Jan Ogrodnik - przyjaciel ludzi i przyrody

Transkrypt

Jan Ogrodnik - przyjaciel ludzi i przyrody
Gazeta 49, 5 - 11 grudnia 2014
strona 6
www.gazetagazeta.com
POŻEGNANIE
Jan Ogrodnik - przyjaciel ludzi i przyrody
6 października jak piorun z
jasnego nieba nadeszła od Jana
Ogrodnika wiadomość, że
musi wstrzymać pisanie cotygodniowych artykułów, bo ma
raka trzustki: "Z wielką przykrością muszę powiadomić, że
ze względu na moje zdrowie
muszę zawiesić publikowanie
moich ogrodniczych artykułów(i zająć się leczeniem. Zdiagnozowano u mnie raka trzustki. Lekarze w Toronto nie dają
mi żadnych szans. Jadę do Kliniki Gersona w Kalifornii, która poprzez bardzo ścisłą dietę
leczy różne raki. Tam przez
dwa tygodnie będą mnie uczyć
tej diety. Zmobilizował mnie
do tego nasz rodak mieszkający w Toronto, któremu udało
się pokonać właśnie takiego
raka. Jadę, aby potem pod sam
koniec nie mieć złudzeń, że
gdybym pojechał, to może byłoby inaczej."
I na koniec: "Zawsze mi się
z Wami dobrze współdziałało".
Nie sposób było w to uwierzyć. Dosłownie dzień wcześniej na takiego samego strasznego raka umarła polska ak-
torka Anna Przybylska. Media
pełne były informacji o tym podstępnym i strasznym raku. Jego
moc rażenia była przerażająca.
Na nasz list odpisał jeszcze:
"Odnośnie raków. Bywają wredne i mniej wredne. Miałem raka
prostaty przed 9-cioma laty i go
pokonałem. W tym raku przy
wczesnym rozpoznaniu praktycznie można wyleczyć około
95% przypadków. Rozwija się
przy tym bardzo wolno i są już
mało zawodne markery pokazujące jego pojawienie się. Co do
raka trzustki z reguły wykrywa
się go za późno(i wyleczyć można zaledwie(mówiąc optymistyczne w 5-10% przypadków. W ostatnich dniach zrobiło się o tym raku
bardzo głośno z powodu śmierci
aktorki Przybylskiej. Muszę walczyć, bo jedynie nadzieja mi pozostała."
Ustaliliśmy, że czytelnikom
mamy nie mówić o chorobie ich
ulubionego autora. Tak sobie
życzył. Chciał, aby publikować
dawne artykuły z archiwum. My
też tak chcieliśmy, mając nadzieję, że wróci do nas i zacznie
znowu pisać…
18 listopada "lajkował" na Fa-
cebooku moje zdjęcie z wnuczką
z Bostonu. Napisałam natychmiast pytając o zdrowie. Odpisał,
że jest w szpitalu Princess Margaret. Na pytanie czy jest lepiej,
jak się czuje, napisał "Niestety,
nie jest dobrze". Było późno, po
22.00 i kiedy napisał, że musi iść
spać, nie wiedziałam co napisać
komuś śmiertelnie choremu na
raka. Napisałam, żeby spał spokojnie.
Po moim powrocie z Bostonu
pomyśleliśmy, że koniecznie
chcemy go odwiedzić w szpitalu,
ale nie wiedząc, czy zechce widzieć kogoś będąc w złej formie,
29 listopada napisałam z pytaniem, czy można, czy chciałby
nas zobaczyć. Nie wiedziałam,
że już wtedy Go nie było w tym
szpitalu… zasnął na zawsze. Oby
spokojnie, jak życzyłam mu wtedy w Bostonu, zaledwie kilka dni
wcześniej…
Na pewno zasnął dużo za
wcześnie. 62 lata, wielki talent,
ogromna pasja i miłość - do roślin, do natury i do ludzi - doradzał im, z radością pokazywał
sukcesy swoich czytelników, opowiadał o spotkaniach z wielbicielami ogrodnictwa. Kiedy przenieśliśmy się na wieś, odwiedził nas
i pokazywał nam, co zrobić z drzewami, krzewami. Patrzył na nie z
taką troską i czułością… I wiedział o każdej wszystko.
Przemysław Jan Dąbrowski,
bo tak naprawdę nazywał się
"Wasz Ogrodnik Jan", jak się podpisywał, urodził się w Bydgoszczy. W 1978 ukończył SGGW, a
w 1981 roku - Podyplomowe Studium Dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim.
Na naszej stronie internetowej sam o sobie napisał: Przemysław Jan Dąbrowski - architekt
krajobrazu, dziennikarz zajmujący się tematyką ogrodniczą
znany w Toronto jako Jan Ogrodnik. Od dwudziestu lat na lamach
prasy, jak również w radio oraz w
telewizji radzi jak uprawiać przydomowe ogrody. Projektuje zielen wokol domow i instytucji publicznych, a takze udziela konsultacji ogrodniczych. Od kilku
lat współpracuje jako Agent d/s
handlu nieruchomościami z torontońską firmą GoWest Realty
Ltd Brokerage. Oferuje bezpłatny projekt ogrodu przy zakupie
lub sprzedaży domu.
Nasi czytelnicy "Gazety" drukowanej w Kanadzie i internetowej na całym świecie uwielbiali
jego artykuły i porady.
Bardzo nam będzie brak Jego
i Jego ogrodniczej wiedzy. Żegna-
my Go z głębokim smutkiem,
dziękując Mu za przyjaźń i prawie ćwierćwiecze współpracy.
Jesteśmy pewni, że w niebie będzie hodował najpiękniejsze boskie kwiaty ku radości
wszystkich, którzy tam Go powitali.
Do zobaczenia...
Małgorzata P. Bonikowska