oświadczenie komentarz państwa b. do odpowiedzi ambasady

Transkrypt

oświadczenie komentarz państwa b. do odpowiedzi ambasady
NASZE TEMATY
1 - 14 LIPCA 2011 | STRONA
7
KOMENTARZ PAŃSTWA B. DO ODPOWIEDZI AMBASADY
Jesteśmy wprost zaszokowani odpowiedzią Polskiej Ambasady w Berlinie, na pytania jakie
skierowała do niej Wasza Redakcja. Przeczytaliśmy bardzo
uważnie jej pełne oszczerstw
stanowisko, które nie pokrywa
się z faktami, a nawet z otrzymanym ostatnio pismem z niemieckiej policji. Z całą odpowiedzialnością wyjaśniamy:
9 czerwca konsulowie spotkali sie w Görlitz z przedstawicielami policji, Urzędu Nadzoru
Budowlanego i Urzędu Spraw
Obywatelskich. Ciekawe, dlaczego wcześniej powiadomiono o wizycie wszystkie niemieckie urzędy, a do nas przyjechano bez uprzedzenia i już po rozmowach z nimi, z ugruntowanym poglądem na całą sprawę.
Dyplomaci przeprowadzili u nas
niezapowiedzianą „kontrolę” podwórza, na którym znaleźli jedynie poniemiecki gruz. Nie powiedzieli nam, że chodzi o jakieś fekalia, których oczywiście nie
było i których nikt nigdy od nas
nie wylewał na ulicę. Niemieckie śmieci zastaliśmy w całym
domu i na zewnątrz, co zresztą
opisane zostało w ekspertyzie o
stanie budynku. Gruz i pozostałości są przez nas sukcesywnie
wywożone, na co posiadamy
odpowiednie rachunki. Zastanawiające, że nie przeszkadzało to
nikomu przez tyle lat, a zaczęło
dopiero wtedy, gdy Polacy kupili dom i zaczęli robić w nim i wokół niego porządki.
Do dziś nie otrzymaliśmy zgody od Urzędu Budowlanego na
całkowitą rozbiórkę ruiny znajdującej się za podwórzem wewnętrznym.
Dlaczego policjanci siłą wyważyli drzwi, mając u siebie nasze dane - łącznie z nr telefonu do żony, z którego wcześniej
korzystano. Co do braku kanalizacji i wody to w wydanej nam
przez sąd ekspertyzie wyraźnie zaznaczono, że dom posiada podłączone wszystkie media
(ekspertyza do wglądu).
Ambasada twierdzi w piśmie
do Redakcji, że interwencja
miała na celu zweryfikowanie
donosu sąsiada o wylewaniu fekali przez niezameldowane osoby z domu bez kanalizacji. Skąd
ten „sąsiad” miał informację zarówno o niesprawnej kanalizacji jak i tym czy przebywające
w domu osoby są zameldowane czy nie? Urzędy, w tym również i policja mają nasz adres i
numer telefonu, więc dlaczego
wcześniej, jeśli było takie przypuszczenie, nie poinformowano
nas o tym fakcie, jako właścicieli
budynku? Na nasz polski adres,
gdzie jesteśmy zameldowani,
przychodzi cała korespondencja z Niemiec, łącznie z opłatami za wodę, ścieki, podatki czy
prąd. Co do zniszczonej przez
policję skrzynki pocztowej, z naszym nazwiskiem, były wrzucane do niej listy z Ordunksamtu,
czy policji - np. mandat za samochód, - pomimo, iż nigdy nie
byliśmy i nie jesteśmy zameldowani w tym domu.
Policja stała już pod domem,
gdy moja 16 letnia córka zamykała dom od zewnątrz idąc do
sklepu na zakupy. Nie prosili jej
czy mogą wejść, a kiedy oddaliła się to wyłamali drzwi i wdarli
się do środka. Przykre, że Ambasada nie widzi nic złego w
tym, że policjanci „weszli sami
otwierając zamknięte drzwi wejściowe „. Na całym świecie, jedynie nie przez Ambasadę RP w
Berlinie, taki czyn jest uznawany za włamanie. Czy tak samo
zareaguje Ambasada RP jeśli w
ten sposób „wejdziemy” do jej
budynku?
