Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Transkrypt
Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Grimbald Wspaniały i majestatyczne milczenie Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl Autor: Cristtimm Kolejka przed sklepem goblina Innocentego jako żywo przypominała węża Uroborosa; długa, zakręcona i na pierwszy rzut oka widać, iż mogłaby, równie świetnie jak on, symbolizować nieskończoność. Na samym jej początku stał stary krasnolud Wegecjusz Osławiony i w dobrym, oldskulowym stylu podrywał niewiele młodszą driadę z pobliskiego lasu. Chichot leciwego dziewczęcia wdzierał się przeraźliwym piskiem w mózgi reszty kolejkowiczów, wprawiając co niektórych w swoisty rodzaj transu. Nieco dalej stadko młodych rusałek zamiast pilnować swego miejsca w szeregu, tańcowało trzymając się za ręce i rzucając spojrzenia na pozostałych, sprawdzając czy, aby czynią należyte na nich wrażenie. Trzeba przyznać, że czyniły. Szczególnie na młodym goblinie, który zastygł w pozie trudnej do uchwycenia, nawet dla wytrawnego kubisty. Poniżej jego ust pojawiła się spływająca obficie i beztrosko strużka śliny. Stojący tuż obok bagiennik wlepił w tańcujące panny swe zielone i wyłupiaste oczy i mamrocząc coś niezrozumiałego, co być może w jego języku oznaczało wyrażenie podziwu, a być może wcale nie, międlił w błoniastych dłoniach ekologiczną siatkę z wodorostów. Jedynie Leśna Baba, o imieniu Hawra, złorzeczyła i gniewnie pochrząkiwała pod nosem. Jednak, odkąd sięgać pamięcią, czyniła tak codziennie i we wszelakich okolicznościach i to całkiem bezinteresownie, więc na nikim nie robiło to wrażenia. Grimbald Wspaniały z westchnieniem stanął na końcu ogonka i dla przypomnienia wyjął listę zakupów sporządzoną przez Grimbaldową. "Tuzin jajek przepiórczych, kostka bawolego smalcu, pasta do zębów z utartych diamentów (ekstrawagancja!) kilo pytlowanej mąki i wiązka chabrów z pierwszego pokłosia." Po kiego licha te chabry, zdziwił się krasnolud w duchu, ale nie za nadto, bowiem przyzwyczajony był do nietypowych zachcianek żony. - Czołem Grimbaldzie - z zadumy wyrwał go głos kolegi z pracy, Mardyma Okołokrężnego. - Czołem - wystękał Grimbald. - Psia jucha i koci pęcherz z tymi kolejkami - jak to mówią! Nawet, gdy taki porządny krasnolud jak ja czy ty, chce się jak należy napić piwa pod sklepem musi wystać tyle, że słup soli kamiennej z pierwszego urobku nie dałby rady! - Święte słowa. W kolejce coś jednak drgnęło i nawet rusałki zaprzestały na moment pląsań i wzrokowych obmacywań co przystojniejszych przedstawicieli obojga płci. Leśna Baba wycharczała: - A żeby ich tak jasny chrrr.... i trzy pozostałe z piwnicy wrrr... - Słyszałeś, że Razybud w konkury uderzył? Grimbald poczuł jak spinają mu się uszy i pośladki ze zdenerwowania. Strona: 1/2 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - Ano, coś tam doszło do mnie. - A tak, tak... we wsi aż huczy i chodzą już zakłady, czy odpalony będzie czy przyjęty. - I na co stawisz? - Że przyjęty. Paupella Niezdobyta już spory kawał czasu niezdobyta i jeszcze roczek lub dwa, a może nawet tylko miesiączek i nikomu nie będzie chciało się jej zdobywać. Trza umić wyczuć dobry moment koniunktury i wpasować się jak harcerz między dwie druhny - jak to mówią. Uszy i pośladki Grimbalda jeszcze mocniej się spięły i dołączyło