gnieźnie. Rozwijająca się
gruźlica płuc nie pozwoliła mu jednak na zrealizowanie studiów potrzebnych do osiągnięcia stanu duchownego – w maju następnego
roku musiał opuścić seminarium.
Wówczas Metropolita Gnieźnieńsko-Poznański Kard. Mieczysław
Ledóchowski wypowiedział znamienne słowa: „Jestem głęboko
przekonany, że Pan Bóg chce tego
człowieka w stanie świeckim
uświęcić”.
Po opuszczeniu Seminarium
bł. Edmund zamieszkał u swego
przyjaciela - ks. Stanisława Gieburowskiego w Górce Duchownej,
gdzie zmarł w opinii świętości rok
później. W dniu 13.06.1999 r. Ojciec Święty Jan Paweł II, zaliczając
Edmunda Bojanowskiego do grona
błogosławionych, uczynił go patronem laikatu.
Zgromadzenie sióstr służebniczek (które, dla ratowania swej
egzystencji zagrożonej przez zaborców, podzieliło się na gałęzie –
Dębicką, Wielkopolską, Śląską i
Starowiejską, obecnie tworzące
Federację) od ponad 150 lat nieprzerwanie starają się dawać świadectwo miłości nie tylko w Polsce,
ale w kilkudziesięciu krajach na
wszystkich kontynentach świata.
Siostry opiekują się dziećmi, chorymi, ludźmi w podeszłym wieku,
samotnymi, biednymi. Pracują w
szpitalach, domach opieki, sierocińcach, internatach, przedszkolach, ochronkach. Prowadzą działalność katechetyczną i podejmują
prace przy parafiach.
Trwa proces kanonizacyjny
błogosławionego Edmunda Bojanowskiego. Ufamy Bożej Opatrzności, że zgromadzenia sióstr oraz
cały Kościół będzie cieszył się kolejnym świętym – i to świętym ze
stanu świeckiego.
s. Teresa Konieczna
niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33
Projekt wstępny
8
Przy Świętym Krzyżu
Ks. Janusz Warzocha SJ
„Z OKRĘTU KOŚCIOŁA”
– ŚW. JAN PAWEŁ II W TRÓJMIEŚCIE
Kanonizacja papieża Polaka
Jana Pawła II staje się kolejną okazją do rozważań nad znaczeniem
jego pontyfikatu oraz szansą ponownego przemyślenia nauczania,
jakie nam pozostawił. Papież nie
tylko nauczał z Rzymu, ale jak żaden inny wyruszył na szerokie wody świata, aby w ponad stu pielgrzymkach zagranicznych dotrzeć
z Ewangelią Jezusa i nauczaniem
Kościoła do najdalszych krajów,
ludów i narodów ziemi. Papież
Polak miał głębokie przekonanie,
że Ewangelia przynosi wyzwolenie
wszystkim uciśnionym i zniewolonym przez systemy i ideologie,
przejrzenie zaślepionym materialistycznym podejściem do życia oraz
pouczenie i światło pragnącym
nr 2/2014 (110)
podążać drogami sprawiedliwości,
miłości i wolności. Z całych sił
dążył do tego, aby jego wołanie z
początku pontyfikatu: „Otwórzcie
drzwi Chrystusowi”, realizowało
się na ziemi.
W czasie licznych pielgrzymek
Jana Pawła II do Ojczyzny dwa
razy na ich szlaku znalazło się
Trójmiasto. Pierwszy raz przybył
tu papież w roku 1987. Wówczas
spotkał się z wiernymi Gdyni i
Gdańska. Mieszkańców Sopotu
odwiedził, gdy przyjechał na Pomorze w roku 1999. Podczas swojej pierwszej wizyty na Pomorzu
Jan Paweł II spotkał się w Gdyni z
ludźmi morza oraz w Gdańsku z
młodzieżą na Westerplatte, z chorymi i ze światem pracy. Młodzież
otrzymała piękne przesłanie, pełne
mądrości i światła na przyszłość:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte”. Jakiś wymiar
zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą
nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie
można się uchylić. ,ie można
„zdezerterować”. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba „utrzymać” i „obronić”,
tak jak to Westerplatte, w sobie i
wokół siebie. Tak, obronić — dla
siebie i dla innych.
Spotkania te odbiły się szerokim
echem w kraju i za granicą. Papież
przybył do świata „Solidarności”.
Mówił wtedy:
Witam i pozdrawiam Gdańsk.
Witam w nim to wszystko, czym był
dla nas na różnych etapach dziejowej przeszłości, i to, czym stał się
w latach ostatnich. Upamiętniają
to symboliczne krzyże obok stoczni
i napis: „Pan da siłę swojemu lu-
Zdjęcie pochodzi ze strony strony Fotopolska.eu
nr110_2_14_a
str. 6
niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33
Projekt wstępny
nr 2/2014 (110)
dowi, Pan da swojemu ludowi błogosławieństwo pokoju”. Gdańsk:
miasto ludzi morza, miasto ludzi
pracy, wielkiej pracy. Witam miasto i środowisko, w którym zrodziła
się na nowo potrzeba odnowy człowieka przez pracę. Wyzwolenia
człowieka przez pracę.
Była to pierwsza wizyta papieża
Jana Pawła II w Trójmieście po
dziewięciu latach od rozpoczęcia
pontyfikatu, który był jednym z
najdłuższych w historii Kościoła,
bo trwał aż 27 lat. Władze komunistyczne przez lata nie wyrażały
zgody, aby papież tak otwarcie
wspierający „Solidarność”, przybył
do jej kolebki.
W naszej pamięci pozostaje
symboliczny, i chyba jeden z najpiękniejszych, ołtarz papieski projektu Mariana Kołodzieja, przy
którym Jan Paweł II sprawował
Eucharystię na gdańskiej Zaspie.
Artysta podzielił się wówczas swoją wizją jakby niedokończonego
dzieła, statku, „okrętu Kościoła” na
którym umieszczone były trzy
maszty-krzyże (nawiązanie do
Trzech Krzyży, pamięci ofiar strajków 1970 r.) oraz mostek kapitański, z którego Papież wygłosił pamiętną homilię. Wypowiadanymi
słowami, powoli i w głębokim skupieniu kreślił konieczne do podjęcia przez Polaków zadanie.