Prokuratura w Görlitz 8
czerwca powiedziała żonie, że
policja mogła wejść bez jej zgo-
OŚWIADCZENIE
W związku z zainteresowaniem czołowych polskich mediów potraktowaniem mojej rodziny przez niemiecką policję w Görlitz i mając na względzie nasz spokój i bezpieczeństwo oświadczam, że
szykany i brutalne potraktowanie nas zostały dokładnie przedstawione w „Gazety Powiatowej Dolny Śląsk” pt. „POLSKIE ŚWI-
dy jedynie w przypadku zagrożenia czyjegoś życia. Proszę
nam pokazać czyje i w którym
momencie było zagrożone, nie
licząc oczywiście naszego życia
po wtargnięciu i brutalnym traktowaniu nas przez policję!
Jeżeli interwencja policji nie
miała charakteru bezprawnej
rewizji, a jedynie charakter zabezpieczenia naszej własności,
to dlaczego 3 policjanci - znani
nam z nazwiska, - po zamknięciu nas w jednym pokoju na 3
piętrze, przetrząsali cały dom i
nasze rzeczy łącznie z zawartością lodówki? Przy „okazji”
sprawdzano też nasz włączony
laptop. Policjantka po okazaniu
przez nas dokumentów chciała odebrać mi portfel. Ciekawe po co? Czyżby spodziewała się znaleźć tam grubszą gotówkę? Zgodnie z prawem nawet podczas rewizji powinien
być obecny jeden z domowników, który potem powinien podpisać protokół. Po co przewieziono moją żonę z oparzeniem
drugiego stopnia na policję i
poddano osobistej rewizji przez
1 policjantkę w obecności mężczyzn. Konsul pisze, że „państwo B. stawiali opór” - jaki i w
jaki sposób? Gdyby tak było, to
dlaczego więc aresztowano tylko moja żonę? Kłamstwem jest
rewizja mojej żony przez dwie
policjantki - była tylko jedna
agresywna i wulgarna polskojęzyczna Lydia Schuster. Dlaczego, mimo iż jest taki wymóg, nie
wydano żonie protokołu zatrzymania i przeszukania? Po odmowie wydania czegokolwiek
na piśmie żona została „wyniesiona” na ulicę, a obrażenia jakich doznała powstały widocznie z wrażenia jakie wywarł na
niej pobyt w tak miłym towarzystwie! Dlaczego goście z konsulatu nie zapoznali się z wynikami obdukcji lekarskiej?
NIE” – MIĘDZYNARODOWY SKANDAL NIEMIECKIEJ ADMINISTRACJI W GÖRLITZ nr 11 z dnia 17 czerwca 2011 roku.
O naszych problemach poinformowałem wiele redakcji, a jedynie
ten dwutygodnik zareagował bezzwłocznie i obiektywnie przedstawił wszystkie fakty. Każdy materiał i każda informacja, które ukazały się na jej łamach oraz w wydaniu internetowym www.gazeta-info.pl posiadają moją autoryzację. Ponieważ mam pełne zaufanie do Redakcji „Gazety Powiatowej Dolny Śląsk”, która nie tyl-
POST SCRIPTUM DO TEMATU
Na wszystko przychodzi koniec i mamy nadzieję, że i do
tej sprawy nie będziemy musieli więcej wracać, co wcale
nie oznacza, że państwa B. pozostawimy samym sobie z ich
problemami. Znamy i mamy
dokładnie udokumentowaną ich historię, z której można
by napisać jeszcze co najmniej
kilka artykułów, ale przecież
nie chodziło i nie chodzi nam
o wywoływanie taniej sensacji.
Zdając sobie sprawę z trudnego położenia polskich służb dyplomatycznych, – z jednej strony dbanie o dobre stosunki z
Niemcami, a z drugiej ich konstytucyjny obowiązek ochrony
polskich obywateli, - pytamy
jednak gdzie dla nich leży granica między jednym i drugim?
Czy w imię utrzymania dobrych stosunków, Polacy muszą być popychadłami Europy?
