Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Transkrypt
Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Pierwszy stopień do piekła - Rozdział III, IV Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl Autor: Lola Tu macie jeszcze poprawiony I i II rozdział ;) Rozdział I Był mglisty, jesienny poranek. Promienie Słońca wpadały przez okno do małego pokoju Kornelii, na poddaszu. Dziewczyna leniwie podniosła powieki. Dziś jest ten dzień. Rodzice wracają. Ta myśl wprawiła ją w doskonały humor. Wstała i skierowała się w stronę pokoju swojej siostry Moniki. - Wstawaj śpioszku! - Krzyknęła Kornelia z uśmiechem na twarzy. - Jeszcze pięć minut - powiedziała tamta i przekręciła się na łóżku. Dwadzieścia minut później dziewczyny jadły tosty z masłem orzechowym. To był ich ulubiony przysmak. Od dziecka tata dawał im takie kanapki i tak już zostało. Jak zwykle, śniadanie nie mogło się obyć bez małych sprzeczek. - Mmm... ale pycha - powiedziała Monika, a po krótkiej chwili dodała - nie rozumiem jak ty możesz do tych kanapek pić mleko! Monika Sewelyn była bardzo pogodną osóbką, czego nie można było powiedzieć o jej siostrze. Kornelii w głowie było tylko być dorosłą, poważną i odpowiedzialną, lecz przy Monice stawała się nie do poznania. Była opiekuńcza, troskliwa, ale i stanowcza. Bardzo kochała swoją siostrę i nie chciała stracić jej zaufania. Siostry Sewelyn były wysokimi szatynkami. Obie miały piwne oczy i różowe rumieńce. Prawie jak bliźniaczki, ale różniły się wiekiem. Monika była młodsza. Miała dwanaście lat, a jej starsza siostra Kornelia, piętnaście. Bardzo kochały zwierzęta, ale nigdy nie miały żadnego stworzonka, któremu mogły poświęcić całą swoją uwagę. Monika była prawdziwym geniuszem i bardzo lubiła czytać i poznawać świat oczami encyklopedii. Natomiast Kornelia nie mogła obyć się bez codziennego treningu siatkówki. Jej półki uginały się pod ciężarem pucharów, medali i dyplomów. Obie były bardzo utalentowane. - Jestem tak samo zdziwiona jak ty do swoich kanapek możesz pić sok pomarańczowy lub herbatę. - odgryzła się Kornelia. - Lepiej kończ już to śniadanie i idź na górę ubrać coś eleganckiego, bo już zdążyłam zamówić taksówkę, która będzie tu za dziesięć minut. Chyba nie chcesz żeby rodzice na nas czekali? - Dobra już idę, ale podejrzewam, że są tak zmęczeni tym lotem z Ameryki, że nie zamienią z nami ani słowa. A po za tym są tak wyczerpani tą pracą na delegacji, że od razu zasną jak małe dzieci i do tego jeszcze ta zmiana czasu. Strona: 1/6 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - No idź, nie marudź - odparła Kornelia trochę znudzona gadaniną siostry. Równo o ósmej taksówka podjechała pod bramę apartamentu państwa Sewelynów. Piętnastolatka już miała krzyczeć do siostry czemu tak długo gramoli się z ubieraniem, ale zatrzymał ją dzwoniący telefon. Dziewczyna podniosła słuchawkę, ale usłyszała tylko sygnał. Nie przejeła się tym za bardzo. Miała o wiele ważniejsze sprawy na głowie. - No idziesz czy nie? - krzyknęła Kornelia w stronę pokoju siostry. - Idę – powiedziała Monika i po chwili wyszła z pokoju. - No i jak? Wystarczająco elegancko? - Zapytała. Miała na sobie plisowaną spódniczkę i jasno – zieloną koszulę. - Może być – burknęła Kornelia. Ona zdecydowała założyć niebieską sukienkę i biały