Myślenicka fatamorgana, czyli jak pozbyć się związków zawodowych
Transkrypt
Myślenicka fatamorgana, czyli jak pozbyć się związków zawodowych
Myślenicka fatamorgana, czyli jak pozbyć się związków zawodowych Firma Trend Fashion z Myślenic zasłynęła w połowie minionego roku tym, że płaciła szwaczkom tak mało, że dla poparcia protestujących pracownic manifestowali też związkowcy z nowohuckiej huty ArcelorMittal Poland S.A. Pod koniec roku kierownictwo firmy postanowiło zemścić się na inicjatorkach protestów i rozwiązać firmę proponując szwaczkom przejście do nowej spółki tej samej grupy przedsiębiorców, ale propozycja ta nie objęła członkiń Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność. Przedsiębiorcy swoją decyzję o upadku firmy ogłosili na kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia. Większość pracownic dostała propozycję przejścia (ale na własne życzenie) do nowej spółki, która będzie robić dokładnie to samo, w tym samym miejscu i dla tego samego zleceniodawcy... Ale co najważniejsze, dla tych samych przedsiębiorców, którzy byli (i są jeszcze) właścicielami upadłej ponoć firmy Trend Fashion. Oczywiście w piśmie do załogi prezes spółki Marcin Kolbusz o upadek firmy oskarżył związki zawodowe, które swymi żądaniami miały doprowadzić do tego, że jedyny zleceniodawca postanowił nie przedłużyć umowy na nowy rok, jako przyczynę podając „nagonkę prasową i radiową zorganizowana przez związki zawodowe”. „Związki osiągnęły swój cel” – dodaje prezes Kolbusz w piśmie do załogi, ale zapomina dodać, że praktycznie owym zleceniodawcą jest firma Andrem sp. z o.o., której prezesem jest Paweł Mikuśkiewicz, będący w Trend Fashion... prokurentem zarządu. Zaś drugim prokurentem w tym zarządzie jest Przemysław Wędrzyk, który dziwnym trafem jest teraz jeszcze prezesem Zarządu Myślenickich Zakładów Odzieżowych sp. z o.o., które otrzymały zlecenie od spółki Andrem cofnięte firmie Trend Fashion. A więc panowie sami sobie wypowiedzieli zlecenie i przenieśli je do swojej nowej spółki. Wszystko zostaje w rodzinie! – powiedziałby złośliwiec. Takie działanie to klasyczny lokaut, który w polskim prawie jest nielegalny nic więc dziwnego, że działaczki związkowe z Trend Fashion wystąpiły ze skargą do Państwowej Inspekcji Pracy. Kontrola taka już się rozpoczęła, ale na jej wyniki przyjdzie wszystkim poczekać. Wśród inspektorów pracy panuje jednak opinia, że tego typu działania to lokaut, ale zwykłe zmiany organizacyjne w ramach grupy kapitałowej, co właściciele zawsze mogą robić. – My wcale nie poczuwamy się do winy – twierdzą członkinie komisji zakładowej, które podkreślają, że wszystkie ich działania prowadzone były w ramach obowiązującego prawa. – Walczyłyśmy tylko o wzrost płac, które stoją w miejscu od kilku lat i należą do jednych z najniższych oraz o lepsze traktowanie pracownic. Adam Zyzman Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (04/2015)