Czy osoby, dla których Polska
Ambasada pisze, że policja
nie przyznaje się do gróźb, wyzwisk oraz straszenia nas i dzieci Jugendamtem. Proszę mi pokazać policjanta, który przyzna
się do bezprawnych czynów! Ja
przynajmniej jeszcze nie słyszałem o takim przypadku. Polskie
służby dyplomatyczne mają najwyraźniej krótką pamięć twierdząc, że takich jak nasza sytuacji nie zgłaszał nikt inny z Görlitz i że do konsula nie wpływały
żadne skargi.
A co ze skargą np. Pani Magdaleny G, którą wyrzucono z
Görlitz, a konsul doradził jej aby
stanęła po polskiej stronie mostu, to może jej ktoś pomoże.
Konsulat w naszej sprawie nie
odpowiada nam na żadne monity twierdząc, że nie ma obowiązku odpowiadania na nasze
„liściki”, a jak chcemy mieć bezpieczne dzieci to wywieźmy je
do Polski. Pani Konsul rozmawiając telefonicznie w dniu zdarzenia z policjantem Zielke, została poinformowana, że budynek grozi zawaleniem i oni ratują nasze życie. Teraz sama temu
zaprzecza i szczerze mówiac –
nic z tego nie rozumiemy.
Co do twierdzenia o zatkanej
rynnie, to rzeczywiście zatkany
jest - (też ciekawe przez kogo), sam odpływ pod miejskim chodnikiem, a dachówki sypią się na
nasz dom z nieremontowanego sąsiedniego domu. Bauamt
mimo naszych zgłoszeń nic z
tym nie robi. Elewacja naszego budynku od str. ulicy jest w
stanie więcej niż dobrym. To z
budynków koło policji sypią się
tynki na chodniki i leje się woda
na przechodniów z pourywanych i dziurawych rynien. Jednak, nie przeszkadza to urzędnikom Bauamtu, bo te budynki
nie należą do nas. Nasz dziedziniec wewnętrzny wygląda tak
jak każdy inny w czasie remon-
stanowi niewymierną wartość i
które w żaden sposób nie chcą
przyjąć obcego obywatelstwa,
mają być przez polskie służby
traktowane, jako niegodne zaufania? Nie wyobrażamy sobie
podobnej do naszych dyplomatów reakcji ich niemieckich odpowiedników, gdyby to obywateli Niemiec spotkały takie szykany w Polsce. Nasi dyplomaci
mają przede wszystkim obowiązek bronić i wspierać wszel-
kimi sposobami obywateli Polski, znajdujących się poza granicami kraju!
Mamy nadzieję, że władze
Niemiec, ze zdarzeń w Görlitz,
wyciągną konsekwencje w stosunku do winnych tego zajścia
i jemu podobnych i zastanowią
się również nad całokształtem
niemiecko-polskich stosunków.
Wymieniając z nazwisk
niemieckich
policjantów,
mieliśmy na uwadze przede
wszystkim to, aby całe odium
antypolskości niemieckiej ad-
tu - jest na nim gruz przygotowany do transportu oraz spakowane w worki stare tapety. Nie
ma tam żadnych zwałów śmieci. Urzędy, nie wyłączając Bauamtu, znają nasz polski adres,
przysyłają na niego pisma i nie
było w nich nigdy mowy o żadnych donosach czy też wylewanych fekaliach.
W naszym domu w Görlitz
przebywamy tylko okazjonalnie, ponieważ jest on remontowany. Nasze dzieci zawsze chodziły i chodzą do polskich szkół,
o czym dobrze wiedziała policja i spisywała nawet dane z ich
szkolnych legitymacji. Konsul
również o tym wie. Wie nawet
o tym, że jedno z nich występowało ze szkolnym zespołem na
koncercie w Görlitz 17 czerwca.
Dobrze wiem, do jakich szkół
dowożę codziennie soje dzieci –
więc nie rozumie skąd bierze się
taka insynuacja Konsula? Czyżby miało to na celu ośmieszenie
mnie czy może chodzi o obronę swojego stołka – ponieważ
zagroziłem, że złożę skargę na
jego postępowanie w MSZ.
