Perfekcjonizm nie ma nic wspólnego z troską o jakoś

Transkrypt

Perfekcjonizm nie ma nic wspólnego z troską o jakoś
Perfekcjonizm
Fragment książki Julii Cameron "Droga artysty"
Perfekcjonizm nie ma nic wspólnego z troską o jakość. Nie ma nic wspólnego z poprawkami.
Nie ma nic wspólnego ze standardami. Perfekcjonizm to odmowa ruszenia naprzód. Błędne
koło – obsesyjny, ogłupiający układ zamknięty, przez który gubisz się w szczegółach tego co
piszesz, malujesz czy wykonujesz, i tracisz z oczu całokształt. Często zamiast tworzyć
swobodnie i pozwalać, by z czasem błędy same się objawiły, błądzimy bez końca, usiłując
doprowadzić do doskonałości detale. Przeobrażamy naszą oryginalność w sztampę, której
brak pasji i spontaniczności. „Nie bójcie się błędów - powiedział Miles Davis. – One nie
istnieją”.
Perfekcjonista poprawia każdy wers tak długo, aż żaden nie jest taki jak trzeba.
Perfekcjonista poprawia zarys podbródka tak długo, aż w kartce zrobi się dziura.
Perfekcjonista tworzy tyle wariantów pierwszej sceny, że nigdy nie dociera do pozostałych.
Perfekcjonista pisze, maluje, tworzy, zezując jednym okiem na publiczność. Zamiast cieszyć
się tworzeniem nieustannie ocenia wyniki.
Perfekcjonista poślubił logiczną część mózgu. W jego twórczym gospodarstwie niepodzielnie
rządy sprawuje krytyk. Błyskotliwy fragment prozy zostaje zmiażdżony w białych
rękawiczkach: „Hm... A ten przecinek? Czy tak się pisze...?”.
Dla perfekcjonisty nie istnieją brudnopisy, szkice robocze, rozgrzewka. Każda wersja musi
być ostateczna, doskonała, wyryta w kamieniu.
W połowie projektu perfekcjonista postanawia przeczytać wszystko jeszcze raz. „ogarnąć”,
zobaczyć, dokąd zmierza.
Dokąd? Donikąd i to bardzo szybko.
Perfekcjonista nigdy nie czuje satysfakcji. Nigdy nie powie: „Całkiem niezłe. Myślę, że po
prostu będę kontynuować”.
Zdaniem perfekcjonisty zawsze jest co poprawić. Perfekcjonista nazywa to pokorą. W
rzeczywistości jest to egotyzm. Pycha sprawia, że chcemy napisać scenariusz idealny,
namalować idealny obrac, wygłosić idealny monolog.
Perfekcjonizm nie jest dążeniem do tego, co najlepsze. Jest pogonią za tym, co w nas
najgorsze, za tą częścią naszej duszy, która twierdzi, że nigdy nie będziemy wystarczająco
dobrzy – że powinniśmy zacząć od nowa.
Nieprawda. Nie powinniśmy.
„Obraz nigdy nie jest ukończony. On po prostu zatrzymuje się w interesującym miejscu” –
powiedział Paul Gardner. Książka nigdy nie jest ukończona, ale w pewnym momencie
przestajesz ją pisać i bierzesz się za następną. Film nigdy nie jest idealnie zmontowany, ale w
pewnym momencie odpuszczasz i uznajesz go za gotowy. W twórczości to normalne – kiedyś
trzeba odpuścić. Zawsze robimy, co w naszej mocy, przy takim świetle, jakim dysponujemy.
Dla mnie słowa Julii Cameron są bardzo mocne - bo mówi wprost, nazywa coś, co czujemy.
Też byłam perfekcjonistką. Dalej mam takie zapędy. Ale wiem, że to, co mówi Julia jest
prawdą, że perfekcjonizm jest pogonią za tą częścią naszej duszy, która twierdzi, że nigdy nie
będziemy wystarczająco dobrzy i że jest w gruncie rzeczy szalenie męczący. Dlaczego często
można usłyczeć "jestem perfekcjonistką" powiedziane z dumną? Czy to jest coś, z czego
warto być dumnym? Jeśli tak myśleliście to od dziś zacznijcie inaczej. Wypowiadam wojnę
perfekcjonizmowi. Chcę być dumna z tego co robię i robić to coraz lepiej. Ty też tak możesz.
Powiedz sobie "To, co napisałem/łam jest dobre. Będę kontynuować".

Podobne dokumenty