do nich drżenie rąk. - Obyś koślawy chodził trzy niedziele i... wrrr niczym twoja starsza siostra - Leśna Baba wyraziła na głos, dokładnie to, co miał na myśli. - Razybud pokurcz i gołodupiec, Paupellę stać na lepszego. - O! - zdziwił się Mardym - A niby na kogo? Zresztą pokaż mi krasnoluda co pokurczem nie jest zarechotał. - "Pokurcz i gołodupiec" rzekłem - odpowiedział z godnością Grimbald - każdemu może się, od czasu do czasu, zdarzyć być jednym czy drugim, ale dwa do kupy i masz Razybuda. - No, aż taki gołodupiec z niego nie jest. Zaradny krasnal i mamcię dobrze ustawioną ma. Wiadomo, swego czasu prowadziła wyszynk trzeciej kategorii, uznanej marki i renomy, a i dzisiaj jej rentką nie sposób pogardzić - wicie kamracie, stały dochód - jak to mówią. Grimbald Wspaniały nagle poczuł, że jego wspaniałość doskonale wyraża się w majestatycznym milczeniu. Mardym Okołokrężny być może nie był tak gruboskórny jak o nim mówiono i wyczuł ową wspaniałość bo zamilkł na chwilę, a potem zmienił temat i ugrzecznionym głosem zapytał: - A co tam u szanownej małżonki, Grimbaldzie? - Podziękować... zdrowa. - Wrrr i niech im piszczele pokrzywi na trzy lata - Hawra znów znamienicie wpasowała się ze swoją repliką wymruczaną pod nosem. - Oj tak, tak.. zda się być okazem zdrowia ta wasza kobita, kamracie. Ostatnio, jakeśmy z żoneczką spacerowali, to uwidzieliśmy ją w parku, jak w twarzowym dresiku, jakoweś cudaczne ćwiczenia robiła. Moja to podziwu wyjść nie mogła, jaką to dzielną pionierką, ta wasza Grimbaldowa. Grimbald poczuł, że rumieni się ze wstydu, ale znów z pomocą przyszła mu jego wspaniałość i nakazała majestatycznie i hieratycznie milczeć. Sytuację rozładowały rusałki, które wyszedłszy ze sklepu, odłożyły zakupy na bok, znów poczęły pląsać i obmacywać spojrzeniami. Jedno z nich przypadkowo padło na Mardyma, który aż zachłysnął się z zaskoczenia i upojenia, ale spojrzenie szybko wycofało się podkulając ogon. Grimald ruszył do przodu, bowiem prawie przyszła kolej na niego przy ladzie, jeszcze tylko Baba Leśna kończyła wyliczankę swoich potrzeb konsumenckich: - I wiązkę chabrów, chrrrr... z pierwszego pokłosia i dobrze ususzoną... niczym skalp królowej solariów, a nie żadne tam badziewie pfff. - A na co to? - nie wytrzymał Grimbald. Hawra odwróciła się w jego stronę i wbiła spojrzenie swoich wyblakło-chabrowych oczu. - Stary krasnal a pytanie zadaje niczym nieopierzony krasnoludzik, bleee... Dyć wszyscy wiedzą, że wysuszone chabry na wywar płodności przydatne. Wyraz twarzy Grimbalda musiał chyba wszem i wobec oznajmić wielki wstrząs duszy, bo Hawra opacznie go zinterpretowawszy zapewniła; - Dyć nie dla mnie... wrrr... Mardym zachichotał, szturchając łokciem Grimbalda. - Co tam kamracie, na waszej liście zakupów przecie taka pozycja widnieje. No, prędzej gromu z nieba się spodziejesz niż tego co żona zgotuje - jak to mówią - chrząknął znacząco. Grimbald Wspaniały milcząco wyszedł z kolejki, ignorując chichoty Mardyma Okołokrężnego. Zbyt wiele na grzbiet jednego krasnala, nawet tak wspaniałego. Zbyt wiele. - I wrrr.... posucha niech dotknie członki jego wszelakie - doszła go z oddali riposta Hawry. Święte słowa, pomyślał - tyle, że nie wszelakie i nie... W każdym razie... jakoś tak selektywnie. Strona: 2/2 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl