Biuletyn 2/57/2009 - Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej
Transkrypt
Biuletyn 2/57/2009 - Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej
SPIS TREŚCI ŹRÓDŁA Wrzesień 1939 (wybór i oprac. Anna Rojewska i Elżbieta Skerska) ......... 1 Najserdeczniejsze życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia oraz nadchodzącego Nowego Roku współpracownikom oraz sympatykom Fundacji i Memoriału składają Rada i Zarząd Fundacji, Zarząd Memoriału oraz Redakcja Biuletynu Na okładce: Ruiny bydgoskiego teatru zniszczonego przez wojska niemieckie (fot. ze zbiorów AP w Bydgoszczy) Biuletyn Fundacji ukazuje się dzięki wsparciu finansowemu Gminy Miasta Toruń www.um.torun.pl PRZYCZYNKI HISTORYCZNE Andrzej Gąsiorowski, Obrona poczty gdańskiej .................................. 14 Mikołaj Klorek, W wojskowym drelichu i półbucikach ......................... 33 KRONIKA IV Zjazd Garczyniaków (Anna Rojewska) ........................................... 77 Obchody 65. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego (Dorota Kromp) ....................................................................................... 79 Obchody 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej (Dorota Kromp) ..................................................................................................... 80 Odsłonięcie tablicy upamiętniającej Komendanta Placówki ZWZ–AK Emilianowo (Elżbieta Skerska) ............................................ 82 „Od Westerplatte do Norymbergi” (Dorota Kromp) ......................... 83 Odsłonięcie obelisku upamiętniającego brytyjskich jeńców wojennych (Elżbieta Skerska) ................................................................ 87 „Na nieludzkiej ziemi” (Anna Rojewska) ............................................ 88 Toruńskie obchody Dnia Polskiego Państwa Podziemnego (Dorota Kromp) ....................................................................................... 90 Odsłonięcie Pomnika Ku Czci Pomordowanych na Barbarce (Dorota Kromp) ....................................................................................... 92 „Prof. dr hab. gen. bryg. Elżbieta Zawacka (1909–2009). Materiały do biografii” (Dorota Kromp) .............................................. 96 Generał Elżbieta Zawacka patronką Szkoły (Dorota Kromp) ........ 101 Kształcenie zdalne – tradycja i współczesność. W 100-lecie urodzin Elżbiety Zawackiej (Dorota Kromp) .................................... 101 SPRAWOZDANIA I KOMUNIKATY Z gdańskiego Memoriału Generał Marii Wittek (Teresa Ciesielska, Elżbieta Skerska) .................................................................................... 105 Zaproszenie do współpracy z Memoriałem Generał Marii Wittek (Anna Rojewska) .................................................................................... 108 NOWOŚCI WYDAWNICZE Warte przeczytania, warte obejrzenia (Maria Gierlak, Sylwia Grochowina, Katarzyna Kącka) .................................................................112 Z Biblioteki Fundacji (Anna Wankiewicz-Lewandowska) ................. 119 ODESZLI OD NAS .............................................................................. 121 PODZIĘKOWANIA ........................................................................... 129 OFERTA WYDAWNICZA ................................................................. 133 NASI AUTORZY Źródła WRZESIEŃ 1939 Wrzesień 1939 w świetle relacji polskich kobiet-żołnierzy oraz mieszkańców przedwojennego województwa pomorskiego i Wolnego Miasta Gdańska, którzy w okresie okupacji byli żołnierzami konspiracji na terenie Okręgu Pomorskiego ZWZ–AK i na innych ziemiach okupowanej Polski. 1 Fragment relacji Danuty Ludwiki Stencel, z d. Budnik, ps. Lusia. Relacja w maszynopisie została napisana w Bydgoszczy w marcu 1979 r. i najprawdopodobniej tegoż roku przekazana E. Zawackiej, a w 1990 r. złożona przez Nią do zbiorów Fundacji. Teczka osobowa Stencel Ludwik, sygn. K: 74/74 Pom.. „[...] w kilku ostatnich miesiącach poprzedzających wybuch wojny, dała się odczuć w naszych stronach atmosfera niepokoju i zbliżającej się zawieruchy wojennej. Mieszkaliśmy od ówczesnej granicy polsko-niemieckiej około 60–100 km. Na dwa dni przed wybuchem wojny mąż mój otrzymał telefon od starosty z Wąbrzeźna. Rozmowa dotyczyła faktu zrzucenia przez samoloty niemieckie jakichś paczek na terenie gospodarstwa Niemca o nazwisku Voth. [...] Niemiec ten został przez nasze władze aresztowany, co mąż mój w późniejszym okresie niemal nie przypłacił życiem. W ogóle w ostatnich dniach przed wybuchem wojny można było odczuć już wśród miejscowych Niemców wyraźną wrogość. Pierwszego września [...] przybyli do nas pierwsi uciekinierzy znad granicy, niejednokrotnie pokrwawieni, wyczerpani i wystraszeni. Udzieliliśmy im schronienia, wyżywienia i pierwszej, doraźnej pomocy lekarskiej [...] 2-go września [...] rano spakowaliśmy trochę rzeczy na wozy i udaliśmy się w kierunku na Golub-Dobrzyń. Po drodze przeżyliśmy okropne bombardowania. Na zatłoczonych drogach słychać było jęki, [leżało – przyp. Elżbieta Skerska, dalej E. S.] pełno trupów. Tak dojechaliśmy do Błonia pod Warszawą. Po drodze gubiły się rodziny, dzieci [...]. W Błoniu zatrzymały nas już oddziały niemieckie. Było to gdzieś w połowie września. I tak wracaliśmy [...] do domu, spotykając po drodze kolumny rozbitków naszego wojska [...], a w domu gospodarstwo całkowicie zrujnowane [...]. Biuletyn 2/57/2009 1 Źródła Za parę dni władzę nad gospodarstwem przejął niemiecki „Treuhander” [zarządca – E. S.] [...]”. /Ludwika Stencel/ [podpis odręczny] 2 Fragment relacji Marii Adamskiej z pierwszych dni września 1939 r. w Bydgoszczy. Relacja w maszynopisie została napisana w Sopocie we wrześniu 1975 r. i tegoż roku przekazana E. Zawackiej, a w 1990 r. złożona przez Nią do zbiorów Fundacji. Teczka osobowa Adamska Maria, sygn. K: 161/161 Pom. „[...] W piątek rano, dnia 1-go września, dowiedzieliśmy się z komunikatu radiowego, że armia niemiecka przekroczyła granice Polski. W sobotę, dnia 2-go września – pierwsze ofiary nalotów niemieckich na miasto [Bydgoszcz – E. S.] [...] W mieście zatrwożenie i niepokój, wzmożony przez uciekającą w popłochu okoliczną ludność [...]. [...] zauważyłam między wozami uciekających ciężarówkę pełną żołnierzy polskich wykrzykujących: „Uciekajcie ludzie; Niemcy nadchodzą.” Dziwne wrażenie wywarło na mnie to wywoływanie popłochu przez naszych żołnierzy. Uderzyła mnie również ich mowa – mówili jakimś dziwnym akcentem. (Okazało się później, że byli to Niemcy w mundurach polskich.) Niedziela, dnia 3-go września – „krwawa niedziela” w Bydgoszczy. Mniej więcej o godzinie 9-tej rano zaczęto strzelać z okien wszystkich mieszkań niemieckich [...]. Około południa jechało naszą ulicą, Paderewskiego, kilka wojskowych wozów taborowych. Nagle rozległ się ogłuszający huk, rżenie i kwik wystraszonych koni. Z jednego z okien niemieckich rzucono granat na pierwszy wóz [...]. Również do okien od podwórza nie mogliśmy się zbliżyć, gdyż natychmiast strzelano w naszym kierunku [...]. Strzelanina trwała do zmroku, potem rozlegały się tylko pojedyncze strzały. W poniedziałek, w dniu 4-tym września, udałam się, jak zwykle, do pracy [...]. Ulica Zamoyskiego była cicha i pusta, tylko chodniki usiane łuskami po nabojach [...]. Nagle rozległy się strzały z okien budynku. Nie mogłam się cofnąć do domu, więc pobiegłam naprzód, dosłownie pod gradem kul. [...] 2 Biuletyn 2/57/2009 Źródła Przybywszy do ratusza, zastałam prawie puste pokoje [...]. Jedynie wiceprezydent miasta, dr. inż. Nawrowski był na posterunku i wspólnie z nielicznie przybyłym personelem robił wszystko, aby opanować sytuację w mieście. Przede wszystkim zorganizował ochotniczą straż obywatelską [...]. Moim zadaniem było przepisywać na matrycę i powielać odezwę do obywateli, wzywającą do zachowania spokoju, do rozwagi i unikania dalszego rozlewu krwi [...]”. Maria Adamska [podpis tylko odręczny] 3 Fragment relacji Dżennet Skibniewskiej, pewiaczki. Relacja w maszynopisie została napisana w Oliwie w październiku 1957 r. i w 1990 r. złożona do zbiorów Fundacji przez E. Zawacką. Teczka osobowa Skibniewska Dżennet, sygn. K: 422/422 Pom. „Komenda PWK [Przysposobienie Wojskowe Kobiet – E. S.] została w sierpniu 1939 roku przydzielona do dyspozycji Sztabu Obrony Narodowej. [...] W momencie rozpoczęcia się działań wojennych PWK zdążyła wykonać zlecone jej zadania, począwszy od kontroli kart mobilizacyjnych i sprawdzanie rezerwistów oraz kontroli osób cywilnych udających się na Hel. Część kobiet pełniła służbę łączniczek, telefonistek i sanitariuszek. Utworzono 3 punkty werbunkowe ochotników, a także punkty ochotników-krwiodawców. [...] Część członkiń PWK zajęła się uchodźcami, dostarczając im żywność, ubrania oraz zapewniała im opiekę lekarską. Dosłownie całe miasto ofiarowywało naszym członkiniom środki opatrunkowe oraz lekarstwa na potrzeby szpitali. Służbę wartowniczą przy Komendzie Obrony Narodowej pełniły wyłącznie członkinie PWK. [...] Po zakończeniu działań wojennych komenda PWK w mundurach, z czerwonymi opaskami Czerwonego Krzyża, wraz z cywilnymi kobietami, udała się na pobojowiska celem zidentyfikowania ciał żołnierzy na całym terenie oblegającym Gdynię. [...] Biuletyn 2/57/2009 3 Źródła Spośród tych ekip jedna z nich została ranna [...], inne spoliczkowane przez członków Organizacji SA, którzy nie pozwolili grzebać ciał poległych żołnierzy z powodu zapowiadanego przyjazdu samego Hitlera [...]”. Dżennet Skibniewska-Wolfram była adjutantka PWK w Gdyni w 1939 roku. [podpis odręczny] 4 Fragment rękopiśmiennej relacji Genowefy Błachuty, z d. Kłótka. Relacja została napisana w styczniu 1977 r. i tegoż roku przekazana E. Zawackiej, a w 1990 r. złożona przez Nią do zbiorów Fundacji. Teczka osobowa Kłódka Genowefa, sygn. K: 221/221 Pom. „[...] W końcu sierpnia [19]39 r. otrzymałam kartę mobilizacyjną wzywającą mnie do stawienia się na półwyspie Hel. [...] stawiłam się wraz z innymi sanitariuszkami w szkole, w której mieścił się zaimprowizowany szpital polowy. Tu przez kilkanaście dni wspólnie z dowództwem przeżywaliśmy grozę śmierci. [...] Niosłyśmy pierwszą pomoc naszym marynarzom z okrętów wojennych, a było tych rannych bardzo dużo. Ogromne trudności były z ulokowaniem ich w możliwie bezpiecznych miejscach. Pod osłoną nocy wywożono ciężko rannych motorówkami do Gdyni. Były takie dni, że po trzy doby nie było czasu na wypoczynek i na zmianę brudnych zakrwawionych fartuchów. Nasi chłopcy cierpieli okropnie. Byli strasznie okaleczeni [...]. Pewnego dnia obserwując morze, ujrzeliśmy na horyzoncie światła. Oznaczało to kapitulację Gdyni. Bombardowania Helu wzmogły się. Na początku października, po przeniesieniu szpitala do Juraty, skapitulował Hel. Niemcy zabrali nas na statek i przywieźli do Gdyni [...]”. Błachuta Genowefa [podpis tylko odręczny] 4 Biuletyn 2/57/2009 Źródła 5 Fragment relacji Elżbiety Więckowskiej z d. Gawrońskiej. Relacja w maszynopisie została napisana najprawdopodobniej w latach siedemdziesiątych i przekazana E. Zawackiej, a w 1990 r. złożona przez Nią do zbiorów Fundacji. Teczka osobowa Więckiewicz Elżbieta, sygn. K: 17/17 Pom. „[...] W r. 1919 po I wojnie osiedliłam się w Starogardzie Gd. [...] Pod przewodnictwem p. Zofii Rzepeckiej z Poznania założyłyśmy w Starogardzie Koło Polek. [...] W sierpniu 1939 r. byłam z młodzieżą na obozie w Wielu. [...] Proboszczem parafii Wiele był ks. Józef Wrycza, znany i zasłużony bojownik o polskość. [...] Dnia 27/8. zwołał młodzież biwakującą w Wielu, w krótkich słowach poinformował o sytuacji. [...] W Starogardzie na dworcu zaskoczył nas niebywały ruch. Samorzutnie ewakuowała się ludność cywilna. Urzędy i władze administracyjne ewakuowały się w pośpiechu. W nocy z 31/8 na 1/9. dochodziły salwy dział. [...] Rano około godz. 5-tej wyszłam, chcąc rozeznać się w sytuacji. Przed ratuszem zastałam [...] radnych miasta z Janem Pillarem na czele. [...] po krótkiej naradzie zawiązał się dla utrzymania porządku, obywatelski Komitet pod przewodnictwem Jana Pillara. Dyżury pełniliśmy do 2/9. do godz. 14-tej. O tej godzinie wkroczyła do miasta czołówka wojsk hitlerowskich. Miejscowi Niemcy weszli do ratusza, kazali złożyć posiadaną broń i rozejść się, bowiem od tej chwili oni obejmują władzę. [...] Dnia 3/9. przyjechał autobus pełen milicji z Gdańska, a 4/9 przybyły władze cywilne. Pierwszą czynnością była konfiskata radioaparatów, wywłaszczanie kupców polskich i rzemieślników. [...] Po przeprowadzeniu ewidencji ludności zaczęły się masowe aresztowania, rozstrzeliwania, wysiedlania z co ładniejszych i większych mieszkań. W piątek 9.9. zabrało mnie „Gestapo” [...]”. E. Więckiewicz [podpis tylko odręczny] 6 Fragment relacji Erwina Karczewskiego. Relacja w maszynopisie została przekazana przez autora w grudniu 2001 r. do zbiorów Fundacji. Teczka osobowa Karczewski Edward, sygn. M: 987/172 Pom. „[...] Walkę z hitleryzmem prowadziłem od wiosny 1939 r. Aktywny udział rozpoczął się z chwilą włączenia się do obrony skrzynki pocztowej Biuletyn 2/57/2009 5 Źródła „POCZTA POLSKA” na dworcu głównym w Gdańsku, kiedy „hitlerjungi” [członkowie Hitlerjugend – E. S.] usiłowali ową skrzynkę zbeszcześcić. Skrzynkę uratowałem. Sam oberwałem, wylano na mnie smołę i mnie pobito. Zostałem przez policjanta gdańskiego aresztowany i osadzony na kilka godzin na dyżurce policyjnej na dworcu PKP w Gdańsku. [...] Latem 1939 roku zostałem zatrudniony jako KURIER Inspektoratu Ceł w Gdańsku, dla terenu Wielkie Żuławy w Wolnym Mieście Gdańsku, to jest obsługiwałem jako kurier placówki w Szymanowie (SIMONSDORF), Kałdowo (KALTHOT) i PIEKŁO. Zbierałem i wywoziłem raporty z tych placówek [...] do TCZEWA do p. Inspektora CZOSKI Augustyna. Wybuch II wojny światowej zastał mnie na posterunku. Do moich zadań należało również zaopatrywanie tych trzech placówek w żywność, prasę i najważniejsze artykuły pierwszej potrzeby. Przewiozłem również z Polski do Piekła (z Walichnowów po drugiej stronie Wisły) radiostację krótkofalową dla placówki celnej w Piekle. Wybuch wojny zastał mnie na trasie między Piekłem a Szymanowem. [...] Aresztował mnie kolejarz-dróżnik z Szymanowa [...] Przekazał mnie do sołtysa [...] a ten z kolei przekazał mnie żandarmowi Hermanowi GRÖNINGOWI. Zostałem uwiązany – na szyję założono mi obrożę oraz łańcuch krowi i tak prowadzono mnie przez całą wieś Simensdorf-Szymanowo do aresztu. [...] Kiedy mnie prowadzili koło mogiły pomordowanych kolejarzy i celników, Gröning powiedział: „...miałem szczęście, że Ciebie rano tu nie było. Tu leży polska mniejszość narodowa...” [...] Upokorzenie było w pełni udane. Jednakże za kilka dni miało być jeszcze większe. [...] przynieśli klatkę do transportu świń. Z naszego domu mundur (mój) harcerski. Kazali mi ubrać się [...] i umieścili mnie w tej klatce dla świń. [...] Wieczorem znowu zaprowadzili mnie do cuchnącego wilgocią, śmierdzącego zgnilizną i uryną [pomieszczenia – E. S.]. [...] O ile mnie pamięć nie zawodzi, była to niedziela [...] trzeci lub czwarty dzień wojny. [...] Było mi bardzo ciężko na duszy, [...] i chciało mi się płakać. [...] I w tym „lochu” [...] pełnym szczurów, tak samo głodnych jak ja, nagle przypomniał mi się wiersz Adama Mickiewicza, którego nas Pani Edyta Czoskówna uczyła – Do Matki Polki [...] Drogi Czytelniku, powyższe co napisałem, to nie są myśli POMPATYCZNE, pełne heroizmu. To prawdziwa tragedia młodego chłopca, który miał we wrześniu 1939 roku 15 rok życia [...]”. [brak podpisu] 6 Biuletyn 2/57/2009 Źródła 7 Fragment relacji Danuty Przystasz, ps. Danuta, Brzoza, Skiba, Żołnierza września 1939, organizacji „Racławice”, Związku Kobiet Czynu oraz Powstania Warszawskiego. Relacja w maszynopisie została napisana w Warszawie w marcu 2000 r. i tegoż roku złożona do zbiorów Fundacji, teczka osobowa Przystasz Danuta, sygn. 2111/WSK. „[...] Uczęszczałam do gimnazjum i liceum żeńskiego im. Emilii Plater w Sanoku, w 1939 roku przeszłam do klasy maturalnej. Oprócz zajęć szkolnych, z zamiłowaniem podejmowałam pracę społeczną, np. pomagałam w prowadzeniu biblioteki szkolnej, pracowałam w samorządzie szkolnym, w kole Ligi Morskiej i Kolonialnej i w Straży Przedniej. Egzamin z ukończenia II klasy licealnej i dojrzałości zdałam w czasie okupacji na tajnych kompletach, maturę w styczniu 1941 r. /była to pierwsza „tego typu” matura w Sanoku i na Podkarpaciu/. Mogę śmiało powiedzieć, że uformowały mnie przede wszystkim Kościół, dom i szkoła średnia. [...] Do obrony kraju w 1939 roku byłyśmy przygotowane poprzez kurs przysposobienia wojskowego, który był obowiązkowy w liceum, kurs sanitarny wraz z praktycznym przeszkoleniem w szpitalu sanockim oraz ukończony kurs obrony przeciwlotniczej i przeciwpożarowej. W ramach obrony cywilnej, we wrześniu 1939 roku pełniłam obowiązki zastępczyni komendanta naszego rejonu /p. Rąpały/. Miałam w swoim domu apteczkę z podstawowymi lekami do użytku mieszkańców rejonu i nosze. Do mnie też należały dyżury przeciwpożarowe, obserwacje terenu, udzielanie pierwszej pomocy sanitarnej itd. 9 września 1939 r. Sanok został zajęty przez oddziały niemieckie. [...] Oprócz działań okupanta i różnych represji stosowanych od czasu zajęcia miasta, Sanok i okoliczne wsie i najbliższe miasta przeżywały odrodzenie ruchu ukraińskiego, co pogłębiało dodatkowo różne represje i trudności życia codziennego. We wrześniu przechodziły /bądź przejeżdżały/ przez Sanok transporty jeńców wojennych, którym organizowaliśmy pomoc w ucieczce dostarczając ubrań cywilnych, jedzenia, adresów do zatrzymania się przynajmniej chwilowego. Przełożona naszego gimnazjum i liceum, dr Zofia Skołozdro, na wiadomość, że budynek szkoły będzie przejęty przez wojska niemieckie zmobilizowała kilka uczennic do wyniesienia i ukrycia choć części książek ze szkolnej biblioteki, wyposażenia gabinetów do nauki historii, geografii, biologii i fizyki. W końcu września 1939 r. ustalona została granica między okupantami Polski: Niemcami i Sowietami na rzece Sanie. [...] musieliśmy, jeszcze bez instrukcji organizatorskich, lecz na zasadzie znajomości i przyBiuletyn 2/57/2009 7 Źródła jaźni, organizować pomoc dla fal uchodźców powracających do domów, nie tylko w rejonie Sanoku, lecz pragnących dostać się do innych części kraju. Stopniowo, jednak zaczęły się formować różne podziemne akcje organizacyjne o pewnych już strukturach. Moje zainteresowania szły w dwóch kierunkach: ukończenia ostatniej klasy liceum i zdania egzaminu dojrzałości, z czym wiązał się dostęp do tajnego nauczania i, po drugie, zdobycie kontaktów, które umożliwiłyby mi pracę w tajnej organizacji – zgodnie z moim patriotycznym nastawieniem, które wyniosłam z domu i ze szkoły [...]”. [podpis odręczny] Danuta Antonina Przystasz 8 Fragment relacji Marii Kacprzyk, zam. Tabeau, ps. Kamila, żołnierza września 1939 i ZWZ-AK. Relacja została napisana w maszynopisie w listopadzie 1998 r. i w tymże roku przekazana do zbiorów toruńskiej Fundacji, teczka osobowa Tabeau Maria, sygn. 1350/WSK. „[...] Od 1934 r. należałam do Związku Harcerstwa Polskiego. W gimnazjum ukończyłam kurs Przysposobienia do Obrony Kraju o charakterze sanitarnym, z praktyka w szpitalu wojskowym. 1 września 1939 r. zgłosiłam się do pracy w Polskim Czerwonym Krzyżu i otrzymałam przydział do służby ratowniczo-sanitarnej w obronie przeciwlotniczej. 5 września Warszawska Chorągiew Harcerek wcieliła mnie do kilkunastoosobowej grupy Harcerskiego Pogotowania Samarytańskiego przy PCK, która 7 września opuściła Warszawę w kierunku na Lublin w celu dotarcia do wojsk frontowych. Po paru dniach pieszego marszu wojska niemieckie odcięły nam drogę. Wtedy, już samodzielnie, dotarłam do szpitala Powiatowego w Mińsku Mazowieckim, zamienionego na szpital wojenny, gdzie przepracowałam 3 tygodnie dopóki moi rodzice nie zażądali mego powrotu do domu (miałam 17 lat). Szpital był przepełniony rannymi żołnierzami, oprócz łóżek wszędzie, w każdym wolnym miejscu stały nosze, nawet w kaplicy szpitalnej. Umieralność była duża, nie tylko z ran, ale i z tężca. Po zdaniu matury w 1940 r. pracowałam jako maszynistka w Biurze Urządzeń Sanitarnych należącym do mojego ojca. [...] 8 Biuletyn 2/57/2009 Źródła Późną jesienią 1941 r. mój młodszy brat, również harcerz od dawna w konspiracji, wprowadził mnie do Związku Walki Zbrojnej. [...] Praca moja wówczas polegała na pisaniu na maszynie skryptów dla tajnej Szkoły Podoficerskiej, której kurs brat mój przerabiał. W kwietniu 1942 r. starzy kolega brata „Krzysztof” (Wojciech Brzozowski), wprowadził mnie do Komórki Wywiadowczo-Informacyjnej do Spraw Specjalnych Armii Krajowej działającej na terenie Śródmieścia Warszawy. Była to grupa od 3 do 5 dziewcząt. Zbierałyśmy informacje o rozmieszczeniu jednostek wojskowych i ubezpieczeniu koszar niemieckich itp. [...] Dopiero we wrześniu 1942 r. złożyłyśmy przysięgę, odbierał „Gromicz”. Kierowała grupą początkowo „Krysia” (Ksenia Bornc), a potem inna „Krysia” (Ewa Białopiotrowicz). Przysięgę składałyśmy w mieszkaniu moich rodziców. [...] 19.10.1942 r. została aresztowana jedna z dziewcząt naszej komórki, a mianowicie „Kasia” (Krystyna Wituska). Aresztowało ją gestapo berlińskie [...]. A potem w Krystyny notesie z adresami znaleziono pod imionami Kamila i Wanda nasze adresy (jedyne w notesie bez nazwisk). Obydwie zostałyśmy aresztowane następnej nocy (20.10.1942) [...]”. [relacja niepodpisana] 9 Fragment relacji Marii Antoniny Pstrokońskiej, zam. Korus, pewiaczki, we wrześniu 1939 r. sanitariuszki. Relacja rękopiśmienna spisana w lutym 1998 r. w Poznaniu i w kwietniu tegoż roku przekazana przez Hannę Nowicką do toruńskiej Fundacji, teczka osobowa Pstrokońska Maria, sygn. 1305/WSK. „W 1939 r. otrzymałam kartę mobilizacyjną i stawiłam się w dn. 1 IX 1939 r. w Poznaniu w Wojskowym Szpitalu Okręgowym przy ul. Wały Jana III, obecnie ul. Kościuszki. W nocy razem z grupa pielęgniarek wysłana zostałam pociągiem wojskowym do Łodzi. W czasie podróży koło Łęczycy pociąg nasz był bombardowany i ostrzelany. Byli ranni, ale pociąg dojechał do Łodzi. Władze wojskowe skierowały nas na teren fabryki Scheibler i S-ka, gdzie formowane były szpitale polowe. Po zorganizowaniu Szpitala Polowego – kolumna ruszyła w kierunku Warszawy. W rejonie Łowicza zostaliśmy ponownie zbombardowani i ostrzelani. Reszta, która ocalała, po zabraniu rannych ruszyła do Warszawy, gdzie dotarliśmy 9 września 1939 r. Zostałam przydzielona do Zastępczego 1 Szpitala Okręgowego na terenie Uniwersytetu przy ul. Krakowskie Przedmieście 26. Pracowałam tam jako pielęgniarka od 11 do 27 wrześBiuletyn 2/57/2009 9 Źródła nia 1939 r. – to jest do momentu wkroczenia Niemców do Warszawy. Po likwidacji 1 Szpitala Okręgowego pracowałam jako pielęgniarka w Szpitalu przy Alejach Ujazdowskich do 10 października 1939 r. [...]”. Maria Korus [podpis tylko odręczny] 10 Fragment relacji Zofii Żmudzińskiej z d. Zalewskiej, sanitariuszki września 1939 r. Relacja w maszynopisie została spisana w Murowanej Goślinie w marcu 1998 r. i tegoż roku przekazana równocześnie do toruńskiej Fundacji oraz Komisji Historii Kobiet w Warszawie, teczka osobowa Zalewska Zofia, sygn. 957/WSK. „W roku 1939 miałam zaledwie 16 lat swojego życia. Cieszyłam się wszystkim czem cieszyli się starsi i radością ogółu młodzieży z pokoju i spokoju [...]. Mój ojciec należał do bardzo czynnego w Wielkopolsce Kółka Rolniczego i z patriotycznymi tradycjami Banku Spółdzielczego. Pod opieka Kółka Rolniczego powstał w Murowanej Goślinie Patriotyczny Związek Młodzieży „Wici”. Byłam członkiem tej organizacji od roku 1935–1939. [...] Koło dziewcząt Polskiego Czerwonego Krzyża w Murowanej Goślinie – było drugą organizacją, do której należałam od roku 1933 do 1939. Wszystkie członkinie, a było nas 22 pod przewodnictwem [...] Marii Chałaszkiewicz stanowiłyśmy jedną rodzinę [...]. Opiekę nad wymaganym dla sióstr PCK szkoleniem miał dr Stefan Motylewski [...] Wątek patriotyczny jaki dr Motylewski wplatał w swoich wykładach pogłębiany był przez kwalifikowane Siostry PCK, Aleksandrę Kaźmierską i Ludwikę Chudzińską, które [...] uczyły nas nie tylko pomocy w warunkach pokojowych, ale wiele mówiły o pracy ekip i sekcji sanitarnych w okresie niepokoju społecznego, a nawet w warunkach wojennych. Nie ukrywały, że w przypadku wojny wszystkie dostaniemy przydział do szpitali, lazaretów lub frontowych sekcji sanitarnych przy jednostkach wojskowych. W roku 1939 coraz bliżej nadchodziły informacje o zbliżającej się wojnie. W sierpniu 1939 roku powiadomiono nas że jesteśmy w pełnym zespole przydzielone do plutonu sanitarnego Obrony Narodowej, batalionu Oborniki, Kompanii Obrony Narodowej w Murowanej Goślinie, której komendantem był kpt. Zygmunt Rakocy, i znajomymi nam ppor. ppor. Jan Leśnik i Mieczysław Glaziński dowódcami plutonów. Dnia 3 września 1939 r., kompania Obrony Narodowej Murowana Goślina 10 Biuletyn 2/57/2009 Źródła zgodnie z rozkazami odmaszerowała do Obornik, skąd z całym batalionem weszły na szlak bojowy: Swarzędz–Konin–Koło–Kutno. Z batalionem poszły trzy sekcje sanitarne z Obornik. Sekcje sanitarne Sióstr PCK w Murowanej Goślinie, Rogoźnie i Ryczywole otrzymały przydziały do miejscowych lecznic albo do dyspozycji miejscowych lekarz z obowiązkiem pełnienia służby sanitarnej przy rannych i chorych, których należy się spodziewać już po pierwszych działaniach wojennych. Wojska Niemieckie były wcześniej w Murowanej Goślinie aniżeli ranni żołnierze Polscy. Nastąpiły aresztowania. Kto z znaczących Polaków nie zdążył znaleźć schronienia w innej okolicy narażony był na hitlerowskie eksterminacje. Ja zostałam aresztowana 22 grudnia 1942 roku, osądzona sądem Selbstschutzu i przedstawicieli Gestapo w Murowanej Goślinie, 31 stycznia osądzona w więzieniu we Wronkach, gdzie przebywałam do 31 listopada 1943. Niedole więziennego życia, pod władzą hitlerowskich siepaczy trudne są do opisania – ten kto tam nie był nie zrozumie więźnia, którego wypuszczono po roku katuszy schorowanego, zniedołężniałego i odwracającego się od świata [...]”. Żmudzińska Zofia [podpis odręczy] 11 Fragment relacji Marii Bobińskiej-Adamczyk, pewiaczki, żołnierza września 1939 r. oraz ZWZ–AK Okręg Śląsk. Relacja została napisana w maszynopisie w lutym 1978 r. i tegoż roku przekazana Elżbiecie Zawackiej do Jej archiwum, a w roku 1993 przekazana przez Nią do zbiorów Fundacji, sygn. 5/WSK. „Nauczycielka od 1935 r. w szkolnictwie zawodowym i podstawowym. [...] W listopadzie 1938 r. przeniesiono mnie do pracy nauczycielskiej na Zaolzie do miejscowości Poręba pow. Frysztat. Tam zadaniem moim było organizowanie szkolnych kół młodzieży Polskiego Białego Krzyża oraz prowadzenie zajęć świetlicowych dla żołnierzy. Tu urządziłam w Orłowej z młodzieżą gwiazdkę dla żołnierzy. W okresie wakacyjnym 1939 r. w Kochłowicach prowadziłam w dalszym ciągu pracę świetlicową z żołnierzami 73 p.p. Równocześnie przygotowywałyśmy materiały do prowadzenia świetlic żołnierskich na wypadek wojny. Taką świetlicę urządziłyśmy na dworcu kolejowym w Katowicach. W świetlicy na dworcu dyżurowałam do 3 września 1939 r. Z powodu odwrotu naszego wojska ze Śląska wyjechałam dnia 3 września w nocy pociągiem ewakuacyjnym do Kielc. Tu Niemcy odcięli nam dalszą drogę, którą Biuletyn 2/57/2009 11 Źródła odbyłam pieszo aż do Warszawy z myślą przyłączenia się do oddziałów wojskowych w celu wykonywania dalszej pracy. Przygotowanie do obrony kraju w hufcu szkolnym PWK w Wadowicach, w 1931 r. kurs podinstruktorski PWK w Garczynie, roczny kurs dla sióstr sanitarnych PCK na wypadek wojny [...] Do Warszawy doszłam w chwili wkraczania tam wojsk niemieckich. Po tygodniu wróciłam do Katowic do własnego mieszkania przy ul. Warszawskiej 21 /Friedrichstrasse/ gdzie przeżyłam całą okupację pracując czynnie w konspiracji [...]”. Adamczyk Maria [adres i odręczny podpis oraz potwierdzenie autentyczności podpisu przez E. Zawacką w dniu 27 II 1978 r.] 12 Fragment relacji Pelagii Marii Kędzior, z d. Tobolskiej, juzistki we wrześniu 1939 r., żołnierza AK. Relacja w maszynopisie została napisana w Warszawie w październiku 1997 r. i tegoż roku złożona do zbiorów fundacji, teczka osobowa Kędzior Maria, sygn. 536/WSK. „[...] Szkołę średnią ukończyłam w Poznaniu w 1933 r. Uczęszczałam tam na trzyletnie studium literatury francuskiej. W październiku 1933 r., zdawszy pomyślnie egzamin konkursowy, zostałam przyjęta na Wojskowy Kurs Juza w Centrum Wyszkolenia Łączności w Zegrzu Płn. W czasie przyjmowania byłam informowana o obowiązku mobilizacyjnym w przypadku wojny i podpisywałam odnośne zobowiązanie. [...] W dniu 4 maja 1939 r. w czasie tzw. „ukrytej mobilizacji” zostałam zmobilizowana wraz z pracującymi ze mną koleżankami-juzistkami Teresą Łaszyk i Pelagią Juja. Zostałyśmy skierowane do sztabu stacjonującej w Śremie nad Wartą Wielkopolskiej Brygady Kawalerii. Po wybuchu wojny zostałyśmy umundurowane; mundury jak na fotografii z okresu kursu. Przeszłyśmy szlak bojowy brygady ze Śremu do Warszawy przedstawiony w oświadczeniu świadka por. Leonarda Merkisza b. dowódcy szwadronu Wielkopolskiej Brygady Kawalerii. Łączność telegrafami juza utrzymywałyśmy do miejscowości Winnogóra. Dalej, w warunkach ciągłego przemieszczania się, zniszczeń bombardowań, nie było to możliwe. Byłyśmy odpowiedzialne za powierzony nam sprzęt łączności i pełniłyśmy wynikające stąd obowiązki na całym wspomnianym szlaku. Po dotarciu w dniu 20 września 1939 r. do Warszawy, zdałyśmy ten 12 Biuletyn 2/57/2009 Źródła sprzęt w dowództwie jej obrony. Uczestniczyłyśmy następnie w obronie do czasu kapitulacji stolicy. W październiku 1939 r., przebrawszy się w cywilną odzież, powróciłam z koleżankami do Poznania. Wkrótce jednak zmuszona byłam, ukrywając się, opuścić to miasto, gdyż poszukiwało mnie gestapo. Przybyłam do Warszawy, gdzie zamieszkałam wraz z matką będącą na moim utrzymaniu. W 1943 r. złożyłam przysięgę AK [...]. Prowadziłam potem kursy łączności do służb AK, głównie w zakresie telegrafowania morse’m [...]”. Pelagia Maria Kędzior [podpis tylko odręczny] Zastosowano „fotograficzny” przekaz relacji, ujednolicono jedynie zapis skrótów r. – rok, PWK – Przysposobienie Wojskowe Kobiet, PCK – Polski Czerwony Krzyż. Poprawiono interpunkcję i błędy ortograficzne oraz dodano polskie znaki diakrytyczne. Źródło: Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej. Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej oraz Wojskowej Służby Polek, dział: Archiwum Pomorskie. Wybór i opracowanie: Anna Rojewska i Elżbieta Skerska Biuletyn 2/57/2009 13 Przyczynki historyczne Andrzej Gąsiorowski OBRONA POCZTY POLSKIEJ W GDAŃSKU JAKO SYMBOL OBRONY POLSKICH PRAW W WOLNYM MIEŚCIE GDAŃSKU Na terenie Wolnego Miasta Gdańska wojsko polskie prowadziło niemalże od początku jego istnienia prace o charakterze specjalnym, przy użyciu metod konspiracyjnych. Część tych prac specjalnych związana była z obroną polskich budynków i instytucji na terenie WM Gdańska przed atakiem niemieckich nacjonalistów. W szczególności odnosiło się to do budynków Poczty Polskiej, przede wszystkim Polskiego Urzędu Pocztowo-Telegraficznego – Gdańsk 1, znajdującego się na Placu Heweliusza. Wielu pocztowców było członkami polskich organizacji paramilitarnych i kombatanckich: Federacji Polskich Związków Obrony Ojczyzny, Związku Oficerów Rezerwy, Związku Podoficerów Rezerwy i Towarzystwa Byłych Powstańców i Wojaków. O znaczeniu tych organizacji dla pocztowców świadczyło m.in. to, że wiceprezesami TBPiW w Gdańsku byli przez kilka lat naczelnicy Poczty Polskiej: Bolesław Paprocki i Józef Wąsik1. Ponieważ wielu pocztowców polskich pracujących w Gdańsku, podobnie jak i kolejarzy, było podoficerami rezerwy WP, stanowili oni dwa atrakcyjne środowiska dla wojskowych, prowadzących w Gdańsku prace specjalne. Spośród pocztowców utworzono z czasem zespoły dywersyjne. Przykrywką dla poprawiania przez nich sprawności fizycznej miał być Pocztowy Klub Sportowy, pełniący funkcję Pocztowego Przysposobienia Wojskowego, które nie mogło legalnie działać na gdańskim terenie. Pracami tego konspiracyjnego zespołu składającego się z pocztowców kierował początkowo Alfons Flisykowski ps. Fiszer, pracujący jako podreferendarz Dyrekcji Okręgowej Poczt i Telegrafów w Gdańsku2 oraz Augustyn Sikorski, będący łącznikiem pomiędzy pocztową konspiracją a por. WP Franciszkiem Włodarczykiem, oficerem Oddziału II, oficjalnie pracującym jako sekretarz w Polskiej Radzie Sportowej w Gdańsku, będącej zakonspirowanym sztabem gdańskiej sieci dywersji pozafrontowej. 1 F. Bogacki, Poczta Polska w Gdańsku, Warszawa 1978, s. 39. H. Gąsiorowska, Alfons Flisykowski, [w:] Zasłużeni Pomorzanie w latach drugiej wojny światowej. Szkice biograficzne, Gdańsk 1984, s. 72–75. 2 Przyczynki historyczne Pocztowcy polscy w Gdańsku włączeni do prac specjalnych zostali prawdopodobnie podzieleni na pięć konspiracyjnych „piątek” i „trójek”. Obecnie tylko częściowo można odtworzyć skład tej pocztowej konspiracji. Jedną z takich „piątek” tworzyli: Marian Drożdziak – dowódca, Edmund Niklas – drużynowy oraz Florian Budziek, sierż. rez. WP Alojzy Lesnau, Józef Weichbrodt. „Trójkę” stanowili: Edmund Morawski, Antoni Wieloch i Alfons Pillath. Wiadomo też, że do konspiracyjnego zespołu na Poczcie Polskiej należeli poza tym: Józef Badzimira, A. Swiniarski, Z. Grimmsmann, Stefan Cywiński, Jan Budnik, Alfons Młyński i Franciszek Klinkosz. Dowódcą patrolu nr 5 był Leon Westphal. Na wypadek zagrożenia miał on osłaniać budynek poczty z zewnątrz. Na znak, którym miał być ostrzał prowadzony przez polską artylerię, miał on rozpocząć akcję na tyłach atakujących budynek poczty3. Ostateczną decyzję o obronie budynku poczty podjęto przypuszczalnie w marcu 1939 r., a przyjazd Konrada Guderskiego do Gdańska w kwietniu 1939 r. był następstwem tej decyzji. Guderski był już wtedy oficerem rezerwy WP zaangażowanym od pewnego czasu w prace specjalne wojska polskiego. Przybył do Gdańska nie tylko przeszkolony w zakresie organizowania dywersji, lecz także aktywnie zaangażowany w przygotowanie akcji specjalnych przeprowadzanych poza terenem Polski4. Na podstawie zachowanych częściowo dokumentów stwierdzić można, że Konrad Guderski – jako oficer rezerwy – był przed wojną cywilnym pracownikiem Ekspozytury nr 2 Oddziału II Sztabu Głównego WP, od 1929 r. zajmującej się przygotowywaniem dywersji pozafrontowej. Nie znamy całokształtu jego działalności w tym zakresie. Wiadomo tylko, że przed przysłaniem do Gdańska w ostatnich latach przed wojną był aktywnie wykorzystywany w operacjach dywersyjnych. Wziął na przykład udział w akcji dywersyjnej o kryptonimie „Powstanie”, którą organizować zaczęto w kwietniu 1938 r. na Zaolziu, na terenie Czechosłowacji zamieszkanym przez ludność polską. Miała się ona przyczynić do przyłączenia tego terenu do Polski. Guderski w ramach tej akcji był odpowiedzialny za przerzut broni i sprzętu dywersyjnego na teren Zaolzia, przez strzeżoną granicę polsko-czechosłowacką. Z zadania tego wywiązał się dobrze i całe zaopatrzenie dywersyjne zostało złożone w konspiracyjnych magazynach utworzonych za granicą, po czechosłowackiej stronie. W związku z tym Guderskiego po zakończeniu akcji udekorowano Krzyżem Zasługi. Co prawda akcja „Powstanie” i przyłączenie Zaolzia do Polski jesienią 1938 r. wywoływało i wywołuje różne oceny politycz3 Archiwum Muzeum Stutthof (dalej cyt. AMS), A. Lesnau, [w:] Relacje, t. XXI, s. 94– –97; L. Wesphal, ibid., s. 252; A. Pilath, M. Młyńska, [w:] Gdańsk 1939. Wspomnienia Polaków-Gdańszczan, wybór i oprac. B. Zwarra, Gdańsk 1984, s. 354, 391, 392. 4 Ibid., s. 36. Biuletyn 2/57/2009 15 Przyczynki historyczne ne, jednak z pewnością dostarczyła Guderskiemu pewnych doświadczeń w zakresie działań specjalnych WP. Brał on także udział w kolejnej dużej akcji Ekspozytury nr 2 Oddziału II zorganizowanej w Czechosłowacji na terenie Rusi Zakarpackiej. W okresie od 22 X 1938 do 27 XI 1938 r. przeprowadzono tam akcję dywersyjną o kryptonimie „Łom”. Była to największa operacją przeprowadzona w okresie międzywojennym poza granicami Polski. Guderski, występujący wówczas pod ps. Konrad III, K.III, przewidywany był początkowo na zastępcę dowódcy akcji. Ostatecznie po rozpoczęciu akcji dowodził nią mjr Feliks Ankerstein ps. „Konrad”, a Guderski był w jej ramach dowódcą niezwykle ważnej akcji specjalnej5. W trakcie trwania przygotowań do tej akcji Guderski zgłosił projekt utworzenia oddziału dywersyjnego złożonego z członków sieci dywersji pozafrontowej z leżącej w Czechosłowacji części Śląska Cieszyńskiego (tzw. Zaolzia), biorących udział w akcji „Powstanie”. Członkowie tego oddziału mieli być przebrani w mundury armii czechosłowackiej. Ponieważ było to sprzeczne z prawem międzynarodowym (konwencja haska z 1907 r. zakazywała przebierania się w mundury wojskowe obcej armii, w takim przypadku przebrani nie byli bowiem chronieni prawem międzynarodowym i mogli być natychmiast rozstrzelani) zgodę na tę operację musiał wydać sam szef Oddziału II płk. Tadeusz Pełczyński. Początkowo Pełczyński miał wątpliwości, po wahaniach jednak ostatecznie zgodził się na nią i Guderski, na czele takiego oddziału przebranego w mundury armii czechosłowackiej, wszedł na teren Rusi Zakarpackiej (wówczas jeszcze integralnej części Czechosłowacji). Dowodzony przez niego oddział wykonał wszystkie zlecone mu zadania dywersyjne. Szef Ekspozytury nr 2 Oddziału II mjr Edmund Charaszkiewicz w sporządzonym 12 III 1940 r. w Paryżu sprawozdaniu Raport o działaniach dywersyjnych na Rusi Zakarpackiej pisał: „Doświadczenia wykazały, że na ogół powodzenie patroli dywersyjnych w dużym stopniu zależało od doboru przewodnika; o udaniu [powodzeniu] akcji partyzanckiej decydował z reguły dowódca. Jeśli się uwzględni szczególnie ciężkie warunki terenowe, klimatyczne, organizacyjne i działań, można stwierdzić, że krótka stosunkowo działalność tego typu akcji dała możność odkrycia prawdziwych talentów wśród dowódców partyzantek (por. kaw. Szymański, ppor. rez. Burian, por. inż. Guderski Konrad, ppor. Drelicharz)”6. Tak więc podsumowując największą operację specjalną, wyróżniono imiennie tylko czterech jej uczestników, m.in. Guderskiego. Nie tylko wysunął on oryginalny pomysł prowadzenia działań, ale także osobiście wykonał 5 Zbiór dokumentów ppłk. Edmunda Charaszkiewicza, oprac., wstęp i przypisy A. Grzywacz, M. Kwiecień, G. Mazur, Kraków 2000, s. 115, 120. 6 Ibid., s. 122. 16 Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne akcję, dając dowody osobistej odwagi i determinacji. Nie może więc zaskakiwać to, że kiedy w Warszawie podjęto ostateczną decyzję o obronie budynku Poczty Polskiej w Gdańsku, właśnie Guderskiemu powierzono nadzorowanie przygotowań do tej akcji, a następnie dowodzenie obroną. Wysłano do Gdańska doświadczonego w pracach specjalnych oficera. Wydaje się, że Guderski – podobnie jak podczas przygotowania akcji dywersyjnej na Zaolziu – był początkowo odpowiedzialny za przerzut broni i amunicji na teren poczty7. Z raportów mjr. Charaszkiewicza wynika, że do Gdańska w okresie od czerwca do sierpnia 1939 r. przekazano wtedy 150 pistoletów i 30 tys. sztuk amunicji pozostałej z akcji „Powstanie” i „Łom”. Mjr Charaszkiewicz stwierdzał w swym raporcie, że do Gdańska trafiło poza tym: 100 sztuk karabinów i 200 tys. amunicji, 6 lekkich karabinów maszynowych z amunicją oraz 400 obronnych granatów ręcznych. Wiadomo, że trzy lkm trafiły na pocztę. Trudno obecnie ustalić, gdzie rozmieszczono pozostałą broń i materiały dywersyjne. Według mjr. Charaszkiewicza do Gdańska przekazano poza tym 250 kg trotylu i sprzętu minerskiego, z czego część trafiła na pocztę. Ponieważ w budynku poczty nie znaleziono trotylu, można przypuszczać, że materiały wybuchowe trafiły tam tylko na jakiś czas, następnie członkowie sieci dywersyjnej z poczty, mający do wykonania różne zadania dywersyjne na terenie Gdańska, przenieśli je poza pocztę i ukryli w różnych miejscach, m.in. w pobliżu obiektów, które miały być wysadzone. Z powojennych relacji wynika, że broń, materiały wybuchowe i zapalniki oraz lonty trzymali oni poza swoimi mieszkaniami. M.in. pracujący na poczcie Antoni Wieloch, który miał za zadanie podpalenie magazynów zbożowych na Wyspie Spichrzów, trzymał niedaleko swego miejsca zamieszkania ładunki zapalające oraz zapalniki z mechanizmem opóźniającym zapłon8. Wiadomo także, iż jakimiś materiałami dywersyjnymi dysponował pocztylion Józef Klecha, od 1928 r. pracujący na poczcie w Gdańsku. W kwietniu 1939 r., kiedy zmierzał już do elektrowni nad Motławą, aby dokonać tam aktu sabotażu, został w ostatniej niemalże chwili dogoniony przez Augustyna Młyńskiego członka sieci dywersyjnej na poczcie, który przekazał mu rozkaz odwołujący tę akcję9. Także z powojennych relacji byłych pocztowców gdańskich wynika, że od wiosny 1939 r. rozpoczęto tajny przewóz broni i amunicji do budynku poczty. Dostarczano ją z Gdyni w ambulansach pocztowych razem z paczkami zawierającymi przesłane z Szwecji łożyska kulkowe. 7 Zob. A. Gąsiorowski, Podporucznik Guderski i inni, Pomerania 2009, nr 9. Idem, Geneza i początek ruchu oporu na Pomorzu Gdańskim, Gdańsk 1991, s. 35. 9 Taką informację przekazała Marianna Młyńska. Zob. Gdańsk 1939..., s. 354. 8 Biuletyn 2/57/2009 17 Przyczynki historyczne Broń najpierw przewożono do urzędu pocztowego Gdańsk 2, następnie specjalnym kursem do urzędu Gdańsk 1. Ostatni taki transport broni nadszedł do Gdańska 14 V 1939 r. Później zrezygnowano z tej formy transportu, ponieważ gdańska policja zaostrzyła kontrolę ambulansów, poszukując broni10. Wiadomo tylko, że przygotowaniem obrony poczty – tak jak i organizacją innych akcji dywersyjnych w Gdańsku – przez kilka lat kierował mjr Aleksander Jabłonowski – kierownik Referatu AP (Gdańsk–Prusy Wschodnie) Ekspozytury nr 2 Oddziału II Sztabu Głównego WP, organizującej dywersję pozafrontową. We wrześniu 1939 r. Jabłonowski brał udział w obronie Gdyni. Był wtedy dowódcą III batalionu Obrony Narodowej walczącego w rejonie Pogórza, następnie Obłuża i Oksywia. Mjr Jabłonowski dostał się prawdopodobnie do niemieckiej niewoli 19 IX 1939 r., jednak jego późniejsze losy nie są znane11. Ze strony niemieckiej w 1939 r. zostały natomiast przeprowadzone przygotowania do zajęcia budynku Poczty Polskiej. Plan ataku opracowany przez Ericha Goertza zakładał jednoczesne uderzenie trzech grup szturmowych na parter budynku poczty, piwnice i wejście od strony wschodniej. Cztery inne grupy miały według tego planu znajdować się zarówno w budynku przylegającego do poczty II Rewiru Policyjnego, jak i w budynkach mieszkalnych usytuowanych wokół poczty12. Podkreśłić trzeba, że policja gdańska miała w drugiej połowie sierpnia 1939 r. jakieś informacje o pocztowcach zaangażowanych w prace specjalne. Starszy sekretarz kryminalny Bruno Piwoliński z gdańskiej policji politycznej, przemianowanej już wtedy na gdańskie gestapo, specjalizujący się w rozpracowywaniu Polaków znajdujących się w Gdańsku, próbował nawiązać kontakt z Alojzym Lesnauem, który zameldował o tym swoim przełożonym konspiracyjnym: Flisykowskiemu i Drożdziakowi. Kiedy 15 VIII 1939 r. Lesnau został aresztowany, już następnego dnia „piątka”, do której należał, została rozwiązana, a pozostałych jej członków natychmiast przeniesiono do Polski, aby uchronić ich przed ewentualnym aresztowaniem. Gestapo gdańskie musiało jednak uzyskać jakieś informacje 10 A. Gąsiorowski, Geneza i początki..., s. 35; AMS, A. Świniarski, Relacje, t. XXI, s. 249; J. Gończa, A. Świniarski, [w:] Gdańsk 1939..., s. 155, 466. 11 Tylko z relacji L. Śliwińskiej z Gdyni wynika, że mógł on prowadzić działalność konspiracyjną w ramach ZWZ jeszcze w okresie okupacji. Komendant chorągwi pomorskiej Szarych Szeregów i aktywny członek sieci łączności i wywiadu ZWZ–AK hm. Bernard Myśliwek ps. Konrad, mający u Leokadii Śliwińskiej ps. Śliwkowa, Anioł, w Gdyni-Orłowie skrzynkę kontaktową, poinformował ją w 1940 r., że ma pozdrowienia od mjr. Jabłonowskiego, przebywającego pod Warszawą, który był kolegą jej męża, poległego w czasie walk o Gdynię we wrześniu 1939 r. AMS, Relacje, t. XXI, L. Śliwiński. 12 P. Semków, Polityka Trzeciej Rzeszy wobec ludności polskiej na terenie byłego Wolnego Miasta Gdańska w latach 1939–1945, Toruń 2001, s. 71. 18 Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne o zaangażowaniu pocztowców w działalność dywersyjną, ponieważ kilka dni przed wybuchem wojny aresztowano Jana Budnika, również pracującego na poczcie. W związku z tym przeniesiono z Gdańska do Polski pozostałych członków jego „trójki”13. Tak więc zespół dywersyjny na poczcie został niespodziewanie uszczuplony w momencie narastania zagrożenia. Przypuszczalnie dlatego w połowie sierpnia 1939 r. załogę poczty wzmocniono, powiększając ją o dziesięciu pocztowców z Gdyni i Bydgoszczy, będących podoficerami rezerwy14. Podkreślić należy, iż dnia 31 VIII 1939 r. Komisarz Generalny RP w Gdańsku mjr Marian Chodacki wysłał do Ministerstwa Spraw Zagranicznych depeszę szyfrową, w której stwierdzał wyraźnie, że nie widzi celowości obrony polskich obiektów na terenie Gdańska15. Była to opinia nie tylko dyplomaty, ale także doświadczonego oficera Oddziału II, przed objęciem placówki dyplomatycznej w Gdańsku attache wojskowego w Finlandii i Szwecji. Odwołane zostały wszystkie przygotowane wcześniej akcje dywersyjne na terenie Wolnego Miasta Gdańska. Wybuch wojny nie był zaskoczeniem dla polskich placówek w Gdańsku, chociaż ich dowódcy nie mogli znać terminu rozpoczęcia przez Niemców ataku. W dniu 1 IX 1939 r. na terenie Wolnego Miasta Gdańska doszło do walk o dwa polskie obiekty: Wojskową Składnicę Tranzytową na Westerplatte oraz budynek Polskiego Urzędu Pocztowego nr 1 w Gdańsku. Zarówno Westerplatte jak i Poczta Polska były bronione, kiedy już polskie dowództwo wiedziało, że polscy żołnierze na pewno nie wejdą do Gdańska, ponieważ jednostki wchodzące w skład tzw. Gdańskiej Grupy Interwencyjnej, dowodzonej przez gen. Skwarczyńskiego zostały w ostatnich dniach przed wybuchem wojny wycofane znad granicy z Wolnym Miastem Gdańskiem w głąb Polski. Decyzja o obronie budynku poczty w Gdańsku nie wynikała z przesłanek militarnych, jak mylnie sądzono przez wiele powojennych lat, nie widząc wojskowego sensu obrony tego obiektu. Była to decyzja typowo polityczna. Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku miała bowiem stać się symbolem obrony polskich praw w Wolnym Mieście Gdańsku. Taki cel przyświecał oficerom podejmującym w tej sprawie ostateczną decyzję. Była to też realizacja pomysłu z 1935 r. Wówczas to bowiem mjr Charaszkiewicz w ocenie możliwości działania gdańskiej sieci dywersji pozafrontowej stwierdzał, że poczta ma być broniona nie ze względów militarnych, lecz po to, aby dać do wykorzystania atuty polityczne Ministerstwu Spraw Zagranicznych. W „Pomeranii” z 1998 r. ukazał się mój artykuł pt. Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku, opatrzony 13 AMS, A. Lesnau, Relacje, t. XXI, s. 94–97; A. Pilath, [w:] Gdańsk 1939..., s. 391. A. Gąsiorowski, Geneza i początki..., s. 36. 15 F. Bogacki, op.cit., s. 107. 14 Biuletyn 2/57/2009 19 Przyczynki historyczne podtytułem Zaniedbanie, czy świadoma decyzja?16 Poświęciłem w nim zasadniczo uwagę nie tyle obronie poczty, ile okolicznościom podjęcia decyzji o jej obronie. Polemizowałem wówczas – opierając się na dokumentach, wspomnieniach i relacjach – z dość powszechnie przyjmowanym, a jak starałem się udowodnić fałszywym przekonaniem, że do obrony doszło wbrew intencji naczelnych władz wojskowych. We wcześniejszych publikacjach, dotyczących obrony Poczty Polskiej w Gdańsku, ich autorzy snuli różne domysły, dlaczego doszło do obrony poczty, skoro już w końcu sierpnia 1939 r. wiadomo było, że polscy żołnierze nie mieli wejść do Gdańska i akcja pocztowców nie miała żadnego uzasadnienia wojskowego. Starałem się udowodnić, że zarówno historycy, jak i publicyści wychodzili z fałszywego przekonania, rozpatrując decyzję obrony poczty wyłącznie w kontekście spraw wojskowych, ponieważ była ona podyktowana tylko względami politycznymi, przede wszystkim chęcią uczynienia z obrony Poczty Polskiej w Gdańsku symbolu obrony polskich praw i braku akceptacji dla zmiany przynależności terytorialnej Gdańska, tzn. włączenia tego terenu do Rzeszy. Obecnie wiadomo, że w Gdańsku w ostatnim okresie przed wybuchem wojny na Westerplatte często dokonywano alarmów i ćwiczono szybkie zajmowanie stanowisk ogniowych. Andrzej Drzycimski w swej najnowszej książce o obronie Westerplatte pisze m.in.: „Do wyrabiania nawet pewnego rodzaju automatyzmu miały służyć wielokrotnie powtarzane, męczące pogotowia i alarmy bojowe w ciągu dnia i nocy. [...] W alarmach tych uczestniczyli wszyscy oficerowie liniowi, niekiedy także szef Wydziału Wojskowego17, kwatermistrz Westerplatte i inni oficerowie z Komisariatu Generalnego”18. Świadczy to o tym, jak wielką uwagę przywiązywano do tego, aby żołnierze polscy na Westerplatte nie dali się zaskoczyć Niemcom i by szybko podjęli walkę. Podczas ostatniej swojej wizyty na Westerplatte ppłk dypl. Wincenty Sobociński interesował się głównie tym, żeby załoga Westerplatte nie dała się zaskoczyć i podjęła walkę. Nie wiadomo, czy wiedział już, że żołnierze ci nie otrzymają żadnego wsparcia z zewnątrz19. Z pewnością także na Poczcie Polskiej w Gdańsku zwracano dużą uwagę na to, aby Niemcy nie wdarli się niespodziewanie do budynku, z powojennych relacji wynika bowiem, że na poczcie wprowadzono dodatkowe dyżury. 16 A. Gąsiorowski, Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku. Zaniedbanie, czy świadoma decyzja?, Pomerania 1998, nr 9, s. 34–37. 17 Ówcześnie był nim ppłk. dypl. Wincenty Sobociński. 18 A. Drzycimski, Westerplatte 1939. Historia i legenda. Przed szturmem, [b.m.d.w. (2009)], s. 105. 19 Po wojnie nie złożył żadnej relacji na ten temat. 20 Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne Konrad Guderski występujący pod ps. Konrad jako „inspektor” w kwietniu 1939 r. zakwaterował się w mieszkaniu służbowym rodziny Flisykowskich, znajdującym się w budynku poczty przy Placu Heweliusza, noszącym oficjalnie nazwę Polski Urząd Pocztowy – Gdańsk 1. O jego właściwych zadaniach wiedział tylko p.o. dyrektora Jan Michoń i podreferendarz Alfons Flisykowski, kierujący pocztową siecią dywersyjną. Broń i amunicja znajdowała się także w mieszkaniu Flisykowskich. W dniu 31 VIII 1939 r. policja gdańska usiłowała podstępem dostać się do budynku. Zamierzano przeszukać pocztę pod pretekstem, że kierowca pocztowego ambulansu potrącił ponoć policjanta. Dyrektor Michoń nie pozwolił jednak na wejście policjantów do gmachu. Powołał się wtedy na umowę, zgodnie z którą jedynie międzynarodowa komisja miała prawo przeprowadzić kontrolę. Tak więc policjanci gdańscy wycofali się, nie chcąc jeszcze wówczas siłą wtargnąć do budynku20. W gmachu zaatakowanej 1 IX 1939 r. poczty znajdowało się 58 osób. Byli to prawie wszyscy urzędnicy pocztowi, którzy 31 VIII 1939 r. pracowali na dziennej zmianie i pozostali w budynku. Wzmocniła ich nocna zmiana. Poza tym w budynku znajdowała się żona dozorcy i jej 11-letnia wychowanica Erwina Barzychowska. Dieter Schenk, opisując obronę, podaje, że około północy dyrektor poczty dr Jan Michoń zwołał zebranie załogi. Odczytał na nim tajne zarządzenie o mobilizacji. Przedstawiony przez Michonia jako „Konrad” Guderski od tego momentu przejął dowodzenie. Polecił rozdać pocztowcom broń: pistolety i granaty oraz wyznaczył po jednym stanowisku lekkiego karabinu maszynowego na każde piętro. Karabiny maszynowe obsługiwali: Andrzej Górski, Leon Marszałkowski i Franciszek Mionskowski21. Przypuszczalnie w pierwszej kolejności broń otrzymali pocztowcy – członkowie gdańskiej sieci dywersyjnej, następnie pocztowcy mający przeszkolenie wojskowe. Rozpoczęty przez Niemców atak na pocztę przeprowadzony został początkowo przez funkcjonariuszy gdańskiej policji, dowodzonych przez komendanta policji porządkowej Willy Bethkego. Z sąsiadującego z pocztą Krajowego Urzędu Pracy najpierw rzucono ładunek wybuchowy. Eksplodował on, wyrywając dziurę w płocie, który oddzielał podwórze poczty od dziedzińca, znajdującego się na tyłach drugiego komisariatu policji. Komisariat ten usytuowany był w sąsiadującym z pocztą budynku, mającym z nią wspólną ścianę. Zaatakowały też pocztę jednocześnie dwie grupy szturmowe policjantów. Zamierzały one wtargnąć do bu20 D. Schenk, Poczta Polska w Gdańsku. Dzieje pewnego niemieckiego zabójstwa sądowego, słowo wstępne H. Ehmke, Gdańsk 1999, s. 45. 21 Zeznał o tym ujęty po ucieczce z budynku poczty w dniu 1 września 1939 r. A. Flisykowski, odpowiadając na pytanie przesłuchującego go mjr. Winkelhausena. Zob. F. Bogacki, op.cit., s. 92. Biuletyn 2/57/2009 21 Przyczynki historyczne dynku przez dwa wejścia, znajdujące się od strony podwórza, prowadzące do piwnicy i paczkarni, usytuowanej na wysokim parterze za rampą. Trzecia grupa policjantów – po wybuchu ładunku – zaatakowała wejście od strony ul. Sukienniczej. Jednak pocztowcy odparli te ataki strzałami z broni maszynowej i pistoletów oraz granatami rzucanymi przez okna. Już na samym początku sytuacja stała się krytyczna dla obrońców, kiedy porucznikowi policji gdańskiej udało się wedrzeć do budynku przez wysadzone drzwi paczkarni i zająć przedsionek paczkarni, gdzie doszło do pierwszego bliskiego starcia. Policjanci gdańscy nie zdołali jednak dotrzeć dalej, ponieważ na szczęście nadbiegli Władysław Mielewczyk i Bronisław Szulc. Strzelając z pistoletów do wdzierającego się już do pomieszczenia policjanta gdańskiego, spowodowali, że nie zdołał on już rzucić granatu. Nadbiegł wtedy ppor. Guderski z lkm i dostarczył Mielewczykowi i Szulcowi granaty. Dotarł także do paczkarni lekko ranny Kazimierz Rogaczewski, wzmacniając jej obronę. W trakcie tej wstępnej fazy walki zginął wachmistrz policji i jeden żołnierz SS-Heimwehr. Rannych zostało natomiast siedmiu atakujących. To zmusiło Niemców, zaskoczonych silnym oporem pocztowców, do wycofania się. Wtedy jeszcze nie zginął żaden z obrońców poczty22. Dysponujemy niezmiernie lakoniczną relacją jednego z pocztowców biorących udział w walce. Augustyn Młyński tak wspominał: „Dnia 1 września o godzinie 4.50 kolega Binnebesel, który pełnił dyżur w centrali telefonicznej, zameldował, iż przerwano wszelką łączność. Zaraz potem zaczęto ostrzeliwać gmach naszego urzędu. Udałem się od razu do magazynu z bronią, gdzie zastałem już »Konrada«. Nie znałem jego nazwiska, lecz koledzy mówili, że jest naszym dowódcą. On też rozdawał broń, po czym wszyscy od razu udawali się na powierzone im stanowiska. [...] Mnie oraz Franciszka Klinkosza wyznaczono do roznoszenia amunicji. [...] Walka była zacięta. Pamiętam, że do godziny 12.00 padł tylko jeden z kolegów. Wtedy Niemcy przerwali ogień i usłyszeliśmy ich wezwanie przez tuby: Kameraden, ergebt euch! Euch passiert nichts! [Kamraci, poddajcie się! Nic wam się nie stanie!]”23. Jeszcze podczas tej walki pojawił się przy ul. Tartacznej pierwszy samochód pancerny SS-Heimwehr i rozpoczął ostrzał poczty z karabinu maszynowego. Dowodzący całością akcji płk Bethke zarządził przerwę w ostrzale i przez megafony przekazano pocztowcom informację, że mają dwie godziny na podjęcie decyzji o kapitulacji, po tym terminie bowiem poczta zostanie wysadzona w powietrze. Pocztowcy zebrali się w tym 22 23 22 Ibid., s. 64–65. Augustyn Młyński, [w:] Gdańsk 1939..., s. 350–351. Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne czasie na pierwszym piętrze24. Tak wspominał o tym po wojnie Augustyn Młyński: „Po godzinie 14.00 nastąpił gwałtowny ostrzał. Podczas zmiany stanowisk kolega Kazimierz Rogaczewski został ranny w rękę, a kolega Flisykowski – w podudzie. Zostali zaraz opatrzeni. Rogaczewski walczył po zranieniu z tym większą zawziętością. Mówił, że każdego zastrzeli, kto się nie będzie bronił, a nawet chciał zorganizować wypad. Jednak nikt się na to nie zgodził”25. W trakcie drugiej fazy ataku na pocztę wykorzystano żołnierzy „Grupy Eberhardta”, podporządkowanej już wówczas dowództwu niemieckiej 3 Armii. Teren wokół poczty został otoczony szczelnym kordonem policyjnym. Był wówczas opuszczony przez mieszkańców okolicznych domów. Schenk podaje, że sam gauleiter Forster przybył na miejsce walki na Placu Heweliusza, wjeżdżając rozpoznawczym samochodem pancernym. Dotarł tam także SS-Oberführer Johann Schäfer, w dniu 26 VI 1939 r. mianowany przez Senat Gdański pełnomocnikiem do spraw policji. Prawdopodobnie Forster sprzeciwił się planom Bethkego wysadzenia budynku poczty w powietrze26. Atak w trakcie drugiej fazy walk o pocztę prowadzony był m.in. przy użyciu artylerii. Na wysokości ul. Rycerskiej ustawiono haubicę 105 mm. Poza tym przed domem przy ul. Sierocej nr 5 stanęły dwa działa piechoty. Ich celem była fasada budynku i główne wejście do poczty. Najpierw po polsku przez megafon wezwano pocztowców do kapitulacji i opuszczenia budynku z podniesionymi rękoma. Kiedy to wezwanie pozostało bez odpowiedzi, Bethke wydał rozkaz do otwarcia ognia artyleryjskiego. Po oddaniu strzałów przez wszystkie trzy działa i uszkodzeniu fasady budynku rozpoczęto zmasowany ostrzał poczty z karabinów maszynowych i zwykłych karabinów. Pocztowcy odpowiedzieli także strzałami. Prawdopodobnie wtedy na najwyższym piętrze zginął dowodzący pocztą Guderski. Kiedy pobiegł do niego Flisykowski, już nie żył27. O tej fazie walki tak wspominał Młyński: „Pociski artyleryjskie raziły nas coraz mocniej, a jeden z nich po rozbiciu głównego wejścia przeszył gmach poczty na wylot. Koledzy, nie mogąc się utrzymać na górnych piętrach, zeszli do piwnicy. Wówczas również Binnebesel został ranny. W piwnicy było duszno i ciemno. Znajdowali się tu również dozorca 24 Ibid., s. 65. Ibid., s. 351. 26 Ibid. 27 D. Schenk na s. 67 pisze: „Niektórzy mówili później, że »Konrad« był zbyt lekkomyślny”. Nie podaje jednak źródła tej opinii. Z wcześniejszych publikacji wynikało, że Guderski zginął już na samym początku ataku na pocztę w piwnicy. Według tej wersji, kiedy po odpaleniu ładunku wybuchowego policjanci usiłowali wtargnąć na pocztę, rzucił granat, którego wybuch spowodował jego śmierć. Trudno stwierdzić, która z tych wersji jest zgodna ze stanem faktycznym. 25 Biuletyn 2/57/2009 23 Przyczynki historyczne Pipka i jego żona oraz ich 11-letnia wychowanka. Odcięto nam dopływ wody i gazu. Słyszałem, że gdzieś jeszcze grało radio. Padało stamtąd wezwanie, byśmy się bronili, gdyż gen. Bortnowski ma się już znajdować w Oliwie. Była godzina 19.30 i żadna odsiecz nie nadchodziła”28. Trzecią fazę walki o pocztę rozpoczęło zdetonowanie umieszczonego przez saperów pod budynkiem ładunku wybuchowego. Po kilku chwilach rozpoczęły ostrzał zarówno karabiny maszynowe, jak i działa, które spowodowały znaczną wyrwę w fasadzie. W trakcie tej strzelaniny odpowiadający ogniem pocztowcy zmuszeni zostali do zejścia z wyższych pięter do piwnicy, skąd kontynuowali walkę. Zastanawiające jest to, że poza Guderskim nie zginął jeszcze wtedy nikt z obrońców, chociaż budynek poczty był tak długo ostrzeliwany z różnych rodzajów broni. Pomimo to pocztowcy, utraciwszy wiarę w odsiecz polskich żołnierzy i nie widząc szans na zmianę swego położenia, postanowili poddać się. Flisykowski, który przejął dowództwo po śmierci Guderskiego – zeznając później – twierdził, że decyzję o poddaniu się pozostawił innym pocztowcom, ponieważ sam wolał zginąć w walce. W tym czasie rozpoczęto przygotowania do czwartej fazy niemieckiego natarcia. Dowodzący atakującymi pocztę policjantami płk Bethke polecił strażakom dostarczyć przed pocztę cysternę z benzyną, którą następnie wpompowano do piwnic poczty. Eksplozję benzyny wywołał wybuch wrzuconego granatu ręcznego. Dopiero wtedy nastąpił przełom w walce, na skutek wybuchu bowiem spłonęło żywcem pięciu obrońców. Poza tym spośród kilku dalszych poparzonych sześć osób zmarło już w szpitalu w ciągu kilku najbliższych dni. To właśnie wybuch benzyny i jego straszliwe skutki spowodował, że żyjący jeszcze pocztowcy zdecydowali się poddać atakującym29. Młyński w swojej relacji tak opisuje ten moment: „Niemcy tymczasem oblali nasz gmach jakimś palącym płynem, a nawet wsuwali w okna piwniczne broń i strzelali. Było strasznie: obrońcy stali stłoczeni na korytarzu w piwnicy, gdzie panował krzyk i płacz. Wtenczas dopiero, zgodnie ze zdaniem dyrektora Michonia, asesora Sikorskiego i naczelnika Wąsika, postanowiliśmy się poddać. Dyr. Michoń uważał, że powinniśmy się wpierw pożegnać, gdyż są to zapewne ostatnie chwile naszego życia. Został wtedy ranny w rękę. Wołano, żeby nie strzelać, a wywiesić białą chorągiew. [...] Dyrektor Michoń zapytał, kto ma wyjść pierwszy, na co wszyscy wyrazili pogląd, iż powinien to uczynić naczelnik urzędu, pan Wąsik. Po nim ze szczytowych drzwi zaczęli pojedynczo wychodzić: Sikorski, Michoń, Cygalski, Becker, Nowakowski, Marszałkowski, Szulc, 28 29 24 Augustyn Młyński, [w:] Gdańsk 1939..., s. 351. D. Schenk, op.cit. Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne Klinkosz i ja. Na naczelnika Wąsika skierowano płomień z miotaczy ognia, więc przerażeni zaczęliśmy się cofać. Ja powiedziałem sobie w duchu, że spróbuję uciec przez podwórze i niech mnie tam raczej zastrzelą. Zdążyłem skoczyć za róg budynku. Szczęśliwie nie zostałem trafiony”30. Podczas wychodzenia z budynku poczty zabici zostali Michoń i Wąsik. Broniący poczty oddali się do niewoli. Jednak kilku pocztowców, wykorzystując zadymienie terenu uciekło. Przedostali się oni po dachach garaży i drabinie do posesji przy ul. Sukienniczej (ówcześnie Am Rähm). Tam w opuszczonych mieszkaniach przebrali się w ubrania cywilne. Flisykowski ranny podczas ucieczki pozostał i został następnie złapany przez Niemców, natomiast pozostali czterej obrońcy: Andrzej Górski, Władysław Mielewczyk, Franciszek Mielewczyk i Augustyn Młyński zdołali szczęśliwie zbiec31. Wzięci do niewoli pocztowcy zostali początkowo osadzeni w budynku Victoriaschule, a następnie Prezydium Policji (Polizeipräsidium), gdzie zostali osobiście przesłuchani przez dr. Hansa Wernera Gisecke, radcę sądu wojennego przy grupie Eberhardta32. Małgorzacie Pipka – do celów propagandowych – dano do ręki karabin i filmowano jako tzw. Flintenweib33. Trudno stwierdzić, co zeznali poszczególni przesłuchiwani pocztowcy, po wojnie bowiem odnaleziony został jedynie odpis protokołu przesłuchania Alojzego Flisykowskiego. Szczególnie interesujący jest fragment jego przesłuchania, który dotyczył statusu prawnego obrońców poczty. Flisykowski zeznał: „Według zarządzeń mobilizacyjnych staliśmy się jednostką wojskową. W dniu drugiej mobilizacji (30 VIII 1939 roku) »Konrad« przyniósł do mnie skrzyneczkę i prosił, abym ją schował. Powiedziałem mu wtedy, że wprawdzie nie mam karty mobilizacyjnej, ale muszę jednak stawić się. Odpowiedział mi na to: »Dzisiaj nie musi pan jeszcze jechać. Tutaj też pan jest żołnierzem«”. Poza tym Flisykowski zeznał wyraźnie przesłuchującym go Niemcom: „Prawnie jestem żołnierzem. Z chwilą ogłoszenia mobilizacji podlegamy, my urzędnicy pocztowi i telegraficzni, zarządzeniom wojskowym. Mundur nie czyni żołnierza. »Konrad« potwierdził to”34. Jak z tego wynika, ta ważna sprawa była przedmiotem rozmów pocztowców przed rozpoczęciem walki. Wydaje się, że musiała być także rozważana przez władze wojskowe podczas podejmowania decyzji i obronie poczty. Nie znamy jednak treści tych rozmów i przyjętej ar30 Augustyn Młyński, [w:] Gdańsk 1939..., s. 351. P. Semków, op.cit., s. 72. 32 D. Schenk, op.cit. 33 Ibid., s. 73. 34 F. Bogacki, op.cit., s. 92. 31 Biuletyn 2/57/2009 25 Przyczynki historyczne gumentacji prawnej. Przypuszczać tylko można, że powoływano się na IV konwencję haską z 18 X 1907 r., dotyczącą m.in. zasad prowadzenia wojny lądowej. W stanowiącym załącznik do tej konwencji Regulaminie dotyczącym praw i zwyczajów wojny lądowej, już w dziale I O wojujących, w rozdziale I Określenie wojującego, stwierdzano: „Art. 1. Ustawy, prawa i obowiązki wojenne stosują się nie tylko do armii, lecz również do pospolitego ruszenia i oddziałów ochotniczych, o ile odpowiadają one warunkom następującym: 1) jeżeli mają na czele osobę odpowiedzialną za swych podwładnych; 2) noszą stałą i dającą się rozpoznać z daleka odznakę wyróżniającą; 3) jawnie noszą broń; 4) przestrzegają w swych działaniach praw i zwyczajów wojennych. [...] Art. 2 Ludność terytorium nie zajętego, która przy zbliżaniu się nieprzyjaciela dobrowolnie chwyta za broń, aby walczyć z wkraczającymi wojskami i nie miała czasu zorganizować się zgodnie z art. 1, będzie uważana za stronę wojującą, jeżeli jawnie nosi broń i zachowuje prawa i zwyczaje wojenne”35. W sporządzonym przez mjr. Siegfrida Cartellieri, przed wojną kierownika oddziału Abwehry w Gdańsku, sprawozdaniu o akcjach przeciwko polskim punktom oporu w Gdańsku w dniu 1 IX 1939 r. (Bericht über das Vorgeben gegen die polnischen Stützpunkte in Danzig am 1.9.1939), pisał m.in.: „9. Pocztę Polską zajęto dopiero po ciężkich walkach w godzinach wieczornych dnia 1 września 1939 r. Budynek był umocniony dla celów obronnych. Liczba obrońców wynosiła ponad pięćdziesięciu. Około 6 ludzi służyło w wojsku polskim. Przebrano ich za pocztowców i ulokowano na długo przedtem w budynku poczty dla wzmocnienia stanu załogi. Warto zaznaczyć, że ujęci pocztowcy mieli na sobie bieliznę z odbitkami polskich pieczęci wojskowych. Gdy po użyciu ciężkiej broni przystąpiono w godzinach popołudniowych do powtórnego ataku, doszło do poddania się pozostałych 38 pocztowców. Kilku obrońcom udało się z budynku Poczty Polskiej ujść, jednakże po natychmiast przeprowadzonej na szeroką skalę akcji poszukiwawczej dwóch z nich ujęto. Z posiadanych meldunków wynika, że w budynku Poczty Polskiej zarekwirowano: a) 3 lekkie karabiny maszynowe, b) około 40 pistoletów, c) pewną liczbę granatów ręcznych, d) pewną ilość amunicji do pistoletów oraz karabinów maszynowych, f) 3 kartoteki z wypełnionymi kartami, g) 4 żelazne kasety i różne pieczątki”36. Ze sprawozdania mjr. Cartellieri wynika, że w Gdańsku poza trzema lekkimi karabinami maszynowymi, znajdującymi się w budynku poczty, Niemcy przejęli jeszcze trzy inne polskie lekkie karabiny maszynowe. Je35 Międzynarodowe prawo wojenne. Zapobieganie konfliktom zbrojnym. Odpowiedzialność za przestępstwa wojenne. Zbiór dokumentów, wyboru dokonał, wstępem i przypisami opatrzył M. Fleming, Warszawa 1978, s. 26. 36 Cyt. za: Gdańsk 1939..., s. 653. 26 Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne den znajdował się w podwórzu budynku Komisariatu Generalnego RP, drugi w budynku dworca głównego, trzeci w polskim Domu Studenckim „Bratniak”, na dzisiejszej ul. Legionów 11 (ówcześnie Heeresanger). Tak więc niemiecki dokument potwierdza cytowany wcześniej raport mjr. Charaszkiewicza, mówiący o tym, że spośród 6 lkm przekazanych do Gdańska 3 znalazły się na poczcie. Należy jeszcze podkreślić, że w trakcie ataku na pocztę na Plac Heweliusza mieli dostęp niemieccy dziennikarze, reporterzy Radia Wielkich Niemiec i gdańskiej rozgłośni radiowej oraz operatorzy kroniki filmowej wytwórni UFA. To dzięki nim zachowały się kręcone na żywo reportaże z walki. Były one już kilka dni później wyświetlane w całych Niemczech w „Wochenschau”, cotygodniowej kronice filmowej, ukazując zarówno obronę poczty w Gdańsku, jak i obronę Westerplatte37. W gdańskim organie NSDAP „Der Danziger Vorposten” jeszcze w końcu września 1939 r. ukazał się artykuł, w którym z uznaniem pisano o poczcie zamienionej w małą twierdzę38. Później wspominano o obronie poczty także w różnych niemieckich publikacjach propagandowych. W wydanej jeszcze w 1939 r. w Gdańsku publikacji wspominano o tym, że poczta zamieniona została w twierdzę, umocniona workami z piaskiem i stalowymi płytami39. Opisując niemiecki atak na pocztę, nie wspominano w nich w zasadzie o oblaniu budynku benzyną i podpaleniu. Uczynił to jedynie Hugo Landgraf w publikacji z 1940 r. Kampf um Danzig, gdzie wspomina dość ogólnikowo: „Gdańscy strażacy stoją ramię w ramię z kamratami z bronią i wykadzają po prostu Polaków z ich kryjówki”40. Już w okresie okupacji obrona Westerplatte i budynku Poczty Polskiej w Gdańsku stały się znane w całej Polsce. Wiedzę o obronie tych polskich obiektów w Gdańsku upowszechniano początkowo w konspiracyjnych publikacjach. Znalazło się w nich dość dużo informacji o przebiegu obrony Westerplatte41. Inaczej było w odniesieniu do obrony Poczty Polskiej w Gdańsku. Pierwsze informacje zamieszczono w opublikowanej w 1940 r. broszurze pt. Kampania wrześniowa w oświetleniu niemieckim. Autor tej publikacji 37 D. Schenk, dz. cyt., s. 66. Auch die danziger Polizei und SS Verbände kehrte wieder Heim, Der Danziger Vorposten, nr 277 z 28 IX 1939. 39 A. Bassarek, Danzigs Befreiung. Ein Tatsachenbericht mit Bildem, Danzig 1939, s. 24. 40 H. Landgraf, Kampf um Danzig. Mit Mikrofon und Stahlhelm an der Danziger Front. Erlebnisbericht, Dresden 1940. 41 Szerzej o tym: A. Gąsiorowski, Wojna obronna i jesień 1939 roku na Pomorzu w świetle wydawnictw konspiracyjnych z lat 1939–1945, [w:] Wrzesień 1939 roku i jego konsekwencje dla zachodnich i północnych ziem Drugiej Rzeczypospolitej, Toruń–Bydgoszcz 2001, s. 143–161. 38 Biuletyn 2/57/2009 27 Przyczynki historyczne konspiracyjnej, płk Alojzy Horak42 dokonał wyboru z źródeł niemieckich. Stwierdzał na wstępie: „Nieznaną nam jest zupełnie chlubna obrona Poczty Polskiej w Gdańsku, przez urzędników pocztowych”. Horak wykorzystał książkę H. Sponholza43 pt. Danzig – deine SA. Einsatz und Bewährung im Polenfeldzug44. Zamieścił też krótką informację o lokalizacji budynku poczty, podkreślając, że mieściła się „w zwykłym domu, w którym w dodatku w bocznym skrzydle znajdował się posterunek policyjny, a więc nieprzyjacielski“45. Nie tylko w tej publikacji konspiracyjnej, ale w żadnym późniejszym wydawnictwie podziemnym nie wspomniano o tym, że obrona poczty była przygotowywana najpierw w związku z przewidywaną interwencją wojsk polskich w Gdańsku, a później miała stać się tylko symbolem obrony polskich praw w Wolnym Mieście Gdańsku. Przypuszczalnie jeszcze wówczas nie wiedziano o tym. Relacjonując przebieg walki w obronie poczty, Horak cytował Sponholza: „Do zwalczania oporu polskiego trzeba było zaangażować ciężką broń, działa i czołgi. Około godziny 18 po 13 i pół godzinach oporu zostało polskie gniazdo zadymione i zajęte. Z piwnic, w których się wszędzie następowało na granaty, leżące jak węgiel, wynieśliśmy 8 ciężko rannych Polaków”46. O obronie Poczty Polskiej w Gdańsku w 1941 r. wspominał też ppłk Wacław Lipiński47, w swojej pracy poświęconej wojnie obronnej Pol42 Alojzy Horak, ps. Witold, Młot, Nestorowicz, Neuman, oficer WP, w latach 1935– –1939 zastępca szefa Wojskowego Biura Historycznego w Warszawie, brał udział w wojnie obronnej 1939 r. jako szef sztabu obrony twierdzy w Brześciu nad Bugiem, następnie szef sztabu, później dowódca Grupy „Brześć”. Internowany przez Rosjan 3 X 1939 r. uciekł i przedostał się do Warszawy. Od października 1939 r. w konspiracji, najpierw dowódca Służby Zwycięstwu Polski. Od stycznia 1940 r. krótko szef sztabu, następnie pod ps. Nestorowicz, Neuman – komendant Okręgu Warszawa-Województwo ZWZ, w stopniu podpułkownika, od lipca 1940 r. pułkownika. Był autorem kilku publikacji konspiracyjnych, m.in. opracowania Kampania wrześniowa w oświetleniu niemieckim (cz. 1–3, Warszawa 1941–1942). Zob. jego biogram w: A. K. Kunert, Słownik biograficzny konspiracji warszawskiej 1939–1944, t. 1, Warszawa 1987, s. 83–85. 43 Hans Sponholz był już przed wojną autorem kilku propagandowych publikacji: m.in. SA marschiert! Oder: Horst Wessel, Mühlhausen 1932; Eine Handvoll Erde, Stuttgart 1939; Deutsche Tat. Vier Jahre nat.-soz. Aufbauarbeit, Berlin 1937. 44 H. Sponholz, Danzig – deine SA. Einsatz und Bewährung im Polenfeldzug, München 1940, s. 79–83. 45 Kampania niemiecka w oświetleniu niemieckim, [oprac. A. Horak], cz. 1, Walki w obronie granic 1–9 września 1939, Warszawa 1941, s. 13. 46 Ibid. 47 Wacław Lipiński, ps. Aleksander, Gwido, Socha, od 1927 r. w Wojskowym Biurze Historycznym w Warszawie, w 1937 r. habilitował się z najnowszej historii Polski na uniwersytecie we Lwowie, jeden z czołowych historyków wojskowości w okresie międzywojennym, we wrześniu 1939 r. szef propagandy w Dowództwie Obrony Warszawy. Następnie na Węgrzech. Na stałe wrócił do Warszawy w marcu 1942 r. i związał się 28 Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne ski we wrześniu 1939 r. pt. Wojna polsko-niemiecka. Kampania wrześniowa w Polsce w r. 193948. Znalazły się tam jednak błędne informacje. Lipiński pisał bowiem, że w obronie budynku poczty brali udział nie tylko pocztowcy, ale także „akademicy studiujący w Gdańsku i urzędnicy innych polskich instytucji”49. We wrześniu 1942 r. także tylko drobna wzmianka znalazła się w artykule Prawda i legenda Polski wrześniowej, zamieszczonym na łamach sanacyjnego „Przeglądu Politycznego”. Pisano tam: „Obok Westerplatte broniła się w Gdańsku Poczta Polska. Jej urzędnicy walczyli tak zaciekle, że Niemcy zdobyli pocztę dopiero przy pomocy podpalenia i benzyny”50. W listopadowym numerze z 1942 r. „Ziem Zachodnich Rzeczypospolitej”, dodatku miesięcznym do organu Delegatury Rządu „Rzeczpospolita Polska”, zamieszczono artykuł Obrona poczty polskiej w Gdańsku51. Znalazły się tam krótkie fragmenty dwóch niemieckich relacji z walk, poprzedzone notką redakcyjną, podkreślającą znaczenie obrony tego polskiego budynku. Oceniano w niej, że obrona poczty była jednym „z najbardziej porywających momentów obecnej wojny polsko-niemieckiej”52. Cytowane w piśmie fragmenty książek niemieckich autorów: Carla Lange53 i Hansa Steena54, podkreślały zaciętość walk oraz bohaterstwo obrońców poczty. Interesujące informacje o obronie poczty znalazły się w cytowanej w piśmie relacji Carla Lange. Jej autor podkreślał, że przed atakiem na pocztę w celu oszczędzenia mieszkańców pobliskich domów Niemcy przeprowadzili staranne przygotowania do szturmu. Następnie cytowano obrazowy opis ataku na pocztę sporządzony przez Langego: „Gdańska policja krajowa i oddziały szturmowe Heimwehry przyjęte zostały przy pierwszym uderzeniu gradem pocisków i granatów ręcznych. Z tak twardym oporem gdańszczanie nie liczyli się, oszańcowali się przeto natychmiast w pobliskich domach. [...] W międzyczasie pionierzy czynili przygotowania do przeprowadzenia szturmu według wszelkich reguł walki ulicznej. Znajdujące się w pobliżu domy i ulice opróżniono i rozpoczęło się uderzenie. Niemieckie karabiny maszynowe terkotały z grupą piłsudczykowską „Myśli Państwowej”, której został redaktorem. Zob. jego biogram: A. K. Kunert, dz. cyt., t. 2, s. 117–120. 48 W. Gel, A. Szański [Wacław Lipiński], Wojna polsko-niemiecka, Kampania wrześniowa w Polsce w r. 1939, Warszawa 1941, s. 32. 49 Ibid. 50 Prawda i legenda Polski wrześniowej, Przegląd Polityczny, IX 1942. 51 Obrona poczty polskiej w Gdańsku, Ziemie Zachodnie Rzeczypospolitej, nr 1, XI 1942. 52 Ibid. 53 C. Lange, Die Befreiung Danzigs aus geschichtlich grosser Zeit, Stuttgart 1940. 54 H. Steen, Blaue Jungen schlagten Polen. Erlebnisse von den Kämpfen unserer Truppen um die Danziger Bucht im Blitzkrieg, Stuttgart 1940. Biuletyn 2/57/2009 29 Przyczynki historyczne nieustannie i siekły umocnione luki w gmachu. Gdzie tylko ukazała się jakaś wyrwa, wrzucano do niej granaty ręczne. [...] W międzyczasie wykopano chodnik podziemny, na końcu którego pionierzy umieścili potężny ładunek wybuchowy. Ze straszliwym hukiem wyleciało kilka centnarów dynamitu w powietrze, burząc część gmachu. Polacy wycofali się do piwnic. Późnym popołudniem złamano wreszcie opór dzięki energicznie przeprowadzonemu uderzeniu przy udziale ciężkiej broni”55. Także autor drugiej relacji Hans Steen podkreślał bojową postawę pocztowców. Bardziej zgodnie z faktami – chociaż nie do końca wiernie – opisując zakończenie walk, stwierdzał on: „Pociski z armat piechoty, umieszczonych u wylotu ulicy, oraz wybuch benzyny w piwnicy zmusiły wreszcie załogę Poczty Polskiej do poddania reszty”56. W cytowanej relacji, oceniając postawę pocztowców, Lange stwierdzał: „Fanatyzm bezładnej gromady powstańców i polskich band spowodował wiele nieszczęścia. [...] Zbrodnią było rzucać w tę walkę rozagitowaną i uzbrojoną ludność cywilną”57. Znamienne wydaje się to, że obaj Niemcy w swoich relacjach nie wspomnieli o oblaniu poczty benzyną przez gdańską straż pożarną i użyciu przez atakujących miotaczy ognia58. Nie zawarto też najdrobniejszych nawet wzmianek o dalszych tragicznych losach wziętych do niewoli pocztowców, którym nie przyznano praw kombatanckich, łamiąc tym samym prawo międzynarodowe59. Tak więc było to nie – jak pisał Lange – zbrodnią polską, lecz zbrodnią wojenną dokonaną na pocztowcach. Później o obronie Poczty Polskiej w Gdańsku wspominano w wydanej w 1943 r. przez Delegaturę Rządu na Kraj broszurze Z pierwszej linii frontu. Stosunkowo szeroko opisano tam walki o Westerplatte, natomiast obronie poczty poświęcono znacznie mniej miejsca. Stwierdzano tam tylko lakonicznie: „Na obszarze Gdańska polską redutą był gmach Poczty Polskiej”60. Podkreślano także, iż historia nie zapomni „o tych 50-ciu listonoszach polskich, którzy wraz ze swym naczelnikiem zabarykadowali się w gmachu Poczty Polskiej w Gdańsku i tamże śmiercią 55 Obrona poczty polskiej..., Ibid. 57 Ibid. 58 O tym nie ma wzmianek w żadnym z niemieckich przekazów. 59 Zob. np.: S. Ordon, Wojna obronna Polski w 1939 roku na Wybrzeżu i morzu w świetle prawa międzynarodowego, Gdańsk 1974, s. 192–225; A. Świtalski, Obrońcy Poczty Polskiej, Prawo i Życie, nr 18 z 6 IX 1970; J. Romanowski, Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku, Warszawa 1966, s. 34; W. Tym, Dalekie i bliskie, Warszawa 1972, s. 70–71; A. Klafkowski, Zasady norymberskie a rozwój prawa międzynarodowego, Warszawa 1966, s. 30–33; L. Kubicki, Zbrodnie wojenne w świetle prawa polskiego, Warszawa 1963, s. 86. 60 Z pierwszej linii frontu, Warszawa 1943, s. 24. 56 30 Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne bohaterską zginęli”61. Jak z tego wynika, jeszcze w 1943 r. nie dysponowano na terenie Generalnego Gubernatorstwa szerszą wiedzą o obronie poczty, w tym także żadną informacją o rozstrzelaniu przez Niemców pocztowców. Obecnie wiadomo, że w trakcie procesu sądowego pocztowców starano się wykazać, że obrońcami poczty byli przebrani w mundury pocztowców polscy żołnierze. Dowodem rzeczowym miała być posiadana przez sześciu z nich bielizna wojskowa62. Obecnie podkreśla się różnicę w traktowaniu obrońców poczty i żołnierzy polskich broniących Westerplatte. Obrońców Westerplatte – poza siedmioma członkami załogi, pracownikami cywilnymi – uznano za jeńców wojennych i umieszczono w obozach jenieckich. Natomiast pocztowców uznano za przebranych w mundury pocztowe żołnierzy. Postawiono ich przed sądem grupy gen. Eberhardta, skazano na śmierć i rozstrzelano na terenie Gdańska-Zaspy63. Przez wiele powojennych lat miejsce egzekucji nie było znane i pojawiały się różne informacje o lokalizacji miejsca pochówku rozstrzelanych pocztowców. Poszukiwania nie dawały pozytywnego efektu, chociaż w przekazach pojawiała się przypuszczalna lokalizacja egzekucji na terenie byłej niemieckiej strzelnicy policyjnej w Gdańsku-Zaspie. Dopiero podczas prowadzonych w sierpniu 1991 r. prac ziemnych, niezbędnych do wybudowania podziemnego garażu biurowca „Pewexu”, przy obecnej ul. Jana Pawła II robotnicy przypadkowo natknęli się na szczątki rozstrzelanych pocztowców. W 1992 r. zostały one uroczyście ekshumowane i przeniesione na położony niedaleko cmentarz Zaspa, gdzie spoczywały także zwłoki więźniów obozu Stutthof chowanych tam w latach 1939–1942 oraz pomniki nagrobne dr. Michonia i Konrada Guderskiego64. Wyrok w sprawie przeciwko obrońcom Poczty Polskiej w Gdańsku z 8 IX 1939 r. jest uznawany za pierwsze orzeczenie sądu wojskowego w czasie całej drugiej wojny światowej. Dzięki niemieckiemu publicyście i historykowi amatorowi Diterowi Schenkowi, autorowi wydanej w 1995 r. w Republice Federalnej Niemiec książki pt. Die Post von Danzig. Geschichte eines deutschen Justizmords, w 1994 r. w RFN rozpoczęty został proces sądowy o uchylenie wyroku sądu wojskowego grupy Eberhardta i uniewinnienie skazanych polskich pocztowców. W konsekwencji zaangażowania Schenka w tę sprawę 25 V 1998 r. na mocy wyroku III 61 Ibid., s. 26. P. Semków, op.cit., s. 79; A. Świtalski, Zbrodnia usankcjonowana. Skazanie na śmierć obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku w świetle prawa, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1979, s. 68. 63 P. Semków, op.cit., s. 80. 64 D. Schenk, op.cit., s. 122–123. 62 Biuletyn 2/57/2009 31 Przyczynki historyczne Wielkiej Izby Karnej Sądu Krajowego w Lubece uniewinniono trzydziestu pięciu rozstrzelanych pocztowców i uznano prawo krewnych do dochodzenia roszczeń odszkodowawczych65. Do dziś w wielu publikacjach, dotyczących drugiej wojny światowej, pisze się o obronie Poczty Polskiej w Gdańsku i obronie Westerplatte, jako symbolach obrony polskich praw w Wolnym Mieście Gdańsku66. Tak więc cel, jaki przyświecał podejmującym decyzję o obronie poczty, został osiągnięty. Nie przypuszczali oni chyba jednak, że w związku z tym dokonana zostanie jedna z pierwszych zbrodni wojennych drugiej wojny światowej, której ofiarą padli wzięci do niewoli pocztowcy. 65 Ibid., s. 278. Np. N. Davies, Europa walczy 1939–1945. Nie takie proste zwycięstwo, Kraków 2008, s. 544–545; R. M. Watt, Gorzka chwała. Polska i jej los 1918–1939, Warszawa 2005, s. 379; P. Wieczorkiewicz, Historia polityczna Polski 1935–1945, Warszawa 2005, s. 80. 66 32 Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne Mikołaj Klorek W WOJSKOWYM DRELICHU I PÓŁBUCIKACH... CZYLI PRZYCZYNEK DO SYMBOLIKI I UMUNDUROWANIA OPKdOK I OPWK W LATACH 1928–1939 Zgłębiając dzieje wojen i wojskowości, każdy historyk musi zmierzyć się z problemem z zakresu barwy i broni opisywanej epoki. To właśnie ubiór jest czynnikiem najbardziej wyróżniającym armie na przestrzeni lat. Szczególnie w XX w. symbolika, oznaki, jak i sam uniform musiały zmierzyć się z reformami na rzecz użyteczności na polu bitwy. W odrodzonej Rzeczypospolitej mundur zyskał szczególnie na znaczeniu. Stał się widocznym symbolem suwerenności młodego Państwa Polskiego, które mogło otwarcie cieszyć się swoimi barwami narodowymi po ponad stu dwudziestu latach niewoli. Odrodzone Wojsko Polskie musiało zmierzyć się także z problemem spełnienia wymogów pola walki, a zarazem jak najbardziej odwoływać się do tradycyjnych odznak tak charakterystycznych dla wojskowości polskiej. Przejawiało się to nie tylko w uniformach wojska i instytucji rządowych. Podobnie rzecz się miała, jeśli chodzi o funkcjonowanie różnorakich stowarzyszeń, klubów czy organizacji. Dodatkowo trzeba zaznaczyć, że symbolika ta miała szczególne znaczenie w organizacjach paramilitarnych. Kierując się tymi kryteriami oraz rozpatrując stan wiedzy na temat organizacji proobronnych funkcjonujących w II Rzeczypospolitej, można śmiało określić znaczenie oraz siłę danych organizacji po stopniu zaawansowania i różnorodności umundurowania. Jedynym z takich stowarzyszeń wyróżniających się między innymi pod tym względem jest całą pewnością ruch Przysposobienia Wojskowego Kobiet1. Ta jedna z największych organizacji 1 Określenie Przysposobienie Wojskowe Kobiet (PWK) odnosi się do ruchu społecznego, który miał za zadanie upowszechniać szeroko pojętą edukację proobronną realizowaną przez kobiety. W Polsce największe stowarzyszenie PWK przyjmowało, na przestrzeni lat 1928–1939, różnego rodzaju nazwy formalne, jak i urzędowe. Z uwagi na wiele rodzajów nazw występujących w różnych publikacjach oraz dokumentach dotyczących ustawowych nazw i związanych z tym nieścisłości Autor przyjął nazwę ogólną stosowaną dla idei samego ruchu, czyli Przysposobienie Wojskowe Kobiet (PWK). Organizacja Przysposobienia Kobiet do Obrony Kraju (OPKdOK) – taką nazwę otrzymało stowarzyszenie zarejestrowane 20 marca 1928 r. i taką nazwę Autor przyjął w stosunku do określenia oficjalnej nazwy stowarzyszenia w latach 1928–1939. 11 lutego 1939 r. OPKdOK przemianowano na Organizację Przysposobienia Wojskowego Kobiet (OPWK). W cytowanych dokumentach i publikacjach pozostawiono jednak oryginalne nazwy i skróty tych nazw. Biuletyn 2/57/2009 33 Przyczynki historyczne kobiecych przez szereg lat wykształciła symbolikę oraz rodzaje umundurowania o wysokim stopniu indywidualności, a zarazem nawiązującą w harmonijny sposób do barwy i broni odrodzonego Wojska Polskiego, nie tracąc nic na swojej użyteczności. Pomimo zachowania jednego znanego egzemplarza umundurowania OPKdOK2, licznych fotografii oraz sporej ilości materiałów przechowywanych między innymi przez Fundację Archiwum i Muzeum Pomorskiego AK oraz Wojskowej Służby Kobiet temat symboliki i umundurowania Przysposobienia Wojskowego Kobiet jest nadal niedostatecznie opisany i wymaga usystematyzowania oraz weryfikacji dotychczasowych publikacji. Poniższy artykuł ma być próbą określenia obecnej wiedzy na ten temat oraz pokazania zmian w umundurowaniu pewiaczek na przestrzeni lat. Przy pisaniu artykułu korzystano w głównej mierze ze źródeł ikonograficznych oraz nieliczne zachowanych przepisów ubiorczych i wytycznych mundurowych. Większość ikonografii pochodzi ze wspomnianej już Fundacji Archiwum i Muzeum Pomorskiego AK oraz Wojskowej Służby Kobiet3, zbiorów prywatnych oraz zasobów znalezionych w internecie. Głównymi dokumentami, na których udało się oprzeć niniejszy artykuł, są: Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K. wydane w Warszawie w 1932 r. w ramach Biblioteczki Instruktorek4, Organizacja Personalna5, Tymczasowe przepisy mundurowe z roku 19356, Instrukcja Mundurowa dla uczestniczek służby społecznej7 oraz Organizacja Personalna P.W.K. z roku 19398. Wielce pomocne okazały się również publikacje autorstwa samych organizatorek OPKdOK/OPWK, gen. bryg. Marii Stanisławy Wittekówny9, długoletniej Komendantki Naczelnej, oraz bryg. prof. dr hab. Elżbiety Zawackiej10. 2 Jedyny zachowany komplet umundurowania PWK, znany Autorowi, znajduje się w Pomorskim Muzeum Wojskowym w Bydgoszczy. Jest to zestaw składający się z bluzy typu tzw. przejściowego, spódnicy typu starego oraz granatowej furażerki i pasa paradnego. 3 Obecnie Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej, Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej i Wojskowej Służby Kobiet. 4 Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K., Warszawa 1932. 5 Organizacja Personalna, Komenda Naczelna OPKdOK, L.dz.2/35 z dnia 8 XII 1934 r., Warszawa. 6 Tymczasowe przepisy mundurowe, Komenda Naczelna OPWK do Obrony Kraju, L.dz. 1262/35, Warszawa 1935. 7 Instrukcja Mundurowa dla uczestniczek Służby Społecznej, Komenda Naczelna OPWK, L.dz. K.N. 9052/39/B.K. z dnia 30 VII 39 r., Warszawa 1939. 8 Organizacja Personalna P.W.K., Komenda Naczelna OPWK, L.dz. K.N. 9050/39/ B.K. z dnia 30 VII 39 r., Warszawa 1939. 9 M. S. Wittekówna, Wojskowa Służba Kobiet w SZP–ZWZ–AK, Pruszków 1999. 10 E. Zawacka, Czekając na rozkaz, Lublin 1992. 34 Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne Dużo informacji wnosi także książka Anny Elizy Markert11, jednakże nie jest ona wolna od nieścisłości spowodowanych brakiem dostępu Autorki do obecnie znanych nam materiałów. Należy także wspomnieć o najnowszej pracy poświęconej PWK, jaką jest wydana w 2007 r. książka autorstwa Małgorzaty Wiśniewskiej12. Publikacja ta, choć merytorycznie przedstawia losy organizacji, niestety w nieznacznym tylko stopniu traktuje o barwie i broni ruchu PWK. Należy zaznaczyć, że artykuł jest jedynie przyczynkiem do lepszego poznania zagadnień barwy i broni PWK. Przy jego pisaniu nie udało się skorzystać bezpośrednio z materiałów zgromadzonych w Centralnym Archiwum Wojskowym w Warszawie. W artykule zostanie przybliżona symbolika organizacji, sztandary, opis stopni organizacyjnych, oznaczenia wyszkolenia fachowego oraz umundurowanie i jego przemiany na przestrzeni lat13. OPKdOK/OPWK będąc przez cały okres swojego istnienia organizacją społeczną, nie mogło używać symboli zastrzeżonych dla Wojska Polskiego oraz instytucji rządowych. Barwami PWK były tradycyjne barwy piechoty polskiej, czyli kolory granatowy oraz żółty. Od roku 1928 wprowadzono indywidualne godło dla tworzącej się OPKdOK14. Przedstawiało ono orła bez korony wzorowanego na orle wojskowym, trzymającego w szponach tarczę z wpisanymi literami PWK15. Orzeł ten w formie odznaki noszony był na nakryciach głowy, kołnierzach mundurów oraz występował na sztandarach organizacji. Od roku 1929 rozpoczęto nadawanie sztandarów poszczególnym kołom lokalnym oraz terenowym. Sztandar mógł być nadawany tylko za zasługi danego koła na wniosek i uchwałę Walnego Zjazdu Organizacji16. Wedle tych wytycznych wszystkie sztandary nadawane kołom lokalnym były identyczne, z wyjątkiem daty nadania haftowanej na prawej stronie płatu sztandaru. Pierwszą chorągiew otrzymało środowisko warszawskie. Artykuł sprawozdawczy z tej uroczystości opisuje wygląd sztandaru w następujących słowach: „Sztandar nasz, pierwszy sztandar PWK ma 11 12 A. E. Markert, Przysposobienie Wojskowe Kobiet (1922–1939), Warszawa 2002. M. Wiśniewska, Przygotowanie obronne kobiet w Polsce w latach 1921–1939, Toruń 2007. 13 W artykule nie omówiono typów ubioru indywidualnego stowarzyszeń wchodzących w skład OPKdOK/OPWK oraz realizujących program PWK z uwagi na fakt, że członkinie tych stowarzyszeń w momencie występowania w ramach PWK najczęściej nosiły umundurowanie własnej organizacji. 14 Doszło do tego na Walnym Zjeździe OPKdOK 13 IV 1928 r. Niestety, nie udało się ustalić projektanta tej odznaki. 15 Patrz: Ryc. 1. 16 Patrz szerzej: A. E. Markert, op.cit., s. 51, [za:] H. Piwońska, Historia PWK–KHK, sygn.: oprac. V. 3. Biuletyn 2/57/2009 35 Przyczynki historyczne barwy piechoty [...] W obramowaniu liści dębowych napis – Organizacja Przysposobienia Kobiet do Obrony Kraju. Druga strona sztandaru jest państwowa jako symbol naszej służby dla Państwa. Na niej wyhaftowany znak Organizacji: Orzeł i litery PWK”17. Z zachowanych materiałów ikonograficznych można dosyć dokładnie opisać wygląd płatu sztandaru. Chorągwie PWK były kwadratem o przypuszczalnych wymiarach metr na metr. Płat był wykonany prawdopodobnie z adamaszku. Lewa strona płatu była w barwach biało-czerwonych, co do kolorów prawej strony nie udało się dostatecznie wyjaśnić tej kwestii. Mogły być to kolory biały i czerwony lub, co też wydaje się prawdopodobne, grantowy i żółty. Kolory te były tradycyjnymi barwami PWK. Sztandar z trzech stron był obszyty złotymi frędzlami. Na prawej stronie po środku w wieńcu z liści dębowych wyhaftowana była nazwa organizacji. Na prawym płacie sztandaru, na środku, znajdował się haftowany orzeł PWK18. Drzewiec prawdopodobnie wykonany był z jesionowego, politurowanego drewna. Miał długość około dwóch i pół metra i około trzy i pół centymetra średnicy19. Tuż pod dolnym brzegiem poły znajdowała się mosiężna tuleja, łącząca dwa kawałki drzewca. U dołu miał mosiężną stopkę (trzewiczek), a na górze umieszczony był prostokątny sześcian. Na wierzchu tego sześcianu znajdował się wizerunek orła PWK. Dokładnie jego wymiary są niestety trudne do oszacowania. Głowa orła odwrócona była od drzewca w kierunku prawej strony płachty20. Z dotychczasowych informacji zebranych na temat sztandarów OPKdOK/OPWK wynika, że zachował się tylko jeden z nich, przechowywany obecnie w klasztorze jasnogórskim21. Same losy sztandarów organizacji, których w okresie międzywojennym nadano aż siedemnaście22, stanowią bardzo ciekawy przyczynek do opisu dziejów tej formacji, niestety nie udało się natrafić na opracowanie związane z tym zagadnieniem. Orły PWK występowały również na umundurowaniu pewiaczek. Noszono je na patkach kołnierzowych bluz, kurtek, frenczy, płaszczy oraz na nakryciach głowy. Odznaki te występowały w dwóch wersjach: dużej23 i małej24. Duży orzeł różnił się nieznacznie kształtem od małego, jednakże oba miały pomalowane tarcze. Odpowiednio napis PWK i obwódka występowały w kolorze żółtym, tło tarczy natomiast malowane 17 A. E. Markert, op.cit., s. 53. Patrz: Ryc. 2. 