żakiet. Obie wyglądały olśniewająco. - Chodźmy już, bo taksówka czeka – odrzekła i ruszyła w stronę wyjścia. Gdy siostry wsiadały do pojazdu Monika pytała o tajemniczy telefon, ale Kornelia skłamała, że była to tylko pomyłka. Monika uwierzyła w każde jej słowo i jakby nigdy nic zaczęła z nią rozmawiać o jednej ze swoich olimpiad naukowych. I tak, na pogawędce, upłynął im czas. - W końcu na lotnisku! - Powiedziała szczęśliwa Monika. - Kręgosłup mnie boli od siedzenia w tych niewygodnych taksówkach. I do tego przejazd kosztował mnie fortunę! - Narzekała Kornelia, nie zauważając zbliżającej się do nich kobiety. - Dzień dobry. Jestem z pomocy lotniskowej. Czy w czymś pomóc? Przenieść bagaże lub odnaleźć terminal? - Nie, dziękujemy. My przyjechałyśmy tylko po rodziców. Mają dziś przylecieć z Ameryki. - Rozumiem. Pamiętają panie numer lotu? - zapytała kobieta. Była bardzo uprzejma. Jej twarz bez zdobił uśmiech. Musi być miła, bo inaczej straciłaby pracę, pomyślała Kornelia. - Niestety nie – odrzekła Monika szturchając siostrę i wyrwając ją ze stanu głębokich przemyśleń. - Bardzo pomogła by nam informacja o sali gdzie czekają bliscy na przylatujących z Ameryki. Chyba jest coś takiego? - Och, tak! Oczywiście nie pomyślałam o tym. Proszę za mną – powiedziała i ruszyła w kierunku schodów. Zaprowadziła je na drugie piętro. Mieściła się tam duża sala zapełniona po brzegi ludźmi. - To tutaj - oznajmiła. - Jakbyście czegoś potrzebowały to zapraszam do biura obsługi klienta, pierwsze piętro po prawej stronie. - Bardzo dziękujemy za pomoc. Do wiedzenia – rzuciła Kornelia do odchodzącej kobiety z pomocy lotniskowej. - No, to teraz pozostało nam tylko czekać – powiedziała do swojej siostry i w tym samym momencie do sali zaczęli się schodzić ludzie, a w głośnikach słychać było komunikat: „Lot numer 15 z Ameryki wylądował na lotnisku, powtarzam lot numer 15 z Ameryki wylądował na lotnisku”. - Żebyśmy tylko wiedziały jaki numer lotu mieli nasi rodzice – westchnęła. - Przynajmniej będzie gdzie usiąść jak ci wszyscy bliscy się stąd wyniosą – powiedziała starając się dostrzegać pozytywne aspekty sytuacji. - A skąd wiesz, że nasi rodzice nie lecieli akurat tym samolotem? - Zapytała Monika. Bezustannie, z nadzieją, wpatrywała się w stronę przybywających osób i starała się dostrzeć znajomą twarz. - Bo gdyby przylecieli to już bu tu byli – oznajmiła Kornelia i miała rację. Dziewczyny musiały jeszcze poczekać. W tym czasie zajęły wygodne miejsca i zaczęły oglądać ogromną salę. Jedna ściana pomieszczenia była ze szkła. Można było oglądać przylatujące i odlatujące samoloty. Jednak obie były tak podekscytowane przyjazdem rodziców, że nie były zainteresowane patrzeniem na latające maszyny. Na przylot mamy i taty czekały długo, bo aż godzinę. W między czasie Monika powiedziała do Kornelii z wyrzutem: - Mogłam pospać jeszcze te pięć minut! - Oj, mgłaś, mogłaś, nawet dziesięć, ale popatrz na to z innej strony. Jakbyś spała to nie miałabyś tyle radości z czekania na ten moment kiedy ujrzysz mamę i tatę. W końcu nie Strona: 2/6 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl widziałyśmy ich przeszło od połowy wakacji. W sumie mi już znudziły się te gry planszowe, w które musiałyśmy grać z naszą gosposią. Prawie zawsze wygrywałam. Zresztą ona też była całkiem niezła, ale... - nie dokończyła przez piskliwy wrzask jej siostry. - Aaaaa! Rodzice! Popatrz, popatrz! - Wrzeszczała rozradowana Monika. Do sali zaczęły spływać tłumy ludzi, a w głośnikach zomu rozlegał się znajomy komunikat. - Cicho! - Krzyknęła rozzłoszczona Kornelia wybrykami swojej siostry. Monika, by pewnie odgryzła się swojej niej gdyby mama nie wzięła jej w swoje ramiona. - O jejku, jak wy urosłyście - powiedział ze zdziwieniem pan Sewelyn uginając się pod ciężarem swojej walizki. - Nigdy nie widziałem żeby moje córeczki były bardziej szczęśliwe niż w tym momencie. Prawda kochanie? - O tak - krótka odpowiedź padła z ust mamy. - Teraz tylko marzę o tym, aby jak najszybciej dostać się do mojego wymarzonego domu. - Taksówka już czeka - powiedziały chórem Monika i Kornelia. - Widzę, że pomyślałyście o wszystkim. Bardzo się cieszę, a więc chodźmy do taksówki odparła bardzo uradowana tym faktem pani Sewelyn. Gdy byli już w drodze Kornelii bez przerwy wibrował telefon. Za każdym razem gdy go odbierała słychać było tylko sygnał. Zaniepokojona dziewczyna sprawdzała numery za każdym razem. Wszystkie połączenia wykonano z jednego telefonu. Numeru nie mogła poznać, bo był zastrzeżony. Postanowiła nic nie mówić rodzicom aby nie psuć im nastroju. Pomyślała sobie, że jest już na tyle dorosła, aby takie sprawy rozwiązywać samodzielnie. Następnego dnia dostała tajemniczego smsa. Od razu pobiegła sprawdzić czy, Monika jest w pokoju, lecz nikogo nie została. Rozdział II W okolicy domu rodziny Sewelynów rozciągał się park. Wysokie sosny i dęby można było zobaczyć z okna na poddaszu, lecz przez poranną mgłę były prawie niezauważalne. Rodzice jeszcze spali, gdy Kornelia z niepokojem w oczach siedziała przy kuchennym stole. Rozmyślała o wiadomości, którą wczoraj dostała. "Przyjdź do parku o 8.00, a znajdziesz to czego szukasz". Bała się, że porwali Monikę, że coś jej zrobili. Koniecznie chciała zadzwonić na policję, ale nie miała pewnych informacji. Może ktoś robi sobie z niej tylko głupie żarty, a jej siostra po prostu wyszła na spacer, ale co jeśli nie... Była 7.49, kiedy Kornelia postanowiła wyjść z domu. Szła wolno. Bezustannie oglądała się za siebie, aby mieć pewność, że nikt jej nie śledzi. Mijała ludzi. Każda osoba była podejrzana, każda coś ukrywała. Myślała o całej sytuacji. Może jest przewrażliwiona. Monika mogła być w każdym innym pomieszczeniu, przecież dom jest taki duży. Dochodziła już do bram miejskiego parku, lecz zbladła, gdy usłyszała dźwięk przychodzącego smsa. "Zmiana planów. Idź w stronę zamku na wzgórzu". Strach – jedyne uczucie, której jej teraz towarzyszyło. Przeszła parę kroków, ale ze zdenerwowania stanęła jak wryta. Musiała chwilę odsapnąć. I znowu to samo. Wibracja. Spojrzała na ekran komórki. "Nie zatrzymuj się" - brzmiała kolejna wiadomość. Kornelia bez chwili zastanowienia nad swoim postępowaniem zaczęła biec. Czuła na sobie czyjś wzrok. Nie oglądała się za siebie. Miała pewność, że ktoś ją śledzi. Myślała co zrobi jak będzie na miejscu. Nie mogła teraz stchórzyć, Monika jej potrzebowała. Myślała, że jej siostra siedzi teraz sama w zamku z obcymi ludźmi. Bała się, że zrobią jej krzywdę. Gdy tylko dotarła na miejsce dostała kolejnego smsa. "Już po was". Teraz już prawie płakała, lecz nie miała na to czasu, bo zadzwonił jej telefon. Nie chciała patrzeć na wyświetlacz, bo była pewna kto dzwoni, lecz gdy ujrzała słowo "mama" odebrała bez chwili zastanowienia. Strona: 3/6 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - Halo? - Cześć kochanie. Gdzie jesteś? - Wybrałam się na spacer. Nie chciałam was budzić, bo byliście tak zmęczeni. A czemu pytasz? - Zapytała Kornelia. - Córeczko bardzo cię proszę, powiedz mi gdzie jesteś. - odparła mama. W jej głosie dało się wyczuć zdenerwowanie. - Na wschód od głównej alei miasta. - Dobrze, tata już po ciebie jedzie. Znajdź jakieś bezpieczne miejsce i nie ruszaj się stamtąd. - Jestem w bezpiecznym miejscu! - wrzasnęła Kornelia wkurzona tą całą sytuacją. Przecież tu liczyła się każdą sekunda, a ona w chwili gdy siostra jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie, ucina sobie pogawędkę z mamą, o tym czy przypadkiem się nie zgubiła, lub nie wzięła cukierka od obcego. - Może mi w końcu powiesz co się stało!? - Krzyknęła dziewczyna starając się uspokoić. - Dziś w nocy zniknęła Monika - w telefonie zapadła cisza. Kornelia nie mogła wypowiedzieć słowa, lecz nie dlatego, że dowiedziała się pewnej informacji o zaginięciu siostry, tylko dlatego, że już mama o tym wie, a prócz mamy pewnie już cała policja. - Kwadrans temu zadzwonili z komisariatu. Znaleźli ją, ale jest w ciężkim stanie. Tata siedzi przy niej. Monika dzielnie walczy o życie. - W słuchawce rozległ się szloch. Kornelia z jednej strony była szczęśliwa, lecz wiadomość o stanie siostry spowodowała, że przysięgła sobie, że nie zostawi tak tej sprawy. - Mamo, myślę, że powinniście być teraz przy niej. Ona was potrzebuje, a ja mogę wrócić autobusem. - Bezwzględnie zabraniam ruszać ci się z tamtego miejsca. Nie potrzebujemy jeszcze większych problemów - odpowiedziała i już miała zakończyć rozmowę kiedy Kornelia usłyszała słowa, prawdopodobnie lekarza. "Przykro mi, ale..." dziewczyna nie dowiedziała się co miał na myśli doktor, bo mama dokończyła. - Za godzinę mam cię widzieć w szpitalu, ul. Mickiewicza 59. Uważaj na siebie - zakończyła rozmowę. Kornelia bez wahania pobiegła w stronę zamku długą, wąską ścieżką. Musiała się dowiedzieć kto zrobił krzywdę jej siostrze. Podeszła do spróchniałych drzwi. Była w trakcie wpisywania numeru na policję, gdy weszła do środka. To co zobaczyła można by nazwać koszmarnym snem, albo horrorem. Rozdział III Kornelia ocknęła się na podłodze. Bardzo bolała ją głową. Dotknęła tylnej części skroni. Wyczuła sporego guza. Lecz w ogóle się tym nie przejęła, gdy ujrzała krew na swoich spodniach i bluzie. Potem o mało nie zemdlała, kiedy zobaczyła, że leży w czerwonej kałuży. Nie wiedziała gdzie się znajduje. Pamiętała tylko, że weszła do zamku przez ogromne wrota. Później jej film się urywa. Przerażona dziewczyna wstała z miejsca. Znajdowała się w dużym pokoju. Wielkie firany zasłaniały okna tak szczelnie, że w pomieszczeniu panowała mrok. Jednak w ciemności Kornelia spostrzegła krzesło. Na jego oparciu, podobnie jak na nogach, przewiązany był sznurek. Wokół stołka leżały satynowe kosmyki włosów. - O Boże - szepnęła Kornelia sama do siebie. Domyśliła się co miało miejsce w tym pokoju. Uspokoiła się nieco, gdy zaczęła sobie wmawiać, że przecież jest ciemno, i że te włosy to tłumany kurzu. Z nadzieją