List nr 22

Transkrypt

List nr 22
List nr 22
List nr 22 - Obiecałeś mi, że po śmierci Papieża opowiesz mi
jaka jest Największa Tajemnica?
I przyłożyłem do tego serce swe, abym szukał i doszedł mądrością swoją
wszystkiego, co się dzieje pod niebem. Tę zabawę trudną dał Bóg synom
ludzkim, aby się nią trapili. Kiedy w młodości czytając Biblię natrafiłem w
księdze Koheleta na to miejsce, uderzyło mnie, że właściwie dopiero teraz
wiem po co znalazłem się na ziemi. Wydało mi się, że to jest istotą życia
każdego z nas - odkryć po co tu jesteśmy.
Dzisiaj, (a piszę te słowa już po śmierci ostatniego wiernego papieża, w dniu
święta Królowej Polski), mogę Ci powiedzieć, że wiem po co się tu znalazłem, co naprawdę tu się
dzieje. Ale moja odpowiedź wcale nie musi być Twoją, Ty swoją musisz znaleźć sam.
Żebyś mógł lepiej zrozumieć dlaczego widzę to tak a nie inaczej, przytoczę na początek kilka cytatów.
• Otworzy ona (chodzi o głos siódmej trąby w Apokalipsie) błogosławiony chór świętych Bożych w
doskonałej liczbie na wieki. Ani najmniejsze dziecko, ani najbardziej podeszły w latach starzec nie
będzie mógł być już dołączony do tej liczby. [Valtorta VI,12]
• Aniołowie nie widzieli jeszcze Boga, kiedy zgrzeszyli. Gdyby Go widzieli, nie mogliby Mu nie być
posłuszni. [Bossis 8.2.1938]
• O, kiedy zobaczysz, kiedy będziesz wiedziała, zechcesz wrócić na ziemię, aby dokończyć to, co
zaledwie naszkicowałaś...[Bossis 9.6.1948]
• Niezmierne ilości światów i niezmierzona liczba bytów rozumnych, pojmujących dlaczego otrzymały
istnienie, świadczą o mojej miłości.[Boże Wychowanie 1.12.1982]
• I dano każdemu z nich szatę białą, i powiedziano im, aby jeszcze odpoczęli przez krótki czas, aż
się dopełni liczba współsług i braci ich, którzy mieli podobnie jak oni ponieść śmierć. [Apok. 6.11]
• Przewidziany został także upadek Adama i całego rodzaju ludzkiego z wyjątkiem Królowej, która
tym wyrokiem nie była objęta. [Maria z Agredy r.II ]
• Poznałam też, że taki przeciwko nim zapadł wyrok odwieczny: walka miała trwać dopóty, dopóki
chóry upadłe nie będą przywrócone. A ten czas wydawał się duszy mojej niezmiernie długim, prawie
niemożliwym. Walka miała być na ziemi, zaś tam, u góry, żadnej nie miało być więcej walki, tak On
postanowił. [Katarzyna Emmerich, r. Upadek aniołów]
• Nie będzie jednego Pana dla Izraela, jednego dla katolicyzmu, jednego dla każdej innej religii.
Teraz odsłaniam przed wami wielką prawdę. Pamiętajcie o niej. Przekazujcie ją waszym następcom.
Nie czekajcie ciągle, aż Duch Święty rozjaśni prawdy po latach lub wiekach ciemności. Słuchajcie. [Valtorta IV.136]
Kiedy byłem młody, byłem zły na Szatana, że przez swą głupotę zamknął nam niebo, jednak z latami
coraz częściej zaczęła nachodzić mnie myśl, iż dobry Ojciec powinien dać drugą szansę swemu najwspanialszemu stworzeniu skoro dał ją Adamowi, duszy pospolitej. W uniesieniach modlitewnych czasami
prosiłem za upadłych aniołów, jednak nigdy do końca nie byłem pewien, czy swą modlitwą nie obrażam
Boga prosząc o wybaczenie za tak wielki grzech. Dzięki udzielonej mi łasce coraz lepiej rozumiałem
niewyobrażalnie wielką miłość Ojca i byłem coraz bardziej pewien , że moja modlitwa nie tylko jest prawomocna - ona jest oczekiwana. Bóg chce mieć ze sobą wszystkie swoje dzieci, ale Jego Osoba musi
być kochana i szanowana. I tak zacząłem się zastanawiać jak On to zorganizuje?