Moja rodzina nie posiada
obecnie obywatelstwa niemieckiego, mimo wielokrotnych prób
skłonienia nas do jego przyjęcia i stąd wyzwiska od „polskich
świń”. Żona, w wieku 16 lat, jako
niepełnoletnia osoba, z powodu
tego, iż jej ojciec przyjął obywatelstwo niemieckie, otrzymała automatycznie niemiecki dowód osobisty. Gdy stracił ważność zwróciła go i nie przyjęła nowego, zrzekając się tym
samym ich obywatelstwa. Nasze dzieci takiego obywatelstwa nigdy nie miały. Z Niemcami łączy nas tylko nieruchomość. Jesteśmy wszyscy obywatelami polski zameldowanymi w kraju i to powinno być wiążące dla Konsulatu. W Niemczech nie korzystamy z żad-
nych świadczeń. W jaki sposób
Jugendamt chce dokonać kontroli i czy ma prawo dokonywać
jej w Polsce w stosunku do Polaków. Czy na to pozwala wolna i niepodległa Rzeczpospolita
Polska? Czy dzieciom polskich
właścicieli i przyszłym spadkobiercom nie wolno przyjeżdżać
do ich rodzinnej własności, bo
tam podlegają już niemieckiemu
Jugendamtowi (według Konsula) przed którym Polaków nie
uchroni polski Konsul?
Co do mojej interpretacji niemieckiego prawa meldunkowego, to jestem ciekaw, z czego Ambasada wydumała moje
stanowisko, bo nikt z nas z całą
pewnością nie rozmawiał z nikim na ten temat! Nie przekraczam codziennie granicy, bo
na co dzień nie przebywam w
Niemczech, a prawo niemieckie nie zabrania nam ,jako właścicielom, samodzielnie remontować naszego domu.
Posiadamy świeże pismo
z policji w którym napisano, że
nic do nas nie mają, a za powód
ich interwencji nie podają donosów sąsiada, ani wylewania „fekali”, tak jak ambasada, a jedynie fakt, że przeprowadzono ją
na polecenie Urzędu Miasta,
który stwierdził, że nie wiadomo, gdzie się wymeldowaliśmy
(„UNBEKANT VERZOGEN”).
Dla pełnej jasności, nigdy nie
byliśmy zameldowani pod tym
adresem, a urząd w Görlitz dokładnie zna nasz adres w Polsce, - choćby z ksiąg wieczystych czy rachunków za podatki, które tam są nam przesyłane.
Od kiedy jesteśmy właścicielami
tego domu nikt nigdy nie był w
nim zameldowany!
(imiona i nazwisko oraz adres
do wiadomości Redakcji)
ko zrelacjonowała całe wydarzenie, ale zachowała naszą anonimowość chroniąc nas przed niepotrzebnymi dodatkowymi szykanami w Görlitz, wszystkie zainteresowane tą sprawą media odsyłam do kontaktu z Redakcją Gazety Powiatowej Dolny Śląsk, która dysponuje wszystkimi bieżącymi informacjami o mnie i mojej rodzinie i którą upoważniam do występowania w naszym imieniu w
kontaktach ze wszystkimi mediami.
(Dane osobowe
do wiadomości redakcji)
ministracji, nie padło na tych,
którzy sumiennie i uczciwie
wykonują swoje obowiązki.
Uczciwie musimy przyznać,
iż sami mieliśmy wielokrotnie
do czynienia zarówno z niemieckimi policjantami, celnikami jak i funkcjonariuszami straży granicznej i bardzo
wysoko cenimy ich profesjonalizm, uprzejmość i kulturę
osobistą.
Nasze sąsiedztwo powinno przynosić wzajemne korzyści i może najwyższy już
czas we Wspólnej Europie zacząć uświadamiać niektórych
obywateli Niemiec, że ataki i
szykanowanie Polaków, Czechów i innych narodowości
nie przynosi i nie przyniesie
nikomu żadnych korzyści. Jeśli Unia Europejska ma przetrwać i być wierna swoim ideom założycielskim, to każdy
Europejczyk, w każdym kraju
musi być traktowany i czuć się
jak u siebie w domu.
Zdzisław Szostek
Józef Kudela

Podobne dokumenty