19 Wymiary płatu sztandaru, jak i drzewca odpowiadają wymiarom przyjętym dla sztandarów piechoty WP. 20 Patrz: Ryc. 3. 21 E. Zawacka, op.cit., s. 235. 22 A. E. Markert, op.cit., s. 53. 23 Patrz: Ryc. 4. 24 Patrz: Ryc. 5. 18 36 Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne był na kolor granatowy. Sam orzeł najczęściej był srebrzony. Wersja duża miała być noszona wedle przepisów ubiorczych z roku 1932 na kapeluszach, beretach i furażerkach25. Orzeł ten na beretach przysługiwał tylko ćwiczącym członkiniom PWK26. Dla instruktorek na tego typu nakrycie głowy była przewidziana mała wersja orła PWK. Takie przepisy obowiązywały do roku 1935, kiedy to wchodzą do użytku Tymczasowe przepisy mundurowe27, zastąpione Instrukcją mundurową28 wydaną w tym samym roku. W przepisach tych na wszystkich nakryciach głowy bez względu na stopień obowiązuje już mała wersja orła. Małe orły były także umieszczane na patkach kołnierzowych bluz, kurtek oraz płaszczy wszystkich członkiń PWK bez względu na stopień. Były one najczęściej tłoczone w srebrzonym tombaku lub stali, wyposażone w słupek z nakrętką służący do mocowania orła na tkaninie. W niektórych zachowanych egzemplarzach zamiast słupka z nakrętką widoczne są mocowania w postaci stalowych pręcików, zwane potocznie wąsami. Jednakże system ten jest dużo rzadziej spotykany w zachowanych do dziś egzemplarzach. Małe orły z poszczególnych serii produkcji różnią się nieznacznie między sobą. Widoczne jest to najczęściej w wyglądzie głowy, stopnia jej podniesienia oraz kształcie i układzie piór. Różnice te spowodowane są najprawdopodobniej tym, że większość kół lokalnych samodzielnie zamawiała odznaki u różnych grawerów czy firm trudniących się tą profesją. Wymiary zachowanych sztuk małych orłów oscylują w granicach dwudziestu trzech milimetrów na dwadzieścia cztery milimetry. Duży orzeł miał średnicę około trzydziestu pięciu milimetrów. Na podstawie zachowanych fotografii można zauważyć pojawienie się orzełków PWK obydwu typów na umundurowaniu i nakryciu głowy od końca lat dwudziestych. Równie ważne jak orły, które miały między innymi wyróżniać pewiaczki, były stopnie. Miały one za zadanie określać stopień wyszkolenia, staż, role w stowarzyszeniu oraz pełniły istotny element w procesie wychowawczym i kształceniowym wśród członkiń organizacji29. Przez cały okres istnienia OPKdOK/OPWK obowiązywały dwa syste25 Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K..., s. 23. Chodzi o wszystkie członkinie PWK nieposiadające przeszkolenia instruktorskiego. 27 Tymczasowe przepisy mundurowe... 28 Instrukcja mundurowa, L.dz. 3543/35 z dnia 15 XI 1935 r. Autorowi nie udało się dotrzeć do wymienionej instrukcji. Na podstawie analizy Tymczasowych przepisów mundurowych oraz konfrontacji z materiałem ikonograficznym omawianego okresu trudno doszukać się jakichś znaczących różnic pomiędzy nimi. Daje to nam możliwość stwierdzenia z dużym prawdopodobieństwem, że Tymczasowe przepisy mundurowe nie różniły się znaczenie od Instrukcji mundurowej. 29 Organizacja personalna, OPKdOK L.dz. 2/35 zatwierdzony rozkazem L.64 Komendy Naczelnej z dnia 8 XII 1934 r. 26 Biuletyn 2/57/2009 37 Przyczynki historyczne my. Pierwszy obejmował stopnie organizacyjne, począwszy od stopnia ochotniczki, a kończąc na stopniu inspektorki PWK30. W skład drugiego systemu wchodziły stopnie przeszkolenia fachowego oraz wyszkolenia instruktorskiego31. Należy zaznaczyć, że ten ostatni był opracowany przez Państwowy Urząd Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego i obowiązywał nie tylko w OPKdOK/OPWK, ale także w innych organizacjach proobronnych realizujących zadania przysposobienia wojskowego kobiet. Stopnie organizacyjne były noszone na trójkątnych ciemnogranatowych patkach wykonanych z niefarbującego materiału. W przypadku kurtki lub bluzy wykonanej z wełny obowiązywały patki sukienne naszyte na karton i przyfastrygowane32. Sam stopień był wykonany z czerwonego lub srebrnego sutaszu. Na omawiany trójkąt z naszytym stopniem nakładano centralnie małego orzełka PWK. Takie same zasady obowiązywały przy naszywaniu stopni na płaszcze, kurtki i frencze instruktorskie. Na przestrzeni lat system stopni organizacyjnych oraz ich wygląd był nieznacznie modyfikowany. Zmiany te obrazuje Aneks nr 1. Autorowi znane są zmiany występujące w dokumentach z lat 193033, 193234, 193535 i 193936. Na podstawie tych danych można prześledzić ewolucję rang w stowarzyszeniu. Wynika z nich, że w większość była podyktowana użytecznością, dostosowaniem do reform strukturalnych oraz zwiększeniem się liczebności członkiń. Niestety, z uwagi na niewystarczającą ilość materiałów koniecznych do weryfikacji historii zmian w rangach obowiązujących w OPKdOK/OPWK ww. aneks może zawierać pewne nieścisłości. Drugim systemem stopni były wprowadzone niejako odgórnie, wspomniane już oznaczenia przeszkolenia fachowego i stopni instruktorskich PWK. Stopnie te były nadawane i weryfikowane urzędowo, jednakże samo szkolenie, w celu uzyskania stopni instruktorskich, przeprowadzano w stowarzyszeniach37. Przeszkolenie fachowe mogły przechodzić pewiaczki do stopnia starszej przodowniczki włącznie. Do roku 1933 odznaki ukończenia przeszkolenia ogólnowojskowego były naszyte po skosie, na granatowym mankiecie bluzy. Były to paski długości pięciu 30 Patrz: Aneks 1. Stopnie organizacyjne OPKdOK, OPWK w latach 1932–1939. Patrz: Aneks 2. Stopie przeszkolenia fachowego i wyszkolenia instruktorskiego PWK w latach 1932–1939. 32 Tymczasowe przepisy mundurowe... 33 Organizacja Personalna, OPKdOK KN L.dz. 560 z dnia 1 IV 1930 r., [w:] A. E. Markert, op.cit., s. 117. 34 Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K..., s. 31. 35 Organizacja personalna, OPKdOK L.dz. 2/35... 36 Instrukcja Mundurowa dla uczestniczek służby społecznej... 37 Wyjątek stanowił Wyższy Kurs Instruktorski PWK, który był przeprowadzany centralnie przy PUWFiPW. 31 38 Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne centymetrów wykonane ze złotej lamy naszyte pod kątem czterdziestu pięciu stopni w stosunku do brzegu mankietu i w odległości dwa i pół centymetra od niego38. W niejednokrotnie przytaczanych tutaj Wskazówkach Organizacyjnych Pracy PWK z roku 1932 obok rysunku oznaczenia wyszkolenia Ogólnowojskowego I stopnia istnieje niepodpisany analogiczny rysunek, z tym że posiadający dwa złote paski. Prawdopodobnie jest to zobrazowanie oznaczenia ukończenia kursu Ogólonowojskowego II stopnia. Teza ta wymaga jednak weryfikacji i bezsprzecznego udokumentowania w źródłach. Oznaczenia wyszkolenia fachowego naszywano w omawianym okresie (tj. w latach 1928–1933) jako barwne wypustki, umiejscowione w poprzek patek kołnierzowych, tuż przy ich górnej krawędzi39. Od momentu wprowadzenia w roku 1933 przez PUWFiPW Instrukcji o Przysposobieniu Kobiet do Obrony Kraju zachodzi ujednolicenie sposobu noszenia oznak wyszkolenia fachowego i ogólnowojskowego w stosunku do oznaczenia wyszkolenia instruktorskiego40. Zniknęły granatowe mankiety w umundurowaniu pewiaczek. Rozpoczęto umieszczanie oznak na prostokątnych granatowych patkach, o długości ośmiu i szerokości czterech centymetrów. Prostokąt ten był ścięty u góry pod kątem prostym tworząc trójkąt o wysokości dwóch centymetrów41. Patki te były naszywane do roku 1933 w odległości pięciu centymetrów od zapięcia mankietu i dwóch centymetrów od dolnej krawędzi42. Sama patka została wydłużona w roku 1935 do dziewięciu centymetrów, tak aby podstawa trójkąta była na wysokości wszycia mankietu. Odległość jej naszycia w stosunku do zapięcia mankietu już od roku 1933 zmniejszyła się do czterech centymetrów43. W latach 1933–1939 kolejne instrukcje nie wprowadzają na tym polu drastycznych zmian. Dopiero Instrukcja Mundurowa dla uczestniczek służby społecznej sugeruje przesuniecie patki mankietowej o centymetr w dół, tak aby odległość od krawędzi mankietu wynosiła również jeden centymetr44. Najmniej na zmianach regulaminowych ucierpiały oznaczenia wyszkolenia instruktorskiego, zmieniały 38 Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K..., s. 32. Niestety, nie udało się określić barwy tych wypustek oraz rodzajów wyszkolenia fachowego obowiązującego w tym okresie, być może były one analogiczne do wytycznych oznaczeń wyszkolenia fachowego zawartych w Instrukcji o Przysposobieniu Kobiet do Obrony Kraju, Warszawa 1933. Wydaje się jednak, że bez znajomości treści Instrukcji o Przysposobieniu Kobiet do Obrony Kraju z roku 1928, ustalenie tego zagadnienia jest wielce utrudnione. 40 Instrukcja o Przysposobieniu Kobiet do Obrony Kraju..., s. 3–5. 41 Patrz: Aneks 2. Oznaczenia przeszkolenia fachowego i wyszkolenia instruktorskiego PWK w latach 1928–1939. 42 Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K..., s. 32. 43 Tymczasowe przepisy mundurowe... 44 Instrukcja Mundurowa dla uczestniczek służby społecznej... 39 Biuletyn 2/57/2009 39 Przyczynki historyczne się tylko wielkości patek, na które były naszyte. Oznaczenia zaś wykonane były ze złotego sutaszu45. Analizując zdjęcia związane z tą tematyką, można stwierdzić, że na dostępnych fotografiach nie występują znaczące uchybienia świadczące o nieprzestrzeganiu wytycznych dotyczących oznaczeń wyszkolenia i stopni organizacyjnych. Niejako trzecim system stopni obowiązującym w OPKdOK w ramach PWK były sznury naramienne, oznaczające pełnienie poszczególnych funkcji w systemie organizacyjnym danych jednostek. Przysługiwały instruktorkom, pełniącym odpowiednie funkcje administracyjne w strukturach stowarzyszenia. Sznury te były koloru granatowego. Noszono je z lewego ramienia, przypinając pod klapką lewej kieszeni. Komendantce drużyny przysługiwało zakończenie sznura w postaci jednego chwaścika, komendantce plutonu – dwóch, a komendantce kompanii – trzech46. Oprócz tego, na fotografiach z obozów PWK można zauważyć pewiaczki pełniące role adiutantek, które noszą z prawego ramienia, sznury wzorowane na wojskowych sznurach adiutanckich47. Przystępując do zbierania materiałów dotyczących rodzajów i typów umundurowania, Autorowi udało się zlokalizować tylko jeden zachowany mundur należący do członkini PWK, jaki jest eksponowany w Pomorskim Muzeum Wojskowym w Bydgoszczy48. Dlatego poniższy opis oparty jest w większości przypadków na regulaminach i instrukcjach mundurowych a także na podstawie analizy zdjęć i ówczesnych kronik filmowych, do których udało się Autorowi dotrzeć. Umundurowanie pewiaczek, rzecz jasna wzorowane było i opracowywane na podstawie umundurowania stosowanego w owym czasie w szeregach Wojska Polskiego. Z uwagi jednak na charakter organizacji oraz rozwój swoistego Esprit de Corps panującego w OPKdOK/OPWK, organizacja na przestrzeni lat opracowała i wdrożyła własne wzory umundurowania. Prawdopodobnie od początku opracowania pierwszego regulaminu mundurowego przez PUWFiPW dla PWK wyróżniano trzy rodzaje umundurowania. Był to mundur ćwiczebny – noszony w czasie ćwiczeń i podczas przebywania na obozie przysposobienia wojskowego kobiet, służbowy i odświętny – noszone podczas uroczystości i wystąpień repre- 45 Patrz: Aneks 2. Instrukcja o Przysposobieniu Kobiet do Obrony Kraju..., s. 6. 47 Autorowi nie udało się dotrzeć do odpowiedniego przepisu regulującego aspekt noszenia sznurów naramiennych. 48 Patrz: Ryc. 6. W tym miejscu Autor opracowania zwraca się z uprzejmą prośbą do wszystkich czytelników o wszelkie informacje pozwalające dotrzeć do zachowanych części umundurowania i wyposażenia używanego przez OPKdOK/OPWK, jak i innych organizacji realizujących Przysposobienie Wojskowe Kobiet. 46 40 Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne zentacyjnych na zewnątrz. Ostatnie dwa mogły być noszone także poza służbą49. Elementem umundurowania, które stosunkowo najmniej zmieniło się na przestrzeni lat, było nakrycie głowy. Z początku przepisy wyróżniały cztery jego typy: beret, kapelusz, furażerkę koloru khaki oraz granatową50. Od roku 1935 w wytycznych nie wymienia się granatowej furażerki oraz kapelusza, jednakże na pojedynczych zdjęciach datowanych na drugą połowę lat trzydziestych widuje się zespoły PWK w tych ostatnich51. Beret w kolorze ciemnogranatowym obowiązywał wszystkie uczestniczki należące do organizacji. Przysługiwał on także instruktorkom w czasie wystąpień uroczystych i w szeregu. Beret był przylegający do głowy, wykonany z sukna metodą tłoczenia, na szczycie miał charakterystyczną antenkę52. Z przodu beretu umieszczano odznakę OPKdOK. W latach 1928–1935 członkinie ćwiczące, czyli wszystkie pewiaczki nieposiadające stopnia instruktorskiego, nosiły orła PWK w wersji dużej. Instruktorki w omawianym okresie miały natomiast obowiązek nosić małą wersję orła53. Po roku 1935 na beretach obowiązywała już tylko wersja mała orła PWK, bez względu na stopień54. Następna forma nakrycia głowy, bardziej popularna w początkach istnienia OPKdOK, to kapelusz55. Był on wykonany z płótna koloru khaki. Główkę miał półkolistą, złożoną z sześciu brytów, szerokości szesnastu–osiemnastu centymetrów. Rondo kapelusza składało się z podwójnego materiału szerokości pięciu–sześciu centymetrów. Całość ronda była stębnowana, a jego tylna część podwijana była do góry. Kapelusz był dokoła obszyty paskiem ciemnogranatowego sukna o szerokości pięciu centymetrów. Na przedzie powinna się znajdować duża odznaka PWK, jednakże na wielu zdjęciach nie występuje. Wedle wytycznych z przodu kapelusza powinna znajdować się przymocowana dwoma guzikami skórzana podpinka ze skóry brązowej szerokości dwóch centymetrów, zapinana na metalową sprzączkę56. Z uwagi na funkcjonalność samej podpinki układ taki wydaje się nielogiczny. Tym bardziej, że na rysunku zamieszczonym w przepisach z roku 1932 oraz na zdjęciach podpinka jest mocowana po bokach kapelusza, na zewnątrz. Tuż pod mocowaniami podpinki wycięte były otwory umożliwiające przewleczenie jej pod rantem i zapięcie bez konieczno49 Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K..., s. 18; Tymczasowe przepisy mundurowe... Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K..., s. 24. 51 Tymczasowe przepisy mundurowe... 52 Patrz: Ryc. 7. 53 Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K..., s. 23. 54 Tymczasowe przepisy mundurowe... 55 Patrz: Plansza nr 1. Umundurowanie OPKdOK/OPWK cz. 1. 56 Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K..., s. 23 50 Biuletyn 2/57/2009 41 Przyczynki historyczne ści gniecenia go57. Następnym typem nakrycia głowy niewystępującym w przepisach mundurowych po roku 1935 i prawdopodobnie wycofanym z użytkowania była furażerka koloru ciemnogranatowego58. Miała ona krój furażerki wojskowej wykonanej z płótna. Rant furażerki był obszyty żółtą wypustką59. Furażerka eksponowana w PMW ma odmienny krój od tych widocznych na zachowanych fotografiach oraz nie ma żółtej wypustki60. Na przedzie mocowano, podobnie jak na kapeluszach, dużego orła PWK. Oprócz omówionych wyżej trzech rodzajów nakryć głowy występowała jeszcze furażerka koloru khaki przeznaczona tylko dla instruktorek PWK. Była, podobnie jak jej poprzedniczka, kroju furażerki wojskowej, z orłem PWK na przedzie. Do roku 1935 powinien być to orzeł duży, a po tym roku zaczęło obowiązywać noszenie orła w wersji małej61. Na zachowanych zdjęciach instruktorskie furażerki mają różne kroje i odcienie62. Największym przeobrażeniom na przestrzeni lat poddano bluzy i kurtki wchodzące w skład umundurowania członkiń organizacji63. Pierwszy rodzaj bluzy dla PWK został prawdopodobnie opracowany w roku 1928 wraz z tworzeniem przepisów mundurowych dla Przysposobienia Wojskowego64. Bluza koloru khaki wykonana była z drelichu lub cienkiej wełny65. Na piersi miała naszyte dwie kieszenie z kontrafałdami pośrodku. Klapki kieszeni zapinane były na jeden mały guzik. Kieszenie powinny mieć wymiar piętnaście na dwanaście centymetrów, kontrafałda – czterech centymetrów a klapka długość siedmiu centymetrów. Naramienniki u członkiń ćwiczących były wykonane z ciemnogranatowego sukna, które było naszyte na pierwotnych naramiennikach 57 Tekst instrukcji można przyjąć za logiczny, jeśli założymy, że określenie przód kapelusza dotyczy tak naprawdę wierzchu kapelusza. 58 Patrz: Plansza nr 1. Umundurowanie OPKdOK/OPWK, cz. 1. 59 Patrz: Ryc. 8. 60 Patrz: Ryc. 9. 61 Tymczasowe przepisy mundurowe... 62 Patrz: Ryc. 10. 63 Z uwagi na fakt, że w regulaminach mundurowych PWK nie zachodzi rozróżnienie wzorów ani typów umundurowania w stosunku do poszczególnych modeli oraz występowanie ich jednocześnie, Autor zastosował nazewnictwo obowiązujące w Wojsku Polskim. Bluzy PWK starego wzoru, zakładane przez głowę, a mające niemal identyczny krój z bluzą drelichową wz. 28 będą nazwane bluzą. Nowe modele umundurowania PWK wprowadzone od roku 1935 zgodnie z nazewnictwem przyjętym dla mundurów wz. 36 o podobnym kroju będą określane mianem kurtek. 64 Pierwsze wzory bluz przysposobienia wojskowego i przysposobienia wojskowego kobiet były niemal identyczne i miały podobne oznaczenia w postaci granatowych mankietów i naramienników. Potwierdzeniem tej tezy może być dotarcie do przepisów mundurowych wydanych przez PUWFiPW, L.dz. 6875/28, L.dz. 6629/PWK pkt III, w roku 1928 i 1929. 65 Patrz: Plansza nr 1. 42 Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne koloru khaki66. Instruktorki przez cały okres stosowania tych bluz posiadały naramienniki w kolorze khaki. Bluza zapinana była na cztery małe rogowe guziki w kolorze szarym do wysokości stanu. Pierwszy z nich przyszyty na stójce kołnierza pełnił rolę haftki. Kołnierz był wykładany, wykonany z podwójnego materiału, szerokości dziesięciu centymetrów, w tym dwa centymetry poświęcone były na wykonanie stójki. Na rogach kołnierza naszywano ciemnogranatowe trójkąty. Wedle przepisów z roku 1932 były one wykonane z sukna. Na trójkąty te naszywano stopnie organizacyjne OPKdOK wraz z orzełkiem PWK, w wersji małej, oraz do roku 1933 oznaczenia wyszkolenia fachowego. Te ostatnie były naszywane na podstawę trójkąta w formie barwnej wypustki o szerokości pół centymetra67. Rękawy był zwężane ku dołowi, zakończone u członkiń ćwiczących ciemnogranatowym mankietem wykonanym z sukna. Zapinane na dwa guziki koloru materiału. Oficjalnie były one stosowane do roku 1933, kiedy to wszedł w życie nowy regulamin oznaczeń stopni wyszkolenia fachowego, gdzie nastąpiła likwidacja ich barwnej wersji. Oznaczenia wyszkolenia ogólnowojskowego wraz z oznaczeniami wyszkolenia fachowego z kołnierzy przechodzą na patki mankietowe, analogicznie jak u instruktorek68. Długość bluzy z tyłu powinna być taka, aby dół poły dotykał płaszczyzny siedzenia w postawie siedzącej, a krój jej powinien być lekko rozszerzający się ku dołowi69. Jak wynika z licznych zdjęć, ten ostatni wymóg był nagminnie nieprzestrzegany na korzyść dopasowania bluzy w talii. Omawiana bluza przysługiwała wszystkim pewiaczkom w czasie ćwiczeń, wystąpień uroczystych, służby oraz poza nią. Instruktorki mogły nosić ją podczas ćwiczeń, wystąpień w szeregu zarówno podczas służby, jak i poza nią70. 66 Sprawa stosowania naramienników barwy granatowej w bluzach nie jest do końca wyjaśniona, ponieważ po roku 1935 widuje się zdjęcia, gdzie na części bluz widnieją te naramienniki, a na części nie. Aspekt ten wymaga dokładniejszych badań. Być może sprawę tę regulowały indywidualnie hufce lub koła PWK. 67 Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K..., s. 18–19. 68 Należy zaznaczyć, że na nielicznych zdjęciach wykonanych po roku 1933 można zauważyć bluzy z naszytymi starymi wzorami mankietów. Nie udało się autorowi ustalić przyczyny praktykowania tego. Być może wynikało to z indywidualnych przepisów obowiązujących w poszczególnych kołach i hufcach. 69 Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K..., s. 18–19. 70 Prawdopodobnie w latach 1928–1932 bluzy te nie były przewidziane dla instruktorek. Świadczyć może o tym fakt niewystępowania wersji stopni organizacyjnych przeznaczonych dla instruktorek w formie do naszycia na ww. bluzę. Może z tego wynikać, że w przytoczonym okresie instruktorki regulaminowo mogły nosić tylko frencze. Wyjątkiem jest tylko przodowniczka, które ma specyfikację stopni na bluzę, jak i na frencz. Organizacja personalna, OPKdOK, KN L.dz. 560, 1 IV 1930 r. Biuletyn 2/57/2009 43 Przyczynki historyczne Od roku 1935, kiedy wchodzą na wyposażenie kurtki mundurowe71 dla OPKdOK/OPWK, opisana wyżej bluza zostaje prawdopodobnie poddana częściowej modyfikacji72. Z bluzy w większości przypadków zostają odjęte granatowe naramienniki oraz zostaje doszyta druga para kieszeni dolnych usytuowana analogicznie jak w opisanej niżej kurtce mundurowej. Autorowi nie udało się dotrzeć do żadnych dokumentów świadczących o oficjalnym wprowadzeniu tej bluzy do użytku. Z analizy fotografii nie wynika jednoznacznie, czy nastąpiła zmiana reguł i przepisów dotyczących zasad noszenia tej bluzy w stosunku do jej starszej odpowiedniczki73. Kiedy w roku 1935 wchodzą do użytku Tymczasowe przepisy mundurowe74, a chwilę później Instrukcja mundurowa75, pojawia się na wyposażeniu wspomniana już kurtka mundurowa76. Krojem była ona bardzo podobna do kurtek wz. 36. Kolor bluzy przepisy mundurowe określają jako piaskowy – beige (sic!), miała być ona wykonana z drelichu wyrobu gabardynowego. Dla instruktorek mogła być to wełna lub w wersji letniej – roboczej – samodziałowe płótno koloru szarego. W talii kurtka miała być lekko wcięta, a jej długość miała być tak dobrana, aby dół poły nie dosięgał płaszczyzny siedzenia o cztery centymetry. Kurtka była zapinana z przodu na siedem guzików czterodziurkowych w kolorze materiału. Guziki rozstawione powinny być w ten sposób, aby pas główny przechodził między szóstym a siódmym guzikiem. Kołnierz stojący wykładany był wykonany z podwójnego materiału, szerokości sześciu centymetrów od przodu zwężający się ku tyłowi. Na rogach kołnierza, podobnie jak w bluzach, naszywano patki w kształcie trójkątów o długości ramienia sześciu centymetrów. Patki powinny być wykonane z materiału niefarbującego. W przypadku patek stosowanych przy kurtkach wełnianych przeznaczonych dla instruktorek powinny być one wykonane z sukna, naszyte na karton i przyfastrygowane. Na nich umieszczano stopnie organizacyjne oraz montowano małą wersję orła PWK. Rękaw kurtki zwężał się ku dołowi, lekko przymarszczony, zakończony mankietem szerokości ośmiu centymetrów. Na mankiecie w odległości czterech centymetrów od guzika oraz jednego centymetra od brzegu mankietu umieszczona była patka 71 Określenie to przyjęto dla odróżnienia od kurtki zimowej, która wykonana była z materiału sukiennego przeznaczonego do szycia płaszczy. 72 Patrz: Ryc. 11. 73 Bluza ta zwana także modyfikowaną lub przejściową nie występuje w żadnych znanych Autorowi instrukcjach. Ustalenie faktu, czy bluza ta została oficjalnie wprowadzona do użytku, czy są to przeróbki bluz starego typu, wymaga dodatkowych badań w tej kwestii. 74 Tymczasowe przepisy mundurowe... 75 Instrukcja mundurowa... 76 Patrz: Plansza nr 2. 44 Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne z analogicznego jak patki kołnierzowe materiału. Przyszywano na nich stopnie wyszkolenia fachowego oraz instruktorskiego. Miała ona wymiary dziewięć na cztery centymetry, ze ścięciem u góry w kształcie trójkąta o wysokości dwóch centymetrów. Patka umieszczona była na mankiecie w taki sposób, aby podstawa trójkąta pokrywała się z wszyciem mankietu. Naramienniki były wykonane z materiału bluzy bez względu na stopień. Na końcu miały ścięcie w szpic i były przymocowane za pomocą małego guzika w taki sposób, aby ich koniec dotykał krawędzi wyłożonego kołnierza. Bluza miała cztery kieszenie: dwie górne i dwie dolne, gładkie, zamykane prostokątnymi klapkami na małe guziki koloru materiału. Kieszenie górne powinny mieć wymiary dwanaście na dziesięć centymetrów, z klapką o długości pięciu centymetrów. Dolna kieszeń miała siedemnaście na czternaście centymetrów z klapką o wymiarach sześć na cztery centymetry. Same kieszenie miały fałdy zaprasowane do wewnątrz77. Z analizy dostępnych fotografii wynika, że zaprasowanie fałdy stosowano głównie w dolnych kieszeniach, pozostawiając górne w prostej formie lub umieszczając pośrodku kontrafałdę, podobnie jak w bluzach PWK. Nie jest to jedyne odstępstwo, jakie można zauważyć na zdjęciach związanych z tą kurtką. Najczęściej jest to mniejsza liczba guzików lub nietypowa długość samej kurtki. Kurtka ta podobnie jak bluza przysługiwała wszystkim pewiaczkom bez względu na stopień. Dla instruktorek przewidziany był jeszcze jeden rodzaj kurtki mundurowej, frencz78. Był on oficjalnym strojem dla wszystkich instruktorek w czasie służby oraz wszelkich uroczystych wystąpień79. Było on barwy khaki, zapinany na trzy brązowe guziki. Prawdopodobnie był wykonany z tkaniny czesankowej (krepa, kamgarn, diagonal), a w pojedynczych przypadkach widuje się frencze wykonane z tkaniny lnianej80. Frencz miał kołnierz wykładany szerokości pięciu centymetrów. Na kołnierzu do roku 1933 umieszczono patki granatowe, w kształcie rombu z oznakami służby i stopni organizacyjnych81. Od roku 1933 na kołnierzu umieszczano tylko oznaczenia stopni organizacyjnych82. Oprócz tego na patkach przymocowywano orły odmiany małej83. Kieszenie górne, o wy77 Tymczasowe przepisy mundurowe... Patrz: Plansza nr 2. 79 Patrz: Ryc. 12. 80 Ustalenie Autora na podstawie ikonografii, określenie materiału nie występuję ani we Wskazówkach Organizacyjnych PWK z roku 1932, ani w Tymczasowych przepisach mundurowych. 81 Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K..., s. 21–22. 82 Tymczasowe przepisy mundurowe... 83 W swojej pracy E. Zawacka, op.cit., s. 409, podaje, że na patkach frencza nie umieszczano orzełków PWK. Dostępne fotografie instruktorek we frenczach nie potwierdzają jednak tej informacji. 78 Biuletyn 2/57/2009 45 Przyczynki historyczne miarach piętnaście na dwanaście centymetrów, miały kontrafałdę szerokości czterech centymetrów oraz były zamykane małym skórzanym guzikiem klapką o długości sześciu centymetrów. Dolne większe kieszenie miały wymiary dwadzieścia cztery centymetry długości i dwadzieścia centymetrów szerokości. Kieszeń była zamykana klapką o długości siedmiu centymetrów, również za pomocą małego guzika. Rękaw z nakładanym mankietem koloru kurtki zapinanym był na jeden mały guzik. Został także określony typ bluzki noszony pod frencz. Miała być to bluzka typu angielskiego wykonana z płótna jedwabnego o kolorze kremowym lub białym. Bluzka miał mieć kołnierz stojący wykładany84. Tymczasowe przepisy mundurowe z roku 1935 dodają fakt nakładania na rękawy patek z oznaczeniem wyszkolenia i stopni instruktorskich. Warto zaznaczyć, że te ostatnie nakładano już od roku 1928, czego nie wyszczególniono w przepisach z roku 1932. Dla wszystkich pewiaczek do powyższych części umundurowania w stroju służbowym, jak i galowym obowiązywała ciemnogranatowa spódnica85. Rozróżniano ich trzy typy. Spódnicę tzw. starego wzoru86 wprowadzoną prawdopodobnie przepisami PUWFiPW w roku 1928 a opisaną we Wskazówkach organizacyjnych PWK z 1932 roku. Była ona wykonana z ciemnogranatowej wełny, miała z przodu dwie kontrafałdy w odległości trzydziestu centymetrów od siebie87. Spódnica ta miała sięgać trzydzieści pięć centymetrów od ziemi i mieć sto pięćdziesiąt centymetrów w obwodzie dolnego rantu88. Spódnica tzw. nowego wzoru wprowadzona do użytku Tymczasowymi przepisami mundurowymi z roku 1935 pomimo tej samej barwy co jej poprzedniczka, różniła się jednak krojem89. Miała równy przód i tył, boki o lekko kloszowatym kształcie. Lewy bok sukni zachodził równym brytem szerokości dwudziestu dwóch centymetrów pod bryt przedni. Zapięcie było umieszczone na lewym boku na kryte guziki, sięgało do wysokości kolan, dół był niezszyty. Spódniczka sięgała trzydziestu centymetrów od ziemi. Suknia typu HS90 przeznaczona dla Hufców Szkolnych PWK była plisowana, miała krój i długość spódniczek szkolnych z tą różnica, że 84 Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K..., s. 21–22; Tymczasowe przepisy munduro- we... 85 Patrz: Plansza nr 3. Określenie wprowadzone przez Autora mające za zadanie rozróżnienie wzoru spódnicy wprowadzonego w roku 1928 tzw. starego wzoru od spódnicy wprowadzonej instrukcją z roku 1935 tzw. nowego wzoru oraz od spódnicy tzw. typu HS przeznaczonej dla uczestniczek Hufców Szkolnych. 87 Patrz: Ryc. 13. 88 Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K..., s. 21. 89 Patrz: Ryc. 14. 90 Patrz: Ryc. 15. 86 46 Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne była wykonana z ciemnogranatowego materiału91. Spódnice starego i nowego wzoru były noszone przez wszystkie uczestniczki PWK hufców pozaszkolnych oraz instruktorki. Uczestniczki Hufców Szkolnych obowiązywały spódniczki typu HS. Z zachowanych materiałów ikonograficznych oraz kronik filmowych nie można jednoznacznie wywnioskować, na jakiej zasadzie zostały wprowadzone suknie nowego wzoru i czy równało się to z zaprzestaniem użytkowania sukni starego wzoru. Słaba jakość zdjęć uniemożliwia w wielu przypadkach stwierdzenie rodzaju typu sukien noszonych przez pewiaczki. Wiele wątpliwości dotyczących wycofania sukni starego wzoru wnoszą liczne zdjęcia i kroniki filmowe datowane na drugą połowę lat trzydziestych, gdzie występują suknie starego wzoru. Przykładem tego może być kronika PAT z roku 1939, gdzie pokazano ćwiczące członkinie PWK właśnie w starym typie sukien92. Być może w kronice został wykorzystany materiał nagrany przed rokiem 1935, niestety nie udało się zweryfikować tego faktu. Oprócz regulaminowych sukni na zdjęciach widać także pojedyncze suknie o nieregulaminowych kroju i być może różnych kolorach93. Razem ze spódnicą starego wzoru w roku 1928 zostały zatwierdzone do użytku także spodnie94. Wcześniej były one używane przez ochotniczki PWK uczestniczące w obozach organizowanych przez Klub Starszych Instruktorek PWK, który był antenatem OPKdOK95. Były to spodnie drelichowe lub sukienne barwy khaki96. Sięgały pod kolana, zapinane były na pasek o szerokości pięciu centymetrów. Pasek ten był przyszyty pod kolanem, zapinany z boku na dwa małe rogowe guziki97. Spodnie miały dwie kieszenie umieszczone po bokach. Były używane przez pewiaczki w ciągu całego okresu funkcjonowania ruchu PWK. Na zdjęciach występują w nich głównie w czasie ćwiczeń polowych, obozów i wycieczek. Od roku 1935 zostały wprowadzone do użytku spodnie długie – polowe98. Miały one być wykonane z lekkiej flanelki lub kory, barwy 91 Tymczasowe przepisy mundurowe... Kronika PAT, maj 1939 rok. 93 Przy fotografii czarno-białej określenie dokładnego koloru staje się wielce problematyczne. 94 Patrz: Plansza nr 4. 95 Podobny typ spodni widać na zdjęciu z roku 1924 zrobionym w czasie obozu w Delatyniu. 96 Patrz: Ryc. 16. 97 Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K..., s. 21. 98 Rozdział IV, § 27 – Organizacji personalnej, OPKdOK L.dz. 2/35 z 1934 r., podaje: „[...] poza tym do stroju ćwiczebnego należą spodnie grantowe długie...”, odwołujący się przy tym do Wskazówek Organizacyjnych PWK z roku 1932. Należy zaznaczyć, że w przywołanych Wskazówkach spodnie tego typu nie są opisane. Być może są to pierwsze próby wprowadzenia długich spodni lub pomiędzy 1932 a 1934 rokiem wydano odpowiednie przypisy, do których Autorowi nie udało się dotrzeć. 92 Biuletyn 2/57/2009 47 Przyczynki historyczne ciemnogranatowej99. Były lekko rozszerzane ku dołowi. Przy kostce miały mankiet zapinany za pomocą małych guzików w kolorze materiału. W pasie spodnie powinny być ściągnięte gumką, choć na niektórych zdjęciach można rozpoznać ściągnięcie za pomocą paska. Było to charakterystyczne dla wzorów przeznaczonych dla instruktorek. Wersje dla ochotniczek miały jedną małą kieszeń umieszczoną z tyłu po prawej stronie100. Spodnie instruktorskie mogły być wykonane także z sukna, ujętego u góry w karczkowy pasek. W przeciwieństwie do poprzedniej wersji miały dwie kieszenie wewnętrzne umieszczone z przodu. Były usytuowane ukośnie miedzy pasem a zapięciem. Zapięcia umieszczone były po bokach, zapinane na pięć małych dwudziurkowych guzików w kolorze materiału. Na pasie umieszczone były szlufki do przeciągnięcia paska sportowego101. Spodnie obu typów były używane w czasie ćwiczeń, obozów oraz różnego rodzaju wewnętrznych zbiórek. Pomimo że spodnie te były przeznaczone do ćwiczeń polowych, nie udało się stwierdzić, czy we wrześniu 1939 r. pewiaczki w czasie walk występowały w tych spodniach. W chłodniejsze dni oraz w okresie jesienno-zimowym członkinie organizacji mogły nosić płaszcze różnych typów w zależności od obowiązujących przepisów102. Najwcześniejszym ustalonym typem tego ubioru jest płaszcz opisany we Wskazówkach Organizacyjnych PWK z roku 1932. Krojem przypominał lekkie prochowce noszone w tamtym okresie przed kadrę oficerską Wojska Polskiego. Miał mieć kolor khaki i być wykonany z gabardyny, zapinany na cztery ciemne rogowe guziki (w tym jeden pod szyją). Szerokie rękawy oraz pas ściągane były materiałowymi paskami. Długość jego powinna być równa długości spódniczki. Na płaszczu nie noszono żadnych oznaczeń stopni organizacyjnych ani instruktorskich. W wypadku niskich temperatur płaszcz miał mieć także możliwość przypinana ciepłej podszewki103. W roku 1935 w opisie tego płaszcza zachodzi tylko jedna zmiana ograniczająca się do zmiany koloru z khaki na piaskowy – beige. Również od tego roku wchodzi do użytku płaszcz sukienny koloru i kroju polowych płaszczy oficerskich wz. 36104. Był on jednorzędowy, zapinany na sześć guzików rogowych lub skórzanych. Na kołnierzach i rękawach naszywano analogicznie jak na bluzach i kurtkach oznaki stopni organi99 Z zachowanych zdjęć wynika, że niektóre ochotniczki mogą mieć spodnie wykonane z innych tkanin niż podane w instrukcji. 100 Patrz: Ryc. 17. 101 Tymczasowe przepisy mundurowe... 102 Patrz: Plansza nr 3. 103 Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K..., s. 27. 104 Patrz: Ryc. 18. 48 Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne zacyjnych, wyszkolenia oraz oznaczenia instruktorskie. Długość płaszcza pokrywała się z długością spódniczki105. Płaszcz ten był najbardziej rozpowszechniony wśród oddziałów OPKdOK/PWK w drugiej połowie lat trzydziestych, jednakże zdarzają się pojedyncze przypadki występowania pewiaczek w nieregulaminowych dwurzędowych płaszczach sukiennych. W tymczasowych przepisach o umundurowaniu z roku 1935, w podrozdziale poświęconym okryciom wierzchnim występuje lakoniczny opis kurtki zimowej. Miała być ona luźna, rozszerzana ku dołowi z wykładanym kołnierzem podobnie jak przy płaszczach wojskowych. Długość miała być równa odległości opuszczonej ręki z wyprostowanymi palcami. Przypominała ona krojem płaszcz ogólnowojskowy, niestety nie określono materiału, z jakiego miała być wykonana. Co ciekawe, nie udało się odnaleźć jej na żadnych dostępnych zdjęciach, co podaje w wątpliwość wprowadzenie tych kurtek na szerszą skalę. Do wszystkich rodzajów umundurowania pewiaczki obowiązywały buty skórzane brązowe lub czarne, na niskim lub średnim obcasie. Mogły to być buciki, półbuciki oraz pantofle106. Tyle mówią o tym instrukcje. Na podstawie zdjęć można stwierdzić, że w okresie letnim najbardziej rozpowszechnione były skórzane półbuciki lub pełne skórzane sandały. Na zdjęciach z zajęć polowych najczęściej widuje się skórzane buciki lub trzewiki sznurowane sięgające do kostki107. Integralną częścią umundurowania były pasy. Wedle przepisów obowiązywały pasy skórzane typu wojskowego mające szerokość trzech centymetrów, zapinane na jeden trzpień. Pasy tej szerokości bardzo często występują na zdjęciach datowanych na pierwszą połowę lat trzydziestych i przy oficjalnych wystąpieniach. Na zdjęciach z obozów lub pokazów najczęściej widuje się pasy szersze, wzorowane na pasach dla szeregowców WP. Bez względu na ich rodzaj, pasy PWK miały charakterystyczny karabińczyk noszony na ruchomej szlufce108. Nie udało się ustalić, czy noszenie szerszych pasów było wprowadzone osobnymi przepisami, czy była to ogólnie przyjęta aczkolwiek nieregulaminowa praktyka. Być może rodzaj pasa był regulowany wewnętrznymi przepisami, jednakże teza ta wymaga dodatkowych badań źródłowych. Większość uczestniczek nosi pasy zapięte po damsku, czyli na prawą stronę. Instruktorki obowiązywał pas typu oficerskiego z poprzeczką lub bez. Poprzeczkę noszono w czasie wystąpień uroczystych i służbowych. W czasie ćwiczeń i poza służbą obowiązywała wersja bez poprzeczki. 105 Tymczasowe przepisy mundurowe... Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K..., s. 25; Tymczasowe przepisy mundurowe... 107 Patrz: Ryc. 10. 108 Autor nie natrafił w dokumentach ani instrukcjach dotyczących PWK na opis przeznaczenia tego karabińczyka. 106 Biuletyn 2/57/2009 49 Przyczynki historyczne Wśród instruktorek widuje się różne wersje pasów od zaadaptowanych pasów oficerskich różnych typów po uszyte indywidualnie. Najczęstszą różnicą tych ostatnich jest sposób wykonania zapięcia po damsku, co skutkuje umieszczeniem poprzeczki na lewym ramieniu. W zbiorach toruńskiej Fundacji Archiwum i Muzeum Pomorskiego AK i Wojskowej Służby Kobiet jest prezentowany pas należący do Anieli Sitko-Harazim. Jest to pas jednotrzpieniowy, wykonany z cienkiej nielakierowanej skóry. Ma nieregulaminową szerokość pięciu centymetrów. Na ruchomej przesuwce jest założony charakterystyczny karabińczyk109. W czasie wystąpień uroczystych obowiązywał pas główny w wersji odświętnej. Konstrukcją przypominał pas salonowy obowiązujący w Wojsku Polskim. Był on wykonany z granatowej jedwabnej taśmy, podszyty cienką skóra. Zapinany był okrągłą klamrą o średnicy pięciu i pół centymetra z przylutowaną dużą odznaką PWK110. Wśród dokumentów oraz instrukcji mundurowych nie udało się odnaleźć przepisów dotyczących noszenia rękawiczek. Na wielu zdjęciach z wystąpień uroczystych widać pewiaczki, głównie instruktorki, występujące w skórzanych rękawiczkach. W okresie zimowym członkinie ćwiczące najczęściej mają rękawiczki dziane koloru zbliżonego do koloru płaszczy. Ostatnim dodatkiem występującym w umundurowaniu OPKdOK/ PWK i obowiązującym w czasie wystąpień uroczystych był granatowy krawat. Wykonany był on z sukna bądź płótna, takiej długości, aby końcówka chowała się pod pasem głównym. Noszony był w czasie uroczystych wystąpień do bluz, a obowiązkowo przez cały czas do frenczów. Od drugiej połowy lat trzydziestych na dostępnych fotografiach z wystąpień uroczystych pewiaczki przestają nosić krawaty do bluz starego i przejściowego typu oraz kurtek. Autorowi nie udało się ustalić, na podstawie jakich zarządzeń przestano zakładać krawaty. Oprócz różnych rodzajów umundurowania członkinie PWK używały również ubiorów sportowych. W skład takiego stroju wchodziły: koszulka gimnastyczna, bluza treningowa, spodenki gimnastyczne, spodnie sportowe, fezik oraz pantofle gimnastyczne. Koszulka gimnastyczna była wykonana z białego płótna o kroju kimonowym z kołnierzykiem. Miała krótkie rękawki sięgające do połowy ramienia. Na piersi przypinano haftowane na sukiennej granatowej podkładce godło PWK. Spodenki gimnastyczne do roku 1935 były wykonane z czarnej satyny i sięgały pięć centymetrów nad kolana. Po bokach, na szwach umieszczony był po obu stronach granatowo-żółty lampas, wykonany z płótna 109 110 50 Patrz: Ryc. 19. Patrz: Ryc. 20. Biuletyn 2/57/2009 Przyczynki historyczne lub satyny. Od roku 1935 spodenki skrócono, tak aby sięgały piętnaście centymetrów nad kolana oraz usunięto lampasy z bocznych szwów. Bluza treningowa, podobnie jak spodnie sportowe, były wykonane z ciemnogranatowej flaneli, obie rzeczy ściągane były w pasie gumką. Bluza miała długi rękaw, a spodnie długie nogawki niekiedy zakończone ściągaczami. Pantofle powinny być miękkie, płócienne lub z cienkiej skórki, na płaskiej elastycznej podeszwie, najlepiej sznurowane111. Do roku 1935 używano jeszcze koszulki sportowej oraz fezika. Koszulka miała długi rękaw i wykonana była z białego płótna. Kołnierz, mankiety oraz dół miała obszyte ciemnogranatowym paskiem materiału o szerokości trzech centymetrów. Przód koszulki sznurowany był żółtym sznurkiem. Fezik jako nakrycie głowy był wykonany z białego trykotu z naszytym wokół żółto-granatowym paskiem i białym chwaścikiem na szczycie112. Stroje gimnastyczne były używane głównie w czasie zajęć sportowych realizowanych podczas obozów PWK oraz na zbiórkach113. Ruch PWK reprezentowany głównie przez OPKdOK/OPWK był jednym z największych ruchów kobiecych zrzeszających Polki przez cały okres II Rzeczypospolitej. Liczne elementy umundurowania, przedstawione powyżej, a wypracowane przez to stowarzyszenie na przestrzeni lat są tylko jednym z wielu przykładów na niepowtarzalność tej organizacji. Autor zdaje sobie sprawę, że powyższe opracowanie może zawierać pewne niedomówienia lub niedostatecznie opisane zagadnienia. Ma jednak nadzieję, że ten pierwszy tego typu opis stanie się inspiracją dla innych badaczy barwy i broni Wojska Polskiego, a co za tym idzie zagadnień związanych z umundurowaniem ruchu PWK do dalszych prac na tym polu. Autor chciałby także z tego miejsca szczególnie podziękować pracownikom Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej za bezinteresowną pomoc okazaną przy zbieraniu materiałów do tego artykułu. Dziękuję także Annie Stępniewskiej-Klorek i Ewie Liszkowskiej za okazaną pomoc podczas prac nad tym artykułem. 111 Tymczasowe przepisy mundurowe... Wskazówki Organizacyjne Pracy P.W.K..., s. 25–27. 113 Patrz: Plansza nr 4. 112 Biuletyn 2/57/2009 51 Ryc. 1. Orzeł PWK, [w:] E. Zawacka, Czekając na rozkaz, Lublin 1992, s. 410 Ryc. 2. Płat sztandaru OPKdOK/OPWK, [w:] E. Zawacka, op.cit., s. 62–63 52 Biuletyn 2/57/2009 Ryc. 3. Kopia Orła sztandarowego OPKdOK/ OPWK, [w:] E. Zawacka, op.cit., s. 331 Ryc. 4. Orzeł mundurowy PWK – wersja duża (ze zb. autora) Ryc. 5. Orzeł mundurowy PWK – wersja mała (ze zb. autora) Biuletyn 2/57/2009 53 Ryc. 6. Mundur członkini OPKdOK/ OPWK ze zbiorów PMW w Bydgoszczy (fot. autor) 54 Ryc. 7. Zofia Kuśnierz. Na zdjęciu pewiaczka występuje w typowym berecie obowiązującym w OPKdOK/OPWK, bluzie tzw. starego typu i ciemnogranatowym krawacie zakładanym z okazji oficjalnych wystąpień, prawdopodobnie pierwsza połowa lat trzydziestych (ze zb. Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej) Biuletyn 2/57/2009 Ryc. 8. Drużyna ratownicza OPKdOK. Ratowniczki mają na sobie bluzy tzw. starego typu z granatowymi mankietami i naramiennikami. Na głowach rzadko spotykane granatowe furażerki z żółtą wypustką i dużą odznaką PWK. W bieli st. asp. Halina Śmigielska, Baranowicze, 1932 rok, [w:] E. Zawacka, op.cit., s. 209 Ryc. 9. Furażerka ze zbiorów PMW w Bydgoszczy (fot. autor) Biuletyn 2/57/2009 55 Ryc. 10. Uczestniczki i kadra obozu szkoleniowego PWK. Pośrodku w bluzie nowego typu z Krzyżem Walecznych insp. Stefania Frołowiczowa. Część instruktorek ma na głowach furażerki. Zdjęcie znakomicie obrazuje różnorodność materiałów, z których są wykonane spodnie i kurtki, a co za tym idzie – stopień ich wypłowienia oraz różnorodność obuwia. Spała 1936 rok (ze zb. Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej) Ryc. 11. Ćwiczenia pokazowe przeciwgazowe, część uczestniczek posiada kurtki typu przejściowego. Kurtki maają granatowe naramienniki oraz zielone mankiety z naszytymi patkami obowiązującymi po roku 1933. Kadr z kroniki PAT (ze zb. autora) 56 Biuletyn 2/57/2009 Ryc. 12. Maria Zawodzińska we frenczu instruktorskim, nieregulaminowe oznaczenia przewodniczki naszyte pionowo. Na lewym ramieniu sznur funkcyjny nieokreślonego stopnia. Na prawej kieszeni odznaka instruktorska L.O.P.P. (ze zb. Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej) Ryc. 13. Obóz PWK. Dobrze widoczne spódnice tzw. starego wzoru oraz charakterystyczne karabińczyki przy pasach głównych. Część kursantek ma na sobie białą bluzki sportowe w wersji wyjściowej z granatowym krawatem. Spała, prawdopodobnie pierwsza połowa lat trzydziestych (ze zb. Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej) Biuletyn 2/57/2009 57 Ryc. 14. Defilada z okazji święta 3 maja. Pewiaczki w spódnicach obowiązujących od roku 1935. Kierunkowa kolumny ma nieregulaminowe zapięcie sukni w postaci braku listwy kryjącej. Bluzy starego typu bez granatowych naramienników i mankietów, 1936 r. (ze zb. Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej) Ryc. 15. Zbiórka Hufca Szkolnego. Uczestniczki mają suknie typy HS, bluzy starego typu bez granatowych naramienników i mankietów. Zwraca uwagę różnorodność pasów. Prawdopodobnie zdjęcie wykonane w połowie lat trzydziestych (ze zb. Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej) 58 Biuletyn 2/57/2009 Ryc. 16. Uczestniczki i kadra plutonu szkoleniowego PWK. Pośrodku we frenczu z pełną galą orderową st. przewodniczka Wanda Szaynokowa. Kursantki w spodniach starego typu, zapinanych pod kolanem. Dobrze widoczne patki mankietowe z oznaczeniami wyszkolenia instruktorskiego oraz przeszkolenia fachowego. Skole, 1937 r. (ze zb. Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej) Biuletyn 2/57/2009 59 60 Biuletyn 2/57/2009 Ryc. 17. Trzy kursantki obozu szkoleniowego PWK, przygotowane do zajęć sportowych. Ubrane są w granatowe spodnie sportowe oraz koszulki gimnastyczne z przypiętymi wyhaftowanymi odznakami PWK. Prawdopodobnie Spała po roku 1935 (ze zb. Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej) Ryc. 18. Instruktorki i członkinie OPKdOK w płaszczach sukiennych, po mszy w poznańskiej farze z okazji poświęcenia sztandaru dla Koła Poznań. Trzecia Pewiaczka z lewej ma na sobie nieregulaminowy dwurzędowy płaszcz. Poznań, 8 XI 1936 r. (ze zb. Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej) Ryc. 19. Skórzany pas PWK w zbiorach Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej (wystawa: Polka 1939–1945), należący do Anieli Sitko-Harazim, uczestniczki obozów w Garczynie i Spale (fot. autor) Ryc. 20. Pas odświętny PWK w zbiorach PMW w Bydgoszczy (fot. autor) Biuletyn 2/57/2009 61 Ryc. 21. Hufiec szkolny nr 4. Pewiaczki w spódnicach typu HS, bluzy typu przejściowego, na głowach granatowe berety. Pierwsza z prawej komendantka hufca Elżbieta Zawacka. Toruń po roku 1935 (ze zb. Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej) Ryc. 22. Zbiórka hufca. Całość umundurowana jednolicie w płaszcze sukienne. Radom, 31 III 1935 r. 62 Biuletyn 2/57/2009 Ryc. 23. Szkolenie łucznicze. Instruktorka Pomocnicza Elżbieta Zawacka w kurtce mundurowej i długich granatowych spodniach. Na lewym ramieniu sznur funkcyjny (ze zb. Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej) Ryc. 24. Kopia patek mundurowych mł. aspirantki, 2008 r. (fot. autor) Biuletyn 2/57/2009 63 Ryc. 25. Rekonstrukcja munduru podinstruktorki OPWK w stopniu mł. asp., sierpień 1939 r. Pewiaczka jest ubrana w lnianą kurtkę mundurową oraz długie granatowe spodnie typu instruktorskiego wykonane z gabardyny. Pas wzoru dla instruktorek bez poprzeczki. Na lewym rękawie opaska Czerwonego Krzyża. Przez lewe ramię przerzucony zrolowany koc z przytroczoną menażką, natomiast przez prawe ramię przewieszona torba sanitarna. Pozuje: Anna Stępniewska-Klorek. Fot. Warsztaty Fotograficzne „Widzieć Więcej”. Rekonstrukcja 2009 r. 64 Biuletyn 2/57/2009 Ryc. 26. Hipotetyczna rekonstrukcja wyglądu członkini kobiecego batalionu PSW we Lwowie, wrzesień 1939 r. Pewiaczka ma umundurowanie nowego typu, na głowie granatowy beret z małą odznaką PWK. Przez ramię założony zrolowany koc z przytroczoną menażką, na pasie jedna trójkomorowa ładownica, uzbrojenie stanowi karabin mauzer wz. 98. Pozuje: Anna Stępniewska-Klorek. Fot. Warsztaty Fotograficzne „Widzieć Więcej”. Rekonstrukcja 2009 r. Biuletyn 2/57/2009 65 Aneks 1. 66 Biuletyn 2/57/2009 Aneks 2. Biuletyn 2/57/2009 67 Aneks 3. 68 Biuletyn 2/57/2009 Aneks 4. Biuletyn 2/57/2009 69 Aneks 5. 70 Biuletyn 2/57/2009 Aneks 6. Biuletyn 2/57/2009 71 Aneks 7. 72 Biuletyn 2/57/2009 Plansza 1. Biuletyn 2/57/2009 73 Plansza 2. 74 Biuletyn 2/57/2009 Plansza 3. Biuletyn 2/57/2009 75 Plansza 4. 76 Biuletyn 2/57/2009 Kronika IV ZJAZD GARCZYNIAKÓW We wspaniałych warunkach krajobrazowych ziemi kościerskiej w Powiatowym Centrum Młodzieży im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Garczynie, w dniach 26–28 VI 2009 r. odbyły się uroczystości 80-lecia ośrodka. Organizatorami i gospodarzami IV Zjazdu Garczyniaków byli dyrektor Marek Wołoszyk i wicedyrektor Zygmunt Gliński. Odbył się on dzięki przychylności starosty pow. kościerskiego, burmistrza Kościerzyny i wójta gminy Kościerzyna. Wymownym akcentem w pierwszym dniu uroczystości było spotkanie pokoleń Garczyniaków przy ognisku przyjaźni połączone z gawędą historyczną i pieśniami obozowymi. Obecność pewiaczek, Mieczysławy Martynowskiej, Janiny Brzozowskiej, Urszuli Kentzer i Danuty Ruteckiej była piękną lekcją patriotyzmu dla młodych uczestników – 140 osób – młodzieży z Zespołu Szkół Technicznych w Malborku przebywających na obozie przysposobienia obronnego (w tym plutonu dziewcząt uczących się na policjantki). Opiekunem młodzieży była pani Krystyna Konczanin. Dyrektorzy ośrodka oraz nauczyciel LO z Kościerzyny Józef Borzyszkowski w sposób bardzo różnorodny przypominali tradycje przedwojennych obozów PWK. Zaznaczono szczególnie fakt, że Centrum działa w miejscu, gdzie w latach 1928–1939 oraz w pierwszych latach po wojnie działały obozy PWK. Obecnie jest to prawdziwe centrum wypoczynku, doskonalenia sprawności fizycznej i niezwykle silnego oddziaływania patriotyczno-historycznego, gdyż tradycje te są cały czas kontynuowane, a podtrzymują je co pięć lat kolejne jubi- Uroczyste obchody 80-lecia Garczyna (fot. ze zb. Centrum Młodzieży w Garczynie) Biuletyn 2/57/2009 77 Kronika Spotkanie uczestników zjazdu przy ognisku (fot. ze zb. Centrum Młodzieży w Garczynie) leusze połączone ze zjazdami byłych Garczyniaków, czyli uczestników obozów względnie instruktorów z różnych lat. Często są oni już bardzo zaawansowani wiekowo, ale zgodnie twierdzą, że jakaś magiczna siła ich do tego Garczyna ciągnie. W drugim dniu Zjazdu – 27 czerwca (sobota) uczestnicy zwiedzili Izbę Pamięci z ekspozycją „Byt obozowy przez 80 lat istnienia Ośrodka”. Dużym zainteresowaniem cieszyła się wystawa poświęcona generał Elżbiecie Zawackiej (wypożyczona przez wicedyrektora Zygmunta Glińskiego z toruńskiej Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej). O godzinie 12.00 odbyła się uroczysta msza święta polowa z asystą Kompanii Reprezentacyjnej Marynarki Wojennej, połączona z poświęceniem nowego sztandaru. Następnie nastąpiło przyjęcie sztafety pokoleń z Będomina i Kościerzyny-Garczyna, z przesłaniem „Płomień patriotyzmu i oświaty”, złożono wiązankę kwiatów i zapalono znicz przy obelisku z tablicą ku pamięci gen. Marii Wittek. W godzinach 13.00–14.00 odbył się uroczysty apel jubileuszowy z udziałem przedstawicieli władz oświatowych, krajowych i samorządowych (w tym wystąpienia poszczególnych gości), a także pokaz musztry paradnej i koncert orkiestry wojskowej. Wszyscy uczestnicy byli zaproszeni na obiad na terenie ośrodka. O godzinie 20.00 rozpoczął się bankiet „Bal Garczyniaków”. 28 czerwca (niedziela) odbył się uroczysty apel pożegnalny uczestników i posumowanie IV Zjazdu Garczyniaków. Miłym akcentem dla honorowych gości było wręczenie przez dyrektora Marka Wołoszyka pamiątkowych medali z okazji 80-lecia Garczyna z wizerunkiem Marszałka Józefa Piłsudskiego. Wyrazy wdzięczności skierowano głównie do przybyłych pewiaczek. Anna Rojewska 78 Biuletyn 2/57/2009 Kronika OBCHODY 65. ROCZNICY WYBUCHU POWSTANIA WARSZAWSKIEGO Jak co roku mieszkańcy Torunia uczcili kolejną – tym razem 65. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Obchody zorganizowali Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko-Pomorskiego, Urząd Miasta Torunia oraz Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej. Obchody rozpoczęły się o godz. 11.00 uroczystą mszą świętą w kościele garnizonowym, połączoną z odsłonięciem tablicy upamiętniającej ks. płk. Jerzego Sienkiewicza. Główna część uroczystości odbyła się o godz. 17.00 pod pomnikiem ku czci Żołnierzy Armii Krajowej na Placu Rapackiego. Tradycyjnie już o godz. „W” zawyły syreny w całym mieście. Zamarli tłumnie zgromadzeni pod pomnikiem torunianie, wśród nich licznie przybyli harcerze i młodzież szkolna, na chwilę zatrzymali się mieszkańcy i turyści spacerujący po mieście. Po powitaniu pocztów sztandarowych Orkiestra Wojskowa Garnizonu Toruń odegrała hymn państwowy. Następnie przemówił przedstawiciel Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego oraz prezydent Torunia Michał Zaleski. Ten ostatni podziękował torunianom za liczne przybycie. Wspomniał także gen. Elżbietę Zawacką, która zaledwie kilka lat temu zgromadziła w tym samym miejscu wielu mieszkańców miasta i sama wówczas w obchodach uczestniczyła. Przypomniał, że właśnie utrwalanie pamięci o niepodległościowych walkach narodu polskiego i tym samym kształtowanie postaw patriotycznych wśród młodzieży było zawsze jednym z najważniejszych zadań Pani Profesor. Składanie kwiatów pod pomnikiem ku czci Żołnierzy Armii Krajowej (fot. D. Kromp) Biuletyn 2/57/2009 79 Kronika Po przemówieniach przybyłe delegacje oraz osoby prywatne złożyły z honorami wojskowymi kwiaty pod pomnikiem. Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej była reprezentowana przez Zarząd oraz wszystkie swoje pracowniczki i wolontariuszki. Na zakończenie orkiestra wojskowa odegrała kilka pieśni powstańczych. W czasie uroczystości były rozdawane okolicznościowe znaczki z kotwicą „Polski Walczącej” oraz rocznicowe wydanie „Gazety Powstańczej”. Dorota Kromp OBCHODY 70. ROCZNICY WYBUCHU II WOJNY ŚWIATOWEJ Dnia 1 IX 2009 r. odbyły się w Toruniu, jak i w całym kraju, uroczyste obchody 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Uroczystości rozpoczęły się o godzinie 16.30 przejazdem ulicami Starego Miasta polskiej kawalerii w mundurach z czasu II wojny światowej. Kawalerii towarzyszyły dzieci z „Małej Rewii” przebrane w stroje ulicznych gazeciarzy, które rozdawały okolicznościowe ulotki – „Gazetę Toruńską”. W tym samym czasie na dziedzińcu Ratusza Staromiejskiego została oficjalne otwarta wystawa Przemawia Prezydent Torunia Michał Zaleski (fot. D. Kromp) 80 Biuletyn 2/57/2009 Kronika pt. „Toruń w okresie okupacji. W 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej”, do przygotowania której wykorzystano także materiały z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej z Działu: Archiwum Pomorskie. W otwarciu wystawy uczestniczył m.in. prezydent Michał Zaleski. Następnie pod Ratuszem aktorzy Teatru Horzycy odegrali inscenizację ewakuacji toruńskich władz do Lublina z dnia 5 IX 1939 r. Ówczesny prezydent Torunia Leon Raszeja wystąpił z odezwą do mieszkańców i po przekazaniu władzy tymczasowemu prezydentowi Arturowi Szulcowi opuścił Toruń. Po inscenizacji licznie zgromadzeni mieszkańcy Torunia przeszli pod pomnik „Ku czci poległych i pomordowanych przez hitlerowskiego najeźdźcę w latach 1939–1945” przy alei Jana Pawła II, gdzie o godz. 17.20 rozpoczęła się uroczystość patriotyczna. Po przyjęciu meldunku przez Dowódcę Garnizonu Toruń przemówienia wygłosili sekretarz Marszałka Województwa KujawskoPomorskiego oraz Prezydent Miasta Torunia. Następnie odczytano Apel Poległych, po którym nastąpiła salwa honorowa. Zgromadzone licznie delegacje złożyły kwiaty pod pomnikiem. Na zakończenie obecni wysłuchali koncertu Orkiestry Reprezentacyjnej Powiatu Lipnowskiego. O godzinie 18.30 w amfiteatrze Muzeum Etnograficznego odbyła się bezpłatna projekcja filmu pt. „Jutro pójdziemy do kina”. W ramach obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej można było w dniach 1–5 września zwiedzać nieodpłatnie Muzeum Artylerii w Centrum Wystawa „Toruń w okresie okupacji” (fot. D. Kromp) Biuletyn 2/57/2009 81 Kronika Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia przy ul. Sobieskiego 36. Natomiast 14 września na deptaku przy alei Solidarności nastąpiło otwarcie 7-dniowej wystawy, zorganizowanej przez bydgoską delegaturę IPN-u, „Okupacja niemiecka na Kujawach i Pomorzu Południowym”, w przygotowaniu której wykorzystano również materiały z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej. Dorota Kromp ODSŁONIĘCIE TABLICY UPAMIĘTNIAJĄCEJ KOMENDANTA PLACÓWKI ZWZ–AK EMILIANOWO FRANCISZKA WREMBLA PS. MARCIN Na terenie Leśnictwa Żółwin, przy drodze prowadzącej do byłej leśniczówki Emilianowo, 1 września br. została odsłonięta tablica upamiętniająca walkę konspiracyjną Komendanta Placówki ZWZ–AK Emilianowo Franciszka Wrembla, ps. Marcin. Tablicę zaprojektował i wykonał Tadeusz Szczepański. Patronat nad przygotowaniem i przebiegiem uroczystości objął Zbigniew Kowalski, nadleśniczy Nadleśnictwa Bydgoszcz. Uczestnicy uroczystości, leśnicy i przedstawiciele środowisk kombatanckich, mieli możliwość poznania historii walki Komendanta Placówki, który Głaz z tablicą upamiętniającą Komendanta Placówki ZWZ–AK Emilianowo Franciszka Wrembla ps. Marcin (ze zbiorów rodziny Wremblów) 82 Biuletyn 2/57/2009 Kronika już jesienią 1939 r. utworzył grupę konspiracyjną skupiającą leśników oraz pracowników administracji do zadań dywersji. Grupa stanowiła zalążek powstałej w 1940 r. Placówki ZWZ–AK Emilianowo i Obwodu ZWZ Bydgoszcz-Powiat. Leśniczówka była m.in. także jednym z etapów przerzutu jeńców wojennych, dla których organizowano ucieczki ze Stalagu XX A w Toruniu. Po zakończeniu działań wojennych Emilianowo było punktem łączności dla oddziału partyzanckiego Alojzego Bruskiego ps. Grab. Obelisk jest kolejnych hołdem złożonym pamięci leśników, którzy stanowili znaczącą grupę żołnierzy pomorskiej konspiracji. Elżbieta Skerska „OD WESTERPLATTE DO NORYMBERGI. II WOJNA ŚWIATOWA WE WSPÓŁCZESNEJ HISTORIOGRAFII, MUZEALNICTWIE I EDUKACJI” W dniach 2–5 września br. odbyła się w Muzeum Stutthof w Sztutowie konferencja naukowa na temat „Od Westerplatte do Norymbergi. II wojna światowa we współczesnej historiografii, muzealnictwie i edukacji” zorganizowana w ramach obchodów 70. rocznicy powstania obozu Stutthof. Konferencja była dotowana przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Narodowe Centrum Kultury. Powitanie uczestników konferencji przez dyrektora Muzeum Stutthof Piotra Tarnowskiego (fot. W. Leszczyński) Biuletyn 2/57/2009 83 Kronika Uczestnicy konferencji w trakcie obrad (fot. W. Leszczyński) Uczestnicy konferencji na Westerplatte (fot. W. Leszczyński) 84 Biuletyn 2/57/2009 Kronika Obrady odbywały się w Hotelu „Baron”, gdzie na koszt organizatorów zostali zakwaterowani uczestnicy konferencji. Przybyło ok. 40 prelegentów i niemal 100 gości. Inauguracja konferencji nastąpiła 2 września o godz. 19.00 – Marcin Owsiński, kierownik Działu Oświaty Muzeum Stutthof, omówił sprawy organizacyjne. Następnie o godz. 20.00 uczestnicy zostali przewiezieni na teren obozu Stutthof, gdzie odbył się pokaz multimedialnej instalacji artystycznej pt. „Bez słów” poświęconej świadkom historii. Zwiedzającym obóz towarzyszyły odgłosy syreny obozowej, można było wysłuchać hymnu obozowego odśpiewanego przez byłego więźnia oraz obejrzeć projekcje video. Obóz zwiedzili także jego byli więźniowie. Obrady rozpoczęły się 3 września o godz. 9.00. Przybyłych powitał dyrektor Muzeum Stutthof Piotr Tarnowski. Obrady prowadzili na zmianę prof. dr hab. Bogdan Chrzanowski oraz prof. dr hab. Andrzej Gąsiorowski. Program konferencji był bardzo bogaty, uczestnicy mogli wysłuchać ponad 40 referatów przedstawionych w ramach kilku paneli tematycznych. Panel I zatytułowany był „Wojna zaczęła się w Gdańsku. Prawne i militarne aspekty agresji Niemiec i Rosji Sowieckiej na Polskę”. I tu wystąpili m.in. dr Grzegorz Bębnik z IPN Katowice – „Gdzie rozpętała się wojna? Spory i kontrowersje”; dr Elżbieta Grot z Muzeum Stutthof – „Eksterminacja i represje wobec Polonii Gdańskiej w pierwszym okresie okupacji niemieckiej w latach 1939– –1940” oraz Władysław Szarski z Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu – „Bateria Laskowskiego i jej dowódca Zbigniew Przybyszewski”. W panelu II zatytułowanym „Cywilne aspekty działań wojennych i wykonywania okupacji” swoje referaty przedstawili m.in.: Agnieszka Łuczak z IPN Poznań – „Eksterminacja elit społeczeństwa polskiego w Wielkopolsce w 1939 r.”; dr Dorota Sula z Muzeum Gross-Rosen w Rogoźnicy – „Przesiedlenie ludności polskiej w latach 1944–1947 z ziem wschodnich wcielonych po 1939 r. do ZSRR”; Bożenna Sucharska z VI LO w Gdańsku – „Obudzone sumienie, poczucie winy czy świadomość Norymbergi? Zapiski R. Hössa jako przykład »rozmowy« człowieka z nazizmem” oraz Magdalena Marcinkowska z Uniwersytetu Gdańskiego – „Rewindykacja muzealiów z Niemiec”. Po przerwie obiadowej o godzinie 14.00 wznowiono obrady w tym samym panelu tematycznym. Wystąpili m.in. dr hab. Bogdan Chrzanowski z Muzeum Stutthof z referatem „Polityczne aspekty Powstania Warszawskiego”; dr hab. Andrzej Gąsiorowski także z Muzeum Stutthof – „Fenomen Polskiego Państwa Podziemnego” oraz Piotr Filipkowski z Ośrodka KARTA – „Wypędzenia, przesiedlenia, ucieczki – doświadczenia wojennych migracji w relacjach biograficznych nagrywanych przez Ośrodek KARTA”. W drugim dniu obrad uczestnicy wysłuchali referatów w kolejnych trzech panelach tematycznych. I tak w ramach panelu III zatytułowanego „Czarna księga pamięci niemieckich obozów koncentracyjnych i sowieckich łagrów w czasie II wojny światowej – ofiary i sprawcy” wystąpili m.in.: dr Monika Tomkiewicz z IPN Gdańsk – „Transporty więźniów z obozu pracy w Prawieniszkach koło Kowna do obozu koncentracyjnego Stutthof”; dr Marek Orski z Muzeum Stutthof – „Stan badań i postulaty badawcze w zakresie roli i funkcjonowania byłego Biuletyn 2/57/2009 85 Kronika obozu niemieckiego Stutthof”; dr Jacek Lachendro z Muzeum Auschwitz-Birkenau – „Stan badań nad dziejami KL Auschwitz i postulaty badawcze” oraz Barbara Sawicka z Muzeum Gross-Rosen w Rogoźnicy – „Stan badań i postulaty badawcze do dziejów KL Gross-Rosen. Panel IV był zatytułowany „Kształtowanie współczesnej polityki edukacyjnej w zakresie popularyzacji i upowszechniania wiedzy o II wojnie światowej i jej skutkach”. Tu swoje referaty przedstawili m.in.: Anna Popielarczyk-Pałęga z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego – „Rola lokalnych miejsc pamięci w kształtowaniu tożsamości narodowej i regionalnej wśród uczniów szkoły podstawowej i gimnazjum w miejscowości Książki”; dr Krzysztof Steyer z Muzeum Stutthof – „Polska Szkoła Filmowa wobec tematu wojny i okupacji”; Zofia Heppner z II LO w Sopocie – „Edukacja Historyczna i kontrowersyjne zagadnienia II wojny światowej – rola nauczyciela w budowaniu właściwych postaw poznawczych ucznia”; Sylwia Owsińska z Zespołu Szkół w Sztutowie – „Pielęgnowanie tradycji w Zespole Szkół w Sztutowie im. Pamięci Ofiar Stutthofu elementem misji szkoły”; Marta Berecka z Muzeum Auschwitz-Birkenau – „Edukacja w Muzeum i Miejscu Pamięci Auschwitz” oraz Katarzyna Minczykowska – „Działalność archiwum społecznego na przykładzie organizacji pozarządowej, jaką jest Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej”. W ostatnim V Panelu pt. „Misja instytucji pamięci w XXI wieku” wystąpili m.in.: Agnieszka Fedorowicz – „Współczesne formy upamiętniania wiedzy o martyrologii Polaków dystryktu lubelskiego w świetle działalności Muzeum »Pod Zegarem«”; Andrzej Kacorzyk z Muzeum Auschwitz-Birkenau – „Analiza struktury odwiedzających miejsca pamięci na przykładzie Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau” oraz Marcin Owsiński z Muzeum Stutthof, który opowiedział o Projekcie „Ostatni świadkowie” Muzeum Stutthof. Potem odbyła się ożywiona dyskusja oraz podsumowanie obrad przez prowadzących, którzy podkreślili, że jednym z ważniejszych aspektów tej konferencji było podjęcie wielu nowych i ważnych postulatów badawczych. Na zakończenie obrad dyrektor Piotr Tarnowski podziękował wszystkim za udział w konferencji i zaprosił na uroczystą kolację. Zapewnił, że materiały z konferencji jeszcze w tym roku ukażą się drukiem. Następnego dnia chętni uczestnicy konferencji – mimo niesprzyjającej pogody – pojechali na wycieczkę na Westerplatte i do Gdańska, gdzie wraz z przewodniczkami zwiedzali miejsca związane z historią II wojny światowej. Dorota Kromp 86 Biuletyn 2/57/2009 Kronika ODSŁONIĘCIE OBELISKU UPAMIĘTNIAJĄCEGO BRYTYJSKICH JEŃCÓW WOJENNYCH NA TERENIE TORUŃSKIEGO FORTU XIII Dnia 4 września br. na terenie fortu XIII, jednego z toruńskich fortów tworzących wraz z innymi obóz jeniecki Stalag XX A, został odsłonięty obelisk poświęcony pamięci żołnierzy brytyjskich – jeńców wojennych, więzionych tu w latach 1940–1945. Organizatorzy uroczystości to Dowództwo 1. Bazy Materiałowo-Technicznej w Toruniu, obecni gospodarze fortu XIII im. Karola Kniaziewicza, i Stowarzyszenie Miłośników Artylerii i Militariów. Wśród gości obecny był Prezydent Torunia Michał Zaleski, płk Andrew Nowak, przedstawiciel Ambasady Wielkiej Brytanii, oficerowie Garnizonu i przedstawiciele organizacji kombatanckich. Moment odsłonięcia obelisku poprzedziło wystąpienie mjr. Mariana Rochnińskiego, który przedstawił zebranym historię Stalagu XX A w Toruniu. Wartę honorową przy obelisku pełnili żołnierze w historycznych mundurach armii brytyjskiej. Uroczystości towarzyszyło również otwarcie wystawy prac malarskich byłego jeńca obozu sierż. Franka Whettona w „Izbie Żołnierskiej Pamięci” w forcie XIII. Mogliśmy także obejrzeć fort im. K. Kniaziewicza. Elżbieta Skerska Tablica w forcie XIII upamiętniająca jeńców brytyjskich (fot. R. Szypielewicz) Biuletyn 2/57/2009 87 Kronika „NA NIELUDZKIEJ ZIEMI” – WYSTAWA Z OKAZJI ŚWIATOWEGO DNIA SYBIRAKA Tegorocznym obchodom Światowego Dnia Sybiraka w Toruniu towarzyszyła wystawa pt. „Na nieludzkiej ziemi” zorganizowana przez Urząd Marszałkowski na podstawie materiałów archiwalnych ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej. Ekspozycję udostępniono zwiedzającym w dniach 17–30 września br. w holu Urzędu Marszałkowskiego. Na kilku panelach tworzących ekspozycję „Na nieludzkiej ziemi” umieszczono skany wielu zaświadczeń, relacji, różnych pamiątek, interesujących fotografii obrazujących losy zesłańców żołnierzy Armii Krajowej w więzieniach i łagrach sowieckich w latach 1944–1956. Pokazano zimę w tajdze, fotografię Janiny Błaszczak zam. Wolanin, deportowaną wraz z rodziną po zajęciu Kow- Panel tytułowy z wystawy „Na nieludzkiej ziemi” (proj. T. Pietrzyk) 88 Biuletyn 2/57/2009 Kronika la (Wołyń) przez Armię Czerwoną 10 II 1940 r. do rejonu zajkowskiego w obwodzie swierdłowskim. Z nieludzkiej ziemi wydostała się, wstępując do WP w 1943 r. Życie w tundrze obrazują fotografie przekazane przez Irenę Danowską (1919–2004) ps. Abisynka, AK Białystok, którą NKWD aresztowało we wrześniu 1944 r. – skazana na 10 lat, zesłana została m.in. do Ostaszkowa, Torżoku, obozu w Peczorze i Workujcie. Wanda Cejkówna, zam. Kiałka, ps. Wilia, AK Wilno zesłana do łagru Kaługa-Workuta. Przywieziona 19 XII 1945 r. w bydlęcych wagonach. Już na „peresylnym punkcie” otrzymała nr 148, który przez prawie 12 lat nosiła na czapce nad czołem, od ramienia do ramienia, na plecach i nad prawym kolanem. Pracowała w warunkach katorżniczych, w kopalni węgla, 500 metrów pod wiecznie zmarzniętą ziemią w kamieniołomach, przy torach kolejowych w walce ze śniegiem i „purgą” (zawieja śnieżna). Na wolność wyszła w 1956 r. Na szczególną uwagę zasługuje modlitwa spisana na płótnie przez Marię Rogalewicz z d. Houwalt (1904–1999) ps. Dobra, Roztropna, AK Wilno, w obozie Inta na Syberii (1945–1955). Autorka prosiła: „Spraw, aby do domu rodzicielskiego wrócili i nie zginęli z nędzy i głodu”. Na innym kawałku płótna spisała nazwiska współwięźniów i adresy rodzin. Duże wrażenie na zwiedzających wywierały fotografie przekazane przez Marię Wierzbicką z d. Dawidowicz ps. Irena, AK Lwów, skazaną na ponad 10 lat obozów (sierpień 1944–grudzień 1955). Na „nieludzkiej ziemi” więziona była w łagrach Mesju-Komi w obozie irkuckim Aniela Dziewulska-Łosiowa (1916–2006) ps. Krystyna, AK Wilno, której obozowa droga na terenie ZSRR trwała 11 lat. Marian Jonkajtis (1931–2004), także Sybirak, potrafił w wyjątkowy sposób oddać przeżycia tysięcy zesłańców. W jego wierszach swoje losy odnajdują ci, którzy na Syberii doświadczyli tragedii samotności, bólu, pracy ponad siły, chorób a także śmierci najbliższych, co zapewniały im „białe krematoria” – łagry. Oprócz dokumentów żołnierzy kresowych AK na wystawie zamieszczono wiele dokumentów oraz fotografii żołnierzy AK Okręgu Pomorze, aresztowanych i zesłanych do sowieckich łagrów, np. Jana Władysława Sznajdera (1919–2006), dowódcy Oddziału Partyzanckiego AK, kryptonim „Jedliny”. Oddział wspierał spadochronowe grupy rozpoznawcze Armii Czerwonej. Dnia 13 II 1945 r. dowódca wraz z oddziałem oddał się do dyspozycji czołówki rozpoznawczej Armii Czerwonej, służył jako zwiadowca i przewodnik. Po kilku dniach przekazany NKWD, poddany brutalnemu śledztwu, więziony w Chełmnie n. Wisłą, w Ciechanowie, stamtąd zesłany z żołnierzami „Jedlin” do łagru Roza w rejon Korkina; następnie do łagru koło Kisztyma na Uralu. Wolność odzyskał 26 VI 1946 r. W lutym 1945 r. byli aresztowani przez NKWD i również wywiezieni do łagru Roza żołnierze Oddziału Partyzanckiego AK „Jedliny”: Leon Kędzierski (1921–1991) i Wojciech Rosentreter (1915–1997), zwolnieni w maju 1946 r. Do łagru w rejonie Szatura, okręg Moskwa w styczniu 1945 deportowano Czesława Mieczkowskiego (1904–1945), a także Stanisława Suszyńskiego (1925–1991) – żołnierzy Obwodu AK Rypin. Suszyński był tam więziony do października 1945 r. Anna Rojewska Biuletyn 2/57/2009 89 Kronika TORUŃSKIE OBCHODY DNIA POLSKIEGO PAŃSTWA PODZIEMNEGO W dniach 27–28 września br. odbyły się w Toruniu uroczyste obchody Dnia Polskiego Państwa Podziemnego zorganizowane przez Prezydenta Miasta Torunia Michała Zaleskiego, Dowódcę Garnizonu Toruń płk. Aureliusza Chyleńskiego, Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej Zarząd Okręgu w Toruniu, I Liceum Ogólnokształcące im. M. Kopernika w Toruniu oraz Fundację Generał Elżbiety Zawackiej. W niedzielę 27 września o godz. 12.00 odbyła się uroczysta msza święta w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. W trakcie nabożeństwa, na wniosek Związku Więźniów Politycznych, p. Zygmunt Pluciński – żołnierz AK, otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Po mszy zebrani przemaszerowali pod obelisk upamiętniający Żołnierzy Armii Krajowej na Placu Rapackiego, gdzie delegacje oraz osoby prywatne złożyły kwiaty. Dalsze obchody odbyły się w poniedziałek 28 września w I LO. Przed rozpoczęciem oficjalnych uroczystości przedstawicielki fundacji z Prezes Dorotą Zawacką-Wakarecy złożyły kwiaty pod pomnikiem upamiętniającym Komendantów Pomorskich przy Kościele Garnizonowym, odsłoniętym z inicjatywy gen. Elżbiety Zawackiej rok wcześniej. Następnie wszyscy udali do liceum, gdzie o godz. 12.00 w auli rozpoczęły się uroczystości. Oprócz licznie zgromadzonej Wystąpienie uczniów szkoły (fot. D. Kromp) 90 Biuletyn 2/57/2009 Kronika Rekonstrukcja historyczna (fot. D. Kromp) Wspólne zdjęcie organizatorów i uczestników obchodów Dnia PPP (fot. D. Kromp) Biuletyn 2/57/2009 91 Kronika młodzieży obecnych było także wielu kombatantów. Uczniowie liceum przygotowali krótką uroczystość – chór przy akompaniamencie odśpiewał kilka pieśni patriotycznych. Następnie Katarzyna Minczykowska z Fundacji przedstawiła wykład z prezentacją multimedialną pt. „Gen. Elżbieta Zawacka 1909–2009. Żołnierz–Pedagog–Społecznik”. Po wykładzie zgromadzeni udali się na dziedziniec szkoły, gdzie odbyła się przygotowana (pod kierownictwem pana profesora Piotra Oleckiego) z wielkim zaangażowaniem i dbałością o szczegóły przez uczniów I LO rekonstrukcja historyczna z okresu II wojny światowej – inscenizacja z życia Waldemara Szwieca „Robota”, absolwenta I LO, żołnierza AK, kuriera na trasie Polska–Węgry, cichociemnego, dowódcy Kedywu w Obw. Koneckim – odbicie żołnierza AK z więzienia gestapo. Po zrobieniu wspólnego pamiątkowego zdjęcia wszystkich uczestników uroczystości zaproszono na grochówkę wojskową oraz naleśniki przygotowane przez uczniów I LO. Dorota Kromp, Anna Wankiewicz-Lewandowska ODSŁONIĘCIE POMNIKA KU CZCI POMORDOWANYCH NA BARBARCE Dnia 28 X 2009 r., w 70. rocznicę pierwszych egzekucji na podtoruńskiej Barbarce, odbyły się uroczystości upamiętniające około 600 zamordowanych tu przez Niemców w czasie II wojny światowej torunian i mieszkańców regionu. Toruń został zajęty przez oddziały Wehrmachtu 7 IX 1939 r. i już następnego dnia władze okupacyjne zaczęły wcielać w życie politykę eksterminacji narodu polskiego, dokonując pierwszych aresztowań prewencyjnych i zastraszających. W następnym miesiącu doszło do masowych i planowych aresztowań tzw. polskiej warstwy przywódczej. W dniach 17–21 X 1939 r. aresztowano i osadzono w Forcie VII około 1200 Polaków. Z tej grupy około 600 osób zostało przeznaczonych na rozstrzelanie, część wywieziono do obozu Stutthof, a część zwolniono. Skazanych na śmierć wywożono do lasów wokół Barbarki, gdzie zostali rozstrzelani, a ich zwłoki pochowano w zbiorowych mogiłach. Pod koniec wojny Niemcy usiłując zatrzeć ślady swojej zbrodni, większość mogił odkopali i zwłoki spalili. Po wojnie odnaleziono miejsca zbiorowych mogiły, ale tylko w jednej znajdowało się 87 ciał, które zostały ekshumowane i pochowane na cmentarzu przy ul. Grudziądzkiej 141 w Toruniu. Ustalono też miejsce, w którym Niemcy dokonali spalenia ciał pozostałych ofiar. W celu upamiętnienia pomordowanych postawiono tam skromne obeliski. Dopiero po 70 latach od tych tragicznych wydarzeń stanął tam także Pomnik Ku Czci Pomordowanych. W ten słoneczny, jesienny dzień na Barbarce zgromadzili się licznie przybyli torunianie, w tym członkowie rodzin pomordowanych, osoby starsze, ale także młodzież, przedstawiciele władz miejskich i kościelnych, radni i parlamentarzy- 92 Biuletyn 2/57/2009 Kronika Msza św. za pomordowanych na Barbarce (fot. K. M.) Uczestnicy uroczystości rocznicowych na Barbarce (fot. K. M.) Biuletyn 2/57/2009 93 Kronika Pomnik ku czci pomordowanych na Barbarce (fot. K. Minczykowska) Wystawa: „Barbarka 1939. W 70. rocznicę pierwszej egzekucji na Barbarce” (fot. K. Minczykowska) 94 Biuletyn 2/57/2009 Kronika ści, delegacje ze szkół i wielu instytucji. Dla części osób dojazd darmowymi autobusami zorganizował Urząd Miasta Torunia. Wartę trzymali uczniowie klasy wojskowej VI Liceum Ogólnokształcącego. Na miejscu można było oglądać wystawę pt. „Barbarka. Miejsce Pamięci Narodowej”, którą na zlecenie Urzędu Miejskiego przygotowała Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej, z materiałów zgromadzonych w dziale Archiwum Pomorskie oraz wypożyczonych z Archiwum Państwowego i Muzeum Okręgowego w Toruniu. Wystawa ta będzie następnie eksponowana w Szkole Leśnej na Barbarce. Uroczystości rozpoczęły się o godzinie 14.00 mszą świętą koncelebrowaną przez biskupa toruńskiego ks. Andrzeja Suskiego. Następnie głos zabrali wicemarszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego Maciej Eckardt, prezydent Torunia Michał Zaleski oraz przedstawiciel rodzin pomordowanych. Po przemówieniach prezydent, biskup i przedstawiciel rodzin pomordowanych odsłonili Pomnik Ku Czci Pomordowanych. Autorem projektu pomnika jest prof. Marian Molenda. Wykonana z granitu szwedzkiego rzeźba, wysoka na 3 metry, przedstawia upadającego do mogiły człowieka. Na cokole pomnika zostały umieszczone nazwiska ofiar (około 300, których nazwiska udało się ustalić dr Sylwii Grochowinie i prof. Janowi Szilingowi). Fundatorem obelisku jest Gmina Miasta Toruń, a środki na zagospodarowanie terenu wokół pomnika (ułożenie placu, brukowanych ścieżek, zasadzenie zieleni oraz budowę podjazdu dla osób niepełnosprawnych) przekazał Gminny Fundusz Ochrony Środowiska. Łączny koszt pomnika wraz z urządzeniem terenu wyniósł 62 tys. zł. Kolejnym punktem uroczystości było odczytanie Apelu Poległych, po którym oddano salwę honorową. Następnie zgromadzone delegacje oraz osoby prywatne złożyły pod pomnikiem kwiaty w asyście wojskowej. Po zakończeniu uroczystości zgromadzeni udali się do pobliskiej Szkoły Leśnej, gdzie został zaprezentowany film przedstawiający tragiczną historię Barbarki oraz proces powstawania nowego pomnika. Tam też rozdawane były foldery okolicznościowe pt. Barbarka oraz książka Barbarka. Miejsce niemieckich egzekucji na Polakach z Torunia i okolic (październik–grudzień 1939) obie publikacje autorstwa dr Sylwii Grochowiny oraz prof. Jana Szilinga. Pozycje te, dotowane przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Gminę Miasta Toruń, wydała Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej. Fundacja przekazała 160 książek nieodpłatnie rodzinom pomordowanych. Książka jest do nabycia w siedzibie Fundacji, natomiast biblioteki szkół ponadgimnazjalnych mogą otrzymać tę książkę nieodpłatnie. Na zakończenie uroczystości uczestnicy zostali zaproszeni na poczęstunek – pyszną wojskową grochówkę. Dorota Kromp Biuletyn 2/57/2009 95 Kronika „PROF. DR HAB. GEN. BRYG. ELŻBIETA ZAWACKA (1909–2009). MATERIAŁY DO BIOGRAFII” Dnia 4 listopada br. odbyła się XIX sesja popularnonaukowa fundacji na temat „Prof. dr hab. gen. bryg. Elżbieta Zawacka (1909–2009). Materiały do biografii”. Sesja, połączona z uroczystym nadaniem imienia gen. prof. Elżbiety Zawackiej Bibliotece Pedagogicznej w Toruniu, w całości była poświęcona postaci zmarłej w tym roku założycielki naszej Fundacji. Wśród licznie przybyłych gości obecni byli m.in. senator RP Jan Wyrowiński, wicewojewoda Kujawsko-Pomorski Dariusz Kurzawa, prezydent Torunia Michał Zaleski, wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej Maria Dmochowska, przyjaciele i bliscy współpracownicy Pani Generał, kombatanci, profesorowie wielu uczelni, m.in. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika oraz Uniwersytetu Gdańskiego, gdzie Elżbieta Zawacka przez wiele lat pracowała, studenci i uczniowie szkół średnich oraz mieszkańcy Torunia. Przed rozpoczęciem obrad o godz. 9.15 uczestnicy zgromadzili się na cmentarzu św. Jerzego i złożyli kwiaty na grobie śp. gen. Elżbiety Zawackiej. Kilka dni wcześniej, dzięki staraniom Gminy Miasta Toruń, marszałka województwa kujawsko-pomorskiego, Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie, Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych w Warszawie oraz Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej został postawiony nowy pomnik nagrobny z białego granitu autorstwa toruńskiego rzeźbiarza Zbigniewa Mikielewicza. Obecne były liczne delegacje, m.in. Biura Bezpieczeństwa Narodowego, wojewody kujawskopomorskiego, marszałka województwa kujawsko-pomorskiego, prezydenta i radnych Miasta Torunia, ŚZŻAK Okręgu Toruń i innych organizacji kombatanckich, Instytutu Pamięci Narodowej, szkół toruńskich oraz osoby prywatne. Następnie zgromadzeni udali się do Dworu Artusa, gdzie tradycyjnie już odbyła się sesja. Przed wejściem na salę obrad było wystawione stanowisko z publikacjami Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej, natomiast pracowniczki Biblioteki Pedagogicznej rozdawały przybyłym najnowsze wydawnictwo pt. Elżbieta Zawacka. Bibliografia podmiotowo-przedmiotowa w wyborze za lata 1959–2009, oprac. Marzena Jarocka, Toruń 2009 oraz okolicznościowe kartki pocztowe. Obrady otworzył i przewodniczył pierwszej części prof. Andrzej Tomczak, wieloletni współpracownik prof. Elżbiety Zawackiej, członek Rady Fundacji i Przewodniczący Komitetu Redakcyjnego Fundacji. Jako pierwszy przemówił senator Jan Wyrowiński, który w kilku słowach wspomniał swoją współpracę z Panią Profesor. Głos zabrali także wicewojewoda kujawsko-pomorski Dariusz Kurzawa oraz prezydent Michał Zaleski, który jak zawsze podkreślił wielkie zasługi, jakie dla Torunia i całego kraju oddała Pani Profesor. List od min. Aleksandra Szczygły z Biura Bezpieczeństwa Narodowego odczytał jego przedstawiciel Maciej Czulicki. Następnie przedstawiciel marszałka województwa kujawsko-pomorskiego dokonał oficjalnego nadania imienia gen. prof. Elżbiety Zawackiej Bibliotece Pedagogicznej w Toruniu, wręczając dyrektor biblioteki Elżbiecie Wyrzykowskiej akt nadania podpisany przez marszałka Piotra Całbeckiego. 96 Biuletyn 2/57/2009 Kronika Złożenie kwiatów na grobie śp. Elżbiety Zawackiej (fot. D. Kromp) Uczestnicy konferencji w Dworze Artusa (fot. D. Kromp) Biuletyn 2/57/2009 97 Kronika Wystąpienie senatora RP Jana Wyrowińskiego (fot. D. Kromp) Uczestnicy konferencji w Dworze Artusa (fot. D. Kromp) 98 Biuletyn 2/57/2009 Kronika Fundacyjna wystawa o Elżbiecie Zawackiej w Bibliotece Pedagogicznej ( fot. D. Kromp) H. Koziołowa, I. Kuczyńska i K. Wojtowicz odznaczone Medalem „Pro Memoria” (fot. M. Litwin) Biuletyn 2/57/2009 99 Kronika Kolejnym punktem sesji było wręczenie Medali „Pro Memoria” trzem zasłużonym w upamiętnianiu wojennej służby kobiet, wieloletnim współpracowniczkom Elżbiety Zawackiej i Fundacji: p. Izabeli Kuczyńskiej, kombatantce, przedstawicielce Memoriału Generał Marii Wittek w Warszawie, autorce wielu artykułów na temat służby kobiet, p. Halinie Lipskiej-Koziołowej, kombatantce, przedstawicielce Memoriału Generał Marii Wittek w Warszawie, aktywnej działaczce ŚZZAK oraz p. Krystynie Wojtowicz, wiceprzewodniczącej Memoriału Generał Marii Wittek i przedstawicielce Fundacji w Krakowie, aktywnie współpracującej m.in. z IPN. Wręczenia dokonali przewodniczący Rady Fundacji, senator Jan Wyrowiński oraz prezydent Michał Zaleski. O godzinie 10.30 rozpoczęły się obrady sesji. Jako pierwsza wystąpiła Katarzyna Minczykowska, wiceprezes Fundacji z wykładem połączonym z prezentacją multimedialną na temat „Gen. prof. Elżbieta Zawacka 1909–2009”. Następnie prof. Stanisław Salmonowicz z UMK opowiedział o swojej współpracy z Panią Profesor w latach 1982–2008. Jako trzecia wystąpiła Izabela Kuczyńska, która także mówiła o swojej wieloletniej współpracy z Elżbietą Zawacką, wspominając liczne spotkania i przytaczając ciekawe anegdoty. Po krótkiej przerwie na kawę wznowiono obrady pod przewodnictwem dr hab. Andrzeja Gąsiorowskiego z Uniwersytetu Gdańskiego. Swoje referaty zaprezentowali: prof. Władysława Szulakiewicz (UMK) – „Biografia pedagogiczna Elżbiety Zawackiej”; dr Anna Frąckowiak (Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica w Płocku) w zastępstwie prof. Józefa Półturzyckiego (Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica w Płocku, Uniwersytet Warszawski) – „O publikacjach – Elżbieta Zawacka. Pisma pedagogiczne i Elżbieta Zawacka 1909–2009, pod red. Anny Frąckowiak, Józefa Półturzyckiego i Hanny Solarczyk-Szwec, Radom 2009” oraz prof. Waldemar Rezmer – „Wkład Elżbiety Zawackiej w rozwój badań nad dziejami wojennej służby Polek oraz konspiracji na Pomorzu”. Po kolejnej przerwie wystąpili dalsi prelegenci. Najpierw Eugenia Maresch (Rada Dziedzictwa Archiwalnego, Polsko-Brytyjska Komisja Historyczna z Londynu) z referatem pt. „Materiały do dziejów Wydziału Łączności Zagranicznej Komendy Głównej ZWZ–AK w zbiorach Studium Polski Podziemnej w Londynie”. Następnie Dorota Kromp (Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej, UMK – Biblioteka Uniwersytecka) przedstawiła referat pt. „Archiwum osobiste prof. Elżbiety Zawackiej”. Jako kolejna wystąpiła dr Małgorzata Strzelecka (UMK) z referatem „Praca w szkołach średnich i w Przysposobieniu Wojskowym Kobiet”. Na zakończenie swój referat na temat „Akta Instytutu Pamięci Narodowej o Elżbiecie Zawackiej” przedstawił dr hab. Mirosław Golon (UMK, IPN Oddział Gdańsk). Z krótkim wspomnieniem o Pani Profesor wystąpiła również Maryla Sobocińska ze Szwecji, kombatantka, także wieloletnia współpracowniczka Pani Profesor. Na zakończenie obrad odbyła się ożywiona dyskusja wśród uczestników. Następnie prezydent Torunia zaprosił obecnych kombatantów i prelegentów na obiad do Zajazdu Staropolskiego. O godz. 17.00 odbyło się spotkanie gości sesji przy kawie i słodkim poczęstunku w Bibliotece Pedagogicznej im. gen. prof. Elżbiety Zawackiej. Na miej- 100 Biuletyn 2/57/2009 Kronika scu można było oglądać wystawę „Minęło 100 lat (1909–2009). Kilka obrazów z życia gen. Elżbiety Zawackiej »Zo«” wypożyczoną z Fundacji. Zgromadzeni żywo komentowali przebieg sesji i ze wzruszeniem wspominali postać naszej Pani Generał. Teksty wystąpień zostaną opublikowane w kolejnym tomie Biblioteki Fundacji. Sesja odbyła się dzięki dotacji Gminy Miasta Toruń oraz prezydenta Miasta Torunia. Dorota Kromp GENERAŁ ELŻBIETA ZAWACKA PATRONKĄ SZKOŁY PODOFICERSKIEJ WOJSK LĄDOWYCH W ZEGRZU Dnia 8 XI 2009 r. Szkoła Podoficerska Wojsk Lądowych w Zegrzu przyjęła za swoją patronkę gen. prof. Elżbietę Zawacką. Imię nadał szkole – na jej wniosek – mocą decyzji nr 335/MON z 25 IX 2009 r. Minister Obrony Narodowej Bogdan Klich. Szkoła Podoficerska Wojsk Lądowych w Zegrzu działa od 8 III 2004 r. Kształcą się w niej podoficerowie wojsk łączności na potrzeby Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. Szkoła funkcjonuje na prawach jednostki wojskowej. Statut nadał jej dowódca Wojsk Lądowych, któremu podlega komendant szkoły. Absolwenci otrzymują stopień kaprala. Szkoła ma też oddział gospodarczy, którym jest Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki. „Staliśmy się pełnowartościową instytucją. Posiadamy już swoje święto, mamy sztandar, a teraz doszedł kolejny zaszczyt: patron szkoły. Zakończyliśmy kolejny rozdział w tworzeniu tradycji tej placówki. Proces nadania imienia trwał cały rok. Pomysł zrodził się podczas prac nad sztandarem i świętem szkoły. Potem trzeba było znaleźć odpowiednią postać, która odpowiadałaby specyfice tradycji kultywowanych przez zegrzyńską szkołę. Po dokładnej analizie informacji zdobytych z niemałym trudem wybór padł na Panią Generał Elżbietę Zawacką, słynną kurierkę okresu wojennego” – tak opisał to wydarzenie Marcin Misztal, rzecznik prasowy szkoły na stronie internetowej szkoły. Przygotowała Dorota Kromp na podstawie informacji zamieszczonych na stronach www.torun.pl/index.php oraz www.spwlzegrze.wp.mil.pl „KSZTAŁCENIE ZDALNE – TRADYCJA I WSPÓŁCZESNOŚĆ. W 100-LECIE URODZIN ELŻBIETY ZAWACKIEJ” W dniach 9–10 listopada br. Towarzystwo Naukowe Płockie – Sekcja Pedagogiczna oraz Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica w Płocku – Wydział Pedagogiczny zorganizowały XVIII dydaktyczną konferencję naukową na temat „Kształcenie zdalne – tradycja i współczesność. W 100-lecie urodzin Elżbiety Biuletyn 2/57/2009 101 Kronika Zawackiej”. Konferencja została objęta patronatem Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej „Archiwum i Muzeum Pomorskie AK oraz Wojskowej Służby Polek” w Toruniu. Obrady rozpoczęły się 9 listopada o godz. 10.00. Otwarcia konferencji dokonał prorektor Szkoły Wyższej im. Pawła Włodkowica. Następnie głos zabrał prof. zw. dr hab. Józef Półturzycki, dziekan Wydziału Pedagogicznego, dziękując obecnym za przybycie. Podkreślił, że celem konferencji oprócz omówienia tradycji i współczesnego kształcenia zdalnego jest przede wszystkim uczczenie postaci wielkiego pedagoga, jakim była prof. Elżbieta Zawacka. Wspomniał o dwutomowym wydawnictwie poświęconym Elżbiecie Zawackiej (Elżbieta Zawacka. Pisma pedagogiczne oraz Elżbieta Zawacka 1909–2009) i dodał, że ma nadzieję, iż materiały z tej konferencji ukażą się jako kontynuacja tego dzieła. Katarzyna Minczykowska, wiceprezes Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej, podziękowała w imieniu Zarządu i Rady Fundacji za zorganizowanie tej konferencji upamiętniającej założycielkę naszej Fundacji. Następnie Marcin Olifirowicz, redaktor naczelny Wydawnictwa Instytutu Technologii Eksploatacji w Radomiu omówił pokrótce proces wydania wspomnianych już wcześniej publikacji o Elżbiecie Zawackiej i wręczył dwa pierwsze egzemplarze prof. Józefowi Półturzyckiemu oraz Katarzynie Minczykowskiej (pozostałym uczestnikom konferencji wydawnictwa te zostały rozdane później, wszyscy otrzymali także w prezencie pakiet wydawnictw poświęconych zagadnieniom kształcenia w Polsce i w Europie). Uczestnicy konferencji (fot. D. Kromp) 102 Biuletyn 2/57/2009 Kronika Konferencja została przez organizatorów podzielona na kilka sesji tematycznych. Sesji I, zatytułowanej „Gen. prof. Elżbieta Zawacka – Pro Memoria”, przewodniczyli prof. dr hab. Andrzej Sowiński oraz prof. dr hab. Barbara Baraniak. W tej części obecni wysłuchali następujących referatów: prof. Józefa Półturzyckiego (Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica, Uniwersytet Warszawski) oraz doc. dr Anny Frąckowiak (Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica) pt. „Promocja publikacji przygotowanych na konferencję: Elżbieta Zawacka. Pisma pedagogiczne, pod red. A. Frąckowiak, J. Półturzyckiego, H. Solarczyk-Szwec, Radom 2009 oraz Elżbieta Zawacka 1909–2009, pod red. A. Frąckowiak, R. Góralskiej, J. Półturzyckiego, H. Solarczyk-szwec, W. Wojdyło, Radom 2009 (referat z prezentacją multimedialną); dr Beaty Borowskiej-Beszta (Uniwersytet Mikołaja Kopernika) pt. „Pożegnanie gen. prof. Elżbiety Zawackiej” – (prezentacja multimedialna zdjęć z pogrzebu Elżbiety Zawackiej); prof. dr hab. Olgi Czerniawskiej (Akademia Humanistyczno-Ekonomiczna w Łodzi) na temat „Moje spotkanie z Panią Profesor Elżbietą Zawacką” oraz mgr Katarzyny Minczykowskiej (Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej, UMK) – „Elżbieta Zawacka 1909–2009. Działalność wojskowa i patriotyczna” (wykład z prezentacją multimedialną). Po krótkiej przerwie na kawę rozpoczęła się Sesja II pt. „Bogactwo aktywności i spuścizny gen. Prof. Elżbiety Zawackiej”, której przewodniczyły prof. dr hab. Ewa Skibińska oraz prof. dr hab. Urszula Jeruszka. W tej części referaty zaprezentowali: mgr Dorota Kromp (Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej, Uniwersytet Mikołaja Kopernika – Biblioteka Uniwersytecka) na temat „Archiwum osobiste prof. Elżbiety Zawackiej”; dr Anna Frąckowiak (Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica) pt. „Konstruowanie teorii edukacji ustawicznej w pracach Elżbiety Zawackiej”; dr Renata Góralska (Uniwersytet Łódzki, Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica) pt. „O podręcznikach w pismach pedagogicznych Elżbiety Zawackiej”; dr Elżbieta Woźnicka (Akademia Humanistyczno-Ekonomiczna w Łodzi) na temat „Znaczenia kształcenia korespondencyjnego w edukacji dorosłych” oraz dr Tomasz Maliszewski (Uniwersytet Gdański) „Założenia i działalność Korespondencyjnego Studium Oświaty Dorosłych Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w I poł. lat 70. XX wieku”. Po przerwie obiadowej o godz. 15.15 wznowiono obrady. III Sesja na temat „Modernizacja kształcenia zdalnego” była prowadzona przez prof. dr hab. Olgę Czerniawską i prof. Józefa Półturzyckiego. Obecni wysłuchali następujących referatów: prof. dr. hab. Macieja Tanasia (UW, Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica) pt. „Informatyka i komputeryzacja w edukacji zdalnej”; prof. dr hab. Barbary Baraniak (Instytut Badań Edukacyjnych) pt. „Centra Informacji Zawodowej w systemie edukacji na odległość”; prof. dr hab. Urszuli Jeruszki (Akademia Pedagogiki Specjalnej w Warszawie) na temat „Edukacja informatyczna dla rozwoju kształcenia zdalnego osób dorosłych – możliwości i bariery”; prof. dr hab. Danuty Kowalczyk (Uniwersytet Opolski) pt. „Media jako źródło porad życiowych”; prof. zw. dr. hab. Franciszka Bereźnickiego (Wyższa Szkoła Humanistyczna TWP w Szczecinie) pt. „Wdrażanie uczniów do samokształcenia z wykorzystaniem Internetu”; prof. dr. hab. Andrzeja Straszaka (Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica) pt. „Model hybrydowej mądrej adukacji i badań na- Biuletyn 2/57/2009 103 Kronika ukowych dla rozwoju lokalnych społeczności w e-globalnym świecie”; dr. inż. Wojciecha Lewandowskiego (Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica) na temat „Przegląd współczesnych narzędzi technologii informacyjnej wspomagających kształcenie zdalne w trybie online”; dr Anety Rogalskiej-Marasińskiej (Uniwersytet Łódzki) pt. „Instytucje kulturalno-edukacyjne on-line. Technika w służbie humanistycznego rozwoju człowieka”; dr Aliny Matlakiewicz (UMK) pt. „Brytyjski Uniwersytet Otwarty – dobra praktyka kształcenia zdalnego”; dr Jakuba Czarkowskiego (UW) pt. „Wykorzystanie Internetu w procesie oddziaływania wychowawczego”; mgr Katarzyny Mikołajczyk (Centrum Rozwoju Edukacji Niestacjonarnej Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie) na temat „Nowoczesne formy kształcenia zdalnego” oraz mgr Marty Krysiak (Wyższa Szkoła Społeczno-Ekonomiczna w Warszawie) pt. „System edukacji na odległość w Wyższej Szkole Społeczno-Ekonomicznej w Warszawie”. Podsumowaniem pierwszego dnia obrad była ożywiona dyskusja. Uczestnicy zgłaszali swoje uwagi zarówno do części pierwszej dotyczącej Elżbiety Zawackiej, jak i do części poświęconych ściśle sprawom kształcenia. Po zakończeniu dyskusji wszyscy uczestnicy zostali zaproszeni na uroczystą kolację. Drugiego dnia obrad – 10 listopada – odbyła się ostatnia, IV Sesja pt. „Kształcenie zdalne i ustawiczne w rozwoju”, której przewodniczyli prof. dr hab. Franciszek Bereźnicki, dr Anna Frąckowiak oraz prof. dr hab. Witold Wojdyło. Referaty przedstawili: prof. dr hab. Witold Wojdyło (UMK) na temat „Elżbieta Zawacka – próba portretu konspiratora Polski Podziemnej”; prof. Józef Półturzycki (UW, Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica) pt. „Założenia edukacyjne w ujęciu Elżbiety Zawackiej”; prof. dr hab. Halina Gajdamowicz (Uniwersytet Łódzki) pt. „Kazimierz Sośnicki – twórca pedagogiki aksjologicznej”; prof. dr hab. Andrzej Jakub Sowiński (Uniwersytet Szczeciński) pt. „Samopoznanie w samokształceniu”; doc. dr inż. Robert Żak i mgr Magdalena Nowakowska (Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica) na temat „Kształcenie zdalne w Szkole Wyższej im. Pawła Włodkowica”; dr Liliana Tomaszewska (Państwowa Wyższa Szkoła zawodowa w Płocku) pt. „Kształcenie zdalne w Państwowych Wyższych Szkołach Zawodowych”; dr Kazimierz Wieczorkowski (UMK) pt. „Środki sieciowej współpracy grupowej w procesie kształcenia na odległość”; doc. dr Daniel Korzan (Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica) pt. „Tematyka w systemie współczesnej edukacji”; mgr Anna Pietrzak (UMK) na temat „E-learning w praktyce akademickiej” oraz mgr inż. Łukasz Tomczyk (Uniwersytet Śląski) pt. „Hybrydowy tryb kształcenia zdalnego jako efektywna forma e-nauczania seniorów”. Po dyskusji nastąpiło podsumowanie i zakończenie obrad przez prof. Józefa Półturzyckiego. Jeszcze raz podziękował on obecnym za przybycie i wniesienie nowego wkładu w badania nad kształceniem zdalnym i powtórzył, że materiały z konferencji zostaną wkrótce wydane drukiem. Dorota Kromp 104 Biuletyn 2/57/2009 Sprawozdania i komunikaty Z GDAŃSKIEGO MEMORIAŁU GENERAŁ MARII WITTEK Przedstawicielstwa Memoriału Generał Marii Wittek, powołanego w 1996 r. przez Elżbietę Zawacką, działają w całym kraju. Najaktywniej w Krakowie, Poznaniu, Warszawie i Trójmieście. Poniżej nieco informacji sprawozdawczych z działalności Memoriału na Wybrzeżu w ciągu ostatniego roku zamieszczamy poniżej. Przedstawicielką Memoriału na Gdańsk i całe woj. pomorskie jest Teresa Ciesielska, wieloletnia współpracowniczka gen. E. Zawackiej (prywatne córka płk. Andrzeja Mareckiego, który tragicznie zginął razem z gen. W. Sikorskim) – Redakcja. 1. Uroczyste odsłonięcie pamiątkowej tablicy w Gdyni Dnia 27 IX 2008 r., w Dniu Polskiego Państwa Podziemnego, święta ustanowionego w 1997 r. przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, została odsłonięta w Gdyni tablica upamiętniająca Jana Nowaka-Jeziorańskiego, kuriera i emisariusza polskiego rządu pod okupacją hitlerowską do rządu emigracyjnego, oraz dwóch kobiet żołnierzy Armii Krajowej: Marianny Pyttel ps. Ligia oraz Hildegardy Bigockiej ps. Hilda. Uroczystość ta, w pięknej oprawie asysty honorowej Marynarki Wojennej, odbyła się na ulicy Władysława IV pod numerem 57, w miejscu, gdzie w czasie okupacji mieściła się placówka „Zagrody”, czyli Wydziału Łączności z Zagranicą Komendy Głównej Armii Krajowej, o kryptonimie „Danusia”. Placówką tą kierowała zamieszkała w tym miejscu Marianna Pyttel, z którą od 1942 r. współ- Tablica upamiętniająca Jana Nowaka-Jeziorańskiego, Mariannę Pyttel i Hildegardę Bigocką (fot. T. Kamiński) Biuletyn 2/57/2009 105 Sprawozdania i komunikaty pracowała – jako kurierka – Hildegarda Bigocka. Ona to w kwietniu 1943 r. pilotowała Jana Nowaka-Jeziorańskiego na trasie Warszawa–Gdynia w jego pierwszej drodze do Szwecji, a w czerwcu tegoż roku wybrała się tam powtórnie, aby go odebrać. Niestety, została aresztowana w Nowym Dworze Mazowieckim i po ciężkich śledztwach na Szucha, w Pomiechówku i na Pawiaku wywieziona do obozu w Auschwitz, gdzie 14 grudnia 1943 r. została rozstrzelana. Kobiet, które zasługują na upamiętnienie, pracujących w placówce „Danusia” było więcej. Jedną z nich była też obecna na uroczystości Maria Filarska, zam. Chodakowska, która jako kierowniczka kolejnej skrzynki kontaktowej, w Gdyni-Chyloni, pomagała Janowi Nowakowi-Jeziorańskiemu w jego drugiej wyprawie statkiem do Szwecji (w listopadzie 1943 r.). Zarówno ją, jak i wszystkich zebranych na uroczystości gości, m.in. rodzinę Franciszka Szwarca, w którego domu nocował umieszczony tam przez Pyttlówną, oczekujący na wyjazd Jan Nowak-Jeziorański, krewnych Marianny Pyttel, licznych przedstawicieli środowisk kombatanckich i harcerskich oraz znajomych „kuriera z Warszawy” gdynian przywitał serdecznie Przewodniczący Rady Miasta Gdynia, dr Stanisław Szwabski. Po najważniejszym momencie odsłonięcia tablicy przez Panów dra Wojciecha Szczurka, Prezydenta Gdyni, i wspomnianego już Przewodniczącego Rady Miasta oraz Panią Teresę Ciesielską, członkinię Rady Fundacji, nastąpiło uroczyste poświęcenie tablicy, którego dokonał ksiądz prałat Edmund Skalski, proboszcz parafii pw. Najświętszej Marii Panny w Gdyni. Następnie dr Stanisław Szwabski przedstawił życiorys Jana Nowaka – honorowego obywatela tego miasta. Jego też osoby dotyczyło krótkie wystąpienie mec. Jacka Taylora, byłego kierownika Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, wspominającego już powojenne, związane z Gdynią wydarzenia, uświadamiające młodemu pokoleniu, jak niebezpieczna jeszcze w latach 70. była znajomość z Janem Nowakiem-Jeziorańskim. Złożenie kwiatów pod tablicą odbyło się bardzo uroczyście i w dużym skupieniu. Złożono wiązanki w imieniu władz miasta i kombatantów, w tym Zarządu Okręgu ŚZŻAK i jego Koła w Gdańsku-Wrzeszczu. Indywidualne pojedyncze kwiaty składali też znajomi i krewni uczczonych bohaterów, po czym dwóm upamiętnionym na tablicy kobietom poświęcił wiele serdecznych słów w kolejnym przemówieniu dr hab. Bogdan Chrzanowski, prof. UG, członek Rady Fundacji, przedstawiający cele i historię gdyńskiej placówki „Zagrody” – „Danusi”. Dom, w którym w czasie okupacji zamieszkiwała Marianna Pyttel, znajdował się dawniej przy ul. Abrahama, ulica Władysława IV bowiem powstała już po wojnie. Cofnięty obecnie jak gdyby w głąb, zasłonięty jest świeżo wybudowanym bankiem, toteż tablica zaprojektowana przez artystę-rzeźbiarza Eugeniusza Lademanna, wykładowcę rzeźby w Policealnej Szkole Plastycznej w Gdyni-Orłowie, nie została umieszczona na ścianie tegoż domu, lecz na postumencie usytuowanym na chodniku posesji pod numerem 57. Na zakończenie uroczystości serdeczne podziękowanie władzom miasta złożył w imieniu gen. prof. Elżbiety Zawackiej, prof. Józef Borzyszkowski, kolejny członek Rady Fundacji. Natomiast Przewodniczący Rady Miasta w swoim końcowym słowie podziękował tym wszystkim, którzy wspomagali go w tru- 106 Biuletyn 2/57/2009 Sprawozdania i komunikaty dach „narodzin” tablicy, wskutek remontu bowiem wspomnianego domu Pyttlówny i zabudowy przyległego doń terenu od podjęcia inicjatywy nieśmiało zasugerowanej przez Fundację w kwietniu 2005 do 27 IX 2008 upłynęło trzy i pół roku wielu starań w ciągle zmieniającej się scenerii tego zakątka Gdyni. Dobra wola, konsekwencja i i duża życzliwość pięknie zaowocowały. Oby pamięć o Janie Nowaku-Jeziorańskim, Mariannie Pyttel, Hildegardzie Bigockiej oraz pozostałych bohaterach „Zagrody” nigdy nie zaginęła. 2. Należy też zaznaczyć, że w 2008 r. Rada Miasta Gdyni podjęła decyzję o nadaniu imienia jednej z ulic na Oksywiu – gen. Marii Wittek. Teresa Ciesielska (Gdańsk) 3. Tablica upamiętniająca gen. Elżbietę Zawacką Dnia 16 września br. w kościele pw. św. Michała Archanioła w Sopocie została odsłonięta tablica upamiętniająca setną rocznicę urodzin gen. bryg. prof. dr hab. Elżbietę Zawacką. Uroczystość miała niezwykle podniosły charakter, a osłonięcia mosiężnej tablicy w kształcie tarczy zwieńczonej symbolem Polski Walczącej, dokonali: Minister do Sprawa Kombatantów i Osób Represjonowanych, przedstawiciel dowódcy Marynarki Wojennej, wicedyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku i prezes Okręgu Pomorskiego Światowego Związku, Teresa Urbanowa. Fundatorami byli: Przedsiębiorstwo „Radmor S.A.” Gdynia, Urząd Miasta Sopotu, Okręg Pomorski Armii Krajowej. Do uświetnienia uroczystości włączyła się również młodzież Szkoły Podstawowej nr 1 im. Armii Krajowej. Elżbieta Skerska (Toruń) Tablica upamiętniająca setną rocznicę urodzin gen. bryg. prof. dr hab. Elżbietę Zawacką (fot. R. Dekarczyk) Biuletyn 2/57/2009 107 Sprawozdania i komunikaty FUNDACJA GENERAŁ ELŻBIETY ZAWACKIEJ Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej oraz Wojskowej Służby Polek i MEMORIAŁ GENERAŁ MARII WITTEK zapraszają do współpracy wszystkich, którym nie są obojętne losy kobiet-żołnierzy walczących na frontach II wojny światowej. Współpraca może być podjęta w zakresie: • wyszukiwania adresów kombatantów, uzyskiwania relacji o służbie wojennej, zbierania muzealiów, dokumentów i fotografii związanych z wojenną służbą kobiet; • wyszukiwania artykułów w publikacjach specjalistycznych i lokalnych podających nekrologi oraz nazwiska kombatantek, a także fakty o ich służbie; przekazywanie do Fundacji kserokopii lub wypisów z tych publikacji (sporządzanie kart informacyjnych); • popularyzacji działalności Memoriału w swoich środowiskach i lokalnych środkach przekazu; • wspierania (sponsorowania) działalności Memoriału. Aby móc sprawnie realizować cele Fundacji, dnia 17 XI 1996 r. na wniosek prof. Elżbiety Zawackiej, uchwałą I Zjazdu Kombatantek z wszystkich frontów II wojny światowej powołano Memoriał Generał Marii Wittek – inicjatywę społeczną skupiającą ludzi dobrej woli (obecnie 321 osób), wspierających Fundację w gromadzeniu materiałów źródłowych głównie na temat wojennej służby Polek. W latach 2000–2009 na „wieczna wartę” odeszło 87 członków. Przedstawicielstwa Memoriału znajdują się w całym kraju, a najprężniej działają w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku i Krakowie. Swoich współpracowników Memoriał ma też poza granicami Polski, m.in. w Szwecji, Wielkiej Brytanii, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. 108 Biuletyn 2/57/2009 Sprawozdania i komunikaty W poniższej tabeli przedstawiamy aktualny stan członków Memoriału (stan na dzień 30 X 2009) według miejsca zamieszkania: Miejscowość Warszawa Liczba członków 86 Przedstawiciel Memoriału mec. Irena Makowska wiceprzewodnicząca Izabela Kuczyńska Janina Kurowska Joanna Chyła Dorota Zawacka-Wakarecy przewodnicząca Anna Rojewska sekretarz Teresa Ciesielska Toruń 37 Trójmiasto Gdańsk, Gdynia, Sopot Kraków 26 20 Poznań, Gniezno 20 Wrocław 19 Śląsk Katowice, Gliwice, Sosnowiec, Głogów Szczecin 13 12 Danuta Szyksznian-Ossowska Bydgoszcz 10 Bernadeta Schmidt Kielce, Sandomierz, Opoczno, Częstochowa, Skarżysko-Kamienna Łódź 10 Maria Rudzińska Krystyna Wojciechowska Krystyna Wojtowicz wiceprzewodnicząca Maria Krzyżańska Hanna Nowicka Joanna Domaszewska Irena Trafikowska Danuta Głowińska Wanda Domanowska 8 Wacława Kamieńska Olsztyn, Braniewo, Kętrzyn Białystok, Łomża 6 Irena Tyman 6 Urszula Przesław Włocławek, Lipno 6 Jolanta Iwińska Lublin 6 Zofia Leszczyńska Rzeszów 5 Janina Wierzbicka-Kopeć Zielona Góra 4 vacat Inowrocław 2 vacat Biuletyn 2/57/2009 109 Sprawozdania i komunikaty Miejscowość ZAGRANICA Liczba członków 24 Przedstawiciel Memoriału USA Aniela Harazim-Sitko Kanada Ewa Konopacka Anglia Eugenia Maresch Szwecja Maria Sobocińska Litwa Jerzy Surwiło Kartoteka nazwiskowych kart informacyjnych (katalog rzeczowy) służy badaniom naukowym nad wojenną służbą kobiet i opracowaniu biografii kombatantek. Kart tych trzeba wiele tysięcy, a każda jest cenna. Karty wypisuje się ze wszystkich dostępnych materiałów historycznych, wymieniających nazwisko danej kombatantki. Źródłem informacji są książki, czasopisma, opracowania, wspomnienia, relacje czy listy. Karty informacyjne i nekrologii sukcesywnie przysyłają Panie: Danuta Przystasz, Izabela Kuczyńska, Monika Dzierżawska, Józefa Marciniak, Janina Kurowska, Halina Koźmińska-Kubarska, Halina Koziołowa (Warszawa), Janina Brzozowska, Teresa Ciesielska, Urszula Kentzer, Mieczysława Martynowska, Danuta Rutecka (Gdańsk), Maria Krzyżańska (Poznań), i Krystyna Wojtowicz (Kraków). Członkinie te opracowały 15 tys. kart informacyjnych, dzięki czemu kartoteki informacyjne działu Archiwum WSK szacuje się na ok. 40 tys. kart. Na apel prof. Elżbiety Zawackiej o tworzenie listy poległych kobiet-żołnierzy, który ukazał się w 2006 r. na łamach „Biuletynu Fundacji” i dodatku do „Rzeczpospolitej” Kobiety i Wojna, odpowiedziało pięćdziesiąt osób, głównie członkowie Memoriału Generał Marii Wittek, którzy przysłali wykazy poległych żołnierzy-kobiet. Na podstawie uzyskanych informacji została utworzona w dziale Archiwum WSK wydzielona kartoteka (L.P.) licząca 3 tys. kobiet poległych i pomordowanych w latach 1939–1945–1956. Dzięki Memoriałowi zbiory aktowe Fundacji liczą obecnie ponad 6 tys. teczek osobowych, w tym 3900 teczek osobowych w Archiwum WSK, natomiast funkcjonujące od 2002 r. Muzeum Wojskowej Służby Polek liczy ponad 400 eksponatów. Członkowie Memoriału są także współautorami publikacji wydawanych przez Fundację m.in. Sylwetek kobiet-żołnierzy cz. I i II. Także dzięki Ich wsparciu finansowemu możemy kontynuować nasze prace archiwalne. 110 Biuletyn 2/57/2009 Sprawozdania i komunikaty Wszystkich zainteresowanych współdziałaniem z Memoriałem zapraszamy do Koła Przyjaciół Memoriału. Członkiem Memoriału może być każdy (także niekombatant) zainteresowany dziejami wojennej służby kobiet. Anna Rojewska Sekretarz Memoriału Generał Marii Wittek Biuletyn 2/57/2009 Dorota Zawacka-Wakarecy Przewodnicząca Memoriału Generał Marii Wittek 111 Nowości wydawnicze WARTE PRZECZYTANIA WARTE OBEJRZENIA Konspiratorki. Polki w ruchu oporu 1939–1945 Niemiecki film dokumentalny o historii Polski Francusko-niemiecki kanał telewizyjny Arte i niemiecki NDR pokazały w 2008 i na początku roku 2009 film dokumentalny Paula Meyera zatytułowany Konspiratorki. Polki w ruchu oporu 1939–1945. Dokument Meyera pojawił się również w niektórych polskich kinach studyjnych (m.in. na pokazach organizowanych przez Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej/Środowisko Oberlangen i Instytut Goethego czy IPN), od ubiegłego roku dostępny jest również na płytach DVD. 11 listopada 2009 r. film Meyera wyświetliła tvn-24. Film pokazuje funkcjonowanie Polskiego Państwa Podziemnego w czasie II wojny światowej. Opowiada o tym z perspektywy kobiet-żołnierzy Armii Krajowej. Wyjątkową sytuację kobiet, żołnierzy polskiego podziemia, podkreśla już na początku filmu znakomicie dobrany cytat-motto ze Śmierci pułkownika Adama Mickiewicza. Wiersz ten bez zbędnych wyjaśnień wpisuje przedstawianą historię w dziejowe tło polskiej kobiecej tradycji niepodległościowej. Nawet jeśli widz zagraniczny – do którego skierowany jest ten film – a być może niestety także dzisiejszy polski widz młodszego pokolenia nie wie, w jakich okolicznościach powstał ten wiersz i kto jest jego autorem (nazwisko autora pojawia się w napisach końcowych), jego nieco archaiczna już forma językowa – bardzo wiernie oddana w znakomitym tłumaczeniu na język niemiecki (brak nazwiska tłumacza!) – z pewnością zwróci uwagę odbiorcy na zaakcentowany w ten sposób szerszy kontekst kulturowy przedstawianego w filmie fenomenu. Półtoragodzinna fascynująca opowieść rozpoczyna się od dokumentalnych scen z kobiecego obozu jenieckiego Oberlangen położonego na bagnach Emslandu w Dolnej Saksonii. Reżyser filmu urodził się tuż po wojnie właśnie w tej okolicy. W Stalagu Oberlangen przetrzymywano od grudnia 1944 do 12 IV 1945 r. 1728 polskich kobiet. Byłe więźniarki wspominają obozową codzienność, podkreślając wyjątkowość sytuacji, w której się znalazły. Dowództwo Armii Krajowej zagwarantowało w układzie kapitulacyjnym traktowanie walczących w Powstaniu Warszawskim kobiet jako żołnierzy (zgodnie z dekretem Prezydenta RP z dnia 27 X 1943 r.). Umożliwiło to nadanie im, według konwencji genewskiej z 1929 r., statusu jeńców wojennych. Uwagę widza zwracają już na początku filmu informacje dotyczące własnej, niezależnej od Niemców, częściowo zakonspirowanej organizacji życia obozowego. Jeszcze przed kapitulacją zaplanowano bowiem, że niektóre kobiety zatają swoje stopnie oficerskie, żeby móc zaopiekować się wziętymi do niewoli, często znacznie młodszymi koleżankami niższych szarż, wśród których były nawet piętnastolatki. Szczególną uwagę zwracano na kwestię kontynuowania bardzo utrudnionego w okresie okupacji kształcenia. Jedna z uczestniczek tych 112 Biuletyn 2/57/2009 Nowości wydawnicze obozowych kursów jeszcze po sześćdziesięciu latach z zachwytem wspomina wykłady z historii muzyki prowadzone przez specjalistkę muzykologa. Bardzo poruszające są wspomnienia przedstawiające moment wyzwolenia obozu. Oberlangen oswobadzają młodzi Polacy, żołnierze Pierwszej Dywizji Pancernej gen. Maczka, zdumieni zresztą faktem istnienia tak licznej grupy atrakcyjnych polskich kobiet w mundurach. Jeszcze większe zaskoczenie budzi fakt, że chcą one walczyć nadal. Wprawdzie w II Rzeczypospolitej aktywnie działało Przysposobienie Wojskowe Kobiet, jednak walka kobiet z bronią w ręku na pierwszej linii frontu – tak jak to działo się w Powstaniu Warszawskim – była zjawiskiem zupełnie nietypowym. Jest to jeden z niewielu fragmentów filmu, w których słyszymy świadectwa mężczyzn, byłych żołnierzy gen. Maczka. Niektórzy z nich pojawią się jeszcze na krótko w końcowych sekwencjach filmu, gdzie będzie mowa o powojennych losach kobiet z Oberlangen. W pozostałych częściach tok narracji przejmują kobiety, to ich oczami oglądamy dzień powszedni okupowanej stolicy i przebieg powstania. Tylko trzy głosy męskie uzupełniają z rzadka ich relacje. Kobiety nie wstydzą się mówić o swoich uczuciach: o strachu czy przygnębieniu, w sposób wyjątkowy doświadczanych w 1943 r., kiedy Niemcy kończyli likwidację warszawskiego getta: „To było takie poczucie. Najpierw Żydzi, potem my. Wielu ludzi tak to widziało” – stwierdza jedna z nich. Pojawiają się dramatyczne wspomnienia z ulicznych egzekucji i łapanek, z przechodzenia kanałami i przeprowadzania nimi mężczyzn, współtowarzyszy walki. Wypada przypomnieć, że kobiety stanowiły ok. 60% stanu plutonu łączności kanałowej. Jednak u Meyera dane liczbowe pojawiają się sporadycznie. Osią narracji są relacje bezpośrednich uczestniczek wydarzeń, w których próbują one wyjaśnić widzom, jak działało jedyne w swoim rodzaju stworzone przez Polaków państwo podziemne i jaka rola w jego zorganizowaniu i funkcjonowaniu przypadła właśnie kobietom. Jedna z nich zastanawia się wszakże, czy aby na pewno nadszedł już czas, by publicznie zdradzać takie tajemnice... Bohaterki filmu – nie wszystkie były więźniami obozu Oberlangen – tłumaczą podstawowe reguły konspiracji, jako systemu obrony w sytuacji, kiedy codzienne życie musi toczyć się normalnie, a praktycznie każdy krok może być niebezpieczny. Zasadą podstawową był obowiązek bezwzględnego dochowania tajemnicy w każdych warunkach, nie tylko w stosunku do niemieckiego okupanta i obcych, ale także wobec najbliższych i towarzyszy z podziemia. Nawet w filmie dominują pseudonimy, które stanowią nieodłączną część tożsamości opowiadających, zwłaszcza, że wiążą się z tym okresem ich życia, z którego są bardzo dumne, do czego mają zresztą niezaprzeczalne prawo. Bohaterki przybliżają działalność poszczególnych sektorów podziemnego państwa: szkolnictwa i wymiaru sprawiedliwości (m.in. poruszające wspomnienia o wykonywaniu wyroków podziemnych sądów, gdzie kobiety identyfikowały zdrajców, na których w ich obecności wykonywano wyroki śmierci, czy też ze słynnego zamachu na kata Warszawy Franza Kutscherę), służb medycznych i socjalnych, środków łączności i masowego przekazu (kolportaż konspiracyjnej prasy, przenoszenie tajnych informacji i broni), branży kulturalnej (nielegalne występy estradowe dla „chłopców z lasu” czy koncerty i przedstawienia tea- Biuletyn 2/57/2009 113 Nowości wydawnicze tralne w prywatnych domach) i wreszcie wojska, Armii Krajowej. Chodziło o to – jak wyjaśnia jedna z uczestniczek tajnych kompletów – żeby okres okupacji nie był stracony dla normalnego rozwoju społecznego. Najwięcej wypowiedzi dotyczy udziału kobiet w Powstaniu Warszawskim, które było ich zdaniem nie tylko punktem szczytowym w pięcioletniej walce z niemieckim okupantem, ale także w ich życiu osobistym. Tylko jedna z nich neguje z perspektywy czasu jego sens. Ze względu na kiepskie wyposażenie jedynie niektóre – po ukończeniu podziemnych podchorążówek – dostały broń do ręki, ale są i takie relacje. Pozostałe przechodziły szkolenie ogólnowojskowe, jednakowoż doskonale potrafiły obchodzić się z bronią. Zresztą nawet gotowanie zupy, zdobywanie żywności czy wody dla powstańców wiele kobiet przypłaciło życiem, bo odbywało się to często na pierwszej linii frontu. Kobiety opowiadają przede wszystkim o doświadczeniach własnych i swoich koleżanek działających we wszystkich sektorach podziemia. Nie koncentrują się przy tym na cierpieniu czy lęku, choć głos im się niekiedy łamie, gdy mówią o śmierci najbliższych znajomych czy też, gdy jedna z nich – dobrze zapowiadająca się aktorka, a w powstaniu sanitariuszka – opisuje tragiczny moment utraty wzroku na skutek wybuchu niemieckiej bomby. Strach, czego nie ukrywają, towarzyszył im nieustannie, ale rzeczowo wyjaśniają, jak pracowały w sprawnie działających strukturach konspiracji, w ekstremalnych warunkach, i jaką satysfakcję sprawiała im świadomość, że były zdolne podjąć walkę, często rezygnując ze swoich planów życiowych. Wiele wypowiedzi nacechowanych jest poczuciem humoru i dystansem do niektórych własnych zachowań w młodym wieku, w którym tęskniły za dorosłością, a teraz patrzą na nie z perspektywy doświadczonych starszych pań. Dokument ogląda się z zapartym tchem. Przyczynia się to tego także wartkość i spójność narracji, którą reżyser buduje w niezwykle kunsztowny sposób, fragmentaryzując wspomnienia bohaterek i łącząc je konsekwentnie w chronologicznie prezentowane całości tematyczne. Dzięki temu film ma nader klarowną strukturę. Pojedyncze wypowiedzi nie przekraczają z zasady długości pięciu, sześciu zdań. Zdarzają się także bardzo celne stwierdzenia jednozdaniowe. Ta niezwykła zwięzłość przekazu stopniuje napięcie i powoduje, że wiele informacji zapada głęboko w pamięć widza. Każda z wypowiedzi ilustrowana jest bardzo starannie dobranymi archiwalnymi materiałami filmowymi lub zdjęciowymi (także fotografiami prywatnymi), ściśle związanymi z poruszanym wątkiem. Nastrój filmu kształtuje również muzyka: nokturny i preludia Chopina w wykonaniu Władysława Szpilmana, a także melodie patriotyczne bądź wariacje na ich temat, wykonywane na wiolonczeli lub akordeonie. Tworzą one subtelne tło dla wybranych fragmentów filmów i fotografii, a także niezbędne do refleksji pauzy. Jedna tylko piosenka pojawia się prawie w całości i z tekstem. To Konspiracja, której słowa w lapidarny sposób syntetyzują problematykę filmu: „Jest słowo konspiracja, co znaczy: nie wie nikt,/ nieziemska to atrakcja, duchowy raczej wikt./ Iluzja i złudzenie, powietrze, eter mgła,/ lecz w życiu to znaczenie fenomenalne ma./ Bo konspiracja, bo konspiracja,/ ach jak to słowo dziwnie brzmi./ I w tym jest fason, i w tym jest racja,/ że każdy z nas ma ją we 114 Biuletyn 2/57/2009 Nowości wydawnicze krwi...” Ciekawym chwytem są również odgłosy miasta zastosowane jako kulisy niektórych fotografii, dodatkowo ożywiające nieruchome obrazy. Na uwagę zasługuje ponadto dyskretny sposób podkreślenia związków przeszłości z teraźniejszością osiągany m.in. poprzez perfekcyjny montaż zdjęć przedstawiających Warszawę przedwojenną, wojenną i dzisiejszą. Jedynym mankamentem filmu jest brak nazwisk występujących w nim postaci, pojawiają się one dopiero w napisach końcowych. Dla widzów zagranicznych nie ma to być może większego znaczenia, a nawet potęguje wrażenie powszechności przedstawianego w dokumencie zjawiska. Jednak wobec nadal nierzadkiego niedoceniania roli kobiet w życiu publicznym byłoby lepiej, gdyby ich twarze nie pozostały anonimowe. A dla odbiorcy polskiego są to, bądź powinny być, nazwiska wiele mówiące. W filmie o swoich przeżyciach opowiada 49 kobiet. Są wśród nich m.in. Janina Bauer-Gellert, Zofia Korbońska, Zofia Książek-Bregułowa, Halina Pracelowa, Wanda Traczyk-Stawska, Maria Stypułkowska-Chojecka, Bożena Tazbir-Tomaszewska czy Elżbieta Zawacka. Warto byłoby także w wersji polskiej filmu podać oryginalny cytat z Mickiewicza, a nie tylko jego wierny, ale przecież jedynie opisowy przekład. Wydanie na DVD zawiera starannie przygotowaną książeczkę (w języku niemieckim) z interesującymi materiałami dodatkowymi na temat okupacji, Powstania Warszawskiego i powstania w getcie, a także polskich tradycji ruchu oporu od czasu zaborów ze szczególnym uwzględnieniem roli kobiet (Emilia Plater pojawia się tutaj jako polska Joanna d’Arc). Warto zapoznać się także z przytoczonymi krótkimi fragmentami „ekspertyzy” SS z września 1944 r. na temat „Kobieta polska w walce narodowej”. Na okładce zacytowano polskie przysłowie: „Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. Film Paula Meyera to poruszający dokument o polskiej historii, który koniecznie trzeba zobaczyć. Konspiratorki. Polki w ruchu oporu 1939–1945 Reżyseria: Paul Mayer Zdjęcia: Uli Fischer, BVK Dźwięk: Volker Zeigermann Montaż: Barbara Toennieshen/Dagmar Kamlah Muzyka: Martina Schwarz Wywiady: Yvonne Engist/Paul Meyer/Jonanna Witkowski Produkcja: Icon-Film, Meyer-Film we współpracy z Arte, NDR, 2006 Maria Gierlak * [Od Redakcji: Publikując niniejsze omówienie Fundacja przypomina się reżyserowi Paulowi Mayerowi] Biuletyn 2/57/2009 115 Nowości wydawnicze Monika Tomkiewicz, Zbrodnia w Ponarach 1941–1944, Instytut Pamięci Narodowej, Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, seria „Monografie”, t. 43, Warszawa 2008, ss. 443 Ponary – dziś dzielnica Wilna – w dwudziestoleciu międzywojennym niewielka podwileńska miejscowość wypoczynkowa – stała się w okresie II wojny światowej miejscem masowych mordów ludności żydowskiej i polskiej, zorganizowanych przez niemiecką i litewską policję bezpieczeństwa (Sonderkommando, Ypatingas Burys). Łącznie w latach 1941–1944 zginęło tam około 80 tys. osób. Te tragiczne wydarzenia, wpisane w obraz niemieckiej okupacji na kresach północno-wschodnich Drugiej Rzeczypospolitej, przedstawiła Monika Tomkiewicz w wydanej w 2008 r. przez Instytut Pamięci Narodowej, Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu książce Zbrodnia w Ponarach 1941– –1944. Publikacja składa się z pięciu rozdziałów, w których autorka opisuje kolejno: proces ustanawiania okupacji niemieckiej na Wileńszczyźnie wraz z charakterystyką niemieckich i litewskich struktur policyjnych oraz administracyjnych, system więzienny w Wilnie, terror niemiecki i eksterminację ludności tamtych terenów, masowe egzekucje w lasach ponarskich, w tym wykazy pomordowanych, próby zacierania śladów zbrodni, a także historię procesów sprawców tych zbrodni. Ramy czasowe pracy to okres 1941–1944. Cezurą początkową jest więc wkroczenie Wehrmachtu na teren przedwojennego województwa wileńskiego tuż po ataku 22 VI 1941 r. Niemiec na ZSRR, a końcową wycofywanie się wojsk niemieckich przed wkroczeniem Armii Czerwonej w lipcu 1944 r. Geograficznie praca obejmuje terytorium Generalnego Komisariatu Litwy. W jego granicach w dużym stopniu znalazła się w tym czasie Wileńszczyzna. Podstawę źródłową publikacji stanowi materiał dokumentalny z archiwów litewskich, niemieckich, polskich i łotewskich. Są to głównie akta śledztw pro- 116 Biuletyn 2/57/2009 Nowości wydawnicze wadzonych przez prokuratorów Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku, litewskie dokumenty dotyczące działalności niemieckiej i litewskiej policji bezpieczeństwa, niemieckie archiwalia na temat okupacji terenów Komisariatu Rzeszy Ostland. Wartość pracy podnosi zbiór szesnastu tabel, dwudziestu pięciu aneksów (m.in. wykazy pracowników wileńskich więzień, spisy litewskich zbrodniarzy wojennych, władz administracyjnych w Generalnym Komisariacie Litwy, a przede wszystkim – choć niepełne – listy ofiar zbrodni ponarskich) oraz ponad pięćdziesięciu zdjęć, ilustracji, map i dokumentów zamieszczony na końcu książki. Publikacja Moniki Tomkiewicz jest pracą nowatorską i w dużym stopniu poszerzającą wiedzę o okresie okupacji niemieckiej na Wileńszczyźnie. Cele badawcze zostały zrealizowane, a formuła wydawnictwa dostosowana do założeń publikacji. Katarzyna Kącka (Toruń) Andrzej Drzycimski, Westerplatte 1939. Historia i legenda. Przed szturmem, Gdańsk 2009, ss. 201 Dnia 1 IX 1939 r. o godz. 4.45 niemiecki pancernik „Schleswig-Holstein”, który pod pretekstem kurtuazyjnej wizyty wpłynął do portu w Gdańsku 25 sierpnia, zaczął ostrzeliwanie Westerplatte, co zapoczątkowało wybuch II wojny światowej. Bohaterska, siedmiodniowa obrona Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Półwyspie Westerplatte to jeden z najbardziej znanych faktów kampanii wrześniowej, a zarazem problem, wokół którego narosło wiele mitów. Temu wydarzeniu