czerwiec 2013 - Trybuna Leśnika
Transkrypt
czerwiec 2013 - Trybuna Leśnika
a iesiąc sja m reflek W iosna na dobre do nas zawitała. Majówki, spotkania w plenerze, warsztaty, szkolenia, konferencje, olimpiady dla uczniów – leśnicy powoli zostają organizatorami sobotnio-niedzielnej rekreacji o edukacyjnym charakterze i zasięgu ogólnokrajowym. Raz jest łatwiej, raz trudniej, konkurencja – nie tylko w postaci kolorowych stoisk w galeriach handlowych – jest olbrzymia, gdyż świat jawi się nam dziś nieskończonym kalejdoskopem wrażeń, z których każdy wybiera to, na co ma akurat ochotę. 3 Na pikniku w ogrodach Kancelarii Premiera Dzień Dziecka z leśnikami Pierwszy czerwca, ogród Kancelarii Premiera, na co dzień niedostępny, rozbrzmiewał śmiechem i muzyką. Z okazji Dnia Dziecka zmienił się bowiem w park rozrywki. Maluchy nie tylko się bawiły, lecz zdobywały wiedzę z bardzo rożnych dziedzin. Miały też okazję spotkać się z leśnikami. TRZEBA CHCIEĆ Trzeba naprawdę stanąć dziś na głowie, żeby mieć swoich zwolenników, a i tak poparcie jest chwilowe, gdyż wciąż trzeba wymyślać nowe formy przyciągania potencjalnych odbiorców naszej pracy. Bywa wtedy, że w tej pogoni treść może się zagubić. Na szczęście leśna branża ma jakieś trwałe oparcie o świat przyrody, jej prawa i zasady. Nie trzeba czarować. Dzieci to wyczuwają i dlatego mamy wśród nich, jeszcze nie decyzyjnych, zwolenników. A to kapitał na przyszłość. W tym numerze „TL” m.in. zastanawiamy się, przy pomocy naszych rozmówców, w jakim kierunku powinno podążać wyższe szkolnictwo leśne. Nie tylko w czysto teoretycznym sensie, ale w powiązaniu z rzeczywistością. Niby oczywista odpowiedź na pytanie – czy warto się uczyć? – wciąż jest niepewna. Dla mnie wniosek jest jeden – każdy do końca życia powinien ciągle się rozwijać nie poprzestając na dotychczasowym wykształceniu, statusie zawodowym, każdy powinien wiedzieć, że po zdobyciu jednego szczytu, który wydawał się najwyższy, są inne – wyższe. Bardziej może chodzi tu o pewną postawę otwarcia na świat niż zdobywanie tylko kolejnych świadectw potwierdzających wyuczone umiejętności. Jak mówi w rozmowie „TL” Stanisław Małek, prof. Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, „trzeba chcieć”. Cieszyły ich wozy bojowe, policyjne motocykle i radiowozy. Uczestniczyły w pokazach karate, nauce tańców ludowych, wspinaniu po linie. Buszowały w basenie pełnym piłeczek. Była okazja, w specjalnym szpitalu polowym, nauczyć się udzielania pierwszej pomocy, a w miasteczku ruchu drogowego poznać zasady bezpieczeństwa na drodze. Rodzice dowiedzieli się jak przygotować szpinak na pięć sposobów i razem z pociechami mogli posłuchać bajek z różnych części Europy. wiemy jak odróżnić ślad dzika od lisa i że sarna to nie „żona pana jelenia”. Poznaj króla i królową polskich lasów, rozwiąż rebus – to zadanie wykonał 6-letni Mikołaj i otrzymał sadzonkę dębu do wysadzenia wprost w domowym ogródku i na działce. Każdy ze składających leśnikom wizytę oraz odpowiadając poprawnie na proste pytanie mógł wygrać sadzonkę, płyty z głosami ptaków, koszulkę, wydawnictwa o tematyce leśnej, foldery, mapy, długopisy. Łatwiejsze odpowiedzi honorowane były ołówkiem lub słodką krówką. Kapelusz z losami krążył wśród przekrzykujących się dzieci. Hitem okazała się „gadająca tablica” – urządzenie multimedialne pozwalające na odtwarzanie dźwięków zwierząt czy ptaków. Wystarczyło wybrać kod z odpowiednim numerem i posłuchać szczekania sarny, pohukiwania sowy, ale też sygnałów i pieśni myśliwskich. Bogactwo lasów zaprezentowało Nadleśnictwo Katowice. Stoisko edukacyjne z licznymi eksponatami leśnymi, folderami, gadżetami i konkursami o tematyce przyrodniczo-leśnej oblegała czereda rozbawionych dzieci. – My na przykład mieliśmy rozpoznawać tropy zwierząt, ale niestety polegliśmy – żartowała mama Bartka. – Teraz już W numerze m.in.: O klasę brakarską – szkolenia w RDLP Katowice ........................................................... s. 6 Liderki zostawiają drabinę – kolejne spotkanie i warsztaty Stowarzyszenia Kobiet Lasu ........................................................................................................................ s. 12 Świat leśnych map – wystawa „200 lat kartografii leśnej” w Instytucie Badawczym Leśnictwa .................................................................................................... s. 13 Grzbietami Żukowa – zaglądamy do obszarów leśnych w Nadleśnictwie Ustrzyki Dolne ............................................................................................................... s. 14-15 Rosłem z lasem... – rozmowa z Zenonem Rzońcą, zastępcą nadleśniczego ds. genetyki w Nadleśnictwie Wisła .......................................................................... s. 16-17 Niech żyją rośliny! – na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska UŚl. o fascynującym świecie roślin ...................................................................................................................... s. 18 Dziękujemy za współpracę! – pożegnanie leśników ................................................... s. 19 Miód pitny ks. Mikołaja Skawińskiego ........................................................................... s. 26 Po stronie natury – Wielkie Święto Sadzenia w Węgierskiej Górce ............................. s. 27 – Dzieci uwielbiają te przyciski. To dla nich duża frajda i co chwilę sprawdzają, jak wyją wilki czy pomrukuje dzik – tłumaczył Bolesław Bobrzyk, inżynier nadzoru z Nadleśnictwa Katowice. Dorosłych też bawiła tablica. – Nigdy nie słyszałam jelenia na rykowisku. Taki potężny, basowy ryk – dziwiła się mamusia Mikołaja. – Lubimy chodzić do lasu, mieszkamy na Ursynowie, w pobliżu Lasów Kabackich, ale tam nie spotykamy dzikich zwierząt. Przyciski z odgłosami były opisane w śląskiej gwarze, w języku angielskim, a nawet w brajlu. dokończenie na str. 4 trybuna leśnika 6/2013 aktualia 4 dokończenie ze str. 3 Dzień Dziecka z leśnikami – Nic tak nie uczy, jak żywy kontakt z przyrodą, możliwość jej „dotknięcia” i posłuchania – mówi leśniczy Sławomir Forystek, który na co dzień zajmuje się edukacją przyrodniczo-leśną w Nadleśnictwie Katowice. – Można było pogłaskać prawie prawdziwego dzika i dotknąć zaskrońca. Najmłodszym leśnicy tłumaczyli prostym językiem, że w lesie oprócz drzew, są jeszcze inne rośliny, mniejsze, mniej znane i prawie niewidoczne. Z myślą o nich przygotowali stoisko „Mikroświat”, na którym z pomocą mikroskopu stereoskopowego dzieci mogły zobaczyć strukturę liści, kwiatów oraz pszczołę w 30-krotnym powiększeniu. Bardziej dociekliwi podglądali życie tych owadów w specjalnym ulu pokazowym. Wszyscy mieli okazję spróbować miodu na herbatniku. – Pierwotnym środowiskiem pszczoły miodnej był las – opowiadał z pasją Bolesław Bobrzyk. – Poprzez oblatywanie naszych pól i łąk pszczoła dokonuje największego dzieła – zapylania roślin, które bez tej pomocy nie wydałyby żadnego plonu. Rodzin pszczelich Śledztwo umorzone Krakowska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie wypadku w Ojcowskim Parku Narodowym. W maju zeszłego roku drzewo śmiertelnie przygniotło tam 13-latkę, a trzy inne osoby zostały ranne. Zaraz po tym zdarzeniu zastanawiano się, czy tragedii dało się uniknąć, czy można było na terenie parku tak zabezpieczyć drzewa, aby podmuch wiatru ich nie powalił? Z opinii biegłego dendrologa wynikało, że drzewa, jesion i buk, przechyliły się na drogę i zostały wyrwane razem z korzeniami. Miało na to wpływ kilka czynników: częściowe odsłonięcie systemów korzeniowych spowodowane erozją, jak również zainfekowanie korzeni przez patogeniczne grzyby. Okoliczności te spowodowały destrukcję korzeni drzew, utratę ich stabilności, i co za tym idzie, zmniejszenie odporności na wiatr. Według biegłego drzewa przewróciły się na drogę w wyniku nadepnięcia na zerwany system korzeniowy jednetrybuna leśnika 6/2013 Leśnicy opowiadali o swojej pracy i o lesie, jak dbać o przyrodę i jakie zwierzęta występują w polskich lasach. Przez „skrawek lasu” przygotowany przez Nadleśnictwo Katowice przewinęło się kilka tysięcy osób, w sumie 15 tysięcy odwiedziło ogród Kancelarii Premiera. Chyba wszyscy zapamiętają leśników, jako sympatycznych gawędziarzy w zielonych mundurach, którzy chronią las. Dla nas jest to oczywiste, ale dla dzieci, zwłaszcza z miasta, to co pokazali leśnicy było nowością. – Miło było patrzeć na uśmiechnięte twarze małolatów – powiedział Mirosław Moskwa z Centrum Informacyjnego Lasów Państwowych. Krystyna Forowicz Na 400 tys. złotych oszacowano wstępnie straty, które wyrządził pożar 25 kwietnia w Nadleśnictwie Rudy Raciborskie. Ogień wybuchł na terenie zrewitalizowanego, największego w powojennej historii Polski pożarzyska sprzed 21 lat. Pożarzysko znowu w ogniu go z drzew przez uczniów Szkoły Podstawowej z Bolesławca, którzy znajdowali się przed Jaskinią Krowią. Drzewo, osuwając się w kierunku drogi, naciskało na pozostałe drzewa i pociągnęło je za sobą. Według prokuratury zdarzenie nie było wynikiem zaniedbań, a bardzo nieszczęśliwym wypadkiem. W uzasadnieniu decyzji o umorzeniu podkreślono, że do wypadku doszło w parku narodowym, gdzie obowiązuje zasada ograniczenia ingerencji człowieka w naturę i pozostawienia jej niejako „samej sobie”. Na terenie parków narodowych nie prowadzi się pozyskiwania drewna, zaś pracownicy parku mogą ingerować w naturalny ekosystem tylko w niezbędnym zakresie. Drzewa, które przechyliły się na drogę, nie były drzewami przeznaczonymi do wycinki i zgodnie z obowiązującymi zasadami należało je pozostawić do czasu rozkładu. Fot. M. TOMASIAK Przypomnijmy – 25 maja ubiegłego roku na uczestników szkolnych wycieczek z Bolesławca (woj. dolnośląskie) i Pacanowa (woj. świętokrzyskie) w okolicach Jaskini Krowiej przewróciły się drzewa. Po reanimacji jednej z uczennic nie udało się uratować. Ranne zostały też trzy inne osoby – dwoje dzieci i nauczycielka. ubywa, także w Polsce, choć nie na tak dużą skalę jak np. w Stanach Zjednoczonych. Szansą dla pszczół może być ich powrót do naturalnego środowiska, jakim jest las. My leśnicy wiedząc, że pszczoła była kiedyś stałym elementem ekosystemu leśnego, staramy się, aby do lasu powróciła. Spalony młodnik w końcu kwietnia br. na pożarzysku w Nadl. Rudy Raciborskie Pożar pojawił się w sąsiedztwie szlaku kolejowego, który biegnie przez lasy nadleśnictwa. W akcji gaśniczej wzięło udział 50 zastępów straży pożarnej, wykorzystano także 2 samoloty, śmigłowiec oraz pociąg gaśniczy. Pomimo natychmiastowej mobilizacji leśników i strażaków oraz błyskawicznych działań spłonęło 16,70 ha lasu w wieku 20 lat, który posadzono po pożarze z 1992 roku. Obecnie na zniszczonym przez ogień terenie leśnicy usuwają zamierające drzewa, aby pozyskać surowiec drzewny, a tym samym ograniczyć rozwój szkodników owadzich. Leśnicy chcą także wystąpić z wnioskiem do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa o dotacje na odnowienie zniszczonego przez pożar drzewostanu w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013. Przyczyny pożaru bada prokuratura. (mon) 5 dokończenie ze str. 2 Nie tylko leśnicy „chwalili się” swoją profesją i walorami kniei. Odbywały się też występy estradowe, prowadzone w dobrym tempie, o które zadbał znany sprawozdawca sportowy Radia Katowice, redaktor Jerzy Góra. Różne prezentacje przygotowały min.: Urząd Miejski w Katowicach, MPGK, Zakład Zieleni Miejskiej (promujące nową politykę w zakresie odpadów komunalnych i segregacji śmieci), policja, Biuro Wystaw Artystycznych, Teatr Ateneum, Miejskie Domy Kultury „Koszutka” i „Południe”. „Majówka na Sztauwajerach*, czyli szwendanie z Ligą Ochrony Przyrody”, „Lot ku słońcu czyli rodzinne warsztaty muzyczno-plastyczne” czy „Archaika czyli wspólne śpiewanie tradycyjnych polskich pieśni” to tylko niektóre z zachęcających punktów programu majówki. Miłośnicy muzyki rozrywkowej mogli delektować się utworami Janis Joplin (w wykonaniu Natalii Przybysz) i „Tadeusza Nalepy Tribute” (z wokalistą grupy „Golden Life”), a zwolennicy muzyki celtyckiej – występem zespołu „Beltaine”. Reasumując: można było zaspokoić różne swoje zainteresowania, a także aktywnie spędzić czas, bo w ofercie majówki były i gry zręcznościowe, a także wypożyczalnia rowerów. Z tej okazji ukazało się też specjalne wydanie gazety „Nasze Miasto” pod hasłem „Nasze śmieci – wspólna sprawa”, na łamach której m.in. dyrektor katowickiej RDLP Kazimierz Szabla apelował do czytelników słowami: „Ustawa ustawą, ale jeśli nie wzbudzimy społecznej wrażliwości, to niewiele się zmieni. Jeśli widzimy, że sąsiad wywozi śmieci do lasu, a my na to nie za- Uczestnicy majówki posadzili w Dolinie Trzech Stawów „Leśny labirynt”. Drzewka buka, jak widać na zdjęciu sadzili i najmłodsi katowiczanie. Wyjdźcie z galerii, idźcie do lasu! reagujemy, to będziemy mieli taki stan rzeczy, jaki jest. Nie oczekujmy, ze wszystko załatwią ustawy i ewentualne kary. Leśnicy czekają na obywatelską pomoc”. Na koniec relacji oddajmy jeszcze głos, z prośbą o podsumowanie trzydniowej imprezy, inżynierowi Grzegorzowi Skurczakowi, koordynatorowi „Wielkiej Majówki” ze strony Nadleśnictwa Katowice: – Imprezy otwarte typu majówki adresowane są do szerokiej rzeszy odbiorców. W przypadku naszego nadleśnictwa położonego praktycznie w centrum aglomeracji śląskiej lokalizacja imprezy w Dolinie Trzech Stawów na gruntach lasów i Katowickiego Parku Leśnego z założenia będzie udanym wydarzeniem. Wielu mieszkańców Katowic w dni wolne od pracy korzysta rekreacyjnie z tego terenu, i z tym założeniem przystą- piliśmy do organizacji majówki. Oczywiście aby impreza się udała konieczne jest zaangażowanie i tu chciałbym podziękować wszystkim leśnikom z nadleśnictw, które przygotowały stoiska i ofiarnie podjęli się trudu kilkudniowej edukacji. W zamyśle organizacyjnym mieliśmy połączenie wielu aspektów przyciągających uwagę potencjalnych odbiorców, stąd też prowadzone były udane rozmowy z przedstawicielami władz miasta i połączono w jeden program działania leśników, Wydziału promocji miasta Katowice, Zakładu Zieleni Miejskiej, Policji, Państwowej Straży Pożarnej, Miejskich Domów Kultury Katowic, Bibliotek Publicznych oraz podmiotów promujących ochronę środowiska i aktywny wypoczynek na łonie natury. Dla nas było to małe wyzwanie, dopracowanie szcze- Młodzi adepci zawodu leśnika mieli okazję dokonać pierwszej weryfikacji swoich umiejętności. gółów i przeprowadzenie uzgodnień wymagało inwencji twórczej, z której ostatecznie powstało ciekawe wydarzenie. O pogodzie podczas wielkiej majówki można powiedzieć, że mogła być lepsza, jednakże niedzielne przedpołudnie witające nas słońcem i rzeszami katowiczan przyniosło nam spełnienie oczekiwań i wiele satysfakcji z włożonego trudu w przygotowanie tej imprezy. JERZY MACHURA Zdjęcia: J. MACHURA, arch. Nadl. Katowice * Sztauwajery to nazwa Doliny Trzech Stawów w potocznym języku katowiczan. trybuna leśnika 6/2013 6 W dniach 15-24 kwietnia oraz 6-15 maja tego roku Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Katowicach w Ustroniu-Jaszowcu zorganizowała kolejny kurs brakarski dla pracowników LP zajmujących się gospodarką drewnem, prowadzących lub nadzorujących odbiórkę i sprzedaż drewna. O klasę brakarską Od 2002 roku zostało zorganizowanych już 12 takich kursów, gdzie przeszkolonych zostało 450 osób. Tematyka kursu obejmowała szerokie spektrum zagadnień między innymi z zakresu znajomości i prawidłowego rozpoznawania wad drewna, manipulacji i klasyfikacji surowca drzewnego różnych gatunków drzew iglastych i liściastych, prawidłowości sporządzania szacunków brakarskich, znajomości obowiązujących przepisów prawnych i trybu rozpatrywania reklamacji oraz ogólnych zasad handlu i marketingu. Całość tematyki obejmującej wyżej przedstawione zagadnienia zrealizowana została w formie wykładów i praktycznych ćwiczeń terenowych z uwzględnieniem konsultacji i dyskusji z prowadzącymi. Zajęcia z kursantami prowadzili specjaliści Nadzoru Gospodarki Drewnem z terenu RDLP Katowice i, gościnnie w ramach współpracy, z RDLP Krosno – każdy z nich posiada najwyższy stopień brakarski, jakim jest stopień instruktora. Wspólne zdjęcie na zakończenie kursu brakarskiego. Na zakończenie kursu każdy uczestnik został oceniony pod względem praktycznych umiejętności klasyfikacji surowca drzewnego – podczas egzaminu w terenie oraz z wiedzy teoretycznej w formie testu pisemnego. Łączna ocena z obydwu egzaminów decydowała o przyznaniu klasy brakarskiej. W przekroju wszystkich dotychczas przeprowadzonych kursów klasę brakarską otrzyma- „Oblicza wody” – pod takim hasłem przebiegał tegoroczny Festiwal Nauki w Krakowie. Obok uczelni wyższych i instytutów naukowych w wydarzeniu wzięli udział leśnicy z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie, którzy wspólnie ze studentami Wydziału Leśnego Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie przygotowali leśny namiot. Namiot leśny pełen był konkursów. Centrum festiwalowych wydarzeń stanowił Festyn Nauki zlokalizowany na płycie Rynku Głównego. Przez trzy dni (16-18 maja) w „naukowym miasteczku namiotowym” można było porozmawiać z naukowcami i studentami, wykonać proste doświadczenia, ekspetrybuna leśnika 6/2013 rymenty i pomiary. Mieszkańcy Krakowa i turyści tłumnie odwiedzali namiot leśny, przygotowany przez studentów i leśników pod kierunkiem dr inż. Magdaleny Frączek i dr inż. Marka Wajdzika, pracowników naukowych z Wydziału Leśnego UR w Krakowie. ło 53 proc. jego uczestników, natomiast na dwóch ostatnich kursach szczególnie wyróżnieni zostali: Dariusz Szczypiór z Nadleśnictwa Kłobuck, Janusz Foltys z Nadleśnictwa Kędzierzyn oraz Henryk Michla z Nadleśnictwa Zawadzkie, którzy zarówno z egzaminu terenowego, jak i testu pisemnego, otrzymali oceny bardzo dobre. Koło Naukowe Leśników przygotowało ekspozycję zdjęć „Woda w obiektywie leśników”. Można było zobaczyć prezentację multimedialną „Wodne rośliny i zwierzęta”, eksponaty zoologiczne i botaniczne, a także odpowiedzieć na pytanie – „Dlaczego kaczka pływa a kura tonie – czyli tajniki ptasich piór”? W ramach bloku tematycznego „Gleba – wielki zbiornik i filtr wody”, studenci przyjmowali wodę do analizy i pomagali określić rodzaje gleb. Wielkim zainteresowaniem cieszyły się konkursy wiedzy leśnej. Za wiedzę i umiejętność rozpoznawania zwierząt (ssaków, ptaków, płazów i gadów), związanych ze środowiskiem wodnym oraz roślin wodnych (na podstawie okazów zielnikowych), uczestnicy dostawali sadzonki drzew iglastych. Mogli także wygrywać publikacje edukacyjne poświęcone lasom w Polsce. – Dzieci chętnie malowały wiosnę w lesie, liście wybranych gatunków drzew leśnych, owoce runa leśnego i zwierzęta. Trudno je było oderwać od pracy twórczej – mówi Barbara Mirek-Michalska, Tekst i zdjęcie: MAREK ZAJĄC specjalista Służby Leśnej ds. edukacji w RDLP w Krakowie. Oprawę artystyczną leśnych prezentacji przygotował Zespół Sygnalistów Myśliwskich „Hagard”. Echem rogu myśliwskiego sygnaliści skutecznie zapraszali do „zielonych” rozmów. – Goście leśnego namiotu nie tylko chcieli posłuchać muzyki rogów myśliwskich, ale także porozmawiać o historii i tradycji sygnalistyki i muzyki myśliwskiej w Małopolsce. Pytali także o techniczne aspekty sztuki grania na rogach – mówi Magdalena Worecka, kierownik zespołu. Głównym koordynatorem festiwalu był Uniwersytet Rolniczy im. Hugona Kołłątaja w Krakowie. Wśród patronów honorowych festiwalu obok ministra nauki i szkolnictwa wyższego, ministra rolnictwa i rozwoju wsi, ministra środowiska, był także dyrektor RDLP w Krakowie, a wśród instytucji wspierających to wydarzenie – Lasy Państwowe. Tekst i zdjęcie: ZDZISŁAWA KOT-MALINOWSKA rozwój przez studia 7 – Do kogo te studia są skierowane? – Czy mógłby Pan profesor przypomnieć historię kierowanego obecnie przez siebie Wydziału? Fot. J. DEREK – Wydział Leśny w Krakowie został powołany w 1949 roku jako samodzielna jednostka organizacyjna w strukturze Uniwersytetu Jagiellońskiego. W latach 1954-1963 zawieszono jego funkcjonowanie. Wydział został reaktywowany w 1963 roku w strukturach ówczesnej Wyższej Szkoły Rolniczej. Przypominam te daty z uwagi na to, że w bieżącym roku mija 64. rocznica powołania Wydziału jako samodzielnej jednostki oraz 50. rocznica nieprzerwanej jego działalności. W utworzonym w 1949 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim Wydziale Leśnym kształcono na kierunku leśnictwo bez wyróżniania specjalności. – Do osób, które chcą zdobyć wiedzę i umiejętności niezbędne do przeprowadzania ocen oddziaływania na środowisko przedsięwzięć inwestycyjnych oraz planów i programów gospodarczych, wykonywanych na różnych etapach ich realizacji. Absolwenci kierunku posiadać będą specjalistyczną wiedzę m.in. z zakresu podstaw projektowania inwestycji gospodarczych w kontekście ich wpływu na środowisko oraz niezbędnych procedur wykonywania i opracowywania specjalistycznych raportów oddziaływania na środowisko. Chodzi nam o przygotowanie absolwentów do posługiwania się szeroką wiedzą i znajomością technologii z zakresu ochrony i zarządzania środowiskiem przyrodniczym, zarówno w pra- Nowy kierunek studiów na Wydziale Leśnym w Krakowie Zarządzaj środowiskiem! Rozmowa z prof. dr. hab. Stanisławem Orłem, dziekanem Wydziału Leśnego Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie Ówcześni absolwenci studiów leśnych, z uwagi na brak infrastruktury technicznej w leśnictwie, zajmowali się – poza działalnością czysto leśną związaną z szeroko rozumianą hodowlą, ochroną i użytkowaniem lasu – również sprawami typowo inżynierskimi jak: budowa dróg i osad leśnych, czy zabudowa potoków górskich. Nic więc dziwnego, że po reaktywowaniu wydziału w 1963 r., z inicjatywy prof. T. Gieruszyńskiego, rozpoczęto kształcenie studentów na dwóch kierunkach specjalizacyjnych (w obecnej nomenklaturze na dwóch specjalnościach): gospodarczo-leśnym i inżynieryjnotechnicznym. Absolwenci specjalności inżynieryjno-technicznej posiadali gruntowne wykształcenie politechniczne i stanowili zasadniczy trzon kadry istniejących wówczas: Ośrodków Transportu Leśnego, Ośrodków Remontowo-Budowlanych i Biur Projektów Leśnictwa. Od roku 1970 rekrutowano na studia realizowane na kierunku leśnictwo bez wyróżniania specjalności. – Jaki profil kształcenia preferuje się na Wydziale? – Specyfiką Wydziału Leśnego w Krakowie jest ukierunkowanie działalności dydaktycznej i badawczej na problematyce lasów terenów górskich i znajdujących się w zasięgu zanieczyszczeń przemysłowych. W swojej działalności badawczej Wydział wpisuje się także w szeroki nurt badań środowiskowych i przyrodniczych. Wychodząc naprzeciw problemom, na jakie napotykali absolwenci studiów leśnych w swojej pracy zawodowej, od roku akademickiego 1996/97 zaproponowano studentom studiującym w trybie stacjonarnym kształcenie na dwóch specjalnościach: gospodarka leśna oraz ochrona zasobów leśnych. Obecnie w ramach każdej specjalności proponowane są studentom do wyboru dwie specjalizacje. – Tempo zmian współczesnego świata, w tym i leśnictwa, nie omija rzecz jasna uczelnie. Jak Wydział Leśny UR w Krakowie zamierza sprostać tym wymaganiom? – Dynamiczny rozwój naszego kraju oraz konieczność dostosowania systemu prawnego do wymogów Unii Europejskiej po akcesie Polski w 2004 roku postawiły również przed leśnictwem nowe, nieznane dotychczas wyzwania i związane z nimi potrzeby edukacyjne. Mam na myśli m. in. konieczność opracowania operatów oddziaływania na środowisko przy planowaniu przedsięwzięć inwestycyjnych i programów gospodarczych. Opracowują je obecnie specjaliści po różnych kierunkach studiów, brakuje natomiast absolwentów posiadających gruntowne i kompleksowe wykształcenie z tego zakresu. Wprowadzona 18 marca 2011 r. nowelizacja ustawy z dnia 25 lipca 2005 r. Prawo o szkolnictwie wyższym daje większą samodzielność uczelniom do powoływania nowych kierunków studiów. Z tej możliwości skorzystał Wydział Leśny w Krakowie i wychodząc naprzeciw potrzebom rynku pracy przygotował propozycję kształcenia na kierunku Zarządzanie Środowiskiem Przyrodniczym. Przygotowane, zgodnie z wymogami ustawowymi, efekty kształcenia zostały przyjęte uchwałą Senatu Uniwersytetu Rolniczego im. Hugona Kołłątaja w Krakowie w dniu 25 marca 2013 r. i już od roku akademickiego 2013/2014 uruchomiono nabór kandydatów na I rok studiów (proszę odwiedzić stronę internetową Wydziału: http//wl.ur.krakow. pl/). Studia realizowane będą w trybie stacjonarnym, trwać będą 7 semestrów, a po ich ukończeniu absolwenci uzyskają tytuł zawodowy – inżynier. Będą to studia międzyobszarowe, z obszarem dominującym (według podziału dziedzin naukowych w Polsce): nauki rolnicze, leśne i weterynaryjne, ale także z efektami kształcenia z obszaru nauk technicznych i przyrodniczych. cy zawodowej jak i życiu publicznym. Będą to inżynierowie łączący specjalistyczną wiedzę ze znajomością tzw. zrównoważonego rozwoju, procedur prawnych i dokumentacji dotyczących obiektów przyrodniczych, na które mają wpływ prowadzone inwestycje. – Jakie widzi Pan możliwości „odnalezienia się” na rynku pracy po ukończeniu tego kierunku? – Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że ukończenie nowootwartego kierunku studiów pozwoli absolwentom na znalezienie pracy, co zwłaszcza obecnie, nie jest bez znaczenia przy podejmowaniu decyzji o wyborze studiów. Absolwenci będą posiadać kompetencje do samodzielnej pracy w podmiotach gospodarczych na stanowiskach zajmujących się obsługą inwestycji w zakresie ochrony środowiska i przyrody oraz współpracy z odpowiednimi instytucjami państwowymi. Będą także przygotowani do pracy w instytucjach samorządowych i administracji publicznej na stanowiskach związanych z ochroną przyrody i środowiska, a także w parkach narodowych i parkach krajobrazowych w działach zajmujących się współpracą lub negocjacjami z podmiotami gospodarczymi, których działalność ingeruje, bądź może ingerować w stan środowiska. – Uruchomienie kierunku to praca zespołowa, ale pewnie byli jej promotorzy, liderzy, którzy doprowadzili sprawę do końca. – Efekty kształcenia na kierunku Zarządzanie Środowiskiem Przyrodniczym przygotował zespół powołany przez Radę Wydziału Leśnego, któremu przewodniczył dr hab. Jan Banaś, pełniący w kadencji 2012-2016 funkcję prodziekana ds. studenckich. Pragnę serdecznie podziękować całemu zespołowi za trud i zaangażowaną pracę. Szczególne słowa podziękowania kieruję pod adresem prof. dr. hab. inż. Wojciecha Ząbeckiego, który był inicjatorem i pomysłodawcą utworzenia nowego kierunku studiów. Rozmawiał: JACEK DEREK trybuna leśnika 6/2013 8 Obecnie studia inżynierskie to za mało. Trudno lasu i leśnictwa nauczyć się w siedem semestrów. Trudno też mi sobie wyobrazić, by ich absolwenci mogli sprostać wymaganiom obecnych i przyszłych czasów oraz poradzić sobie z zarządzaniem złożonymi ekosystemami leśnymi. – Czy struktura zatrudnienia Lasów Państwowych będzie sprzyjała realizacji zaproponowanego w tym opracowaniu wariantowi? Zmiana pokoleniowa i inne podejście do edukacji może spowodować sytuację, w której leśniczy będzie miał doktorat, a jego przełożony – nadleśniczy – tylko studia inżynierskie. – Zły to nauczyciel, którego uczeń nie przerośnie. Każdy nauczyciel powinien się cieszyć, jeśli jego uczeń odnosi sukcesy i z czasem go przerasta. To znaczy, że nie tylko przekazał swoją wiedzę, ale jeszcze zainspirował ucznia do jej wykorzystania. Przykład, którym się Pani posłużyła jest zaprzeczeniem postępu. Jeśli myślimy o rozwoju firmy to raczej nastawiamy się na rozwój. Oczywiście wprowadzany nie na zasadzie rewolucji tylko ewolucji. Sytuacje, w któ- Leśnik na szczeblach kariery Rozmowa z dr. hab. inż. STANISŁAWEM MAŁKIEM, prof. Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, prorektorem ds. Nauki i Współpracy Międzynarodowej UR – Rynek pracy wydaje się coraz ciaśniejszy. Zwiększająca się konkurencja wymusza wyższy poziom wykształcenia. Potencjalny kandydat starający się o posadę np. podleśniczego nierzadko ma dyplom absolwenta wyższej uczelni, a nie tylko świadectwo ukończenia technikum leśnego, jak bywało jeszcze kilka lat temu. Jak w tym aspekcie widzi Pan przyszłość kierunków związanych z leśnictwem? – Nie ukrywam, że jestem zwolennikiem tezy, wedle której wiedza powinna trafiać do lasu. Poziom wykształcenia leśników na wszystkich stanowiskach powinien być z każdym rokiem wyższy. I to, że na stanowisko podleśniczego wskazane byłoby ukończenie studiów II stopnia, na pewno szkody dla lasu by nie uczyniło. Poza tym oprócz samej pracy w administracji Lasów Państwowych jest dużo różnych możliwości, jak chociażby założenie własnego zakładu usług leśnych. Wtedy wiedza i doświadczenie zdobyte na studiach mogą zostać z powodzeniem przeniesione na grunt przedsiębiorstwa. Znam takie osoby wśród naszych absolwentów, które zaczynały skromnie od jednoosobowej firmy, a teraz mają duże przedsiębiorstwa zatrudniające wielu ludzi, inwestujące w sprzęt i pracowników. Mało tego, że te firmy świetnie dziś radzą sobie na rynku, to jeszcze dają zatrudnienie naszym absolwentom. Namawiałbym wręcz Lasy Państwowe do zatrudniania leśników z odpowiednim poziomem wykształcenia, czyli po I i II stopniu. Moim zdaniem obecnie studia inżynierskie to za mało. Trudno lasu i leśnictwa nauczyć się w siedem semestrów. Trudno też mi sobie wyobrazić, by ich absolwenci mogli sprostać wymaganiom obecnych i przyszłych czasów oraz poradzić sobie z zarządzaniem złożonymi ekosystemami leśnymi. W mojej opinii tylko pełne wykształcenie I i II stopnia, a w wielu przypadkach i III stopnia, czyli uzyskanie tytułu doktora, daje możliwość dobrego poznania skomplikowatrybuna leśnika 6/2013 nego, pełnego zależności ekosystemu, jakim jest las. Trzeba też brać pod uwagę, że polskie społeczeństwo jest coraz lepiej wyedukowane. Przedstawiciele różnych dziedzin i zawodów spotykają się na wielu płaszczyznach i dyskutują na różnym poziomie. Absolutnie nie chciałbym tu nikogo umniejszać, ale w spotkaniach związanych z ekosystemami leśnymi uczestniczą przedstawiciele różnych dziedzin: biologii, medycyny, ochrony środowiska. Im wyższy poziom wykształcenia tym szersze spojrzenie na daną dziedzinę. A studia doktoranckie dają nie tylko możliwość zdobycia wiedzy, rozwiązania danego problemu, ale często oznaczają pracę na uczelni, kontakt ze studentami, doświadczenia dydaktyczne. To wszystko na pewno się przyda, czy to w pracy w administracji LP czy w otoczeniu leśnictwa. Bez tego dzisiaj nie ma co myśleć o solidnej pracy. Zresztą młody człowiek powinien planować swój rozwój, w momencie rozpoczęcia pracy na jakimś stanowisku powinien mieć pomysł na swoją dalszą zawodową przyszłość. – Jak powinna taka przyszłość wyglądać? Idealny model kariery w leśnictwie to…? – Zakończyliśmy niedawno projekt zrealizowany dla Lasów Państwowych. Szefem całego przedsięwzięcia był dr inż. Arkadiusz Gruchała, prodziekan ds. studenckich Wydziału Leśnego Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Temat naszego opracowania dotyczył modelu kariery, tak by młody człowiek, który decyduje się na kontynuowanie drogi edukacyjnej wiedział, gdzie go ten wybór doprowadzi. Podleśniczemu czy pracownikowi zakładu usług leśnych technikum leśne być może wystarczy, ale jeśli stanowisko podleśniczego ma być tylko jednym z etapów drogi zawodowej, to wtedy taka osoba musi zadawać sobie sprawę z konieczności kontynuowania wykształcenia. Mamy nadzieję, że Lasy Państwowe skorzystają z naszego opracowania. rych w grę wchodzą względy ambicjonalne i prywatne zdarzają się w każdym środowisku zawodowym i zwykle rodzą konflikty, od tego całkiem nie uciekniemy. Równocześnie można znaleźć bardzo dużo przykładów ludzi, którzy pomagają swoim podwładnym, przekazują wiedzę i doświadczenie zawodowe. Coraz więcej nadleśniczych zachęca wręcz swoich pracowników do podnoszenia kwalifikacji. Jeśli myślimy o rozwoju firmy to raczej nastawiamy się na rozwój. Oczywiście wprowadzany nie na zasadzie rewolucji tylko ewolucji. Sytuacje, w których w grę wchodzą względy ambicjonalne i prywatne zdarzają się w każdym środowisku zawodowym i zwykle rodzą konflikty, od tego całkiem nie uciekniemy. – Które specjalizacje w leśnictwie będą w Pana opinii najbardziej przyszłościowe? – Gospodarka leśna, ochrona zasobów leśnych – to podstawowy i niezmiennie bardzo ważny nurt w edukacji. Zarządzanie środowiskiem przyrodniczym to nowa specjalizacja, która powinna wypełnić lukę między leśnictwem a oceną oddziaływania szeroko pojętej gospodarki na środowisko naturalne. W skrócie – chcemy przygotować grupę ludzi, którzy będą rozumieli język przyrody i jednocześnie potrzeby inwestorów oraz konieczność rozwoju gospodarki naszego kraju. Na pewno ważnym obszarem z punktu widzenia edukacji jest również dbanie o tradycyjne leśnictwo. rozwój przez studia Może ktoś by chciał zachować taką wizję leśnika, który bierze dubeltówkę na ramię, przejdzie się po lesie, popatrzy jak tu coś rośnie, tam coś śpiewa. Ten romantyczny wizerunek bezpowrotnie odchodzi ze społecznej świadomości, bo też nieodwracalnie zmienia się świat wokół nas. Zdobycze techniki są dziś w zasięgu ręki każdego człowieka. To ogromne doświadczenie i wiedza historyczna, bez której postęp nie byłby możliwy. Moim zdaniem, póki Lasy Państwowe istnieją w takim kształcie jak dziś, nadzorując obszar ponad 7 mln ha lasu, specjaliści wysokiej klasy, łączący tradycyjną wiedzę z nowoczesnymi osiągnięciami nauki, będą wręcz niezbędni. – Gospodarka rynkowa skłania do stawiania pytań o koszty i zyski. Przyroda, gospodarowanie jej zasobami do tej pory były wolne od tych pytań, przynajmniej w szerokiej świadomości społecznej. To się jednak zmienia. Wiemy, że działania ekologiczne muszą kosztować, ale coraz częściej zaczynamy pytać ile, a nawet, dlaczego tak drogo? Czy studia na wydziale leśnym pozwolą przyszłym leśnikom uporać się również z problemami ekonomicznymi? – Na pewno ważnym obszarem jest dziedzina analityczno-informatyczna. Łatwo jest mówić o potrzebach i zmianach bez analizy ekonomicznej. Planowanie gospodarki leśnej musi być oparte na rzetelnym szacunku ekonomicznym, czego czasami jeszcze brakuje. Ideałem byłby leśnik, który uzupełnił wykształcenie o studia ekonomiczne i umiał to połączyć budując strategię w swoim nadleśnictwie. Taki nadleśniczy decydując się na wybór jakieś opcji może z góry przewidzieć, jakie będą z nią związane koszty i ewentualne zyski. Społeczeństwo ma prawo w każdej chwili zapytać o koszty. Poza tym już obecnie istnieje potrzeba szerszej edukacji związanej z obiegiem pieniądza w lasach. Zyski ze sprzedaży drewna są inwestowane w ochronę lasu, odnowienia i wiele różnych form działalności pozaprodukcyjnej lasów. Dobrze było by też mieć dobrych analityków, którzy umieliby ocenić koniunkturę na drewno i wynikającą z niej ekonomiczną opłacalność produkcji leśnej. Moim zdaniem przyszłością jest połączenie nauk leśnych i ekonomicznych, które pozwoli na stworzenie interdyscyplinarnych zespołów rozwiązujących problemy na styku gospodarki, leśnictwa i ochrony środowiska. – Edukacja to podążanie za postępem, nowymi technologiami. Tylko czy w tym wszystkim las, ten prawdziwy, nie schodzi na dal- 9 szy plan? Czy leśniczy mając do dyspozycji wszystkie, coraz doskonalsze narzędzia pozwalające np. na obserwacje przyrody, dzięki kamerom, czujnikom czy wręcz satelitom będzie jeszcze musiał/chciał fizycznie wejść do lasu, znać każdy jego zakątek? – Las już wirtualnie „rośnie” w komputerach różnych uczonych. Nowoczesne technologie i narzędzia pozwalają na testowanie różnych scenariuszy, chociażby ekonomicznych. Ciągle jednak kluczowym elementem jest obserwacja lasu przez człowieka i jego działanie w środowisku leśnym. Zdobycze techniki mogą tylko pomóc leśnikowi w gospodarowaniu, ale nie zastąpią jego obecności w lesie i bezpośredniego kontaktu z przyrodą. Rewolucja technologiczna, która właśnie trwa w Lasach Państwowych, dziś zabiera wiele czasu, ale nowego trzeba się po prostu nauczyć. Młode pokolenie przyswaja tę wiedzę już podczas studiów, starsi leśnicy na szkoleniach. Wiele osób, które z dużym dystansem podchodziło do zmian, już zaczyna dostrzegać korzyści płynące z nowych możliwości. Postępu nie da się powstrzymać. Dla przykładu: mapy papierowe zastąpią wkrótce wyłącznie cyfrowe. Każde działanie na takiej mapie zostanie natychmiast, w czasie rzeczywistym odnotowane w systemie danych. Technologii nie da się zatrzymać. Może ktoś by chciał zachować taką wizję leśnika, który bierze dubeltówkę na ramię, przejdzie się po lesie, popatrzy jak tu coś rośnie, tam coś śpiewa. Ten romantyczny wizerunek bezpowrotnie odchodzi ze społecznej świadomości, bo też nieodwracalnie zmienia się świat wokół nas. Zdobycze techniki są dziś w zasięgu ręki każdego człowieka. – Jakie jest zainteresowanie wydziałami leśnymi wśród polskiej młodzieży? Jak oceniają poziom polskich uczelni leśnicy z krajów europejskich? – Póki co, jeszcze żaden wydział leśny w Polsce nie został zamknięty. Mamy dużo nowych miejsc, gdzie leśnictwo pojawia się jako oferta edukacyjna prywatnych uczelni wyższych. To oznacza, że zainteresowanie tym kierunkiem jest duże. Na wiodących uczelniach z wieloletnimi tradycjami tj. w Krakowie, Poznaniu i w Warszawie zainteresowanie jest coraz większe. W porównaniu z uczelniami europejskimi oferta tych wydziałów jest stawiana za wzór, a poziom absolwentów jest coraz wyższy. Wystarczy zresztą posłuchać jak przebiega rozmowa między leśnikiem polskim a niemieckim czy skandynawskim. Coraz mniejsze są różnice a znajomość języków obcych i poziom wiedzy leśnej oraz wiedza o otaczającym nas świecie i technologiach są bardzo zbliżone. Oni są równorzędnymi partnerami, którzy mogą na tej samej płaszczyźnie wymieniać się doświadczeniami. Wymiana studencka również dowodzi, że żadnych powodów do kompleksów mieć nie musimy. Na nasze uczelnie przyjeżdża coraz liczniejsza grupa studentów z Europy, która chce tu zgłębiać wiedzę. Jednocześnie nasi studenci nie czują się zagubieni na zagranicznych uczelniach i stażach. – Co się zmieniło w ostatnich latach w działaniach dydaktycznych i czy te zmiany są od- powiedzią na oczekiwania studentów, kół naukowych i przyszłych pracodawców? – Studenci coraz bardziej dostrzegają, że działanie w grupie ma sens. Zarówno na etapie studiowania, jak i w aktywności skupionej w kołach naukowych. Coraz częściej też projekty badawcze mają charakter interdyscyplinarny. Badanie jakiegoś fragmentu lasu dla samego siebie i własnej satysfakcji znalezienia odpowiedzi, to jest dziś trochę za mało. Wiedza rozwija się w takim tempie, że tylko badania interdyscyplinarne dają możliwość postępu. Ja osobiście też współpracuję w swoich badaniach z geografami i geomorfologami z Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz z klimatologami z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu oraz z leśnikami o różnych specjalnościach z Poznania i Warszawy – myślę, że w tym duchu powinna się rozwijać współpraca naukowa. To zresztą przekłada się na studentów. Przykładem takiej współpracy może być obóz naukowy nad Bajkałem, w którym uczestniczyli studenci z wydziałów leśnego, rolnego i z innych uniwersytetów. Dla wielu z tych uczestników to na pewno był wspaniały początek do dalszej naukowej współpracy. Przyszłością jest połączenie nauk leśnych i ekonomicznych, które pozwoli na stworzenie interdyscyplinarnych zespołów rozwiązujących problemy na styku gospodarki, leśnictwa i ochrony środowiska. – Na wydziałach leśnych polskich uczelni studiują nie tylko ludzie młodzi. Wielu studentów to doświadczeni zawodowo leśnicy, którzy muszą lub chcą uzupełnić wykształcenie. Ta grupa potencjalnych studentów będzie się zwiększać? – To zainteresowanie w sposób naturalny się zmniejsza, bo większość leśników już ma wykształcenie wyższe I i II stopnia. Na pewno o uzupełnieniu wykształcenia będą musieli w przyszłości pomyśleć absolwenci I stopnia studiów. Rzecz nie tylko w odnalezieniu się na rynku pracy, ale w nadążaniu za osiągnięciami współczesnej nauki. W moim przekonaniu na uczelnię warto przyjechać nie tylko w celu uzupełnienia studiów o II stopień, ale także w celu podjęcia studiów podyplomowych, co pomoże odnaleźć się w coraz bardziej dynamicznie zmieniającym się świecie. Wiedza, z którą ja, jako absolwent, opuściłem uczelnię prawie 25 lat temu, to wiedza o leśnictwie zupełnie innym niż dzisiaj. Kontakt z nauką to nie tylko nadążanie za postępem technologicznym, nowymi rozwiązaniami, ale przede wszystkim ze światem ludzi nauki. W dobie globalizacji decyzja o tym, czy się uczyć nie zależy od możliwości i wieku, tylko od tego czy się naprawdę chce. Rozmawiała: MONIKA MATL trybuna leśnika 6/2013 10 W spółczesny, cyfrowy obraz telewizyjny ma kształt prostokąta o wymiarach 1920x1080 pikseli. Na tym skrawku wirtualnej przestrzeni można zmieścić cały świat. Cyfrowa klatka stała się oknem, przez który człowiek podgląda świat natury, coraz częściej niemożliwy do zobaczenia na własne oczy. O tym, że brakuje nam kontaktu z naturą świadczy powodzenie i sukces tematycznych kanałów telewizyjnych poświęconych wyłącznie przyrodzie. Podglądanie dzikiego życia budzi często więcej emocji niż naładowane efektami specjalnymi kino fabularne. Początkowo nęciło przede wszystkim to, co egzotyczne. Życie wielkich drapieżników na sawannach, mieszkańców tropikalnych puszczy i głębin oceanów. Zmęczony cywilizacją człowiek coraz uważniej przygląda się własnemu otoczeniu i nierzadko dostrzega ze zdziwieniem, że wokół toczy się życie, istnieje zupełnie nieznany świat, który czeka na odkrycie. Leśne Studio Filmowe działające w Ośrodku Rozwojowo-Wdrożeniowym Lasów Państwowych w Bedoniu dokumentuje bogactwo polskiej przyrody. Od ponad 20 lat filmowcy–leśnicy zapisują na taśmie filmowej dzikie życie we wszystkich zakątkach Polski. To, które schowało się na obrzeżach miejskich aglomeracji i to, które toczy się tuż przed naszym nosem. Tomasz Ogrodowczyk jest nie tylko operatorem filmowym, ale także realizatorem dźwięku. Już samo przeniesienie sprzętu na plan filmowy to nie lada wyzwanie, czasem dodatkowo utrudnione, bo dzikie zwierzęta stronią od łatwo dostępnych dla człowieka miejsc. Przyroda w klatce – Lubię przywoływać słowa Alfreda Hitchcocka, który powiedział, że w filmie fabularnym reżyser jest Bogiem, w filmie dokumentalnym natomiast, to Bóg jest reżyserem. W tym zdaniu kryje się cała prawda o robieniu filmów przyrodniczych – mówi T. Ogrodowczyk. by z tak błahego powodu jak wstawanie w środku nocy, bo praca na planie filmowym rozpoczyna się często o trzeciej nad ranem. – Nikt z nas tak wcześnie wstawać nie lubi – zwierza się ze śmiechem T. Ogrodowczyk i już zupełnie poważnie dodaje: – Po drugiej Zdjęcia do najnowszego filmu poświęconemu mieszkańcom bagien i mokradeł to dni i tygodnie spędzone „na wodzie”. Zimno i wilgoć jest niczym w porównaniu z ciągłym towarzystwem komarów i meszek. Mało który widz zdaje sobie sprawę, że za wysmakowanymi kadrami filmów przyrodniczych, budzącymi zachwyt i wzruszenie, kryje się katorżnicza praca i olbrzymia wiedza, którą muszą posiadać filmowcy. Filar Leśnego Studia Filmowego, bracia Tomasz i Michał Ogrodowczykowie, to absolwenci Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu i łódzkiej Filmówki. Tomasz Ogrodowczyk nie kryje, że trzeba czasem dużej samodyscypliny, choćtrybuna leśnika 6/2013 stronie tych zdjęć kryją się emocje. Umieć przechytrzyć ptaka czy stado jeleni, żeby one się zbliżyły do nas na wystarczającą odległość. Tak zaaranżować plan zdjęciowy, by uzyskać to, co zaplanowaliśmy. Z ciężką kamerą na statywie trudno się skradać tak, żeby zwierzęta się nie zorientowały. To jest praktycznie niemożliwe. Zanim jednak dojdzie do uruchomienia kamery, filmowców czeka ciężka harówka. W sensie dosłow- nym. Na własnych plecach trzeba do lasu zadźwigać dziesiątki, czasem setki kilogramów sprzętu. Las pokazywany w obiektywie kamery unieruchomionej na statywie to za mało. Slidery, krany filmowe jeszcze do niedawna zarezerwowane przez fabułę i wielkie telewizyjne show, dziś są wykorzystywane przez filmowców szukających nowych form i środków wyrazów także w dokumencie. Wiedza, sprzęt, dyscyplina na planie, nie przesądzają jednak o efekcie końcowym, bo to co uda się zarejestrować zawsze do ostatniej chwili pozostaje niespodzianką. – Lubię przywoływać słowa Alfreda Hitchcocka, który powiedział, że w filmie fabularnym reżyser jest Bogiem, w filmie dokumentalnym natomiast, to Bóg jest reżyserem – mówi T. Ogrodowczyk. – W tym zdaniu kryje się cała prawda o robieniu filmów przyrodniczych. Mamy niewielki wpływ na rzeczy, które sobie założymy w scenariuszu. Jeśli mamy wcześniej przygotowany teren, np. tak jak teraz wybudowaną ambonę w kolonii kormoranów, które chcemy filmować, to wiemy, że jak przyjedziemy – coś z pewnością zrobimy. Często zdarzają się sceny, których wcześniej nie przewidzieliśmy, np. jak jeden kormoran podkrada drugiemu budulec do budowy gniazda. Jednocześnie przylatują wrony, które chcą kormoranom podebrać jaja. Na etapie przygotowania scenariusza nie wiedzieliśmy, że to wszystko się zdarzy, że powsta- nie z tego fascynująca historia pełna zwrotów akcji. Niespodzianki zarejestrowane przez filmowców często okazują się cenne dla naukowców badających zachowania zwierząt. Przed każdym wyjazdem ekipa Leśnego Studia Filmowego musi odświeżyć wiadomości na temat zwyczajów danego gatunku. Wiedza przyrodnicza nie zmienia się gwałtownie. Opisy i zdjęcia dokumentujące zachowania zwierząt utrwalone na kliszy fotograficznej, taśmie filmowej i w opowiadaniach nestora polskiego filmu przyrodniczego Włodzimierza Puchalskiego są ciągle aktualne. – Mimo to zdarzają się, wcale nierzadko sytuacje nigdzie wcześniej nieopisane – opowiada T. Ogrodowczyk. – Sfilmowanie takich sytuacji, których np. ornitolog nie jest w stanie zaobserwować, bo jest z lornetką kilka godzin w lesie, gdy my obserwujemy wybrany gatunek kilka dni, jest dodatkowym atutem. Gdy pokazujemy nasze filmy na spotkaniach, w których uczestniczą naukowcy, to pytań jest naprawdę dużo. Aparaty fotograficzne, wyposażone w teleobiektywy pozwalające niezauważalnie dla zwierząt zajrzeć fotografom dzikiej przyrody, tam gdzie do tej pory było to zupełnie niemożliwe powodują, że w tej dziedzinie konkurencja staje się coraz większa. Dziś sztuką nie jest uwiecznienie rzadkiego gatunku, ale pokazanie go w najważniejszych momentach życia: podczas narodzin, zdobywania pożywienia, walki o przetrwanie, w okresie godowym, czy w chwili śmierci. Dlatego realizacja filmu przyrodniczego to praca rozłożona na lata. Filmowcy z Leśnego Studia Filmowego od trzech lat 11 Las w kinie niem skarbu państwa, w imieniu społeczeństwa dbająca o bogactwo przyrodnicze kraju, musi przekazywać idee, które będą akceptowalne przez ogół. Film jest jednym z najlepszych narzędzi pozwalających osiągnąć ten cel. Jeśli w ten sposób leśnicy mogą przekazać swoją wiedzę przyrodniczą, przedstawić – Jaki był początek Leśnego Studia Filmodziałania z zakresu ochrony lasu i podstawowego? we informacje dotyczące zrównoważonej gospodarki leśnej – to taka działalność jest wręcz – Ośrodek Rozwojowo-Wdrożeniowy poniezbędna. Filmy przyrodnicze są w Polsce barwstał w momencie, gdy leśnictwo przechodzo chętnie oglądane. Mają rzesze stałych widziło transformację techniczno-technologiczdzów, którzy są odbiorcami np. kanałów temaną. Zmieniały się metody pracy w lesie, zmietycznych poświęconych przyrodzie. Dobrze, by niały się warunki otoczenia. Leśnictwo musiaw ofercie telewizyjnej znalazły ło się do tego dostosować. Zasię filmy poświęcone polskiej częto szukać sposobu jak ten Rozmowa z TOMASZEM MODLIŃSKIM, przyrodzie, nie tylko z powoproces wprowadzić łagodnie, dyrektorem Ośrodka Rozwojowo-Wdrożeniowego dów edukacyjnych. Lasom a jednocześnie jak przyspiePaństwowym potrzebna jest szyć wdrażanie nowych techLasów Państwowych w Bedoniu społeczna akceptacja. Im nologii w leśnictwie. Początwiększa wiedza w społeczeństwie o pracy leśkowo powstała komórka postępu techniczneczaniem szkodliwych owadów. Rozpoczęliśmy ników, tym to poparcie dla naszych działań go przy Regionalnej Dyrekcji LP w Łodzi, która współpracę z ośrodkami naukowymi, bo bez będzie