postanowiła odsłonić zasłony. Była pewna, że zobaczy znajomą dzielnicę. W końcu osoba, która ją ogłuszyła nie wyniosła ją na koniec świata. Śmiałym krokiem podeszła do okien. - Nie rób tego - powiedział męski głos. Dziewczyna skamieniała. Nie wiedziała co zrobić. Czy krzyczeć, płakać, uciekać. Czuła na swoich plecach czyjś wzrok. Chciała się odwrócić, ale zastygła w ruchu. - Nie odwracaj się. Strona: 4/6 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - Przecież jest ciemno, i tak cię nie zobaczę - powiedziała powstrzymuje łzy. Była przerażona. - Nie skupiajmy się na mnie, lecz na tobie Kornelio - odpowiedział mężczyzna. Dziewczyna upadła na ziemię. Skąd znał jej imię? Nie miała już siły. Strumienie łez spływały jej po policzkach. - Nie męcz mnie tylko od razu zabij. - Och! Skąd ten pomysł? Przecież ja chcę ci tylko pomóc. Nic więcej. Jeżeli będziesz posłuszna nic się nie stanie tobie, ani twojej kochanej rodzinie, lecz gdy będziesz stawiać opór będę zmuszony zabijać po kolei członków twojej rodziny, a na końcu zabiję ciebie odrzekł śmiejąc się szyderczo. - Jak śmiesz! - Kornelia nabrała odwagi. Wstała i ruszyła w stronę wyjścia. Była przestraszona tak bardzo, że gdy przechodziła obok mężczyzny, po całym ciele przeszedł ją dreszcz. Szybko podeszła do wyjścia i bez zastanowienia nacisnęła klamkę. Spełniło się jej najgorsze przeczucie. Drzwi były zamknięte. - Mam propozycję - zaczął mężczyzna, a Kornelia usłyszała za sobą jego kroki. - zacznijmy naszą znajomość jeszcze raz. Jestem Andre. - Dziewczyna czuła na szyi jego oddech. Mężczyzna zaczął odgarniać jej kosmyki włosów z twarzy. - Pamiętaj tylko bądź posłuszna powiedział zamknął oczy i wtulił się w szyję Kornelii. Dziewczyna odchodziła od zmysłów, kiedy poczuła silny ból w prawej skroni. Jedyna chwila, którą zapamiętała przed utratą przytomności, przeraziła ją jeszcze bardziej, niż wcześniejsze wydarzenia. Jej bezwładne ciało spoczęło w ramionach mężczyzny. Rozdział IV Gdy Kornelia otworzyła oczy, leżała na łóżku, lecz ku jej zdziwieniu nie znajdowała się w jednej z komnat. Pomieszczenie umieszczone było na poddaszu. W pokoju znajdował się mały, drewniany stolik z dwoma krzesłami, obszerna szafa oraz duży fortepian. Dziewczyna z trudem przypominała sobie wydarzenia z wczorajszego dnia. Nadal okropnie bolała ją głowa. Postanowiła wstać z łóżka i podejść do okna, ale w tej samej chwili do pokoju wszedł Andre. Chłopak był wysokim osiemnastolatkiem. Miał ciemne, krótko ostrzyżone włosy i równie ciemne oczy. Posiadał długi ciemny płaszcz z kapturem. Jak Kornelia zdążyła zauważyć, wcale nie był taki twardy i bezwzględny. Nie mogła sobie wyobrazić jak mógł coś takiego zrobić jej siostrze. A jednak w myślach już planowała ucieczkę. - Strasznie długo spałaś - powiedział Andre z szyderczym uśmieszkiem. W rękach trzymał tace. Dziewczyna dopiero teraz uświadomiła sobie, że burczy jej w brzuchu. Postanowiła zachować swoje resztki honoru i nie zdradzać wilczego apetytu. - Masz, zjedz coś. - Możesz mi coś wyjaśnić? - A co konkretnie? - No nie wiem. Zacznijmy od jakiś podstawowych rzeczy. Może co się działo ze mną przez ostatnią dobę? Gdzie jestem? Czego od nas chcecie? Dlaczego mnie porwałeś? - Andre wepchnął kubek z herbatą w dłonie Kornelii. - Czemu mój napój jest zimny? - Dziewczyna