Tą rozpoczętą drogą trzeba
podążać, rozpoczęte dzieło trzeba
kontynuować. Ono musi być dokończone! Usłyszeliśmy wykładnię
ludzkiej solidarności. Jak „nie ma
wolności bez solidarności”, podobnie nie ma solidarności bez miłości. Solidarności nie należy zawężać do związku zawodowego. Solidarność to coś znacznie więcej niż
ruch społeczny, robotniczy, obywa-
nr110_2_14_a
str. 7
9
Przy Świętym Krzyżu
telski, to fundament społeczeństwa
na którym trzeba oprzeć budowanie ojczystego domu. Solidarność
to uznanie ludzkiej godności, braterstwa. W solidarnym społeczeństwie każdy jest ważny, każdy się
liczy i ma czuć się odpowiedzialny
za losy nie tylko swoje, ale też i
innych – „jeden i drugi”. Człowiek
nie jest sam, żyje z drugimi, przez
drugich, dla drugich. Cała ludzka
egzystencja ma właściwy sobie wymiar wspólnotowy — i wymiar społeczny. Ten wymiar nie może oznaczać redukcji osoby ludzkiej, jej
talentów, jej możliwości, jej zadań” – tak nas uczył. W solidarnym społeczeństwie – podkreślał
papież – „nie może być walka silniejsza od solidarności”, nie może
mieć miejsca postawa jeden przeciw drugiemu, jeden kosztem drugiego, ale ma być jeden i drugi –
razem. „Jeden drugiego brzemiona
noście” – zapisał w liście do Galatów św. Paweł.
Dziś po latach wiemy bez cienia wątpliwości, że są to „święte
słowa”, które wypowiedziane
wówczas z taką mocą przez papieża, co prawda głęboko wybrzmiały
w całej Polsce, ale chyba nie do
końca zostały przez nas przyjęte.
Nie poszliśmy w pełni za tym papieskim nauczaniem, by wcielić je
odważnie i konsekwentnie w życie
osobiste i społeczne. Obok postulatów z pamiętnego sierpnia 1980
roku, na trwałe wpisało się w nasze
współczesne dzieje nauczanie papieża z 1987 roku na Pomorzu. I z
całą uczciwością trzeba stwierdzić,
że papieskie przesłanie i nauczanie
z „okrętu Kościoła” w naszej Ojczyźnie wciąż czeka na realizację i
woła o naszą solidarność!
Jan Paweł II zapewniał nas:
Starałem się w swoich słowach
mówić o was i mówić za was. Żywię bowiem głębokie przeświadczenie, iż to, co się zaczęło dokonywać tu, w Gdańsku i na Wybrzeżu,
i w innych środowiskach pracy w
Polsce, ma wielkie znaczenie dla
przyszłości ludzkiej pracy. I to nie
tylko na naszej ziemi, ale wszędzie.
Dziś to już my sami możemy i
mamy mówić. Nie tyle słowem, co
czynem. Rozpoczęte dzieło musi
być dokończone. Jak wówczas liczyliśmy na papieża Polaka, który
nas nie zawiódł, tak teraz wierzymy, że jako Święty Kościoła tym
bardziej dopomoże nam w wypełnieniu tej jakże ważkiej misji wobec Kościoła, Polski i świata. W
uzasadnionej nadziei umacniają
nas także słowa, jakie nasz papież
wypowiedział na zakończenie liturgii na Zaspie:
Codziennie się za was modlę,
tam w Rzymie i gdziekolwiek jestem, codziennie się modlę za moją
Ojczyznę i modlę się za ludzi pracy, i modlę się za to szczególne,
wielkie
dziedzictwo
polskiej
„Solidarności”. Modlę się za ludzi,
którzy są związani z tym dziedzictwem, w szczególny sposób za tych,
którym wypadało czy wypada ponosić ofiary z tego powodu. I modlić się nie przestanę, bo wiem, że
to jest sprawa wielka . (…) Proszę
was bardzo, ażebyście byli z papieżem również solidarni w tej modlitwie i w tej „długomyślności”.
Trzeba patrzeć w przyszłość i trzeba zachowywać siły ducha i ciała
dla przyszłości.
niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33
Projekt wstępny
10
Przy Świętym Krzyżu
„PRAWDZIWEJ PIELGRZYMKI
NIE MIERZY SIĘ W KILOMETRACH.”
Mówi o sobie Pielgrzym Miłosierdzia. Życie spędza na pisaniu
ikon jesienią i zimą oraz na pielgrzymowaniu wiosną i latem.
Pokonuje tysiące kilometrów w
intencji pokoju i miłosierdzia.
Jego jedynym zabezpieczeniem w
drodze i życiu jest Boża Opatrzność. Roman Zięba odpowiedział
nam na kilka pytań na temat
swojego życia i wędrówek.
śmy z Wojtkiem do Moskwy przez
Litwę, Białoruś, Smoleńsk i Katyń.
Wiem, że wiele osób patrzy na
takie życie trochę podejrzliwie, jak
na rodzaj beztroski: ten człowiek
nie potrafi się ustabilizować, powinien gdzieś wreszcie osiąść. Ale
tak potoczyło się moje życie. Kiedyś byłem prezesem spółki w consultingu IT i jako specjalista od
sukcesu w zarządzaniu prowadziłem w Warszawie dostanie życie
człowieka w krawacie. Dziś pielgrzymowanie jest ważną treścią
mojego życia i ta droga prowadzi
dalej.
Jak to jest cały czas pielgrzymować?
Przedstawiasz się jako Pielgrzym Miłosierdzia - to znaczy,
że kim jesteś? Co robisz?
Roman Zięba: Wędruję. To znaczy stale coś w sobie przekraczam.
Zimy spędzam na mojej wsi, gdzie
mam pracownię pisania ikon. A
latem gdzieś wyruszam. Zwykle
sam, ale czasem z kimś. Droga prowadzi do miejsc, które według nas
(Pielgrzymów Miłosierdzia – przyp. red.) potrzebują modlitwy, potrzebują Bożego Miłosierdzia. Zaczęło się od trzech samotnych szlaków do Asyżu. Szliśmy w 2011 na
spotkanie z Benedyktem XVI i na
wspólną modlitwę o pokój przedstawicieli wszystkich religii świata.
Każdy z nas pokonał wtedy ok. 4
tys. kilometrów. Wojtek szedł z
Fatimy w Portugalii, Dominik z
Moskwy, a ja z Jerozolimy. Dwa
lata temu była droga przez Norwegię na Wyspę Utoya, gdzie dokonano masowego morderstwa na 77
młodych ludziach, a rok temu szli-
nr110_2_14_a
str. 8
Roman Zięba: Gdy doszedłem w
2011 roku do Asyżu, po czterech
miesiącach wędrówki bez pieniędzy i namiotu, miałem poczucie, że
Boża obecność i opieka w drodze,
dzięki modlitwie, jest czymś realnym. Wiele razy wychodziłem z
trudnych czy wręcz beznadziejnych sytuacji dzięki temu, że ufałem i w największej nawet opresji
powtarzałem „Jezu ufam Tobie!".
Teraz wiem, że jeśli człowiek
idzie drogą woli Bożej w swoim
życiu, gdy realizuje nie własny
projekt, ale projekt Boga na swoje
życie - wtedy wszystko się układa.
To jest możliwe tylko dzięki zawierzeniu i modlitwie. Dlatego,
gdy idzie się zawierzając siebie
całkowicie Bożej Opatrzności, gdy
jedynym zabezpieczeniem jest modlitwa, wtedy nie ukąsi skorpion,
nie pogryzą dzikie psy i zawsze
znajdzie się pomoc w odpowiednim momencie. Bo to jest tak, że
gdy jedną dłoń dajesz Jezusowi, a
drugą Maryi i idziesz między nimi
jak dziecko - wtedy zawierzenie
spotyka się z roztropnością i droga
się prostuje.
nr 2/2014 (110)
Mówisz, że pielgrzymujesz w
intencjach Cywilizacji Miłości co to konkretnie oznacza?
Roman Zięba: Cywilizacja Miłości to pojęcie użyte po raz pierwszy
przez Pawła VI, a potem rozwinięte i opisane przez naszego papieża
bł. Jana Pawła II. Cywilizację Miłości opisują cztery prymaty – zasady, które mamy wypisane na dębowych tablicach pokoju, jakie
zabieramy w każdą pielgrzymkę i
zostawiamy potem jako wotum w
świątyni na zakończenie drogi.
Są to: prymat człowieka przed
rzeczą, prymat „być" przed „mieć",
prymat etyki przed techniką i najważniejszy – prymat miłosierdzia
przed sprawiedliwością. Głoszenie
tych zasad, to w zasadzie głoszenie
Ewangelii, tylko wyrażonej może
bardziej uniwersalnym, jakby ponadreligijnym językiem.
W drodze podobna myśl przyszła
do każdego z nas – że
pielgrzymowanie w intencji cywilizacji miłości to w istocie droga
własnego nawrócenia. Bo nie można głosić pokoju nie będąc samemu
jego znakiem dla innych.
Jesteśmy w czasie Wielkanocnym... Czym jest dla Ciebie
zmartwychwstanie?
Roman Zięba: Zmartwychwstanie to dla mnie wielka nadzieja.
Może największa... Nadzieja na
odrodzenie do nowego życia. Ta
nadzieja ożywia mnie w drodze,
Po Asyżu zapragnęłam żeby takie
pielgrzymowanie kontynuować w
normalnym, codziennym życiu.
Tam to jest możliwe, ale tutaj już
jest trudniej.
niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33
Projekt wstępny
nr 2/2014 (110)
11
Przy Świętym Krzyżu
Myślę wtedy, że mała Helenka też
mogła widzieć takie zjawiska i może też przystawała na chwilę, żeby
się im przyjrzeć i zdumiewać ich
pięknem i nieuchwytnością. Ta
ziemia to takie moje Betlejem Bożego Miłosierdzia. Tu rodzi się coś
ważnego. I stąd wyruszają nasze
pielgrzymki.
Czy w tym roku też wybierasz
się na jakąś pielgrzymkę?
wzmacnia nogi, a zatrzymuje mnie
samooskarżenie - że nie jestem
godzien tej nagrody, że upadam
przecież wciąż w te same grzechy.
Mimo, że wiem od kogo pochodzą
te samooskarżenia i jaki mają cel,
to jednak przyglądam się im i ten
obraz mnie samego w ich świetle
jest dość mroczny. W samotnym
pielgrzymowaniu opadają zasłony,
ujawnia się prawda o moich słabościach. Mimo to po upadkach podnoszę się i idę dalej, nadzieja jest
silniejsza... na nowe życie z Jezusem.
Czy można powiedzieć, że nawrócenie to było takie właśnie
Twoje zmartwychwstanie?
Roman Zięba: Nawrócenie przyszło w drodze, gdy wyruszyłem
wkraczając w niepewność... trochę
z desperacji, żeby wreszcie odrzeć
się z kłamstw i złudzeń dotychczasowego życia, w którym raniłem
siebie i bliskich. Teraz myślę, że
nawrócenie nie przyszło, że raczej
cały czas przychodzi... Na pewno
coś w moim życiu się zmieniło, ale
czy jestem nawróconym człowiekiem? Może teraz bardziej tęsknię.
I stałem się bardziej wrażliwy na
trzy słowa: prostota, uczciwość i
wierność. Stale wracają w drodze.
Bo nadal jestem w drodze. I chyba
stale się nawracam.
Kiedy nie jesteś w drodze, to
mieszkasz w ciekawym miejscu –
w miejscowości, gdzie urodziła
nr110_2_14_a
str. 9
się św. Faustyna Kowalska. Jak
to się stało, że tam zamieszkałeś?
Roman Zięba: Mieszkam od
dwóch lat we wsi Sakowo, w miejscu oddalonym od rodzinnego domu Helenki Kowalskiej (później s.
Faustyna – przyp. red.) o 2,5 km.
Nazywam tą okolicę „Ziemią Bożego Miłosierdzia”. Gdy tam przyjechałem po raz pierwszy z plecakiem, chciałem przez jakiś czas
doświadczyć tego miejsca, z którego została powołana przyszła święta i apostołka Bożego Miłosierdzia.
Interesowali mnie ludzie, przyroda, zapachy, wschody i zachody
słońca, tradycje i ludowa pobożność mieszkańców. Chciałem poczuć
i
bliżej
poznać
rzeczywistość, w której się urodziła i spędziła pierwszych 16 lat życia Święta Siostra Faustyna. Ten
czas ukształtował w niej na pewno
fundament, na którym dalej układało się jej życie i budowało się to
niezwykle świadectwo zaufania
Bożemu Miłosierdziu.