silniejsze. z czasem przeniosła się do Bedonia. W latach konsultacji z nimi trudno byłoby zachować od60. przekształciła się w Stację Oceny Maszyn powiedni poziom. W tym momencie to, co po– Kto kryje się za obiektywem kamery, stoi Narzędzi Leśnych. Tu sprawdzano przydatwstawało w naszym studiu filmowym zaczęłem montażowym? ność podstawowych narzędzi i maszyn używało nabierać coraz większej wartości meryto– Po pierwsze pasjonaci. Pracują z ogromnych w leśnictwie, niektóre udoskonalano. Prarycznej. W tym czasie zmieniał się świat wonym poświęceniem i sercem. Po drugie profecownicy stacji prowadzili szkolenia w nadleśnikół nas. Wytwórnia Filmów Dokumentalnych sjonaliści, wszechstronnie wykształceni, zarówctwach. Pracy przybywało, zadania rosły. Ośrow Łodzi zaczęła być dla nas wyznacznikiem no przyrodniczo, jak i pod kątem techniki fildek został rozbudowany. W pewnym momenpoziomu. Dzięki temu filmy, które powstawamowej. Dlatego efekt jest tak spektakularny. cie zaczęliśmy filmować to, co robimy. Okazały w naszym studiu były coraz lepsze nie tylŚwiadczą o tym liczne nagrody i zainteresowało się to ciekawe i niezwykle pomocne. Film był ko technicznie, ale przede wszystkim merytonie mediów. Oczywiście trudno nam na tym najlepszym sposobem na przekonywanie leśrycznie. Rozpoczęła się współpraca z telewipolu konkurować z takimi tuzami, jak BBC. Ale ników do nowych technologii. Jednocześnie zją, która trwa do dziś. na pewno naszym sukcesem jest stała współte filmy miały wartość instruktażową. – Produkcja filmowa Leśnego Studia Filmopraca z kanałem dokumentalnym Planete. – Od filmu instruktażowego do dokumentu wego ma dziś charakter edukacyjny czy raOstatnie badania pokazały, że ponad milion przyrodniczego daleka droga… czej promujący działalność leśników i firmy osób obejrzało nasze filmy czy to poprzez sieci Lasy Państwowe? – Z czasem zaczęliśmy poprzez filmy przekakablowe, internet, czy na płytach DVD. zywać inne idee, np. te związane z potrzebą – Działalność LSF ma wiele aspektów. Lasy Rozmawiała: MONIKA MATL ochrony lasu, zapobieganiem pożarom, zwalPaństwowe jako firma gospodarująca mie- pracują na filmowym dokumentem opowiadającym o tętniących życiem polskich bagnach. – Filmujemy teraz dużo ptaków siewkowych na gniazdach: czajki, brodźce, sieweczki. Najważniejszy jest ten moment, kiedy zaczyna się wylęg. W ubiegłym roku udało nam się zarejestrować wylęg czajki. To była niesamowita historia – kontynuuje opowieść T. Ogrodowczyk. – Staraliśmy się to sfilmować od kilku lat. Rzecz w tym, że trzeba utrafić w odpowiedni moment. W końcu się udało znaleźć gniazdo, a w nim nakłute jaja z wystającymi dzióbkami. Było słychać jak pisklęta popiskiwały ze środka. W bezpiecznej odległości od gniazda rozłożyliśmy namiot, siatkę maskującą. Następnego dnia od świtu siedzę schowany i czekam na rozwój sytuacji. Do wieczora nic się nie dzieję. Już się zmartwiłem, że pisklęta wyklują się w nocy, czyli wtedy, gdy filmowanie jest niemożliwe. Rano sprawdziłem gniazdo, na szczęście wykluł się tylko jeden maluch, więc kolejny dzień niemal do wieczora przesiedziałem w namiocie licząc na szczęście. Dopisało, bo wszystko zaczęło się przed zmierzchem… Takich historii bracia Ogrodowczykowie mogliby opowiedzieć wiele. Mimo to ciągle mnóstwo tematów, nawet dla nich, pozostaje w sferze marzeń. W takiej kryjówce filmowcy często spędzają godziny, a nawet dni. Wszystko dla zaledwie kilku ujęć, które w filmie potrwają od kilkunastu sekund do kilku minut. – Wyzwanie pojawia się wtedy, gdy znajdziemy interesujące miejsce, rzadki gatunek, ciekawie zlokalizowane gniazdo – tłumaczy T. Ogrodowczyk. – I wtedy się pojawia marzenie, jakby było fantastycznie… Podaję przykład: ostatnio dzwoni kolega i opowiada, że znalazł gniazdo żurawi na skraju olsu na łące, w miejscu gdzie jest również sporo dzików. Te dziki nie boją się ludzi i można je blisko podejść. Sytuacja marzenie, bo dziki podchodzą blisko gniazda, a zdesperowane żurawie je przepędzają. To jest akcja, która mi się marzy. Ideał sceny filmowej do naszego filmu. „Magia sosnowego boru”, „Dzika przyroda w sercu Europy”, „Moczary i uroczyska” – te filmy wyprodukowane przez LSF można było zobaczyć m.in. na kanale dokumentalnym Planete. Zostały również wydane na płytach DVD. W przeciwieństwie do wielu produkcji filmowych ich wartość rośnie z czasem, bo świat przyrody, któremu człowiek z coraz większą bezwzględnością narzuca swoją wolę, zmienia się nieustannie. Las, który znamy dziś, za 20 lat może okazać się miejscem, które ponownie czeka na odkrycie. Tekst: MONIKA MATL Zdjęcia: TOMASZ I MICHAŁ OGRODOWCZYKOWIE trybuna leśnika 6/2013 12 C Wiele poruszanych na konferencji tematów wywoływało sporo emocji. Nic dziwnego, że dyskusje w grupach były burzliwe. ztery lata temu powstało Stowarzyszenie Kobiet Lasu. Panie pracujące w szeroko rozumianym leśnictwie postanowiły się zrzeszyć, by wzajemnie się wspierać, integrować i zmieniać zawodową rzeczywistość, tak by była bardziej przychylna dla kobiet w tym do niedawna zarezerwowanym dla mężczyzn świecie. Cyklicznie SKL organizuje spotkania i warsztaty dla swoich członkiń. II edycja konferencji szkoleniowej „Lasy dla Kobiet” odbyła się w połowie maja w Ustroniu. Jej dyrektor Kazimierz Szabla wygłosił wykład o polityce kadrowej w Lasach Państwowych, stanie rzeczywistym i potrzebnych w tek kwestii zmianach. Model kariery, edukacja, sposoby wynagradzania i motywowania pracowników, system nagród i możliwość wspierania rozwoju zawodowego – to najważniejsze kwestie poruszone przez K. Szablę. Liderki zostawiają drabinę Na dwudniowe spotkanie przyjechało 30 uczestniczek. Pierwszy dzień został poświęcony szeroko pojętej współpracy i umiejętności kooperacji. Prowadząca zajęcia prezes zarządu Stowarzyszenia Izabela Pigan podzieliła uczestniczki na kilkuosobowe zespoły, które wzięły udział w grze przypominającej granie na giełdzie. Panie, które w każdej grupie wybrały swoją liderkę i negocjatorkę licytowały ceny drewna w kilku sesjach. By osiągnąć w tej grze sukces trzeba było nie tylko osiągnąć porozumienie wewnątrz grupy, ale umieć współpracować z innymi, które potencjalnie stanowiły konkurencję na rynku. Było dużo śmiechu i żartów, bo w grę nie wchodziły rzeczywiste miliony złotych, ale nawet bawiąc się, panie mogły się przekonać, ile znaczy dobra współpraca i uczciwość w relacjach zawodowych. W pierwszym dniu spotkania uczestniczki dyskutowały też o rozwiązaniach, które ułatwiają kobietom godzenie ról pracownicy i matki. Na przykładach rozwiązań wprowadzonych już w życie przez duże firmy dyskutowano nad takimi udogodnieniami, jak elastyczny czas pracy, szkolenia ułatwiające powrót po urlopach macierzyńskich czy przedszkolach prowadzonych dla dzieci pracowników. Panie mówiły też o potrzebie szkolenia liderek, które potem mogłyby aktywizować kolejne kobiety. – Dla mnie priorytetem jest program mentoringowy. Bardzo nam zależy na tym, żeby zaczął funkcjonować w praktyce. Polega on na tym, że kobieta, która osiągnęła sukces, pomaga w karierze swoim utalentowanym koleżankom, dzieli się swoją wiedzą, doświadczeniem, doradza – tłumaczyła I. Pigan. – To świetnie funkcjonuje w wielu firmach, szczególnie na Zachodzie Europy i w Stanach Zjednoczonych. Jestem przekonana, że u nas również zda to egzamin, tym bardziej, że mamy w swoim gronie takie panie, które byłyby idealnymi mentorkami. Taki system miałby duży wpływ na kształtowanie etyki zawodowej i byłby dowodem na to, że kobieta, która dotarła na zawodowy szczyt „nie wciąga drabiny za sobą”, o co jako kobiety jesteśmy często stereotypowo posądzane. Zdaniem uczestniczek spotkania ciągle za mało kobiet na swojej drodze zawodowej ma możliwość zajmowania stanowisk w zarządach firm. Niewątpliwie sukcesem ostatnich lat jest to, że mamy dużo kobiet na średnim szczeblu zarządzania – mówiła podczas wykładu w Ustroniu Izabela Pigan. I podkreśliła, że badania naukowe potwierdzają lepsze wyniki firm, które mają zarządy koedukacyjne, w których kobiety pełnią rzeczywistą rolę, a nie stanowią jedynie rodzaj ozdobnika. Zaproszenie uczestniczek konferencji przyjęli przedstawiciele dyrekcji RDLP w Katowicach. W spotkaniu uczestniczył również Bogdan Gieburowski, zastępca dyrektora RDLP w Katowicach ds. gospodarki leśnej, który opowiedział o leśniczkach, które wywarły znaczący wpływ na jego życie zawodowe i prywatne. Celem takich warsztatów, jak te zorganizowane w Ustroniu, jest integracja środowiska kobiet. Dlatego większa część programu miała charakter mniej formalny. Wstępem do nieoficjalnej części spotkania był referat przygotowany przez Iwonę Kocoń, leśniczkę z Nadleśnictwa Ujsoły i jednocześnie niezwykle utalentowaną, zdobywającą medale, biegaczkę narciarską. Prezentacja przygotowana przez I. Kocoń miała nie tylko przybliżyć duże sukcesy leśników w tej dziedzinie sportowej, ale przede wszystkim przekonać słuchaczki do zalet narciarstwa biegowego. Za uprawianiem tej dyscypliny sportowej przemawia zdaniem prelegentki nie tylko to, że jest tańsza od narciarstwa zjazdowego, ale przede wszystkim mniej kontuzyjna, nie wymaga specjalnie przygotowanych tras i jest odpowiednia dla osoby w każdym wieku oraz, co okazało się kluczowym argumentem, pięknie modeluje sylwetkę. W programie konferencji nie mogło zabraknąć wyjazdu do lasu. Popołudnie i wieczór panie spędził na Wyrhczadeczce w sąsiednim Nadleśnictwie Wisła, gdzie mogły zobaczyć słynną, nie tylko w Polsce, wolierową hodowlę głuszców. Drugi dzień konferencji miał charakter warsztatowy. Zajęcia obejmowały techniki wzmacniania odporności psychicznej i radzenia sobie ze stresem oraz etykietę biznesową i kreowania wizerunku. Iwona Kocoń z Nadleśnictwa Ujsoły tłumaczyła uczestniczkom spotkania, na czym polega wyższość narciarstwa biegowego nad zjazdowym i przekonywała do aktywności sportowej. trybuna leśnika 6/2013 Tekst i zdjęcia: MONIKA MATL 13 Świat leśnych map 20 maja br. w Instytucie Badawczym Leśnictwa w Sękocinie Starym odbył się wernisaż wystawy „200 lat kartografii leśnej”. Wystawę, która powstała dzięki inicjatywie dyrektora IBL prof. dr. hab. Tomasza Zawiły-Niedźwieckiego, współorganizowały instytucje zajmujące się kartografią leśną: organizatorów, a także Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie, Leśnego Zakładu Doświadczalnego SGGW w Rogowie oraz z zasobów własnych nadleśnictw i osób prywatnych. Wystawa obejmuje ponad 120 map oraz narzędzi służących do ich sporządzania. Zgro- Wernisaż w Instytucie Badawczym Leśnictwa z udziałem ponad setki osób. Dyrekcja Generalna Lasów Państwowych, Biuro Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej, Instytut Geodezji i Kartografii, Wydział Leśny SGGW oraz Ośrodek Kultury Leśnej w Gołuchowie. Prezentowane mapy pochodzą ze zbiorów zwierciedlającymi położenie odwzorowanych obiektów. Należą do nich m.in. „Mapa Leśnictwa Kozienickiego” z 1810 r. i „Mapa Leśnictwa Koronnego Warszawa” z 1818 r. Niektóre mapy obszarów leśnych, np. mapy Nadleśnictw Kozienice i Zwierzyniec, zaprezentowano jako kolejne cykle planów urządzania lasu, począwszy od prowizorycznego urządzania z 1946 r., przez urządzanie definitywne w 1954 r. oraz kolejne rewizje wykonywane co 10 lat aż do ostatniej. Teren Puszczy Wystawa map. madzono na niej wiele eksponatów pochodzących z ubiegłych stuleci. Pierwsze mapy wspomagające prowadzenie gospodarki leśnej są odręcznymi, pięknie kaligrafowanymi rysunkami, nie zawsze precyzyjnie od- Kozienickiej uwidoczniony jest też na mapach powstałych w Instytucie Geodezji i Kartografii pod koniec XX wieku, które przedstawiają klasyfikacje drzew i siedlisk Puszczy zinterpretowane ze zdjęć satelitarnych. Na wystawie przedstawiono również mapy sporządzane współcześnie metodami kartografii cyfrowej, a szeroki zakres ich zastosowań obejmuje wykaz 15 różnych typów map zdefiniowanych w „Instrukcji technicznej sporządzania i wydruku map leśnych” stanowiącej III część „Instrukcji urządzania lasu” z 2012 roku. Uzupełnieniem map jest ekspozycja narzędzi służących do ich sporządzania, m.in. autograf, którego oryginał można obejrzeć w Muzeum Leśnym OKL w Gołuchowie, podziałka transwersalna – przyrząd niezwykle pomocny taksatorom przy precyzyjnym mierzeniu odległości na mapach oraz planimetr – będący przez całe dziesięciolecia podstawowym narzędziem do pomiaru powierzchni na mapach gospodarczych. Po zakończeniu ekspozycji w siedzibie IBL w Sękocinie Starym wystawa będzie prezentowana również na Wydziale Leśnym SGGW w Warszawie i Wydziale Leśnym UP w Poznaniu, w Biurze Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej w Sękocinie, w siedzibach RDLP w Gdańsku i Radomiu, Ośrodku Kultury Leśnej w Gołuchowie, jak również podczas XXVII Ogólnopolskiej Konferencji Historyków Kartografii w Lublinie. Mapa łowiecka Polski wydana w 1938 roku. Do dziś zachowały się tylko 3 oryginalne egzemplarze tej mapy. Tekst i zdjęcia: ARTUR SAWICKI kustosz wystawy trybuna leśnika 6/2013 14 R ozciągające się na długości około 25 km pasmo Żuków to dobry przykład dużego kompleksu leśnego pełniącego różne funkcje produkcyjne i pozaprodukcyjne. Prowadzi się tutaj szereg prac z zakresu hodowli lasu i pozyskania drewna, realizuje program małej retencji górskiej, udostępnia teren w ramach szeroko pojętej edukacji przyrodniczo-leśnej itp. Zadania te realizują leśnicy z Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne. Całe pasmo Żuków zalicza się do Gór Sanocko-Turczańskich. W jego środkowej części znajduje się Holica (768 m n.p.m.), od której odchodzą mniejsze grzbiety górskie – jedno zakończone Jaworem, drugie podzielone na mniejsze grzbiety z kulminacją Stożka i Moklika. Szczególnie interesujące są zalesione, strome grzbiety tzw. „Stożków” położone na terenie Leśnictwa Teleśnica. Składają się one z pięciu charakterystycznych, rozmieszczonych obok siebie, szczytów. Graniczą one z Jeziorem Solińskim. Znajduje się tu- Widok z Ustianowej na pasmo Żuków. W tle komin z tzw. „Kombinatu” – byłego Przedsiębiorstwa Produkcji Drzewnej. GRZBIETAMI ŻUKOWA m.in. rzeka Strwiąż mająca źródła pod Wielkim Królem w okolicach Ustrzyk Dolnych. Rzeka ta płynie w kierunku wschodnim przez Krościenko uchodząc na terenie Ukrainy do Dniestru. W projekcie Fragment „Stożków” położonych nad Jeziorem Solińskim. taj półwysep – zamieszkały przez jedynego tutaj osadnika Krzysztofa Brossa – będący dziś jedynie pamiątką po dawnej wsi – Teleśnicy Sannej, która została zalana przez wody zbiornika solińskiego. Jeszcze na początku XX wieku mieszkało tu ponad 700 osób. Ciekawostką okolicznych lasów są także skałki – wychodnie zbudowane z grubej ławicy odpornego na wietrzenie piaskowca dolnokrośnieńskiego. Przy granicy z Ukrainą położony jest najwyższy grzbiet Żukowa – tzw. grupa Jaworników. Grzbietem Żukowa przebiega kontynentalny dział wód rozdzielający zlewnię Morza Bałtyckiego i Morza Czarnego. Do tej drugiej należy trybuna leśnika 6/2013 go składu drewna w odległości trzech, a nawet czterech kilometrów – wyjaśnia leśniczy Bogdan Jakiel. Taki stan rzeczy odzwierciedla jeden z tutejszych składów drewna położony na obrzeżach wsi Daszówka, nazwany przez leśników i lokalną ludność „Koniec świata”. Stąd już tylko samochodem terenowym albo pieszo jesteśmy w stanie dotrzeć do odległych powierzchni leśnych objętych zabiegami gospodarczymi. Dlatego też prace z zakresu pozyskania i zrywki drewna należą tutaj do jednych z najtrudniejszych w całym Nadleśnictwie Ustrzyki Dolne. Żeby udostępnić oddalone tereny leśne realizuje się zadania związane z budową szlaków zrywkowych, dróg leśnych i składów drewna. Wszystko po to, żeby ułatwić i usprawnić prowadzenie racjonalnej, wielofunkcyjnej gospodarki leśnej. jest utworzenie rezerwatu przyrody „Przełom Strwiąża” w okolicach Brzegów Dolnych na granicy Leśnictw: Brzegi i Łodyna. TRUDY POZYSKANIA Tutejsze lasy są poprzecinane licznymi jarami i wąwozami. Grzbiety są bardzo strome. Zagęszczenie dróg leśnych jest niewielkie. Wszystkie te czynniki sprawiają, że prace związane z zagospodarowaniem lasu są znacznie utrudnione. Wzrastają koszty pozyskania i zrywki drewna. Np. w Leśnictwie Teleśnica średnia długość zrywki wynosi około 2 km, a czasem jest jeszcze znacznie dłuższa. – Zdarzają się cięcia w oddziałach oddalonych od najbliższe- Zatoka Teleśnicka. SZYBOWISKO NA HOLICY Zbocza Żukowa posiadają doskonałe warunki lotne. Odkryli je już przed ostatnią wojną członkowie Związku Awiatycznego Studentów Politechniki Lwowskiej. W 1933 roku w okolicach Ustianowej uruchomiono ogromne szybowisko, znane w całej Europie. Wyposażone zostało w odpowiednią infrastrukturę lotniczą: lotnisko dla samolotów w dolinie, wyciągarki dla szybowców, hangary. Funkcjonował tutaj Wojskowy Obóz Szkoleniowy, w którym odbywały się kursy m.in. dla uczniów szkoły w Dęblinie. Na szybowisku odbywały się liczne zawody, na których dokonywano nowych rekordów Polski. W 1938 roku w Ustianowej odbyły się Szybowcowe Mistrzostwa Polski. Szybowisko prężnie działało do końca sierpnia 1939 roku. Po wybuchu II wojny światowej zostało zajęte przez Niemców i po jej w stronę Bieszczadów zakończeniu nie zostało reaktywowane. – W tamtym okresie szybowisko na Holicy należało, obok szybowiska w Bezmiechowe,j do jednego z najbardziej znanych w Polsce. W okolicach szczytu jeszcze dzisiaj są widoczne miejsca po dawnych hangarach – tłumaczy Roman Jurek, nadleśniczy Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne. Na mapach sprzed okresu II wojny światowej wyraźnie widać, że znaczna część pasma Żuków była wylesiona. Szczególnie dotyczyło to przyszczytowych partii Holicy, gdzie sprawnie działało 15 ZAPOMNIANE WSIE Rozległe doliny położone w paśmie Żuków były przed II wojną światową intensywnie użytkowane i zamieszkałe przez ludzi. Do bardziej znanych wsi należały m.in. zakładane na prawie wołoskim Sokołowa Wola i Paniszczów. W pierwszej z nich jeszcze w połowie XX wieku mieszkało prawie 400 osób, wśród nich narodowości żydowskiej i rusińskiej. W 1827 roku we wsi wybudowana została cerkiew grekokatolicka p.w. św. Dymitra. Istniał tu młyn i dwie karczmy. W latach 1945-1951 Sokołowa Wola była w rękach ZSRR. Zabudowania opustoszały i z biegiem czasu uległy zniszczeniu i rozbiórce. Do dzisiaj zachowały się jedynie szczątki kilku nagrobków na dawnym cmentarzu. Jeszcze bardziej interesująca jest historia wsi Paniszczów. Przed II wojną światową mieszkało tu około 900 osób narodowości polskiej i rusińskiej. Tu także mieściła się cerkiew p.w. św. Paraskewii. Dwie ikony z jej wnętrza znajdują się obecnie w muzeum historycznym w Sanoku. W latach 70. ub. wieku cerkiew służyła, jako owczarnia. Nad potokiem Paniszczówka działały dwa młyny wodne, jak również tartak parowy. We wsi Wychodnie skalne w Leśnictwie Teleśnica. zlokalizowane były dwa folwarki. Obecnie pamiątką szybowisko. Dziś położona na tepo dawnej wsi pozostarenie Leśnictwa Ustianowa znaczły jedynie zadrzewienia na część tego terenu jest zalesioparkowe, stare drzewa na. Są to zazwyczaj drzewostaowocowe, fundamenty ny młodszych i średnich klas wiezabudowań i piwnic. ku z udziałem jodły i buka, w których prace hodowlane skupiają W latach 70. i 80. na się m.in. na czyszczeniach późobszarze wspomnianych i trzebieżach wczesnych. nych wsi prowadzono inCzęść z nich to z kolei drzewostatensywny wypas bydła ny przedplonowe położone na i owiec. Ciekawostką jest gruntach porolnych wymagajątakże to, że w tym czasie ce stopniowej przebudowy skłaosiedliło się tutaj stado du gatunkowego. Natomiast po bieszczadzkich żubrów. stronie południowej, leżącej na W okresie największego obszarze Leśnictwa Łobozew akrozwoju liczyło około 30 tualnie spotykamy w przewadze sztuk. Na skutek zarażedojrzałe, rębne drzewostany jodnia gruźlicą bydlęcą stałowe, bukowe i jaworowe. do zostało całkowicie zliObecnie grzbietem Żukowa budowana jest droga leśna przebiegająca trasą starej, przedwojennej, wiejskiej drogi mająca w przyszłości ułatwić planowanie, organizację i prowadzenie prac leśnych. kwidowane w 2000 roku. Część osobników zostało odstrzelonych, reszta prawdopodobnie padła, bądź stała się ofiarą dużych drapieżników. Fragment mapy z 1938 roku przedstawiający wylesiony grzbiet Holicy z szybowiskiem. Od tego czasu w tej okolicy nie obserwuje się śladów bytowania tych zwierząt. PIESZO I NA NARTACH Z inicjatywy Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne w 2000 roku zboczami Żukowa została wyznaczona ścieżka dydaktyczna „Na stokach Żukowa” o łącznej długości około 3,5 km. Na początku ścieżki utworzono obiekty „Zielonej Klasy” wyposażone w tablice informacyjne i miejsce biwakowe. Wzdłuż trasy przygotowane zostały punkty edukacyjne, a na szczycie Holicy taras widokowy. – Każdego roku odbywają się tutaj cykliczne imprezy, np. Dzień Ziemi, sadzenie lasu i różnego typu spotkania leśników z dziećmi i mło- Kwitnące drzewo owocowe w Sokołowej Woli – pamiątka po dawnej wsi. dzieżą szkolną dotyczące szeroko pojętej edukacji przyrodniczo-leśnej – informuje Wioletta Flis, specjalista Służby Leśnej ds. ochrony lasu w ustrzyckim nadleśnictwie. Dużym plusem tutejszych tras jest to, że są one dostosowane nie tylko dla turystów pieszych. Szczególnie zimą bardzo dobrze przygotowane trasy do uprawiania narciarstwa biegowego cieszą się dużym zainteresowaniem. Odbywają się tutaj liczne zawody sportowe. Każdego roku jest organizowany m.in. Bieg Lotników, w którym rywalizują, w swojej kategorii, również leśnicy. W okolicy ścieżek przyrodniczych powstają także niewielkie zbiorniki wodne. Są one jednym z wielu zadań realizowanych przez Nadleśnictwo Ustrzyki Dolne w ramach programu małej retencji górskiej. Pasmo Żuków to dobry przykład rozległego kompleksu leśnego, który w minionych okresach był intensywnie użytkowany. Podobne miejsca spotykamy np. w sąsiednich Bieszczadach czy Beskidzie Niskim. Teren w wielu miejscach został wylesiony, a rozległe doliny zagospodarowane przez człowieka. Na skutek tego środowisko naturalne uległo wyraźnemu przekształceniu. Dziś znaczną cześć tego obszaru znowu porasta las, m.in. dzięki działalności Lasów Państwowych. Kontrastem do tego są malownicze fragmenty nieużytkowanych, zróżnicowanych wiekowo starodrzewi rozproszonych po niedostępnych miejscach Żukowa. Tekst i zdjęcia: MARCIN PLAZA Nadleśnictwo Ustrzyki Dolne trybuna leśnika 6/2013 16 – W ciągu tych wszystkich lat obserwuję przyrodę. Tą, którą próbują kierować ludzie i tą, która rządzi się własnymi prawami. To, co robimy jako leśnicy bardziej przypomina pracę rolników, którzy tak działają by w perspektywie zebrać zbiory stosując różnorodne uproszczenia i schematy. I przyznam, że coraz częściej zaczynam mieć wątpliwości, bo takie podejście niekoniecznie musi być dla lasu dobre. Zaczynam skłaniać się do tezy, że leśnictwo musi się rozdzielić na dwa kierunki. Produkcję, czyli po prostu plantacje drzew. Las chroniony niech podlega naturalnym procesom, którymi człowiek może ewentualnie delikatnie sterować. Tutaj w górach jest trochę drzewostanów prowadzonych w sposób bliski naturze, czyli w sposób przerębowy i to wydaje się być w tej chwili najlepszym rozwiązaniem godzącym gospodarczy interes człowieka i respektującym prawa natury. Po tych 35. latach, to co niezmiennie sprawia mi satysfakcję, to na pewno fakt, że robię coś o czym zawsze marzyłem. Z przyjemnością chodzi się do pracy, która sprawia radość i satysfakcję, a jeszcze za nią płacą. – Często spełnione dziecięce marzenia weryfikuje niezbyt korzystnie rzeczywistość? Fascynacja zawodem leśnika nie rozczarowała Pana? – Odkąd pamiętam las był zawsze blisko. Mogę powiedzieć, że rosłem z lasem. Mieszkaliśmy na Przedgórzu Iłżeckim, początku Gór Świętokrzyskich, to były wtedy nadleśnictwa: Lubienia i Marcule. Ojciec pracował w lesie, był wozakiem, i często zabierał mnie ze sobą do pracy. Jak już byliśmy z bratem wystarczająco duzi i przychodziły wakacje, to ojciec kupował nam konia i pierwszy miesiąc pracowaliśmy z nim w lesie przy zrywce i wywozie drewna. Dopiero w drugim miesiącu wakacji mogliśmy gdzieś pojechać na obóz albo po prostu spędzić je beztrosko. Poza tym zawsze fascynowały mnie ptaki. Ornitologia była moją pasją, do tego stopnia, że ciągle coś podpatrywałem, nagrywałem głosy, ale też próbowałem hodować. Były więc kanarki, gołębie, różne rodzaje kaczek i oczywiście psy. Jeden nawet jakiś czas mieszkał ze mną nielegalnie w internacie Technikum Leśnego w Zagnańsku, dopóki nie przekonałem rodziców, żeby u nich został. – Z Gór Świętokrzyskich w Beskidy? Nie ciągnęło Pana po studiach w rodzinne, dobrze znane strony, do tego „lasu, z którym Pan rósł”? – Do Wisły przyjechałem za żoną. Poznaliśmy się w Krakowie podczas studiów. Żona pochodzi z Zaolzia, mieszkała w Beskidach w Łomnej koło Jabłonkowa. Jak ustalaliśmy, gdzie zamieszkamy po ślubie to twardo stawiałem warunek, że mogą to być góry, ale po polskiej stronie granicy. I tak osiedliśmy w Wiśle. To miejsce kojarzyło mi się też ze źródłami największej polskiej rzeki. To brzmiało tak bardzo romantycznie, że będę pracował u źródeł Wisły... Był jeszcze jeden powód. Podczas studiów przygotowywałem w kole naukowym leśników, w sekcji łowieckiej referat o głuszcach. Trafiła wtedy do moich rąk książka „Głuszec w lasach śląskich” autorstwa Andrzeja Czudka, byłego konserwatora przyrotrybuna leśnika 6/2013 Fot. arch. Z. RZOŃCY – Wczoraj, 15 maja minęło dokładnie 35 lat od momentu kiedy rozpoczął Pan pracę w Nadleśnictwie Wisła. Jakie są najważniejsze spostrzeżenia leśnika po ponad trzech dekadach pracy? Zenon Rzońca na spacery do lasu często chodzi z oswojonym kogutem głuszca - Bartkiem. Rosłem z lasem… Rozmowa z ZENONEM RZOŃCĄ, zastępcą nadleśniczego ds. genetyki w Nadleśnictwie Wisła dy w Katowicach. To była właściwie kronika od czasów Habsburgów do okresu międzywojennego, która w dużej mierze dotyczyła także dość niezwykłej historii tego nadleśnictwa. To wszystko razem czyniło mi tę Wisłę od początku bardzo bliską. Do domu mnie oczywiście ciągnie, do rodziców. Mama niedawno obchodziła 80. urodziny. Ale jestem bardziej „stela”. Całe swoje dorosłe życie spędziłem na Śląsku i nie ukrywam, że jest mi tu naprawdę dobrze. – Wiele razy spotkałam się z opinią, że górale jak żadna inna społeczność rozumie i respektuje prawa natury. Potwierdzają to Pana zawodowe doświadczenia? – Zgadzam się z tym w całej pełni. Po pierwsze już sama rozmowa z pracownikiem, który kontynuuje tradycję rodzinną w drugim, a nie rzadko w trzecim pokoleniu powoduje, że czuje się, że to są ludzie, którzy rośli w lesie. Oni nie tylko zarabiają w lesie pieniądze, ale mają z tej pracy sporo przyjemności i satysfakcji. Miałem taki epizod w swoim życiu zawodowym – przez prawie 12 lat pracowałem w Nadleśnictwie Kobiór. To było nadleśnictwo, gdzie do pracy zatrudniano ludzi z całego kraju. Często trafiali się tacy, którzy nie umieli na dłużej zagrzać miejsca w żadnej pracy i na koniec zostawało im kopanie rowów w melioracji albo praca robotnika leśnego – „siągorza”. Wtedy się przekonałem jak ważna w pracy leśnika jest dobra komunikacja i umiejętność wyjaśnienia dlaczego tak, a nie inaczej należy dane zadanie wykonać. Bo można mieć ogromne plany i dużo chęci, co z tego, jeśli zaraz na początku rozbiją się o brak zrozumienia przez ich wykonawców. Tymczasem rzeczywiście górale są partnerami do rozmowy na co dzień. Do wielu oczywistych rzeczy nie trzeba ich przekonywać, bo oni doskonale rozumieją procesy, którym podlega przyroda, mimo że może nie umieją ich fachowo nazywać. – W tutejszych lasach sporo jest własności prywatnej. Skoro górale „czują przyrodę”, skąd bierze się obiegowa opinia o złym stanie sanitarnym prywatnych lasów? – Panuje taka opinia, że lasy niepaństwowe to kłopot, bo np. posusz nie usunięty w terminie. To najczęściej zdarza się w tych przypadkach, gdy właścicielami są ludzie mieszkający daleko stąd. Nim się dotrze do takiego człowieka, zanim on to zorganizuje, to wszystko trwa i posusz rzeczywiście jest. Znam też wielu posiadaczy lasów, i takich jest tu większość, gdzie można iść i pokazać należący do nich las jako przykład porządnego gospodarowania. Właścicielem jest często jeszcze dziadek, który jak wnuki się pożenią i zaczynają się budować, daje im drewno na budowę. Wygląda to tak, że idą z leśniczym do lasu i wyznaczają drzewa do wycinki. To są zwykle drzewa, które naprawdę czekają, żeby je wyciąć. One od początku były zostawiane pod przyszłe potrzeby, a w drzewostanie mają już kilka pokoleń następców. Umiejętnie wycięte i okrzesane z gałęzi, przycięte na wymiar, żeby przy zrywce nie uszkodzić podrostu. W efekcie w lesie nawet śladu nie ma po ich usunięciu. Szalenie mi się ten góralski szacunek do lasu podoba i to zrozumienie, że można tak gospodarować, by starczyło kolejnym pokoleniom. Ludziom się tu nie przelewa, ale pieniądz nie decyduje o wszystkim. – Te 35 lat nie mogło być tylko pasmem sukcesów przynoszących satysfakcję. Każdy medal ma dwie strony… Ta, którą uważa Pan za porażkę to…? – Na pewno epizod związany z pracą na stanowisku nadleśniczego w Węgierskiej Górce. Nie umiałem się porozumieć z niektórymi ludźmi. To była kwestia priorytetów. Tak byłem wychowany, w takim duchu, że dla leśnika las musi być najważniejszy i potrzebom lasu trzeba podporządkować wszystkie działania. A czasami trzeba inaczej, trzeba szukać równowagi. Ludzie nie lubią kiedy im się zwraca uwagę i „pogania” do lepszej pracy. Może czasem lepiej przymknąć oko, może zdarzają się sytuacje, w którym inte- praca i pasja 17 – Miałem takie poczucie, że robienie dobrej roboty w lesie niekoniecznie może być gwarancją dobrych stosunków międzyludzkich. To doświadczenie nauczyło mnie, że są ludzie, do których bardzo trudno jest dotrzeć i trzeba naprawdę dużej rozwagi, żeby takiemu komuś nie wyrządzić przykrości i jednocześnie wytłumaczyć, że coś trzeba zrobić. res człowieka przeważa…? Poza tym wchodzenie do nowego środowiska jest trudne, szczególnie w chwilach przełomowych, kiedy zmieniają się realia gospodarcze i ustrojowe. Tarcia między ludźmi są wtedy ostrzejsze. Dodatkowo w małych społecznościach występują mocne powiązania rodzinne. Miałem tam takie poczucie, że robienie dobrej roboty w lesie niekoniecznie może być gwarancją dobrych stosunków międzyludzkich. To doświadczenie nauczyło mnie, że są ludzie, do których bardzo trudno jest dotrzeć i trzeba naprawdę dużej rozwagi, żeby takiemu komuś nie wyrządzić przykrości i jednocześnie wytłumaczyć, że coś trzeba zrobić. Ja wtedy bardzo dużo chodziłem po lesie. Jak widziałem, że coś jest nie tak, od razu zwracałem uwagę. Dziś to nikogo nie dziwi, ale wtedy taki styl pracy nie był powszechny. Uchodziłem za człowieka, który szuka „dziury w całym”. – Z Węgierskiej Górki wrócił Pan do Wisły i zajął się czymś, co przyniosło niewątpliwie nie tylko satysfakcję, ale okazało się później kluczowym rozwiązaniem, gdy beskidzkie drzewostany dosięgła klęska rozpadu świerczyn. – Wróciłem do Wisły. Tu gdzie zaczynałem. Miałem szczęście, bo właśnie śp. profesor Janusz Sabor wyszedł z pomysłem utworzenia Regionalnego Banku Genów, a nadleśniczy Witold Szozda przyklasnął temu pomysłowi. W dyrekcji regionalnej też widziano tę potrzebę i przedsięwzięcie, przy wsparciu finansowym NFOŚiGW, udało się zrealizować. Dziś wiemy, że to była dobra decyzja, bo kiedy dotknęła nas katastrofa rozpadu świerczyn w Beskidach to nie zaczynaliśmy od zera. Mieliśmy własną bazę nasienną oraz techniczne środki do ich wykorzystywania i zabezpieczenia. Zawsze też czułem, że gospodarując w górach nie można się ograniczać do powszechnie stosowanych zasad biorących często pod uwagę tylko aspekty ekonomiczne. Sadzonki z nizin będą tańsze choćby dlatego, że tam jest lepsza gleba i dłuższy sezon wegetacyjny. Jak się kilka lat popracuje w górach i poobserwuje las to się po prostu wie, że takie sadzonki, mimo że tańsze i na pozór dorodniejsze nie dadzą pożądanego efektu. Bank genów daje nam możliwość postępowania w sposób najbardziej zbliżony do tego, co robi sama przyroda. Nasiona drzew nie migrują w promieniu kilkuset kilometrów, nie przemieszczają się też z regla dolnego do górnego, co najwyżej w odwrotnym kierunku. Wędrując po górach często się dziwimy, że