Zatrucie alkoholem metylowym

Transkrypt

Zatrucie alkoholem metylowym
INFORMACJE - Czytaj !!!
Zatrucie alkoholem metylowym początkowo daje objawy bardzo zbliżone do silnego kaca.
Zanieczyszczona wódka smakuje tak samo, jak "normalna". Dawka, która może okazać się
zabójcza, wcale nie jest duża... Pijesz - ryzykujesz. Ryzyko nie jest jednak zawsze
identyczne. Wiesz, co robić, gdybyś miał pecha?
Według danych Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA)
każdego roku w Polsce kilkadziesiąt osób zatruwa się alkoholem metylowym. Dla
kilkunastu kończy się to śmiercią. Zarazem prawie 10 tysięcy zabija nadużywanie alkoholu
legalnego, dostępnego w sklepach. "Zatrucia alkoholem nielegalnym czy metylowym to
margines" - powiedział PAP we wtorek szef PARPA Krzysztof Brzózka.
Dlaczego więc śmierć kilkunastu osób w Czechach i kilka przypadków zatruć w Polsce
doprowadziła do wprowadzenia częściowej prohibicji, a przede wszystkim ogromnego
zainteresowania mediów i opinii publicznej? Uświadamiamy sobie bowiem, że problem nie
dotyczy jedynie osób świadomie kupujących alkohol z nielegalnego źródła czy z
problemem alkoholowym. Niemal każdy, kto pije wódkę i inne mocne trunki, jest zagrożony.
Nie pomaga banderola
Główny Inspektor Sanitarny przestrzega przed spożywaniem wysokoprocentowego
alkoholu zakupionego w ostatnim czasie na terenie Republiki Czeskiej oraz alkoholu
niewiadomego pochodzenia, bez banderoli, bez oznakowania wytwórcy i miejsca
wytworzenia, itp. Obowiązuje wstrzymanie w obrocie alkoholu o mocy powyżej 20proc.
sprowadzanego z Republiki Czeskiej. W porozumieniu z władzami czeskimi badane są
próbki alkoholu zatrzymanego przez służby celne, a także tego, który jest już w Polsce
zabezpieczony.
Trzeba przy tym pamiętać, że podejrzany towar mógł być kupiony w "normalnym sklepie",
a ładna butelka zaklejona banderolą, do złudzenia przypominającą oryginalną. Co więcej,
chociaż nie ma na to konkretnych dowodów, władze czeskie wspominają nieoficjalnie o
"wątku polskim" w całej sprawie (możliwe, że alkohol zanieczyszczono poza granicami
Czech).
Trzeba przy tym przypomnieć, że nawet, jeśli nie zetkniemy się z wódką zanieczyszczoną
metanolem ostatnio, nie jesteśmy w pełni bezpieczni. Przestępcy są coraz lepiej
zorganizowani, posługują się nowoczesną technologią i mogą podrabiać niemal każdy
alkohol. To znacznie poszerza grupę docelową i ewentualne zyski. Wódki odkręcanej,
podejrzanie taniej, bez banderoli, wiele osób nie tknie. By skusić pozostałych, trzeba się
postarać.
Nie ulegajmy jednak paranoi. Wciąż można bez obaw wypić symbolicznie z przyjaciółmi.
Chociaż, przynajmniej teraz, gdy nie znamy drogi trującego alkoholu i nie wiemy na pewno,
jak wyglądają wszystkie wykorzystane przez trucicieli opakowania (ryzykowne wódki,
których etykiety można znaleźć w internecie, nie muszą być wszystkimi podrabianymi),
może lepiej wypić lampkę wina lub piwo? Zawsze zdrowiej. "Normalna" wódka też ma
wady.
Nie poznasz
Poza sporadycznymi przypadkami, gdy do zatrucia metanolem dochodzi świadomie,
potencjalna ofiara nie ma pojęcia, co pije.
Jeśli wierzysz, że odróżnisz alkohol metylowy od etylowego, spożywczego, niestety, mylisz
się. Konsystencja, smak i aromat są identyczne. Różnica jest taka, że alkohol metylowy ma
znikome działanie narkotyczne (zatem przyjemność z picia wątpliwa, ryzyko uzależnienia
niewielkie), ale jest silną trucizną.