już się nie bała. Porywacz robił z nią to co chciał. Nie miała nic do stracenia. Najwyżej oberwałaby kulkę w łeb. - Herbata jest zimna, bo nie wiedziałem, że okażesz się takim śpiochem. Na resztę pytań nie mogę odpowiedzieć. - odrzekł. - No pij, bo zaraz będzie lodowata. - Porwałeś mnie, wywiozłeś w nieznane miejsce, nie znam cię i mam wypić napój bez Strona: 5/6 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl żadnych obaw? - Andre kiwa głową. - Idiota! - Dziewczyna bez namysłu rzuciła kubkiem w stronę chłopaka, szybko wstała i udałam się w kierunku drzwi. Za sobą usłyszała jęki. Z trudem powstrzymywała się od zerknięcia w tamtym kierunku, ale ciekawość przewyższyła zdrowy rozsądek. To co zobaczyła tylko roznieciło płomyk wściekłości. Roześmiany, mokry chłopak siedział na łóżku. Kornelia dostała szału i wybiegła na korytarz. Odnalazła schody i pobiegła na parter. Wyszła na zewnątrz. Nigdy by nie pomyślała że tak łatwo pójdzie jej ucieczka. Nagle dostrzegła w odległości kilkudziesięciu metrów wielkiego, potężnego wilka. Wokół wielkiego domu rozciągał się las. Po południowej stronie domu znajdowała się obszerna polana, otoczona drzewami. Willa była na kompletnym odludziu. W pobliżu nie było oznak życia. Jedyną drogą ucieczki był powrót do mieszkania. Jednak dziewczyna postanowiła zachować resztki swojej dumy i ruszyła w głąb lasu. Przy odrobinie szczęścia znalazła brukowaną ścieżkę i biegła ile sił w nogach. Miała nadzieję, że znajdzie choć cień cywilizacji. Wilk zbliżał się z każdą chwilą. W końcu Kornelia postanowiła się poddać i zmierzyć z niebezpieczeństwem. Zwierzę było kilkanaście metrów od niej, kiedy znikąd zjawił się Andre. Mocno odepchnął dziewczynę, która uderzyła plecami o pień drzewa. Sam zajął się wilkiem. Z tylnej części płaszcza wyciągnął rewolwer i wycelował pomiędzy ślepia bestii. Na wpół przytomna Kornelia zwijała się z bólu, lecz z uwagą przyglądała się sytuacji. No pięknie teraz będę wdzięczna najgorszemu człowiekowi jakiego poznałam w życiu, pomyślała. Następne chwilę pamięta jak przez mgłę. Gdy w pełni odzyskała przytomność dalej leżała na ziemi, a jej plecy okropnie bolały. Andre klęczał obok niej i wydawał się już zniecierpliwiony. - Co ty mi zrobiłeś?! - Powiedziała dziewczyna ze łzami w oczach. Ból był przeszywający i nasilał się z każdą chwilą. - Zwykłe dziękuję w zupełności by wystarczyło - odparł. - Zabierz mnie stąd! - Jak sobie życzysz. Chodź - powiedział, wskazując dom, w którym wcześniej przebywali. - Nie jestem w stanie się ruszyć - załkana Kornelia była zdruzgotana. - Przez ciebie! - Ach - westchnął cicho. Podszedł do ledwie żywej ofiary i delikatnie wsunął ręce pod jej ciało. Jego silne ramiona otulały ciało dziewczyny. Czuła na swojej twarzy ciepły oddech. On torturował moją siostrę, ale uratował mi życie, rozmyślała. Andre delikatnie położył jej ciało łóżku i wyszedł. Kornelia nie mogła uwierzyć, że to się naprawdę dzieje. Chciała wrócić do domu i o wszystkim zapomnieć. Wspominała rodzinę. Tak bardzo tęskniła za Moniką. Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. W tym momencie do pokoju wszedł sprawca jej wszystkich problemów. - No, koniec twych męczarni. Ściągaj bluzkę - Dziewczyna skamieniała. Strona: 6/6 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl