Leczenie niezabliźnionych ran

Transkrypt

Leczenie niezabliźnionych ran
Leczenie niezabli nionych ran
Molestowanie seksualne: terapia ofiar
Matka nadu yje relacji z córk , gdy celem jej post powania b dzie podniecenie
seksualne. Je li przeøo ony podaje podwøadnemu numer swojego telefonu
komórkowego, a przy tym sugestywnie si u miecha, daj c do zrozumienia, e
ewentualne spotkanie b dzie miaøo charakter seksualny, to wtedy równie mamy do
czynienia z nadu yciem seksualnym.
ROZMOWA Z BOGDANEM DE BARBARO
ARTUR SPORNIAK: - Jak cz sto spotyka si Pan jako psychoterapeuta z przypadkami
molestowania przez osoby duchowne?
BOGDAN DE BARBARO: - W swojej praktyce zetkn øem si z tego typu sprawami
wielokrotnie. Trudno mi jednak okre li skal zjawiska, bowiem w Polsce otwarcie
mówi si o problemie nadu y seksualnych dopiero od kilkunastu lat. Nie dlatego, e
takiego problemu wcze niej nie byøo, ale dlatego, e nadu ycia seksualne traktowane
byøy do niedawna jako spoøeczne tabu. Podam przykøad. Na pocz tku lat 90. na
l sku zostaøy przeprowadzone na szerok skal badania dotycz ce nadu y
seksualnych w rodzinie. Wyniki byøy do tego stopnia zatrwa aj ce, e potraktowano
je jako niewiarygodne - uznano, i gdzie zostaø popeøniony bø d metodologiczny.
Dzi byøyby one potwierdzeniem smutnych intuicji.
zobacz tak e: Zøy dotyk
- Czy to znaczy, e dawniej ofiary nadu y seksualnych nie trafiaøy do poradni
psychoterapeutycznych?
- Nawet je li trafiaøy, to terapeuta nie dopytywaø si o te sprawy, nie byø wra liwy na
pewne sygnaøy dawane przez pacjenta.
- W jaki sposób osoby wykorzystane seksualnie przez ksi y trafiaøy do Pana?
- Oczywi cie nie przychodziøy bezpo rednio z tym problemem. Ci ludzie przychodz
przede wszystkim z objawami depresyjnymi, z zaburzeniami psychosomatycznymi.
Cz sto s yciowo bezradni. Je li yj w zwi zkach, maj køopoty ze sfer seksualn ,
maj dramatycznie obni one poczucie wøasnej warto ci. Czyli sytuacja jest inna ni w
przypadku choroby posiadaj cej charakterystyczne objawy, np. schizofrenii.
Najcz ciej w tek wykorzystania seksualnego pojawia si dopiero w dialogu
terapeutycznym, rzadko kiedy w czasie pierwszych spotka . Je li si ujawni, to z
caøym øadunkiem emocjonalnym, który takiej traumie towarzyszy.
- To znaczy...?
Edvard Munch, Dojrzewanie
- Mam na my li do wiadczenie niepokoju, poczucia krzywdy, bólu psychicznego,
wstydu, nieuzasadnionego poczucia winy. Dramat tych ludzi polega mi dzy innymi na
tym, e czuj si winni, cho s ofiarami. Paradoksalnie czuj si za zaistniaø
sytuacj odpowiedzialni. Maj wyrzuty sumienia, e byli sparali owani strachem i nie
zareagowali, nie uciekli, nie zaprotestowali.
- To chyba dotyczy zwøaszcza wykorzystywanych seksualnie dzieci?
- Niekoniecznie. Dziecko jest tylko du o bardziej bezradne wobec doznanej krzywdy.
Cho intuicyjnie odczuwa, e dzieje si co niedobrego, do wiadcza w sobie
destruktywnego zam tu. Ma bowiem do czynienia z kim , kto z jednej strony robi co
zøego, a z drugiej strony posiada wobec niego autorytet - z nauczycielem, ksi dzem,
ojcem, ojczymem czy konkubentem matki. W takiej sytuacji dziecko nie posiada
psychologicznych warunków, by stawi opór, przeciwstawi si . Szczególne znaczenie
ma okoliczno , e sprawca dezorientuje ofiar , wmawiaj c jej np. e "to tylko
czuøo , niewinne pieszczoty". Znaczenie czynu i jego konsekwencje psychologiczne
zostan niejako rozmyte, a ofiara pozostanie w swym prze yciu i do wiadczeniu
osamotniona. W konsekwencji ofiara nadu ycia na døugie lata pozostanie gø boko
zraniona.
- Jak si takim ludziom pomaga?
- Terapia jest wieloetapowa. Na pierwszym etapie terapeuta pomaga powróci
mentalnie i emocjonalnie do tego wydarzenia. Mo na to okre li jako oczyszczaj ce
spojrzenie na to do wiadczenie. Pomoc w spotkaniu z emocjami: z l kiem,
zagubieniem, bezradno ci , wstydem, poczuciem winy. To jest tak e pomoc w
dotarciu do tøumionego gniewu. Chodzi o to, by taki czøowiek przekonaø siebie, e ma
prawo do gniewu. A tak e zaakceptowaø siebie z tamtego momentu. Terapeuta stara
si doprowadzi pacjenta do aktu samouniewinnienia.
Najpierw jest wi c dotarcie do tøumionych emocji. Potem - próba uporania si z nimi.
Powstaje te pytanie, w jaki sposób tamto do wiadczenie sprzed wielu lat jest dzi
obecne w yciu pacjenta czy pacjentki. To rozpoznanie jest potrzebne, aby ten wpøyw
próbowa unieszkodliwi . Chodzi o odzyskanie - mówi c patetycznie - wewn trznej
wolno ci, zwøaszcza w relacjach z innymi, oraz o budowanie szacunku do samego
siebie.
- Czy terapia ogranicza si tylko do rozmowy?
- To zale y zarówno od szkoøy psychoterapeutycznej, jak i osobowo ci oraz
do wiadczenia terapeuty. Podstaw jest zwi zek terapeutyczny oparty na
wzajemnym zaufaniu i poczuciu bezpiecze stwa, oraz rozmowa. Oczywi cie czasem
stosuje si pewne techniki. Bywa np., e terapeuci namawiaj tego, kto kiedy staø
si ofiar nadu ycia seksualnego, do napisania listu do sprawcy. Taki list nie musi
by wysøany, a mimo to mo e mie du e psychologiczne znaczenie. Opisanie tego
do wiadczenia wøasnym j zykiem, a tak e wyra enie przy tym wøasnych uczu ,
zaanga owanie wøasnego rozumu pozwala niemal rytualnie zamkn caø spraw .
Jest to próba zamiany rany w blizn .
- Czy zwie czeniem procesu terapii powinna by zdolno
sprawc ?
ofiary do spotkania si ze
- Dla samego procesu terapii taka konfrontacja nie jest potrzebna. Osoba
wykorzystana seksualnie zmaga si z wøasnym do wiadczeniem i wøasnym
wspomnieniem. Problem wi c ma natur wewn trzn . Oczywi cie mam tu na my li
sytuacj , gdy w terapii pozostaje osoba, u której do wiadczenie nadu ycia nale y do
przeszøo ci. Je li za nadu ycie ma nadal miejsce, podstawowym i natychmiastowym
zadaniem terapeuty jest spowodowanie - nawet uciekaj c si do rodków prawnych by doszøo do zaprzestania nadu ycia. Wszelki dialog terapeutyczny, gdyby miaø mie
miejsce równolegle do trwaj cych nadal do wiadcze nadu ycia, byøby nie tylko
nieefektywny, ale oznaczaøby tak e legitymizowanie zøa. Terapia staøaby si fars .
- Czy w procesie terapii pomaga wiadomo , e sprawca zostaø ukarany albo
publicznie napi tnowany?
- Taka wiadomo mo e mie pewne znaczenie, gdy nie dopuszcza do rodzenia si
poczucia zupeønej bezsilno ci, ale oczywi cie nie leczy automatycznie najgø bszych
zranie . Ukaranie sprawcy ma du o wi ksze znaczenie na pøaszczy nie relacji
spoøecznych.
- Mówimy o nadu yciu seksualnym. Jakie zachowanie okre la si tym terminem w
psychoterapii?
- Nadu ycie mo e przyjmowa ró n form . eby mówi o nadu yciu seksualnym,
nie musi doj do wymuszenia peønego stosunku seksualnego. W literaturze jest
mowa tak e o tzw. mi kkim nadu yciu seksualnym, kiedy np. matka zach ca córk ,
by obejrzaøa jej narz dy rodne. Istotny jest tutaj motyw takiego zachowania. Matka
nadu yje relacji z córk , gdy celem jej post powania b dzie podniecenie seksualne.
Je li przeøo ony podaje podwøadnemu numer swojego telefonu komórkowego, a przy
tym sugestywnie si u miecha, daj c do zrozumienia, e ewentualne spotkanie
b dzie miaøo charakter seksualny, to wtedy równie mamy do czynienia z
nadu yciem seksualnym. Dwuznaczno takiej sytuacji prowadzi do powstania
napi cia, niepokoju czy zranienia drugiej osoby.
Oczywi cie musimy przy tym zdawa sobie spraw , e zdarzaj si tak e faøszywe
oskar enia. Rozeznanie, czy dan osob kieruje ch rozbudzenia podniecenia
seksualnego, jest trudne. Mo e si np. zdarzy , e to w osobie oskar aj cej powstaøy
pewne impulsy seksualne, które na zasadzie mechanizmu projekcji zostaøy przypisane
rozmówcy.
- W jaki sposób wpøywa na terapi fakt, e ofiara po do wiadczeniu wykorzystania
seksualnego cz sto spotyka sprawc ?
- Trudno tu o generalizacj . Niew tpliwie jednak, je li do wiadczenie nadu ycia nie
zostanie - mówi c argonem terapeutycznym - "przepracowane", to b dzie to
sytuacja odnawianej traumy, a rana nie b dzie miaøa warunków do zagojenia si . W
wymiarze spoøecznym b dzie to sankcjonowanie krzywdy.
- Je li ofiar wykorzystania seksualnego jest kleryk, jak Ko cióø mo e mu pomóc?
- Przede wszystkim wa ne s relacje z jego najbli szymi przeøo onymi - opiekunem,
ojcem duchownym, rektorem seminarium - zapewniaj ce poczucie bezpiecze stwa. A
wi c kleryk ten powinien zosta otoczony autentyczn trosk , zaufaniem; powinno
mu si okazywa przyja i solidarno . Je li jest taka potrzeba - bo niektórzy
potrafi poradzi sobie sami - powinno si takiej osobie umo liwi kontakt z
terapeut . Wa ne jest tak e zapewnienie dyskrecji. Nale y unika takich sytuacji,
które stawiaøyby t osob w centrum zainteresowania w atmosferze sensacji czy
skandalu obyczajowego. Takie niebezpiecze stwo "wtórnego nadu ycia" - tym razem
ze strony mediów - tak e istnieje.
- Czy w przypadku, kiedy wykorzystuj cym seksualnie jest osoba duchowna,
psychoterapeuta nie potrzebuje wsparcia - np. kogo , kto ofierze pomo e odzyska
równowag w sferze religijnej?
- Pyta pan o granic kompetencji. W kodeksie terapeuty jest wyra nie zapisane, e
nie ma on prawa ingerowa w wiat warto ci. Dlatego nie mo e wciela si w rol
duszpasterza czy przewodnika duchowego. Terapeuta ma pomóc w uzyskaniu
wolno ci psychologicznej. Natomiast co si z t wolno ci psychologiczn dalej stanie
w ramach formacji duchowej, to jest ju pytanie nie do terapeuty.
Czasem sytuacja jest bardziej skomplikowana. W przypadku patologicznych prze y
religijnych wspóøpraca terapeuty z duszpasterzem jest niezb dna. Ale to jest inny
temat.
- A na czym polega terapeutyczna pomoc dla sprawców nadu y seksualnych?
- To zale y od tego, na czym w konkretnym przypadku polega istota problemu.
Trzeba podkre li , e czym innym jest sytuacja, gdy ksi dz jest homoseksualist , a
czym innym jest problem pedofilii, kazirodztwa czy wykorzystywania wøadzy do
przymusu seksualnego. Zreszt dzisiaj w psychiatrii czy w psychopatologii
homoseksualizm nie jest traktowany jako zaburzenie, lecz jako preferencja
seksualna. Natomiast w odniesieniu do nadu y seksualnych problemem wyj ciowym
jest fakt, e sprawcy prawie nigdy nie s gotowi przyj , e ich czyny byøy - z
moralnego, obyczajowego czy prawnego punktu widzenia - naganne. Tak wi c ju
samo zgøoszenie si z pro b o pomoc do terapeuty jest czym wyj tkowym i na ogóø
wynika z presji spoøecznej lub prawnej. Praca terapeutyczna - je eli do takiej w ogóle
dojdzie - rozpoczyna si od spotka , podczas których chodzi o u wiadomienie
sprawcy znaczenia jego czynów. To dotarcie do prawdy oraz konfrontacja z ni mo e
by wr cz istot terapii osoby popeøniaj cej nadu ycie. Powodzenie terapii zale e
b dzie od wewn trznej odwagi sprawcy: na ile jest on gotów skonfrontowa si z
faktem, e jego czyny to nadu ycie krzywdz ce inn osob .
- Czy w Polsce istniej wyspecjalizowane o rodki terapeutyczne pomagaj ce ofiarom
molestowania seksualnego?
- Trzeba rozró ni dwie sytuacje: osób, które zmagaj si z traum spowodowan
wydarzeniami z przeszøo ci oraz osób wykorzystywanych seksualnie czy w inny
sposób maltretowanych. Tym pierwszym ka dy wykwalifikowany psychoterapeuta
powinien umie pomóc w terapii indywidualnej. Tworzenie odr bnych przychodni dla
tych osób byøoby ich etykietowaniem - szyld takiej poradni nie zach caøby do
przekroczenia jej progu. Natomiast wykorzystywana seksualnie nastolatka albo bita
przez m a ona mog si w ka dej chwili zgøosi do o rodków interwencji
kryzysowej, których istnieje w Polsce wiele. Tam mo na uzyska pomoc nie tylko
psychologiczn , ale tak e np. prawn i organizacyjn .
Dr hab. med. Bogdan de Barbaro jest psychiatr i psychoterapeut , kierownikiem
Zakøadu Terapii Rodzin w Katedrze Psychiatrii Collegium Medicum UJ.
Za tydzie opublikujemy rozmow z o. Jamesem Gillem SJ, psychiatr , który m.in.
zajmuje si leczeniem ksi y wykorzystuj cych seksualnie dzieci.
Rozmawiaø Artur Sporniak

Podobne dokumenty