Również w młodości, gdy zetknąłem się z filozofią jogi zafascynowała mnie możliwość nieograniczonego rozwoju i możliwość nawiązania bezpośredniego kontaktu z Bogiem dzięki medytacji. Dzisiaj,
gdy wspominam tamte czasy obraz księży, z którymi miałem do czynienia wydaje mi się całkiem
poprawny, ale żaden z nich nie był prawdziwym guru, byli to błyskotliwi animatorzy, medialni aktywiści,
podczas gdy ja szukałem kogoś, kto poprowadzi mnie prosto do Boga. Miałem to szczęście, że traktat
Light on the path, mój podstawowy manual w tamtym czasie, kładł nacisk na rozwój duchowy a nie na
ćwiczenia bądź filozofię. Jednak z czasem zaczął do mnie docierać sens idei reinkarnacji i pojawiło się
pierwsze poważne pytanie: dlaczego Jezus nie wspomniał o wędrówce dusz, dlaczego Kościół twierdzi,
że nie ma reinkarnacji?
Pierwsze porażki w medytacji (przerażające wizje) ostudziły mój zapał do jogi, ale problem nie znikł
a jedynie zmienił oblicze. Teraz moim wielkim pytaniem stało się: czy istnieje życie na innych planetach
i czy kosmici wierzą w Boga? Gdy z czasem okazało się, że nie tylko wierzą ale jeszcze są bardziej
uduchowieni od nas, wróciło stare pytanie, dokąd to wszystko zmierza? Kto ma rację? Czyja wersja jest
prawdziwa? Gdy pod koniec lat osiemdziesiątych udało mi się kupić książkę Swedenborga, o którym
słyszałem od dawna, obraz jeszcze się skomplikował. Ten wizjoner, który przez całe lata bywał w niebie
zostawił ponad dwadzieścia tomów opisów "tamtego świata", jednak były one niepokojące. Bóg Swedenborga był właściwie jednoosobowy a granica między piekłem i niebem była w miarę płynna - piekielnicy mogli na chwilę pojawiać się w niebie i na odwrót. I ani słowa o reinkarnacji.
Spokój odnalazłem dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy trafiłem na ON i ja Gabrieli
Bossis i Poemat Boga-Człowieka Marii Valtorty - nareszcie Bóg sam przemówł do mnie. Jezus nie pozostawił najmniejszej wątpliwości: reinkarnacja jako wędrówka Dusz nie istnieje, owszem, jest to inny
sposób nauki, gdyż Dusza na ziemi czasami bardzo mało zdąży się nauczyć (ach ta aborcja). To, że
sytuacja wyjaśniła się nie ułatwiło poszukiwań ale rzuciło nowe światło na naszą ludzką kondycję.
Trafiłem na genialną książkę Odwrotna strona zwierciadła, w której Konrad Lorenz wykorzystując systemowe podejście do rozwiązania problemu wprowadził mnie w ewolucyjną teorię poznania. Chociaż
Lorenz traktował człowieka jako gatunek i chociaż pojęcie ducha było u niego pochodną kultury odzwierzęcej, to pokazał na czym polega grzech śmiertelny naszej teologii, która wiedzy nie potrafiąc
połączyć z wiarą sprawia, że Biblia staje się hamulcem rozwoju a nie wsparciem. Zrozumiałem również
jak ważne jest nie mieć uprzedzeń, a to oznaczało systemowe podejście do życia a nie doktrynalne.
Szukajcie a znajdziecie, mówił Jezus. Kto chce znaleźć, powinien przestać szukać, mówił Krishnamurti
i nagle zrozumiałem, że obydwaj mówią prawdę, ja po prostu dotychczas szukałem nie tam gdzie
powinienem.
W tak zwanym międzyczasie natrafiłem na książki o wychodzeniu poza ciało i inne, relacjonujące
rozmowy z kosmitami. Zaczęły się żmudne porównania opowieści, zestawiania szczegółów, w końcu
penetracja internetu. Kiedy obraz wyklarował się koniecznie chciałem innym o tym opowiedzieć chciałem usłyszeć swój głos, chciałem znaleźć ten ostatni kawałek układanki... ale nikt nie chciał słuchać,
byłem podejrzanym facetem mieszającym religię z kosmitami. Czyż może istnieć bardziej żałosna
mieszanka? I wtedy, pod koniec 2003 roku dowiedziałem się, że firma Applied Digital Solutions weszła
na rynek ze swoim VeriChip'em, z wszczepem, który jest apokaliptycznym znamieniem Bestii. Zrozumiałem, że muszę coś zrobić i zabrałem się do pracy nad tą witryną, a w trakcie działań przyszło zrozumienie.
Gdy czytałem Valtortę uderzyło mnie, że Bóg ma zaplanowaną bardzo konkretną liczbę zbawionych
(Ani najmniejsze dziecko, ani najbardziej podeszły w latach starzec nie będzie mógł być już dołączony
do tej liczby...). Nie dawało mi to spokoju - dlaczego? Jeżeli przypomnimy sobie, że jesteśmy powołani
do tego, by zająć miejsce upadłych aniołów, to można sądzić, że liczba zbawionych to liczba poprzednio upadłych. Czytałem książkę Bonawentury Meyera Ostrzeżenie z zaświatów, która jest zbiorem
relacji spisanych w trakcie egzorcyzmowania kilku opętanych, gdzie duchy nieczyste zanim opuszczą
swą ofiarę zostają (po zaklęciu na wszystkie świętości) zmuszone do odpowiedzi na kilka pytań
związanych z kondycją duchów potępionych. Uderzającą cechą tych wypowiedzi jest pretnsja do siebie
samych na głupotę, i żal za utraconym szczęściem. Każdy z tych duchów najbardziej cierpi z powodu
braku nadziei na zmianę stanu rzeczy. A może dla tych głęboko żałujących duchów nie wszystko jest
stracone?
Według informacji uzyskanych od kosmitów sferę materialną tworzy cała generacja kosmosów i
przestrzeni równoległych, które mogą przejawiać się jedynie w czterech gęstościach, powyżej czwartej
gęstości nie istnieje materia i tym samym śmierć. W gęstościach od piątej do siódmej duch do działania
wykorzystuje najróżniejsze formy energii, którymi manipuluje za pomocą swej woli. Czwarta gęstość
jest tą graniczną w której można być albo bardzo dobrym albo bardzo złym. Dusza decydująca się na
inkarnację musi zgodzić się na to, że żyjąc w ciele zapomni skąd przybyła, kim jest i dokąd zmierza, że
jej jedynym kompasem będzie to co skrywa głębia jej serca, reszta to będzie walka o życie i byt. Inkarnacja, to jedyna możliwość zdobycia wiedzy, to szansa na rozwój. Po opuszczeniu czwartej gęstości
dusza, a właściwie już duch, jest spolaryzowany, jest "dobry", choć jeszcze nie tak mądry jak jego
bardziej rozwinięci bracia.
Zastanawiałem się wielokroć co to znaczy, że Szatan jest panem tego świata a pytanie to nabrało
jeszcze bardziej złowieszczego wydźwięku, gdy dowiedziałem się co z nami robią cywilizacje gadzie.
Strefa wolnej woli to miejsce, gdzie i dobrzy i źli mogą działać bez ograniczeń, a byty wyższe pilnują jedynie by tych złych nie było za dużo. Ale gdy rozglądam się wokoło zastanawiam się co to znaczy za
dużo? Ile cierpienia mogą nam zadać źli? Czy jedyną miarą naszego ekstremum jest życie Jezusa?
Czy rzeczywiście aż tyle im wolno? I co to znaczy, że jedyna droga ucieczki z tego padołu wiedzie
przez Golgotę? I gdy zmagałem się z tymi pytaniami w sercu narodziło się jeszcze jedno: a czy chciałbyś wrócić do nieba?
Boże, co to znaczy wrócić? Czy ja jestem jednym z...???
To największa Boża tajemnica. Obiecał nam, że w czasach ostatnich będzie odsłonięte przed nami
wszystko. Teraz, gdy nie mamy już prawdziwego przewodnika jedynym światłem stają się słowa
samego Jezusa, ale odczytywać je trzeba w sercu. Przyszedł czas na ostateczny bój, ale dla nas, aniołów-zdrajców, którym dano drugą szansę zostaje tylko jedno - walka na śmierć i życie o prawo do
powrotu, innej szansy nie będzie. A jaka to walka pokazał nam nasz Ojciec - posłuszeństwo aż do
śmierci choćby i krzyżowej. I modlitwa za katów...
Koniec czasów to nie koniec świata. Teraz dopiero zacznie się najciekawsze: wojna z wojskami Antychrysta, wielkie oczyszczenie a potem przemiana świata i paruzja czyli powtórne przyjście Jezusa na
ziemię. A potem "tysiąc lat" czyli przygotowanie do ostatecznej rozprawy z tymi, którzy w zaślepieniu
wybrali pychę, pogardę dla Ojca i nienawiść. Ale mamy wystarczająco dużo czasu by się do tego dobrze przygotować.