Alkohol metylowy wchłaniamy błyskawicznie: zwykle już po ok. dwóch godzinach nie ma
po nim śladu we krwi. Niestety, w całym organizmie utrzymuje się wysokie stężenie kwasu
mrówkowego. Metanolu nie spalamy bowiem w pełni. W czasie procesów metabolicznych
powstają szkodliwe produkty: formaldehyd i wspomniany kwas mrówkowy, które są bardzo
toksyczne Obie trucizny uszkadzają komórki denaturując białka, a w efekcie niszczą nerki,
wątrobę, nerwy. Podatny jest szczególnie nerw wzrokowy, stąd często osoby, które nawet
zatrucie przeżyją, tracą wzrok. Kwas mrówkowy prowadzi do kwasicy metabolicznej. Ta
wywołuje zaburzenia oddechowe, rytmu serca, utratę świadomości. Proces nie przebiega
jednak od razu dramatycznie, stąd osoba zatruta może nie zorientować się wystarczająco
szybko, że jej życie jest zagrożone.
Wystarczy kieliszek...
Według danych krajowego konsultanta w dziedzinie toksykologii klinicznej: czasem
wystarczy 30 ml (duży kieliszek) alkoholu metylowego, by zabić człowieka. Do trwałego
uszkodzenia nerwu wzrokowego potrzeba 4-15 ml.
Oczywiście, prawdopodobieństwo, że zetkniemy się z czystym alkoholem metylowym nie
jest duże. Zarazem nie trzeba wypić tyle, ile normalnie nas może zamroczyć, by się zatruć.
W pierwszych godzinach po wypicia alkoholu metylowego objawy są zbliżone do tych po
alkoholu etylowym, spożywczym Występuje ogólne pobudzenie, czasem poprawa nastroju,
potrzeba aktywności fizycznej, ewentualnie "rozwiązuje się język". Z czasem jednak,
zamiast trzeźwieć, osoba zatruta czuje się coraz gorzej. Pojawia się senność i silne
zaburzenia świadomości. Pijanego nie można dobudzić, traci przytomność. Oddech
przyspiesza, pojawiają się wymioty, ból brzucha, ciśnienie spada (czasem wyraźnie rośnie).
Zaburzenia widzenia mogą wystąpić z opóźnieniem. Do zgonu może dojść w ciągu kilku
godzin.
Zatem, przynajmniej na początku, zatrucie metanolem przypomina zwykłego kaca. Pijanego
często nikt nie budzi, nie martwią wymioty, zwłaszcza, gdy wypił naprawdę dużo.
Tymczasem, jeśli to metanol, realną pomoc, jeśli w ogóle, można otrzymać jedynie w
szpitalu i tylko w krótkim czasie. Stąd tyle ofiar.
Po prostu dzwoń!
W razie podejrzenia zatrucia metanolem należy wezwać pogotowie. Według MSDS
(zalecenia na wypadek zatrucia daną substancją chemiczną, obowiązujące między innymi w
Unii Europejskiej) dla metanolu, warto także u osoby przytomnej spróbować wywołać
wymioty (jeśli ich nie ma), a także podać 100 ml alkoholu spożywczego, etylowego (byle
tym razem pewnego). To swoista odtrutka, ograniczająca dalsze wchłanianie metanolu.
Alkoholem etylowym (dożylnie) leczy się także pacjentów już w szpitalu.
Pracownicy pogotowia przestrzegają zarazem, że wszelkie metody sprawdzone dla kaca, w
przypadku alkoholu metylowego są zawodne. Alkohol spożywczy, w momencie, gdy tak
naprawdę żaden nie jest pewny, może sprawę pogorszyć. Potrzeba lekarza i mnóstwo
szczęścia.
Czy ewentualne telefony bez powodu, będące efektem paniki, nie sparaliżują pracy
pogotowia? To mało prawdopodobne. I tak wyjazdy do nietrzeźwych to codzienność
ratowników. Może przez jakiś czas zgłoszeń będzie więcej, ale jeśli ma to komuś uratować
życie, musi tak być.
A może jednak lepiej nie pić?