poświęcona została publikacja Andrzeja Drzycimskiego pt. Westerplatte 1939. Historia i legenda. Przed szturmem, która ukazała się w br. nakładem gdańskiego wydawnictwa „słowo/ obraz terytoria”. Jest to pierwsza część trzytomowej monografii, której autor – historyk, polityk i publicysta, podjął trud uporządkowania i zweryfikowania dotychczasowych ustaleń na temat wydarzeń na Westerplatte w pierwszych dniach września 1939 r. Biuletyn 2/57/2009 117 Nowości wydawnicze Prezentowana praca składa się z trzech części. W pierwszej z nich zatytułowanej „Kurort w cieniu fortu” autor skupił uwagę na usytuowanym na Westerplatte XIX-wiecznym nadmorskim ośrodku rekreacyjno-uzdrowiskowym z kąpieliskami, domami kuracyjnymi, parkami i restauracjami, który chętnie odwiedzany był przez gości i funkcjonował do momentu zakończenia I wojny światowej. Interesująca druga część pracy pt. „Magazyny amunicyjne” poświęcona została powstaniu i funkcjonowaniu polskiej Wojskowej Składnicy Tranzytowej (nazywanej najpierw magazynem) na Westerplatte. W 1924 r. Liga Narodów przyznała Polsce półwysep Westerplatte w wieczystą dzierżawę i prawo do utworzenia na tym terenie Wojskowej Składnicy Tranzytowej, która miała charakter zamkniętej jednostki wojskowej, jednak nie można było budować na jej terenie żadnych obiektów militarnych. Po dojściu Hitlera do władzy napięcie w stosunkach polsko-niemieckich stopniowo narastało i latem 1939 r. wszystko wskazywało na to, że wojna wybuchnie. Rosnące zagrożenie ze strony Niemiec wymuszało nową organizację służby oraz wzmocnienie kadry wojskowej i cywilnej w Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte. Trzecia część omawianej publikacji pt. „Przed szturmem” zawiera obszerne wiadomości na temat ostatniego tygodnia pokoju i gorączkowych przygotowań do wybuchu II wojny światowej. Autor w sposób wyważony i bez emocji stara się analizować system obrony na wypadek niemieckiego ataku na składnicę na Westerplatte, siły militarne obrońców i atakujących, ich uzbrojenie, zabezpieczenie medyczne. Docenić należy interesującą szatę edytorską książki, obszerną i różnorodną dokumentację ikonograficzną i zdjęciową. Liczne zdjęcia, rysunki, plany i tabele z pewnością przybliżają czytelnikowi klimat i atmosferę tamtych czasów. Całość pracy uzupełniają przypisy, indeks nazwisk, nota o ilustracjach, spis treści oraz streszczenia obcojęzyczne. Wprawdzie praca A. Drzycimskiego nie ma charakteru stricte naukowego, lecz z całą pewnością zasługuje na uwagę. O sprawach, które ciągle budzą spore emocje, autor pisze w sposób rzeczowy, z odpowiednim dystansem. Stara się obalić legendy na temat obrony Westerplatte, co stanowi ważny krok na drodze do odkrycia prawdy historycznej. Prezentowaną publikację warto polecić wszystkim zainteresowanym historią II wojny światowej. Sylwia Grochowina 118 Biuletyn 2/57/2009 Nowości wydawnicze Z BIBLIOTEKI FUNDACJI Od października do grudnia 1939 r. Gestapo i Selbstschutz przeprowadziło w podtoruńskiej Barbarce masowe egzekucje mieszkańców Torunia i okolic. W lasach toruńskiej Barbarki życie straciło kilkaset osób, przedstawicieli inteligencji, działaczy społecznych, politycznych, których wcześniej przetrzymywano w toruńskim więzieniu „Okrąglaku” i w Forcie VII. Nakładem wydawnictwa Fundacji, przy wsparciu finansowym Gminy Miasta Toruń i Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa została wydana z okazji 70. rocznicy pierwszych straceń na Barbarce publikacja toruńskich naukowców dr Sylwii Grochowiny i prof. Jana Szilinga, pt. Barbarka. Miejsce niemieckich egzekucji Polaków z Torunia i okolic (październik – grudzień 1939). Jest to pierwsza tak obszerna publikacja poruszająca problem niemieckich egzekucji mieszkańców Torunia i okolic w lasach Barbarki. Autorzy podzielili publikację na cztery części. Pierwsza część zawiera ustaloną i zweryfikowaną przez autorów listę 298 osób zamordowanych na Barbarce. Podano nazwisko, imię, rok urodzenia, a także zawód i miejsce zamieszkania. Autorzy w stosunku do badań z lat sześćdziesiątych XX w. uzupełnili listę ofiar o około 50 osób, które wcześniej nie zostały wymienione. Podkreślają jednak, że nie jest to pełna lista zamordowanych, gdyż pomimo przeprowadzonej szczegółowej kwerendy archiwalnej w Archiwum Państwowym w Toruniu, Bydgoszczy, Delegaturze IPN-u w Bydgoszczy nie udało się ustalić pełnej listy zamordowanych w lasach Barbarki. Ponadto autorzy podali listę 33 osób, co do których nie ma pełnych danych potwierdzających, że zginęły na Barbarce, a także listę 29 osób które – jak ustalili autorzy – nie zginęły na Barbarce. Część druga książki to dokumenty z lat 1945–1946 i z roku 1969. Na tę część składają się trzy protokoły ekshumacyjne z 20 VI 1945, 24 IX 1945 i 19 X 1946 r., a także sprawozdanie sędziego Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce Leona Gady. Sprawozdanie L. Gaydy poświęcone jest sytuacji Biuletyn 2/57/2009 119 Nowości wydawnicze w Toruniu po wkroczeniu 7 IX 1939 r. wojsk niemieckich, kiedy to rozpoczęły się aresztowania. Część trzecia zawiera unikatowe, wcześniej niepublikowane dokumenty, które wytworzyły władze niemieckie w latach 1939–1940. Możemy tu znaleźć listę 282 osób aresztowanych i przetrzymywanych w toruńskim „Okrąglaku” we wrześniu 1939, a także trzy rozkazy komendanta policji ochronnej Dreisera nakazujące przeprowadzenie rewizji i aresztowań Polaków w dniach 17–21 X 1939 r. oraz pismo gestapo toruńskiego z dnia 20 III 1940 r. dotyczące wysiedlenia rodzin zamordowanych Polaków. Ostatnia, czwarta część to zdjęcia ze zbiorów Archiwum Państwowego w Toruniu z ekshumacji zwłok Polaków zamordowanych na Barbarce oraz z mszy na Rynku Staromiejskim w 1946 r., a także plany lokalizacji mogił na Barbarce wykonane w sierpniu 1945 r. przez Wydział Wojskowy Zarządu Miejskiego w Toruniu. Na koniec autorzy zamieścili bibliografię i streszczenia obcojęzyczne. Anna Wankiewicz-Lewandowska 120 Biuletyn 2/57/2009 Odeszli od nas NA WIECZNĄ WARTĘ ODESZLI OD NAS Odszedł wielki człowiek, przyjaciel, patriota, TEOFIL JURKIEWICZ (Ludomir Brzuskiewicz), (1925–2009) W dniu 24 VII 2009 r. we francuskim szpitalu w Saint-Avold odszedł do Stwórcy Teofil Jurkiewicz, rodem z ziemi dobrzyńskiej. Właściwe jego nazwisko – Ludomir Brzuskiewicz, bowiem na skutek skomplikowanego życia musiał posługiwać się zmienionym imieniem i nazwiskiem. Ludomir Brzuskiewicz urodził się 12 X 1925 r. w Głęboczku niedaleko Zbójna, dziś w województwie kujawsko-pomorskim, w rodzinie rolników Leona i Pelagii, małżonków Brzuskiewiczów. Pierwsze lata nauki odbywał w pobliskich Oborach, a następnie, po osiedleniu się rodziny w Lipnie – kontynuował ją w tamtejszym Gimnazjum nr 19 im. R. Traugutta. Dalsza nauka nie była możliwa na skutek wybuchu II wojny światowej. Wskutek represji powojennych, 64-hektarowy majątek rodzinny Brzuskiewiczów w Głęboczku, użytkowany w całości przez Pelagię Brzuskiewicz, przeszedł na własność państwa bez odszkodowania. Od lutego 1940 r. do 1942 r. Ludomir Brzuskiewicz działał w szeregach Służby Zwycięstwu Polski (SZP), a następnie do grudnia 1945 r. jako żołnierz Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej (ZWZ–AK), w tym od stycznia do grudnia 1945 r. w poakowskim ruchu oporu. Pod pseudonimami: Biel, Iskra i Grzmot należał do okręgu ZWZ–AK Toruń, rejon Lipno–Rypin, okręg numer 6. Dowódcą na tym terenie byli: podporucznik Julian Majewski, ps. Fabian oraz podporucznik Józef Zieliński, ps. Błysk. Ludomir Brzuskiewicz był także łącznikiem w „Akcji N”. W czasie okupacji należał także do organizacji konspiracyjnej „Tajny Związek Krwawej Ręki”, działającej pod dowództwem Henryka Góreckiego, ps. Grom, której zadaniem było pozyskiwanie broni do zbrojnego wystąpienia. Za udział w tej tajnej organizacji 20 XII 1945 r., wraz z 18 współtowarzyszami, został aresztowany przez funkcjonariuszy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Rypinie i osadzony w tamtejszym areszBiuletyn 2/57/2009 121 Odeszli od nas cie śledczym. Stamtąd 16 I 1946 r. aresztowanych przewieziono do więzienia w Brodnicy, skąd udało mu się zbiec. Od 15 X 1946 r. przebywał w Wałbrzychu u Józefa Dąbrowskiego, ps. Błysk. Aby legalnie poruszać się, wszedł w posiadanie dokumentów na nazwisko Teofil Jurkiewicz. Nazwisko to będzie towarzyszyło Ludomirowi Brzuskiewiczowi do końca jego dni. Głównym celem działalności Teofila Jurkiewicza na terenie Wałbrzycha i w jego okolicach był odbiór kurierów generała Rudnickiego z Zachodu. W listopadzie 1947 r. – trzymając w rękach broń i granat – pokonał rzekę Nysę, przekroczył zieloną granicę polsko-niemiecką i skierował się dalej na zachód. Od 15 XI 1947 r. przebywał w Meppen-Queckenbrück przy Brygadzie Spadochronowej gen. Stanisława Maczka. T. Jurkiewicz zweryfikowany został przez wywiad angielski, w tym przez oficera wywiadu płka. Woods’a w Osnabrück W dniu 20 II 1948 r. jako uchodźca polityczny, posiadając zaświadczenie Międzynarodowej Organizacji ds. Uchodźców (International Refugee Organization) nr 89, przyjechał do miejscowości L’Hopital w południowo-wschodniej Francji. W L’Hopital, w Zagłębiu Węglowym w Lotaryngii, wśród licznie tam mieszkających Polaków, podjął pracę jako górnik i przepracował pod ziemią 30 lat. Poza pracą zawodową, przez całe lata ofiarnie organizował życie kulturalne i oświatowe Polonii francuskiej. Był twórcą, bądź współtwórcą następujących organizacji: Związku Górników Polskich w L’Hopital, Chrześcijańskiego Związku Zawodowy C.F.T.C., Polskiego Zjednoczenia Katolickiego w Lotaryngii, gdzie był wiceprezesem, Towarzystwa Św. Barbary, Okręgu Polskiego Związku Kombatantów na wschodnią Francję, w których był prezesem. Był też członkiem Światowego Związku Polskich Kombatantów w Metz oraz Związku Rezerwistów i byłych Wojskowych w Nancy, od 1967 do 1978 r. był wiceprezesem Kongresu Polonii Francuskiej. Ogromną i znaczącą część życia Teofila Jurkiewicza odgrywała działalność w ramach Wspólnoty Polsko-Francuskiej w Paryżu, której był członkiem-założycielem. W latach osiemdziesiątych Teofil Jurkiewicz wstąpił do Koła Byłych Żołnierzy Armii Krajowej Oddział we Francji i został jego członkiem. W październiku 1986 r. otrzymał zaświadczenie potwierdzające służbę w szeregach polskiej Armii Krajowej od 2 II 1940 r. do 19 I 1945 r. Za swą niecodzienną aktywność i patriotyzm otrzymał liczne medale i odznaczenia. Wśród nich są m.in.: Medal Wojska „Polska Swemu Obrońcy” (1948), Medal „Tysiąclecia Chrztu Polski” (1966), Medal Pamiątkowy „30-lecia Walk I Dywizji Grenadierów w Lotaryngii (1970), Medal Srebrny „Za 25 Lat Pracy w Kopalni” (1974), Medal Pamiątkowy Związku Rezerwistów i Byłych Wojskowych Rzeczypospolitej Polskiej 122 Biuletyn 2/57/2009 Odeszli od nas we Francji (1978), Medal Związku Rezerwistów i Byłych Wojskowych we Francji (1984), Krzyż Zasługi Związku Rezerwistów i Byłych Wojskowych we Francji (nr 2) (1988), Medal Stowarzyszenia Polskich Kombatantów – Stowarzyszenie Światowe Kombatantów (1989), Medal Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych „Pro Memoria” (2005). W październiku 2000 r. Teofil Jurkiewicz został mianowany na stopień podporucznika, a w roku 2006 – na stopień porucznika Wojska Polskiego w stanie spoczynku. Niezwykle ważnym etapem życia Teofila Jurkiewicza (Ludomira Brzuskiewicza) we Francji było zorganizowanie cmentarzy żołnierzy polskich w Dieuze, Saarbourgu i Lagarde. Za olbrzymią, nie dającą się ocenić pracę utrwalania pamięci poległych Teofil Jurkiewicz miał prawo noszenia odznaki I Dywizji Grenadierów. Kolejną część życia – koniec lat 80-tych i lata 90. Teofil Jurkiewicz przeznaczył na niesienie ofiarnej pomocy swojej Ojczyźnie. Działając w ramach Wspólnoty Polsko-Francuskiej w Paryżu, organizował pomoc materialną w postaci leków i materiałów opatrunkowych do Ojców Pallotynów w Gdańsku, materialną pomoc dla Zespołu Szpitali w Poznaniu, a przede wszystkim – bardzo szerokie i owocne wspieranie w leki, urządzenia i sprzęt Akademii Medycznej w Gdańsku. Organizował także praktyki we francuskich szpitalach dla polskich studentów medycyny. Najwięcej jednak swoich śladów chciał i pozostawił T. Jurkiewicz w Sanktuarium Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny Ojców Karmelitów w Oborach. Po 42 latach nieobecności w kraju, w pierwszych miesiącach po przyjeździe w rodzinne strony, w oborskim kościele pozostawił jako wota: Medal za Zasługi Polskiej Misji Katolickiej w Francji „Za ofiarną pracę dla Kościoła”, Medal „Za Zasługi „Exculi Bene de Excelexa Merito” oraz Medal Tysiąclecia Chrztu Polski za pracę przy organizacji obchodów. Ponadto w Oborach był fundatorem: obelisku poświęconego ofiarom II wojny światowej, tablicy poświęconej kapralowi Tadeuszowi Dunajskiemu z Dywizji Pancernej gen. S. Maczka, a także Stacji II Drogi Krzyżowej w ogrodach klasztornych. Jako nieprzeciętny człowiek, ślady swego losu w postaci dokumentów, odznaczeń i pism pozostawił w zasobach Biblioteki Polskiej w Paryżu, Związku Polskich Kombatantów w Metz oraz Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Porucznik rezerwy Teofil Jurkiewicz, mimo wygnania, niezmiennie kochał Obory i zgodnie z wolą, prochy jego, w dniu 23 VIII 2009 r., zostały złożone w rodzinnym grobowcu na Kalwarii Oborskiej. Tam, oprócz tablicy świadczącej o patriotyzmie rodziny Brzuskiewiczów, umieszczona została tablica potomnych Leona i Pelagii – syna Teofila (Ludomira) i jego żony Sophie z napisem „Syn tej ziemi, Patriota, żołnierz A.K. Biuletyn 2/57/2009 123 Odeszli od nas i T.Z.K.R., prześladowany i więziony przez U. B., emigrant i emisariusz we Francji (1948–2009), zasłużony dla Polonii francuskiej”. Obok wyryto znaki Polski Walczącej i Wspólnoty Polsko-Francuskiej w Lotaryngii. Pamiętajmy o tym Wielkim Człowieku i Wielkim Polaku. Iwona Zielińska W dniu 16 VIII 2009 r. zmarła w Warszawie por. rez. JANINA SIKORSKA z d. CHRZAN ps. Janeczka, Kaja, łączniczka AK W-wa – Powstanie Warszawskie. Urodzona 31 VIII 1912 r. w Czechach koło Zduńskiej Woli, córka Antoniego i Katarzyny Wardęgi. Instruktorka Przysposobienia Wojskowego Kobiet (PWK). Podczas działań wojennych we wrześniu 1939 r. pracowała w szpitalu polowym na Żoliborzu. W listopadzie 1939 r. została zaprzysiężona w Związku Odbudowy Rzeczypospolitej (ZOR), gdzie od 1940 do marca 1945 r. była szefem kolportażu oraz zastępcą Komendanta Okręgu IV ZOR do Spraw Kobiet. Studiowała na tajnym uniwersytecie. Jednocześnie od maja 1942 r. działała jako instruktorka i kierowniczka organizacyjna kursów szkoleniowych podwydziału Pomocy Żołnierzowi BiP KG AK. Uczestniczyła także w akcjach „N” i „Antyk” prowadzonych przez BiP. Od marca 1944 r. kierowniczka łączności Szefa Oddziału I KG AK (mjr./płk. Antoniego Sanojcy). W Powstaniu Warszawskim komendantka gospody frontowej PŻ, przydzielona do Grupy Bojowej „Krybar” w III Zgrupowaniu AK. Po upadku Powstania wraz z rannym mężem (por. Henryk Sikorski ps. Longin, walczył w Śródmieściu jako dowódca Zgrupowania Saperów przy Okręgu Warszawskim AK) opuściła Warszawę z ludnością cywilną przez obóz w Pruszkowie, dotarła do Częstochowy, gdzie do marca 1945 r. utrzymywała kontakty konspiracyjne z kierownictwem ZOR i BiP oraz kolportowała materiały informacyjne. W 1946 r. wróciła do Warszawy. Była w swoim zgrupowaniu, „Krybar”, członkiem Zarządu Kierownikiem Sekcji Socjalnej. Przez wiele lat wraz z córką Hanną była redaktorką organu „Krybar”, pisma pt. Barykada Powiśla, które przestało wychodzić, gdy ze względu na zdrowie i wiek zrzekła się funkcji. W Warszawie pracowała do emerytury w Głównym Komitecie Kultury Fizycznej. 124 Biuletyn 2/57/2009 Odeszli od nas Od 1997 r. jako członkini Memoriału Generał Marii Wittek bardzo aktywnie współpracowała z Fundacją „Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej oraz Wojskowej Służby Polek” w Toruniu. Do działu Archiwum WSK dostarczała materiały archiwalne (relacje, prasę konspiracyjną, fotografie). Uczestniczyła w listopadowych sesjach popularnonaukowych organizowanych przez fundację. Na VI Sesji wystąpiła z referatem pt. „Służba Pomocy Żołnierzowi (PŻ) w Powstaniu Warszawskim”, opublikowanym w Służbie Polek na frontach II wojny światowej cz. 3. Współpracowała z gen. prof. Elżbietą Zawacką i ze środowiskiem kombatanckim kobiet-żołnierzy. Odznaczona m.in. Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami (1944), Krzyżem Armii Krajowej, Warszawskim Krzyżem Powstańczym. W 2008 r. na wniosek Prezesa Fundacji „Archiwum i Muzeum Pomorskie AK oraz WSK” uhonorowana przez Kierownika Urzędu do Spraw Kombatanckich i Osób Represjonowanych Medalem „Pro Memoria”. Anna Rojewska JANINA (INKA) SKRZYŃSKA, zam. PIERRE, ps. Krystyna, por. AK W-wa, Powstanie Warszawskie Urodziła się 3 I 1921 r. w Warszawie w rodzinie Konstantego Skrzyńskiego i Janiny z d. Bylina. Z początkiem lat dwudziestych wyjechała z rodziną do Moskwy, gdzie jej ojciec pełnił obowiązki posła, a także konsula generalnego RP w Charkowie. W 1927 r. cała rodzina Skrzyńskich z córkami: Ewą (1919), Janiną-Inką (1921) i Hanną (1924) powróciła do Warszawy, gdzie wszystkie trzy Skrzyńskie uczęszczały do gimnazjum i liceum im. Królowej Jadwigi. We wrześniu 1939 r. matka Janiny zgłosiła się jako ochotniczka do PCK, została opiekunką społeczną w Szpitalu Dzieciątka Jezus, jej mąż opuścił stolicę na apel płk. Umiastowskiego, wrócił do Warszawy pod koniec października 1939 r. Wiosną 1940 r. wyjechał do Radomia, gdzie został zakonspirowanym delegatem Rządu RP na okręg radomski. Ich mieszkanie w domu przy ul. Pańskiej w Śródmieściu spłonęło. Matka z córkami przeniosła się do domu przy ul. Wilsona 4. W lipcu 1940 r. Janina-Inka zdała maturę na tajnych kompletach w liceum Królowej Jadwigi. Jesienią 1940 r. Biuletyn 2/57/2009 125 Odeszli od nas Inka rozpoczęła pracę w Szpitalu Ujazdowskim, początkowo jako pomoc przydzielona pielęgniarce społecznej, od maja 1941 r. jako pielęgniarka społeczna. W dwa lata później uczęszczała na konspiracyjne zajęcia na oficerskim kursie Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa (PKB), powołanego przez Delegaturę Rządu na Kraj. Z chwilą wybuchu Powstania Warszawskiego członkowie PKB zostali przydzieleni do dyspozycji wojewody warszawskiego Marcelego Porowskiego ps. Sowa. Do jej obowiązków należała opieka nad ludnością cywilną, rozdział żywności dla dzieci, ewakuacja Ratusza i ochrona dzieł sztuki, które się tam znajdowały. Około 20 VIII 1944 r. Inka przeszła jako łączniczka do mjr. Gustawa Bilewicza ps. Sosna, dowódcy Odwodu Grupy Północ na Starówce. Na Starówce spotkała młodszą siostrę Hankę, która była łączniczką w batalionie „Gustaw”. Matka ps. Zbigniewa należała do Narodowej Organizacji Wojskowej Kobiet. Po kapitulacji, przez obóz przejściowy w Ożarowie, została wywieziona wraz z powstańcami Zgrupowania „Sosna” do obozu jenieckiego w Lamsdorfie, potem do obozu w Mühelbergu, następnie do Altenburga i do obozu karnego w Oberlangen, gdzie spotkała matkę i siostrę Hankę. Tam w kwietniu 1945 r. doczekały wyzwolenia przez żołnierzy z Dywizji Pancernej gen. Maczka. Po wojnie Inka otrzymała stypendium i rozpoczęła studia w Wyższej Szkole Nauk Politycznych w Louvain w Belgii, które ukończyła w 1947 r. Wyszła za mąż za Belga i osiadła w jego rodzinnym Seraing. Miała dwóch synów. Pracowała jako wykładowca w Wyższej Szkole Nauk Społecznych w Liege. Ponadto pełniła funkcję Sekretarza Stowarzyszenia Kombatantów Polskich oraz Koła AK w Belgii. Od 1999 r. współpracowała z toruńską Fundacją jako członkini Memoriału Generał Marii Wittek, utrzymywała serdeczny kontakt z prof. Elżbietą Zawacką. Przesyłała relacje kobiet żołnierzy do działu Archiwum WSK. Była odznaczona m.in.: Krzyżem Walecznych, Orderem Kawalerskim i Oficerskim Polonia Restituta oraz Krzyżem Armii Krajowej. Zmarła 4 sierpnia 2009 r. w Seraing i tam została pochowana. Anna Rojewska Dnia 2 VII 2009 r. w Gdańsku odeszła na wieczną wartę kpt. W.P. ANNA DANUTA TCHÓRZEWSKA z d. KRZĘTOWSKA Urodziła się 3 II 1924 r. w Nowogródku jako córka Stanisława i Anieli Krynickiej. Ojciec pracował w Starostwie Powiatowym w Lidzie. W 1936 r. uczęszczała do Państwowego Gimnazjum i Liceum im. Hetmana K. Chodkiewicza w Lidzie. Z chwilą wkroczenia wojsk sowieckich 17 IX 1939 r. Gimnazjum i Liceum zostało przemianowane na I Biało126 Biuletyn 2/57/2009 Odeszli od nas ruską Średnią Szkołę z językiem wykładowym białoruskim. Miała wówczas ukończone 3 klasy gimnazjalne. 24 IX 1939 r. ojciec, który był komendantem policji, został aresztowany przez NKWD w Lidzie i stracony. Anna wraz z matką została wywieziona 13 IV 1940 r. do Kazachstanu do Siewiero-Kazachskiej Obłaści. Tam pracowały w kołchozie. Matkę oskarżono o rzekomą propagandę antyradziecką i skazano zaocznie wyrokiem 7 lat więzienia (w 1941 na mocy umowy J. Stalina z gen. Wł. Sikorskim i amnestii powróciła do kołchozu). Szesnastoletnia Danuta pracowała przy budowie torów kolejowych na linii AK MolińskKartały. 7 VII 1943 r. Danuta wraz z grupą koleżanek została zmobilizowana do tworzącej się w Sielcach nad Oką 1. Dywizji im. T. Kościuszki. Po odbyciu odpowiedniej kwarantanny przydzielona do Samodzielnego Batalionu Kobiecego im. E. Plater. Po przeszkoleniu w Szkole Podoficerskiej na terenie Batalionu przydzielona do 1. Kompanii Fizylierek. 15 VII 1943 r., będąc zaprzysiężonym żołnierzem, wraz z 1. Dywizją została skierowana na front. W okresie służby w 1. Dywizji była dowódcą drużyny, zastępcą dowódcy plutonu ds. liniowych, a także szefem kampanii. Przeszła cały szlak bojowy od Lenino do Warszawy. Kompania pełniła służbę wartowniczą i patrolową, ochraniając resztki mienia przed zniszczeniem. Zdemobilizowana 20 X 1945 r. wyjechała do Opola, gdzie rozpoczęła naukę w szkole średniej. Zdała egzamin w zakresie małej matury, następnie uczyła się w LO im. M. Kopernika, uzyskując świadectwo dojrzałości w czerwcu 1946 r. W Opolu także nastąpiło spotkanie z matką, która powróciła z Kazachstanu. W październiku 1946 r. została przyjęta na Wydział Prawa UJ w Krakowie. Po roku przerwała studia, ponieważ wyszła za mąż za oficera 1. Dywizji im. T. Kościuszki mjr. Bronisława Tchórzewskiego, z którym miała córkę Grażynę. Zamieszkiwała w Lublinie, później w Warszawie, Sanoku, Częstochowie, Krakowie, Ełku, wreszcie w Gdańsku. Pracę zawodową podjęła w 1947 r., pracowała w archiwum wojskowym, a od 1960 r. w Gdańsku w radach narodowych, w Zakładach Gazowych, pełniąc funkcje kierownicze. W 1980 r. przeszła na emeryturę. Aktywnie pracowała społecznie w Woj. Zarządzie Zw. Kombatantów RP i BWP w Gdańsku jako prezes Klubu Środowiskowego. Brała też udział w spotkaniach z młodzieżą szkolną. Od 2003 r. była członkinią Memoriału Generał Marii Wittek, wraz z kombatantkami z Gdańska uczestniczyła w listopadowych sesjach popularnonaukowych toruńskiej Biuletyn 2/57/2009 127 Odeszli od nas Fundacji. Odznaczona za udział w walkach m.in. Krzyżem Walecznych, Brązowym Medalem „Zasłużony na Polu Chwały”, Medalem „Za Lenino”. Została pożegnana z honorami wojskowymi na Srebrzysku w Gdańsku i pochowana w grobie rodzinnym (obok męża płk. Bronisława Tchórzewskiego). Lidia Dębicka, Anna Rojewska CZEŚĆ ICH PAMIĘCI! 128 Biuletyn 2/57/2009 Podziękowania DARY PRZEKAZANE DO BIBLIOTEKI FUNDACJI GENERAŁ ELŻBIETY ZAWACKIEJ W OKRESIE OD 13 VII DO 30 XI 2009 ROKU Książki, czasopisma i formy audiowizualne od osób prywatnych: mjr Benek 1 egz. prof. Józef Borzyszkowski 4 egz. Maria Gayda 3 egz. Tadeusz Jaszowski 1 egz. Wacława Kamieńska 3 egz. Erwin Karczewski 1 egz. Małgorzata Koc-Dąbrowska 1 egz. Edwin F. Kozłowski 13 egz.+ płyta CD-R Izabela Kuczyńska 2 egz. J. Kuniewski 1 egz. Wiktor Marzec 8 egz. Henryk Piekarski 1 egz. prof. J. Półturzycki 8 egz. Elżbieta Skerska 1 egz. prof. Andrzej Tomczak 55 egz. Tadeusz Wyrwa (autor) 1 egz. L. Zalewski 1 egz. Z biblioteki Gen. Elżbiety Zawackiej 1 egz. Dary od Instytucji (książki, czasopisma i formy audiowizualne): Centralna Biblioteka Wojskowa Instytut Pamięci Narodowej Bydgoszcz Instytut Pamięci Narodowej Warszawa Instytut Pamięci Narodowej Rzeszów Oficyna Wydawnicza „Ajaks” Studium Polski Podziemnej Londyn Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Warszawa Urzędowy Organ Stow. Weter. Armii Pol. w Ameryce Wydawnictwo Tomiko Londyn–Warszawa Wydawnictwo UMCS Lublin Zarząd Okręgowy Zw. Inwalidów Woj. RP w Łodzi 1 egz. 3 egz. 10 egz. 1 egz. 1 egz. 1 egz. 4 egz. 1 egz. 1 egz. 1 egz. 1 egz. Zestawiła: Barbara Rojek Biuletyn 2/57/2009 129 Podziękowania DARY PIENIĘŻNE PRZEKAZANE NA STATUTOWĄ DZIAŁALNOŚĆ FUNDACJI W OKRESIE 1 VI DO 30 XI 2009 ROKU Halina Basiewicz Mirosław Boryk Łucja Czerwonka Irena Dąbrowska Roman Dekarczyk Krystyna Dullowa Czesław Gierszewski Tadeusz Glapiński Stanisława Godlewicz Jolanta Iwińśka Józefa Janas Jacek Juniszewski Zofia Jusewicz Maria Kacprzyk-Tabeau Roman Kasprzak Danuta Kienzler Edwin Kozłowski 700,00 50,00 100,00 100,00 100,00 200,00 50,00 100,00 100,00 120,00 50,00 200 100,00 100,00 200,00 50,00 60,00 Maria Koźmińska-Kubarska Halina Lipska-Koziołkowa Genowefa Matuszczak Wiktor Marzec Jerzy Neumann ks. Józef Nowakowski Henryk Piekarski Andrzej Piotrowski Dobrosława Sieradzka Lucjan Stawecki Krystyna Sienkowska-Czerny Halina Szczepańska Halina Szewczyk Irena Tyman Zbigniew Wierzbicki Bronisław Zawacki Janina Zawacka 100,00 100,00 50,00 100,00 40,00 260,00 100,00 120,00 100,00 100,00 50,00 300,00 100,00 50,00 100,00 50,00 50,00 DARY NA FILM DOKUMENTALNY POŚWIĘCONY ŻYCIU GEN. E. ZAWACKIEJ Teresa Maria Biernacka Tadeusz Byrski Danuta Celmer Danuta Franaszkowa Jan Gieysztor Maria Kacprzyk-Tadeau Zenobia Kitówna Wacława Klimaszewska 60,00 100,00 100,00 200,00 200,00 100,00 100,00 50,00 Wiktor Marzec Halina Rozmarynowska Edmund Szornak Jadwiga Tyblewska Anna Zakrzewska Adela i Józef Żurawscy Zespół Kombatantek II Armii Wojska Polskiego 100,00 100,00 100,00 200,00 50,00 500,00 400,00 1% podatku Maria i Zenon Bromirscy Janina Dziczek Marianna Karpisiak Grażyna Konieczka Krzysztof Konieczka Jolanta i Rafał Kowalscy Halina Mazur 130 Janina i Zdzisław Mickiewicz Elżbieta i Ryszard Mirowscy Izabela Nowicka-Kuczyńska Michał Ojczyk Kazimiera i Eugeniusz Szeliga Bronisława Śmilgin Jarosław Tęsiorowski Biuletyn 2/57/2009 Podziękowania Włodzimierz Tribus Małgorzata Waloch Alicja i Jerzy Wiśniewscy Halina i Mieczysław Wojciechowscy Dorota i Karol Wakarecy Karol Wakarecy Paweł Wakarecy Jan Wyrowiński Urzędy skarbowe nie zawsze podają dane personalne swoich podatników, stąd lista osób, które przekazały 1% podatku na Fundację, jest niepełna. Wszystkim darczyńcom bardzo dziękujemy, także tym niewymienionym w Biuletynie. A poniżej przedstawiamy listę urzędów skarbowych, które przekazały nam Państwa 1% podatku. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Warszawa 82,00 US w Brodnicy 55,10 I US w Bydgoszczy 69,10 US w Bytomiu 38,70 US w Bystrzycy Kłodzkiej 3,50 I US w Częstochowie 101,90 II US w Gdańsku 139,20 III US w Gdańsku 11,30 US w Grudziądzu 71,70 US w Jaśle 64,50 US w Kartuzach 16,20 US w Lipnie 66,40 US w Łomży 16,60 US w Olsztynie 44,50 US w Pile 12,60 US w Poznaniu US Poznań-Jeżyce US w Pruszkowie US w Starogardzie Gdańskim I US w Toruniu II US w Toruniu US Warszawa Bemowo US Warszawa Mokotów I US Warszawa Śródmieście I US Warszawa Śródmieście US Warszawa Wola US Warszawa Wola US Warszawa Wola US we Włocławku US w Żyrardowie 27,80 431,20 2,40 14,00 882,80 530,30 67,70 134,00 35,80 36,00 29,00 20,00 27,80 62,00 79,00 Z powodu reorganizacji sekretariatu jesienią 2008 r. w Biuletynie 2/2008 nie zamieściliśmy listy darczyńców, którzy przekazali dary na statutową działalność Fundacji od 11 III do 31 V 2008. Bardzo przepraszamy i dziękujemy wszystkim darczyńcom, tym wymienionym i anonimowym. Wpłaty od 11 III do 31 V 2008 Tadeusz Banaś M. M. Bartkowiak Halina Basiewicz Zofia Dillenius 100,00 200,00 200,00 50,00 Dobrosława Kornacka Danuta Przystasz Halina Szewczyk Maria Tremblin 50,00 300,00 100,00 100,00 Zestawiła: Anna Wankiewicz-Lewandowska Rada i Zarząd Fundacji serdecznie dziękuje za przekazane dary książkowe i finansowe. Biuletyn 2/57/2009 131 NASI AUTORZY TERESA CIESIELSKLA – wieloletnia społeczna współpracowniczka Fundacji, Przedstawicielka Memoriału Generał Marii Wittek na Wybrzeże LIDIA DĘBICKA – kpt. WP, kombatantka, członkini Memoriału Generał Marii Wittek DOROTA KROMP – historyk, pracownik Biblioteki Głównej UMK, sekretarz Zarządu Fundacji BARBARA ROJEK – biolog, społeczny pracownik Fundacji (dział: Biblioteka) ANDRZEJ GĄSIOROWSKI – dr hab., prof. UG, członek Rady Fundacji i jej wieloletni społeczny współpracownik ANNA ROJEWSKA – bibliotekarz, pracownik Fundacji (dział: Archiwum WSK) MARIA GIERLAK – dr hab., germanistka, pracownik naukowy Katedry Filologii Germańskiej UMK ELŻBIETA SKERSKA – polonistka, pracownik Fundacji (dział: Archiwum Pomorskie) SYLWIA GROCHOWINA – dr., historyk, adiunkt na Wydziale Nauk Historycznych UMK w Toruniu KATARZYNA KĄCKA – dr, historyk, adiunkt na Wydziale Politologii i Studiów Międzynarodowych MIKOŁAJ KLOREK – historyk, doktorant Zakładu Historii Wojskowej Instytutu Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu ANNA WANKIEWICZ-LEWANDOWSKA – historyk, pracownik Fundacji (kancelaria, dział: Archiwum WSK) DOROTA ZAWACKA-WAKARECY – chemik, dyrektor Zespołu Szkół Muzycznych w Toruniu, wieloletni społeczny pracownik Fundacji, od 1996 r. społeczny prezes Fundacji WYDAWCA: FUNDACJA GENERAŁ ELŻBIETY ZAWACKIEJ. „ARCHIWUM I MUZEUM POMORSKIE ARMII KRAJOWEJ ORAZ WOJSKOWEJ SŁUŻBY POLEK”, ul. Podmurna 93, 87–100 Toruń, tel. (0–56) 65–22–186, e-mail: [email protected] http://www.zawacka.pl KOMITET REDAKCYJNY: Dorota Kromp (sekretarz redakcji), Katarzyna Minczykowska (redaktor naczelna), Dorota Zawacka-Wakarecy PRZYGOTOWANIE NUMERU: prof. dr hab. Jan Sziling (konsultacja naukowa), Dorota Kromp, Katarzyna Minczykowska i Aneta Dąbrowska-Korzus (adiustacja i korekty); Włodzimierz Dąbrowski „WENA” (red. techniczna, skład i łamanie); Druk-Tor, Toruń (druk), nakład 1200 egz. Teksty z działu „Przyczynki historyczne” są społecznie recenzowane przez samodzielnych pracowników naukowych współpracujących z Fundacją. PRZYJMOWANIE INTERESANTÓW ARCHIWUM: od wtorku do czwartku w godz. 900–1400 WYSTAWY: od poniedziałku do piątku w godz. 900–1400 KONTO BANKOWE: WBK, 82 1090 1506 0000 0000 5002 0244. REDAKCJA ZASTRZEGA SOBIE PRAWO DO REDAGOWANIA I SKRACANIA PRZEKAZANYCH DO DRUKU TEKSTÓW. NIE ZWRACA TEŻ TEKSTÓW NIEZAMÓWIONYCH. Statutową działalność Fundacji wspiera Gmina Miasta Toruń, Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie, Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych w Warszawie oraz Samorząd Województwa Kujawsko-Pomorskiego.