Anka i jej dwa kółka

Transkrypt

Anka i jej dwa kółka
Reportaż literacki
Aleksandra Machalska
ul. Lelewela 37
Kl. III d gimnazjum
Krasnobród 22-440
op. Danuta Korzeniowska
Anka i jej dwa kółka....
''W 2010 roku Anka wzięła udział w swoim pierwszym w życiu turniejuwygrała. Jej partnerem był Tomek, który ją doskonale rozumiał. Jej życie zmieniło
się, ponieważ nigdy nie poddawała się. Była silna.''
To było dawno. Właściwie to tak dawno, że już nikt nie pamięta, żeby było
jakoś inaczej. Odkąd tylko znajomi pamiętają, ona- Anka z parteru -jeździ na
wózku inwalidzkim. Ale jedno zastanawia wszystkich- każdy widzi ją na wózku,
ale nikt nie widzi na jej twarzy smutku. Nawet rodzice tej wspaniałej nastolatki nie
pamiętają, aby na piegowatej twarzy ich córki było namalowane coś w rodzaju
smutku. Anka nie lubi opowiadać swojej historii. Mówi, że lepiej opowiada się jej
kawały, niż przygody z dzieciństwa, które w dużej mierze pamięta tylko z
opowiadań rodziców lub dziadków. Ale żeby zrozumieć sens życia Anki trzeba
poznać tę historię.
Anka już od małego lubiła się ruszać. Jej mama wspomina, że nawet jedząc
dziewczynka rytmicznie poruszała nieustannie to lewą to prawą nóżką, jakby
wciągając makaron z sosem biegała po całym domu krzycząc ''Anka-Skakanka,
Anka-Skakanka''. Wakacje, słońce, Anka i piłka. Niby nic, a jednak tak dużo.
Zdecydowanie dużo jak na tak małą dziewczynkę. Anka, gdy miała 4 latka,
wybiegła na ulicę za swoją ulubioną piłką. Jedyny rzeczownik, który nasuwa mi się
teraz na myśl to autobus- tak Anka wpadła pod autobus, którym na wycieczkę
jechała grupa nastolatków. Później słychać było już tylko rytmiczny sygnał karetki
i krzyki lekarza: ''Proszę się odsunąć''. Ankę ledwo odratowali. Cztery długie
miesiące w szpitalu, rehabilitacja ale... ta mała dziewczynka, która nie potrafiła
usiedzieć w miejscu, została skazana na wózek inwalidzki. Jej rodzice obawiali się,
jak ona to przyjmie. Bali się, że ich córka będzie cierpieć. Jednak jej postawa
zdziwiła wszystkich. ''Mamusiu proszę cię nie płacz, niedługo wrócę do domu i
będziemy razem śpiewać kolędy na święta, i pomogę ci upiec sernik''- mówiła Ania
jeszcze w szpitalu. Ona kocha swój wózek, kocha kolorowe naklejki Kubusia
Puchatka na jego oparciu i różową wstążeczkę tuż przy rączce.
Teraz Anka ma 17 lat i mimo to, że wózek zdążył się zmienić, nie zmieniło
się jej usposobienie. Każdy wierzył w to, że ta piegowata nastolatka znajdzie dla
siebie jakąś pasje. Przed wypadkiem kochała grać w piłkę, teraz było to
niemożliwe. Wszystko zmieniło się, gdy ktoś zauważył Ankę na facebook'u.
Dziewczyna nie bała się swojego kalectwa i śmiało dodawała zdjęcia, na których
widać wózek. ''Cześć. Mam na imię Tomek. Nie chce się narzucać, ale mam do
ciebie prośbę. Szukam osoby na wózku inwalidzki, która chce tańczyć. Odezwij się
szybko, bo szukam partnerki na najbliższy turniej''. Ta wiadomość zmieniła życie
dziewczyny. Anka wspomina, jak bardzo wstydziła się na pierwszym spotkaniu z
grupą. Później było już coraz lepiej. W 2010 roku Anka wzięła udział w swoim
pierwszym w życiu turnieju- wygrała. Jej partnerem był Tomek, który ją doskonale
rozumiał. Jej życie zmieniło się, ponieważ nigdy nie poddawała się. Była silna.
Teraz Anka przygotowuje się do kolejnego turnieju. Tomek nie jest już tylko
jej partnerem w tańcu, ale i w życiu. Pomaga jej nadrabiać zaległości w szkole
spowodowane wizytami u lekarza. Dzięki wygranym konkursom Anka zbiera
pieniądze dla niepełnosprawnych dzieci. Twierdzi, że dla niej jest już za późno, ale
te dzieciaki potrzebują pomocy. Dziewczyna po szkole często jeździ do szpitala,
żeby porozmawiać z chorymi dziećmi. Tomek też zaangażował się jako
wolontariusz. Anka cieszy się, że tyle w życiu osiągnęła.