Urząd Miasta Częstochowy
Transkrypt
Urząd Miasta Częstochowy
Aktualności - Urząd Miasta Częstochowy Oficjalny portal miejski 17 lipca 2014 WORD ma wielkie oczy Tych, którzy pamiętają film na You Tube, w którym spanikowana kobieta podczas egzaminu zamiast hamulca wcisnęła gaz i wyjechała z ośrodka przez betonowe ogrodzenie, zapewne nie zaskoczy stwierdzenie, że egzamin na prawo jazdy jest jednym z najbardziej stresujących w życiu. Nie wiecie jednak, ile nerwów sytuacja ta kosztowała egzaminatora. Dziś o swej pracy opowie jeden z nich, Marcin Gąciarek. - Cisza, pokerowy wyraz twarzy, wydaje się, że jest wyrozumiały, ale trzeba mieć stalowe nerwy, żeby nie wpaść w sidła jego pułapek. Przesympatyczny...i strasznie przystojny. Niestety, oblałam z własnej głupoty, wymuszając pierwszeństwo przy zmianie pasa ruchu. Byłam okropnie zła, bo mieć takiego fajnego egzaminatora i nie zdać, to strasznie boli. – To dwie skrajne opinie na temat egzaminów w naszym Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego. A co sami o sobie mówią egzaminatorzy? Poznajcie Marcina. Jego przygoda z jeżdżeniem rozpoczęła się od motocykli i motorowerów, potem przyszedł czas na samochody. Od początku wiązał z nimi plany zawodowe. Setki godzin za kółkiem spędził jako przedstawiciel handlowy hurtowni papierniczej. Jakiś czas później dowiedział się o prowadzonym kursie na instruktora prawa jazdy. Po otrzymaniu uprawnień otworzył własną szkołę, w której uczył 7 lat. Jak wspomina, najwięcej trudności sprawiają kursanci, którzy już wcześniej próbowali jeździć, bo wtedy kilka godzin zajmuje wykorzenienie ich złych nawyków. Za to z osobami nie mającymi do czynienia z samochodem pracuje się łatwiej, a czasem efekty 1/3 Aktualności - Urząd Miasta Częstochowy Oficjalny portal miejski są nawet lepsze niż u tych „doświadczonych”. W trakcie pracy instruktora doskonalił swoje umiejętności i zdobył uprawnienia egzaminatora. Szkolenie takie składa się ze 170 godzin wykładów i zajęć praktycznych. Egzamin praktyczny polega na tym, że para kandydatów egzaminuje siebie nawzajem. Jeden wciela się w rolę egzaminatora, drugi kursanta, a komisja obserwuje ich zachowanie z boku. Po zderzeniu z rzeczywistością egzaminacyjną wszystkie dotychczasowe doświadczenia okazują się błahe, bo podczas prawdziwego egzaminu egzaminator odpowiedzialny jest za człowieka, sprzęt i decyzje, które podczas niego podejmie. Bardzo rzadko zdarza się, że ktoś wjedzie na skrzyżowanie na czerwonym świetle i sytuacja jest klarowna dla każdego: Egzaminowany rozumie swój błąd, godzi się z negatywną decyzją egzaminatora i rozstają się w zgodzie. Często jednak kandydat na kierowcę polemizuje, tłumaczy, że manewr wykonałby dobrze, że reakcja egzaminatora była przedwczesna. Jednak, jak mówi Marcin, egzaminatorzy to eksperci, którzy zostali świetnie przygotowani do tego zawodu. Wcześniej wyjeździli mnóstwo godzin samochodem i niestety, czy się to komuś podoba, czy nie, to oni mają prawo do orzekania, czy ktoś potrafi prowadzić. Zawód egzaminatora, jak każdy inny, wiąże się z obciążeniami. Na początku Marcin zanosił pracę do domu. Wiele razy zastanawiał się, czy podjął prawidłową decyzję. Analizował przepisy i konkretne przypadki. Uświadomił sobie, że ujemną stroną egzaminowania jest to, że decyzję trzeba podjąć w ułamku sekundy. Patrząc z perspektywy kamer, które od lat montowane są w samochodach, łatwo stwierdzić błąd, który nie został zauważony. Dlatego kamery służą nie tylko kontroli przebiegu egzaminu i są ewentualnym dowodem dla późniejszych skarg. Dzięki nim sprawdzani są też wyrywkowo egzaminatorzy i oceniana jest jakość ich pracy. Podczas jazd egzaminacyjnych może wydarzyć się wszystko. Nigdy nie wiadomo, jak zachowa się zdający i inni kierowcy. Kiedyś Marcinowi zdarzyło się, że podczas egzaminu w tył jego samochodu wjechał TIR, którego kierowca się zagapił. Jednak nawet wtedy trzeba zachować zimną krew, bo za chwilę kolejny egzamin. - W swojej pracy staram się być zawsze „świeży” dla każdego kolejnego egzaminowanego. Kończąc pracę z osobą, która pozostawiła na mnie złe wrażenie, bez uprzedzeń podchodzę do kolejnej i witam ją z uśmiechem. Chcę odpowiedzieć wyczerpująco na wszystkie jej pytania, chcę, aby poczuła się wyjątkowo. Na pewno słyszeliście o statystykach, przeliczeniach, że jakaś konkretna liczba kandydatów musi nie zdać. Nie ma czegoś takiego. Nie interesuje mnie ile osób, jakiej płci, jakiego wyznania i w jakim stroju będzie przystępowało do egzaminu. Umie to zda. Nie umie, nie zda – mówi Marcin. Zdarzają się głosy, że podczas egzaminu ktoś został wywieziony tam, gdzie wcześniej nie jeździł. Jednak prawo jazdy obowiązują w całym kraju i musimy potrafić jeździć wszędzie. Marcin podpowiada, że egzaminowany MUSI pojawić się na skrzyżowaniu równorzędnym, z sygnalizacją świetlną i wyspą centralną. Jeżeli czyjąś piętą achillesową jest lewoskręt na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną, to niech nie łudzi się, że tego na egzaminie nie będzie. Zdający musi być na przejeździe tramwajowym, na drodze o obniżonej prędkości i o podwyższonej prędkości, czyli w naszym wypadku DK1. 2/3 Aktualności - Urząd Miasta Częstochowy Oficjalny portal miejski W swojej pracy Marcin spotkał się z wieloma typami kierowców. Jedni byli zbyt pewni siebie, inni znów wycofani. Żeby przekonać się, jak zachowują się nasi częstochowscy kierowcy i na jakie zagrożenia nie zwracają uwagi, wystarczy w godzinach szczytu wsiąść na skuter bądź rower. Dzięki temu na nowo spojrzymy na ruch drogowy. Zobaczymy, jak blisko przejeżdża samochód osobowy obok rowerzysty, jakie zagrożenia stanowią kałuże, dziury w jezdni, piasek, który został wypłukany na jezdnię. Niemałe problemy naszym kierowcom sprawiają też ronda i umiejętność stosowania na nich kierunkowskazów. Wśród różnej maści kierowców zdających egzamin w naszym WORDzie przewinęły się gwiazdy telewizji, aktorzy i sportowcy. Jedni podołali egzaminowi, inni musieli podejść do niego po raz kolejny. Nie ma wyjątków. Na taryfę ulgową nie mogą liczyć też niepełnosprawni czy osoby, które w dojrzałym wieku zdają egzamin po raz pierwszy, tu chodzi o ludzkie życie. Pamiętajcie więc, że większość stereotypów i uprzedzeń tkwi w nas samych. Obok nas na egzaminie też siedzi człowiek. Może powinien być bardziej uprzejmy, może powinien przymknąć oko na drobne błędy, a może tylko nam się wydaje, że chce nas oblać. Pomyślcie, co wy zrobilibyście na jego miejscu. Przepuścilibyście osobę, która rozjechałaby kogoś z waszych znajomych, tłumacząc się, że tędy jeszcze nie jeździła? Tekst: Piotr Ciastek Zdjęcia: Jarosław Respondek Pozostałe aktualności 3/3 Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)