Roman Zięba: Chcielibyśmy
uczcić pielgrzymką niezwykle wydarzenie, jakim jest kanonizacja
Jana Pawła II, która przypada w
Niedzielę Bożego Miłosierdzia.
Planowaliśmy z Wojtkiem drogę
przez USA, ale pojawiły się kłopoty z wizą, dlatego odłożyliśmy Stany na przyszły rok. W tym roku
Wojtek powędruje w dzień kanonizacji z Rzymu do Krakowa, a ja
spotkam się z nim w Wadowicach i
stamtąd pójdę do Głogowca, rodzinnej wsi świętej siostry Faustyny. Niby tylko 300 km. Ale prawdziwej pielgrzymki nie mierzy się
w kilometrach. Ta najważniejsza
liczy 40 cm. Tyle dzieli rozum od
serca.
Rozmawiała
Agnieszka Kminikowska
zdjęcia: archiwum własne
No i tak tutaj zostałem. Od księdza mam klucz do pomieszczenia,
gdzie mam sypialnię połączoną z
pracownią. Czasem, gdy idę od
siebie na podwórko domu, w którym się urodziła przyszła święta,
żeby w godzinie Miłosierdzia odmówić koronkę - widzę ciągnące
po niebie chmury spod których
wypadają promienie słońca i kładą
światło na pola i las.
niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33
Projekt wstępny
12
Przy Świętym Krzyżu
APOSTOLSTWO MODLITWY
I ŻYWY RÓŻANIEC
Jak wstąpiłam do Apostolstwa
Modlitwy i Żywego Różańca
Idąc do kościoła płakałam po utracie męża. Po drodze spotkałam
Panią Wiesławę, która zobaczyła
moje cierpienie. Nawiązała się
między nami rozmowa, podczas
której zaproponowała mi wstąpienie do Żywego Różańca, w którym
sama była już od lat. Trochę się
wahałam ponieważ byłam w żalu.
Wiesława twardo powiedziała: „Ja
Panią zapiszę”. I tak też zrobiła.
Jestem jej za to wdzięczna. Po roku
zostałam Animatorką, z której
funkcji bardzo się cieszę i jestem
do chwili obecnej aktywną Różą.
Dzięki Apostolstwu Modlitwy i
Żywemu Różańcowi moje życie
duchowe nabrało głębszego sensu
i czuję się spełniona.
Teresa
nr110_2_14_a
str. 10
nr 2/2014 (110)
W Imię Ojca w Imię Syna
i Świętego Ducha
Polska modli się dziecina, a Pan
Bóg jej słucha
W oczach dziecka dwie łzy duże,
wiara w każdym słowie
Ojcze błagaj coś jest w górze, daj
nam wszystkim zdrowie
Pobłogosław dłońmi Swymi mą
Ojczystą strzechę
A mnie pozwól dla mej ziemi,
uróść na pociechę.
„Nasz domek”
Prezentujemy dwa wiersze nieżyjącej już Pani Stefanii Pietrzak,
mamy jednej z naszych Róż. Wydawałoby się kobiety zwykłej, która
ukończyła kilka klas szkoły, gdyż
na więcej nie było możliwości. A
zauważmy jaka piękna modlitwa i
refleksja.
Nasz domek malutki bielutki czyściutki
Nam dzieciom tak drogi choć
skromny ubogi
W nim mieszka rodzina to nasza
dziedzina
Ta chatka nam droga tu chwalimy
Boga
Tu razem żyjemy wśród pracy miłości
O troskach nie wiemy niezgodzie
zazdrości.
niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33
Projekt wstępny
nr 2/2014 (110)
13
Przy Świętym Krzyżu
WSPÓLNOTA ŻYCIA
CHRZEŚCIJAŃSKIEGO
Trójmiejska Wspólnota Życia
Chrześcijańskiego przy naszym
kościele zorganizowała w ramach
tzw. „spotkań otwartych” 2 marca
2014r. spotkanie z księdzem Jackiem Sochą – proboszczem parafii
św. Mikołaja w Gdyni. Ksiądz Jacek jest doktorem teologii, wykładowcą Gdańskiego Seminarium
Duchownego w Oliwie, osobą zaangażowaną w wiele działań ewangelizacyjnych,
jak
np.
w
„Przystanek Jezus” na Woodstock’u, czy w koordynację czuwań w
kościołach naszej diecezji w Noc
Zesłania Ducha Świętego. Temat
prelekcji księdza Jacka brzmiał:
„Wiara ‘ku Bogu’, czyli o tym jak i
kiedy działa wiara”.
Prelegent w swoim wykładzie
starał się przybliżyć zebranym, na
czym polega istota aktu wiary. Powołał się na wydarzenia z życia
Pana Jezusa oraz Jego słowa, a
także wielu świętych, w tym św.
Teresę od Dzieciątka Jezus, św
Jana od Krzyża, Sługę Bożą Martę
nr110_2_14_a
str. 11
Robin. Przypomniał, że wiara w
swojej istocie jest łaską i tajemnicą
– spotkaniem w głębi ducha pomiędzy Miłującym Bogiem i idącym ku Niemu człowiekiem. Podał
przykłady owoców aktów wiary z
Ewangelii, jak uleczenie kobiety
chorej na krwotok, oraz z czasów
dzisiejszych: nawróceń w czasie
Dni Młodzieży w Hiszpanii, czy
wewnętrznego doświadczenia księdza posługującego w czasach komunizmu w głębi ZSSR, który za
największe bogactwa świata nie
oddałby szczęścia niesienia Chrystusa tamtejszym biednym ludziom. Ksiądz Jacek podał też
praktyczne duchowe porady. Między innymi radził, by ponawiać
wytrwale w sobie akty wiary, by
stawać przed Panem Bogiem „tu i
teraz” i tacy jacy jesteśmy, a nie
czekać, aż będziemy najpierw uporządkowani i bez grzechu, by zdawać sobie sprawę, że wiara to nie
przeżycie estetyczne i nie stan
uczuciowy. Ksiądz Jacek poradził
też duchowe lektury, które przybliżają ten temat, a mianowicie książki o.Wojciecha Giertycha OP, np.
„Jak żyć łaską”.
Spotkanie było bardzo ciekawe i
pełne treści. Zakończyło się modlitwą w intencji Ojczyzny oraz
Ukrainy, którą poprowadził o. Marek Stelmaszczuk, asystent kościelny dwóch wspólnot podstawowych
WŻCh - „Radość” i „Manresa”,
działających już od ponad dwudziestu lat przy naszej parafii.
Następne spotkanie otwarte odbędzie się jesienią. Zaproszonym gościem jest Ewa KubasiewiczHouee, opozycjonistka skazana na
najwyższy, dziesięcioletni wyrok
więzienia w stanie wojennym.
Ewa Kubasiewicz-Houee, mieszkając od ponad dwudziestu pięciu lat
we Francji, działa cały czas na
rzecz Polski i Polaków oraz na
rzecz przyjaźni polsko-francuskiej.
Jest autorką trzech książek. Przybędzie do nas z piękną prelekcją
pod tytułem „Bretania tajemnicza”.
Serdecznie zapraszamy!
niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33
Projekt wstępny
14
nr 2/2014 (110)
Przy Świętym Krzyżu
ZMARTWYCHWSTANIE
– SPOTKANIE Z NIEZNANYM
Medziugorscy widzący twierdzą, że w pewnym objawieniu
Gospa płacząc
powiedziała:
„Zapomnieliście o Biblii”. Kartkujmy więc Stary i owy Testament, by poznać Ojca, Syna i
Ducha Świętego.
Co Biblia mówi nam o zmartwychwstaniu?
Lidija Paris
Jedno z orędzi Matki Bożej mówi: „W tym wiosennym czasie,
gdy wszystko budzi się z zimowego snu, przebudźcie i wy swoje
dusze(…), by były gotowe na przyjęcie światła Jezusa Zmartwychwstałego” (25. 03. 2009). Cierpienie rozpoznajemy. Ból rozpoznajemy. Zdradę, samotność, opuszczenie, niepokój rozpoznajemy. Wszyscy płakaliśmy na czyimś grobie…
ale zmartwychwstanie? Światło
Jezusa Zmartwychwstałego? O tym
nie jest łatwo mówić, bo trudno
jest to pojąć. Całe Jeruzalem było
świadkiem ukrzyżowania Jezusa,
ale Zmartwychwstałego spotykają
jedynie wybrani (Dz 2,32; 10,41;
13,31).
Jezus wskrzesił z martwych Łazarza z Betanii (J,11), syna wdowy
z Nain (Łk, 11-17), córkę Jaira (Mt
9, 23-25), ale Ewangelie nie mówią
o tym, co wskrzeszeni opowiadali.
Oprócz tego, wszyscy oni później
ponownie umarli. Jezusowe zmartwychwstanie jest inne. Po zmartwychwstaniu, mówi Jezus, ludzie
nie mogą już umrzeć, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi,
będąc uczestnikami zmartwychwstania (Łk 20,36).
nr110_2_14_a
str. 12
Pierwszym zwiastunem zmartwychwstania jest anioł, mówią
Mateusz i Marek. Łukasz twierdzi,
że są to dwaj mężczyźni w lśniących szatach, a Jan mówi o dwóch
aniołach w bieli. Mateusz powiada,
że strażnicy pierwsi widzieli anioła, który odsunął kamień i usiadł na
nim. Postać jego jaśniała jak błyskawica, a szaty były białe jak
śnieg. Strażnicy zadrżeli ze strachu
przed nim i stali się jakby umarli.
Marek informuje, że spotkanie z
aniołem Pańskim wywołało w kobietach, które przyszły namaścić
Jezusa, strach i zdumienie. Nikomu
też nic nie powiedziały, bo były
przerażone. Łukasz opisuje, że
przestraszone niewiasty pochyliły
twarze ku ziemi. Kiedy pełne strachu i radości próbowały opowiedzieć to wszystko Apostołom, ich
słowa wydawały się czczą gadaniną i nie dali im wiary (Łk 24,11).
Czterej Ewangeliści na różne
sposoby informują o pierwszych
kazaniach
Zmartwychwstałego
Jezusa. U Mateusza grupa kobiet
spotyka Go pierwsza (Mt 28, 910). U Marka i Jana Jezus ukazuje
się najpierw Marii Magdalenie
(Mk 16,9; J 20,11-18). U Łukasza
Jezus nie ukazuje się niewiastom,
lecz najpierw uczniom na drodze
do Emaus, a później Apostołom
(Łk 24,13-35; 24,36-49). Te pozornie sprzeczne sprawozdania pokazują, jak trudno było pojąć samym
uczniom, co tak naprawdę się dzieje.
Kiedy rozpatrujemy przypowieść
o bogaczu i Łazarzu (Łk 16, 1930), stopniowo przechodzimy
przez kluczowe zdania, w których
Jezus mówi, jak będzie przyjęte
Jego zmartwychwstanie: „Jeżeli
Mojżesza i Proroków nie słuchają,
to choćby kto z martwych powstał,
nie uwierzą” (Łk 16,31). Tak też
się stało. Zwierzchnicy i arcykapłani przekupili żołnierzy, by opowiadali, że uczniowie przyszli w nocy
i wykradli ciało Jezusa (Mt 28,1115). Z powodu głoszenia wiary w
zmartwychwstanie Jezusa, Apo-
stołowie byli później nawet więzieni (Dz 4,1-3; 23,6; 24,21).
O zmartwychwstaniu możemy
teoretyzować bez końca, ale dla
współczesnych Jezusowi pytanie o
Jego
zmartwychwstanie
było
przede wszystkim sprawą przeżycia, doświadczenia tego zjawiska,
doświadczenie spotkania z nieznanym, doświadczenie niewiarygodności i strachu, nieobecności i
pustki (Mt 28; Mk 16; Łk 24; J 20).
Piotr i Jan widzieli leżące płótna,
ale nie widzieli Jezusa (J 20,1-8).
Orędzie Matki Bożej z 25. 04.
2006r. mówi: „Wy(…) nie widzicie Boga, ale jeśli będziecie się
modlić, odczujecie Jego bliskość”.
Piotr i Jan uwierzyli na podstawie
nieobecności Jezusa. Pierwszym
spotkaniem ze zmartwychwstałym
Jezusem był Jego pusty grób. W
oparciu o to uwierzyli. Poczuli Jego bliskość.
Dziś zmartwychwstanie Jezusa
zbyt często sprowadzamy do folkloru, do pisanek, czekoladowych
jaj i zajączków. A jest to wydarzenie niezwykłej wagi dla każdego z
nas. Chodzi o naszą przyszłość, o
nasze życie wieczne. Czy ono jest,
czy go nie ma? Jakie jest? Co nas
czeka? Wieczności nie można pojąć. To życie trwa najwyżej kilka
dziesiątek lat, a wieczność trwa…,
i trwa…, i trwa… Św. Paweł powiada, że jeśli nie ma zmartwychwstania, to próżna jest nasza wiara.
Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi
godni politowania. Tymczasem
jednak Chrystus zmartwychwstał
jako pierwszy spośród tych, co pomarli (1 Kor 15,12-20). Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie
umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie,
Bóg wyprowadzi wraz z Nim (1
Tes 4,14). Taka jest nasza wiara.
Taka jest wiara Kościoła.
„GLASNIK MIRA” Nr 4/2012
Tłumaczenie z chorwackiego
Lucyna Chrobak
niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33
Projekt wstępny
nr 2/2014 (110)
BYŁ TO BAL, PIĘKNY BAL,
PAN WODZIREJ WPROST SZALAŁ
PO SALI.
sąsiedniej sali znajdowała się
„Karczma Jankiela”. W niej przemiłe Panie podawały herbatę i kawę „która ma czarność węgla,
przejrzystość bursztynu, zapach
moki i gęstość miodowego płynu… bo takiej kawy jak w Polszcze nie ma w żadnym kraju”. Były
też gorące dania: paszteciki,
barszcz czerwony albo bigos, do
którego idzie:
I szły pary po parach hucznie
i wesoło,
Rozkręcało się znowu,
skręcało się koło
Jak wąż olbrzymi,
w tysiąc łamiących
się zwojów
Mieni się cętkowata,
różna barwa strojów
Tak właśnie, tradycyjnym polonezem, w ostatnią sobotę karnawału,
1 marca 2014r., rozpoczął się XVI
już Parafialny Bal Charytatywny.
Tym razem, cały utrzymany był w
klimacie „Pana Tadeusza”.
Wszystko odbywało się w gościnnym Gimnazjum nr 12. Na tę okoliczność sala gimnastyczna
upodobniła się do dworku w Soplicowie. Był tam „stary stojący zegar
kurantowy, w drewnianej szafie” a
obok „Kościuszko w czamarce krakowskiej, z oczyma podniesionymi
w niebo, miecz oburącz trzyma…
Dalej w polskiej szacie siedzi Rejtan żałośny po wolności stracie”.
Całość dekoracji trafnie uzupełniały „drzewa owocne, zasadzone w
rzędy, ocieniały szerokie pole”.
W naszej trzyosobowej orkiestrze
brakowało cymbalisty, ale za to w
nr110_2_14_a
str. 13
15
Przy Świętym Krzyżu
Siekana kwaszona kapusta,
która wedle przysłowia
sama idzie w usta
Zamknięta w kotle,
łonem wilgotnym okrywa
Wyszukanego cząstki
najlepsze mięsiwa.
I pręży się,
aż ogień wszystkie z niej wyciśnie
Soki żywne, aż z brzegów naczynia
war pryśnie.
I powietrze dookoła
zionie aromatem
Na ścianach, obok stołów, które
dzięki przyniesionym przez uczestników balu „koszyczkom”, pełnych „półgęsków tłustych, kumpii,
skrzydlików ozoru, wszystkie wyborne, wszystkie sposobem domowym przyprawione”, wyglądały
bogato, można było poczytać cytaty z Pana Tadeusza mistrza Adama
Mickiewicza:
,igdy jeden drugiemu
nie zachodzić w drogę,
,igdy we dwóch nie strzelać
do jednej źwierzyny,
Właśnie Wojski wymawiał
to słowo źwierzyny,
Gdy Asesor półgębkiem
podszepnął: dziewczyny
albo:
przy ludziach, i pana
Dla sług swoich, a w każdej
jest pewna odmiana.
Trzeba się długo uczyć,
ażeby nie zbłądzić
I każdemu powinną
uczciwość wyrządzić
lub
… ja rozmowność naszych przodków wielbię
Po łowach szli do stołu, nie tylko
by jadać,
Ale by nawzajem mogli się wygadać,
Co każdy miał na sercu
Orkiestra grała pięknie, spełniając
także nasze specjalne życzenia, a
solo na trąbce „Pod papugami”
niezapomnianego Czesława Niemena, jak zwykle, wzruszało.
Nasz wodzirej, Pan Wojtek, sprawnie aranżował wiele zabaw i tańców zapraszając do nich wszystkich gorąco. A jakże! Był też konkurs na Królową i Króla Balu oraz
loteria. Pani, która wylosowała
tort, w pięknym geście, poczęstowała nim wszystkich obecnych.
Uśmiechnięci i bardzo sobie życzliwi, bawiliśmy się świetnie w doborowym towarzystwie. Zawarliśmy wiele znajomości. BAL ten
na długo pozostanie w naszej pamięci.
Wszystkim organizatorom, w tym
szczególnie: naszemu Proboszczowi o. Januszowi, Pani Dyrektor
Gimnazjum, członkom Akcji Katolickiej i tym ludziom dobrej woli,
którym po prostu chce się chcieć
ofiarować swój czas dla innych, w
imieniu własnym i pozostałych
uczestników Balu serdecznie
DZIĘKUJEMY.
Do zobaczenia na kolejnym BALU
za rok.
Wspominały:
Zofia Kuropatwińska
i Ewa Prusik
Grzeczność wszystkim należy,
lecz każdemu inna,
bo nie jest bez grzeczności
i miłość dziecinna,
I wzgląd męża dla żony
niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33
Projekt wstępny
16
nr 2/2014 (110)
Przy Świętym Krzyżu
CHORZY I NIEPEŁNOSPRAWNI
WIELKANOCNA RADOŚĆ
OCHOTNIKÓW CIERPIENIA
Pod koniec kwietnia odbyło się w
parafii Świętego Krzyża wielkanocne śniadanie dla osób chorych,
niepełnosprawnych i znajdujących
się w trudnej sytuacji materialnej.