wierzchołki gór są odsłonięte, mimo że sadzimy tam las. Często przyczyna tkwi właśnie w tym, że wysadzane sadzonki nie były przystosowane do ekstremalnie trudnych warunku klimatycznych, bo pochodziły z innej strefy klimatycznej czy z innego siedliska. Mamy tutaj w Wiśle Rezerwat Barania Góra, który jest idealnym poligonem doświadczalnym. Tam w czasach Habsburgów była jedna część przewrócona przez wiatr w szczytowej części. Są też tzw. wąskie zręby założone w okresie międzywojennym i odnowione sztucznie. Jak przyszedł kornik, to te 80-letnie drzewostany posadzone na zrębie zostały pierwsze zaatakowane przez opieńkę i owady. Zaraz obok nich, w bezpośrednim sąsiedztwie, rosną stare, wielopiętrowe drzewostany z przewagą świerka pamiętające rękę Habsburgów, których kornik nie tknął. Wiele z tych świerków ma grubo ponad 200 lat. Na jednym z takich drzew, na przekroju, naliczyłem 300 lat, ale jak się przyjrzeć szerokości słojów to łatwo można dostrzec, że pierwsze 100 lat drzewo to rosło w silnym ocienieniu. Musiało od początku rosnąć w wielopiętrowym drzewostanie, który jak się okazuje może przetrwać znacznie dłużej, gdyż jest bardziej odporny niż taki równowiekowy posadzony niczym plantacja. W rezerwacie, zgodnie z programem ochrony, zostawiamy takie zamarłe powierzchnie do odnowienia przyrodzie, ale w pozostałych przypadkach nie mamy innego wyjścia jak zebrać nasiona z drzewostanów, które przetrwały klęskę i sadzonkami wyhodowanymi z tych nasion odnawiać powstające powierzchnie. – Może chcemy za szybko? Może trzeba dać przyrodzie czas nie tylko w rezerwacie? – Chodzi o to by nie wylać dziecka z kąpielą. W tym, że pomagamy przyrodzie trochę przyspieszyć naturalne procesy nie ma nic złego, pod warunkiem, że będą to działania rozważne, oparte na solidnej analizie doświadczeń wcześniejszych pokoleń. Czasem lepiej poczekać niż zrobić głupstwo. Często byłem świadkiem takich działań, które przyniosły szkodę. Np. jeszcze do niedawna jak na nizinach sadzono dęby, a wysiały się wśród nich brzozy, to było takie przekonanie, że te brzozy trzeba wyciąć w trakcie czyszczeń. W efekcie dąb zamiast rosnąć – cierpiał. My w górach też już pochopnie nie usuwamy lekko nasiennych gatunków, które się tu wysiewają same, i które my sami dosadzamy, choćby po to by jodła – jeden z gatunków, na których nam zależy, rosła jak najdłużej w ich cieniu. Jodła potrzebuje czasu by stworzyć mocny system korzeniowy i wytworzyć „rdzeń” z wąskosłoistego drewna. Ta wiedza to nie jest nic nowego, tylko nam leśnikom często bliższa jest wiedza przejęta z rolnictwa, zgodnie z którą – jak sam posadzę to będzie mi rosło i to aż do czasu kiedy nadejdzie termin zbioru plonów. Że jest to błędne rozumowanie świadczy ilość drewna usuwanego corocznie jako użytki przygodne. Jeśli leśnik umiejętnie reguluje górę drzewostanu i rozważnie gospodaruje ilością światła dopuszczanego do dolnych warstw, to przyroda sama zrobi swoje. Tak kierując lasem można go mieć stale, i to w formie wielopiętrowych drzewostanów, z których pobierane jest przyrastające drewno, a dla postronnego obserwatora prawie nic się w takim lesie nie zmienia. – Jest Pan zwolennikiem nowoczesnych technologii? Cyfrowe mapy, teledetekcja, modele komputerowe, systemy nawigacji… Leśniczy dziś nie może znać tylko lasu, musi umieć ten las wpisać w system. – Na pewno wykonujemy wiele czynności, które z dużą dozą prawdopodobieństwa nikomu nie będą przydatne. Usiłujemy mieć wirtualny las zamiast chodzić do lasu. U młodszego pokolenia często obserwuję takie przekonanie, że jak nie ma w komputerze to również nie ma w rzeczywistości. Tymczasem rzeczywistość skonfrontowana na własnych nogach, i to tak spokojnie, powoli, z przyglądnięciem się naturze oddaje prawdziwe realia. Ja mam poczucie, że komputery na początku ułatwiały pracę, szczególnie biurową. Zaoszczędziły nam np. wielokrotnego przepisywania tych samych danych. Dziś to robi automat. W związku z tym pchamy do niego jeszcze dużo innych różnych, mniej potrzebnych rzeczy, zamiast pożytkować ten czas na bycie w lesie w momentach decydujących. Np. leśnik, który wyznacza drzewo do wycinki musi być przeświadczony, że to drzewo spełniło już do końca swoją rolę w tym drzewostanie. Bo jeśli przyjmiemy, że np. tylko wiek wyznacza granicę dla całego drzewostanu, to w tym momencie stajemy się plantatorami. Chodzi o to by zachować zdrowe proporcję między hodowlą a eksploatacją lasu. Podobnie z technologią – nie można się jej bać, ale ostateczne decyzje powinien podejmować człowiek w oparciu o konfrontację z realnym stanem rzeczy. – W środowisku miłośników przyrody jest Pan znany jako człowiek, któremu z sukcesem udało się przywrócić środowisku naturalnemu zagrożony gatunek – głuszca. Ten piękny ptak był Pana kolejnym zawodowym wyzwaniem czy raczej pasją? – To jest zdecydowanie moja pasja. Natomiast przez to, że zdołałem nawiązać współpracę z wieloma osobami posiadającymi olbrzymią wiedzę przydatną do prowadzenia hodowli, które zechciały się tą wiedzą podzielić, to udało się osiągnąć sukces polegający na umiejętności otrzymywania dużej ilości głuszców przydatnych do życia na wolności. Próby hodowania głuszców sięgają okresu międzywojennego, ale dopiero tutaj, w Wiśle, udało nam się to zrobić na tak dużą skalę. W ub. roku doczekaliśmy się przychówku 104 młodych głuszców. Pozostaje nam jeszcze nauczyć się hodować lasy, by były bardziej przyjaznym miejscem dla życia głuszców. – Sporo w czasie tej rozmowy mówimy o zachowaniu równowagi w przyrodzie, w wykorzystaniu technologii, w gospodarce leśnej. Z perspektywy tych 35. lat udało się Panu zachować harmonię między życiem zawodowym i prywatnym? – To jest pytanie bardziej do mojej żony. Jestem na pewno w tej kwestii nieobiektywny. Trudno mi to do końca rozdzielić. Czuję przyjemność jak jestem w pracy w lesie. Czas w domu to czas kradziony. Na szczęście dzieci są już dorosłe, wykształcone i usamodzielnione. My z żoną umiemy się w tym wszystkim odnajdywać już przez blisko 40 lat, a jak już się żona czuje bardzo, bardzo samotna to też ją zabieram do lasu. Rozmawiała: MONIKA MATL trybuna leśnika 6/2013 18 Niech żyją rośliny! W dniach 16-17 maja 2013 roku na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach miała miejsce druga edycja „Fascynującego Świata Roślin”, stanowiąca część światowej akcji – Fascination of Plants Day, odbywająca się pod auspicjami Europejskiej Organizacji Nauk o Roślinach (European Plant Science Organization). Tegoroczne hasło imprezy brzmiało „Niech żyją rośliny!” Celem tego wydarzenia było przedstawienie pracy ludzi, dla których największą fascynacją są rośliny, a także przekazanie przesłania, że wiedza o roślinach jest niezmiernie ważna dla rozwoju licznych dziedzin naszego życia, m.in. rolnictwa, ogrodnictwa, leśnictwa, zrównoważonego wytwarzania żywności, kosmetyków i farmaceutyków. 17 maja Wydział Biologii i Ochrony Środowiska UŚ na ul. Jagiellońskiej 28 stał otworem przed uczestnikami licznych wykładów, warsztatów, laboratoriów, konkursów i pokazów. Program był bardzo bogaty. W sumie odbyło się bowiem aż 53 różnych tematycznie zajęć w 6 kategoriach, tj.: pokaz (3), wykład (15), quizy i konkursy (4), wystawy (11), laboratorium (13) i warsztaty (8). trybuna leśnika 6/2013 kawy świat roślin afrodyzjakalnych. Drugim gościem specjalnym był dyrektor RDLP w Katowicach dr inż. Kazimierz Szabla, który w swym wykładzie „Odrodzony jak Feniks z popiołów – narodziny lasu po wielkim pożarze”, opowiedział zgromadzonym historię największego pożaru lasów rudzkorudziniecko-kędzierzyńskich, jaki miał miejsce w 1992 r. wem Śląska, a zarazem Polski, lipą drobnolistną z Cielętnik, o obwodzie 10,5 m . Do wypełnienia wnętrza okręgu wspomnianej lipy trzeba było 57 osób. W ramach obchodów „Fascynującego Świata Roślin” odbył się po raz pierwszy konkurs fotografii przyrodniczej „Przyglądamy się naturze”, którego głównymi bohaterami były rośliny. Uczestnicy nadesłali kilkaset zdjęć Wielką atrakcją tegorocznych w trzech kategoriach tematyczodchodów FŚR było „spotkanie” nych: 1. MOJE ULUBIONE DRZEz najgrubszym drzewem świata, WO, 2. PODGLĄDAMY ROŚLINY, cypryśnikiem meksykańskim, rosCZYLI MAŁE JEST PIĘKNE (MAKROnącym w Santa Maria del Tule, FOTOGRAFIA BOTANICZNA), 3. w stanie Oaxaca, w Meksyku. ROŚLINY I ICH ZAPYLACZE. Sponsorem nagród w konkursie była Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Katowicach. Laureaci konkursu, zdobywcy I miejsca, otrzymali kompaktowy aparat fotograficzny, II – ramkę elektroniczną z pilotem, a III – statyw fotograficzny. Wszyscy laureaci I, II i III miejsca otrzymali też komplet pięciu płyt z głosami ptaków, a zdobywcy czterech wyróżnień w każdej z kategorii, piękne, albumowe wydawnictwa książkowe. Ponadto, zdobywcy I miejsc będą mieli sposobność wyjechać wraz z rodzicami na tzw. „Weekend w Nadleśnictwie” do nadleśnictw Brzeg, Kędzierzyn Uczestnicy spotkania starają się pokazać skalę wielkości drzew: lipy (w środi Węgierska Górka, gdzie, ku), dębu i ogromnego cypryśnika meksykańskiego, którego obwód wynosi 58 z aparatem fotograficzmetrów. nym w ręku, wraz z gosponego Śląska, Regionalna DyrekWydarzenie to, odbywające się darzami, będą mogli oglądać locja Ochrony Środowiska, Zespół na dziedzińcu Wydziału Biolokalne atrakcje turystyczne i przyParków Krajobrazowych Wojegii i Ochrony Środowiska przy ul. rodnicze, kończąc pobyt wspólwództwa Śląskiego, Centrum StuJagiellońskiej 28, skupiło uwanym ogniskiem. diów nad Człowiekiem i Środowigę licznych mediów. Przybyli na Komitet Organizacyjny „Fascyskiem, Zespół Szkół Budowlanych spotkanie wspomniani wcześnującego Świata Roślin, edycja im. K.K. Baczyńskiego w Chorzoniej goście specjalni, a także po2013” pragnie serdecznie podzięwie, Ogród Śląski Żurek, Egzotazostali przedstawiciele Regiokować wszystkim osobom i instyrium w Sosnowcu, Nomak – pronalnej Dyrekcji Lasów Państwotucjom zaangażowanym w jego dukty ekologiczne oraz urzędy wych w Katowicach i Nadleśnizorganizowanie. Wyraża też namiasta: Katowice, Chorzów, Sosctwa Katowice, pracownicy Egdzieję, że kolejne edycje tej imnowiec, Gliwice i Zabrze. zotarium w Sosnowcu, pracowniprezy będą się cieszyć niesłabcy WBiOŚ, w tym liczni profesoroObchody „Fascynującego nącym zainteresowaniem wśród wie tego Wydziału oraz studenci Świata Roślin” uświetnili swą dzieci i młodzieży szkolnej oraz i młodzież szkolna, utworzyli wspólobecnością goście specjalni. osób dorosłych naszego wojenie krąg, odmierzając w ten spoJednym z nich była dr Halina Gawództwa. sób obwód gigantycznego drzelera, adiunkt w Zakładzie Ekologii wa, sięgający aż 58 metrów. GiRoślin i Ochrony Środowiska, WyANNA ORCZEWSKA gant z Nowego Świata jest niedziału Biologii Uniwersytetu Warwspółmiernie wielki w porównaszawskiego, która wygłosiła wyAutorka jest dr. hab. w Katedrze Ekologii niu z najgrubszym drzewem Eurokład: „Pieprzno i szafranno, moja Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska py, dębem szypułkowym z Norra mościa panno. Rośliny w służbie Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach Kvil w Szwecji, mierzącym 15,5 m miłości”, wprowadzając zgromaw obwodzie i najgrubszym drze(www.wbios.us.edu.pl) dzonych na nim słuchaczy w cieTegoroczna impreza nie mogłaby się odbyć z takim rozmachem i z tyloma atrakcjami, gdyby nie hojność licznych sponsorów. Były nimi: Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Katowicach, Euro-Centrum Park Naukowo-Technologiczny, Polskie Towarzystwo Botaniczne, Oficyna Wydawnicza Multico, Centrum Dziedzictwa Przyrody Gór- Fot. Ł. MAŁKOWSKI Tegoroczne obchody „Fascynującego Świata Roślin” odbywały się pod honorowym patronatem JM Rektora UŚ, prof. zw. dr hab. Wiesława Banysia i, w odróżnieniu od roku ubiegłego, trwały aż dwa dni. Dzień 16 maja był dniem Sesji Plenerowej, kiedy to odbywały się wycieczki terenowe i inne zajęcia prowadzone poza uczelnią. Były one prowadzone nie tylko przez pracowników Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska, ale także przez licznych Partnerów Zewnętrznych, którzy zechcieli w tym roku włączyć się we wspólne działania. Byli wśród nich m. in. Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Katowicach, Zespół Parków Krajobrazowych Województwa Śląskiego, Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska, Śląski Ogród Botaniczny w Mikołowie, Euro-Centrum Park Naukowo -Technologiczny w Katowicach, Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu, Muzeum w Chrzanowie, Egzotarium w Sosnowcu, Palmiarnia Miejska w Gliwicach oraz Instytut Ekologii Terenów Uprzemysłowionych w Katowicach. W sumie w programie Sesji Plenerowej znalazło się aż 37 warsztatów terenowych prowadzonych na terenie całego województwa śląskiego. Przygotowano blisko 1700 miejsc na różnych zajęciach, tj. o 661 więcej niż w 2012 r. Uczestnikami byli uczniowie z 37 szkół województwa śląskiego, a także osoby prywatne. pożegnania 19 Od płynącego wesoło złotego potoku do andrychowskiego najstromszego stoku Od rodzinnej jury po kobiórskie lasy przez te wszystkie lekkie i te ciężkie czasy Zebrani w tej karczmie by pożegnać go śpiewem Do północy? Do rana? Tego jeszcze nie wiem, ale wiem, że wilczysko co się lubi kręcić zostanie na zawsze w sercu i w pamięci! A nas jutro do pracy znowu wezwie puszcza Niestety… również Józef nasz szerg opuszcza I nie stawi się w biurze nasz kolega drugi …Pośpi sobie dłużej, w łóżku się ponudzi Ten co od beskidzkich aż do szwedzkich lasów umiał tak handlować, że za jego czasów przychody w dyrekcji rosły na wykresach a nam przybywało gotóweczki w kiesach. Dzięki naczelniku za twe słowa, wykłady! Od guru handlowców najcenniejsze porady Kończąc zakrzyknijmy: niech wam bór wciąż darzy! Na emeryturce pod palmą, na słonecznej plaży Fot. arch. RDLP Katowice w katowickiej dyrekcji, w znoju oraz trudzie Marian lasom służył moi mili ludzie Wspólne zdjęcie z pożegnania J. Dziurosza i M. Kręciwilka. Dziękujemy za współpracę! 24 kwietnia 2013 roku w Ustroniu Jaszowcu, w Karczmie Góralskiej „Jaszowianka”, na zaproszenie przechodzącego na emeryturę mgr. inż. Mariana Kręciwilka, st. specjalistę ds. gospodarki drewnem w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach oraz kończącego pracę w tej dyrekcji mgr. inż. Józefa Dziurosza, naczelnika Wydziału Marketingu, wraz z małżonkami, odbyło się spotkanie, w którym uczestniczyli ich współpracownicy, koleżanki i koledzy. Maria Michalska, zastępca dyrektora ds. ekonomicznych RDLP w Katowicach, przypomniała drogę zawodową, jaką przebyli wyżej wymienieni, podkreślając stabilizację odnoszącą się do Pana Mariana w przeciwieństwie do Pana Józefa, dla którego typowe były zmiany zarówno miejsc pracy, jak i wykonywanych zawodów. Marian Kręciwilk rozpoczął pracę w Nadleśnictwie Złoty Potok, gdzie zatrudniony był na stanowiskach: podleśniczego, leśniczego i zastępcy nadleśniczego. W 1982 roku awansował na stanowisko nadleśniczego Nadleśnictwa Kobiór. W 1989 roku podjął pracę w biurze RDLP Katowice i od tego czasu zakres wykonywanych przez niego zadań związany był z marketingiem i brakarstwem. Józef Dziurosz rozpoczął pracę w Nadleśnictwie Ujsoły, a następnie pracował jako nauczyciel (dyrektor szkoły), prowadził również działalność gospodarczą (sklep, pensjonat) i artystyczną. Dał się poznać jako osoba wszechstronnie utalentowana: leśnik, matematyk, polonista, artysta, filozof. Pracę w RDLP Katowice podjął w 1999 roku, początkowo w Wydziale Kontroli i Ochrony Mienia, a od 2000 roku pełnił funkcję naczelnika Wydziału Marketingu. Praca na tym stanowisku przypadała na okres pełen zmian w zasadach sprzedaży drewna. Dzięki wiedzy jaką posiadał, dobrej organizacji pracy, umiejętności współpracy zarówno ze służbami marketingowymi w podległych jednostkach, jak i z kontrahentami, zdolnościom nawiązywania kontaktów, prowadzenia trudnych rozmów z niesłychaną cierpliwością i kulturą osobistą, zyskał opinię wybitnego profesjonalisty w tej trudnej dziedzinie w całej organizacji LP. Z przyczyn osobistych Pan Józef rok temu zrezygnował ze stanowiska naczelnika i pracował na 1/2 etatu, a z dniem 28 lutego br. podjął decyzję o zakończeniu pracy w RDLP Katowice. Spotkanie było okazją do podziękowania za lata współpracy, za wspólne przeżycia, za okazaną życzliwość, zrozumienie, udzielone rady, przekazane doświadczenie. Dyrektor M. Michalska odczytała list skierowany przez dyrektora RDLP Katowice dr. inż. Kazimierza Szablę do panów: Mariana i Józefa. Nie sposób wyrazić opinii w kilku słowach, ale niezwykle wzruszające były słowa uznania i pełne życzliwości odniesienie się do projektowanej przez J. Dziurosza wyprawy kamperem w wymarzone regiony świata. Koleżanki i koledzy podziękowania ujęli poetycko w formie wiersza dedykowanego każdemu z osobna (zamieszczamy go obok), zaś uświetniający spotkanie grą na gitarze i śpiewem Arek Dudek z Nadleśnictwa Andrychów zaskoczył wszystkich talentem literackim – wierszem tak trafnym, doskonale charakteryzującym osobowości żegnanych Kolegów, którego treść zamieszczamy. Szczególnym wydarzeniem spotkania było przekazanie klupy – tytułu „Dziekana brakarzy” przez M. Kręciwilka najbardziej sędziwemu z brakarzy Jurkowi Kramarzowi. Szybko upływa życie, jak potok płynie czas, a my wspominać mile będziemy zawsze Was. trybuna leśnika 6/2013 20 Dzień Ziemi w Bogumiłku Na kilka dni przed oficjalnymi obchodami, 19 kwietnia miało miejsce interesujące zdarzenie związane z Dniem Ziemi, w którym mieli przyjemność uczestniczyć przedstawiciele Nadleśnictwa Koniecpol. W tym dniu cała społeczność Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Bogumiłku wzięła udział w programie artystycznym, konkursie przyrodniczym i leśnych zgadywankach. Wszystko to odbyło się za sprawą opiekunów, ich trudu i poświęcenia, który włożyli w przygotowanie obchodów, za co podopieczni podziękowali im wiedzą, uśmiechem i serdecznym, nierzadko wzruszającym, uściskiem. Trudno dobrać odpowiednie słowa, by opisać wspaniałą atmosferę i aurę tego niezwykłego miejsca. Fot. arch. Nadl. Koniecpol Promowanie postaw ekologicznych w społeczeństwie oraz próby uświadamiania jak kruchy a zarazem niezastąpiony jest nasz ekosystem, to działania niejednokrotnie podejmowane w ramach prowadzonej edukacji leśnej. Szczególnie mocno są one akcentowane podczas międzynarodowych świąt, a takim z pewnością był Dzień Ziemi corocznie przypadający na 22 kwietnia. Wspólne sadzenie pamiątkowego drzewka na terenie Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Bogumiłku. Tegoroczne hasło „Elektroodpady – proste zasady” związane było z problemem segregacji śmieci, ich nadmiernego wytwarzania, ale i recyklingu, w ośrodku pojawiły się kręgle – nie kolorowe, kupione w sklepie, lecz przygotowane z butelek po wodzie mineralnej. A i przyznawane w konkursie punkty miały postać plastikowych nakrętek. Poprzez dobrą zabawę z pewnością wzrosła i tak już duża świadomość w zakresie odpowiedzialności za stan naszego środowiska. Zaangażowanie wychowanków pokazało, że kolejne podobne akcje są jak najbardziej uzasadnione, a edukacyjny i dydaktyczny efekt takich działań jest bardziej niż wymierny. Tym mocniej warto podkreślić, że podopieczni wraz z wychowawcami, na co dzień dbają o otaczającą nas przyrodę, czego dowodem są czyste, wolne od śmieci, pobliskie tereny, w dużej części stanowiące leśne ostępy. Uczestnicy spotkania zadeklarowali chęć napisania bądź rysunkowego przekazania swoich myśli, na wykonanym z makulatury papierze, Listu do Ziemi, aby w ten sposób włączyć się do akcji zorganizowanej przez Fundację Ekologiczną Arka. Na zakończenie uroczystości, w przyszkolnym ogrodzie, wspólnie zasadziliśmy drzewo. Był to platan klonolistny, dla jednych mitologiczny symbol dominanty kompozycyjnej, dla innych oznaka czystości serca, a w magicznym Bogumiłku niech utwierdza w przekonaniu, że wkład w pracę na rzecz ochrony środowiska podopiecznych Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego winien być dla wszystkich impulsem do podjęcia działań o dbałość otaczającego nas świata. URSZULA GÓRALCZYK Nadleśnictwo Koniecpol Wychowankowie ośrodka w przemarszu z okazji Święta Ziemi. J ak poznać tradycje łowieckie? Jak odpowiednio przygotować się na wyprawę do lasu? Gdzie znaleźć najbogatszą ofertę nowych produktów? Odpowiedzi na te pytania znajdziemy na Międzynarodowych Targach Łowieckich EXPOHunting, które w kwietniu przyszłego roku odbędą się po raz piąty w Centrum Targowo-Konferencyjnym Expo Silesia w Sosnowcu. EXPOHunting to obecnie najdynamiczniej rozwijające się targowe wydarzenie w Polsce, na którym spotykają się sympatycy łowiectwa i miłośnicy przyrody nie tylko z Polski, ale również z zagranicy. Podczas ostatniej edycji na targach obecnych było blisko 140 wystawców z 8 krajów, którzy zaprezentowali swoją ofertę ponad 7 tysiącom zwiedzających. EXPOHunting to targowa impreza łowiecka, która co roku odnotowuje znaczący wzrost, zarówno liczby prezentujących się firm, jak trybuna leśnika 6/2013 EXPOHunting 2014 było znaleźć artykuły i akcesoria przydatne każdemu myśliwemu. Na targach nie zabrakło oferty biur polowań i pracowni preparatorskich. EXPOHunting to wydarzenie, które wyznacza trendy w polskim łowiectwie. Podczas edycji 2012 szczególnym zainteresowaniem cieszyło się prezentowane po raz pierwszy na targach w Polsce łucznictwo 3D. Edycję 2013 wzbogacili knifemakerzy, którzy prezentowali swoje prace na specjalnej strefie zorganizowanej pod patronatem Polskiego Stowarzyszenia Twórców Noży i Broni Białej. i zwiedzających. Podczas ostatniej edycji po raz kolejny strefę A wypełniły firmy z zakresu broni i amunicji. Na ich stoiskach można było obejrzeć przede wszystkim broń gładkolufową i gwintowaną, a także pneumatyczną. Strefa B to oferta optyki, odzieży, obuwia, wyposażenia i rękodzieła związanego z myślistwem. W strefie C można Zapraszamy do udziału w jubileuszowej, 5. edycji Międzynarodowych Targów Łowieckich EXPOHunting, która odbędzie się w dniach 4-6 kwietnia 2014 roku w Centrum Targowo-Konferencyjnym Expo Silesia! Więcej na www. expohunting.pl. konkurs sygnalistyki myśliwskiej 21 Rogi brzmiały dla Zbramira 112 sygnalistów z całej Polski wzięło udział w jubileuszowym V Małopolskim Konkursie Sygnalistki Myśliwskiej „O Róg Zbramira”. W klasie mistrzowskiej solistów zwyciężyła Gabriela Kaźmierczak z Zespołu Sygnalistów Myśliwskich „Akteon” SGGW w Warszawie i ona odebrała Róg Pless renomowanej marki Melton, ufundowany przez patrona honorowego konkursu, Przewodniczącego Sejmiku Województwa Małopolskiego. Najlepszym zespołem w klasie „G”– mistrzowskiej został „Akteon”, który zabrał do Warszawy Róg Zbramira – trofeum małopolskiego konkursu. Młodość w natarciu – ostatnie próby. Otwarcie konkursu – fanfarą honorową dyryguje dr Maciej Strawa, przewodniczący Klubu Sygnalistów Myśliwskich PZŁ. Sygnaliści walczyli o laury w 15 klasach. Wystąpiły również 23 zespoły sygnalistów. Jakub Bąk, najmłodszy uczestnik startujący w klasie początkujących miał 8 lat, najstarszy sygnalista liczył sobie 60 wiosen. W tym roku o prymat w klasie mistrzowskiej zacięty bój stoczyły panie: Gabriela Kaźmierczak i Julia Królik. Ostatecznie sygnalistka z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie zajęła II miejsce. Trzecim mistrzem-solistą został Krzysztof Mroczkowski z Nadleśnictwa Strzałowo. On również był najlep- szym leśnikiem grającym na rogu myśliwskim. W klasie „B” regionalnej dla średniozaawansowanych najlepszymi okazali się: Wojciech Pieprzyca z Małopolskiego Centrum Dźwięku i Słowa w Niepołomicach, Piotr Gryboś z Nadleśnictwa Niepołomice, Wojciech Kurzeja z Nadleśnictwa Nawojowa oraz Paweł Ormanty z Technikum Leśnego w Starym Sączu. Laureaci konkursu wraz z Kazimierzem Barczykiem, przewodniczącym Sejmiku Województwa Małopolskiego. W klasyfikacji mistrzowskiej zespołów warszawski „Akteon” próbowały dogonić: ZSM Technikum Leśnego w Brynku (2 miejsce) Publiczność podczas koncertu finałowego na dziedzińcu niepołomickiego zamku. Przedstawiciel zespołu „Akteon” odbiera z rąk Stanisław Sennika, dyrektora RDLP w Krakowie, trofeum – „Róg Zbramira”. i ZSM „Leśna Brać” reprezentujący Nadleśnictwa Spychowo i Strzałowo (3 miejsce). Rolniczy w Krakowie – Zespół Sygnalistki Myśliwskiej „Hagard” z Wydziału Leśnego. Konkurs zorganizowali: Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krakowie i Uniwersytet Tekst i zdjęcia: ZDZISŁAWA KOT-MALINOWSKA trybuna leśnika 6/2013 22 z informatyką na „ty” Forum i czat Jednym z podstawowych zadań internetu – poza źródłem informacji – jest komunikacja. Jest ona rozumiana na wiele sposobów, zarówno odpowiadająca tradycyjnej poczcie – mailowa, telefonii – komunikatory głosowe, jak i bardziej charakterystyczna dla samego internetu, czyli przede wszystkim fora dyskusyjne oraz różnego rodzaju czaty. Fora dyskusyjne są to najczęściej grupy dyskusyjne posiadające strukturę WWW, dzięki czemu uczestnictwo w takiej grupie odbywa się za pomocą przeglądarki internetowej i nie wymaga instalowania żadnego dodatkowego komunikatora. Fora dyskusyjne są coraz bardziej popularną formą komunikacji pomiędzy ludźmi zainteresowanymi danym tematem, prowadzone są przez większość dużych portali, instytucji, organizacji branżowych, a także firm czy portali społecznościowych. Fora są to miejsca, gdzie uczestnicy mogą się dołączyć do dyskusji, wymienić poglądy, poradzić się w danej sprawie, poznać opinie innych osób. Najczęściej nie ma ograniczeń dla uczestników dyskusji i każdy może do takowej dołączyć, jednakże niekiedy wymagana jest rejestracja użytkownika. Struktura forum dyskusyjnego opiera się na wątkach tematycznych, które są tworzone najczęściej przez uprzywilejowanych uczestników forów zwanych moderatorami. Uczestnik danego forum ma możliwość zamieszczania swoich wypowiedzi, informacji, komentarzy, zapytań itp. (tak zwanych postów). Moderatorzy najczęściej mają możliwość „czuwania” nad funkcjonowaniem forum, np. zajmują się tym, aby wypowiedzi, zapytania tra- ajlepszym „leśnym” gawędziarzem 2013 roku został Antoni Zięba, nauczyciel wiedzy o kulturze z Zespołu Szkół Leśnych i Ekologicznych w Brynku. Rozstrzygnięto VII Ogólnopolski Konkurs „Bajarze z Leśnej Polany” im. redaktora Andrzeja Zalewskiego, w Ośrodku Kultury Leśnej w Gołuchowie. Mistrzowie słowa Drugie miejsce zajęła Weronika Wróblewska z Zespołu Szkół Leśnych w Tucholi, która zaprezentowała gawędę „Ogłuszka na skraju lasu” Nie mniejszy talent wykazała Natalia Harabin z Zespołu Szkół Leśnych w Zagnańsku, która plasując się na trzecim miejscu poetycko przekazała uczucia do swojego najbliższego miejsca zamieszkania. W konkursie wystąpiło 24 uczestników. Wedle członków jury jego poziom był wysoki, a świadczy o tym fakt przyznania aż 8 wyróżnień, w tym jedno – specjalne – dla Zygmunta Burzyńskiego, emerytowanego leśnika z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach, za poruszające wystąpienie „Golgota Wschodu”. trybuna leśnika 6/2013 Inną formą komunikacji jest czat (chat), który jest rozmową prowadzoną w czasie rzeczywistym. Czat jest serwisem internetowym posiadającym strukturę tzw. kanałów (pokoi) gdzie użytkownicy mogą się komunikować między sobą. Najpopularniejsze są dwa rodzaje komunikacji, rozmowa jeden ze wszystkimi na tzw. W latach 90. ub. wieku swoją popularność zdobywał IRC będący niejako połączeniem komunikatora, czata oraz forum dyskusyjnego. Jednakże w okresie późniejszym wyraźnie wyodrębniły się komunikatory. Powszechne komunikatory najczęściej ograniczają nas do naszej grupy znajomych, których kontakty posiadamy i z którymi możemy rozmawiać. Natomiast zarówno czaty jak i fora pozwalają nam na poznanie nowych osób z podobnymi zainteresowaniami, wymianę poglądów z osobami posiadającymi przygotowanie merytoryczne. TOMASZ ZARYCHTA Lasy mecenasem Pobyt w Leśniczówce w Ujsołach oraz albumy i książki o tematyce leśnej wydane przez regionalną dyrekcję Lasów Państwowych w Katowicach trafiły w ręce laureatów prestiżowego konkursu literackiego „Śląski Shakespeare” 2013. Nagroda specjalna przyznana przez Lasy Państwowe – dwudniowy pobyt w Leśniczów- ce w Ujsołach – trafiła do Mateusza Branickiego z Cegłowa za tekst „Good morning, Lemings!”, który był laureatem pierwszej nagrody w kategorii scenariuszy. Spośród 58 nadesłanych prac jury nagrodziło 17 utworów literackich. Wraz z Feliksem Netzem oceniali je: prezes Śląskiego Oddziału Związku Literatów Polskich Katarzy- na Młynarczyk, reżyser Magdalena Piekorz i dyrektor artystyczny Teatru Śląskiego Tadeusz Bradecki. Organizatorem konkursu jest Fundacja Młodzi Twórcy im. prof. Piotra Dobrowolskiego z Katowic. Wszyscy nagrodzeni otrzymali książki i albumy przekazane przez Bibliotekę Śląska oraz katowicką Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych. (ES) Fot. E. STĘPNIEWICZ N fiały do odpowiedniego wątku tematycznego, ale często także dbają o „czystość” wypowiedzi, usuwając posty wulgarne lub obrażające pozostałych uczestników. Forum dyskusyjne nie jest rozmową prowadzoną w czasie rzeczywistym, posty często pojawiają się po pewnym czasie i rozmówcy często są informowani mailowo o odpowiedzi na swojego posta (w większości przypadków w procesie rejestracji użytkownika wymagane jest podanie jego adresu mailowego). Grupy dyskusyjne skupiają się najczęściej na jakiejś dziedzinie tematycznej – np. motoryzacji, technologii, turystyce. Przykładem forum technicznego wykorzystywanego w lasach jest forum techniczne dotyczące działania rejestratorów oraz stanowiska leśniczego www.rejestrator.lasy.gov.pl. Przeglądanie forum umożliwia zapoznanie się z problemami i pomysłami innych użytkowników, a także pozwala na przedstawienie nam swoich obserwacji. kanale publicznym, oraz rozmowa prywatna pomiędzy dwoma uczestnikami czata, niedostępna dla pozostałych. Warunkiem uczestnictwa w czacie jest wybranie sobie pseudonimu (nicka), pod którym uczestnik czatu jest widoczny dla pozostałych. Czaty wykorzystywane są nie tylko do komunikacji pomiędzy grupą osób chcących poruszyć określony temat, coraz popularniejsze są czaty z osobami publicznymi polegające na dyskusji prowadzonej przez moderatorów. Publiczni uczestnicy zadają pytania, natomiast moderatorzy je selekcjonują i publikują odpowiedź osoby, z którą prowadzone jest „czatowe spotkanie”. Czat wykorzystywany jest coraz częściej także jako forma komunikacji z klientem, czasem wygodniej jest sformułować pytanie w formie tekstowej aniżeli w rozmowie telefonicznej. Firmy wykorzystują to uruchamiając na swoich stronach czat z konsultantem, alternatywną – do rozmowy telefonicznej – formę komunikacji z klientem. 23 Woda to życie Magdalena Gwizdoń z uczniami Zespołu Szkół Drzewnych i Leśnych w Żywcu podczas sadzenia drzewek. Wiosna pełną parą Kwiecień i maj to miesiące kiedy wszystko budzi się do życia, to również czas kiedy leśnicy sadzą drzewka. Młode buki, sosny, wiązy, jodły, modrzewie, lipy to gatunki, które możemy teraz spotkać w zmieniających się Beskidach. Ta różnorodność zagwarantuje, że w przyszłości nasze lasy będą zdrowe i odporne na zmieniające się warunki klimatyczne. Nadleśnictwo Ujsoły rokrocznie sadzi ok. 150 ha, rekord padł w roku 2011, kiedy to odnowiono blisko 350 ha, sadząc blisko 1,7 mln szt. młodych drzew różnych gatunków. Praktyka taka pozwala zastąpić ustępującego, chorującego świerka innymi, bardziej odpornymi gatunkami. W roku 2013 prace odnowieniowe objęły blisko 154 ha. Przygotowano blisko 1 mln sadzonek: buka, jodły, modrzewia, jawora, wiąza, sosny.Główny gatunek – buk, jest produkowany w systemie kontenerowym w szkółce przy Nadleśnictwie Rudy Raciborskie, gatunki pozostałe (jodła, jawor, wiąz) są produkowane w szkółce własnej przez Nadleśnictwo Ujsoły. Aby podkreślić ważność tego wydarzenia, leśnicy z Ujsół zorganizowali wspólne sadzenie z młodzieżą klas I i III z Zespołu Szkół Drzewnych i Leśnych w Żywcu. Gościem specjalnym była nasza znana biathlonistka Magdalena Gwizdoń wielokrotna mistrzyni Polski, która stawała także na podium zawodów Pucharu Świata, była trzykrotną medalistką mistrzostw Europy, uczestniczką Igrzysk Olimpijskich. Pani Magdalena pochodzi z Lalik, a więc jest „tutejsza”. Mimo napiętego harmonogramu M. Gwizdoń już przygotowuje się do następnego sezonu, ale znalazła dla nas czas. Sadzenie lasu trwa na terenie całego naszego kraju, każdego roku leśnicy sadzą blisko 500 mln drzew, zalesiając w ten sposób 54 tys. ha. Dzięki temu lasów w kraju stale przybywa, a Polska plasuje się w europejskiej czołówce i pod względem powierzchni lasów, i ich zasobności. Zapraszając artystów, sportowców, polityków, dziennikarzy, dzieci i młodzież podnosi się wiedzę na temat roli lasów w życiu społecznogospodarczym naszego kraju. IWONA KOCOŃ Serdeczne podziękowania za udział w uroczystościach pogrzebowych Naszej Matki ś.p. Zofii Biełka byłym i obecnym pracownikom biura Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach oraz Nadleśnictwa Katowice składa Celina Szatan z rodziną W drugiej z tego cyklu konferencji wzięli udział przedstawiciele samorządów lokalnych, dyrektorzy szkół i przedszkoli, nauczyciele zajmujący się edukacją przyrodniczą w szkołach, członkowie Zarządu OZ Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego „Huta Andrzej”, członkowie Towarzystwa Przyjaciół Lasu „Dolina Małej Panwi”, czyli osoby, które wspierają działania leśników w propagowaniu edukacji. Spotkanie rozpoczęli: prezes Towarzystwa Przyjaciół Lasu „Dolina Małej Panwi” Maria Andrzejewska oraz nadleśniczy Zdzisław Siewiera. Po powitaniu przybyłych uczestników, przedstawieniu programu, prezes TPL wręczyła legitymacje nowym członkom. Następnie specjalista Służby Leśnej ds. edukacji i turystyki w Nadleśnictwie Zawadzkie Agnieszka Jamrozik bardzo ciekawie zaprezentowała temat konferencji „Woda to życie”. Przedstawiła znaczenie wody dla życia organizmów żywych. Omówiła sposoby zarządzania zasobami wodnymi uwzględniające w równym stopniu ochronę środowiska przyrodniczego i zaspokajanie potrzeb użytkowników. Uczestnicy poznali rozwiązania w zakresie małej retencji wdrażane przez Nadleśnictwo Zawadzkie, które mają na celu zmniejszanie odpływu wód Fot. A. JAMROZIK Fot. M. SPOREK W Nadleśnictwie Zawadzkie odbyła się konferencja nt. „Woda to życie”, której organizatorem było Towarzystwo Przyjaciół Lasu „Dolina Małej Panwi” i Nadleśnictwo Zawadzkie. Uczestnicy konferencji na stawach pluderskich. powierzchniowych utrzymując równowagę środowiska. Omówiono projekt pod nazwą „Zwiększanie możliwości retencyjnych oraz przeciwdziałanie suszy i powodzi w ekosystemach leśnych na terenach nizinnych” wpisany do Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko na lata 2007-2013 w ramach III osi priorytetowej – Zarządzanie zasobami i przeciwdziałanie zagrożeniom środowiska. W prezentacji multimedialnej przedstawiono zdjęcia obiektów małej retencji wybudowanych na terenie nadleśnictwa na przestrzeni ostatnich lat: zastawek na ciekach leśnych oraz zbiorników retencyjnych. Po I części konferencji odbył się objazd terenowy po wybranych obiektach małej retencji oraz zbiornikach przeciwpożarowych Nadleśnictwa Zawadzkie. Uczestnicy spotkania mieli między innymi możliwość obejrzenia nowo wybudowanego zbiornika retencyjnego w Leśnictwie Dębie, podziwiali malowniczy Kompleks Stawów Pluderskich w Leśnictwie Piotrowina oraz podglądali pracę bobrów. Konferencja zakończyła się spotkaniem integracyjnym na terenie obiektu turystycznego „Rybaczówka” malowniczo położonego w pobliżu Stawu Pluderskiego nr 1, na którym dokonano posumowania konferencji. M. A., A. J. trybuna leśnika 6/2013 24 zja n rece asza P olował do końca życia, choć to on był autorem określenia „bezkrwawe łowy”. Włodzimierz Puchalski, najsłynniejszy polski przyrodnik, fotografik, autor dokumentalnych filmów przyrodniczych i jednocześnie zapalony myśliwy. Kochał rodzinną przyrodę, rozlewiska nad Narwią i Biebrzą należały do jego ulubionych miejsc. Pozostawił po sobie tysiące zdjęć, fotogramów, filmy i książki. Do najbardziej znanych pozycji Włodzimierza Puchalskiego należą „Bezkrwawe Łowy”, pierwszy z czterotomowego z cyklu nazwanego później przez Jarosława Iwaszkiewicza „Zieloną serią”. n Bezkrwawe Łowy Pierwsze wydanie „Bezkrwawych Łowów” ukazało się w 1951 roku. W latach 50. miało jeszcze dwa wznowienia. Lasy Państwowe chcąc ocalić od zapomnienia fotograficzną i literacką twórczość Włodzimierza Puchalskiego wydały ponownie tę pozycję w najszerszej wersji, która ukazała się drukiem w 1954 roku. Nie jest to jednak klasyczny reprint, mimo że zachowany został układ graficzny pierwotnej okładki, dobór i kolejność fotografii. Zmiany, które zostały wprowadzone w tym wydaniu przede wszystkim w pełni oddają urok i mistrzostwo zdjęć W. Puchalskiego. Zdjęcia zostały bowiem w większości zeskanowane bezpośrednio z negatywów i poddane cyfrowej rekonstrukcji po- eśna l fi yka ist latel Wśród wielu atrakcji przygotowywanych w czerwcu dla dzieci są także konkursy na projekty znaczków pocztowych. Dzięki inwencji i pomysłowości, być może przyszłych filatelistów, w okienkach pocztowych pojawiło się już sporo zaskakujących oryginalnością, interesujących znaczków legającej na usunięciu kurzu, rys oraz ubytków w obrazie. Redaktorzy najnowszego wydania zadbali także o usunięcie błędów produkcyjnych polegających np. na ścięciu istotnych elementów kadrów na fotografiach sąsiadujących obok siebie. Wszystkie te zabiegi i doskonała jakość współczesnego druku powodują, że po raz pierwszy na zdjęciach Włodzimierza Puchalskiego można zobaczyć świat polskiej przyrody dokładnie tak samo, jak musiał go podziwiać sam autor. Prawdziwym rarytasem tego wydania jest audiobook, a na nim 22 opowiadania z „Bezkrwawych Łowów” w wykonaniu plejady polskich mistrzów słowa: Włodzimierza Pressa, Wiktora Zborowskiego, Wojciecha Gąsowskiego i Wita Apostolakisa-Gluzińskiego. Ośrodek Rozwojowo-Wdrożeniowy Lasów Państwowych w Bedoniu, który przygotował i opracował wznowienie „Bezkrwawych Łowów” już pracuje nad drugim tomem z „Zielonej serii” – „Wyspą Kormoranów”. Równolegle z wydawnictwami Lasów Państwowych Dziecięce znaczki poświęconymi Włodzimierzowi Puchalskiemu pod koniec tego roku ma ukazać się na rynku wydawniczym jeszcze jedna warta zainteresowania pozycja dla miłośników twórczości tego wielkiego polskiego przyrodnika. Będzie to „Puchalszczyzna” autorstwa Jana Walencika – monografia życia i twórczości autora „Bezkrwawych Łowów”, bogato ilustrowana nie- publikowanymi dotąd zdjęciami. (mon) J edzie zajączek z niedźwiedziem na jeden bilet i przychodzi kanar. Niedźwiedź schował zajączka do kieszeni w marynarce i pokazuje bilet. Kanar się pyta: – A co pan tam trzyma w kieszeni marynarki? Niedźwiedź uderza się w pierś, wyciąga spłaszczonego zajączka i mówi: – Zdjęcie kolegi. Na wesoło ... Do najciekawszych z nich należą z pewnością 4 znaczki wydane w 1995 roku przez administracje pocztową USA pod hasłem „Dzieci troszczą się o środowisko”. Wydrukowano je w formie arkusika, na którym zamieszczono dodatkowo informację o samym konkursie. Brały w nim udział dzieci w wieku od 8 do 13 lat. Spośród nadesłanych około150 tysięcy propozycji do realizacji wybrano cztery. Pojawiły się one na znaczkach, propagując różne metody ochrony środowiska - od oszczędzania wody, przez wykorzystanie energii słonecznej oraz sadzenie i pielęgnowanie drzew do sprzątania po sobie śmieci. Ciekawostką tego wydania jest mikroskopijny napis „EARTH DAY” (Dzień Ziemi), umieszczony na każdym znaczku. Napis jest widoczny tylko dla znających jego lokalizację, wyposażonych dodatkowo w silne szkło powiększające. KRZYSZTOF TRAWIŃSKI trybuna leśnika 6/2013 „Wolnoć Tomku w swoim domku” – tak zatytułował jedną z fotografii w prezentowanej książce jej autor W. Puchalski. Mama zajęczyca mówi do małego zajączka: – Synku zatkaj uszy. – Ale dlaczego mamo? – Za tamtym drzewem stoi myśliwy i celuje w nas. – Boisz się, że strzał mnie ogłuszy? – Nie, po prostu nie chcę, żebyś słyszał, co powie kiedy spudłuje. Początkujący myśliwy tłumaczy swojemu sąsiadowi: – Nie ma bardziej chytrych zwierząt od lisa. Wczoraj przez cały dzień tropiłem jednego lisa, a gdy w końcu go zastrzeliłem, okazało się, że to pies! Małżonek je ze smakiem potrawę z grzybów przygotowaną przez żonę i pyta: – Kochanie skąd miałaś tak wspaniałą recepturę? – Z pewnej powieści kryminalnej – odpowiada żona. rozmaitości 25 Krzyżówka z zajączkiem Tytuł indeksowany przez LIBREX-AGRO Nr indeksu 379484 Litery w polach z kółeczkami utworzą hasło – aforyzm S. J. Leca (1909-66), poety, satyryka i jednego z najwybitniejszych aforystów XX wieku. Wśród czytelników, którzy nadeślą treść całego hasła na adres redakcji w terminie do 20 sierpnia 2013 r., rozlosujemy atrakcyjne nagrody książkowe. Miesięcznik leśników i miłośników lasu – dostępny w prenumeracie redakcyjnej i „RUCH” S.A. na obszarze całego kraju. Hasło z numeru 4/2013 brzmiało: „BEZ PRACY I NAJWIĘKSZY TALENT NIE DA CI KOLACJI.” Nagrody wylosowali: Anna Gmyrek (Poniszowice), Wojciech Wdowikowski (Wrocław), Jerzy Tarata (Sędziszów Młp). Zamówienia na prenumeratę można składać na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Nr 6 / 499 58. rok wydawniczy Redakcja: JACEK DEREK (redaktor naczelny), MONIKA MATL, JERZY MACHURA (dziennikarze) Rada Programowa pod przewodnictwem KRZYSZTOFA CHOJECKIego (RDLP K-ce – public relations) Nakład: 3600 egz. Cena: 14,18 zł (w tym VAT 5%) 3,68 zł (w tymVAT 5%) dla odbiorców spoza RDLP Katowice Adres Redakcji: 40-543 Katowice, ul. Św. Huberta 43/45, tel/fax: 32 6094515, 32 2517251 (centr.) wew. 692 E-mail: trybuna@katowice.lasy.gov.pl Strony internetowe: www.katowice.lasy.gov.pl Wydawca: Regionalna Dy rekcja Lasów Państwowych w Katowicach, adres: 40-543 Ka towice, ul. Św. Huberta 43/45 tel. 32 2517251. Realizacja wydawnicza: Drukarnia Archidiecezjalna, 40-042 Katowice, ul. Wita Stwosza 11, tel.: 32 2513880 Fot. J. WĄSIŃSKI DTP: BIL-PROJEKT, Bożena Bilińska-Smoleń tel. 697273833 Zamówienia na prenumera tę, ogłoszenia i reklamy przyj muje sekretariat redakcji: Zając szarak (Lepus europaeus) – typowo stepowy gatunek ssaka. Występuje przeważnie na otwartych obszarach upraw rolniczych i łąk i w młodnikach śródpolnych. Zając w lasach bywa rzadko, nie lubi obszarów bagiennych i podmokłych. Zimą zające, zmuszone głodem, często żerują w nieogrodzonych sadach. Żyją pospolicie na terenie całej Polski. Ich liczebność systematycznie maleje. Na początku lat 90. XX wieku było ich ponad 1,1 mln, a w latach 70. XX wieku prawie 3,2 mln. Wrogiem zajęcy (szczególnie młodych) w środowisku naturalnym jest u nas lis. Szczepienia ochronne, które w zamyśle miały zahamować rozprzestrzenianie się wścieklizny wśród lisów, a tym samym zmniejszyć zagrożenie dla ludzi, przyniosły też uboczny skutek: zwiększenie ich populacji, a tym samym zmniejszenie populacji zająca. Duży, niekorzystny wpływ wywiera też mechanizacja rolnictwa (koszenie łąk), zwiększanie areałów monokultur w rolnictwie wraz z zanikiem tradycyjnego rolnictwa ekstensywnego, ruch drogowy oraz liczne, zdziczałe psy i koty. KRYSTYNA MITRĘGA, tel. 32 6094515 © copyright by RDLP Katowice, 2013 Redakcja nie zwraca materia łów nie zamówionych, oraz za strzega sobie prawo skracania, opracowania redakcyjnego tek stów i zmiany tytułów. Nie od powiada za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń. Zdjęcie na okładce: MONIKA MATL Nadleśnictwo Wisła trybuna leśnika 6/2013 26 ików ni leśn w kuch Składniki: 3 l miodu 3 l wody 3 l spirytusu sok wyciśnięty z 40 dag cytryn ziarna jałowca szyszki chmielu kozłek lekarski kora cynamonu. Miód zmieszać z wodą i gotować bardzo wolno przez około 8 godzin tak aż z garnka wyparuje 1/4 wody. W czasie gotowania trzeba zbierać pianę, która będzie się tworzyć na powierzchni wywaru. Do lnianego woreczka włożyć szczyptę: szyszek chmielu, kozłka lekarskiego, dwa-trzy ziarenka jałowca i kilka niewielkich okruchów kory cynamonowej. Przyprawy włożyć do gotującej się wody z miodem i jeszcze przez jakiś czas gotować, ok. godziny, aż całość nabierze aromatu. Na końcu dodać sok wyciśnięty z 30-40 dag cytryn. Lekko przestudzony płyn wlać do słoja ze spirytusem. Po miesiącu miód się wyklaruje. Płyn przecedzić i rozlać do butelek. Zostawić do leżakowania. Właściciele dębowej beczki mogą przechowywać trunek w antałku – zyska tylko na smaku i aromacie. Tak przygotowanym miodem można też zalać dowolne owoce i zostawić do leżakowania. Miód nabierze dodatkowo owocowego aromatu. Ks. Skawiński poleca np. owoce derenia. Miód pitny ks. Mikołaja Skawińskiego Jan Onufry Zagłoba herbu Wczele – postać stworzona przez Henryka Sienkiewicza, przewijająca się przez karty wszystkich części Trylogii, to ucieleśnienie stereotypu polskiego szlachcica z jego wszystkimi wadami i zaletami. Wśród nich prym wiedzie miłość Zagłoby do miodu, którym dzielny szlachcic wznosi toasty za sukcesy i koi porażki. Docenił rolę i wybitny smak polskich miodów Adam Mickiewicz wspominając o tym trunku podczas opisu karczm dzierżawionych przez Żyda Jankiela oraz w czasie uczty zaręczynowej Tadeusza i Zosi. Sława polskich i litewskich miodów pitnych rozciągała się na całą Europę już w okresie średniowiecza. W państwie Piastów nie znano wina, bo warunki klimatyczne nie pozwalały uprawiać winorośli. Swoją sławę miody zawdzięczały też wysokiej zawartości alkoholu. Nic dziwnego, że po wychyleniu kilku pucharów wszyscy leżeli pokotem. Najmocniejsze i zarazem najdroższe, bo wymagające najdłuższego okresu leżakowania, 8-10 lat, były półtoraki. Najtańsze – czwartaki i piątaki – nadawały się do picia już po kilku miesiącach. Moc miodu zależy od stopnia rozcieńczenia brzeczki – wodnego roztworu miodu, często z dodatkiem ziół i przypraw poddanego syceniu, czyli długotrwałemu, powolnemu gotowaniu. Potem brzeczka jest poddawana fermentacji alkoholowej. Proces jest długotrwały i wymaga pieczołowitego nadzoru. Na końcowy smak składa się jakość surowców, przebieg fermentacji, proces leżakowania, dodatki smakowe i sposób przechowywania. Wśród najlepszych polskich miodów największym uznaniem cieszyły się „dębniaki”, czyli miody sycone zlewane do beczek wykonanych ze świeżo wyciętych klepek dębowych, które nadawały trunkowi specyficzny smak i aromat. Obok „dębniaków” zasłużoną sławą cieszyły trybuna leśnika 6/2013 się „lipce” – miody pitne przyrządzane z miodów wybieranych z uli w szczycie sezonu letniego, w lipcu. Współczesnym miodowarem jest ks. Mikołaj Skawiński, kapelan leśników katowickiej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Z powołania duchowny, z zamiłowania leśnik i pszczelarz. Jako młody chłopak ks. Skawiński marzył o pracy leśnika. Ten wybór nie bardzo przypadł do gustu rodzicom, którzy marzyli o lepszym zawodzie dla swojego syna. W rezultacie młody Mikołaj ruszył w życie z powołaniem do służby Bogu, ale do lasu uciekał w każdej wolnej chwili. Pszczelarstwo było naturalną konsekwencją przyrodniczej pasji. Sycenie miodów to efekt zainteresowania księdza Skawińskiego polskimi tradycjami i leczniczymi właściwościami miodu. Z czasem, zdobywając doświadczenie, ks. Mikołaj udoskonalił swoje receptury. W dębowych beczkach leżakuje miód, którego gdy raz ktoś próbował, zapomnieć nie może. Tajemnica tkwi w doskonałej jakości surowców, szczególnie miodu. W trunku można znaleźć aromaty i zapach roślin, z których pszczoły zebrały pożytek. Niepowtarzalny smak miodom ks. Skawińskiego nadają też aromatyczne dodatki: szyszki chmielu, cynamon. Największym sojusznikiem miodu pitnego jest czas i cierpliwość. Urok prezentowanej receptury polega na skróceniu okresu leżakowania. Miód przygotowany zgodnie z powyższym przepisem jest doskonały już po pół roku, choć oczywiście czas będzie dodawał mu szlachetności. Tekst i zdjęcia: MONIKA MATL
Podobne dokumenty
grudzień 2015 - Trybuna Leśnika
Wyjściowym punktem rozważań jest 5 przyjętych wstępnie kryteriów przyznania limitów: ogólne czynności zarządu, nadzór nad lasami niepaństwowymi, rozmiar zadań gospodarczych, zagrożenie pożarowe i s...
Bardziej szczegółowostyczeń 2013 - Trybuna Leśnika
wodnych w „Łężczoku” został oficjalnie zakończony. W prezentacji osiągniętego efektu wzięli udział m. in. Bernard Błaszczyk, dyrektor RDOŚ w Katowicach, Kazimierz Szabla, dyrektor katowickiej Regi...
Bardziej szczegółowo