Spotkanie jak co roku miało
miejsce po Mszy św., w salce pod
Małym Kościołem w godzinach
przedpołudniowych. W tegorocznym śniadaniu wielkanocnym
wzięło udział około 50 osób. Na
stołach pojawiły się tradycyjne
dania m.in.: żur z jajkiem, szynka,
biała kiełbasa, sałatka. Były też
babki, mazurki wielkanocne. Potrawy przygotowano dzięki ofiarności
parafian, z ich datków złożonych
podczas kwesty zbieranej przed
kościołem w Niedzielę Palmową, a
także wyrobom, które złożyli z
życzliwości serca – mówi Ewa
Zjeżdżałka, organizatorka śniadania wielkanocnego z Akcji Charytatywnej.
Przygotowanie do spotkania
wspierały również inne wspólnoty
parafialne, jak np. Akcja Katolicka,
Żywy Różaniec, młodzież, głównie
z Gimnazjum Nr 12 zrzeszona w
Szkolnym Kole Caritas oraz młodzież akademicka – wolontariusze,
którzy roznosząc dary osobom
chorym, przy okazji przekazywali
zaproszenia Akcji Charytatywnej
na śniadanie. W sumie w przygotowanie spotkania zaangażowało się
15 osób.
Uczestnikami spotkania wielkanocnego są również osoby bezdomne, które zapraszamy w czasie
naszych czwartkowych dyżurów.
Wszyscy bardzo dziękują za śniadanie. Podejdą, uściskają. Ich
wdzięczność utwierdza nas w
słuszności organizacji śniadania
wielkanocnego - wyznaje Ewa
Zjeżdzałka.
Jedną z osób, która korzystała z
gościny Akcji Charytatywnej była
Klara Gmys, członkini Centrum
Ochotników Cierpienia. Jak mówi,
nie jest samotna. Ma męża. Przychodzą razem. Chcą spotkać się z
ludźmi. - Korzystałam z zaproszenia na śniadanie wielkanocne, co
roku. Niestety od jakiegoś czasu
stan zdrowia nie pozwala mi wyjść
z domu - mówi Helena Mękarska,
Ochotniczka Cierpienia. - Brakuje
mi tych siostrzano-braterskich spotkań przy świątecznym stole, dobrego słowa, prostej ludzkiej życzliwości, której jest wśród nas wciąż
za mało - przyznaje Mękarska.
„ ie marnujmy więc czasu, i życia, na jałowe spory, na niechęci,
urazy. Ponadto kanonizacja Jana
Pawła II zobowiązuje”. Kard.
Stanisław Dziwisz
Ochotnicy Cierpienia z parafii
Świętego Krzyża, chcąc podzielić
się wielkanocną radością, skorzystali też z zaproszenia osób chorych i niepełnosprawnym z parafii
pw. św. Antoniego w Gdańsku
Brzeźnie.
Razem
spożyją
„świecone” oraz będą oczekiwać
na kanonizacje Jana Pawła II, który
po 9 latach od przejścia do Domu
Ojca zostanie ogłoszony świętym
27 kwietnia 2014 roku.
Ufamy, że śp. Wiesław Borczyk,
wieloletni członek COC, zmarły w
ostatnim czasie jest w jego kochających rękach.
Roman Gąsienica
Spotkania: III niedziela miesiąca
- Msza, godz.13. - Duży Kościół.
- Formacja „Grupy przewodniej”
bezpośrednio po mszy w kościele.
Kontakt:
Roman Gąsienica
- przewodniczący grupy
(zgłoś/nagraj info: tel. 58/342 74 16).
Na zdj. Od lewej śp. Wiesław Borczyk, o. Janusz Motyliński opiekun COC
w parafii Świętego Krzyża, Helena Mękarska (zdj. R. Gąsienica)
nr110_2_14_a
str. 14
Przekaż 1% podatku dochodowego
Stowarzyszenie Centrum Ochotników
Cierpienia Archidiecezji Gdańskiej
ul. Wojska Polskiego 37
83-000 Pruszcz Gdański
Konto: 40 8335 0003 0118 0253 2000
0001, KRS 0000220008
niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33
Projekt wstępny
nr 2/2014 (110)
DRODZY PRZYJACIELE!
Wielkanoc, święta Zmartwychwstania Chrystusa, dni wspólnego,
rodzinnego malowania pisanek, na
stole święconka, mazurki i baby
upieczone przez mamę lub niezawodną babcię, przy stole rodzina:
mama, tato, dzieciaki, często także
babcia i dziadek. Po prostu – zwyczajna rodzina. Tak w ogromnej
większości wygląda jeszcze polska
rodzina
Jeszcze, bo obecna
kondycja rodziny w Polsce wcale
nie jest zadowalająca. Oto kilka
faktów.
W pierwszej połowie roku 2013
urodziło się 183 tys. dzieci. Blisko
o 10 tys. mniej niż rok wcześniej.
W tym samym czasie zmarło ponad 200 tys. Polaków. Demografowie przewidują, że w 2013 roku
liczba zgonów mogła przekroczyć
liczbę urodzeń nawet o 40 tys. To
najgorszy wynik od końca II wojny
światowej. W tym czasie drastycznie spadła ilość zawartych małżeństw. Pobrało się zaledwie 64
tys. par. Jest to najmniejsza liczba
17
Przy Świętym Krzyżu
od ponad 10 lat. Równocześnie
drastycznie wzrosła liczba rozwodów, których było prawie 36 tys.
To tak, jakby rozpadły się wszystkie małżeństwa w mieście wielkości Olsztyna.
Niestety, rośnie też liczba zabijanych w majestacie prawa nienarodzonych dzieci. Rząd poinformował, że w 2012 roku pozbawiono
życia aż 752 istnień ludzkich.
Polacy zdecydowanie deklarują
przywiązanie do wartości rodzinnych. Co więc powoduje taki stan
rzeczy? Z pewnością znaczenie ma
lansowany przez media styl życia,
nastawiony na egoizm, konsump-
cję i szybkie zaspakajanie własnych zachcianek. Rodzina pokazywana jest jako źródło patologii,
agresji i nieszczęść. Nie promuje
się szczęśliwych, zwłaszcza wieloletnich rodzin. Panuje ogólne przekonanie, że duża rodzina to rodzina
niewykształcona (nie potrafili się
„zabezpieczyć") albo patologiczna.
Prorodzinne programy rządowe
konsultują przedstawicielki skrajnych organizacji feministycznych,
promujące związki partnerskie,
także jednopłciowe i aborcję. Podatek VAT na art. dziecięce wynosi 23%,a na środki antykoncepcyjne tylko 8%. Na domiar złego blisko 2 miliony młodych Polaków
opuściło Ojczyznę.
Nie wolno nam być biernymi.
Musimy bronić nasze rodziny i
nasze dzieci. Obojętność będzie
grzechem zaniedbania.
Niech rodzina przy wielkanocnym stole uświadomi nam jak
ogromną jest wartością.
Szczęść Boże
Wasza Anna
WSPOMNIENIE O OJCU TADEUSZU PAWLICKIM
Koniec ubiegłego roku był dla
Gaudium Vitae smutny. Pożegnaliśmy naszego opiekuna i pierwszego prezesa stowarzyszenia o. Tadeusza Pawlickiego. Odszedł do Pana
nasz wielki Przyjaciel. Piszę tak,
bo był prawdziwie przyjacielem
nie tylko nas, wolontariuszy, ale
także naszych podopiecznych matek i dzieci. Organizowane bożonarodzeniowe spotkania były nie tylko okazją do obdarowania dzieciaków paczką, ale także katechezą,
zarówno dla maluchów, jak i dla
mam, a czasem i dla ojców, którzy
pojawiali się na tych spotkaniach.
Nie wiemy, co pozostało w sercach
dorosłych, choć wiadomo, że
„kropla drąży skałę”, ale już dziś
widzimy efekty małej ewangelizacji u podopiecznych dzieci. Od
początku Roku Wiary, w każdy
czwartek dzieci uczestniczą w takich spotkaniach, coraz liczniej i
chętniej.
Ojciec Tadeusz ożywił naszą
parafię. Już w pierwszym roku
nr110_2_14_a
str. 15
swojego „proboszczowania” przygotował z dzieciakami Jasełka,
które były całkiem profesjonalne
jak na ich „amatorskość". Dzieci
włożyły całe serce w swój występ
artystyczny, a mamy swój talent w
przygotowanie strojów. Przez
wszystkie niedziele okresu Bożego
Narodzenia odbywały się po dwa
spektakle, a w przerwach dzieci
wzmacniały się pączkami. Jasełka
były przygotowywane przez dwa
sezony, z niewielkimi zmianami
aktorów, gdyż chłopiec grający
Jezuska nieco wyrósł. Zastąpiła go
w drugiej edycji dziewczynka moja mała córeczka. Moja starsza
córka w obu edycjach śpiewała
jako anioł. Spotykam często grających „aktorów", dziś dorosłych:
św. Józefa – o. Waldemara, Anioła
Gabriela - panią Marysię i przemiłego pastuszka Kubę - dziś poważnego Tatę. Dzięki o. Tadeuszowi
nie przestaliśmy się poznawać na
ulicy.
W smutnym okresie stanu wojennego parafia skonsolidowała się
jeszcze mocniej. Tygodnie Kultury
Chrześcijańskiej, Verba Sacra,
Msze Święte. za Ojczyznę, ściągały rzesze wiernych nie tylko z naszej parafii. Wszyscy czuliśmy się
wielką, patriotyczną rodziną. Myślę, że ten patriotyzm, miłość do
Boga i Ojczyzny pozostał w nas.
Dziękujemy Ci Ojcze Tadeuszu.
Byłeś do końca prezesem naszego
Stowarzyszenia Gaudium Vitae, bo
nie chcieliśmy innego. Nowego
wybraliśmy na Walnym Zgromadzeniu w lutym tego roku. Trudności, z jakimi się borykamy, nie
zniszczą Twojego Dzieła, bo mocno już wrosło w „skałę”, a w 1988r. pobłogosławił je sam błogosławiony, a niedługo święty Jan Paweł. Gaudium Vitae ma dobrych
opiekunów: kardynała Wyszyńskiego, bł. Jana Pawła i Ciebie,
Ojcze Tadeuszu.
Anna Leonowicz
niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33
Projekt wstępny
18
nr 2/2014 (110)
Przy Świętym Krzyżu
Z KSIĄG PARAFIALNYCH
GOD OŚĆ
DZIECKA BOŻEGO
W SAKRAME CIE
CHRZTU ŚW.
OTRZYMALI
Nikodem Ratajczak
Maciej Lipiński
Maksymilian Reca
Adrian Smok
Szymon Matczak
Oliwia Piorun
Wiktoria Falba
Jakub Masuhr
Lisa Delobal
Emilia Harężlak
3.02.2014 - 11.04.2014
ZAWIERZYLI SOBIE
I BOGU
W SAKRAME CIE
MAŁŻEŃSTWA
Daniel Lupa
i
Agnieszka
Kordunowska
ZAPRASZAMY DO
KAWIARE KI PARAFIAL EJ
otwartej w iedziele
w godzinach
8.45-14.30
Pod Małym Kościołem
nr110_2_14_a
str. 16
PRÓG WIECZ OŚCI
PRZEKROCZYLI
Teresa Porazińska
Gabriela ParafiniukDziewiątkowska
Zygmunt Wiśniewski
Jadwiga Korgul
Krystyna Krajka
Bohdan Sławiński
Marianna Fulińska
Wanda Życińska
Wiesław Borczyk
Maria Dzikowska
Feliks Gussmann
Halina Fąs
Stanisław Staśkiewicz
Lidia Czerwińska
Brunon Czerwiński
Zofia Ludkiewicz
Zygmunt Czinnar
Helena Pliszka
Mirosława Grot
Irena Borowska
Jadwiga Ciołko
Rafał Szutenberg
Bogusława Langowska-Toporek
Mirosław Buch
Maria Lisowska
Aniela Gardzielewska
Lech Sztal
Danuta Wiewiórka
Mirosław Smoliński
Helena Mękarska
Zbigniew Piskorski
Tadeusz Szymoniak
Janina Kuper
Zbigniew Koziński
Edward Rynkowski
niedziela, 13 kwietnia 2014 23:33
Projekt wstępny

Podobne dokumenty